Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Spotykałem się, ale nie współpracowałem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Nie Sie 02, 2009 6:46 pm    Temat postu: Spotykałem się, ale nie współpracowałem Odpowiedz z cytatem

Spotykał się, ale nie współpracował ?? Shocked
Kapitalne !!
To cos zupelnie nowego! Do tej pory ubeccy denuncjanci calkowicie wszystkiemu zaprzeczaja. A tutaj niespodzanka. Very Happy Tadeusz Kolodziejski nie zapiera sie swoich kontaktow z oficerami SB....
ale przeczytajcie najpierw sami.
Tekst ten zostal zamieszczony (wsrod innych artykulow) w wydanej na poczatku czerwca 2009 w Gorzowie jednorazowej gazetce wyborczej UPR z okazji euro-wyborow, na stronach: 1,2 i 7. Tytul tej gazetki to "Jedynie prawda jest ciekawa".








Objaśnienie:
1. "Ursus" - potoczna nazwa Zakladow Mechanicznych "Gorzow" (ktore uprzednio byly oddzialem warszawskiego "Ursusa"). Druga co do wielkosci fabryka Gorzowa, siedziba Miedzyzakl. Komitetu Strajkowego, gdzie 16 grudnia 1981 dokonano niezwykle brutalnej pacyfikacji na pokaz, po ktorej w ciągu kolejnych dwoch dni poddaly sie pozostale zaklady.
2. pplk Polrolniczak - wtedy Naczelnik Wydzialu V WUSW w Gorzowie Wlkp.
3. kpt. Sikorski - nastepnie pplk, Naczelnik Wydzialu III WUSW w Gorzowie Wlkp.
4. Debicki - miejscowy biznesmen
5. Ks. W. Andrzejewski - aktor a potem ksiądz i duszpasterz akademicki
6. Z. Wrzesniak - dzialacz SW
7. T. Klimek - dzialaczka KIK
8. Z. Bodnar - miejscowy dziennikarz radiowy
9. "Feniks" - pismo RKW, ktorego redaktorem naczelnym byl R. Zapadka
10. Rada Regionu - powstala jawnie w 1988 r. (neo-Solidarnosc)
11. ul. Kwiatowa - siedziba KWMO.
12. E. Borowski - przewodniczący Zarządu Regionu pierwszej "S" (Kolodziejski byl jego zastepcą).


Dla uzupelnienia, przytaczam tutaj wymienione w tekscie dokumenty publikowane u nas na forum pod adresem:
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt6424.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
Dla ulatwienia, specjalnie dla tego postu ponumerowalem strony. Numeracja ta nie ma nic wspolnego z numeracja akt.
Sprawa Rozpracowania Obiektowego kryptonim "FEDORA"
IPN BU 02203/100
Zarejestrowano w Ewidencji Operacyjnej Departamentu I dnia 28 Mar. 1987 pod Nr. 17381

Warszawa 19.02.988
Notatka dot. Zbigniewa Belza

podpisal: Inspektor Wydz. XI Dep. I MSW ppor. S. Futyna

Kliknij w obrazek to otworzy się w powiększeniu na stronie „fotosik.pl”.
Jak klikniesz w już powiększony obrazek, to powiększy się do wymiarów oryginalnych.

1. 2.

Gorzow Wlkp. 03.08.1988
Do Naczelnika Wydz. XI Dep. I MSW

podpisal: Naczelnik Wydzialu III WUSW w Gorzowie Wlkp. pplk Ryszard Sikorski
3. 4.


Gorzow Wlkp. 01.06.1989
Do Naczelnika Wydz. Dep. I MSW w Warszawie
pplk Aleksander Makowski
podpisal: St. Inspektor przy Z-cy Szefa WUSW ds. Sluzby Bezpieczenstwa w Gorzowie Wielkopolskim kpt. Grzegorz Okopa
5.

Komentarz
Akta "Fedora" umiescilem na stronie poniewaz dotycza mnie osobiscie i moich organizacji. Czyli Solidarnosci Walczacej i redakcji "Poglad" z Berlina Zachodniego.
Z powyzszego artykulu wynika jednoznacznie ze TW "Zygmunt" to Tadeusz Kolodziejski. Czlowiek-historia Gorzowa Wielkopolskiego. Zaszokowany ta informacja, siegnalem do encyklopegii solidarnosci zeby dowiedziec sie czegos wiecej:

http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Tadeusz_Ko%C5%82odziejski
Cytat:
Tadeusz Kołodziejski, ur. 9 II 1950 w Kłodawie k. Konina. Ukończył zasadniczą szkołę zawodową w Koninie (1968).

1970-1981 pracownik Zakładów Mechanicznych Gorzów.

W „S” od 1980, przewodniczący Prezydium MKZ w Gorzowie Wlkp., w 1981 delegat na WZD Regionu Gorzów Wlkp., wiceprzewodniczący ZR, delegat na I KZD. 13 XII 1981 współzałożyciel i przewodniczący gorzowskiego RKS, 14-16 XII 1981 współorganizator strajku okupacyjnego w ZM Gorzów spacyfikowanego przez ZOMO; aresztowany, osadzony w areszcie KW MO w Gorzowie Wlkp. W I 1982 skazany przez Sąd Wojewódzki w Gorzowie Wlkp. w trybie doraźnym na 5 lat więzienia, więziony w ZK w Międzyrzeczu, Wronkach, Sieradzu, Kaliszu, Wrocławiu i Strzelinie, zwolniony we IX 1983 na mocy amnestii. Zwolniony z pracy, zatrudniany dorywczo. Działacz podziemnej „S”; wielokrotnie zatrzymywany i przesłuchiwany przez SB.

Od 1986 prowadzi własną działalność gospodarczą Zakład Obróbki Metali Anna Kołodziejska.


Tutaj nastepny szok! Ani slowa o jego agenturalnej przeszlosci, czysciutki jak lza, bohater narodowy.

Slowa Kolodziejskiego, perelki wywiadu
Cytat:
Nigdy nie podpisalem wspolpracy. Od 1985r. w Gorzowie Wlkp. spotykalem sie z oficerami SB, ale agentem nie bylem.

Cytat:
Dla tych esbekow spotykanie sie ze mna, dawaly im mozliwosc awansu. Mowili o tym przy kielichu. Sikorski dzieki mnie zostal podpulkownikiem.

Cytat:
Nawiazujac z nimi kontakty moglem zrobic wiecej niz dzialajac w podziemiu. Co bym zrobil chodzac z wizytowka na czole "gorzowskie podziemie". Co to za konspiracja byla?


Dobre co?
Powielacza dla podziemia nie zalatwil, tylko ubekowi stopien pulkownika.. i tym sie jeszcze pajac chwali.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Sie 02, 2009 8:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Powielacza dla podziemia nie zalatwil, tylko ubekowi stopien pulkownika.. i tym sie jeszcze pajac chwali.

To rzeczywiście kabaret. Jakby 'rozpętałem II wojnę światową'. Jak wspaniale weryfikuje się przytaczane przez S.Michalkiewicza "kaźdyj durak po svojemu s uma schodit' (każdy głupek jest głupi na swój sposób). To rzeczywiście prawie potwierdza opowiastki o tym, że SB to byli tacy fajni chłopcy, z którymi można się było koniaczku napić i naopowiadać im nic nie znaczących historyjek. Nasz 'bohater' wpłynął jak się okazuje na to, że to ten, a nie inny major SB podpułkownikiem został.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Nie Sie 02, 2009 10:05 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czasami normalne zachowanie, bycie lojalnym
wobec przede wszystkim siebie samego,
wobec przyjaciół, urasta do rangi jakiegoś heroizmu.
Ale bohaterstwem nie jest.
Tylko daje możliwość , że przy porannym goleniu możemy sobie
zwyczajnie popatrzeć w twarz. Ot i całą filozofia. Rolling Eyes
Ludzie jednak uczą nas rozumu, poprzez swój
życiowy wybór , czemu i komu są wierni.
Każdy dokonany wybór, ponosi za sobą określone
konsekwencje. Często o tym zapominamy.
Nie sposób uciec przed sobą samym. Rolling Eyes



Robert Majka , polityk, Przemyśl, 2 sierpnia 2009r g.23.05
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://home.comcast.net/~bakierowski/
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Czw Sie 06, 2009 11:07 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rzeczywiscie komedia. Ale ja jako byly gorzowiak, kiedy na to patrze, to nie wiem czy mam sie smiac czy plakac. Tadeusza Kolodziejskiego moglem poznac na tyle, ze moge smialo stwierdzic, ze nie taki glupi jak wygląda z tych jego enuncjacji. Wie, ze zaprzeczanie wszystkiemu skazane byloby na natychmiastowe niepowodzenie, bo grono ludzi znających go blizej w latach 80-tych bez trudu rozpoznalo kto zacz ten "Zygmunt", bo po prostu nie bylo drugiego dzialacza "Solidarnosci" w Gorzowie, do ktorego tak idealnie pasowalyby te wszystkie informacje w tych paru papierach odkrytych w zasobach po bylym MSW. W Gorzowie wiadomo jest, ze bardzo duzo dokumentow miejscowej bezpieki zniszczono, a niektorzy co wczesniej wystąpili o swoje papiery do IPN, dostali tyle co kot napłakał - np. kryptonimy takiej czy innej "sprawy operacyjnego rozpracowania" (SOR), czego lub kogo dotyczyła i adnotacje, ze dokumenty zostały zniszczone. Wiekszość dzialaczy, z ktorymi Kolodziejski sie blizej przyjaznil, albo nie zyje, albo rozjechala sie po swiecie. Najwyrazniej wydaje mu sie (złudnie), ze juz nic wiecej na jego temat nigdzie nie ma i postanowil, ze lepiej rżnąć głupa, ktory w przekonaniu, ze "na tych gnoi nie ma sily" podjął z nimi gre wchodząc w uklady towarzyskie i informując o rzeczach, o ktorych i tak "cale miasto wiedzialo", a przy okazji niby liczyl, ze czegos dowie sie od nich i w ten sposob pomoze Solidarnosci. A co Sikorski czy inny ubek z tego zrobil i jakie depesze wysylal do MSW, to juz nie jego sprawa i on "nie ma kogo przepraszac". Niestety, ma kogo przepraszac i dobrze o tym wie.
Znając jako tako okolicznosci, w jakich sie "Zygmunt" obracal w tamtych latach, a takze z innych powodow, mam zastrzezenia do sposobu, w jaki zredagowal Rafal Zapadka ten tekst w swoim pisemku wyborczym. Ale trzeba zauwazyc, ze to jest bodajze pierwszy w Gorzowie przypadek, ze sprawa agenturalnosci znanego dzialacza zostala poruszona publicznie. Niegdys to bylo w sumie niewielkie, ale bohaterskie miasto, w ktorym pomimo bardzo wysokiego poziomu represji, przez cale lata 80-te mialy miejsce rozne formy oporu spolecznego, gdzie przeciwko komunizmowi dzialalo wyjątkowo wielu wspanialych ludzi, gdzie sam przewodniczący Zarządu Regionu Edward Borowski przyplacil zyciem za swoją patriotyczną i bez przesady heroiczną postawe. Dzisiaj moze Polska jest gdzieniegdzie wolna, ale ten region jest bastionem komuchow, ubekow i ich pacholkow. W zasadzie nie ma tam lokalnych mediow wolnych od ukladow postkomunistycznych i sprawa lustracji to albo temat tabu, albo nasmiewanie sie z "polowania na czarownice". Autorytetem w dziedzinie historii Gorzowa jest dzis dawny pismak lokalnych szmat komunistycznych "Gazeta Lubuska" i "Ziemia Gorzowska", znany z opluwania i wykpiwania na lamach tych gadzinowek ludzi pobitych, uwiezionych i przesladowanych, ktorzy nie mogli sie bronic przed tą perfidną propagandą. Dzisiaj autor "Encyklopedii Gorzowa", a jakze - "niezalezny publicysta".
Nawet po tym wystepie Kolodziejskiego na lamach tej gazetki, media lokalne milczą, a bylo nie bylo to jest wielka lokalna sensacja, w koncu byly wiceprzewodniczący Regionu "Solidarnosci" wyjasnia po swojemu motywy swych kontaktow z wysokimi oficerami miejscowej bezpieki. A obecna regionalna "Solidarnosc", ta okrąglostolowa, milczy jak zawsze dotychczas na temat jakiejkolwiek lustracji. Na jej stronie internetowej nigdy nie bylo na ten temat ani slowa i teraz na temat TW "Zygmunt" tez nie ma ani slowa. Znamienne.
W takich warunkach cala dawna agentura czuje sie jak ryby w wodzie. Ale jezeliby nawet wszystko zostalo zniszczone w archiwum miejscowej komunistycznej policji politycznej - co zresztą nie stalo sie - to w Warszawie zachowaly sie rozne dokumenty wysylane przez miejscowy WUSW do MSW i odwrotnie, miedzy innymi tzw. meldunki operacyjne, ktore nie zastąpią "teczek" lokalnych agentow, ale w niektorych przypadkach umozliwiają bezbledną identyfikacje tajnych wspolpracownikow. Opisują rozne formy represji, opresji i prowokacji, stosowane wobec autentycznych dzialaczy i innych ludzi niepokornych w regionie przy pomocy agentow, ktorych pseudonimy są czesto podane. W koncu w ogromnej wiekszosci wypadkow w Warszawie zachowaly sie tez dowody rejestracji TW (tajnych wspolpracownikow). Prawda o tamtych latach powoli zaczyna wychodzic jak szydlo z worka i bedzie nadal wychodzic. Nie tylko TW "Zygmunt", ale i inni agenci gorzowscy jak na przyklad "dzialacz" związkowy w wielkim zakladzie TW "Merkury" - okreslany przez MSW jako "jedno z najcenniejszych zródeł" na I Krajowym Zjezdzie "S" w Gdansku, czy TW "Marek", ktory niegdys zdobyl zaufanie w regionie, bo siedzial w jednej celi z Kuroniem (wtedy nikt nie wiedzial, ze owszem siedzial, ale jako kryminalista), czy TW "Sikorski" (nie mylic z ubekiem Sikorskim), TW "Szerszen",TW "Ryszard", "Zbyszek", "Solski", "Carmen", "Jozek", "Slawek", "Krzysiek", i tak dalej, i tak dalej.
Zatem lepiej by bylo dla Tadeusza, aby przestal udawac glupiego i powiedzial co i jak bylo rzeczywiscie. Jeszcze nie jest za pozno. A wielu by mu wtedy wybaczylo, bo zaslugi w latach 1980-82 mial w Gorzowie istotnie wielkie. To dzisiaj jego wybor czy w historii miasta dolączy do takich bohaterow jak niezapomniany Edward Borowski czy do nikczemnych zdrajcow.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Pią Sie 14, 2009 8:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Te ujmujące, osobiste REFLEKSJE otrzymałem w poczcie od ANI MARCZYK wraz z życzeniem Autorki: "Publikację powierzam Tobie (...) Zrobisz tak jak uznasz za najkorzystniejsze a ja się na wszystko zgadzam". Dla ludzi nieznających spraw lokalnych - parę objaśnień. Ania należy do tych, którzy przez dziesięć czy nawet więcej lat poświęcili bez reszty swoją młodość dla spraw wtedy najważniejszych - prawdy i niepodległości. Wychowanka duszpasterstwa akademickiego pod przewodnictwem zasłużonego ks. Witolda Andrzejewskiego, współzałożycielka Niezależnego Zrzeszenia Studentów, internowana w Gołdapi (jest autorką opublikowanych kilka lat temu wspomnień z tego słynnego "obozu" dla kobiet), potem aż do 1989 r. aktywna uczestniczka konspiracji i obserwatorka rozpraw sądowych, nieustannie ciągana na przesłuchania, w czasie których była w różny sposób poniżana. Majka, Danka, Basia, "Mszyca" (Marysia) to dziewczyny z kręgu tegoż duszpasterstwa; one jak i inni to wspaniała młodzież robiąca dla "podziemia" wszystko co trzeba było. Edek Borowski to przewodniczący Regionu "Solidarności", który w 1986 r. w procesji na powitanie nowego biskupa osobiście niósł głównymi ulicami oficjalny sztandar Zarządu Regionu ukrywany od 13 grudnia 1981. W niedługim czasie osadzony w areszcie śledczym w Szczecinie, gdzie odmówiono mu pomocy medycznej w czasie zawału serca; po powrocie do domu zmarł. Winnych nikt dotychczas nie ścigał. Zbyszek Zięba, Rysiek Sawicki i Adaś Opiel - członkowie ZR i potem działacze konspiracyjni, nieżyjący już przyjaciele T. Kolodziejskiego.

.......................................................................................................

Tadeusz Kołodziejski to bolesny temat zwłaszcza dla wszystkich, którzy znali Go co najmniej od 1980r. Nikt z nas nic Mu nie zarzuca z lat 1980-1984. Zrobił bardzo dużo dla gorzowskiej "Solidarności". Zdobył ludzki szacunek i uznanie. Był WIELKI i KOCHANY ! Ale .... no właśnie to małe a raczej duże ale ...... Cisza panująca w Gorzowie, unikanie tematu to chyba efekt szoku jaki wszyscy przeżywamy. Człowiek, któremu wszyscy bezgranicznie ufali, za którego głowę by dali .... Nabrał nas ...? Nie będę się wypowiadać w imieniu innych. To co ja dzisiaj czuję, moje zdanie .... chociaż bardzo ciężko o tym mówić, nawet myśleć ....

Tadeusza poznałam w 1980 roku w Zarządzie Regionu. Było trzech ludzi, którym jako młoda osoba ufałam bezgranicznie, tak do końca. Dwóch z Nich już nie ma wśród nas. Edek Borowski - kochany, wspaniały człowiek i Zbyszek Zięba - super kumpel, przyjaciel na dobre i na złe ! No i ......... Tadeusz Kołodziejski. Był dla mnie wspaniałym kolegą, przyjacielem. Mogłam z Nim o wszystkim pogadać i co najważniejsze zawsze u Niego znaleźć pomoc, zrozumienie ..... Szanowałam Go za to jakim jest człowiekiem i jak podchodzi do innych ludzi, ich problemów, kłopotów. Do tego wesoły, dowcipny ....... równy gość. Darzyłam Go pełnym zaufaniem, bardziej Jemu ufałam, wierzyłam niż sobie ! Tadeusz wiózł do ślubu mojego brata a później przez rok Janusz i Danka mieszkali u Niego i Anki Jankowskiej. Rok mieli "wikt i opierunek". W zamian musieli oddać tylko swoje kartki żywnościowe. Tadeusz robił zakupy a Anka gotowała ale jedzonko było wspólne. Tadeusz uważał, że są młodym małżeństwem i trzeba Im pomóc ...! Można by powiedzieć, że łączyły nas prawie rodzinne więzi. Rodzice chodzili na Jego rozprawy, by dodać Mu otuchy i by wiedział, że ma przyjaciół w tym ciężkim czasie. Przez cały okres Jego więzienia utrzymywaliśmy stały kontakt listowny. Mam dziesiątki kartek od Tadeusza, Rysia Sawickiego i Adasia Opiela zza więziennych murów. Przez esbeków byłam obrażana twierdzeniem, że jestem kochanką Kołodziejskiego i płaci mi dolarami. Taki tekst "rzucili" nawet mojej mamie ale to twarda Kobieta i odparowała im : znam swoją córkę, znam Kołodziejskiego i znam wasze gestapowsko-enkawudowskie metody ! W Jej przypadku temat zakończyli. Oszczerstwa i pomówienia na temat Tadeusza słyszałam na każdym przesłuchaniu. Teksty: "Kołodziejski ci nie pomoże!" były na porządku dziennym. A ja czułam się z tego dumna ! Bardzo ceniłam sobie przyjaźń i znajomość z Tadeuszem. Był dla mnie symbolem walki z komuną ! Walki bezkompromisowej i takiej do końca ......... Był dla mnie młodej studentki, która pierwszy raz w życiu świadomie uczestniczyła w tak wielkich wydarzeniach WZOREM !

Kiedy dowiedziałam się o Jego współpracy [czy spotkaniach, jak zwał tak zwał] to miałam trzy - cztery dni wycięte z życiorysu. Dowiedziałam się o tym fakcie w listopadzie 2008r. telefonicznie i mało nie zemdlałam. Załamać się nie załamałam ....... aż taka słaba nie jestem ale co przeżyłam to moje. Cały czas miałam nadzieję, że to nieprawda a jeżeli już to dlaczego? Szukałam punktu potwierdzającego nieprawdę. Nie byłam pewna czy Tadeusz miał "szwagierkę" w Kanadzie ...... był to mój ratunek ! Danka potwierdziła, że siostra jego Anki była w tym okresie w Kanadzie i... ostatni punkt zaczepienia prysł jak bańka mydlana. Ale cały czas czekałam. Nie ukrywam, że kilka razy się poryczałam i czułam się podle. Niesamowity zawód, rozgoryczenie, niepewność i to naiwne pytanie czy to prawda. Żal, złość mieszały się i kołatały się w głowie. Serducho waliło, odezwały się moje ukochane nerwobóle i wróciła bezsenność. Nikomu [oprócz brata i Baśki Węgrzyn-Szabłowskiej] nic nie mówiłam bo ........ jak to powiedzieć, jak o tym mówić. Cały czas liczyłam, że to nie jest prawdą ! Kto jak kto ale nie Tadeusz ! Dochodziły do mnie coraz to nowe informacje potwierdzające tą bolesną "nowinę". A ja cały czas wszystko brałam "jeżeli to prawda....". Jeszcze tłumaczyłam sobie : zaszantażowali Go - pobiją córki, "uszkodzą" dzieci, zabiją Go [tak strasznie pobity na strajku w URSUSIE - może Go przestraszyli !] I to wszystko bym zrozumiała, bo łatwo być bohaterem i krytykować siedząc w ciepłych bamboszach w fotelu ! Ale ....... kiedy słyszę ujawnionych TW : podpisałem, współpracowałem bo chciałem paszport, wydać książkę czy miałem kochankę to mnie szlag trafia ! W Gołdapi siedziały kobiety , które zostawiły w domu małe dzieci, kobiety brzemienne, schorowane ........! A tu, u Tadeusza zaważyły sprawy materialne, kasa, dobrobyt .... Ktoś mi powiedział: a co miał zrobić ? A co miała zrobić "Mszyca", która po internowaniu przez 7 lat nie mogła znaleźć pracy i teraz ma 900 zł emerytury ? Pani magister inżynier !

Powtórzę w swej naiwności ...... jeżeli prawdą jest to co ukazało się w wywiadzie Rafała Zapadki, jeżeli nie dorobił "ideologii" [a podobno w podobnym tonie udzielił wywiadu radiowego Zbychowi Bodnarowi] to dopiero teraz się załamałam ! Zero skruchy, zero spojrzenia na siebie jako człowieka, który zawiódł tylu ludzi. Ludzi, który daliby się "za niego pociąć". Zero szacunku dla nas. Wiem, że my to małe robaczki, małe Pikusie a On WIELKA LEGENDA GORZOWSKIEJ SOLIDARNOŚCI ale ........ bez nas nie byłby Jego ! Bardzo urażona się poczułam, kiedy wyśmiewa działalność gorzowskiego podziemia. Może było to i naiwne, ale robiliśmy wszystko z czystych intencji, z wiarą i przekonaniem. Może i nic wielkiego nie zdziałaliśmy ale nie siedzieliśmy cicho, próbowaliśmy na miarę naszych możliwości, umiejętności i jak najlepszych chęci. To dlaczego tego nie powiedział wówczas ? że jesteśmy "harcerzykami" ! Czy powiedział to Edkowi Borowskiemu, że jest śmieszny ! Zbychowi Ziębie ? Swoją drogą jestem ciekawa jak mógł tak oszukiwać Edka ? Był najlepszym przyjacielem Edka, ktory mu wierzył chyba najbardziej ! Edek przez to "podziemie" przedwcześnie zmarł ! Co z Ziębą ? Czy Jego też oszukiwał, czy Zbychu wiedział ? Nie chce mi się wierzyć, że tak. Chyba by powiedział, a przynajmniej nie przyjaźnił się z agentem. Trochę znam poglądy Zbycha, wiele na ten temat rozmawialiśmy. Chyba, że to nie dotyczyło TW ZYGMUNTA i też mnie oszukiwał ........ Nie, to nie możliwe !!! Za to "śmieszne podziemie" ludzie siedzieli w więzieniach ! Jak może teraz to tak ignorować, ośmieszać ... Dewaluować ten piękny okres ludzkich życiorysów ? Nie rozumiem i jest mi bardzo smutno. Czy ja Go w ogóle znałam ?

Wśród wielu innych bolesnych tez z tego wywiadu jeszcze jedno mnie bardzo ale to bardzo zabolało. Od samego początku tej afery zastanawiałam się nad spotkaniem z Tadeuszem. Jak się zachować, by Go nie urazić, zrozumieć .... Moja przyjaciółka Baśka Węgrzyn-Szabłowska mówiła mi : to On musi się zastanawiać nad spotkaniem, a nie ty. Dziewczyno, to On powinien się wytłumaczyć, wyjaśnić ..... może przeprosić ... . A tu taki klops w wywiadzie. Niech inni się martwią o spotkanie ze mną - mam to w dupie ! To chyba zostawię bez komentarza i tylko powtórzę pytanie : kogo ja znałam ?.

Spotkania z ubekami. Jak to ładnie brzmi. Taki pikuś jak ja po kilka godzin na przesłuchaniach siedziałam i się nie odzywałam [kilka razy za karę poszłam na dołki i odsiedziałam nie 48h a 50-52h, a każdy kto tam przebywał wie, że każde 10 minut to tak jak 1 godzina ciągnęło się !]. Znam Felusia Dzierżyńskiego na pamięć : na zdjęciach, portretach, w rzeźbach, popiersiach, profile : prawy, lewy, na wprost. Siedzący, stojący - jak kto chce : do wyboru, do koloru ! A On się tylko spotykał, Boże ! No cóż, widocznie nie poczułam powołania do uświadamiania i nawracania esbeków ! No i może złamałam któremuś karierę, nie dostał awansu !

Nie mogę zrozumieć [jak wielu innych spraw z TW ZYGMUNTA] jak można było współpracować, sorry - spotykać się, z tymi co tak mnie pobili, skatowali ! Za mało dostał ? Wiem od Majki Basikiewicz jak wyglądał po którymś przesłuchaniu. Majkę prowadzili na przesłuchanie a Tadeusza sprowadzali już po "rozmowie" [dołki]. Majka nie poznała Go. Twarz zalana krwią, opuchnięta, posiniaczona. Nie mógł iść. Wlekli Go, ciągnęli pod pachami trzymając. Rozpoznała Tadeusza gdy się do Niej odezwał - po głosie. Relacjonowała to spotkanie z Tadeuszem - na "Młynie" w Poznaniu przez kraty więzienne [siedziałyśmy w sąsiadujących celach]. Była to smutna relacja i obie ryczałyśmy. Nie rozumiem dlaczego nie miał do nas zaufania ? Czemu nic nie powiedział ! Dobrze, bał się esbeków [z różnych powodów : pobiją, zabiją, doprowadzą, że nie będzie miał z czego żyć .... OK.], ale po 1989, 1990, czy nawet wtedy w teatrze, gdy odbierał Krzyż? Siedzieliśmy w teatralnej kawiarence, "opijaliśmy" Jego odznaczenie szampanem ....... Przecież nikt by nie miał do Niego pretensji, wszyscy by zrozumieli i raczej współczuli niż potępiali.
A On milczał ! Nadal nas oszukiwał ! Około dwa tygodnie przed ukazaniem się owego wywiadu - Tadeusz zadzwonił do Janusza [mój brat]. Zapytał czy słyszał o TW ZYGMUNCIE i co o tym sądzi. Janusz odpowiedział tylko : Ty najlepiej wiesz jak było i to Twoje sumienie obciążone tym co ewentualnie "robiłeś". Prawdę tylko Ty znasz. Tadeusz przysięgał, że nie współpracował, że to są pomówienia i ktoś chce "zrobić Mu koło dupy". Nigdy nie spotykał się z esbekami. Oczywiście mój braciszek był tak zaskoczony, że o nic nie pytał i tylko stwierdził do mnie : ty jesteś odważniejsza to Go spytasz i przepytasz. Dlaczego Tadeusz większe zaufanie miał [i ma] do esbeków niż do nas? Dlaczego ma nas za tak małostkowych i takie miernoty ? Dlaczego, dlaczego .....? Pytania bez odpowiedzi, a to bardzo boli. Myślałam, że uważa nas za przyjaciół, a przynajmniej ludzi dobrze Mu życzących, nie chcących Mu zrobić krzywdy ...... Może to wynika z tego, że my, ja, Mu wierzyliśmy, ufaliśmy bezgranicznie i tego samego spodziewaliśmy się po Nim ...... Jestem w stanie zrozumieć, że w tej sytuacji jest to Jego linia obrony. Postawa "twardziela" i zwalania winy na innych, ale czy to dobra droga ? Bronić się obrażając i ubliżając innym ? O ile więcej by zyskał, gdyby porozmawiał, spokojnie w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Myślę, że nikt by Mu złego słowa nie powiedział a tak zostaje niesmak. Wzajemne urazy i niedomówienia. Szkoda. Już nie wspomnę o jakimkolwiek ewentualnie użyciu słowa: przepraszam. Za co? Za nieufność, za okłamywanie, za zranienie wielu osób.

Twierdzenie, że nie "wszedł" do RKW jest na Jego korzyść i nic nikomu przez to nie zaszkodził też jest błędne. Tadeusz cieszył się takim zaufaniem, że nigdzie nie musiał należeć a i tak wszystko wiedział. Nie musiały to być "oficjalne" struktury. Każdy z wszystkim szedł do Niego jak "w dym". Bardzo dobrze o wszystkim co się dzieje wiedział i to nie On musiał szukać "kontaktów", a inni szukali Jego. By doradził, pomógł, wyraził swoją opinię. A czy nikomu nie zaszkodził ? A skąd my to możemy wiedzieć ? Pomijam fakt, że inni siedzieli w tym czasie gdy On się "spotykał". Wiem, wiem On też swoje dostał i odsiedział. Ale tym bardziej ........

Kiedy słyszę, że powinno się IPN zabetonować, spalić itp, itd., zadaję jedno pytanie : co sądzisz o oficerach pomordowanych w Katyniu. Czy uważasz Ich za ciężkich frajerów ? Bo przecież gdyby podpisali współpracę z NKWD [kilku to zrobiło] to uratowali by swoje ZYCIE ! Życie, a nie majątek, paszport czy reputację! ZYCIE!!! Rozmowa się kończy.

Wiem, że są różne przypadki i wypadki [pomijam motywy]. Każdy popełnia błędy, ale ... przyznaj się i przeproś. Bądź człowiekiem do końca i szanuj innych tak jak szanujesz siebie !

Tadeusz ma niepodważalne zasługi dla "Solidarności". Jego więzienne losy są godne podziwu. Losy i Jego postawa. Wiele pomagał innym, gdy potrzebowali pomocnej dłoni. To właśnie Tadeusz. To jest Jego i nikt mu tego nie odbierze ! Ale ..... późniejsze poczynania, Jego motywy działania i zachowania są - delikatnie mówiąc - niewłaściwe, nie godne takiego człowieka jakim jest, był, Tadeusz Kołodziejski !

Nie umiem powiedzieć co czuję tak do końca. Mam mieszane uczucia i przyznam, że stale szukam usprawiedliwienia. Ale tu usprawiedliwienia nie ma ! Nie widziałam się z Tadeuszem i nie wiem czy jestem już gotowa na takie ewentualne spotkanie. Chociaż z drugiej strony chciałabym już mieć to za sobą. Mam wiele pytań do Niego i chciałabym, by On usłyszał o moich uczuciach, o tym co ja przeżyłam "dzięki" Niemu. Myślę, że kiedyś będzie musiało do takiej konfrontacji dojść. Może uważa mnie za głupią, naiwną, nawiedzoną, ale i tak chciałabym, by wiedział ........ Stale mnie prześladują obrazy z pogrzebu Zbyszka Zięby ....... Wraz z Tadeuszem siedzieliśmy w kościele na Mszy św. w końcowej ławce. Ja jako ta co ma oczy "położone na mokrym miejscu" [stwierdzenie mec. Synowca z okresu aresztowania Z. Bełza] łykałam łzy i mocno nad sobą pracowałam, by się nie poryczeć na całego. Tadeusz trzymał mnie za rękę i ..... w pewnym momencie zauważyłam, że nogi Mu drżą, trzęsą się jak galarety a po policzkach ciekną łzy. Było to bardzo wzruszające. Nigdy Tadeusza nie widziałam w takim stanie emocjonalnym. Nie wiem co by się stało gdybym zaczęła szlochać i ryczeć. Czy Tadeusz również by "nie pękł". A do tego nie chciałam dopuścić, więc "zebrałam się w sobie" i byłam bardzo dzielna ! Nie chciałam by Tadeusz się popłakał. Wiedziałam, że to facet, który nie lubi pokazywać uczuć. Zawsze gra twardziela bez względu na okoliczności i sytuację. Nie czułby się komfortowo. Na cmentarzu, już po ceremonii pogrzebowej zaczynamy się rozchodzić. Żegnam się z Tadeuszem i tego też się nie spodziewałam ....... Objął mnie i bardzo mocno się przytulił. Tak ze szczerego serca. Chwilę staliśmy w tym uścisku myśląc o Zbyszku. Wówczas to zauważyłam zmienioną twarz Tadeusza. Twarz człowieka, który stracił przyjaciela, człowieka, który żegna przyjaciela. Był jak bezbronne dziecko we mgle ! Kiedy staliśmy w tym smutnym uścisku Tadeusz trząsł się na całym ciele. Nie mógł opanować drżenia mięśni. To było silniejsze od Niego. Bardzo przeżył śmierć Zbycha. Każdy z nas przeżył jego odejście, ale Tadeusz chyba najbardziej. Było widać jak bardzo emocjonalnie to przeżywa ... ile to Go kosztuje zdrowia, nerwów.

Co czuję teraz ? Nie wiem. Nie czuję złości, nie czuję potępienia. Czuję straszny ból i żal. Czuję współczucie [choć wiem, że Tadeusz by tego nie chciał - słowa wywiadu chyba świadczą, że tego się boi ?]. Boli mnie, że mój młodzieńczy bohater zawiódł. Że to wszystko co mówił naiwnej studentce życie tak bardzo zweryfikowało. Nie sądzę, by wówczas mnie okłamywał. Po prostu ówczesne poglądy nie wytrzymały próby czasu. Boli mnie, że ten twardziel nie miał odwagi przyznać się. Boli mnie, że był taki nieufny. Boli mnie, że miał mnie za kompletną idiotkę. Boli mnie, że mój idol "Solidarności" okazał się tak słaby. Czuję się oszukana i zdradzona. Zdradził wszystkie moje [a jak mi się wydawało i Jego] ideały, zasady. Oszukał mnie mówiąc, że dobrze postępuję, a sam robił zupełnie coś innego [i jak się okazuje miał zupełnie inne zdanie, opinię]. Boli mnie, że Go nie znałam ! Żal mi, że straciłam tamtego Tadeusza, przyjaciela. Żal mi straconego zaufania, wiary w Tadeusza. Obrazy z lat Solidarności, tego wspaniałego czasu mojej młodości zamazuje obecna sytuacja i tego jest mi bardzo, bardzo żal. Wiem, że tak nie powinno być, ale nic nie poradzę. Hasło "Solidarność", a przed oczyma staje Tadeusz, a teraz TW ZYGMUNT. Żal mi samego Tadeusza. Nie zasłużył na to by dać się tak sponiewierać przez esbeków. Ale facet był dorosły i wiedział co robi. Podejmując działania musimy się liczyć z konsekwencjami. W każdej sprawie ! Żal mi, że nikomu nie zaufał i nie powiedział, nie poradził się jak zareagować na szantaż ze strony SB. Żal mi, że teraz wypowiada takie słowa, a nie wierzę, że tak naprawdę czuje, myśli ........ [mam nadzieję !]. Zastanawiam się czy jeszcze kiedyś uwierzę w słowa wypowiadane przez niego. Boli mnie, że przez tą historię nie wiem czy jeszcze komuś tak do końca uwierzę, zaufam. O to też mam do Niego ogromny żal.

Czy potępiam Jego czyn ? TAK ! Tak nie należało postępować a tym bardziej teraz Jego zachowanie uważam za podłe. I to też boli, że to właśnie Tadeusz !

Nie osądzam, nie potępiam samego Tadeusza. To On musi żyć z takim brzemieniem. To On zmarnował swoją piękną kartę, kartę wspaniałego człowieka, kartę swojego życia....... Ale żal !

Anna Marczyk
.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Pon Sie 17, 2009 12:08 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

List Pani Anny Marczyk przeczytalem pare razy. Emanuje z niego tak ogromna doza emocji, ze momentami dostawalem gesiej skory. Wyraznie mozna odczuc jej wielka rozpacz po stracie bliskiej sobie osoby. Wlasciwie to Ona juz wie, ze ten czlowiek dla niej juz przestal istniec, ale jeszcze szuka jakiegos usprawiedliwienia, wytlumaczenia, DLACZEGO? Tak zachowuje sie prawdziwy przyjaciel. Kazdy by chcial miec takiego przyjaciela.
Pani Anna w swoim liscie, zwrocila moja uwage na pare nowych kwestii, ktore poczatkowo chcialem skomentowac. Postanowilem jednak ze nie, przynajmniej nie teraz.
Wydaje mi sie ze dalsza analiza tego tematu, sprawi tej szlachetnej osobie jeszcze wiekszy bol. Prosze tylko Stanislawa, zeby ta Pania odemnie serdecznie pozdrowil.
Z szacunkiem i respektem
Kazimierz Michalczyk
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krzysiek
Weteran Forum


Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 240

PostWysłany: Sob Sie 29, 2009 2:01 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wspaniałe są refleksje pani Ani. Poruszający, niezwykle autentyczny autoportret psychologiczny osoby, która rozważa wszystkie „za” i „przeciw” w obawie, by nie popełnić żadnego błędu w ocenie postępowania kogoś bliskiego, komu się ufało przez całe lata. Tak czuje i myśli w Gorzowie pewno nie tylko ona jedna. Znam to miasto i dlatego wiem, ze temu człowiekowi i jego dużemu autorytetowi zaufało wielu. Teraz ten cały dramat to powolne uświadamianie sobie, że przyjaciel dopuścił się... zdrady. Tak, trzeba wreszcie nazwać po imieniu: ZDRADY. I na to nakłada się drugi dramat. Nie ma zamiaru przeprosić, oświadcza dosadnie, ze ma to w d... I to jest chyba coś gorszego niz sam akt zdrady. I to też bardzo powoli dociera nie tylko do pani Ani, ale do tych wszystkich, którzy go znali osobiście albo przez całe lata o nim słyszeli w samych superlatywach. Do mnie już dotarło.
Uważam, że nie ma co się dłużej certolić, liczyć, że on wreszcie powie całą prawde i przeprosi. Gdyby chciał, to mógł dotychczas to zrobić. Wiele miesięcy temu, prawie przed rokiem, kiedy prawie nikt o tym nie słyszał, co najmniej dwie osoby mające duzy autorytet w środowisku dawnych działaczy, rozmawiały z nim sugerując, aby sam zabrał głos, rozliczył sie z tym i przeprosił zanim zaczną o tym mówić inni. Obiecał przemyśleć i wyjaśnić. No i wyjaśnił... Rozumiem dlaczego pani Ania pisze: „A tu taki klops!”. Oczekiwała czegoś zupełnie innego, nie tylko ona. Niektorzy pewno nadal oczekują. Jak chociażby pan Stanisław, który co prawda nie szczędzi mu ostrych słow, ale ma jeszcze złudzenia, bo na koniec swej wypowiedzi, jakby w celu posłania mu jeszcze jednej propozycji, stwierdza: „Jeszcze nie jest za późno”. Za późno to nie było przez parę dni po podpisaniu cyrografu, kiedy można było uprzedzić przyjaciół. Ale jeżeli chodzi o to, że nie za późno na przeproszenie to mial okazje to zrobić w tym wywiadzie dla pana Zapadki. Na co tu jeszcze liczyć? Przecież ten dopisek do wywiadu mówi, ze on się martwi co powie esbek, jeżeli będzie napisane „po pijaku”. On się martwi co powie esbek, a nie co powiedzą ludzie, którzy mu ufali przez tyle lat! Wyraznie w ten sposob określił zależności, w jakich nadal tkwi. I po takim popisie pełnym arogancji to MY mamy go jeszcze prosic, aby nas przeprosił?!
Nikogo nie skrzywdził! Dawał do SB informacje, o ktorych mówiło całe miasto. Całe miasto mówiło o tym, że działacz w Niemczech nie rozliczył się na czas z zebranych funduszy dla podziemia? Całe miasto mówiło, że działacz w Szwecji zbierał fundusze i przekazał temu w Niemczech? Całe miasto mówiło, że działacz we Francji wybiera się do Konina? Całe miasto mowiło, że działacz w Kanadzie organizuje kanał przerzutowy do gorzowskiego podziemia i „Solidarności Walczącej” we Wrocławiu? Całe miasto mówiło, że inny dzialacz sprzeciwił się zbieraniu funduszy na pomnik Edwarda Borowskiego? Całe miasto mówiło o czym Kołodziejski rozmawiał z czołowym działaczem w Gorzowie na temat funduszy podziemia? Już tylko na podstawie tych paru dokumentow SB, zamieszczonych powyżej widać, że zadenuncjował aż sześciu działaczy. Nawet chociażby tych sześciu nie zamierza przeprosić. A chyba to nie wszystko, czego na rzecz SB dokonała „jednostka wieloletnia, sprawdzona i chętna do współpracy”. Co, dokumenty są nieautentyczne? Przebąkuje o „pociągnięciu do odpowiedzialności tych co kolportują takie bzdury”. Dokumenty noszą konkretny numer IPN i zawsze można sprawdzić skąd konkretnie pochodzą. Jeżeli uważa, że naczelnik Sikorski pisał w nich do ministerstwa nieprawdę o nim oraz że wbrew jego woli i wiedzy zarejestrował go jako TW „Zygmunt”, to powinien nie nas, lecz Sikorskiego pociągać do odpowiedzialności, a przynajmniej oburzyć sie na niego, a nie przejmować się co on powie jak go spotka. To co, nadal się „spotyka”?
Pogubił się w tym krętactwie. Twierdzi, że zaczął „spotykać się” z podpułkownikiem Półrolniczakiem i kapitanem Sikorskim w 1985 roku. Popatrzmy zatem na awanse Sikorskiego. „Twarze gorzowskiej bezpieki”, wyd. IPN Szczecin, strona 96-97. Ryszard Sikorski - 1977 kapitan, 1982 major, 1986 podpułkownik. Jeżeli spotykał się z kapitanem, to nie pózniej niz w 1982.
Teraz, jeżeli pismo do MSW używa określenia „tw Zygmunt”, to agent był zarejestrowany, nie wnikam czy za swoją wiedzą czy nie. A skoro był zarejestrowany, to przepisy SB były bardzo precyzyjne odnośnie kontaktów z agentem i - wbrew temu co twierdzi Kołodziejski – oficerowi prowadzącemu absolutnie nie wolno było dekonspirować agenta wobec innych oficerow resortu, z wyjątkiem bezpośredniego przełożonego, byłoby zatem nie do pomyślenia, aby Sikorski spotykał się z Kołodziejskim na jakiejś „imprezie” towarzyskiej. Ryzykowałby surowymi karami dyscyplinarnymi do degradacji i wyrzucenia z resortu włącznie. A przecież temu esbekowi ponoć zależało na awansach...
No właśnie, awanse. Sikorski dorobił się podpułkownika na tych „spotkaniach” czyli musiał dobrze imponować przełożonym informacjami od Kołodziejskiego. No bo jak? Dorobił się takiego awansu na banalnych raportach mówiących o tym co i tak wiedziało całe miasto? I tu nie chciałbym przysporzyć więcej bólu pani Ani, ale domyślam się dlaczego takiemu „twardzielowi” tak drżały nogi przy ostatnim pożegnaniu przyjaciela - członka RKW, dlaczego był bardziej bliski „pęknięcia” niż delikatna kobieta, dlaczego odwracał twarz... Tak, on już nic nie musi wyjaśniać! Już nie potrzebujemy jego przeprosin, to MY mamy je w d...!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Pon Wrz 07, 2009 4:11 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Niektórzy pewno nadal oczekują. Jak chociażby pan Stanisław, który co prawda nie szczędzi mu ostrych słów, ale ma jeszcze złudzenia, bo na koniec swej wypowiedzi, jakby w celu posłania mu jeszcze jednej propozycji, stwierdza: „Jeszcze nie jest za późno”.

To prawda. W swoim tekście dałem do zrozumienia, że to nie wszystko co o nim wiadomo i pozostawiłem mu tę jeszcze jedną mozliwość powiedzenia całej prawdy. Zrobiłem tak ze względu na jego wyjątkowe wcześniejsze zasługi dla Solidarności.
Przed dwoma dniami jeden z gorzowskich przyjaciół zasygnalizował mi tekst, którego wcześniej nie znałem. Obszerny, kilkunastostronicowy wywiad T. Kołodziejskiego dla Fundacji KOS zaledwie z czerwca 2008.
http://www.fundacjakos.pl/projekty/wywiady/eacea_kolodziejski_tadeusz_.pdf
Nie mam większych zastrzeżeń do początkowej fazy, ale im dalej czytałem, tym bardziej ogarniało mnie zdziwienie. Przełknąłem jakoś niektóre rzeczy, jak np. lukrowane wzmianki na tematy rodzinne, ale zatrzymałem się na następującym fragmencie. Strona 12:
Cytat:
Po jakimś czasie udało mi się zarejestrować tę firmę. To był koniec takiej otwartej działalności związkowej. To wcale nie znaczy, że przestałem angażować się, wprost przeciwnie, tylko w nieco innej formie. W związku z tym, że prowadzenie działalności zawsze jest śliskie, nie angażowałem się już w to oficjalnie, natomiast pomagało mi to załatwiać materiały dla Solidarności: części do radia, części do maszyn, siatkę, kalkę hektograficzną, papier, farby, to co było z zachodu. Ja powiem tak: pozwalało mi to przerzucać tony książek z Nowej, Zeszytów Literackich. Śmiało mogę mówić, że tony. To nie dwie, trzy, pięć książeczek. Przewoziliśmy to ciężarówkami.

Tony książek z Nowej! Ciężarówkami! Szef wydawnictwa "NOW-a" Mirosław Chojecki zapytany przez Kazimierza Michalczyka odpowiedział, że absolutnie nie przypomina sobie jakiejkolwiek współpracy z Kołodziejskim z Gorzowa.
Ostatecznie rozwiały się moje złudzenia, że ten człowiek może być kiedykolwiek wiarygodny w swych relacjach na temat lat 80-tych. Dlatego zdecydowałem się zamieścić nastepującą informację, ktora ma znaleźć się także w przygotowywanych do druku publikacjach historycznych.
Według informacji od pana doktora Pawła Piotrowskiego z IPN Wroclaw, zajmującego się m. in. badaniami nad "Solidarnością Walczącą", na podstawie ustaleń pani magister Marty Marcinkiewicz z IPN Szczecin, uczestniczącej w programie badawczym o opozycji w Gorzowie, Tadeusz Kołodziejski został zwerbowany na motywach materialnych w dniu 2 maja 1984 r., a zarejestrowany w dniu 7 maja tego samego roku jako tajny współpracownik pseudonim "Zygmunt" do sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim "Faryzeusze", dotyczącej podziemnej działalności gorzowskiej Solidarności. Brak daty wyrejestrowania.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krystyna Szkutnik
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 757

PostWysłany: Pon Wrz 07, 2009 9:49 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Interesująca jest informacja, czym zajmował się Chojecki. Zdaje się, że uwłaszczanie się pewnych środowisk nastąpiło dużo wcześniej, niż myśleliśmy.
Kraby i homary w lodówkach działaczy KOR w latach 80-tych, to była codziennośc.
Mają ci osobnicy zbyt wiele do stracenia, żeby oczyszczac Polskę z ubeckiego i tajniackiego brudu!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Pon Wrz 07, 2009 9:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pani Krystyno kraby krabami, dobry temat na odrębną dyskusję; mnie chodziło o to, że TW "Zygmunt" opowiada tak monstrualne bzdury na temat swej rzekomej pomocy dla podziemia, że przestałem się łudzić, że można mu na przyszłość jeszcze w cokolwiek uwierzyć.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krystyna Szkutnik
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 757

PostWysłany: Wto Wrz 08, 2009 10:38 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Stanisławie
Tacy ludzie to cynicy. Z cynizmem jeszcze nikt nie wygrał. Nie należy miec złudzeń. Z grzechów rozliczy ich Najwyższy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Andrzej Edward Busse
Nowy Użytkownik


Dołączył: 19 Gru 2009
Posty: 1

PostWysłany: Pon Gru 21, 2009 11:49 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kilka dni temu przeczytalem ta niwiarygodna dla mnie informacje o kontaktach Kolodziejskiego z SB i nie moge sie pozbierac. Co do mojej osoby, to bylem dosc dlugo internowany razem z Edkiem Borowskim, Zbyszkiem Zieba itd. Po dosc ciezkim internowaniu wyjechalem do Niemiec i od 1983 roku regularnie przyjezdzalem glownie do Zielonej Gory i Gorzowa jako lacznik. W Gorzowie zbieralem informacje od Edka Borowskiego, Tadka Kolodziejskiego, Zbyszka Zieby i Mirka Haczkura. Gdzies wlasnie w tamtych latach Tadek poinformowal mnie, ze mam sie juz wiecej nie kontaktowac z Mirkiem bo jak to uzasadnil nie jest juz z nami. Nie mam kontaktu od tamtego czasu z Mirkiem - nic o nim wiecej nie slyszalem. Moze Mirek wie cos o poczatkach "niewinnych" pogaduszek Tadka. Nie stawialem zadnych pytan. Edek juz nie zyl i tak zbieralem informacje z terenu Regionu Gorzowskiego wylacznie od Tadka bo praktycznie Zbyszek byl zawsze z nim razem. Z Jankiem Kustoszem widzialem sie moze 5-7 lat temu jeszcze wtedy jak Kolodziejski mial zaklad na Ursusie - z tego co wiem poklocili sie ale jak zwykle nie wnikalem w szczegoly i nie zadawalem zbednych pytan.
Ze Zbyszkiem widzialem sie po raz ostatni rok albo dwa lata temu, krotko przed jego niespodziewana smiercia a z Tadkiem widzialem sie w tym roku. Do przedwczoraj nalezal do moich przyjaciol. Smutno. Jak juz napisalem - czym wiecej sledze tamte dni w internecie tym straszniejsze wiadomosci docieraja do mnie o wspolpracy z SB i innych zdradach. Jezeli kogos interesuje moja osoba (chodzi mi o wiarygodnosc) to napisalem wspomnienia i udostepniam je kazdemu na zasadzie maila - tam jest wiecej na temat mojej dzialalnosci. Nie wiem jak jest z kontaktem w takiej poczcie i na wszelki wypadek moj adres:
andrzejbusse@kabelmail.de
Z wyrazami szacunku dla Waszej pracy
Andrzej Edward Busse
PS. Uzywam niemieckiej czcionki i brak w niej polskich znakow. Przepraszam.

_________________
Andrzej Edward Busse
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Pon Gru 21, 2009 5:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kogo ja tu widze?! Witam Zieloną Gore, pamietam Cie z Głogowa, dobrze grałeś w siatkowke.
To jest ciekawa informacja, ze Kolodziejski ostrzegal Cie przed Mirkiem, w ten sposob wyraznie stal sie monopolistą w kontaktach z Tobą. Według dokumentow IPN Mirek jest czysty jak łza; jezeli Cie to interesuje to mieszka w Winnipegu w Kanadzie, ozenil sie z Majką Basikiewicz, ktora byla aresztowana razem z Z. Bełzem. Nie wiem czy widziales publikacje IPN pt. "Czerwona Gora"; w prezydium Waszego ZR mieli trzech TW.
Pozdrawiam i reszte napisze Ci na prywatny mail.
.......................................
Nie planowalem do tego wracac, ale skoro w ten sposob ten temat odzyl to podam uaktualnione i oficjalne dane (zmieniające o 2 dni podaną wczesniej date pozyskania), ktore znalazly sie w wydanej miesiąc temu przez IPN Szczecin i Archiwum Panstwowe w Gorzowie ksiązce pt. Radio Solidarność w Gorzowie Wielkopolskim w latach 1982-1989, Dariusz A. Rymar - autor tekstu, Zbigniew Bodnar - autor plyty. W biogramie Tadeusza Kołodziejskiego na str. 18 czytamy m. in.:
Według szczątkowo zachowanej dokumentacji gorzowskiej SB znajdującej sie w IPN 4 V 1984 pozyskany jako TW przez mjr. Ryszarda Sikorskiego z Wydziału III WUSW „na podstawie korzyści osobistych”, 7 V 1984 zarejestrowany jako TW „Zygmunt”, wyrejestrowany 24 I 1990.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum