Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Skargi na Lizbonę rozpatrywane wspólnie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lis 05, 2009 7:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=18840

Losy Traktatu Lizbońskiego
prof. Mieczysław Ryba (2009-10-30)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/10/2009.10.30.akt02.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2009.10.30.akt02&d=2009-10-30


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Czw Lis 05, 2009 7:42 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lis 05, 2009 7:38 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/25,386822_Klaus_podpisal_Traktat_z_Lizbony.html

"Klaus podpisał Traktat z Lizbony
PR , amk , ma.go , pap 03-11-2009, ostatnia aktualizacja 03-11-2009 16:35

Czeski prezydent Vaclav Klaus podpisał unijny Traktat z Lizbony. Wcześniej tamtejszy Trybunał Konstytucyjny uznał zgodność dokumentu z ustawą zasadniczą.

Po podpisaniu przez czeskiego prezydenta Vaclava Klausa Traktatu z Lizbony, unijny traktat będzie mógł wejść w życie już 1 grudnia, a wcześniej przywódcy państw UE wybiorą na nadzwyczajnym szczycie planowanym w połowie listopada nowego przewodniczącego Rady Europejskiej i szefa unijnej dyplomacji.

"Traktat wchodzi w życie pierwszego dnia miesiąca następującego po złożeniu (w Rzymie) do depozytu dokumentu ratyfikacyjnego" ostatniego kraju UE - czytamy w traktacie. Czyli 1 grudnia, gdyż Czechy były właśnie ostatnim krajem UE, który do tej pory nie ratyfikował Traktatu z Lizbony.

Ciesząc się z podpisu czeskiego prezydenta Vaclava Klausa pod Traktatem z Lizbony, premier przewodniczącej UE Szwecji Frederik Reinfeldt zapowiedział zwołanie nadzwyczajnego szczytu UE, który poświęcony będzie wyborowi nowego przewodniczącego Rady Europejskiej i szefa unijnej dyplomacji.

Traktat zgodny z konstytucją

- Traktat z Lizbony jako całość nie jest sprzeczny z czeskim porządkiem konstytucyjnym - oświadczył w Brnie prezes Trybunału Konstytucyjnego Pavel Rychetsky.

8 października Klaus zapowiedział w rozmowie telefonicznej z premierem sprawującej rotacyjne przewodnictwo UE Szwecji Fredrikiem Reinfeldtem, że złoży podpis pod traktatem po odrzuceniu pozwu senatorów przez Trybunał Konstytucyjny oraz po wyłączeniu Czech z obowiązywania Karty Praw Podstawowych.

Przywódcy państw i rządów UE zgodzili się w czwartek na szczycie w Brukseli na wyłączenie Czech z obowiązywania Karty Praw Podstawowych w specjalnym protokole do Traktatu. Po tej decyzji Klaus oświadczył, że nie będzie stawiał żadnych dalszych warunków dotyczących ratyfikacji dokumentu.

Klaus argumentował, że wyłączenie Czech z obowiązywania Karty Praw Podstawowych wyeliminuje istniejącą - jego zdaniem - groźbę zgłaszania w Trybunale Sprawiedliwości UE roszczeń majątkowych przez wysiedlonych w 1945 roku na podstawie dekretów Benesza Niemców sudeckich.

Przed posiedzeniem Trybunału 17 senatorów prawicowej Partii Obywatelskiej zaskarżyło Lizbonę już po raz trzeci. Senatorowie uzupełnili swój wniosek z 29 września w sprawie ustalenia zgodności Traktatu Reformującego z czeską konstytucją. Podobny wniosek złożyli 27 października podczas inauguracyjnego posiedzenia Trybunału. Konieczność zapoznania się z nowymi materiałami była wówczas istotnym powodem odłożenia decyzji Trybunału do dnia dzisiejszego. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lis 05, 2009 7:44 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/36,387069_Vaclav_Klaus_podpisal__traktat_wejdzie_w_zycie.html

"Vaclav Klaus podpisał, traktat wejdzie w życie
Katarzyna Zuchowicz , Wojciech Lorenz 03-11-2009, ostatnia aktualizacja 03-11-2009 20:28

Z dala od świateł reflektorów prezydent Czech ratyfikował dokument, który ma zreformować Unię Europejską.

– Ogłaszam, że podpisałem traktat lizboński dziś o godzinie 15 – powiedział Vaclav Klaus podczas konferencji prasowej. Podpis złożył kilka godzin po wyroku czeskiego Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że traktat jest zgodny z konstytucją.

Kilka dni wcześniej Unia spełniła warunek stawiany przez Klausa, dając Czechom gwarancje, że dołączona do traktatu Karta praw podstawowych nie otworzy drogi do roszczeń majątkowych ze strony wypędzonych po wojnie Niemców sudeckich.

Traktat lizboński, który powstał na bazie odrzuconej przez Holendrów i Francuzów konstytucji europejskiej, ogranicza stosowanie weta i tworzy stanowisko szefa Rady UE oraz szefa unijnej dyplomacji. Dokument wejdzie w życie 1 grudnia. Wcześniej odbędzie się szczyt Unii, na którym zostaną wybrani kandydaci na nowe stanowiska.

– To był maraton przez płotki, ale ostatnia przeszkoda została pokonana – cieszył się we wtorek szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.

– Miałem nadzieję, że prezydent Klaus nie podpisze – mówił przywódca brytyjskich konserwatystów David Cameron. Jeszcze w tym tygodniu ma ogłosić, że po dojściu do władzy nie zorganizuje referendum w sprawie dokumentu."
Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lis 05, 2009 7:45 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=18888

Traktat lizboński podpisany
prof. Mieczysław Ryba (2009-11-04)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/11/2009.11.04.akt01.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2009.11.04.akt01&d=2009-11-04
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lis 05, 2009 7:46 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=18890

Podpisanie traktatu lizbońskiego przez Vaclava Klausa
prof. Mirosław Piotrowski (2009-11-04)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/11/2009.11.04.akt03.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2009.11.04.akt03&d=2009-11-04
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Czw Lis 05, 2009 10:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Datę podpisania Traktatu przez Prezydenta Czech można porównać do poddania ostatniego bastionu. Dla Europy jest to wydarzenie podobne do zdobycia Konstantynopola przez Turków w 1453 roku, tj. 556 lat temu. Tak krążono, tak straszono i osaczano dwa ostatnie, niewielkie kraje, że i Irlandczycy nie wytrzymali i walczący sam jeden Prezydent Klaus dał za wygraną.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lis 13, 2009 7:14 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091113&typ=po&id=po06.txt

NASZ DZIENNIK Piątek, 13 listopada 2009, Nr 266 (3587)

"Jesteśmy państwem drugiej ligi w Europie. Traktat lizboński umniejsza naszą rolę w stosunku do tej, którą dawał nam traktat nicejski

Czeka nas ciężka walka o miejsce Polski w Europie


Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, filozofem i socjologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Uniwersytecie w Bremie, rozmawia Michał Wilk

Tegoroczne obchody odzyskania niepodległości odbywały się w cieniu ratyfikacji przez Polskę traktatu lizbońskiego, który ograniczy naszą suwerenność w Unii Europejskiej. Podziela Pan te obawy?
- Tak naprawdę to dopiero się okaże, co traktat lizboński oznacza, bo w tej chwili rozpoczęło się jego polityczne dointerpretowanie. Wyraźne są pewne zmiany. Na przykład pojawiło się dążenie największych państw do tego, aby tzw. prezydent Europy nie był zbyt silną postacią. Rozstrzyga się też kwestia przyszłej roli prezydencji krajowej. Traktat zmniejsza nasze możliwości, odbierając nam część głosów. Rozpoczyna też pewien proces politycznych pertraktacji, o którym nie wiemy, kiedy i jak się skończy. Tendencja, która pojawiła się wraz z podpisaniem traktatu, powoduje, że jesteśmy coraz bardziej włączeni w ponadnarodowe struktury. Taka zresztą jest polityka obecnego rządu. W tym momencie powinniśmy sami sobie zadać pytanie, jak w powstających ramach będziemy mogli działać, a to zależy w dużej mierze od naszej siły wewnętrznej oraz wpływów zewnętrznych.

Jak Polacy patrzą na te zmiany, które przynosi traktat lizboński?
- Uczucia są raczej mieszane. Z jednej strony jest tak, że większość Polaków chciała integracji europejskiej, dlatego też nie było referendum w sprawie Lizbony. Przed jego ratyfikacją było w gruncie rzeczy jasne, że zwolennicy traktatu wygrają. Obecnie nadeszła chwila refleksji, szczególnie w kwestii europejskiej polityki zagranicznej. Trudno nie pytać, czyja będzie to polityka. Jesteśmy więc zawieszeni pomiędzy dwoma biegunami. Powrót do swobodnej gry interesów państw europejskich nie byłby w interesie polskim - polityka samodzielnych państw, grających ze sobą, szukających równowagi. Nasza pozycja nie jest dzisiaj tak silna i nie mamy na tyle mocnych sojuszników, aby działać skutecznie w takim kontekście. Bez supranacjonalnych [ponadnarodowych] instytucji wrócilibyśmy do sytuacji podobnej do tej sprzed wojny, która - jak wiadomo - nie skończyła się dla nas szczęśliwie. Z drugiej jednak strony niebezpieczeństwem jest możliwość powstania zbyt mocnej struktury europejskiej, w której największe państwa będą odgrywały znaczącą rolę, w którą zostaniemy włączeni i której zostaniemy podporządkowani. Wtedy stracimy możliwości autonomicznego działania i podmiotowość. Polacy zaczynają dostrzegać to drugie niebezpieczeństwo, i to coraz wyraźniej - stąd te mieszane uczucia.

Niemcy świętowały kilka dni temu 20. rocznicę obalenia muru berlińskiego. Polacy oglądający relacje z tych uroczystości zauważyli, że umniejsza się rolę Polski w działaniach na rzecz obalenia reżimu komunistycznego...
- W Berlinie bardziej starano się zadowolić wszystkich i wspominano o "Solidarności". Oczywiście nie mówiono o Polsce w taki sposób, jaki byśmy sobie życzyli. Nie wymieniano jej na pierwszym miejscu. Ale trudno byłoby tego oczekiwać. "Solidarność" pojawia się w dominującej intepretacji tych wydarzeń, w której mówi się o walce o wolność, o obaleniu murów, o istnieniu innych murów, które dzielą ludzi itd. Z drugiej strony wybija się na plan pierwszy rola liderów większych państw. Nie przypadkiem właśnie przedstawiciele tych państw wygłaszali główne przemówienia w Berlinie. Dla Polski nie było tu miejsca.

Jednak taki, a nie inny scenariusz obchodów tej rocznicy, jak również inne działania, które widzimy, mogą świadczyć o tym, że na naszych oczach kreuje się Niemcy i Francję na liderów UE...
- Wyraźne jest dążenie tej dwójki, tj. Francji i Niemiec, do wzmocnienia swojej roli przywódczej opartej na sojuszu tych dwóch państw. Przez ostatnie lata stosunki Niemiec i Francji nie były dobre, ale teraz wyraźnie się poprawiają. Nie przypadkiem pierwszy przemawiał prezydent Sarkozy, a dopiero potem prezydent Miedwiediew i inni przywódcy. Sojusz tych państw zakłada m.in. obsadzenie stanowisk Unii i inne kwestie. W moim przekonaniu, to jest realny układ sił. Możemy oczywiście narzekać, płakać i krzyczeć, prosić, aby uwzględniono, że byliśmy pierwsi. A tak naprawdę zależy to od tego, czy jesteśmy silni. Jeśli będziemy silni, będą się z nami liczyć i pamiętać nasze zasługi - jeśli będziemy słabi, żadne narzekania i domaganie się uznania nie pomogą. Na razie jesteśmy państwem drugiej ligi w Europie. Traktat lizboński jeszcze bardziej umniejsza naszą rolę w stosunku do tej, którą dawał nam traktat nicejski. Dlatego czeka nas trudne zadanie. Albo przez następne lata, następne dwadzieścia lat, staniemy się państwem rzeczywiście się liczącym, albo zostaniemy włączeni w większy organizm, w którym nie będziemy w zasadzie uprawiać podmiotowej polityki zagranicznej czy gospodarczej, ale będziemy w pewnym sensie zarządzani przez te instytucje ponadnarodowe i przez państwa - liderów Europy. Nasz status będzie co najwyżej podobny do statusu Bawarii.

Jak powinna wyglądać polska polityka zagraniczna wobec zachodzących dzisiaj przemian w Europie i na świecie?
- Moim zdaniem, powinna ona być przede wszystkim systematyczna, stała, powinniśmy mieć pewne strategiczne cele, które się realizuje latami. Moglibyśmy brać przykład z Niemców, którzy po II wojnie światowej byli krajem zrujnowanym, poddanym, który utracił suwerenność, podmiotowość. Oni swoją wytrwałą pracą, która jest zawsze także pracą nad rozwojem gospodarczym swojego kraju, nad prezentacją swojej kultury na zewnątrz i polityki kulturalnej oraz konsekwentnej polityki zagranicznej, wrócili do pozycji przodującego kraju w Europie. Ważna jest także praca nad tożsamością. Nie można uprawiać skutecznej polityki zagranicznej, mając słabą gospodarkę, na przykład taką, w której dominują podmioty zagraniczne, i mając wielkie kłopoty z tożsamością. Problemem Polski jest to, że jesteśmy bardzo podzieleni politycznie. Mamy bardzo różne wyobrażenia o tym, co powinniśmy robić. Oczekiwać należy sformułowania alternatywnego programu w stosunku do tego, co robi obecna koalicja, programu modernizacji Polski oraz takiego sformułowania celów strategicznych polityki zagranicznej, którym nie będzie prosty antyeuropejski odruch, ale jednoczesne uwzględnienie naszych dążeń do podmiotowości. Musimy być realistami. Musimy uznać ten obecnie istniejący kontekst. I musimy sobie zdawać sprawę, że Europa swobodnie ingerująca w sprawy narodowe nie jest czymś, co jest dla nas korzystne. Definiując obecną sytuację, należy jasno określić nasz cel. Cel nadrzędny to obrona polskiej podmiotowości - czy nawet dopiero jej uzyskanie - w ramach nowej Europy, w której istnieją i ponadnarodowe struktury, i hegemoniczne dążenia największych państw.

Dziękuję za rozmowę. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Lis 15, 2009 11:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Nie można uprawiać skutecznej polityki zagranicznej, mając słabą gospodarkę, na przykład taką, w której dominują podmioty zagraniczne, i mając wielkie kłopoty z tożsamością. Problemem Polski jest to, że jesteśmy bardzo podzieleni politycznie. Mamy bardzo różne wyobrażenia o tym, co powinniśmy robić.

Powyższe uwagi są jak najbardziej słuszne. Ale skąd się wzięło nasze podzielenie polityczne, czy dlaczego dominują podmioty zagraniczne - odpowiedzieć stosunkowo prosto. Tu hulają obce wywiady i grupy wpływu. Sąsiedzi, którzy zebrali kwity na 'naszych' VIPów (skutkiem zaniechania lustracji) mogli potem grać znaczonymi kartami. Na dodatek ogłupiano Naród naszym 'przywództwem' i byciem awangardą przemian, gdy już widać było jak na dłoni, że sąsiedzi dawno nas przegonili. W tej sytuacji, gdy nas ograno ze środków propagandy, można było manipulować gospodarką, likwidując przemysł i zabierając (niby kupując) banki. Teraz gdy już do niektórych zaczyna docierać, że przez lata byliśmy 'robieni w capa' zostaje tylko oglądanie programów telewizyjnych i dobrowolne trwanie w nieświadomości, bo po co się stresować, czy choćby smucić.
Czy nie było widać, że niepolska prasa krytykowała działania lustracyjne w Polsce, które w swoich krajach przyjmowano jako procesy całkowicie naturalne. Wspierali ten front starzy politrucy kompartii przyspawani do stanowisk w PRiTV, którzy sami osiągnięcia mieli niemałe - jak choćby wykreowanie gen. Jaruzelskiego na bohatera narodowego. Próbowano powtórzyć żałosny proces wykreowania Stalina na wielkiego Gruzina w Gruzji - wielki to jest cios gdy narodowi wmówi się, by czcił ludobójcę jako swego bohatera.
A co do głównego motywu, tj. do oczekiwań Polaków, to chyba główny problem tkwi w tym, że myśmy wstępowali do innej UE niż ta, w której się znaleźliśmy, a takie opłacane markami 'Autorytety' jak Bartoszewski czy Szczypiorski zapewniali nas o bezgranicznej niemieckiej dobroduszności. Teraz wylansowano ekipę, która dalej wciąga nas w to grzęzawisko, zapewniając, że jedziemy autostradą do dostatku i niekończącego się dobrobytu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lis 28, 2009 10:12 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://glos.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1675&Itemid=76

"Wniosek o stwierdzenie niezgodności Traktatu z Lizbony z Konstytucją RP

Redaktor: JMJ
27.11.2009.

W dniu dzisiejszym, 27 listopada br. Poseł Antoni Macierewicz złożył w Trybunale Konstytucyjnym wniosek o stwierdzenie niezgodności Traktatu z Lizbony z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Poniżej przedstawiamy Komunikat prasowy Biura Posła Antoniego Macierewicza oraz treść złożonego wniosku.

KOMUNIKAT PRASOWY

Warszawa, dn. 27 listopada 2009r.

Biuro Poselskie
Antoniego Macierewicza
ul. Hoża 62/1
00-682 Warszawa
tel/fax 022 622-47-80


KOMUNIKAT PRASOWY

W dniu dzisiejszym 27 listopada br. w imieniu 63 Posłów Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej złożyłem wniosek o orzeczenie przez Trybunał Konstytucyjny niezgodności z Konstytucją RP Traktatu z Lizbony sporządzonego w Lizbonie dnia 13 grudnia 2007r. W szczególności zaskarżamy art. 1 i art. 2 Traktatu z Lizbony w tym zakresie w jakim zmienione przez niego artykuły Traktatu o Unii Europejskiej dopuszczają stanowienie przez Radę Unii Europejskiej wbrew stanowisku Rzeczpospolitej Polskiej aktów prawnych obowiązujących na terytorium RP lub wiążących ją w stosunkach zewnętrznych. Wskazujemy, iż przepisy te są w szczególności niezgodne z art. 90 ust 1 i 3 oraz art. 8 ust. 1 co w szczególności oznacza niezgodność z wyrażoną w preambule Konstytucji RP zasadą suwerennego i demokratycznego stanowienia Rzeczypospolitej Polskiej o losie Ojczyzny oraz zasadą nadrzędności Konstytucji RP nad wszelkim prawem obowiązującym w RP. Wnosimy także o orzeczenie, że Deklaracja nr 17 dołączona do aktu końcowego konferencji międzyrządowej, która przyjęła Traktat z Lizbony jest niezgodna z Konstytucją RP. Równocześnie wnosimy o orzeczenie, że art. 1 ustawy z dnia 1 kwietnia 2008r o ratyfikacji Traktatu z Lizbony jest niezgodny z Konstytucją RP, w tym zakresie w jakim zgodzie ustawodawcy na związanie Rzeczypospolitej Polskiej postanowieniami traktatowymi z Lizbony nie towarzyszy ustawowe unormowanie stanowiącego udziału Sejmu i Senatu w procesie kształtowania stanowiska RP w każdej sprawie ewentualnego przyjęcia przez Radę Europejską lub Radę Unii Europejskiej aktu prawnego na podstawie głosowania większościowego.
Zaskarżone przez nas unormowania Traktatu z Lizbony oznaczają, że w tym kształcie jest on niezgodny zarówno z zasadą pierwszeństwa Konstytucji przed każdym innym unormowaniem prawnym jak i z zasadą suwerennego i demokratycznego stanowienia o losie Rzeczypospolitej Polskiej. We wniosku wskazujemy, iż te unormowania Traktatu sprawiły, że między innymi Parlamenty Republiki Federalnej Niemiec oraz Republiki Czeskiej przyjęły ustawy okołotraktatowe zgodnie z którymi wszelkie kwestie podejmowane przez Radę Unii większością głosów muszą uprzednio uzyskać ustawową zgodę parlamentu odpowiednio Czech i Niemiec. Wyrażam nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny przychyli się do stanowiska prezentowanego we wniosku złożonym w dniu dzisiejszym.

Antoni Macierewicz
Poseł na Sejm RP

Załącznik:
1. Wniosek do TK

TREŚĆ ZŁOŻONEGO WNIOSKU

Warszawa, dnia 27 listopada 2009 r.

Trybunał Konstytucyjny
al. J. Ch. Szucha 12 A
00-918 Warszawa



Wnioskodawca:
Grupa posłów na Sejm RP VI kadencji
według załączonej listy,
reprezentowanych przez
posła Antoniego Macierewicza
Sejm RP, ul. Wiejska 4/6/8
00-902 Warszawa

Uczestnicy postępowania:
1) Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
2) Sejm RP
3) Senat RP
4) Prokurator Generalny
5) Minister Spraw Zagranicznych


WNIOSEK
na podstawie art. 188 w związku z art. 191 ust. 1 pkt 1 Konstytucji RP


I. Wnosimy o orzeczenie, że Traktat z Lizbony zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską, sporządzony w Lizbonie dnia 13 grudnia 2007 r., a w szczególności:
1) art. 1 Traktatu z Lizbony zmieniającego Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską, sporządzonego w Lizbonie dnia 13 grudnia 2007 r.[1] w zakresie ustalającym treść:
a) art. 16 [9c][2] ust. 3, art. 31 [15b] ust. 2 akapit pierwszy, art. 41 [28] ust. 3 akapit trzeci, art. 45 [28d] ust. 2 zdanie drugie oraz art. 46 [28e] ust. 2 zdanie drugie, ust. 3 akapit drugi zdanie drugie i ust. 4 akapit drugi zdanie pierwsze Traktatu o
Unii Europejskiej w zakresie, w jakim dopuszczają stanowienie przez Radę Unii Europejskiej większością kwalifikowaną ? samodzielnie albo wspólnie z Parlamentem Europejskim ? wbrew stanowisku Rzeczypospolitej Polskiej aktów prawnych obowiązujących na jej terytorium lub wiążących ją w stosunkach zewnętrznych,
b) art. 31 [15b] ust. 3, art. 42 [28a] ust. 2 akapit pierwszy zdanie drugie i trzecie oraz ust. 3 akapit pierwszy zdanie pierwsze, a także art. 48 [48] ust. 6 akapit drugi i ust. 7 Traktatu wymienionego w lit. a;
2) art. 2 Traktatu z Lizbony, powołanego w punkcie 1, w zakresie ustalającym treść:
a) art. 207 [188c] ust. 4 akapit pierwszy, art. 215 [188k] ust. 1 zdanie pierwsze, art. 218 [188n] ust. 8 akapit pierwszy oraz art. 294 [251] ust. 8, 10 i 13 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej w zakresie, w jakim dopuszczają stanowienie przez Radę Unii Europejskiej większością kwalifikowaną ? samodzielnie albo wspólnie z Parlamentem Europejskim ? wbrew stanowisku Rzeczypospolitej Polskiej aktów prawnych obowiązujących na jej terytorium lub wiążących ją w stosunkach zewnętrznych,
b) art. 25 [22] akapit drugi, art. 81 [65] ust. 3 akapit drugi i trzeci, art. 82 [69a] ust. 2 akapit drugi lit. b, art. 83 [69b] ust. 1 akapit trzeci, art. 86 [69e] ust. 4, art. 153 [137] ust. 2 akapit czwarty, art. 192 [175] ust. 2 akapit drugi, art. 218 [188n] ust. 8 akapit drugi zdanie drugie, art. 223 [190] ust. 1 akapit drugi, art. 262 [229a], art. 281 akapit drugi i trzeci, art. 308 [266] akapit trzeci zdanie drugie, art. 311 [269] akapit trzeci, art. 312 [270a] ust. 2 akapit drugi, art. 333 [280h] ust. 1 i 2 oraz art. 352 [308] ust. 1 Traktatu wymienionego w lit. a
? są niezgodne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, a w szczególności z art. 90 ust. 1?3 w związku z art. 2, art. 4 i art. 8 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz w związku z wyrażoną w jej preambule zasadą suwerennego i demokratycznego stanowienia Narodu Polskiego o losie Ojczyzny.
II. Ponadto wnosimy o orzeczenie, że Deklaracja (nr 17) odnosząca się do pierwszeństwa, dołączona do Aktu końcowego konferencji międzyrządowej, która przyjęła Traktat z Lizbony[3], jest niezgodna z art. 8 w związku z art. 91 ust. 2 i 3 oraz art. 195 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
III. Na wypadek, gdyby Trybunał Konstytucyjny nie orzekł o niezgodności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej postanowień traktatowych wskazanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum, wnosimy o orzeczenie, że art. 1 ustawy z dnia 1 kwietnia 2008 r. o ratyfikacji Traktatu z Lizbony zmieniającego Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską, sporządzonego w Lizbonie dnia 13 grudnia 2007 r. (Dz.U. nr 62, poz. 388) w zakresie, w jakim zgodzie ustawodawcy na związanie Rzeczypospolitej Polskiej wskazanymi postanowieniami traktatowymi nie towarzyszy ustawowe unormowanie stanowiącego udziału Sejmu i Senatu w procesie kształtowania stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej w każdej sprawie ewentualnego przyjęcia przez Radę Europejską lub Radę Unii Europejskiej aktu prawnego na podstawie któregokolwiek z tych postanowień, jest niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, a w szczególności z art. 2, art. 4, art. 8 ust. 1, art. 10 i art. 95 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
Jako naszego przedstawiciela w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym wyznaczamy posła Antoniego Macierewicza.
UZASADNIENIE
A. Wstępna charakterystyka przedmiotu zaskarżenia
A.1. W części I petitum zaskarżone są niektóre unormowania wprowadzone przez Traktat z Lizbony. Intencją wnioskodawcy jest stwierdzenie ich niezgodności z Konstytucją RP. Wnioskodawca pozostawia do uznania Trybunału Konstytucyjnego, czy orzeczenie będzie dotyczyć art. 1 i art. 2 Traktatu z Lizbony w częściach ustalających treść kwestionowanych postanowień Traktatu o Unii Europejskiej (dalej: TUE) i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (dalej: TFUE), czy też wprost tych postanowień. Wydaje się, że orzeczenie wprost o ?finalnej? treści kwestionowanych postanowień TUE i TFUE, zawartej w urzędowych testach skonsolidowanych, jest uzasadnione zwłaszcza wobec zawiłej lub zgoła wadliwej techniki legislacyjnej przyjętej w Traktacie z Lizbony. W dokumencie tym nie podaje się pełnego brzmienia zmienionych (a więc w istocie nowych) postanowień traktatowych, lecz zastępuje się jedne wyrazy innymi, dokonuje się zamiany kolejności artykułów oraz, w odniesieniu do TFUE, nową treść wprowadza się za pomocą dwojakiego rodzaju zmian stosowanych równolegle: ?horyzontalnych? (A) i ?szczegółowych? (B). W wielu wypadkach uniemożliwia to jednoznaczne przypisanie kwestionowanych ?finalnych? postanowień TUE i TFUE konkretnej jednostce redakcyjnej Traktatu z Lizbony.
Wnioskodawca jest przekonany, że wszystkie kwestionowane postanowienia TUE i TFUE są niezgodne z Konstytucją RP.
A.2. W części II petitum samodzielnym przedmiotem zaskarżenia jest Deklaracja (nr 17) odnosząca się do pierwszeństwa, dołączona do Aktu końcowego konferencji międzyrządowej, która przyjęła Traktat z Lizbony (dalej: Deklaracja nr 17). Deklaracja ta została dwukrotnie ogłoszona ? w identycznym brzmieniu ? w polskojęzycznej edycji Dziennika Urzędowego UE (zob. odnośnik 3 w petitum). W Dz.Urz. UE seria C nr 360 z 17 grudnia 2007 r., w którym ogłoszony jest pełny tekst Traktatu z Lizbony, mowa jest o Akcie końcowym ?konferencji przedstawicieli rządów państw członkowskich ...?, natomiast w Dz.Urz. UE seria C nr 115 z 9 maja 2008 r., w którym ogłoszone są skonsolidowane teksty TUE i TFUE, mowa jest o Akcie końcowym ?konferencji międzyrządowej, która przyjęła Traktat z Lizbony, podpisany w dniu 13 grudnia 2007 roku?. Są to jednak różnice nieistotne, ponieważ tekst Deklaracji nr 17 w obu wypadkach jest identyczny.
Podpisanie Aktu końcowego nastąpiło jednocześnie z podpisaniem Traktatu z Lizbony. Podpisy pod Aktem końcowym, przy adnotacji ?Za Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?, złożyli Donald Tusk i Radosław Sikorski (Dz.Urz. UE z 2007 r. seria C, nr 306, s. 245), tym samym przyjmując w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej treść Deklaracji nr 17.
Deklaracja ta nie ma wprawdzie kwalifikowanego statusu, jaki norma traktatowa przyznaje protokołom i załącznikom dołączonym do Traktatów (por. nowy art. 51 TUE). Jednakże w istocie, niezależnie od nazwy i sposobu zredagowania, ma ona cechy regulacji o charakterze normatywnym, o czym jest mowa niżej, w części E.1 uzasadnienia. Ze względu na rażącą niekonstytucyjność formy i treści tej regulacji wymaga ona, w przekonaniu wnioskodawcy, zbadania przez Trybunał Konstytucyjny.
Kognicja Trybunału Konstytucyjnego odnośnie do Deklaracji nr 17 nie budzi wątpliwości. Akt końcowy, do którego dołączono zaskarżoną Deklarację nr 17, ma bowiem taki sam status, jaki miał Akt końcowy związany z przystąpieniem Polski i innych państw do Unii Europejskiej (Dz.U. RP z 2004 r. nr 90, poz. 864). Dlatego, zdaniem wnioskodawcy, do Aktu końcowego towarzyszącego Traktatowi z Lizbony odnosi się mutatis mutandis ocena prawna Trybunału Konstytucyjnego zawarta w uzasadnieniu jego wyroku z 11 maja 2004 r., sygn. K 18/04: ?Trybunał Konstytucyjny, traktując Akt końcowy jako integralny element Traktatu akcesyjnego, obejmuje oceną konstytucyjności unormowań Traktatu akcesyjnego również odpowiednie postanowienia Aktu końcowego,dokonując oceny przy zastosowaniu przywołanych przez wnioskodawców poszczególnych wzorców kontroli zgodności z Konstytucją?. To pozwoliło Trybunałowi uczynić ów Akt końcowy przedmiotem orzeczenia w sprawie akcesyjnej (pkt 3 sentencji powołanego wyroku).
Wnioskodawca zwraca ponadto uwagę na dwoisty charakter Deklaracji nr 17 z punktu widzenia art. 188 Konstytucji. Z jednej strony jest ona integralnym elementem procesu zawarcia i ogłoszenia Traktatu z Lizbony jako umowy międzynarodowej. Uzasadnia to, zgodnie z przytoczonym stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego, kognicję Trybunału na podstawie art. 188 pkt 1 Konstytucji. Z drugiej strony Deklaracja nr 17 jest wspólnym aktem ?przedstawicieli rządów państw członkowskich?, formalnie działających ?za? głowy państw, w szczególności ?za Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej? (por. wyżej). Uzasadnia to uznanie, że zaskarżony dokument stanowi szczególny przypadek ?przepisów prawa wydawanych przez centralne organy państwowe? w rozumieniu art. 188 pkt 3 Konstytucji.
Deklaracja, jako produkt konferencji międzyrządowej, w żadnym wypadku nie jest aktem pochodnego (wtórnego) prawa unijnego, ponieważ nie pochodzi od organu Unii. Dlatego nie odnoszą się do niej sygnalizowane niżej ograniczenia właściwości Trybunału Konstytucyjnego w sprawach badania aktów prawa pochodnego.
A.3. W części III petitum przedmiotem ewentualnego zaskarżenia ? zaskarżenia jedynie o tyle, o ile Trybunał Konstytucyjny nie stwierdziłby niekonstytucyjności postanowień traktatowych wskazanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum ? jest pominięcie legislacyjne. Wnioskodawca zarzuca, że zgodzie ustawodawcy na związanie Traktatem z Lizbony w zakresie tych postanowień nie towarzyszy ustawowe unormowanie, które jest niezbędne do stosowania kwestionowanych postanowień TUE i TFUE przez władze publiczne Rzeczypospolitej Polskiej w sposób zgodny z Konstytucją.
Ponieważ w części III petitum kwestionowana jest ustawa uchwalona (po raz pierwszy) w szczególnym trybie art. 90 ust. 2 Konstytucji przez obie izby ustawodawcze, zdaniem wnioskodawcy należy w tym zakresie przyjąć, że w rozumieniu art. 27 pkt 2 ustawy z dnia 1 sierpnia 1997 r. o Trybunale Konstytucyjnym (Dz.U. nr 102, poz. 643 ze zm.) akt objęty wnioskiem wydały Sejm i Senat (a nie tylko Sejm), co uzasadnia udział obu izb w postępowaniu przed Trybunałem w charakterze uczestników postępowania.

B. Zarzut niekonstytucyjności zaskarżonych postanowień traktatowych
(część I petitum)


B.1. Implikacje konstytucyjnego wzorca kontroli dla oceny tych postanowień

B.1.1. Co do zasady unijny prawodawca pierwotny, którym są łącznie wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej, ma prawo wprowadzania zmian w treści traktatów. Nie jest ono jednak nieograniczone. Państwo, dla którego najwyższym źródłem stanowionego prawa jest jego konstytucja, z którą zgodne muszą być wszystkie zawierane umowy międzynarodowe i akty pochodne, a takim państwem bez wątpienia jest Rzeczpospolita Polska, może przyjmować jedynie takie zmiany traktatowe, które są zgodne ze wszystkimi materialnymi i proceduralnymi warunkami przekazywania kompetencji swoich organów państwowych strukturom istniejącym poza systemem tych organów. W uzasadnieniu wspomnianego już wyroku z 11 maja 2005 r., sygn.. K 18/04, Trybunał Konstytucyjny podkreślił, że Konstytucja RP zawiera ?istotne zabezpieczenia przed zbyt łatwym bądź niewystarczająco legitymowanym przekazaniem kompetencji poza system organów władzy państwowej Rzeczypospolitej Polskiej?.
Przekazanie, o którym mowa, musi uwzględniać ograniczenia zawarte w art. 90 Konstytucji RP. Artykuł ten, jako przepis wyjątkowy, musi być interpretowany ściśle i z uwzględnieniem jego kontekstu, jaki stanowią art. 4 i art. 8 ust. 1 Konstytucji oraz wyrażona w jej preambule zasada suwerennego i demokratycznego stanowienia Narodu Polskiego o losie Ojczyzny.
Przekazanie to może nastąpić w ściśle określonych ramach art. 90 ust. 1 Konstytucji oraz z zachowaniem kwalifikowanego demokratycznego trybu określonego w ust. 2 i 3 tego artykułu, a przy tym nie może prowadzić do pozbawienia Narodu Polskiego jego pozycji suwerena decydującego o sprawach Rzeczypospolitej bezpośrednio albo za pośrednictwem wybranych przedstawicieli, co gwarantuje art. 4 Konstytucji. Przekazanie nie może także prowadzić do sytuacji, w której zostanie podważony ? czy to bezpośrednio, czy choćby tylko pośrednio ? fundament suwerennego porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej, jakim jest nadrzędna moc prawna Konstytucji RP zgodnie z jej art. 8 ust. 1. Fundament ten został tak oto został scharakteryzowany przez Trybunał Konstytucyjny: ?Konstytucja pozostaje zatem ? z racji swej szczególnej mocy ? >>prawem najwyższym Rzeczypospolitej Polskiej<< w stosunku do wszystkich wiążących Rzeczpospolitą Polską umów międzynarodowych. Dotyczy to także ratyfikowanych umów międzynarodowych o przekazaniu kompetencji >>w niektórych sprawach<<. Z racji wynikającej z art. 8 ust. 1 Konstytucji nadrzędności mocy prawnej korzysta ona na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej z pierwszeństwa obowiązywania i stosowania? (uzasadnienie wyroku w sprawie K 18/04).
Konstytucja musi zachować funkcję normatywnej gwarancji suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej. Jest to możliwe tylko wówczas, kiedy zarówno na etapie przekazywania kompetencji organizacji międzynarodowej, jak i na etapie wykonywania przekazanych kompetencji jest efektywnie gwarantowana zgodność z Konstytucją RP zarówno samego aktu przyznania kompetencji, jak i wszelkich aktów stanowionych w ramach przyznanych kompetencji. Zgodność z Konstytucją RP jest zaś efektywnie gwarantowana wtedy i tylko wtedy, kiedy akty, które mają obowiązywać na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub wiązać ją w stosunkach zewnętrznych, objęte są kognicją Trybunału Konstytucyjnego. ?Dopóki jakaś konstytucja nie zna (?) gwarancji unieważnialności [przez sąd konstytucyjny] niezgodnych z nią norm, dopóty z technicznoprawnego punktu widzenia nie ma ona charakteru aktu o pełnej mocy wiążącej? (H. Kelsen, Istota i rozwój sądownictwa konstytucyjnego, ?Studia i Materiały Trybunału Konstytucyjnego?, t. XXXI, Warszawa 2009, s. 63).
W przekonaniu wnioskodawcy nie do pogodzenia z art. 8 ust. 1 Konstytucji RP jest, niemająca żadnego oparcia w postanowieniach Traktatów, tzw. zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego (unijnego) przed prawem krajowym w takim znaczeniu, jakie pojęciu temu nadano w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich (obecnie Unii Europejskiej; dalej: ETS). Pogląd ten zostanie rozwinięty niżej, w części E uzasadnienia.
B.1.2. Z racji wyjątkowego charakteru art. 90 ust. 1?3 Konstytucji oraz zakresu jego stosowania, bezpośrednio dotykającego fundamentalnej wartości konstytucyjnej, jaką jest możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o losie Ojczyzny przez Naród Polski (por. preambułę Konstytucji), przepis ten musi być interpretowany ściśle. Dotyczy to w szczególności trzech restrykcyjnych warunków przekazania kompetencji: tylko ?w niektórych sprawach?, tylko ?organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu? i tylko ?na podstawie umowy międzynarodowej?.
Z art. 90 ust. 1?3 w związku z art. 2, art. 4 i art. 8 ust. 1 Konstytucji oraz w związku z wyrażoną w jej preambule zasadą suwerennego i demokratycznego stanowienia Narodu Polskiego o losie Ojczyzny wynikają m.in. następujące warunki (ograniczenia) dopuszczalności przekazania kompetencji poza system organów państwowych Rzeczypospolitej Polskiej: 1) przekazanie może nastąpić wyłącznie na rzecz organizacji międzynarodowej lub organu międzynarodowego; 2) może ono dotyczyć tylko niektórych kompetencji organów państwowych; 3) przekazywane kompetencje muszą być z góry dostatecznie określone w akcie przekazania, w sposób odpowiadający zasadzie ograniczonego powierzenia poszczególnych kompetencji; 4) akt ten może mieć wyłącznie formę umowy międzynarodowej, której stroną jest Rzeczpospolita Polska; 5) umowa taka może wejść w życie dopiero po jej ratyfikowaniu przez Rzeczpospolitą Polską; 6) ustawa upoważniająca Prezydenta RP do dokonania ratyfikacji musi być uchwalona w szczególnym trybie ? większością 2/3 głosów w Sejmie i Senacie; 7) ustawę taką może zastąpić jedynie zgoda wyrażona bezpośrednio przez Naród w referendum ogólnokrajowym; Cool zarówno akt przekazania kompetencji (umowa międzynarodowa), jak i ustawa wyrażająca zgodę na takie przekazanie muszą być zgodne z Konstytucją RP, a zgodność ta musi być efektywnie gwarantowana; 9) akty stanowione przez organizację międzynarodową w ramach przekazanych jej kompetencji, o ile dotyczą praw i obowiązków Rzeczypospolitej Polskiej lub jej obywateli, muszą uwzględniać wolę Narodu Polskiego wyrażaną przezeń bezpośrednio lub przez wybranych przedstawicieli; 10) akty te muszą być zgodne z Konstytucją RP, a zgodność ta musi być efektywnie gwarantowana.
Niektóre z powyższych warunków wymagają dokładniejszej analizy, która zostanie przedstawiona niżej.
B.1.3. Pod pojęciem ?organizacja międzynarodowa? w rozumieniu art. 90 ust. 1 Konstytucji nie można rozumieć dowolnej struktury zrzeszającej państwa. Pojęcie to na pewno nie obejmuje państwa federalnego. W takim państwie władze szczebla centralnego (nazwanego ?rzeszą?, ?unią?, ?związkiem? lub podobnie) mają kompetencje do decydowania, przynajmniej w pewnym zakresie, o losach państw zrzeszonych nawet wbrew ich woli. W ustroju państwa federalnego człony federacji w czasie, kiedy pozostają w związku, nie są państwami suwerennymi. Jeżeli państwo federalne ma charakter demokratyczny, to wszyscy jego obywatele stanowią naród konstytuujący to państwo (demos, constitutive people,peuple de l'état,Staastvolk), który jest nadrzędnym podmiotem władzy w całym państwie, niezależnie od tego, czy w ramach federacji wyodrębnia się (z reguły według kryteriów językowo-etnicznych) odrębne narody sfederowane, czy też nie. Państwo federalne, jak każde państwo suwerenne, posiada także ?kompetencję do ustanawiania własnych kompetencji? (compétence de la compétence, Kompetenz-Kompetenz), a nie tylko wykonuje kompetencje powierzone mu przez państwa sfederowane. Przeciwieństwem takiej ?metakompetencji? jest zasada zwana zasadą kompetencji powierzonych, w nowym art. 5 ust. 1 i 2 TUE lakonicznie zwana ?zasadą przyznania?. W orzecznictwie niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (dalej: FTK) precyzyjnie określa się ją jako zasadę ograniczonego powierzenia poszczególnych kompetencji (Prinzip der begrenzten Einzelermächtigung). Zasada ta jest konstytutywnym elementem klasycznego pojęcia organizacji międzynarodowej, w szczególności legła ona u podstaw pierwotnej koncepcji Wspólnot Europejskich. Polski ustrojodawca, tworząc w 1997 r. art. 90 Konstytucji i mówiąc w jego ust. 1 o ?organizacji międzynarodowej?, nie mógł abstrahować od konstytutywnej doniosłości tej zasady.
?Organizacja międzynarodowa?, o której mowa w tym przepisie, nie jest również organizacją ponadnarodową. Pojęcie organizacji ponadnarodowej (supranational union) nie jest skodyfikowane w prawie międzynarodowym, ale w naukach prawnych i politycznych występuje ono coraz częściej, i to właśnie w odniesieniu do ewolucji Unii Europejskiej. Przeważnie wymienia się dwie cechy definicyjne takiej organizacji: podejmowanie decyzji większością głosów w jej organach stanowiących i ? jednocześnie ? kompetencję do stanowienia w takim większościowym trybie przepisów prawnych wiążących zarówno państwa państwa członkowskie, jak i osoby prywatne (por. R. Bauböck, Why European Citizenship? Normative Approaches to Supranational Union, ?Theoretical Inquiries in Law? 2007, nr 2).
Organizacja międzynarodowa, której Polska może przekazać niektóre kompetencje organów państwowych ? taka, jakiej model zakłada polski ustrojodawca w art. 90 ust. 1 Konstytucji ? to zatem organizacja zrzeszająca na zasadach równości suwerenne państwa, które za pośrednictwem jej instytucji przyjmują wspólne regulacje i podejmują wspólne działania. To organizacja, której ustrój w pełni realizuje zasadę suwerennej równości wszystkich państw. Zasada ta, która znalazła wyraz w art. 2 ust. 1 Karty Narodów Zjednoczonych, jest jedną z fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego. Nie do pogodzenia z tą zasadą jest, aby w organie stanowiącym organizacji międzynarodowej, w którym reprezentowane są państwa członkowskie, w istotnych sprawach ich bezpośrednio dotyczących dysponowały one różną ?siłą głosu? zależnie od liczby obywateli (co jest charakterystyczne dla państwa federalnego) czy jakiegokolwiek innego kryterium różnicującego. Wyklucza ona także, aby jakiekolwiek państwo członkowskie podlegało dotyczącym żywotnych spraw jego instytucji i obywateli regulacjom przyjmowanym przez inne państwa większością głosów, choćby była to ?większość kwalifikowana?, o ile samo nie ma woli przyjęcia danej regulacji. Przekazanie przez Rzeczpospolitą Polską kompetencji, które mogą być wykonywane wbrew jej woli, a z woli innych państw członkowskich, zdolnych stworzyć ?odpowiednią? większość bez Polski, oznacza w istocie, że Polska przekazuje kompetencje nie organizacji międzynarodowej w rozumieniu art. 90 ust. 1 Konstytucji, lecz innym państwom, które mogą narzucać swą wolę naszemu państwu. W konsekwencji oznacza to także, iż Rzeczpospolita Polska przestaje być państwem suwerennym.
Suwerenność nie jest cechą stopniowalną. Państwo jest albo suwerenne ? nie podlega decyzjom innych mocy podejmowanych bez jego zgody, albo jest niesuwerenne. Stopniowalny jest jedynie stan niesuwerenności.
Zdaniem wnioskodawcy, Unia Europejska o ustroju zmienionym Traktatem z Lizbony nie jest organizacją międzynarodową w rozumieniu art. 90 ust. 1 Konstytucji, lecz łączy wskazane wyżej cechy państwa federalnego i organizacji ponadnarodowej. Wnioskodawca jest świadom tego, że w uzasadnieniu wspomnianego już wyroku w sprawie o sygnaturze
K 18/04 Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż Unia Europejska i Wspólnoty Europejskie ? takie, do jakich przystąpiła Polska w 2004 r. ? nie są organizacjami ponadnarodowymi, a w związku z tym Rzeczpospolita Polska zachowuje suwerenność nie tylko w formalnym sensie, lecz także co do istoty. Trybunał Konstytucyjny w owym wyroku z 2005 r. zauważył, że ?traktaty ustanawiające Wspólnoty Europejskie oraz Unię (jak też akty stanowionego prawa pochodnego) nie posługują się pojęciem >>organizacji ponadnarodowej<<?, a przy tym skupił swą uwagę na suwerennym i demokratycznym charakterze podjęcia decyzji o przystąpieniu do Unii, na traktatowej formie akcesji oraz na możliwości wystąpienia państwa z Unii. Zdaniem wnioskodawcy, w ocenie obecnego charakteru Unii Europejskiej powinien być brany pod uwagę przede wszystkim ustrój tej organizacji, zwłaszcza po zmianach dokonanych Traktatem z Lizbony. Nie można mówić, że suwerennym pozostaje państwo, które ?ryczałtowo? zgadza się na zawieszenie swojej suwerenności na nieokreślony czas swego członkostwa w organizacji, w ramach której inne państwa mogą ustanawiać istotne regulacje wiążące to państwo wbrew jego woli.
W uzasadnieniu cytowanego już wyroku w sprawie o sygnaturze K 18/04 Trybunał Konstytucyjny stwierdził: ?Prawo wspólnotowe nie jest przy tym prawem w pełni zewnętrznym w stosunku do państwa polskiego. W części stanowiącej prawo traktatowe, powstaje ono przez akceptowanie traktatów zawartych przez wszystkie państwa członkowskie (w tym: Rzeczpospolitą Polską). W części zaś stanowiącej wspólnotowe prawo stanowione (pochodne), kreowane jest ono przy udziale przedstawicieli rządów państw członkowskich (w tym: Polski) ? w Radzie Unii Europejskiej? (podkr. wnioskodawcy). To ostatnie modelowe założenie jest oczywiście spełnione wówczas, gdy polski przedstawiciel w Radzie UE, wyrażając wolę polityczną ukształtowaną zgodnie z porządkiem prawnym Rzeczypospolitej, opowiada się za przyjęciem danego aktu. Kiedy natomiast jest skutecznie przegłosowywany przez przedstawicieli innych państw, nie można mówić o polskim udziale w przyjęciu aktu.
Należy ponadto zauważyć, że ilekroć Rada UE może stanowić akt prawny mający wiążące skutki prawne dla Rzeczypospolitej Polskiej bez jej zgody, tylekroć nie ma żadnej gwarancji zgodności tego aktu z Konstytucją RP, co jest nie do pogodzenia z jej art. 8 ust. 1. W przypadku aktów stanowionych jednomyślnie lub większością kwalifikowaną, ale za zgodą Rzeczypospolitej Polskiej pewną gwarancją jest znajomość polskiej Konstytucji i obowiązek jej przestrzegania, zabezpieczony sankcją prawną, po stronie organów ustalających stanowisko zajmowane przez Rzeczpospolitą Polską na forum Unii oraz polskiego przedstawiciela w Radzie. Natomiast organy i przedstawiciele państw członkowskich popierających projekt aktu Rady nieakceptowany przez Polskę nie muszą znać ani respektować Konstytucji RP.
Traktat z Lizbony poszerza zakres spraw, w których Rada stanowi większością kwalifikowaną. Ponadto nowa regulacja traktatowa, w ramach tzw. procedury kładki, umożliwia pozatraktatowe wprowadzenie stanowienia przez Radę większością kwalifikowaną w sprawach, w których Rada według TUE lub TFUE powinna stanowić jednomyślnie. Jednocześnie Traktat z Lizbony zakłada odejście, począwszy od 2014 r., od nicejskiego systemu ustalania wyniku głosowania w Radzie na rzecz systemu, w którym łatwiej będzie tworzyć większość kwalifikowaną, a tym samym narzucać wolę jednych państw innym państwom, niezainteresowanym przyjęciem określonego aktu. Rozwiązania przejściowe i łagodzące to jedynie półśrodki. Istotą jest to, że o sprawach jednych państw mogą na forum Unii Europejskiej decydować inne państwa wbrew woli tych pierwszych. Głos Polski w Radzie jest słabszy niż głos państw większych od naszego kraju pod względem liczby obywateli, a przy tym w żadnym z systemów stanowienia większością kwalifikowaną Polska nie jest w stanie sama przeciwstawić się przyjęciu niechcianego aktu prawnego i może być przegłosowana przez inne państwa. Z kolei Parlament Europejski, który w momencie przystąpienia Polski do Unii był instytucją złożoną z ?przedstawicieli narodów państw należących do Wspólnoty? (art. 189 akapit pierwszy TWE), w Unii ?lizbońskiej? składa się z ?przedstawicieli obywateli Unii? (art. 14 ust. 2 zdanie pierwsze TUE). Nie przypadkiem pojęcie ?narody Europy? zastąpiono pojęciem ?obywatele Unii?, którego desygnatem jest amorficzna zbiorowość stanowiąca surogat jednolitego ?narodu europejskiego?, choć taki nie istnieje i prawdopodobnie nigdy nie powstanie. Jednocześnie próbuje się pozatraktatowo forsować tzw. zasadę pierwszeństwa prawa unijnego przed prawem krajowym, która jest rozwiązaniem charakterystycznym dla niektórych (nawet nie wszystkich) państw federalnych (więcej o zasadzie pierwszeństwa ? niżej, w części E uzasadnienia).
Powyższe zmiany i tendencje stanowią, w ocenie wnioskodawcy, nie tylko wielki krok oddalający UE od zakładanego przez polskiego ustrojodawcę w art. 90 ust. 1 Konstytucji modelu organizacji międzynarodowej jako forum ścisłej współpracy równych i suwerennych państw. Zmiany te czynią z Unii sui generis państwo federalne. Jego konstrukcja jest przy tym kuriozalna przede wszystkim ze względu na nieistnienie narodu (demos) konstytuującego to państwo, a w związku z tym ? na niedemokratyczny charakter organów stanowiących Unii, czyli Rady Europejskiej, Rady UE i Parlamentu Europejskiego. W przypadku tego ostatniego dość wspomnieć o formule ?degresywnie proporcjonalnej reprezentacji obywateli? w art. 14 ust. 2 TUE.
Wnioskodawca podkreśla, że wskazując powyższe zjawiska w UE, bynajmniej nie postuluje ukonstytuowania jednolitego ?narodu europejskiego?, zmiany podziału miejsc w PE między poszczególne państwa czy jakiegoś rodzaju ?demokratyzacji? składu i sposobu działania Rady Europejskiej i Rady UE. Wnioskodawca zwraca jedynie uwagę na sprzeczności, w jakie popadają nowe regulacje traktatowe (stanowiące w istocie replikę ?Konstytucji dla Europy?), kiedy coraz bardziej oddalają Unię od modelu związku równych i suwerennych państw ? Europy państw narodowych i forsują model europejskiego superpaństwa, choć pod innym szyldem.
Wnioskodawca pomija tu kwestię, w jakim zakresie organy Unii Europejskiej mogą decydować zwykłą lub inną większością głosów w sprawach organizacyjnych i proceduralnych dotyczących samej organizacji, a nie państw członkowskich jako takich i ich obywateli.
B.1.4. W świetle art. 90 ust. 1 Konstytucji nie ulega wątpliwości, że kompetencje przekazywane organizacji międzynarodowej muszą w umowie międzynarodowej dostatecznie określone, w stopniu odpowiadającym zasadzie ograniczonego powierzenia poszczególnych kompetencji oraz ogólnym wymogom praworządności. W literaturze prawa konstytucyjnego przypomina się, że kompetencja to ?upoważnienie przyznane w prawie stanowionym organowi władzy publicznej [?] do dokonania czynności konwencjonalnej wywołującej skutki prawne po stronie innych podmiotów w postaci ingerencji w ich prawa i obowiązki. Kompetencja jest legitymacją konieczną dla podmiotów, które tworzą i stosują prawo w sensie funkcjonalnym (to znaczy jako delegacja przyznająca możność podejmowania decyzji wywołującej skutki prawne), proceduralnym (to znaczy w jakiej formie owe czynności powinny być podejmowane) i materialnym (to znaczy jakiego rodzaju skutki prawne powstaną po stronie podmiotów prawa). Brak któregokolwiek z elementów kompetencji skutkuje naruszeniem praworządności w postaci aktu stanowienia lub stosowania prawa, a także podjętych w ramach wykonania tych aktów czynności prawodawczych? (J. Karp, Kompetencje (w prawie publicznym), w: Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz encyklopedyczny, red. W. Skrzydło i in., Warszawa 2009, s. 202).
Skoro niektóre kompetencje organów państwowych mogą być przekazane organizacji międzynarodowej jedynie ?na podstawie umowy międzynarodowej?, wszystkie elementy składające się na pojęcie przekazania kompetencji muszą być określone wprost w tej umowie. Wyrażenie ?Na podstawie umowy międzynarodowej? w art. 90 ust. 1 Konstytucji znaczy to samo co wyrażenie ?w drodze umowy międzynarodowej? (W. Skrzydło, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, wyd. 6, Warszawa 2009, s. 9Cool. Jest to równoznaczne z wymaganiem formy umowy międzynarodowej dla określenia każdego elementu przekazania kompetencji. Ratyfikowana umowa międzynarodowa (traktat) jest jedynym konstytucyjnie dopuszczalnym aktem przekazania, a tym samym nie może być żadnych pozatraktatowych aktów zmieniających, uzupełniających czy twórczo rozwijających w tym zakresie postanowienia traktatowe. Upoważnienia traktatowe do późniejszego stanowienia takich aktów (niemających formy ratyfikowanej umowy międzynarodowej) są rażąco niekonstytucyjne.
Powyższe stwierdzenia prowadzą do wniosku, że wprost w ratyfikowanej umowie międzynarodowej zawartej przez Rzeczpospolitą Polską należy z dostateczną precyzją określić co najmniej następujące elementy: a) organizację międzynarodową, której Rzeczpospolita Polska przekazuje niektóre kompetencje swoich organów państwowych; b) okres, na który następuje przekazanie, a jeżeli następuje ono na czas nieokreślony ? moment początkowy; c) zakres spraw, w których organizacja międzynarodowa może przyjmować odpowiednie regulacje; d) cel owych regulacji; e) ich rodzaj i charakter prawny; f) właściwość organów organizacji międzynarodowej do przyjęcia danej regulacji; g) tryb jej przyjęcia; h) charakter związania daną regulacją organów Rzeczypospolitej Polskiej i ewentualnie także jej obywateli.
Przeciwieństwem takiego określenia przekazywanych kompetencji w umowie międzynarodowej, o której mowa w art. 90 ust. 1 Konstytucji, są blankietowe postanowienia traktatowe upoważniające do późniejszego określenia ? poza tekstem traktatu i z pominięciem procedury ratyfikacyjnej ? któregokolwiek z powyższych elementów, a tym bardziej kilku czy wszystkich tych elementów, składających się na treść pojęcia przekazania kompetencji. Umowa międzynarodowa nie może delegować kompetencji do uregulowania w trybie pozatraktatowym tego, co musi być uregulowane bezpośrednio w jej tekście ze względu na wymagania konstytucyjne. Pełnego stosowania art. 90 Konstytucji do każdego nowego kroku na drodze przekazywania niektórych kompetencji Unii Europejskiej nie mogą wyłączać technicznoprawne konstrukcje idące ?na skróty? w rodzaju ?uproszczonej procedury zmiany traktatów?, ?klauzuli kładki? czy ?klauzuli elastyczności? ani żadne inne blankietowe upoważnienie traktatowe. Innymi słowy, traktatowe przekazanie kompetencji musi być ?statyczne? ? być wyczerpująco określone wprost w traktacie, nie może zaś być (by nawiązać do określenia użytego przez trybunał niemiecki) ?dynamiczne? ? pozwalać na późniejsze przyznawanie sobie kompetencji przez samą organizację międzynarodową w drodze jej aktów stanowionych na podstawie ogólnych upoważnień traktatowych. Upoważnienie organizacji, aby sama określiła bądź dookreśliła swoje kompetencje lub zmieniła ich istotne elementy, nie mieści się w pojęciu przekazania jej kompetencji.
Wprowadzenie do podlegającej ratyfikacji umowy międzynarodowej takich upoważnień ? wskazanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum ? stanowi nie tylko naruszenie wymogu zachowania traktatowej formy i dostatecznej określoności przekazania kompetencji, lecz także oznacza obejście wymogu demokratycznego stanowienia o zakresie przekazania kompetencji w procedurze ratyfikacyjnej stosownie do art. 90 ust. 2 lub 3 Konstytucji, który służy realizacji zasad określonych w art. 2 i 4 Konstytucji. Zachowanie trybu określonego w art. 90 ust. 1?3 Konstytucji przy każdym kroku na drodze transferu kompetencji służy także efektywnemu zapewnieniu nadrzędności Konstytucji (art. 8 ust. 1), z którą musi być zgodny w szczególności każdy akt przekazania kompetencji. Jedyną efektywną gwarancją konstytucyjności aktu przekazania kompetencji jest możliwość poddania go kontroli sprawowanej przez Trybunał Konstytucyjny. Jeśli przekazanie następuje w formie umowy międzynarodowej, która wchodzi w życie po uprzedniej ratyfikacji, to istnieje możliwość prewencyjnego poddania takiej umowy kontroli Trybunału ? z inicjatywy Prezydenta RP (art. 133 ust. 2 Konstytucji), a jeżeli zgoda na ratyfikację została wyrażona w formie ustawy ? także z inicjatywy któregokolwiek z podmiotów uprawnionych do zaskarżenia takiej ustawy po zakończeniu postępowania ustawodawczego. ?Treść ustawy ratyfikacyjnej może stanowić istotną materię kontroli konstytucyjności, jeżeli ? co w praktyce niewykluczone ? podstawą zarzutu niekonstytucyjności ustawy ratyfikacyjnej będzie w istocie niezgodność umowy międzynarodowej z Konstytucją? (K. Działocha w: Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, Komentarz,Wyd. Sejmowe, t. III, uwagi do art. 89 (stan na 15 czerwca 1999 r., s. 6; podobnie L. Garlicki w komentarzu jw., t. IV, uwagi do art. 188 (stan na 1 sierpnia 2007 r.), s. 14 i cytowane przezeń orzecznictwo konstytucyjne). Traktat po jego wejściu w życiu i ustawa ratyfikacyjna mogą być także, bez żadnych ograniczeń czasowych, przedmiotem kontroli następczej, i to w formach zarówno kontroli abstrakcyjnej, jak i kontroli konkretnej.
Tymczasem akty Rady Europejskiej lub Rady UE stanowione na podstawie upoważnień zawartych w postanowieniach traktatowych wskazanych w petitum w ogóle nie podlegają prewencyjnej kontroli konstytucyjności, a następcza kontrola abstrakcyjna jest, wobec brzmienia art. 188 Konstytucji, wykluczona. W polskiej nauce prawa zwraca się w związku z tym uwagę na niespójność w rozwiązaniu dopuszczającym badanie konstytucyjności aktów europejskiego prawa pierwotnego prawa (traktatowego) przy braku takiej możliwości w odniesieniu do aktów prawa wtórnego oraz na to, że stan ten jest nie do pogodzenia z zasadą prymatu Konstytucji w całym porządku obowiązującego w Polsce prawa (P. Winczorek, Czy można badać konstytucyjność dyrektyw, ?Rzeczpospolita? z 17 listopada 2009 r., s. CCool. Hipotetycznie można rozważać, czy akty unijnego prawa pochodnego mogą być ? selektywnie i incydentalnie ? przedmiotem badania konstytucyjności w trybie kontroli konkretnej w ramach art. 79 lub 193 Konstytucji (inicjowanej pytaniem prawnym sądu lub skargą konstytucyjną), ale nie ma to większego praktycznego znaczenia, ponieważ w grę wchodzą akty o charakterze ustrojowym i trudno wyobrazić sobie sytuacje ich zaskarżenia w trybie kontroli konkretnej.
B.1.5. Na konstytucyjną niedopuszczalność niedostatecznie określonego przekazania Unii Europejskiej i ?dynamicznego? przejmowania przez nią kompetencji zwrócił uwagę niemiecki FTK w swoim wyroku w sprawie Lissabon z 30 czerwca 2009 r., sygn. 2 BvE 2/08 i dalsze. W akapitach 238 i 239 jego uzasadnienia czytamy:
?Zaufanie do konstruktywnej siły mechanizmu integracji nie może być jednak na gruncie [niemieckiej] konstytucji nieograniczone. Jeżeli w procesie integracji europejskiej prawo pierwotne może być zmieniane lub rozszerzająco interpretowane przez organy [Unii], to powstaje konstytucyjnie doniosły stan napięcia ze względu na zasadę ograniczonego powierzenia poszczególnych kompetencji oraz konstytucyjne władztwo państwa członkowskiego w sprawach koncepcji integracji europejskiej [konzeptionelle Integrationsverantwortung]. Jeżeli kompetencje ustawodawcze czy administracyjne są przekazywane w sposób nieokreślony lub w taki sposób, że mają one być dopiero później dynamicznie określane, jeżeli organy [Unii] mają same ustanawiać swoje nowe kompetencje, rozszerzająco dookreślać przyznane im kompetencje lub rozszerzać ich zakres przedmiotowy, to istnieje niebezpieczeństwo, że wykroczą one poza uprzednio [traktatowo] ustalony program integracji i będę działać poza zakresem udzielonego im upoważnienia. Wejdą wówczas na drogę, na końcu której jest władza dysponowania traktatowymi podstawami swego działania, czyli kompetencja do stanowienia o własnych kompetencjach. [...] Dlatego z konstytucji wynika wymaganie, ażeby w traktatach albo w ogóle nie przyjmować dynamicznych przepisów o charakterze blankietowym, albo, jeżeli takie przepisy mogą być jeszcze zinterpretowane w sposób chroniący narodowe władztwo w sprawach integracji europejskiej [nationale Integrationsverantwortung], przynajmniej ustanowić w porządku wewnętrznym państwa członkowskiego odpowiednie zabezpieczenia chroniące owo władztwo. Ustawa wyrażająca zgodę na ratyfikację i towarzyszące ustawodawstwo wewnętrzne muszą zatem być ukształtowane w taki sposób, żeby integracja europejska nadal postępowała według zasady ograniczonego powierzenia poszczególnych kompetencji, tak aby Unia Europejska nie mogła przechwycić kompetencji do ustanawiania własnych kompetencji ani naruszyć, niepodlegającej zmianom w procesie integracji, konstytucyjnej tożsamości państw członkowskich, w tym wypadku tożsamości opartej na niemieckiej Ustawie Zasadniczej. Dla przypadków granicznych, które można uznać za jeszcze dopuszczalne z konstytucyjnego punktu widzenia, niemiecki ustawodawca musi w miarę potrzeby ustanowić, w drodze ustaw towarzyszących zgodzie na ratyfikację, skuteczne zabezpieczenia służące temu, aby [niemieckie] organy władzy ustawodawczej w należytym zakresie sprawowały władztwo w sprawach integracji europejskiej.?
W wypowiedziach FTK zawarta jest stanowcza w treści, choć umiarkowana w formie krytyka tej tendencji Traktatu z Lizbony, która w najwyższym stopniu niepokoi także wnioskodawcę w niniejszej sprawie. Niemiecki trybunał bynajmniej nie stara się jej usprawiedliwić czy zbagatelizować, lecz przeciwnie ? precyzyjnie ją diagnozując i przestrzegając przed związanymi z nią niebezpieczeństwami, wskazuje możliwość ich ograniczenia czy zneutralizowania za pomocą odpowiednich rozwiązań w prawie wewnętrznym.
FTK znajduje konstruktywne rozwiązanie zarysowanego w jego cytowanej wypowiedzi dylematu na gruncie niemieckiej Ustawy Zasadniczej (dalej: UZ), co umożliwia mu uznanie zakwestionowanych postanowień traktatowych ? przy wielu istotnych zastrzeżeniach ? za ?jeszcze konstytucyjne?. Rozwiązanie to streszcza się w oficjalnej tezie przewodniej nr 2 lit. a omawianego wyroku, w której FTK oświadcza: ?O ile państwa członkowskie [UE] kształtują regulację traktatową w taki sposób, że może nastąpić zmiana jej treści bez trybu ratyfikacyjnego, utrzymując poza tym dalsze obowiązywanie zasady ograniczonego powierzenia poszczególnych kompetencji, to sprawowanie szczególnego władztwa w sprawach takich zmian należy obok Rządu Federalnego także do izb ustawodawczych w trybie ich współdziałania, które na gruncie wewnętrznego porządku prawnego Niemiec musi czynić zadość wymaganiom art. 23 ust. 1 UZ i którego respektowania w razie potrzeby można domagać się w postępowaniu przed sądem konstytucyjnym?.
Niemiecka UZ w art. 23 ust. 1 zdanie drugie stanowi, że ?Związek może przekazywać prawa zwierzchnie (Hoheitsrechte) Unii Europejskiej w drodze ustawy uchwalanej za zgodą Bundesratu?.
W odniesieniu do Traktatu z Lizbony oznacza to, że niedostatecznie określone postanowienia traktatowe w sprawie przyszłego ustanowienia nowych lub zmodyfikowania istniejących kompetencji UE na mocy aktów jej organów same przez się nie naruszają niemieckiej konstytucji, ale ? co bardzo ważne ? niemiecka ustawa wyrażającą zgodę na ratyfikację Traktatu z Lizbony absolutnie nie stanowi wystarczającej, niejako ?ryczałtowej? podstawy dla takich przyszłych aktów unijnych. Każdorazowo potrzebna będzie osobna ustawa, wydawana w identycznym trybie jak w przypadku zgody na ratyfikację traktatu, określająca stanowisko RFN zajmowane w Radzie Europejskiej lub Radzie UE w sprawie projektu odnośnego aktu unijnego.
Precyzując powyższą konkluzję, FTK dodaje w tezie przewodniej nr 2b: ?Ustawa, o której mowa w art. 23 ust. 1 zdanie drugie UZ, nie jest wymagana w takim zakresie, w jakim szczególne klauzule kładki dotyczą jedynie materii już dostatecznie określonych w Traktacie z Lizbony. Jednakże i w takich przypadkach Bundestag oraz ? o ile w grę wchodzą kompetencje ustawodawcze krajów związkowych ? także Bundesrat powinien sprawować władztwo w sprawach integracji europejskiej w inny, odpowiedni sposób?.
FTK omawianym wyrokiem unieważnił pierwszą ?okołotraktatową? ustawę kompetencyjną, która ignorowała niektóre konsekwencje płynące z niemieckiej konstytucji, i szczegółowo wskazał ustawodawcy sposób naprawienia błędu. Druga, poprawiona ustawa ?okołotraktatowa? (ustawa z 22 września 2009 r. ?o rozszerzeniu i wzmocnieniu praw Bundestagu i Bundesratu w sprawach Unii Europejskiej? ? Gesetz über die Ausweitung und Stärkung der Rechte des Bundestages und des Bundesrates in Angelegenheiten der Europäischen Union, Bundesgesetzblatt I, s. 3022 i nast.) wprowadza poprzez swój art. 1, zgodnie z niemiecką techniką legislacyjną, nową ustawę ?o sprawowaniu przez Bundestag i Bundesrat władztwa w sprawach integracji w ramach Unii Europejskiej? (Gesetz über die Wahrnehmung der Integrationsverantwortung des Bundestages und des Bundesrates in Angelegenheiten der Europäischen Union), a ponadto nowelizuje inne przepisy. Ustawa niemiecka wymaga, aby każdy przypadek poparcia przez RFN przyszłych aktów stanowionych na podstawie wielu postanowień TUE i TFUE był poprzedzony niemiecką ustawą przyjętą stosownie do art. 23 ust. 1 UZ; tylko odnośnie do niektórych postanowień traktatowych zadowala się uchwałą Bundestagu (ewentualnie także Bundesratu) lub inną formą stanowczego wpływu ze strony izb ustawodawczych na stanowisko zajmowane przez RFN na forum Unii. Dodajmy, że w tych ostatnich przypadkach FTK nie zabrania ewentualnego stosowania formy ustawy, choć nie uważa jej za konieczną.
B.1.6. Doceniając heurystyczne znaczenie powyższego wyroku niemieckiego trybunału także dla innych państw członkowskich, wnioskodawca jednocześnie wyraża pogląd, że wywiedzione przez FTK z niemieckiej konstytucji wymagania, mutatis mutandis przeniesione na grunt porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej, nie są wystarczające w świetle art. 90 Konstytucji RP. Niemiecki ustrojodawca zadowala się bowiem tym, że przekazanie kompetencji na rzecz UE będzie mieć formę ustawy uchwalanej przy zachowaniu wymagań określonych w art. 23 ust. 1 UZ. Z jego punktu widzenia jest obojętne, czy taka ustawa jest funkcjonalnie sprzężona z traktatem określającym przekazywane kompetencje, czy też z mającym taką treść aktem stanowionym przez organ Unii na podstawie traktatowego upoważnienia. Jak już powiedziano wyżej, polska Konstytucja jest pod tym względem bardziej restrykcyjna i wymaga w art. 90 ust. 1?3, aby przekazanie następowało wyłącznie w formie umowy międzynarodowej, której stroną jest Rzeczpospolita Polska, ratyfikowanej za zgodą wyrażoną w przyjętej w specjalnym trybie ustawie albo w referendum. Bez dostatecznego określenia przekazywanych kompetencji bezpośrednio w tekście umowy międzynarodowej przekazanie kompetencji nie jest więc dopuszczalne, choćby ustawodawca lub Naród-suweren w referendum wyraził zgodę.
Dodajmy, że na gruncie polskiego porządku prawnego de lega lata stanowisko Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie ewentualnych inicjatyw odnośnie do wydania aktów na podstawie upoważnień traktatowych wskazanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum określałaby wyłącznie Rada Ministrów. Ani Sejm, ani Senat nie miałby możliwości stanowczego decydowania w tych sprawach, ponieważ w naszym kraju brakuje takiej ?okołotraktatowej? regulacji kompetencyjnej, jaka po wyroku FTK istnieje w Niemczech (jw.), lub takiej, jaką wcześniej przyjęto w Republice Czeskiej, ustanawiając ustawowy mechanizm tzw. związanego mandatu rządu w sprawach dotyczących członkostwa Republiki w Unii Europejskiej (ustawa z 6 maja 2009 r. zmieniająca regulamin Izby Poselskiej i regulamin Senatu ? Zákon ze dne 6. května 2009, kterým se mění zákon č. 90/1995 Sb., o jednacím řádu Poslanecké sněmovny, ve znění pozdějších předpisů, a zákon č. 107/1999 Sb., o jednacím řádu Senátu, ve znění pozdějších předpisů, Sbírka zákonů 2009 nr 48, poz. 162).
Za nieadekwatne i całkowicie niewystarczające do zapewnienia należytego władztwa Sejmu i Senatu w sprawach integracji europejskiej w zakresie stosowania postanowień traktatowych wskazanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum ? władztwa zbliżonego do tego, jakie na podstawie orzecznictwa konstytucyjnego lub ustawodawstwa wewnętrznego przysługuje m.in. parlamentom w Niemczech, Republice Czeskiej czy Danii ? należy uznać opiniodawcze uprawnienia komisji sejmowej i komisji senackiej na mocy ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej (Dz.U. nr 52, poz. 515 ze zm.). Opinie komisji (nawet nie poszczególnych izb in gremio) są w istocie niewiążące dla Rady Ministrów. Nie tylko nie stanowią one ekwiwalentu specjalnego trybu demokratycznej legitymizacji zamierzonego przekazania kompetencji, określonego w art. 90 ust. 2 i 3 Konstytucji, lecz nawet nie odpowiadają ogólnemu wymaganiu, które można wywieść z art. 2 i 4 Konstytucji, według którego im bardziej doniosła dla ogółu jest sprawa, tym bardziej demokratyczny powinien być tryb jej rozstrzygania. W państwie demokratycznym, w którym władza należy do Narodu, sprawującego ją przez swoich przedstawicieli albo bezpośrednio, o sprawach dotyczących przekazania kompetencji organów państwowych poza system organów państwowych nie może decydować jedynie władza wykonawcza, tym bardziej że tworzenie organów państwowych i określanie ich kompetencji jest niezbywalną domeną władzy ustawodawczej. Mechanizm zajmowania stanowiska przez Radę Ministrów po zasięgnięciu opinii komisji sejmowej i komisji senackiej nie gwarantuje też zgodności rezultatu z Konstytucją, wbrew jej art. 8 ust. 1, ponieważ mechanizm ten funkcjonuje całkowicie poza zasięgiem kontroli konstytucyjności sprawowanej przez Trybunał Konstytucyjny.
B.1.7. Sens ograniczenia w art. 90 ust. 1 Konstytucji przekazania kompetencji jedynie do ?niektórych spraw? Trybunał Konstytucyjny obszernie wyjaśnił w uzasadnieniu wyroku w sprawie o sygnaturze K 18/04. W związku z tym wnioskodawca zwraca uwagę, że brak wyczerpującego określenia w umowie międzynarodowej, jakie konkretnie kompetencje są przekazywane, stwarza zagrożenie, iż w procesie dynamicznego przejmowania kompetencji przez Unię nie będzie przestrzegane konstytucyjne ograniczenie przekazania kompetencji do ?niektórych spraw?. Zagrożenie to jest tym większe, że unijne akty wydawane na podstawie upoważnień traktatowych nie będą objęte kognicją Trybunału Konstytucyjnego.
B.1.8. Zdaniem wnioskodawcy, wszystkie przytoczone wyżej argumenty w pełni uzasadniają zarzut niekonstytucyjności postanowień TUE i TFU wskazanych w petitum.
Wnioskodawca czyni przedmiotem zaskarżenia w niniejszej sprawie postanowienia, które są ewidentnie niezgodne z materialnymi i proceduralnymi ograniczeniami przekazywania kompetencji organów państwowych na rzecz organizacji międzynarodowej, jakie ustanawia Konstytucja RP. W przekonaniu wnioskodawcy kwestionowane unormowania nie tylko zostały wprowadzone z naruszeniem tych ograniczeń, lecz także oznaczają one, iż Rzeczpospolita Polska przestaje być państwem suwerennym, w którym władzę sprawuje Naród bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli, a ponadto oznaczają, że Konstytucja RP nie może efektywnie odgrywać tej roli, jaka de iure przysługuje jej na mocy art. 8 ust. 1 w wykładni ustalonej przez Trybunał Konstytucyjny ? roli prawa najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej, korzystającego na jej terytorium z pierwszeństwa obowiązywania i stosowania przed umowami międzynarodowymi ratyfikowanymi w trybie art. 90 Konstytucji, a tym bardziej przed aktami stanowionymi na podstawie takich umów.
B.1.9. Ubocznie wnioskodawca zauważa, że przyjęta w Traktacie z Lizbony metoda zmiany pierwotnego prawa unijnego, polegająca na gruntownej i drobiazgowej przebudowie dwóch dotychczasowych traktatów założycielskich urąga zasadom poprawnej legislacji. Bardzo licznych zmienionych postanowień traktatowych nie przytacza się w nowym, pełnym brzmieniu, lecz zastępuje się jedne wyrazy innymi oraz zmusza się czytelnika do żmudnego składnia nowego brzmienia za pomocą brzmienia dotychczasowego oraz wykazu zmian ?horyzontalnych? i zmian ?szczegółowych?. Zabiegi te służą uczynieniu dokonywanych zmian mało przejrzystymi i odwróceniu uwagi od tego, że w swych najistotniejszych treściach stanowią one replikę odrzuconego przez narody Europy Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. Sztucznie stwarza się wrażanie, że tym razem chodzi jedynie o ?techniczne? zmiany w dotychczasowej regulacji, które jako takie nie kwalifikują się do tego, aby narody państw członkowskich mogły się o nich wypowiedzieć w referendach. ?Łatwo zauważyć, że >>dekonstytucjonalizacja<< przeprowadzona na podstawie Traktatu z Lizbony nie ma większego znaczenia prawnego, może natomiast mieć istotne znaczenie dla politycznej percepcji reformy ustrojowej? (J. Barcz, Przewodnik po Traktacie z Lizbony. Traktaty stanowiące Unię Europejską, Warszawa 2008, s. 44).
B.2. Uwagi o poszczególnych postanowieniach traktatowych
Konfrontując powyższe ustalenia odnośnie do treści i implikacji wzorca konstytucyjnego z treścią poszczególnych kwestionowanych postanowień traktatowych, można dodać, co następuje:

B.2.1. Postanowienia TUE wskazane w części I pkt 1 lit a i pkt 2 lit. a petitum statuują zasadę stanowienia przez Radę UE kwalifikowaną większością głosów. Zasada ta jest wyrażona w art. 16 ust. 3 TUE i dotyczy wszystkich przypadków aktów prawnych przyjmowanych przez Radę, jeżeli szczególne postanowienie traktatowe nie stanowi inaczej. Mechanizm stanowienia przez Radę większością kwalifikowaną jest expressis verbis zapisany także w szczególnych postanowieniach art. 31 ust. 2 akapit pierwszy, art. 45 ust. 2 zdanie drugie oraz art. 46 ust. 2 zdanie drugie, ust. 3 akapit drugi zdanie drugie i ust. 4 akapit drugi zdanie pierwsze TUE, a także art. 207 ust. 4 akapit pierwszy, art. 215 ust. 1 zdanie pierwsze, art. 218 ust. 8 akapit pierwszy oraz art. 294 ust. 8, 10 i 13 TFUE.
Wskazane wyżej postanowienia oznaczają, że Rada może przyjmować akty obowiązujące na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej lub wiążące ją w stosunkach zewnętrznych także wtedy, gdy stanowi większością kwalifikowaną wbrew woli Rzeczypospolitej Polskiej. W takim zakresie mamy do czynienia z przełamaniem suwerenności RP, z wykroczeniem poza dopuszczalne ramy przekazania kompetencji na rzecz organizacji międzynarodowej, jako organizacji równych i suwerennych państw, i z konstytucyjnie niedopuszczalnym podporządkowaniem Rzeczypospolitej Polskiej woli innych państw. Może to prowadzić nawet do związania Polski aktami unijnymi niezgodnymi z jej Konstytucją. Uzasadnia to orzeczenie o zakresowej niekonstytucyjności tych postanowień (cześć I pkt 1 lit. a i pkt 2 lit. a petitum).
B.2.2. Traktaty upoważniają ponadto organy Unii do pozatraktatowego rozszerzenia katalogu spraw, w których zamiast jednomyślności stosuje się kwalifikowaną większość ? art. 31 ust. 3 i art. 48 ust. 7 akapit pierwszy TUE oraz art. 312 ust. 2 akapit drugi i art. 333 ust. 1 TFUE. Postanowienia te są w całości niezgodne z wzorcem konstytucyjnym, ponieważ pozwalają na pozatraktatową zmianę przekazanych w traktatach kompetencji, a ponadto z powodów wskazanych wyżej, w punkcie B.2.1.
B.2.3. Jawne upoważnienie do zmiany brzmienia traktatu, a tym samym jego treści, decyzją Rady Europejskiej, czyli bez zachowania formy ratyfikowanej umowy międzynarodowej, zawarte jest w art. 48 ust. 6 akapit drugi TUE i w art. 86 ust. 4 TFUE.
Wprawdzie w trzecim akapicie art. 48 ust. 6 TUE jest zastrzeżenie, że dopuszczona w tym ustępie zmiana Traktatu ?nie może zwiększyć kompetencji Unii przyznanych w Traktatach?, ale ograniczenie to nie jest precyzyjne ani jednoznaczne. Na gruncie wyróżnionych wyżej (B.1.4) elementów pojęcia przekazania kompetencji trudno mówić o ?większych? i ?mniejszych? kompetencjach, a w konsekwencji o ?zwiększeniu? czy ?zmniejszeniu? kompetencji. Nie wiadomo przy tym, czy chodzi tutaj o zwiększenie poszczególnych kompetencji (ujmowanych w sposób dystrybutywny), czy o zwiększenie kompleksu przekazanych kompetencji (ujmowanych w sposób zagregowany). Zachowując ścisłość, można mówić jedynie o tworzeniu nowych lub przekształcaniu istniejących kompetencji. Jeżeli w cytowanym zakazie pod pojęciem ?zwiększenia kompetencji? rozumie się tworzenie nowych kompetencji, to a contrario nie jest zakazane przekształcanie istniejących kompetencji. Przekształcenie takie oznacza zaś, że Unia uzyskuje inną kompetencję niż ta, która jest określona w traktacie, co jest niezgodne z wzorcem konstytucyjnym.
Podobny zakaz nie obowiązuje notabene w odniesieniu do upoważnienia zawartego w art. 86 ust. 4 TFUE. Dopuszcza się w nim zmianę brzmienia Traktatu ?w celu rozszerzenia uprawnień Prokuratury Europejskiej?. Jest to w oczywisty sposób niezgodne z wzorcem konstytucyjnym.
B.2.4. W art. 281 akapit drugi i trzeci oraz art. 308 akapit trzeci zdanie drugie TFUE organy Unii (Parlament Europejski, Rada UE) zostają upoważnione do dokonywania zmian w statutach: ETS oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego, które są treścią dołączonych do Traktatu protokołów, a tym samym moją rangę norm traktatowych (art. 51 TUE).
Pozatraktatowa zmiana Statutu ETS może oznaczać daleko idącą zmianę struktury i trybu sprawowania unijnej władzy sądowniczej, czyli istotnych elementów jej kompetencji. Może ona wprowadzać rozszerzenie właściwości Sądu (por. art. 256 ust. 1 zdanie drugie TFUE) oraz uchylić stosowanie do niego niektórych postanowień traktatowych (por. art. 254 ostatni akapit TFUE).
Z kolei Statut Europejskiego Banku Inwestycyjnego reguluje m.in. prawa i obowiązki państw członkowskich. Orzekanie w sprawach zobowiązań państw członkowskich wynikających ze Statutu EBI należy do kompetencji ETS (art. 271 lit. a TFUE). Pozatraktatowe zmiany Statutu EBI mogą więc automatycznie powodować zmianę w zakresie kompetencji Trybunału.
B.2.5. W art. 48 ust. 7 akapit drugi TUE oraz w art. 81 ust. 3 akapit drugi i trzeci, art. 153 ust. 2 akapit czwarty, art. 192 ust. 2 akapit drugi oraz art. 333 ust. 2 TFUE Rada Europejska lub Rada Unii Europejskiej zostaje upoważniona do pozatraktatowej zmiany istotnego elementu przekazanych kompetencji, jakim jest tryb przyjmowanych aktów prawnych w niektórych sprawach: stosowanie zwykłej procedury prawodawczej zamiast przewidzianej w Traktacie specjalnej procedury prawodawczej. Każde skorzystanie z tego upoważnienia to w istocie zmiana, dokonywana w sposób niezgodny z wzorcem konstytucyjnym, treści ratyfikowanej umowy międzynarodowej bez zmiany jej brzmienia i zmiana istotnego elementu przekazanej traktatowo kompetencji, jaką jest podział zadań i sposób procedowania Rady i Parlamentu.
B.2.6. Postanowienia art. 42 ust. 2 akapit pierwszy zdanie drugie i trzecie TUE oraz art. 82 ust. 2 akapit drugi lit. b, art. 83 ust. 1 akapit trzeci, art. 223 ust. 1 akapit drugi, art. 262, art. 311 akapit trzeci i art. 352 ust. 1 TFUE w sposób blankietowy upoważniają Radę Europejską lub Radę UE do sui generis dopełniania treści traktatów własnymi aktami, które mogą powodować ?przyrost? kompetencji w stosunku do przekazanych jej wprost w Traktatach lub przekształcenie przekazanych jej traktatowo kompetencji.
I tak, art. 42 ust. 2 TUE nawet w przybliżeniu nie określa ani konturu decyzji Rady Europejskiej o wprowadzeniu wspólnej obrony, ani przesłanek, od których zależy jej podjęcie. Wprowadzenie wspólnej obrony z natury rzeczy musi oznaczać wykreowanie nowej kompetencji Unii, a może nawet zespołu nowych kompetencji. Rada Europejska ma przy tym ?zalecić? państwom członkowskim przyjęcie ?stosownej decyzji zgodnie z ich wymogami konstytucyjnymi?. Nie jest określone, jaką treść może mieć owa ?stosowna decyzja?. Będzie ona więc predefiniowana zaleceniami Rady. Mamy tu wręcz odwrócenie zasady ograniczonego powierzenia poszczególnych kompetencji: to nie suwerenne państwa członkowskie determinują w traktatach działanie Unii, ale Rada ma swymi dyskrecjonalnymi decyzjami determinować działania de nomine suwerennych państw członkowskich.
Podobny zarzut można postawić rozwiązaniu zawartemu w art. 42 ust. 3 akapit pierwszy zdanie pierwsze TUE. Przede wszystkim niejasne jest, czy ?dyspozycja? Unii wobec ?zdolności cywilnych i wojskowych? państw członkowskich istnieje już z mocy samego Traktatu, czy też ma być dopiero ustanawiana na mocy przyszłych aktów unijnych. Jeśli to drugie, to nie jest określone, czyje mają to być akty, jaką mogą mieć treść i w jakim trybie mogą być przyjmowane. Tak czy inaczej, skoro zdolności państwa dzielą się na cywilne i wojskowe, a tertium non


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Sob Lis 28, 2009 10:24 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lis 28, 2009 10:19 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"(...) Na mocy art. 311 akapit trzeci Rada uzyskuje blankietowe upoważnienie do stanowienia przepisów ?mających zastosowanie do systemu zasobów własnych Unii?. Traktat nie precyzuje ani zakresu regulowanych spraw (brak definicji ?zasobów własnych Unii?), ani nie określa nawet w przybliżeniu jej celu.
Wybitnie blankietowy charakter ma wreszcie art. 252 ust. 1 TFUE. O tym, że na jego podstawie Rada może ustanawiać nieprzewidziane w Traktacie kompetencje, świadczy wprost brzmienie tego postanowienia, w którym mowa jest o tym, że ?stosowne przepisy? Rada przyjmuje, jeżeli ?Traktat nie przewidział uprawnień do działania?, czyli kompetencji.
Akty organów UE stanowione w ramach wszystkich upoważnień przytoczonych w niniejszym punkcie nie będą miały charakteru wykonawczego w ramach kompetencji dostatecznie określonych wprost w traktatach, lecz będą regulacjami ustanawianymi niejako w zastępstwie umów międzynarodowych.
B.2.7. Szczególny przypadek stanowi art. 218 ust. 8 akapit drugi zdanie drugie TFUE, który upoważnia Radę do podjęcia decyzji w sprawie umowy o przystąpieniu do europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Decyzja w tak fundamentalnej sprawie dla całej Unii i poszczególnych państw członkowskich ma być decyzją o treści niezdeterminowanej traktatowo, ponieważ Traktat nie określa ani czasu, ani przesłanek podjęcia, ani nawet celu takiej decyzji. Nie odpowiada to konstytucyjnym warunkom przekazania kompetencji.
B.2.8. Zarzutu niekonstytucyjności postanowień wskazanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum nie niweluje okoliczność, że niektóre z kwestionowanych upoważnień są obwarowane wymogiem ?notyfikowania? zamiaru wydania odpowiedniego aktu parlamentom narodowym, które mogą zgłosić sprzeciw, albo wymaganiem ?zatwierdzenia? przyjętego aktu przez państwa członkowskie.
Zastrzeżenie pierwszego rodzaju ? możliwość sprzeciwu parlamentu narodowego ? zawarte jest w art. 48 ust. 7 akapit trzeci TUE oraz art. w art. 81 ust. 3 akapit trzeci TFUE. Takie postanowienia traktatowe, o niższej mocy prawnej niż moc Konstytucji RP, mogłyby najwyżej dopełniać restrykcyjne wymagania proceduralne zawarte w art. 90 ust. 1?3 odnośnie do przekazywania kompetencji (wymóg formy umowy międzynarodowej i szczególnego trybu zgody na jej ratyfikację), ale w żadnym razie nie mogą ich zastępować. Ponadto ani Konstytucja RP, ani polskie ustawy nie znają pojęcia ?parlamentu? ani nie reguluje trybu ?zgłaszania sprzeciwu? wobec projektu decyzji organu organizacji międzynarodowej. Obiekcje może budzić także konstrukcja dorozumianej zgody przyjęta w powołanych postanowieniach traktatowych, według których brak sprzeciwu w przepisanym terminie otwiera drogę do przyjęcia projektowanego aktu. Poczytywanie milczenia za zgodę jest zawsze konstrukcją wątpliwą z punktu widzenia dobrych obyczajów i uznawaną przez prawo jedynie w wyjątkowych wypadkach; o takim trudno mówić w odniesieniu do przekazywania kompetencji przez suwerenne państwo.
Zastrzeżenie drugiego rodzaju ? wymóg zatwierdzenia aktu unijnego przez państwa członkowskie ?zgodnie z ich odpowiednimi wymogami konstytucyjnymi? ? zawarte jest w art. 48 ust. 6 akapit drugi TUE oraz w art. 25 ust. 2 akapit drugi zdanie drugie, art. 218 ust. 8 akapit drugi zdanie drugie, art. 223 ust. 1 akapit drugi, art. 262 i art. 311 akapit trzeci TFUE. Postanowienia te odsyłają do konstytucyjnej instytucji ?zatwierdzenia?, której Konstytucja RP nie ustanawia. Można by uznać, że odpowiednikiem ?zatwierdzenia? jest tryb wyrażenia zgody na przekazanie kompetencji uregulowany w art. 90 ust. 2 i 3. Problem jednak w tym, że tryb ten ustrojodawca zastrzega jedynie dla umowy międzynarodowej, o której mowa w ust. 1 tego artykułu, zatem nie ma zastosowania do aktów organizacji międzynarodowej stanowionych na podstawie upoważnień zawartych w takiej umowie. Z kolei ustawa z dnia 14 kwietnia 2000 r. o umowach międzynarodowych (Dz.U. nr 39, poz. 443 ze zm.) w art. 1, 12?14 i 17 odnosi pojęcie ?zatwierdzenia? tylko do umów międzynarodowych, i to tylko takich, które nie wymagają ratyfikacji.
B.3. Podsumowanie zarzutu niekonstytucyjności postanowień traktatowych
B.3.1. Żadne z kwestionowanych postanowień nie spełnia konstytucyjnych warunków przekazania organizacji międzynarodowej niektórych kompetencji organów Rzeczypospolitej Polskiej.
Postanowienia wskazane w części I pkt 1 lit. a i pkt 2 lit. a petitum pozwalają na stanowienie wbrew stanowisku Rzeczypospolitej Polskiej aktów prawnych obowiązujących na jej terytorium lub wiążących ją w stosunkach zewnętrznych. Jest to niezgodne z art. 90 ust. 1?3 Konstytucji, który dopuszcza przekazanie kompetencji tylko organizacji zrzeszającej równe i suwerenne państwa (podejmującej dotyczące ich decyzji za ich zgodą) i jedynie przy zachowaniu demokratycznej procedury wyrażenia zgody na ratyfikację. Możliwość przyjęcia takiego aktu prawnego wbrew stanowisku Rzeczypospolitej narusza także zasady wyrażone w art. 2 i 4 Konstytucji. Unijny akt prawny przyjęty wbrew stanowisku Polski może być przy tym niezgodny z polską Konstytucją pod względem treści, a ponieważ nie jest on objęty kognicją Trybunału Konstytucyjnego, w tym zakresie niemożliwe jest efektywne zagwarantowanie tej roli norm konstytucyjnych, jaka de iure przysługuje im na mocy art. 8 ust. 1 Konstytucji.
Ten sam zarzut dotyczy możliwości dopuszczenia do stanowienia aktów prawnych większością kwalifikowaną wbrew stanowisku Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie upoważnień zawartych w art. 31 ust. 3 i art. 48 ust. 7 akapit pierwszy TUE oraz art. 312 ust. 2 akapit drugi i art. 333 ust. 1 TFUE.
Z kolei wszystkie postanowienia traktatowe wskazane w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b zawierają w istocie blankietowe upoważnienia dla Rady Europejskiej lub Rady UE do stanowienia aktów prawnych kreujących nowe, pozatraktatowe kompetencje Unii, do pozatraktatowego określania istotnych, nieuregulowanych traktatowo elementów jej kompetencji lub do pozatraktatowej zmiany istotnych elementów kompetencji traktatowo przekazanych. Jest to niezgodne z konstytucyjnym wymogiem dostatecznego określenia przekazanych kompetencji bezpośrednio w umowie międzynarodowej (art. 90 ust. 1) ratyfikowanej za zgodą udzieloną w kwalifikowanym trybie (art. 90 ust. 2 i 3), który stanowi konkretyzację zasad zawartych w art. 2 i 4 Konstytucji. Unijne akty prawne stanowione na podstawie kwestionowanych upoważnień traktatowych nie są objęte kognicją Trybunału Konstytucyjnego, a w związku z tym niemożliwe jest w tym zakresie efektywne zagwarantowanie tej roli norm konstytucyjnych, jaka de iure przysługuje im na mocy art. 8 ust. 1 Konstytucji.
C. Problem ewentualnego rozumienia niektórych postanowień
traktatowych w zgodzie z Konstytucją RP

Jak stwierdzono wyżej, ścisła wykładnia zawartego w art. 90 ust. 1 Konstytucji wymagania, aby przekazanie kompetencji następowało ?na podstawie umowy międzynarodowej?, prowadzi do wniosku, że bezpośrednio w takiej umowie muszą być określone wszystkie elementy składające się na pojęcie przekazania kompetencji. Ratyfikowana umowa międzynarodowa nie może tworzyć upoważnień do tego, aby pozatraktatowe akty unijne tworzyły nowe, nieprzewidziane w niej kompetencje, dookreślały kompetencje niedostatecznie w niej określone lub przekształcały określone w niej kompetencje. Przy takiej wykładni ? uzasadnionej ze względu na wyjątkowy charakter art. 90 ust. 1 Konstytucji ? postanowienia TUE i TFUE wskazane w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lib. b petitum są niekonstytucyjne.
Tylko przy bardzo liberalnej wykładni wspomnianego wymagania konstytucyjnego i przy zastrzeżeniach podobnych do tych, jakie poczynił niemiecki FTK w swym wyroku z 30 czerwca 2009 r. (por. wyżej, B.1.5), można by dopuścić ?dynamiczne? formy regulowania kompetencji w ramach upoważnień traktatowych kwestionowanych przez wnioskodawcę w niniejszej sprawie.
Zdaniem wnioskodawcy, przyjęcie maksymalnie liberalnej wykładni i podążanie dalej drogą rozumowania niemieckiego FTK musiałoby prowadzić do uznania, że ustawowa zgoda na ratyfikację Traktatu z Lizbony nie może być rozumiana jako ?ryczałtowa? konstytucyjna legitymacja dla pozatraktatowych aktów określania kompetencji, które na podstawie traktatowych upoważnień będą stanowione przez Radę Europejską lub Radę UE, i że zgoda przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej na przyjęcie każdego takiego aktu wymagać będzie zgody narodowego suwerena, odnoszącej się do zamierzonego w każdym konkretnym przypadku efektywnego ?przyrostu? czy zmiany jakości kompetencji Unii. W polskim porządku prawnym zgody takiej może udzielić bądź bezpośrednio Naród, bądź Izby Ustawodawcze. Chodzi w istocie o to, aby każdy akt przyznania kompetencji nieokreślonych wprost w umowie międzynarodowej był legitymowany wolą Narodu Polskiego wyrażaną przez Sejm i Senat albo w drodze referendum, zgodnie ze standardem konstytucyjnym wynikającym z art. 90 ust. 2 i 3 Konstytucji lub przynajmniej do niego zbliżonym.
Wnioskodawca oczekuje, że jeżeli Trybunał Konstytucyjny dostrzeże możliwość ustalenia sposobu rozumienia przez organy władzy publicznej RP niektórych zaskarżonych postanowień w zgodzie z Konstytucją, wbrew przekonaniu wnioskodawcy o ich niekonstytucyjności, to znajdzie to wyraz w sentencji wyroku. Praktyka tzw. wyroków interpretacyjnych jest utrwalona w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego w odniesieniu do ustaw i innych aktów stanowionych przez organy Rzeczypospolitej Polskiej. Zdaniem wnioskodawcy, w uzasadnionych przypadkach może być ona stosowana także w ramach kontroli konstytucyjności umów międzynarodowych. W niniejszej sprawie chodzi przy tym wyłącznie o ustalenie warunków zgodnego z Konstytucją rozumienia postanowień traktatowych przez organy władzy publicznej podlegające Konstytucji RP, nie chodzi natomiast o związanie określoną wykładnią traktatów innych państw członkowskich czy organów Unii Europejskiej. O tym zaś, w jaki sposób państwo członkowskie kształtuje swoją wolę w sprawach związanych z członkostwem w Unii Europejskiej, nie decydują traktaty, lecz jego wewnętrzny porządek prawny.
D. Problem pominięcia ustawodawczego ? braku niezbędnej
ustawowej regulacji ?okołotraktatowej? (część III petitum)
Część III petitum nawiązuje bezpośrednio do jego części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b, przy czym wniosek w części III ma charakter ewentualny (warunkowy) ? byłby aktualny o tyle, o ile Trybunał Konstytucyjny nie stwierdziłby niekonstytucyjności postanowień traktatowych wskazanych w powyższym fragmencie petitum. Uzasadnia to przytoczenie argumentów na poparcie części III petitum w tym miejscu uzasadnieniu, czyli bezpośrednio po omówieniu zarzutów dotyczących postanowień traktatowych.
D.1. Ewentualne uznanie niektórych postanowień traktatowych wskazanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum za zgodne z Konstytucją postawiłoby na porządku dziennym konieczność istnienia ustawowej regulacji ?okołotraktatowej? umożliwiającej stanowiący udział Sejmu i Senatu w kształtowaniu stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej w sprawach korzystania z upoważnień wynikających z tych postanowień ? udział podobny do tego, jaki w Republice Federalnej Niemiec (w następstwie wyroku FTK) czy w Republice Czeskiej przewidują dla każdej z izb ustawodawczych istniejących w tych państwach tamtejsze, powołane wyżej (B.1.5 i B.1.6), ustawy ?okołotraktatowe?.
W przekonaniu wnioskodawcy waga i skutki prawne aktów unijnych określających kompetencje przekazane Unii Europejskiej, wydawanych na podstawie upoważnień traktatowych kwestionowanych w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum, wymagają ? w świetle art. 2 i 4 Konstytucji ? aby Sejm i Senat miały stanowiący, a nie tylko opiniodawczy i ograniczony do ich komisji, udział w kształtowaniu stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej zajmowanego odpowiednio na forum Rady Europejskiej lub Rady UE w sprawie ewentualnego przyjęcia aktu unijnego na podstawie któregokolwiek z tych postanowień. W państwie demokratycznym (art. 2 Konstytucji), w którym władza należy do Narodu, sprawującego ją przez swoich przedstawicieli albo bezpośrednio (art. 4), o sprawach dotyczących przekazania kompetencji organów państwowych poza system organów państwowych nie może dyskrecjonalnie decydować władza wykonawcza, tym bardziej że tworzenie organów państwowych i określanie ich kompetencji jest niezbywalną domeną władzy ustawodawczej. Jeżeli w sprawach, których dotyczy wniosek, nie może być stosowany wprost art. 90 ust. 2 lub 3 Konstytucji, to rolą polskiego ustawodawcy jest stworzenie takiego trybu wypracowywania stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej na etapie poprzedzającym podjęcie decyzji przez Radę Europejską lub Radę UE, aby ewentualne poparcie projektu aktu przez Rzeczpospolitą Polską miało podstawę w woli Narodu wyrażanej przez Sejm i Senat lub w referendum. Optymalną formą wydaje się określanie stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej w ustawie uchwalanej z inicjatywy Rady Ministrów. Forma ustawy umożliwia bowiem w najszerszym zakresie kontrolę konstytucyjności sprawowaną przez Trybunał Konstytucyjny, co ma kapitalne znaczenie ze względu na efektywną ochronę nadrzędności Konstytucji RP zgodnie z jej art. 8 ust. 1. W tym miejscu raz jeszcze należy powtórzyć, że unijne akty prawa pochodnego jako takie są poza zasięgiem kognicji Trybunału Konstytucyjnego w świetle art. 188 Konstytucji, natomiast Trybunał mógłby dokonywać ich oceny w związku z badaniem ustawy określającej stanowisko Rzeczypospolitej w sprawie ewentualnego przyjęcia takiego aktu.
Pozbawienie Sejmu i Senatu możliwości stanowiącego udziału w określaniu stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej w sprawach, o których mowa, musi podlegać także ocenie w świetle zasady podziału władz oraz pozycji Sejmu i Senatu jako jedynych organów władzy ustawodawczej (art. 10 i art. 95 ust. 1 Konstytucji). Rzeczpospolita Polska przekazuje Unii Europejskiej nie tylko niektóre kompetencje władzy wykonawczej, lecz także i przede wszystkim ? kompetencje władzy ustawodawczej. Powinien temu odpowiadać odpowiedni stanowiący udział Sejmu i Senatu w kształtowaniu stanowiska Rzeczypospolitej w sprawach pochodnego prawodawstwa unijnego. W uzasadnieniu swojego wyroku z 12 stycznia 2005 r., sygn. K 24/04, Trybunał Konstytucyjny wskazał, że skoro ?regulacje przyjmowane przez organy Unii Europejskiej będą obowiązywały na obszarze Polski po części bezpośrednio, po części zaś po uchwaleniu przez polski parlament ustaw implementacyjnych?, konieczna jest nowa interpretacja przepisów Konstytucji o wykonywaniu władzy ustawodawczej przez Sejm i Senat ?z uwzględnieniem zasadniczo nowych warunków tworzenia prawa?. Trybunał podkreślił, że ?partycypacja parlamentów narodowych w procesie stanowienia prawa unijnego jest czynnikiem wzmacniającym wiarygodność i demokratyczny mandat organów Unii Europejskiej?.
D.2. Stanowiący udział Sejmu i Senatu w sprawach, o których mowa, jest także warunkiem rzetelności decyzji organów demokratycznego państwa w realizacji jego interesów w stosunkach zewnętrznych, co ma ścisły związek z art. 2 Konstytucji w związku z wyrażoną w jej preambule zasadą rzetelności i działania instytucji publicznych. Państwo, w którym władztwo w sprawach regulowania integracji europejskiej należy jedynie do rządu, ma słabszą pozycje negocjacyjną, a jego stanowisko może być zdeformowane resortowym punktem widzenia lub wpływem nacisków zewnętrznych.
D.3. Zdaniem wnioskodawcy, nie można zgodzić się ze spotykanym niekiedy poglądem, że ustawowe zapewnienie stanowiącego udziału Sejmu i Senatu w kształtowaniu stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej w sprawach, o których mowa wyżej, kolidowałoby z zasadą ogólnego kierownictwa Rady Ministrów w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi (art. 146 ust. 4 pkt 9 Konstytucji). Sprawowanie kierownictwa, o którym mowa, nie może przebiegać w próżni wolnej od uwarunkowań konstytucyjnych i ustawowych (por. art. 7 Konstytucji). Podział władz nie oznacza ich izolacji ani nie przekreśla konieczności współdziałania, a czasem wręcz imperatywnego oddziaływania jednej władzy na drugą na podstawie Konstytucji i ustaw. ?Okołotraktatowe? rozwiązania ustawowe w RFN i Republice Czeskiej, o których była mowa wyżej, polegają na tym, że izby ustawodawcze posiadają pewne stanowiące kompetencje w odniesieniu do inicjatyw rządowych w sprawach związanych z polityką integracji europejskiej, która jest programowana i wykonywana przez rząd. Trybunał niemiecki nazywa to ?wspólnym sprawowaniem władztwa w sprawach integracji europejskiej?, w Czechach mówi się o ?związanym mandacie rządu? w sprawach integracji europejskiej. Chodzi o to, aby analogiczne rozwiązania były wprowadzone w naszym kraju. Trudno byłoby zrozumieć, dlaczego z ogólnych przepisów Konstytucji RP miałby wynikać zakaz wspólnego sprawowania władztwa w sprawach integracji europejskiej przez rząd i izby ustawodawcze, czyli zakaz tego, co w Niemczech jest, według wiążącej wykładni FTK, wręcz konstytucyjnym nakazem.
Traktat z Lizbony przyznaje parlamentom narodowym kompetencje w zakresie polityki w sprawach Unii Europejskiej, które mogą być wykonywane nawet bez uzgodnienia z rządem danego państwa, a nawet wbrew jego stanowisku (np. prawo sprzeciwu wobec niektórych projektów aktów unijnych czy prawo zaskarżania takich aktów do ETS). Nikt nie zarzuca, że kompetencje te są nie do pogodzenia z art. 146 ust. 4 pkt 9 Konstytucji RP. Tym bardziej niezrozumiała i niezasadna byłaby teza o konstytucyjnej niedopuszczalności uzależnienia pewnych działań Rady Ministrów na forum unijnym od zgody Sejmu i Senatu, udzielanej na wniosek Rady Ministrów.
Członkiem Unii Europejskiej, która bywa określana jako ?wspólnota prawa?, jest nie Rada Ministrów RP, lecz Rzeczpospolita Polska jako suwerenne państwo, którego organy powinny uczestniczyć w sprawowaniu władztwa w sprawach integracji europejskiej stosownie do swej ustrojowej roli oraz charakteru i skutków decyzji podejmowanych w ramach polityki europejskiej naszego państwa. Powierzaniu Unii Europejskiej w coraz szerszym zakresie kompetencji prawodawczych, o ile jest jeszcze zgodne z Konstytucją, powinno towarzyszyć odpowiednie do tego włączanie izb ustawodawczych do procesu kształtowania stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej odnośnie do projektów unijnych aktów prawnych. Pogląd, że w tej sprawie konstytucyjne władztwo przysługuje wyłącznie Radzie Ministrów, jest niezgodny z treścią i aksjologią wzorca konstytucyjnego wskazanego w części III petitum i prowadzi do postępującej polityczno-ustrojowej marginalizacji polskich izb ustawodawczych, w tym zwłaszcza Senatu. Wprawdzie Traktat z Lizbony przyznaje parlamentom narodowym pewne nowe, stosunkowo skromne kompetencje w dziedzinie unijnego prawodawstwa, ale ? jak pokazuje praktyka w niektórych państwach członkowskich, w szczególności w RFN i Republice Czeskiej ? kompetencje te uznano za niewystarczające i parlamenty narodowe zostały wyposażone w dodatkowe kompetencje ?krajowe? poprzez odpowiednią wykładnię konstytucji i zmiany w ustawodawstwie wewnętrznym, których prawo unijne wszak nie zakazuje. Polska, szczycąca się bogatymi i oryginalnymi tradycjami parlamentarnymi, powinna być w ścisłej czołówce państw członkowskich, w których izby ustawodawcze mają stanowiący udział w sprawowaniu władztwa w sprawach integracji europejskiej.
D.4. Za niewystarczające i nieadekwatne do wagi spraw, których dotyczy wniosek, uważamy opiniodawcze uprawnienia komisji sejmowej i komisji senackiej na mocy ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej (Dz.U. nr 52, poz. 515 ze zm.). Uprawnienia opiniodawcze nie przysługują izbom, lecz ich komisjom, których opinie nie są bezwzględnie wiążące dla Rady Ministrów.
D.5. W części II petitum wnioskodawca czyni ustawodawcy zarzut pominięcia ustawodawczego. Wyrażając zgodę na ratyfikowanie Traktatu z Lizbony, a tym samym na związanie Rzeczypospolitej Polskiej postanowieniami wskazanymi w części I pkt 1 lit. b i pkt 2 lit. b petitum, ustawodawca nie ustanowił regulacji zwanej tu regulacją ?okołotraktatową?, a w orzecznictwie FTK ? ?towarzyszącą zgodzie na ratyfikację?, która jest konieczna ze względów konstytucyjnych przedstawionych wyżej. Nie jest rolą wnioskodawcy przesądzanie legislacyjnej ?lokalizacji? takiej regulacji ? czy miałaby to być część ustawy ratyfikacyjnej, czy osobna ustawa, czy też nowelizacja aktów dotychczas obowiązujących. Istotne jest, że powinna ona być sprzężona ze zgodą na ratyfikację i wejść w życie jednocześnie z wejściem w życie Traktatu z Lizbony. Wielu posłów głosowało za ustawą ratyfikacyjną w oczekiwaniu, że rząd wystąpi z inicjatywą ustawodawczą w sprawie odpowiedniej regulacji (tzw. ustawy kompetencyjnej), którą notabene w 2008 r. zapowiadano w toku rozpatrywania ustawy ratyfikacyjnej. Tak się jednak nie stało i wejściu w życiu Traktatu z Lizbony nie towarzyszy odpowiednia regulacja ?okołotraktatowa?.
E. Ocena Deklaracji nr 17 (część II petitum)
E.1. O normatywnym charakterze Deklaracji nr 17 świadczy kilka okoliczności.
Jedną z nich jest geneza tego dokumentu. Zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego (unijnego) przed krajowym prawem suwerennych państw członkowskich, a w szczególności przed normami ich konstytucji, nigdy nie miała i nadal nie ma oparcia w traktatach, nie ma też solidnego uzasadnienia teoretycznego. Idea takiego pierwszeństwa jest wytworem orzecznictwa ETS, który w tym zakresie wykroczył poza kompetencje powierzone mu przez państwa członkowskie. Zasada, o której mowa, została w sposób generalny i abstrakcyjny proklamowana dopiero w odrzuconym Traktacie ustanawiającym Konstytucję dla Europy. Jego art. I-6 tego brzmi: ?Konstytucja [dla Europy] i prawo przyjęte przez instytucje Unii w wykonywaniu przyznanych jej kompetencji mają pierwszeństwo przed prawem Państw Członkowskich? (Dz.Urz. UE 2004/C 310/12). Po odrzuceniu tego traktatu zasadę pierwszeństwa starano się ponownie wprowadzić do pierwotnego prawa unijnego w postaci protokołu, który na mocy nowego art. 51 TUE stałby się integralną częścią Traktatów. Protokół taki ostatecznie jednak nie został przyjęty. Obawiano się ? zapewne nie bez powodu ? że sformułowana frontalnie zasada pierwszeństwa będzie budzić, podobnie jak w przypadku eurokonstytucji, opory w wielu państwach członkowskich. Kwestionowana Deklaracja nr 17 stanowi więc próbę proklamowania owej zasady ?tylnymi drzwiami?.
O tym, że w Deklaracji 17 chodzi w istocie o tę samą treść normatywną, jaka jest zawarta w art. I-6 odrzuconej ?Konstytucji dla Europy?, świadczą pierwsze i ostatnie zdania Deklaracji, w których czytamy m.in.: ?Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem Państw Członkowskich na warunkach ustanowionych przez wspomniane orzecznictwo? (chodzi o orzecznictwo ETS); ?Fakt, że zasada pierwszeństwa nie zostanie włączona do przyszłego Traktatu, w żaden sposób nie narusza samej zasady ani obowiązującego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości?.
Centralną treść Deklaracji nr 17 stanowi wypowiedź: ?Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich?. Jest to wypowiedź o charakterze normatywnym, która w intencji jej autorów ? a także w potencjalnym odbiorze uczestników obrotu prawnego ? komunikuje treść prawnie obowiązującej reguły postępowania. Reguła ta ma charakter generalny (jest adresowana do klasy wszelkich podmiotów rozstrzygających ewentualne kolizje między prawem unijnym a prawem państwa członkowskich) i abstrakcyjny (dotyczy wszystkich możliwych sytuacji faktycznych, w których taka kolizja może się pojawić). Nie licząc odrzuconej ?Konstytucji dla Europy?, Deklaracja nr 17 jest pierwszym oficjalnym dokumentem wydanym w imieniu wszystkich państw członkowskich ? stron traktatów konstytuujących Unię, który proklamuje zasadę pierwszeństwa w sposób niewątpliwie generalny i abstrakcyjny. Wypowiedzi ETS, na które kwestionowana Deklaracja się powołuje, były natomiast zawsze elementem uzasadnienia orzeczenia w konkretnej sprawie.
Z żadnego postanowienia traktatowego nie wynika ani to, że tezy uzasadnień orzeczeń ETS mają walor obowiązujący dla wszystkich podmiotów i we wszystkich sprawach, ani też związanie ETS własnym orzecznictwem na zasadzie precedensu. Tymczasem Deklaracja nr 17 niewątpliwie proklamuje powszechnie obowiązujący walor zasady pierwszeństwa. Zaskarżony dokument transponuje bowiem dotychczasowy pogląd prawny funkcjonujący w orzecznictwie, iż ?Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem Państw Członkowskich?, na normatywną ? generalną i abstrakcyjną ? wypowiedź przedstawicieli państw uczestniczących w konferencji międzyrządowej. Przypomnijmy, że dokument ten był podpisany wraz z Traktatem z Lizbony i podlega ogłoszeniu łącznie z nim.
Normatywnego charakteru Deklaracji nr 17 nie podważa jej osobliwa redakcja ? posłużenie się na początku zwrotem ?Konferencja przypomina?, odesłanie do orzeczeń ETS czy ?Opinii Służby Prawnej Rady? oraz przeplatanie się w tekście dokumentu wypowiedzi normatywnych z metaprawnymi czy prawnofiloficznymi.
Również nadużycie formy deklaracji do generalnego i abstrakcyjnego proklamowania powszechnie obowiązującej (w intencjach autorów) zasady prawnej, która pierwotnie miała być proklamowana w formie traktatowej, nie pozbawia kwestionowanego dokumentu charakteru normatywnego i nie czyni zbędnym poddanie go kontroli z punktu widzenia konstytucyjności. W dziejach sądownictwa konstytucyjnego, także w Polsce, znane są przypadki, kiedy autor regulacji sięga po ?łatwiejszą?, choć z legalistycznego punktu widzenia w danej sytuacji niedopuszczalną formę jej ustanowienia, jeżeli działanie lege artis w celu osiągnięcia zamierzonego celu natrafia lub natrafiałoby na polityczne opory (np. zastosowanie formy obwieszczenia zamiast formy ustawy nowelizującej). Rolą sądownictwa konstytucyjnego jest m.in. przeciwdziałanie tego rodzaju kamuflażom i nadużyciom.
Wobec ?wielkiej różnorodności doniosłych społecznie aktów prawnych o trudnym do zdefiniowania lub wymykającym się jednoznacznym określeniom charakterze? Trybunał Konstytucyjny ?zawsze stał na stanowisku, że jeżeli w aktach tych odnajdujemy jakąkolwiek treść normatywną, to nie ma podstaw wyłączenia ich spod kontroli konstytucyjności czy legalności, zwłaszcza wtedy gdy w grę wchodzi ochrona praw i wolności człowieka i obywatela. Trybunał Konstytucyjny stosuje w takich sytuacjach swoiste domniemanie normatywności aktów prawnych. W przeciwnym bowiem wypadku, biorąc pod uwagę dużą liczbę takich aktów prawnych, wydawanych przez różne organy państwa, a niekiedy także inne podmioty, większość z nich pozostawałaby poza jakąkolwiek instytucjonalną i skuteczną kontrolą ich konstytucyjności lub legalności? (z uzasadnienia wyroku z 22 września 2006 r., sygn. U 4/06). Dodajmy, że zasada pierwszeństwa o treści proklamowanej w zaskarżonym akcie ma trudne do ogarnięcia implikacje ustrojowe i ma zastosowanie również w dziedzinach wrażliwych z punktu wiedzenia ochrony praw i wolności człowieka i obywatela.
E.2. Deklaracja nr 17 przyjmuje radykalną ? bezwyjątkową i bezwarunkową ? treść zasady pierwszeństwa, ukształtowaną w orzecznictwie ETS. W odnośniku nr 1 przytacza jako powszechnie obowiązującą tezę z uzasadnienia wyroku ETS z 1964 r. w sprawie Costa przeciwko ENEL, oderwaną od tamtej indywidualnej i konkretnej sprawy: ?Prawu utworzonemu na podstawie Traktatu [...] nie można [...] przeciwstawiać w postępowaniu sądowym [przed sądem państwa członkowskiego] jakiegokolwiek wewnętrznego aktu prawnego?. Oznacza to adresowany do wszystkich organów stosujących prawo, nie wyłączając sądów konstytucyjnych, we wszystkich państwach członkowskich i we wszystkich sprawach, nakaz dawania pierwszeństwa każdej normie prawa unijnego przed każdą normą prawa krajowego, nie wyłączając narodowej konstytucji (por. wyrok ETS z 17 grudnia 1970 r. w sprawie Internationale Handelsgesellschaft, sygn. 11/70). Ignoruje się przy tym, że to właśnie narodowa konstytucja ? co należy za orzecznictwem niemieckiego FTK mocno podkreślić ? jest źródłem obowiązywania norm wspólnotowych w porządku prawnym danego państwa i w suwerenny sposób wytycza nieprzekraczalne granice podporządkowania się organów krajowych aktom wspólnotowym.
Omawiany nakaz implicite wyklucza alternatywne względem zasady pierwszeństwa sposoby usuwania kolizji między prawem unijnym a prawem krajowym. Oczywiście wyklucza również badanie przez sędziego krajowego, czy prawodawca unijny ustanowił domagającą się zastosowania w porządku krajowym normę w ramach powierzonych mu przez państwo kompetencji, czy też wykroczył poza te ramy.
E.3. Kwestionowana zasada pierwszeństwa ma charakter pozatraktatowy. Deklaracja nr 17 nie ukrywa tego faktu, cytując opinię, według której w czasie wydania orzeczenia ETS w sprawie Costa przeciwko ENEL ?w Traktacie nie było żadnej wzmianki o zasadzie pierwszeństwa? (podkr. wnioskodawcy). Należy z całym naciskiem dodać, że wobec odrzucenia ?Konstytucji dla Europy? stan ten nie uległ zmianie; nie zmienia go Traktat z Lizbony, ponieważ w świetle nowego art. 51 TUE Deklaracja nr 17 nie ma rangi normy traktatowej.
Według pierwszego zdania Deklaracji treść prawnej zasady pierwszeństwa (jej ?warunki?) zostały ustanowione (!) przez ETS. Owo ?ustanowienie? nawet nie ma pozorów wykładni postanowień traktatowych, lecz ma cechy swobodnego prawotwórstwa, do którego ETS jako organ sądowniczy absolutnie nie jest powołany; odwołuje się do nieoczywistych przesłanek prawnofilozoficznych i celowościowych ? w sposób niezwykle mętny wskazuje na ?niezależne źródło? regulacji wspólnotowych oraz ich ?szczególną naturę?, na rzekome zagrożenia ich ?charakteru wspólnotowego?, gdyby taka zasada nie obowiązywała, na rzekome niebezpieczeństwo ?zakwestionowania samych podstaw prawnych Wspólnoty? itp. Ale przecież państwa członkowskie nie powierzyły ETS kompetencji do dopełniania norm traktatowych o ?zasady prawne? nieznane traktatom; powierzyły mu jedynie ograniczone kompetencje traktatowe do rozstrzygania sporów prawnych wynikających z prawa wspólnotowego oraz do orzekania o jego ważności i wykładni. Tymczasem kwestionowana zasada pierwszeństwa głęboko ingeruje w porządek stosowania prawa na terytorium suwerennych państw członkowskich, co jest z reguły domeną ich regulacji konstytucyjnych.
O ile trudno znaleźć konkretne postanowienie traktatowe, z którego dałoby się przekonująco wywieść kwestionowaną zasadę, o tyle można wskazać takie postanowienia traktatowe, względem których pozostaje ona w napięciu, jeśli nie w otwartej sprzeczności. Dotyczy to w szczególności art. 4 ust. 1 i 2 oraz art. 5 TUE, proklamujących zasady przyznania kompetencji, ich wykonywania zgodnie z wymaganiami pomocniczości i proporcjonalności oraz poszanowania przez Unię tożsamości narodowej państw członkowskich związanej z ich strukturami politycznymi i konstytucyjnymi. Dotyczy to także dobrowolnego charakteru członkowstwa w Unii, która ma być organizacją służebną wobec państw członkowskich, a nie odwrotnie.
Radykalne rozumienie zasady pierwszeństwa, którego powszechne obowiązywanie proklamuje Deklaracja nr 17, jest stałym elementem orzecznictwa ETS, do którego zaskarżony akt odsyła. Na przykład w swym wyroku z 21 czerwca 2007 r., sygn. C 231/06, luksemburski Trybunał wskazał m.in., że ?w razie stwierdzenia dyskryminacji sprzecznej z prawem wspólnotowym sąd krajowy zobowiązany jest ? dopóki nie zostaną przyjęte środki zmierzające do przywrócenia równego traktowania ? do niestosowania wszelkich dyskryminujących przepisów krajowych bez konieczności żądania lub oczekiwania uprzedniego uchylenia tych przepisów przez ustawodawcę?.
E.4. Trudno nie zauważyć że proklamowana w Deklaracji nr 17 zasada pierwszeństwa ? o treści konstruowanej w oparciu o orzecznictwo ETS ? jest kopią zasady pierwszeństwa obowiązującej w niektórych państwach federalnych na mocy ich ustaw zasadniczych. W RFN zasada ta obowiązuje w relacji prawa federalnego do prawa krajów związkowych (art. 31 UZ). Ale już np. konstytucja Republiki Austrii, mimo że jest to państwo federalne, zasady takiej nie zna, zaś wybitny teoretyk prawa zaliczany do autorów tego aktu, cytowany juz Hans Kelsen, wręcz kwestionował poprawność owej zasady ze stanowiska teoretycznego, pisząc: ?Do paradoksów teorii państwa federalnego należy to, że zasadę >>prawo federalne ma pierwszeństwo przed prawem krajowym<< uznaje ona za odpowiadającą rzekomo istocie tego państwa [...] Łatwo wykazać, że nic nie jest tak bardzo sprzeczne z ideą państwa federalnego jak właśnie przywołana zasada, która polityczną i prawną egzystencję krajów związkowych uzależnia od dobrej woli federacji [...] prawo federalne tak samo nie może mieć pierwszeństwa przed prawem krajowym, jak prawo krajowe nie może mieć pierwszeństwa przed prawem federalnym [...] należy je traktować w ich wzajemnych relacjach jako równorzędne? (H. Kelsen, op. cit, s. 6Cool. Skoro nawet w państwie federalnym inkryminowana zasada nie ma dostatecznego uzasadnienia, to o ileż bardziej wątpliwa i dysfunkcjonalna jest ona w relacjach między organizacją międzynarodową zrzeszającą suwerenne państwa a tymi państwami.
E.5. Obowiązywanie zasady pierwszeństwa rozumianej zgodnie z Deklaracją nr 17 w odniesieniu do aktów prawa pochodnego niewątpliwie współokreśla treść kompetencji prawodawczej przekazanej przez Rzeczpospolita Polską prawodawcy unijnemu. Z tego punktu widzenia jej ustanowienie mogłoby nastąpić jedynie wprost w umowie międzynarodowej, o której mowa w art. 90 ust. 1 (wniosek z art. 90 ust. 1 Konstytucji; por. wyżej, B.1.4). W stosunku do treści kwestionowanego dokumentu jego formalna ranga ? deklaracja załączona do Aktu końcowego ? jest więc zdecydowanie za niska. Sygnalizowany tu problem jest jednak o tyle bezprzedmiotowy, że w świetle wzorca konstytucyjnego wskazanego w części II petitum zakres i sposób stosowania pierwszeństwa prawa unijnego przed prawem wewnętrznym jest w Rzeczypospolitej Polskiej domeną regulacji konstytucyjnej, która nie może być zmieniana czy modyfikowana na poziomie podkonstytucyjnym, choćby nawet w trybie art. 90 Konstytucji.
E.6. Zdaniem wnioskodawcy, do każdego państwa członkowskiego Unii Europejskiej należy w istocie suwerenne decydowanie o tym, jakie obowiązują na jego terytorium mechanizmy rozstrzygania ewentualnych kolizji między normami prawa krajowego a normami prawa unijnego. Państwo członkowskie może ustanowić regułę pierwszeństwa jako regułę kolizyjną w zakresie szeroko rozumianego stosowania prawa, może także stosować inne efektywne mechanizmy, może też dopuścić kombinację kilku mechanizmów.
W polskim porządku prawnym jest to materia zastrzeżona do regulacji konstytucyjnej. Regulacja ta została ustanowiona jeszcze przed przystąpieniem Polski do Unii, pozostaje niezmieniona, była dobrze znana wszystkim naszym partnerom w momencie akcesji. Akcesja ta nastąpiła na podstawie obowiązującej Konstytucji RP, z której prawo unijne czerpie moc obowiązywanie na terytorium Rzeczypospolitej i z którą musi być ono w pełni zgodne.
E.7. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej wyczerpująco reguluje zagadnienie pierwszeństwa jako mechanizmu rozstrzygania kolizji między prawem unijnym a prawem krajowym w sferze stosowania prawa. Nie ma tu miejsca na żadne konkurencyjne regulacje stanowione czy to przez ETS, czy przez konferencje międzyrządowe.
Mechanizm ten musi przede wszystkim uwzględniać dyspozycję art. 8 ust. 1 Konstytucji. Wynika z niej, że postanowienia umowy międzynarodowej ratyfikowanej za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie oraz normy pochodnego prawa stanowionego przez organizację międzynarodową mogą być stosowane pod rządami Konstytucji RP, jeżeli są z nią zgodne. Możliwość ich stosowanie na zasadzie pierwszeństwa przed polskimi ustawami nie może czynić zbędnym ani bezprzedmiotowymi kontroli konstytucyjności tych pierwszych w formach dopuszczonych przez Konstytucję, w tym kontroli konkretnej, inicjowanej przez organy stosujące prawo.
Z pierwszeństwa stosowania przed polskimi ustawami, przewidzianego w art. 91 ust. 2 i 3, nie mogą więc korzystać postanowienia traktatowe ani przepisy prawa pochodnego niezgodne z Konstytucją RP. Niezgodność ta może polegać na ustanowieniu normy w sposób niezgodny z Konstytucją, na ingerowaniu przez tę normę w materię konstytucyjnie zastrzeżoną do regulacji wyłącznie w formie ustawy (np. art. 22, art. 31 ust. 3, art. 41 ust. 2, art. 64 ust. 3, art. 217 Konstytucji) lub na treściowym naruszeniu ogólnych zasad bądź szczegółowych dyspozycji Konstytucji (np. art. 18 Konstytucji, dotyczącego małżeństwa, rodziny, macierzyństwa i rodzicielstwa).
Na mocy art. 8 ust. 2 Konstytucji jej przepisy z reguły stosuje się bezpośrednio. W tym zakresie postanowienia traktatowe i przepisy prawa pochodnego w ogóle nie korzystają z pierwszeństwa, co wynika już z brzmienia art. 91 ust. 2 i 3 Konstytucji, które mówią o pierwszeństwie przed ustawami, ale nie przed Konstytucją (potwierdził to Trybunał Konstytucyjny w wyroku w sprawie o sygnaturze K 18/04). Konsekwentnie należy przyjąć, że nie mogą one być stosowane nawet posiłkowo, jeśli ich stosowanie powodowałoby ograniczenie bezpośredniego stosowania Konstytucji.
Reguły pierwszeństwa z art. 91 ust. 2 i 3 Konstytucji nie uchylają kompetencji każdego polskiego sądu do przedstawienia Trybunałowi Konstytucyjnemu pytania prawnego, jeżeli regulacje prawa unijnego mające zastosowanie w sprawie sąd uznaje za niezgodne z Konstytucją (można sądzić, że ?aktem normatywnym? w rozumieniu art. 193 Konstytucji może być także regulacja pierwotnego lub pochodnego prawa unijnego). Nie może więc być mowy o podporządkowaniu się polskiego sądu nakazowi wynikającemu z Deklaracji nr 17 (w związku z orzecznictwem ETS), aby stosować prawo unijne bez oglądania się na inne organy państwa.
W odniesieniu do art. 91 ust. 3 należy ponadto zauważyć, że pierwszeństwo norm prawa pochodnego przed polskimi ustawami dotyczy jedynie norm prawa pochodnego bezpośrednio stosowalnych na mocy umowy międzynarodowej konstytuującej organizację międzynarodową (w tym wypadku Unię Europejską). To zawężające unormowanie konstytucyjne stawia otwartą kwestię badania przez organy Rzeczypospolitej Polskiej, czy akt prawa pochodnego subiektywnie domagający się bezpośredniego stosowania na terytorium naszego państwa jest aktem ustanowionym w ramach kompetencji przekazanej przez Rzeczpospolitą Polską w trybie art. 90 Konstytucji, czy też aktem wydanym z przekroczeniem traktatowego upoważnienia.
E.8. Nakaz dawania przez polskich sędziów pierwszeństwa prawu europejskiemu przed prawem krajowym nawet wtedy, gdy chodzi o normy konstytucyjne, adresowany bez różnicy do wszystkich organów Rzeczypospolitej Polskiej stosujących prawo, a więc także do Trybunału Konstytucyjnego, oznacza, że temu ostatniemu zabrania się orzekania o niezgodności norm prawa unijnego z Konstytucją RP, czyli wykonywania w tym zakresie jego konstytucyjnych kompetencji (m.in. wynikających obecnie z art. 79, 188 i 193 Konstytucji oraz tych, które mogą mu być przyznane w przyszłości). Deklaracja ustanawia zatem regułę konkurencyjną w stosunku do dyspozycji art. 195 ust. 1 Konstytucji RP. Przepis ten brzmi: ?Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji?. Z reguły postępowania zawartej w zaskarżonej Deklaracji nr 17, według której ?Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem Państw Członkowskich?, i to bez wyjątku dla ?jakiegokolwiek wewnętrznego aktu prawnego?, wynika ? z punktu widzenia uzurpacji autorów kwestionowanej zasady pierwszeństwa ? wyłom w zakresie stosowania art. 195 ust. 1 Konstytucji RP, który można wyrazić słowami: ?Jednakże w przypadku niezgodności między Konstytucją a pierwotnym lub pochodnym prawem unijnym sędziowie Trybunału Konstytucyjnego podlegają tylko prawu unijnemu?.
E.9. Porównanie treści zasady pierwszeństwa proklamowanej w Deklaracji nr 17 z treścią regulacji konstytucyjnej prowadzi zatem do wniosku, że ta pierwsza idzie o wiele dalej i w swych istotnych elementach nie da się pogodzić z wzorcem konstytucyjnym. Jest tak w szczególności dlatego, że Deklaracja nr 17 domaga się od wszystkich organów Rzeczypospolitej Polskiej stosowania norm unijnego prawa pierwotnego i pochodnego bez względu na ich zgodność z Konstytucją RP, a w przypadku kolizji normy pierwotnego lub pochodnego prawa unijnego z polską normą konstytucyjną każe zawsze i bezwzględnie przyznawać pierwszeństwo tej pierwszej.
E.10. Ubocznie można zauważyć, że obowiązywanie zasady pierwszeństwa o treści proklamowanej w Deklaracji nr 17, czyli w wersji o wiele bardziej radykalnej niż według Konstytucji RP, bynajmniej nie jest konieczne do rzetelnego, zgodnego z art. 9 Konstytucji i art. 4 ust. 3 TUE wywiązywania się przez Polskę z jej międzynarodowych zobowiązań w sprawach integracji europejskiej. Radykalnie rozumiana zasada pierwszeństwa nie jest prawną implikacją cytowanych unormowań, lecz jest konstrukcją ideologicznie nacechowaną, służącą forsowaniu tendencji eurofederalistycznych i zdobywaniu przez niemające demokratycznego mandatu instytucje zaliczane do ?eurokracji? pozycji de facto autonomicznej i nadrzędnej wobec państw członkowskich.




Załączniki: lista posłów popierających wniosek
+ 6 odpisów wniosku


--------------------------------------------------------------------------------

_______________
[1]Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej 2007/C 306/01. W dniu sporządzenia niniejszego wniosku Traktat z Lizbony i dokumenty towarzyszące nie były jeszcze ogłoszone w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. Wobec zakończenia procesu ratyfikacyjnego we wszystkich państwach stronach Traktatu (fakt notoryjny) ogłoszenie w Dzienniku Ustaw zapewne nastąpi niebawem.
[2]W całym wniosku oznaczenia cyfrowe bez nawiasów kwadratowych odnoszą się do nowej numeracji artykułów w obu traktatach zmienionych Traktatem z Lizbony, ustalonej w załączniku wymienionym w art. 5 tegoż Traktatu. Wersje skonsolidowane obu zmienionych traktatów: Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej 2008/C 115/01. W petitum oznaczenia cyfrowe w nawiasach kwadratowych odnoszą się do numeracji tymczasowo przyjętej w odpowiednim artykule (art. 1 lub art. 2) Traktatu z Lizbony.
_______________
[3]Deklarację tę ogłoszono dwukrotnie (w identycznym brzmieniu) w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej:
C 2007/C 306/256 oraz 2008/C 115/344. Oznaczenie Aktu końcowego opiera się tu na drugim z przytoczonych źródeł.
"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lis 28, 2009 10:33 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091128&typ=po&id=po05.txt

NASZ DZIENNIK Sobota-Niedziela, 28-29 listopada 2009, Nr 279 (3600)

" Do Trybunału Konstytucyjnego trafił pierwszy wniosek o sprawdzenie zgodności traktatu lizbońskiego z Konstytucją
Lizbona w Trybunale



Poselski wniosek o orzeczenie przez Trybunał Konstytucyjny niezgodności z Konstytucją RP traktatu z Lizbony został złożony - poinformował Antoni Macierewicz, poseł PiS. Skarga w głównej mierze dotyczy zapisów dopuszczających stanowienie przez Radę Unii Europejskiej wbrew stanowisku Rzeczypospolitej Polskiej aktów prawnych obowiązujących na terytorium Polski lub wiążących ją w stosunkach zewnętrznych. Posłowie chcą też, by Trybunał w przypadku uznania zgodności traktatu z Konstytucją wskazał, iż konieczne są regulacje dające Polsce możliwość autonomicznego decydowania o przyjęciu lub odrzuceniu tworzonego w oparciu o traktat prawodawstwa europejskiego.

Posłowie uznali za niegodne z Ustawą Zasadniczą (z wyrażoną w preambule Konstytucji zasadą suwerennego i demokratycznego stanowienia Rzeczypospolitej Polskiej o losie Ojczyzny oraz zasadą nadrzędności Konstytucji nad wszelkim prawem obowiązującym w Polsce) zapisy traktatu lizbońskiego dopuszczające stanowienie przez Radę Unii Europejskiej wbrew stanowisku Rzeczypospolitej Polskiej aktów prawnych obowiązujących na terytorium naszego kraju lub wiążących go w stosunkach zewnętrznych. - W tym wniosku wskazujemy m.in., że gdyby przyjąć przepisy, które traktat lizboński zawiera, to one zabierają samemu TK realną władzę, bo zmuszają go do zaakceptowania nigdzie niekontrolowanych i niepowstających w demokratyczny sposób rozstrzygnięć Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który jest ciałem pochodzącym z "samowyboru" - podkreślił poseł Antoni Macierewicz. Jak zaznaczył, zaaprobowanie traktatu w obecnym kształcie odbiera Polsce niepodległość i suwerenność. Macierewicz przypomniał też, że parlament niemiecki wyraził zgodę na podpisanie traktatu pod warunkiem przyjęcia ustawodawstwa mówiącego, iż każda procedura rekomendowana przez Radę Europejską będzie akceptowana, jeśli zyska większość głosów w obu izbach parlamentu. - Taki wniosek stawiamy, by ewentualnie, gdyby TK serio chciał traktować traktat lizboński, to powinien wskazać, że Sejm RP takie ustawodawstwo także powinien przyjąć - czyli powinien warunkować każde rozstrzygnięcie, które zapadałoby zgodnie z traktatem, wcześniejszymi ustawami sejmowymi w tej mierze. Gdyby takich ustaw akceptujących nie było lub nie byłoby zgody w drodze referendum, to wtedy takie postanowienie unijne Polski obowiązywać nie będzie - dodał poseł. Chodzi o wyrażenie zgody na przyjęcie unijnego prawodawstwa przez 2/3 Sejmu i 2/3 Senatu lub w powszechnym referendum. Macierewicz zauważył, że w innym wypadku będziemy mieli do czynienia z samorezygnacją z suwerenności państwowej i zgodą na stworzenie niekontrolowanego państwa federalnego, którego bylibyśmy tylko częścią, i to "częścią, która musiałaby codziennie słyszeć dyktat, nie mając na stanowienie tego dyktatu jakiegokolwiek wpływu". Pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego podpisało się 63 posłów, głównie z PiS."
Marcin Austyn
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lis 28, 2009 10:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=19148

Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o unieważnienie traktatu lizbońskiego
pos. Antoni Macierewicz (2009-11-27)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/11/2009.11.27.akt03.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2009.11.27.akt03&d=2009-11-27
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Gru 04, 2009 8:41 am    Temat postu: prof. Krystyna Pawłowicz; Witajcie w euroregionie polskim! Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091204&typ=my&id=my11.txt

NASZ DZIENNIK Piątek, 4 grudnia 2009, Nr 284 (3605)

"Witajcie w euroregionie polskim!

Prof. Krystyna Pawłowicz

1 grudnia 2009 r. wszedł w życie traktat lizboński, którego postanowienia są kolejnym krokiem w kierunku tworzenia jednolitego państwa europejskiego. To następny etap osłabiania reguł demokracji nie tylko w Polsce, ale we wszystkich państwach Unii. Politycy europejscy "przepchnęli" ten dokument dzięki sztuczkom i wywieraniu presji, z pominięciem woli społeczeństw państw członkowskich, zwłaszcza wyrażonej w demokratycznych procedurach referendów.


W Polsce nie było żadnej merytorycznej, uczciwej, publicznej dyskusji społecznej na temat zmian i skutków, które przyniesie Polsce traktat. Jedyną wartością, o której przy tej okazji mówią jego zwolennicy, jest "potrzeba usprawniania funkcjonowania Unii i jej procesów decyzyjnych". Traktat nie ma na celu - jak widać - wzmacniania państw członkowskich, lecz przeciwnie, dalszą centralizację władzy w organach Unii i ułatwienie jej biurokracji "podejmowania decyzji", jak też osłabienie "oporu" państw uczestniczących w unijnych procedurach decyzyjnych. Traktat przeniósł więc kolejne istotne kompetencje suwerennych państw na rzecz organów urzędniczych i politycznych UE. Dokument ten pozbawił państwa członkowskie prawa weta w kolejnych 40 obszarach spraw, zamieniając obowiązującą wobec nich zasadę jednomyślności na decydowanie - co do zasady - większością głosów. Głosowanie jednomyślne (czyli możliwość weta) pozwalało państwom sprzeciwić się podejmowaniu w UE decyzji niekorzystnych dla ich interesów czy bezpieczeństwa. Od 1 grudnia 2009 r. państwa nie mogą już same w kolejnych 40 obszarach się obronić i muszą szukać sojuszników. W praktyce, wobec naturalnych rozbieżności i skomplikowania relacji między różnymi państwami, może się to okazać trudne do osiągnięcia. Polska w wielu istotnych dla nas sprawach nie będzie już mogła odmówić poddania się nawet najbardziej szkodliwym dla naszego państwa decyzjom unijnym.

Polska bez prawa weta
Z 1 grudnia 2009 r. Polska utraciła prawo weta np. w zakresie kontroli wykonywania uprawnień wykonawczych przez Komisję Europejską, czyli przez unijny rząd. Straciła je również w sprawach podejmowania i wykonywania działalności gospodarczej prowadzonej na własny rachunek. Polska nie będzie już mogła sprzeciwić się skutecznie decyzjom Unii dotyczącym "niezgodności" naszej polityki gospodarczej z ogólnymi kierunkami unijnej polityki w tym zakresie. Będziemy musieli też poddać się decyzjom Unii w sprawach środków, które nakaże nam ona podjąć dla ograniczenia deficytu budżetowego, zaakceptować niekorzystne dla nas reguły funkcjonowania Europejskiego Banku Centralnego.
Polska nie będzie już mogła zawetować szkodliwych dla swych interesów decyzji wyznaczających zadania, cele priorytetowe (np. pomijające Polskę), określających organizację funduszy strukturalnych i zasady ich działania oraz funkcjonowanie Funduszu Spójności finansującego zacofane tereny w Polsce. Unia zapowiadała zresztą, że dalej już nie będzie poziomów rozwoju Europy Wschodniej wyrównywać, a środki te przeznaczy raczej na "krzewienie wartości europejskich".
Po 1 grudnia 2009 r. Unia może Polsce narzucić - wbrew naszym interesom - także politykę azylową; większością głosów - choćby przy naszym sprzeciwie - wyznaczyć członków Zarządu Europejskiego Banku Centralnego itd., itd.
Zgoda polskich władz na oddanie Brukseli kolejnych 40 obszarów dotychczas suwerennych kompetencji organów państwa polskiego i dobrowolne wyzbycie się w tym zakresie możliwości zawetowania szkodliwych dla Polski unijnych decyzji oznacza też dalsze istotne marginalizowanie naszego kraju, Polaków i polskiego parlamentu. Traktat lizboński i niedemokratyczny sposób jego przeforsowania dowodzą dalszego ograniczania reguł demokracji. Przykład Irlandii też jest tego jaskrawym dowodem. W trakcie batalii o ten kraj widoczna była w Europie różnica w zachowaniach elit władzy poszczególnych państw, w tym niestety także polskich, które wywierały presję na Irlandczyków, ingerując bezceremonialnie w ich sprawy wewnętrzne, a działaniami różnych środowisk społecznych, które wspierając Irlandczyków i ich prawo do samostanowienia, tym samym wspierały demokrację. Elity władzy zaś reguły demokracji arogancko łamały, a naród irlandzki upokorzyły.
Traktat lizboński istotnie zwiększył zakres zadań i kompetencji organów urzędniczych i wykonawczych Unii kosztem uprawnień jej członków. Jesteśmy świadkami "wypłukiwania" narodowych instytucji pochodzących z demokratycznych wyborów. Z ich podstawowych, konstytucyjnych, naturalnych zakresów działania. Udział w rozmontowywaniu ustrojów demokratycznych swych państw biorą przedstawiciele władzy, środowiska nauki, kultury i media, które dowodzą "anachroniczności" demokracji i wyższości "sprawności", "racjonalności" władz wykonawczych i centrów ponadnarodowych. Sprawność działania - ich zdaniem - wymaga scentralizowania ogromnej władzy i marginalizacji roli parlamentów, które rzekomo "realizują egoizmy narodowe" utrudniające Unii "wspieranie pokoju, jej wartości i dobrobytu jej narodów".
To nie narody ani parlamenty w sposób demokratyczny, lecz rządy, czyli władze wykonawcze, w sposób naruszający fundamenty demokracji i jawności wyznaczyły wygodnego dla najsilniejszych państw Unii (Niemiec i Francji) nieznanego szerzej kandydata z Belgii na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, zwanego "prezydentem Unii". Z kolei grupa kilku premierów socjaldemokratycznych średnich państw z Wielką Brytanią i Hiszpanią (bez udziału Polski) uzgodniła na swoim zamkniętym spotkaniu w jednej z ambasad kandydaturę byłej lewackiej anarchistki atakującej w przeszłości za sowieckie pieniądze demokratyczny system swego kraju (Wielka Brytania) na stanowisko "wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa", odpowiednika ministra spraw zagranicznych. Obie funkcje obsadzono poza przyjętymi procedurami, uniemożliwiając nawet publiczne ich odpytanie przez głosujących. Zarówno społeczeństwa, jak i parlamenty państw członkowskich nie miały na te "wybory" żadnego wpływu. Mamy więc teraz dwie twarze Unii. Osobiście wstydzę się, że Polskę wobec świata reprezentować będą osoby typu Hermana van Rompuya czy Catherine Ashton. Wstydzę się za polskich urzędników, którzy na takich "naszych reprezentantów" w niegodnych procedurach głosowali. Wstyd mi także za polski Sejm, który w ogóle w tych okolicznościach nie zabrał głosu i nie przejawiał większego zainteresowania losami Polski, jej reprezentacji personalnej wobec innych państw. To także jest przykład "porzucania" reguł demokracji przez struktury (parlamenty), które są przecież wyłaniane metodą demokratyczną i ich naturalną rolą jest demokrację chronić, a zwalczać jej ograniczenia.

Po co nam taki Sejm?
Postawa parlamentów także pokazuje patologię trawiącą współczesne państwa europejskie. Polski Sejm również działa w sposób "samobójczy", podważając zarówno rację ustrojową, jak i polityczną swojego istnienia. Można zapytać, po co nam Sejm, który kilka lat temu zgodził się na oddanie swej władzy prawodawczej za granicę, w ręce urzędników innych państw. Traktatem o akcesji przekazano Unii ogromną władzę nad Polską, a zwłaszcza nad jej gospodarką. Decyzje dotyczące ok. 80 proc. spraw z tego obszaru podejmowane będą teraz poza Polską, a rola Sejmu, za jego własną zgodą, ograniczona została do wprowadzania w Polsce nakazów i decyzji podejmowanych niedemokratycznie poza jej granicami. Ustawę, akt woli polskiego Narodu, Sejm i władze sprowadziły do roli mało znaczących, często zmienianych dokumentów, których główną funkcją stało się wprowadzenie w Polsce obcych, często szkodliwych dla nas pomysłów i polityki (zob. przykład stoczni).
Posłowie pytają teraz nie o to, czy dane rozwiązanie unijne służy interesom Polski, lecz o to, czy nasz pomysł dobry w rozwiązaniu naszych problemów będzie przychylnie przyjęty w Unii.
Podobnie ustawą z 2004 r. polski Sejm oddał - dobrowolnie - swe uprawnienia do decydowania o sprawach polskich w stosunkach z UE w ręce rządu, tj. władzy wykonawczej (niepochodzącej z wyborów). Sejm zadowolił się informacjami i możliwością przedstawiania niewiążących opinii wobec rządu. Tym samym Sejm zrezygnował ze swych konstytucyjnych obowiązków i - moim zdaniem - pozostaje od czasu akcesji do Unii w roli sprzecznej z jego pozycją ustrojową. Stopniowo wyrzekał się wykonywania swoich obowiązków, w tym funkcji reprezentowania suwerena, czyli Narodu, nas wszystkich. Sejm sam sprowadził się obecnie do roli maszynki wdrażającej w Polsce obce prawa i wartości niejednokrotnie ze szkodą dla jej interesów. Po co zatem Polsce taki Sejm, skoro nie chce jej służyć?

Kto reprezentuje Polaków wobec świata?
Fakt, że 1 grudnia traktat lizboński wszedł w życie, jest także, może bezwiedną, winą samych Polaków, którzy w większości (wedle sondaży i referendów) popierają członkostwo Polski w Unii Europejskiej, choć kompletnie nie rozumieją skutków tego udziału. Brak elementarnej wiedzy na ten temat, dezinformowanie społeczeństwa przez przedstawicieli władz, media, środowiska naukowe sprawia, iż przeciętni ludzie dobrowolnie głosują za czymś, co przynosi im szkodę. I nie zdają sobie z tego sprawy, nie potrafiąc logicznie łączyć faktów i oddzielić ich od nachalnej, wszechobecnej unijnej propagandy. Polacy, nie szukając wiedzy o tym, czym w istocie jest struktura o nazwie Unia Europejska, miotają się między sprzecznymi wyborami. Z jednej strony np. chcą silnego prezydenta polskiego z prawem weta wobec ustaw, który konstytucyjnie jest "reprezentantem państwa [polskiego] na zewnątrz", tj. zagranicą, a równocześnie popierają ideę UE i traktat lizboński, który 1 grudnia 2009 r. funkcję reprezentacji Unii, w tym Polski, "na zewnątrz w sprawach dotyczących wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa" powierzył także drugiemu prezydentowi, tyle że zagranicznej struktury polityczno-państwowej. To kto w końcu nas reprezentuje wobec świata? Czy mamy aż dwóch prezydentów o tych samych częściowo funkcjach reprezentacyjnych? Polacy o to nie pytają, nie wnikają, bo "polityka ich nie interesuje".
Od 1 grudnia 2009 r. pozycja Polski w Europie ulegnie dalszemu osłabieniu i marginalizacji, również dlatego, że traktat lizboński utworzył, także dla Polski, wspomniany urząd "ministra spraw zagranicznych Unii". Według traktatu, kompetencje Unii w zakresie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa (a których Polska wcześniej zrzekła się na rzecz Unii) obejmują "wszelkie dziedziny polityki zagranicznej i ogół spraw dotyczących bezpieczeństwa Unii [także Polski], w tym stopniowe określanie wspólnej polityki obronnej, która może prowadzić do wspólnej obrony". Czy to oznacza, że w zakresie tak ogólnikowo i niejasno określanych kompetencji unijnego ministra polscy ministrowie spraw zagranicznych i obrony już swych konstytucyjnych obowiązków nie wykonują, skoro Polska wcześniej przekazała do decyzji Unii te kompetencje traktatami o akcesji i lizbońskim?
Polskie społeczeństwo utrzymywane jest w niewiedzy na temat rzeczywistych relacji Polski z UE, a w ulicznych sondażach daje dowody swej infantylnej wiedzy w tych sprawach. Ale jasności nie mają także osoby zajmujące się sprawami europejskimi. Ostateczne decyzje dotyczące interpretacji celowo niejasno formułowanych unijnych regulacji wydaje zainteresowana w umacnianiu swej władzy biurokracja i funkcjonariusze Brukseli.

Deklaracja nr 17 nie jest prawem
Z dniem 1 grudnia siła polskiego głosu w UE została istotnie zredukowana. Traktat lizboński kolejny raz pokazuje, iż Unia jest rodzajem spółki handlowej, w której pozycja danego państwa członkowskiego zależy od liczby jego ludności i siły ekonomicznej. Reguły działania Unii nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi zasadami prawa międzynarodowego, a zwłaszcza z zasadą suwerennej równości państw, która jest fundamentem pokojowej współpracy narodów. Nierówne traktowanie państw oraz wykorzystywanie przymusowej sytuacji krajów słabszych przez dyktujące w Unii warunki Niemcy i Francję są typowymi cechami niesprawiedliwych co do zasady relacji wewnątrzwspólnotowych.
W końcu trzeba też przypomnieć, iż traktat lizboński w załączonej deklaracji nr 17 znów "przypomina" sprzeczny zresztą z unijnymi traktatami pogląd Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, iż każdy przepis prawa unijnego ma pierwszeństwo przed każdym przepisem prawa państwa członkowskiego, z jego konstytucją włącznie. Pogląd ten - choć dwuznacznie - został przez polski Trybunał Konstytucyjny odrzucony przy ocenie traktatu o akcesji polski do Unii. Natarczywe obecnie przypominanie, m.in. Polsce o "pierwszeństwie prawa wspólnotowego" przed polską Ustawą Zasadniczą, oznacza, iż traktat lizboński nie liczy się z obowiązującą polską Konstytucją, która w art. 8 głosi coś przeciwnego, tzn. że "na terytorium RP najwyższym prawem jest Konstytucja polska".
Ta bezprawna presja traktatu wobec państw członkowskich obalająca (np. w Polsce) konstytucyjną hierarchię źródeł prawa wymaga ponownego stanowiska polskiego Trybunału Konstytucyjnego, gdyż deklaracja nr 17 funkcjonuje w Unii "jak prawo", choć prawem nie jest. Polski Trybunał Konstytucyjny winien
- stając na gruncie naszej Konstytucji - chronić ustrój państwa polskiego przed tego rodzaju działaniami podmiotów zagranicznych.
Okazją do głębszej oceny traktatu lizbońskiego będzie wniosek o zbadanie jego legalności złożony z inicjatywy posła Antoniego Macierewicza. Oby tylko polski Trybunał Konstytucyjny zechciał interpretować prawo "życzliwie dla Polski", tak jak życzliwie dla Niemiec uczynił to trybunał niemiecki.

Autorka jest pracownikiem naukowym na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem Trybunału Stanu."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Sty 12, 2010 10:26 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100112&typ=po&id=po21.txt

NASZ DZIENNIK Wtorek, 12 stycznia 2010, Nr 9 (3635)

"Przed Polską stoi pilne zadanie wykształcenia grupy prawników i politologów, którzy potrafiliby wejść w biurokratyczne struktury unijne i pilnowaliby tam naszych interesów

Skargi na Lizbonę rozpatrywane wspólnie

Senatorski wniosek o zbadanie zgodności zapisów traktatu lizbońskiego z Konstytucją RP będzie rozpatrywany pod wspólną sygnaturą wraz ze złożoną wcześniej przez parlamentarzystów skargą w tym zakresie. Jak zaznacza senator Piotr Łukasz Andrzejewski, opinia Trybunału Konstytucyjnego jest potrzebna, ponieważ traktat budzi istotne wątpliwości prawne.

Grupa senatorów złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o uznanie traktatu lizbońskiego za niezgodny z Konstytucją RP. Chodzi tu m.in. o art. 8 oraz art. 90 ust. 1 Konstytucji RP, w których zapisana jest zasada prymatu zarówno polskiej Ustawy Zasadniczej nad prawem Unii Europejskiej, jak i woli konstytucyjnych organów państwa polskiego w zakresie przekazywania niektórych kompetencji państwa organom Unii Europejskiej.
Jak tłumaczy senator Piotr Ł. Andrzejewski, prawnik konstytucjonalista i pomysłodawca skargi, chodzi o to, by wewnętrznym prawem wyznaczyć granicę, dzięki której strona polska będzie miała możliwość - zgodnie z polskim porządkiem konstytucyjnym - zaakceptowania lub odrzucenia prawa kształtowanego w UE. - Myślę, że nasz wniosek w pewnym sensie obliguje Trybunał Konstytucyjny przynajmniej do powtórzenia tego, co zrobił Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe. Przy takiej dodatkowej legislacji wewnętrznej, jaką sporządzono w Niemczech, mamy gwarancję zatrzymania bezpośredniej legislacji europejskiej na poziomie kontroli jej zgodności z polskim porządkiem prawnym - dodaje mecenas Andrzejewski.
Zdaniem senatorów, przewidzianą w traktacie zasadę, w myśl której decyzje UE wchodzą w życie dopiero po ich zatwierdzeniu przez państwo członkowskie zgodnie z jego odpowiednimi wymogami konstytucyjnymi, a funkcjonującą tylko w sferze pieniężnej, trzeba rozciągnąć na wszystkie dziedziny, w których zbiegają się prawodawstwo krajowe i europejskie. Bo nie można bezkrytycznie patrzeć na wszystkie regulacje, jakie przychodzą z UE, i jeśli są odpowiednie narzędzia kontrolne, to należy z nich korzystać. - Gdybym nie miał przekonania co do poglądu, który reprezentuję, to nie składałbym takiego wniosku. My niejako punktujemy najważniejsze kwestie. Poselska skarga jest obszerniejsza, tak więc razem wystąpienia te stanowią komplementarny układ - wskazuje.
Jak zauważa senator Andrzejewski, przed Polską stoi teraz trudne zadanie wykształcenia grupy prawników i politologów, którzy potrafiliby wejść w biurokratyczne struktury unijne i pilnowaliby tam interesów zarówno Polski, jak i innych członków UE.
- W dalszej perspektywie potrzebne jest także inicjowanie rzeczywistego traktatu konstytucyjnego, który zmieniłby charakter funkcjonowania Unii Europejskiej i odniósł się do wszystkich wartości, na których dotąd Europa funkcjonowała i powinna nadal to czynić. To duże wyzwanie - stwierdza senator. Chodziłoby m.in. o odwołanie się w preambule takiego traktatu do wartości chrześcijańskich, które są nierozerwalnie wpisane w dzieje Europy.
Senacki wniosek w sprawie stwierdzenia niezgodności zapisów traktatu lizbońskiego z Konstytucją RP został złożony do Trybunału Konstytucyjnego tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Pod koniec listopada ubiegłego roku podobny wniosek złożyła grupa posłów. Oni także wnioskowali m.in. o uznanie niezgodności traktatu z Konstytucją RP, a w przeciwnym przypadku - o wskazanie koniecznych regulacji dających Polsce możliwość niezależnego decydowania o przyjęciu lub odrzuceniu tworzonego na podstawie traktatu prawodawstwa europejskiego. - Zaskarżone przez nas unormowania traktatu z Lizbony oznaczają, że w tym kształcie jest on niezgodny zarówno z zasadą pierwszeństwa Konstytucji przed każdym innym unormowaniem prawnym, jak i z zasadą suwerennego i demokratycznego stanowienia o losie Rzeczypospolitej Polskiej - podkreśla Antoni Macierewicz, poseł PiS.
Skargi złożone przez senatorów i posłów będą rozpatrywane przez Trybunał Konstytucyjny łącznie, w pełnym składzie sędziowskim."
Marcin Austyn
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum