Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

PRL z ludzką twarzą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Czw Lis 13, 2008 10:14 am    Temat postu: PRL z ludzką twarzą Odpowiedz z cytatem

Jadwiga Chmielowska

PRL z ludzką twarzą


Trwają wyliczanki, którą to mamy RP. Już mam wrażenie, że niedługo będziemy maszerować do piątej, czy szóstej. Tylko by dawać kolejne złudne nadzieje coraz bardziej ogłupianemu społeczeństwu. Środki masowej dezinformacji ogłosiły, że komunizm się skończył, następnie wmówiły nam, że żyjemy w III RP. Specjaliści od PR wymyślili, że oto budujemy IV RP. Jakoś zagłuszono głosy, że żyjemy w Ubekistanie.

Geneza

Otóż, mamy teraz PRL- z ludzka twarzą. Czyli po wielkiej transformacji. Marzyli o nim ongiś Kuroń z Michnikiem i cała ta potężna grupa naprawiaczy, poprawiaczy, reformatorów i cywilizatorów komuny. No i wygrali! Nakazana przez Gorbaczowa „pierestrojka” pierestroiła PRL. W Magdalence dogadali się oficerowie prowadzący ze swoja agenturą. Ktoś mi powie, że nie wszyscy byli tam agentami. Owszem było tam może kilku poputczików nic nie rozumiejących, których zaniosły do Magdalenki powiązania towarzyskie lub chęć reformy komuny czy grania z szulerami uczciwie i bez spluwy pod stołem . Tak czy inaczej towarzystwo, które nigdy nie skaziło się myśleniem o Niepodległości Polski tryumfowało – oto wreszcie uda się stworzyć komunizm z ludzką twarzą.. Marzyli o tym od lat, a w 1980-81r. nawet porozumieli się z reformatorami w PZPR-ze i próbowali dogadać się z Moskwą ponad głowami „Politbiura”.
Przy „okrągłym stole” powstał projekt PRL-bis. Można przyjąć 4 czerwca 1989r. za datę przepoczwarzenia. Był to dzień klęski całej formacji niepodległościowej i narodu polskiego.
Nie ma ciągłości prawnej pomiędzy II RP o obecną formą państwowości. Wyśmiewano pomysły ściągnięcia z Londynu władz II RP, przyjęcia Konstytucji Kwietniowej i zgodnie z nią rozpisania wolnych wyborów. Sejm i Senat uchwaliłyby nową konstytucję i tak wkroczylibyśmy w III RP. Zrobiono dokładnie na odwrót. Przyjęto, że PRL był państwem polskim legalnym a nie formą okupacji sowieckiej ze stworzonym na Kremlu rządem nkwudzistów osadzonym w Warszawie bagnetami Armii Czerwonej. Politycy rwący się do władzy i pokrętni dziennikarze straszyli naród, że śluby zawarte w PRL-u i transakcje np. kupna sprzedaży stracą ważność. Tak jakby śluby zawierane w Generalnej Guberni ją straciły!!!! Pełna manipulacja. Dzięki przyjętemu rozwiązaniu mamy nie III RP a nadal PRL. Prawo obowiązujące w PRL obowiązuje nadal. PRL-bis zwana III RP bierze na siebie nie tylko zobowiązania PRL-u ale i odpowiedzialność za jego zbrodnie!

Skutki
Płacimy wszystkie zobowiązania PRL-u. Spłacamy dług zaciągnięty przez PZPR na Zachodzie. Część tych pieniędzy poszła do Moskwy! Usiłuje się nam wmówić odpowiedzialność za: łagry istniejące w Polsce w latach 1945-57 i za zbrodnie tam popełniane; Akcję Wisła; deportację Niemców; dewastacje na ziemiach odzyskanych ( całe fabryki demontowane jechały do Związku Sowieckiego).
Zgodnie z obowiązującym w PRL-bis prawem, bycie konfidentem i pracownikiem bezpieki, sądów skazujących AK-owców nie jest przestępstwem, działaniem na szkodę niepodległego bytu państwowego. Oni wszyscy działali zgodnie z prawem. Można ich jedynie skazać, gdy łamali tamto prawo. Tak więc ludzie, którzy walczyli o niepodległość są nadal przestępcami bo łamali obowiązujące prawo. Zawieszano wobec nich postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość czynu i zmieniona sytuację polityczną.
Tak wiec powinno być jasne dlaczego i komu zawdzięczamy rzeczywistość, w której byli mordercy sądowi i kaci narodu polskiego otrzymują renty i emerytury po kilka tys. zł ( od 4-9) a walczący o niepodległość od 500- 1500zł renty lub emerytury. Żołnierzom przedwojennym, walczącym od 1939r -45 na wszystkich frontach nie zaliczono służby wojskowej. Nie mają prawa do emerytur wojskowych - ich wina jest prosta nie chcieli służyć w wojsku sowieckim - w oddziałach nazywających się LWP. Żyje jeszcze 15 oficerów przedwojennych, którzy zachowali honor i nie splamili się wstąpieniem do LWP, żyją w nędzy i poniżeniu!
Na stanowiskach są ludzie o powiązaniach ubecko partyjnych. Osoby znane z działalności poziemnej niepodległościowej, mają do dziś problem z pracą bez względu na wiek, płeć i wykształcenie. Można być po doktoracie, habilitacji, czterech fakultetach i pracować na stanowiskach gdzie wystarczy matura. Dotyczy to wszystkich, którzy nie chcieli brać udziału w ostatecznym zrujnowaniu kraju. Nie chcieli dogadywać się z komuchami. Nie wykorzystano w dyplomacji, w szkoleniu wojska naszych przedwojennych żołnierzy, akowców i emigrantów, którzy 20 lat temu byli 60 –latkami. Nie chciano słuchać specjalistów, którzy ostrzegali przed poronionymi reformami. Dlaczego do dziś Agencja Nieruchomości Rolnych ma prawo pierwokupu ziemi? Każdy sprzedający gospodarstwo musi powiadamiać Agencję. Jeśli ona nie wyrazi chęci kupna, to można przeprowadzić transakcję.
Przygotowaniem Polaków na wysprzedaż majątku , był chórek „ekspertów” i dziennikarzy, że nie umiemy się rządzić trzeba wszystko sprywatyzować, ściągnąć menadżerów z zachodu i niech oni rzadzą! Odwrotnie niż było w II RP.
Tak jak w PRL-u tworzono nową elitę tak i teraz jest czas dla cwaniaków i oszustów. To oni mają pieniądze i poważanie! To oni podejmują decyzje, które rujnują kraj. Balcerowicz za obiecane 0,5 mld $ funduszu stabilizacyjnego, wyraził zgodę na niczym niepohamowaną prywatyzację polskich banków. Olbrzymie zyski były transferowane za granicę. Teraz nasze polskie pieniądze ratują bankowe centrale we Włoszech, Holandii…. Rządzący PRL-bis nie mieli przez 19 lat czasu na wprowadzenie uregulowań zabezpieczających polskie finanse!
Jak można używać nazwy III RP. Jest to przeciwieństwo II RP. Wtedy Polskę budowano od podstaw. Stworzono przemysł stoczniowy. W PRL- bis go rozwalono! Zbudowano COP. W PRL-bis rozwalono górnictwo i hutnictwo, przemysł maszynowy! Sprzedano cukrownie i cementownie kapitałowi zagranicznemu. Pieniądze z prywatyzacji majątku narodowego gdzieś się podziały! Właśnie JET został sprzedany Rosjanom – Łuk-Oil. Eksperci Unijni twierdzą, że kryzys najbardziej odczują nowe państwa UE. Co się stanie z gminami i firmami, które ulokowały swoje pieniądze w zagranicznych bankach, ratujących swoje zagraniczne centrale. Jakoś nie widać zdecydowanych działań Rządu. Właśnie się przygotowuje się on do wprowadzenia powszechnej eutanazji narodu – prywatyzacji szpitali! Prezydent samotnie nie uratuje Polski!

Wyjście ze spirali śmierci.


Odzyskanie podmiotowości przez społeczeństwo. Otrząśniecie się z marazmu potęgowanego środkami masowej dezinformacji. Samoorganizacja polegająca na tym, że zaczniemy wierzyć we własne siły a przestaniemy wierzyć skorumpowanym politykom, zastraszonym dziennikarzom i „zblatowanym” związkom zawodowym. Przez zakładanie stowarzyszeń, klubów, wolnych związków zawodowych zaczniemy poznawać się nawzajem. Te zdolności w narodzie polskim są i zawsze były. Przypomnijmy sobie utworzenie ogólnopolskiej „Solidarności” we wrześniu 80r. Starczyło kilkanaście dni! Nie możemy wybierać posłów w ciemno. Znany aktor, piłkarz, przystojny facet, ładna kobieta, werbalny patriota to nie materiał na posła. Już teraz środowiska powinny szukać kandydatów do parlamentu, do samorządów. Warto organizować spotkania z ludźmi, którzy walczyli o niepodległość i nie sprzedali Boga, Honoru i Ojczyzny za marne przywileje lub „grubą kasę”. Młodzież musi poznać wartości. Już teraz widać, że ma dość zakłamania. Widzi bezsens uprawiania polityki. Trzeba dać jej nadzieję. Inaczej Polska przestanie istnieć. Już teraz pojawiają się głosy pożytecznych idiotów, że narody zaczną zanikać. Mówienie o tym w czasie, gdy właśnie przeżywa Europa parcie narodów do posiadania własnych państw, jest próbą przygotowania Polaków do wynarodowienia. Rosja nie zrezygnowała z panslawizmu a Niemcy nie porzucili marzeń i powrocie na nasze ziemie.
Polska racja stanu to ścisła współpraca z nowymi państwami UE i Ukrainą. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie uchronić się przed Wschodem i Zachodem. Ukraińcy głośno mówią o tym jak za pieniądze niemieckie powstał „Masłosojuz” w 1935r, by prowadzić propagandę antypolską. Z rzezi dokonywanej na Polakach cieszyli się Niemcy i Rosjanie. Ukraińcy niestety pojęli to dopiero, gdy w 44 wstąpili w granice II RP „sowieccy wyzwoliciele”! Gdy dowiedzieli się, że 2 głody na Ukrainie Sowieckiej, przymusowa kolektywizacja pochłonęły prawie 20mln. ofiar. Wojna partyzancka UPA z Sowietami trwała do końca lat 50-tych. Teraz żałują, że nie wsparli Petluty, wspominają słowa największego ukraińskiego poety Tarasa Szewczenki „ Z wilnym Lachom - wilny Rus”!
Współpraca z USA jest zabezpieczeniem Polski przed zdradą UE. Jest ona zbyt zapatrzona w Rosję, skorumpowana, inwigilowana i moralnie rozłożona.

Pamiętajmy musimy się pozbierać sami,
by Polska nie umarła póki my żyjemy i by następne pokolenia nie płaciły krwią za naszą ospałość i głupotę.
Zbudujmy wreszcie III RP!

Artykuł ukazał się w 1 numerze KURIERA KRAKOWSKIEGO

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bartłomiej Marjanowski
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 368

PostWysłany: Czw Lis 13, 2008 5:45 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ten tekst opublikowała tez prestizowa abcnet:
http://www.abcnet.com.pl/prl-z-ludzka-twarza

_________________
Bartek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Pią Lis 14, 2008 2:12 am    Temat postu: bardzo słuszne uwagi! Odpowiedz z cytatem

bardzo słuszne uwagi!

Mało kto (i chyba nie przypadkowo...) docenia kwestię ciągłości prawno-państwowej dzisiejszego państwa polskiego. Z którą bowiem Rzecząpospolitą chcemy mieć ciągłość?

ALBO z Niepodległą, ALBO z Ludową. Tertium non datur! (Chyba, że ktoś uczył się na WUML i poznał dialektykę, ten, rzecz jasna, zrobi syntezę tezy i antytezy, w języku Towarzysza Wiesława to jest: "ni pies ni wydra, coś na kształt świdra" (19 III 1968 r.). Zresztą Gomułka wykpiwał tymi słowami właśnie... konwergencję ustrojową, koncepcję Polski "trochę kapitalistycznej" i zarazem "trochę socjalistycznej".

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Tomasz Strzyżewski
Weteran Forum


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 147

PostWysłany: Pią Lis 14, 2008 10:38 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niezwykle cenne uwagi. Trafiają w samo sedno!

TS

_________________
Kto pot?pia cenzur?, by nast?pnie samemu j? stosowa?, mo?e by? tylko durniem lub hipokryt?.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Nie Lis 16, 2008 7:45 pm    Temat postu: Kłopoty z kohabitacją i konstytucją Odpowiedz z cytatem

Kłopoty z kohabitacją i konstytucją

Skrócona wersja ukazała się niedawno pod adresem: http://www.polskieradio.pl/krajiswiat/opinie/artykul75517.html.

Dzień 17 października ma w sobie coś niefortunnego w najnowszych dziejach Polski. Te datę nosi tzw. mała konstytucja (trzecia tak nazwana ― ta z 1992 r.). W pięć lat po jej uchwaleniu zaczęto stosować "dużą" konstytucję. Dokładnie 11 lat później 17 października 2008 r. nastąpiła już kolejna kulminacja sporów towarzyszących obecnej kohabitacji między dwoma rywalizującymi obozami politycznymi uosabianymi przez aktualnego prezydenta i aktualnego premiera: skierowanie przez premiera wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie sporu kompetencyjnego między premierem a prezydentem (prezydent wyraził zamiar zwrócenia się do TK z pytaniami dotyczącymi takiego sporu już pod koniec listopada 2007 roku). Owa od roku trwająca kohabitacja wydaje się przebiegać bardziej dramatycznie niż te, które zdarzyły się naszemu państwu pod koniec prezydentury Lecha Wałęsy i przez cały czas urzędowania rządu premiera Jerzego Buzka. Przewidział takie sytuacje uważny obserwator naszego życia publicznego red. Stanisław Michalkiewicz na miesiąc przed referendum konstytucyjnym, pytając "Kto dowodzi wojskiem?" na łamach "Najwyższego Czasu", numer 16 z 19 kwietnia 1997 r., str. I i III. Pytanie dotyczyło sytuacji jeszcze bardziej dramatycznej, której oby nigdy nie przyszło nam doświadczać. Ale także w czasach pokoju spory kompetencyjne odnoszące się do polityki zagranicznej, szkodzą Polsce nie tylko od wewnątrz, lecz także od zewnątrz. Kiedy jednak trwała debata nad kształtem obecnie stosowanej konstytucji, ignorowano krytyków takich jak Michalkiewicz, widocznie uznając ich za chronicznych malkontentów, niewartych uwagi. Raczej ufano temu, z kim Stanisław Michalkiewicz w przywołanym tu tekście polemizował, tj. posłowi. Janowi Lityńskiemu, że nowa konstytucja będzie zapewniała "wyjątkową przejrzystość w stosunkach między poszczególnymi organami władzy państwowej", zaś "państwo nasze będzie zarządzane sprawnie i nigdy nie popadnie z paraliż decyzyjny". Teraz widać, że (jak to kilka lat temu ― przy innej okazji, na inny temat ― powiadał Rafał Ziemkiewicz) jednak to "oszołomy miały rację".

Niejednokrotnie od polityków reprezentujących bardzo różne partie można było dowiedzieć się, ze np. ustanowienie większościowej ordynacji wyborczej do Sejmu w Polsce to coś nie do pomyślenia, bowiem to wbrew konstytucji i dlatego wymagałoby jej zmiany. (Czy aby na pewno? Zdaniem zwolenników JOW to właśnie kolejne warianty ― jakoby "proporcjonalnej" ― ordynacji wyborczej do Sejmu są sprzeczne z konstytucją jako faktycznie "dysproporcjonalne"). Ostatnio obawa przed zmienianiem konstytucji zdaje się słabnąć. Dał temu wyraz jeden z bardziej znanych polityków
PO, poseł Jarosław Gowin ("Gowin za wspólnymi wyborami w 2010 r.", http://www.wprost.pl/ar/141416/Gowin-za-wspolnymi-wyborami-w-2010-r/. Uznał (na trzy dni przed owym wnioskiem premiera Donalda Tuska do Trybunału), że konstytucja wymaga zmiany właśnie pod względem rozdziału kompetencji między głową państwa a szefem rządu. Sprzyjając oczywiście raczej swojej partii niż środowisku bliskiemu osobie prez. Kaczyńskiego, zaproponował także coś jeszcze: przeprowadzenie w 2010 roku jednocześnie (w jednym dniu, a nie tylko w jednym sezonie) wyborów prezydenckich, parlamentarnych i samorządowych. Z wypowiedzi pos. Gowina nie wynika, czy taka zbieżność dat miałaby wydarzyć się wyjątkowo (co wymagałoby przyspieszenia o rok wyborów do Sejmu i Senatu), czy od tej pory powtarzać się regularnie co kadencję. Jeśli to pierwsze, to może pan Jarosław Gowin liczy na sukces swojej partii, podobny do sukcesu Prawa i Sprawiedliwości z jesieni 2005 r. Jeśli to miałaby być zmiana na stałe, to pan Gowin jest nie tylko politykiem, ale także mężem stanu i patrzy bardziej perspektywicznie. Oczywiście, ta druga ewentualność wymagałaby także zrównania długości kadencji wszystkich wybieralnych organów władzy. Za ta drugą ewentualnością zdaje się przemawiać fakt, że wypowiedź posła Gowina mówi o zmianie ordynacji wyborczej, a nie o zarządzeniu przedterminowych wyborów, co zmiany ordynacji nie wymaga.

Co interesujące, niedawno przedtem inny poseł
PO, p. Antoni Mężydło, w wywiadzie dla "Rzeczypospolitej" (nr 235(8136) z 7 października 2008 r., str. A6) zadeklarował, że życzy liderowi swojej partii jako swojemu "koledze z opozycji" zwycięstwa w najbliższych wyborach prezydenckich (jeśli życzy owego sukcesu z powodu "koleżeństwa opozycyjnego", to tego samego życzy zarazem… Lechowi Kaczyńskiemu, nieprawdaż?), ale zarazem powiedział, że lepiej, gdy "prezydent reprezentuje opozycję". Prezydent Kaczyński jest innego zdania aniżeli poseł Gowin ("Prezydent Lech Kaczyński w Lublinie ― Gaudeamus w KUL", http://ww6.tvp.pl/2924,20081019812444.strona): będąc 19 października w Lublinie poparł przyspieszenie wyborów parlamentarnych, ale nie aż tak bardzo, aby odbyły się razem z pozostałymi. Ciekawe, czy zdaniem obecnej głowy państwa (tak jak zdaniem p. Mężydły) kohabitacja jest jednak lepsza niż jej brak, czy motywem do takiego zastrzeżenia jest sceptycyzm co do możliwości powtórki sukcesu PiS z jesieni 2005 roku? Tymczasem okazuje się, że dwie trzecie ankietowanych przez "Wprost" woli aby wybory w 2010 roku urządzić jednocześnie. Dodaję (nie)skromnie, że coś podobnego postulowałem już z myślą o sezonie wyborczym 2005 roku: mianowicie, ażeby 11 listopada 2005 r. urządzić i od tej pory co cztery lata (albo co pięć lat ― to jest do ustalenia w konstytucji) urządzać 11 listopada wybory prezydenckie, parlamentarne i samorządowe, a w każdym razie ich pierwszą turę: (zob.: "JOW na wybory 11 XI 2005 roku", "Orientacja na Prawo", 27 kwietnia 2005 r., http://www.abcnet.com.pl/?q=node/984). Jednoczesne wybory prezydenta i parlamentu nie gwarantują, że i tu i tam wygra ta sama partia, a tylko sprzyjają temu; właśnie po to, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo kohabitacji, opowiadam się za takim rozwiązaniem, i to na stałe, a nie tylko w jednym konkretnym roku. Urządzanie wyborów w jednym terminie dawałoby także znaczne oszczędności. W Polsce w minionych niespełna 22 latach kalendarzowych (1987-2008 ) było powszechnych głosowań 26 (wliczając 5 drugich tur w niektórych wyborach oraz 4 referenda). Średnio licząc, wypada nieco więcej niż jedno głosowanie rocznie! Skomasowanie terminów wyborów "wyszłoby" taniej także od strony logistycznej (wynagrodzenia członkom komisji wyborczych, używanie lokali wyborczych i samochodów). Ale oszczędności byłyby nie tylko wymierne: także energia społeczna, angażowana w wybory, byłaby używana rzadziej, co przy okazji pozwalałoby rzadziej paraliżować rozmaite inne debaty, uwalniać je od presji zbliżającej się kampanii wyborczej. Takie komasowanie odbywa się odbywało się także w Gomułkowskiej PRL od czasu, kiedy kadencje Rad Narodowych wydłużono z 3 do 4 lat. Komu nawiązywanie do doświadczeń Polski Ludowej wydaje się niewłaściwe, ten może niech zauważy, że takie komasowanie odbywa się także w USA (tam tylko odnawianie co 2 lata jednej trzeciej Senatu zakłóca ten rytm). Czyżby dzisiejszą Polskę było stać na większą rozrzutność niż PRL i USA?

Wymiar finansowy tych oszczędności nie jest bez znaczenia! Wzburzenie (raczej oczywiście wśród tych Polaków, którzy są nieprzychylnie nastawieni do osoby obecnego prezydenta Rzeczypospolitej) wzbudziły informacje o koszcie lotu prezydenta Kaczyńskiego na szczyt
UE w Brukseli. Koszty każdych wyborów są jednak większe, mniej więcej o trzy rzędy wielkości (tzn. w zaokrągleniach tam jest o trzy zera więcej na końcu). Toteż istotnym jest pamiętać, że jednym z motywów dla zmiany ordynacji wyborczej z pseudo-proporcjonalnej na większościową również jest również oszczędność kosztów. Zarówno tych wymiernych, jak i tych niewymiernych. Gdy wyborca ma jedną kartkę z nazwiskami kilku (no, niechby kilkunastu) kandydatów delegowanych przez swoje partie do walki o jeden mandat poselski w danym JOW (Jednomandatowym Okręgu Wyborczym = JOW), to papieru na wydrukowanie kartek wyborczych do Sejmu potrzeba znacznie mniej, niż gdy nazwisk jest kilkadziesiąt, a zwykle jeszcze więcej. Można by dla prostoty przyjąć staropolską zasadę: "jeden powiat ― jeden poseł", czyli każdy powiat byłby JOW-em. Jak pokazuje doświadczenie, wybory w państwach, gdzie jest stosowana ordynacja większościowa, dają zwykle bardziej stabilne rządy, mniej zależne od trwałości koalicji rządowych (częstokroć bez potrzeby ich zawiązywania), ich skład jest znany praktycznie (niemal) nazajutrz po dniu elekcji, a to wszystko oszczędza także energię społeczną.

Tymczasem co obserwujemy? Od dłuższego czasu informacje o pracy Sejmu i Senatu bardzo często dotyczą przedsięwzięć ustawodawczych odnoszących się do publicznej radiofonii i telewizji, do publicznej służby zdrowia oraz do obowiązku szkolnego dla sześciolatków (co jest szczególnie dziwne, skoro
PO w czerwcu 2002 r. udzieliła świadectwa z "czarnym paskiem" minister Łybackiej, a teraz chce sankcjonować jej projekty w zakresie regulowania obowiązku szkolnego, nie dbając przy tym o swoje, choć przejęte po PiS, hasło "taniego państwa"). Może by tak główna współrządząca partia czyli Platforma Obywatelska przypomniała sobie ― ale na serio! ― o swoich obietnicach i zabrała się do ich realizacji? Mam tu na myśli kwestię uchylenia niemoralnych, gorszących przepisów o finansowaniu partii politycznych z podatków obywateli (ta obietnica jest obecna w działalności PO od samego początku jej istnienia, który nastąpił 21 stycznia 2001 r.) oraz ustanowienie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych do Sejmu (zgodnie z inicjatywą "4 x Tak" obecną w aktywności PO od konwencji tej partii w dniu 6 czerwca 2004 roku). To tym należy się zająć! O reformie służby zdrowia słyszymy niemal nieustannie co najmniej od czasu rządu premiera Cimoszewicza, kiedy to (w lutym 1997 r.) głosami zarówno rządzącego SLD, jak też opozycyjnej AW"S", uchwalono ustawę o kasach chorych. Już sam fakt, że dyskusje i reformy w tej dziedzinie trwają tak długo, pokazuje, że mogą potrwać w przyszłości podobnie długo bez pożądanych efektów. Dyskusje o reformie publicznej radiofonii i telewizji to oryginalny wkład PO, niestety, zupełnie niepotrzebny, a każdym razie nie będący niczym pilnym, można by to odłożyć nawet o kilkanaście lat. Oby znowu (jak to już nieraz bywało) nie okazało się, że o potrzebie reformowania ordynacji wyborczej politycy partii rządzącej przypomną sobie na parę miesięcy przed wyborami. Wtedy nie będzie się nic liczyć, poprawki do ordynacji będą miały pierwszeństwo przed wszystkimi innymi ustawami, zostanie uruchomiona "szybka ścieżka legislacyjna". Wtedy (np. na początku 2010 r.) będą posiadali jako tako miarodajne informacje o wynikach sondaży popularności poszczególnych stronnictw i ich przywódców; dzisiaj nie sposób przewidzieć rozkład preferencji wyborców w 2010 r. i właśnie dlatego należy TERAZ przeprowadzić te reformy ― teraz taki zamiar byłby bardziej wiarygodny, mniej narażony na podejrzenia, że w przepisach są ukryte kruczki preferujące jedne partie kosztem innych. Na razie jest stosowana rada Chestertona, ale nie w postaci zwykłej, często przywoływanej (gdzie najłatwiej ukryć liść? ― oczywiście, w lesie!), lecz na odwrót: gdzie ukryć brak jednego konkretnego liścia? ― oczywiście, tam, gdzie innych liści sporo czyli… w lesie! Tak samo ― dzięki niefortunnej prawodawczej nadprodukcji ― jest z ukrywaniem ustaw i z ukrywaniem ich braku. Opinia publiczna nieustannie słyszy o takiej stachanowskiej wydajności naszych izb ustawodawczych, że nie nadąża za tym i nie dostrzega, że pewne ważne sprawy czekają z sezonu na sezon i z kadencji na kadencję. W ten sposób mamy nie państwo tanie, tylko o nim gadanie!

Napisałem wyżej o zmniejszeniu prawdopodobieństwa kohabitacji poprzez odbywanie jednocześnie wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Owszem, gwarancji to nie daje, przykładem na to jest fakt, że Ronald Reagan sprawował władzę prezydencką w USA właśnie w warunkach kohabitacji: większość w Kongresie miała Partia Demokratyczna, konkurencyjna wobec Republikanów. Ale… w USA nie ma ustroju parlamentarno-gabinetowego, lecz prezydencki. Pomysł zastosowania takiego ustroju w Polsce wysunął Stanisław Michalkiewicz ― prawnik, który nie ograniczył się do krytykowania cudzych projektów konstytucyjnych, ale napisał własne: najpierw projekt małej konstytucji
("Projekt ustawy konstytucyjnej o uregulowaniu niektórych zagadnień dotyczących ustroju państwa", "Najwyższy Czas!", nr 2(93) z 11 stycznia 1992 r., str. III), potem zaś projekt "dużej" (w numerach od 31(122) do 34(125) "Najwyższego Czasu" z dni: 1, 8, 15 i 22 sierpnia 1992 r.), uznany później za swój przez jego partię tj. przez UPR. Warto może przestać wzdragać się przed "oszołomami" i skorzystać z projektu p. Michalkiewicza (albo UPR ― jak kto woli), najlepszego z dotychczasowych projektów konstytucji od czasu zniesieniu nazwy "Polska Rzeczpospolita Ludowa" . Sama kwestia podziału kompetencji między prezydenta i premiera przestałaby istnieć, bowiem prezydent pełniłby zarazem rolę szefa rządu.

Do tych wszystkich zmian potrzeba wszakże tego, co tajemniczo bywa nazywane "wolą polityczną". Trzeba chcieć naprawdę, a nie tylko na niby. Podobnie jak w sprawie większościowej ordynacji wyborczej. Za czasów rządów Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego nie rozważano projektów zmiany konstytucji, w tym również projektu przygotowanego przez Prawo i Sprawiedliwość, dość głośnego przed wyborami z 2005 roku. Tam przewidziano JOW, ale... dla Senatu. To już projekt obywatelski popierany w latach 1996-97 przez NSZZ "Solidarność", AW"S" i ROP, przewidywał przynajmniej dwie trzecie mandatów poselskich obsadzać w jednomandatowych okręgach. Niemało polityków, czynnych uprzednio w AW"S" (a chyba także w ROP), znalazło się potem w PiS i w
PO. Czyżby zapomnieli, co popierali niewiele ponad dziesięć lat temu? PiS tej koncepcji nie popiera (Lech i Jarosław Kaczyńscy są jej przeciwni jeszcze od czasów Porozumienia Centrum), zaś PO popiera, ale ― jak dotychczas ― tylko w słowach.

Jest jeszcze jedno porównanie między projektami konstytucji PiS-owskim a obywatelskim, na którą chcę zwrócić tu uwagę. Mało kto ją docenia. Projekt przygotowany przez Aleksandra Kwaśniewskiego, a popierany przez
SLD, PSL, UP i UW, jest obarczony pewną wadą, której nie zlikwidowano, gdy przestawał być projektem, chociaż zawczasu rozległy się przestrogi w tej mierze (mec. Piotr Łukasz Juliusz Andrzejewski, "Dlaczego głosowałem przeciw?", "Nasza Polska" nr 5(71) z 29 stycznia 1997 r., str. 5; mec. Andrzej Rościszewski, "Konstytucyjne paradoksy", "Nasza Polska" nr 6(72) z 5 lutego 1997 r., str. 8 ). Zachowuje ciągłość z kolejnymi konstytucjami Polski Ludowej, począwszy od "małej konstytucji" z 1947 roku, natomiast nie nawiązuje więzi prawnej z niepodległą Drugą Rzecząpospolitą. Ma to swoje rozległe konsekwencje w zakresie odpowiedzialności za nadużycia reżymu PRL-owskiego, jak też w zakresie ciążenia na dzisiejszej Polsce zadłużenia zewnętrznego, przejętego po PRL, ale nie tu miejsce, aby o tym pisać. Już sam fakt, że przepisy derogujące (art. 242) uchyliły tylko kontynuację konstytucji PRL (i to nawet nie całą! ― mówił o tym w wywiadzie mec. Maciej Bednarkiewicz: "Wielka wpadka parlamentu", "Gazeta Polska" z 17 kwietnia 1997 r., str. 13), natomiast w ogóle nie wypowiedziały się co do obowiązywania konstytucji przedwojennej, ma przykrą wymowę. Formalnie konstytucja Polski niepodległej nie została NIGDY uchylona, przez żadną władzę: przez komunistyczną, przez emigracyjną, ani przez zaistniałą w miejsce ich obu władzę "Rzeczypospolitej Transformowanej". W ten sposób dzisiejsze państwo polskie jest podobne do bigamisty: ma DWIE konstytucje: legalną, ale nieużywaną (tę sprzed wojny) i używaną, ale nielegalną (tę z 1997 r.). Dlatego powstrzymałem się przed napisaniem o tej drugiej, że obowiązuje od 17 października 1997 r., bowiem ona NIE OBOWIĄZUJE. Od 11 lat niby obowiązuje, a w rzeczywistości tylko udaje! Tak samo, jak nie jest ważnym małżeństwo, zawarte przed ustaniem trwania małżeństwa, zawartego uprzednio przez tego samego człowieka. Skoro już zmiana konstytucji przestała być "tematem tabu", należałoby ten czysto formalny, ale przykry błąd (i o bardzo przykrych ― ale już nie tylko symbolicznych! ― konsekwencjach) czym prędzej naprawić! Także tu (podobnie jak w kwestii JOW) widać zresztą różnicę między projektami "obywatelskim" a PiS-owskim: ten wcześniejszy zawierał stosowną klauzulę derogacyjną w art. 170. Wszelkie ― choćby najuroczystsze ― uchwały Sejmu albo Senatu o ciągłości między Polską dzisiejszą a międzywojenną, które nie są aktami prawnymi, tego błędu nie naprawiają, bo ze swej istoty nie mogą tego czynić.

Pora przestać tworzyć sztuczny tłok na ścieżce legislacyjnej i zabrać się za reformy zasadnicze.





Toruń, 24 października 2008 r.

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]


Ostatnio zmieniony przez Konrad Turzyński dnia Nie Lis 23, 2008 10:44 am, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Lis 16, 2008 8:37 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Widzę 2 niebezpieczne pomysły:
1 To JOW-y Przejdą ci co maja pieniądze - najczesciej nieuczciwie zarobione. Po za tym te srodowiska, które są Polsce w Europie bardzo nieprzychylne właśnie bardzo promuja w naszych ( nowych państwach Unii) ten pomysł JOW. Rosji wystarczy pieniedzy na wypromowanie swoich posłów i senatorów. Kiedys o tym napieszę wiecej. Niestety nie mam zaufania ani do tego pomysłu a ostatnio niestety też do osób promujacych od lat ten pomysł. Sygnałem ostrzegawczym było właczenie się ich w obronę agenta ( tw PAGET prof. Łopuszańskiego) o kilkudziesiedzioletnim stażu kapowania.

2. Niefinansowanie partii politycznych z budżetu to koniec Polski Niepodległej.
Obce mocarstwa i mafia bardzo chetnie posponsorują. Polaków okradziono i doprowadzono do nędzy!!! Im wiekszy patriota to mocniej dostał w kość. Porujnowano tez firmy świetnie działajace ( np. Kluska). Chyba słyszeliści o mafii urzędniczo- prawnej! Komitet obrony przed nia powstał w Elblągu. Walczono tez tam z Kaczmarkiem, który został Ministrem!!!.
Autonomisci na Śląsku juz maja projekt tablic rejestracyjnych nowego państwa Silesia - "Si".

Niestety wielu ludzi, których bardzo cenie włączyło sie w promowanie powyższych haseł. Jest to dowód jak agentura wpływu działa przekonywająco.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Pon Lis 17, 2008 5:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W innym miejscu, na innym forum, próbowałem polemizować z czołowymi głosicielami idei JOW. Piszę próbowałem, ponieważ do tych ludzi nie docierają żadne argumenty, nie są na tyle łaskawi, żeby chociaż spróbować rozważyć racje sceptyków, do jakich się zaliczam. Ich jest racja i koniec, a kto ośmiela się mieć odrębne zdanie ten z całą pewnością komuch, dorobił się na zmianie ustroju, itd.To graniczy z obłędem, emocjonalność z jaką ci ludzie wyrażają swoje poglądy czuć poprzez litery które piszą. Używałem między innymi takich choć oczywiście nie tylko argumentów, jakie zasygnalizowała wyżej Jadwiga, ale to w odniesieniu do zwolenników JOW, walenie grochem o ścianę. Podzielam również pogląd, że zmiana zasad finansowania partii politycznych, oraz propozycje jakie się w związku z tym pojawiają, niosą ze sobą bardzo duże zagrożenia. Niektóre elementy tych zagrożeń zostały również zasygnalizowane powyżej. Być może jakieś zmiany trzeba przeprowadzić, ale należy do tego podchodzić ze szczególną ostrożnością, bo w efekcie może się okazać, że zainicjowaliśmy grę która toczy się o fundamentalne interesy naszego kraju, a my chcemy pozbawić siebie możliwości realnego wpływania na bieg wydarzeń. Nie przez przypadek obecnie rządzący, próbują inicjować działania na tych kierunkach. Te elementy o których powyżej, plus ludzie z cienia którzy stoją do dyspozycji jako zaplecze dla różnorakiego oddziaływania, stanowią szczególne niebezpieczeństwo.





Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ryszard Tokarski
Weteran Forum


Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 281

PostWysłany: Pon Lis 17, 2008 6:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

1. Zwolennicy JOW na czele z prof. Przystawą obarczają brak JOW odpowiedzialnością za tsunami w Tajlandii i tornada w Teksasie.

2. W obecnej sytuacji wewnętrznej w kraju, w obecnej sytuacji geopolitycznej niebezpieczna dla Polski jest sama demokracja. Partia, która chce przeprowadzić kontrrewolucję zostaje przez akt demokratycznych wyborów odsunięta od władzy na czas nieokreślony. Ludzie głosują na Tuska albo innych komuchów, "bo jest przystojny", "bo ma ładną córkę" która ładnie tańczy na lodzie, itp.
Wszystko to nakręcają media, mające za sobą grupy o takich a nie innych interesach.
Zgubnego charakteru demokracji świadomy był Marszałek Piłsudski, Generał Franco, Generał Pinochet (choć ten ostatni obalił Allende, by - jak sam mówił - demokrację chronić).

_________________
"Kto za m?odu nie by? buntownikiem, ten na staro?? b?dzie ?wini?" (J. Pi?sudski)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Wto Lis 18, 2008 3:53 pm    Temat postu: Panie Ryszardzie, tu się nie zgadzamy Odpowiedz z cytatem

Panie Ryszardzie, tu się nie zgadzamy

Ryszard Tokarski napisał:
1. Zwolennicy JOW na czele z prof. Przystawą obarczają brak JOW odpowiedzialnością za tsunami w Tajlandii i tornada w Teksasie.


To jest żart "per reductio ad absurdum"! W rzeczywistości zwolennicy JOW (włącznie z prof. Przystawą) są dalecy od traktowania JOW nawet jako panaceum na wady życia politycznego (już nie mówiąc o kłopotach, jakie ludzi napotykają gdziekolwiek poza polityką).

Ryszard Tokarski napisał:
2. W obecnej sytuacji wewnętrznej w kraju, w obecnej sytuacji geopolitycznej niebezpieczna dla Polski jest sama demokracja. Partia, która chce przeprowadzić kontrrewolucję zostaje przez akt demokratycznych wyborów odsunięta od władzy na czas nieokreślony. Ludzie głosują na Tuska albo innych komuchów, "bo jest przystojny", "bo ma ładną córkę" która ładnie tańczy na lodzie, itp.
Wszystko to nakręcają media, mające za sobą grupy o takich a nie innych interesach. Zgubnego charakteru demokracji świadomy był Marszałek Piłsudski, Generał Franco, Generał Pinochet (choć ten ostatni obalił Allende, by - jak sam mówił - demokrację chronić).


Na nierozsądne decyzje wyborców nie ma rady. Nawet najlepsza demokracja nie pomoże na to. A im więcej telewizji w kampaniach wyborczych, tym więcej takiej lekkomyślności wyborców... Jednak NAJtrwalsze sitwy działają w warunkach ordynacji RZEKOMO proporcjonalnych (bardzo popieranych właśnie przez lewiznę od czasów Lenina i dawniej). Przykładem jest dwuwładza chadecji i komuchów we Włoszech przez dziesiątki lat po II wojnie światowej oraz monopol władzy uchwycony przez Partię Instytucjonalno-Rewolucyjną w Meksyku (co trwało jeszcze dłużej). Właśnie partie, dążące do zachowania mechanizmu samopowielania elit, są NAJbardziej przeciwne JOW-om, bo w jednomandatowych okręgach stosunkowo najmniejszym wysiłkiem można odsunąć od władzy partię, która zawiodła. (Co oczywiście NIE znaczy, że następna partia będzie już niezawodna. Ale na to nie poradzi żadna ordynacja...)

Ani Czerwonym, ani Różowym (ani np. Zielonym) nie wadzi importowanie z USA takich głupot jak "Walentynki" albo nawet "Halloween". Ale JOW im wadzi. Dobrze wiedzą, dlaczego!

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]


Ostatnio zmieniony przez Konrad Turzyński dnia Wto Lis 18, 2008 4:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Wto Lis 18, 2008 4:09 pm    Temat postu: Droga Jadwigo, tu się nie zgadzamy Odpowiedz z cytatem

Droga Jadwigo, tu się nie zgadzamy

Jadwiga Chmielowska napisał:
Widzę 2 niebezpieczne pomysły:
1 To JOW-y Przejdą ci co maja pieniądze - najczesciej nieuczciwie zarobione.


Wybory w JOW-ach są tańsze, nie tylko dla państwa (mniej papieru na kartki wyborcze i mniej roboczogodzin na ich policzenie), ale także dla kandydatów (choćby z powodu mniejszego rozmiaru okręgów wyborczych). Właśnie dzięki JOW-om ubodzy patrioci mieliby szanse (jako kandydaci w wyborach) troszkę lepsze przeciwko bogatym sprzedawczykom, niż mieli dotychczas, w wyborach PSEUDOproporcjonalnych.

Jadwiga Chmielowska napisał:
Po za tym te srodowiska, które są Polsce w Europie bardzo nieprzychylne właśnie bardzo promuja w naszych (nowych państwach Unii) ten pomysł JOW. Rosji wystarczy pieniedzy na wypromowanie swoich posłów i senatorów.


Odwrotnie. Tj.: Amerykanie zadbali o to, aby w państwach pokonanej "Osi" (Niemcy – tylko Zachodnie, rzecz jasna, Włochy i Japonia) były tzw. proporcjonalne ordynacje wyborcze. Anglosasi od początku mają ordynacje większościowe (= z JOW-ami) u siebie i gdyby to sprzyjało ich wrogom, już dawno owi wrogowie zjedliby ich (= USA i Wlk. Brytanię) na zimno.


Jadwiga Chmielowska napisał:
2. Niefinansowanie partii politycznych z budżetu to koniec Polski Niepodległej. Obce mocarstwa i mafia bardzo chetnie posponsorują. Polaków okradziono i doprowadzono do nędzy!!! Im wiekszy patriota to mocniej dostał w kość.


Na sponsoring mafijny i na jurgielt nie ma rady. W każdym razie finasowanie z budżetu wcale nie przeszkadza dostawać dyskretnie forsę ze źródeł interesownych. Przykładem jest afera korupcyjna, jakiej ofiarą padł Helmut Kohl w Niemczech jakieś 10 lat temu.


Jadwiga Chmielowska napisał:
Autonomisci na Śląsku juz maja projekt tablic rejestracyjnych nowego państwa Silesia - "Si".


O, nie wiedziałem! To dobry omen: Si = Silicium = krzem --> piach. Skojarzenia są? No, ja myślę! Prawidłowe!

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Lis 21, 2008 12:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dostałam mailem od Mariusza Romana naszego przyjaciela z podziemia -" Powstańca"
Niepodległa II i kadłubowa III RP


Dziewięćdziesiąta rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę skłania do refleksji. W mediach rozpisywano się ostatnio, starając się porównać dwudziestolecie międzywojnia do przemian zachodzących w Polsce po 1989. I o ile na łamach tygodnika „Wprost” zupełnie słusznie zastanawiano się „ile II RP jest w III RP”, to już „Gazeta Wyborcza” pisała wprost: „Dwa przedwiośnia, dwie niepodległości”. Tymczasem, podstawowa różnica miedzy II a III Rzeczpospolitą, wynika z poczucia dumy wolnego narodu, dążącego do upodmiotowienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Takiego właśnie myślenia, tak bardzo brakuje nam dzisiaj, kiedy zmuszeni jesteśmy szukać miejsca dla siebie tam, gdzie wskażą je nam silniejsi.

Przypomnijmy zatem, w II Rzeczpospolitej byli różni politycy, zdarzały się też skandale, a nawet korupcja. Dominującym był jednak wzór poświęcenia dla Ojczyzny i wierności imponderabiliom, który emanował z takich postaci, jak m.in. Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Można się było nie zgadzać z takim czy innym rozumieniem interesu państwa, ale nie można im było zarzucić prywaty.

Niepodległa

Marszałek Piłsudski uważał, że nieważne, z kim się mówi, ważne, by w rozmowach z przedstawicielami innych państw występować jak równy z równym, bo tylko w ten sposób można bronić polskiego interesu narodowego. To poczucie dumy i wartości w II Rzeczpospolitej było głęboko wpojone, stąd brały się wzorce wychowawcze, przekładane na system edukacji, jakże różnej od tej obecnej. Nie sposób pominąć także sukcesów gospodarczych: silna i stabilna waluta, nowoczesna myśl naukowa i techniczna, rozwój własnego przemysłu, powstał m.in. Centralny Okręg Przemysłowy, magistrala węglowa uniezależniająca nas od Niemiec oraz port w Gdyni. A co zbudowaliśmy o własnych siłach przez ostatnie 20 lat?

II Rzeczpospolita powstała w skrajnie gorszych warunkach niż III RP, jej granice Polacy zmuszeni byli wywalczyć sobie sami. Warto sobie uświadomić, że ziemie polskie gospodarczo były bardziej zniszczone po I niż po II wojnie światowej. Wreszcie, musiano te ziemie gospodarczo, infrastrukturalnie i administracyjnie zjednoczyć po trzech systemach zaborczych. Jednak dochód narodowy na głowę był w latach trzydziestych wyższy niż w Hiszpanii, Portugalii czy krajach bałtyckich. To, że dzisiaj nikt – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na razie nie kwestionuje prawa Polaków do własnego państwa, że nie jest to państwo małe ale średniej wielkości kraj w Europie, jest największym i trwałym osiągnięciem tamtego pokolenia.

Post-PRL

Tymczasem III Rzeczpospolita to jedynie, nieudolnie reformowana od środka, Polska Rzeczpospolita Ludowa. Rodziła się przecież w wyniku koncesjonowanych, zupełnie niedemokratycznych wyborów. Powstały w ten sposób twór państwowy nie miał nic wspólnego z ideałami niepodległościowymi kilku pokoleń Polaków pragnących przywrócenia II RP. Umożliwił za to uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, przywrócił również realny wpływ na władzę: renegatom, agentom i postkomunistom przefarbowanym w socjaldemokrację.

Czy Polska wybiła się na niepodległość po czerwcowych wyborach 1989 roku? Czy państwo działające w oparciu o konstytuantę pisaną pod dyktando okupanta, w którym 60 proc miejsc w Sejmie było z nadania komuny, a nie z wyboru, w którym prezydentem zostaje agent radziecki - odpowiedzialny za śmierć wielu swoich rodaków - mogło być niepodległe? Czy premier rządu pozwalający na niszczenie teczek z archiwów Sb-eckich, który wysyłał brygady antyterrorystyczne przeciwko patriotycznej młodzieży w obronie PZPR – był premierem niepodległego państwa? Wreszcie czy w normalnym, wolnym kraju pozwala się na rozkradanie majątku wypracowywanego przez pokolenia? Odpowiedź jest oczywista – Polska 1989. była mniej niepodległa od Królestwa Kongresowego (1815-1830). W tamtej Polsce, poza stwarzaniem pozorów, władza utożsamiana z premierem Mazowieckim, a potem także z prezydentem Wałęsą, miała mentalność lokaja, na dowód wystarczy sobie przypomnieć - choćby czas kryzysu związany z puczem Janajewa. Tymczasem, rozpadał się Związek Radziecki, kraje bałtyckie z marszu przywracały swój przedwojenny ustrój, Niemcy się jednoczyły, Czechy przeprowadziły uwłaszczenie. Polska pozostawała w tyle.

Wybijanie się na niepodległość

Przypomnijmy, Polska na niepodległość zaczęła się wybijać dopiero w wyniku przeprowadzenia pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych, w wyniku których, w pełni demokratycznie wyłoniony Sejm - powołał rząd Jana Olszewskiego. To właśnie ten rząd podjął wtedy, próbę zbudowania pierwszego po 1939., w pełni suwerennego, sprawiedliwego i sprawnego państwa. To właśnie rząd Jana Olszewskiego w wymiarze politycznym - próbował przeprowadzić dekomunizację, lustrację oraz oczyszczenie struktur państwa z aparatu bezpieczeństwa. W wymiarze gospodarczym starał się przeprowadzić reprywatyzację, wdrożyć w życie idee powszechnego uwłaszczenia. Niestety, rząd ten napotkał zmasowany opór wszystkich tych, którzy wierni ustaleniom z Magdalenki, postanowili nadal państwo i majątek narodowy traktować jako swoje, przekazane im na użytek żerowisko. Przypomnijmy, dokonano wtedy swoistego zamachu stanu, a już wkrótce postkomuniści (nie licząc krótkiej przerwy na rządy AWS-UW), przywrócili w Polsce swoje niepodzielne wpływy.

Była jeszcze, co prawda próba utworzenia IV RP. Polskie społeczeństwo, zszokowane, oburzone aferami, w tym najgłośniejszą z nich – aferą Rywina, przejrzało na oczy i podjęło decyzję o przeprowadzeniu radykalnych zmian. Większość głosów podczas wyborów w 2005 roku padło na ugrupowania, które w ten czy inny sposób kwestionowały istniejący porządek. Niestety, wtedy znowu górę wzięła małostkowość naszych dzisiejszych polityków, niezdolnych do stworzenia trwałej i większościowej koalicji, mogącej dokonać zmian w konstytucji, by radykalnie przemodelować nasz ustrój i kraj.

Mariusz A. Roman

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Sob Lis 22, 2008 12:01 pm    Temat postu: JOW Odpowiedz z cytatem

Konrad Turzyński napisał:
Wybory w JOW-ach są tańsze, nie tylko dla państwa (mniej papieru na kartki wyborcze i mniej roboczogodzin na ich policzenie), ale także dla kandydatów (choćby z powodu mniejszego rozmiaru okręgów wyborczych). Właśnie dzięki JOW-om ubodzy patrioci mieliby szanse (jako kandydaci w wyborach) troszkę lepsze przeciwko bogatym sprzedawczykom, niż mieli dotychczas, w wyborach PSEUDOproporcjonalnych.

Pozwolę sobie Panie Konradzie mieć w kwestii JOW nieco odmienna zdanie. O szczegółach kosztów nie chciałbym dyskutować, bo to wymaga dokładnych wyliczeń, a takimi nie dysponuję. Co się tyczy szans ubogich patriotów, to mam tutaj akurat odmienne zdanie. Jeżeli taki skromny człowiek, będzie reprezentował sobą określony poziom, to każde rozsądnie myślące przywództwo partii, będzie skłonne do wystawiania takiego kandydata bo najnormalniej jest to w ich interesie. Pewnie że w każdej partii, jest określona grupa ludzi, którzy mają niejako z klucza zapewnione miejsce na listach, to prawda, ale tak to już niestety na całym świecie, to jest pewien koszt. Jak Pan widzi Panie Konradzie, kampanię wyborczą takiego niezamożnego i nie związanego z żadną partią człowieka, niestety ale żyjemy w takich czasach że bez przysłowiowej kasy ani rusz. Można chodzić po domach i przekonywać do głosowania na swoją osobę, ale z doświadczenia wiem, że ludzie takich odwiedzających ich w ich własnych domach traktują z dużą nieufnością. Przychodzi, namawia, to pewnie ma w tym jakiś swój prywatny interes, tak to niestety jest. Stosunki panujące na polskiej prowincji są daleko odmienne, od tych panujących w miejskich aglomeracjach. No i wreszcie kwestia funduszy, jak Pan słusznie napisał, na sponsoring mafijny i jurgielt nie ma rady. Ale JOW dają chyba w tym zakresie większe możliwości do wszelkiego rodzaju krętactw. Proszę pomyśleć, dlaczego obecnie rządząca PO, stara się forsować pomysły na zmianę zasad finansowania partii politycznych, w takim jak oni to lansują akurat, a nie w innym kierunku, nie ma to formalnie nić wspólnego z JOW, ale pewne analogie przychodzą na myśl automatycznie. Wtedy nikt w konfrontacji z nimi nie ma szans, wystarczy że na przykład taki Krauze, z jeszcze jednym sobie podobnym przekażą jakiś procent dochodu na działalność partii i jest mówiąc kolokwialnie pozamiatane. A dzisiaj liczą się media, niestety występy w nich kosztują krocie. Kwestia następna, to już po ewentualnych wyborach sprawa zawiązywania w parlamencie koalicji. Przynależność do partii politycznej, wymusza niejako w tym względzie pewne zachowania i każe odstawić w wielu przypadkach na bok, osobiste sympatie czy animozje, dla dobra szerzej rozumianego, przy innym układzie byłoby to o wiele trudniejsze. Żeby było jasne, nie jestem zdeklarowanym na śmierć i życie przeciwnikiem JOW, ale uważam że powinna się na ten temat odbyć bardzo szeroka dyskusja, a do tego akurat można tak zwaną klasę polityczną zmusić, uważam też że przynajmniej na jakiś okres nazwijmy go próbny, powinna zafunkcjonować ordynacja mieszana i gdyby rzecz się sprawdziła, byłby to ewentualnie taki okres przygotowawczy do zasadniczych zmian w tym zakresie. Pewnych rzeczy wszyscy musimy się uczyć od podstaw. Ale kiedy w innym miejscu, przedstawiłem taki pomysł na okres przejściowy, to spotkało się to z totalną krytyką i posądzaniem o Bóg wie jakie ukryte intencje. A to z kolei, ten atak z powietrza na każdego kto ośmieli się mieć choćby trochę inne zdanie, każe się mocno zastanawiać nad intencjami głosicieli idei JOW. Nie posądzam Ich co prawda o jakieś niecne zamiary, ale to dziwne.





Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum