Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Oficerowie BOR bronili ciała prezydenta

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr
Bywalec Forum


Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 38

PostWysłany: Pią Maj 14, 2010 6:48 am    Temat postu: Oficerowie BOR bronili ciała prezydenta Odpowiedz z cytatem

Źródło - "Nasz Dziennik"

Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, którzy czekali 10 kwietnia na płycie lotniska Siewiernyj w Smoleńsku na przylot prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i delegacji udającej się do Katynia, byli jednymi z pierwszych na miejscu katastrofy Tu-154M. Oficerowie nie chcieli wydać ciała prezydenta Rosjanom; na polecenie władz rosyjskich wszystkie ciała miały zostać przewiezione do Moskwy.

Jak relacjonuje jeden z uczestników zajścia, funkcjonariusze BOR utworzyli kordon wokół ciała prezydenta, nie godząc się na jego wydanie władzom Rosji. Wcześniej przykryli je własnymi marynarkami. Prezydencka ochrona mogła szybko zlokalizować ciało Lecha Kaczyńskiego dzięki chipowi, który prezydent miał w marynarce. Funkcjonariusze widzieli też ciało Marii Kaczyńskiej, ale nie byli już w stanie go "zabezpieczyć", nie mogąc pozwolić sobie na rozproszenie. Za służbę do końca zostali zawieszeni w czynnościach. Powód: nieautoryzowane użycie broni. Biuro Ochrony Rządu odmawia komentarzy na ten temat do czasu zakończenia śledztwa.
Sprawę ma poruszyć na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych poseł Jarosław Zieliński (PiS). - Nie mam informacji na temat tego zdarzenia. Będę o tę sprawę dopytywał - mówi poseł. O sprawie słyszał Bogdan Święczkowski, szef ABW w latach 2006-2007, ale nie zna żadnych szczegółów. - Słyszałem o tym, ale nie mam szczegółowej wiedzy na ten temat - wyjaśnia.
Według Zielińskiego, komisja będzie chciała wyjaśnić ten wątek, ale przystąpiła także do czynności, które mają na celu wyjaśnienie całej katastrofy, i wystąpiła już do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o wydanie dotyczących jej materiałów. - Poprosiliśmy o materiały z centrum antyterrorystycznego ABW. Otrzymaliśmy jak na razie skąpe materiały, ale będą one punktem wyjścia do prac komisji. Będziemy dopytywać także inne służby w tej sprawie - mówi poseł.
Incydent z udziałem ochrony prezydenta i rosyjskich służb prawdopodobnie został zarejestrowany na filmie nakręconym telefonem komórkowym, ciągle badanym przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego na zlecenie prokuratury wojskowej. Wyjaśniałoby to zastanawiające tłumaczenia śledczych na temat rzekomej niemożności zweryfikowania zawartości nagrania, którego autentyczność potwierdzono. Na filmie słychać fragmenty komend w języku polskim i rosyjskim. Słychać też odgłosy wystrzałów, które odnotowane zostały w protokołach przesłuchań rosyjskich milicjantów. Scenariusz zdarzenia utrwalony na filmie potwierdza autentyczność zajścia: postacie w białych koszulach to oficerowie BOR przeszukujący miejsce katastrofy. Film dokumentuje też użycie broni palnej sygnalizujące, że ochrona nie zamierza wydać ciała prezydenta rosyjskim funkcjonariuszom, w tle słychać rosyjskojęzyczną komendę oficerów BOR (z wyraźnym polskim akcentem) skierowaną do Rosjan: "Wsie nazad!" - wszyscy do tyłu!
Wraz z upływem czasu wątpliwości w sprawie tragedii na lotnisku Siewiernyj przybywa. Opinię bulwersuje m.in. brak należytego zabezpieczenia miejsca katastrofy. Osoby postronne wciąż znajdują ważne części samolotu, np. urządzenia do wypuszczania podwozia w samolocie. O skali zaniedbań na miejscu tragedii świadczy chociażby znaleziony długo po katastrofie fragment urządzenia służącego do wysuwania podwozia. Pokazywał go w środowej "Misji specjalnej" w TVP 1 Tomasz Sakiewicz. - Brak zabezpieczenia śladów to skandal, za który odpowiedzialność ponosi zarówno strona polska, jak i rosyjska. Nawet jeśli uznamy, że tylko strona rosyjska prowadzi to śledztwo, to - moim zdaniem - brak zabezpieczenia miejsca tragedii jest niedopuszczalnym skandalem, także według przepisów rosyjskich - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Bogdan Święczkowski, były szef ABW. Może to wręcz uniemożliwić poznanie rzeczywistych przyczyn tragedii. Zdaniem karnisty z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Piotra Kruszyńskiego, prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy jest ogromne.
Faktem jest też niedoinformowanie rodzin ofiar, które nie wiedzą nawet tego, czy przeprowadzono sekcję zwłok ich bliskich. - Opinia publiczna powinna być informowana o przebiegu śledztwa, zwłaszcza w sytuacji kiedy giną prezydent, jego małżonka, część elity politycznej kraju. Uważam, że w takich okolicznościach nie powinno się czekać na formalne zakończenie śledztwa, które może potrwać naprawdę długo - stwierdza prof. Kruszyński. - W Polsce mówi się, że jest prowadzone śledztwo, ale ja jako adwokat pierwszy raz widzę takie śledztwo, w którym nie prowadzi się żadnych czynności, a jedynym działaniem jest oczekiwanie na kopie dokumentów - podkreśla mecenas Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny państwa Olewników. Według mecenasa, zgodnie z Kodeksem Postępowania Karnego powinno się wysłać chociaż pisma do rodzin ofiar z informacją, że mają one prawo zgłosić się jako pokrzywdzone w tym śledztwie. - Moim zdaniem, miałyby nawet prawo w drodze zagranicznej pomocy prawnej poprzez MSZ zgłosić się do śledztwa rosyjskiego. MSZ mogłoby przesłać takie zgłoszenie do ministerstwa sprawiedliwości Rosji poprzez MSZ rosyjski, aby te osoby wystąpiły jako pokrzywdzone w tym śledztwie - zaznacza adwokat. Jak wyjaśnia, status osoby pokrzywdzonej daje prawo do bycia informowanym o wszystkich czynnościach procesowych, czyli np. eksperymentach czy przesłuchaniach świadków, a osoby takie mają prawo zajmować stanowiska procesowe, czyli wnosić o zbadanie niektórych wątków, o przesłuchania czy o przeprowadzenie dowodów. Według mecenasa, także sekcje zwłok ofiar tragedii można było wykonać po dotarciu ciał do Polski. - To wymagałoby moralnej zgody rodziny, ale ten trud przeprowadzenia sekcji trzeba było podjąć, chociażby w celu zdobycia własnych dowodów w sprawie, bo my nie wiemy, co tak naprawdę prześlą Rosjanie - podkreśla mecenas Borkowski.
Tymczasem krewni części ofiar katastrofy tupolewa wystosowali apel w obronie dobrego imienia śp. mjr. Arkadiusza Protasiuka, kapitana prezydenckiego Tu-154M. Jego treść zamieścił portal niezależna.pl. "Nie możemy zgodzić się z tym, aby odpowiedzialność za skutki tragedii smoleńskiej została przerzucona na nieżyjącą załogę samolotu, w tym jego kapitana, pilota wojskowego pierwszej klasy - Ś.P. majora WP Arkadiusza Protasiuka" - napisano m.in. w apelu. "Obawiamy się, że jedną z pierwszych prób takiego działania, szczególnie dotkliwie odbieraną przez Bliskich, był znamienny brak przedstawicieli administracji rządowej na państwowej przecież ceremonii pogrzebowej Ś.P. majora pilota WP Arkadiusza Protasiuka. (...) Jako bliscy Ofiar katastrofy smoleńskiej nie możemy się zgodzić na to, aby władze, w imię nieznanych nam celów, dzieliły załogę i pasażerów samolotu specjalnego na dobrych i złych, na ofiary i winnych" - uważają autorzy listu.
Paweł Tunia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Maj 14, 2010 8:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.fakt.pl/Wycieli-las-po-katastrofie,artykuly,71695,1.html

Wycięli las po katastrofie
12.05.2010, 20:15

Służby odpowiedzialne za lotnisko w Smoleńsku dopiero miesiąc po katastrofie polskiego samolotu wycięły drzewa rosnące na linii toru do lądowania

Właśnie jedno z tych drzew stanęło na drodze tupolewa 10 kwietnia. Gdy pień uciął fragment skrzydła, maszyna straciła sterowność i runęła na ziemię. W chwili zawadzenia o drzewo piloci już wznosili maszynę, bo zorientowali się, że źle naprowadzili samolot na lądowisko.

Smoleńsk. 9 maja. Odkrywamy, że rosyjskie służby wycięły drzewa. To są te same pnie, które ścinał prezydencki tupolew przy tragicznym w skutkach podchodzeniu do lądowania we mgle. Gdy byliśmy tu dzień po katastrofie, cały pas poprzedzający lądowisko zarastał las. Teraz większość z drzew jest już ścięta, część już usunięto, a część konarów leży przygotowana do wywiezienia. Widać też dopiero co ścięte pnie.
Wcześniej wysokie drzewa były niebezpieczne, jak się okazało – śmiertelnie niebezpieczne.

Przed płytą lotniska znajduje się bowiem jar, który przy złej widoczności może utrudnić pilotom ocenę wysokości. Na zakończeniu głębokiej niecki rosną wysokie drzewa, o jedno z nich zahaczyła polska maszyna. Dlaczego ktoś dopuścił, by las wyrósł wokół lotniska? Nie wiadomo.

Wokół lotniska widać również, że pojawiły się nowe lampy naprowadzające pilota na pas. Lampy są przywiązane do drewnianych bali, a te umieszczone na betonowych słupach. Na ziemi są też świeżo wykopane płytkie, najwyżej 10–centymetrowe rowy, w które wpuszczone zostały przewody zasilające lampy.

W niektórych miejscach kable są łączone za pomocą czerwonej i niebieskiej taśmy izolacyjnej. Co więcej, w miejscach trochę bardziej oddalonych od płyty lotniska kable leżą po prostu po ziemi. Wszystko wygląda jak wielka fuszerka...


[Bartłomiej Łęczek]

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Maj 14, 2010 8:32 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Na polecenie władz rosyjskich wszystkie ciała miały zostać przewiezione do Moskwy /AFP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Pią Maj 14, 2010 5:02 pm    Temat postu: Re: Oficerowie BOR bronili ciała prezydenta Odpowiedz z cytatem

Piotr napisał:
Jak relacjonuje jeden z uczestników zajścia, funkcjonariusze BOR utworzyli kordon wokół ciała prezydenta, nie godząc się na jego wydanie władzom Rosji. Wcześniej przykryli je własnymi marynarkami. Prezydencka ochrona mogła szybko zlokalizować ciało Lecha Kaczyńskiego dzięki chipowi, który prezydent miał w marynarce.

Kochani zolnierze, nie zapomnimy o Was.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek B,
Częsty Użytkownik


Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 22

PostWysłany: Pią Maj 14, 2010 5:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

BOR DEMENTUJE DONIESIENIA PRASOWE
14-05-2010 09:06

Biuro Ochrony Rządu zaprzecza dzisiejszym informacjom "Naszego Dziennika" na temat katastrofy smoleńskiej.
Dziennik napisał, że zdaniem jednego ze świadków, funkcjonariusze BOR utworzyli wokół ciała prezydenta kordon, nie godząc się na jego wydanie Rosjanom. Ciało Lecha Kaczyńskiego szybko zlokalizowano dzięki chipowi zainstalowanemu w marynarce. Funkcjonariusze widzieli też ciało Marii Kaczyńskiej, ale nie byli już w stanie go "zabezpieczyć".

Według BOR powyższe informacje mijają się z prawdą - donosi RMF FM. Jak powiedział radiu rzecznik Biura, trudno mówić o utworzeniu kordonu wokół ciała prezydenta, bo funkcjonariuszy było tylko dwóch. Nie mogli też oni widzieć ciała Marii Kaczyńskiej, a tym bardziej go poznać, skoro identyfikacja jej ciała trwała w Moskwie kilka dni. Nie było też żadnego chipa w marynarce prezydenta.

BOR dementuje rownież informację o zawieszeniu swoich funkcjonariuszy za "nieautoryzowane użycie broni" i twierdzi, że są oni nadal w służbie.

Biuro Ochrony Rządu zapowiedziało wydanie specjalnego oświadczenia w tej sprawie dzisiaj po południu.

Za: niezalezna.pl (‘BOR demetnuje doniesienia prasowe’)
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/34144
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Pią Maj 14, 2010 6:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marek B, napisał:
BOR DEMENTUJE DONIESIENIA PRASOWE


No jasne! Rolling Eyes
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Sob Maj 15, 2010 6:47 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"Nasz Dziennik" dał sie nabrać na prowokację obliczoną na powazne podwazenie wiarygodnosci. Gazeta wyłamywala sie z linii "miłości i pojednania" i dlatego powinna byla uwazac na podrzucane "kaczki".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
TOMEK
Weteran Forum


Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 258

PostWysłany: Sob Maj 15, 2010 8:21 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100515&typ=po&id=po01.txt

BOR DO KOŃCA PRZY PREZYDENCIE

BOR potwierdza: oficerowie Biura Ochrony Rządu rozpoznali i zabezpieczyli ciało prezydenta tuż po katastrofie Tu-154M na lotnisku w Smoleńsku. Byli na miejscu jako "jedni z pierwszych". Wszystko wskazuje na to, że tylko dzięki determinacji tych mężczyzn ciało Lecha Kaczyńskiego nie zostało wywiezione do Moskwy. - Słyszałem od naszych pracowników, którzy tam byli, że dwóch oficerów BOR stało nad ciałem prezydenta i nie pozwalało go nikomu tknąć - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Andrzej Duda, minister w Kancelarii Prezydenta.

Oficerowie Biura Ochrony Rządu na lotnisku w Smoleńsku nie użyli broni, funkcjonariusze BOR nie zostali zawieszeni w pełnieniu obowiązków służbowych - deklarował wczoraj gen. bryg. Marian Janicki, szef BOR. Biuro Ochrony Rządu ograniczyło się do stwierdzenia, że zabezpieczono ciało prezydenta. Tymczasem szef MSWiA Jerzy Miller jeszcze przed konferencją gen. Janickiego mówił o zabezpieczeniu trzech ciał, które nie miały być przewożone do Moskwy. Czyje to były ciała i dlaczego ostatecznie nie przetransportowano ich bezpośrednio do Polski, nie wiadomo. - Funkcjonariusze BOR we wszystkich operacjach ochronnych, w których my uczestniczymy, wykonują pracę z pełnym zaangażowaniem i determinacją. (....) Dementuję informację o użyciu broni na lotnisku w Smoleńsku przez funkcjonariuszy BOR - mówił wczoraj wyraźnie zdenerwowany gen. Janicki.

I chociaż generał Janicki zapewnił, że oficerowie BOR "nie użyli broni", to jednak dziennikarze nie mieli szansy zadać mu pytania, czy funkcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze. Rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków i sposobu postępowania przy użyciu broni palnej określa bowiem oddanie strzałów ostrzegawczych jako czynność "przed użyciem broni".

Twierdził również, że współpraca z Rosjanami funkcjonariuszy BOR układała się dobrze. Oficerowie pracowali na lotnisku do późnych godzin nocnych, do czasu wywiezienia stamtąd ostatniego ciała. Janicki tłumaczył, że zachowanie oficerów BOR, które wykazali bezpośrednio po tej tragedii, zyskało wielkie uznanie wśród funkcjonariuszy i kierownictwa. - Funkcjonariusze ci nadal są w czynnej służbie - mówi mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR.
Zaznacza, że chodzi tu o ogół czynności, które funkcjonariusze podejmowali na miejscu katastrofy. - Nic więcej nie mogę powiedzieć - dodaje rzecznik BOR.

Tuż po lakonicznym oświadczeniu gen. Janicki zastrzegł, że nie będzie odpowiadał na żadne pytania ze strony dziennikarzy, ponieważ - jak zapewniał - ma to związek z toczącym się postępowaniem, które ma na celu wyjaśnienie przyczyn katastrofy.

W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mjr Aleksandrowicz tłumaczył, że na miejsce tragedii na lotnisku Siewiernyj 10 kwietnia, oprócz dwóch oficerów BOR, którzy czekali na płycie lotniska na prezydenta, przybyli potem kolejni funkcjonariusze. Rzecznik BOR nie potrafił jednak sprecyzować, ilu ich było.

BOR odmówiło "Naszemu Dziennikowi" kontaktu z oficerami, którzy byli na miejscu katastrofy. - Oficerowie ci udzielają szczegółowych wyjaśnień organom prowadzącym śledztwo, a nie prasie - stwierdził Aleksandrowicz.
Odpowiadając na pytanie, czy istnieją jakieś procedury określające postępowanie oficerów BOR w przypadku katastrofy, w której ginie głowa państwa, mjr Aleksandrowicz skwitował, że takich nie ma. Tłumaczył, że byłby problem z ich osobnym ustaleniem w przypadku każdego rodzaju katastrofy. - Gdyby to nie była śmierć w wypadku lotniczym, tylko np. samochodowym, to te procedury musiałyby być inne. Tych możliwości jest zbyt wiele, by określał je jeden dokument. Funkcjonariusze BOR zrobili wszystko, co uważali za najbardziej istotne i co trzeba było w takim wypadku zrobić - zastrzegł rzecznik BOR. Podkreślił, że oficerowie kierowali się doświadczeniem zawodowym i byli w stałym kontakcie z kierownictwem. Na pytanie, jak zostało zabezpieczone ciało prezydenta, rzecznik BOR odpowiada tylko, że "ciało prezydenta na pewno było zabezpieczone".

Aleksandrowicz ostrożnie odniósł się do oceny samego artykułu "Naszego Dziennika" poświęconego akcji BOR w Smoleńsku. - Biuro Ochrony Rządu dementuje tylko i wyłącznie pewne nieścisłości zawarte w artykule - powiedział. Pytań związanych z katastrofą z 10 kwietnia nasuwa się coraz więcej. Otóż szef MSWiA Jerzy Miller stojący na czele polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem potwierdził wczoraj, że oficerowie byli na smoleńskim lotnisku oraz że rozpoznano i zabezpieczono ciała trzech osób. Wedle komentarza Millera, funkcjonariusze przekazali Rosjanom wolę strony polskiej, by ciał trzech zidentyfikowanych ofiar nie wywozić ze Smoleńska do momentu, aż na miejsce dotrze premier Donald Tusk. Tej kwestii BOR nie chce komentować. - Wiem, że oni [funkcjonariusze BOR] byli przy ciele prezydenta do momentu przybycia polskiej delegacji z bratem pana prezydenta i premierem Donaldem Tuskiem - mówi Aleksandrowicz.

Jak podkreśliła Małgorzata Woźniak, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, minister był "bardzo poruszony artykułem". Praktycznie nie dając nam dojść do słowa, Woźniak nie odpowiedziała na pytania o to, czyje ciała miały nie zostać przetransportowane do Moskwy i dlaczego ostatecznie nie przewieziono ich bezpośrednio do Polski.

Wczoraj, tuż przed lakonicznym oświadczeniem szefa BOR, gen. Janicki spotkał się z szefem MSWiA Jerzym Millerem. Nie wiadomo, co było przedmiotem spotkania. BOR i resort milczą. - Dziwię się, że sprawa zachowania się oficerów BOR jest otoczona taką tajemnicą. Trudno od każdego z nas wymagać, byśmy nie interesowali się tym, co stało się z prezydentem Rzeczypospolitej i najwyższymi dostojnikami państwowymi. Jestem zbulwersowany stanowiskiem rządu, który postępuje tak, jakby nie chciał, by obywatele wiedzieli o katastrofie. Utrzymywanie tajemnicy tylko wzmaga nieufność do rządu - ocenia Antoni Macierewicz, były wiceszef MON.
Anna Ambroziak

_________________
http://www.solidarni.waw.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum