Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

J. Staniszkis: Tusk lepiej by zrobił, gdyby został w domu
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Pon Lut 11, 2008 10:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ale drodzy Państwo zapomniałem o najważniejszym chyba - Proszę Państwa jest, jest nareszcie mamy go, jednym z większych-co ja mówię, największym sukcesem wizyty Pana Donalda w Moskwie jest powrót Festiwalu Piosenki Radzieckiej - co ja mówię - Rosyjskiej, a to przecież "zasadnicza" różnica. Mało tego że chcą nam grać żebyśmy pod ich muzykę tańczyli, to teraz jeszcze będą nam śpiewać - cóż za rozkosz dla ucha. Nie dziwota że według ostatnich "sondaży" poparcie dla wizyty idzie pionowo do góry. Mam nadzieję że będzie jeszcze tak do tej góry szło długo - ale później za to jak - j.......e, to już się nie podniesie mam nadzieję.





Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Lut 12, 2008 7:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=266

"Teraz trzeba zapłacić i odsiedzieć

Komentarz „Nasz Dziennik” 2008-02-12 www.michalkiewicz.pl


„(...)

Wydaje się, że – po pierwsze – Polska ma interes w zapewnieniu sobie bezpieczeństwa energetycznego, a więc sytuacji, w której Rosja nie może jej odciąć od dostaw surowców energetycznych, bez odcięcia od nich reszty Europy. Po drugie – Polska ma interes w zapewnieniu sobie odporności na militarne zagrożenie ze strony Rosji, to znaczy – w doprowadzeniu do sytuacji, że każda próba militarnego nacisku na Polskę stwarza ryzyko konfliktu globalnego. Po trzecie – Polska ma interes w niepodległości Ukrainy i Białorusi i politycznej niezależności tych państw od Rosji. Po czwarte wreszcie – Polska jest zainteresowana swobodną wymianą handlową z Rosją. A jaki interes wobec Polski ma Rosja? Wydaje się, że można go sprowadzić do jednego: żeby Polska ponownie stała się „bliską zagranicą”, czyli krótko mówiąc – żeby się poddała. Jest to szczególnie dla nas groźne nie tylko dlatego, że Rosja wciąż jest państwem bardzo silnym i w miarę krzepnięcia powracającym do polityki imperialnej, ale przede wszystkim dlatego, że kamieniem węgielnym rosyjskiej polityki w Europie, jest strategiczne partnerstwo z Niemcami, które są i będą kierownikiem politycznym Unii Europejskiej. Zagrożenie polega na tym, że również Niemcy nie mają do nas innego interesu, tylko – żebyśmy się poddali. Wprawdzie formułują to delikatniej niż Rosjanie, ale nie o formę tu idzie, a o treść.

Biorąc pod uwagę ten katalog polskich interesów – co udało się załatwić premierowi Tuskowi w Moskwie? Opierając się na informacjach przekazanych przez niego samego podczas konferencji prasowej, można odpowiedzieć po kolei: w sprawie bezpieczeństwa energetycznego „uzgodniono”, że Rosja „wykazała determinację” by do spółki z Niemcami dokończyć budowę omijającego Polskę Gazociągu Północnego, zaś Polska zachowała „prawo do sprzeciwu”. Słowem – „zgoda z "Dziadkiem" znakomita!”, ale czy „prawem do sprzeciwu” można palić? W sprawie bezpieczeństwa militarnego, a konkretnie „tarczy” – Rosjanie są „przeciw”. Wprawdzie „uznają” prawo Polski do umieszczania na swoim terytorium instalacji militarnych, ale pod warunkiem możliwości ich kontrolowania. Znaczy – jednak „bliska zagranica”. Premier Tusk „dopuścił możliwość” obecności rosyjskich inspektorów w polskich bazach, ale nie postawił warunku, że wyłącznie na zasadzie wzajemności – jeśli polscy inspektorzy będą dopuszczeni do baz rosyjskich, które przecież też „mogą zagrozić” Polsce. Co do Ukrainy – to akurat w dniu moskiewskiej wizyty premiera Tuska, Rosjanie odcięli na Ukrainę dostawy gazu. Trudno o bardziej wymowną aluzję. I wreszcie co do handlu – nie wyszli poza niezobowiązujące deklaracje dobrej woli.

Krótko mówiąc – premier Donald Tusk niczego nie załatwił, a w niektórych deklaracjach (rosyjskie inspekcje w bazach na terenie Polski) posunął się o jeden krok za daleko. Przełknął afront z Ukrainą, ale bo też cóż innego mógł zrobić? Oczywiście za żadne skarby się do tego nie przyzna, ale chyba już się przekonał o szkodliwości totalnej krytyki polityki wschodniej rządu Kaczyńskiego, o wartości lansowanej przez niego samego polityki umizgów, a przede wszystkim – o cenie, jaką będzie musiała zapłacić Polska za dwuletnie obcmokiwanie Platformy Obywatelskiej przez strategicznych partnerów i zainstalowanie rządu PO w Warszawie. Tak właśnie powiedział pewien adwokat swemu klientowi: wygrał pan sprawę, trzeba tylko zapłacić i odsiedzieć. "



Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Lut 12, 2008 8:32 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/91785.html

"Biznesmeni stracili czas w Moskwie?
12-02-2008, ostatnia aktualizacja 12-02-2008 03:25

Przedsiębiorcy, którzy uczestniczyli w wizycie Donalda Tuska w Moskwie, są rozczarowani – dowiaduje się „Rzeczpospolita”.


Z premierem poleciała do Rosji grupa 12 prezesów największych polskich firm, które prowadzą interesy z Rosjanami. Ich zdaniem biznesowa część wizyty była jednak źle przygotowana. Poza jednym dwugodzinnym spotkaniem z przedstawicielami rosyjskiej izby gospodarczej niemal cały czas biznesmeni przesiedzieli w polskiej ambasadzie. Prezesowi PKP Andrzejowi Wachowi udało się jeszcze spotkać ze swoim rosyjskim odpowiednikiem.

– Osobiście czułem się trochę jak kwiatek do kożucha – mówi „Rz” Piotr Kownacki, prezes Orlenu. Przyznaje, że czas spędzony w Rosji uznaje za stracony. – Ale trudno się było spodziewać spotkań na najwyższym szczeblu, skoro informację o naszym uczestnictwie w wizycie otrzymaliśmy dwa dni przed wylotem.

Premier wyjeżdżał w piątek rano. Biznesmeni dowiedzieli się, że będą mogli z nim polecieć, we środę. Owszem, padło pytanie, z kim chcieliby się spotkać, ale, jak sami podkreślają, jeden dzień to zdecydowanie za mało, by zorganizować poważne rozmowy.

Szef Centrum Informacyjnego Rządu Jacek Filipowicz wyjaśnia, że program pobytu dla przedsiębiorców organizowała ambasada w Moskwie. – Nie zetknąłem się z żadnymi zastrzeżeniami, aby coś było nie w porządku – mówi Filipowicz.

Tak czy inaczej biznesmeni niewiele załatwili w Moskwie. O inne owoce wizyty chce za to zapytać premiera prezydent Lech Kaczyński. Zaprosił premiera na rozmowę w tej sprawie.

(...)

Wicepremier Grzegorz Schetyna zapowiada jednak, że jeśli zajdzie taka konieczność, to Donald Tusk może w każdej chwili wrócić do kraju. – Jak będzie potrzebna jego obecność w Warszawie, to na pewno tak właśnie się stanie – mówił wicepremier w RMF.

Skracanie wypoczynku nie będzie jednak konieczne. – Skoro pan premier jest na urlopie, to nie chcemy mu tego urlopu przerywać – mówi minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński."
Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Lut 13, 2008 9:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://michalrachon.salon24.pl/index.html

Michał Rachoń,
2008-02-08, 13:26:02

"Donald na Żywo - Premier jedzie do Moskwy

Myślę, że możemy mówić o kolejnym sukcesie polskiej dyplomacji. Przygotowując się do zakończenia tygodnia oglądałem z zaciekawieniem konferencję prasową Donalda Tuska i Wiktora Zubkowa. Zgodnie z zasadami protokołu dyplomatycznego głos zabrał premier Federacji Rosyjskiej, składając między innymi zaskakującą deklarację dotyczącą spraw humanitarnych:

"Liczymy na współpracę również na polu humanitarnym. Jesteśmy zainteresowani organizacją festiwalu piosenki rosyjskiej w Zielonej Górze (...)".

Zamurowało mnie. Od ostatnich rozmów na tak wysokim szczeblu między Polską a Rosją ciągle trwa wojna w Czeczenii, w Londynie z rąk agentów FSB ginie brytyjski obywatel, badający zabójstwo rosyjskiej dziennikarki śledczej, rozpoczęła się kampania wyborcza polegająca głównie na odmowie rejestracji co bardziej niezależnych od Kremla kandydatów, w powietrze wyleciało kilka budynków mieszkalnych, a kluczową "humanitarną" propozycją skierowaną do polskiego premiera przez jego rosyjskiego odpowiednika jest rewitalizacja skansenu i symbolu zniewolenia Polski przez komunistów pochodzenia radzieckiego.

Wydawać się mogło, że taka propozycja zostanie z miejsca obśmiana, jako niestosowny żart. W odpowiedzi Donald Tusk:

"Festiwal w Zielonej Górze to przykład, że możliwe są różne formy współpracy. Liczę na szybkie spotkanie ministrów kultury Polski i Rosji - bo ci ministrowie nie biorą udziału w tych rozmowach w Moskwie. Mamy cały pakiet obustronnych propozycji takich jak wystawy muzealne, czasowe galerie (...).".

Mam taki pomysł: Świetną propozycja czasowej wystawy muzealnej mogłaby być na przykład wystawa zrabowanych na terytorium polskim dzieł sztuki, których nieokreślona liczba znajduje się ciągle w rękach państwowych rosyjskich muzeów. Myślę, że pomysł ten można uruchomić zaraz po rozpoczęciu realizacji muzeum II wojny światowej,o którym po partnersku rozmawiamy z naszym zachodnim sąsiadem. Miejscem mógłby być zrównany z ziemią przez Armię Czerwoną niecałe 60 lat temu Gdańsk. "Mój Gdańsk", jak mawia Donald Tusk, z Sopotu.

Jak na to patrzę, to przypominam sobie Kazika na Żywo, innym tez polecam.
Bo niewiele się zmieniło."

Michał Rachoń


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Sro Lut 13, 2008 9:27 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Lut 13, 2008 9:18 am    Temat postu: "Наш ч&#107 Odpowiedz z cytatem

"Наш человек в Варшаве"
08 ФЕВРАЛЯ, 09:04 // Александр Артемьев, Илья Азар

http://www.gazeta.ru/politics/2008/02/07_a_2627803.shtml
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Lut 13, 2008 9:25 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://dorn.blog.onet.pl/2,ID292738917,index.html

12 lutego 2008

"WPIS O NASZYM CZŁOWIEKU W MOSKWIE

Warszawa, dn. 12 lutego 2008 r.


Przebieg wizyty premiera Tuska w Moskwie został przez część (wyraźną większość) komentatorów uznany za umiarkowany sukces, przez wyraźną mniejszość nie tyle za porażkę, co brak sukcesu. Opinia publiczna, która najżywiej reaguje na komentarze i obrazki pokazywane w telewizji uznała, co pokazuje sondaż OBOP-u, że wizyta była sukcesem, a pan premier dobrze się sprawił. Na tle tego, co polska opinia publiczna pamięta – a pamięta upokarzające upychanie przez Rosjan Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego w tylnych rzędach podczas uroczystości państwowej w Moskwie – można uważać, że premierowi Tuskowi poszło w Rosji nieźle.

Sądzę, że w kwestii oceny moskiewskiego wojażu premiera Tuska warto formułować sądy i osądy trzeźwe. W moim przekonaniu sam fakt wizyty w tym terminie, a zwłaszcza to, co ją poprzedzało, był wyraźną porażką Polski, natomiast sam jej przebieg był bardzo umiarkowanym sukcesem w minimalizowaniu kosztów porażek, które rząd i jego premier zafundowali wcześniej naszemu krajowi. I trzeba też powiedzieć, że w jednym przypadku oznacza tez zafundowanie porażki w przyszłości.

Największa porażka i największy koszt dotyczą embarga na eksport żywności z Polski do Rosji. Wielkim i niedocenianym w Polsce sukcesem Prezydenta i rządu Jarosława Kaczyńskiego było nadanie sprawie embarga wymiaru europejskiego. Solidarność europejska, która słabo się sprawdza w dziedzinie energetycznej, o czym świadczy wielki rosyjski sukces w postaci projektu Southstream, w przypadku embarga nałożonego na Polskę zaczęła działać. Polska za rządów PiS świadomie zrezygnowała z nieskutecznych bilateralnych rozmów z Rosją i doprowadziła do tego, że o embargu z Moskwą rozmawiała UE. Po objęciu rządów przez PO rozpoczęto bilateralne rozmowy z Rosją i – przegrano. Rosja ogłosiła, że embargo znosi, po czym zniosła je w odniesieniu do pięciu firm, które posiadają rosyjskie certyfikaty. W kwestii realnego zniesienia embarga premier Tusk uzyskał od Moskwy jedynie uprzejmą zapowiedź zainteresowania się sprawą i wysiłków, by problem ostatecznie rozwiązać, czyli jedno wielkie nic. Otóż ten kurs i te decyzje podjęte przez PO drogo będą Polskę w przyszłości kosztować. Nie chodzi tylko o możliwość eksportu żywności, bo tutaj perspektywy i tak nie są zbyt różowe. Wykorzystując rosyjskie embargo na rynek mięsny weszli tam mocno Niemcy i Duńczycy. Chodzi o sprawę strategiczną i systemową – europejską solidarność. Nie było do niej łatwo naszych partnerów z UE nakłonić. Po czym Polska sama z pożytków solidarności wewnątrz UE zrezygnowała, ku niemałej, jak sadzę, uldze wielu krajów Unii. Jeśli w przyszłości Polska w stosunkach z Rosją będzie chciała się odwołać do europejskiej solidarności, to nasi unijni partnerzy będą mieli pełne prawo odpowiedzieć: a embargo? Najpierw sami zabiegaliście o nasze współdziałanie, a potem uznaliście, że jest ono niepotrzebne. Mniejsza z tym, że tego typu argumentacja będzie, jeśli się zdarzy, podszyta wyraźną złą wolą. Ważne, że odwoła się do faktów, a my nie będziemy mieli żadnego prawa do protestu.

Zgadzam się z opinią tych ekspertów i publicystów – także rosyjskich – że z zapewnień o ciepleniu stosunków, powrocie do rozmów itp., składanych przez premiera Tuska i jego rosyjskich rozmówców w Moskwie, większą korzyść odniesie Rosja. Ale ponieważ Polska na tym nie straciła, a po festiwalu uśmiechów Rosji będzie trudniej przez pewien czas przypinać nam łatkę rusofobów, więc w tej kwestii nie ma większego sensu formułowanie jakiejś zasadniczej i mocnej krytyki.

Jest jednakże sprawa, w której Polska poniosła poważną porażkę o charakterze długofalowym. Została ona słabo u nas odnotowana, z polityków wspomniał o niej jedynie Jarosław Kaczyński i to w tonie ironicznym. Rozumiem go. Gdyby użył tonu poważnego, na jaki ta kwestia zasługuje, jeszcze tego samego dnia komando publicystyczno-dziennikarskich przygłupów z spec-grupą Gazety Wyborczej na czele oddałoby salwę rechotem, a w ciągu następnego tygodnia do boju ruszyłyby bataliony kabareciarzy tak w wydaniu dla wykształciuchów (pan Miecugow), jak i mniej elitarnym (pan Majewski). Mam na myśli podjętą na szczeblu premierów Rzeczypospolitej Polskiej i Federacji Rosyjskiej decyzję o reaktywacji festiwalu piosenki rosyjskiej w Zielonej Górze. Już sam fakt, że postulat reaktywacji festiwalu wysunął podczas wizyty premier Zubkow unaocznia, jaką polityczną wagę przywiązuje do niego Moskwa. Co bardziej istotniejsze, premier Tusk musiał wiedzieć, że ze strony rosyjskiej nie jest to postulat nowy – co najmniej od paru lat wznowienie festiwalu w Zielonej Górze było stałym elementem sugerowanego przez stronę rosyjską „pakietu ociepleniowego”, przy czym nie chodziło o sam festiwal, lecz jego lokalizację. Otóż za czasów PRL w Zielonej Górze odbywał się taki festiwal i miał on w komunistyczno-rozrywkowym protokole taką rangę jak festiwale w Opolu, Sopocie i Kołobrzegu – był od początku do końca transmitowany na całą Polskę.

A teraz dygresja dla wykształciuchów, kabareciarzy i satyryków. Lat temu kilkanaście, już po upadku muru berlińskiego i zjednoczeniu Niemiec obchodzono kolejną rocznicę Bundeswehry. Rocznica, jak rocznica, podczas obchodów odegrano Der Koniggratzer Marsch skomponowany w 1866 roku dla uczczenia pruskiego zwycięstwa w bitwie pod Sadową, które to zwycięstwo otworzyło drogę do… wiadomo, niech wykształciuchy klikną myszą i przeczytają do czego, ja nie jestem ich korepetytorem. Niby nic się nie stało, ale parę dni później podsekretarz stanu w austriackim MSZ wezwał ambasadora Niemiec i wyraził z powodu odegrania marsza swoje zaskoczenie połączone z oburzeniem, o czym poinformowano Austrię i Europę w komunikacie prasowym. Austriacy przekazali i swoim obywatelom, ale przede wszystkim niemieckim i europejskim elitom politycznym jasny sygnał: upadek komunizmu upadkiem komunizmu, zjednoczenie Niemiec zjednoczeniem Niemiec, Wiosna Ludów Wiosną Ludów, ale nie myślcie, że pozwolimy bez protestu szarogęsić się Kohlowi jak Bismarckowi.

Otóż trzeba zapomnieć o PRL-u, by nie wiedzieć, czym był festiwal w Zielonej Górze. Był podobnym koszmarem jak obowiązkowe nauczanie języka rosyjskiego poczynając od III klasy szkoły podstawowej do końca liceum (język angielski, francuski lub niemiecki zaczynał się od I klasy liceum). Sowieci nie chcieli Polaków zrusyfikować, doświadczenia mojego pokolenia z językiem i kulturą rosyjską nie przypominają koszmaru opisanego we „Wspomnieniach niebieskiego mundurka”. Sowieci bardzo dobrze wiedzieli, że towarzysze z PZPR mówią, że tak naprawdę to rządzą „radzianie” (lub „radzieccy”); buntujący się inteligenci twierdzili, że rządzą „sowieci”, ale większość Polaków wiedziała swoje i żyła w przekonaniu, że Polską rządzą tak naprawdę „ruscy” (albo „ruskie”). Przymus nauczania języka rosyjskiego i festiwal w Zielonej Górze składały się na najpowszechniej odbierany komunikat historyczno-polityczny: ruscy tu rządzili, rządzą i będą rządzić; wy możecie nie uważać na lekcjach rosyjskiego (uważanie na lekcjach rosyjskiego było wśród uczniów zdecydowanie źle widziane), wyśmiewać się z pań rusycystek i wyłączać telewizor podczas festiwalu w Zielonej Górze, ale nic poza tym nie możecie zrobić; poniali Polaczyszki?

Otóż Rosjanom podczas moskiewskiej wizyty Tuska udało się dostrzec rysę i w bić w nią może nie klin, ale klinek. Uzyskali punkt zaczepienia do dalszych nacisków na to, by przy całej rewolucyjnej odmienności stosunków geopolityczny w relacjach dwustronnych i na zewnątrz forsować tezę, iż akceptacja przez Polskę, przynajmniej na niektórych obszarach, statusu państwa postkolonialnego jest niezbywalnym elementem normalizacji stosunków rosyjsko-polskich. Do rozstrzygnięcia pozostaje, czy premier Tusk wiedział, na co się zgadza, czy też nie wiedział, co też jest możliwe z racji dość powszechnie rozpoznanych ograniczonych horyzontów i jego i jego formacji.

Nawet jeśli nie wiedział, to Rosjanie wiedzą. Szkoda już się stała, a mi po raz kolejny przychodzi przyznać rację trafnemu spostrzeżeniu Raymonda Aron: ignorancja i głupota to najbardziej twórcza siła w dziejach."


Ludwik Dorn
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Czw Lut 14, 2008 1:48 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mamy już festiwal piosenki rosyjskiej w Zielonej Górze. Teraz tylko czekać na festiwal piosenki niemieckiej. Ciekawe gdzie będzie?

Wielka szkoda, że głupota nie boli od razu Sad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 14, 2008 10:40 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/92448.html

"Szklana podłoga rządu Donalda Tuska
Marek Migalski 14-02-2008, ostatnia aktualizacja 14-02-2008 00:52

Dziennikarze, komentatorzy, ale także politycy PO czują już, że nowa rządowa ekipa nie rozumie mechanizmów funkcjonowania państwa i nie panuje nad administracją. Ale o tym głośno nie mówią – pisze politolog z Uniwersytetu Śląskiego

(...)

Jak Nowak negocjował z Putinem

Nie są w stanie uzupełniać braków samego premiera, który nigdy nie pracował z tego typu mechanizmami i nie zarządzał wielkimi zespołami ludzkimi (poza szefowaniem partii). Problemem nie jest sam Donald Tusk i jego brak doświadczenia w tego typu aktywności, ale to, że wokół niego nie ma ludzi, którzy byliby mu w tej materii pomocni. Zmroził mnie widok Sławomira Nowaka na spotkaniu z Putinem w Moskwie, a potem jego występ w TVN24, kiedy to próbował dyskutować na tematy polityki wobec Rosji z ministrem Adamem Rotfeldem. Nowak nie był dla tego ostatniego żadnym partnerem, tak jak nie mógł być pomocny w negocjacjach z KGB-istami z Kremla.

Ogrywanie Rosjan, walka z nimi o realizację polskich interesów, prowadzenie polityki zagranicznej naszego kraju to nie to samo, co mobilizowanie młodzieżówki PO do denerwowania Kaczyńskiego w czasie debaty wyborczej z Tuskiem, czy kokietowanie Moniki Olejnik w „Kropce nad i”.

Osoby takie, jak minister Sławomir Nowak, Tomasz Arabski, Rafał Grupiński czy Adam Łaszyn, są na pewno bardzo pomocne w wygrywaniu wyborów parlamentarnych, ale na rządzeniu znają się raczej słabo i w żaden sposób nie mogą się przyczynić się do opanowania jego, to znaczy rządzenia, instrumentarium.

Dlaczego więc o tym bałaganie i niemocy w zarządzaniu i opanowywaniu aparatu państwowego nie wiedzą obywatele? Dlaczego jest to tematem rozmów dla „elity” politycznej kraju, a nie dopuszcza się do tej wiedzy zwykłych Polaków? To efekt „szklanej podłogi” – na górze jest to wiedza coraz powszechniejsza i będąca nawet tematem żartów, ale przeciętnemu Kowalskiemu obecny rząd jest wciąż prezentowany jako sprawna ekipa profesjonalistów.

(...) "

Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum