Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

J.Kaczyński w salonie24

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł Korobczak
Moderator


Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 354

PostWysłany: Czw Maj 13, 2010 6:27 pm    Temat postu: J.Kaczyński w salonie24 Odpowiedz z cytatem

http://jankepost.salon24.pl/181395,jaroslaw-kaczynski-dla-salon24-czas-porozumienia
_________________
"Ta jedna pociecha w ha?bie prze?ycia ojczyzny, ?e bogom nale?y si? pos?usze?stwo." Kasper Siemek XVII wiek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Czw Maj 13, 2010 9:02 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oto Tekst wywiadu z salonu24

Prezentujemy pierwszą część rozmowy blogerów z Jarosławem Kaczyńskim. Rozmowę z prezesem PiS przeprowadziłem w środę późnym wieczorem zadając pytania przygotowane przez użytkowników Salonu24 i siebie.

- Igor Janke: Panie premierze, co się w Polsce stało przez ten miesiąc?

- Jarosław Kaczyński: Zobaczyliśmy to wszystko, co w społeczeństwie jest dobre. Co było zawsze, ale co tym razem zostało pokazane bardzo mocno na zewnątrz. Tym czymś jest poczucie wspólnoty. Jest szansa na to, by sporne sprawy teraz zostały załatwione dzięki porozumieniu. Mam nadzieję, że my wszyscy tej szansy na porozumienie nie zmarnujemy.

- IJ: Czy ta tragedia uruchomiła w społeczeństwie inne oczekiwania, inne dążenia?

- JK: Na pewno jest bardzo potężne dążenie do prawdy. Prawdy jako wartości. Wielu ludzi teraz doceniło wartości, które na co dzień w życiu publicznym nie były specjalnie eksponowane. Sądzę też, że zmieniły się postawy w bardzo dużej części społeczeństwa. To kapitał społecznego dobra. Kluczowe jest pytanie, czy potrafimy coś na nim zbudować?

- Toyah: Myślę, że to, co się stało - mimo całego zawartego w tej katastrofie nieszczęścia - stanowi cenę, którą musieliśmy zapłacić właśnie dla Polski. Czy myśli Pan, że możemy traktować to nieszczęście z 10 kwietnia jako - paradoksalnie właśnie - szansę dla Polski?

- JK: Nie jestem zwolennikiem odwoływania się do takiej wersji polskiej historii, w której szczególną rolę odgrywa ofiara. Wolę, by ofiar nie składano. Gdybym tylko mógł cofnąć czas to bym go cofnął. Teraz ważne jest pytanie o przyszłość. O to, co z tego wyniknie dla Polski dobrego.

- Dlaczego zdecydował się Pan w tej sytuacji kandydować w wyborach?

- Czułem, że mam taki obowiązek. Nie chcę się odwoływać do relacji z bratem. Wszystkie sprawy osobiste, rodzinne, oddzielam. Teraz rozmawiam jako kandydat na prezydenta. Doszedłem do wniosku, wraz z moimi politycznymi przyjaciółmi, że w tej sytuacji jest szansa dla kraju. Jaka to szansa? By z tego pozytywnego odruchu społecznego, odruchu jedności, który powstał po 10 kwietnia, wyniknęło coś, co zmieni jakość naszego życia publicznego. Będzie w nim więcej współpracy. A przez to zmieni się jakość innych dziedzin życia. Na lepsze zmieni się codzienne życie Polaków.

- Radosław Krawczyk: Co zrobić, żeby ludzie aktywniej angażowali się w budowę państwa. Jak doprowadzić do tego, by obywatele czuli się bardziej odpowiedzialni za państwo, co zrobić, by postawy propaństwowe stały się bardziej powszechne?

- Państwo jest wartością moralną. Nie jest tylko organizacją, zespołem przepisów, procedur i ludzi. Teraz jest podstawa, aby wzmocnić jego jakość, aby umocnić to, co jest instytucjonalną częścią państwa. To są procesy niełatwe, subtelne, ale wydaje mi się, że możemy w ciągu najbliższych lat zrobić wiele, by tak się stało. Możemy zrobić wiele w interesie naszej przyszłości. Przyszłości młodego pokolenia.

- Ufka: Część wyborców obawia się powtórki wojny na górze. Czy ma pan pomysł na współpracę z rządem, czy musimy czekać na wybory parlamentarne?

- Uważam, że w tej chwili warunki do współpracy z rządem wynikające ze społecznego nastroju są znacznie lepsze, niż były dotychczas. Jeśli w wyniku wyborów nie powstanie układ monopolistyczny, powinno to doprowadzić do sytuacji, w której różne punkty widzenia zostaną uwzględnione. Powinno być możliwe zawarcie kompromisów, które pozwolą wyjść z różnych niemożliwości.

- IJ: Kompromis zakłada to, że dwie strony z czegoś rezygnują. Czy gdyby pan wygrał wybory i stanął naprzeciw rządu Donalda Tuska, byłby pan w stanie iść na kompromis w różnych sprawach, wobec tego, co pan do tej pory deklarował, co chciał pan robić.

- JK: Tak. Tylko, że kompromis musi mieć pewne społeczne poparcie. Nie może być zawarty na zasadzie, że politycy dogadują się ponad społeczeństwem, albo co gorsza wbrew niemu. Uważam, że teraz w społeczeństwie jest większa potrzeba kompromisu. I musimy do niego dążyć. Ważne jest to, by rozmowy polityczne do tego prowadziły. By ten nastrój społeczny zmienił się w zdolność do uznania argumentów drugiej strony i znalezienia wyjścia z tych wszystkich sytuacji, w których doszło do blokady. A takich miejsc jest sporo.

-IJ: Gdzie pan widzi te pola, na których jest szansa na porozumienie się z rządem Donalda Tuska?

- JK: Musimy wspólnie doprowadzić do tego, by państwo było w stanie podjąć wielkie wyzwania. Jest potrzeba wzmocnienia państwa jako naszej wspólnej wartości i jako instytucji, która rozwiązuje problemy. Musimy się zgodzić, że taka potrzeba istnieje. A dalej są już tylko problemy do rozwiązania.

- IJ: Jakie ma być to państwo?

- JK: Trzeba połączyć nowoczesność z tradycją. Polska musi być państwem nowoczesnym, bo nie ma miejsca dla innej Polski we współczesnej Europie. Jednocześnie musi to być państwo mocne przez to wszystko, co buduje tradycja. Konieczny jest szacunek dla naszej historii, naszego języka, naszego dorobku kulturalnego. Powinniśmy zmierzać ku modelowi, który jest bardzo nowoczesny, a jednocześnie jest bardzo mocno zakorzeniony. Powinniśmy dążyć do takiego modelu gospodarczo-społecznego, w którym Polska jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania tworzy się u nas produkty i usługi wymagające najnowocześniejszych technologii, nasza kultura jest ceniona w świecie, a jednocześnie pamiętamy o naszej historii o tradycji, o wartościach, które budowały nasz naród. Jestem przekonany, że można to skutecznie pogodzić.

IJ: A jakie są te problemy, co do rozwiązania których moglibyście się porozumieć?

JK: . Polska gospodarka musi się rozwijać szybciej. Podstawowym motorem rozwoju jest ludzka inicjatywa i przedsiębiorczość. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co należy zrobić, by tę przedsiębiorczość odblokować. Musimy wykorzystać środki europejskie. Przed nami zadanie budowy porządnych dróg i autostrad oraz modernizacja koleij. W tej sprawie powinniśmy się porozumieć, by odblokować procedury.

Polska klasa polityczna - mówię tu bez podziału na partie - nie jest odpowiednio zintegrowana, by pewne decyzje podejmować szybko i działać zdecydowanie. Takie porozumienie jest potrzebne i zapewne może mieć silne społeczne poparcie.

Przykładem jest problem służby zdrowia. Mieliśmy dwie różne koncepcje i trzeba o tym porozmawiać. Nikt w Polsce nie zakazuje tworzenia prywatnych szpitali. Sporo ich już powstało, dobrze funkcjonują i pewnie będą powstawać kolejne. Jednocześnie na świecie jest silna tendencja do tworzenia społecznej służby zdrowia. W Stanach Zjednoczonych, gdzie do niedawna społeczna służba zdrowia była tematem tabu, teraz wydaje się na nią gigantyczne pieniądze. Mam nadzieję, że w tej kwestii odejdziemy od podejścia doktrynalnego.

Musimy też dostrzec, że w Polsce jest wiele rodzin w trudnej sytuacji. To problem, który trzeba rozwiązać. Nie możemy się godzić na tak rażącą niesprawiedliwość.

Jeśli dzieci w Polsce będą dorastać w dobrych warunkach, mieć zapewnioną edukację i bezpieczeństwo materialne, Polska cywilizacyjnie będzie się rozwijać.

Pamiętajmy o rozwoju wsi, o budowie mieszkań, o oświacie i rozwoju nauki. To wszystko powinno stać się przedmiotem rozmowy o Polsce.

- Chevalier: Czy jako prezydent RP, na skalę możliwości Prezydenta, tj. poprzez inicjatywy ustawodawcze, weto, inicjowanie dyskusji publicznej dążyłby pan do zachowania, umocnienia oraz doinwestowania (również poprzez podwyżkę składki zdrowotnej, gdyby było to konieczne) publicznej służby zdrowia oraz do uchronienia jej przed komercjalizacją w wersji proponowanej przez rząd PO?

- JK: Obecny czas daje wielką szansę, byśmy się porozumieli w tych kwestiach.

Mam od dwóch miesięcy smutną okazję obserwować pracę szpitala publicznego. Zawsze szanowałem pracę pielęgniarek i lekarzy, ale teraz szanuję ich pracę jeszcze bardziej. Widzę, że tam w szpitalu leczą się zarówno osoby zamożne jak i osoby naprawdę biedne. I uważam, że jedni i drudzy mają prawo do publicznej opieki zdrowotnej. To jest wielka zaleta publicznej służby zdrowia, że nie dzieli ludzi na biednych i bogatych. Ten argument powinien być wzięty pod uwagę.

Stałem na czele rządu, który umiał obniżyć podatki i doprowadzić do wzrostu dochodów. Wiem, że nawet z trudnymi problematami można sobie poradzić.

- Ale jak?

- JK: Kampania prezydencka może być dobrym momentem na rozpoczęcie poważnej rozmowy o tak istotnej sprawie. Ale trzeba do tej dyskusji wciągnąć obywateli i środowiska medyczne, wszystkich którym zależy na rozwiązaniu tego problemu. To powinno być jednym z pierwszych zadań przyszłego prezydenta. Wypracować kompromis dotyczący realnej i akceptowalnej przez wszystkich reformy służby zdrowia. Uważam, że możemy teraz skorzystać z szansy, by się w tak trudnych sprawach porozumieć. Do tej pory było to bardzo trudne.

- IJ: Do tej pory konkurencyjne obozy wzajemnie się blokowały i rzeczywiście nic się nie dało zrobić wspólnie.

- JK: Tak było. Teraz jest szansa, by to odmienić.

- IJ: Rozumiem, że gdyby został pan prezydentem i przyszedł do pana premier Donald Tusk z propozycją przeprowadzenia pewnych bolesnych cięć, pan nie mówiłby na dzień dobry: „nie”?

- JK: Nie mówiłbym na dzień dobry „nie”. Z cięciami jednak trzeba uważać. Bo nie można polskich problemów społecznych rozwiązywać na zasadzie, że ci, którzy mają mieć mniej, będą mieć jeszcze mniej. Ale to nie oznacza, że nie należy oszczędzać. W Polsce w ciągu ostatnich 20 lat były takie momenty, kiedy można było przyjmować rozmaite rozwiązania, niezależnie od różnic politycznych. Myślę o reformach z początku lat 90. Były niebywale bolesne, ale zostały przeprowadzone. Nie oceniam ich teraz, tylko stwierdzam fakt. Jednym z elementów tej nowej sytuacji jest fakt, że dawne spory tracą na znaczeniu. Nie można oczywiście ich unieważnić, ale dziś musimy na nie spojrzeć inaczej. Pewne rzeczy, które się zdarzyły, są faktem i już tego nie zmienimy. Teraz jest czas, żeby myśleć o przyszłości. Jest ku temu dobry moment. To nasze zobowiązanie wobec przyszłych pokoleń. Różnice polityczne nie mogą dłużej blokować budowy nowoczesnego kraju. Bo łączy nas Polska, a Polska jest najważniejsza.

-----------------------------------------------

Kolejne fragmenty opublikujemy wkrótce.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Paweł Korobczak
Moderator


Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 354

PostWysłany: Sob Maj 15, 2010 10:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dla porządku część druga:
http://jankepost.salon24.pl/181834,kaczynski-nie-wskaze-nastepcy-wywiad-cz-2

Cytat:

Kaczyński: Nie wskażę następcy. Wywiad cz.2

-Chevalier: Czy podjąłby Pandziałania na rzecz upowszechnienia wychowania przedszkolnego, zgodnie z propozycjami ZNP, by państwo Polskie dążyło do zapewnienia każdemu dziecku możliwości wychowania przedszkolnego w przedszkolach publicznych, oraz zgodnie z propozycjami programowymi PiS-u, by rząd kierował do gmin subwencje na utrzymanie przedszkoli.

- JK: Subwencje są konieczne. Jeżeli rodzice chcą wysyłać dziecko do przedszkola to powinni mieć do tego nie tylko prawo ale i możliwości. Córki mojej bratanicy Marty niebywale chciały być w przedszkolu. Starsza się bardzo martwiła, że zaraz zaczną się wakacje i nie będzie już zajęć. Natomiast jeśli rodzice są zwolennikami tradycyjnego modelu rodziny, to trzeba to uszanować.

- Chevalier: Czy byłby Pan za, czy przeciw planom wprowadzenia powszechnej odpłatności za studia wyższe na uczelniach publicznych; i byłby Pan za, czy przeciw, proponowanym przez obecny rząd zmianom w szkolnictwie wyższym, jak uznaniowe kierowanie środków finansowych do szkół wyższych poprzez tzw. kontrakty, wyróżnienie w dofinansowaniu niektórych uczelni (tzw. Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących), kosztem innych, zwłaszcza uczelni w mniejszych miastach, likwidacji stypendiów naukowych.

- JK: jestem za bezpłatnymi studiami. To wynika z Konstytucji i musi być respektowane. Uważam przy tym za bardzo dobre dla kraju, że przez ostatnie dwadzieścia lat tak znacznie wzrosła liczba młodych ludzi, którzy studiują. To nas rozwija, buduje przyszłość polskiego kapitalizmu. Niebywale ważne jest oparcie gospodarki o wiedzę. Wykształceni młodzi ludzie to szansa na bogatą i nowoczesną Polskę. Trzeba im pomóc zdobywać dyplomy i to zarówno młodym z dużych miast, jak i mniejszych ośrodków. Sprawiedliwy, nowoczesny system stypendialny musi wspierać nie tylko najzdolniejszych, ale i tych, których na edukację na poziomie wyższym zwyczajnie nie stać. Chodzi także o stypendia na studia na uczelniach prywatnych czy płatne studia na uczelniach państwowych.

- IJ: Jak?

- JK: Wiemy, że wielu młodych ludzi wyjeżdża za granicę. Musimy sprawić, by to nie były decyzje nieprzemyślane, by młodzi zadawali sobie pytanie: co lepsze – wyjazd na długo, czy szukanie dla siebie miejsca w kraju. Wyjazdy mogą być niezwykle pożyteczne, można wtedy uczyć się języków, poznawać różne kultury. Jednak dla młodych jedno musi być jasne – to, że ich własne państwo stwarza dobre możliwości rozwoju i dostatniego życia. To jest zadanie do wykonania dla rządzących.

- IJ: Wyobraźmy sobie, że zostaje pan prezydentem. Spotyka się pan z Donaldem Tuskiem. Jakie są pierwsze, najważniejsze problemy, które musicie rozwiązać. Mamy wielkie zadłużenie…

- JK: Sprawa zadłużenia jest bardzo ważna. Na pewno zapytałbym o to premiera. Ale nie wiem, czy teraz jest moment, by wchodzić w takie szczegóły - rysować teraz scenariusze konkretnych rozmów byłoby przesadą i mógłbym zostać posądzony o nadmierną pewność siebie.

- IJ: Ale ludzie mają dokonać wyboru. I mają prawo wiedzieć, co zrobi kandydat A, i co zrobi kandydat B gdy zostanie prezydentem.

- JK: Z mojej strony padnie propozycja, byśmy tę nowa sytuację społeczną, która się zrodziła wykorzystali do kompromisowego wyjścia z paru sfer niemożności. Nawet gdyby to były trudne rozmowy, mam przekonanie, że protokół zbieżności okazałby się znacznie dłuższy niż protokół rozbieżności.

- Kataryna, która oddała swoje pytania innym, stawia taką tezę: Znajduje się Pan w sytuacji patowej. Jeśli wygra Pan wybory, stanie się Pan dla Platformy pretekstem do zaniechania reform a w nadchodzących wyborach parlamentarnych głównym argumentem za oddaniem jej władzy wystarczającej do zneutralizowania Pańskiego weta. PiSowi pozbawionemu liderów może być trudno nawiązać walkę i Platforma może rzeczywiście wygrać na tyle wysoko, że Pańskie weto przestanie mieć znaczenie bo będzie je w stanie odrzucać. Miałby Pan więc przed sobą 5 lat nieustannego zwarcia z rządem, i ostrzał mediów jeszcze większy niż miał Pana brat. Z drugiej strony, jeśli Pan przegra, Platforma zyska pełnię władzy, i nawet jeśli PiS wygra wybory parlamentarne (co dzisiaj trudno sobie wyobrazić ale za rok jest przecież możliwe bo Platforma będzie miała rok na pokazanie, że na nic jej nie stać, nawet z własnym prezydentem) i uda mu się zbudować koalicję rządową, to raczej nie taką, która wystarczy do obalanie prezydenckiego weta, którego prezydent Komorowski by z pewnością używał przeciwko rządowi PiS. Czy istnieje jakiś w miarę realny scenariusz pańskiego zwycięstwa, które będzie mógł Pan spożytkować?

- JK: Hm… jestem jednak większym optymistą niż Pani Kataryna. Ten sposób myślenia wypływa z modelu, który funkcjonował dotychczas. Dziś moim pierwszoplanowym celem jest zmiana tego stanu.

Trzy osoby zadały podobne pytania:

- Leszek. Sopot: W sierpniu 2010 r. odbędą się obchody 30 rocznicy powstania "Solidarności". Na tych obchodach miał być śp. prezydent RP Lech Kaczyński. "Solidarność" oficjalnie udzieliła panu poparcia i z tej racji weźmie pan w obchodach udział. Czy podczas nich powtórzy pan swoje słowa wypowiedziane w Stoczni Gdańskiej w 2007 r., że ci, którzy nie są w PiS i pana nie popierają stoją tam, gdzie stało ZOMO? A może żałuje pan wypowiedzianych wówczas słów skierowanych do tych, którzy walczyli o "Solidarność" ale dziś nie popierają pana partii?

- Stary: Czy Polska, w której znaczna część obywateli jest przez prezydenta uważanaza wrogo do niej nastawionych, bo nie podziela jego poglądów, może być silna?

- Parakalein: Najpowszechniejsze zarzuty pod Pana adresem to te, które mówią o podzieleniu Polaków - "Tam gdzie stało ZOMO". Katastrofa pod Smoleńskiem i tragiczna śmierć Pana brata, moim zdaniem, uczyniła Pana dysponentem decydującego głosu potrzebnego do ewentualnego pojednania Polaków, tego pojednania, o którym zaczęto mówić widząc reakcje Polaków po tragedii. Wczoraj wypowiedział się Pan w kwestii pojednania z narodem rosyjskim - o tym też wiele mówiono po 10 kwietnia . Czy zamierza Pan się odnieść do kwestii "pojednania narodowego"? Czy jest ono potrzebne i możliwe? Jak wg Pana powinno wyglądać?

- Jarosław Kaczyński: To pojednanie nastąpiło po tragedii. Teraz jest kwestia tego, jak je wykorzystamy. A co do moich słów…Mówiłem już o tym na Kongresie Prawa i Sprawiedliwości w 2009 roku. Ta sprawa jest dla mnie zamknięta. Wyobrażam sobie, że teraz wspólnym celem staną się sprawy związane z budową nowoczesnego państwa. Jeśli nam się to uda, będzie to nasz olbrzymi dorobek dla przyszłych pokoleń.

A jeśli chodzi o budowę nowych stosunków z Rosjanami – to przecież nasz wspólny interes. Ale podstawą do tego musi być prawda i wzajemny szacunek naszych dwóch narodów.

- Consolamentum: Prof. Krasnodębski w głośnym tekście „Już nie przeszkadza” nazwał prezydenta Lecha Kaczyńskiego „konserwatywnym socjalistą”, „socjalnym konserwatystą” A co Pan w kwestiach społeczno-ekonomicznych i kulturowych rozumie przez „Polskę solidarną”? Co konkretnie miałaby ona znaczyć w trakcie Pana ewentualnej prezydentury?

- JK: To, co w ostatnich tygodniach zobaczyliśmy na ulicach Warszawy i innych polskich miast to jest powrót do tego nastroju, jaki ja i moje pokolenie pamiętamy sprzed trzydziestu lat, z czasów Sierpnia’80. Nastroju, który pozwalał na połączenie rzeczy wydawałoby się niepołączalnych. My dzisiaj często o tym zapominamy. Patrzymy na tamte wydarzenia przez perspektywę stanu wojennego i 13 grudnia. Proszę pamiętać, że ruch Solidarności był ruchem bardzo wielu ludzi. Było tam milion członków Polskiej Zjednoczonej Partii robotniczej. Kiedy razem z Janem Olszewskim zakładaliśmy punkt konsultacyjny na ulicy Bednarskiej w Warszawie, to bardzo duża część tego tłum, który zaczął tam wtedy walić, to byli członkowie PZPR. A tam się działy rzeczy, które wydawały się wcześniej niesłychane trudne. Ja KOR-owiec, Jan Olszewski ze starej opozycji, a tam były grupy które przyjeżdżały z jakiejś fabryki i mówiły: my wszyscy jesteśmy z PZPR! Razem z nimi tworzyliśmy Solidarności, a właściwie Wolne Związki Zawodowe. Wtedy to było możliwe. I teraz też jest taki moment. Uważam, że niedawne podziały dzisiaj przestają być takie istotne.

- Rolex: Ostatnie miesiące udowodniły ponad wszelką wątpliwość, że Polska potrzebuje głębokiej, radykalnej i gruntownej dekomunizacji (desowietyzacji). Czy pańskie ugrupowanie ma nową (dostosowaną do nowych okoliczności) „mapę drogową” takiego procesu?

- JK: Czasem stykam się ze środowiskami, które bardzo intensywnie przezywają problemy lat 90. Albo nawet wcześniejszych. Ja tych ludzi rozumiem. Ale uważam, ze powinniśmy się dziś zajmować problemami drugiego dziesięciolecia XXI wieku. Nie ma wątpliwości gdzie ja byłem w latach 90., ale czas leci i trzeba rozwiązywać nowe problemy.

- Ufka: Czy otworzy pan Pałac Prezydencki na środowiska inne niż PiS?

- JK: Te środowiska , które mnie dziś popierają, to nie tylko Prawo i Sprawiedliwość. Jestem otwarty. Jeżeli to co się w Polsce stało, będzie owocowało tym, na co liczę, wtedy będą przesłanki do tego, by Pałac otworzyć jeszcze dużo szerzej, także na tych, którzy mnie wcześniej nie popierali. Czy tak będzie? Myślę, ze są ku temu poważne przesłanki.

- Rybitzky: Czy otworzy pan bardziej Prawo i Sprawiedliwość, także na młodych ludzi?

- JK: W grupie wyborców do 25. roku życia poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości rośnie najbardziej. Zaskakujące, prawda? Ale to mnie najbardziej cieszy!

- IJ: Komu złoży pan polityczną ofertę , powrotu czy współpracy?

- JK: Myślę, że to jest czas, kiedy wiele osób wróci. Otrzymałem już poparcie ze strony Polski Plus.

- IJ: Czy złoży pan jaką ofertę Markowi Jurkowi, wyciągnie rękę do Ludwika Dorna?

- JK: Jestem otwarty na współpracę. Powiedziałem to Jerzemu Polaczkowi, zresztą zawsze byliśmy z nim w dobrych relacjach. Nawet jeśli kiedyś nas coś różniło, to dziś już tego nie pamiętam.

- IJ: Czy zdecyduje się Pan na debatę z Bronisławem Komorowskim przed pierwszą turą?

- JK: Niczego nie wykluczam, ale to zależy od formuły. Na pewno trzeba będzie porozmawiać o Polsce.

- Rybitzky: Czy PiS jest gotowy na funkcjonowanie bez pana przewodnictwa w razie pana zwycięstwa w wyborach?

- JK: Prawo i Sprawiedliwość i tak wcześniej czy później będzie musiało wybrać kogoś po mnie. Zakładałem, że nastąpi to w 2014 roku. Ale być może dojdzie do tego wcześniej - zadecydują wyborcy.

- IJ: Pan wolałby, by które środowiska dominowały?

- JK: Niczego nie będę narzucał. Wybór nowych przywódców jest miarą dojrzałości partii.

- IJ: Nie wskaże pan następcy?

- JK: Nie będę nikogo wskazywał. Nie będę nikomu mówił, kogo ma wybrać. To będzie demokratyczna decyzja.

_________________
"Ta jedna pociecha w ha?bie prze?ycia ojczyzny, ?e bogom nale?y si? pos?usze?stwo." Kasper Siemek XVII wiek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum