Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mit założycielski III RP, wywiad ze S. Cenckiewiczem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Powstaniec
Weteran Forum


Dołączył: 29 Maj 2008
Posty: 190

PostWysłany: Czw Cze 04, 2009 3:20 pm    Temat postu: Mit założycielski III RP, wywiad ze S. Cenckiewiczem Odpowiedz z cytatem

Z dr. Sławomirem Cenckiewiczem, historykiem i publicystą, współautorem książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", rozmawia Mariusz Bober

Brał Pan udział w wyborach z 4 czerwca 1989 roku?

- Nie, nie brałem. Nawet gdybym chciał wziąć w nich udział, to było to niemożliwe, gdyż nie miałem wówczas ukończonego 18. roku życia.

Federacja Młodzieży Walczącej, do której Pan należał, zbojkotowała te wybory. Dlaczego?

- To nie do końca prawda. Mówiąc precyzyjnie, część FMW bojkotowała wybory kontraktowe. Począwszy od jesieni 1988 r., w Federacji Młodzieży Walczącej rozgorzał spór wokół stosunku do Okrągłego Stołu i "historycznego kompromisu" z komunistami. W ten sposób powstały jakby dwie równoległe struktury krajowe FMW: wyraźnie antykomunistyczna, niepodległościowa i bojkotująca ugodę z komunistami Komisja Krajowa FMW oraz "konstruktywna" Rada Koordynacyjna FMW związana z "głównym nurtem" NSZZ "Solidarność". Mimo młodego wieku (16-17 lat) miałem szczęście spotkać na swojej drodze ludzi, dla których sposób zakończenia strajku w Sierpniu '88 w Stoczni Gdańskiej im. Lenina oraz podjęte później rozmowy w Magdalence były zwyczajną zdradą. Myślę tu przede wszystkim o Mariuszu Romanie - jednym z liderów FMW, oraz zmarłym przedwcześnie Robercie Bodnarze z FMW w Krakowie. Oświadczenie FMW wzywające Polaków do bojkotu 4 czerwca 1989 r. było dla mnie czymś naturalnym i w pełni identyfikowałem się z jego treścią: "Wierni testamentowi Polski Walczącej określamy bojkot wyborów jako polityczny nakaz i moralny obowiązek każdego Polaka. Odmawiamy legitymizowania władzy tych, którzy mają na swoich rękach krew żołnierzy AK, robotników Poznania i Wybrzeża, winnych tragedii stanu wojennego. Odmawiamy legitymizacji obcej agentury od 45 lat z woli Sowietów sprawującej władzę w Polsce. Chcąc żyć w Polsce Niepodległej, musimy wybrać bojkot, bo uczestnictwo w wyborach to zgoda na życie w kraju satelickim, niesuwerennym, to dobrowolne nakładanie na siebie niewolniczych pęt". Stanowisko FMW było zresztą zbieżne z postawą starszych kolegów i legendarnych konspiratorów z Solidarności Walczącej, Grupy Roboczej Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość", Polskiej Partii Niepodległościowej czy Stronnictwa Wierności Rzeczypospolitej-Klubów Służby Niepodległości. Naszymi przywódcami byli wówczas Wojciech Ziembiński, Romuald Szeremietiew i Kornel Morawiecki.

Czym w takim razie, według Pana, były wybory z 4 czerwca 1989 r. - pierwszą "częściowo wolną" elekcją po II wojnie światowej czy sprytnym zabiegiem o poparcie przez społeczeństwo postkomunistów tworzących nowy ustrój polityczny?

- W tamtym czasie oceniałem ten dzień jako niepotrzebny kompromis, a nawet zdradę. Z perspektywy czasu i wiedzy historycznej 4 czerwca jest dla mnie przede wszystkim wypełnieniem porozumień Okrągłego Stołu i początkiem budowy III RP, państwa, którego fundament zbudowano na idei ciągłości, a nie zerwania z PRL. Dla naszego państwa i kondycji społecznej Polaków przyniosło to opłakane konsekwencje i niemal z miejsca zaowocowało zjawiskiem "niezauważonej niepodległości", jak trafnie określił to przed laty dr Tomasz Wiścicki. To wszystko jednak nie przekreśla pozytywnych aspektów tamtego procesu - wolności osobistej, wprowadzenia do parlamentu wielu przyzwoitych ludzi, partycypacji ludzi "Solidarności" we władzy. Bez wątpienia demontaż komunizmu w Polsce przybrał wówczas bardziej dynamiczny charakter, choć na wszelkie sposoby był ograniczany przez solidarnościowe elity, przypomnę choćby wezwanie Wałęsy i Geremka do poparcia odrzuconej w wyborach tzw. listy krajowej. W jednej z informacji dziennych MSW z 7 czerwca 1989 r. możemy przeczytać, że dzień po wyborach "Jacek Kuroń przekazał do Wrocławia Władysławowi Frasyniukowi następujące wytyczne: - NSZZ 'Solidarność' ma nie organizować żadnych demonstracji z okazji "zwycięstwa nad koalicją"; - w gazetkach i ulotkach sygnowanych przez 'Solidarność' nie wolno używać określeń typu 'śmierć komunie'". Było to stanowisko sprzeczne z postawą Polaków, którzy myśleli, że skreślając komunistów z listy krajowej i głosując na "Solidarność", odrzucają na zawsze komunizm. W ciągu następnego miesiąca część elit solidarnościowych umożliwiła wybór Jaruzelskiego na prezydenta.

Przy okazji dyskusji na temat wyborów czerwcowych z 1989 r. przypomina się, że wówczas doszło do "pierwszej lustracji" dokonanej przez ówczesne MSW, a miała ona dotyczyć przede wszystkim kandydatów na posłów i senatorów strony solidarnościowej, których reżim chciał kontrolować...

- Lektura dokumentów SB z tego okresu pozwala stwierdzić, że ów proces "transformacji ustrojowej" był wspomagany operacyjnie przez bezpiekę. Jeszcze zanim rozpoczęły się rozmowy Okrągłego Stołu, instrukcje SB wskazywały na potrzebę wspierania "zwolenników konstruktywnego nurtu opozycji w naszym kraju" kosztem "wyhamowania najbardziej agresywnych inicjatyw" podejmowanych przez "ekstremistów". W Problemowym planie działania gdańskiej SB ze stycznia 1989 r. jest mowa o tym, że w związku z istniejącymi podziałami w "strukturach przeciwnika" należy "ofensywnie wykorzystywać posiadane już osobowe źródła informacji oraz nawiązać dialogi operacyjne zwłaszcza w strukturach zwolenników nurtu umiarkowanego". Miały one czynnie wspierać "reformatorskie poczynania władz polityczno-państwowych". Później, 26 czerwca 1989 r., wiceminister spraw wewnętrznych gen. Henryk Dankowski wydał dla podległych struktur SB instrukcję. Przypominał w niej, że w przypadku agentury, która uzyskała mandaty parlamentarne, należy kontynuować tzw. kontakt operacyjny i "należy podejmować różnorodne działania, by osoby te były coraz silniej związane z nami i coraz bardziej dyspozycyjne w realizacji zadań". Pokazuje to, że kwestia agenturalnej przeszłości była w dalszym ciągu wykorzystywana w bieżącej polityce. Piszę o tym wszystkim w swojej najnowszej książce "Śladami bezpieki i partii", która kilkanaście dni temu ukazała się nakładem Wydawnictwa LTW.

Co, według Pana, oznaczały plany Adama Michnika i "Gazety Wyborczej" zawarcia tuż po wyborach koalicji posłów wywodzących się z "Solidarności" z częścią PZPR pod wodzą Aleksandra Kwaśniewskiego? Czy nie była to oznaka bardziej głębokiego "sojuszu elit"?

- Nie będę tu za bardzo odkrywczy. Myślę, że mają rację ci wszyscy, którzy od lat mówią, że doszło wówczas do zbratania się "światłych i umiarkowanych" z "Solidarności" i PZPR, których połączyła wspólnota interesów ideowych, historycznych, politycznych i gospodarczych. Ich wrogami będą od tej pory "zoologiczni antykomuniści", "integryści katoliccy" i "ksenofobiczni Polacy" będący przeciwnikami postępu. Adam Michnik napisał kiedyś, że "kłamstwo antykomunistów rozliczających komunizm" jest takie samo, jak "kłamstwo komunistów rozliczających faszyzm" ("Mantra zamiast rozmowy", "Gazeta Wyborcza", 1-2 kwietnia 2000 r.). Pewnie dlatego tak ważne było zbudowanie szerokiej koalicji anty-antykomunistycznej.

Występuje też niezwykle symboliczna zbieżność tej rocznicy z inną, o trzy lata późniejszą, kiedy to w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. został obalony rząd Jana Olszewskiego. Zgadza się Pan z oceną, że wydarzenie to pokazało właściwą naturę nowego tworu państwowego, rządzonego przez postkomunistów oraz ich agentów?

- Zbieżność tych dat to paradoks historii. Rząd, który w istocie zrywał z dziedzictwem komunizmu i postkomunizmu poprzez sprzeciw wobec pierwotnie skandalicznej treści umowy polsko-rosyjskiej, a także realizując uchwałę Sejmu w sprawie lustracji, został obalony w rocznicę 4 czerwca 1989 roku. Zawiązana wówczas koalicja - od "konstruktywnych solidarnościowców" z Unii Demokratycznej po postkomunistów z dawnej PZPR i ZSL pod patronatem prezydenta Wałęsy, rekonstruowała okrągłostołowy układ.

Czy w takim razie, Pana zdaniem, wybory z 4 czerwca 1989 r. są tylko mitem o początkach wolnej Polski?

- 4 czerwca 1989 r. to mit założycielski III RP oderwany w dużej mierze od kontekstu tamtych wydarzeń. Nieprzypadkowo ów "terror" świętowania 4 czerwca pojawia się dopiero po 20 latach. To ciekawe, że przez lata ci, dla których pojęcia "obalenia komunizmu" i "odzyskania niepodległości" kojarzyły się z niebezpiecznym radykalizmem, dzisiaj tak często się do nich werbalnie odwołują, wypierając ukuty przez siebie termin "transformacji ustrojowej".

A czy ten mit nadaje się na wykreowanie jako symbol upadku komunizmu w Europie?

- Polacy przegrali na razie bitwę o zbiorową, europejską pamięć na temat obalenia komunizmu. Zresztą, co bardziej światli Europejczycy mogą zawsze retorycznie zapytać - skoro obaliliście komunizm, to dlaczego wybraliście Jaruzelskiego na prezydenta; skoro byliście pierwsi, to dlaczego ostatni wyprowadziliście Armię Czerwoną ze swojego terytorium; skoro jesteście antykomunistami, to dlaczego wybieracie Kwaśniewskiego na dwie kadencje...

W takim razie, jaka inna ważna data z ostatniego 20-lecia nadawałaby się, według Pana, na symbol wolnej Polski?

- Nie mam tutaj dobrego pomysłu. Myślę, że na święto narodowe nadawałby się 31 sierpnia - upamiętniający Porozumienia Sierpniowe 1980 r., ale boję się, że część mediów i polityków odebrałaby to święto jako wezwanie do zgody z ludźmi dawnego reżimu, a nie jako pierwsze realne upokorzenie władzy ludowej po 1945 r. i drogę ku upadkowi komunizmu w Polsce. Być może najrozsądniej jest dzisiaj pozostać przy 11 listopada, a zwłaszcza 15 sierpnia. Marzy mi się budowa wielkiego muzeum wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., które ukazałoby wyjątkową rolę Polaków w obronie zachodniego świata przed sowieckim komunizmem. I co bardzo ważne, byłaby to opowieść o polskim triumfie nad Związkiem Sowieckim, a nie jeszcze jedna straceńcza opowieść o naszym moralnym zwycięstwie.

Dziękuję za rozmowę.

za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=zk&dat=20090604&id=zk51.txt

_________________
Mariusz A. Roman, ps. "Powstaniec", jeden z g?ównych dzia?aczy Federacji M?odzie?y Walcz?cej, animator Federacji w Gdyni od 1985.
W latach 1998-2006 Radny Rady Miasta Gdyni.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Wto Cze 09, 2009 11:36 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Zresztą, co bardziej światli Europejczycy mogą zawsze retorycznie zapytać - skoro obaliliście komunizm, to dlaczego wybraliście Jaruzelskiego na prezydenta; skoro byliście pierwsi, to dlaczego ostatni wyprowadziliście Armię Czerwoną ze swojego terytorium; skoro jesteście antykomunistami, to dlaczego wybieracie Kwaśniewskiego na dwie kadencje...

Pan Sławomir Cenckiewicz stawia w tym wywiadzie pytanie w imieniu 'światłego Europejczyka'. Ja w takiego Europejczyka już przestałem wierzyć, ale to pytanie powinni sobie postawić przede wszsystkim wszyscy Polacy. Dlaczego tak się stało? Co to spowodowało? Co dalej powoduje, że nie widzimy, tego że zmierzamy dalej w kierunku dalekim od pożądanego? Czemu się daliśmy zwieść, że drogę niby akceputjemy, a wchodzimy coraz to w jakieś maliny? Są wszak i tacy, którym wydaje się, że są w raju.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum