|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maciej Weteran Forum
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 1221
|
Wysłany: Nie Kwi 29, 2007 10:12 am Temat postu: Redakcje pod specjalnym nadzorem (SB) - prof. Zybertowicz |
|
|
http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=6&NrIssue=486&NrSection=80&NrArticle=64341&IdTag=832>
Magazyn
Redakcje pod specjalnym nadzorem
Przemysław Łuczak, Piątek, 27 Kwietnia 2007
„Jeżeli zniszczono akta operacyjnego rozpracowania i teczki personalne dziennikarzy, figurantów czy tajnych współpracowników w jakiejś ważnej redakcji, to uwagę poświęcimy mniej istotnym wydawnictwom”.
Rozmowa z prof. ANDRZEJEM ZYBERTOWICZEM, socjologiem z UMK w Toruniu, który bada peerelowskie media.
Panie profesorze, bierze Pan udział w projekcie badawczym, który ma wykazać rozmiary wpływu partii i służb specjalnych na media w PRL-u. Jak do tego doszło?
Andrzej Zybertowicz o zespole badającym peerelowskie media: - Część to osoby, które pracowały wcześniej w mediach i - jak mówią - niejednokrotnie spotykały się z różnymi dziwnymi układami.
W Instytucie Pamięci Narodowej w ramach różnych przedsięwzięć badawczych uruchomiono projekt „Aparat bezpieczeństwa wobec środowisk twórczych, naukowych i dziennikarzy w latach 1944-1989”. Do koordynacji badań w każdej z tych trzech „działek” zaproszono profesorów niezatrudnionych w IPN, ale wprowadzonych w tematykę tajnych służb. Mnie prezes Janusz Kurtyka zaprosił do koordynacji „działki” dziennikarskiej.
Na co ma być położony większy nacisk? Bardziej na rolę PZPR w mediach czy też służb specjalnych?
Interesować nas będzie przede wszystkim rola służb tajnych. Ale potrzebne będzie kompleksowe ujęcie tematu, czyli przeanalizowanie różnych sposobów - użyjmy współczesnego języka - technologii zarządzania wyobraźnią zbiorową w PRL-u. Oczywiście z naciskiem na ostatnią dekadę i z uwzględnieniem roli tajnych służb. Jest już pewna liczba opracowań publicystycznych, naukowych i pamiętnikarskich o tym, w jaki sposób sterowano mediami. Pewne gazety, jak „Sztandar Młodych” i „Trybuna Ludu”, mają swoje monografie. Są także opracowania o tym, jak partia zarządzała mediami, jaka była rola koncernu RSW „Prasa - Książka - Ruch” oraz jakie były relacje pomiędzy niektórymi komitetami wojewódzkimi a mediami. Ale brakuje ujęć kompleksowych, pogłębionych teoretycznie i wiedzy o tym, jaki udział w regulowaniu funkcjonowania systemu mediów miały tajne służby. Wiadomo, że środowisko dziennikarskie było rozpracowywane, ale nawet wśród badaczy z IPN szacunki na temat skali infiltracji przez tajne służby bardzo się różnią. Zdarzają się głosy, że niektóre redakcje były w pełni zinfiltrowane. Są też historycy spoza IPN, którzy lekceważą ten problem. Ten projekt ma działać w perspektywie trzy-, czteroletniej, do końca kadencji obecnych władz IPN, i bez pośpiechu ma zbudować wielowymiarowy obraz.
Czy przedmiotem zainteresowania Pańskiego zespołu będą media jedynie w czasach PRL-u, czy również w nowej Polsce?
W III RP w zasadzie nie, bo archiwa IPN kończą się na roku 1990. Natomiast chcielibyśmy, żeby analiza tego, co się działo w latach 1980-1989 umożliwiła lepsze zrozumienie zdarzeń z początku transformacji ustrojowej, np. procesów samouwłaszczania się dziennikarzy poprzez spółdzielnie; chcemy zorientować się, na ile był to proces spontaniczny, czy mógł on mieć także podłoże agenturalne i czy wyznaczał jakąś trajektorię późniejszych prywatyzacji na obszarze mediów. Chcemy przeanalizować, czy posiadanie przez pewne środowiska, związane ze Służbą Bezpieczeństwa i służbami wojska, źródeł w niektórych redakcjach mogło ułatwić im uzyskanie lepszej pozycji w niektórych prywatyzacjach. Może się okazać, że nie znajdziemy takich tropów, bo kluczem do tego, co się wyłoni, jest stan zachowania akt. Jeżeli zniszczono akta operacyjnego rozpracowania i teczki personalne dziennikarzy, figurantów czy tajnych współpracowników w jakiejś ważnej redakcji, to uwagę poświęcimy mniej istotnym wydawnictwom. Jeśli okaże się, że na przykład w odniesieniu do redakcji „Tygodnika Ciechanowskiego” są pełne materiały archiwalne, to wtedy powstanie monografia takiej redakcji.
Nie obawia się Pan, że oparcie się wyłącznie na zasobach archiwalnych IPN spowoduje, że obraz sytuacji w mediach tamtych lat będzie jednostronny?
Nie, chociażby z tego powodu, że już zgłaszają się do nas dziennikarze, którzy chcą opowiedzieć, jak to wyglądało z ich strony. Po drugie, żeby uniknąć jednostronności, będziemy porównywać materiały z różnych źródeł. Jeśli znajdziemy teczkę jakiegoś dziennikarza, to jednocześnie będziemy czytać gazety z tamtego okresu i sprawdzimy, czy w jego tekstach są widoczne ślady inspiracji tajnych służb. Tajni współpracownicy niekiedy podpisywali wykazy zadań do wykonania. Takim zadaniem mogłobyć np. wytwarzanie pozytywnego stosunku do uchwał ostatniego plenum Komitetu Centralnego. Z kolei po śmierci księdza Jerzego Popiełuszko zobowiązywano, zarówno tajnych współpracowników w mediach, jak i osoby tylko uległe albo sympatyzujące z władzą, do odbudowywania dobrego wizerunku SB i MO.
Jak można ocenić stopień infiltracji poszczególnych redakcji przez tajne służby?
Jesteśmy dopiero na etapie ustalania, w przypadku jakich redakcji lub innych podmiotów zaplecza instytucjonalnego mediów zachowały się dane archiwalne. W większości nie zostały one jeszcze przestudiowane, chociaż są już pewne rodzynki. Materiały są tak nieuporządkowane, że archiwiści analizując inną sprawę często odnajdują teczki dotyczące „działki” medialnej. Przekazują je historykom, którzy, gdy uznają te materiały za ciekawe, sami je opisują lub udostępniają dziennikarzom, zazwyczaj łakomym sensacji.
Czy nie uważa Pan, że problem wszechobecności służb specjalnych w mediach jest nieco wyolbrzymiany?
Myślę, że tak. Ale, między innymi, temu służy ten projekt, żebyśmy mieli konkretne dane empiryczne, a nie tylko ogólne wyobrażenia. Jak się dziś rozmawia z dziennikarzami, to mówią: myśmy wiedzieli, że ten czy tamtet to agenci. Ale przecież często byli to ludzie po prostu zaprzyjaźnieni z działaczami partyjnymi i chroniący linię partii w redakcji w dość otwarty sposób.
Czym Pan się kierował kompletując zespół badawczy?
Zespół rozrósł się do 18 osób. W większości są to pracownicy IPN, którzy sami zgłosili się do projektu. Część to osoby świeżo zatrudnione, które pracowały wcześniej w mediach i - jak mówią - niejednokrotnie spotykały się z różnymi dziwnymi układami. I zafascynowało ich pytanie, czy te układy miały swoje korzenie w starym systemie, czy też były to normalne gry personalne zdarzające się w różnych instytucjach, w każdym nawet najbardziej demokratycznym kraju. A poza tym, gdy maszyneria naszego projektu ruszyła, zaczęły zgłaszać się osoby z zewnątrz, które chciały z współpracować z różnych powodów. Po zaakceptowaniu przez IPN mogły przystapić do projektu, pod warunkiem, że miały opanowane podstawy metodologii naukowej.
Od dłuższego czasu mówi Pan o istnieniu układu, który miał się zakorzenić w mediach. Realizacja tego projektu będzie okazją do zweryfikowania tej tezy?
W swoich publikacjach zwracam uwagę na funkcję regulacyjną służb specjalnych w PRL. Podobną rolę spełniały one najpewniej również w mediach. Nie we wszystkich redakcjach władza mogła liczyć na to, że zarządzanie partyjne będzie skuteczne. Najpierw bowiem zmuszono społeczeństwo do milczenia, a potem władza się przestraszyła, że nie bardzo wie, co ludzie tak naprawdę sobie myślą, czy nie knują przeciw władzy. Do momentu powołania przez gen. Jaruzelskiego, bodaj w 1982 roku, Centrum Badania Opinii Społecznej, raporty tajnych służb pełniły funkcje substytutu badań opinii publicznej. Często ukierunkowywano tajnych współpracowników tak, by składali raporty o nastrojach panujących w ich środowiskach. Co też takiego np. sekretarz redakcji opowiada przy wódeczce z redaktorem naczelnym.
W ostatnim czasie wchodzi Pan w ostre spory z najpotężniejszymi graczami na medialnym rynku w Polsce, z „Polsatem” i „Agorą”. Zamierzają dochodzić one wysokich odszkodowań. Nie obawia się Pan, że w tym starciu stoi Pan na przegranej pozycji?
Jeśli ktoś wierzy w demokrację i państwo prawa, to odrzuca pogląd, że przed sądem zawsze wygrywa ten, kto ma większe pieniądze. Wytoczenie procesu przez Zygmunta Solorza i groźby procesu ze strony Adama Michnika to także wysyłanie ostrzeżeń do innych badaczy, komentatorów lub dziennikarzy, żeby nie wykazywali się nadmierną dociekliwością. _________________ Maciej |
|
Powrót do góry |
|
|
Konrad Turzyński Moderator
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 580
|
Wysłany: Nie Kwi 29, 2007 9:28 pm Temat postu: korekta nagłówka |
|
|
To nie prof. Zybertowicz jest z SB!
A napisano to tak, że ktoś mógłby tak pomysleć...
On jest socjologiem na UMK.
To ja jestem z SB! Już jedenasty rok pracuję w Służbie Bibliotecznej (na UMK = Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu). :-)
Z poważaniem _________________ Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)] |
|
Powrót do góry |
|
|
Jadwiga Chmielowska Site Admin
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3642
|
Wysłany: Pon Kwi 30, 2007 8:42 am Temat postu: |
|
|
Dziękuję. Umieszczajacy post wkleił nie w tym miejscu co potrzeba to "SB" juz poprawiłam. DZIEKUJE za UWAGĘ!!!!! _________________ Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej" |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|