Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niepokojące fakty

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Kwi 14, 2010 9:19 pm    Temat postu: Niepokojące fakty Odpowiedz z cytatem

http://predatorxl.salon24.pl/170615,niepokojace-fakty

Niepokojące fakty

Po 11 września siły rządzące Ameryką przystąpiły do tak zwanej wojny przeciw terroryzmowi. Kurz z wysadzonych w tajemniczy sposób wieżowców WTC jeszcze nie opadł, a Waszyngton już zaanektował nowe terytoria. Jeśli jednak agresorom wydawało się, że potęga USA wprawi w bojaźń i drżenie każdego na świecie, to się grubo przeliczyli – afgańscy i iraccy powstańcy do dzisiaj stawiają bohaterski opór ultranowoczesnej US Army oraz oddziałom jankeskich satelitów.

Technika XXII wieku okazała się nieskuteczna w starciu z umiłowaniem wolności i samodzielności. Broń i maszyneria jak z kosmosu nie może pokonać azjatyckich pastuchów uzbrojonych w starożytne kałasznikowy. Pomoc państw zależnych także nie prowadzi do zwycięstwa. Amerykanie muszą więc poszukać nowego, silnego sojusznika.

Jak ujawnił niedawno tygodnik „US Yesterday” już w 2005 roku doszło do tajnego, nieformalnego porozumienia na linii Waszyngton-Moskwa. W zamian za niesprecyzowane usługi technologiczne i ustępstwa geopolityczne, Amerykanie uzyskali wgląd w rosyjskie ustalenia agenturalne, w dużej mierze oparte na wtykach w środowiskach wrogich Zachodowi. Przyniosło to doraźne korzyści – jankesom udało się wyeliminować kilkudziesięciu najznamienitszych przywódców ruchu oporu (nazywanego uparcie w oficjalnym obiegu „talibami powiązanymi z Al.-Kaidą”) i rozproszyć przeciwnika. Wszyscy pamiętamy rozliczne „pomyłki” natowskich samolotów i śmigłowców, regularnie powtarzające się masakry ludności cywilnej spowodowane „niewłaściwymi danymi i odczytami”. W rzeczywistości Amerykanie wykorzystywali wiedzę nabytą od Rosjan – dane na temat baz bojowników. Dokładność tych informacji często nie była większa od nazwy miejscowości, waszyngtońska soldateska nie miała jednak oporów przed równaniem z ziemią owych punktów, nie bawiąc się w wielokrotnie reklamowane „uderzenia chirurgiczne”.

W 2008 roku wydawało się, że sielanka się skończy w wyniku konfliktu Rosji z Gruzją. „Wydawało się” to bardzo dobre określenie. NATO I USA nie kiwnęły palcem, pozwalając Moskwie na zaprowadzenie porządków wedle własnego widzimisię. Zdziwionym należy przypomnieć słowa, które wypowiedział na kilka miesięcy przed wojną były doradca prezydenta Reagana, Richard Pipes:

Profesor Pipes wyklucza możliwość zawarcia tajnego porozumienia między Rosją i Stanami Zjednoczonymi dotyczącego polityki wobec Gruzji i jej zbuntowanych terytoriów. W jego opinii, podczas spotkania prezydentów Putina i Busha w Soczi - bezpośrednio po szczycie NATO, gdzie odrzucono aplikację Gruzji - Rosja nawet nie starała się o akceptacją swej polityki w rejonie Kaukazu.

Oczywiście, że Rosja o nic nie prosiła – ponieważ już miała gwarancje nieingerencji NATO na Kaukazie. Na wspomnianym szczycie w Soczi obaj przywódcy nie spierali się o strefy wpływów, lecz omawiali administrowanie tymi strefami. Zdaniem anonimowego, wysokiego urzędnika Departamentu Stanu, doszło wówczas do NeoJałty – ustalono, iż strefy określone jako „buforowe” będą podlegać wspólnej kontroli, zaś na pozostałych obszarach świata supermocarstwa mają wolną rękę. Informacje te opublikowała agencja prasowa World Press, lecz po kilku dniach nie sposób było odnaleźć ten tekst w Internecie. Tajemniczo zniknął. Zapamiętajmy jednak dokładnie wiadomość o „wspólnym zarządzie stref buforowych”, bardzo się za chwilę przyda.

28 maja 2009 r. doszło do spotkania przedstawicieli amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego z rosyjską delegacją reprezentującą analogiczną służbę. ABN to ta agencja, która zarządza globalnym systemem szpiegowskim Echelon. Spotkanie odbywało się pod płaszczykiem szkolenia czy też może wymiany doświadczeń – tego dokładnie nie wiadomo. Przez media przemknęły jak meteor newsy omawiające ów mityng i zapadła głucha cisza, chociaż przecież zbliżenie się Rosjan do Echelona powinno wywołać wielką sensację i jeszcze większe emocje. Nic z tych rzeczy. Nikt nie zwrócił uwagi na ten sensacyjny fakt. Natomiast putinowcy czuli się świetnie, w gronie swoich nowych amerykańskich kolegów przebywali ponad dwa tygodnie, co jest okresem zastanawiająco długim jak na rutynowe wizyty robocze.

Dziwnym trafem już od czerwca rosyjskie służby specjalne zaczęły seryjnie odnosić sukcesy w walce z tzw. separatystami i tzw. terrorystami. Dotąd nieudolne i fatalnie przeprowadzane akcje zamieniły się w błyskotliwe uderzenia. Najciekawsze w tym jest zaś to, że FSB o swoich udanych operacjach informowała rzadko i niechętnie. Czyżby chodziło o utajnienie źródeł swego nagłego jasnowidzenia?

11 grudnia zeszłego roku doszło w Zossen (miejscowość na południe od Berlina) do spotkania Dmitrija Kondratczuka, wysokiej rangi funkcjonariusza FSB z Arnoldem Caseyem, dyrektorem wydziału wschodnioeuropejskiego NSA. O czym obaj panowie rozmawiali nie wiadomo, niemniej spotkanie oficera FSB, który swą karierę zawdzięczał osobiście Putinowi i amerykańskiego speca od spraw polskich musi wzbudzić poważne zaniepokojenie. Biorąc pod uwagę fakt, że to Kondratczuk stawił się na wezwanie Caseya, możemy przyjąć, iż Amerykanin miał do przekazania jakieś niezwykle ważne informacje lub ustalenia. A pamiętając o tym, iż Kondratczuk zajmował się w FSB tym samym, co Casey, czyli kwestiami bliskiej zagranicy Rosji ze szczególnym uwzględnieniem Polski, to jasnym jest, iż tematem ich pogawędek musiały być kwestie związane z Rzeczpospolitą. Co pod koniec zeszłego roku było w Polsce takie ważne, że skłoniło do tajemnych konszachtów ważnych urzędników dwóch mocarstw?

23 grudnia 2009 powrócił do Polski z remontu w Samarze rządowy Tu-154M. Dziwaczny zbieg okoliczności? A może Rosjanin przywiózł Amerykaninowi coś, co było zapłatą za otrzymywane informacje szpiegowskie z systemu Echelon? Coś, co miało związek z naszym samolotem? I z obchodami 70 rocznicy ofiar Katynia?

W marcu 2010 roku w Polsce przebywała delegacja NSA, ponoć w celu dokonania „szkoleń operacyjnych”. Co więcej, w tym samym czasie nasz kraj wizytuje inna delegacja, tym razem złożona z przedstawicieli amerykańskiego ministerstwa skarbu. Z tą ostatnią spotyka się znana postać z władz PO, zapominając zaprosić najbardziej chyba zainteresowanego czyli prezesa NBP. Także w marcu premier Tusk decyduje o rozdzieleniu obchodów w Katyniu na część oficjalną i nieoficjalną. Siebie zalicza do oficjalnej. Nie za dużo grzybów w tym barszczu?

To nie wszystko. Wówczas nikt nie zwrócił na to uwagi, niemniej w lutym 2010 r. USA i Rosja podpisały aneks do bilateralnego porozumienia antyterrorystycznego. Oficjalnie chodziło o współpracę w walce z „terroryzmem” oraz rozbrojenie jądrowe, jednak w tekście tego dokumentu znalazło się zdanie:

Obie Umawiające się Strony oświadczają, że w razie konieczności podejmą wspólnie wszelkie dostępne kroki mające zapobiec nagłej lokalnej destabilizacji na obszarach będących w sferze wspólnych zainteresowań.

Co to ma wspólnego z terroryzmem i rakietami międzykontynentalnymi?! Czy nie jest to raczej zakamuflowany pakt umożliwiający nadzór nad, powiedzmy, zamachem stanu w „bliskiej zagranicy” Rosji, bo tylko o tę strefę „wspólnych” zainteresowań może chodzić?

10 kwietnia prezydencki Tu-154, o którym zapewne szeptali Casey z Kondratczukiem, rozbija się pod Smoleńskiem. Następuje zalew sprzecznych informacji, sprawiający wrażenie naturalnego chaosu powstającego po każdym nagłym wypadku. Tymczasem rozważania „była mgła czy jej nie było” są zbędne. Dziwnym trafem nad obszarem Smoleńszczyny przelatywały aż 3 satelity szpiegowskie – dwa amerykańskie i jeden rosyjski. KH-14 Key Hole to typowy satelita zwiadowczy, zdolny do sfotografowania z wysokości kilkuset kilometrów pudełka zapałek. Geomet IV jest rzekomo satelitą meteorologicznym, ale tajemnicą poliszynela jest jego właściciel. Jest nim… Agencja Bezpieczeństwa Narodowego. Rosyjska Aurora-53 z kolei służy do wypatrywania atomowych okrętów podwodnych na Atlantyku – co więc robiła nad środkową Rosją? Co te trzy satelity robiły około 9 rano w tym miejscu?

Według amerykańskiego dziennika „Philadelfia Daily” Geomet IV jest w rzeczywistości nosicielem aparatury systemu Echelon. Co więcej, satelita ten ma ponoć wyposażenie umożliwiające selektywne zakłócanie pracy urządzeń elektronicznych na ziemi. Jakby tego było mało, jeden z rosyjskich portali ujawnił, iż świadkowie zauważyli przelot w okolicach Smoleńska wojskowego samolotu Tu-22, o którym żadne oficjalne i nieoficjalne źródła nie wspominają. Tu-22 to nie tylko bombowiec, jego wersja Tu-22ER jest przeznaczona do… walki elektronicznej, czyli oślepiania wrogich systemów nawigacyjnych.

Ja niczego nie przesądzam. Ja podaję jedynie fakty. Niepokojące fakty. Niewygodną prawdę.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum