Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W.Odojewski o Ninie Karsow-Szechter

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Sro Maj 21, 2008 3:00 am    Temat postu: W.Odojewski o Ninie Karsow-Szechter Odpowiedz z cytatem

Wybitny polski pisarz Wlodzimierz Odojewski napisal ostatnio tekst na temat spuscizny Jozefa Mackiewicza, ktora, jak sie wydaje, na dobre przejela N. Karsow- Szechter. Odojewski przyjaznil sie z Mackiewiczem. Takze spotykal sie z Karsow-Szechter. Oto wybrane fragmenty tekstu pt. "Zenujacy spor".
"Zyly wtedy przeciez jego dwie corki, jedna z nich,Halina prowadzila sprawy literackie ojca w kraju przez lata nalezycie i z powodzeniem. Nawet gdyby zostaly przez ojca wydziedziczone, to z jego majatku nalezala sie im jakas tam czastka, tak zwany zachowek, bodajze. Wiec moze na samym poczatku dzialalnosci prawnej Niny Karsow-Szechter 9bo wydawniczej dzialalnosci w kraju nie bylo zadnej) bylo moje zdziwienie i zaklopotanie tylko, potem dopiero zdumienie, przerazenie i rodzace sie podejrzenia. podobne zdumienie i podejrzenia zaczely trapic rowniez najpowazniejsza moralnie instytucje emigracyjna, "Kulture' paryska, z ktora bylem w stalym kontakcie; mam przeciez wymienione na ten temat z red. Giedroyciem listy.
A oto, jakiego losu doczekaly sie ksiazki Jozefa Mackiewicza w kraju po odzyskaniu przez Polske niepodleglosci. przez chyba dwa pierwsze lata nie ukazywaly sie w ogole, a jezeli juz cos z jego pism sie ukazalo, wydawcy otrzymywali od Niny Karsow-Szechter listy z pogrozkami skierowania sprawy do sadu i zadaniami pienieznych odszkodowan, albo Nina Karsow-Szechter rzeczywiscie wytaczala wydawcom czy czasopismom w Polsce procesy; jak rozumiem - o kradziez. Po pewnym czasie, kiedy to wszystko stalo sie glosne i kiedy wreszcie rodzina pisarza w kraju zorientowala sie, co w trawie piszczy i zaczela dochodzic swoich praw, a iles pior w Polsce zaczelo na lamach prasy (juz z oburzeniem) poruszac te afere, Nina Karsow-Szechter wpuscila do kilku ksiegarn krajowych jego ksiazki w sladowych ilosciach ze zdumiewajacym nadrukiem, ze jest do rozprowadzania tych dziel zmuszona, choc Mackiewicz w takiej jak III Rzeczpospolita Polsce nie zyczylby sobie wsrod czytelnikow zaistniec...To wlasnie Nina Karsow-Szechter dokonala pierwszej proby przywlaszczenia sobie tego, co po Mackiewiczu i jego towarzyszce pozostalo, przedstawiajac sie jako corka Barbary Toporskiej i za taka zostala w pierwszej chwili przez wladze sadowe (Nachlassgericht) w Monachium prawnie uznana. Dzieki jakim fortelom zdolala tej sztuczki dokonac - nie wiem...moze to wreszcie, ze Niemcy do dzisiaj, majac do czynienia z przedstawicielem narodowosci zydowskiej, staja na bacznosc, jak mowili inni - nie pamietam...
Jednak proba zawlaszczenia praw autorskich Mackiewicza i utrzymania statusu ich wlasciciela jest dla mnie dosc jasna. Pisalem juz o tym parokrotnie w pismach krajowych. Nina Karsow-Szechter nigdy nie zaprotestowala, nie zaskarzyla mnie o znieslawienie...
Do Polski, jak napisalem wyzej, ksiazki Jozefa Mackiewicza docieraja sladowo z owym idiotycznym nadrukiem. Ale juz rozprowadzanie jego dziel i popularyzowanie szerzej w innych krajach jest przez Nine Karsow-Szechter calkowicie uniemozliwiane. Na odmowy przekladow skarza sie wydawcy z Ukrainy i Litwy, odmowila tez zezwolenia na przeklad wydawnictwu francuskiemu, czy tez w ogole nie odpowiedziala. to tyle co ja wiem. A zdaje mi sie, ze nie wiem wszystkiego. Nina Karsow-Szechter nie zezwala tez w Polsce nawet na wykorzystywanie wiekszych cytatow z jego tworczosci;grozi za to procesami albo swe pogrozki urzeczywistnia. poz tym, tam gdzie moze, hamuje prace badawcze nad jego tworczoscia...
Zastanawiam sie, co za ta dzialalnoscia Niny Karsow-Szechter sie kryje, kto to wszystko finansuje (bo juz tylko adwokaci to sumy ogromne!), kto jeszcze na tej dziwnej szachownicy przesuwa figury? Jakie korzysci ktos z tego czerpie? Ona? Coraz wieksze mnie trapia watpliwosci, ze to tylko ona. Bo moze ktos znaczniejszy? W ktorego rekach jest ona jedynie pionkiem? Jednym slowem,azeby krotko, jest to zastanawiajaca dzialalnosc na niekorzysc literatury polskiej. to pierwsze. W glowie sie nie miesci, ze moze byc prowadzona przez jedna osobe, bez wspolnictwa, bez finansowej pomocy. Jest to dzialalnosc okrutnie te literature okaleczajaca, przy niewybaczalnej opieszalosci i slepocie sadow III Rzeczpospolitej, przy obojetnosci naszej prasy, przy powszechnej niewiedzy Polakow i przy lekcewazeniu tej sprawy przez opinie publiczna."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Maj 21, 2008 9:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak sie składa, że Nina Karsov ma rację. W Polsce książki Józefa Mackiewicza mają byc opatrzone przedmowami. Jest pewne, że mają one wygładzić i przygotować czytelnika, by nie brał na serio autora. Karsov sie na to nie zgodziła. Mozna tylko zamieszczać życiorys Mackiewicza.
Wydane są wszystkie jego dzieła. Zalegaja one hurtownie, bo księgarze ich nie wystawiają.
Najlepsza metoda to pytac w księgarniach i prosić o sprowadzenie z hurtowni.
NIE DAJCIE SIE OMAMIĆ !!!!!!
Kłamstwem jest przykład Litwy. Książka Mackiewicza jest przetłumaczona ale brak jest pieniedzy by ja wydać. Kolejne wydawnictwa odmawiają. Będzie ona drukowana w Polsce!!!!!

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Sro Maj 21, 2008 11:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No to zmiazdzylas znanego pisarza. Gratuluje. Zycze powodzenia na tej drodze.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Czw Maj 22, 2008 11:18 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jako przyczynek do dyskusji pozwalam sobie zamieścić poniższy artykuł:

źródło : http://www.jacektrznadel.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=66&Itemid=31


PRAWA AUTORSKIE DO JÓZEFA MACKIEWICZA

JESZCZE O PRAWACH AUTORSKICH PO JÓZEFIE MACKIEWICZU

W toku polemik i spraw procesowych o prawa autorskie po Józefie Mackiewiczu – wszyscy poniekąd zapomnieli, że pomiędzy testamentem Mackiewicza dla Barbary Toporskiej i testamentem Barbary Toporskiej dla Niny Karsov istniał jeszcze jeden testament Józefa Mackiewicza. Podała go do wiadomości publicznej Barbara Toporska po śmierci Józefa Mackiewicza w marcu 1985 roku. Jego zawartość nigdy nie została unieważniona przez żaden dokument, a zwłaszcza przez Barbarę Toporską, która go ogłosiła w swoim „Oświadczeniu z marca 1985 roku”.
Cytuję:
„Zgodnie z wolą zmarłego Józefa Mackiewicza upoważnia się wszelkie nielegalne wydawnictwa w PRL, do przedrukowywania jego książek, pod zasadniczym warunkiem niedokonywania żadnych skrótów, adiustacji, ani też opatrywania ich wstępami, k o m e n t a r z a m i itp. [...] Z prośbą o przedrukowanie we wszystkich pismach. ” (Barbara Toporska, „Kultura”, Paryż, marzec 1985)

Primo:
Jeśli Józef Mackiewicz życzył sobie wydań swoich książek i zezwalał na to w drugim obiegu w Polsce komunistycznej, tym bardziej stosuje się to do Polski bez cenzury i komunizmu. Twierdzenie Karsov, że Mackiewicz nie chciałby, aby jego książki były sprzedawane w Polsce, o czym mówi treść jej ulotek, przyklejanych w książkach Mackiewicza – jest więc sprzeczne z testamentem pisarza.

Secundo:
Każdy egzemplarz książek Mackiewicza, wydawanych przez Ninę Karsov, został opatrzony ulotką (naklejana lub drukowana na pierwszej stronie), komentującą domniemaną postawę i intencje zmarłego pisarza. Jest to niewątpliwie „komentarz”, którego właśnie pisarz zabraniał w swoim testamencie. Nina Karsov, każdym takim egzemplarzem dzieł Mackiewicza z ulotką, łamie testamentową wolę Józefa Mackiewicza i narusza jego dobra osobiste.
Wszystko to oznacza daleko idące wykroczenie z punktu widzenia obowiązującego międzynarodowego, ale także polskiego Prawa Autorskiego z roku 1994.

PRAWA AUTORSKIE DO JÓZEFA MACKIEWICZA
ŻYCIE I RZECZYWISTOŚĆ SĄDOWA

Dziennik „Rzeczpospolita” („Gazeta Prawna” Nr 179, 2 sierpnia 2006 ) zamieścił powierzchowną relację z ogłoszenia wyroku w sprawie dziedziczenia praw autorskich po pisarzu Józefie Mackiewiczu. A przecież to bardzo ważny proces. Według opinii Czesława Miłosza (1990) Mackiewicz był największym polskim prozaikiem w drugiej połowie XX wieku. Posiadanie puścizny po Józefie Mackiewiczu przez Ninę Karsov-Szechter zostało zaskarżone przez córkę pisarza, Halinę Mackiewicz w roku 1993. Proces toczył się przez trzynaście lat, prowadziło go siedmiu sędziów i wyrok zapadł 17 lipca 2006 roku. Sąd uznał, że prawa te są jednak należne Ninie Karsov-Szechter.
Halina Mackiewicz zapowiedziała apelację od tego wyroku.
Przyjrzyjmy się niektórym faktom procesowym. Józef Mackiewicz zmarł 31 stycznia 1985 roku w Monachium. Testament pisarza otworzono sądowo 28 marca 1985 roku. Dokument, datowany 17 lipca 1969 roku, przekazywał prawa autorskie Barbarze Toporskiej, towarzyszce życia pisarza od 1936 roku. Barbara Toporska przeżyła Józefa Mackiewicza zaledwie o kilka miesięcy, zmarła 20 czerwca 1985 roku. Przedtem jednak, wiedząc o swoich prawach, w marcu 1985 roku, Toporska ogłosiła w paryskiej „Kulturze” list otwarty, upoważniający wszystkie wydawnictwa drugiego obiegu w Polsce do publikowania utworów Józefa Mackiewicza, w pełnej, nie ocenzurowanej wersji. Mowa była o wydawnictwach podziemnych, gdyż na prozę Józefa Mackiewicza był w PRL pełny i absolutny zapis cenzury. Nic z tego, co napisał, nie ukazało się nigdy w PRL. Nie wolno było nawet wymieniać jego nazwiska. Toporska pisała w liście otwartym:

„Zgodnie z wolą zmarłego Józefa Mackiewicza upoważnia się wszelkie nielegalne wydawnictwa PRL do przedrukowywania jego książek. [...] Z prośbą o przedrukowanie [tego listu] we wszystkich pismach emigracyjnych i nielegalnych w PRL”.

Jak widać, Toporska nie żądała nawet, żeby się z nią porozumiewać, jako spadkobierczynią, w sprawie wydań. Chodziło o jak najszersze rozpowszechnienie książek Józefa Mackiewicza w Polsce. Książki Józefa Mackiewicza w tzw. drugim obiegu zaczęły się ukazywać jeszcze za życia pisarza, przeciw czemu nie protestował i cieszył się tym.
List otwarty Toporskiej był także konsekwencją wcześniejszych decyzji Józefa Mackiewicza. Mówi o tym złożone sądowi oświadczenie (dokument z 25 kwietnia 1990) Marii Marczak, zamieszkałej w Kanadzie, która na prośbę córki pisarza, Haliny Mackiewicz, pytała listownie Józefa Mackiewicza w sierpniu 1982 roku o sprawę „wydawania jego książek w Polsce”. Pisarz odpowiedział już we wrześniu 1982 roku:

„wyraził on zgodę na wydawanie swoich książek w Polsce i przekazał wszystkie swoje prawa autorskie do wydań krajowych – córce Halinie.”

Ponieważ w Polsce był ciągle stan wojenny i ścisła kontrola korespondencji (tym bardziej związanej z nazwiskiem Mackiewicza), list został przewieziony prywatnie. Niestety uległ potem zniszczeniu, w obawie, że jego treść dotrze do Urzędu Bezpieczeństwa. Jednak – o liście tym wiedziało lub zapoznało się z nim kilku świadków, zeznających w procesie (Kazimierz Orłoś, Włodzimierz Odojewski, Marek Nowakowski, Mirosław Kowalski).
Po tym liście otwartym Barbara Toporska zdecydowała się 22 kwietnia 1985 roku napisać testament, w którym prawa autorskie po Józefie Mackiewiczu, ale także swoje, zapisała Ninie Karsov-Szechter. Rozumiała to na pewno niesprzecznie ze swoim listem otwartym z marca tegoż roku. To znaczy pozostawiała swobodę wydawania Mackiewicza w Polsce i liczyła zapewne, że podobnie postąpi Nina Karsov-Szechter. W przeciwnym razie zrobiłaby jakieś zastrzeżenie w testamencie. Nina Kozłowska, bliska znajoma Mackiewiczów w Monachium, uważa, że testament Toporskiej dla Karsov wyrażał wolę obojga Mackiewiczów, przekazania praw: „z wdzięczności za przyjaźń, pomoc i troskę” i „ufając, że będzie bronić ich dorobku pisarskiego”. („Kultura” 1993, nr 7-8)
Spadkobierczyni Toporskiej, Nina Karsov-Szechter była właścicielką wydawnictwa „Kontra” w Londynie, wdową po Szymonie Szechterze, stryju Adama Michnika. Nina Karsov-Szechter, po represjach władz PRL (1967) i pobycie w więzieniu, udała się w roku 1969 na emigrację, a po jakimś czasie założyła w Londynie wydawnictwo „Kontra”, w którym ukazało się kilka książek Józefa Mackiewicza. Ten fakt, jak i utworzenie wydawnictwa, które wydawało się z gruntu antykomunistyczne, zaważyły na pewno na decyzji Barbary Toporskiej, która chciała literacką spuściznę po Mackiewiczu oddać w „najlepsze ręce”.
Można by zapytać – dlaczego testament Toporskiej nie potwierdzał już wcześniej określonych praw Haliny Mackiewicz, córki pisarza? W obliczu represji i prześladowań wolnego słowa w Polsce, zwłaszcza podczas stanu wojennego - taka decyzja mogła się wydawać niemożliwa. Pełne rozporządzanie prawami autorskimi Mackiewicza (umowy, korespondencja z wydawcami etc) dla osoby zamieszkałej w Warszawie zostałoby na pewno natychmiast zablokowane w PRL, a nawet możliwy był proces w tej sprawie, wytoczony Halinie Mackiewicz przez władze. Wydawało się zapewne, że sterowanie z Polski jakimkolwiek wydaniem zagranicznym będzie prawie lub całkiem niemożliwe, że będzie to walka Urzędu Bezpieczeństwa z Haliną Mackiewicz, narażoną na represje.
Sąd nie potwierdził znaczenia tak ważnego dokumentu jak list pisarza do córki. Ponieważ dokument już materialnie nie istniał, a potwierdzenie jego istnienia przez cieszących się autorytetem świadków – sąd uznał za nieprzekonujące. Dochodziły jeszcze kłopoty proceduralne z dokładnym określeniem wyglądu dokumentu (rękopis czy maszynopis). A przecież wydaje się, że także świadomość napisania wspomnianego listu Józefa Mackiewicza do córki skłoniła Barbarę Toporską, miesiąc po śmierci pisarza, do opublikowania w prasie emigracyjnej swojego Oświadczenia, w formie listu otwartego.
W procesie Mackiewicz-versus-Karsov byłem świadkiem Haliny Mackiewicz, ale także jestem jedną z wielu osób pozwanych przez Karsov o naruszenie jej praw autorskich. O tym będzie mowa. Myślę, że spór z Karsov nie toczy się o zwykłe prawa spadkowe, od których została odsunięta córka Józefa Mackiewicza. W toku ostatnich kilkunastu lat pojawiły się także fakty, bulwersujące opinię publiczną i literacką. Powinny one były skupić na sobie uwagę sądu, niestety tak się nie stało. Zupełnie także przemilczała te sprawy w swym sprawozdaniu „Rzeczpospolita”. Rzecz w tym, że spadek nie był ani luksusowym samochodem, ani nawet sztabką złota, które spadkobierca bez publicznej szkody może rozdać lub przepić. Przedmiotem spadku były prawa autorskie po jednym z największych polskich prozaików w minionym stuleciu. Jego twórczość w sensie moralnym nie jest niczyją własnością, stanowi skarb polskiej kultury narodowej. I chodzi o to, że Karsov źle sobie poczyna w rozporządzaniu tymi prawami autorskimi. Ta sprawa wielokrotnie pojawiała się w ostatnich latach w licznych tekstach publicystycznych, krytykujących Ninę Karsov-Szechter.
Po tym, jak stała się „właścicielką Mackiewicza”, Nina Karsov-Szechter opublikowała i rozpowszechniła w wielu tysiącach egzemplarzy oświadczenie, którego sens można by sprowadzić do przekonania, że Józef Mackiewicz za najważniejsze uważał nie publikowanie i rozpowszechnianie swoich książek, ale posiadanie praw do tego przez Ninę Karsov. To zaskakujące i niebywałe stwierdzenie, choć inaczej sformułowane, Nina Karsov-Szechter umieszcza na każdej wydanej przez siebie książce Mackiewicza (na pierwszej stronie, w formie naklejki lub nadruku):

„Decyduję się na sprzedawanie w Polsce, publikowanych przez londyńskie wydawnictwo KONTRA dzieł Józefa Mackiewicza, WBREW WOLI zmarłego pisarza i wbrew własnym przekonaniom. Józef Mackiewicz wierzył, że nigdy nie zrobię niczego, co byłoby niezgodne z Jego wolą, dlatego zostałam jedyną spadkobierczynią praw autorskich. Dziś podejmuję taką decyzję, bo nie mam innych możliwości chronienia tych praw, a zachowanie ich uważam za swój najważniejszy obowiązek. Londyn, kwiecień 1993” (podkreśl. – J.T.)

Nina Karsov tylko jeden jedyny raz wypowiedziała się na temat oświadczenia-nalepki towarzyszącej wydawanym w „Kontrze” książkom Mackiewicza. Zaraz po uruchomieniu sprawy „nalepek”. Mianowicie, gdy odpowiadała na nadesłane do redakcji paryskiej „Kultury” listy: Niny Kozłowskiej (z 25 maja 1993) i Kazimierza Orłosia, pisarza i siostrzeńca Mackiewicza (z 31 maja 1993). W związku z tymi listami Nina Karsov pisała do redakcji w dniu 1 czerwca 1993 roku:

„[...] przywilej zaufania, którym zostałam obdarzona, nakłada na mnie obowiązek podejmowania decyzji. Decydować mogę tylko na podstawie własnej oceny sytuacji, własnego rozumienia myśli i woli Mackiewicza, wyrażonych w Jego dziele. [...] Decyzję sprzedawania w Polsce publikowanych przez londyńskie wydawnictwo KONTRA książek Józefa Mackiewicza powzięłam zatem, w moim przekonaniu, wbrew woli Pisarza. Powzięłam ją zaś dlatego, że nie miałam już innych możliwości chronienia praw autorskich.” (wszystkie cytaty za „Kulturą”, Paryż, 1993, nr 7-8) (podkreśl. – J.T.)

Karsov powołuje się na Mackiewiczowską wolę (testament), ale w żadnym z kilku testamentów samego Mackiewicza nie ma mowy o Ninie Karsov-Szechter.
Te oświadczenia odczytywano zgodnie z ich treścią: według Karsov Mackiewicz pragnął zakazu swoich książek nie tylko w PRL, ale w ogóle w Polsce (oświadczenie ukazało się przecież w 1993 roku!) – więc Karsov świadomie postępuje wbrew woli pisarza, godząc się na ich rozpowszechnianie w kraju. Niewątpliwie tak ujmuje to Karsov. Wyjaśnia jednak w dalszym toku oświadczenia, że chodzi tu o ochronę jej praw autorskich (które mogłyby być naruszone przez wydania w kraju?). Ochrona jej praw staje się więc ważniejsza niż to, co było wolą pisarza? Bo tak to jest: w jednym zdaniu Karsov pisze, że zaufano jej, iż nie postąpi wbrew woli Mackiewicza; w następnym, że jednak postępuje i wbrew jego woli, i wbrew swemu przekonaniu. Wszystko po to, by chronić swoje prawa. Niby dla Mackiewicza, ale wbrew Mackiewiczowi? A jednocześnie wynika to jakby – powtórzmy – z Mackiewicza, jego myśli i woli wyrażonych w całym jego dziele. A ta wola to brak jego książek w Polsce?
Jeśli Karsov nie widzi tego, że jej tekst jest głęboko sprzeczny i wyraża całkowite nieliczenie się z oczekiwaniami pisarza – na domiar nie ukrywa tego przed opinią publiczną – to czy sąd nie powinien był zażądać ekspertyzy biegłego: czy testament jest dobrze wykonywany, czy umieszczana w każdej książce Mackiewicza nalepka-oświadczenie jest zgodna ze zdrowym rozsądkiem? Na niektórych wydaniach książek Mackiewicza, przed serią jego Dzieł , sąsiadują ze sobą dwa s p r z e c z n e oświadczenia: Toporskiej, że „zgodnie z wolą Mackiewicza” wolno drukować jego książki w Polsce – i Karsov, że sprzedawanie tych książek w Polsce jest wbrew woli pisarza. Można to nazwać schizofrenią. Myślę, że w wyroku ogłoszonym 17 lipca 2006 sąd polski popełnił wielką pomyłkę procesową.
Związek między ochroną swoich praw przez Karsov i sprzedawanie do Polski wydawanych dzieł Mackiewicza wydaje się celowo przez nią odsłonięty: sprzedając wydane przez „Kontrę” ksiązki do kraju, może kontrolować i ograniczać ich ilość (to, co „Rzeczpospolita” nazwała „małą dostępnością książek Mackiewicza w Polsce”). Kontrolować, byle inni nie wydawali, a w efekcie żeby jak najmniej egzemplarzy naruszyło wolę pisarza? Chytre, czy nierozumne?
Ale przecież w deklaracji, że Mackiewicz nie chciałby w ogóle wydawać w kraju – mamy do czynienia z oczywistym zmyśleniem, konfabulacją. To po prostu kłamstwo. W całym pisarstwie Mackiewicza nie ma niczego, co mogłoby chociaż przypominać rewelację Niny Karsov-Szechter, odwrócenia się od czytelników w kraju. Zastrzeżenia Mackiewicza dotyczyły oficjalnych wydawnictw komunistycznych, ale już nie wydawnictw podziemnych, mogących go drukować w integralnej całości, bez omijania niektórych książek i bez ingerencji cenzury. Mackiewicz był za uchwałą emigracyjną, potępiającą pisarzy emigracyjnych, wydających w kraju, dlatego że wydawali to tylko, na co im rządzący komuniści łaskawie zezwalali.
Mackiewicz wydawał i publikował przecież jako dziennikarz w sanacyjnej Polsce, nie będącej ideałem demokracji i której rządy krytykował. Wydawał nielegalnie nawet podczas okupacji niemieckiej, którą potępiał. Wspomniana wyżej Nina Kozłowska polemizuje z „Oświadczeniem” Karsov (w paryskiej „Kulturze”, list Niny Kozłowskiej z Monachium, z 22.5. 1993):

„Mackiewicz chciał dotrzeć do czytelników nie tylko na emigracji, ale i w Polsce. [...] Pamiętam, jaki uszczęśliwiony był nagrodą „Arki” [...] Nina Karsov myli się, pisząc, że decydując się na sprzedawanie w Polsce wydanych w londyńskiej „Kontrze” dzieł Mackiewicza, czyni to «wbrew woli zmarłego pisarza»”.

Zamieszkały w Monachium, znany działacz i pisarz emigracyjny, Kazimierz Zamorski, przyjaciel Mackiewiczów, pisał w liście do mnie (14.04.1997), że Karsov:

„trwa w swej „ideowej” fikcji, której wynikiem [...] jest odcięcie czytelników w kraju od dzieł Mackiewicza.”

A w swym oświadczeniu Golono, strzyżono (Monachium 1998), które rozesłał do grona osób, Zamorski formułował opinię, o działaniu i nalepce Karsov, o wiele ostrzej:

„To jest abrakadabra!... Nie przyjmuję do wiadomości oświadczenia, by publikowanie w Polsce dzieł Józefa Mackiewicza sprzeciwiało się jego woli. [...] Józef i Barbara zawsze mówili jednym głosem. Im chodziło o cenzurę. [...] Otóż w postkomunistycznej Polsce zniesiono cenzurę. I między Okrągłym Stołem a kwietniem 1993 była wyjątkowa koniunktura na takie dzieła jak Nie trzeba głośno mówić. Niechby czytali komuniści i postkomuniści, niechby tak starzy i młodzi, głównie młodzi. Ech!… powtórzę za Józefem Mackiewiczem… Czy mam jeszcze dodawać, że mnie, którego Mackiewiczowie zaszczycili mianem „jednego z ostatnich przyjaciół” – to bardzo boli.”

Zaiste, byłoby to rewelacją: wyłączenie przez jakiegoś wybitnego pisarza możliwości publikowania wszystkiego w kraju swego języka i języka swoich książek. Tomasz Mann miał nadzieję wydawania swoich utworów nawet w nazistowskiej III Rzeszy, gdy książki jego brata Heinricha były już rzucane w płomienie. Chciał wydawać dla czytelników, nie dla brunatnych przywódców, oczywiście rychło okazało się to niemożliwe.
Twierdzenie Karsov, że Mackiewicz nie życzyłby sobie, aby jego ksiązki były sprzedawane dziś w kraju, powinno być powodem do wytoczenia Ninie Karsov-Szechter procesu o zniesławianie pamięci nie żyjącego już wielkiego pisarza. Powinien to zrobić Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. To niemożliwe, aby sam Mackiewicz mógł uznać – gdy nie istnieje już totalitarna, komunistyczna czy nazistowska okupacja Polski – że nie można drukować w Polsce. Jak długo? I dlaczego? Bo Polska to jeden z najgorszych krajów na mapie tego świata? Takich odczuć Mackiewiczowi przypisać się nie da. Oczywiście, takie resentymenty wobec Polski można znaleźć w różnej publicystyce, w różnych krajach.
Ale w takim razie, gdzie można wydawać Mackiewicza? W Anglii, ale nie dla Anglików, bo nie czytają po polsku. I w zasadzie nie dla Polaków, gdyż Mackiewicz by sobie tego nie życzył. I tutaj wsącza się podejrzenie: a może książki Mackiewicza lepiej zamknąć w szczelnym mauzoleum, jak mumie, i nie wydawać ich nigdzie? A w takim razie można pytać: czy ograniczenia wydawcy nie łączą się także z zawartością ideową pisarstwa Mackiewicza, jego radykalnym antykomunizmem? Bo oto wiemy, że Nina Karsov-Szechter odmówiła zgody na tłumaczenia prozy Mackiewicza we Francji, w Szwajcarii („Noir sur Blanc” - chodziło o sześć książek), w Niemczech. W Moskwie leży gotowy przekład Kontry (w tłumaczeniu znawczyni Mackiewicza, Worobiowej), litewskie wydawnictwo „Versus Aureus” starało się o druk Mackiewicza. A taki oto list wysłała Karsov do polskojęzycznego wydawcy w Wilnie, Ryszarda Maciejkiańca:

15 marca 2006
Redaktor Ryszard Maciejkianiec
Didżioji 40
01128 Wilno Litwa

Szanowny Panie Redaktorze,
dowiedziałam się, że zamierza Pan opublikować w swojej witrynie internetowej www.nasz-czas.lt dwie książki Józefa Mackiewicza: „Drogę donikąd” i „Zwycięstwo prowokacji”.
Jako właścicielka praw autorskich, oświadczam, że nie zezwalam Panu na publikowanie dzieł Józefa Mackiewicza w żadnej formie.
List ten wysyłam pocztą elektroniczną i równocześnie tradycyjną.
Z poważaniem Nina Karsov

Widzimy, jak spieszy się Nina Karsov. Jakby chodziło o zapobieżenie atakowi terrorystycznemu. List tradycyjny idzie kilka dni, więc poprzedza go e-mailem, który idzie kilka sekund! Ten globalny zakaz znów waży na szali wniosku, że chodzi o zamknięcie dostępu do treści książek Mackiewicza. Tę szalę może zresztą przechylać jakaś obca, nieznana ręka, a całe mizdrzenie się Karsov, jej obłędne nalepki, mają to tylko udziwnić i przesłonić!
Możliwa jest zresztą każda wersja. Czy fakt, że żadna z wydanych przez Karsov książek Mackiewicza nie została wydana, a choćby wydrukowana w Polsce, nie jest potwierdzeniem antypolskiej (czy tylko antypolskiej?) fobii Niny Karsov-Szechter (ona sama przypisuje ją jednak Mackiewiczowi)? Tę swoją fobię realizuje Nina Karsov-Szechter także w licznie wytaczanych procesach o naruszenie jej praw do Mackiewicza. Śledzi i ściga maniakalnie każde, nawet właściwie pozorne naruszenie jej praw autorskich. Jak to określiła „Rzeczpospolita”, jest to „proces za procesem”. Jeden z nich wytoczony został kilka lat temu Tomaszowi Wołkowi, za umieszczenie na łamach tak zwanego „Życia” „z kropką” – tylko fragmentu tekstu Józefa Mackiewicza (z Drogi donikąd, o deportacjach), z notą Kazimierza Orłosia. A przecież polskie prawo autorskie, nie precyzuje ściśle rozmiarów cytatu: „wolno zamieszczać fragmenty [...] większych utworów w podręcznikach i wypisach”. (Art. 29, Prawo autorskie )
Dodajmy, że kilka książek o Mackiewiczu, wydanych przez „Kontrę” w ostatnich latach, ma adnotację, że nie mogą być sprzedawane w Polsce. Gratuluję ich autorom, że się na coś tak marnego zdobyli. Jeden z nich, Dariusz Rohnka, broni Karsov – broni jej „zakazu” publikowania książek Mackiewicza w kraju, a jednocześnie go uzasadnia: „od paru lat trwa zorganizowana akcja i najohydniejsza nagonka na legalnego wydawcę twórczości Józefa Mackiewicza, zmierzające do złamania tego zakazu [...] Czy to możliwe, aby Józef Mackiewicz uznał za wolny kraj, w którym [... itd.]” (Fatalna fikcja, Poznań 2001) I tutaj autor wylicza wszystkie sprzeczności w Polsce, zamieszkałej przez niegodnych Polaków, pośród pozostałości komunizmu. Ani Mackiewicz, ani Toporska nie pisali nigdy o czekaniu na „wolny” abstrakcyjnie kraj, odżegnywali się tylko od publikowania w zniewolonym komunizmem PRL, w warunkach cenzury. Jest więcej niż oczywiste, że zastrzeżenia Mackiewicza i Toporskiej nie mogły dotyczyć Polski po upadku komunizmu, z całkowitą wolnością publikacji. Można powiedzieć, że słusznie Dariusz Rohnka nazwał swoje myśli „fatalną fikcją”.
Piszący te słowa też ma wytoczony proces o wydanie w Polsce (ohyda, ohyda! ...), po raz pierwszy na świecie, zebranych tekstów Mackiewicza o Katyniu ( Katyń – zbrodnia bez sądu i kary, Warszawa 1997). Książki tej, napisanej przez wielkiego pisarza i świadka katyńskiego, domagała się polska historia i polska racja stanu, w czasie gdy budowano polskie cmentarze katyńskie i pertraktowano z Rosją o udostępnienie dokumentów katyńskich. Ja sam zaproponowałem pani Ninie Karsov-Szechter to wydanie. Otrzymałem odraczającą decyzję, wymijającą odpowiedź, której towarzyszyło zdanie:

„Nikomu nie pozwolę wydawać książek Józefa Mackiewicza.” (list do Jacka Trznadla, z Londyny, 22 kwietnia 1992)

Gdy przez kilka lat nie otrzymałem potwierdzenia i zgody na tę propozycję, opracowałem tę książkę sam, z rękopisu Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku, i doprowadziłem do jej wydania. Pani Karsov-Szechter wytoczyła z tego powodu, osiem lat temu, aż cztery procesy: mnie (Jackowi Trznadlowi), Halinie Mackiewicz, wydawcy, oraz Polskiej Fundacji Katyńskiej. Dodam, że wszyscy, którym Karsov wytoczyła proces, nie zarobili na książce ani grosza (ja sam pracowałem nad nią dwa lata), zrzekając się jakichkolwiek honorariów, gdyż pieniądze ze sprzedaży przeznaczyliśmy na budowę cmentarzy katyńskich. Można więc powiedzieć, że Nina Karsov-Szechter wytoczyła też proces polskim cmentarzom!
Ten zdumiewający stosunek Karsov do puścizny po Józefie Mackiewiczu rozciąga się i na archiwalia, pozostałe po pisarzu. Przykładem jest casus tak zwanego Archiwum Emigracji przy uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Znajduje się tam kilka bloków listów Józefa Mackiewicza do różnych adresatów. Listy te nie są udostępniane badaczom ze względu na prośbę Niny Karsov i jej prawa autorskie, do czego zgoła bezprawnie przyczynia się kierownik archiwum, Mirosław Supruniuk, i rektor uczelni (odmówiono nawet córce pisarza!). Polskie prawo autorskie przewiduje ograniczenie prawa do wglądu do korespondencji jedynie z powodu zastrzeżenia rodziny adresata i tylko do dwudziestu lat po jego śmierci (Rozdz. 10, Art. 82, Prawo autorskie). Takich zastrzeżeń nie było i minęły przewidziane terminy! Nina Karsov „chroni” więc nie tylko swoje prawa autorskie, ale i łamie prawo także w sprawie publicznego dostępu do puścizny po Mackiewiczu? Muszą temu położyć kres władze nadrzędne! Tutaj nie chodzi już o prawa wydawnicze, ale o zakaz zapoznania się z treścią listów Mackiewicza.
Zachodzi pytanie, na które już nikt nie da odpowiedzi: w jaki sposób Nina Karsov-Szechter pozyskała aż takie zaufanie Mackiewiczów, że oddali jej wszelkie prawa na swój wysiłek całego życia? Nie sądzę, aby „przyjaźń, opieka i troska” Karsov były tu wystarczające. Musiały chyba istnieć jakieś rozmowy i odpowiednie, budzące zaufanie, zaprezentowanie się, ze strony Karsov. A teraz narusza to zaufanie, deklarując, że musi zawieść wolę i zaufanie pisarza? Nie do rozplątania ten węzeł psychologiczny! Przecież tę samą praktykę odmawiania zgody na wydania krajowe i zagraniczne, ustanowienie p r o h i b i c j i na Mackiewicza, mogłaby stosować, bez ogłaszania, że sam pisarz wykluczał polskich czytelników! I wbrew temu, co pisze Karsov, taka manifestacja proklamowana wszem i wobec, nie jest potrzebna do chronienia jej praw autorskich. W takim razie, czemu to wszystko służy? Czy nie chodzi o to, żeby swoją niechęć do Polski uzasadnić i podbudować autorytetem wielkiego pisarza?… A może po śmierci Mackiewiczów Nina Karsov, stała się inną osobowością, która „zachorowała na nalepki”?
Czy nie tłumaczyłoby to także owego dziwnego dokumentu, którym jest list z „Amtsgericht München” (list Sądu w Monachium, 29.03.1996), w posiadaniu Sądu polskiego), w którym czytamy, co następuje:

„3 maja 1994 wydano na wniosek Niny Karsov-Szechter potwierdzenie nabycia spadku (kopia w załączeniu). Pani Nina Karsov-Szechter jest córką i spadkobierczynią [die Tochter und die Erbin] zmarłej w międzyczasie żony zmarłego [Józefa Mackiewicza], i na tej podstawie miała prawo do złożenia wniosku o potwierdzenie nabycia spadku”. (podkreśl. – J.T.)

Urzędnik, który podpisał ten list i to zdanie, nazywał się Faßold. Świadkowie strony Haliny Mackiewicz wyrazili swoje zdumienie fałszywym twierdzeniem w tym liście. Skąd się to wzięło? Urzędnik interpelowanego Amtsgericht München, napisał tylko (28 lutego 1998): „Nie mogę tego ustalić, to nie ja byłem autorem listu z 29 marca 1996”. (dokument w sądzie)
Czy nie zbyt łatwo sąd polski pominął ten problem? Nie chce mi się wierzyć, by pedantyczny urzędnik sądowy niemiecki mógł wymyślić, i ewentualnie dopisać na wniosku o wydanie potwierdzenia nabycia spadku, że odbierająca to potwierdzenie jest „córką Barbary Toporskiej”. Po co by to było potrzebne urzędnikowi? Ale może był to tylko wybieg potrzebny Ninie Karsov do odbioru testamentu? A może potrzeba psychologiczna, aby czuć się córką Mackiewiczów? Nie sądzę, aby ten szczegół sądowy kiedykolwiek przestał budzić wątpliwość.
Nina Karsov-Szechter zamierzyła wydanie „Dzieł” Józefa Mackiewicza i wydała już kilkanaście tomów. W większości z nich nie ma wzmianki, kto jest odpowiedzialny za ostateczne przygotowanie tekstu. To błąd edytorski wobec klasyka. Można przyjąć, że są to wydania popularne. W Dziełach Mackiewicza Karsov udostępniła jednak wiele z rozproszonej twórczości pisarza. W jednym z tomów ogłoszono wstępną ich bibliografię (M. Bąkiewicz). Choć wydanie Dzieł jest niewątpliwie osiągnięciem, zawsze ciąży nad nim charakter dzieła z importu. Lub mówiąc ściślej – dzieła szmuglowanego. Jak podczas zaborów - z Galicji do Królestwa. A może inaczej – jakby czas zatrzymał się dla Karsov w roku jej wyjazdu z Polski? Może jest to ciągle Polska UB, PZPR, MO i ORMO? To Oni, partyjna i bezpieczniacka nomenklatura – gotowi są wykupić, więc pohańbić cały nakład? Karsov wciąż przebywa w swej ostatniej reducie, broniącej się przed Polską jako PRL-em? Jeśli tak, to mury tej reduty zbudowane są z książek Józefa Mackiewicza. Naciera na Karsov armia, rekrutowana ze sklonowanych zastępów Bierutów i Gomułków? Więc „Kontra” raczej przyłoży lont i się wysadzi, jak Ordon, niż wystawi książkom wydawanym przez siebie metrykę urodzenia w Polsce?
Jednej tylko rzeczy Nina Karsov nie potrafiła sobie zapewnić. Żadna z książek pisarza nie jest jej dedykowana. Dwie ważne książki są natomiast dedykowane jego córce, Halinie. Dedykacja przedwojennego Buntu rojstów: „Córce mojej Haluni, żeby poznała kraj rodzinny”. I dedykacja Sprawy pułkownika Miasojedowa: „Córce mojej, Haluni”. Powinien był się nad tym zastanowić sąd polski.

Jacek Trznadel

(opublikowane w: Nasz Czas 2006, nr 17 (12 października  8 listopada), Wilno)



Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Czw Maj 22, 2008 5:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Akurat Maciejkaniec nie jest osobą odpowiednią do wydawania Mackiewicza. Polaków na Litwie mamy wspaniałych lecz władze organizacji Polaków są takie jakie są. Duża w tym zasługa I Ambasadora RP w Wilnie nijakiego Widackiego. Tak to ten sam z UW a teraz wspierajacy SB-eka w komisji Sejmowej, naukowiec od wykrywacza kłamstw w KW MO w Katowicach i wykładowca narybku milicyjno sbeckiego.
Czy Polska w formie III RP jest wolna i niekomunistyczna, wątpię!
Sąd Najwyzszy stwierdził wyrażnie, że SB-ecy byli w prawie - stąd prosty wniosek, że my walczący o NIEPODLEGŁOŚĆ to prawo łamaliśmy, więc jesteśmy przestępcami. Przypominam emerytury sbeckie to od 4 do 9 tys. zł. Nam sie emerytury nie bedą należeć, chyba że głodowe takie minimum. Jak uzbieramy za kilka lat 800zł to góra!!!! Bo i za co, za łamanie prawa wspólnie i w porozumieniu w sposób ciągły i z recydywą, Panowie!!!!
Ale najważniejsze, że to właśnie w III RP środowisko jej "autorytetów moralnych" robiło z Herberta psychola, bo ośmielał się krytykować guru ogólnoświatowe - Michnika.
Prawdą jest, że w podziemiu Mackiewicza drukowaliśmy i czytali najchętniej. Ale to właśnie ta podziemna Polska była wolną Polską. Skrawek wolności w niewoli.
Obawiam się, ze wypowiadający sie pisarze nie dokońca sprawdzili o co biega z tym niewydawaniem w PRL-bis Mackiewicza. Wszak III RP jest prawną dziedziczką PRL. Juz wszyscy zapomnieli jak Gieremek grzmiał, że nie możemy ściągnąć Rządu RP z Londynu i rozpisać wyborów zgodnie z konstytucją kwietniową bo.... śluby zawarte w PRL byłyby nie ważne i akty własności tez straciły by swoja moc. Sic!! Może pamięc mam za dobrą ale trudno ja to wszystko pamiętam!!!!!! Ciekawe, że w Generalnej Guberni zawierane śluby były ważne!!!! PRL to sowiecka strefa okupacyjna ziem polskich!!!!!
Poglady zmarłego męża Karsov znacznie różniły się od jego brata i bratanków. Więc nie straszcie Panowie i zacznijcie patrzeć na rzeczywistość taką jaką jest!!!!!
I jeszcze jedno kto rządził Polską po 1989r? Układ Magdalenkowy i okrągłostołowy!!!!!! Czyli ci, którym KGB i GRU zgodziły się oddać władzę w "priwiślańskim kraju" w dobie pierestrojki.
Mackiewicz od takiej wolnej Polski sie w grobie przewraca!

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Czw Maj 22, 2008 6:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Włodzimierz Bolecki („Tygodnik Powszechny” nr 34 z 20.08.2000)
Józef Mackiewicz – pisarz przemilczany
Po przyjeździe do Krakowa w maju br. Gustaw Herling-Grudziński zapytał mnie o artykuł Włodzimierza Odojewskiego „Józef Mackiewicz - autor nadal nieznany”, zamieszczony w wielkanocnym numerze „Tygodnika Powszechnego”. Herling był tym tekstem głęboko poruszony. Przejął go dramatyczny obraz obojętności na twórczość Mackiewicza i był przybity tezą, że londyńskie wydawnictwo Kontra może działać na szkodę swojego pisarza. Po wysłuchaniu moich komentarzy powiedział: „Musisz to wszystko napisać w 'Tygodniku'”. List prof. Małgorzaty Czermińskiej i odpowiedź Włodzimierza Odojewskiego („TP” nr 30) dają po temu dobrą sposobność.
Zakładam, że irytacja i gniew Odojewskiego wynikają z najgłębszej troski i choć niektóre jego sformułowania -- nie poparte dowodami -- muszą być potraktowane jak insynuacje (o czym niżej), nie wątpię w czystość intencji znakomitego autora. Jak mało kto, Odojewski ma prawo do gniewu. Jednak gniew nie jest dobrym doradcą.
Główna teza Odojewskiego, jeśli rozumieć ją wąsko (pisarz „nadal nieznany") jest dla mnie niejasna. Sformułowana szerzej (za nieznajomość książek Mackiewicza w Polsce odpowiada wyłącznie jego wydawca, Nina Karsov) jest nie tylko nietrafna, ale i niesprawiedliwa. Odojewski opiera swój wywód na emocjach, a nie na znajomości faktów wydawniczych i recepcji Mackiewicza. W rezultacie jego artykuł przekształca się w paszkwil na Ninę Karsov.
W tekstach Włodzimierza Odojewskiego powracają opinie i argumenty zawarte w publikacjach Grzegorza Eberhardta (przede wszystkim w artykule „Zbyt długa nieobecność", „Rzeczpospolita" z 3-4 VII 1999). Eberhardt z kolei powtarzał podobny pogląd Jacka Trznadla (wyrażony przed laty na łamach „Życia Warszawy"). A Trznadel nie był w swym stanowisku odosobniony. Jeśli kilka osób niezależnie od siebie formułuje publicznie tę samą tezę i uzasadnia ją tymi samymi argumentami -- a wszyscy oni są bardzo zasłużeni dla propagowania twórczości Józefa Mackiewicza w Polsce -- to znaczy, że jest „coś na rzeczy". Ja jednak na sprawę mam zupełnie inny pogląd. Być może się mylę, ale lepiej chyba, by Czytelnicy poznali dwa różne punkty widzenia.

Punkt wyjścia stanowi teza, że Józef Mackiewicz jest w Polsce pisarzem „nadal nieznanym”. Zgoda, ale co przez to rozumiemy? Wszyscy wymienieni autorzy odwołują się do liczby egzemplarzy dzieł pisarza znajdujących się w księgarniach. Odojewski pisze wprost, że jego książki „są dostępne w niewielkich, wprost śladowych ilościach”. A dzieje się tak, ponieważ -- jak twierdzą zgodnie Trznadel, Eberhardt i Odojewski -- Nina Karsov blokuje wydawanie i kolportaż książek Mackiewicza w Polsce.
Jest w tym rozumowaniu sprzeczność -- zrozumiała u Odojewskiego, który pisze: „nie jestem księgarzem ani bibliotekarzem”, mniej zrozumiała u Eberhardta, który był wydawcą. Otóż jeżeli wydawca „blokuje druk i kolportaż” książek Mackiewicza, to nie ma ich w ogóle w księgarniach. Jeśli natomiast są -- choćby w „śladowych ilościach” -- to znaczy, że są wydawane i kolportowane. Rzecz jednak w tym, że jeśli wydawca książki wydaje -- i to za własne, a nie dotacyjne pieniądze -- to w takich nakładach, jakie może wchłonąć rynek. Znajdujące się w księgarniach „śladowe ilości” książek Mackiewicza to po prostu egzemplarze, które nie zostały dotąd sprzedane! Żaden wydawca nie zrobi dodruku książki, która jeszcze jest w hurtowni, żaden księgarz nie zamówi u hurtownika tytułów, których przez kilka lat nie udało mu się sprzedać, żaden hurtownik nie będzie namawiał wydawcy na dodruk, jeśli ma jeszcze książki w magazynie. To jest elementarz mechanizmów rynku księgarskiego, którym rządzi gra popytu i podaży, a nie ocena wybitności książek. Bardzo bym chciał, żeby wszyscy klienci księgarń w Polsce kupili choć jeden utwór Józefa Mackiewicza, ale nic nie poradzę, że mają oni dziś zupełnie inne potrzeby.
Odojewski używa jeszcze innego argumentu: książki Mackiewicza znaleźć można „tylko w kilku elitarnych księgarniach”. Brzmi to tak, jakby Nina Karsov perfidnie „blokowała kolportaż”, by książki Mackiewicza trafiły jedynie do księgarń wybranych. To absurd! Chodzi po prostu o księgarnie, których właściciele sprowadzają z hurtowni książki niskonakładowe, tzw. ambitne -- a taki jest dziś obieg literatury pięknej (poza klasyką), czy po prostu książki humanistycznej. W tym sensie -- pozytywnym - wszystkie księgarnie, w których sprzedawana jest w Polsce literatura piękna czy humanistyczna, są księgarniami elitarnymi. Książki Włodzimierza Odojewskiego sprzedawane są w tych samych „elitarnych księgarniach", w których znajdują się „śladowe ilości" utworów Mackiewicza!

A teraz kilka faktów z dziejów wydawania książek Mackiewicza w III Rzeczypospolitej. W roku 1990, gdy zniesiono cenzurę, w księgarniach sprzedawano zarówno wydania Kontry z lat 80., jak i resztki nakładów wydawnictw podziemnych – np. Bazy. Te ostatnie szybko się wyczerpały, natomiast wydania Kontry spotykałem jeszcze wiele lat później. Były to końcówki nakładów, toteż uważałem, że Kontra powinna jak najszybciej wykorzystać likwidację cenzury oraz koniunkturę na książki emigracyjne i zacząć rozpowszechnianie utworów Mackiewicza na większą skalę. Rozmawiałem o tym wtedy z p. Karsov kilkakrotnie i wiem też, że zgłaszali się do niej różni wydawcy, którzy chcieli publikować utwory Mackiewicza w Polsce. Na wszystkie tego typu propozycje p. Karsov odpowiadała negatywnie.
Miała ona trzy rodzaje obiekcji. Po pierwsze, polityczne (czy nie naruszy testamentu Mackiewicza kolportując jego książki w państwie, w którym komuniści zachowali wielkie wpływy). Po drugie, wydawnicze (z kim współpracować, gdy wydawnictwa podziemne pozanikały, a dawne państwowe znajdują się w fazie niezbyt przejrzystej transformacji). Po trzecie, kolportażowe (kto ma kolportować książki Kontry, gdy z jednej strony załamała się ogólnopolska dystrybucja książek, a z drugiej doświadczenia z byłymi wydawcami podziemnymi nie zawsze były zachęcające).
Pierwsza obiekcja była dla p. Karsov dylematem moralnym (testament Mackiewicza traktowała bowiem jako powinność moralną). Dwie następne miały charakter praktyczny, ale kto pamięta tamte lata, nie powinien im się dziwić. Dość przypomnieć, że przez całą dekadę lat 80. i początek 90. książki Mackiewicza wydane przez Kontrę Nina Karsov wysyłała na własny koszt. Jest jednak faktem, że koniunktura na książki Mackiewicza w latach 1990-1992 została zmarnowana.
Stanowisko Niny Karsov uległo zmianie chyba na początku roku 1993, gdy dotarła do niej wiadomość, że pewien były wydawca emigracyjny przygotowuje w Polsce edycję utworów Mackiewicza (na podstawie wcześniejszych wydań Kontry!) bez pytania jej o zgodę. Odpowiedzią była decyzja o przygotowaniu kompletnej edycji „Dzieł" Mackiewicza i -- wbrew wspomnianym obiekcjom -- o sprzedawaniu jej w Polsce. To właśnie w tej edycji znalazła się informacja, że wydawca decyduje się na sprzedaż utworów Mackiewicza w Polsce wbrew woli autora. W latach 1993 i 1994 uczestniczyłem razem z Krzysztofem Kopczyńskim, Andrzejem S. Kowalczykiem i Wacławem Lewandowskim w wielu spotkaniach promujących pierwsze tomy tej edycji. Ostatni tom ma dziś numer 12, ale nie ukazywały się one po kolei. Ogólnopolskim dystrybutorem „Dzieł" jest dziś hurtownia BDM. Po ukazaniu się artykułu Eberhardta Sławomir Osuch, występujący w imieniu tej hurtowni, napisał w liście do „Rzeczypospolitej", że BDM współpracuje z ok. 15 innymi hurtowniami (w Warszawie komplet dzieł Mackiewicza znaleźć można np. w hurtowni Diso), że w sprzedaży znajduje się 11 tytułów książek Mackiewicza i że roczna ich sprzedaż waha się pomiędzy 200 a 500 egzemplarzy. Jak więc w rzeczywistości wyglądają nakłady Mackiewicza? Otóż w hurtowniach znajduje się w tej chwili przeszło dwadzieścia jeden tysięcy egzemplarzy różnych jego książek...

Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Bo przecież Mackiewicz jest rzeczywiście nadal autorem mało znanym. Stwierdzenie to ma jednak sens w zupełnie innym porządku niż ten, o którym pisze Odojewski. O książkach Mackiewicza po prostu od lat nie pisze się w prasie i nie omawia się ich w tzw. mediach. Nie mogłem do tej tezy przekonać Eberhardta (choć lojalnie ją zreferował), być może zastanowi ona Włodzimierza Odojewskiego. Otóż od roku 1993 ukazało się w Polsce kilka tomów „Dzieł” Mackiewicza (t. 1: „Droga donikąd”, 1993; 3: „Kontra”, 1993; 5: „Zwycięstwo prowokacji”, 1997; 7: „Lewa wolna”; 8: „Nie trzeba głośno mówić”, 1993; 9: „W cieniu krzyża”; 11: „Droga Pani...”, 1998; 12: „Fakty, przyroda, ludzie”; być może coś przeoczyłem). W bieżącym roku ukazało się jeszcze osobno wydanie „Kontry”. W przygotowaniu znajdują się też tomy zupełnie nieznanej publicystyki Mackiewicza wymagające żmudnej pracy edytorskiej.
Publikacja pierwszej edycji „Dzieł” Mackiewicza w Polsce powinna być wydarzeniem. Tymczasem o żadnym z tych tomów ani o całej edycji w żadnym opiniotwórczym piśmie nie ukazała się ani jedna wzmianka! Nie było recenzji, nie było artykułów przekrojowych. Nie było omówień radiowych ani informacji telewizyjnych. Kompletna cisza, kamień w wodę. Zamiast, jak Eberhardt, ciskać na łamach „Rzeczypospolitej" gromy na Ninę Karsov za rzekome blokowanie kolportażu Mackiewicza w Polsce, sensowniej chyba zapytać redaktorów działu kulturalnego tej gazety, dlaczego nie opublikowali żadnej recenzji o żadnym tomie „Dzieł”? Zamiast pisać to samo w „Tygodniku Powszechnym”, sensowniej chyba zapytać redaktorów „Tygodnika”, dlaczego przez sześć lat nie zauważyli tej edycji? To samo pytanie trzeba by postawić redaktorom działów kulturalnych „Gazety Wyborczej”, „Ex Librisu”, „Dekady Literackiej”, „Arkusza”, „Odry”, „Kwartalnika Artystycznego”, „Twórczości”, „Res Publiki”, „Więzi”, „Nowych Książek”, „Znaku”, „Tytułu”... To przecież oni kształtują obraz danego pisarza w świadomości publicznej. Poza nieodmiennie wiernym Mackiewiczowi kwartalnikiem „Kresy”, żadne pismo w Polsce nie uznało za stosowne wykorzystać publikacji „Dzieł” Mackiewicza do promocji jego twórczości.
Nie Nina Karsov, panie Włodzimierzu. lecz trwająca przez siedem lat zmowa milczenia niemal wszystkich liczących się pism społeczno-literacko-kulturalnych w Polsce (a pośrednio publikujących w nich recenzentów i krytyków) odpowiedzialna jest za to, że Mackiewicz pozostaje „autorem nadal nieznanym", a jego książki zamawiają jedynie nieliczne księgarnie. O pierwszej i jedynej dotąd książce rekonstruującej poetykę powieści Mackiewicza (A. Fitas, „Model powieści Józefa Mackiewicza”', Lublin 1996) nie znalazłem w żadnym ze wspomnianych pism słowa. To samo z książką B. Truchan „Józef Mackiewicz w mojej pamięci” (Warszawa 1998). W przeglądach prasy nie odnotowuje się nielicznych artykułów o Mackiewiczu. Popularność pisarza w Polsce promują media, a te Mackiewicza po prostu zamilczały. Mackiewicz był konsekwentnym antykomunistą i to w III RP wystarczyło, by całkowicie wykluczyć edycję jego „Dzieł” z publicznego obiegu informacji o nowych książkach. Inna sprawa, że gdyby nadal żył, nie byłoby to w takim stopniu możliwe.
Rzecz jasna, w ciągu minionej dekady o Mackiewiczu ukazało się trochę tekstów. Pisali o nim m.in. K. Orłoś, M. Nowakowski, J. Trznadel, S. Chwin, B. Hadaczek, B. Klimaszewski, J. Tomkowski, T. Mianowicz, K. Tarka, S. Uliasz, J. Czachowska, M. Adamiec, P. Kuncewicz, W. Lewandowski, O. Swolkień. J. Goćkowski, M. Kisiel, W. Odojewski, S. Piskozub i niżej podpisany, jednak artykuły te -- ogłaszane najczęściej w wydawnictwach niskonakładowych -- żadnego wpływu na czytelnictwo książek Mackiewicza mieć nie mogły. Gdy telewizją publiczną kierował Wiesław Walendziak, jego współpracownicy przygotowali cykl filmów dokumentalnych „Kultura duchowa narodu”, w ramach którego znalazły się filmy m.in. o Bobkowskim, Jeleńskim, Hauptcie, Stempowskim oraz o Mackiewiczu. Po przejęciu TVP przez SLD serię skasowano. To była ostatnia medialna promocja Mackiewicza. Chcąc poważnie rozważać „nieznajomość" jego dzieł w Polsce, nie można tych faktów pomijać.
W ostatnich latach informacje o twórczości Mackiewicza trafiły do niektórych podręczników szkolnych (B. Chrząstowska, E. Wiegandt, S. Wysłouch), pisarz otrzymał należne mu miejsce w wydawnictwach encyklopedycznych (WEP, „Literatura polska XX wieku”, „Współcześni polscy pisarze i badacze literatury”), przygotowano o nim dwie książki monograficzne i kilka artykułów w wydawnictwach uniwersyteckich. Tymczasem Odojewski odpowiadając Małgorzacie Czermińskiej gromi nie wymienionych z nazwiska badaczy, którzy „rozpoczynali swą karierę uniwersytecką od opracowań na temat Mackiewicza”, a teraz „nie uczynili nic, by twórczość pisarza udostępnić czytelnikowi w kraju”. Te osoby -- to znaczy kto? Maria Zadencka wyjechała z Polski w połowie lat 80., obroniła w Szwecji znakomity doktorat m.in. o Mackiewiczu. A. Fitas opublikował o Mackiewiczu książkę. Wacław Lewandowski przygotował najlepiej udokumentowaną monografię życia i twórczości pisarza, która wkrótce ma się ukazać. Wiem jeszcze o kilku udanych pracach magisterskich. To ma być „skandal"? A jak inaczej te osoby mogłyby „twórczość pisarza udostępniać w kraju”? Może przygotowując pirackie publikacje jego książek?

Zamiast wiedzy o książkach Mackiewicza w Polsce i ich recepcji otrzymujemy w artykule Odojewskiego długi wywód kwestionujący prawo Niny Karsov do reprezentowania praw autorskich pisarza. Wywód ten jest jednak moim zdaniem zupełnie nie na miejscu, a niektóre sformułowania po prostu nie przystoją jednemu z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarzy. Miejscem, w którym rozstrzyga się sprawy spadkowe, jest sąd, a nie prasa! Odojewski traktuje czytelników „TP” jak świadków albo ławę przysięgłych w procesie, który toczy się pomiędzy Rodziną Józefa Mackiewicza a Niną Karsov i w którym on sam występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Tymczasem czytelnicy są zupełnie bezradni wobec formalnoprawnej materii sporu. Odojewski z jednej strony stwierdza, że jego historia jest bardzo skomplikowana, z drugiej -- z absolutną pewnością feruje wyrok. Skoro jednak sprawa jest tak oczywista, to dlaczego sądy zajmują się nią tyle czasu? Warto więc dopowiedzieć, że dodatkowo się ona skomplikowała, gdy prawa spadkowe -- oprócz córki pisarza, Haliny Mackiewiczówny -- formalnie uzyskał syn drugiej córki Mackiewicza, zmarłej w Wilnie Idalii Żyłowskiej, obywatel Republiki Litewskiej.
Odojewski kwestionuje prawa spadkowe Niny Karsov otrzymane na mocy testamentu pisarza, kwestionuje jej prawo do dysponowania jego dziełami, zarzuca Karsov „uzurpację”, a nawet posuwa się do stwierdzenia, że „wyłudziła” ona potwierdzenie nabycia spadku. Określenia te, traktowane dosłownie, oznaczają popełnienie przestępstwa (np. „wyłudzenie"), a jeśli nie odpowiadają prawdzie -- naruszenie dóbr osobistych tego, kogo dotyczą. Zakładam więc, że Odojewski wie, co pisze. Ja nie tylko nie wiem, kto w tym sporze ma rację, ale nie mam też żadnych kompetencji do zabierania głosu. Wyroki, jakie zapadną w toczących się procesach, dla czytelników i badaczy dzieła Mackiewicza są zupełnie bez znaczenia. Dokładnie tak samo jak w przypadku wielu innych zmarłych autorów.
Ta sprawa ma jeszcze inny wymiar. Mimo że toczy się nadal postępowanie spadkowe, dysponowanie prawami autorskim do dzieł Mackiewicza nie jest zawieszone, lecz reguluje je obowiązująca wszystkich decyzja sądu. Na mocy postanowienia sądowego Nina Karsov jest jedynym prawnym spadkobiercą spuścizny Józefa Mackiewicza. Rodzina Mackiewicza ma prawo ten stan zakwestionować i dążyć do jego zmiany na drodze sądowej. Dopóki to nie nastąpi, prawo obowiązuje. Dura lex, sed lex. Nina Karsov wytaczając procesy za pirackie wydania dzieł Mackiewicza broni jedynie swoich praw nabytych i robi to na podstawie ustawy o prawie autorskim obowiązującej w III RP od 1994 r.
Odojewski podaje przykład zbioru artykułów Mackiewicza na temat Katynia, czyli książki przygotowanej przez Jacka Trznadla i opublikowanej przez wydawnictwo Antyk (1997). To bardzo pożyteczna książka, jednak opublikowana przez edytora z pełną świadomością naruszenia praw, na które powołuje się wydawnictwo Kontra. Czy zatem można się dziwić, że Kontra dochodzi swoich praw przed sądem? Czy postępuje słusznie, rozstrzygnie sąd, a nie czytelnicy. To, że honoraria ze sprzedaży tej książki są niskie i zasilą fundusz Rodzin Katyńskich, nie ma nic do rzeczy. Państwo prawa opiera się na założeniu, że czyjakolwiek korzyść nie może naruszać obowiązującego prawa. Odwrotne rozwiązanie zastosowali bolszewicy w słynnej formule „grab zagrabione”. Czyli: skoro uważam, że pani Karsov zagrabiła prawa autorskie Mackiewicza, to ja mogę zagrabić jej prawa wydawnicze. To osobliwe postępowanie u kogoś, kto uważa się za intelektualny sztandar prawicy...
Nawołuję do kierowania się legalizmem, do respektowania praw każdego, komukolwiek sąd przyzna prawa spadkowe po Józefie Mackiewiczu. A dziś stan prawny jest następujący: 23 lutego 1994 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie postanowił uznać za skuteczne na obszarze Polski orzeczenie Sądu Okręgowego w Monachium z 22 X 1990 r., na mocy którego jedynym spadkobiercą Barbary Mackiewicz -- spadkobierczyni Józefa Mackiewicza -- jest w zakresie roszczeń i praw autorskich Nina Karsov. Dokument sądowy, na który powołuje się Odojewski, kończy się następująco: „Potwierdzenie nabycia spadku nie staje się prawomocne. Pozostaje ono natomiast ważnie, dopóki nie zostanie unieważnione na mocy postępowania Sądu Spadkowego, jeżeli istnieją ku temu odpowiednie powody”.
Dwie kwestie wymagają jeszcze komentarza. Odojewski poddaje w wątpliwość, czy Barbara Toporska była żoną Józefa Mackiewicza (w domyśle: jeśli była „tylko” konkubiną, można by zakwestionować przekazanie przez nią praw po Mackiewiczu Ninie Karsov). Może się mylę, ale wydaje mi się, że Barbara Toporska wstąpiła w związek małżeński z Józefem Mackiewiczem 3 maja 1939 r. -- zapewne w cerkwi. Ani w czasie pobytu Mackiewiczów w Rzymie, ani w Londynie, ani w Monachium nikt nigdy nie kwestionował, że są małżeństwem.
Odojewski cytuje niemiecki dokument sądowy, wedle którego Nina Karsov podawała się za córkę Barbary Toporskiej. Pani Karsov, którą o to zapytałem, odpowiedziała, że nigdy nie podawała się za córkę Toporskiej i nigdy nie zwracała się do żadnego sądu z takim oświadczeniem. Skierowała więc do sądu w Niemczech pytanie, na jakiej podstawie sąd zamieścił to sformułowanie. 28 lutego 1998 otrzymała pisemną odpowiedź, w której Sąd Okręgowy w Monachium stwierdza, że nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się stało. „Z treści akt nie ma ku temu żadnych punktów zaczepienia. Twierdzenie, jakoby pani Nina Karsov-Szechter była córką Barbary Mackiewicz, jest według treści akt nieprawdziwe” (tłumaczenie przysięgłe z niemieckiego).

Włodzimierz Odojewski używa jeszcze jednego argumentu: Nina Karsov „nie godzi się na rozpowszechnianie wiedzy o pisarzu w jego własnym kraju”, dowodem zakaz sprzedaży w Polsce wydanej przez Kontrę „Wileńskiej powieści kryminalnej” oraz książki Dariusza Rohnkego o Mackiewiczu pt. „A ja przeciwnie...”. Podobnie jak Odojewski nie rozumiem tych decyzji i nie wiem, jakie były ich przyczyny. Co do pierwszej książki, zapewne mógłby to wyjaśnić Wacław Lewandowski, który to cenne wydanie przygotował. Co do drugiej -- zakładam, że jej autor jest człowiekiem dorosłym i wiedział, na jakich warunkach wydaje książkę w Kontrze.
Na rozpowszechnianie wiedzy o Mackiewiczu Nina Karsov nie ma żadnego wpływu. Każdy może publikować o jego twórczości to, co chce. Rzecz w tym, że chętnych jest niewielu. I że niemal wszystkie pisma w Polsce przyczyniły się do tej sytuacji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Pią Maj 23, 2008 8:04 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W latach osiemdziesiątych i jeszcze na początku 1990 roku przerzucaliśmy do Polski książki Mackiewicza w setkach egzemplarzy. Były one rozdawane za darmo. Nina Karsov ponosiła koszty druku i płaciła również za transport.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/990ed555e53e412e.html

Jeżeli wtedy Pani Karsov zadawala sobie tyle trudu, żeby w Polsce ludzie czytali Mackiewicza, to nie logiczne jest twierdzenie że teraz nie chce.
Może w tej nagonce na Panią Karsov chodzi o całkiem coś innego?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Pią Maj 23, 2008 1:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Potwierdzam, iż p. Nina Karsov na przełomie lat 80-90 załatwiała Wydziałowi Wschodniemu Solidarności Walczącej ogromne ilości wszelakiej niezależnej literatury, w tym książki Józefa Mackiewicza. Bezpłatnie, i jeszcze opłacała transport i wszelkie koszty. Była także literatura po rosyjsku, ukraińsku, angielsku, którą przerzucaliśmy za wschodni kordon. Uważam, że nagonka na Ninę Karsov posiada drugie dno, które pewnie da się wyjaśnić przy dokładnej analizie. Ciekawe, jaki cel temu przyświeca?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Pią Maj 23, 2008 9:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprawe ksiazek J.M. zalegajacych magazyny wyjasnia miedzy innymi Grzegorz Eberhardt w "Rzeczpospolitej". Oto fragmenty jego tekstu:
"Najwiekszy polski pisarz XX wieku pozostaje w Polsce prawie nieznany. jego dziel nie ma w ksiegarniach, czytelniach i bibliotekach szkolnych. Erudyta, ktory wielokrotnie bardziej zasluzyl na literacka Nagrode Nobla niz Czeslaw Milosz czy Wislawa Szymborska, zadnych nagrod nie otrzymal...
Dzis niezawisle (!) sady Rzeczypospolitej Polskiej stoja na strazy, aby nawet fragmenty jego dziel nie mogly byc drukowane w kraju bez zgody jedynej spadkobierczyni jego praw. jest nia Nina Karsow-Szechter, wdowa po Szymonie Szechterze, stryju Adama Michnika...
Oto 17 lipca 2006 roku warszawski Sad rejonowy, po toczacym sie juz 13 lat (!) procesie o ustalenie praw autorskich po Jozefie mackiewiczu uznal, ze naleza sie one wylacznie Ninie karsow-Szechter (Karsov-Szechter). jest ona wlascicielka londynskiego wydawnictwa Kontra. Zadnych praw do spuscizny nie ma natomiast corka pisarza Halina Mackiewicz.. ichoc procesy sie nie koncza, dziel Mackiewicza wydawac nie mozna. Ogromnym skandalem zas jest fakt, ze wydana w 1997 roku nakladem Wydawnictwa Antyk i Fundacji Katynskiej ksiazka "Katynska zbrodnia bez sadu i kary", ktora jest zbiorem artykulow pisarza na temat zbrodni katynskiej - zostala wyrokiem sadu skazana na zamkniecie w magazynach i zakaz rozpowszechniania. Gdzi wiec zyjemy? W III RP, ktora powoli przeistacza sie (podobno) juz w IV RP, czy jednak caly czas jest to neo-PRL?
Warszawski sad uzasadnil to nastepujaco: "wydanie ksiazki Jozefa Mackiewicza w Polsce bylo sprzeczne z wola Autora. Taka dyspozycje przekazal on swej zonie i powodce" (sic!). Powodka jest wspomniana Nina Karsow-Szechter, natomiast zona Jozefa Mackiewicza, Antonina, zmarla w 1973 roku w Polsce. i oczywiscie nic wspolnego z Nina Karsow-Szechter nie miala, jak rowniez sam Mackiewicz..."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Pią Maj 23, 2008 9:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprawe ksiazek J.M. zalegajacych magazyny wyjasnia miedzy innymi Grzegorz Eberhardt w "Rzeczpospolitej". Oto fragmenty jego tekstu:
"Najwiekszy polski pisarz XX wieku pozostaje w Polsce prawie nieznany. jego dziel nie ma w ksiegarniach, czytelniach i bibliotekach szkolnych. Erudyta, ktory wielokrotnie bardziej zasluzyl na literacka Nagrode Nobla niz Czeslaw Milosz czy Wislawa Szymborska, zadnych nagrod nie otrzymal...
Dzis niezawisle (!) sady Rzeczypospolitej Polskiej stoja na strazy, aby nawet fragmenty jego dziel nie mogly byc drukowane w kraju bez zgody jedynej spadkobierczyni jego praw. jest nia Nina Karsow-Szechter, wdowa po Szymonie Szechterze, stryju Adama Michnika...
Oto 17 lipca 2006 roku warszawski Sad rejonowy, po toczacym sie juz 13 lat (!) procesie o ustalenie praw autorskich po Jozefie mackiewiczu uznal, ze naleza sie one wylacznie Ninie karsow-Szechter (Karsov-Szechter). jest ona wlascicielka londynskiego wydawnictwa Kontra. Zadnych praw do spuscizny nie ma natomiast corka pisarza Halina Mackiewicz.. ichoc procesy sie nie koncza, dziel Mackiewicza wydawac nie mozna. Ogromnym skandalem zas jest fakt, ze wydana w 1997 roku nakladem Wydawnictwa Antyk i Fundacji Katynskiej ksiazka "Katynska zbrodnia bez sadu i kary", ktora jest zbiorem artykulow pisarza na temat zbrodni katynskiej - zostala wyrokiem sadu skazana na zamkniecie w magazynach i zakaz rozpowszechniania. Gdzi wiec zyjemy? W III RP, ktora powoli przeistacza sie (podobno) juz w IV RP, czy jednak caly czas jest to neo-PRL?
Warszawski sad uzasadnil to nastepujaco: "wydanie ksiazki Jozefa Mackiewicza w Polsce bylo sprzeczne z wola Autora. Taka dyspozycje przekazal on swej zonie i powodce" (sic!). Powodka jest wspomniana Nina Karsow-Szechter, natomiast zona Jozefa Mackiewicza, Antonina, zmarla w 1973 roku w Polsce. i oczywiscie nic wspolnego z Nina Karsow-Szechter nie miala, jak rowniez sam Mackiewicz..."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Sro Wrz 03, 2008 9:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo dobrze sie stalo, ze ta dyskusja znalazla kontynuacje w notce zamieszczonej na tym forum przez Pania Miroslawe Kruszewska. Zachecam do czytania, gdyz ma ona duza wartosc historyczna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum