Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

B. Młynarski - "Ocalały z Katynia"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Sro Wrz 21, 2011 7:03 am    Temat postu: B. Młynarski - "Ocalały z Katynia" Odpowiedz z cytatem

Tekst wydrukowany w Kulturze i Biznes
Piotr Z


Ocalały z Katynia
Życie Bronisława Młynarskiego (1899-1971) w czasie drugiej wojny światowej kilkakrotnie było poważnie zagrożone. W kampanii wrześniowej uszedł kilka razy przed niemieckimi, a potem sowieckimi kulami, by 19 września zostać aresztowanym, gnanym do niewoli i uwięzionym z tysiącami polskich żołnierzy, oficerów, generałów. Był więziony w Starobielsku na dalekich wschodnich rubieżach Ukrainy, po cudownym wręcz ocaleniu – należał do 78 osób ocalałych ze Starobielska – przeszedł do Armii Polskiej, tworzonej w Związku Radzieckim przez gen. W. Andersa, po agresji Niemców na Sowiety. Spośród ponad 20 tys. jeńców polskich z obozów specjalnych, ocalało 395 osób. Mimo upływu 71 lat od tragedii katyńskiej, wciąż nie odkryto wszystkich grobów, do dziś nie wiemy, ile osób zostało zabitych strzałem w tył głowy w znanej powszechnie akcji ludobójstwa, rozpoczętej na jeńcach w kwietniu 1940 roku. Nieznane są miejsca pochówku setek osób.
Młynarski opisał swoje wojenne przejścia – wojenne represje w książce „W sowieckiej niewoli”, która ukazała się w Londynie w 1974 r. w wydawnictwie Gryf. Kilka lat temu otrzymałem od p. Ewy Rubinstein z Nowego Jorku, siostrzenicy p. Bronisława, egzemplarz książki, z sugestią jej wydania w Polsce. Z powodów finansowych nie wydałem jej, zrobiło to teraz inne wydawnictwo. Wznowione, doskonale edytorsko opracowane wspomnienia Bronisława Młynarskiego, wydało w 2010 r. Wydawnictwo LTW. Przyczynił się do tego także dr Zbigniew Jankowski.
Rodzina
Autor był jednym z pięciorga dzieci Emila Młynarskiego: Aniela, Wanda, Anna, Bronisław, Feliks. Pan Emil był słynnym dyrygentem, skrzypkiem i kompozytorem polskim, ojcem słynnej Neli (Anieli), żony Artura Rubinsteina. Należy tu szerzej przypomnieć zacnego Pana Emila, gdyż jak pisze autor, dawna pozycja ojca mogła mieć znaczenie w jego ocaleniu, o czym dalej. Otóż pan Emil pochodził z Wileńszczyzny, mieszkał jakiś czas w Odessie, Moskwie, Petersburgu, gdzie: uczył, dyrygował, komponował i koncertował. Do Polski wrócił po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Znał doskonale największych muzyków rosyjskich, których podejmował w domu, wielu pomagał w karierze. Wspierał wielu młodych wybitnie uzdolnionych artystów, opiekował się skrzypkiem Pawłem Kochańskim, występował kilka razy z młodym Arturem Rubinsteinem. Był współtwórcą Filharmonii Warszawskiej (obecnie Narodowej) oraz wieloletnim dyrektorem Opery Warszawskiej (dziś Teatr Wielki Opera Narodowa). Zmarł w Warszawie w 1935 roku.
Bronisław urodził się w 1899 r. w Warszawie. W czasie pierwszej wojny światowej rodzina przebywała w Moskwie, gdzie w 1917 r. ukończył szkołę handlową i rozpoczął studia na tamtejszym uniwersytecie; był też pianistą. Po wojnie Młynarscy wrócili do Warszawy. Już w listopadzie 1918 r. Bronisław zgłosił się jako ochotnik do 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, walczył na Ukrainie, Wołyniu. Szarżował brawurowo na wroga, w pułku dosłużył się stopnia podporucznika; w 1932 r. został mianowany porucznikiem rezerwy, wcześniej ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty i Szkołę Podchorążych Saperów. Brał udział w wojnie z Ukraińcami w 1918 i 1919 roku, bronił Lwowa, został odznaczony za kampanię ukraińską Krzyżem Walecznych oraz odznaką „Orlęta”. Po wojnach zamieszkał w Warszawie, pracował w firmach General Motors oraz Gdynia – Ameryka Line. Zmobilizowany do wojska w sierpniu 1939 r. jako porucznik rezerwy, znalazł się w wojskach inżynieryjnych na kresach południowo-wschodnich, gdzie po agresji sowieckiej 17 września, dwa dni później trafił do ich niewoli. Wielu Polaków myślało wówczas, że Rosjanie wkroczyli do Polski, by pomóc bratniemu słowiańskiemu narodowi w walce z Niemcami...

W sowieckiej niewoli
Jego opisy prowadzonych... właściwie gnanych jak bydło dniami i nocami jeńców, wygłodniałych, upokorzonych nędzarzy, obdartych i wielokrotnie okradanych przez sowieckich żołdaków ze wszystkiego – są przerażające. Widok jeńców napawał smutkiem także spotykaną na trasie ludność rosyjską i ukraińską. Starsze, odważniejsze kobiety, współczujące gnanym i poniżanym jeńcom, podchodziły czasem do kolumny, dawały im kawałek chleba, czasem monetę, mówiąc, że im się bardziej przydadzą. Przydały się te monety po roku tym, których nie zdołano okraść do końca, gdy do łagru przyjeżdżał obwoźny sklepik, czyli ciężarówka ze skrzynią, zwaną ławoczką. Jakże wymowne było dla Bronisława, że ci ludzie nie bali się pędzonych „bandytów”, „panów poliaków”, a bali się „swoich”! Dlatego babiny ukradkiem podrzucały coś do jedzenia, szeptały ciepłe słowa pociechy, błogosławiły jeńców.
Rosjanie założyli na początku drugiej wojny światowej trzy jenieckie obozy specjalne NKWD w: Starobielsku, Ostaszkowie i Kozielsku. W listopadzie 1939 r. stan jeńców w tych trzech obozach wynosił 15.000 osób. Jeńcom zmieniano czasami miejsca uwięzienia. Były to obozy śledcze, uwięzieni nie mieli wiedzy, czy są: jeńcami wojennymi (tak ich my traktujemy), więźniami (no bo za jakie niby przewinienia?), czy może byli internowani? W obozach rozpracowywano polskich jeńców, przesłuchiwano ich całymi dniami i nocami, sondowano ich stosunek do Związku Radzieckiego, zbierano informacje o biorących udział w wojnie polsko-radzieckiej 1920 roku. Wszyscy podlegali silnej acz bezskutecznej komunistycznej indoktrynacji, zabroniono im modlitw, śpiewów, spotkań w większym gronie. Ale i tak jeńcy wspólnie żarliwie się modlili, niezależnie czy byli katolikami (tych było najwięcej), protestantami, prawosławnymi czy starozakonni. W Starobielsku więziono wielu księży, także naczelnego rabina Wojska Polskiego dr. Steinberga, wszyscy modlili się także wspólnie. Wszelkie zakazy na nic się zdały, sowieci nie złamali ducha Polaków. Uznano wszystkich (poza kilkoma...) za zawziętych wrogów władzy radzieckiej, bez możliwości zmiany ich stanowiska.
W Starobielsku przebywało chwilami nawet do 10 tys. jeńców, średnio 5 tys., a 5 kwietnia 1940 r., przed rozpoczęciem zbrodni, w obozie było 3.920 osób: oficerów zawodowych i rezerwy, policjantów i żandarmów, lekarzy, adwokatów, wyższych urzędników państwowych. Rosjanie podjęli w marcu tego roku decyzję o wymordowaniu 14.700 jeńców i 11.000 więźniów, zabijano ich strzałem w tył głowy. Jeńców ze Starobielska wywożono i mordowano w Charkowie, tych z Kozielska w Katyniu, z obozu w Ostaszkowie mordowano w Kalininie, a zakopywano w Miednoje.
W łagrze w Starobielsku Młynarski przebywał od 30 września 1939 roku do 12 mają 1940 roku, następnie przeszedł przez obóz w Pawliszczewie-Borze i Griazowcu, w tym pierwszym przebywał cztery tygodnie, w drugim od 18 czerwca 1940 r. do 2 października 1941 r. Po opuszczeniu obozu w Griazowcu, Młynarski podjął służbę w Armii Polskiej, tworzonej w Związku Radzieckim, następnie w II Korpusie gen. Andersa, gdzie służył w II oddziale (wywiad i kontrwywiad). Po wojnie przebywał w Anglii, został zdemobilizowany w 1948 r. Od 1946 r. mieszkał w Stanach Zjednoczonych, w Los Angeles niedaleko siostry Neli. Początkowo był sekretarzem Artura Rubinsteina, następnie usamodzielnił się i prowadził antykwariat księgarski. W 1947 r. ożenił się ze słynną i piękną piosenkarką i aktorką Doris Kenyon, z którą był do końca życia.
Wśród wielu tragicznych opisów z przemierzanej drogi do obozu, autor, przytaczając wiele szczegółów z sowieckiej rzeczywistości, dużo miejsca poświęcił np. ... kipiotokowi. Jest to po prostu wrzątek, który był rzadkością i wielkim sowieckim rarytasem, dla wielu był także gorącym daniem... Co jakiś czas na dużych stacjach kolejowych i węzłach, wystawiane były baniaki z kipiotokiem. Ludność miejscowa i podróżni mogli sobie nabrać go w jakieś naczynie, wrzucić coś do niego, zrobić kawę, herbatę, zupę – jeżeli kto miał z czego, lub po prostu pić! Po dniach głodowania, dopuszczano jeńców do kipiotoku, czasem była kasza owsiana, kromka chleba razowego.
A’propos kipiotoka, znany jest dowcip, jak to podróżny pyta kolejarza: Jest u was kipiotok? Jest, ale zimny – odparł ten drugi.
Wspomniałem o babuszkach, które – jak pisze autor – bały się „swoich”. Podobnie „swoich” bały się w obozach przygarnięte przez polskich jeńców psy. Warczały na sowietów na sam widok ich munduru, a tuliły się do nędznych mundurów Polaków, widać wyczuwały na odległość ich sympatię... Młynarski opisuje szeroko te psy przybłędy, które mieszkały w ich barakach. Nadali im imiona: Foch (wielki kudłaty owczarek, na cześć Francji), Sikorka (na cześć generała Sikorskiego), Winston (miał dwa wystające kły) czy mały Linek – spieszczenie od Stalinek.
Rzeczy niebywałe przytrafiły się rosłemu Rexowi, psu dobremu i serdecznemu. Ponieważ gniła mu noga, znany warszawski weterynarz dr Łabędź przeprowadził amputację, wyleczył psa, wystrugał i założył mu drewnianą protezę. Rex szybko nabrał sił, zapominał o kalectwie: „w zapędach gonitwy potykał się, wywracał kilka nieudolnych kozłów, po czym ze wstydem oglądał się wokoło, że niby taki niezgrabny. Gdy szedł po drewnianej podłodze chaty lub wspinał się po schodach, sygnalizował nam swoje przybycie, stukając twardą kulą prawej łapy jak ślepy dziadek białym kijem” – pisze Młynarski. I stała się rzecz niepojęta... pewnego mroźnego lutowego dnia wypasiony major NKWD polecił wygonić psa za bramę i nie wpuszczać na teren obozu, bo pies położył na nim łapy w ciemnym baraku! Życzliwie, pewnie pomylił go z kimś innym... Komendant stwierdził, że pies był agresywny wobec Rosjan. Kuśtykającego psa jeńcy musieli pożegnać. Nazajutrz, gdy Młynarski wyszedł przekopywać poza obozem zwały śniegu na drodze, dostrzegł widok, który zmroził mu krew w żyłach. Zobaczył pokrwawionego trupa Reksa, leżącego przy drodze, „z otwartymi szeroko jakby błagalnie oczami, kaleką łapę sztywnie unosił do góry. Uwiązali Rexa sznurem do pnia białej brzozy i zamordowali kijami. W ucieczce przed śmiertelnymi razami nieszczęsne zwierzę szamotało się widać i biegało rozpaczliwie dookoła drzewa, kreśląc na śniegu wielkie krwawe koło i chluszcząc czerwonymi plamami srebrną korę brzozy. Zamordowali Rexa kijami. Nawet kuli pożałowali. Nie, nie pożałowali. Chodziło im właśnie o zadanie mu męczarni, za karę, że ośmielił się wznieść swoje łapy i położyć je dobrotliwie na ramionach komendanta sowieckiego, z zemsty, że był naszym psem, naszym przyjacielem, nam posłuszny i wiernie oddany! Nie usunęli swej ofiary, nie przysypali świeżym śniegiem krwawych śladów”.
Autor zakończył tę opowieść: „O nieba! Do czego jeszcze zdolni są ludzie wyzuci z wszystkiego co ludzkie?!” Wtedy Młynarski nie wiedział jeszcze, do czego są zdolni...
Przytaczam ten akapit o psach, bo czytelnik może sobie wyobrazić wiele podłości, jakie wyrządzali sowieci polskim jeńcom (odnajdzie je w książce, wiele to sprawy powszechnie nam znane), ale człowiek może jakoś się bronić – choć też do czasu – przed drugim człowiekiem. Bezbronne zwierzę nie ma żadnych szans wobec człowieka mordercy, gorszego od innego zwierzęcia, naturalnego mu przeciwnika, z którym mógłby podjąć walkę.

Ocalały
Książka Młynarskiego zawiera 18 rozdziałów, autor kończy wspomnienia ze Starobielska na koniec kwietnia 1940 r. Dalsze losy ocalonych więźniów Starobielska oraz innych zabranych do Pawliszczewa i Griazowca opisał w dwóch rozdziałach Witold Kączkowski i przekazał Młynarskiemu, przyjacielowi łagrowemu z Griazowca. Kączkowski był jednym z ocalałych, zmarł w 1970 r. na emigracji. Jak pisał Józef Czapski (rtm. rez., też ocalały ze Starobielska), który namówił Młynarskiego do spisania wspomnień i opublikowania ich, Bronisław posiadał w swoim archiwum domowym wspomnienia Kączkowskiego; wydawca dodał je jako dwa końcowe rozdziały książki.
Książka zawiera rysunki, plany obozu w Starobielsku, skreślone ręką autora. Podobnie jak inne szkice więźniów obozów Ostaszkowa i Kozielska, zawierają one rozmieszczenia obiektów, traktów, więźniowie nadawali im nazwy. Były tam np. „cyrk”, „Szanghaj”, „Dolina nędzy” czy ulica Marszałkowska (w Kozielsku). Nazwy świadczą o niezłomności ducha, przezwyciężaniu, poczuciu humoru i zabijaniu wroga śmiechem. Polacy nie tracą nigdy poczucia humoru w trudnych sytuacjach. Przypominają się tu wojenne rysunki satyryczne Artura Szyka, znakomite satyry na Hitlera i Stalina, które ośmieszały ich w sposób doskonały. Szyka rząd polski wysłał z Londynu w 1942 r. do Ameryki, aby tam w prasie amerykańskiej publikował swoje słynne karykatury. W swej perfekcji i doskonałej formie szybko trafiły na czołówki gazet, ilustrowały pierwsze strony największych tytułów, robiły furorę, były znakomitą propagandę polityczną. Jest o tym mowa także w filmie o Szyku w reż. Piotra Zarębskiego.
W przedmowie wydania krajowego książki, K. Paduszek podaje informacje o liczbie osób ocalonych, snuje przypuszczenia powodów ich przeżycia, podaje drogi ocalenia, jacy królowie, rządy, ambasady, arystokraci ze świata starali się wyciągać znajomych z obozów. Młynarski osobiście znał czołówkę rosyjskiego i radzieckiego świata muzycznego, gdyż artyści ci bywali w jego domu, gdy ojciec pracował w Rosji. Wszak Emil Młynarski był uczniem Czajkowskiego i Rimskiego-Korsakowa, bywali u nich prof. prof. Igumnow, Goldenweiser, Głazunow, Skriabin, Rachmaninow, Szostakowicz, Oborin. Bronisław znał doskonale język rosyjski (i angielski), miał wreszcie silnego wspomożyciela w osobie szwagra Artura Rubinsteina, wstawiała się za nim podobno, to znaczy poruszono w jego sprawie nawet ambasadę niemiecką w ZSRR. Zdaje się, że uratowały go zabiegi z bardzo wielu stron.
Książka należy w polskiej literaturze przedmiotu, do kanonu katyńskich wspomnień i relacji, dowodów zbrodni ludobójstwa. Należą do nich też wspomnienia Józefa Czapskiego („Wspomnienia starobielskie”, „Na nieludzkiej ziemi”), prof. Stanisława Swianiewicza („W cieniu Katynia”), Lista Katyńska gen. Władysława Andersa czy prace Józefa Mackiewicza oraz późniejsze Jacka Trznadla.
Wojciech Grochowalski

Bronisław Młynarski „W niewoli sowieckiej”, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2010. Przedmowa Józef Czapski, przedmowa do II wydania Konrad Paduszek. Rysunki, fotografie, dokumenty, nota edytorska, indeks osób. Biogram B. Młynarskiego wg opracowania prof. Tadeusza Dubickiego. Oprawa twarda, ss. 294

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum