Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Józef Mackiewicz - jest Wielki, bo wścieka wielkich

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Sro Lis 07, 2007 7:23 pm    Temat postu: Józef Mackiewicz - jest Wielki, bo wścieka wielkich Odpowiedz z cytatem

Tygodnik Solidarność nr 45 (998) 9 listopada 2007
Grzegorz Eberhardt

11 listopada, po raz szósty zostanie przyznana Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza. Pisarza, publicysty ciągle u nas oficjalnie, praktycznie nieistniejącego. Jego dzieło powinno znajdować się w kanonie polskiej literatury, gdy faktycznie zdaje się dalej trwać jedynie w obiegu podziemnym. Powołanie w roku 2000 nagrody jego imienia było pierwszą poważną próbą nadania jej odpowiedniej popularności. Osobom śledzącym problemy związane z zaistnieniem twórczości, ale i postaci Józefa Mackiewicza, towarzyszy jedno, podstawowe pytanie: dlaczego jest on tak marginalizowany, jakie są tego przyczyny? Odpowiedź próbuje sformułować Grzegorz Eberhardt, autor książki "Pisarz dla dorosłych", który pokazuje jak potężnym i wpływowym ludziom zależało i nadal zależy na przemilczaniu twórczości Mackiewicza. Książka czeka na swojego wydawcę, a my drukujemy jej fragment.

Jest wielki, bo wścieka wielkich

Elity - ich zdecydowana większość - emigracyjne, krajowe nie przepadają za autorem "Kontry". Elity polityczne, kulturalne, intelektualne. Jest im zbyt krytyczny, uciążliwy, pamiętliwy! Drażni swą wiernością prawdzie, zasadom. A tu przecież do drzwi coraz mocniej się dobija relatywizm. Choćby tylko on!
Mackiewicz drażni także swoimi talentami, ale jeszcze bardziej, ich spełnianiem!
Przeciwnicy Mackiewicza, w artykułowaniu swej niechęci, często potrafią popaść w śmieszność. Tak np. przydarzyło się, na ogół opanowanemu, trzeźwemu Gombrowiczowi, gdy zanotował w swym "Dzienniku" w roku 1969: "Hetman [tak nazywa J. Mackiewicza - przyp. G.E.] żyje jedną ideą - walki z komunizmem - i nic innego go nie obchodzi, a zwłaszcza nie obchodzi go, że te pięćdziesiąt lat krwawego przewrotu to odpowiedź na tysiącletnie duszenie chłopa i robotnika przez szlachciurę, który rozsiadł się okrakiem na chamie i żarł".

Żrący szlachcic siedzący okrakiem na duszonym chłopie i robotniku! Dziwny to obraz jak na artystę, który namalował "Kosmos".
W tym samym czasie Zygmunt Hertz, pełen zachwytu, anonsował Miłoszowi mającą wkrótce wyjść w paryskim Instytucie Literackim powieść Mackiewicza "Nie trzeba głośno mówić": Hertz uznał ją za lepszą od "Doktora Żiwago" Borysa Pasternaka.

Z kolei, tak w tamtych dniach oceniał pisarza Marian Hemar: "Jestem pewny, że właśnie Józef Mackiewicz przejmie i udźwignie ciężką i trudną buławę pierwszego naszego prozaika. Tym bardziej wydaje się to po ostatniej jego książce «Lewa wolna»".
Rozwijał swą refleksję: "Henryk Sienkiewicz był pisarzem dla dzieci (...), które na zawsze zostają w nas i którymi my na zawsze zostajemy gdzieś w głębi naszych serc i w mrokach podświadomości. Stefan Żeromski był pisarzem dla młodzieży. Był taki czas, gdy nie można było być młodym nie przeszedłszy przez zaczarowany krąg żeromszczyzny, przez jej gorycz i dumę, liryzm i patos (...). Józef Mackiewicz jest pisarzem dla dorosłych, dla ludzi w wieku męskim, wieku klęski".

Tak, Mackiewicz jest doskonałym prozaikiem, mistrzem słowa, formy, magikiem treści. I on o tym wie. Gdy ma ochotę siada do biurka, papieru i tworzy to, co ma ochotę stworzyć. W każdej z form literackich. Od epickiej powieści po miniaturki nowelistyczne. Od eposu historycznego po opowiastki egzystencjalne. Natomiast, bardzo nie lubi wypowiadać się w "temacie" literatura. Nie lubi ględzić, bo tym najczęściej pachną mu tego typu wypowiedzi. J.M. nad wszystko przedkłada konkret, a w teoretyzowaniu o literaturze konkretu tyle, co kot napłakał. O, w takiej polityce, konkretu multum! I J.M., coraz to noszony adrenaliną, tworzy kolejne eseje publicystyczne. Tworzy czymś poruszony. Na ogół - czymś nieprawidłowym, niezgodnym z wartościami moralnymi (to jego główne kryterium). Ale pisać o literaturze?! Strata czasu! I na pewno - nie na jego temperament. (...)
J.M. najmocniej drażni kokieteria i zakłamanie twórców. Ale i koterie promujące miernotę, w zamian za wsparcie wymagające przychylności i solidarności ideowej. To groźne artystycznie, ale i politycznie. Jest więc wrogiem Pen-clubów, literackich związków zawodowych. I nie zazdrości tamtym bezpieczeństwa socjalnego, finansowego, choćby tego istniejącego w PRL. Wie, iż to bezpieczeństwo ma drugą stronę (najważniejszą) - niewolnictwo. Pełną zależność od mecenasa.

Taki niewolnik nie wychyli się, a gdy UB nakaże mu napisać "Popiół i diament", i owszem, napisze. I jeszcze zaangażuje w to cały swój talent. Ale już inny - równie niewolny - twórca, świadkując przyjacielowi obrabiającego ubecki diament, podejmie decyzję i da nogę z tego tak opiekuńczego kraju.
Za co zresztą chwała mu! Czas pokazał, iż ryzykując utratę stołówki związkowej, wygrał... Nobla!

Wszak większość literatów PRL'owskich nie potrafiła wyrwać się z tego kręgu. Większość nauczyła się żyć pod opieką. A może nawet i polubiła takie życie (...).
Józef Mackiewicz wielkim pisarzem jest!
I to pomimo niechęci, jaką obdarza go równie wielki twórca i autor tego zaklęcia, często tu przywoływany, Witold Gombrowicz. Autor "Kosmosu" nazywa autora "Kontry" Savonarolą (Hetmanem też) i ostrzega: "już czas pohamować nieco naszego, coraz bardziej szalejącego Savonarolę. Uwaga, moi Panowie! Pod przewodem takiego Hetmana zawędrujecie wprost do Ciemnogrodu".

Tak, Gombrowicz należał do całkiem licznego grona osób rozwścieczonych istnieniem Józefa Mackiewicza. Tym Mackiewiczem intelektualnym, twórczym, ale także mentalnym. I znowu powraca pytanie
- d l a c z e g o?
Dlaczego tak denerwował Witolda Gombrowicza?
Uważam, iż jeśli przywołany już Gombrowicz - w największym skrócie mówiąc - stawiał na Formę, pasją Mackiewicza była Treść. Gombrowicz bił się o Formę - w pocie czoła, myśli, spekulacji. Ta droga wymagała wielkich rezygnacji, i - w jakiś sposób - zdrady! Zdrady starej, tradycyjnej literatury. Wyśmianie jej, zdeptanie.
Użyłem słowa "zdrada", mając w pamięci (miłej zresztą) "klasycznych" "Opętanych", prawie, że równie "klasyczny" "Bakakaj", czy absolutnie "regularne" "Wspomnienia polskie", "Dzienniki". Gombrowicz jest ich autorem, zresztą - autorem najwyższego lotu. A jakby... nimi się nie chwali. On jest dumny z "Transatlantyku", "Ślubu", "Pornografii", "Iwony księżniczki Burgunda". A już w przypadku wspomnianych "Opętanych" wydaje się wręcz nieprzyznawać do autorstwa! (...)

Zestawiając J.M. z Gombrowiczem, i odwrotnie, warto wiedzieć, iż z ich relacjami różnie bywało. Był np. taki moment, gdy Gombrowicz, będąc świeżo po lekturze noweli Mackiewicza "Przyjaciel Flor", zamieszczonej w "Kulturze" w roku 1953, napisał do Jerzego Giedroycia: "to dzieło dużego i poetyckiego talentu".
A były to, właściwie, pierwsze kroki Mackiewicza w wielkiej literaturze. Dopiero za dwa lata wyjdzie jego pierwsza powieść, "Droga donikąd".

Po pięciu latach Gombrowicz, w 1958, także w liście do Giedroycia, omawiając politykę stypendialną amerykańskich instytucji kulturalnych, stwierdzi: "Gdybym był Ameryką, finansowałbym trzech pisarzy: Miłosza, Mackiewicza (Józefa), Gombrowicza".
Ta opinia niewątpliwie jest skutkiem lektury już istniejącej na rynku "Drogi", wydanego w międzyczasie "Karierowicza", oraz "Kontry", a być może, także i nowel ukazujących się w prasie emigracyjnej.

Twórczość Mackiewicza to triumf tradycyjnej literatury. Twórczość udowadniająca, wbrew ambicjom Gombrowicza - chcącego zresztą pogrzebać także i Poezję - jej wieczną żywotność i aktualność. Tak, istnienie J.M. z jego twórczością miało prawo denerwować autora "Kosmosu".
Gombrowicza denerwuje nie tylko udowadnianie przez Mackiewicza wiecznej aktualności "starej" Formy. Jego równie mocno denerwuje, udowodniona talentem J.M., ciągła atrakcyjność "starych" zasad moralnych. Dekalogu!

Nie udziwnienia! Nie prawą ręką za lewe ucho! Nie względność, nie nad-interpretacja, nie "róbta co chceta"! Nie relatywizm! A - po prostu - TAK jest TAK, NIE jest NIE!
Mackiewicz udowadniał to, nie bojąc się narażenia na krytykę, potępienie czy wyśmianie. A wyśmianie jest, w wieku XX, XXI straszną - najczęściej skuteczną - metodą zamknięcia ludziom ust!

Ludziska boją się śmierci i wyśmiania!
A wyśmiane może być wszystko! Dziś "okazuje się", iż wierność nie jest wynikiem zasad, a jedynie rezultatem braku okazji. Uczciwość, lojalność...? To samo!
Wierny, uczciwy, lojalny wychodzi na frajera!
Mackiewicz zna siłę drwiny, ale nie boi się jej i udowadnia to twórczo. Jego twórczość nie jest łatwo zbyć kpiną, a gdy nawet się próbuje... No, to i wychodzi się na tego "szlachciurę siedzącego okrakiem na małorolnym chłopie" itd., itp.

J.M. doskonale wie, o co mu chodzi. Hemar ma rację - to pisarz dla dorosłych!
Gombrowicza, jak pozwolę sobie spekulować, drażni także, ukazana przez Mackiewicza, siła i atrakcyjność konkretu, prawdy!
Stwierdzenie J.M., iż "jedynie prawda jest ciekawa" jest zdaniem porażająco prostym i o c z y w i s t y m.
Tak!

Komunizm, socjalizm nie jest ciekawy, ponieważ jest nudny! Po co więc ględzić o ideach, ideologiach, jeśli każdy kto "bawił" w PRL choć kilka tygodni, wie, że jego najgorszą cechą była właśnie n u d a! A z ciastek najsmaczniejszy był bimber!
Oczywiście, Mackiewicz nie może być postacią obojętną dla Gombrowicza. Mackiewicz jest dla niego groźny. Twórczość Gombrowicza zasadza się, m.in., na udowadnianiu, iż "stare" jest śmieszne, puste, godne lamusa, a nie poważnego traktowania twórczego. Mackiewicz, ani zresztą myśląc o dyskusji z tamtego negacjami (całkiem wprost i owszem formułowanymi), obala je bardzo skutecznie i przekonywająco. Obala swoją twórczością prozatorską, publicystyczną. I to obala niechcący. Rzec można - przy okazji uprawiania swego ogrodu.

Mackiewicz nie dyskutuje z Gombrowiczem o wartościach. Np. o patriotyzmie.
On przedstawia swoją wizję patriotyzmu (choćby i tego terminu nie używał), czyli odpowiedzialności, lojalności i mądrości.
I nagle się okazuje, iż Gombrowicz, wyśmiewając patriotyzm, wyśmiewa nie patriotyzm, a nacjonalizm! I nagle, w tym momencie, ku zgorszeniu Gombrowicza, panowie się zgadzają. Bo i Mackiewicz jest wrogiem nacjonalizmu. Tyle że - niejako, właśnie, przy okazji, ujawnia się straszna nieprecyzyjność Gombrowicza! Tak straszna, że zahacza o kompromitację!
Mówi się, że Gombrowicz jest wielki, bo zwalcza złe cechy narodowe. Że spiera się z polackością itd. Moim zdaniem, Gombrowicz nie walczy, on, jedynie, wady te opisuje, i - co najwyżej - wyśmiewa. Wszak śmiechem płytkim. Śmiechem, po którym zostaje jedynie pewność swego niedawnego rechotu, zapomina się natomiast o przyczynach owego skurczu mięśni twarzy.

Albo jeszcze inaczej - ten tylko nazwie twórczość Gombrowicza walką, kto nie zna twórczości Józefa Mackiewicza. Ponieważ takich analfabetów wielu jeszcze jest w naszym społeczeństwie, Gombrowicz może cieszyć się popularnością bojownika, odbrązowiacza itd., itp. Do chwili, gdy ów wyznawca Gombrowicza przeczyta "Nie trzeba głośno mówić" czy "Zwycięstwo prowokacji".
Doprawdy, Gombrowicz przy Mackiewiczu to układny salonowiec! Tu przytoczę fragment ze "Wspomnień polskich": "Nałkowskiej zawdzięczam, że w porę usunąłem z «Ferdydurki» wierszyk parodiujący legionową «Pierwszą Brygadę». Narobiła wrzasku: - Czy Pan oszalał? To prowokacja... Na szczęście tekst jeszcze nie był oddany do druku, więc załatało się to w porę i bez trudności". I pisarz wyraźnie oddycha z ulgą!
Ale i jedynie dowcipniś przy filozofie. Filut przy budowniczym! Bo i to jeszcze jest ważne: Gombrowicz wyśmiewa wady dla samego śmiechu, gdy Mackiewicz walczy z owymi wadami dla ulepszenia, dla budowy. Dla ostrzeżenia. A w każdym razie - z taką nadzieją to czyni. U Gombrowicza śladu nadziei się nie znajdzie!

"Ja powstaję przeciwko uniformizmowi. Każdy naród jest tym bogatszy duchowo, tym zasobniejszy w wartości moralne, im mniej jest purytański; im większy przedstawia wachlarz od prawa do lewa, od dołów do intelektualnej góry. Który nie jest zamknięty w koszarach myśli, wymaszerowując za bramę jedynie w celach propagandowych." Tak pisze, sam o sobie, J.M. w eseju "Moje refleksje dyskusyjne". I wie, co pisze. Jego powieści, choć niewątpliwie można je, w dużej części, nazwać propagandowymi, nie wymaszerowują z koszar, bo i nigdy w nich nie bawiły ani do nich nie zaglądały.
Mackiewicz nigdy nie dyskutuje na serio z Gombrowiczem. Podejrzewam, że Gombrowicz jest uważany przez Mackiewicza za twórcę niepoważnego. I tego domyśla się p. Witold. A to go obraża. I tu rozumiem Gombrowicza! (...)

Pisząc, co piszę, krytykując, co krytykuję, muszę przyznać, iż twórczość Gombrowicza osobiście cenię bardzo wysoko. Jego eksperymentowanie, walka o Formę jest równie wielka i potrzebna dla literatury jak udowadnianie, iż "stare" potrafi być uniwersalnie piękne i wartościowe. Gdyby nie było Gombrowicza, o wiele mniej dostrzegalna byłaby wielkość Mackiewicza. Z kolei gdyby nie on, czyż i Gombrowicz nie byłby mniejszy...?!"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum