Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wielkie lądowanie a - "sprawa dziadka".

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Nie Cze 07, 2009 11:45 am    Temat postu: Wielkie lądowanie a - "sprawa dziadka". Odpowiedz z cytatem

Z wielką pompą, choć z przyczyn mocno niezrozumiałych w bardzo okrojonym składzie, jeżeli chodzi o zaproszonych gości w osobach przedstawicieli państw koalicji antyhitlerowskiej, w rzeczywistości biorących udział w tej operacji, celebrowano 65 rocznicę lądowania aliantów na wybrzeżach francuskiej Normandii podczas II wojny światowej. Z przebiegu uroczystości, a bardziej precyzyjnie z listy zaproszonych honorowych gości wynikało, że tę ciężką militarnie operację przeprowadzili Amerykanie do spółki z Francuzami, innych po prostu nie było. Amerykanie wylądowali u francuzów, a Francuzi wylądowali - u siebie. No może jeszcze paru Anglików tam było, ślady żołnierzy innych narodowości, w tym znaczący wkład Polaków w ten militarny wysiłek, ledwie półgębkiem zauważono. Z prywatną jak się okazało wizytą ( bo tamta wojna i to całe lądowanie, to przecież również prywatna sprawa wymienionych wyżej nacji była), przybył amerykański prezydent. Były przemówienia i co przy takich okazjach normalne wspomnienia i tutaj zaskoczenie. Amerykański prezydent wspomniał o osobistych emocjach jakie Mu towarzyszą w tym historycznym miejscu. Jak się okazuje, w tej operacji służąc wówczas w armii amerykańskiej, brał udział - dziadek obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kiedy tak słuchałem tej osobistej nuty wspomnień amerykańskiego prezydenta, przyszło mi na myśl, że sprawa wymaga małego wyjaśnienia, a to z powodu słynnej , „dyplomatycznie finezyjnej” wypowiedzi, kandydata na „księcia” polskiej dyplomacji Sikorskiego Radosława. Rzeczony Radosław rzekł bowiem podobno kiedyś na dyplomatycznych salonach, że ów dziadek Baracka Obamy, wszedł był z nami polakami w więzy krwi, poprzez skonsumowanie w swoim czasie polskiej osoby duchownej – misjonarza znaczy. Wobec tego co usłyszeliśmy z ust prezydenta Obamy i porównując to z błyskotliwym bez wątpienia stwierdzeniem „Radosława Wielkiego”, wyjaśnienia moim zdaniem wymaga to czy, a jeżeli tak to w jakim przedziale czasowym ów fakt konsumpcji miał miejsce. W ogóle to z tymi dziadkami kłopoty bywają. Poprzednio rozważaliśmy bowiem czy był i służył, czy też nie – okazało się że jednak i był i służył, ale zostawmy to. Wracając do głównego wątku rozważań, to używając w tym celu całej własnej inteligencji jaką akurat miałem na podorędziu wydedukowałem, że fakt owej konsumpcji, nie mógł mieć raczej miejsca podczas tej inwazji z przyczyny prostej, takiej mianowicie, że po pierwsze zaopatrzenie armii amerykańskiej było na takim poziomie, że w pełni pokrywało dzienne zapotrzebowanie na kalorie każdego, w tym obdarzonego największym nawet apetytem amerykańskiego żołnierza, a po drugie to jak się wydaje ani w amerykańskiej armii, ani we francuskiej, polskich misjonarzy w dokładnym rozumieniu tego słowa nie było, wszak nie w te obszary geograficzne z zasady się udawali. Pozostaje więc nadal pytanie – gdzie i kiedy ów przytoczony przez „Radosława Wielkiego” fakt miał miejsce?. Mam w tym momencie nadzieję że po pierwsze i najważniejsze, swoim tekstem w niczym nie uchybiłem godności osoby prezydenta Stanów Zjednoczonych, ani też w żadnym razie nie naruszyłem godności Jego krewnego, biorącego udział w walkach w Normandii, wszak absolutnie nie to było moją intencją. Wręcz odwrotnie, nam nadzieję że tym swoim tekstem, przyczynię się po raz kolejny, do wykazania jednym i uzmysłowienia innym, całego idiotyzmu wypowiedzi niedowarzonego „dyplomaty” – dyplomatoła właściwie. Oraz to, że uda mi się po raz kolejny, wykazać wybiórczą pamięć historyczną niektórych europejskich polityków, zajętych promowaniem własnej osoby, czasami na granicy śmieszności. W tym ostatnim kontekście, mam nadzieję na przywołanie na myśl polskich analogii. A że kontekst całości taki akurat - cóż nie zawsze okoliczności spełniają nasze oczekiwania. Na koniec zawołanie wszystkim prostaczkom pod rozwagę: waż jeden z drugim bardziej słowa, albo zakuj łeb w dyby żebyś głupiego słowa wypowiedzieć nie mógł, bo jak widać okoliczności, oraz historia i to wcale nie tak odległa, potrafią spłatać niezłego psikusa.






Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum