Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dziennikarze z WSI i SB

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Wto Paź 03, 2006 2:18 pm    Temat postu: Dziennikarze z WSI i SB Odpowiedz z cytatem

WSI na wizji!

Milan Subotić, sekretarz programowy TVN, współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL - wynika z ustaleń komisji weryfikacyjnej WSI. Subotić doradza przy akceptacji programów publicystycznych TVN. Jednym z nich jest program „Teraz My”. Oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, późniejszy szef WSI, a następnie współpracownik Andrzeja Leppera.

Jak ustaliła komisja, Subotić współpracował z wojskowymi służbami w czasach PRL – od 1984 roku. w III RP, od około 1993 r., był współpracownikiem WSI. Oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, były szef WSI, później związany z Samoobroną i Andrzejem Lepperem. Niemal dokładnie miesiąc temu prokuratura postawiła Malejczykowi zarzut przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Chodzi o głośne śledztwo dotyczące nielegalnego handlu bronią.
Według naszych informatorów Konstanty Malejczyk na kilka dni przed programem „Teraz My” spotkał się z posłem Samoobrony Januszem Maksymiukiem, dyrektorem Biura Krajowego tej partii, byłym członkiem PZPR i SLD. To Maksymiuk przyznał się później do zorganizowania prowokacji, a dziennikarze TVN publicznie stwierdzili, że zgłosili się w sprawie jej przygotowania do Maksymiuka.

Subotić: od „Dziennika telewizyjnego” do klubu Dekadent
Milan Subotić w „Dzienniku Telewizyjnym” pojawił się po tym, jak w wyniku weryfikacji po 13 grudnia 1981 r. wyrzuceni zostali z TVP negatywnie zweryfikowani dziennikarze. - Mówiliśmy na nich „desant”. To była grupa ludzi cieszących się stuprocentowym zaufaniem generała Jaruzelskiego - mówi były dziennikarz TVP. - Pamiętam, że był w „Dzienniku telewizyjnym” w czasie procesu morderców księdza Jerzego Popiełuszki - wspomina inny.

W latach 90. były wydawca DTV został szefem Teleexpressu. W 1996 r., gdy Subotić kierował redakcją Teleexpressu, doszło do głośnego skandalu - dziennikarze tego programu bawili się razem z gangsterami z mafii pruszkowskiej na imprezie w klubie Dekadent. Jak opisywała prasa, w imprezie udział wzięli m.in. „Zbynek”, „Masa” oraz osoba przedstawiana jako „szef Pruszkowa”.

Były dziennikarz Teleexpressu Krzysztof Spiechowicz tak przedstawiał te zdarzenia: „Robiłem zdjęcia kolegom z redakcji. Jedyną osobą z Teleexpressu, która nie zgodziła się na zrobienie zdjęcia, był mój szef Milan Subotić. Potem jednak szef TAI Jacek Bochenek przez mikrofon zabronił mi robić zdjęcia mówiąc: «Na sali są panowie, którzy sobie tego nie życzą»” (GW, 26.07.1996).
Atmosfera wokół Suboticia w TVP gęstniała. Wtedy przeniósł się do powstającej właśnie TVN, gdzie odegrał dużą rolę przy tworzeniu od podstaw tej stacji. Reporter Grzegorz Kajdanowicz tak opowiada o tym na stronie tvn.tivi.pl: „Podczas studiów na Wydziale Dziennikarstwa UW zacząłem współpracę z redakcją Teleexpressu w TVP. Po czterech latach mój ówczesny szef Milan Subotic dostał propozycję objęcia funkcji szefa Faktów w nowo tworzącej się Telewizji TVN. Zaproponował mi, bym przeszedł do Faktów”.

Obecnie Subotić jest sekretarzem programowym TVN. To bardzo ważna funkcja - bierze on udział w kolaudacjach programów publicystycznych. Często zabiera w czasie ich trwania głos i wpływa na ich ostateczny kształt.

Subotić wywodzi się z rodziny jugosłowiańskich komunistów, którzy w 1948 r., po konflikcie pomiędzy Tito i Stalinem, opowiedzieli się po stronie Stalina. Przebywająca w PRL kilkudziesięcioosobowa grupa Jugosłowian, w tym dyplomatów, postanowiła wówczas u nas pozostać. Niektórzy pracowali w służbach specjalnych i cenzurze.
Malejczyk: od obiadu drawskiego do Samoobrony
Generał Konstanty Malejczyk, oficer prowadzący Suboticia, to jeden z ważniejszych oficerów WSI w latach 80., którego nazwisko pada w kontekście najpoważniejszych afer związanych z tymi służbami i ich ingerencją w politykę. Malejczyk od 1970 r. był oficerem wywiadu wojskowego PRL. Potem trafił do WSI. W latach 1994–1996 był szefem tych służb.

O roli Malejczyka w słynnym obiedzie drawskim tak pisał postkomunistyczny „Przegląd”: „Wilecki z Malejczykiem należeli do najważniejszych kucharzy przygotowujących słynny «obiad drawski». Byli w tę aferę zanurzeni po epolety. Byli najbliższymi stronnikami Wałęsy prącego do pełni władzy w Polsce. Jeden z najważniejszych celów na tej drodze stanowiło wyjęcie spod władzy i kontroli ministra obrony narodowej - wówczas Piotra Kołodziejczyka - Wojskowych Służb Informacyjnych i podporządkowanie ich szefowi Sztabu Generalnego” (17.12.2001).

O tym, że Malejczyk pojawił się w otoczeniu Andrzeja Leppera, pisaliśmy wielokrotnie. Naszą informację potwierdziły także inne media, m.in. „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Newsweek” i „Przegląd”.
Miesiąc temu Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła Malejczykowi zarzuty. Dotyczą one przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Sprawa dotyczy słynnej afery związanej z handlem bronią. O udziale WSI w tym handlu prasa informowała w 2001 r., opisując nielegalne operacje prowadzone w latach 1992–1996 przy udziale oficerów i współpracowników WSI. Broń z polskich magazynów miała trafiać za pośrednictwem cywilnych firm do państw objętych embargiem ONZ - Chorwacji, Somalii i Sudanu, oraz do przestępców działających w Polsce i innych krajach, w tym do rosyjskiej mafii. Aferę wykryli w 1996 r. celnicy w Estonii, przez którą przerzucano broń, przechwytując na przejściu granicznym z Łotwą 1600 pistoletów. Przed sądem – najpierw w Gdańsku, teraz w Warszawie - toczy się od 2000 r. tajny proces sześciu osób kierujących polskimi spółkami.

Malejczyk to niejedyny były oficer WSI w otoczeniu Leppera - jego doradcą jest Marek Mackiewicz, były szef kontrwywiadu WSI. Pojawia się tam też kontradmirał Kazimierz Głowacki (w wywiadzie od 1968 r., szef WSI w latach 1996–1997).

Operacja „Ren”

Telewizja TVN ma na swoim koncie wiele osiągnięć - m.in. świetne materiały śledcze w programach „Uwaga!” czy „Superwizjer”, a także znakomitą przez lata TVN 24, która jednak ostatnio coraz bardziej przypomina propagandowe „Fakty”.

Jednak postkomunistyczny rodowód jej szefów nie ulega wątpliwości i daje o sobie znać w decydujących momentach. Założyciele telewizji to Mariusz Walter, były dziennikarz TVP od 1963 r. i były członek PZPR, oraz Jan Wejchert, dziś jeden z listy najbogatszych Polaków, który karierę biznesową zaczął w firmie polonijnej.
Wejchert w 1976 r. otworzył w PRL filię niemieckiej firmy handlowej Konsuprod. Było to pierwsze przedstawicielstwo zachodnioniemieckiej firmy w PRL. Jego powstanie było możliwe, bo w latach 70. Edward Gierek i kanclerz Niemiec Helmut Schmidt doprowadzili do zbliżenia w stosunkach PRL i RFN. Porozumieli się m.in. w sprawie współpracy gospodarczej. W efekcie powstało kilkadziesiąt polsko-niemieckich firm. - Jednocześnie Departament II MSW rozpoczął operację „Ren”, czyli zabezpieczenie kontrwywiadowcze ich działalności - mówi Antoni Dudek, historyk z IPN. - Nie ma żadnych wątpliwości, że firma Konsuprod musiała podlegać tzw. zabepieczeniu kontrwywiadowczemu.

Romuald Szperliński, szef Wielkopolskiego Klubu Kapitału, tak opowiadał na łamach „GP” o przywilejach firm polonijnych: „Przywileje wynikające z bycia w izbie polegały na tym, że mieliśmy samochód na zielonej rejestracji, co pozwalało kupować paliwo bez kartek i ograniczeń. Mogliśmy otrzymać też stałe paszporty, których nie trzeba było zwracać” (19.11.2004). Nadzór nad firmami polonijnymi sprawowała Polsko-Polonijna Izba Przemysłowo-Handlowa Inter-Polcom. Jednym z jej prezesów był Jan Kulczyk.

ITI rodem z PRL


Mariusz Walter pracował w centrali TVP od 1963 r. w latach 60. był autorem popularnego programu „Turniej Miast”. Należał do najpopularniejszych postaci telewizyjnych epoki Gierka, a to dzięki Studio 2 - programowi rozrywkowo-publicystycznemu, bardziej „luzackiemu” niż reszta. Redakcja Studio 2 powołana została przez osławionego prezesa Macieja Szczepańskiego według pomysłu Waltera, który został jej redaktorem naczelnym.
Walter z TVP odszedł w 1982 r. Mówił o tym na łamach pisma „Eurovip”: „To nie tak, że musiałem odejść. Nikt z telewizji mnie nie wyrzucił. Sam odszedłem. Miałem tzw. rozmowę weryfikacyjną, po której padł wniosek, że nie mogę pełnić żadnej funkcji kierowniczej. Jerzy Bajdor, który był przewodniczącym komisji weryfikacyjnej, napisał votum separatum”. Jak wspominał Walter, odszedł z TVP, bo nie dało się tam pracować.
Rozpoczął wówczas biznesową współpracę z Wejchertem. „Zaczęliśmy od stwarzania własnej firmy, która zajmowała się m.in. importem pierwszych magnetowidów do Polski. Wejchert, który zdobył przedstawicielstwo Hitachi, cały czas namawiał mnie, żebym wrócił do tego, co najlepiej potrafię robić. Równolegle ucząc się biznesu, zająłem się reklamą. Wówczas nie było jeszcze reklamy telewizyjnej. Byliśmy pierwszą firmą robiącą spoty reklamowe. I tak się zaczęło to rozwijać” – wspominał Walter.
Firma ITI, obecny właściciel TVN, powstała w roku 1984. W PRL zajmowała się m.in. dystrybucją sprzętu wideo, kaset wideo, usług reklamowych oraz produkcją przekąsek i polepszaczy do pieczywa.
Ulubione damy w talii Waltera
Postkomunistyczny rodowód szefostwa TVN wychodzi na jaw w kluczowych momentach. Wiarygodność swoich programów informacyjnych stacja poprawiła za czasów rządów Leszka Millera, kiedy to związała się z obozem „Gazety Wyborczej” i rzetelnie informowała o aferach związanych z politykami z otoczenia Millera.
Mariusz Walter związał się jednak z obozem Kwaśniewskiego. Gdy powszechnie sądzono, że na prezydenta kandydować będzie Jolanta Kwaśniewska, TVN zwolniła jej potencjalnego rywala Tomasza Lisa. Kilka lat wcześniej Walter był uczestnikiem wieczoru wyborczego Kwaśniewskiego. „Pojawiłem się, gdy pan prezydent był już wybrany. Po drugie, uważam, że szef stacji powinien chodzić wszędzie tam, gdzie go zapraszają, jeżeli są to ważne miejsca” - tłumaczył na łamach „Przekroju”. O Kwaśniewskiej mówił: „Trudno sobie wyobrazić lepszą Pierwszą Damę. Ta para nas reprezentuje bez zarzutu”.
Po odejściu Kwaśniewskiego TVN zaczął walczyć o poprawę jego wizerunku, poważnie nadwerężonego z powodu odkryć komisji śledczych, a w szczególności ułaskawienia Zbigniewa Sobotki. Do TVN Style trafiła żona byłego prezydenta Jolanta, zaś do programu „Taniec z gwiazdami” córka Aleksandra. „Fakty” zaś, kierowane przez Kamila Durczoka, byłą gwiazdę TVP Roberta Kwiatkowskiego, zaczęły bezpardonowo atakować rządy PiS.

Dzieci założycieli przejęły też oficjalnie władzę nad TVN - jej prezesem jest Piotr Walter, a jego zastępcą Łukasz Wejchert.



Katarzyna Hejke, Teresa Wójcik, Piotr Lisiewicz GAZETA POLSKA

Milan Subotić nie odpowiedział na nasze prośby o kontakt, mimo że wielokrotnie nagrywaliśmy mu się na sekretarkę. Jeden z dziennikarzy, znajomych Suboticia, poinformował nas, że sekretarz programowy TVN nie odbiera telefonów.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"


Ostatnio zmieniony przez Jadwiga Chmielowska dnia Sro Paź 11, 2006 11:11 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Triebel
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 262

PostWysłany: Sro Paź 04, 2006 11:07 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Środa, 4 października 2006

"Są osoby, które chcą zeznawać ws. współpracy Suboticia" PAP 09:05

Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz powiedział, że do jego redakcji zgłosiły się osoby, które chcą pod nazwiskiem zeznać przed sądem, że widziały materiały świadczące, że Milan Subotić z TVN miał współpracować z WSI.

Zgłosiły się do nas osoby, które chcą pod swoim nazwiskiem przed sądem zeznać, że widziały materiały na Milana Suboticia. Te osoby wkrótce ujawnimy - oświadczył Sakiewicz w radiowej Trójce. Nie chciał powiedzieć, czy są one związane z komisją weryfikacyjną Wojskowych Służb Informacyjnych. Te osoby mają prawo mówić, że widziały te dokumenty, czyli nie są objęte tajemnicą państwową - powiedział redaktor naczelny "GP".

Sakiewicz zapowiedział dalsze publikacje w sprawie Suboticia. Będziemy powoli pokazywać i udowadniać to, co żeśmy napisali - zaznaczył.

"Gazeta Polska" napisała we wtorek, że sekretarz programowy TVN Milan Subotić, który doradza m.in. przy programie "Teraz My", współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL. Subotić zaprzeczył doniesieniom "GP", a kierownictwo stacji zapewniło, że nie miał on żadnego wpływu na program "Teraz My", w którym ujawniono nagrania z ukrytej kamery rozmów Renaty Beger (Samoobrona) z politykami PiS. Szef klubu PiS Marek Kuchciński ocenił na wtorkowej konferencji prasowej, że publikacja tygodnika odsłania "kulisy prowokacji politycznej". (mj)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Sro Paź 04, 2006 12:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

NASZ DZIENNIK 4.10.2006

Nazwiska "ojców" ITI, założycieli TVN: Mariusza Waltera i Jana Wejcherta, przewijają się w ustaleniach komisji weryfikacyjnej WSI. Taką informacją żyje świat dziennikarzy
Co łączy TVN i WSI?

"Gazeta Polska": jeden z szefów programowych TVN Milan Subotić był agentem WSI, a jego oficer prowadzący gen. Konstanty Malejczyk - doradcą Samoobrony. Najpierw sprawa potajemnego nagrania rozmów polityków PiS z posłanką Renatą Beger miała być inicjatywą dwóch dziennikarzy TVN. Potem się dowiedzieliśmy, że współinicjatorem akcji był wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk. Tymczasem inspiracja mogła pochodzić z jeszcze innego źródła. Kilka dni przed emisją programu w biurach sejmowych Samoobrony widywano gen. Malejczyka. Miał on być oficerem prowadzącym Suboticia, którego komisja weryfikacyjna WSI miała zidentyfikować jako agenta WSI.
Według "Gazety Polskiej", komisja likwidacyjna WSI ustaliła, że Milan Subo-tić współpracował z WSW w czasach PRL (od 1984 r.), a od około 1993 r. był współpracownikiem WSI. Jego oficerem prowadzącym był nie byle kto, bo swego czasu szef tych służb - gen. Konstanty Malejczyk.
"Według naszych informatorów Malejczyk na kilka dni przed programem spotkał się z posłem Samoobrony Januszem Maksymiukiem, dyrektorem Biura Krajowego tej partii, byłym członkiem PZPR i SLD" - czytamy w artykule.
Wszyscy uczestnicy tych zdarzeń zaprzeczają.
- Potwierdzenie, że tak było, uzyskaliśmy z trzech niezależnych, możliwie najlepszych źródeł informacji - powiedział nam redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
- Nie ma żadnych przecieków z komisji - stwierdza minister Antoni Macierewicz, pewny kandydat na szefa nowej Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Nazwisko Subotica jako jedno z pierwszych pojawiło się na "dziennikarskiej giełdzie" po tym, gdy jedna ze stacji radiowych podała w ubiegłym tygodniu wiadomość o istnieniu listy agentów WSI w mediach. W sejmowych kuluarach wymienia się jeszcze dwa inne: "ojców" ITI, założycieli TVN Mariusza Waltera i Jana Wejcherta.
Po informacji o Suboticu pytaliśmy dziennikarzy TVN, jaką rolę pełni on w stacji. Wszyscy podkreślali, że co prawda nie jest "ze świecznika", ale na pewno mieści się w ścisłym gronie decyzyjnym.
- Jest prawą ręką Edwarda Miszczaka, a on jest praworęczny - żartował jeden z dziennikarzy. Ale ten żart najlepiej oddawał rolę zastępcy dyrektora programowego TVN.

Warto zaznaczyć, że wówczas nie było jeszcze wiadomo o podejrzeniach, które badała "Gazeta Polska" i domniemanych związkach Subotica z prowokacją, która stała się zaczynem żądań natychmiastowej dymisji rządu. Dziś TVN zaprzecza, jakoby pełnił on tak ważną rolę. O planach programu Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego mieli wiedzieć tylko szef TVN Piotr Walter, jego zastępca Adam Pieczyński (prywatnie mąż Justyny Pochanke, "gwiazdy" TVN24) i Miszczak.
- To niemożliwe, by o tych nagraniach nie wiedział Subotić - mówi nam pracownik TVN.

Nieudany werbunek?
Milan Subotić nie jest w mediach osobą "znikąd". Jego żona Małgorzata jest publicystą politycznym dziennika "Rzeczpospolita". On sam pracował wcześniej w TVP, a do Dziennika Telewizyjnego przyszedł zaraz po tym, gdy gros dziennikarzy zostało wyrzuconych jako negatywnie zweryfikowani po 13 grudnia 1981 roku. W wolnej już Polsce został szefem Teleexpressu. W 1996 r. ze swoimi dziennikarzami bawił się z gangsterami z mafii pruszkowskiej na imprezie w klubie Dekadent. Potem przeniósł się do nowo powstającej TVN, gdzie zajął się m.in. pozyskiwaniem dziennikarzy. Potem był także szefem Faktów w tej stacji. Dziś jako zastępca "programowego guru" stacji Miszczaka ma wpływ na kształt i formę wszystkich programów publicystycznych. Twierdzi, że nigdy nie współpracował ze służbami, choć próbowano go werbować. Nie wymienia nazwiska gen. Malejczyka. Oświadczył, że powoływanie się przez gazetę na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI jest "bezczelnym kłamstwem", bo, po pierwsze, komisja "nie mogła ustalić nieprawdy", a po drugie, "niemożliwe, żeby minister Antoni Macierewicz dopuścił do powstania przecieków z prac komisji".
"Jedyny mój kontakt z WSI miał miejsce w I połowie 1992 r. podczas pracy w Wiadomościach TVP i była to bezskuteczna próba werbunku, zapewne przeciwko Antoniemu Macierewiczowi" - napisał Subotić. O tym, jakie informacje krążyły o nim od dawna w świecie dziennikarskim, mówią jego koledzy dziennikarze z TVP. Dlaczego tak późno?
Subotić nie wziął udziału w specjalnej audycji na antenie TVN24, gdzie władze stacji tłumaczyły się z całej sprawy. Pieczyński mówił wręcz, że "są za PiS, bo TVN transmitowała niedzielny wiec ze Stoczni Gdańsk" czy konferencje tej partii. Trudno jednak, żeby nie robił tego kanał informacyjny.
A przecież Subotić to nie jedyna postać TVN, o której mówi się w kontekście współpracy ze służbami. Wśród dziennikarzy od soboty krąży informacja, że mocne materiały są także na Jana Wejcherta i Mariusza Waltera. To też nic nowego. Niemal dokładnie 5 lat temu były oficer kontrwywiadu Jerzy Klemba, który oskarżył Porozumienie Centrum o finansowanie z pieniędzy FOZZ, wystosował oskarżenia także wobec ITI. Mówił wówczas, że przez firmę Waltera była sprowadzana elektronika. Obciążył twórcę TVN oskarżeniem o współpracę z II Zarządem Wywiadowczym, a ITI - o czerpanie pieniędzy z FOZZ. Klemba przypuszczał, że ITI jest nadal "włączona w struktury wywiadu". W specjalnym oświadczeniu Walter zaprzeczył finansowaniu z pieniędzy FOZZ. Nie odniósł się jednak wówczas wprost do zarzutu dotyczącego rzekomej współpracy z wywiadem wojskowym PRL. Przed wydaniem oficjalnego stanowiska oświadczył jedynie, że "żarty się skończyły".

Malejczyk zaprzecza
Malejczyk, którego "Gazeta Polska" wskazuje jako oficera prowadzącego Suboticia, zaprzecza, jakoby się z nim kiedykolwiek widział. To jeden z ważniejszych oficerów, który w latach 1994-1996 był szefem WSI. Generał przeczy również informacjom o swoich związkach z Samoobroną, choć nie zabierał głosu, gdy niejednokrotnie pojawiał się w publikacjach jako osoba doradzająca Andrzejowi Lepperowi. W kręgu doradców szefa Samoobrony wymieniano równie często byłego szefa kontrwywiadu WSI Marka Mackiewicza i kontradmirała Kazimierza Głowackiego, szefa WSI po Malejczyku. Przed miesiącem Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła Malejczykowi zarzuty dotyczące afery handlu bronią.
Publikacja "Gazety Polskiej" wywołała kolejną polityczną burzę. Przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Marek Kuchciński domagał się jasnego stanowiska TVN. Władze stacji wydały je jednak już godzinę przed konferencją posła. Poinformowały, że Subotić zdecydowanie zaprzecza doniesieniom gazety, i zaprzeczyły, jakoby miał wiedzę o kształcie programu "Teraz my!" sprzed tygodnia.
"TVN nie posiadał wcześniej żadnych informacji świadczących o rzekomej współpracy Milana Suboticia ze służbami specjalnymi" - czytamy w mailu, jaki wszyscy dziennikarze TVN i TVN24 dostali od Pieczyńskiego.
PiS domaga się wyjaśnienia tej sprawy przez speckomisję. SLD idzie dalej - sejmowa komisja ds. służb specjalnych miałaby dostać specjalne uprawnienia śledcze i zbadać cały proces likwidacji WSI.
Mikołaj Wójcik

"Przypadki - nieprzypadki"
PiS zrobiło błąd, rozmawiając z politykami typu Renata Beger. O ile sam fakt tych rozmów tłumaczy chęć zebrania większości rozbitej przez fatalne działanie Andrzeja Leppera, o tyle ich styl to polityczne bagno, od którego PiS chciało się odciąć. Nie udało się. To właśnie ta nieudana próba zmiany sposobu uprawiania polityki powinna stać się punktem krytyki dwóch polityków PiS. Postanowiono jednak uderzyć mocniej - hasłem "korupcja polityczna" i żądaniem dymisji rządu. Trudno więc było nie odnieść wrażenia, że to nie przypadek sprawił, iż właśnie dzień przed rozpoczęciem negocjacji z PSL nad nową większością ujawniona została taka "bomba".
TVN rękami i nogami broni się przed "zbiegiem okoliczności". W tłumaczeniach jednak od początku myli fakty. Bo najpierw to miała być inicjatywa Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego. Potem się okazało, że w tym samym czasie na taki pomysł wpadł Janusz Maksymiuk. Kolejny przypadek - nieprzypadek... Najpierw informowano, że dopiero w ostatniej chwili miano się zorientować, jak mocne są nagrania. Teraz się dowiadujemy, że już 22 września doszło w TVN do spotkania "na szczycie", bo wiadomo było, co nagrano. To każe postawić kolejne pytanie: a może to znów nieścisła informacja i ustalano tam nie "co nagrano", ale "co ma być nagrane"?
W życiu politycznym i medialnym przypadki są wyjątkowo rzadkim zjawiskiem, a tym bardziej gdy na styku tych dwóch światów pojawiają się służby specjalne. I to te wyjątkowe - bo WSI to szczególny rozdział polskiej historii. We wszystkich najważniejszych aferach III RP - od FOZZ po paliwową - pojawiają się ich funkcjonariusze.
To prawda, że po raz pierwszy TVN z czegoś się tłumaczył. Nadal jednak chce wmawiać, że białe jest białe, a czarne jest co najwyżej szare. W końcu na wizji zawsze można podmienić kolory, a dziennikarzowi na odsłuchu przekazać z reżyserki, co ma mówić. To przecież stała praktyka największej telewizji "informacyjnej".
Mikołaj Wójcik



Ostatnie werbunki były w lipcu

Antoni Macierewicz, wiceminister obrony narodowej:
Spodziewałem się ostrej reakcji i burzy medialnej po ujawnieniu wstępnych tez raportu o likwidacji WSI. Muszę powiedzieć, że przygotowany nawet byłem na brutalniejsze podważanie wyników pracy i brutalniejsze ataki. To jest zupełnie naturalne. Jeżeli się uświadomi sobie, że jeszcze niedawno, bo w latach 90., w służbach werbunku pracowało 800 oficerów i żołnierzy, którzy przeszli szkolenie w GRU, to zrozumiemy. Jeszcze na początku tego roku w kluczowych punktach było ich blisko 40 i do końca działania WSI znajdowali się w bardzo newralgicznych punktach funkcjonowania WSI. Trudno się dziwić, że reakcja na zlikwidowanie tego nowotworu będzie bardzo brutalna, bardzo ostra. Te środowiska, które są zagrożone zmianą, jaką niesie ze sobą powstanie i powołanie nowych służb oraz likwidacja tego matecznika agentury postkomunistycznej, te środowiska będą bardzo brutalnie reagowały. Tak samo było w 1992 r., tak samo jest teraz. Wydawałoby się, że media powinny być wolne od agentury. Tymczasem od pierwszej połowy lat 90. w środowisku byłych oficerów oddziału Y, którzy przejęli władzę w WSI i sprawowali ją częściowo do jeszcze niedawna, powstała szeroko rozbudowana koncepcja opanowania mediów, częściowo środowisk opiniotwórczych, wyższych uczelni i doprowadzono do sytuacji całkowicie bezprawnego werbowania agentury, nieuzasadnionego żadnymi rzeczywiście względami ustawowymi. Do tego stopnia, że jeszcze ostatnie werbunki odbywały się w lipcu br., a więc już po wejściu w życie ustawy zakazującej werbowania agentury, bo wprawdzie do czerwca zakazu nie było, ale oczywiste było, że to jest niezgodne z prawem. Od czerwca jest oficjalny zakaz, mimo to w lipcu jeszcze werbowano dziennikarzy.

Fragment wypowiedzi dla Radia Maryja

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bartłomiej Marjanowski
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 368

PostWysłany: Sro Paź 04, 2006 12:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Byli współpracownicy Suboticia w TVP nie są zaskoczeni
W TVN musieli wiedzieć


Według znanej dziennikarki TVP Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, doniesienia o tym, że Milan Subotić współpracował z WSI, a wcześniej z WSW, nie powinny być zaskoczeniem dla szefów TVN.

Były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jacek Bochenek zapamiętał Suboticia z pracy jako "niezwykle zdolnego człowieka o dużych umiejętnościach analizowania informacji i dobrym wyczuciu jeśli chodzi o newsa". Dodał, że o nim i około 40 innych osobach w tamtym czasie "mówiło się, że współpracują".

Agnieszka Romaszewska-Guzy - obecnie dyrektor TV Polonia ds. programowych - pracowała z Suboticiem na początku lat 90. w TVP. Według niej, informacje o tym, że Subotić współpracował ze służbami specjalnymi, krążyły w środowisku dziennikarskim od lat, dlatego szefowie TVN, zatrudniając Suboticia, musieli zdawać sobie sprawę z tego, co mówi się o jego przeszłości. Powiedziała, że kiedy rozpoczęła pracę w TVP, o tym, że Subotić współpracuje ze służbami specjalnymi, ostrzegali młodych dziennikarzy starsi koledzy, którzy znali go od lat. Potwierdziła jednak, że to dobry profesjonalista.

Z okresu pracy w TVP Suboticia pamięta też obecny wiceminister kultury Jarosław Sellin. Wspomina, że w 1992 roku, tuż po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, kiedy był dziennikarzem Wiadomości, Subotić - wydawca - wstrzymał emisję relacji z pierwszej konferencji prasowej premiera Waldemara Pawlaka, choć materiał był gotowy. Potem tłumaczył, że materiał przyszedł za późno i nie zdążył go zobaczyć. Konsekwencją było uznanie przez Pawlaka, że TVP niegodnie potraktowała go jako nowego premiera i odwołanie prezesa TVP Zbigniewa Romaszewskiego. Jego następca odwołał szefa TAI.-
Czyli krótko mówiąc z powodu jednego dziennikarskiego materiału zapadły dwie bardzo istotne decyzje polityczne - powiedział Sellin.
MW, PAP

_________________
Bartek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Paź 04, 2006 12:37 pm    Temat postu: Prowokacja Polityczna Odpowiedz z cytatem

Bernard Marguerite


1992 czy 1926?

Rzecz zdumiewająca: wydarzenie ogłoszone nad Wista jako wielki skandal jest ledwo zauważone w mediach zachodnich. Francuskie dzienniki telewizyjne w ogóle nie odnotowały incydentu z panią Beger. Powód jest prosty: nikt we Francji nie mógłby zrozumieć, co jest niezwykłego w zaoferowaniu stanowisk w zamian za poparcie polityczne. Takie rzeczy były we Francji na porządku dziennym, zwłaszcza w okresie IV Republiki. Aby scharakteryzować te na pewno przykre, lecz konieczne praktyki, nikt by nie używał słowa "korupcja", lecz "marchandage politique" (przetarg polityczny).

"Pospolite" oburzenie jest dziś w Polsce tym bardziej nie na miejscu, że minister Lipiński był może mało ostrożny, zwłaszcza mając do czynienia z osobą tak skompromitowaną, jak pani Beger, ale nie ofiarował niczego. Wymienił tylko, w zbyt łaskawy sposób, różne możliwe warianty. Co więcej, w najważniejszej sprawie, mianowicie żądania zainteresowanej, aby zostać wiceministrem, przekazał kategoryczną odmowę premiera Kaczyńskiego! Prawdziwym skandalem nie jest więc rozmowa ministra z panią Beger.
Prawdziwym skandalem jest montowanie całej, wielkiej prowokacji politycznej. Analogie z mafijnym sposobem sprowokowania upadku rządu Jana Olszewskiego są oczywiste, a motywacje podobne. Rząd polski, jak przypomniał premier, jest w przededniu wielkich działań: likwidacji WSI, zmiany na kluczowym stanowisku szefa Narodowego Banku Polskiego i mianowania nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, gdzie dotąd – jak wielokrotnie widzieliśmy – większość mieli zwolennicy PO. Rzecz jasna zarówno NBP, jak i Trybunał Konstytucyjny powinny być apolityczne; sęk w tym, że dziś nie są!
Czy można się dziwić, że taka prowokacja została zmontowana? Każdy wiedział, iż coś takiego się przygotowuje. Trzeba wreszcie zrozumieć, że to, iż Polska jest dziś rządzona przez siły patriotyczne, graniczy z cudem. Jak to jest możliwe w kraju opanowanym z jednej strony przez postkomunistów, którzy kontrolują większość stanowisk w biznesie i połowę w administracji, i z drugiej przez "partię zagranicy", ludzi na służbie wielkiego kapitału zagranicznego, któremu wszystko zawdzięczają? Można więc tylko odetchnąć z ulgą, że nie udało się spiskowcom doprowadzić natychmiast, jak w 1992, do upadku rządu, jest teraz czas, by organy śledcze wyjaśniły w nadchodzących dniach dlaczego i jak doszło do tej wielkiej prowokacji.
Pytania są liczne: czy jest ona związana w jakikolwiek sposób ze spotkaniem między panami Tuskiem i Lepperem, które jak wiadomo z ust prawdomównego lidera PO nie miało miejsca? Kto skojarzył panią Beger z ludźmi z TVN? Dlaczego wszyscy liderzy PO z całego kraju byli akurat obecni wówczas w Warszawie? Kto przygotował z góry odpowiednią reakcję mediów? Można pytania takie mnożyć.

Jedna rzecz jest dla mnie szczególnie przykra: to właśnie kluczowa rola niektórych mediów i dziennikarzy w tej prowokacji politycznej. Misją mediów jest ujawnić wszystkie działania kompromitujące; nie jest nią w żadnym razie zastawianie pułapek tworzących fakty polityczne! To nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. Widzieliśmy od sprawy Rywina, że niektóre media w tym kraju zapomniały o swojej misji i są częścią układu polityczno-biznesowego. Odtąd pewna gazeta straciła wizerunek i idzie w dół. Do tego grona skompromitowanych mediów dołączyła teraz TVN. Przykre! I przykre, że koledzy, którzy zaangażowali się w to działanie stracili twarz i przynieśli wstyd i własnemu nazwisku, i całemu naszemu zawodowi. Ciekawe czy będą reakcje koleżeńskich sądów SDP?

Jest bardzo prosty sposób zamknięcia możliwości różnych przykrych przetargów politycznych i Francja przez to przeszła: przyjąć ordynację wyborczą większościową i jednomandatową – poseł wybrany w swoim okręgu, jest znany wyborcom, a ponieważ do drugiej tury przechodzi tylko dwóch, małe partie muszą się zespolić z innymi nie po wyborach, lecz przed! Najważniejsze, że w ten sposób klarowna większość w parlamencie jest zabezpieczona.

Można jednak mieć wątpliwości, czy to wystarczy, by uzdrowić Polskę. Walka jest nierówna między Polską solidarną a Polską liberalną, między siłami zdrowymi a układem postkomunistów i nowych mafii polityczno-biznesowych, między partią Polski a partią zagranicy, między patriotami a nową Targowicą.
Nieco ponad rok temu, przed wyborami, ktoś tak powiedział "Faktowi" (w dodatku "Europa"): "Polska wymaga jakiegoś "szarpnięcia cugli", politycznego wstrząsu, nowego rodzaju przywództwa politycznego. To problem podobny do tego, z jakim miała do czynienia II RR. Jego rozpoznanie doprowadziło wówczas do piłsudczyzny i zamachu majowego ze wszystkimi jego dobrymi i złymi konsekwencjami. Także dzisiaj upowszechnia się oczekiwanie, że trzeba coś odmienić w losach kraju. Sposób odpowiedzi na to oczekiwanie rozstrzygnie o skuteczności polskiej klasy politycznej". Te słowa wypowiedział Jan Maria Rokita, co pokazuje, że można być w PO i czasem mieć rację. W rzeczy samej Polska dziś czeka na nowego Piłsudskiego!
Bernard Marguerite

"Tygodnik Solidarność", nr 40 (941)

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tadeusz Świerczewski
Moderator


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 505

PostWysłany: Sro Paź 04, 2006 7:25 pm    Temat postu: WSI na wizji TVN Odpowiedz z cytatem

"BIEDACZYSKO" Subotici!
Oślepł, zasłab psychicznie i poprosił M. Waltera o zawieszenie go w obowiązkach?!. Prawie jak Gomułka. Co WY na to?!
Embarassed Embarassed
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Tomasz Triebel
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 262

PostWysłany: Sob Paź 07, 2006 1:24 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Boję się żeby nie odsunięto lustracji. Głosowanie nad ustawą lustracyjną ma być w przyszłym tygodniu! Jeśli Kaczyński przehandluje Macierewicza, to bedzie sygnał, że MAGDALENKA TRWA!!!!
Najbliższe dwa tygodnie będą bardzo ciekawe!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Wto Paź 10, 2006 11:16 pm    Temat postu: A jednak WSI Odpowiedz z cytatem

Biernacki zawiadamia prokuraturę o ujawnieniu informacji dotyczących współpracownika WSI.
Marek Biernacki, przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych, poinformował, że złożył dzisiaj w warszawskiej prokuraturze okręgowej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przy ujawnieniu informacji o Milanie Suboticiu, współpracowniku Wojskowych Służb Informacyjnych.
(nat, PAP)

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Triebel
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 262

PostWysłany: Sro Paź 11, 2006 11:06 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pulitzer dla CIA

Sprawa ujawnienia w raporcie o likwidacji WSI nazwisk dziennikarzy pracujących dla tej służby wywiadowczej wywołała w niektórych kręgach ,,lekką panikę”. Niektórzy prominentni przedstawiciele ,"czwartej władzy" odrzucają jako absurd możliwość współpracy przedstawicieli mediów z wywiadem. Jednakże każdy, kto zetknął się z historią szpiegostwa, zdaje sobie sprawę, że takich przypadków było tysiące – i to nie tylko w bloku wschodnim, ale również na demokratycznym Zachodzie. Jak powiedział jeden z wysokiej rangi oficerów CIA: "Jeden zwerbowany dziennikarz jest ważny jak 20 innych agentów". Świat mediów i świat służb specjalnych zawsze i niezależnie od ustroju, darzą się niezgłębioną miłością.

Najbardziej znaną operacją wywiadowczą mającą na celu manipulacje mediami jest prowadzona przez CIA akcja o kryptonimie ,"Mockingbird" ("Drozd" – co ciekawe nie jest to prawdziwy kryptonim, został on błędnie jej przypisany przez publicystów, ale z czasem przylgnął z braku dementi CIA). Jej istnienie zostało potwierdzone przez Komisję Churcha w 1976r. a w rok później szczegółowo opisał ją Carl Bernstein w głośnym artykule w "Rolling Stone".

Korzenie akcji wiążą się z powołaniem Franka Wisnera na szefa Biura Projektów Specjalnych CIA w 1948r. W zakres jego kompetencji obok sabotażu i wspierania ruchów oporu wchodziła propaganda. Wkrótce powołał on specjalny program mającym na celu wpływanie na krajowe i zagraniczne media. Wspierał go w nim wydawca ,"Washington Post" Philip Graham. W 1951r. dołączył do zespołu Cord Meyer. W 1953r. "Mockingbird" miała wpływ na 25 gazet i agencji prasowych. W akcji tej uczestniczyli między innymi: wydawca ,"Life" Henry Luce, twórca CBS William Paley, wydawca ,,New York Times” Arthur Salzburger czy takie dziennikarskie gwiazdy jak Ben Bradlee i Stewart Alsop. Zdarzało się też, że CIA sama zakładała zagranicą własne gazety.

W trakcie trwania operacji amerykańscy dziennikarze wielokrotnie przyjmowali gotowe teksty artykułów napisane przez ludzi służb specjalnych. Zdarzało się też, że naczelni wielkich gazet wysyłali CIA teksty do zatwierdzenia. Wyciszano w ten sposób np. szczegóły obalenia Arbentza w Gwatemali i Mosadecha w Iranie. Według Bernsteina przez 25 lat trwania operacji dla CIA pracowało 400 amerykańskich dziennikarzy., "Niektórzy z nich byli zdobywcami Pulitzerów, (...) którzy czuli się nieformalnymi ambasadorami swojego kraju. Większość nie była tak wyniosła: zagraniczni korespondenci uważający, że związki z CIA pomagają im w pracy, (...) wolni strzelcy równie zainteresowani wyzwaniami szpiegowskiej pracy jak pisaniem artykułów i wreszcie najmniejsza kategoria – pełnoetatowi pracownicy CIA udający dziennikarzy zagranicą" – stwierdził Bernstein.

Paradoksalnie największym zagrożeniem dla akcji były działania komisji McCarthy’ego. J. Edgar Hoover nie przepadał za ,"świrami Wisnera" i skutecznie próbował skierować na nich podejrzenia komisji. McCarthy nie zdawał sobie sprawy, za co się bierze i w efekcie został zniszczony przez prasową nagonkę prowadzoną przez współpracujących z CIA dziennikarzy – z osławionym Edem Murrowem na czele.

Ślady operacji ,"Mockingbird" można znaleźć w najmniej spodziewanych miejscach. Nawet Carl Bernstein przez długie lata nie podejrzewał swojego redakcyjnego kolegi, z którym opisał aferę Watergate, Boba Woodwarda o współpracę ze służbami specjalnymi. To Woodward kontaktował się z głównym informatorem od sprawy Watergate, kryjącym się przez ponad 30 lat za pseudonimem ,"Deep Throat" i nie chciał ujawnić jego tożsamości Bernsteinowi, choć znał ją współpracujący z CIA dziennikarz Ben Bradlee.

Woodward został dziennikarzem, po tym jak na stopniu porucznika skończył służbę w wywiadzie marynarki wojennej. (Niecałe dwa lata później "odkrył" już jedną z największych afer w dziejach USA!). Jego ojciec, sędzia z Chicago, w czasie wojny pracował zarówno dla wywiadu wojskowego jak i dla OSS. Z kontaktów swoich jak i swego ojca korzystał cały czas zarówno przy pisaniu głośnych artykułów jak i książek, w których głównymi informatorami zwykle byli wojskowi i wysokiej rangi oficerowie wywiadu. Spekulowano nawet czy jego książka ,"The Brethern: Inside the Supreme Court" nie była elementem szantażu CIA wobec Sądu Najwyższego mającego wkrótce po jej wydaniu orzec o ważnej dla Agencji sprawie.



W odkrywaniu afery Watergate bardzo mogły pomóc Woodwardowi jego związki z szefem administracji Białego Domu, gen. Alexandrem Haigiem (późniejszym dowódcą wojska NATO w Europie). Co ciekawe, jedna z kluczowych dla tego skandalu postaci – urzędnik Białego Domu Alexander Butterfield, osoba, która ujawniła, że każda rozmowa w Gabinecie Owalnym była nagrywana – też "przypadkiem" miał w swej karierze epizod służby w wywiadzie wojskowym.

Główne źródło Woodwarda, legendarny "Deep Throa" czyli Mark Felt okazuje się być drugim pod względem ważności człowiekiem w FBI. Po latach tłumaczy się, że "nie mógł ścierpieć nielegalnych metod inwigilacj", chociaż wykazano, że w latach ’60-tych i ’70-tych był stosowania takich technik inicjatorem. Zmitologizowany obraz afery Watergate funkcjonuje w świadomości milionów ludzi widzących tylko złego prezydenta, który "tłamsi demokracj" zakładając podsłuchy u politycznych wrogów. Nie zwraca się uwagi na to, że jednostka "hydraulikó", dokonująca osławionych włamań, została założona z inicjatywy Henry Kissingera chcącego wyeliminować przecieki w ważnych dla bezpieczeństwa narodowego sprawach takich jak np. paryskie negocjacje pokojowe z Wietnamem Północnym. Tymczasem jak wykazali Len Colodny i Robert Gettlin w swej książce ,,Silent Coup” to prezydent Nixon był inwigilowany przez grupę byłych/obecnych oficerów wywiadu.

Co do istnienia wojskowych szpiegów w Białym Domu nie ma też wątpliwości sekretarka Nixona Rose Mary Woods. Wiele poszlak wskazuje więc, że afera Watergate nie była zamachem władzy wykonawczej na ustawodawczą, ale skuteczną próbą usunięcia prezydenta przez kierujące się niewyjaśnionymi motywami służby specjalne. Czy poszlaką może tu być to, że po śmierci Hoovera Nixon zaczął czyścić z jego ludzi FBI? Do "ludzi Hoover" z pewnością zaliczał się Mark Felt.

Paradoksalnie w efekcie Watergate wzrosło zainteresowanie Kongresu działalnością służb specjalnych. Jednym z zadań Komisji Churcha było wyjaśnienie pojawiających się plotek o powiązaniach CIA ze światem dziennikarskim. Raport komisji ujawnił częściowo zasięg i historię operacji znanej jako "Mockingbird". W lutym1976 roku nowy dyrektor CIA George H. W. Bush wydał nowe wytyczne w tym zakresie. "CIA nie będzie wchodzić w żadne płatne ani kontraktowe relacje z żadnym pełnoetatowym, ani zatrudnionym w niepełnym wymiarze godzin korespondentem prasowym akredytowanym przez jakąkolwiek amerykańską agencję informacyjną, gazetę, czasopismo oraz stację lub sieć radiową albo telewizyjną." Bush dodał też jednak, że CIA chętnie nawiąże dobrowolne, niepłatne kontakty z dziennikarzami. W 1996r. James Lilley, były dyrektor operacji CIA, przyznał podczas kongresowego spotkania, że wprawdzie rekrutowanie dziennikarzy wyszło z mody, ale nadal CIA utrzymuje relacje z wysokiej rangi przedstawicielami mediów – zazwyczaj po to, by blokować lub opóźniać informacje mogące zagrozić bezpieczeństwu narodowemu USA.

Operacja "Mockingbird" nie zdołała powstrzymać sowieckiej kampanii dezinformacyjnej towarzyszącej wojnie wietnamskiej. W pewnych chwilach służyła też bardziej interesom niektórych frakcji w CIA niż interesom Stanów Zjednoczonych. Jednakże okazała się niezbędna w latach 50. w przestawianiu opinii publicznej na zimnowojenne tory. Wielokrotnie też współpracujący z wywiadem dziennikarze chronili życie agentów, tajne operacje przeciwko komunizmowi i bezpieczeństwo narodowe swojego kraju. Historia operacji "Mockinbird" uczy również, że relacje między szpiegami i dziennikarzami rodzą pokusy dla obydwu stron. Trzeba tylko dbać, by działały one dla dobra publicznego a nie dla klik i koterii.

Hubert Kozieł
http://www.polskieradio.pl/media/artykul.aspx?id=52
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Czw Paź 12, 2006 3:13 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.polskieradio.pl/media/artykul.aspx?id=36

W obronie WSI


Rządową batalię o reformę służb specjalnych od początku szczególnie ostro atakowali dziennikarze od dawna niechętni lustracji. Czy postkomunistyczne wojskowe specsłużby próbowały posłużyć się mediami w walce o przetrwanie?


"Wojskowe Służby Informacyjne w ich obecnym kształcie to struktura patologiczna, niereformowalna, nieweryfikowalna. Tam się rodzą najpoważniejsze afery takie jak szpiegostwo, handel bronią czy dzikie lustracje (…) WSI w tym kształcie nie mogą istnieć" – mówił w jednym z wywiadów Zbigniew Wassermann, obecny minister-koordynator służb specjalnych. To właśnie on – wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami - był przez długie miesiące obiektem najbardziej zaciekłych ataków ze strony dziennikarzy przeciwnych lustracji i reformie służb. Po zwycięstwie w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, niewiele pomysłów Prawa i Sprawiedliwości było od początku tak stanowczo forsowanych jak likwidacja Wojskowych Służb Informacyjnych i powołanie w ich miejsce zupełnie nowych wojskowych służb specjalnych, broniących militarnych interesów państwa. Żaden pomysł ekipy rządzącej nie spotkał się również z tak zajadłą krytyką ze strony lewicowych dziennikarzy, od początku niechętnych radykalnym zmianom. Krytyka ta nasilała się w miarę kolejnych działań rządu zmierzających do likwidacji tej patologicznej formacji. W miarę upływu czasu, coraz bardziej realna stawała się perspektywa ukrócenia niejasnych interesów bezkarnej grupy komunistycznych wojskowych. I coraz bardziej widoczna była również zażarta obrona WSI prowadzona solidarnie przez antypisowskich dziennikarzy.

Brutalne ataki medialne na Zbigniewa Wassermanna i jego lojalnych współpracowników, wydawały się skonsolidować niektórych dziennikarzy w obronie istniejącego w spec-służbach statusu quo. Było to równoznaczne z wspieraniem nieformalnych interesów grupy komunistycznych dygnitarzy, sterujących zza kulis najważniejszymi decyzjami w państwie. Dziennikarze przyczyniali się w ten sposób do wsparcia siatki niekontrolowanych interesów i powiązań biznesowych działających pod egidą Wojskowych Służb Informacyjnych, oraz nieprzerwanej bezkarności jej funkcjonariuszy – zamieszanych w najpoważniejsze afery gospodarcze i korupcyjne III RP.

Pod egidą "Wyborczej"
W atakach na urzędników chcących zmienić wojskowe specsłużby przodowała „Gazeta Wyborcza”. Najczęściej wskazywała jako odpowiedzialnych za wszelkie nieprawidłowości dwóch popularnych ministrów: Radosława Sikorskiego i Zbigniewa Wassermanna. "Wyborcza" ujawniła w tonie sensacji fakt od dawna szeroko znany, że szef MON ma obywatelstwo brytyjskie. Sikorski nigdy temu nie zaprzeczył, a w oficjalnych rozmowach nigdy nie krył zarówno tego, że ma obce obywatelstwo jak i tego, że jego żoną jest amerykańska dziennikarka. Spekulacje "GW" na temat tego, czy prawo pozwala na mianowanie ministrem obywatela obcego państwa nie doprowadziły do niczego. Sikorski objął resort obrony i wkrótce potem ujawnił, że WSI przez lata szukały na niego fałszywych "haków" – m.in. próbując spreparować materiał dowodzący, że jest agentem brytyjskiego wywiadu. Odpowiedzialnością za inne nieprawidłowości obarczany był regularnie minister-koordynator, któremu zarzucano wykorzystywanie stanowiska dla prywatnych celów.


Symbolem tych zarzutów stała się osławiona "rura Wassermana", którą minister miał doprowadzić do swojego domu na krakowskim osiedlu Bielany. Jak się później okazało, rura z gazem, dzięki której można było ogrzewać domy na całym osiedlu biegła nie do domu ministra lecz kilkanaście metrów dalej, a Wassermann załatwił ją dla swoich sąsiadów z życzliwości, nie żądając niczego w zamian. W podobnie fałszywy sposób przedstawiono sprawę konfliktu ministra z budowlańcem nazwiskiem Dobosz. Założył on instalację elektryczną w taki sposób, że osoba, która dotknęłaby ściany, mogłaby zostać śmiertelnie porażona prądem. Wassermann odmówił zapłaty.

Kilka tygodni później, na jednej z konferencji prasowych, wskazał "Gazetę Wyborczą" jako dziennik, który fałszywie go oskarża, aby bronić struktur przestępczych i układów rządzących III RP. Odpowiedzią był długi artykuł Heleny Łuczywo, która odparła argumenty ministra, obiecując: "za swoje insynuacje, minister Wassermann odpowie przed sądem". Kilka dni później, Wassermann, indagowany przez dziennikarkę TOK-FM, odparł: To Pani wierzy "Gazecie Wyborczej”? To są jeszcze tacy ludzie? Była to ostatnia – jak dotychczas - rozmowa z ministrem na antenie TOK FM. Potem radio to – podobnie jak sama "Gazeta Wyborcza" – informowało o kolejnych procesach sądowych, w których pozwanym był PiS-owski urzędnik. Co charakterystyczne: informowało głównie o rozprawach, na których zamiast ministra stawiał się tylko reprezentujący go prawnik. Tworzyło to obraz Wassermanna jako człowieka, który tyle mówi o przestrzeganiu prawa, a sam uchyla się od obowiązku stawiania się na kolejne rozprawy. Fakt, że na rozprawach sądowych ministra zawsze reprezentował prawnik był konsekwentnie przemilczany przez nieprzychylne mu media. Sam Wassermann widzi w tym zamieszaniu grę swoich przeciwników. Ci, którzy na każdym kroku wytaczali mi pozwy sądowe, liczyli, że będę co rusz stawiał się w sądzie i dzięki temu nie będę miał czasu, aby pracować. Mylili się – powiedział nam.

Koalicyjne fałszerstwa
Prawdziwą solidarność środowiska dziennikarskiego wymierzoną przeciwko zwycięskiemu ugrupowaniu można było zauważyć, obserwując sposoby relacji rozmów koalicyjnych. Przed wyborami, najbardziej popularni dziennikarze prowadzili dyskusję na temat przyszłej koalicji PO-PiS. W końcu czerwca Tomasz Lis poświęcił temu zagadnieniu jeden odcinek programu publicystycznego "Co z tą Polską?". Z dyskusji wynikało, że po jesiennych wyborach powstanie koalicja, zaś jej partnerom najtrudniej będzie porozumieć się w kwestiach gospodarczych. Te same wnioski można było wysnuć z innych programów publicystycznych (m.in. "Śniadanie w Radiu Zet", "Gość Radia Zet", "Forum"). Zapraszani do studiów goście – politycy różnych opcji i politolodzy – zgodnie dochodzili do wniosku, że najtrudniejszym elementem porozumienia będą kwestie gospodarcze, a zwłaszcza sprawa podatku dochodowego. Rozmowy PiS-u z PO zakończyły się fiaskiem z powodu różnicy zdań w kwestii przyszłości służb specjalnych.

Dało się przy tej okazji zauważyć charakterystyczną reakcję mass-mediów. W telewizyjnych programach informacyjnych podawano informacje o rozmowach koalicyjnych. Ich punktem kulminacyjnym był list Jana Marii Rokity do Jarosława Kaczyńskiego, zawierający słynne 21 punktów z żądaniami PO. Władze PiS były gotowe oddać swoim partnerom resorty gospodarcze, ale upierały się stanowczo przy resortach siłowych. Bez nich trudno byłoby przeprowadzić reformę służb specjalnych. W najbardziej napiętym dniu rozmów, Monika Olejnik zaprosiła do programu "Prosto w oczy" Ludwika Dorna i Jana Rokitę. Wówczas Rokita stwierdził, że jeśli PO nie otrzyma resortu spraw wewnętrznych to nie dojdzie do zawiązania koalicji. Tak się też stało i pomysł koalicji spalił na panewce. Wówczas dziennikarze najważniejszych mediów winą za to zaczęli obarczać PiS. Przykładem tego jest dyskusja w "Poranku TOK FM" z udziałem Jacka Żakowskiego, Tomasza Lisa i Tomasza Wołka, którzy przelicytowywali się w obwinianiu polityków PiS za fiasko rozmów koalicyjnych (przedstawiciela PiS nie zaproszono do studia).

Nagonka na likwidatora

Ostatnim przykładem obrony przez media interesów WSI jest relacjonowanie niedawnej sprawy Antoniego Macierewicza. Macierewicz wyraził się niefortunnie, że większość spośród ministrów spraw zagranicznych podpisanych pod listem krytykującym Lecha Kaczyńskiego była w przeszłości agentami sowieckich służb specjalnych. Ta wypowiedź wywołała burzę. Politycy opozycji domagali się dymisji Macierewicza. Relacje o tej sprawie były głównymi tematami serwisów informacyjnych, a cała historia przedstawiana była w sposób bardzo stronniczy. Przykładem może być materiał w "Faktach" TVN. Pokazywał on Macierewicza idącego do Kancelarii Premiera, następnie zaś wypowiedzi ludzi, z których wynikało, że v-ce minister powiedział nieprawdę. "Mogę poinformować już teraz, że Zarząd Kontrwywiadu Wojskowych Służb Informacyjnych nie prowadzi śledztwa przeciwko żadnemu byłemu ministrowi spraw zagranicznych" – tę wypowiedź Radka Sikorskiego wygłoszoną na specjalnej konferencji prasowej cytowano jako kwintesencję materiału. Logicznie wynikało z niej, że żaden z wymienionych przez Macierewicza byłych ministrów nie był agentem, a więc wiceszef MON popełnił gafę. Znamienne jest, że sprawę komentowali prominentni działacze PO: Donald Tusk, Jan Rokita i Bronisław Komorowski, którzy zgodnie domagali się dymisji ministra. Dla pełnego obrazu sprawy, wspomnieć należy, że kilka dni później, najważniejszą informacją dnia była wiadomość o odejściu prof. Władysława Bartoszewskiego z funkcji przewodniczącego Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Cała ta kilkudniowa nagonka, w świadomości telewidza miała wytworzyć obraz Antoniego Macierewicza jako człowieka skrajnie niepoważnego, który swoimi nierozsądnymi wypowiedziami obraził byłych szefów dyplomacji (przez co również negatywnie wpłynął na obraz Polski w świecie), wywołał zawirowanie na scenie politycznej i doprowadził do ustąpienia zasłużonego profesora i dyplomaty. Wpisuje się to w utarty od lat wizerunek "oszołoma", który niechętne prawicy media tworzą wobec osoby Antoniego Macierewicza od 1992 r.

Dziennikarze cytowali również wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, że "najważniejszym celem jest likwidacja Wojskowych Służb Informacyjnych" i dla zrealizowania tego zadania v-ce minister pozostanie na stanowisku mimo swoich niefortunnych wypowiedzi. Realizująca tego dnia materiał dla "Faktów TVN" Katarzyna Kolenda-Zaleska stwierdziła w komentarzu: "Politycy PiS wyznają zasadę, że cel uświęca środki".

Co równie istotne: media zaczęły spekulować o dymisji Macierewicza, mimo, że ani Kaczyński ani Sikorski nawet słowem nie zająknęli się na ten temat. Nie było żadnych merytorycznych podstaw, aby dyskutować nad takim rozwiązaniem. Nie ma zaś wątpliwości, że odejście Macierewicza wstrzymałoby a przynajmniej utrudniło skuteczną likwidację patologicznych WSI, co może tłumaczyć wściekłe ataki medialne na osobę wiceministra.

Zmiana wizerunku
Nieprawidłowości w funkcjonowaniu WSI wyszły na światło dzienne w wyniku prac komisji śledczej ds. Orlenu. Opinia publiczna dowiedziała się wówczas, że we wszystkich najważniejszych aferach polityczno-korupcyjnych (poczynając od afery FOZZ) główną rolę odegrały wojskowe specsłużby. Wcześniej o WSI pisano bardzo lakonicznie. W książce Marka Barańskiego "Bunt Janczarów" WSI ukazane są jako formacja podatna na polityczne wpływy, ale zatrudniająca fachowców i realizująca ustawowe cele. Przełomem był artykuł w "Rzeczpospolitej" o tym, że służby wojskowe brały udział w nielegalnym handlu bronią z krajami objętymi embargo ONZ. Dziennik przedrukował wówczas notatkę szefa WSI Konstantego Malejczyka z poleceniem wykorzystania na ten cel pieniędzy z funduszu operacyjnego WSI.

Po odkryciach komisji orlenowskiej, dziennikarze zaczęli bardziej interesować się nieprawidłowościami w wywiadzie wojskowym. Artykuły na ten temat ukazywały się regularnie w "Rzeczpospolitej", "Super Ekspresie", "Gazecie Polskiej" i "Wprost". Wydarzeniem na dużą skalę było ujawnienie, że Sławomir Jeneralski – wieloletni dziennikarz i prezenter TVP - współpracował z Wojskową Służbą Wewnętrzną. Doprowadziło to do publicznej dyskusji o koniczności ujawnienia wśród dziennikarzy agentury II Zarządu Sztabu Generalnego i Służby Bezpieczeństwa MSW. Najgłośniej domagał się tego właśnie… Antoni Macierewicz. Przeprowadził on kilkumiesięczne badania na ten temat w IPN, a ich wyniki opublikował na łamach swojego dwutygodnika "Głos".

Czy ataki medialne na Macierewicza rozpoczęte w chwili, gdy został wiceministrem obrony odpowiedzialnym za likwidację WSI są tylko kwestią przypadku? Częściową odpowiedź na to pytanie mogą stanowić niedawne wydarzenia określane jako wielkie sukcesy WSI. W Iraku funkcjonariusze wykryli jednego ze sprawców zabójstwa Waldemara Milewicza. W Warszawie odnaleźli skarby zdobyte w ramach przedwojennego Funduszu Obrony Narodowej oraz część pieniędzy zrabowanych podczas operacji "Żelazo". Przypomina to postać szefa francuskiej policji z czasów Napoleona – Josepha Fouchego. Fouche – jako jedyny minister – zajmował stanowisko podczas 9 kolejnych rządów. Jego dymisję za każdym razem unieważniano po tym, jak na kilka dni przed swoim kolejnym odwołaniem, Fouche udaremniał zamach na kolejnego swojego przełożonego. Wszystkie sukcesy WSI nie uchronią tej formacji przed koniecznymi przekształceniami.

Leszek Szymowski

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pią Mar 04, 2011 3:58 am    Temat postu: Czy SOWA skieruje pozew przeciwko TVN? Odpowiedz z cytatem

Czy SOWA skieruje pozew przeciwko TVN?

Oto, co można przeczytać w prasie:

"Znacznie ciekawsza wydaje się jednak wyrażona w pozwie opinia, że sugestia powiązań TVN SA z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi ma >>nad wyraz obraźliwy charakter<<."

Chodzi o pozew przeciwko red. Stanisławowi Michalkiewiczowi (m. in.) z powodu tej właśnie w/w sugestii, zawartej w jednym z jego wcześniejszych felietonów. Proces jest wszczynany przez stację telewizyjną TVN.


Jednakże:

"[...] 21 stycznia ub. roku. z inicjatywy generała Dukaczewskiego podjęło działalność stowarzyszenie SOWA, którego celem jest walka >>o przywrócenie dobrego imienia Wojskowym Służbom Informacyjnym<<."


Oba powyższe cytaty pochodzą ze źródła następującego:

Stanisław Michalkiewicz, "SOWA znów w awangardzie?", "Najwyższy Czas!", nr 10(1085) z 5 marca 2011 r., str. XLV (zob. także tutaj: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1954).






30 lat temu pewien student (chyba działacz NZS, chyba na jednej z wrocławskich uczelni, ale może nie, może to było nie w 1981 r., lecz jeszcze w czasach przed-sierpniowych? nie jestem pewny) publicznie posądził jednego z jej profesorów (może rektora?) o bycie konfidentem bezpieki. Profesor zapowiedział, że pozwie studenta do sądu za te słowa. Nie wiem, jaki był dalszy ciąg tej historii. Gdyby jednak profesor spełnił swoją groźbę, to potem SB (w świetle tego, co propaganda PRL głosiła na jej temat) "powinna byłaby" pozwać profesora właśnie z sam zamiar uznania epitetu "konfident SB" (lub równoznacznego) za uwłaczający.

Podobie dzisiaj: o ile stowarzyszenie SOWA pragnie trzymać się swoich statutowych celów, to "powinno" pozwać TVN za to, że ona pozwała red. Michalkiewicza z takiej (jak wyżej wymieniona) przyczyny.


SOWA pozwie TVN czy nie pozwie? Jak bukmacherzy typują?

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum