Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Etyczne podstawy lustracji
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Pon Maj 21, 2007 7:21 am    Temat postu: Etyczne podstawy lustracji Odpowiedz z cytatem

Cenię ekonomię słów, zatem bez gadulstwa:

1. Trywiał: lustracja jest konieczna i powinna obejmować uniwersytety. To teza etyczna, której nie zamierzam bronić, bo tak oczywista.

2. Jeśli nawet jeden promil (za przeproszeniem) lustrowanych zostanie uznanych winnymi kłamstwa a takimi nie byli, można ustawę wyrzucić na śmietnik.

3. Wymaga głębokiej analizy jurydycznej i etycznej problem domniemanych fałszywych rejestracji jako TW czy kontakt operacyjny.

4. Wgląd w teczki nie może być ograniczany. Obecnie (tzn. wcześniej, przed wyrokiem TK!) IPN chronił badania naukowe swoich pracowników (zaznaczam: to w pewnym sensie normalne, nie mam nic przeciw prof. Kurtyce).

5. Sądzę,że należy opublikować w Internecie kilometry akt bez żadnych ograniczeń, oczywiście z wyjatkiem danych o aktywnych agentach. Należy wynająć firmę zajmującą się skanowaniem automatycznym i wszystko w sieci umieścić. Cena: 3 - 5 mln zł.

6. Trzeba wprowadzić zasadę konstytucyjną, iż od roku "takiego a takiego" dane agentów nie będą ujawniane minimum przez 100 lat. Np. w Wielkiej Brytanii dane obcych agentów (tzn. agentów brytyjskich będących obywatelami innego kraju!) są chronione wieczyście.
Pzdr,
Marek Wichrowski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Gość






PostWysłany: Wto Cze 26, 2007 2:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uwaga poety - do prof. Wichrowskiego z AM w Warszawie



Błędna, w 100 %, jest wypowiedź prof. Wichrowskiego: „Jeśli nawet jeden promil (za przeproszeniem) lustrowanych zostanie uznanych winnymi kłamstwa a takimi nie byli, można ustawę wyrzucić na śmietnik”.



- Oj, to gwałtowna przesada. Jest to bardzo poważny błąd poznawczy, rozpowszechniony w kulturze protestanckiej, uderzeniowej. Podajmy przykład, może od razu z medycyny, a mianowicie:



Znalezienie promila (bez przeprosin, choć może to przesada) odstępstw od kobiecej jednopierwiastkowości i męskiej dwupierwiastkowości nie oznacza potrzeby likwidacji teorii kobiety i mężczyzny, która bazuje na parach XX i XY. Choć takie odstępstwa są, to w żadnym wypadku nie można wyrzucić na śmietnik teorii kobiecości bazującej na parach XX, XY. Wyjaśnia to prof. Grabińska w swoim artykule na temat rozprawki Norwida o kobiecie, „Fundamenty – Studia Cosmologica Economica”, vol. 3, 2005. Język Norwida jest trudny dla postępowców, kobiet z dyplomami, a przeciętny inteligent wychowany na 17-letnim języku gazety, od okrągłego stołu 4II89 do objęcia władzy przez prof. Kaczyńskiego, a najbardziej znienawidzonego przez kobiety młode, postępowe i wyedukowane (z dyplomami - dane socjologiczne), nie jest w stanie Norwida pojąć, dlatego nie ma analiz rozprawki Norwida o kobiecie.



Stanisław Jawieniowski



P.S.

Inna sprawa, że "dost." na dyplomie sprzed transformacji to znacznie więcej niż "b.db." na dyplomie po Wiośnie Ludu'89. Od polonistyki po AM, z wyjątkiem matematyki.
Powrót do góry
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 7:28 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No i teraz będą mi wytykać "profi", he, he. A pal licho, niech to robią - przecież lubie się kłócić o istotne kwestie a Każde Towarzystwo wzajemnej adoracji mam w nosie.
Z tym "promilem" jak jest? Otóż system prawa karnego zakłada domniemanie niewinności. Proste jak cep. Każda ustawa, jeśli ma charakter karny, winna być tak skonstruowana, aby niewinny nie został skazany. Proste jak sierp. Oczywiście to horyzont celów, nieosiągalny, ale do którego winniśmy zmierzać. Proszę zauważyć, że nawet niektórych zbrodniarzy niemieckich nie udało się skazać z powodu domniemania niewinności!!! Gdybym był capo di tutti capi, kazałbym ich rozwalić, niestety Instytut Mossad (a właściwie jego poprzednik) miał wtedy inne sprawy i wielu seryjnym udało się uciec i schować, a należało tych ludobójców bez sądu zabić, jeśli nie można było ich doprowadzić. Czasami wokandą winno być Uzi (jego poprzednik Smile.
Proszę też porównać seryjnego zabójcę nazistowskiego czy stalinowskiego z esbekiem. No nie mogę, tak mnie to śmieszy. Znaj proporcje, mocium panie.
Jeśli poważny prawnik mówi mi, że można "ustanowić ustawę", która posiada konsekwencje karne, a nie ma trybu kasacji etc. etc., a w dodatku wyrok trzeba zaskarżyć w trybie cywilnym (Mularczyk, pierwsza wersja), to wtedy pytam się, gdzie on kończył studia, bo chyba nie w świecie tradycji rzymskiej.
Cieszę się bardzo z Pana poczucia absurdu (jako były "członek" Very Happy Miejskiego Ośrodka Propagandy Stalinizmu [MOPS] oraz Podziemnego Zakładu Rzemieślniczego im. kota Behemota).
pozdro,
Profi
P.S.
Bawmy się dalej!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 8:13 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze jedna uwaga" dotyczy Pana Stanisława post sciptum nt. poziomu studiów.
Otóż sprawa jest prosta: tam gdzie państwo (ministerstwo) kontroluje liczbę studentów (uczelnie medyczne, wojskowe, policyjne etc.) poziom jest bardzo wysoki. Także na elitarnych kierunkach typu ta Pana matematyka. To dość proste. Na uczelniach, gdzie można do woli zwiększać liczbę studentów, "poziom" jest niższy niż przed 1989, co zasmuca. Przykład. Kiedy studiowałem historię w końcu lat 70. egzamin z historii starożytnej - ustny - trwał czasami godzinę, oczywiscie w schemacie 1 profi - 1 student ! Łatwo wystawić sobie, jak student musiał być wtedy przygotowany. Dzisiaj - szkoda gadać...
pozdro
MW
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 9:52 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pytanie do adminstratora: jak możliwe jest wysłanie postu jako "gość"? Jak mi wysłano. Bez żadnych danych, bez nazwiska, nicku itd. itp. Nawet tej osobie nie można wysłać prywatnej wiadomości. Dziwne Evil or Very Mad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 11:41 am    Temat postu: Proszę o konkrety, panie Wichrowski Odpowiedz z cytatem

To towarzystwo wzajemnej adoracji-jak pan określa te parę tysięcy ludzi, którzy skupili się wokół tego forum - ma określone poglądy i dyskutuje o sprawach im bliskich. To, że pan odbiega, i to bardzo daleko od tych poglądów-nie upoważnia pana, by ganić za nie i strofować członków tego forum. Drwiny proszę schować do kieszeni. Ma pan do dyspozycji gazetę wyborczą, trybunę czy superekspres-jeśli pańskie spojrzenie na sprawy nas otaczające są bardziej zbieżne z poglądami owych szmatławców. Wywodzimy się z korzeni antykomunistycznych, okrągły stół, Magdalenkę i autorów tej haniebnej umowy z komunistami uważamy za zdrajców i nic już nie zmieni naszej postawy. Dlatego Michnik, Kuroń, Wałęsa, Mazowiecki, Geremek i inni nie są naszymi idolami. Mamy wolną Polskę i bohaterów możemy wybierać sobie sami, a zdrajców i agentów mamy prawo nazywać po imieniu i nazwisku. A jak się pan oburza na to - wtedy radzę zmienić forum. Tyle ich jest w wirtualnej przestrzeni, że zapewne nie będzie problemu z dopasowaniem własnych poglądów.

Z poważaniem - Piotr Hlebowicz, kawaler Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 1:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tylko że ja "ich" (wymienił "ich" Pan powyżej - Gazeta Wybiórcza itp.) specjalnie nie cenię, za to lubię się trochę pokłócić. Forum SWS jest trochę zbyt nudne a brodacze z "miesięcznika Freedom", jak mówił Herbert, mają nikłą wyobraźnię Very Happy . Prócz tego, szanowny Panie Piotrze, cenię tradycję organizacji sobie pokrewnych, niezależnie od ich wielkości i politycznego kontekstu. Na przykład tradycję "Solidarności Walczącej" i Bundu. To ma sens. Inne fora mnie nudzą. Myślę też, że na każdym forum powinna przebywać czarna owca; takim siebie przedstawia samochwała Wicher Very Happy. Czy dostał Pan prywatna wiadomość ?

Ostatnio zmieniony przez Marek Wichrowski dnia Sro Cze 27, 2007 2:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 2:05 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W dodatku, szanowny panie Piotrze, kiedy pisałem o "towarzystwie wzajemnej adoracji" nie miałem na myśli "Solid. Walczącej", ale każde Towarzystwo Wzajemnej Adoracji. Pięknie ujął to pewien świr, nazywał się Ludwig Wittgenstein. Powiedział: " The philosopher is not citizen of any community of ideas. That is what makes him into a philosopher."
Pzdr,
Czarna Owca vel. Nasłany Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Pią Cze 29, 2007 11:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie jestem pewien czy warto stawiac kryterium (prog) jednego promila bledow. Gdyby stawiac wymog absolutnej doskonalosci wszystkich elementow systemu prawnego, w tym i ustaw, to nie moglby on funkcjonowac. Przykladowo, dzieki metodzie DNA zidentyfikowano sporo prawdziwych sprawcow morderstw i gwaltow, za ktore wczesniej skazano niewinnych ludzi. A jeszcze wczesniej, gdy nie zrezygnowano jeszcze z kary smierci, nie jeden i nie dwoch niewinnych dalo glowe. I to jest bardziej wstrzasajace niz niezwykle modna w pewnych kregach w Polsce naruszona "godnosc osobista". A stal za tym wszystkim caly system zlozony z wyksztalconych prawnikow, kodeksow i innych przepisow prawa, procedur... Gdybys ktos przed laty ustalil poprzeczke tak wysoko jak jeden promil, to caly ten system musialby byc zatrzymany. Cale szczescie, ze tego nie zrobiono.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Sob Lip 21, 2007 12:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wczoraj juz naprawde się wkurzyłem!
Otrzymałem odpowiedź od IPN, co było do przewidzenia, ale sadziłem, że IPN wybierze jakies mniej kosztowne rozwiazanie Sad Otóż zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego wszystkie nowe badania naukowe zostały zablokowane, jasne. Formuła listu: "umarzam postepowanie w sprawie wyrazenia zgody ... Markowi Wichrowskiemu na udostepnienie ... dokumentow etc. etc. i powolanie na wzrok TK.
Oni to wyslali do kilku tysiecy naukowcow listem poleconym z potwierdzeniem odbioru! Gdy tymczasem zaraz dostaniemy zgody po nowelizacji ustawy. Czyli dokumenty na Towarowej bedzie trzeba skladac jeszcze raz, jak znam zycie. Lekka paranoja. Jacys nadgorliwcy kolo prof. Kurtyki. Wystarczylo nie wysylac tych kwitow negatywow i czekac nowelizacji, po czym wydac zgody... No nie moge.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Nie Lip 22, 2007 12:12 am    Temat postu: Stoicyzm Odpowiedz z cytatem

Panie Marku,
Jak daleko jest Panu do stoicyzmu?Mnie bardzo blisko. Na swoje dane poczekam. Mam swoje lata za soba, ale i swoje lata przed soba. Prosilem po znajomosci, by mi skserowali moje akta i podeslali. Bardziej papiescy od papieza mowia" "Nie". Trzeba roku. Co ma byc to bedzie. Czy zdaje Pan sobie sprawe, ze moze wyjsc na odwrot? Osoba, ktora dla mnie byla oczywistym kamieniem wegielnym konfidenctwa okazala sie byc opoka walecznosci?


Ostatnio zmieniony przez Edward Soltys dnia Pon Lip 23, 2007 7:08 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Nie Lip 22, 2007 5:54 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Edwardzie,
Własnie czytałem Niezabitowską. Swoją drogą co Pan i Pana znajomi o tym tekście sądzicie? Najlepiej w precyzyjnych punktach, jeśli wolno mi narzucić formę. Swoja drogą asekuruję się tutaj: nie chciałbym, aby Moderator potraktował ten post jako jakąś prowokację. Raczej jako źródło historyczne. ZANACZAM, ZE KOMENTARZ NA SAMYM DOLE NIE JEST MOJ. TEKSTU NIE SKANOWALEM A SCIAGNAŁEM ZE STRONY O PEWNYM KSIEDZU Smile Załączam fragment:


„WIERZĄ JAK W PISMO ŚWIĘTE”*

*„Książkę dedykuję tym, którzy w papiery bezpieki wierzą jak w Pismo Święte” – pisze Małgorzata Niezabitowska w dedykacji swojej książki – zapisu kilkuletniej walki o oczyszczenie z oskarżeń o współpracę z SB, zakończonej w 2007 korzystnym wyrokiem sądu lustracyjnego („Prawdy jak chleba”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2007).

I.

O tym, że jest się zarejestrowanym jako tajny współpracownik bezpieki, może dowiedzieć się każdy w dowolnym czasie. Zwłaszcza ten, kto działał w opozycji bądź nie mieścił się w schemacie „prawowiernego obywatela”, więc był niewygodny. Przeciętnym, którzy woleli się nikomu nie narażać, władza nie musiała zakładać teczek. Na posłusznych, „miernych, biernych, ale wiernych” można zawsze liczyć, nie trzeba posuwać się do prowokacji i szantażu. Co jednak zrobić z niepokornymi?

Ile osób zarejestrowanych jako tw. rzeczywiście donosiło, a ile zostało oskarżonych niesłusznie, na podstawie spreparowanych przez SB teczek, nie sposób dzisiaj rozstrzygnąć. W ferworze poszukiwania prawdy skrzywdzić konkretnego człowieka nietrudno, a powszechna wiara w prawdziwość zawartości esbeckich akt musi niewątpliwie cieszyć dawnych funkcjonariuszy. Oto prosta zemsta po latach – zwłaszcza że opinia publiczna nader skłonna jest wierzyć w uwikłanie we współpracę, bo im więcej autorytetów „okazuje się” tw., tym łatwiej usprawiedliwić własną bylejakość. A że przy okazji zdarzy się jakaś pomyłka? No cóż, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą; a poza tym przecież spreparowane teczki przytrafiają się tylko „naszym”, zaś nasi wrogowie mają na pewno prawdziwe. Teza wygodna, bo wiara w uczciwość i rzetelność SB pozwala uczynić teczki elementem walki politycznej i eliminacji osób niewygodnych (wielce pouczający casus A. Przewoźnika, niedoszłego prezesa IPN). A tymczasem można było zostać tw. nic o tym nie wiedząc.

II.

W jaki sposób?

Bardzo prosto. Aby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać dokumenty, które ilustrują systemowe działania Służby Bezpieczeństwa. Warto podkreślić, że zawarte tam informacje nie odnoszą się do przypadków wyjątkowych, wręcz przeciwnie – obrazują metody preparowania fałszywych tajnych współpracowników. O tym, że były to działania powszechne, świadczą esbeckie instrukcje, które nakazują utajniać źródła informacji oraz przekwalifikowywać inne rodzaje kontaktów na tw. Ale po kolei.

Dwa podstawowe dokumenty to:

- Decyzja 003/82 z 15.01.1982 ministra spraw wewnętrznych generała Czesława Kiszczaka; [str. 441-447 książki Niezabitowskiej]

- Zarządzenie 0018/82 ministra spraw wewnętrznych generała Czesława Kiszczaka z 17.02.1982 „zmieniające zarządzenie w sprawie stosowania i wykorzystania techniki operacyjnej”. [str. 448-449]

Obydwa dokumenty opatrzono klauzulą „Tajne specjalnego znaczenia”. Obydwa są niezwykle istotne z racji zawartych w nich instrukcji dla SB.

W „Decyzji...” czytamy:

Szczególnej ochrony – nawet przed przypadkową dekonspiracją – wymaga cała dokumentacja uzyskana środkami techniki operacyjnej (...).

Szczególnej ochronie przed dekonspiracją podlegają wszystkie dokumenty uzyskane w procesie przedsięwzięć techniczno-operacyjnych, wykorzystywane przez podstawowe jednostki operacyjne resortu:

- w sprawach aktualnie prowadzonych,

- w działaniach planowanych,

- w sprawach zakończonych, mających całkowicie lub częściowo charakter archiwalny. [wszystkie podkr. moje] [str. 441]

Co to oznacza?

Po pierwsze, że instrukcja z 1982 roku obejmowała całość działań SB, wszystkie sprawy – zarówno zakończone jak i aktualne, a nawet dopiero planowane.

Po drugie, że należało utajnić źródła informacji.

W kolejnym fragmencie „Decyzja...” precyzuje:

Informacje uzyskane środkami pracy „B”, „T”, „W” można włączyć do spraw operacyjnych (...) tylko w tak przetworzonej postaci, aby nie zaprzepaścić ich wartości operacyjnych, a jednocześnie całkowicie zakonspirować ich źródło pochodzenia. Oryginały tych dokumentów w ciągu 10 dni należy zwracać do właściwej jednostki techniczno-operacyjnej. [str. 443]

Ta sama instrukcja znajduje się w „Zarządzeniu”, które precyzuje sposób niszczenia materiałów: Materiały PT, PTG winny być niszczone w jednostce zamawiającej, natomiast materiały PP, PDF i TP zwracane przez jednostki zamawiające, winny być niszczone w Departamencie Techniki – Wydziałach „T” KWMO. Termin zniszczenia powyższych materiałów nie może przekraczać 10 dni. [str. 449]

Dalej w „Decyzji...” czytamy:


(...) opracować nowy system obiegu informacji, a w szczególności zmienić formularze wniosków zamawiających stosowanie techniki operacyjnej PP, PT, TP, PDF, ponieważ dotychczasowa ich treść nawet bez wypełniania dekonspiruje rodzaj stosowanych przez resort technik operacyjnych. [str.445]


Informacje zdobyte przez esbeków z podsłuchu telefonicznego (PT), podsłuchu w mieszkaniu (PP), podsłuchu telegraficznego czyli teleksu (PTG), w wyniku kontroli korespondencji („W”) i obserwacji („B”) – należało przekwalifikować jako uzyskane z rozmów z tw. Co prawda, takie polecenie nie zostało sformułowane wprost – ale trudno wymagać, aby w dokumencie tej rangi mogło się znaleźć. Natomiast odpowiedzialni za pozyskiwanie i rejestrację agentów funkcjonariusze SB oraz ich zwierzchnicy zeznają przed sądem, że takie praktyki były powszechne i oczekiwane.

W procesie lustracyjnym Małgorzaty Niezabitowskiej składali zeznania wyżsi oficerowie SB. Aleksander Minkowicz, pułkownik SB (zresztą niemający nic wspólnego ze sprawą Niezabitowskiej; zatem niezainteresowany osobiście) - mówi wprost:

(...) pracownik był zobowiązany przetworzyć dokumenty otrzymane z biura techniki, przetworzyć w formie notatki służbowej bądź fikcyjnego doniesienia tw. [str. 331].

Przyznaje również:

(...) natrafiałem często na takie przypadki – widać było jawnie, że coś jest naciągane, nielogicznie montowane w „teczce pracy”. Nierzetelni funkcjonariusze jeden zapis podsłuchu rozpisywali do wielu raportów. [str.332] Bywał i taki pracownik, który przyniósł jedną informację z miasta i potrafił z niej zrobić około dwudziestu notatek. [str. 333]

Z tych wypowiedzi jasno wynika, że ostateczne raporty esbeckie – jako notatki służbowe i doniesienia tw. – mogły powstawać (i często powstawały!) bez wiedzy osób zarejestrowanych jako tw. W wielu wypadkach nie sposób również dziś stwierdzić, z jakiego źródła korzystali funkcjonariusze SB; zwłaszcza że „Decyzja...” wyraźnie nakazuje zniszczyć nieprzydatną dokumentację [str.443]. Szkodliwość tego typu działań tkwi nie tylko w przypisywaniu niewinnym ludziom spotkań z SB, lecz także - w takim preparowaniu raportów, by były one wiarygodne. A przecież informacje uzyskane z podsłuchu były prawdziwe... tyle tylko, że źródło ich uzyskania utajnione i sfałszowane.

Słowa Minkowicza wskazują też na powszechną praktykę rozpisywania jednej informacji na wiele raportów. To oznacza, że można było w ogóle nie kontaktować się z SB (informacja przyniesiona z miasta!) bądź spotkać się nie jako tw., lecz przy okazji rozmowy w związku z paszportem, lub będąc wezwanym w jakiejkolwiek innej sprawie – i mieć teczkę pełną kilkudziesięciu „donosów”! Taki zabieg pozwolił SB tworzyć wrażenie, że funkcjonariusze pracują ciężko i niezwykle wydajnie...

Czy fakt, że esbecy (jedni umiejętnie, inni nieumiejętnie) przetwarzali informacje pochodzące z podsłuchu telefonicznego na notatki z rozmowy, na przykład z tw. [str. 332], nie wprowadzał zamieszania w dokumentach? Przecież rozróżnienie, czy dana osoba rzeczywiście jest aktywnym tw., czy też zwyczajnie przypisuje się jej informacje zdobyte z innych źródeł (a tym samym jej przydatność jest znikoma bądź żadna), musiało sprawiać wiele trudności. Przyznaje to również pułkownik Minkowicz, tłumacząc, że taka była specyfika pracy SB. Tyle że dziś dojść prawdy nie sposób.

Kolejne zeznania Minkowicza obnażają dalsze mechanizmy działania bezpieki:

Rozpisywanie techniki do raportów jeszcze nie było najgorsze (...). Nieco później nasz minister, który wywodził się z wojskowego wywiadu, uznał, że ponieważ przeciętny oficer WSW ma dziesięciu-dwunastu agentów, to on sobie życzy, żeby pracownicy operacyjni Resortu też prowadzili tyle samo tw. (...) Z dyrekcji Departamentu III wyszło hasło „Zróbcie coś, żeby ten wskaźnik osiągnąć, przerejestrujcie kandydatów, kontakty operacyjne, kontakty służbowe, społeczne na tw, żeby tych źródeł było więcej”. To była masowa akcja (...) więc w całym kraju przekwalifikowano ktw, ko, ks na tajnych współpracowników. [str. 333]

Tego rodzaju działania przyniosły niewyobrażalną krzywdę wielu „przekwalifikowanym”. Skoro kandydat został przerejestrowany, oczywiście bez jego wiedzy, na tw. – w jaki sposób dziś, po tym, jak nie zachował się nawet ślad tych działań, oddać sprawiedliwość człowiekowi opracowywanemu przez bezpiekę na tw., który współpracy odmówił? A nie chodzi tu przecież o wyjątek od reguły – to była masowa akcja!

Rewelacje Minkowicza potwierdza, niezależnie od siebie, kilku innych funkcjonariuszy SB, zeznających w procesie Małgorzaty Niezabitowskiej.

Stefan Kardaszewski, oficer SB, przyznaje się do wpisywania do raportów czy „Informacji operacyjnych” wiadomości uzyskiwanych podczas nieformalnych, czasami towarzyskich rozmów na mieście. „Nie mogłem przecież napisać, że wiem od kolegi, że gdzieś tam usłyszałem, musiałem to przypisać do jakiegoś źródła”, oświadczył.[str. 353]. (...) żelazną regułą było przetwarzanie informacji uzyskanych z techniki, z podsłuchów, prelustracji korespondencji czy kontroli teleksów, które kamuflowano w różny sposób, także poprzez wkładanie w usta źródłom osobowym. [str. 352/353]

Zasadę konspirowania informacji potwierdził też pułkownik Edward Chuchnowski, były naczelnik Wydziału IV. [str. 356] Również Artur Woroniecki, jeden z oficerów przesłuchujących Niezabitowską w 1981 r., tłumaczył, że różne źródła techniczne były przez funkcjonariuszy „przypisywane określonym osobom po to, by uwiarygodnić się przed zwierzchnikami”. [str. 338]. Przetwarzanie podsłuchów i wkładanie ich w inne źródła było tolerowane ze względu na to, że wiadomość była pewna. Ja sam stosowałem takie przetwarzanie. [str. 339] Zaznacza, że odnosiło się to tylko do informacji prawdziwych. I dodaje: Oficer był rozliczany, oceniany po liczbie agentów. (...) ja sam spotkałem się z propozycją rejestracji jako tw ludzi, którzy nigdy nimi nie byli. [str. 339]

Zwierzchnik podporucznika Grzelaka, drugiego przesłuchującego Niezabitowską (zarejestrował ją jako tw.), pułkownik Florian Uryzaj, zastępca naczelnika Wydziału IV, także potwierdza wszystkie mechanizmy działania bezpieki:

Każdy oficer, który prowadził obiekt, rozliczał się z wiedzy i z ilości źródeł osobowych i wobec tego wykonywał często kompilacje różnych informacji (...) Materiały z podsłuchu telefonicznego były często autoryzowane przez inne źródła, choć nie miały z nimi nic wspólnego.(...) [str. 341]

Parokrotnie powtarzał: „Tutaj jest napisane ‘ze słów’, więc to na pewno pochodzi z PT {podsłuchu telefonicznego}.[str. 342]

I wreszcie najbardziej kompetentny funkcjonariusz SB, porucznik Paweł Bańkowski (w 1981 r. prowadził 18 agentów, wówczas już od wielu lat był pracownikiem bezpieki). Każdy z opisanych powyżej sposobów działania SB został przez Bańkowskiego szczegółowo zrelacjonowany: Ponieważ nie mogliśmy ujawniać techniki – to było wyraźnie powiedziane, że można wszystko zdekonspirować, tylko nie technikę – staraliśmy się informacje autoryzować poprzez źródła osobowe. [str. 357]

(...) opowiadał o segregatorach wypełnionych zapisami z podsłuchów, które zapełniały (...) bardzo długą półkę. Gdy brakło na nich miejsca, niszczono najstarsze (..) konspirowano starannie wszystko, co pochodziło z Biura „T”, „W” czy „B”. (...) „szukano ust, którym można było przypisać wiedzę uzyskaną środkami technicznymi”. [str. 358]

(...) informacje mogły pochodzić nie tylko z techniki, ale także od szczególnie cennego agenta, ponieważ najważniejsze osobowe źródła tez ukrywano. [str. 359]

Instrukcję 0018/82 Bańkowski znał i stosował. Dodał jednak cenną informację – nie tylko Zarządzenie 0018 z 1982, również poprzednie instrukcje nakazywały konspirowanie techniki. I tak czyniono.

W lipcu 1990 r. Małgorzata Niezabitowska dowiedziała się od nowego ministra spraw wewnętrznych Krzysztofa Kozłowskiego, że jego poprzednik na tym stanowisku, generał Czesław Kiszczak, przed swoim odejściem zabrał „teczki” niektórych członków rządu Tadeusza Mazowieckiego i ich nie zwrócił. Wg Niezabitowskiej Kozłowski tak skomentował ten fakt: "Ludzie generała w fabrykowaniu dowodów, robieniu prowokacji są zawodowcami" – materiały miały być bowiem narzędziem, które w dogodnym momencie mogłoby skompromitować Niezabitowską jako rzecznika rządu (oczywiście także w sytuacji, jeśli nie zawierałyby żadnych dowodów współpracy). A także każdego, kto byłby niewygodny – co bowiem stało na przeszkodzie, żeby takie materiały spreparować? Zatem nie tylko kamuflowano techniki operacyjne jako źródła informacji, nie tylko zmieniano kwalifikacje kontaktów ze społecznych, operacyjnych, służbowych na tajnego współpracownika – niektóre materiały po prostu preparowano. „Teczka” ojca Wołoszyna jest tego niejedynym przykładem.

Pora na podsumowanie.

1. Największa krzywda, jaką esbeckie akta uczyniły i jeszcze uczynią tym, których niezgodnie z prawdą zarejestrowano jako tw., to zmanipulowanie opinii publicznej – wg niej każdy, kto został zarejestrowany przez bezpiekę, jest tw. „Teczki” stały się często jedynym źródłem informacji, a wielu wierzy w nie jak w Pismo Św.

2. Jeśli ktoś nie był agentem – dokumenty bardzo często tego nie wykażą. Wie o tym tylko on sam. I ci, którzy go zarejestrowali. Każdy, kto był inwigilowany, podsłuchiwany, czyją korespondencję czytano, kto był opracowywany przez SB jako kandydat, kto w jakikolwiek sposób miał styczność z SB – mógł zostać przekwalifikowany jako tw. A świadectwa takich zabiegów dawno zostały zniszczone.

3. Konspirowanie źródeł operacyjnych obejmowało wszystkie lata działania bezpieki.

4. Działania podejmowane przez SB w celu utajnienia źródeł informacji miały charakter masowy. Świadczy o tym Decyzja 003/82 i Zarządzenie 0018/82, którym funkcjonariusze SB musieli się podporządkować.

III.

Małgorzata Niezabitowska została zarejestrowana jako tw. w pierwszych dniach stanu wojennego. Miała więc działać, wg prowadzącego ją podporucznika Grzelaka, na początku lat osiemdziesiątych. Oskarżona o agenturę, została w procesie sądu lustracyjnego oczyszczona z zarzutów w styczniu 2007 r.

W książce Niezabitowskiej uderza przede wszystkim jej ogromne zaangażowanie w obronę swojego honoru i prawa do prawdy. Od momentu, gdy otrzymała informację o tym, że została zarejestrowana jako tw., do ostatecznego wyroku sądu lustracyjnego minęły ponad dwa lata. Konieczność udowodnienia własnej niewinności sprawiła, że życie Małgorzaty Niezabitowskiej w ciągu tych dwóch lat było podporządkowane szukaniu dokumentów, dowodów, zapisków, świadków; odtwarzaniu przeszłości, kontaktów sprzed niemal ćwierćwiecza. Praca niezwykle trudna – ale możliwa dzięki temu, że: po pierwsze, obejmowała czas szczególny, łatwy do zapamiętania nawet po dwudziestu latach – pierwsze dni stanu wojennego; po drugie – dotyczyła dziennikarki, osoby o szerokich kontaktach, przyjaźniach z czasów działalności opozycyjnej (ci ludzie pomogli odtworzyć wiele wydarzeń i kontaktów z czasów działalności Niezabitowskiej w okresie stanu wojennego); po trzecie, ta praca mogła być wykonana dzięki wiedzy, inteligencji i samozaparciu, ale także dzięki środkom finansowym, na które nie każdy może sobie pozwolić (a już na pewno nie na poświęcenie całego swojego czasu, z czegoś trzeba żyć...). Wreszcie, przesłuchujący i prowadzący ją oficerowie SB mogli być powołani na świadków (bo jeszcze żyją), a ich zeznania – skonfrontowane z jej świadectwem.

Czy inni, zarejestrowani jako tw. bez swojej wiedzy, mają takie możliwości? Jeśli jedynym dowodem ich „współpracy” są esbeckie teczki, jak mają dojść prawdy? A jeśli ich rzekoma rejestracja miała miejsce w mniej „ciekawych” czasach; jeśli nie zachowały się żadne inne świadectwa – oprócz zdekompletowanych materiałów z teczek? Jeśli funkcjonariusze SB, którzy ich rejestrowali i prowadzili, nie mogą być już świadkami - bo minęło wiele lat, bo nie żyją albo zwyczajnie nie chcą zeznawać, zasłaniając się niepamięcią (tym bardziej, że znajdujący się w projekcie ustawy lustracyjnej przepis o tym, że fałszowanie akt to zbrodnia nieulegająca przedawnieniu, skutecznie odstraszy wszystkich, którzy chcieliby zdemaskować praktyki swojego resortu)? Niezabitowska przyznaje, że walczyła nie tylko dla siebie – także dla tych wszystkich, którzy jak ona zostali fałszywie oskarżeni. Zresztą w czasie procesu wiele osób otrzymało od niej wsparcie i konkretne rady. Tyle że w obecnej sytuacji nie mają szans na oczyszczenie. Ani ci, których zarejestrowano przed półwieczem, ani ci, którzy stali się tw. bez swej wiedzy dużo później. Wiele dokumentów zostało zniszczonych, zgodnie z instrukcją zafałszowanych, a źródła informacji skutecznie zakonspirowano. Spełniło się marzenie bezpieki, swoista zemsta zza grobu – akta SB stały się narzędziem niszczenia ludzi, eliminowania przeciwników politycznych, zastraszania. Przecież zawsze, nawet lata po otwarciu archiwów, mogą się „znaleźć” nowe, „odkryte” właśnie materiały, gotowe do opublikowania jako niepodważalne dowody współpracy.

Aż strach pomyśleć – gdyby nie odważna decyzja Trybunału Konstytucyjnego, każda teczka skazywałaby na infamię. Tylko dlatego, że jest. Ale i tak książka Małgorzaty Niezabitowskiej, pomimo optymistycznego zakończenia, wywoływać musi smutek i żal. Wobec pospolitego przestępcy obowiązuje prawo domniemania niewinności, to sąd musi udowodnić mu winę. A zwykły, obrzucany oszczerstwami człowiek do sprawiedliwości nie ma prawa...
TO POWYŻEJ, NIE JEST MÓJ KOMENTARZ DO N. TEN OSTATNI PASSUS POCHODZI ZE STRONY O PEWNYM KSIEDZU, NIE WYKASOWAŁEM, BO TO TEZ ŹRÓDŁO HISTORYCZNE.
mw
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Nie Lip 22, 2007 10:24 pm    Temat postu: Kultura akademicka Odpowiedz z cytatem

Z Biblia lepiej ostroznie. Akurat nasuwaja mi sie na mysl fragmenty o koncu swiata. Sa bardzo mtaforyczne i sztuka jest je interpretowac.
Zawsze jest warto wysluchac kogos, kto ma odmienne poglady na sprawy To, ze nalezy wyczyscic z agenciakow struktury panstwowe i srodki masowgo przekazu, jest jasne. Takze moi swietlisci Aniolowie, czyli doktorzy z IPN twierdza, ze SB-ecja nie falszowala swoich danych, bo nie przewidywala, ze jej dni sa policzone. Absolutnie tak! Niestety, jak zawsze, jest miejsce na margines. Na przyklad dostaje w roku 1978 roku wezwanie do Komendy Wojewodzkiej MO w Katowicach. Udaje sie tam stosownie. A tam spotyka mnie jakis czlowiek i rzuca mi sie w ramiona. "Czesc! Edek! Tyle lat!". Na moment pojawia sie w duszy mojej pewien ,uzasadniony pamiecia, wyraz zdziwienia. A tu nastepuja burza faktow!. 'Mieszkalismy w siodemce! Nie pamietasz? Studiowalem ekonomie!". Pewnie, ze nie pamietam, bo czlek spadl z sufitu. A "kolega" dalej leci po liscie. "Edku , a po co na zajeciach pieprzysz glupoty o Kolakowskim? Na po co ci chlopie to potrzebne?" I potem kilka innych spraw.
"Kolege" "Janusza" "przypadkiem" spotkalem pare razy. Ot tak, na ulicy .. Jak przyszla "Slidarnosc" przyszedl z kolega i "uczciwie" nalegal: "Robcie wszysto, tylko nie wychodzcie na ulice". Mial racje. Pozniej pojawil sie jeo kolezka i na boczku powiedzial mi: "Janusz robi "Solidarnosc" w milicji". Moze robil, moze nie. A jezeli byl leniwy a przeciez musial sie rozliczyc z tzw roboty, to kto wie czy mnie nie przekwalifikowal. . I tu jest problem, ktory Panie Marku trafiles precyzyjnie: przekwalifikowania niewinnych ludzi na TW. W koncu oni musieli wykazywac sie osiagnieciami. Jezeli, na przyklad, potraktujemy MO jako pewna calosc, to nie da sie zaprzeczyc, ze odbywal sie tam transfer kadr. Kapitan, ktory pozniej mnie przesluchiwal przeszedl do SB z PG, bo go zona nozem trafila z powdu zdrady malzenskiej. Idzmy dalej , panowie z PG pobierali rozne kosztownosci od aresztowanych. Czasem ci drudzy sami korzystali z blysku szczecia i wrzucali bizuterie, walut do kieszeni czy biurek przesluchujacych oficerow. Na podlejszym szczeblu, ci z "drogowki" tez korzystali z okazji, nawet jezeli nie wykraczala ona poza poziom czapki sliwek. I TU KONKLUZJA! Niby dlaczego ci z SB mieli byc gorsi?. Takie Panisko z PG a nawet biedak z "drogowki" mialy pod reka jakies fakty ("Dany przekroczyl szybkosc"). Ci z SB mieli otwarte pole do tworczosci. Nie musieli podawac, co przejeto w wyniku przestpstwa, tylko CO POWIEDZIANO! A to co powiedziano, bylo wszak materia ulotna. Ona jest i jej nie ma.
Jezeli chodzi o mnie, jako osoby, indywiduum, to sadze, ze "Ubectwo" sila rzeczy falszowalo do jakiegos stopnia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Pon Lip 23, 2007 1:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Edwardzie,
Chcielibyśmy, jako stoicy Smile, doczekać się publikacji pracownika IPN pod tytułem np. "Fałszywi OZI. Analiza krytyczna dokumentów i procedur Służby Bezpieczenstwa" (tytuł publikacji, nie badacza Wink ). Dopiero po takim dziele Bogu ducha winni poczują może odrobinkę spokój. Zasadnicza trudność dyskusji, jaka prowadzimy o lustracji, sprowadza się do: naszego braku wiedzy + dążenie do prawdy + ideologie lustracyjne i antylustracyjne + wzajemne oskarżenia i p o d e j r z l i w o ś ć reprezentatnów różnych stanowisk + skłonność większości do snucie wizji spisków. Dlatego pewna taka ... bezradność obiektywisty. Bo niby do tej prawdy biegniemy. No tak, ale jesli znajde nazwisko kolegi na OZI, a nie ma teczki, nie ma nic (jeden z głównych Aniołów z IPN napisał mi, że teczki z interesujacego mnie okresu zostały w większości zniszczone i "nie pożywie się" Smile)))) )... I teraz następna sprawa. Komuś zależy na prawdzie a tutaj ktoś inny - np. Wicher - bruzdzi, ma watpliwosci i tak naprawde nie bardzo wiadomo, o co mu chodzi. A chodzi TYLKO o PRAWDĘ. Stąd też moje stałe nudzenia na temat konieczności trybu karnego (ktoś na tym forum chyba wyśle do mnie killera , tyle razy o tym marudziłem). Wolę, gdy kilku agentom się upiecze, zamiast uznania jednego niewinnego za agenta. Tak też ujmuję sobie istote prawa karnego. Powtarzam: mam wrażenie, że nasi Ipeenowscy Aniołowie (IP) wiedzą jeszcze zbyt mało. Gdybym - już kończę - miał wielka władzę, rozpocząłbym masowe przesłuchiwania/wywiady z pracownikami SB, następnie ten ocean danych poddał złożonej analizie historycznej, prowadzonej zgodnie z zasadami najlepszej metodologii badań źródłowych oraz procedur informatycznych.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Wto Lip 24, 2007 9:48 pm    Temat postu: Jeszcze jeden czynnik Odpowiedz z cytatem

Panie Profesorze, chcialbym tez zwrocic niesmialo uwage na jeszcze jeden czynnik dla uzupelnienia Panskiej listy. Jest nim CHARAKTER SAMEJ RZECZYWISTOSCI. Jest cala, nawet duza, sfera amorficzna, rozmazana. Rzeczywistosc jakos nie chciala sie ladnie wyprofilowac. Ladnie, w sensie podatnosci na ocene. Podzial czarno-bialy jest nieostry. Dam przyklad, bo empiria jest lepszym gruntem niz ogolnikowe rozwazania. Gdy przyszli, by mnie aresztowac, zrobili rewizje. W nieoswietlonej piwnicy mialem bele papieru ukradziona z jakiejs fabryki danej mi na przetrzymanie przez kolegow z SW. Mlody "Esbek" dotarl do beli. Widzialem to katem oka. Sam staralem sie zabawiac rozmowa prymitywa, ktory akcja dowodzil. Mlody podniosl worek po kartoflach i go opuscl. Gdyby ujawnil, co zobaczyl, mialbym paragraf zlodziejski dodany do politycznego. Pozniej, na komendzie, na korytarzu, skorzystal z tego, ze nie bylo innych w poblizu i przechodzac, nie kierujac glowy w moja strone, polglosem powiedzial: "Wyjdzie pan w lipcu". Pozniej ci, ktorzy sie mna zajmowali robili rozne sztuczki, by robic nadzieje co do terminu wyjscia, po to by zaraz je rozwiac. Takie szarpanie jest skuteczniejsze niz monotonia. A co by bylo, gdybym tak powiedzial w czasie sledztwa o zachowaniu Mlodego? Na pysk z SB leci, a moze i gorzej.
No i co z "Mlodym" zrobic? Zdeubekizowac go czy nie? Ja, jako ja, postawilbym mu pollitry.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 1 z 8
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum