Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hiena Roku wraca do TVP

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Wrz 12, 2008 10:00 am    Temat postu: Hiena Roku wraca do TVP Odpowiedz z cytatem

Prezes Urbański zamierza zatrudnić w TVP S.A. Przemysława Orcholskiego, laureata wyróżniena "Hiena Roku". Pupilek SLD wraca do łask kolejnego Prezesa TVP S.A.
Teraz widac dlaczego Bronek Wildstein musiał odejść!

Poniżej interesujace materiały:

http://ww2.tvp.pl/5462,20050819237165.strona

Orzeczenie z dnia 8 grudnia 2004

Komisja Etyki TVP zapoznała się z informacjami prasowymi na temat działalności publicznej, podjętej przez Przemysława Orcholskiego, dziennikarza zatrudnionego w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP.



Te pozaantenowe działania komercyjne, promujące nieuczciwość w informowaniu, manipulację, kamuflowanie prawdy, godzą w dobre imię Telewizji Polskiej, instytucji zaufania publicznego. Komisja stwierdza, że Przemysław Orcholski po raz kolejny naruszył „Zasady etyki dziennikarskiej w TVP”.

Jego działalność antenowa kilkakrotnie stała się przedmiotem poważnych zarzutów i skarg oraz postępowania wyjaśniającego Komisji Etyki TVP. Dwukrotnie, w orzeczeniu z 22.10.2003r. w sprawie oświadczenia majątkowego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego oraz z 17.12.2003 r. w sprawie strajku taksówkarzy MPT, Komisja stwierdziła naruszenie przez Przemysława Orcholskiego „Zasad etyki dziennikarskiej w TVP”. Wcześniej jeszcze, w orzeczeniach z 21.12.2000 r. i 21.02.2001 r., Komisja zwracała uwagę na: „...konieczność czytelnego rozróżniania faktów i swoich osobistych opinii czy sugestii, starannego dobierania sformułowań w publicznych wypowiedziach, zachowania ostrożności w kontaktach z informatorami oraz wyraźnego oddzielania działalności zawodowej od spraw prywatnych”.

Komisja wyraża ubolewanie, że jej wcześniejsze orzeczenia nie stały się podstawą do decyzji kadrowych, wykluczających możliwość cynicznego działania na szkodę TVP.

Z poważaniem
Przewodniczący Komisji Etyki TVP
Andrzej Matynia

Otrzymują:
Pan Jan Dworak – Prezes Zarządu TVP S.A.
Pan Jarosław Szczepański – rzecznik TVP S.A.
Pan Andrzej Cudak – dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej

Komisja Etyki TVP S.A. 00–999 Warszawa
ul. Woronicza 17
tel. 547–79–61; fax. 547–86–24
blok „D”, pok.431

http://dziennikarski.blog.pl/archiwum/?rok=2005&miesiac=8

Proces oczyszczania SLD z postaci moralnie wątpliwych postępuje, czyli Przemuś do partii
W ramach tego procesu SLD na swoje listy wyborcze wprowadza ludzi młodych, kryształowo czystych, niezamieszanych w żadne afery ani układy. Często również dziennikarzy.

W ramach odnowy moralnej z list SLD do Sejmu będzie startował znany i lubiany dziennikarz Przemysław Orcholski. Za swoje sukcesy na polu żurnalizmu ten skromny chłopak, niegdyś skrajnie prawicowy motocyklista z Torunia, następnie, gdy nieco inaczej powiało, mocno lewicowy fan Bydgoszczy i samochodów, dostał zaszczytny tytuł Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: odznaczenie "Dziennikarskiej Hieny Roku". Promotorem wielkich sukcesów Przemka Orcholskiego był p. Szmak (SLD, Ordynacka, ostatnio PD), który pracując w mediach chwalił często Urbana mówiąc, że "należy się właśnie od Jurka uczyć". Sam Orcholski tę wiedzę pojął w lot - swoją karierę zaczynał od opluwania swojego rodzinnego Torunia w Telewizji Bydgoszcz.

Jako, że był w tym całkiem dobry, dostał awans do telewizji Kwiatkowskiego, gdzie był człowiekiem od zadań specjalnych - robił większość materiałów dot. rządu, lewicy, SLD, a jak akurat trzeba było komuś dokopać to o opozycji, prawicy i Prawie i Sprawiedliwości. Specjalizował się jednak w tematyce rządowej i SLDowskiej, tak że stara gwardia na Rozbrat mówiła o nim pieszczotliwie "Przemuś". "Przemuś zrobi, Przemuś załatwi" - mówili ponoć w rozmowach telefonicznych smutni panowie z Rozbrat do smutnego prezesa Kwiatkowskiego. Przemuś robił, Przemuś załatwiał. Na wesoło.

Teraz jednak nowi panowie miłościwie panujący na Rozbrat zrobili Przemusiowi pewnego psikusa. Mianowicie miast dać mu miejsce na liście bydgoskiej, dano mu miejsce na liście toruńsko-włocławskiej. Czemu psikusa? Chodzi bowiem o to, że jak mówią dziennikarze z tamtego regionu, trudno znaleźć osobę bardziej znienawidzoną w Toruniu niż Orcholski. Ale Przemysław musiał się ugiąć, gdyż z ostatniego miejsca SLD w idealnej dla niego Bydgoszczy startuje równie słynny i prawie tak samo dyspozycyjny Sławomir Jeneralski, wydawca i prowadzący "Wiadomości" za prezesury Kwiatkowskiego.

Na razie jednak Przemuś jakoś musi zarabiać. Od lutego, kiedy Dworak łaskawie wypierdolił go z telewizji, Przemuś założył firmę o prestiżowej nazwie Orchol Media. Jeździ po kraju i szkoli kandydatów SLD na posłów. - Radzę im, żeby nie odzywali się do ludzi "spieprzaj dziadu" - mówi dumny Orcholski.

Jesteśmy szczęśliwi, że pod wodzą Wojtka Olejniczaka nastąpiła tak wielka zmiana w SLD, chciałoby się rzec - moralna przemiana. A o los kandydatów SLD szkolonych przez Orcholskiego jesteśmy zupełnie spokojni. Przemuś zrobi. Przemuś załatwi. Ach, ten Przemuś.
dziennikarski 2005-08-02 16:16:41


http://www.szpila.net/strony/dziennikarz/akademia.htm

Jest prowadzone postępowanie wyjaśniające w sprawie informacji dotyczącej kierowania przez redaktora TVP Przemysława Orcholskiego firmą lobbystyczną pod nazwą Akademia Telewizyjna. Zajmują się nim Biuro Prawne i Biuro Kadr TVP - poinformował PAP w poniedziałek rzecznik Telewizji Polskiej Jarosław Szczepański.
O tym, że Orcholski, "gwiazda +Wiadomości+ za czasów prezesury Roberta Kwiatkowskiego i laureat dziennikarskiej Hieny Roku, założył firmę lobbystyczną i ukradł nazwę Akademii Telewizyjnej TVP", doniosła poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Jak podał dziennik, w swojej Akademii Orcholski uczy manipulować i chwali się, że ma wpływ na decyzje polityków.
"W przypadku potwierdzenia informacji zawartych w artykule, kierownictwo Telewizji Polskiej podejmie zdecydowane i natychmiastowe kroki prawne wobec nielojalnego pracownika TVP" - napisał w oświadczeniu rzecznik TVP.
Stronę Akademii Telewizyjnej Orcholskiego "GW" znalazła w internecie. Czytamy na niej: "Akademię tworzą ludzie największych polskich mediów (...) największe nazwiska w tym kraju".
Na stronie nie wymieniono "największych nazwisk", ale "GW" ustaliła dwa - Przemysław Orcholski i Sławomir Jeneralski. Zdjęcia tego pierwszego, jeszcze jako dziennikarza "Wiadomości", tworzą oprawę graficzną witryny. Zdjęć Jeneralskiego nie ma, ale były prowadzący dziennika TVP przyznał "Gazecie", że prowadził wykłady w Akademii. Jak pisze "GW", Jeneralski już w TVP nie pracuje.
W oświadczeniu przesłanym PAP Sławomir Jeneralski zaprzeczył, jakoby współpracował z Akademią Telewizyjną założoną przez Orcholskiego. Poinformował natomiast, że wiele lat współpracował z Akademią Telewizyjną TVP, w której zajmował się treningiem medialnym, co potwierdził "Gazecie". "Nie rozumiem więc, skąd
pomysł połączenia mnie z przedsięwzięciem red. Orcholskiego" - napisał Jeneralski. Ponadto podkreślił, że nadal jest zatrudniony w Programie Pierwszym, a więc nieprawdą są doniesienia dziennika, że już nie pracuje w TVP.
Orcholski poświęcił lobbingowi osobny dział witryny swej Akademii Telewizyjnej. Czytamy tam: "Interesuje cię zmiana prawa? Oddziaływania na urzędników, polityków, dziennikarzy? Chcesz wpływać na ich decyzje? Pokazywać im skutki decyzji, zanim je jeszcze podejmą? Potrzebujesz wsparcia i argumentów? Potrzebujesz lobbystów? Znamy się na tym. Od podszewki".
Dużo bardziej od Akademii Orcholskiego znana jest Akademia Telewizyjna TVP. Od lat szkoli pracowników i współpracowników telewizji publicznej, wydaje biuletyny i książki. Oferuje też firmom zewnętrznym szkolenia z zakresu technologii telewizyjnych, dziennikarstwa, zachowań medialnych. Dyrektorem Akademii Telewizyjnej TVP jest Jacek Snopkiewicz.


http://www.dziennik.pl/polityka/article235769/Lewicowy_punkt_widzenia_wchodzi_do_TVP.html


Pluralizm w telewizji
piątek 12 września 2008 03:39

Lewicowy punkt widzenia wchodzi do TVP
Telewizja publiczna otwiera się na lewicę. Już w październiku w TVP 1 wystartuje nowy program publicystyczny "Punkt widzenia". Jego twórcami są dziennikarze o lewicowych poglądach. Nad projektem czuwa osobiście prezes TVP Andrzej Urbański - zauważa DZIENNIK.

"Postanowiłem sprawdzić, czy deklaracje Andrzeja Urbańskiego o pluralizmie w TVP nie są pustosłowiem. Złożyłem ofertę dotyczącą produkcji programu publicystycznego na żywo z gośćmi w studiu i z łączeniami z widzami przez Skype’a" - opowiada Przemysław Orcholski, producent i pomysłodawca programu. Orcholski to jeden z najbliższych współpracowników szefa SLD Grzegorza Napieralskiego. Doradza mu w sprawach PR-owskich. W czasach prezesury w TVP Roberta Kwiatkowskiego był dziennikarzem "Wiadomości", otrzymał od SDP tytuł "hieny roku" za "liczne manipulacje i niegodne dziennikarza komentarze".

>>>Przeczytaj, jak TVP mści się na Polsacie

Wymyślony przez Orcholskiego "Punkt widzenia" poprowadzi wyłoniony w castingu 32-letni dziennikarz "Trybuny" Przemysław Szubartowicz. Casting odbył się pod okiem Kwiatkowskiego. "To znakomity znawca mediów, ale w żaden sposób nie uczestniczy w tym projekcie" - zapewnia Orcholski.

Na razie żadna ze stron nie chce mówić o szczegółach programu. TVP w ogóle nie chce się wypowiadać w tej sprawie. Jak udało nam się dowiedzieć, "Punkt widzenia" będzie emitowany w dobrej porze, w poniedziałki o 22.30, tuż po programie Tomasza Lisa w TVP 2. W tym czasie w TVN można oglądać "Teraz my" Tomasza Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego. Program będzie emitowany na żywo z udziałem publiczności. Zapraszani do studia eksperci, politycy i komentatorzy mają omawiać najważniejsze wydarzenia tygodnia. Urbański zapowiadał w jednym z wywiadów: "Będzie to program z perspektywy zmian cywilizacyjnych dostrzeganych głównie przez środowiska lewicowe". Na Woronicza mówi się, że "Punkt widzenia" ma być przeciwwagą dla "Warto rozmawiać" Jana Pospieszalskiego.

>>>Sprawdź, jak rząd podzieli TVP

"Punkt widzenia" jest kolejną próbą Urbańskiego otwarcia w TVP "okienka lewicowego". W ubiegłym roku prezes telewizji zaproponował program Sławomirowi Sierakowskiemu, redaktorowi naczelnemu "Krytyki Politycznej". Do realizacji dużego politycznego show jednak nie doszło.

Iwona Dudzik, Anna Nalewajk

http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleId=3B8A9400-CF93-4652-ADCD-E198B28D3A07#

Orcholski (SLD) zarzuca zarządowi TVP zrujnowanie firmy

Polska Agencja Prasowa SA
12.08.2005 14:20


Przemysław Orcholski, b. dziennikarz "Wiadomości", bezpartyjny kandydat z listy SLD do Sejmu, zarzucił zarządowi Telewizji Polskiej, że wyprowadził ze struktur TVP najdroższe produkcje, pozbawiając telewizję zysków. Jego zdaniem, w ten sposób wywodzący się ze środowiska producentów telewizyjnych szefowie TVP wspierają swoich byłych kolegów.
Przemysław Orcholski, b. dziennikarz "Wiadomości", bezpartyjny kandydat z listy SLD do Sejmu, zarzucił zarządowi Telewizji Polskiej, że wyprowadził ze struktur TVP najdroższe produkcje, pozbawiając telewizję zysków. Jego zdaniem, w ten sposób wywodzący się ze środowiska producentów telewizyjnych szefowie TVP wspierają swoich byłych kolegów.

Według Katarzyny Twardowskiej z biura rzecznika TVP, zachowanie Orcholskiego, byłego pracownika tej firmy, jest co najmniej "nieeleganckie i nieuczciwe". Dodała, że nie wiadomo, czy zarząd TVP ustosunkuje się do zarzutów Orcholskiego.

"Telewizja publiczna jest w tej chwili rozkradana, a najbardziej dochodowe produkcje są wyprowadzane na zewnątrz" - powiedział w piątek na konferencji prasowej w Toruniu Orcholski. Dodał, że do zmiany tego stanu rzeczy będzie dążył, gdy znajdzie się w Sejmie. "Przypomnę, że władze TVP to ludzie, którzy byli producentami zewnętrznymi i nie sądzę, by zapomnieli o kolegach. Tym bardziej, że wciąż to udowadniają" - powiedział Orcholski. W konferencji brał też udział szef regionalnych struktur SLD Krystian Łuczak, startujący do Sejmu z pierwszego miejsca na liście toruńsko-włocławskiej.

Orcholski przytoczył też dane, z których - jego zdaniem - wynika, że TVP została zrujnowana przez prawicowy zarząd. "Za prezesa Roberta Kwiatkowskiego TVP zarabiała rocznie 80 mln zł, w tym roku po raz pierwszy firma zamierza wykazać zerowy zysk! Gdzie są te pieniądze?" - pytał Orcholski.

Zaatakował też telewizyjne informacje. "Prawica zawłaszczyła sobie programy informacyjne. To żenujące, że ludzie, którzy szli pod sztandarem odpolitycznienia TVP, teraz zachowują się jak Radiokomitet i stosują starą, dobrą, prawicową metodę +TKM+" - mówił Orcholski.

Twardowska powiedziała, że "to dziwne, że Orcholski nie formułował takich zarzutów, gdy pracował w TVP". "To wyjątkowo nieeleganckie i nieuczciwe. Zresztą wiadomo, w jakich okolicznościach Orcholski stracił pracę w TVP i dlatego jest podwójnie nieuczciwy" - dodała.

Orcholskiego, kojarzonego z ekipą poprzedniego prezesa Roberta Kwiatkowskiego, zwolniono z TVP w lutym tego roku, po kilkumiesięcznym konflikcie z nowym zarządem.

Orcholski zapowiedział, że wraz z innymi kandydatami będzie dążył w Sejmie do ustawowego zagwarantowania Toruniowi własnego, w pełni niezależnego oddziału telewizji publicznej.

http://fakty.interia.pl/polska/news/kto-pisze-blogi-liderom-lewicy,1070909#skipAdnews

Kto pisze blogi liderom lewicy?

Europoseł Ryszard Czarnecki piętnuje na łamach "Dziennika" politycznych blogerów-oszustów. Twierdzi, że blogi Wojciecha Olejniczaka i Grzegorza Napieralskiego w sporej części są tworzone nie przez autorów, lecz wynajętych ludzi.

Były eurodeputowany Samoobrony słynie z tego, że ma dobre kontakty z wieloma politykami i chętnie, nie ujawniając ich personaliów, dzieli się z internautami zasłyszanymi plotkami na swoim blogu. Teraz na jego celowniku znaleźli się politycy lewicy. - "Pewien znany lewicowy polityk mówił mi w ostatnich dniach, że spora część wpisów do blogów jego partyjnych kolegów Wojciecha Olejniczaka i Grzegorza Napieralskiego jest pracowicie tworzona przez wynajętych do tego ludzi. Owego lewicowca mocno to bawiło, choć z drugiej strony twierdził, że to aż za bardzo rzuca się w oczy" - pisze Czarnecki.

"Dziennikowi" nie udało się porozmawiać na ten temat ani z Olejniczakiem, ani z Napieralskim . Ale ich partyjni koledzy, w zależności od sympatii wewnątrzpartyjnych, przyznali rację informatorowi Czarneckiego. - Napieralskiemu bloga pisze Przemysław Orcholski - ujawnił jeden z rozmówców gazety. A Olejniczakowi? - Rozmówcy "Dziennika" nie mają wątpliwości: to Lech Nikolski jest autorem wielu wpisów. Ten jednak, podobnie jak Orcholski - zaprzecza.

Czarnecki uważa, że pisanie bloga nie przez podpisanego autora, to skandal, kabaret i oszukiwanie czytelników.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Nie Maj 31, 2009 8:48 am    Temat postu: Andrzej Szmak stale na posterunku Odpowiedz z cytatem

Andrzej Szmak stale na posterunku

Jarosław Stróżyk, Sebastian Kucharski


„Bestie” na półkę lub do poprawki

"Rzeczpospolita" 26-05-2009
http://www.rp.pl/artykul/310844.html

Spór o telewizyjny dokument. Czy film o toruńskich porwaniach z lat 90. to „półkownik” czy nierzetelne dzieło

Redakcja publicystyki TVP 1 nie wyemituje dziś dokumentu „Bestie”, który miał się ukazać w ramach cyklu „Rzeczpospolita Niesprawiedliwa”. Jego autorka Maria Dłużewska uważa, że wpływ na tę decyzję mógł mieć Andrzej Szmak, były wiceszef TVP Bydgoszcz, który w jej filmie przedstawiony jest w negatywnej roli. Sam Szmak przyznaje, że interweniował w tej sprawie.

Dokument „Bestie” opowiada historię tzw. porwań toruńskich, których SB dokonała w 1984 r. (porwano wtedy m.in. Antoniego Mężydłę, działacza opozycji, dziś posła PO, i jego żonę; oboje występują w filmie). To miał być piąty z sześciu odcinków cyklu.

Kluczową rolę odgrywają w nim relacje mediów z procesu, który na po-czątku lat 90. wytoczono zamieszanym w tę sprawę esbekom. Dziś Mężydło twierdzi, że sposób, w jaki toruńskie media relacjonowały proces, sprawił, że pojawiły się pogłoski o jego rzekomej współpracy z SB. Autorka filmu pyta o to Szmaka, który na początku lat 90. był naczelnym „Nowości”, dziennika z Torunia.

– Proces tak relacjonowano, iż musieliśmy wyjaśniać, że nie jesteśmy wielbłądem – mówi Mężydło. – Sugestie, że porwanie było sfingowane, są okropne. Okazało się też, że muszę się tłumaczyć z podejrzeń o współpracę z SB. A cały Toruń huczał od plotek, że Szmak był w zmowie z obrończynią jednego z esbeków.

– Jeszcze w czwartek na kolaudacji usłyszałam, że za bardzo skupiłam się na wątku Szmaka. Zamiast tego powinnam dotrzeć do esbeków, którzy porywali i bili opozycjonistów. Miałam dodać właśnie takie kadry. Nie zgodziłam się, ale powiedziano mi, że materiał jest warunkowo dopuszczony – opowiada Dłużewska. – Dzień później odebrałam telefon, w którym poinformowano mnie, że film nie pójdzie. Zamiast niego pojawi się odcinek, który miał się ukazać 2 czerwca.

Autorka zapewnia, że nie zamierza nic zmieniać w filmie, bo taka była jego koncepcja. – I nie wiem, czy TVP go pokaże.

Szmak w rozmowie z „Rz” przyznaje: – Obdzwoniłem wszystkich szefów tej pani. Wyraziłem oburzenie wobec metod, które zastosowała. Naruszyła wszystkie zasady etyki zawodowej. Umówiła się na rozmowę o promocji miasta, twierdząc, że pracuje w redakcji publicystycznej TVP. W rzeczywistości zaczęła mnie wypytywać o proces dotyczący porwań toruńskich sprzed 17 lat, który ledwo pamiętam. Zaczęła też insynuować, że w swoich publikacjach broniłem oskarżonych esbeków. To bzdury i jeśli ta pani będzie je powtarzać, spotkamy się w sądzie – zaznacza Szmak.

Były dziennikarz należał do Stowarzyszenia „Ordynacka”. W 2007 r. kan-dydował na szefa TVP, wstąpił też do PO. Obecnie pracuje w urzędzie miasta w Toruniu, odpowiada za promocję.

Dokumentu nie zatwierdziła Ewa Nowicka z redakcji publicystyki TVP 1. Nie chciała jednak rozmawiać na ten temat z „Rz”. O filmie nie udało nam się porozmawiać także z szefową publicystyki TVP 1 Dorotą Jasłowską. Ale p.o. rzecznika prasowego TVP Daniel Jabłoński zapewnia: – Cykl „Rzeczpospolita Niesprawiedliwa” został zrealizowany i będzie wyemitowany w całości. Ostatnie dwa odcinki zaplanowane są na 26 maja – piąty i 2 czerwca – szósty, zgodnie z porozumieniem między TVP a producentem.

Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że TVP postanowiła zamienić kolejność odcinków po tym, jak autorka cyklu odmówiła dodania nowych kadrów. Wobec jej dalszego oporu w tej sprawie decyzję o emisji filmu w takiej formie będzie musiała podjąć Dorota Jasłowska.

– Jeśli film nie zostanie wyemitowany, będzie to oznaczało, że mamy powrót do czasów „półkowników” – kończy Antoni Mężydło.

Wywozili do lasu, bili

Wiosną 1984 r. w okolicach Torunia doszło do serii uprowadzeń i zastraszeń działaczy podziemnej „Solidarności”. Specjalna grupa operacyjnośledcza SB pod nazwą Organizacja Anty-Solidarność porwała Piotra Hryniewicza, Gerarda Zakrzewskiego, Antoniego Mężydłę i jego żonę Zofię Jastrzębską. – Wywieziono mnie do lasu. Przywiązano do drzewa, a esbecy zaczęli kopać mój rzekomy grób – wspomina Mężydło. – Potem domagali się informacji o opozycji. Gdy ich nie udzieliłem, bili mnie, nie pozwalali spać, polewali lodowatą wodą. I tak przez 48 godzin.

W czasie procesu sprawców w 1991 r. Marek Kuczkowski, jeden z inicjatorów porwań, utrzymywał, że Hryniewicz był tajnym współpracownikiem SB i cała akcja miała jedynie na celu uwiarygodnienie agentów bezpieki w podziemiu solidarnościowym.





++++++++++++++++



Oświadczenie Zarządu SWS


http://www.sws.org.pl/wolne_slowo.php?news_action=more&newsid=555

Dnia 26 maja TVP nie wyemitowała zapowiedzianego odcinka cyklu "Rzeczpospolita niesprawiedliwa". Stało się to po interwencjach Andrzeja Szmaka, co sam przyznaje w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej.

Szmak, jeden z negatywnych bohaterów odcinka "Bestie", w latach 1990-1995 był redaktorem naczelnym toruńskich ,,Nowości", gdzie — relacjonując przebieg procesu funkcjonariuszy SB sprawców tzw. "porwań toruńskich" — szkalował ofiary porwań, działaczy Solidarności z Torunia, sugerując że miały powiązania z SB a porwania były sfingowane. To samo powtarza po 17 latach w filmie Marii Dłużewskiej.

Jest niedopuszczalne aby władze telewizji podejmowały decyzje programowe po telefonicznych interwencjach, które, jak należy domniemywać, spowodowały również zawieszenie produkcji całego cyklu "Rzeczpospolita niesprawiedliwa".

Nie można milczeć, kiedy dziś, w wolnej Polsce ofiary nie mają prawa do jakiegokolwiek zadośćuczynienia, choćby to była tylko telewizyjna opowieść o ich losach.


Zarząd Stowarzyszenia Wolnego Słowa : Wojciech Borowik, Jacek Juzwa, Stefan Melak, Artur Michalski, Wiktor Mikusiński, Emil Morgiewicz, Jan Strękowski, Ewa Sułkowska-Bierezin, Jacek Szymanderski, Tomasz Truskawa


Warszawa, 28 maja 2009 r.



Tylko pogratulować posłowi Antoniemu Mężydle takiego kolegi partyjnego, jakim jest Andrzej Szmak!

Czyżby droga od PZPR przez SLD i Ordynacką do Platformy Obywatelskiej to była ta właściwa droga kariery, dzięki której Szmak jest dzisiaj tam (tj. w PO), gdzie Mężydło, chociaż nie był porwany ani torturowany przez tzw. OAS (= terrorystyczną grupę SB-ków, która posługiwała się nazwą "Organizacja Anty-Solidarność")?

Mężydło był już pomawiany przez swojego ówczesnego (1997 r.; nie był nim Andrzej Szmak) kolegę partyjnego (wówczas chodziło o ROP) o konfidenctwo, co doprowadziło do rozprawy sądowej w trybie wyborczym, a pomówienie stanowiło echo tego, co w jesieni 1991 r. publikowano w "Gazecie Wyborczej" i w redagowanych przez
Szmaka "Nowościach".

Na sali sądowej pomówiono o konfidenctwo innego człowieka, Piotra Hryniewicza, który ― tak jak Mężydło ― był w 1984 r. ofiarą jednego z porwań toruńskich i występował na procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Relacje w 2 w/w gazetach sugerowały, jakoby chodziło o OBU: tj. o Antoniego Mężydłę i o Piotra Hryniewicza. Sąd Wojewódzki w Toruniu nie zajmował się relacjami prasowymi (chociaż Mężydło o to poprosił), ale poszkodowanego Piotra Hryniewicza oczyścił z pomówienia, rzuconego nań przez oskarżonego
Marka Kuczkowskiego (za pośrednictwem adwokatki): w liczącym niemal 300 stronic uzasadnieniu wyroku z 5 grudnia 1991 r., stronice 92-108, 127-141 i 172-179 przeznaczył na wykazanie, że "nie była to prawda. Niestety, prasa toruńska, która bardzo rozdmuchała sprawę rzekomej współpracy Hryniewicza ze Służbą Bezpieczeństwa, nie zajęła się już sprostowaniem owych pomówień" (zob.: Wojciech Polak, „Czas ludzi niepokornych. Niezależny Samorządny Związek zawodowy >>Solidarność<< i inne ugrupowania niezależne w Toruniu i Regionie Toruńskim (13 XII 1981 — 4 VI 1989)”, Wydawnictwo UMK, Toruń 2003, str. 400-401). Kluczowym argumentem sądu w tej kwestii było to, że teza jednego ze sprawców porwań toruńskich, funkcjonariusza SB, iż wśród porwanych był TW została wsparta dokumentem sporządzonym na formularzu, jaki wszedł do użytku po czasie, w którym miał być rzekomo sporządzony (zob.: Andrzej Zybertowicz, „W uścisku tajnych służb. Upadek komunizmu i układ postnomenklaturowy”, Wydawnictwo „Antyk”, Komorów 1993 r., str. 143).

"Gazeta Wyborcza" po 15 latach zdawała się (i to piórami zupełnie innych autorów niż w 1991 r.!) podtrzymywać wersję zbieżną z potwarzą, rzuconą przez oskarżonego
Kuczkowskiego posiłkowemu oskarżycielowi Hryniewiczowi: "Historyk z UMK prof. Wojciech Polak twierdzi, że Hryniewicz mógł być zarejestrowany przez Kuczkowskiego jako agent bez własnej wiedzy. Sprawa do dziś nie jest wyjaśniona." (zob.: Sławomir Sowula, Jacek Hołub, "IPN oskarży esbeka o fałszowanie teczki", "Gazeta Wyborcza", nr 226(5233) z 27 września 2006 r., str. 7; podkr. moje ― E.Q.V.). Jest to tym dziwniejsze, że: 1) Hryniewicz nie był (w latach 80. i 90.) i nie jest (nadal) nikim ważnym, w kogo "warto" byłoby uderzać ― nawet tylko (jak w tym przykładzie z 2006 r.) pomówieniem w formie niedomówienia; 2) intensywnie i bardzo konsekwentnie antylustratorska postawa tej gazety "powinna" (zdawałoby się) łapczywie żywić się przykładami tego rodzaju co sfałszowana teczka rzekomego konfidenta.

Natomiast oczyszczaniem z pomówienia OBU oskarżycieli posiłkowych: Piotra Hryniewicza i Antoniego Mężydły — niezależnie od sądu — zajmowało się czworo zacnych i odważnych dziennikarzy: ś.p. Wiesława Kwiatkowska z Gdyni, Maria Dłużewska z Warszawy, oraz Ewa Wielińska i Zbigniew Branach z Torunia.

Wymieniona tu wyżej Maria Dłużewska czyniła to (w odniesieniu do obydwu pomówionych) w przynajmniej dwóch artykułach:

*
"Powtórka?", "Tygodnik Solidarność" nr 40(159) z 4 października 1991 r., str. 11;

*
„Toruńskie igraszki”, "Tygodnik Solidarność" nr 44(163) z 1 listopada 1991 r., str. 20.

I chyba stąd taka zapiekłość
Andrzej Szmaka wobec Marii Dłużewskiej, który — w przeciwnym razie — musiałby przyznać, że w 1991 r. posłużył złej sprawie.

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum