Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POSIERPNIOWA KLĘSKA LUDZI PRCY
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Nie Gru 14, 2008 1:51 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tu warto jeszcze przypomniec wypowiedzi Andrzeja Gwiazdy z 1990 r. Zaraz po okraglym stole nieznany byl zarowno stopien nasycenia Solidarnosci agentami, zwlaszcza w Komisji Krajowej, jak rowniez niektore zakulisowe wydarzenia w obozie wladzy PRL, ktore wyszly na swiatlo dzienne dopiero po wielu latach, gdy IPN zostal uwolniony od Kieresa. Jednak ta relacja o wielu sprawach rozgrywajacych sie w Komisji Krajowej i wsrod jej doradcow nie traci na aktualnosci.

Gwiazda miałeś rację
- z Andrzejem Gwiazdą rozmawiała Wiesława Kwiatkowska, Gdynia 1990, s. 14-22.

Zarzuca się "Solidarności", że nie słuchała ostrzeżeń o zbliżającym się stanie wojennym nawet przekazywanych przez pułkownika Kuklińskiego, tak była pewna swojej siły, zadufana w sobie.

Mimo, że całe społeczeństwo się tego spodziewało, co odbiło się choćby w popularnej piosence "Wejdą, nie wejdą?" Żyliśmy na wulkanie i wszyscy o tym wiedzieli. Nie wszyscy tylko znali konkretny termin. Na pewno znał go Wałęsa.

W 21 numerze kwartalnika "Krytyka" znajduje się fragment wypowiedzi A. Micewskiego z 28.10.84, który zapytany ,,O to, czy Prymas Glemp orientował się w zamiarze wprowadzenia stanu wojennego, a także, czy doszłoby do stanu wojennego, gdyby żył Prymas Wyszyński" odpowiedział: "Na pierwsze pytanie mogę odpowiedzieć szczerze, ponieważ byłem tym człowiekiem, który na jakieś 3 tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego dowiedział się, że coś podobnego może nastąpić, i oczywiście w nocy pojechałem do Prymasa i go zawiadomiłem. Spowodowało to serię rozmów ks. Prymasa - w niektórych uczestniczyłem, w niektórych nie uczestniczyłem - z p. Wałęsą, doradcami i kierownictwem „Solidarności”; czyli że Kościół nie tylko był uprzedzony, ale w gruncie rzeczy nikt mu nie zakazywał informować kierownictwa Związku".

No właśnie. Frakcja związana z Wałęsą prowadziła zakulisowe rozmowy z rządem o warunkach wprowadzenia stanu wojennego. Ostatnia rozmowa na ten temat odbyła się między posiedzeniami Krajówki na plebanii kościoła św. Brygidy w nocy z 11 na 12 grudnia. Postawiono na niej warunki, przy których stan wojenny będzie wstrzymany i warunki te zostały przyjęte. Zobowiązano się oczyścić związek z ekstremy, zawiesić prawo do strajku i wycofać z jakiejkolwiek działalności politycznej. Wałęsowcy przyjęli te warunki, byli więc przekonani, że stan wojenny nie zostanie wprowadzony. Ludzie dziwili się później, że Wałęsa siedział sobie spokojnie i pykał z fajeczki, a on wiedział, że stanu wojennego nie będzie, bo warunki generała zostały przyjęte.

Więc i Wałęsę generał wykiwał? Po co zatem te ustalenia?

Chodziło zapewne tylko o przekonanie się, jak daleko posuną się przedstawiciele związku. Przecież uzyskanie zobowiązania zwalczania ekstremy od frakcji tego samego związku to ogromne osiągnięcie, takich ludzi ma się już w garści. Poza tym uśpić w ostatniej chwili jakąś grupę, to też osiągnięcie. Jaruzelski nie bez powodu dobrze podobno wygrywał mecze sztabowe.
Dużo światła rzuca na tę sprawę Brunne, rzecznik prasowy "Solidarności". W momencie wprowadzenia stanu wojennego przebywał w Stanach Zjednoczonych, powiadomiony o tym odpowiedział, że to znaczy, że w związku nastąpił przewrót i ekstrema przejęła władzę. Z akt, noszących kryptonim "Gwiazda i inni", przedstawionych siódemce na Mokotowie wynika, że "prawdziwki" mieli z ubecją jakieś porozumienie - z kilkudziesięciu dołączonych protokółów przesłuchań wynika to niezbicie. Zeznawali dokładnie, szczegółowo, powołując się na nienazwane konkretnie umowy, że przecież zgodnie z umową podjęli już dwa razy takie kroki; że byli na etapie końcowym, musieli tylko odczekać do nowego roku; że wprowadzenie stanu wojennego było przedwczesne, bo najdalej w styczniu, lutym byli w stanie wyrzucić Bujaka i cały ten zarząd, ekstremę, lewicę, KOR, Żydów i zaprowadzić porządek. W Gdańsku przecież już to zrobili.

Jak to zrobili?

Byliśmy w zarządzie regionu, który miał władzę ustawodawczą, władzę wykonawczą miało prezydium, w całości dobrane przez Wałęsę. Byliśmy w stanie, przy różnych zabiegach, przeprowadzić uchwały zgodne z oczekiwaniami załóg, ale nie byliśmy w stanie wyegzekwować na prezydium ich wykonania.

Przepraszam, że ci przerwę. Byłam jako obserwator na takim zebraniu ZR, na którym postawiona została m.in. sprawa zwolnienia źle pracującego kierownika biura. Zarząd sprawę przegłosował, uchwała o zwolnieniu została podjęta. Zebranie się skończyło i słyszałam, jak mówił wałęsista J. Kłys: „nie rozumiem, po co było tracić czas na podejmowanie tej uchwały. Wałęsa na zwolnienie Celejowskiej nigdy się nie zgodzi.”

No właśnie. Zaczęła się już wtedy eliminacja szerokich gremiów decyzyjnych, zmienił się język oświadczeń, w czym celował rzecznik prasowy "Solidarności" od zjazdu, Marek Brunne, który potrafił wydać np. oświadczenie, że „Solidarność” będzie czynnie zwalczać kontrrewolucję. Był to język frakcji wałęsowskiej mówiącej do władzy. Załogi tego języka nie rozumiały i mimo, że poligrafia szła pełną parą, narzekały na brak informacji; był to jeden z powodów pretensji do władz regionu. Na drugim zjeździe regionalnym zaatakowano naszą frakcję, przerzucając na nas odpowiedzialność za wadliwe działanie informacji.
Zebranie delegatów składało się z dwóch części. W pierwszej pod ogromnym obstrzałem było prezydium, w drugiej części wpłynął wniosek o odwołanie z zarządu frakcji Gwiazdy oraz tych, którzy opuszczają zebrania. Dość zabawne było, że nie chciano podać, kto ten wniosek zgłosił - coś tam gadali, że niewyraźnie napisane, że coś. A zgłosił Wyżlic, o którym warto przytoczyć taką historyjkę: odwiedził mnie, gdy zostałem zwolniony z więzienia i oświadczył, że związek zawodowy nie ma sensu w żadnym ustroju i czasie. Dlaczego wobec tego był działaczem „Solidarności”? Jako przeciwnik związku w ogóle, oszukiwał tylko ludzi. Odpowiedział, że wtedy to było dobre, bo dawało możliwości działania. I to właśnie on zgłosił ten wniosek. Zażądano usunięcia z zarządu mnie, Anki, Andrzeja Gajewskiego, Ewy Kubasiewicz i Karola Krementowskiego, co wywołało ten skutek, że jedna czwarta zarządu, 15 osób na 60, podała się do dymisji. Przestraszyło to Wałęsę, bo sprowadzało się do tego, że całą odpowiedzialność za dalszą politykę związku przejmuje jego frakcja. Na sali podniósł się szum, ludzie jakby się ocknęli. Dali się napuścić, głosowali za wnioskiem, ale nie przewidzieli skutków.

A my, prawdę mówiąc, wystąpienie z zarządu przyjęliśmy z ulgą. Zebrania zabierały mnóstwo czasu, zabiegów manipulacyjnych - np. głosowałem przeciw uchwale, którą chcieliśmy przeprowadzić, wtedy wałęsiści głosowali za i uchwała przechodziła - ale już nam to zbrzydło. Próba utrzymania linii związku wymagała tak niesamowitej szarpaniny, że poczuliśmy prawdziwą ulgę. Nie musieliśmy już stać za plecami maszynistki, by uchwała dana do przepisania nie została przeinaczona, patrzeć na palce nadającemu teleks, żeby tekst nie został zmieniony, mieliśmy teraz więcej czasu na spotkania z załogami, a ludzie - był koniec listopada - te instynktownie czuli, że się źle dzieje i szukali ratunku. I ciekawe, że po wystąpieniu z zarządu regionu mieliśmy więcej zaproszeń na spotkania, uiż jako członkowie. Nasza siła oddziaływania znacznie wzrosła.

Wróciłem do „Elmoru” i przepracowałem trzy dni, resztę czasu zajęły mi spotkania. Co rano przyjeżdżali delegaci załóg z pismem do dyrektora, że komisja zakładowa zwraca dniówkę i prosi o zwolnienie mnie. A były dni, że leciałem z jednego spotkania na drugie. Na wielkie spotkanie w Stoczni Remontowej zaprosiła mnie komisja wydziałowa, bo w komisji zakładowej był juz wyraxny podział, byli ludzie ustawieni, z zaproszeniem wystąpiła więc komisja wydziałowa, a na spotkanie przyszła cała załoga.

Tak było w Gdansku, a w Polsce?

W całej Polsce przygotowane były grupy do rozbicia MKZ-ów. U nas im się udało - zostaliśmy wyrzuceni z zarządu; w Warszawie zrobili podejście, ale się nie udało. Zdaje się, że załogi "prawdziwkom" nie dopisały, bojówki do „czyszczenia” zostały źle dobrane, bo przyszli i przekonali się, że rację mają ci, których chcieli wywalać. Wtedy Bujak powiedział, że koniec z bałaganem i on teraz wyznaczy prezydium. We Wrocławiu zrobili podejście, ale cofnęli się na wiadomość o nieudanej akcji w Warszawie. Akcja wycinania ekstremy, którą kontynuowano w stanie wojennym, była rozpoczęta, a żeby mieli więcej zapału, generał obiecał, że stan wojenny ich nie dotknie. Strasznie byli zaskoczeni, gdy znaleźli się w pudle. W protokołach żalili się, że zostali oszukani, bo miał być stan wojenny przeciwko ekstremie, a nie całemu związkowi.

W 1982 ukazała się interesująca ulotka sygnowana: "Tajna Komisja Stoczni Gdańskiej", że wprowadzenie stanu wojennego było niepotrzebne, był to błąd generała, dlatego, że "Solidarność" sama jest w stanie oczyścić się z elementów ekstremalnych, kontrrewolucyjnych i antysocjalistycznych. Jeżeli generał dalej będzie utrzymywał stan wojenny i gnębił wszystkich, straci resztę ich zaufania, zejdą do podziemia i opowiedzą się przeciw generałowi. Mniej więcej pół roku później ukazała się druga ulotka tej samej komisji proponująca powołanie związków na szczeblu zakładu, z Wałęsą, jako wodzem tych wszystkich związków, na czele. Pierwszy tekst był konsultowany z całą pewnościa w Strzebielinku z niektórymi działaczami siedzącymi w internie, a wydrukowany na plebanii kościoła św. Brygidy.

Geneza tej paranoicznej sytuacji leży w tym, że wszystkie akcje związkowe były hamowane przez kierownictwo. Jeśli przy prezydium powołany był komitet do gaszenia strajków, który absorbował 30% członków prezydium - 30% członków prezydium było oddelegowanych tylko i wyłącznie do gaszenia strajków, niezależnie od tego, z jakiego powodu wybuchały - to ilustruje, jaką kierownictwo przywiązywało wagę do tego, by te strajki zablokować. A ludzie wiedzieli, że źle się dzieje i próbowali na własną rękę ratować związek. Powstawało tu jednak spięcie: interesy kierownictwa i dołów o związkowych wyraźnie się rozbiegały, a przekonanie, że trzeba wobec takiego przeciwnika utrzymać jedność kamuflowało ten konflikt.

Charakterystyczne, że Krajówka, gdy nie było na niej Wałęsy, traciła całą swoją bojowość. Chłopaki stawiali propozycje, zastanawiali się, dzielili włos na czworo jakie zalety i wady ma ostre postawienie sprawy, żeby się nie zagalopować w sytuację, z której będzie się potem trudno wycofać, jednym słowem Krajówka zachowywała się niesłychanie ostrożnie i powściągliwie. Natomiast gdy był Wałęsa, cała Krajówka parła do przodu na bij zabij, a Wałęsa jak ten Rejtan krzyczał: "nie pozwolę!" W tzw. kuluarach mówili: pewnie, że za ostro, ale jak Wałęsa to utnie do 1/4, zostanie tyle, co trzeba. Krajówka szła ostro, bo wiadomo było, że Wałęsa pojedzie reprezentować, należało więc tak szybko podnieść poprzeczkę, taką górę usypać, żeby nie mógł do szczętu zniwelować.

Chyba dwa i pół miesiąca przed wprowadzeniem stanu wojennego nie zwoływano Krajówki. Ważyły się losy związku i nie zwoływano Krajówki w obawie, że postanowi coś ostrego. Zebrała się wtedy, gdy w zasadzie nic już nie można było zrobić, na większe akcje strajkowe zimą jest czas niedobry. A co niewątpliwie jest satyryczne, to że ostatnia uchwała Krajówki dotyczyła siatki płac pracowników związku. Różne sprawy były zgłaszane. Seweryn Jaworski zgłosił propozycję, żeby uchwalić zwolnienie z odpowiedzialności wszystkich członków rządu, prominentów itp.; za to, co zrobili. Krajówka ogłasza abolicję. Antoś Kopaczewski był za tym, aby brać tę władzę, skoro leży na ulicy, nie ma się nad czym zastanawiać. Kuroń z Modzelewskim robili rząd ocalenia narodowego, Wałęsa pytał: „czegoście się objedli?", ja rozdawałem instrukcję na wypadek wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Pamiętam, jakie było piekło, gdy zgłosiłem na Krajówce w lutym 1981 uchwalenie możliwości ogłoszenia stanu wyjątkowego dla związku. W przypadku zaatakowania siłą normalne działanie związku zostaje zawieszone, zawieszona zostaje demokracja związkowa, władzę przejmuje, komitet strajkowy, którego skład na każdej Krajówce będzie potwierdzany lub zmieniany. Tak samo w regionach będą komitety strajkowe, które nie muszą się pokrywać z zarządami czy prezydiami. W razie zaatakowania związku, gdy np. Krajówka czy prezydia zostaną aresztowane, automatycznie w całym kraju władzę przejmują komitety strajkowe, a wszyscy członkowie są zobligowani do bezdyskusyjnego posłuszeństwa, tzn. wykonywania poleceń. Jezu, jakie się zrobiło piekło! Ze ja czerwonemu podpowiadam rozwiązania. Przykład magicznego myślenia: jeśli z naszych ust nie padnie określenie "stan wyjątkowy", to go nie wprowadzą.

[...]

Ustalenia przyjęte przez frakcję Wałęsy przed wprowadzeniem stanu wojennego miały ważny wpływ na sposób postępowania i działalność ludzi z tej grupy, odbicie w układzie sił podziemia. "Prawdziwki" wypuszczono w pierwszej kolejności. Na wiosnę 1982 RMP dostało glejt żelazny. Wszyscy wyszli, ale mało tego, mieli imienne zaświadczenia, że nie mają być zamykani. Wódz Hall opuścił jesienią podziemie, siedział w Milanówku, gdzie prowadził ważne rozmowy polityczne z Chrzanowskim czy Kiszczakiem, nie wiem dokładnie. Następnie: sposób tworzenia struktur podziemnych. Były regiony, gdzie zaczynało kilka grup, były regiony, gdzie do takich grup nie wszedł nikt znaczący, utrzymały się te grupy, które nawiązały kontakt z centralą. A nie można było nawiązać kontaktu z centralą, jeśli sobie tego nie życzyła. Ludzie, którzy wyszli z interny lub zostali zwolnieni z więzienia, gotowi byli zejść w podziemie, ale rzecz nie polegała na tym, czy ktoś chciał działać, tylko czy nawiązano z nim kontakt. Oczywiście jakoś tam działać mógł sobie każdy, ale pieniądze płynęły tylko dla tych, dla których były przeznaczone. Był to następny sposób eliminacji, bo jakkolwiek można działać bez pieniędzy, trudno jest działać, jeśli jedni mają a drudzy nie. Jeśli nikt nie ma, lepiej działa ten, kto się bardziej przyłoży, jeśli jest podział na grupę finansowo uprzywilejowaną i grupę bez funduszy, bardziej widoczna jest c ta pierwsza. Jeszcze innym sposobem było pozbywanie się osoby, z którą, wcześniej nawiązano kontakt, nie zawiadamiając o następnym spotkaniu. I koniec, przestawał być w tzw. władzach, zapraszali kogoś innego. Kilkakroć mieliśmy gości, znanych w kraju działaczy, którzy przyjeżdżali pytać, czy nie wiemy, co się stało.

Przyjechałem - mówi taki - bo miało być spotkanie (jakiegoś TKK, KKW czy czegoś tam), wszyscy gdzieś wyjechali, co się stało, czy czegoś nie wiecie? - Wiedzieliśmy, facet po prostu odpadł. Tak, że selekcja była niesłychanie prosta, stan wojenny to właśnie znakomicie umożliwił. Szło o to, by stworzyć jednolitą grupę, w pełni dyspozycyjną.

Wymyślili, żeby cała "Solidarność" zapisała się do Miodowicza. Na końcu stanu wojennego miało TKK nakazać członkom "Solidarności", żeby zapisali się do Miodowicza. W Białołęce siedziało dziewięciu bardziej znanych członków Komisji Krajowej, napisany został tekst, dlaczego jest to niedopuszczalne, Modzelewski dopisał jeszcze, dlaczego wszelkie porozumienie z tą ekipą jest niemożliwe, podpisaliśmy i wysłaliśmy pięć grypsów z tym tekstem do TKK. Ani jeden nie dotarł, dotarł dopiero gryps przekazany przez rodziny, całkowicie poza normalnymi łączami organizacyjnymi. Wywołał tam podobno straszne piekło, wściekłość doradców itd., ale uniemożliwił sprawę, przestraszyli się.

[...]

Rzeczywiście do rozpaczy doprowadzało mnie zaufanie do generała Jaruzelskiego. W lutym [1981], jak został miłościwie panującym, Krajówka postanowiła wysłać do niego adres wiernopoddańczy. Dorwałem się jakoś do mikrofonu i mówię: Jak chcecie, to sobie uchwalajcie, ale żebyście byli świadomi, że Jaruzelski to jest ten człowiek, który będzie w Polsce wprowadzał stan wyjątkowy.

Na to Wałęsa wyrwał mi mikrofon i mówi:
- Nigdy nie przypuszczałem, że wiceprzewodniczący związku tak się wygłupi.
Na to ja zabrałem mu mikrofon i mówię:
- Wiceprzewodniczącemu to wypada, ale żeby przewodniczący tak się wygłupiał, to całkiem nie wypada.
Piekło się zrobiło, zarządzono przerwę, a po przerwie nikt już nie mówił o adresie.

...


Ostatnio zmieniony przez Stanislaw Siekanowicz dnia Nie Gru 14, 2008 7:09 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Nie Gru 14, 2008 6:36 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W eseju omawiajacym ujawnione w tych dniach przez CIA 1100 stron dokumentow przekazanych Amerykanom przez plk. Ryszarda Kuklinskiego Benjamin Fischer z CIA pisze o Jaruzelskim:
"Niestety dla niego, wszystko wskazuje na to, że Kreml nie miał zamiaru interweniować. Co gorsza, istnieją solidne informacje, z których wynika, że Jaruzelski wręcz wolał sowiecką interwencję od stanu wojennego”.


http://www.rp.pl/artykul/153227,232682.html

Jak sie teraz czuje pan Skonka i inni obroncy stanu wojennego?!
A szef Gazrurki Wyborczej? Znowu powie "odpieprzcie sie od generala"?!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Gru 14, 2008 6:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Skomlenie Jaruzela o wkroczenie sowietów jest przytoczone w książce W.Bukowskiego "Moskiewski proces", która opiera się na zeskanowanych przez Autora materiałach archiwalnych Biura Politycznego KPZS. Problem wypływał na posiedzeniach KC kilka razy ale nigdy towarzysze na Kremlu nie mieli jakichkolwiek zawahań - towarzysz Jaruzelski ma się z tym problemem uporać sam.
Robiono przy okazji demonstrację siły grzejąc silniki w czołgach przy wschodniej granicy, ale o 'braterskiej pomocy' mowy nie było.
Inny VIP Jaruzelskiego, gen. F.Siwicki na spotkaniu ministrów obrony zabiegał by w komunikacie końcowym ze spotkania znalazła się krytyka sytuacji w Polsce. I nawet tego nie udało mu się załatwić.
Teraz tchórze migają się od odpowiedzialności zwodząc sąd różnymi proceduralnymi zabiegami.
Co się tyczy "odpieprz się od generała" to od najdawniejszych czasów wątpię, by jakiekolwiek dokumenty zmieniły kupioną ochronę GW.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Wto Gru 08, 2009 9:03 pm    Temat postu: Czy kilkanaście lat to magiczna karencja pamięci? Odpowiedz z cytatem

Czy kilkanaście lat to magiczna karencja pamięci?


Grzegorz - Wrocław napisał:
Skomlenie Jaruzela o wkroczenie sowietów jest przytoczone w książce W.Bukowskiego "Moskiewski proces"


No właśnie, w ostatnich dniach ogłoszono to jako coś zupełnie nowego, chociaż książka Bukowskiego ukazała się (także po polsku) już kilkanaście lat temu.

Bardzo PODOBNIE było z:

- oburzeniem p. Niezabitowskiej na to, że jakoby coś niemiłego o niej zachowało się w papierach po SB (a o tym kilkanaście lat wcześniej pisano);

- robieniem przez "Gaz. Wyborczą" sensacji z osiągnięć polskich kryptologów przeciwko bolszewikom w 1920 r. (kilkanaście lat po publikacji na ten temat),

- ogłoszeniem, że byli ludzie, gotowi podjąć próbę odbicia jeszcze żywego ks. Popiełuszki z rąk SB ― również w kilkanaście lat po tym, jak taka informacja ukazała się wcześniej.

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Paweł Korobczak
Moderator


Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 354

PostWysłany: Wto Gru 08, 2009 9:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W całym tym newsie chodzi o to, że znalazł się dokument stanowiący jednoznaczny dowód w tej sprawie (w tym duchu wypowiadał się dziś w TVP Antoni Dudek), co jako takie może być dość ciekawe.

Cała sprawa, tak poza tym, znana była już wcześniej - oprócz wskazanego źródła, także np. z publikacji dokumentów w wydawnictwie "Przed i po 13 grudnia. Państwa bloku wschodniego wobec kryzysu w PRL 1980-1982" w dwu tomach, pod red. Łukasza Kamińskiego. W słowie wstępnym do I tomu Łukasz wyraźnie stwierdza, że Jaruzelski starał się o interwencję Sowietów w Polsce i - że dostał odmowę (nawet niejednokroć).

Kwestia nowości, to wkład mediów, które żywią się "newsowością" newsów, a nie ich starością.

Za kilkanaście lat znów media "odkryją" tę nowość: oczywiście jeśli teraz uda się michnikowszczyźnie znów zepchnąć tę wiedzę na margines zapomnienia społecznego.

_________________
"Ta jedna pociecha w ha?bie prze?ycia ojczyzny, ?e bogom nale?y si? pos?usze?stwo." Kasper Siemek XVII wiek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Gru 09, 2009 6:58 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

SKONKA AD 2009!
Tekst nieco przeredagowany. Jednak nadal pomylone główne sprawstwo i pomoc w dokonaniu zbrodni.
Przypominam wypowiedź Kiszczaka na "Odprawie" MSW wszystkich KDL ( Kraje Demokracji Ludowych), gdzie mówi o przyczynie ogłoszenia stanu wojennego: Wymienic kadre ( kierownictwo) w "S" z "niekonstruktywnych" na "konstruktywnych". (Notatka na wystawie STASI w Katowicach 2001r.) W wyniku wyborów w "S", które zakończyły się we wrześniu 81. Z dokumentów w IPN-e wynika, ze SB oceniła, że nie udało sie jej przejać Związku i innych niezależnych struktur. Na listopadowym WZD w Katowicach okazało się, ze delegaci np. zobaczyli swój bład, ze szefem Regionu Ślasko Dąbrowniego nie wybrali Rozpłochowskiego.
Niestety wnioski Skonki są takie jakie są.

Warto jednak ten pzykład wykorzystac do analiz jak jest robiona ludziom "woda z mózgu".


[/b]PRZYPOPMNIENIE PRAWDY O STANIE WOJENNYM- (Leszek Skonka) (1)
Mija 29 lat od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., przez rządzącą wówczas ekipę PZPR. Obecna prasa, media, jak zawsze będą przeinaczać fakty i kłamać. Również byli członkowie, działacze i kierujący wówczas obozem „Solidarności” wspominając tamte wydarzenia ograniczą się jedynie do wymieniania negatywnych skutków, jakie spowodował dla wielu obywateli stan wojenny, a świadomie pomijać i przemilczać jego przyczyny. Zwykła, ludzka i obywatelska uczciwość, przyzwoitość, szacunek dla prawdy, dla społeczeństwa wymagają przypomnienia faktycznych przyczyn tamtych wydarzeń. Przemilczanie ich, ukrywanie prawdy pod pretekstem nie rozdrapywania jeszcze niezabliźnionych ran jest błędem i nieuczciwością. Taka postawa toruje bowiem drogę do utrwalania czasowo w świadomości społeczeństwa kłamstwa, które wcześniej lub później zostanie zdemaskowane. Zdumiewające, że zarówno obóz postsolidarnościowy, jak i postpezetperowski zgodnie dążą do przemilczania i przeinaczania faktycznych poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego. Dzieje się tak dlatego, że ludzie obu obozów pragną ukryć, przemilczeć lub przeinaczyć fakty dowodzące, że po sierpniu 1980 roku toczyła się zażarta walka o władzę w Państwie. Tylko o władzę, o korzyści płynące z jej sprawowania, o przywileje jakie może ona zapewnić sprawującym, a nie o żadne wartości ideologiczne, narodowe, moralne, społeczne, realizację celów narodowych.

Dlatego wywodzący się z ówczesnego obozu rządzącego PRL, a następnie z III RP, są dziś tak samo przeciwni powracaniu pamięcią do niewygodnych, wstydliwych, sierpniowych wydarzeń, do Umowy z Rządem , do wynegocjowanych 21 postulatów, przypominania przyczyn wprowadzenia stanu wojennego; bo to kompromituje obie strony. Obóz PRL bronił wówczas posiadanej władzy, a kierownictwo Związku walczące pod szyldem Solidarności, chciało mu ją odebrać i dążyć do zrealizowaniu własnych celów, do tego, co dziś mamy w kraju. Dziś już wiemy , że stan wojenny nie był spowodowany zagrożeniem z zewnątrz, interwencją Związku Radzieckiego i państw Bloku Sowieckiego. Zagrożenie było wewnętrzne – utrata władzy lub poważne jej ograniczenie .

Po 29 latach od sierpniowych buntów pracowniczych i wprowadzenia stanu wojennego elementarna uczciwość obywatelska i zwykła ludzka przyzwoitość nakazują mówienia ludziom prawdy o tamtych wydarzeniach, choć może ona być niewygodna, wstydliwa i bolesna dla wielu dawnych i obecnych działaczy „Solidarności oraz ówczesnego kierownictwa PZPR.

Nawet faktycznie doznane krzywdy i cierpienia rozczarowanych dziś i oszukanych działaczy Solidarności , nie usprawiedliwiają przemilczanie lub fałszowanie prawdy, w imię rzekomo wyższych celów. Nie ma wyższych celów, niż mówienie Narodowi prawdy. Prawdy domagają się dziś ludzie szczerze i autentycznie zatroskani o dalsze losy kraju, o jego przyszłość , a przede wszystkim oczekują na to nowe postsolidarnościowe i postpezetperowskie pokolenia. Ponieważ upłynęło już 29 lat od tamtych wydarzeń i wiele faktów zatarło się w ludzkiej pamięci, przypomnijmy je. Po zakończeniu strajków sierpniowych w 1980 r. , ruch zawodowy ludzi pracy, przy dyskretnym sterowaniu nim, od samego początku, przez Służby Specjalne, zwłaszcza SB i centralne kierownictwo PZPR, opanowany został przez rożne gangi przestępcze, wszelkiej maści szumowinę, szubrawców, karierowiczów i zwykłych łobuzów. Żeby to się im udało trzeba było najpierw wyrzucić ze Związku uczciwych, ale niewygodnych , niezalanie myślących, aktywnych związkowców, i zastąpić ich posłusznymi, bezmyślnymi, według peerelowskiej zasady doboru ludzi „bierny ale wierny” i lansować postawę w społeczeństwie: „ nie rozrabiaj, nie podskakuj siedź cicho i przytakuj”. Sprzyjała tej postawie naiwność, łatwowierność, nieświadomość, niewiedza, lenistwo myślowe otumanionych przez KOR i podobnie wrogie siły antynarodowe, które wykorzystały instrumentalnie ludzi pracy, pchnęli ich do walki o obalenie istniejącej władzy i zagarnięcia jej dla siebie. Usunęli z Solidarności” aktywnych i zaangażowanych działaczy związkowych, a na ich miejsce wprowadzili karierowiczów, serwilistów, ludzi bezideowych, sprzedajnych, nijakich, obiecując im uczestnictwo w przyszłości w sprawowaniu władzy i korzyściach z niej wypływających. Zaczęli też systematycznie dezorganizować życie kraju, nie pozwolili na poprawę sytuacji gospodarczej, zgłasza żywnościowej. Ówczesny premier gen. Wojciech Jaruzelski prosił tylko o 90 spokojnych, dni bez strajkowych, by można doraźnie poprawić sytuację gospodarczą i żywnościową w kraju. Przez 16 miesięcy istnienia „Solidarności” nie było ani jednego bez strajkowego dnia. Ówczesne kierownictwo „Solidarności nakazywało zakładom strajkować z byle jakiej przyczyny, a nawet bez powodu. Wałęsa często żalił się , że jeździ po kraju i gasi strajki, a ktoś je na nowo wznieca. Wreszcie zmęczona walką narzuconą przez Solidarność ekipa PZPR zgodziła się na podział władzy, ale ludzie faktycznie kierujący „Solidarnością” żądali wówczas zbyt wiele, zaś PZPR była gotowa podzielić się władzą ale dawała zbyt mało i kategorycznie odmawiała oddania całej władzy . 4 grudnia 1981 r., tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego, zebrała się w Radomiu, Krajowa Komisja Koordynacyjna ”Koro-Solidarności” postanowiła, że przejmie rządy w Polsce 17 grudnia 1981 roku, ogłaszając strajk powszechny, to znaczy sparaliżuje gospodarkę, administrację i wszystkie sfery życie państwa. To właśnie w Radomiu zapadła ostateczna decyzja podjęcia decydującej, rozstrzygającej walki o władzę w Polsce i , jak mówił wałęsa -„targaniu się po szczękach”. Tam też Karol Modzelewski , szara eminencja Solidarności, zapowiedział buńczucznie zwycięstwo „Solidarności” i klęskę PRL – mówiąc, że „ bój to ich będzie ostatni”.

Generał Jaruzelski uprzedził Koro-Solidaność wprowadzając stan wojenny trzy dni wcześniej 13 grudnia 1981 r.



Czy MOŻna BYŁO uniknąć KONFRONTACJI?

Otóż tak. Władze PRL nie chciały konfrontacji. Chciały realizować zawartą Umowę na Wybrzeżu ze strajkującymi . Dążyły do konfrontacji siły polityczne usadowione w Solidarności. Wyczuły one słabość obozu rządzącego i kryzys społeczny, polityczny, gospodarczy PRL. Trzeba było wówczas członkom Związku i społeczeństwu uświadomić, że „Solidarność” powołana została tylko jako związek zawodowy i powinna pozostać Związkiem Zawodowym , tylko Związkiem i niczym innym. To strajkujący robotnicy, ludzie pracy powalali Związek. Dlatego powinni realizować tylko cele związkowe i spełniać oczekiwania pracownicze. Nie powinni zajmować się polityką, bo temu celowi służą partie i organizacje polityczne. Zrzeszeni przecież pracownicy w związkach zawodowych mogą mieć różne poglądy ale łączą ich nie poglądy polityczne, a sprawy pracownicze. Jeśli było mało partii lub były niewłaściwe, to należało je naprawić lub zorganizować nowe. Warunki ku temu sprzyjały. Jeśli ludzie pracy, strajkujący w sierpniu 1980 roku, chcieli uwolnić ruch związkowy od kurateli i wpływów politycznych PZPR, to nie wolno było nowemu związkowi narzucać celów politycznych, ideologicznych i oddawać jego kierownictwo politykom, m.in. z kręgu KOR i Kościoła . Od początku powstania Związku istniały dwie główne tendencje: jedna słabsza, związkowa, pro pracownicza, prospołeczna, pronarodowa, propolska, występująca m.in. pod hasłem – „socjalizm tak, wypaczenia – nie; więcej socjalizmu, mniej wypaczeń”, która chciała realizować „Porozumienie Gdańskie”. I druga silniejsza, wspierana przez Zachód, przez jego wywiady, agentury w Polsce, Kościół, „polski ciemnogród”; anty pracownicza, anty robotnicza, antyspołeczna, antynarodowa, antypolska, pro kapitalistyczna. Pierwsza chciała rozszerzyć i umacniać socjalne, bytowe, społeczne, obywatelskie zdobycze ludzi pracy i budować niezależny ruch zawodowy. Przewodzili jej aktywiści i przywódcy Wolnych Związków Zawodowych m.in. Anna Walentynowicz, Jan Zapolnik, Andrzej Gwiazda w Gdańsku, Kazimierz Świtoń w Katowicach, (inicjator i założyciel Związku w Polsce), Jerzy Piórkowski i Leszek Skonka na Dolnym Śląsku, Marian Jurczyk w Szczecinie, Bolesław Ćwikła w Lublinie... Druga tendencja po zakończeniu sierpniowych strajków zmierzała do zerwania warunków Umowy Gdańskiej i pchnięcia związkowców do walki politycznej, o zdobycie władzy w państwie. Tej drugiej orientacji przewodził w walce o władzę głównie ludzie KOR-u i tacy, jak Lech Wałęsa, Adam Michnik, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Karol Modzelewski, Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz, Henryk Wujec, Jan Józef Lipski, Bogdan Borusewicz, Władysław Frasyniuk, Mirosław Chojecki, Antoni Macierewicz, Zbigniew Romaszewski, Piotr Naimski i im podobni. By osiągnąć wyznaczony cel opanowali kierownictwo „Solidarności, usunęli rękoma naiwnych związkowców, niewygodnych dla nich działaczy związkowych, którzy sprzeciwiali się upolitycznieniu Związku, przekształceniu go w partię, czy ruch polityczny.

JAK MÓGŁ I POWINIEN POSTĄPIĆ OBÓZ RZĄDZĄCĄCY W GRUDNIU 1981 R.?

Na ten temat od 29 lat panuje zmowa milczenia. Solidarność unika tego pytania i odpowiedzi na nie. Czy obóz rządzący powinien 13 grudnia 1981 roku oddać bez oporu władzę w ręce KOR-owskiej Solidarności? KOR-u, Kościoła?

Ale konkretnie, jak miał to zrobić i komu? Organizacji, pn. „Solidarność”, ludziom z nią związanym; ale personalnie, komu? Kuroniowi, Gieremkowi, Rulewskiemu, Frasyniukowi, Modzelewskiemu, Mazowieckiemu, Wałęsie? Chodziło także o procedurę techniczno- organizacyjno-prawną przekazania władzy. Czy ludzie z obozu Solidarności pretendujący do władzy byli gotowi do jej przejęcia i rządzenia krajem, państwem, także w terenie, i czy rządziliby lepiej, bardziej sprawnie, uczciwiej, niż obóz PZPR? Są to pytania retoryczne. Dzisiejsza rzeczywistość świadczy, że kierowaliby państwem jeszcze gorzej, jeszcze bardziej nieudolnie, jeszcze bardziej niesprawiedliwie. Czy gdyby się wówczas tak rzeczywiście stało, nie oznacza to, że sytuacja, jaką dziś mamy w kraju nastąpiłaby już wcześniej, czyli wszystko byłoby sprzedawane, rozkradzione, rozgrabiane, zniszczone 8 lat wcześniej?

Wreszcie pytanie logiczne, pragmatyczne – czy PZPR mając do dyspozycji takie potencjalne siły, jak 3 miliony członków, wojsko, Milicję, SB, sądy, prokuratury, środki masowego przekazu, banki, aparat administracyjny, gospodarkę, poparcie państw ościennych itp. mogła rzeczywiście oddać bez walki, bez oporu sprawowaną przez 35 lat władzę, i to w niewiadome, bardzo niepewne ręce, zwykłym „pętakom”, jak ich w przyszłości nazwie abp. Józef Życiński, i ”popaprańcom”, jak ich określi Lech Wałęsa. Jeśli rzeczywiście tak by się stało, czy nie postawiono by dziś zarzutu rządzącym wówczas w PRL, że oddali lekkomyślnie władzę gówniarzom, hochsztaplerom, złodziejom, oszustom, karierowiczom, miernotom i dlatego ponoszą współodpowiedzialność za obecny stan kraju: bezrobocie, nędzę społeczeństwa, ruinę gospodarczą? Wprowadzając stan wojenny, choć nieudolnie, ówczesna ekipa rządząca ma dziś jednak niewątpliwe, niepodważalne pewne moralne alibi, choćby we własnym mniemaniu, że nie chciała dopuścić do sytuacji, jaka panuje dziś w Polsce.

SPÓŹNIONA REAKCJA JANA PAWŁA II NA BŁĘDY SOLIDARNOSCI

To jest przykre, wstydliwe zwłaszcza dla wierzących, że do wprowadzenia stanu wojennego przyczynił Kościół i Papież Jan Paweł II. Chyba jednak nie przewidywał skutków swojej postawy wobec Solidarności. Od początku mocno i bezpośredni zaangażowany był ideologicznie i programowo w tworzenie Związku i przywrócenie w Polsce kapitalizmu. Jest odpowiedzialny za skutki działania związkowego, za powrót do zwierzęcego, dziewiętnastowiecznego kapitalizmu, pauperyzację społeczeństwa, za nędzę i poniżenie robotników, ludzi pracy. To nie Papież i nie Kościół lecz M. Ghandi uważał, że „nie ma większej zbrodni niż doprowadzenie ludzi do życia w nędzy”. Dlatego w jednym z artykułów zamieszczonym w Internecie wyraziłem się , że Papież powinien przeprosić ludzi pracy w Polsce za „Solidarność” w której przekształceniu w partię polityczną brał świadomie udział.

Jeden z czytelników, pan Opolski, replikował na moją wypowiedź,, pisząc:

Odpowiedź na artykuł dra Leszka Skonki - Czy Ojciec Święty przeprosi?

Myślę że można też zadać takie pytanie, kto przeprosi Ojca Świętego za naciski jakie były skierowane na Jego Osobę.
O ile sobie przypominam, to Ojciec Święty kilka razy oficjalnie krytykował to, co się dzieje za czasów rządów tzw. prawicy. Raz doszło do tego, że wołał podczas audiencji ogólnej - co zrobiliście z Polską, to jest też i moja Ojczyzna.
Nawet doszło do tego, że w pewnym momencie zrezygnował z odwiedzenia Polski; to było wtedy, gdy przyjechał na Mszę pod granicę Polski; o ile wiem, to już wszystko było przygotowane na to, aby Ojciec Święty miał spotkania też w województwach przy granicy z Czechami i Słowacją, po naszej stronie . Jednak Ojciec Święty nie zgodził się. Tak samo raz doszło do sytuacji, że Prymas nie miał zamiaru pofatygować się na powitanie i spotkanie z Ojcem Świętym.
A takim wyraźnym sygnałem, że coś nie jest w porządku była nagła rezygnacja z transmisji na żywo z Watykanu, nawet i Radio Maryja nie transmitowało.
Dopiero zaczęli transmitować, gdy swoje już przeprowadzili, lub Ojciec Święty złagodniał.
Z tym się nie mylę, zresztą sam brałem udział w jednej z akcji zainicjowanej przez Ojca Świętego.
No cóż później okazało się, że silniejsza od nas jest późniejsze AWS.
Mogę dodać, że dla jednej z gazet katolickich, skończyło się tym, że musieli zawiesić działalność; byli zbyt dobrzy... IAR/PAP, MFi / 2003-11-11 16:15:00 )

"Solidarność" popełniła błąd
Trzeba jednak sprawiedliwe przyznać , że Jan Paweł II wielokrotnie, choć nie od razu, wytykał błędy "Solidarności". Pisał i:mowil: „Solidarność” popełniła błąd zajmując się polityką - powiedział Jan Paweł II do dwóch tysięcy działaczy związku, którzy złożyli mu wizytę w Watykanie w dniu Święta Narodowego.(11 listopada 2003 r. przyp. L.S). Dopiero po latach Papież wezwał związek do powrotu do korzeni i obrony ludzi pracy. Jan Paweł II zapewnił, „że jak zawsze los ludzi pracy w Polsce jest mu stale bliski". (…)
Stwierdził jednak, że nie wystarczająco troszczy się ona (Solidarność, przyp. L.S) o "losy pracowników małych prywatnych przedsiębiorstw, supermarketów, szkół, szpitali i innych podmiotów gospodarki rynkowej, które nie mają tej siły, jaką mają kopalnie i huty". ” Niesprawiedliwością "wołającą o pomstę do nieba" nazwał papież niewypłacalnie ludziom zarobków.
Zdaniem Jana Pawła II "Solidarność" zawiodła nadzieje świata pracy, gdy nastąpiło "upolitycznienie związku", co "doprowadziło do jego osłabienia". "Niech mi wolno będzie powiedzieć - stwierdził na zakończenie - że dziś »Solidarność«, jeśli prawdziwie pragnie służyć narodowi, winna wrócić do swych korzeni, do ideałów, jakie przyświecały jej jako związkowi zawodowemu". Czyli do przestrzegania 2-go punktu Umowy Sierpniowej z Rządem, który brzmiał: „Nowe związki zawodowe będą bronić społecznych i materialnych interesów pracowników i nie zamierzają pełnić roli partii politycznej. Stają one na gruncie zasady społecznej własności środków produkcji stanowiącej podstawę istniejącego w Polsce ustroju socjalistycznego”

Oczywiście, cenzura, rzekomo wolnych, niezależnych mediów zablokowała tę i podobne wypowiedzi Papieża. Szkoda, że dopiero po 24 latach Papież nawoływał do odpolitycznienia Związku i powrotu do jego związkowych korzeni. Pomijając fakt, że powrót taki jest już dziś niemożliwy, choćby dlatego, że w „Solidarności” nie ma prawdziwych, ideowych działaczy związkowych i ludzi, którzy chcieliby i potrafili pozyskać zaufanie i poparcie społeczeństwa. Dziś, żeby odzyskać odrobinę społecznego zaufania, zarówno Kościół, jak i owe resztki „Solidarności” musiałyby zacząć od przyznania się do błędów i naprawienie krzywd wyrządzonych w imieniu Związku i Kościoła, milionom Polaków, zwłaszcza tym, którzy mimo represji i upokorzeń, prowadzili samotnicza walkę przeciw upolitycznieniu Związku przekształceniu go w partię polityczną. W tym hipotetycznym procesie ekspiacji musiałby uczestniczyć przede wszystkim Kościół, jako współwinny nagromadzonego zła.



W sierpniu 1980 roku, a także po 1989 roku Kościół jeszcze miał wielki wpływ na kształtowanie charakteru Związku. Dlaczego wtedy dopuścił do upolitycznienia „Solidarności”? Odpowiedź jest prosta – upatrywał w tym swój własny materialny i polityczny i rzeczywiście go osiągnął.

Papież nie zaprzecza, że to dzięki Niemu powstała Solidarność i wybrała ów polityczny kierunek działania, kapitalizm. To przecież ona pozbawiła ludzi pracy, podstawowych środków do życia, skazała miliony na nędzną wegetację, na poszukiwaniu chleba u obcych, a dzieci na głód, chorych, wymagających pomocy i opieki na cierpienia i przedwczesną śmierć, inicjowała rozkradanie olbrzymiego majątku narodowego, tworzonego z trudem, ofiarnością i poświęceniem przez wiele pokoleń Polaków. Tej deformacji i dewastacji nie da się już ani cofnąć ani w najbliższym czasie odrobić. Trzeba wszystko zaczynać jak po pierwszej wojnie światowej w 1918 roku od początku. W komunikacie z audiencji jest jedno bardzo swojsko brzmiące stwierdzenie, a

zredagował je ktoś bardzo złośliwy. Podobnie, bowiem brzmiało stwierdzenie umieszczenie w Umowie Gdańskiej.

W pkt. 2 , który stwierdzał – „Nowe związki zawodowe będą bronić społecznych i materialnych interesów pracowników i nie zamierzają pełnić roli partii politycznej. Stają one na gruncie zasady społecznej własności środków produkcji stanowiącej podstawę istniejącego w Polsce ustroju socjalistycznego” Czy zwykła ludzka uczciwość, przyzwoitość i tzw. „chrześcijańskie wartości” nie nakazywałyby sprawiedliwie osądzić i ukarać sprawców wyrządzonego Polsce i Polakom przez Solidarność i Kościół zła, a skrzywdzonym naprawić krzywdy, przynajmniej w formie moralnej satysfakcji?

Podobnie surowo ocenia błędy i aberracje „Solidarności”, prof. KUL i publicysta ks. Czesław Bartnik. Warto przytoczyć pełną jego wypowiedź

Pisze on:

„Budzi się gorzki żal do pierwszych przywódców[Solidarności ], żal tym większy im więcej było kiedyś nadziei.(...)

Dziś, gdy zwracamy myśl ku owym pierwszym czasom „Solidarności” to doznajemy skurczu serca. Wszystko prysło jak fatamorgana. Proces „solidarnościowy” wyniósł na szczyty tylko jakąś dziwną społeczność „ zdobywców”, namnożył całą zgraję niemoralnych drapieżników, a masy pozwolił pogrążyć w nędzy i smutnym milczeniu. ( podkreślenia L.S)

Owe dziesięć milionów ludzi, które się związały z „S” i które miały się bić o Polskę i o lepszą przyszłość, stopniały do kilkuset tysięcy. Te z kolei biją się, a jakże, ale między sobą. Niekiedy przypomina to typ chłopa staroruskiego; zapytany, co by robił, gdyby został carem, odpowiedział bez namysłu „ Piłbym i prałbym po mordach”.

(…) Budzi się gorzki żal do pierwszych przywódców, że pozwolili się całkowicie podejść i ograć i oddali prawie całą władzę grupie graczy kosmopolitycznych, jak Komitet Obrony Robotników i inne.(...)

My, grupa księży i profesorów KUL, już od momentu powstania KOR–u w 1976 r., wiedzieliśmy, że jest to lobby żydowsko-polskie związane dodatkowo z masonerią ( np. Jan Józef Lipski) niechętne tradycyjnej Polsce i zmierzające do jakiejś Neo-Polski i do socjaldemokracji lansowanej przez tzw. szkołę frankfurcką, nazywanej „różową komuną”.

Przywódcy „Solidarności” tego nie wiedzieli?

A może dyplomatycznie milczeli? (Żal do Solidarności, Nasz Dziennik, 15.11.2002, Ks. prof. Czesław Bartnik)



„POKARAĆ RĘKĘ NIE ŚLEPY MIECZ” (1)

W środowisku „Solidarności” wciąż pokutuje fałszywy pogląd na temat odpowiedzialności za wprowadzenie przed 29 laty stanu wojennego. Od lat obciąża się za to wyłącznie ówczesne władze PRL i PZPR. Eksponuje wyłącznie skutki, a pomija świadomie, lub pomniejsza znaczenie przyczyn i okoliczności, które spowodowały tę decyzję. Organizuje się np. procesy zomowców strzelających do górników, esbeków, a nie oskarża tych, którzy z rozmysłem pchali pod kule górników. Słowem usiłuje się karać „ślepy miecz , a nie rękę”. Moralnym obowiązkiem przywódców strajkowych w grudniu 1981 była, nie tyle ochrona zakładów pracy, bo te nie były zagrożone, ale głównie bezpieczeństwa ludzi.

Doświadczenia starć z władzą w 1956, 1970, 1976 r. dowodziły, że nie wolno bezmyślnie narażać życia lub zdrowia podległych sobie ludzi. Z perspektywy 29 lat coraz więcej Polaków inaczej już patrzy na stan wojenny, ma do niego stosunek bardziej obiektywny, obojętny lub ambiwalentny. Zwłaszcza młodsze pokolenia niewiele wiedzą o faktycznych przyczynach i przebiegu tamtych wydarzeń.

JAK MOGŁA I POWINNA ZACHOWĆ SIĘ „SOLIDARNOŚĆ” WOBEC GROŹBY STANU WOJENNEGO?

Również i na to pytanie unika się rzeczowej odpowiedzi. Żeby jednak na nie sensownie i szczerze odpowiedzieć trzeba koniecznie poprzedzić je innym pytaniem, – o co naprawdę w ciągu tych 16 miesięcy walczyła „Solidarność”?

Jedno jest oczywiste i nie podlega żadnej wątpliwości, że nie o poprawienie warunków bytu ludzi pracy. Strajki, manifestacje, głodówki nie przysparzały zaopatrzenia i nie likwidowały problemów gospodarczych.

Trzeba, więc członkom i sympatykom „S” ciągle przypominać gorzką prawdę, że zostali użyci przez kierownictwo „Solidarności” instrumentalnie, tylko dla zdobycia władzy dla grupy gangsterów politycznych, a kiedy przestali im być użyteczni, to potraktowano ich jak śmiecie; dowód – proszę – zdeprecjonowano status ludzi pracy, szczególnie robotników, spowodowano gigantyczne bezrobocie, skazano na głód dzieci, większość narodu na nędza , zrabowano majątek narodowy tworzony przez wiele pokoleń. Czy tego chcieli strajkujący robotnicy w sierpniu 1980 roku i walczący w grudniu 1981 r. Czy zatem górnicy na Śląsku ginęli za sprawy robotnicze, czy nieświadomie walczyli o władzę dla rządzących dziś krajem pod szyldem „Solidarności” politycznych gangsterów?

Dlatego oszukani, zdradzeni ludzie pracy powinni wreszcie rozliczyć tych łobuzów, którzy ich skrzywdzili, zniszczyli Polskę, okradli, rozgrabili majątek ogólnonarodowy. Od wielu lat przed domem gen. Jaruzelskiego 13 grudnia grupa ekstremistów organizuje pikiety protestacyjne. Czy nie czas na surowe, uczciwe i sprawiedliwe potraktowanie także współodpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego i dzisiejsze jego tragiczne skutki dla obecnych i przyszłych pokoleń Polaków ? Czy nie czas by powiedzieć społeczeństwu prawdę o sprowokowanie stanu wojennego przez przywódców –uzurpatorów władzy nad Związkiem i skierowaniu go do walki o obce ludziom pracy cele? Czy nie należałoby zacząć organizować pikiety przed domami Lecha Wałęsy, Władysława Frasyniuka, Adama Michnika, braciom Kaczyńskich, Jana Rulewskiego, Tadeusza Mazowieckiego, Henryka Wujca, Karola Modzelewskiego i innym sprawcom nieszczęść społeczeństwa, a szczególnie ludzi pracy?





Leszek Skonka -



1. Były działacz przedsierpniowej opozycji demokratycznej, uczestnik Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, współorganizator i współkierujący strajkiem w sierpniu 1980 roku we Wrocławiu .

2. Członek prezydium w pierwszym składzie Zarządu Regionu Dolnośląskiego NSZZ. Organizator i prowadzący pierwsze kursy ( jeszcze w czasie strajku) na temat organizowania, działania i obrony niezależności ruchu związkowego, a następnie w MKZ po zakończeniu strajku, dla działaczy i organizatorów nowych związków.

3. Sprzeciwiał się wprowadzaniu KOR-u, upolitycznieniu Związku, zrywaniu Umowy Gdańskiej, awanturnictwu politycznemu. Chciał by Związek nie wychodził poza swój statut. Za swą postawę oskarżony został publicznie , bez jakichkolwiek podstaw o sprzyjanie PZPR, działanie na szkodę Związku, współpracę z SB. Usunięty ze wszystkich funkcji, również ze Związku ”Solidarność”, spotwarzony publicznie, zaocznie bez prawa do obrony, skazany na karę śmierci cywilnej 19 października 1980 r., do dziś nie odwołanej,

Założyciel i przewodniczący istniejącego od 1988 roku Komitetu Pamięci Ofiar Stalinizmu w Polsce oraz Instytutu Badań Stalinizmu i Patologii Władzy, zbudował w 1989 roku pierwszy w Polsce i na świecie Pomnik Ofiar Stalinizmu we Wrocławiu. Założyciel w 1990 r. Stronnictwa Sprawiedliwości Społecznej

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Czw Gru 10, 2009 10:15 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

L. Skonka napisał:
Cytat:
czy PZPR mając do dyspozycji takie potencjalne siły, jak 3 miliony członków, wojsko, Milicję, SB, sądy, prokuratury, środki masowego przekazu, banki, aparat administracyjny, gospodarkę, poparcie państw ościennych itp. mogła rzeczywiście oddać bez walki, bez oporu sprawowaną przez 35 lat władzę, i to w niewiadome, bardzo niepewne ręce, zwykłym „pętakom”, jak ich w przyszłości nazwie abp. Józef Życiński, i ”popaprańcom”, jak ich określi Lech Wałęsa. Jeśli rzeczywiście tak by się stało, czy nie postawiono by dziś zarzutu rządzącym wówczas w PRL, że oddali lekkomyślnie władzę gówniarzom, hochsztaplerom, złodziejom, oszustom, karierowiczom, miernotom i dlatego ponoszą współodpowiedzialność za obecny stan kraju: bezrobocie, nędzę społeczeństwa, ruinę gospodarczą?

To przekracza granice przyzwoitosci. Ja przepraszam wszystkich, moze robie błąd w tym momencie, ale jezeli cos takiego wychodzi spod piora czlowieka uwazającego sie za dzialacza niepodleglosciowego, to ja nie moge oprzec sie postawieniu pytania: W czyim interesie on uprawia takie pranie mózgu?!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Czw Gru 10, 2009 2:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odpowiedź Pana Stanisława, z którą się w pełni zgadzam, kazała mi przeczytać ten jak mi isę początkowo wydawało przydługi (w domyśle nudny) tekst. I oprócz tego, co napisał Pan Stanisław, okazuje się, że można znaleźć tam wiele podobnych rodzynków - jak choćby taką rewelację:
Cytat:
Czy MOŻna BYŁO uniknąć KONFRONTACJI?

Otóż tak. Władze PRL nie chciały konfrontacji. Chciały realizować zawartą Umowę na Wybrzeżu ze strajkującymi . Dążyły do konfrontacji siły polityczne usadowione w Solidarności.

Czy kolejną:
Cytat:
Czy nie czas by powiedzieć społeczeństwu prawdę o sprowokowanie stanu wojennego przez przywódców –uzurpatorów władzy nad Związkiem i skierowaniu go do walki o obce ludziom pracy cele? Czy nie należałoby zacząć organizować pikiety przed domami Lecha Wałęsy, Władysława Frasyniuka, Adama Michnika, braciom Kaczyńskich, Jana Rulewskiego, Tadeusza Mazowieckiego, Henryka Wujca, Karola Modzelewskiego i innym sprawcom nieszczęść społeczeństwa, a szczególnie ludzi pracy?

i teraz niektórzy mogą nie wiedzieć, czy 13. grudnia iść pod dom Jaruzelskiego, czy pod Kaczyńskich,, Mazowieckiego czy Frasyniuka.
Wymieszane to z politruckim talentem - jest tam i ks. prof. Bartnik i JPII - każdy przekuty na tezę autora.
I tak jest robiona ludziom woda z mózgu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krzysiek
Weteran Forum


Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 240

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 1:27 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co to za jeden ten Stonka? Brzmi jak jakiś emerytowany dowódca plutonu ZOMO.
Cytat: Organizuje się np. procesy zomowców strzelających do górników, esbeków, a nie oskarża tych, którzy z rozmysłem pchali pod kule górników.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 6:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie Stonka lecz Skonka. Czołowy działacz ROPCiO we Wrocławiu, potem w MKZ, a w 1988 roku załozył Komitet Pamięci Ofiar Stalinizmu w Polsce. Pisze o sobie, ze był usunięty z Solidarności "bez jakichkolwiek podstaw". Czy bez jakichkolwiek podstaw, to trudno uwierzyć czytając jak obecnie wychwala stan wojenny. Jednocześnie zajmuje się czczeniem pamięci ofiar stalinizmu. W najlepszym wypadku schizofrenia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krystyna Szkutnik
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 757

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 7:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jest jeszcze pytanie, w którym roku tego pana z Solidarności usunięto. Czy z tej pierwszej, czy drugiej, bo to może wskazywać różne kwalifikacje takich działań.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 7:40 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

19 października 1980.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Paweł Korobczak
Moderator


Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 354

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 7:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Stanislaw Siekanowicz napisał:
Czy bez jakichkolwiek podstaw, to trudno uwierzyć czytając jak obecnie wychwala stan wojenny. Jednocześnie zajmuje się czczeniem pamięci ofiar stalinizmu. W najlepszym wypadku schizofrenia.


Może Skonka to pseudonim Michnika? Mam wrażenie, że takie zestawienie jest bardzo dla niego charakterystyczne... Rolling Eyes

_________________
"Ta jedna pociecha w ha?bie prze?ycia ojczyzny, ?e bogom nale?y si? pos?usze?stwo." Kasper Siemek XVII wiek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 9:45 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Skonka pisze

Cytat:
Organizuje się np. procesy zomowców strzelających do górników, esbeków, a nie oskarża tych, którzy z rozmysłem pchali pod kule górników.


Nie - no to już przekracza wszelkie granice i ten gach śmie jeszcze o sobie mówić jako o byłym działaczu. Uważam że te Jego stwierdzenia powinny zostać nagłośnione i wystawione na reakcje ludzi, którzy wtedy podjęli walkę i ponosili ofiary po to między innymi, żeby dzisiaj ktoś taki jak On, mógł pleść co Mu ślina na język przyniesie i nie ponosić za to konsekwencji. W mojej ocenie, jest to akademicki przypadek moralnego i intelektualnego skarłowacenia.



Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Pią Gru 11, 2009 10:29 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie tylko on
Cytat:
śmie jeszcze o sobie mówić jako o byłym działaczu

ale dzisiaj dziala aktywnie, przewodząc temu Komitetowi Pamieci Ofiar Stalinizmu wpisując sie w podobne inicjatywy Unii Europejskiej. Wczesniej we Wroclawiu wystawil pomnik ofiarom stalinizmu.
Chcialbym tu przy tej okazji przypomniec co kiedys pisał pan Tokarski na Forum (a propos, nie wiem dlaczego nie widać go tu od jakiegos czasu, a miewał ciekawe komentarze), mianowicie zwracal uwage na infiltracje razwiedki w niektorych srodowiskach odwolujących sie do ruchu narodowego (endecji etc.). Nie od dzisiaj w niektorych sposrod tych srodowisk potepiany jest okres stalinowski, a wszystko po 1956 roku to juz cacy, zaś stan wojenny miał być obroną Polski przed wrogą miedzynarodową agenturą. Nawet na tym Forum przedrukowany byl bedący wlasnie w tym duchu wywiad Wielomskiego z Jaruzelem w "Myśli Polskiej", gdzie ten sowiecki general w polskim mundurze przedstawiony zostal jako prawie zwolennik idei Dmowskiego. Skonka powtarza wiekszość tej trucizny umyslowej!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum