Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Żądło 1989 czyli - kto kogo i dlaczego.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Sob Sty 17, 2009 8:30 pm    Temat postu: Żądło 1989 czyli - kto kogo i dlaczego. Odpowiedz z cytatem

Źródło:http://www.prawica.net/node/15036

Żądło 1989

Dwudziesta rocznica Porozumień Okrągłego Stołu (OS) wywołuje spory i kontrowersje, których rozpiętość waha się pomiędzy uznaniem OS za „najważniejsze wydarzenie w tysiącletniej historii Polski” – przedmiotu dumy i zadowolenia Polaków, którym przyszło żyć w tak cudownych czasach – do określenia tych Porozumień mianem „nowej Targowicy”, co dla wielu polskich patriotów na zawsze pozostanie symbolem hańby i zdrady narodowej. Warto w tym miejscu przypomnieć, że i Konfederacja Targowicka, ani nie była, ani nie została osądzona jednoznacznie, o czym świadczy nie tylko fakt przystąpienia do niej samego Króla, ale chociażby tak szanowanej postaci polskiego Panteonu Narodowego, jak ks. Hugona Kołłątaja. Dzisiaj jednak o Targowicy wiemy prawie wszystko, natomiast OS otwiera przed nami cały gąszcz zagadek, na które wciąż nie znajdujemy odpowiedzi.

Pomimo upływu 20 lat nadal pozostaje tajemnicą, w jaki sposób dobierano uczestników historycznych rozmów Okrągłego Stołu, od których jakoby liczyć należy przywrócenie Polakom niepodległości i suwerenności? Pytanie to, naturalnie, dotyczy głównie tzw. strony „opozycyjnej”, bo jak tam „strona rządowa” kompletowała swoich delegatów, takiego zaciekawienia nie budzi. Ciekawe jest jednak kto i jak kompletował „przedstawicieli opozycji”, bo, jak się okazuje, dobór ten rozstrzygnąć miał o tym, jak płynąć będzie nawa państwowa przez co najmniej kolejne dwa dziesięciolecia!

Leży przede mną książka, spisywana na gorąco, w przerwach między burzliwymi obradami: „Okrągły stół – kto jest kim: Solidarność – opozycja”, wydana przez Wydawnictwo MYŚL w roku 1989. Książka zawiera biogramy 228 uczestników debat, ułożone alfabetycznie od Jacka Ambroziaka (już za chwilę posła i szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów) po Andrzeja Zolla (niebawem wiceprezesa Państwowej Komisji Wyborczej, Prezesa Trybunału Konstytucyjnego i Rzecznika Praw Obywatelskich).

Biogramy te zawierają imponującą prezentację ich dorobku obywatelskiego i nie pozostawiają wątpliwości, że wszyscy tam wymienieni to bohaterowie podziemnych i społecznikowskich zmagań z komuną , a zatem, z tego punktu widzenia, słusznie zostali wybrani na reprezentantów społeczeństwa. To prawda, ale prawdą jest także i to, że poza Okrągłym Stołem pozostały jeszcze liczniejsze grupy ludzi wcale nie mniej zasłużonych i patriotycznych, których jednak do „stołu” nie zaproszono? Kto i jak o tym decydował? Czasem, słuchając wypowiedzi, niektórych przynajmniej uczestników OS, można by odnieść wrażenie, że żadnej selekcji nie było, a każdy Polak-patriota, który tylko się zgłosił, dostawał od razu przepustkę na obrady! Coś na kształt „gorączki złota”: kto poszedł i znalazł, to jego, a kto nie znalazł, ten frajer i tylko do samego siebie i ślepego losu może mieć pretensje.

Moje pytanie jest o tyle zasadne, że społeczeństwo polskie – w odróżnieniu np. od Ukraińców, Czechów czy Rumunów – nie było społeczeństwem „bezgłowym”, lecz posiadało swoją własną elitę polityczną i obywatelską, która nie tylko rodziła się spontanicznie, - jak w przypadku poszukiwaczy złota - ale została wybrana i to w wyborach powszechnie wówczas uznanych za demokratyczne i odpowiadające woli szerokich rzesz obywatelskich! Mam tu na myśli, oczywiście, I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność, który dokonał wyboru Komisji Krajowej Związku, jej Prezydium i Głównej Komisji Rewizyjnej. 107 członków liczyła KK, w tym 18 członków Prezydium, plus 21 członków Głównej Komisji Rewizyjnej. Razem 128 wybranych członków najwyższych władz "Solidarności".

Wszyscy ci ludzie uzyskali najpierw mandat zaufania w wyborach delegatów na Zjazd Krajowy, a więc nie na jakichś ulicznych wiecach czy zebranych ad hoc przypadkowych gremiach, lecz wśród załóg swoich zakładów pracy, a potem wyboru dokonał ponad tysiącosobowy Zjazd. . Patrząc naiwnie, wydawałoby się, że Lech Wałęsa nie powinien mieć żadnego problemu z doborem towarzyszy do stołu negocjacyjnego: wystarczyłoby, gdyby zwołał członków KK i razem z nimi ustalił, jak ma wyglądać delegacja „Solidarności? Nie wierzę, żeby w tamtych czasach, były jakieś kłopoty ze zwołaniem KK, chociażby do Częstochowy, a generał Kiszczak z pewnością nie byłby w stanie w tym przeszkodzić! (Po cóż, zresztą, miałby przeszkadzać, skoro był prawdziwym gołąbkiem pokoju, dążącym do zgody i porozumienia narodowego?)

Z jakiegoś powodu do tego nie doszło. Na ścianach więziennych cel pisaliśmy w stanie wojennym: Związek jest, Statut ma i nie ma o czym dyskutować. Podpisane: Lech Wałęsa. Hasło to wyznaczało kierunek naszej walki i mobilizowało do oporu. Lech Wałęsa jednak nigdy nie zgodził się na spotkanie z Komisją Krajową, przeciwnie, sam dezawuował mandaty związkowe, oświadczając publicznie: „Nikt nie ma mandatu, jedna trzecia zdradziła, jedna trzecia wyjechała – ja sam nie mam mandatu”!

Ta generalizacja nie była usprawiedliwiona: wypadki stanu wojennego i historia podziemnego oporu wykazały, ze większość związkowych przywódców zachowała się przyzwoicie i nie zawiodła zaufania. Ale gdyby nawet przyjąć za trafną ocenę Wałęsy, to jedna trzecia z 128 to 43, a tymczasem w Pałacu Namiestnikowskim znalazło się zaledwie 11: czterech członków Prezydium KK (Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk i Jacek Merkel); sześciu dalszych członków KK (Janusz Onyszkiewicz, Henryk Wujec, Bogdan Lis, Antoni Tokarczuk, Stefan Jurczak i Adam Stawikowski) oraz jeden członek GKR – doc. Adam Strzembosz.. Jakby nie liczyć do rozmów przy OS nie zaproszono nawet jednego na dziesięciu z członków władz krajowych, innymi słowy: od udziału w OS odsunięto ponad 90% wybranych przywódców związkowych! Byłe to więc, w istocie, czystka , w ścisłym znaczeniu tego słowa! Ta czystka została zaraz potwierdzona w procesie rejestracyjnym nowego Związku Solidarność, jaki się odbył zaraz po zakończeniu obrad, a potem w kontraktowych wyborach do Sejmu roku 1989

Ludzie, którzy poświęcili swój czas i wysiłek, aby uczestniczyć w obradach OS zostali za swój trud sowicie wynagrodzeni. Ponad stu (102) z zasiadających przy OS. po stronie „opozycyjnej” zostali wkrótce posłami, senatorami, ministrami, ambasadorami, sekretarzami i podsekretarzami stanu, wojewodami, a dwóch zawędrowało nawet na fotel Prezydenta Państwa. Ponad trzydziestu z tej grupy osób miało w przyszłości łączyć po kilka takich stanowisk jednocześnie, pomijając już najróżniejsze dodatkowe beneficja. Taki np. Artur Balazs, nie tylko miał przyjemność być posłem przez cztery kadencje, senatorem i ministrem w trzech rządach, to jeszcze stał się znanym na Pomorzu posiadaczem ziemskim. Skromna ekonomistka z GUS nie tylko została posłem kolejnych kadencji, ale i podsekretarzem stanu w kolejnych rządach i w różnych ministerstwach, prezesując, dodatkowo, radom banków, fundacji, etc. etc.

Kolejnych 67 uczestników OS objęło najróżniejsze prestiżowe i intratne posady, takie, przykładowo, jak sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Stanu, prezesów i członków potężnych rad nadzorczych, banków, spółek giełdowych, prezesów radia i telewizji itp. Mam tu na myśli kariery takie, jak np. p. Jacka Woźniakowskiego, który z wydawcy „Znaku” przeszedł na fotel prezydenta Krakowa, Edmunda. Tołwińskiego, który z adiunkta Uniwersytetu Gdańskiego zamienił się w prezesa Banku Gdańskiego, Andrzeja Topińskiego, skromnego adiunkta w PAN, awansowanego na wiceprezesa NBP, prezesa PKO BP i prezesa Związku Banków Polskich, czy chociażby Jana Dworaka, skromnego polonistę, pisującego do niszowych pism, a późniejszego Prezesa TVP. Albo jeszcze skromniejszą anglistkę, Helenę Łuczywo, która wkrótce stała się jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych kobiet w Polsce!

Jak więc widzimy, co najmniej 75% zasiadających przy OS "opozycjonistów" weszło w skład najściślejszej elity politycznej odrodzonego Państwa Polskiego, co oznacza, że OS okazał się być niezwykle skuteczną kuźnią kadr politycznych. Usprawiedliwia to moje pytanie: kim byli selekcjonerzy tych kadr i jakie metody wykrywania talentów politycznych zostały zastosowane? Obrady OS ciągnęły się przez dwa miesiące, a prawie 500 uczestników wyprodukowało w tym czasie tony papieru, tysiące oświadczeń i deklaracji, raportów i projektów. Makulatura ta, praktycznie w całości, okazała się bezwartościowa.. Tylko trzy kwestie o zasadniczym znaczeniu zostały tam rozstrzygnięte: (1) kto ma być pierwszym prezydentem RP; (2) jak ma wyglądać „demokratycznie wybrany” Sejm i (3) jak ma wyglądać odnowiona „Solidarność”. Nie całe 10% członków władz krajowych Związku dopuszczonych do uczestnictwa w obradach OS, stanowiło prefigurację nowej „Solidarności”. Zarejestrowany w kwietniu 1989 nowy Związek był już tylko bladym cieniem swego poprzednika. Sam Lech Wałęsa chwalił się w wywiadzie udzielonym włoskiemu dziennikowi „Il Messaggero”: „To ja podzieliłem Solidarność! I zawsze będę tworzył podziały, bo silny Związek byłby przeszkodą na drodze reform”.

Przez 20 lat przeszliśmy długą drogę wałęsowskich reform. Bez wątpienia Polska dzisiaj wygląda inaczej niż 20 lat temu. Ulice naszych miast zatłoczone są autami, co drugi gmach to bank, a tak bardzo ongiś poszukiwany dolar amerykański nie wystarcza dzisiaj na filiżankę kawy. Upadły „Stocznia Gdańska”, „Pafawag”, „Ursus”, „Huta Lenina” – zakłady, z których wyszli Wałęsa, Frasyniuk, Bujak , Gil - główni solidarnościowi negocjatorzy w Magdalence. Ich byli pracownicy, zamiast do Warszawy, jeżdżą dziś do Brukseli, aby tam protestować i domagać się prawa do pracy i godziwego zarobku.

Czy dzięki tym reformom staliśmy się społeczeństwem bardziej obywatelskim, krajem, w którym obywatel jest traktowany jak podmiot, na którego usługach stoją media publiczne, a jego niezbywalnych prawa chroni państwo, sądy i prokuratury? Czy mamy dzisiaj więcej do powiedzenia w swoim państwie niż w państwie Gierka, Rakowskiego Gomułki?

Co raz więcej Polaków dochodzi do przekonania, że przy OS komuniści wykonali NUMER , jaki okazał się być żądłem, bardziej perfidnym i dokuczliwym niż to, jakie podziwialiśmy w filmie George’a Hilla, choć może tak bardzo nas nie śmieszy. Ukąszenie Okrągłego Stołu, zamiast nas pobudzić i zaktywizować, sparaliżowało naszą wolę budowy społeczeństwa prawdziwie obywatelskiego, oddało nasz państwo w ręce pieczeniarzy i kompradorów.

Jak z tego wyjść? Jak sprawić, żeby decyzje o Polsce podejmowali ci, o których Konstytucja pisze, że są suwerenami, a nie zapadały gdzieś, nie wiadomo gdzie?

W sobotę, 17 stycznia, na konferencji „Polska pierwszej prędkości” w Krakowie ma mieć główny referat wybitny stolarz, były poseł wielu kadencji, były szef URM, Jan Maria Rokita. Tytuł jego referatu: „Jakiej ordynacji wyborczej Polacy potrzebują?” Domyślamy się, że będzie mówił o potrzebie wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. To bardzo dobrze i bardzo pięknie. Szkoda tylko, że ten temat nie pojawił się dwadzieścia lat temu , że straciliśmy tyle czasu. Miejmy nadzieję, że jeszcze uda się to odrobić.

Jerzy Przystawa.






Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Sob Sty 17, 2009 10:51 pm    Temat postu: 2 uwagi: jedna PRZECIW, jedna ZA Odpowiedz z cytatem

2 uwagi: jedna PRZECIW, jedna ZA

Jerzy Przystawa napisał:
Warto w tym miejscu przypomnieć, że i Konfederacja Targowicka, ani nie była, ani nie została osądzona jednoznacznie, o czym świadczy nie tylko fakt przystąpienia do niej samego Króla, ale chociażby tak szanowanej postaci polskiego Panteonu Narodowego, jak ks. Hugona Kołłątaja.


Profesor tym razem nie ma racji (moim zdaniem). Nie świadczy. Gdyby świadczyło, to podobnie można by powiedzieć, że skoro TW "Bolkiem" był ten a ten słynny człowiek, zaś TW "Filozofem" inny mniej słynny (ale za to biskup i profesor), to w takim razie bycie konfidentem SB to nie jest taka jednoznaczna sprawa.


Jerzy Przystawa napisał:
[...] historycznych rozmów Okrągłego Stołu, od których jakoby liczyć należy przywrócenie Polakom niepodległości i suwerenności?


A tutaj Profesor MA rację. Dzięki małemu słówku "jakoby". Bodaj najważniejszemu w całym tym felietonie. Bo w najnowszych dziejach Polski BRAKUJE cezury, oddzielającej PRL od Polski dzisiejszej. Nie był nią okrągły stół sprzed 20 lat ANI NIC INNEGO. Tak miało się stać, zgodnie z tym, co sugerował Jerzy Urban w liście do Stanisława Kani I sekretarza KC PZPR w styczniu 1981 r.: nagromadzić w stosunkowo krótkim czasie sporo widowiskowych zmian, aby ludziska MIELI WRAŻENIE przełomu. (Trochę szerzej np. w: http://swkatowice.mojeforum.net/tutaj-post-vp9924.html#9924.) I rządzić DALEJ albo ZNOWU. Za tychże ludzi demokratyczną zgodą. Zgoda, zgoda, a Marks wtedy rękę poda. Tak to się działo i dzieje.

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri


Ostatnio zmieniony przez Esse Quam Videri dnia Pon Sty 19, 2009 9:48 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Andrzej Werter
Weteran Forum


Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 181

PostWysłany: Sob Sty 17, 2009 11:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprawa jest prosta! PRLia trwa i jeszcze długo potrwa, bo takie jest, wicie, zapotrzebowanie społeczne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Sty 18, 2009 1:14 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
kim byli selekcjonerzy tych kadr i jakie metody wykrywania talentów politycznych zostały zastosowane?

Jest pytaniem retorycznym, ale jak widzimy to rozdanie było rozdaniem, które ustaliło nowych panów i poddanych na lata. Aż dziw, że kilka małych roszad sprawiło dla wielu wrażenie zmian epokowych. Dawni panowie dostali fortuny przy pomocy których mogą teraz dyrygować orkiestrą przygrywającą do tańca tym, którym władzę 'oddali'. Kiedyś rządili sami, a teraz rozkazujią jak ma być rządzone.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum