Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

K. Wołodźko - Anna Walentynowicz (1929-2010): In Memoriam

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jaszczur
Stały Bywalec Forum


Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 88

PostWysłany: Wto Kwi 20, 2010 10:51 pm    Temat postu: K. Wołodźko - Anna Walentynowicz (1929-2010): In Memoriam Odpowiedz z cytatem

http://consolamentum.salon24.pl/171388,anna-walentynowicz-1929-2010-in-memoriam

2010-04-15 21:41
Anna Walentynowicz (1929-2010): In Memoriam

* Tagi:
* lech kaczyński
* anna walentynowicz


W „Alfabecie Kaczyńskich” Lech Kaczyński powiada: -Kuroń słusznie zauważył, że są dwa rodzaje robotniczych mieszkań. Albo nieprawdopodobnie zadbane, albo takie tonące w wiecznym bałaganie, z wódką na stole. Mieszkanie pani Ani należało do tych pierwszych. Ona sama to najczystsza robotnicza arystokracja, choć zaledwie skończyła trzy klasy na Wołyniu. Suwnicowa. Niby prosta praca, ale trzeba umieć (…). Pani Ania to osoba bardzo emocjonalna, która zawsze o coś walczyła, choćby o jakość jajek w kantynie. Też wielka osobowość.
Wtóruje mu jego brat: - Anna Walentynowicz była bardzo popularna. Dziewczyna po trzech klasach, a na zebraniach witał ją grzmot oklasków. Czasem większych niż Wałęsę, czego on nie mógł ścierpieć. To osoba naprawdę wielkiego charakteru.

Urodziła się 15 sierpnia 1929 roku w Równem, na Wołyniu. Zginęła tragicznie 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Dziś premier Tusk nazwał ją „Matką Solidarności”. Nie dodał: Matką niemal zapomnianą przez swoje dzieci.

Jej Ojciec zginął w pierwszych dniach wojny, wkrótce potem Matka umarła z rozpaczy. Starszego brata Anny Sowieci wywieźli w głąb Imperium i na zawsze zaginął po nim słuch. Śmierć rodziców to kres dzieciństwa, później pracowała jako parobek u rodziny, która ją przygarnęła. Lata ciężkiej pracy, poniewierania, bicia. Ludzie, którzy ją przygarnęli po wojnie trafili do Gdańska.

W 1950 roku zrywa z tamtym życiem. Ma 21 lat. Przez osiem miesięcy pracuje w Gdańskich Zakładach Przemysłu Tłuszczowego „Amada”. A później trafia do stoczni: - W głowie szumiało mi morze i słyszałam słowa „Młodzież buduje okręty”. W stoczni przedstawiono mi wiele możliwości pracy, ale najbardziej imponowała mi praca spawacza w blasku płomieni, w snopie iskier.Ładnie? Romantyzm budów? Praca w ciemnym kadłubie statku, poparzenia twarzy, harówa. Jako spawacz przepracowała 16 lat. Później jako suwnicowa. Samotna matka z dzieckiem, mężatka, później wdowa. Najpierw tułała się z kąta w kąt, po paru latach dostała mieszkanie w Gdańsku-Wrzeszcz.

Bezpartyjna. Owszem, należała do ZMP (od stycznia do sierpnia 1951), ale w proteście wobec tego, co zobaczyła (nauczyłam się tam nowego słowa „obłuda”) rzuciła legitymację. Czy wierzyła w Polskę Ludową? Wierzyła, gorąco wierzyła. Jak długo? Nie wiem, w każdym razie w listopadzie 1984 roku oddała dwa brązowe, jeden srebrny i jeden złoty Krzyż Zasługi, ofiarowane przez władze PRL. Ale za młodu, ech, za młodu… Chciała być jak dziewczyny z plakatów propagandowych. I przez chwilę była. Nawet gdy zaczęła podpadać…

Niepokorna. Tak. Myślała, że Polska Ludowa jest rzeczywiście „ludowa”, czyli dla niej, sieroty, posługaczki w chłopskiej rodzinie. Należała do Ligi Kobiet, przewodniczyła sekcji socjalno-bytowej. – Żyłam w przekonaniu, że czarne to czarne, a białe to białe i nie ma odcieni pośrednich – mówiłam to głośno i bez ogródek –wspomina na kartach „Cienia przyszłości”. No i zaczęły się kłopoty. Zainteresowało się nią UB. Ona wciąż się udzielała, wciąż, przez lata, zadawała niewygodne pytania. Robotnicy ją szanowali. Była popularna. Nigdy bezczynna. Sadziła rabatki w stoczni i pomagała samotnym staruszkom. Trwało to lata. Po raz pierwszy próbowano wyrzucić ją z pracy 1968, gdy domagała się ukarania dyrektora, który zdefraudował (grał w TOTO-LOTKA) pieniądze z wypłat. W 1970 uczestniczyła w spotkaniu stoczniowców z Edwardem Gierkiem. Jak inni odpowiedziała: „Pomożemy!”.

W 1978 poznała Bogdana Borusewicza, Gwiazdów, Alinę Pieńkowską, Krzysztofa Wyszkowskiego. Lecha Wałęsę. I Lecha Kaczyńskiego: - Bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie Leszek Kaczyński, młody prawnik. Kończył wtedy pracę doktorską. „Wpadka” mogłaby uniemożliwić mu jej obronę, staraliśmy się więc go oszczędzać i chronić. Nie ujawniał nigdzie swoich powiązań z naszą grupą, ale był zawsze do dyspozycji wtedy, gdy go potrzebowaliśmy. Uczył i pomagał. (…) Miałam wtedy 49 lat, z tego 40 – wypełnionych ciężką, fizyczną pracą. (…) Leszek Kaczyński uczył nas korzystania z prawa pracy, wskazywał i omawiał paragrafy gwarantujące robotnikom pewne przywileje i możliwości obrony przy zatargach z pracodawcą. (Wielokrotnie korzystaliśmy potem z jego pomocy prawnej). Gwiazdowie przypominają: - Ani Walentynowicz pomagał właśnie Leszek, instruował ją w jej nieustannych bojach z dyrekcją i bezpieką.

Należała do Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, pisała do „Robotnika Wybrzeża”. „Solidarność”: „Od IX 1980 członek Prezydium Komitetu Założycielskiego „S” SG i Prezydium MKZ w Gdańsku”. Zainteresowanie SB, szykany w pracy. Zwolnienie z pracy, które stało się bezpośrednią przyczyną sierpniowego strajku w stoczni roku 1980. To ona negocjowała Mszę strajkową. – Mimo późnej pory Ania Walentynowicz podjęła się zaproszenia księdza do odprawienia Mszy świętej następnego dnia na terenie Stoczni. Msza w niedzielę, w pierwszym, decydującym dniu międzyzakładowego strajku, była bardzo ważna. Ksiądz Jankowski uzależnił decyzję od zgody biskupa, a biskup od zgody wojewody. Ania uzyskała zgodę wojewody i wszystko poszło już gładko. Ksiądz Jankowski rano odprawił w Stoczni Mszę św. pod wykonanym przez stoczniowców krzyżem – wspomina Joanna Gwiazda na kartach „Gwiazdozbioru…”

Narastał konflikt między Walentynowicz a Wałęsą. Jego efektem było najpierw powołanie specjalnej Komisji, która miała zdecydować o pozostaniu Walentynowicz w „Solidarności”. Główny zarzut: „niegodne reprezentowanie Związku”. Ponadto: „zbierała podpisy (…) w celu udzielenia votum nieufności dla L. Wałęsy; udziela wywiadów korespondentom zagranicznym oraz w regionach, w których szkaluje i oczernia L. Wałęsę oraz szkodzi Związkowi”. Została oczyszczona z zarzutów. Ale w lipcu 1981 roku odebrano jej mandat na Zjazd Regionalny „Solidarności”. Ciężko to przeżyła: - Przeztrzydzieści lat stocznia była moim drugim domem. Tu dojrzewała we mnie duma z przynależności do robotniczej rodziny. Tu wracałam do sił po ciężkiej chorobie, po śmierci męża, po kolejnych aresztowaniach. Nawet szykany ze strony dyrekcji, kierowników i mistrzów nie były w stanie mnie złamać – bo tu doświadczyłam tego, co najcenniejsze: ludzkiej solidarności. Tej przez małe „s” – po prostu solidarności ludzkiej serc. Co zostało z niej teraz, po niespełna roku istnienia NSZZ „Solidarność”? We wrześniowym Krajowym Zjeździe brała udział właściwie jako obserwator.

Stan wojenny. 18 grudnia Walentynowicz trafia do więzienia w Fordonie. Później Gołdapia. To tam SB zaczęło podrzucać jej materiały na „Bolka”, które odruciła. W następnych latach kolejne razy zatrzymywana, skazywana, m.in. za próbę urządzenia głodówki w czasie wizyty Jana Pawła II w 1982 roku, próbę wmurowania (wraz z Kazimierzem Świtoniem) tablicy upamiętniającej pacyfikację KWK Wujek. Odwdzięczano się jej m.in. internowaniem ukochanego syna, Janusza. Uzasadnienie? „Zachodziło uzasadnione podejrzenie, iż przebywając na wolności, nie będzie przestrzegać porządku prawnego”.

Akcję wmurowania tablicy Anna Walentynowicz opowiedziała Tomaszowi Jastrunowi: - Otwory są już gotowe. Świtoń kładzie klej, sprawdza śruby. Podjeżdża kilka gazików, wyskakują z nich młodzi ludzie, tacy bardzo młodzi, po dwadzieścia lat. Świtoń tam nie patrzy, robi swoje. Tablicę oparł o nogi. Rzuca się na niego chmara ubeków. Chcę zabrać tablicę spod jego nóg i właśnie wtedy, gdy się pochylam, oni pociągnęli Świtonia, który przeleciał przez moją głowę. Przewróciłam się, spadła mi czapka, ale podnoszę się szybko i chwytam tablicę. Niestety, śruby wystawały od zewnętrznej strony i ubekowi było łatwiej złapać tablicę. Zapieram się nogami, ale było ślisko i tak ciągną mnie po lodzie. Ubecy zrobili żywy mur i odgrodzili nas od ludzi. Zaciągnęli mnie do samochodu, wyrwali tablicę i ubliżając mi wrzucili mnie do wozu. (…) A tablica? Odnalazła się po siedmiu latach. Szesnastego grudnia 1990 r. została umieszczona tam, gdzie być powinna – przy wejściu do kopalni „Wujek”.

Włączyła się do głodówki zainicjowanej po zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki przez Radosława Hugeta - od 1979 roku działacza Konfederacji Polski Niepodległej, później, już po głodówce, założyciela Ruchu Wolność i Pokój. Głodówkę, która trwała 194 dni (rozpoczęła się 18 lutego 1985), brało w niej udział 371 osób. W książce „Cień przyszłości” cytuje słowa kapelana ludzi pracy: „Nie sprzedawajmy ideałów za miskę ciepłej soczewicy”; „Solidarność – to jedność serc, umysłów i rąk, zakorzenionych w ideałach, które są zdolne przemieniać świat na lepsze”. I wspomina: - Jego śmierć odczułam jako stratę kogoś bardzo bliskiego. Do Suchowoli, rodzinnej miejscowości księdza Jerzego, zorganizowałam pielgrzymkę z Gdańska. Chciałam poznać jego rodziców i rodzeństwo, dzielić ich ból i rozpacz. Dzięki solidarnej postawie przyjaciół księdza Jerzego sprowadziliśmy z Podhala maszyny rolnicze, nieprzydatne w warunkach górskich, przeprowadziliśmy remont jego rodzinnego domu. Tyle można było zrobić dla żywych, a jemu przyrzekłam kontynuować dzieło, za które oddał życie.

W sierpniu 1984 roku przyznano jej prawo do emerytury. Przez wiele lat zmagała się z niedostatkiem. Premierowi Belce odmówiła przyjęcia specjalnej emerytury.

Od 1988 organizowała w Krakowie sympozjum „W trosce o Dom Ojczysty”. Współpracowała z Gwiazdami przy tworzeniu kompletnie marginalizowanego przez mainstream pisma „Poza Układem”.

3 maja 2006 roku Prezydent Lech Kaczyński odznaczył ją Orderem Orła Białego.

Informacja na temat pogrzebu Anny Walentynowicz

Strona Anny Walentynowicz

Bibliografia:

Cień przyszłości, Anna Walentynowicz, Anna Baszanowska, ARCANA 2009
Gwiazdozbiór w „Solidarności”, J.A. Gwiazdowie w rozmowie z Remigiuszem Okraską, OBYWATEL 2009
O dwóch takich… ALFABET braci Kaczyńskich, rozmawiali Michał Karnowski, Piotr Zaremba, Wydawnictwo M 2006
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Sro Kwi 21, 2010 5:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pani Ania w moim obiektywie





















[URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a1fada00aaa10f9b.html]
[/URL]

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sro Kwi 21, 2010 7:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pani Ania była dobra i mądra. Wspaniała.

Wieczne odpoczywanie racz jej dać Panie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum