Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mirek Topolanek; Wierzę w Amerykę
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 6:15 am    Temat postu: Mirek Topolanek; Wierzę w Amerykę Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,364944_Krach_pewnych_zludzen_.html

"Krach pewnych złudzeń
Piotr Gillert 17-09-2009, ostatnia aktualizacja 18-09-2009 02:09

Polska jest, rzecz jasna, partnerem Ameryki, ale Biały Dom nie ma wobec niej specjalnej, odrębnej strategii - twierdzi Zbigniew Brzeziński, amerykański ekspert ds. bezpieczeństwa w rozmowie z Piotrem Gillertem

Co pan sądzi o decyzji Baracka Obamy o nierozmieszczaniu elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach?

Spodziewam się, że ta decyzja wpłynie negatywnie na relacje między Waszyngtonem i Europą Środkową. Obawiam się, że nie była ona szczegółowo omówiona z sojusznikami. Nie było wcześniej wyraźnych wskazówek czy sygnałów ze strony administracji. To poważne niedociągnięcie. Amerykanie nie przygotowali odpowiednio Polski i Czech na taką decyzję. No i to fatalne skojarzenie dat! 17 września to niezwykle niefortunne. Oczywiście wynika to z nieznajomości historii. Można się domyślać, że administracja będzie się starała jakoś osłodzić gorycz wynikającą z tej decyzji.

(...)"

Wiecej:
http://www.rp.pl/artykul/9133,364944_Krach_pewnych_zludzen_.html


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Wto Gru 15, 2009 8:10 am, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 6:24 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=18082

Co z tarczą antyrakietową?
prof. Mieczysław Ryba (2009-09-17)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/09/2009.09.17.akt04.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2009.09.17.akt04&d=2009-09-17
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 6:36 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/15,364932_Rzad_wpadl_w_poploch.html

"Rząd wpadł w popłoch
Karol Manys 17-09-2009, ostatnia aktualizacja 17-09-2009 20:16

Witold Waszczykowski, wiceszef BBN, były polski negocjator w sprawie tarczy


Rz: Wycofanie się Amerykanów z budowy tarczy w Polsce to dla pana zaskoczenie?

Witold Waszczykowski: Zaskoczeniem jest forma. Wiadomo było, że w USA trwa przegląd dotyczący budowy tarczy. Można się było spodziewać, że to pójdzie właśnie w tym kierunku. W tym sensie to nie jest zaskoczenie. Ale myślałem, że to potrwa jeszcze kilka tygodni.

Budowa tarczy w Polsce miała być dla nas dodatkową gwarancją bezpieczeństwa. Teraz ją tracimy?

Takie było założenie, że negocjujemy nie tylko sprawę tarczy, ale cały pakiet dotyczący dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa. Niestety, rząd Tuska zmienił podejście.

Pana zdaniem w sprawie tarczy czegoś nie dopilnował?

Moim zdaniem tak. Przede wszystkim podszedł do tej sprawy jak do transakcji, a nie porozumienia strategicznego. Stąd przewlekanie, zwodzenie... Przypomnę, że rozmowy z USA zostały wznowione dopiero pół roku po wyborach. Zanegowano wynegocjowaną przeze mnie umowę, a Amerykanów poinformowano o tym 4 lipca, czyli w dniu najważniejszego dla nich święta.

Myśli pan, że ogłoszenie przez nich decyzji 17 września to zemsta?

Data jest niefortunna, ale nie sądzę, by to było celowe. Zmierzam do tego, że rząd nie dał poprzedniej administracji szansy na rozpoczęcie realizacji projektu tarczy. Gdyby strona polska na czas ratyfikowała umowę w tej sprawie, a poprzednia administracja poczyniła przygotowania, dziś rząd USA musiałby zająć inne stanowisko.

Przez przewlekanie sami daliśmy pretekst do tego, że projekt tarczy skończył się fiaskiem?

Obie strony są tu winne. Amerykanie mają błędne przekonanie, że przez porozumienie z Rosją mogą rozwiązać jakieś problemy. Strona polska zaś przekalkulowała. Pytanie, czy wynikało to z niezrozumienia, czy oczekiwania na jakieś dodatkowe propozycje ze strony nowej administracji. Wielu z nas przestrzegało rząd Tuska, że zwłoka może doprowadzić do zawieszenia projektu.

Jak pan ocenia reakcję rządu na wiadomość o rezygnacji?

Reakcje premiera wskazują, że rząd wpadł w popłoch. Najpierw premier nie jest w stanie porozumieć się z prezydentem Obamą, bo pojawiają się jakieś problemy techniczne, potem przez wiele godzin rząd nie ma żadnego stanowiska, po czym premier najwyraźniej oczekuje na wystąpienie prezydenta Obamy, by znaleźć w nim jakiś pozytywny wydźwięk. Wygląda na to, że decyzja zaskoczyła rząd.

Widzi pan jakieś pozytywy na przyszłość?

Sprawa tarczy pokazała, że Rosja rości sobie prawo do wpływania na decyzje, jakie zapadają w sprawie naszego regionu, a USA się z tym liczą. Paradoksalnie to dla nas dobra informacja, bo mamy tego świadomość. Pytanie, co w tej sytuacji będzie w stanie wynegocjować polski rząd. Pozytywne jest to, że Amerykanie chcą o tym rozmawiać. Być może NATO pokusi się jednak o to, by poszerzyć swoją infrastrukturę wojskową na kraje Europy Środkowej."
Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 7:14 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niepoprawni.pl/blog/287/z-reka-w-nocniku

Z ręką w nocniku.
Gadający Grzyb, 17 wrzesień, 2009 - 18:23

Tusk i Sikorski w potencjalnie zbrodniczy sposób pograli sobie kwestią naszego narodowego bezpieczeństwa.

Spełnione obawy.

Ledwie przedwczoraj, analizując ogrom beznadziei polityki zagranicznej rządu Tuska, napisałem:

„Obama – zdeklarowany przeciwnik tarczy antyrakietowej skwapliwie wykorzystał prezent, jakim było sabotowanie procesu ratyfikacyjnego przez Platformę i w zasadzie otwarcie wycofał się z projektu, zaś kwestie bezpieczeństwa postanowił uzgadniać bezpośrednio z Moskwą, nie zawracając sobie głowy jakąś tam Polską, czy innymi kraikami środkowej i wschodniej Europy. To, że się na tym ostatecznie przejedzie, jak niegdyś Roosevelt, czy inny Carter, nie zmienia faktu naszej marginalizacji.”


Dziś – proszę, spełniło się co do joty. Tusk z Radkiem Sikorskim negocjowali tak „twardo” i „nie na kolanach”, że koniec końców walnie przyczynili się do uwalenia projektu. Teraz widać, jak niewybaczalnym grzechem był brak ratyfikacji umowy o tarczy jeszcze za kadencji Busha. Gdyby to nastąpiło bez durnych targów o jakąś baterię patriotów, która jest nam tak naprawdę na plaster, gdyż nawet uzbrojona, nie byłaby w stanie niczego uchronić, Obamie byłoby o wiele trudniej zerwać umowę, bez wywoływania skandalu.

Zmarnowana szansa.

Zmarnowaliśmy krótki okres koniunktury i niepowtarzalną szansę na przełamanie post-zimnowojennego status quo wg. którego, zgodnie z życzeniem Rosji, na terenie byłych demoludów, nie wspominając już o dawnych republikach, miało nie być żadnych natowskich, czy amerykańskich wojskowych baz, tudzież innych militarnych instalacji.

Zresztą, patrząc na nieszczególne miny Tuska, czy Sikorskiego, którzy pijarowską gadaniną starali się przykryć to, co się stało, chyba nawet oni nie spodziewali się tak drastycznego ucięcia tematu przez Obamę. Dla medialnego poklasku, dla antykaczystowskiego pijaru, dla kilku uśmiechów zagranicznych stolic, obaj panowie w potencjalnie zbrodniczy sposób pograli sobie kwestią naszego narodowego bezpieczeństwa. Teraz zostaliśmy z niczym, a na Kremlu polewają wódkę i szampanskoje. Rosyjskie MSZ już nie omieszkało wyrazić radości z takiego obrotu sprawy. Zarówno rodzimi, jak europejscy „antyamerykaniści” również zacierają ręce.

Autarkiczne mrzonki.

Pozwolę sobie jeszcze na kilka uwag skierowanych do tych, którzy obecność u nas tarczy i amerykańskiej bazy przyrównywali do Układu Warszawskiego, okupacji, sowieckich baz w Polsce itd.(na „Niepoprawnych” niekiedy też pojawiały się takie głosy):

- Obecność wojsk sojuszniczych za naszą zgodą, regulowana stosownymi zapisami w umowie, to coś diametralnie innego od okupacyjnych wojsk sowieckich, narzuconych nam wbrew woli. Różnica jest taka jak między ZSRR czy Rosją a Stanami. Jeżeli ktoś nie widzi różnicy, to doprawdy… tłumaczenie tych oczywistości przypominałoby rozmowę ze ślepym o kolorach.

- Państwa, w których stacjonują wojska amerykańskie jakoś nie czują się zniewolone i nie palą się do tego, by Amerykanów wyrzucać. Niemcy, Włochy, Belgia, Korea Pd., Japonia… czy to są kraje okupowane? Doskonale wiedzą, że USA siłą rzeczy będą bronić terytoriów na których stacjonują „amerykańscy chłopcy”.

- Zwolennicy swoistej „militarnej autarkii” Polski nie chcą zauważyć, że nie jest możliwe na dłuższą metę funkcjonowanie bez stabilnych polityczno – militarnych sojuszy. Owszem, sojusze (również sojusz z USA) same z siebie nie gwarantują bezpieczeństwa, siły zbrojne należy wzmacniać (jest tu wiele do zarzucenia kolejnym naszym rządom), ale należy to czynić równolegle ze wzmacnianiem sojuszniczych więzi, a nie zamiast.

Teraz, co by Obama, tudzież Sikorski z Tuskiem nie gadali, fundamentalny dla naszego bezpieczeństwa projekt wylądował w koszu. Wszelkie ersatze proponowane przez Waszyngton i podchwytywane u nas w celu ratowania twarzy, to mydlenie oczu. Fiasko tarczy zrozumiał doskonale premier Czech i przyznał to otwarcie w swym wystąpieniu. Naszych niedorobionych politycznych piłkarzyków nie było stać nawet na to.

Gadający Grzyb

www.niepoprawni.pl/blog/287/zamalowani-do-kata

www.niepoprawni.pl/blog/287/gdzie-nas-ma-obama

www.niepoprawni.pl/blog/287/rosja-czyli-ober-szef-nato

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 7:36 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pipes: Obama niekompetentnym prezydentem

http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/wywiady/news/pipes-obama-niekompetentnym-prezydentem,1369982

Pipes: Obama niekompetentnym prezydentem



Richard Pipes /RMF

14 minut temu

To jest koniec tarczy, a nie żadne opóźnienie - twierdzi Richard Pipes w Kontrwywiadzie RMF FM. Zdaniem doradcy prezydenta Ronalda Reagana ds. Rosji i Europy Środkowej, Barack Obama rezygnując z budowy systemu w Polsce i Czechach popełnił wielki błąd, bo ustąpił Rosjanom i nic nie żądał w zamian.

Ale ten prezydent w sprawach polityki zagranicznej jest zupełnie niekompetentny - dodał.

Posłuchaj Kontrwywiadu RMF FM:

Konrad Piasecki: Czy to jest koniec marzeń o tarczy, czy tylko odłożenie ich na później?

Richard Pipes: Niby to ma być odłożenie na później. Ja w to nie bardzo wierzę. Myślę, że jest to rzeczywiście koniec tej tarczy.

Czyli te zapewnienia, że to 2015, to mówiąc kolokwialnie po polsku - mydlenie oczu?

Tak, to nie jest tak. Absolutnie. Kto wie, kto będzie prezydentem w roku 2015, czy on będzie chciał wstawić tarczę do Polski do Czech. O tym nikt nie wie. To jest nierealne - mi się wydaje.

W Polsce przez ostatnie kilkanaście godzin słychać taki głuchy jęk zawodu. Pan rozumie to polskie rozczarowanie?

Rozumiem. Tak samo jestem rozczarowany. To jest wielki błąd. Ale ten prezydent mi się wydaje w sprawach polityki zagranicznej jest zupełnie niekompetentny. Dlatego, że on Rosjanom robi ustępstwo i nie żąda nic od nich.

Czyli to jest tak, że Barack Obama kładzie tarczę, kładzie Polskę, kładzie Czechy na ołtarzu dobrych stosunków z Rosją?

Absolutnie tak. To jest jasne. Oni nie ukrywają tego, mówią otwarcie.
A czy uważa pan, że Polska popełniła jakiś błąd negocjacyjny, jakiś grzech zaniechania, czy też niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się o tę tarczę starali, to i tak administracja Obamy podjęłaby taką decyzję, jaką podjęła?

Absolutnie, bez względu na to, co Polska by robiła. To jest decyzja postanowiona w Białym Domu, jeśli chodzi o stosunki amerykańsko-rosyjskie. A co Polska by robiła, nie wchodzi w rachubę tutaj.
To, co powinniśmy zrobić teraz?

Ja bym nie pogarszał waszych stosunków z Ameryką przez to.
Czyli nie obrażać się na Amerykę?

Nie, ja bym nie obrażałbym się. To będzie miało bardzo złe rezultaty, jeśli będziecie się obrażać.

RMF

więcej na temat:wywiadytarcza antyrakietowa

źródło informacji.

http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/wywiady/news/pipes-obama-niekompetentnym-prezydentem,1369982

Komentarz :

Kto popierał w Polsce i świecie wybór ... Baracka Obamę na urząd prezydenta USA ... ? Skąd to zdziwienie ... ?
Proponuje, przypomnijcie sobie Państwo jak niektórzy amerykańscy politycy w latach 1950 , wypowiadali się na temat Józefa W.Stalina ...
Wówczas zobaczycie Państwo, jaką mentalność reprezentują amerykańscy politycy wobec polityki Kremla.

Przecież rosyjskie , a raczej kremlowskie lobby nie próżnuje ... Rolling Eyes Laughing



Bankiet wieńczący konferencję w Jałcie, 11 lutego 1945 r. Toast wznosi amerykański sekretarz stanu Edward R. Stettinius, za nim szef brytyjskiego Foreign Office Anthony Eden, a obok Churchilla siedzi Wiaczesław Mołotow. Zmęczony, umierający Roosevelt w środku, obok zadowolonego Stalina

Czy trzeba wiecej informacji, jakby co służę ...
Myślę,że to wystarczy. Pozbądźmy się naiwności wobec
polityków zachodnich i ich stosunku do sowietów "ala" PUTIN.
Gdyby co ponownie sprzedaliby Polskę na ołtarzu swoich
interesów politycznych z Rosją i Niemcami. ... Rolling Eyes




Robert Majka , polityk, Przemyśl, 18 września 2009r g.08.35
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://home.comcast.net/~bakierowski/
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pią Wrz 18, 2009 8:03 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 7:57 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/25292

STASIAK: ZABRAKŁO DETERMINACJI
wg, TVN, prezydent.pl, 18-09-2009 08:39

POWRÓT fot. US NavyZabrakło determinacji, zabrakło czasu, zabrakło wytrwałości w realizacji tego przedsięwzięcia – tak minister Władysław Stasiak skomentował w „Faktach po faktach” informację o rezygnacji administracji prezydenta Obamy z budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce.

– Trzeba było przy poprzedniej administracji amerykańskiej zrobić wszystko, co było można, żeby domknąć ten proces – dodał prezydencki minister.

Szef Kancelarii Prezydenta wyjaśnił, że gdyby Polska szybciej podpisała umowę o budowie tarczy rakietowej, być może prace wystartowałyby wcześniej, a dziś projekt byłby już na tyle zaawansowany, że nowa administracja USA nie zrezygnowałaby z niego tak szybko. – Byłoby znacznie trudniej wycofać się z tej sytuacji, ale także z pakietu, który jest związany z tą techniczną instalacją: pakietu współpracy militarnej, wojskowej, technologicznej, politycznej – wyliczał minister.



Władysław Stasiak dodał, że wierzy, że to, co się zdarzyło, nie zamyka współpracy między Polską a USA. Przyznał, że Polska i Czechy dostały nową ofertę, która jest kontynuacją programu w nowej formule.

- Prezydent będzie oczekiwał od naszej administracji rządowej, że w najbliższych dniach i tygodniach zrobi wszystko, żeby tą propozycję amerykańską doprecyzować – tłumaczył szef prezydenckiej kancelarii. Dodał, że Polsce najbardziej zależy na współpracy technologicznej, poparciu naszych inicjatyw natowskich, współpracy szkoleniowej. – I to musi jak najszybciej wyjaśnić nasza administracja rządowa – powtórzył Stasiak.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 8:28 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/25276
TUSK WYSTRASZYŁ SIĘ OBAMY


Premier nie odebrał nocnego telefonu od prezydenta USA, bo był nieprzygotowany do rozmowy - twierdzi RMF FM.

Reporterzy RMF FM ustalili, że Donald Tusk celowo nie odebrał telefonu od Baracka Obamy.

- Taka rozmowa w środku nocy bez konsultacji z ludźmi prowadzącymi projekt tarczy mogłaby do tej pory osłabić naszą pozycję negocjacyjną - dowiedziało się radio w kręgach rządowych.

Donald Tusk miał nie podnieść słuchawki, by nie rozpoczynać rozmów w sprawie tarczy z najwyższego poziomu i aby nie składać przez telefon żadnych deklaracji. Stąd też poranna wizyta w Ministerstwie Spraw Zagranicznych najpierw niskich rangą amerykańskich urzędników, potem próba kontaktu Radosława Sikorskiego z Hillary Clinton - twierdzi RMF FM.


(ks, źródło: rmf.fm)

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 8:30 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

AMERYKAŃSKA OPOZYCJA KRYTYKUJE OBAMĘ

Decyzja Obamy tws. tarczy antyrakietowej oznacza całkowitą rezygnację z jej budowy - uważa opozycja USA.

Choć prezydent USA zbiera pochwały od przywódców Rosji i Berlina, politycy z jego własnego kraju nie zostawiają na jego decyzji suchej nitki - informuje RMF FM.

- Niby to ma być odłożenie na później. Ja w to nie bardzo wierzę. Myślę, że jest to rzeczywiście koniec tej tarczy - podkreśla w rozmowie z radiem Richard Pipes w Kontrwywiadzie RMF FM. Zdaniem doradcy prezydenta Ronalda Reagana ds. Rosji i Europy Środkowej.

- Kto wie, kto będzie prezydentem w roku 2015, czy on będzie chciał wstawić tarczę do Polski do Czech. O tym nikt nie wie. To jest nierealne, mi się wydaje - dodaje.

- To jest koniec tarczy, a nie żadne opóźnienie. (...) Ale ten prezydent w sprawach polityki zagranicznej jest zupełnie niekompetentny - wyraża Pipes cwoje zdanie.

Również senator John McCain uważa, że rezygnacja z projektu stawia pod znakiem zapytania zobowiązania USA w zakresie bezpieczeństwa wobec Polski i Czech.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 8:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Art. 23


Pobierz / Drukuj: PDF RTF

źródło informacji :
http://www.polishresistance-ak.org/23%20Artykul.htm

Franklin Delano Roosvelt, Prezydent Stanów Zjednoczonych od marca 1933 do kwietnia 1945 roku, w swej niezwykle długiej kadencji, miał szereg poważnych osiągnięć. Wprowadził nowa umowę socjalną (the New Deal), która dała podstawę amerykańskiemu systemowi pomocy społecznej. Pomogło to Stanom wydźwignąć się z ekonomicznej depresji. To doprowadziło do tego, że „Stany Zjednoczone stały się największym mocarstwem przemysłowo-ekonomicznym w świecie”.


Prezydent Roosevelt w swym przemówieniu w styczniu 1941 r. wyraźnie zakreślił cztery zasadnicze wolności przysługujące każdemu człowiekowi (the Four Freedoms). W sierpniu 1941 r. wagę tego oświadczenia podkreśliło podpisanie przez Roosevelta i Churchilla tak zwanej Karty Atlantyckiej. Powstał moralny obowiązek podjęcia oręża w obronie wolności, dając nadzieję narodom świata na sprawiedliwe podejście do stosunków międzynarodowych po zakończeniu działań wojennych.


W pierwszej fazie Drugiej Wojny Światowej, gdy Ameryka była jeszcze neutralna, Roosevelt stworzył pomoc dla Wielkiej Brytanii aktem Lend–Lease i zorganizował także „Arsenał dla Demokracji”.


W ciągu następnych lat wojny Alianci otrzymywali stałą pomoc w żywności, w materiałach zbrojeniowych, wreszcie, przez wejście wojsk amerykańskich do działań bojowych od grudnia 1941 r.


Tego rodzaju pomoc okazała się nie tylko konieczna, ale i niezbędna do osiągnięcia sukcesów i zwycięstwa Aliantów.


Nie ma polityka, który nie popełnia błędów. Roosevelt nie był wyjątkiem. Gdy Związek Sowiecki przymuszony atakiem Hitlera w czerwcu 1941 roku, znalazł się w obozie Alianckim, Roosevelt przyjął go z entuzjazmem. Ocena przez amerykańskiego prezydenta Stalina jako człowieka, polityka i wodza swego narodu była zaskoczeniem, a nawet szokiem dla przedstawicieli pozostałych państw alianckich.


Po wejściu Stanów Zjednoczonych do wojny, autorytet Roosevelta znacznie wzrósł. Stał się on czołowym inicjatorem polityki i strategii Aliantów; uznawany był za jednego z wybitniejszych mężów stanu.


Wkrótce tak zwana Wielka Trójka, czyli Roosevelt, Stalin i Churchill, zaczęła wywierać decydujący wpływ na rozwój dalszych działań wojennych i na planowanie geopolitycznego ustroju świata.


Współcześni historycy, w swej subiektywnej ocenie uważają, że Roosevelt uznał Stalina za zasadniczo przyzwoitego człowieka i przywódcę swego narodu. Wierzył, że system sowiecki oparty na socjalizmie, pod jego kierownictwem da się przekształcić w system demokratyczny. Wierzyłem, że swoim wpływem uda mu się kierować Stalinem, który według niego nie miał imperialistycznych ambicji. Wizją Roosevelta była współpraca ze Stalinem prowadząca do zwycięstwa Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego nad wspólnym wrogiem; uważał, że po wojnie będą wspólnie decydować o politycznej i ekonomicznej strukturze wolnego świata.


Roosevelt był przygotowany wykluczyć z tej współpracy Churchilla i całe Imperium Brytyjskie (jak również i Francję). Uważał, że nie można im zaufać, iż będą sprzyjały demokracji i sprawiedliwie rozwiązywały na świecie przyszłe układy pokojowe. We wszystkich układach Wielkiej Trojki, Roosevelt zawsze brał stronę Stalina.


W ekipie rządowej Roosevelta tylko niewielu członków godziło się na wprowadzenie w życie niezwykłego stosunku wobec Stalina. Głównym poplecznikami idei Roosevelta byli jego osobisty przedstawiciel Harry Hopkins i były ambasador w Moskwie (rok 1937) Joseph Davies. Wszelkie rady i ostrzeżenia znawców polityki międzynarodowej jak William Bulliet, Loy Henderson, Charles E.”Chip” Bohlen, Averell Harriman i gen. John Deane, nie były przyjmowane do wiadomości. Byli to ludzie wielce zasłużeni w dyplomacji; mieli za sobą służbę na placówkach w Moskwie.


Do końca swojego życia Roosevelt próbował zyskać sobie zaufanie i przyjaźń Stalina. Ten natomiast nie ufał prezydentowi i sowieccy szpiedzy dość łatwo wykradali tajemnice państwowe Ameryki. Roosevelt zawsze był gotów iść na rękę Stalinowi, spełnić prośby i żądania, nie zwracając uwagi na rady czy opinie Churchilla.


Ważniejszymi koncesjami Roosevelta dla Stalina były:

Zwiększenie pomocy dla Rosji w czasie drugiej wojny światowej pomimo ogromnych strat floty Aliantów na morzu Arktycznym. Niektóre z tych przesyłek nie służyły celom wojennym, a rozbudowywały sowiecki przemysł i sowiecką potęgę.
Poparcie żądań Stalina o utworzenie tzw. Drugiego Frontu, co było z punktu widzenia wojskowego przedwczesne i niewykonalne.
Uznanie za wiarygodne fałszywe informacje Stalina, że zbyteczną jest pomoc Powstaniu Warszawskiemu.
Wyrażenie zgody na zakreślenie powojennych zachodnich granic Związku Sowieckiego na podstawie ustaleń paktu Ribbentrop – Mołotow z 1939 roku.
Pozostawienie Stalinowi swobody w planach wprowadzenia dominacji nad państwami bałtyckimi, wschodnioeuropejskimi włącznie z Polską oraz nad niektórymi z państw bałkańskich. Sprawy te zostały sfinalizowane podczas spotkania „tete-a-tete” Stalina z Rooseveltem w Teheranie i Jałcie.
Uznanie Armii Czerwonej za zdobywcę Berlina, co było dla Sowietów ogromnym atutem propagandowym, w pełni rozpowszechnionym. W tym samym czasie wojska amerykańskie wysłano na zdobycie fikcyjnej nazistowskiej twierdzy w Alpach Bawarskich.

Stalin nie liczył się ze zdaniem Aliantów i prowadził konsekwentnie własną politykę. Postawa Roosevelta znacznie mu to ułatwiała, tak że miał w swoich poczynaniach wolną rękę. Konsekwencją tego był powojenny los wielu krajów wschodnioeuropejskich. Los Polski był szczególnie tragiczny.


Sierpień 1944 roku – Powstanie Warszawskie. Większa pomoc dla Powstania nie przyszła z Zachodu, gdyż Stalin, negatywnie do tego nastawiony, zawiadomił Roosevelta, że AK opuściło Warszawę na początku września 1944 roku.


Po zakończeniu działań wojennych – Polska tak jak i inne kraje za „żelazną kurtyną” – znalazła się przez czterdzieści pięć lat w warunkach zniewolenia narodu, bez praw człowieka, w atmosferze kłamstwa i ciężkiej biedzie.


Stalinowskie rządy w Polsce Ludowej cechowały się brutalnością. Ocenia się, że w okresie od 1944 do 1956 roku około ćwierć miliona obywateli polskich zginęło w egzekucjach przeprowadzanych prze NKWD i podległe im oddziały komunistycznej polskiej służby bezpieczeństwa. Ginęła inteligencja, wybitne jednostki kultury polskiej, członkowie partii politycznych, nawet ludzie mający kontakt lub sympatię z Zachodem. Wśród mordowanych było około pięćdziesiąt tysięcy byłych żołnierzy Armii Krajowej.


Ponadto wiele tysięcy obywateli polskich zesłano do sowieckich „Gułagów” na śmierć głodową. Ocaleni wracali do kraju często w bardzo złym stanie fizycznym i psychicznym.


Należy postawić pytanie:

Dlaczego Roosevelt z takim uporem próbował zjednać sobie Stalina? Dlaczego nie widział, kim naprawdę był Stalin i jaki był charakter jego reżimu? Przecież często mówili mu o tym i ostrzegali członkowie jego ekipy rządzącej.


Odpowiedzią na to może być potrzeba pomocy ze strony setek dywizji Armii Czerwonej w walce z nazistowskimi Niemcami. Mogła to być również nadzieja na ewentualne użycie Armii Czerwonej w walce z Japonią.


Również ogromnie ważną sprawą dla Roosevelta było zaplanowanie powojennej struktury świata. Profesor Robert Nisbet w swojej książce o Roosevelcie i Stalinie (1) sugeruje, że prezydent był zawsze pod wpływem zasad politycznych swego mentora Woodrow Wilsona i dlatego w swych decyzjach była zawsze anty-imperialistą. Był przygotowany odejść od swych prawdziwych sojuszników: Imperium Brytyjskiego i Francuskiego. Starał się natomiast zjednać sobie przywódcę systemu socjalistyczno – komunistycznego, który w zasadzie winien stać w opozycji do imperializmu.


Jeżeli był to prawdziwy powód polityki Roosevelta, to wielka ironią losu był fakt, że Stalina: dyktator, tyran, ludobójca i przedstawiciel systemu totalitarnego, był jednocześnie jednym z największych imperialistów ówczesnej epoki.

Bibliografia:


Nisbet Robert, Roosevelt and Stalin – The Failed Courtship, Simon Schuster, London 1989
Lucas, Richard C., The Strange Allies. The United State and Poland, 1941-1945, The University of Tennessee Press, 1978
Kimball Warren F., The Juggler: Franklin Delano Roosevelt as Wartime Statesman, Pricenton, NJ 1991

Andrzej Sławiński, Londyn 2005

źródło informacji :
http://www.polishresistance-ak.org/23%20Artykul.htm

Komentarz:

Choć czasy się zmieniły priorytety w polityce amerykańskiej administracji pozostały w swoich założeniach niezmienne wobec ZSRS a obecnie Rosji.
Jak wiadomo administracja Kremla składa się z polityków wywodzących się kompleksu wojskowoprzemysłowego GRU i KGB.
Jedynie śp. prezydent Roanld Reagan realnie oceniał zjawisko kremlowskiej europejskiej polityki .
Cóż zmarł. Obecnie daleko tym i przyszłym politykom amerykańskim do trzeźwego spojrzenia na Europę i politykę jaką prowadzi Kreml.
I jest tak jak jest, na załączonym obrazku z Barackiem Obamą z jego polityką wobec Polski. Zapamiętajmy nową datę , 17_września 2009
w dziejach dotyczących stosunków polsko-amerykańskich.
Tym bardziej jest to niebezpieczne dla interesów Polski, gdyż
Barack Obama jest wspierany przez rząd Donalda Tuska, szczególnie przez obecnego szefa MSZ. A kto nim jest... ? Rolling Eyes



Robert Majka , polityk, Przemyśl, 18 września 2009r g.09.52
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://home.comcast.net/~bakierowski/
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 1:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

źródło informacji:
http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Lead10&news_cat_id=635&news_id=188846&layout=1&forum_id=5680&fpage=Threads&page=text

Polityka 12/2005

Między Stalinem a Hitlerem


Rozmowa z Anne Applebaum, historykiem, publicystką
„The Washington Post”, autorką książki „Gułag”.





Anne Applebaum jest żoną Radka Sikorskiego szefa MSZ w rządzie Donalda Tuska.

Marek Ostrowski, Adam Szostkiewicz – W naszym kraju mamy ostry spór – władze Rosji strofują Polskę za ocenę Jałty, zaprzeczają, że zbrodnia katyńska była ludobójstwem, odmawiają wydania całości swoich akt katyńskich. Czy w takich okolicznościach prezydent Kwaśniewski powinien pani zdaniem jechać do Moskwy na uroczystości 60 rocznicy zwycięstwa nad Hitlerem?

Anne Applebaum: – Moim zdaniem powinien jechać do Moskwy i mówić tam o tych sprawach głośno, wyraźnie i często – na konferencjach prasowych, do dziennikarzy i podczas rozmów z rosyjskimi partnerami. Jeśli go tam nie będzie, nikt nie usłyszy argumentów strony polskiej. Jeśli tam będzie, może sprawić, że jego głos zostanie usłyszany i w Rosji, i na Zachodzie.

No właśnie, jak jest z pamięcią o tej wojnie w Ameryce?

Dla nas II wojna światowa była triumfem. Rozegrała się monumentalna bitwa dobra ze złem i my ją wygraliśmy. Żadnych światłocieni, żadnej szarości. Nawet dziś mało kto lubi słuchać, że pokonaliśmy jednego masowego mordercę z pomocą innego masowego mordercy; zlikwidowaliśmy obozy Hitlera, a dopuściliśmy, by obozy Stalina zapełniały się jeszcze bardziej. To psuje nasze dobre wyobrażenie o nas samych. A trzeci powód jest taki, że Amerykanie i Brytyjczycy inaczej widzą rolę Sowietów w polityce międzynarodowej.

Ale przecież już wkrótce po rewolucji bolszewickiej nie brakowało jej zachodnich krytyków?

Owszem, zachodnia lewica mówiła o morzu krwi przelanym w Rosji, bo rosyjscy socjaldemokraci padli ofiarą bolszewików jako jedni z pierwszych. Zbierając materiał do książki trafiłam na książkę wydaną w Paryżu w 1927 r. – to był dokładny i prawdziwy opis łagru na Wyspach Sołowieckich. Ale w latach 30. nastawienie do Rosji sowieckiej zaczęło się zmieniać.

Z braku rzetelnych informacji czy na tle własnych kłopotów?

Zachód przeżywał ciężki kryzys, pisarze i dziennikarze odwiedzali Rosję, by przyjrzeć się, jak funkcjonuje nowy ustrój. Jeden z tych dziennikarzy dostał w USA nagrodę za reportaże o radzieckim Planie 5-letnim. Kiedy studiowałam historię Rosji w latach 80., w Ameryce i Anglii profesorowie nie byli może prosowieccy, ale na pewno byli antyreaganowscy. Nie kwapiono się do dyskusji o Gułagu. Dopiero ostatnio powstaje klimat dla obiektywnych badań historii ZSRR.

Czy to znaczy, że jako studentka historii Rosji w Yale i Oksfordzie nie miała pani na liście lektur „Archipelagu Gułag” Sołżenicyna?

Czytałam wtedy Sołżenicyna – ale chyba z własnego wyboru. Dokładnie nie pamiętam, a nie chcę ubliżyć moim profesorom. Mieliśmy kursy o stalinowskich czystkach, ale o obozach mówiło się mało. Mój profesor był zbiegiem z komunistycznych Niemiec i zajmował się głównie biurem politycznym partii sowieckiej w latach 30.

Czy praca nad książką zrewidowała jakoś pani wiedzę o Rosji wyniesioną ze studiów na Zachodzie?

Mam dziś kompletnie inne wyobrażenie o Rosji niż 20 lat temu.

Odwiedzała pani i byłe obozy Gułagu, i hitlerowskie. Czy dostrzegła jakąś różnicę między nimi?

Nazistowskie były wyraźnie topograficznie wyodrębnione: Auschwitz nie wybudowano przecież w centrum Krakowa. A wielkie miasto Workuta całe jest pomnikiem Gułagu. Tu baraki, tam cmentarz więźniów, jeszcze gdzie indziej – kopalnie, w których pracowali. W Moskwie są dzielnice, które budowali więźniowie. Obozy sowieckie były w o wiele większym stopniu częścią codziennego życia obywateli ZSRR niż hitlerowskie obozy koncentracyjne w życiu obywateli III Rzeszy.

A w sensie osobistych wrażeń, co wzbudziło w pani większą grozę – wizyta w Auschwitz czy w Gułagu?

Mogę powiedzieć tyle, że jeśli chodzi o Gułag, największe wrażenie zrobiły na mnie Sołówki – ruiny monastyru, bezkresny błękit północnego nieba. W Rosji nie ma takich miejsc jak Auschwitz, gdzie można poczuć taką grozę. Nie da się gdzieś wejść, ulec przeżyciom i wyjść. Gułag był wszędzie.

I dlatego nie było go widać?

W takim sensie, że nie ma miejsca, w którym można zobaczyć to, co widzą zwiedzający Auschwitz. Nie wiem, może jeszcze odnajdą się fotografie stosów ciał zmarłych więźniów Gułagu. Ale ja takich zdjęć nie widziałam. Widziałam wielką pustkę tundry. Rosjanie – władze sowieckie – dopilnowały, by po Gułagu nie zostały takie ślady jak po Auschwitz. W jednym czy dwóch miejscach podjęto po upadku ZSRR próbę stworzenia jakiegoś rodzaju muzeum Gułagu, ale lokalne władze bardzo to utrudniały, bo nie chciały takiego pomnika. Nie chciały, żeby tam przyjeżdżali ludzie i przeżywali coś takiego, jak przeżywają zwiedzający Auschwitz. Obozy Gułagu zostały rozebrane albo przebudowane na zwykłe miejsca pracy. Właściwie zostały tylko Sołówki.

Nad którym rozdziałem książki o Gułagu pracowało się pani najciężej, jaki temat okazał się największym wyzwaniem?

Rozdział o dzieciach w Gułagu. Urodziłam pierwsze dziecko, kiedy zaczęłam pisać książkę, i drugie, kiedy byłam w połowie pracy. Od bardzo wielu czytelników słyszałam, że najbardziej poruszył ich mój opis losu dzieci i kobiet w Gułagu.

Jakie jest pani zdanie w dyskusji o wyjątkowości Holocaustu?

Holocaust był zbrodnią wyjątkową, ale to nie znaczy, że nie można go zestawiać z innymi zbrodniami wojennymi. Choćby dlatego, by lepiej zrozumieć jego wyjątkowość. Można się wiele nauczyć z porównania obu systemów totalitarnych. Zwłaszcza dla badaczy za kilkadziesiąt lat unikanie takich porównań będzie absurdem. Działały w tym samym czasie, na tym samym kontynencie, według zbliżonych reguł. Hitler miał obsesję na punkcie nauki, Stalin – na punkcie techniki. Obaj szukali uzasadnień swojej polityki. A obozy przez nich stworzone były realizacją dążenia do odarcia więźniów z człowieczeństwa, co miało usprawiedliwić ich traktowanie. Dziś takie obozy funkcjonują w Korei Północnej.

Tymczasem w Moskwie otwarto nocny klub Zona. Czy wyobraża sobie pani dyskotekę w Berlinie pod nazwą KZ-lager?

W Rosji nie udało się jasno sformułować, zrozumieć i wchłonąć nauk płynących z historii – piszę o tym w „Gułagu”. Nightclub Zona to przykład tej porażki, ale proszę pamiętać, że obecny prezydent Rosji z niejaką dumą sam siebie czasem określa jako czekistę, czyli byłego funkcjonariusza tajnej policji politycznej stworzonej za Lenina.

Ale może to są skrajności?

Poznałam wspaniałych rosyjskich historyków, którzy mi bardzo pomogli w mojej pracy, ale mam wrażenie, że wielu Rosjan przyjmuje postawę: a bo ja wiem, jak to było naprawdę? Wolą w to nie wnikać, bo mają mnóstwo bieżących problemów życiowych do rozwiązania. Do tego dochodzi szok, jakim był upadek Związku Radzieckiego – wstrząsnęło to poczuciem tożsamości jego obywateli. Powtarzali mi nieraz: dawniej wiedziało się, kim jesteśmy, wspaniałym krajem, potęgą światową, nie chcemy słuchać o złych rzeczach z przeszłości, chcemy nadal czuć się dumni. W czasach głasnosti odbyła się na ten temat dyskusja i niech pani patrzy, dokąd nas to zaprowadziło... Myślę jednak, że najważniejsze tutaj jest to, że prezydent Putin i jego najbliższe otoczenie wywodzi się z KGB, więc takie dyskusje o Gułagu po prostu nie leżą w ich politycznym interesie.

Gdyby Niemcy po wojnie wykazywali podobne podejście do własnej historii w epoce nazizmu, Zachód chyba miałby im to za złe.

Niemców zmuszono do konfrontacji z własną przeszłością podczas procesów głównych zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze, ale później przez 20 lat na ten temat już nie dyskutowano. Debata o zagładzie Żydów przyszła dopiero w latach 60., kiedy dorosło pierwsze powojenne pokolenie Niemców. Co do Rosjan, to nie chcę ich usprawiedliwiać: jestem przekonana, że Rosja wyglądałaby dziś całkiem inaczej, gdyby odbyli taką narodową debatę w pełni i do końca.

Przecież Rosja wydała też wiele wspaniałych postaci...

W historii Związku Radzieckiego byli ludzie tacy jak Andriej Sacharow, jak pisarze przekazujący prawdę o Gułagu, jak działacze obrony praw człowieka – to byli bohaterowie, o których należałoby uczyć w rosyjskich szkołach. Ale czy można zbudować w Rosji prawdziwe społeczeństwo obywatelskie bez uczciwej dyskusji o jej przeszłości? Mam nadzieję, że i moja książka o Gułagu może odegrać w tym pewną pozytywną rolę.

Jak ten problem wpływa na politykę amerykańską wobec Rosji?

Przykładem może być Czeczenia. Nie pamiętamy, jak brutalnie Rosja potraktowała Czeczenów w czasie II wojny światowej. A ponieważ nie znamy tych faktów historycznych, to kiedy Rosja dokonała dwóch kolejnych inwazji Czeczenii, Ameryka nie zareagowała tak, jak zareagowałaby może, gdyby Niemcy napadli na Polskę. Dla Amerykanów chodziło tu o islamski terroryzm, a nie o powtórkę wcześniejszego dramatu.

Czego politycy Zachodu oczekują dziś od Rosji?

Chyba nie oczekują zbyt wiele. To ma przedziwne konsekwencje. Rosja należy do Grupy Ośmiu, choć nie wiem, czy gospodarczo dorównuje Holandii, a ustępuje Chinom i Indiom, na dodatek nie jest demokracją w rozumieniu zachodnim. Stąd wniosek, że Zachód nie przykłada swoich standardów do Rosji i dlatego może być ona członkiem ekskluzywnego klubu najbogatszych i najpotężniejszych krajów świata. To przeżytek minionej epoki w polityce światowej, ale widzę w tym także coś protekcjonalnego, że nie oczekuje się od Rosji tego, czego oczekuje się od innych państw aspirujących do demokratycznej wspólnoty narodów.

Dostała pani za „Gułag” nagrodę Pulitzera – wygląda na to, że Zachód z trudem, ale jednak odchodzi od przekonania, że jedynym imperium zła w XX w. był nazizm?

Może dlatego, że retoryka radziecka miała wiele wspólnego z językiem Oświecenia, rewolucji francuskiej i amerykańskiej – wolność, równość, braterstwo. To są przecież ideały Zachodu, a propaganda ZSRR była tego pełna. Mogło się wydawać, że chodzi im o to samo, więc trudniej było potępiać. Ale ostatnio zachodzi zmiana, tak mi się wydaje. Dawniej było wykluczone, by jednym tchem wymienić nazizm i system sowiecki. Nie miałam wcale pewności, że moja książka otrzyma dobre recenzje. Tymczasem na palcach jednej ręki mogę policzyć negatywne reakcje na „Gułag”. Zaczynają się ukazywać książki porównujące nazizm i stalinizm i coraz mniej ludzi na Zachodzie przeciwko temu protestuje. Być może prawdziwy przełom nastąpi, gdy odejdzie pokolenie, które na II wojnę światową patrzy jak na bitwę absolutnego dobra z absolutnym złem. Kiedy jego miejsce zajmie pokolenie mniej zideologizowane, za to lepiej poinformowane. Ja bym się tym cieszyła, bo nie lubię ideologii, zwłaszcza manichejskiej, operującej schematem walki absolutnego zła z absolutnym dobrem.

A nie dostrzega pani tych manichejskich ciągot w mowach prezydenta Busha?

W teorii zgadzam się ze wszystkim, co Bush mówi: precz z tyranią, niech żyje wolność i demokracja. Odrzuca mnie jego maniera mówienia i nadęta retoryka, w której Ameryka jest narodem wybranym. Żaden kraj nie powinien uważać się za siłę dobra. To irytuje i przynosi skutki odwrotne do zamierzonych.

Rozmawiała pani z wieloma Rosjanami o tym, co przeżyli jako naród. Nie traktowali tego, co ich spotkało, jako fatum?

To w istocie pytanie o to, czy istnieje coś takiego jak charakter narodowy i czy on może się zmieniać? Czy Rosja zawsze taka była? Cóż, wszędzie znajdziemy jakieś wspólnoty, które nie potrafią się zorganizować i poddają się losowi. Ale to się może zmienić. Polska wspaniale idzie do przodu. Indie były symbolem nędzy i beznadziei, a dziś Hindusi pracują lepiej niż Amerykanie. To prawda, że w Rosji istnieje tradycja fatalizmu historycznego, ale istnieją też inne. Nie wszyscy Rosjanie uważali, że ich kraj musi być krajem więzień i dyktatorów. Jeszcze przed rewolucją bolszewicką działali w Rosji liberalni demokraci. Jest więc do czego nawiązać. Rosja to nie tylko tradycja Piotra Wielkiego.


źródło informacji:
http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Lead10&news_cat_id=635&news_id=188846&layout=1&forum_id=5680&fpage=Threads&page=text


Komentarz:

Skutki polityki aliantów wobec Związku Sowieckiego, konsekwencje
terytorialne na ziemiach państwa polskiego.








Robert Majka , polityk, Przemyśl, 18 września 2009r g.14.00
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://home.comcast.net/~bakierowski/
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 7:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem



źródło informacji : http://www.wprost.pl/blogi/dominika_cosic/

Czwartek, 17 września 2009

Prezent dla Putina. Chyba za inwazję Armii Czerwonej na Polskę?



Mówi się czasami o "chichocie historii".
W tym wypadku można mówić wręcz o rechocie.


Oto bowiem w 70 rocznicę zaatakowania Polski przez Związek Radziecki Amerykanie dają czytelnie do zrozumienia, że tarcza jest nierealna a Polska nie jest żadnym ważnym partnerem dla USA. Rosja dostała wymarzony przedgwiazdkowy prezent. No dobra, przedczerwonogwiazdkowy.



Takiego rozwoju sytuacji można się było spodziewać już prawie rok temu, kiedy Barrack Obama wygrywał wybory prezydenckie. Jego oponenci straszyli, że następca Busha prawdopodobnie straci z pola zainteresowania Europę, zwłaszcza wschodnią. I że projekt tarczy antyrakietowej i radaru pójdzie w odstawkę. Jak na razie czarne prognozy zdają się sprawdzać.
Ale Obama ma w, delikatnie mówiąc, lekceważeniu nie tylko Polskę i Czechy. Unię Europejską jako całość traktuje jak szpetnawą i nudnawą starą pannę, o której względy nie ma co się starać. No bo jak można inaczej interpretować fakt, że po odwołaniu w styczniu poprzedniej amerykańskiej ambasador przy UE (prawo nowej miotły), do tej pory Waszyngton nie przysłał nikogo w zastępstwie? Nie świadczy to chyba o zbyt poważnym stosunku do Unii Europejskiej. Politycy europejscy zaczynają być rozczarowani prezydentem Obamą. Jego deklaracje o walce z globalnym ociepleniem można wsadzić na jedną półkę z opowieściami z Narnii. Także trudno mówić o wspólnym stanowisku w sprawie walki z kryzysem finansowym. Europa zdaje się nie przedstawiać wielkiego znaczenia dla polityki amerykańskiej.
W ten nurt wpisuje się decyzja o rezygnacji z tarczy (wiem, że brzmi to paradoksalnie, bo przecież pamiętamy, że wiele krajów zachodnioeuropejskich było także przeciwnikami tarczy).



Przede wszystkim jest to jednak czytelny znak dla Rosji, że relacje z nią są dla obecnej administracji waszyngtońskiej priorytetowe i jakaś tam Polska, Czechy czy inna Gruzja nie staną na drodze przyjaźni amerykańsko-rosyjskiej. Patrząc na to z dystansu trudno mieć pretensje do Amerykanów, że wolą Moskwę niż Warszawę. Bo jest sporo płaszczyzn, na których interesy amerykańskie i rosyjskie są zbieżne (chociażby Afganistan czy tak zwana walka z terroryzmem, cokolwiek to w praktyce znaczy). Pretensje można mieć o co innego - o to, że w ogóle tak długo Biały Dom (myślę o obu administracjach) mydlił nam oczy tarczą. A także o sam moment powiadomienia o decyzji.



Trzeba być naprawdę wyjątkowo gruboskórnym arogantem, by tego typu komunikat wypuszczać akurat 17 września, dokładnie w 70 rocznicę radzieckiej inwazji na Polskę. Może przemawia przeze mnie polskie przeczulenie, ale wygląda to na prezent dla premiera Putina. Z rosyjskiego punktu widzenia prezent to podwójny: bo to nie tylko samo skasowanie projektu tarczy, ale też pokazanie, że Polska nie jest bynajmniej żadnym poważnym partnerem dla USA. To także w pośredni sposób znak dla krajów kaukaskich, głównie Gruzji, że są jednak w rosyjskiej strefie panowania.



źródło informacji : http://www.wprost.pl/blogi/dominika_cosic/

Komentarz:
Zdjęcia do artykułu wkleiłem z internetu.



Robert Majka , polityk, Przemyśl, 18 września 2009r g.20.12
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://home.comcast.net/~bakierowski/
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pią Wrz 18, 2009 8:13 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Wrz 18, 2009 7:57 pm    Temat postu: Kurica nie ptica - Polsza nie zagranica Odpowiedz z cytatem

No właśnie "tak zwana walka z terroryzmem" zwyciężyła. Natomiast co do "braku determinacji" wg min. W.Stasiaka, to prawda, ale zapewne brakowi determinacji z jednej strony towarzyszyła jej nadpodaż z drugiej. Dla Ameryki jesteśmy het, het, a dla Rosji - za miedzą.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Wrz 21, 2009 5:23 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090921&typ=my&id=my13.txt

NASZ DZIENNIK Poniedziałek, 21 września 2009, Nr 221 (3542)

"Upadek politycznych iluzji


Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jest rok 2008, Polacy negocjują z Amerykanami instalację tarczy antyrakietowej. Jednakże ze względów koniunkturalnych po cichu negocjują również z Rosją, obiecując jej rezygnację z tarczy w zamian za różnorakie koncesje. Rosjanie przystaliby na propozycję Polski, a Polacy pod pretekstem "trudności technologicznych" zrezygnowaliby z tarczy. Powiedzielibyśmy: "Polska zdradziła swego największego sojusznika, tak się nie godzi".

Dziś dokładnie to samo zrobili z nami Amerykanie. Podpisali tarczę, narażając nas na strumień różnorakich ataków ze wschodu. Po podpisaniu zaczęli jednak negocjacje z Rosją. Ich treść do końca nie jest znana, jednakże przy dość zgodnej opinii analityków ceną za rezygnację z tarczy jest domniemana pomoc Rosji w wojnie afgańskiej i w kwestii irańskiej (likwidacja instalacji nuklearnych). Można zatem powiedzieć, że przy naszym wspólnym z Ameryką przedsięwzięciu, które nosiło nazwę tarczy antyrakietowej, Amerykanie bez porozumienia z Polakami i Czechami negocjowali rezygnację z jej instalacji w dużym stopniu naszym kosztem.

Gdzie nasze gwarancje?
Niektórzy mówią, że wycofanie się z tarczy jest wynikiem zmiany ekipy rządzącej w Waszyngtonie. Gdyby rządzili republikanie, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Problem jednak w tym, że umowy międzynarodowe oraz politykę zagraniczną w kwestiach strategicznych prowadzi się niezależnie od bieżących konfiguracji politycznych. Trudno sobie np. wyobrazić, ażeby obecna ekipa Baracka Obamy radykalnie zmieniła swoje nastawienie do sojusznika izraelskiego. Sojusz Waszyngtonu z Tel Awiwem jest niezależny od wewnętrznej koniunktury w USA. W Polsce dominowało do niedawna przekonanie o wyjątkowości naszych relacji z Ameryką. Tarcza miała tylko potwierdzić chęć trwałego zaangażowania Waszyngtonu w środkową Europę. W zamian za instalację tarczy, broniącej USA przed atakiem rakietowym, mieliśmy uzyskać długoletnie gwarancje amerykańskie dla naszej środkowoeuropejskiej suwerenności. Gwarancje tym większe, że Amerykanie zaangażowaliby się w tym rejonie świata militarnie. Okazało się jednak, iż zmiana ekipy władzy w Waszyngtonie obnażyła iluzoryczność tego typu diagnozy. Ostatnie wypadki pokazały, że jesteśmy dla USA trzeciorzędnym sojusznikiem, który może mieć taktyczne znaczenie dla doraźnych zaangażowań Ameryki. Kiedy Niemcy, Francuzi i Rosjanie sprzeciwili się wojnie w Iraku, Polska była potrzebna, by pokazać, że Europa wspiera USA w irackiej interwencji. Gdy konflikt iracki przestał dzielić, bo przestał mieć tak kluczowe znaczenie dla świata zachodniego, powróciliśmy na marginalną pozycję w relacjach z amerykańskim sojusznikiem.

Lepsze bolesne realia niż mrzonki
Postawmy zatem pytanie, jak powinniśmy układać relacje z USA? Przede wszystkim należy sobie zdać sprawę z naszego miejsca w szeregu. Nasz stosunek do Ameryki przypominał marzenia panny na wydaniu, która oczekiwała na względy królewicza z bajki. Jej marzenia jednak nijak się miały do rzeczywistości, a zainteresowanie królewicza było okazjonalne. Lepiej sobie to uświadomić i poszukać realnego narzeczonego, puste marzycielstwo może się bowiem zakończyć staropanieństwem. Lepiej układać politykę wedle twardych, choć nieraz bolesnych realiów, a nie budować jej na mrzonkach. Kiedy Condoleezza Rice przyjechała do Polski podpisywać tarczę, wśród rządzących w Warszawie zapanowała euforia, nabudowana na nieuzasadnionym przekonaniu, że oto wkraczamy na drogę pogłębionych relacji z USA. 17 września 2009 r. obnażył dogłębnie fikcyjność takich stwierdzeń.

Ile Polska znaczy dziś dla USA?
Data ogłoszenia decyzji o rezygnacji z tarczy przez Amerykanów (17 września) została dobrana bardzo nieszczęśliwie. Może to mieć realnie symboliczny wymiar. Pamiętajmy, że właśnie wtedy Polacy obchodzą bardzo tragiczną rocznicę napaści wojsk sowieckich na Polskę (17 września 1939 r.). Wiemy również, jak ostre towarzyszą tej dacie spory polsko-rosyjskie. Głośna nieobecność Baracka Obamy na obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej oraz ogłoszenie rezygnacji z tarczy antyrakietowej 17 września mogą mieć istotne, symboliczne znaczenie (wszak w polityce rzadkie są przypadki w tego typu sytuacjach). Dla Polaków ogłoszenie rezygnacji z tarczy przez amerykańskiego prezydenta było tak głośnym wydarzeniem politycznym, że przyćmiło obchody rocznicy agresji sowieckiej. Przypomnijmy, że dla Polaków II wojna światowa to nie tylko agresja niemiecka i sowiecka, to również zdrada Zachodu (postanowienia jałtańskie). Zakładając jednak wariant pozytywny, że powyższa zbieżność dat wynika jedynie z niefrasobliwości administracji amerykańskiej, to mimo wszystko pokazuje ona rzeczywisty stosunek USA do Polski, tzn. w Waszyngtonie nikt się nie przejmuje wrażliwością historyczną i polityczną Polaków, nawet w tak ważnych kwestiach jak kluczowe rocznice z II wojny światowej. Właśnie ten brak amerykańskiej wrażliwości mówi wyraźnie, ile Polska znaczy dziś dla USA.
Jak już wspomniałem, chodzi o to, aby ocena naszych relacji z Ameryką była realna. Ten bolesny realizm może nam pomóc w przyszłości. Z USA trzeba utrzymywać możliwie najlepsze stosunki. Jednakże w sytuacjach, kiedy naprawdę jesteśmy USA potrzebni (a tak się zdarza od czasu do czasu - przykład: wojna w Iraku, pomarańczowa rewolucja itp.), powinniśmy żądać zapłaty (konkretnej pomocy) z góry. Oczekiwanie na amerykańską wdzięczność w nieokreślonej przyszłości jest złudne. Polska zatem musi budować swoją siłę (przede wszystkim ekonomiczną), wykorzystując różnorakie możliwości współpracy z różnymi partnerami. Dopiero, gdy osiągniemy znaczącą siłę w Europie, możemy mówić o bardziej trwałych i bardziej realnych sojuszach z Ameryką i rzeczywistych możliwościach skupiania wokół siebie państw środkowoeuropejskich. Na pewno trzeba się pozbyć iluzji, ponieważ polityka oparta na iluzjach już nieraz sprowadziła nas na manowce."
Prof. Mieczysław Ryba
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Wrz 21, 2009 5:25 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090919&typ=my&id=my32.txt

NASZ DZIENNIK Sobota-Niedziela, 19-20 września 2009, Nr 2020 (3541)

Wypadliśmy z systemu


Z dr. Krzysztofem Szczerskim, byłym wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, wicedyrektorem Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozmawia Mariusz Bober

Jak Pan ocenia zmianę decyzji obecnej administracji USA w sprawie zastąpienia budowy m.in. w Polsce elementów tzw. tarczy antyrakietowej systemem Aegis? Nowa propozycja przewiduje budowę tego systemu głównie na okrętach wyposażonych w system SM-3 pozwalający na obronę przed rakietami krótkiego i średniego zasięgu.
- Oceniając tę sprawę z polskiego punktu widzenia, istotne jest to, że posiadając na naszym terytorium jeden z kluczowych elementów strategicznej obrony USA i NATO, Polska stawała się jednocześnie podmiotem strategii obrony Sojuszu oraz architektury bezpieczeństwa międzynarodowego. Więc wycofanie się Amerykanów z tego projektu jest dla nas niekorzystne, ponieważ pozbawia nas elementu tej podmiotowości. Bez tego Polska wraca do statusu kraju, którego bezpieczeństwo w strukturze międzynarodowej bliższe jest kategorii "drugiej klasy". Bowiem sami Amerykanie i stratedzy NATO przyznają, że nie ma planu operacyjnego pełnej obrony terytorium Polski w ramach działań Sojuszu, choć należymy do niego już od 10 lat.

Ale prezydent Barack Obama powiedział wprost, że atak na jednego członka Sojuszu jest atakiem na całe NATO. Z kolei sekretarz obrony USA Robert Gates zapewniał, że możliwe jest rozmieszczenie naziemnych elementów systemu SM-3 w Polsce już w 2015 roku. Jeszcze wcześniej mają się pojawić amerykańscy żołnierze wraz z obiecaną baterią rakiet Patriot...
- To prawda, że w ten sposób funkcjonuje NATO, iż atak na jednego członka powinien być traktowany jak atak na cały Sojusz. Problem w tym, że muszą być wypracowane konkretne procedury dotyczące mobilizacji, wysyłania wojsk czy pomagania poszczególnym członkom. Wobec Polski takich procedur nie ma.

A wobec innych członków NATO?
- Oczywiście, wszystkie stare państwa członkowskie i wszystkie obszary kluczowe posiadają takie plany operacyjne.

Robert Gates powiedział też wprost, że zmiana planów nie oznacza, iż Polska i Czechy zostaną niezabezpieczone na wypadek ataku ze strony Rosji...
- Oczywiście Polska jest objęta art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego, ale nie ma wciąż bezpośrednich procedur reagowania na zagrożenie. W tym sensie obecność instalacji, jaką miała być tarcza antyrakietowa, oznaczałaby konieczność stworzenia takich procedur, choćby dla obrony samej tarczy. Zaś obecność na naszym terytorium wojsk amerykańskich to druga sprawa i można na ten temat dyskutować.

Możliwość umieszczenia w naszym kraju naziemnych elementów amerykańskiego systemu przechwytywania rakiet krótkiego i średniego zasięgu nie będzie okazją do wypracowania procedur, o jakich Pan mówi?
- To by oznaczało, że de facto nasz "zysk", który dawała nam obecność tarczy, dla naszego bezpieczeństwa byłby zachowany i wówczas ten cel w postaci utrzymania rangi naszego bezpieczeństwa byłby osiągnięty. Trzeba teraz poczekać na konkretną amerykańską propozycję nowego systemu - oceniać ją z tego punktu widzenia.

Niektórzy komentatorzy uważają, że nowy system będzie dla nas korzystniejszy niż nawet element tarczy. Ponadto rząd uważa, iż ważne jest utrzymanie obietnicy przysłania do Polski uzbrojonej baterii Patriot...
- To jest sprawa symboliczna, ponieważ jest to jedna bateria, i to mobilna. Dziś może być u nas, jutro gdzie indziej. Według mnie, najważniejsze są konsekwencje dla struktury bezpieczeństwa światowego. Zaś istota zmian polityki administracji USA jest taka, że wpisują się one w obecne próby odtworzenia geopolitycznego podziału wpływów na świecie. Można znowu dostrzec gry geopolityczne o strefy wpływów. Polska musi zabiegać o to, by być podmiotową, samodzielnie ważną częścią systemu bezpieczeństwa zachodniego. Bowiem jakiekolwiek wątpliwości co do tego mogą wywołać niekorzystne skutki dla nas. Każde działanie, które obniża naszą podmiotowość w strukturze transatlantyckiego systemu bezpieczeństwa, jest dla nas szkodliwe.

Wycofanie się Amerykanów z budowy tarczy osłabia naszą podmiotowość w tym systemie?
- Tak, ale być może włączenie nas w nowy system to w pewnym stopniu zrekompensuje. Jednak na razie prawda jest taka, że pod wpływem sygnałów z Rosji, USA wycofały się z tego ważnego dla nas projektu, a my nie mieliśmy siły albo woli, by go urzeczywistnić.

Dziękuję za rozmowę. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Wrz 21, 2009 5:27 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=18090

Konferencja prezesa PIS w sprawie rezygnację Amerykanów z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach
Jarosław Kaczyński - były premier RP, prezes Prawa i Sprawiedliwości (2009-09-1Cool

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/09/2009.09.18.akt03.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2009.09.18.akt03&d=2009-09-18
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum