Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mordy sądowe bez rozliczenia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karol Kowalski
Gość





PostWysłany: Pon Kwi 27, 2009 1:31 am    Temat postu: Mordy sądowe bez rozliczenia Odpowiedz z cytatem

Orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie ścigania mordów sądowych
utrudnia postawienie przed wymiarem sprawiedliwości ich sprawców

Mordy sądowe bez rozliczenia

NDZ Sobota-Niedziela, 25-26 kwietnia 2009, Nr 97

Nawet kilkudziesięciu uczestników mordów sądowych z okresu komunistycznego żyje jeszcze w Polsce - oceniają historycy Instytutu Pamięci Narodowej. Prowadzono wobec nich i prowadzi się nadal śledztwa. Jednak mimo kilku spraw sądowych żaden z sędziów czy prokuratorów nie został skazany. Sądy uznawały bowiem, że oskarżeni nie przekroczyli swoich uprawnień albo że chroni ich immunitet sędziowski
. Prokuratorzy IPN przyznają, iż mordy sądowe są trudne do udowodnienia.

Mimo wieloletnich badań historyków nadal nie wiadomo, ile dokładnie komunistyczne sądy wydały wyroków śmierci na tle politycznym, posługując się fałszywymi oskarżeniami. - Badania na ten temat trwają. Ustaliliśmy, że w latach 1944-1956 wydano i w większości wykonano ok. 8 tys. wyroków śmierci - mówi dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, naczelnik pionu edukacyjnego IPN we Wrocławiu. Dodaje, że jest stanowczo za wcześnie, aby oszacować, ile wśród nich było wyroków politycznych "i powiedzieć, że np. było to 1,5 tys. albo 3 tys., a może 700 takich spraw". Szwagrzyk przyznaje, że o ile historycy dawno już dokonali oceny postaw członków stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości, o tyle sądom do tej pory się o tyle nie udaje. IPN prowadził lub nadal prowadzi kilkadziesiąt śledztw zarówno przeciwko stalinowskim sędziom, jak i prokuratorom w sprawie mordów sądowych, niestety bez większych efektów.

- Do dzisiaj rzeczywiście nie skazano w Polsce żadnego sędziego, żadnego prokuratora wojskowego, bo to, że w siedmiu przypadkach postawiono ich przed sądem, nic nie oznacza, dlatego że we wszystkich sprawach o popełnienie zbrodni komunistycznych wyroki były uniewinniające - podkreśla.
Jedną z takich nierozliczonych spraw jest mord sądowy na gen. Auguście Fieldorfie "Nilu". - Przez kilkanaście lat starałam się, aby pociągnąć do odpowiedzialności winnych śmierci mojego ojca, niestety bez rezultatu - mówi Maria Fieldorf-Czarska, córka dowódcy Kedywu. - Okazało się, że część osób odpowiedzialnych wyjechała do Palestyny, a część zmarła - dodaje.
Śledztwo rozpoczęło się co prawda już w 1992 r., ale nie przyniosło żadnych rezultatów. Okazało się, że większość z osób zamieszanych w proces "Nila" nie żyje, a niektórzy, jak Helena Wolińska-Brus, znaleźli się poza granicami kraju. Do chwili jej śmierci nie udały się kilkakrotne próby jej ekstradycji. Także sędzia Maria Gurowska, która wydała wyrok, zmarła, gdy miał się rozpocząć proces wobec niej - w 1998 roku. Wobec żyjących: Alicji Graff, która podpisała nakaz wykonania wyroku na "Nilu", Witolda Gatnera, nadzorującego wykonanie wyroku, oraz Kazimierza Górskiego, który sporządził sfabrykowany akt oskarżenia, sąd okręgowy uznał ostatecznie w 2001 r., że nie popełnili oni przestępstwa, i umorzył prawomocnie postępowanie. W 2006 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie w odpowiedzi na pismo Marii Fieldorf-Czarskiej stwierdziła, "że kolejne pani pisma w tej sprawie, jeżeli nie zostaną przedstawione nowe okoliczności bądź argumenty (...) zostaną pozostawione bez dalszego biegu". Po odmownych decyzjach prokuratur i sądów Maria Fieldorf-Czarska zwróciła się do Ministerstwa Sprawiedliwości w okresie rządów PiS, ale nie doczekała się żadnej reakcji. Również przedstawiciele IPN deklarowali w tej sprawie gotowość działania.

Pion śledczy IPN prowadzi obecnie dwadzieścia kilka śledztw zarówno w sprawie mordów sądowych i przeciwko stalinowskim sędziom, jak i prokuratorom.
Prokurator z warszawskiego pionu śledczego IPN Małgorzata Kuźniar-Plota powiedziała nam, że w sprawie mordów sądowych skierowano wiele aktów oskarżenia, ale sądy umarzały postępowania albo uniewinniały oskarżonych. - Są to trudne sprawy - przyznaje prokurator, która sama występowała w jednej z nich - w procesie Czesława Łapińskiego, oskarżyciela rtm. Witolda Pileckiego. Kuźniar-Plota wskazuje, że orzeczenie Sądu Najwyższego zasadniczo dopuszcza ściganie mordów sądowych, ale trzeba w procesie udowodnić, że sędzia wydał wyrok skazujący przy braku dowodów winy albo że miał świadomość niezgodnego z prawem wymuszenia dowodów, np. w wyniku tortur.
Upływ czasu powoduje, że świadków zdarzeń jest coraz mniej i dlatego konieczne jest opieranie się na dokumentach.

Szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabrel już wcześniej w rozmowie z nami mówił, że te sprawy są "specyficzne". - Musimy ocenić, czy ówczesny sąd wydający to orzeczenie miał świadomość, że poprzez majestat rozprawy sądowej skazuje kogoś na śmierć bez dowodów. Wchodzimy tutaj w obszar czysto prawniczych spekulacji, czy sąd miał świadomość, że dowody są spreparowane. W tych sprawach każdy przypadek wymaga szczegółowej oceny i analizy - podkreślał, przyznając, że mord sądowy jest niestety trudny do udowodnienia.
Jak bardzo - pokazuje praktyka sądowa. W 2003 r. zapadł wyrok wobec sędziego wojskowego płk. Tadeusza Nizielskiego, który przez wiele lat był także sędzią Izby Wojskowej Sądu Najwyższego. Skazano go akurat w sprawie nie mordu sądowego, ale bezprawnego pozbawienia wolności. Jednak po złożonym odwołaniu sąd uznał, że Nizielskiego chroni immunitet sędziowski.

Odpowiedzialności uniknął stalinowski prokurator Wacław Lange. Sąd zwrócił sprawę do IPN, ponieważ wydane na podstawie jego oskarżeń wyroki są prawomocne i dopóki nie zostaną uchylone, nie ma podstaw do jego sądzenia. IPN oskarżał go o to, że żądał w stosunku do 15 żołnierzy Armii Krajowej i osób im pomagających. Wszyscy zostali straceni. Według ustaleń prokuratora, procesy trwały zaledwie kilkanaście minut i odbywały się bez akt i spisywania protokołów.

W Poznaniu wojskowy okręgowy sąd uniewinnił płk. Wacława Krzyżanowskiego, którego IPN oskarżył o podżeganie w 1946 r. składu sędziowskiego do wymierzenia Danucie Siedzikównie "Ince" kary śmierci. Według sądu, nie można jednoznacznie ustalić, jaką rolę odegrał w procesie Krzyżanowski, a wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego.

Niemrawość w rozliczaniu stalinowskich zbrodni w latach 90. (poprzedniczka IPN - główna Komisja Badania Zbrodni na Narodzie Polskim - nie miała uprawnień śledczych) zaowocowała tym, że wielu z nich zmarło, zanim zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Niektórzy już w czasie śledztwa lub procesu, jak wspomniani sędzia Górowska i prokurator Łapiński. W przypadku innych nie udała się próba ekstradycji, jak w przypadku Wolińskiej-Brus czy Antona Skulbaszewskiego, byłego wiceszefa Informacji Wojskowej i sowieckiego "doradcy". Prowadził on sprawę gen. Stanisława Tatara. W latach 90. wojskowa prokuratura wystąpiła o jego wydanie, zarzucając mu przyczynienie się do mordu sądowego 20 oficerów Wojska Polskiego. Ukraina, gdzie mieszka, odpowiedziała, że te przestępstwa w świetle ich prawa uległy już przedawnieniu.
Zenon Baranowski
ndz Sobota-Niedziela, 25-26 kwietnia 2009, Nr 97 (3418

----------------

Do dzisiaj nie skazano w Polsce żadnego sędziego, żadnego prokuratora wojskowego w sprawach o popełnienie zbrodni komunistycznych

Fakty sobie, wyroki sobie


Z dr. hab. Krzysztofem Szwagrzykiem, naczelnikiem pionu edukacyjnego IPN we Wrocławiu, rozmawia Zenon Baranowski


Wiemy, ile dopuszczono się mordów sądowych w okresie komunistycznym?
- Badania na ten temat trwają. Ustaliliśmy, że w latach 1944-1956 wydano i w większości wykonano około ośmiu tysięcy wyroków śmieci. Mówimy tutaj zarówno o sądach powszechnych, jak i wojskowych. Natomiast żeby odpowiedzieć na pytanie, ile wśród tych spraw było politycznych procesów, musimy każdą sprawę gruntownie przebadać. Nie ma innej możliwości na uzyskanie takich informacji. Znamy wiele takich spraw, znamy nazwiska, ale żeby pokusić się o oszacowanie ich liczby i powiedzieć, że np. było to półtora tysiąca albo trzy tysiące, a może siedemset takich spraw - to jest na to stanowczo za wcześnie.

Samo zestawienie liczbowe wyroków śmierci niewiele daje...
- W latach stalinowskich sądy orzekały nie tylko i wyłącznie w sprawach politycznych, ale także w sprawach kryminalnych i zbrodniarzy hitlerowskich. I żeby z tych wszystkich spraw wyłowić sprawy polityczne, to jest - jak powiedziałem - niezwykle długotrwały proces badawczy. Proszę zwrócić uwagę, że jeżeli nie znamy sprawy, nie znamy człowieka i np. spojrzymy jedynie w akta sądowe, moglibyśmy popełnić ogromny błąd. Znamy przypadki żołnierzy Armii Krajowej, którzy byli skazani z dekretu z 31 sierpnia 1944 r., a był to dekret o wymiarze kary dla faszystowsko-hiterowskich zbrodniarzy wojennych.

Można się spodziewać w najbliższym czasie ustalania tej liczby?
- W ciągu najbliższych kilku lat myślę, że można się spodziewać podania pełnej liczby osób, które w Polsce dostały wyroki śmierci z powodów politycznych oraz ile z tych wyroków zostało potem wykonanych.

Powiedział Pan - osiem tysięcy wyroków skazujących. A ile z nich zostało wykonanych?
- Historycy, w zależności od sposobu obliczania, podają, że wykonano od 3 do 4,5 tys. wyroków, czyli możemy powiedzieć, że około połowy.

Jednym z takich mordów sądowych była sprawa gen. Augusta Fieldorfa...
- Wyjątkowość sprawy gen. Fieldorfa polega na tym, że był to najwyższy rangą oficer Polskiego Państwa Podziemnego stracony po wojnie przez sądy komunistyczne. A druga wyjątkowość polega na tym, że ten człowiek skazany był przez sądownictwo powszechne i powieszony jak pospolity przestępca albo zbrodniarz hitlerowski. I na tym polega ta wyjątkowość, ale podobnych spraw mieliśmy w tamtym okresie bardzo dużo.

Ile osób, które były uczestnikami takich procesów, może jeszcze żyć obecnie?
- W skali całego kraju to jest kilkadziesiąt osób. Najbardziej znana postać, człowiek, który zajmował najwyższe stanowisko, to płk Kazimierz Graff, żyjący w Warszawie do dzisiaj. Do 1950 r. był zastępcą naczelnego prokuratora wojskowego. Jego decyzje widnieją na wielu dokumentach sądowych z tamtego okresu. Ale nie jest jedyną postacią. Do dzisiaj rzeczywiście nie skazano w Polsce żadnego sędziego, żadnego prokuratora wojskowego, bo to, że w siedmiu przypadkach postawiono ich przed sądem, nic nie oznacza, dlatego że we wszystkich sprawach o popełnienie zbrodni komunistycznych wyroki były uniewinniające.

Tutaj historycy łatwiej dokonują rozliczenia niż sądy...
- Rozmijamy się tutaj całkowicie. Doświadczenie, wiedza historyków są tutaj zupełnie inne niż potem te wyroki, które zapadają. Niestety, tak się dzieje, ale wolałbym nie komentować, dlaczego.

Dziękuję za rozmowę.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum