Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

100. rocznica urodzin mjr Łupaszki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Powstaniec
Weteran Forum


Dołączył: 29 Maj 2008
Posty: 190

PostWysłany: Pią Mar 12, 2010 8:16 pm    Temat postu: 100. rocznica urodzin mjr Łupaszki Odpowiedz z cytatem

Symbol niezłomnej walki o niepodległą Polskę, jaką toczyli Żołnierze Wyklęci - napisano w uchwale Sejmu RP o mjr Zygmuncie Szendzielarzu "Łupaszce", legendarnym dowódcy V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. W piątek, 12 marca br. mija 100. rocznica urodzin tego żołnierza, do końca wiernego Niepodległej Polsce, za swoją służbę dwukrotnie odznaczonego orderem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

Zygmunt Szendzielarz urodził się 12 marca 1910 r. w Stryju. Był żołnierzem kampanii wrześniowej. Jako dowódca szwadronu kawalerii walczył w szeregach Armii "Prusy" i Grupy Operacyjnej Kawalerii gen. Andersa.

Od początku okupacji był uczestnikiem konspiracji niepodległościowej, członkiem Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej, jednym z organizatorów ruchu oporu na Wileńszczyźnie. W 1943 r. objął dowództwo pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego na Wileńszczyźnie, który przyjął nazwę 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. W latach 1943-1944, 5 Wileńska Brygada Armii Krajowej stoczyła kilkadziesiąt bitew, prowadząc krwawe walki z okupantem: niemieckim i litewskim, oraz z sowiecką partyzantką terroryzującą Polaków. W czasie tych działań "Łupaszko" zdobył sobie zaszczytną opinię znakomitego dowódcy.

Major Zygmunt Szendzielarz uniknął tragicznego losu większości żołnierzy wileńskiej AK podstępnie rozbrojonych i uwięzionych przez Sowietów po operacji "Ostra Brama". W 1944 r. przedostał się na teren Białostocczyzny i odtworzył tam oddziały 5 Wileńskiej Brygady AK, stając do walki z komunistyczną okupacją. Mimo ogromnej dysproporcji sił szwadrony 5 Brygady rozwinęły szeroko zakrojoną działalność, tocząc walki z komunistycznymi siłami bezpieczeństwa na terenie Podlasia, Białostocczyzny, Warmii i Mazur, Pomorza Gdańskiego i Zachodniego. W latach 1945-1952 przeprowadziły około 450 akcji zbrojnych, mimo iż przeciwko żołnierzom 5 Wileńskiej Brygady AK zmobilizowano duże siły NKWD, UB, KBW i MO. W jednostkach podległych majorowi "Łupaszce" panowała wzorowa dyscyplina. Zwalczały one nie tylko komunistyczny aparat bezpieczeństwa, ale także chroniły ludność przed pospolitymi bandytami.

Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" został aresztowany w czerwcu 1948 r., a następnie „skazany na osiemnastokrotną karę śmierci”. W śledztwie zachował godną postawę. O łaskę nie poprosił. Wieczorem, 8 lutego 1951 r. został stracony w więzieniu mokotowskim. Miejsce jego pochówku jest nieznane.

O "Łupaszce" pamiętała również Poczta Polska, która w 100. rocznicę jego urodzin wprowadziła do obiegu okolicznościową kartkę pocztową z nadrukowanym znakiem opłaty o wartości 1,55 zł. Autorka projektu kartki Joanna Czerwińska – Jędrych, do emisji wykorzystała zdjęcia wybitnych fotografików, operatorów oraz żołnierzy Wileńskiej Brygady AK - braci Mikołaja i Sergiusza Sprudinów.

Kartka obrazuje wojenną drogę dowódcy tułacza i jego wiernych towarzyszy broni. Sylwetka dowódcy "idącego pod prąd" wybija się na tle maszerujących żołnierzy, co symbolizuje przewrotność historii. Wstęga flagi polskiej jest elementem symbolizującym drogę do Polski – powiedziała autorka projektu kartki. Znaczenie symboliczne ma również majaczący się na horyzoncie napis: ŁUPASZKO ŻOŁNIERZ WYKLĘTY, który na pierwszy rzut oka jest niewidoczny – dodała. W miejscu opłaty pocztowej znajdują się trzy fotografie przedstawiające mjr. Zygmunta Szendzielarza.

Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" stał się symbolem niezłomnej walki o Niepodległą Polskę, jaką toczyli Żołnierze Wyklęci - żołnierze antykomunistycznego ruchu oporu z organizacji Wolność i Niezawisłość, Armii Krajowej na Kresach Wschodnich, Ośrodka Mobilizacyjnego Wileńskiego Okręgu AK, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Konspiracyjnego Wojska Polskiego i z wielu innych organizacji; podkomendni podpułkownika "Kotwicza", podporucznika "Zagończyka", kapitana "Młota", majora "Orlika", majora "Zapory", kapitana "Warszyca", majora "Ognia", kapitana "Bartka" i wielu innych, których żołnierski szlak kończyła śmierć w nierównej walce z komunistycznymi siłami bezpieczeństwa bądź ubecki strzał w tył głowy.

Niech polska ziemia utuli ich do spokojnego snu!

Polecam również, krótką retrospekcję filmową, będącą hołdem dla żołnierzy V Wileńskiej Brygady AK i jej dowódcy majora Łupaszki, w wykonaniu zespołu De Press, patrz tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=6TvGGAikh4o

[Fot. Archiwum]




_________________
Mariusz A. Roman, ps. "Powstaniec", jeden z g?ównych dzia?aczy Federacji M?odzie?y Walcz?cej, animator Federacji w Gdyni od 1985.
W latach 1998-2006 Radny Rady Miasta Gdyni.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Sob Mar 13, 2010 11:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Coroczny zjazd weteranów z brygad "Łupaszki" i "Szczerbca". Gdańsk, lipiec 1988

Przełamać los (słowa: Henryk Rasiewicz „Kim”)

Na znojną walkę, krwawy bój z wrogami,
Każdego z nas sumienia wezwał głos,
Przebojem iść, a los musi iść z nami,
A jeśli nie, to przełamiemy los.
Życie lub śmierć rozdziela nam przypadek,
Najwyższym prawem nam żołnierska cześć,
Granatów huk, bojowych wypraw ślady,
Twardego życia, twardą tworzą pieśń.
Bo nasza pieśń nie pachnie rozmarynem,
Nie ma w niej dziewcząt, ni pachnących ust -
Jak nasze życie pachnie krwią i dymem,
Pieszczotą rąk karabinowy spust.
Naszą muzyką cekaemów bicie,
Nocne ataki nam rozrywką są,
Choć wrogi pocisk przetnie czyjeś życie,
Kto pozostanie – wywalczy wolność swą.
Dość mamy mąk, skończyła się cierpliwość.
Dość pełnych więzień i spalonych miast.
Mścicielska pięść wymierzy sprawiedliwość,
A nasza pieśń popłynie aż do gwiazd.
Bo nasza pieśń nie brzęczy kajdanami
Kipi w niej bunt, nasz sprawiedliwy gniew.
Ten przeciw nam, który nie idzie z nami,
Jak wyrok groźny jemu jest nasz śpiew.


Piosenka powstała we wrześniu 1943 r. na biwaku koło wsi Szarkiszki i Majrańce na Wileńszcyźnie, w oddziale dowodzonym przez por. Gracjana Fróga „Szczerbca” (przemianowanym w kilka miesięcy potem na 3 Brygadę Wileńską AK). Bardzo szybko zyskała ogromną popularność nie tylko na kresach, stając się hymnem partyzantki wileńskiej. Prowadziła do walki z Niemcami, ale też i do walki z bolszewikami, jako że właśnie na kresach północno-wschodnich dokonała się kolejna odsłona konfliktu polsko -sowieckiego. Już w połowie 1943 r. doszło tam do otwartej, acz niewypowiedzianej partyzanckiej wojny polsko - sowieckiej. Na Pojezierzu Wileńskim, w lasach Puszczy Nalibockiej i nad Niemnem, kresowi akowcy stawili opór partyzantce sowieckiej, stanowiącej narzędzie ZSRS do przygotowania owych terenów do ponownej okupacji i aneksji. Krwawe walki, jakie wówczas rozgorzały, można traktować jako początek polskiego powstania antykomunistycznego.
Po 1944 r. dumna pieśń „Przebojem iść ...” towarzyszyła kresowym akow-com w walce z komunistami. Śpiewali ją żołnierze 5 i 6 Brygady Wileńskiej odtworzonej na Podlasiu, partyzanci zgrupowania PAS XV Okręgu NZW Białystok, znali ją żołnierze mazowieckich zgrupowań NZW dowodzonych przez Józefa Ko-złowskiego „Lasa” oraz Witolda Boruckiego „Dęba” - „Babinicza”. Była śpiewana także w wielu innych oddziałach antykomunistycznej partyzantki na terenie całej Polski.

http://www.fundacjapamietamy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=55&limitstart=8


Rzeczywiście, pieśń jest przeurocza. Byłem na kilku zjazdach III i V Brygad AK w Gdańsku, i zawsze, po mszy św. w Brygidzie, weterani Brygad śpiewali ją na wspólnych spotkaniach, które odbywały się w ogrodzie posesji jednego z weteranów (na peryferiach Gdańska, o ile pamiętam). Atmosfera tych spotkań była elektryzująca: na skrawku komunistycznej w owe czasy Polski Ludowej, kilkadziesiąt niezwykle silnych osobowości, po ciężkich przejściach w komunistycznych kazamatach i sowieckich łagrach. Poznałem ich. I byłem dumny z tego, iż zostałem przyjęty do ich kręgu. Na spotkaniu w 1988 roku uczestniczył pisarz Dariusz Fikus, który w tymże ogrodzie zrobił prezentację swej książki pt."Pseudonim ŁUPASZKA". Mam dwa wydania tej książki, oczywiście wydanej w drugim obiegu. Są dla mnie szczególnymi relikwiami. Zebrałem podpisy na stronicach publikacji, podpisy części uczestników tego spotkania. Z Brygady Łupaszki, Szczerbca i z oddziałów zaprzyjaźnionych. Pozostała wspaniała pamiątka po ludziach, których już nie ma wśród żywych. Choć w Prochowicach być może żyje jeszcze żona "Maksa" - pani Aldona Rymsza. Tym, którzy zginęli w walce, zostali zamordowani przez gestapo i NKWD, oraz umarli w powojennych latach - CZEŚĆ I CHWAŁA. Niech żyją w naszej pamięci.

PH
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Nie Mar 14, 2010 9:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rzeczywiście, pieśń jest przeurocza. Byłem na kilku zjazdach III i V Brygad AK w Gdańsku, i zawsze, po mszy św. w Brygidzie, weterani Brygad śpiewali ją na wspólnych spotkaniach, które odbywały się w ogrodzie posesji jednego z weteranów (na peryferiach Gdańska, o ile pamiętam). Atmosfera tych spotkań była elektryzująca: na skrawku komunistycznej w owe czasy Polski Ludowej, kilkadziesiąt niezwykle silnych osobowości, po ciężkich przejściach w komunistycznych kazamatach i sowieckich łagrach. Poznałem ich. I byłem dumny z tego, iż zostałem przyjęty do ich kręgu. Na spotkaniu w 1988 roku uczestniczył pisarz Dariusz Fikus, który w tymże ogrodzie zrobił prezentację swej książki pt."Pseudonim ŁUPASZKA". Mam dwa wydania tej książki, oczywiście wydanej w drugim obiegu. Są dla mnie szczególnymi relikwiami. Zebrałem podpisy na stronicach publikacji, podpisy części uczestników tego spotkania. Z Brygady Łupaszki, Szczerbca i z oddziałów zaprzyjaźnionych. Pozostała wspaniała pamiątka po ludziach, których już nie ma wśród żywych. Choć w Prochowicach być może żyje jeszcze żona "Maksa" - pani Aldona Rymsza. Tym, którzy zginęli w walce, zostali zamordowani przez gestapo i NKWD, oraz zmarli w powojennych latach - CZEŚĆ I CHWAŁA. Niech żyją w naszej pamięci.

PH
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 7:25 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100315&typ=po&id=po01.txt

NASZ DZIENNIK
Poniedziałek, 15 marca 2010, Nr 62 (3688)

"W telewizji publicznej na próżno było szukać informacji o 100. rocznicy urodzin majora "Łupaszki"

Zlekceważyli bohatera


Ani Telewizja Polska, ani Instytut Pamięci Narodowej nie odnotowały 100. rocznicy urodzin majora Zygmunta Szendzielarza, "Łupaszki". Choć obie instytucje się bronią, że 1 marca, czyli w dniu, kiedy obchodzony jest Dzień Żołnierza Wyklętego, w TVP Historia wyemitowano ośmioodcinkowy cykl krótkich form dokumentalnych pt. "Żołnierze wyklęci", który powstał pod patronatem naukowym IPN, to jednak w ocenie historyków jest to za mało, zważywszy na szczególną rolę, jaką "Łupaszka" odegrał w polskim powojennym podziemiu.

Oddziały dowodzone przez "Łupaszkę" w latach 1945-1948 rozbiły około 60 posterunków Milicji Obywatelskiej, kilka placówek Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i posterunków Służby Ochrony Kolei, a także kilkanaście miejsc stacjonowania Armii Czerwonej.
Jak poinformował Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN, cykl filmów "Żołnierze wyklęci" był jednocześnie upamiętnieniem osoby i dokonań mjr. Zygmunta Szendzielarza, "Łupaszki". Zatem winien się wpisywać także w uczczenie 100. rocznicy urodzin sławnego żołnierza. Arseniuk zaznaczył przy tym, że cykl filmów powstał przy dużym nakładzie finansowym IPN, nie wymienił jednak żadnej konkretnej sumy. Podkreślił ponadto, że IPN uczestniczy w różny sposób w promowaniu osoby "Łupaszki". Z inicjatywy Instytutu powstał m.in. komiks dla młodzieży dotyczący dokonań majora AK. W delegaturach i oddziałach IPN w marcu były i będą organizowane prelekcje naukowe z udziałem znanych historyków odnoszące się do życiorysu i działań mjr. Zygmunta Szendzielarza. Rzecznik IPN nie skonkretyzował jednak, w jakich oddziałach Instytutu odczyty te miały miejsce ani kto je prezentował.
Jak poinformował nas dr Krzysztof Szwagrzyk, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN we Wrocławiu, Instytut nie odnotował w sposób szczególny na Dolnym Śląsku 100. rocznicy urodzin majora "Łupaszki" z powodu natłoku zajęć, m.in w związku ze zbliżającymi się uroczystościami katyńskimi. Jak tłumaczył Szwagrzyk, kilkunastu pracowników nie było w tym roku w stanie zorganizować żadnej wystawy czy też wydać specjalnych biuletynów z tej okazji. Jednakże Szwagrzyk zaznaczył, że wrocławski IPN zawsze w swej działalności o "Łupaszce" pamięta, i być może w przyszłym roku szczególniej zaznaczy kolejną rocznicę jego urodzin.
Ośmioodcinkowy cykl krótkich form dokumentalnych pt. "Żołnierze wyklęci" Telewizja Polska SA zrealizowała pod patronatem naukowym IPN. Niestety, nie udało się nam skontaktować z rzecznikiem prasowym TVP Danielem Jabłońskim, aby porozmawiać o upamiętnieniu postaci "Łupaszki". Jak czytamy na stronie internetowej Telewizji Polskiej, w filmach, które TVP wyemitowała 1 marca br. "pokazano determinację żołnierzy, ich wiarę w to, o co walczyli. Żołnierze wiedzieli, że zginą i chcieli zginąć tylko w walce". Jednak 12 marca TVP już "zapomniała" o rocznicy urodzin Zygmunta Szendzielarza.
Postać majora "Łupaszki" jest jedną z najbardziej znaczących wśród tysięcy innych żołnierzy Armii Krajowej, którzy nie złożyli broni po 1945 roku, a wielu z nich zostało potem zamordowanych przez komunistów. Część żołnierzy, w tym i "Łupaszka", została poddana brutalnemu śledztwu i przeprowadzono przeciwko nim pokazowe, sfingowane procesy sądowe. 1 marca TVP Historia przedstawiła także sylwetki kpt. Jana Dubaniowskiego "Salwy", dowódcy oddziału partyzanckiego "Żandarmeria", kpt. Kazimierza Kamieńskiego "Huzara" i kpt. Henryka Flamego "Bartka". Widzowie poznali także innych bohaterów polskiego podziemia antykomunistycznego, jak ppłk Łukasz Ciepliński "Pług", Stanisław Ludzia "Harnaś", ks. Władysław Gurgacz "Sem" oraz żyjąca dotąd Janina Smoleńska "Jachna". Jak podaje TVP, powołując się na dane TNS OBOP, "Żołnierzy wyklętych" obejrzało ponad milion widzów. To bardzo dobry wynik, zważywszy na to, że zasięg TVP Historia jest bardzo mały (satelita lub sieci kablowe) i niewiele było programów, które miały w przeszłości podobną oglądalność. Tym bardziej więc szkoda, że telewizja publiczna zlekceważyła możliwość bliższego przedstawienia sylwetki "Łupaszki" 12 marca, gdy minęła 100. rocznica jego urodzin. Widać bowiem, że widzowie są zainteresowani dobrymi programami historycznymi w TVP, ale rzadko mają możliwość ich oglądania. Wiele wartościowych programów dotyczących najnowszej historii jest bowiem emitowanych właśnie albo tylko w TVP Historia, albo w Programie 1 lub 2, i to bardzo późno w nocy, co ogranicza krąg potencjalnych widzów.

Mało mówimy o "Łupaszce"

Na jeszcze inny problem wskazuje historyk Leszek Żebrowski. Podkreśla, że Instytut Pamięci Narodowej wydaje bardzo dużo naukowych i popularnonaukowych pozycji z tego zakresu, ale trafiają one cały czas do tych samych odbiorców. Nie ma, niestety, tak potrzebnej masowej popularyzacji postaci, takich jak major Zygmunt Szendzielarz. - Dlatego milion widzów okolicznościowych filmów w TVP dotyczących żołnierzy wyklętych to i tak dużo. Pamiętajmy, że przecież nie wszyscy oglądają telewizję - dodaje Żebrowski.
W ocenie prezesa Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Czesława Cywińskiego, postać majora "Łupaszki" była tak szczególna, iż zasługuje na przypomnienie w każdą rocznicę dotyczącą zrywów polskiego podziemia. I również w rocznicę jego urodzin.
- Należałaby się tu choćby mała wzmianka, choćby przypomnienie w formie na przykład wystawy czy krótkiego filmu dokumentalnego. Po to, by postać majora zapadała coraz głębiej w świadomość młodego pokolenia - zauważa Czesław Cywiński. Zaznacza, że "Łupaszka" był jednym z dowódców, których władza ludowa obawiała się najbardziej. Wydano na niego aż 18 wyroków śmierci, a każdy z nich był ceną za walkę i bohaterstwo przeinaczone później przez ludową propagandę.

Walczył o wolność i prawdę

Jak przypominają historycy, major Zygmunt Szendzielarz był oficerem polowym Wojska Polskiego i Armii Krajowej, dowódcą 5. Wileńskiej Brygady AK, kawalerem Krzyża Virtuti Militari. Walczył z Niemcami, z ich litewskimi kolaborantami, także ze zbrojnymi bandami sowieckimi na Wileńszczyźnie wykonującymi rozkazy sztabu partyzanckiego w Moskwie. Ich działalność była skierowana nawet nie tyle przeciwko Niemcom, ile przeciw Polakom. Sowieccy "partyzanci" dawali się we znaki Polakom z Wileńszczyzny, napadali też na żołnierzy z oddziałów AK i ich mordowali. Zygmunt Szendzielarz nie miał złudzeń co do zamiarów Sowietów wobec Polaków i Polski, i dlatego odmawiał współpracy z oddziałami Armii Czerwonej walczącymi z wycofującymi się na Zachód Niemcami. Z tego powodu jego oddział nie brał udziału w operacji "Ostra Brama", gdy oddziały AK wyzwoliły Wilno. Obawy "Łupaszki" się potwierdziły, bo wkrótce Sowieci rozbroili akowców, część z nich wymordowano, a wielu uwięziono i wywieziono do łagrów.
Po wojnie Zygmunt Szendzielarz prowadził szeroką akcję dywersyjno-propagandową na terenie Podlasia, Pomorza Gdańskiego i Pomorza Zachodniego skierowaną przeciwko NKWD, UB. Miała ona na celu podtrzymanie ducha oporu przed planowanymi na styczeń 1947 r. wyborami sejmowymi. I właśnie to pokazywanie prawdy o rządach komunistycznych w Polsce, o jej zniewoleniu było także jednym z najważniejszych dokonań majora. Został on aresztowany przez UB w czerwcu 1948 roku. Po licznych przesłuchaniach w więzieniu mokotowskim został skazany na osiemnastokrotną karę śmierci. Proces "Łupaszki" i kilku innych wybitnych oficerów wileńskiej AK miał charakter pokazowy, jako jeden z niewielu w czasach komunistycznych był transmitowany przez radio. Major zachował się godnie w czasie śledztwa i procesu, chronił podwładnych, brał wszelkie "winy" na siebie. Komunistyczny sąd skazał wszystkich "sądzonych" na śmierć. Zostali zamordowani 8 lutego 1951 r. w piwnicach Mokotowa. Miejsce pochówku majora "Łupaszki" pozostaje do dziś nieznane.
Historycy podkreślają, że komuniści włożyli wiele wysiłku w budowanie czarnej legendy Zygmunta Szendzielarza. Powstały artykuły, propagandowe książki, gdzie wmawiano ludziom, iż oddział zbrojny "Łupaszki" to była zwykła banda zajmująca się mordowaniem niewinnych cywilów i milicjantów oraz rabunkiem. I część tej czarnej legendy niestety wśród niektórych ludzi pozostała, tym bardziej więc konieczne jest jak najczęstsze przypominanie prawdziwej historii majora "Łupaszki"."
Anna Ambroziak
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 7:26 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100315&typ=po&id=po11.txt

NASZ DZIENNIK Poniedziałek, 15 marca 2010, Nr 62 (3688)

"Za mało się mówi o podziemiu


Z dr. Leszkiem Żebrowskim, historykiem, badaczem polskiego podziemia niepodległościowego w czasie II wojny światowej i po roku 1945, rozmawia Anna Ambroziak

Ani TVP, ani IPN nie odnotowali w żaden szczególny sposób setnej rocznicy urodzin mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". Z czego to wynika? I czy cykl krótkich form doku mentalnych o żołnierzach wyklętych wystarczy, by upowszechnić tę postać?
- Instytucje do tego powołane, ale przede wszystkim media, pomijają nie tylko takie rocznice. Powody są różne; przede wszystkim działa czynnik czasu. Dwadzieścia lat temu była to jeszcze historia "żywa", ponieważ żyli i byli jeszcze czynni świadkowie tragicznych wydarzeń z lat 40. i 50. ubiegłego wieku. To przede wszystkim oni dbali o pamięć żołnierzy wyklętych, bohaterów powstania antykomunistycznego. Dziś już ich prawie nie ma. Szkoła prawie w ogóle nie poświęca im uwagi; co więcej, przeładowana jest często treściami całkowicie sprzecznymi z ich ideałami. Dlatego ta część naszej historii została zepchnięta do niszy, jest poza głównym nurtem wydarzeń.

IPN nie zorganizował żadnych wystaw poświęconych rocznicy urodzin majora - Instytut tłumaczy się nawałem zajęć związanych m.in. z rocznicą katyńską i zbyt małą kadrą pracowników...
- Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, w Polsce nie ma obecnie wyrazistej polityki historycznej. Co więcej, inicjatywa pewnych kręgów politycznych czy społecznych usiłująca wzmocnić etos polskich niepodległościowców, spotyka się natychmiast z niewspółmiernie energicznym odporem sił przeciwnych, które są zresztą znacznie potężniejsze i dysponują o wiele większymi możliwościami propagandowymi. Przecież nie można cały czas ulegać sprzecznym siłom, a racja wówczas mogła być tylko po jednej stronie. Jedni bronili prawdy, wolności, suwerenności, godności, własności i honoru, inni zaś - mając ogromne poparcie w sowieckich bagnetach - budowali i przemocą utrwalali władzę ludową, czyli de facto Polskę sowiecką. Nie można było być po dwóch stronach naraz. Jeśli dziś bohaterem pseudoelit jest Jacek Kuroń, który z rewolwerem w dłoni uganiał się po warszawskim Żoliborzu, czy Leszek Kołakowski, który jeździł w grupach operacyjnych "na bandy", to dla nich major "Łupaszka" był przeszkodą, którą w myśl marksistowskiej dialektyki należało unicestwić i zabić o nim wszelką pamięć. Niezależnie od późniejszych zasług przywołanych tu postaci (choć i z tym bywa różnie) ich miłośnicy bardzo dbają o to, by nie osądzić jednoznacznie naszej niedawnej przeszłości, nie potępić okresu "ustanawiania i utrwalania władzy ludowej" jako epoki zbrodniczej, bo powstałe wokół nich mity, jakoby chcieli budować "nowy, wspaniały świat", ległyby wówczas w gruzach.
Ale to jest fałszowanie rzeczywistości i bardzo zła droga ku przyszłości - rozmywanie fundamentów wartości i relatywizowanie prawdy. Komunizm był jak nazizm - tyle tylko, że trwał o wiele dłużej i kosztował ludzkość jeszcze więcej ofiar.

Prezes IPN Janusz Kurtyka w jednym z programów TVP 1 stwierdził, że żołnierze ci działali "w nierokującym szans na zwycięstwo starciu z reżimem komunistycznym"...
- Dziś z perspektywy wiedzy na temat tego, co zdarzyło się później, mamy tego pełną świadomość - polscy niepodległościowcy nie mieli żadnych szans w obliczu ogromnej przewagi komunistycznej. Ale w tamtym czasie, w latach 1944, 1945 i późniejszych, wydawało się, że Polska, jako pierwsza ofiara agresji niemieckiej, która stawiła zdecydowany opór złu, nie zostanie tak łatwo wydana na pastwę Sowietów, czyli niedawnego przecież sojusznika nazistowskiej III Rzeszy Niemieckiej. To od sojuszu Hitlera ze Stalinem w sierpniu 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa. Nie wolno o tym nigdy zapominać. Gdyby nie polski opór, zwycięstwo dwóch największych zbrodniarzy w dziejach świata byłoby znacznie łatwiejsze.
We wrześniu 1939 r. też nie mieliśmy żadnych szans zostawieni sami sobie przez tych samych sojuszników. Czy to znaczy, że powinniśmy od razu się poddać i iść ręka w rękę z nazistami i komunistami? Przecież istnieje coś takiego, jak honor i godność, i także o te wartości walczyli żołnierze wyklęci.

Z czego wynikał specyficzny stosunek komunistów do mjr. "Łupaszki"? Mówi się, że była to mieszanka wrogości i jednocześnie ledwie skrywanego lęku oraz respektu...
- Konspiracyjna historia mjr. "Łupaszki" w powszechnej świadomości zaczyna się od okrutnego mordu popełnionego przez sowieckich "partyzantów" na żołnierzach AK nad jeziorem Narocz w sierpniu 1943 roku. Polacy długo tolerowali tam obecność Sowietów i ich wyczyny, tłumacząc to geopolityką i realiami. "Łupaszka" przejął pod swe dowództwo resztki z niemal całkowicie wymordowanego oddziału, który zachował ciągłość organizacyjną i ideową jeszcze długo po jego tragicznej śmierci w mokotowskim więzieniu. "Łupaszka" był więc symbolem oporu wobec komunistów już podczas II wojny światowej. Był świadkiem komunistycznych zbrodni, niezłomnym obrońcą tradycyjnych wartości i symbolem walki ze zniewoleniem. Dlatego został zamordowany, a pamięć o nim tępiono przez kilkadziesiąt następnych lat.
"Łupaszka" nie był sam - przez powojenne organizacje konspiracyjne i młodzieżowe przewinęły się setki tysięcy ludzi. Dziesiątki tysięcy zostało zamordowanych przez komunistów w aresztach i więzieniach. Innych bardzo długo przetrzymywano w więzieniach, aby zabić wszelki opór, degradując ich później (wraz z rodzinami) do statusu obywateli drugiej czy trzeciej kategorii. Gdyby nie rola Sowietów, to komunizmu i zniszczeń, jakie spowodował, w Polsce by w ogóle nie było. Polska zaś byłaby obecnie w zupełnie innym miejscu - cywilizacyjnie i gospodarczo. Komuniści zatrzymali nas prawie na pół wieku w światowym postępie, a bajki o Nowej Hucie i "reformie rolnej" w ich wydaniu jako o "osiągnięciach", to przecież brednie. Ale czy niedawni piewcy Polski Ludowej są w stanie się do tego przyznać i oddać publicznie hołd "Łupaszce" i innym żołnierzom wyklętym? Czas pokazał, że nie.

Dziękuję za rozmowę."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum