Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kornel Morawiecki; IDZIE O PAMIĘĆ
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Kwi 09, 2011 8:34 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wolniisolidarni.nowyekran.pl/post/8060,wolni-i-solidarni

"
Wolni i solidarni
Kornel Morawiecki - Działacz antykomunistyczny. Przewodniczący Solidarności Walczącej. Doktor fizyki.


25.03.2011 20:03

Wolni i solidarni

Europa ma być pierwsza w świecie, Polska ma być pierwsza w Europie. Trzeba nam określić hierarchię rzeczy i spraw. Naszkicować wizje i drogi dojścia. Skupić zbiorową wolę i pobudzić nadzieję. Przygotować się do wysiłku. Zorganizować inspirującą i wykonawczą siłę.


WOLNI I SOLIDARNI


W połowie 1982 roku zakładałem Solidarność Walczącą. Jedyną organizację, która miała wizję Rzeczpospolitej Solidarnej. Jedyną, która dążyła nie tylko do niepodległości Polski, ale do pokonania komunizmu w całym bloku sowieckim. Do demokracji w Czechosłowacji na Węgrzech i w Rumunii. Do zjednoczenia Niemiec. Do niepodległości Ukraińców, Litwinów i Ormian, Białorusinów, Gruzinów i Rosjan- wszystkich narodów niewolonych przez tamten zły system.

Poszerzenie Unii w 2005 roku było możliwe dopiero po upadku komunizmu. W latach 80- tych XX wieku do walki z komunizmem wzywaliśmy my, ludzie SW. To nie prezydent Kwaśniewski z premierem Milerem wprowadzili Polskę do Unii Europejskiej. Nasze racje wygrały z ich siłą.

Mijają 22 lata rządów układu okrągłego stołu. Sprzeciwiałem się jego zamierzeniom i skutkom. Reaktywacja Związku „Solidarność” nie wystarczyła do odbudowy międzyludzkiej solidarności. Gruba kreska przypieczętowała moralny, polityczny i ekonomiczny zamęt, który trwa do dziś.

Premier Donald Tusk przypomina swoje marzenia i bilansuje trzy i pół lecie swego Rządu (GW 12-13.03.2011). Bilans pominę. Choć sądzę, że nie tylko mnie, szczególnie razi brak słowa o tragedii smoleńskiej i aferze hazardowej. Moja zasadnicza niezgoda dotyczy marzeń Przewodniczącego rządzącej partii. Te marzenia są małe. Premier marzy o czasach „w których największym narodowym wyzwaniem będzie podniesienie poziomu życia polskiej rodziny”.

Podobną perspektywę, ze słabym odzewem na puls świata, prezentują aktualne teksty Jarosława Kaczyńskiego prezesa partii opozycyjnej (blog na Salonie 24 i wywiad w „Uważam Rze” 28.02.-06.03.2011). Prezes Kaczyński apeluje o „wspólny wysiłek naprawy naszego Państwa, bo tylko to pozwoli nam spokojnie się rozwijać i bogacić”.

Pewnie, że chcielibyśmy żyć w takim dobrobycie jak większość Niemców, Francuzów i Anglików. Jednak, czy takie mają być Polaków i polskich polityków marzenia? Muszą być większe. 170 lat temu Wieszcz pisał: „ten przed którym pęka ten świat objęty ramiony, miłością serca skruszony, z tajemnic wyspowiadany jak nimfa jasna i złota, ten tylko będzie wpisany w ostatnie księgi żywota.” (J. Słowacki dramat „Samuel Zborowski”). A w XX wieku wtórował mu inny polski poeta: „I że właśnie tak trzeba! I że- można bez szczęścia. I że można- bez nieba. Tylko drobnieć i maleć od nadmiaru kochania. A to była- odpowiedź, i nie było- pytania”. (B. Leśmian wiersz „Dzień Skrzydlaty”).

Spójrzmy z poziomu naszej cywilizacji i naszego narodu: Europa ma być pierwsza w świecie. Polska ma być pierwsza w Europie. Takie są moje marzenia. Co znaczy pierwsza? Najlepsza, w tym co najważniejsze, w tym co będzie określać kształt przyszłości. Jak to rozpoznawać? Jak realizować w zbiorowej praktyce?

Proponuję ruch społeczny na rzecz Polski solidarnej i europejskiej. Za dewizę weźmy sobie: „wolni i solidarni”, tę samą, którą w nasze serca wpisywała Solidarność Walcząca.

Podejmijmy wspólnie wysiłek tworzenia takiej Polski. W progarmowym, politycznym i organizacyjnym wymiarze. We współdziałaniu oraz społecznej i politycznej rywalizacji z innymi orientacjami i strukturami.

Nie będzie łatwych zwycięstw. Znowu dysproporcja sił i środków jest ogromna. Dominujący ustrój- liberalny kapitalizm, jako wyraźnie lepszy od komunizmu wydaje się nie mieć alternatywy. Pokażmy poważną alternatywę: solidaryzm- sprawiedliwszą wydajniejszą i zgodną z duchem czasu modyfikację kapitalizmu. Wierzę, że historia znów przyzna nam rację.

Rozszerzanie się idei solidaryzmu w społecznej świadomości i wdrażanie jej będzie naszą wygraną. Wolni i Solidarni jest jako Ruch, otwarty dla każdego.


Wstęp


Jaki będzie świat przyszłości? Już w zarysie widać. Wystarczy spojrzeć na najwyżej rozwinięte i najszybciej rozwijające się obszary naszego globu. Z okresu braku i niedoboru pożywienia i dóbr materialnych, wchodzimy w okres dostatku i nadmiaru. Zawsze problemem była nie wystarczająca produkcja. Teraz problemem staje się zbyt tego, co możemy wyprodukować. Powszechne ubóstwo i bieda ograniczają popyt. To z konieczności zmniejsza podaż. Nie wykorzystujemy możliwości. W tym nasza główna ekonomiczna słabość. Natomiast głównym ekonomicznym wyzwaniem przeszłości było zaspokajanie biologicznych, warunkujących życie, naturalnych ludzkich potrzeb. Co często się nie udawało. Wyzwaniem przyszłości będzie generowanie nowych potrzeb. Obecnie moce wytwórcze napotykają bariery konsumpcyjne. Wcześniej zawsze było odwrotnie.

Ta niebywała rzeczywistość wymaga nowych rozwiązań. Społecznych, gospodarczych, politycznych, kulturowych. Przed nami oszałamiające, bytowe i duchowe szanse. Sprostajmy im. My Polacy, my Europejczycy. Zobowiązani przez naszych przodków. Z chrześcijańskich korzeni, na glebie nowożytnej nauki wyrosło unikalne drzewo europejskiej cywilizacji. Jego owoce, przejmowane przez pozostałe ludy i kontynenty, przybliżają Ziemię, na której po prawdzie „nie braknie mi (nam) niczego”. Ale to się samo nie stanie. Właśnie tu, w sercu Europy możemy i powinniśmy dążyć do wielkiej Polski, w służbie lepszemu światu.

Trzeba nam określić hierarchię rzeczy i spraw. Naszkicować wizje i drogi dojścia. Skupić zbiorową wolę i pobudzić nadzieję. Przygotować się do wysiłku. Zorganizować inspirującą i wykonawczą siłę. Licząc się z obciążeniami i oporem materii społecznej. Ze sprzeciwem dotychczasowych i przyszłych potencji, inaczej postrzegających cele i zadania.

Zaczynajmy. Poziomy hierarchii: osoba, ludzkie wspólnoty, wartości. Twórzmy Ruch Wolnych i Solidarnych. Wspieranie religijnym nakazem miłości bliźniego; europejskimi marzeniami: wolności, równości i braterstwa; dziedzictwem polskiej Solidarności.

Cdn.

Kornel Morawiecki

25 marca 2011 "

Więcej:

http://wolniisolidarni.nowyekran.pl/post/8060,wolni-i-solidarni
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Cze 10, 2011 8:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/670988.html

"Polsko-rosyjska transformacja
Kornel Morawiecki 08-06-2011, ostatnia aktualizacja 08-06-2011 23:48

W latach 1989 – 1990 nie pokonaliśmy Rosji. Ona sama z Polski zrezygnowała. W imię jakich własnych interesów czy nadziei? – pyta były opozycjonista

W opublikowanym w „Rzeczpospolitej" dwugłosie w sprawie roli ludzi władzy podczas transformacji systemu (Jan Rulewski „Komuniści nie są bohaterami", Stanisław Kwiatkowski „To był historyczny kompromis") oczywiste racje przyznaję Rulewskiemu. Dwa lata temu w tekście „Dlaczego przewróciłem okrągły stolik"(„Rz", 6 lutego 2009) przedstawiłem własną ocenę tamtych wydarzeń.
Błogosławiony strach
Obu stronom „okrągłego stołu", zresztą splecionym agenturalnymi powiązaniami i konfidencjonalnymi ustaleniami, które sobie chcą przypisać główne role w likwidacji gnijącego ustroju, zadajmy proste pytanie. Czy gdyby nie doszło do ugody „okrągłego stołu", toby nie upadł komunizm?
Kwiatkowski przytomnie pisze: „Owo przekazanie władzy nazywają obaleniem komunizmu. Jakiego komunizmu? Jakie obalenie?".
A Rulewski słusznie zwraca uwagę na słabość władzy i opozycji. Zwłaszcza konstruktywnej, która sama nie wierzyła, że może, i nie zamierzała niczego obalać.
Jak pisałem w swoim artykule, głównym motywem ugody był strach przed radykalną młodzieżą, przed nieobliczalnością polskiego narodu. Strach błogosławiony. Bo wymusił kompromis na takim poziomie, z którego już nie było powrotu.
Kwiatkowski twierdzi, że „pokojowa, ewolucyjna zmiana systemu społeczno-politycznego" to dokonanie „światłych reformatorów z PZPR". A przecież do dziś trwa spór wśród historyków, czy impuls „okrągłego stołu" wyszedł z krajowych kręgów władzy czy od moskiewskich mocodawców. I o to, jakie czynniki, oprócz ekonomicznych, które słusznie punktuje Janek Rulewski, ów impuls wywołały.
Na co liczyli Rosjanie
Tu dochodzimy do kluczowej roli sowieckich (rosyjskich) decydentów. Połączenie polskiego umiłowania wolności z odpowiedzialną rosyjską kalkulacją umożliwiło transformację, która zaskoczyła wszystkich. Dla władz sowieckich cały proces, do czasu tzw. puczu Janajewa (lato 1991), zdawał się przebiegać pod kontrolą. Polska, główny element strategicznej moskiewskiej układanki, pod rządami Tadeusza Mazowieckiego i Lecha Wałęsy żadnej dekomunizacji ani nawet lustracji nie przeprowadzała. Wyjścia wojsk sowieckich z Polski domagali się manifestanci Solidarności Walczącej i Konfederacji Polski Niepodległej, ale nie rządzący krajem. Mimo przemian we wszystkich demoludach, mimo upadku muru berlińskiego wojskowy Układ Warszawski i RWPG nie były oficjalnie podważane.
Jaruzelski i Kiszczak w końcówce lat 80. nie byli w stanie powtórzyć wariantu stanu wojennego. Słusznie bali się społecznego buntu. Ale realna siła cały czas była w gestii sowieckiej centrali. Jakim interesem kierowała się rosyjska elita władzy, odpuszczając nie tylko Polskę, ale też Litwę, Ukrainę, Gruzję i Kazachstan?
Za parę miesięcy przypada 20. rocznica pokojowego rozpadu Związku Sowieckiego. Fenomenu, którego poza niszowym programem Solidarności Walczącej nikt nie przewidział. Ani władze pookrągłostołowej Polski (w trakcie puczu Janajewa prezydent Lech Wałęsa szykował do niego ustępliwy list), ani rządy i eksperci mocarstw demokratycznych.
Jesteśmy po wizycie prezydenta Baracka Obamy. Po jego obietnicy czasowego stacjonowania na naszym terytorium sprzętu obronnego i obsługi amerykańskiej. Te kwestie uchodzą za ważny czynnik naszego zewnętrznego bezpieczeństwa.
Ja natomiast myślę, że nie sposób poważnie rozpatrywać kwestii bezpieczeństwa Polski bez wyjaśnienia paru kwestii. Dlaczego militarnie potężne imperium przed zaledwie 20 laty bez walki zaaprobowało własny rozpad? Na co wówczas liczyli Rosjanie, godząc się na oderwanie Ukrainy, choć przy niewielkim użyciu siły mogli temu zapobiec? Odpowiedź na te pytania mogłaby pomóc w ustaleniu, czy dziś Polska – członek NATO i UE – powinna się znowu obawiać zniewolenia, zwasalizowania przez Rosję.
Europejski wkład
W 1920 roku bohaterstwem żołnierzy, genialnością dowódców i cudem wygraliśmy z Rosją, osłabioną I wojną światową oraz bolszewicką rewolucją. Po niecałych 20 latach padliśmy pod ciosami Hitlera i Stalina. Po II wojnie światowej byliśmy przez 45 lat de facto kolonią rosyjską. W przełomowych latach 1989 – 1991 nie pokonaliśmy przecież Rosji. Sama z nas zrezygnowała. W imię czego? W imię jakich własnych interesów czy racji, jakich obaw czy nadziei, jakich wartości? Bez próby polskiej odpowiedzi na te kluczowe pytania nasze czołobitne układy z Ameryką, nasze starania o przychylność Ukrainy czy Litwy będą zawieszone w próżni.
Pragnąc bezpiecznej Polski, wyrwijmy się z historycznych zapętleń, wyjdźmy poza lokalne okrągłostołowe dylematy. Bez wątpienia nasz polski wielki wkład w lepszy kształt Europy to „Solidarność" lat 1980 – 1981. Tym ruchem przyspieszyliśmy i zamortyzowaliśmy upadek komuny. Wierzę, że w naszym narodzie drzemie potencjał, który obudzony raz jeszcze może przydać się Polsce, Europie i światu. Jest to ciągle potencjał wolności i solidarności.

Autor był w czasach PRL działaczem antykomunistycznej opozycji, a po wprowadzeniu stanu wojennego współtwórcą i liderem Solidarności Walczącej. Jest specjalistą z dziedziny fizyki teoretycznej"

http://www.rp.pl/artykul/670988.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Cze 10, 2011 1:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jaruzelski i Kiszczak w końcówce lat 80. nie byli w stanie powtórzyć wariantu stanu wojennego. Słusznie bali się społecznego buntu. Ale realna siła cały czas była w gestii sowieckiej centrali.

To prawda, bo wielka bestia nawet jak zdycha jest w stanie ostatnimi podrygami zniszczyć znacznie mniejszych od siebie. Społeczny bunt jako znacznie słabiej kontrolowany przez komunistów niż 'konstruktywna opozycja' mógł się okazać znacznie twardszym negocjatorem, czy wręcz biorącym wszystko zwycięzcą i bardziej surowym sędzią. Jak pokazała historia (nadal mocno ukrywana) podczas tzw. negocjacji obalano półlitrówki (co widać na zdjęciach), a niekoniecznie komunizm (o czym się tylko mówi, a czego wyniku nie widać).
Z tym, że "głównym motywem ugody był strach przed radykalną młodzieżą" zgodzić się można lub nie. Dla mnie mocniejszym stymulem dla trzymających ster władzy komunistów była świadomość rychłego ich końca, a tym samym momentu, kiedy już nikt ich o nic pytać nie będzie, poza tym ile nakradli, kogo zamordowali itp. Sami widzieli, że 'jak nie teraz, to już nigdy'. I w tym ostatnim momencie zorganizowali spotkanie ze swymi współpracownikami, dobierając do nich paru spoza układu, z którymi mogli się nie liczyć. Do tego zrobili odpowiednią propagandową oprawę i Okrągły Stół - chluba demokratyzującego się KDL-u - wystartował.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Cze 14, 2011 10:25 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/9133,673464_Kornel_Morawiecki_o_Lukaszu_Kaminskim_i_IPN.html

"Nadzieja na lepszy IPN

Kornel Morawiecki 13-06-2011, ostatnia aktualizacja 13-06-2011 23:37

Powołanie Łukasza Kamińskiego na prezesa IPN będzie zwiastunem przełamania szkodliwych podziałów między obozami PO i PiS – uważa publicysta

Wybór dr. Łukasza Kamińskiego na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – gdy potwierdzi go Senat – będzie dobrą i ważną wiadomością dla Polski. Dla całej Polski. Czy nie przesadzam? Tłumaczę i wyjaśniam.

Haust powietrza

O kompetencji, pracowitości, o naukowej rzetelności stosunkowo młodego prezesa mówią wszyscy. Do tego dodajmy kryształowy charakter, patriotyzm i szacunek dla wartości. Ze świecą trzeba by szukać podobnych mu osób na podobnie eksponowanych stanowiskach. Ale waga tego wyboru nie wyczerpuje się na przymiotach, na sprawdzonych dotychczasową karierą zaletach nowego prezesa.
Przypomnijmy krótką historię procesu, którego ten wybór stał się zwieńczeniem. U jego podłoża leżał polityczny zamiar wyrwania IPN zębów. Skazanie instytutu na stan podobny do jego pierwszego pięciolecia pod kierownictwem prof. Leona Kieresa.
Wtedy instytut, który powstał dziesięć lat za późno, pracował na wolnych i najczęściej jałowych obrotach. Spełniał oczekiwania potężnego lobby pookrągłostołowego, które lustrację blokowało w imię fałszywie pojmowanej godności. Honor miał być przypisany komunistom i agentom. Po wojnie o niepodległość, wiadomo, walczyli reakcja i bandyci. A podziemie po 13 grudnia to oszołomy.
Prezesura Janusza Kurtyki, kandydata Platformy wybranego wspólnymi głosami posłów PO i PiS, była jak haust świeżego powietrza. Faktyczna próba przywrócenia narodowej pamięci. Dziesiątki opracowań i przypomnień rzeczywistych polskich bohaterów.
Wyszła też głośna i potrzebna, oparta na dokumentach książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o wątpliwej przeszłości Lecha Wałęsy. To wywołało polityczną furię. Prezydent Wałęsa był przez 20 lat zwornikiem środowisk stawiających praktyczną tamę lustracji. Korzystając z kończącej się kadencji Kurtyki, rządząca PO zaplanowała nowelizację ustawy o IPN, aby skutecznie uniemożliwić „powtórkę z Kurtyki"

Obóz prawdy

Na zaplanowany zamiar nałożyła się tragedia smoleńska. Zginął Janusz Kurtyka. Wydawało się, że wszystko pójdzie gładko.
I szło. Aż do wskazania przez Radę IPN kandydatury Kamińskiego na prezesa. Kopciuszek – Królewną? Dacie wiarę?!
I stał się polski cud. Sejm olbrzymią większością, głosami PO, PiS i części sejmowej drobnicy, kandydata zatwierdził. W tym zgodnym głosowaniu tkwi główne znaczenie tej nominacji dla kraju. Chciejmy wierzyć, że to zwiastun całej serii koniecznych i, jak się okazuje, możliwych zmian dla Polski. Że zaczęliśmy przełamywać szkodliwe i – wydawałoby się – nieprzełamywalne podziały między obozami PO i PiS. Podziały politycznie wygodne dla obu partii i ich kierownictwa.
Kamiński nie należy ani do jednego, ani do drugiego obozu. On należy do obozu wytrwałej pracy, śmiałości w myśleniu i fachowości w działaniu. Nade wszystko należy do obozu prawdy.
Ponad rok temu w oświadczeniu broniącym IPN przed zapowiadanymi zmianami prosiłem swoich kolegów z Platformy działających jak i ja w podziemiu lat 80. o uszanowanie polskiej pamięci. Zawiodłem się, bo fatalną nowelizację przeprowadzono przy ich aprobacie. Ale teraz po wyborze dr. Kamińskiego odsuwam próżne żale. Teraz wraca nadzieja. Na dobry, na coraz lepszy IPN. Więcej, świta nadzieja na lepszą, nieprzepołowioną Polskę – wspólną Ojczyznę wszystkich Polaków.

Autor był w czasach PRL działaczem antykomunistycznej opozycji, a po wprowadzeniu stanu wojennego współtwórcą i liderem Solidarności Walczącej.
Jest specjalistą z dziedziny fizyki teoretycznej.
"

http://www.rp.pl/artykul/9133,673464_Kornel_Morawiecki_o_Lukaszu_Kaminskim_i_IPN.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sro Cze 15, 2011 8:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No i jest. Od czasu, do czasu zdarzają się i dobre wiadomości. Tzn. dr Łukasz Kamiński został zaakceptowany przez Senat na stanowisko Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Podaję to za http://wpolityce.pl/view/13598/Senat_poparl_wybor_Lukasza_Kaminskiego_na_Prezesa_IPN__Tylko_trzech_senatorow_bylo_przeciw.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
husarz
Weteran Forum


Dołączył: 14 Maj 2011
Posty: 119

PostWysłany: Pią Cze 17, 2011 3:49 pm    Temat postu: Re: Kornel Morawiecki; Nadzieja na lepszy IPN Odpowiedz z cytatem

Witja napisał:
" POLSKI KIERUNEK
(wersja robocza)



Sytuacja obecna

Wiek XX i pierwsze dziesięciolecie wieku XXI to okres nigdy w dziejach nie spotykanego rozwoju ludzkości. W XX stuleciu liczba ludzi na Ziemi wzrosła czterokrotnie z ok 1,5 mld do 6 mld. Przy takiej dynamice z jednej pary ludzkiej przez 20 wieków populacja osiągnęłaby ok 1000 mld. Nasza wiedza o świecie, o nas, o życiu poszerzyła się o nowe sprawdzalne teorie i obserwacje przyprawiające o zawroty głowy. Możliwości produkcyjne i komunikacyjne przekroczyły pułap
od którego ludzkość jako całość, przechodzi z odwiecznej fazy niedoboru, do fazy dosytu i nadmiaru. Światowa produkcja daje ok 65 dkg ziarna dziennie na głowę jednego mieszkańca globu. Do tego dochodzą ziemniaki, banany, maniok, owoce morza, pastwiska dające mięso, buraki i trzcina cukrowa, fasola i warzywa. W porównaniu z pokoleniami, które żyły przed nami, niemal każdy z nas może powtórzyć za Psalmistą: "nie brak mi niczego". Podwaliny
pod ten rozwój położyła nowoczesna, europejska cywilizacja, z jej oryginalnym głodem prawdy i wiedzy, z odwagą myślenia popartego działaniem, z cnotami męstwa, honoru i świętości,
z ukształtowanym przez chrześcijaństwo stosunkiem człowieka do człowieka.

My Polacy mamy cząstkę swego wkładu w to wielkie dokonanie. Mamy Kopernika, Polskę Jagiellonów i I Rzeczpospolitą, które wyznaczały standardy wyznaniowej i etnicznej tolerancji. W ciągu minionego stulecia trzy razy zaważyliśmy na lepszym kształcie Europy i świata. W 1920 r., gdy powstrzymaliśmy komunizm, w 1939 r. gdy przeciwstawiliśmy się faszyzmowi i w 1980 r., gdy stworzyliśmy Solidarność, która doprowadziła do upadku komunizmu.

Po Okrągłym Stole, po ustrojowych przemianach 1989 - 1991 Polska, a za nami reszta krajów obozu zrezygnowała z oryginalności. Blokując dekomunizację i lustrację ówczesna stara i nowa nomenklatura i agentura uwłaszczyły się w złodziejskim procesie prywatyzacji. Przepoczwarzyli się w kapitalistów grających w liberalnej drużynie. Czy coś się w tej grze nie załamuje?

Eksplozja szans i dokonań, która wyszła z Europy rozprzestrzenia się wszędzie. Z głodu i nędzy dźwigają się całe kontynenty. Można spytać: skoro jest tak dobrze, to o co chodzi? Po pierwsze nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Po drugie, nowe warunki to nowe, wspaniałe możliwości, ale także globalne zagrożenia, wymagające nowych przemyśleń.

Okazją i nauczką w tym względzie mógłby służyć obecny pełzający światowy kryzys ekonomiczny, ale jedyne nowatorskie podejście przy jego opanowywaniu polegało na dokapitalizowaniu chwiejących się banków olbrzymimi państwowymi pieniędzmi podatników. Wszyscy złożyliśmy się na ratowanie bogatych. Było to zresztą konieczne, bo groziło załamanie światowego ładu finansowego, a w konsekwencji ładu społecznego. Dyskutuje się też w gronie światowych decydentów i z wolna wprowadza nowe regulacje wobec instytucji finansowych.
To łącznie z dyscypliną budżetową państw, czyli zaciskaniem pasa, ma wystarczyć na powrót
do niezakłóconego wzrostu i uporania się ze światową nierównowagą ekonomiczną, polegającą na rosnącym zadłużeniu jednych państw względem drugich i względem światowego kapitału.

Główny nurt teoretyków ekonomii przypomina zachowania średniowiecznych scholastyków.
Tuż za progiem otwierały się horyzonty odrodzonej, śmiałej myśli wieszczącej przełom, a oni uczenie rozprawiali o anielskich i diabelskich hierarchiach. Czy sądzimy, że obecny ustrój, który ma tak wielkie osiągnięcia jest i będzie najlepszy po wsze czasy? Czy nie widzimy jakościowo nowych blasków i cieni?

Solidaryzm

Proponuję powołać ruch o nazwie Polski Kierunek, którego zręby koncepcyjne szkicuję poniżej.
W tej propozycji utwierdza mnie przekonanie, że Polska to nie tylko terytorium, a Polacy to nie tylko biologiczny i intelektualny potencjał do zagospodarowania przez obcych. Polska to duchowa i kulturowa wartość dla nas i dla Europy, wartość którą mamy pielęgnować i wzbogacać
z pożytkiem dla siebie i dla innych.

Na naszych oczach zużywają się dwa zasadnicze projekty ustrojowe: kapitalizm i socjalizm. Nie piszę o komunizmie bo w realnym wydaniu był to, podobnie jak faszyzm, system zbrodniczy. W drastycznym skrócie kapitalizm to ustrój gdzie ci, którym się powiodło wykorzystują pozostałych, bogaci wyzyskują biednych. Choć przecież rozumiem, że pracą i zdolnościami zdobyte bogactwo ciągnie całość wzwyż. W socjalizmie odwrotnie: ci, którym się nie powiodło pragną, często bez własnego wkładu i wysiłku, korzystać z bogactw nie przez siebie wytworzonych. Rdzeń Polskiego Kierunku to solidaryzm. Widzę go jako próbę przezwyciężenia tych sprzecznych strategii i interesów. Bogaci i silni mają być solidarni z biednymi i słabymi i vice versa, czyli niewykształceni i ubodzy też mają w miarę swych możliwości działać na rzecz całości. I nie chodzi tu o rozwiązania idealne, bezkonfliktowe. Takich nie ma i nigdy nie będzie. Pytajmy tu i teraz jak mamy się rządzić, żeby to było z pożytkiem dla jak największej rzeszy obywateli,
dla naszych dzieci i wnuków, dla rozwoju i trwania zbiorowości, którą razem tworzymy. Kapitalizm sankcjonuje nieograniczone dążenie do indywidualnego bogacenia się. To tylko do pewnego stopnia służy ogółowi. Nadmiernie rosnące ekonomiczne rozwarstwienie, nieuchronnie hamuje rozwój. Dlaczego? Bo fałszuje rzeczywiste materialne wartości. 100 euro dla bogacza to napiwek w ekskluzywnej restauracji, ta sama suma dla ubogiego, to jego miesięczne utrzymanie. Kapitalizm przy wielkim rozwarstwieniu sam sobie fałszuje wartość głównej miary własnego rozwoju- pieniądza. Nic dziwnego, że wtedy zaciera się i przestaje rozwijać. Podobnie jak socjalizm, który gubi znaczenie i wagę pieniędzy poprzez ich rozdawnictwo. W proponowanym tu polskim podejściu, w solidaryzmie, ma być prowadzona taka polityka budżetowa, podatkowa, płacowa i socjalna, która nie pozwoli ani na nieograniczone rozwarstwienie ekonomiczne, ani na majątkowe zrównywanie tych, którzy tworzą dobrobyt, z tymi którzy niczego oprócz istnienia swojej osoby nie dają bliźnim. Nie sposób określić jakiejś wzorcowej miary ekonomicznego rozwarstwienia. Stratyfikacja dobra dziś może być zła jutro. Stopień rozwarstwienia wpływa na zbiorowe zachowania i nawyki. Gospodarka solidarystyczna powinna zmierzać do optymalnej stratyfikacji sprzyjającej rozwojowi. Ale to co dobre w jednym kraju
i społeczeństwie nie przenosi się na inne kraje i warunki. Idzie o samą zasadę. Władze mają prowadzić politykę gospodarczą w interesie całości. Nie mogą promować bogatych kosztem ubogich, ani doposażać ubogich nie wymagając od nich zaangażowania i wysiłku i nie tworząc im ku temu możliwości.

Obecny kryzys i rosnąca nierównowaga ekonomiczna świata są tak trudne do przezwyciężenia bo ich głębokie źródło tkwi tam, skąd wzięła się siła i sukces systemu- w kapitale. Podział pracy, automatyzacja produkcji, kumulacja zysków i otwarcie rynków doprowadziły do tego,
że w wytwarzaniu dóbr coraz mniejszy jest udział pracy, a coraz większy kapitału. To prawda, że popyt świata zaspokaja nisko opłacana praca setek milionów Chińczyków i Hindusów, dla których taka praca to egzystencjalny awans. Ale ta wydajna praca wspomagana jest amerykańskimi, japońskimi i europejskimi technologiami. Trend jest oczywisty- coraz mniej ludzi wspomaganych coraz wydajniejszym kapitałem jest w stanie produkować coraz większą ilość coraz bardziej wyszukanych dóbr i usług dla coraz większej rzeszy konsumentów. Już niedługo więcej ludzi będzie zajmowało się pobudzaniem nowych potrzeb niż zaspokajaniem potrzeb dotychczasowych. Z niewielką przesadą można powiedzieć, że im mniej ludzi pracuje, tym więcej produkuje. Tak zmalała rola tradycyjnej pracy i tak wzrosła rola kapitału.
Masz duże pieniądze, dużo posiadasz, możesz bez specjalnego trudu i ryzyka mieć coraz więcej. Nie masz pieniędzy, musisz mieć dużo szczęścia i znajomości, aby przez pracowitość i zdolności wejść do grona posiadaczy. Mechanizm powstania obecnego kryzysu jest ogólnie znany
i nie ma potrzeby go prezentować. Na poziomie psychologicznym tłumaczy się, że kryzys rodzi się z braku zaufania i zarazem pogłębia ten brak. Jakie są jego ekonomiczne źródła? Głównym objawem kryzysu jest obniżenie tempa wzrostu, albo nawet spadek PKB. Produktywność zasadniczo zależy od zaangażowania kapitału. Kryzys pojawia się wtedy, gdy spada opłacalność inwestycji i ogólnie wykorzystania kapitału. A ta opłacalność zmniejsza się, gdy podaż dóbr i usług przewyższa popyt na nie, a kreacja nowych potrzeb postępuje zbyt wolno m. in. z powodu kryzysu. Zaczyna działać negatywne sprzężenie zwrotne. Jak i czym stymulować i skłaniać posiadaczy kapitału do jego udostępniania i aktywizacji? To pierwsze podstawowe pytanie. Drugie: w jaki sposób zwiększyć popyt i kreować coraz to wyższe potrzeby w poszerzającej się grupie konsumentów i wytwórców tych wyższych dóbr?

Na pierwsze pytanie odpowiedź solidaryzmu, który uważam za lepszą ustrojową propozycję i drogę wyjścia z kryzysu brzmi: od pewnego poziomu opodatkować kapitał. Własność ma służyć nie tylko właścicielowi ale też ogółowi. Sama konkurencja w kręgu posiadania to za mała podnieta. Kto ma ziemię, płaci od niej podatek, co zmusza go do siania i zbierania plonów. Kapitał, który użyty może dać wysoki plon, powinien być redukowany podatkiem nałożonym na tego,
kto zamierza być jedynie rentierem. Podatek nałożony na własność ziemską i uwłaszczenie chłopów, czyli reforma rolna polegająca na parcelacji części majątków ziemskich,
to były zasadnicze stymulatory przejścia z feudalizmu do wyższej formy gospodarowania- do kapitalizmu. Podobnie podatek nałożony na skoncentrowany kapitał i uwłaszczenie pracowników, czyli reforma polegająca na dekoncentracji kapitału, stworzą warunki przejścia
od kapitalizmu do solidaryzmu. Opodatkowanie będzie ograniczać rozwarstwienie majątkowe, zaprzęgnie kapitał do pracy i zwiększy popyt na jego produkty. Trzy w jednym.

Strukturalną odpowiedź solidaryzmu na drugie pytanie upatruje w nowej, coraz powszechniejszej pracy przyszłości, polegającej na uczeniu się. Objaśniam:

Kształcenie, uczenie się jest pracą, która pomnaża kapitał społeczny. Ta praca współtworzy kapitał duchowy uczącego się i całej zbiorowości. Ongi, głównym zajęciem ludzi była uprawa roli - wytwarzanie żywności. Rewolucja przemysłowa wciągnęła masy w produkcję dóbr materialnych. Obecnie w krajach rozwiniętych dominującym zajęciem stają się usługi. Co będzie głównym zajęciem przyszłości? Dla mnie, wywodzącego się z kręgów akademickich jest oczywiste, że będzie to praca w obszarze myśli i idei- przekazywanie i zdobywanie wiedzy, wrażliwości, umiejętności współdziałania w społeczeństwie oraz uczłowieczania świata..

Wyjściem naprzeciw tym nieuchronnym zmianom, byłoby tworzenie stanowisk nowej pracy polegającej na uczeniu się. Kształcący się w trakcie sprawdzanego poziomu edukacji i w zależności od tego poziomu otrzymywałby zróżnicowane wynagrodzenie. Nieważne
czy miałby 18 czy 60 lat. Można zapytać: jaki ja, jaki my wszyscy, mamy pożytek, że ty wysilasz swoją uwagę, poświęcasz swój czas na przyswajanie wiedzy i umiejętności, co do których nie ma pewności, że przydadzą się one na rynku dotychczasowym rynku pracy? Odpowiadam:
każdy wyższy szczebel znajomości kultury, języka, dorobku przeszłych pokoleń, precyzji mowy i rozumowania podnosi jakość relacji wzajemnych, relacji między tobą, a mną. U ludzi o szerokich horyzontach pojawiają się nowe, ponadmaterialne potrzeby. Wzrośnie popyt na dobra i wartości, a za tym ruszy nowa podaż, ubogacenie jednostek i całej społeczności. Ponadto osoby z wyrobioną uwagą, umiejący współczuć i docenić innych potrafią panować nad sobą, nad niskimi instynktami. Nie staną się narkomanami, czy przestępcami. Ustawiczne kształcenie to znakomity środek resocjalizacji. Ludzie uczący się będą się czuli dowartościowani we własnych oczach, będą potrzebni. Czy to małe zyski dla nas wszystkich i dla kształcących się?

Koncepcje, które tu rzucam pozwolą zbudować rzeczywiste społeczeństwo wiedzy i zapewnią harmonijny rozwój. Wymagają one stopniowego wdrażania z dbałością o równowagę finansową. Wymagają budowy odpowiednich instytucji i przekonania społeczeństwa do słuszności tego podejścia. Skąd wziąć środki na takie rozwiązanie? Po pierwsze z technologicznego i organizacyjnego wzrostu tradycyjnej produkcji dóbr i usług, na które będzie popyt- będą kupowane przez tych, co się uczą. Po drugie z bardziej równomiernego rozkładu bogactwa wśród obywateli.

Naszkicowane tutaj pomysły praktycznie likwidują jeden z najboleśniejszych bieżących problemów społecznych - bezrobocie. Rola kształcenia się w wyobrażalnej perspektywie czasowej będzie stanowić niewyczerpalną, coraz istotniejszą część przyszłej pracy. Te tendencje widoczne są już dziś w praktyce krajów skandynawskich oraz innych bogatych krajów Unii Europejskiej, choć, o ile wiem, nie zostały nigdzie tak wprost wyrażone. Im szybciej i lepiej będziemy je wdrażać w Polsce, tym bardziej będziemy razem między sobą. Będziemy też wspólnie bogatsi i przez to silniejsi w konkurencji z innymi państwami.

Parę nakreślonych tu wątków solidaryzmu ani go nie definiuje ani nie wyczerpuje. Nie postrzegam solidaryzmu jako doktryny, raczej pewną zasadę i zbiorową praktykę wdrażaną demokratycznymi procedurami. Praktyki bezustannie korygowanej i poszukującej, stawiającej wymagania realizatorom i całemu społeczeństwu. Nie obawiając się pomówień o naśladownictwo kończę ten rozdział solidarystycznym hasłem: "Od każdego według jego możliwości, każdemu według jego wkładu".

Podział ról

W tym szkicu ustrojowym Polskiego Kierunku chcę zwrócić uwagę na potrzebę podziału i separacji ról społecznych. U podstaw rozwoju współczesnych demokratycznych państw legła myśl podziału władzy zainicjowana przez dwóch wielkich Europejczyków Lock'ea i Monteskiusza. Tak powstał obecny, powszechnie przyjęty podział na władzę ustawodawczą, wykonawczą
i sądowniczą, oraz na instytucję parlamentu, rządu i wymiaru sprawiedliwości, sprawujące te władze.
Komunizm i faszyzm, ustroje które realnie tego podziału nie respektowały, skończyły marnie. Pozwolę sobie zauważyć, że obok takiego sprawdzonego podziału władzy politycznej, we współczesnej rzeczywistości przydałaby się separacja ról społecznych związanych z potężnymi segmentami życia zbiorowego: z polityką, gospodarką i mediami. Personalnym zaprzeczeniem takiej separacji jest Silvo Berlusconi - premier wielkiego państwa, właściciel większości głównych kanałów włoskiej telewizji i jeden z najbogatszych Europejczyków. Chodzi o wprowadzenie zwyczajów, regulacji prawnych, o dojście do stanu opinii publicznej wykluczającej casus premiera Berlusconiego.

Gra idzie o dużą stawkę. Podział pracy, ról i funkcji społecznych to ciągły motor napędzający rozwój ludzkości. Czy jego silę zlekceważymy w tym przełomowym momencie w którym się znajdujemy? Na linii procesu separacji ról leży demokracja: przyznanie w wyborach słabemu
i głupiemu takiego samego głosu jaki ma silny i mądry. W wyborach mają być równi. Demokracja to nie rządy większości, to powszechna zgoda na rządy wybrane przez większość, z poszanowaniem praw. Obecne związki i zależność polityki i mediów od wielkiego kapitału zaburzają demokrację. Ludzie wybierają takich polityków, którzy są w telewizji. Jak mają znać innych? A telewizja zysk czerpie z reklam i pośrednio z oglądalności. Sprzyja więc biznesowi, zachowaniom i gustom przez biznes propagowanym. Koło się zamyka. Polityka i media tracą autonomiczność na rzecz wielkiego kapitału. Czy będą mu się w stanie przeciwstawić, w interesie dobra wspólnego? Sytuacja zaczyna przypominać tę z realnego socjalizmu, tylko tam to władza polityczna absolutnie dominowała nad mediami i gospodarką.

Postulowany tu podział ról nie nastąpi od razu. Dziś jeszcze prezydent USA (władza wykonawcza) ma wpływ na powołanie sędziego Sądu Najwyższego (władza sądownicza), ale nie może go odwołać. W Polsce Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powoływana przez Parlament
i Prezydenta, może też być przez te organy odwołana. Jak zbudować media niezależne od biznesu i polityki? Co zrobić, by same media nie były źródłem wielkich zysków? Opodatkować je inaczej niż zwykłą działalność gospodarczą? Co zrobić, by aparat sprawiedliwości przez uzależnienie się od biznesu i innych możnych nie stawał się aparatem niesprawiedliwości?
Może wprowadzić kadencyjność posłów i senatorów, burmistrzów i prezydentów miast, funkcji sędziowskich i prokuratorskich i rozliczać te osoby z majątku po zakończeniu kadencji?
Może ograniczyć bierne prawo wyborcze osobom przekraczającym pewien pułap majątkowy? Więcej pytań niż konkretnych propozycji, ale sam problem jest bardzo istotny, wart dalszych rozważań i stopniowego wdrażania.

Polska w Europie


Czym ma być w przyszłości świata Europa, kolebka największych cywilizacyjnych dokonań?
Jakie ma być miejsce Polski w Europie jutra? Są to, wbrew pozorom pytania powiązane.
Dziś, wydaje się, Europejczycy mają jedno główne pragnienie, strzec i powiększać swój dobrobyt. Po morderczych wewnętrznych wojnach ub. w., po upadku ideologii komunizmu i faszyzmu,
które tu się narodziły, Europa zrezygnowała z ambicji duchowego, materialnego i militarnego przewodzenia światu.

My Europejczycy, najwspanialsi myśliciele i mistycy, bohaterowie i wojownicy, odkrywcy
i pionierzy, organizatorzy i budowniczowie, zachowujemy się tak, jakbyśmy zapomnieli o swej świetności, swej dziejowej unikalności, a nawet jakbyśmy się tego wstydzili. Gubimy wiarę, nadzieje wyznacza nam horyzont własnego życia, a użycie wypiera miłość. Ciągle jeszcze mamy więcej współczucia dla biedy i nieszczęść niż ludzie innych kręgów kulturowych. Ciągle trawi nas głód uniwersalizmu. Chcemy ratować Ziemię przed przeludnieniem, zanieczyszczeniem, wyczerpaniem surowców, ociepleniem, albo inną zmianą klimatu, fanatyzmem, seksizmem, rasizmem i terroryzmem. Ciągle mamy potrzebę zrobienia czegoś dobrego dla innych, dla przyszłych pokoleń. I wpadamy w zastawioną przez samych siebie pułapkę ekstremalnych norm emisji CO2, choć cała europejska emisja gazów cieplarnianych to w globalnym bilansie praktycznie zero. I kruszymy kopie w walce o zera.

Jakich dóbr i wartości mamy poszukiwać, o co walczyć? Najpilniejsze: odnaleźć, na nowo wygenerować tracony w narastającym procesie sekularyzacji sens naszego indywidualnego i zbiorowego istnienia. Do nas Europejczyków, do nas Polaków pasują słowa Poety: "dużo by wy mogli mieć, ino oni nie chcą chcieć". Chciejmy wielkości. Chciejmy Europy od Atlantyku do Pacyfiku, wyrastającej ze swojego chrześcijańskiego podglebia, oświeconej i silnej. Stabilizującej sytuację świata swą terytorialną, populacyjną i militarną potęgą, głębią i dojrzałością swojej kultury. Chciejmy Europy wolnej, otwartej, sprawiedliwej i solidarnej. Innowacyjnej i konkurencyjnej w nauce, technice i organizacji. Zagospodarowującej Syberię i podbijającej Kosmos.

W budowie takiej Europy widzę istotną, polską rolę, a nawet nasze polskie zadanie.
Nasze obecne miejsce na granicy Unii Europejskiej i w środku między Zachodnią i Wschodnią Europą, geograficznie i mentalnie stawia nas w roli pośrednika i współtwórcy takiego wielkiego, obliczonego na dziesięciolecia przedsięwzięcia. Już dziś powinniśmy w Warszawie powoływać zachodnio i wschodnioeuropejskie gremia i instytucje przygotowujące przyszłe zjednoczenie Europy z Białorusią, Ukrainą i Rosją. Powinniśmy krzewić przekonanie o potrzebie i wadze takiego zjednoczenia wśród nas i wśród naszych europejskich braci ze Wschodu i z Zachodu.

Jeśli chcemy, jako Polacy, przydać się Polsce i Europie, a jako Europejczycy przydać się światu, musimy przekroczyć obecne biurokratyczne, prawne ramy integracji europejskiej. Musimy odnaleźć łączącą nas solidarność serc i ducha, wyznaczyć wielkie zadania na miarę naszej wielkości. Niech by na Polskim Kierunku wspomagała nas pamięć o tych praojcach, którzy zawiązali Pierwszą Rzeczpospolitą i tych, którzy po utracie zewnętrznej niepodległości geniuszem twórczości, pracy i poświęcenia uratowali niepodległość wewnętrzną i doprowadzili do odzyskania Polski dla nas.

To opracowanie jest niepełne, mam jeszcze parę myśli, którymi chciałbym je uzupełnić. Chcę podzielić się tym co napisałem na spotkaniu 17.07.2010. Więcej po prostu nie zdążyłem, będę dopisywał. Jako najogólniejszy ideowy wstęp do tego opracowania polecam mój wcześniejszy tekst pt. „Kierunek” . Jedna z jego wersji jest na www.solidarni.org w zakładce „Idee”.

Ruch

Polska scena polityczna wzajemnie skonfliktowana postrzegana jest przez znaczną część społeczeństwa jako obóz władzy, jako „Oni”. Mogą się zdarzyć takie zawirowania, że pojawi się zapotrzebowanie na nowe struktury i nowych ludzi. Powyższy szkic traktuję jako dyskusyjne, ideowe ramy Ruchu o nazwie Polski Kierunek. Czy nieobecność w przestrzeni publicznej takich ważnych poruszanych tutaj tematów uprawdopodabnia szansę naszego powodzenia?

Proponuję wstępne organizacyjne ustalenia. Tworzymy różnorodną, otwartą, jawną i w zasadzie demokratyczną strukturę z uczestnictwem indywidualnym i zbiorowym. Uczestnikiem ruchu Polski Kierunek staje się każdy, kto skończył 17 lat, po wypełnieniu zgłoszenia. Osoby te mogą skupiać się i dalej organizować według terytorialnej, środowiskowej czy celowej przynależności. Organizatorem ruchu może być każdy kto się tego podejmie. Miejsce i znaczenie poszczególnych osób w strukturze zależeć będzie od sprawności i zasług przy jej zawiązywaniu i rozwoju,
od autorytetu i demokratycznej weryfikacji. Kształtu Ruchu nie przesądzamy. Liczymy na inicjatywę i aktywność uczestników na oryginalne pomysły uwzględniające nowe internetowe możliwości.

Ruch chcielibyśmy oprzeć na równoległych sieciowych strukturach z dużą autonomią oczek
i węzłów. Z nazwiska, adresu i środowiska wyszczególnionymi inicjatorami i koordynatorami ruchu są następujące osoby: (Załącznik nr 1).

Powyższa lista, ani teraz, ani nigdy nie będzie zamknięta. Chętni mogą się zgłaszać
do wymienionych tu osób, mogą też sami wokół siebie rejestrować i poszerzać siatkę.
Jako założyciel zobowiązuję się powołać tymczasową Radę i Komitet Organizacyjny Polskiego Kierunku.

Wybory Samorządowe

Zamierzamy brać udział w zbliżających się wyborach samorządowych. Zapraszamy do współpracy ideowo nam bliskie wspólnoty i komitety starające się o reprezentację w samorządach. Chcemy też tworzyć własne listy wyborcze i komitety z lokalnymi programami. Nasze wstępne ogólnokrajowe postulaty samorządowe to: powołanie Krajowej Izby Samorządowej wybieranej przez radnych od szczebla gminy wzwyż, oraz wprowadzenie kadencyjności prezydentów miast, burmistrzów, starostów i wójtów. Chcielibyśmy w porozumieniu z samorządowcami, którzy nie chcą być przyporządkowani do istniejących partii politycznych, wystawić listy Samorządnego Kierunku do sejmików wojewódzkich.

Warszawa 17.07.2010 Kornel Morawiecki "


Zwracam uwagę, że TRÓJPODZIAŁ WŁADZY jest oszustwem, bo władzą najwyższą jest WŁADZA PIENIĄDZA, która unicestwia wszystkie trzy monteskiuszowskie władze.

Więcej na FORUM www.husarz33.fora.pl

_________________
husarz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Cze 23, 2011 7:09 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wolniisolidarni.nowyekran.pl/post/18555,idzie-o-pamiec

"22.06.2011 18:06
IDZIE O PAMIĘĆ

20 lat temu Polska zawarła z Niemcami Traktat lekceważący pamięć o naszych Bohaterach i Ofiarach. Nie ma w nim mowy o reparacjach wojennych za ponad 6 mln zabitych naszych obywateli....

20 lat temu Polska zawarła z Niemcami Traktat lekceważący pamięć o naszych Bohaterach i Ofiarach. Brak symetrii w traktowaniu Niemców w Polsce i Polaków, w Niemczech- to symptomatyczny szczegół. Rezygnacja przez Rząd RP z samego istnienia polskiej mniejszości w Niemczech- to szkopuł bolesny i obciążający polskich sygnatariuszy, ale nie zasadniczy.
W Traktacie nie ma mowy o reparacjach wojennych za ponad 6 mln zabitych naszych obywateli, za wymordowanie polskich elit, za olbrzymie straty duchowe, moralne i materialne, które ponieśliśmy w wyniku rozpętanej przez Niemców wojny. Utraciliśmy ponad połowę swych odwiecznych ziem. O 20 % zmniejszyło się nasze terytorium. Oddanie przez Niemców Wrocławia, Szczecina i Jeleniej Góry było wojenną rekompensatą na rzecz Związku Sowieckiego, który przemocą oderwał od Polski Lwów, Wilno i Grodno. Konsekwencją napaści i okupacyjnych zniszczeń jest zaniżenie poziomu i jakości życia, które Polacy odczuwają po dziś dzień.
Rezygnacja z reperacji to błąd polityczny dalece poważniejszy od finansowych uszczerbków. Te setki miliardów dolarów za spalone miasta i wsie moglibyśmy „biednym Niemcom” wspaniałomyślnie darować. Moglibyśmy docenić ich porównywalny do tych sum wkład w zagospodarowanie obszaru byłej NRD.
Żyjemy i chcemy żyć w jednoczącej się Europie. W długofalowej perspektywie trwania i rozwoju europejskiej cywilizacji nie chodzi jedynie o partykularne interesy, do czego odwołują się i co podkreślają twórcy traktatu po 20 latach jego stosowania. Chodzi o przyjaźń miedzy dwoma wielkimi narodami: Niemcami i Polakami. A przyjaźń rodzi się i wzrasta w prawdzie.
Niemcy ponoszą główną zbiorową winę, za wywołanie i skutki II wojny światowej. Za zbrodnie faszyzmu i kilkudziesięcioletnie panowanie komunizmu w Europie Środkowo- Wschodniej. Za niewyobrażalne zbiorowe tragedie. Za cierpienia ludzi i narodów podczas i w wyniku tamtej zawieruchy. Również za cierpienia swoich rodaków, którzy tracili życie, mienie i rodzinne pielesze. My, Polacy nie byliśmy i nie jesteśmy temu winni. Dlatego właśnie, dla tej jasności moralnej, która w przyszłości ma oświetlać nasze wspólne dokonania, mamy nie tylko prawo ale i obowiązek domagać się od Niemców zadośćuczynienia. Podobnie jak Żydzi z Izraela. Przecież 3 mln zgładzonych Polskich Żydów w akcji „Endlösung der Judenfrage ” było obywatelami państwa polskiego.
Niestety, w Traktacie tego wszystkiego zabrakło. Za te zasadnicze jego ułomności odpowiada cały rządzący wtedy Polską okrągłostołowy establiszment bezkrytycznie popierany przez elity i media. Personalna odpowiedzialności ciąży po równo na ówczesnym Premierze Krzysztofie Bieleckim i jego Rządzie ze śp. Ministrem Spraw Zagranicznych Krzysztofem Skubiszewskim oraz na Prezydencie Lechu Wałęsie i jego Kancelarii z ówczesnym jej szefem Jarosławem Kaczyńskim.
Przez 20 lat od żadnego z tych i następnych polskich przywódców nie słyszałem wytłumaczenia i usprawiedliwienia tamtych politycznych zaniedbań. Nie było też próby ich naprawy na państwowym poziomie. Szacunki strat wojennych miasta Warszawy, kiedy jej prezydentem był śp. Lech Kaczyński spaliły na panewce.
A tu idzie o więcej niż o pieniądze . Idzie o naszych przodków i nasz wizerunek w oczach własnych i w oczach Europejczyków. Idzie o pamięć. Bez niej, jak napominał bł. Jan Paweł II, narody tracą tożsamość.

Kornel Morawiecki
22 czerwca 2011"

http://wolniisolidarni.nowyekran.pl/post/18555,idzie-o-pamiec
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Cze 25, 2011 11:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dość znamienna (przede wszystkim dla Niemców) jest data podpisania czy uzgodnienia dokumentu. Tego bowiem dnia upłynęło 50 lat od napaści hitlerowskich Niemiec na ZSRS, ich do tej pory wiernego sojusznika, z którym praktycznie pół-na-pół rozszabrowali niespełna dwa lata wcześniej Polskę. Praktycznie to co wtedy sowieci zagarnęli, zostało po wolnie przyłączone do kraju gdzie 'tak swobodnie oddychał człowiek' - a potem w spadku po nieboszczce sowieckiej Rosji dostało się 'produktom rozpadu'.
Co się tyczy samego Tematu, to brak symetrii w układzie Polska - Niemcy jest czymś co najmniej niesprawiedliwym i to powinno być jak najszybciej przywrócone do normy. Pokrętne tłumaczenia niemieckie nt. braku mniejszości polskiej na terenie Bundesrepubliki są czczym gadaniem - nie ma nawet rewizji delegalizacji Związku Polaków w Niemczech dokonanej przez hitlerowskie władze Niemiec na okoliczność rozpoczęcia II wojny światowej.
Na dodatek coraz głośniej słyszy się o nierozliczonych krzywdach jakie dotknęły Niemców od Polaków po wojnie. Innymi słowy niemieckie zbrodnie to już dawno zapomniany drobiazg, a teraz pora wziąć się za rzeczy poważne. Ohyda!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum