Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ciekawa historia Niesiołowskiego
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeusz Świerczewski
Moderator


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 505

PostWysłany: Sob Sty 05, 2008 2:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

[AGENT JEST I BĘDZIE AGENTEM!!![/b]MOI DRODZY!
Pyskujemy, b]

Z mocy prawa IPN powinien to wszystko ujawnić a nie "zamiatać" pod dywan. Agent powinien iść do "pudła" za składanie fałszywych oświadczeń.
A może Kieres dał mu statut "pokrzywdzonego", jak Bolkowi?.
Tadeusz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Sro Sty 09, 2008 12:06 am    Temat postu: A kto to jest Maciarewicz? A kto -- Maciarenko? Odpowiedz z cytatem

A kto to jest Maciarewicz? A kto -- Maciarenko?
_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Sty 11, 2008 12:25 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pan Tadeusz Świerczewski napisał:
Cytat:
AGENT JEST I BĘDZIE AGENTEM!

I to jest prawda. Byli agenci są tylko na cmentarzach. Nawet agenci ujawnieni są groźni, bo nie wiadomo, czy ujawnione są wszystkie 'zasługi' agenta. Istnieje więc realna możliwość, że taki agent to zombi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Sty 20, 2008 12:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dostałam mailem:
Prof. Jerzy Robert Nowak

Osobną wielką porcję ordynarnych kalumnii Stefan Niesiołowski zarezerwował dla Radia Maryja i Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka. Niesiołowski wielokrotnie niezwykle agresywnie szkalował Radio Maryja i Ojca Tadeusza Rydzyka. W czasie rozmowy w Radiu Zet 21 października 2005 r. uznał Radio Maryja za "obciążenie, kulę u nogi, kompromitację" (por. W. Moszkowski: Bankrut użyteczny, "Nasz Dziennik" z 28 października 2005 r.). W artykule na łamach "Gazety Wyborczej" z 20 stycznia 2006 r. Niesiołowski nazwał Radio Maryja "wybitnie szkodliwą dla Polski rozgłośnią radiową, grupującą ludzi marnych i ograniczonych pod każdym względem".

Oburzające, oszczercze ataki Niesiołowskiego na Radio Maryja i o. Tadeusza Rydzyka wywołały wiele ostrych protestów ze strony różnych grup społeczeństwa. Warto tu przytoczyć np. wysłane do marszałka Senatu B. Borusewicza 29 listopada 2005 r. pismo słuchaczy Radia Maryja i widzów Telewizji Trwam, w tym wielu członków Stowarzyszenia Civitas Christiana, dotyczące zachowania p. Niesiołowskiego. Pismo wysłane zostało przez przewodniczącego Zarządu Oddziału Miejskiego w Szczecinie Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana - Edmunda Glazę. Autorzy listu pisali m.in.: "Wyrażamy stanowczy protest przeciwko wystąpieniom senatora Stefana Niesiołowskiego, w których poniża i obraża on nie tylko godność o. Tadeusza Rydzyka jako osoby, ale również jako kapłana, czym godzi w uczucia religijne wielomilionowej rzeszy katolików, słuchaczy Radia Maryja i Telewizji Trwam. Nasilenie ataków senatora Stefana Niesiołowskiego na Ojca Tadeusza Rydzyka i Radio Maryja nastąpiło w szczególności po przegranych przez PO wyborach. Pan Niesiołowski należy do tych polityków, którzy nie potrafią z honorem przegrać. (...) Obrażanie Ojca Tadeusza Rydzyka, słuchaczy Radia Maryja i widzów Telewizji Trwam (...) poniża również godność Senatora RP i przynosi wstyd Senatowi RP. Czy takie zachowanie jest godne osoby mieniącej się katolikiem? Oczekujemy nie tylko ukarania senatora Stefana Niesiołowskiego, ale i przeproszenia Ojca Tadeusza Rydzyka - Dyrektora Radia Maryja i Telewizji Trwam, oraz radiosłuchaczy Radia Maryja i widzów Telewizji Trwam".
Sygnatariusze listu do marszałka Senatu nie doczekali się żadnej odpowiedzi na swój protest. W związku z tym skierowali 20 grudnia 2006 r., za pośrednictwem wspomnianego już przewodniczącego Zarządu Oddziału Miejskiego w Szczecinie Civitas Christiana p. Edmunda Glazy, kolejny list do marszałka Senatu B. Borusewicza, żądając przeprosin ze strony senatora S. Niesiołowskiego. Akcentowali, że jak dotąd ze strony Senatu nie było żadnej reakcji na ich pismo. Według słuchaczy, dotarło do Senatu pismo S. Niesiołowskiego z dnia 10 lutego 2006 r., w którym "potwierdził swoją arogancję i pychę, nie wyraził skruchy i ubolewania, a po raz kolejny obraził o. Dyrektora i słuchaczy Radia Maryja". Niestety, i to nowe pismo słuchaczy Radia Maryja nie spotkało się z odpowiedzią władz Senatu, łącznie z jego marszałkiem B. Borusewiczem.

Maniery chłopca stajennego
Zachowanie Niesiołowskiego, jego fobie i ordynarne epitety wywoływały bardzo wiele krytycznych, acz bezskutecznych ocen ze strony przedstawicieli różnych środowisk medialnych i twórczych. By ograniczyć się chociaż do kilku takich wiele mówiących ocen. Redaktor "Wprost" Ryszard Mazurek pisał w swym tygodniku 21 stycznia 2007 r., że S. Niesiołowski jest "specjalistą od specyficznego rodzaju szermierki słownej - walki cepami". Henryk Piec na łamach polonijnego periodyku "Polonia" 2/2007 w bardzo krytycznym tekście o S. Niesiołowskim "Prawym okiem błazna. Stefan Niesiołowski" przypomniał wcześniejszą wypowiedź redaktorów "Wprost" o Niesiołowskim: "Jest to człowiek, który najpierw mówi, a potem myśli. Czasem z tego ostatniego rezygnuje". Znana socjolog prof. Jadwiga Staniszkis pisała wprost o "bełkocie" Niesiołowskiego, którym ten szkodzi w życiu publicznym i szczerze radziła PO, by "wycofała go z pierwszej linii" (por. wywiad J. Staniszkis dla "Dziennika" z 11 lipca 2006 r.). Wcześniej, na łamach "Rzeczpospolitej" z 28 października 2005 r., Staniszkis konstatowała, że "Niesiołowski pisał wredne i szkodliwe teksty".
Znający świetnie Niesiołowskiego Władysław Korowajczyk, który przez lata prowadził w Łodzi ciekawy dyskusyjny klub prawicowy, dał już ponad 6 lat temu (wspólnie z Agatą Kopeć) podsumowanie pewnych skrajnie antypatycznych, a niestety nagminnych, cech osobowości Niesiołowskiego. Jak pisali A. Kopeć i W. Korowajczyk: "Niesiołowski w każdej dyskusji wykrzykuje swoje 'racje', przerywa innym, ma odzywki, eufemicznie mówiąc, niegrzeczne. Jest po prostu facetem nie do przyjęcia, a każdy, kto go słucha, jest skrajnie zirytowany. U Niesiołowskiego nie ma merytorycznych argumentów, są tylko argumenty oszołoma. Główne jego cechy to pyszałkowatość i arogancja. Ponoć pochodzi z hrabiowskiego rodu. Co do tego mam poważne wątpliwości, jeżeli jest to prawda, to maniery chłopca stajennego byłyby dla Niesiołowskiego szkołą dobrego wychowania" (por. A. Kopeć i W. Korowajczyk: Rzecz o Niesiołowskim, "Myśl Polska" z 8 lipca 2001 r.).
Ciekawe, czy po tylu skrajnych "popisach" nienawiści, jakimi "wsławił się" Niesiołowski w ostatnich latach, zdobyłby się jeszcze teraz na podtrzymanie swego obłudnego twierdzenia sprzed kilkunastu lat: "Nikogo nie nienawidzę. Inaczej nie mógłbym nazywać się chrześcijaninem" (cyt. za: A. Poppek, K. Pytlakowska: "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s. 155).

Frakcja psychiatryczna w PO
Kolejne napady wściekłych fobii S. Niesiołowskiego wobec przeciwników politycznych wywołują jakże uzasadnione zatroskanie o stan psychiczny obecnego wicemarszałka Sejmu. W tej sprawie swoje niepokoje wyrażało już bardzo wiele osób z różnorodnych mediów i środowisk politycznych. Oto niektóre przykłady głosów tego typu.
Prawicowy publicysta "Głosu" Maciej K. Sokołowski, komentując fanatyczne, pełne nienawiści ataki Niesiołowskiego na Radio Maryja i Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka, pisał na temat tego senatora PO: "Jak Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera" ("Głos" z 29 października 2005 r.). Wyraźną kropkę nad i w tej sprawie postawił Henryk Łupiński na łamach polonijnego "Głosu Polskiego" z 13 lutego 2007 r., w tekście pod jednoznacznym tytułem "Strzeżmy się wariatów". Komentując kolejne wybryki publicystyczne Niesiołowskiego, zwłaszcza przyrównanie przez niego J. Kaczyńskiego do W. Gomułki, Łupiński pisał: "Dokonane (...) przezeń [przez S. Niesiołowskiego - J.R.N.] odkrycie wskazuje, że jest ono wynikiem postępującego wariactwa postępowo-politycznego, zwłaszcza zważywszy, że to nie pierwsza tak dalece oryginalna wypowiedź p. senatora (a kiedyś posła). (...) strzeżmy się wariatów. Zwłaszcza w polityce". Niewybredne wyskoki Niesiołowskiego, zwłaszcza wspomniane przyrównanie przezeń J. Kaczyńskiego do Gomułki, wywołały nader jadowity komentarz senatora PO nawet na łamach "Wprost". W rubryce Zalewskiego i Mazurka "Z życia opozycji" ("Wprost" z 4 czerwca 2006 r.) uznano, że "Niesiołowskiego trzeba traktować oczywiście w sposób szczególny (...). Nie sądziliśmy, że frakcja psychiatryczna [podkr. J.R.N.] jest w tej partii (PO) aż tak potężna". Wątpliwości co do psychicznego stanu senatora Niesiołowskiego wyrażano nawet na łamach lewicowej "Angory" z 1 stycznia 2006 r., i to pomimo tak licznych w ostatnich paru latach bratań się parlamentarzysty PO z różnymi lewakami. W ramach opracowanego przez Henryka Martenkę tzw. Alfabetu Martenki podano w toku charakteryzowania różnych postaci polskiego życia dość szczególny komentarz o Niesiołowskim. Uznano, że jest to "dyżurna szajba polskiego parlamentu [podkr. J.R.N.]. Nie ma tematu ani osoby, o których ten nieszczęsny senator nie wypowie się szyderczo i urągająco. Medycyna jest bezradna (...)".
W cytowanym już wyżej liście słuchaczy Radia Maryja i widzów Telewizji Trwam do marszałka Senatu B. Borusewicza z 2005 r. znalazły się również jakże wymowne konstatacje: "Znaliśmy Stefana Niesiołowskiego jako zupełnie inną osobę. Musimy ze smutkiem stwierdzić, że spostrzeżenia co do intelektualnej i psychicznej degradacji polityków można w sposób szczególny odnieść do senatora Stefana Niesiołowskiego".
Na tle tego typu charakterystyk Niesiołowskiego najłagodniejszą, wręcz dobrotliwie próbującą wytłumaczyć jego łamańce polityczne, była wygłoszona wcześniej, bo w 2001 r., wypowiedź ówczesnego prezesa ZChN Stanisława Zająca. Mówiąc o Niesiołowskim, Zając stwierdził, że to "zagubiony, nieszczęśliwy człowiek, poszukujący swego miejsca, a przez to wymagający współczucia. Egocentryzm dotknął Niesiołowskiego tak strasznie, że oprócz nienawiści do swoich kolegów, niewiele potrafi zrozumieć" (cyt. za: M. Łętowski: Ile jest wart Kaczyński?, "Życie" z 29 maja 2001 r.).
Na tle cytowanych wyżej alarmujących ostrzeżeń troska o dobro publiczne skłania mnie do wysunięcia następującego postulatu. W interesie parlamentu należy podjąć jak najszybciej stosowne kroki zmierzające do ustalenia, czy w przypadku "dziwnych" zachowań S. Niesiołowskiego nie chodzi o jakiś groźny przypadek medyczny. Sprawa wymaga troskliwego rozważenia. Pamiętajmy, że S. Niesiołowski jest osobą, która wiele przeżyła - więzienie, własne sypanie na innych, w tym na brata i narzeczoną - i przypuszczalne prawdziwie koszmarne wyrzuty sumienia z tego powodu oraz z powodu dokonanej przez niego w latach 90. haniebnej zdrady wcześniejszych poglądów politycznych. Doszedł do tego potem ewidentny wstrząs psychiczny z powodu katastrofalnej osobistej przegranej wyborczej 2001 r., poczucia, że nikt go wtedy nie chciał - ani w PiS, ani w PO. Jak więc widzimy, przyczyn postępującego rozstroju nerwowego u S. Niesiołowskiego jest wiele. Trzeba jednak zrobić wszystko, także pod względem medycznym, aby pogłębiająca się emocjonalność Niesiołowskiego nie szkodziła innym, a przede wszystkim, by nie zatruwała atmosfery polskiego życia publicznego. Dziś niestety fakty są aż nadto uparte: Niesiołowski jest największym zatruwaczem polskiego życia politycznego, wciąż jątrzącym i utrudniającym jakiekolwiek możliwości dialogu między PO a partiami prawicowymi.

Niesiołowski "za, ale i przeciw lustracji"
W maju 1992 r. Niesiołowski był zdecydowanym zwolennikiem ustawy lustracyjnej. Jeszcze po wielu latach tłumaczył redaktorkom "Gazety Wyborczej": Annie Bikont i Joannie Szczęsnej, iż: "(...) uchwała lustracyjna z 1992 r., żeby ujawnić agentów, wydawała mi się na oko rozsądna. Gdy Macierewicz sporządził listę, spytałem go, czy jest pewien, że to sami agenci, czy ma dowody, a on to potwierdził. Kierowała mną pasja, uważałem, że oto dokonuje się autentyczna moralna rewolucja oczyszczenia Polski" (cyt. za: A. Bikont, J. Szczęsna: Radio Maryja? Wolę motyle, "Gazeta Wyborcza" z 6-7 maja 2006 r.). Redaktorki "Wyborczej" A. Bikont i J. Szczęsna przypominają: "4 czerwca 1992 r. Niesiołowski z trybuny sejmowej mówił w obronie listy Macierewicza: 'Uczciwi nie mają się czego bać, niech się boją ci, co mają coś na sumieniu'. Kiedy zaczął na niego krzyczeć Kuroń, Niesiołowski przekonany o swojej racji też krzyczał: 'Jacek, kogo ty się boisz, kogo chronisz?' (...)" (por. tamże). Według A. Bikont i J. Szczęsnej (op. cit.), Niesiołowski "dziś uważa, że tamta uchwała była błędem, który uniemożliwił rzetelną lustrację".
Jeszcze w 2000 roku Niesiołowski zdecydowanie potępiał antylustracyjne fobie "Gazety Wyborczej" i samego A. Michnika, przedstawiał je jako wyraz "histerii" (por. tekst S. Niesiołowskiego: Histeria, "Życie" z 1 sierpnia 2000 r.). Dziś ten sam Niesiołowski należy do najskrajniejszych przeciwników gruntownej lustracji, polegającej na pełnym odtajnieniu wszystkich teczek z IPN. Twierdzi, że "doprowadziłoby to do wielu krzywd i nieszczęść (...). Esbecja wykorzystywała ludzką słabość, szukała najróżniejszych haków. Okazałoby się, że najlepiej było nic nie robić i siedzieć cicho" (por. wywiad ze S. Niesiołowskim w "Gazecie Wyborczej", w "Dużym Formacie", z 14 listopada 2005 r.). Czytelnicy "Naszego Dziennika" wiedzą już z pierwszego odcinka cyklu moich czterech artykułów o Niesiołowskim, czego naprawdę boi się obecny wicemarszałek Sejmu w przypadku pełnego udostępnienia materiałów bezpieki ze śledztw w jego sprawie. Szokuje wprost niezwykła brutalność ataków S. Niesiołowskiego na IPN i prezesa tej instytucji Janusza Kurtykę. W publikowanym w "Gazecie Wyborczej" z 13 września 2006 r. tekście "Prezydent Kuronia nie obroni" Niesiołowski pisał, nawiązując do listu 9 byłych działaczy opozycji, w obronie Kuronia: "Doskonale rozumiem szlachetne intencje autorów i ich oburzenie na plugawienie najnowszej historii przez pseudohistoryków z IPN, która to instytucja pod przewodnictwem Janusza Kurtyki najwyraźniej schodzi na psy. Po ostatnich wypowiedziach i oczekiwaniach Kurtyki nie oczekuję od niego niczego, z wyjątkiem natychmiastowej rezygnacji z funkcji, do której sprawowania się nie nadaje". Trudno ukryć oburzenie z powodu tego tak obrzydliwego ataku Niesiołowskiego na prezesa IPN, który robi wszystko, by naprawić żałosne skutki zaniechań poprzedniego prezesa IPN - Leona Kieresa, ulubieńca "Wyborczej", Kwaśniewskiego i zasadniczo postkomunistów.
Najbardziej oburzający był jednak wywiad Jarosława Karpińskiego z senatorem S. Niesiołowskim, publikowany w postkomunistycznej "Trybunie" z 12-13 maja 2007 r. pt. "Trzeba zlikwidować IPN". Skandalem był już sam fakt, iż z inicjatywą zlikwidowania IPN, instytucji szczególnie ważnej dla obnażania zbrodni komunistów, Niesiołowski wystąpił na łamach postkomunistycznej "Trybuny". Twierdził w wywiadzie, że IPN "uległ w ciągu ostatniego roku gruntownej degeneracji. Ta instytucja właściwie staje się powoli niepotrzebna i szkodliwa. (...) Myślę, że należałoby chyba zlikwidować tę instytucję (...)".

Wokół III Rzeczypospolitej
Dzisiejszy Niesiołowski, występując przeciw hasłom IV Rzeczypospolitej jako rzekomego "poronionego pomysłu", czyni z III RP rodzaj sztandaru. Z werwą perorował w wywiadzie dla dodatku "Gazety Wyborczej" - "Duży Format" z 14 listopada 2005 r. - na temat III RP: "Chciałbym, żeby to była ostatnia i wieczna Rzeczpospolita".
Niesiołowski, dziś tak bezkrytycznie, wręcz panegirycznie wysławiający cały okres III Rzeczypospolitej, jeszcze w 2001 r. pisał: "(...) Cynizm i relatywizm moralny stał się w znacznym stopniu półoficjalną ideologią III Rzeczypospolitej, propagowaną przez środki masowego przekazu. Zwłaszcza na początku lat dziewięćdziesiątych sformułowana została przez wrogów Kościoła i religii katolickiej teza o 'zastąpieniu' dyktatury czerwonej przez dyktaturę czarną, której konsekwencją miała być groźba wprowadzenia w naszym kraju państwa wyznaniowego, wzorowanego na teokracji islamskiej. Rozpowszechniona była opinia o 'chomeinizacji' Polski, a koronnym dowodem były działania zmierzające do ograniczenia masowego zabijania dzieci nienarodzonych. Organizatorzy kampanii na rzecz nieograniczonej aborcji, postkomuniści i wielu polityków liberalnej lewicy formułowało pogląd o zasadniczej 'niezdolności i nieprzystosowaniu' polskiego Kościoła do funkcjonowania w warunkach państwa demokratycznego. W kraju, w którym ponad 90% ludzi było ochrzczonych, co oczywiście nie oznaczało, że byli to ludzie lojalni wobec Kościoła, dochodziło do bezkarnego i wręcz prowokacyjnego obrażania uczuć ludzi wierzących, atakowane i znieważane były najświętsze dla katolików symbole i wartości. (...) Podobnie jak w czasach komunistycznych, stalinowskich, wielu intelektualistów zaangażowało się w popieranie zbrodniczego systemu, atakowanie i poniżanie jego przeciwników i ofiar, tak w wolnej Polsce wielu ludzi nauki, kultury, często uważanych za autorytety moralne, angażuje się na rzecz walki z Kościołem, tym razem prowadzonej pod hasłem 'uwolnienia' Kościoła od zbyt wielkiego zaangażowania w spory polityczne. Pod pewnym względem sytuacja przypominała to, z czym miałem do czynienia podczas ataku propagandy komunistycznej i kierowanej osobiście przez Władysława Gomułkę i Józefa Cyrankiewicza akcji wymierzonej przeciwko kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu i Episkopatowi Polski w związku z orędziem biskupów polskich do biskupów niemieckich w 1965 roku i obchodom milenijnym w roku następnym (...)".
Dziś, gdy Niesiołowski jest jednym z filarów Platformy Obywatelskiej, partii wchodzącej w koalicję z PSL, warto przypomnieć, że przez wiele lat właśnie on był nieubłaganym wrogiem PSL, przeciwnikiem wchodzenia partii prawicowych w jakąkolwiek formę koalicji z PSL. Przypomnę tu choćby jakże jednoznaczne w tym względzie stwierdzenia S. Niesiołowskiego z artykułu "Historyczna szansa i zmarnowana okazja" ("Tygodnik Powszechny" z 11 sierpnia 1996 r.): "Jest nieuczciwością, a także przejawem politycznej krótkowzroczności i naiwności widzenie w PSL-u partii uczciwej, autentycznej i jedynej reprezentacji wsi, która zasługuje na to, by być brana pod uwagę jako przyszły sojusznik ugrupowań demokratycznych i niepodległościowych Polski po-sierpniowej (...). To PSL, tworząc rząd z komunistami, ponosi odpowiedzialność za dzisiejszy stan Polski i to postawa PSL-u umożliwiła komunistom wyjście z politycznej izolacji (...). I to PSL wreszcie traktuje Polskę w sposób wyjątkowo cyniczny, wyłącznie jak folwark własnych interesów".

Zarzuty w sprawach finansowych
Były wobec Stefana Niesiołowskiego wysuwane publicznie oskarżenia o niewłaściwe, niedopuszczalne wydatkowanie społecznych pieniędzy. Po raz pierwszy publicznie wystąpił z nimi w lipcu 1991 r. na łamach "Przeglądu Tygodniowego" publicysta Krzysztof Spychalski, zarzucając Niesiołowskiemu samowolne rozdysponowanie pieniędzy w imieniu ŁTIS (Łódzkiego Towarzystwa Inicjatyw Społecznych). Redaktor Spychalski skierował do S. Niesiołowskiego publiczne zapytania: "Dlaczego podpisał pan dokument w imieniu towarzystwa, do którego pan nie należał? Czemu zdecydował się pan dysponować pieniędzmi, które przeznaczone były dla kogoś innego? Jak je pan zainwestował?" (por. K. Spychalski: Niedoczekanie, "Przegląd Tygodniowy" z 6 września 1992 r.). Sprawa dotyczyła przywiezionych przez S. Niesiołowskiego z Francji 100 tysięcy franków, podjętych przez niego dla ŁTIS po podpisaniu umowy ze strony tego stowarzyszenia. Szef ŁTIS Tomasz Filipczak opisał całą sprawę szerzej na łamach "Kuriera Polskiego" z 26 lipca 1991 r., stwierdzając m.in.: "Kiedy do Łodzi miał przybyć mer Londynu, dowiedzieliśmy się o istnieniu tych 100 tysięcy franków. Mieliśmy do Niesiołowskiego pretensje. On w sposób nieparlamentarny odmówił wszelkiej dyskusji. A pieniądze te zostały przez Niesiołowskiego zainwestowane w 'Tygodnik Solidarności Ziemi Łódzkiej', który zbankrutował, i w 'Solidarność Rolników Indywidualnych', lojalnych w zamian za to podczas walki politycznej, która wkrótce rozgorzała. Dzięki pieniądzom Łódzkie Porozumienie Obywatelskie wygrało walkę wyborczą, w jego skład wchodzili wówczas m.in. Stefan Niesiołowski i Grzegorz Palka (...). Zresztą z Francji przyszło także kilka TIR-ów z maszynami offsetowymi, a ŁPO je połknęło i do tej pory nie wiadomo, co się z tym stało".
Poprzedni szef ŁTIS Jerzy Drygalski powiedział w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego" z lipca 1991 r.: "Ani ŁTIS, ani ja osobiście nie upoważniłem posła Niesiołowskiego do podpisywania umowy w imieniu towarzystwa. Pan Niesiołowski nie przekazał mi umowy ani nie poinformował mnie nawet o jej podpisaniu. Umowę - i to niechętnie - udostępnił mi dopiero na moją prośbę i to po upływie kilku miesięcy. O podpisaniu takiej umowy dowiedziałem się z innych źródeł".
W wypowiedzi dla "Dziennika Łódzkiego" z 23 lipca 1991 r. Jerzy Drygalski akcentował: "Byłem zwolennikiem niezrobienia skandalu w tej sprawie. Może to był błąd. Uważam, że poseł 'Solidarności' musi być szczególnie ostrożny w wydatkowaniu społecznych pieniędzy. (...) Dla mnie jest to przykra sprawa, bo dotyczy po pierwsze posła, a po drugie miasta, z którego się wywodzę - z Łodzi". Sam poseł Niesiołowski wielokrotnie próbował usprawiedliwiać swoje zachowanie w całej sprawie poprzez publiczne zapewnienia, jakoby przywiezione z Francji do Łodzi pieniądze podzielił zgodnie z wolą ówczesnego senatora Jerzego Dietla i wspomnianego już Jerzego Drygalskiego (por. K. Spychalski, op. cit.). Tłumaczenia Niesiołowskiego nie znalazły jednak potwierdzenia ani w wypowiedziach senatora Dietla, ani prezesa Drygalskiego. Profesor Dietl stwierdził w "Dzienniku Łódzkim" z 7 sierpnia 1991 r.: "Nie brałem żadnego udziału w podziale pieniędzy, nie podpisywałem jakichkolwiek protokołów lub dokumentów. Decyzję podjął poseł Stefan Niesiołowski". W tym samym numerze "DŁ" Jerzy Drygalski konkludował: "Jest faktem, że pan S. Niesiołowski targował się o podział pieniędzy i rzeczywiście dokonaliśmy wstępnych ustaleń co do ich podziału. Rozważmy zatem całą sytuację. Pan poseł podpisuje bez upoważnienia umowę w imieniu ŁTIS, pobiera pieniądze, a następnie wymusza ich podział i dokonując tego, uważa, że sprawa jest załatwiona".
Dodajmy, że jeszcze 6 lutego 1992 r. szef ŁTIS Tomasz Filipczak powiedział dziennikarzowi "Gazety Wyborczej": "Co do sprawy 100 tysięcy franków, to podtrzymuję swoje stanowisko z artykułu w 'Przeglądzie Tygodniowym': moim zdaniem, Niesiołowski nie rozliczył się z tych pieniędzy". Niesiołowski, rozwścieczony kolejnymi artykułami Krzysztofa Spychalskiego, podejmującego sprawę 100 tysięcy franków, z furią zaatakował dziennikarza "Przeglądu Tygodniowego" w swym wywiadzie do książki "Szaszłyk po polsku", wydanej w 1992 roku. Bez próby konkretnego, szczegółowego wyjaśnienia całej sprawy Niesiołowski powiedział w publikowanym wtedy wywiadzie m.in.: "Spychalski Krzysztof - dziennikarz 'Przeglądu Tygodniowego' (...). Uważam go za obrzydliwą kreaturę, kłamcę, który nałgał na mój temat i rozpętał dla celów wyborczych wymyśloną aferę stu tysięcy franków (...). Żałuję, że z nim w ogóle rozmawiałem" (cyt. za A. Poppek, K. Pytlakowska: "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s. 158).

Kilka uwag końcowych
Poświęciłem aż cztery teksty w "Naszym Dzienniku" tak mało sympatycznej postaci, jaką jest obecny wicemarszałek Sejmu z ramienia PO Stefan Niesiołowski. Wiele faktów przytoczonych przeze mnie było prawie nieznanych lub zupełnie nieznanych szerszym kręgom czytelniczym i chyba tylko ta dość powszechna niewiedza skłoniła kierownictwo Platformy do wyniesienia Niesiołowskiego do tak wysokiej funkcji w polskim parlamencie. Już pierwsze dwa moje teksty o Niesiołowskim, tak mocno go odbrązawiające, wywołały bardzo duży rezonans w różnych środowiskach, masę telefonów i korespondencji. Warto odnotować dość niespodziewaną, bardzo pozytywną reakcję na łamach, łagodnie mówiąc, niehołubiącej ani "Naszego Dziennika", ani mnie "Rzeczpospolitej". W numerze z 31 grudnia 2007 - 1 stycznia 2008 r. ukazał się tam nader wymowny felieton Rafała M. Ziemkiewicza "Mister Bluzg" o S. Niesiołowskim. Ziemkiewicz, z którym parę razy dość ostro polemizowaliśmy, tym razem wyraził zdecydowaną aprobatę dla mego tekstu o Niesiołowskim. Zacytował z niego stary, ale jakże kompromitujący dzisiejszego Niesiołowskiego, gorliwego współpracownika "Wyborczej", tekst o Michniku, jako "fanatyku", którym Niesiołowski się "brzydzi" z powodu lansowania przezeń "twardej, antykościelnej, antypolskiej linii politycznej". Ziemkiewicz zaakcentował dalej, iż cytuje w tym momencie S. Niesiołowskiego "za profesorem Nowakiem, który zestawił w 'Naszym Dzienniku' kapitalny wybór cytatów z obecnego wicemarszałka Sejmu od 'pogrobowców stalinizmu z KOR' aż po 'elegancko opakowaną recydywę tymińszczyzny', jak nazwał kilka lat temu PO".
Rafał Ziemkiewicz pisał dalej o moim tekście z "Naszego Dziennika" o Niesiołowskim: "Polecam ten wybór, bo pokazuje on, że w Polsce, jak rzadko w którym kraju, można zrobić wielką karierę na jednym: braku zahamowań w ubliżaniu każdemu, komu w danej chwili opłaca się ubliżać. Nic więcej nie trzeba, by osiągnąć pozycję jednej z najważniejszych osób w państwie, jak to się owej pociesznej personie udało". Wielce pociesznej, wręcz groteskowej osobie, jaką jest stary kameleon Niesiołowski. Na pewno nie były mu w smak tak kompromitujące go moje teksty. Sam sobie jest jednak winny. Po co rzucał się kolejny raz ze swymi podłymi oszczerczymi wymyśleniami w TVN 24 w dniu 7 grudnia na Radio Maryja, Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka, ks. bp. Józefa Zawitkowskiego i mnie? Należała mu się za to "odpowiednia" riposta na łamach "Naszego Dziennika". Może teraz lepiej przemyśli skutki swej haniebnej napaści telewizyjnej z 7 grudnia i tym lepiej uprzytomni sobie, jak bardzo aktualny i dziś jest słynny dwuwiersz z "Pana Tadeusza": "Głupi niedźwiedziu, gdybyś w mateczniku siedział, nigdy by się o tobie Wojski nie dowiedział!".

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Wto Sty 22, 2008 11:09 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprawa zachowania Niesiołowskiego w latach 1970-tych (po wpadce "Ruchu") ma ciąg dalszy.

Dzisiejsza prasa zamieszcza dwie informacje.


Cytat:
"Niesiołowski pozywa publicystę "Naszego Dziennika"

Poseł PO Stefan Niesiołowski wytoczył proces cywilny publicyście "Naszego Dziennika" Jerzemu Robertowi Nowakowi.

Niesiołowski w pozwie napisał, że w październiku 2007 r. "NDz" wydrukował artykuł Nowaka, w którym o pośle PO znalazło się zdanie: "ciągle przedstawia się go jako rzekomego herosa opozycji antykomunistycznej. Jest to w sprzeczności z faktem, że był na liście Milczanowskiego oraz tym, że po uwięzieniu za udział w nielegalnym 'Ruchu' zaczął na wszystkich sypać zaraz pierwszego dnia po uwięzieniu". Nowak powołuje się na słowa "wsypanej przez niego jego byłej narzeczonej Elżbiety Królikowskiej-Avis, która 10 lat temu wygrała z Niesiołowskim proces o pomówienie".

Według powoda, słowa te sugerują, że był on agentem ("lista Milczanowskiego" to sporządzony w 1991 r. przez tego ówczesnego szefa UOP spis domniemanych agentów SB). Niesiołowski podkreśla, że Nowak miał na celu poniżenie go i narażenie na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu polityka. Przypomniał, że IPN nadał mu status pokrzywdzonego.

Niesiołowski oświadczył też, że nie 10 lat temu, ale kilkanaście miesięcy temu wygrał proces z Królikowską-Avis, która - jak pisze w pozwie - "przekazała w toku śledztwa prokuraturze z własnej inicjatywy obszerny tekst, w którym odcinała się, a wręcz piętnowała konspiracyjną działalność moją czy braci Czumów".

Według Niesiołowskiego, ta kobieta "motywowana mieszaniną osobistej niechęci i politycznej złości stara się mnie zdyskredytować".

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4856032.html

Rzepa drukuje też list Andrzeja Czumy w tej sprawie, broniący Niesiołowskiego. Niestety nie jest on dostępny w bezpłatnym wydaniu internetowym. Nie jest też dostępny na stronie rodziny Czumów!?

http://new-arch.rp.pl/artykul/746761.html

http://www.czuma.pl/

Ten list Andrzeja Czumy jest bardzo ciekawy, gdyż potwierdza pewne fakty, natomiast rózni się w ich interpretacji. Oto kluczowy fragment:

"To właśnie ich zeznania [tj. osób, które sypały w śledztwie - ML] pokazywane były innym aresztowanym. Stefan Niesiołowski, jak większość naszych kleżanek i kolegów, tylko potwierdzał lub nie potwierdzał cytowane fragmenty. [pogrubienie moje - ML] Nazwanie takiego działania sypaniem jest nieuczciwym i krzywdzącym naduzyciem."

W tym liście Andrzej Czuma nie odnosi sie do zarzutów związanych z umieszczeniem nazwiska Stefana Niesiołowskiego na liście Macierewicza.

Zwróćmy uwagę, że przywoływane przez GW fragmenty pozwu Niesiołowskiego, także nie odnoszą się wprost do zarzutu, że sypał w sledztwie (nie ma jednoznacznego zaprzeczenia tego faktu ani tez potwierdzenia tego faktu z ew. odmienną interpretacją - jak u Czumy). W sumie sformułowania pozwu Niesiołowskiego to wyrażna sztuczka prawnicza - stwarzają wrażenie zaprzecznia, ale sa jałowe w treści i bardzo ogólnikowe.

Szkoda, że Stefan Niesiołowski zdecydował się iść w zaparte...

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum