Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

10_KWIETNIA 2010 Zginęła Anna Walentynowicz !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Kwi 10, 2010 11:02 am    Temat postu: 10_KWIETNIA 2010 Zginęła Anna Walentynowicz ! Odpowiedz z cytatem

10_KWIETNIA 2010 Zginęła Anna Walentynowicz !



[/URL

Jeszcze trzy dni temu otrzymałem od Pani Anni list
w sprawie obrony IPN, miałem zbierać podpisy
i przesłać je do prezydenta Lecha Aleksandra Kaczyńskiego.
Rozmawiałem z nią przez telefon. Pozostajemy spadkobiercami
jej walki o wolną , suwerenną Polskę.Nie wolno nam o tym
nigdy zapomnieć.
Nie umiem w to uwierzyć . Crying or Very sad


[URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/63123ab441157add.html]


Boże miej w opiece Panią Anie. Crying or Very sad


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Sob Kwi 10, 2010 5:22 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Sob Kwi 10, 2010 12:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cześć Jej Pamięci!
Znałem Panią Anię... była niezwykle ciepłym i dobrym człowiekiem. będzie nam jej brakować
.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Kwi 10, 2010 2:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak widać zginęła dziś nie tylko inteligencja, ale także dobroć, patriotyzm i szlachetność Sad. Oby się jak najszybciej odrodziły.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Kwi 12, 2010 9:31 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pożegnanie z Anią Walentynowicz

Zginęły symbole współczesnego Państwa Polskiego. To dzięki Ani Walentynowicz mieliśmy naszą Solidarność 1980-89, Tak tę pierwszą naszą, autentyczną! To w obronie wyrzuconej z pracy za działalność zwiazkową Ani stanęli stoczniowcy!
To Ania zamykała bramy stoczni nawołujac do kontynuowania strajku, gdy zdrajca Wałesa go zakończył bez podpisania porozumienia o wolnych zwiazkach zawodowych. Gdyby nie Ania nie byłoby tych 21 Postulatów.
Anię znałam od 1980r. a od 1988 przyjaźniłysmy się. Była na naszych wszystkich konferencjach i spotkaniach. Wspierała Porozumienie Organizacji niepodległosciowych.
To do niej dzwoniłam by sprawdzić czy mam racje i dobrze oceniam sytuację. Ile godzin spędzilysmy na rozmowach. Ile razy pocieszała mnie, że muszę byc twarda, ze jeśli mam rację, to nie mam prawa poddac się, ustapić bo prawda jest najważniejsza!
Żegnaj Droga Przyjaciółko!
Ciebie nikt mi nie zastąpi!
Jadwiga Chmielowska

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Kwi 14, 2010 8:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Droga Pani Aniu, wiem, że Pani nadal nad Nami czuwa. WIELKIE DZIĘKUJE.

Bezkompromisowa, skromna rewolucjonistka
źródło informacji :
http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/wspomnienia/news/bezkompromisowa-skromna-rewolucjonistka,1464360,6915

Od niej zaczęła się historia Solidarności. Pozostanie w pamięci i w historii jako ikona Solidarności, która zawsze była po stronie skrzywdzonych i walczyła o społeczny wymiar przemian, mimo że tę walkę przegrywała. Docenił ją prezydent Lech Kaczyński, odznaczając Orderem Orła Białego.



Anna Walentynowicz/fot.M. Szlaga /REPORTER

Suwnicowa. Tak o niej mówiono w czasie i po strajku. Osierocona w czasie wojny już od 10 roku życia ciężko pracowała jako służąca, traktorzystka, pakowaczka. W 1950 zapisała się na kurs spawaczy. W Stoczni Gdańskiej przepracowała 30 lat. Należała do ZMP i Ligi Kobiet. Była przodowniczką pracy, ale do partii się nie zapisała.

Dość szybko dostrzegła, że tzw. przewodnia siła narodu, czyli PZPR wyzyskuje robotników, toleruje układy i korupcję. Z wrodzoną wrażliwością reagowała na zło w najbliższym otoczeniu. Represje spotkały ją pod koniec lat 60. Pierwszy raz próbowano ją wyrzucić z pracy w 1968.

Anna Walentynowicz

Jedna z legendarnych postaci Solidarności Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie samolotu prezydenckiego, którym delegacja polskich władz udawała się na rocznicowe uroczystości w Katyniu.
Po Grudniu '70, też ją szykanowano, nie od razu, bo dała szansę nowej władzy.

Wkrótce jednak przekonała się, że komuniści nie dbają ani o pracowników, ani o naród. Przystąpiła do opozycji: zaczęła współpracować z Komitetem Obrony Robotników, a w kwietniu 1978 była współzałożycielką Komitetu Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża razem z Joanną i Andrzejem Gwiazdami, Krzysztofem Wyszkowskim. I oni pozostali jej przyjaciółmi do końca.

W jej mieszkaniu we Wrzeszczu Lech Kaczyński, młody prawnik prowadził wykłady z prawa pracy. Pisała artykuły dla podziemnej prasy, kolportowała w stoczni ulotki. Dyrekcja stoczni zaczęła ją szykanować. Najpierw ukarano Ją naganą, a 7 sierpnia 1980 r. zwolniono na pięć miesięcy przed emeryturą.

Bogdan Borusewicz działacz KOR i WZZ, który już od pewnego czasu przygotowywał kolegów robotników do strajku, uznał, że zwolnienie Ani to decydujący moment i ustalił termin strajku, najpierw na 13, potem 14 sierpnia.

Przypięła znaczek Janowi Pawłowi II

W latach pierwszej Solidarności była bardzo znana. W marcu 1981, w Teatrze Małym w Warszawie wystawiono o niej sztukę. Jako współzałożycielka "S" gościła w brytyjskim parlamencie i u premiera Francji, w Holandii przyznano jej tytuł "Kobiety roku". Ale ona najbardziej ceniła spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II w styczniu 1981. Do Watykanu pojechała z delegacją "S", której przewodniczył Lech Wałęsa. Przypięła wtedy Ojcu Świętemu znaczek Solidarności.

Dzieciaki wpadły w euforię
Po strajku rzuciła się w wir związkowej pracy, była we władzach "S".

Joanna Wojciechowicz, wówczas szefowa od związkowej informacji, wspomina wizytę studentów, z zachodnich Niemiec w listopadzie 1980 r. w siedzibie "S" we Wrzeszczu.

- Chcieli rozmawiać z Wałęsą o II wojnie światowej. Był późny wieczór. Była tylko Ania.

Joanna, która tłumaczyła to spotkanie pamięta, że niemieccy studenci obawiali się, jak ich, potomków ludzi odpowiedzialnych za II wojnę, przyjmie Solidarność.

- I wtedy Ania powiedziała: "A od kiedy to myśmy mieli pretensje do narodu niemieckiego. Ani nie mieliśmy, ani nie mamy".

- Ania była kochana, swojska, z sercem ze złota, dobra mądra, niezłomna i bezkompromisowa, choć jak wszyscy także pełna różnych słabości - podkreśla Joanna.


Galeria

Byli na pokładzie ,ilość zdjęć: 97

Spory w Solidarności doprowadziły do wykluczenia jej ze związku. Koledzy, którzy w jej obronie zorganizowali strajk, odwrócili się od niej. Nie było jej na I Zjeździe Solidarności. Obwiniała o to Wałęsę.

Można powiedzieć, że była klasycznym przykładem na to, jak rewolucja pożera własne dzieci.

- Nie uważam, żeby ona została pożarta. Być może to ona okaże się tą osobą, która w pamięci, w historii zwycięża, a nie ci co ją wyrzucali. Ten proces ocen się nie skończył. Ania na pewno jest po stronie zwycięzców i tak w pamięci pozostanie. A to czy ją wyrzucali, czy nie, jest akurat mało ważne. Tym nie mierzy się znaczenia historycznego - ocenia prof. Jadwiga Staniszkis, która poznała Anię w czasie sierpniowego strajku i do końca utrzymywała z nią kontakty.

Mimo że Walentynowicz obwiniała Wałęsę o swoje zmarginalizowanie w Solidarności, internowana w Gołdapii, spaliła papiery o jego agenturalnej przeszłości, które podrzucili jej esbecy.

Po wyjściu z internowania Walentynowicz ponownie do więzienia trafiła w grudniu 1983 za udział w próbie wmontowania tablicy upamiętniającej ofiary górników z "Wujka".

Była przeciwniczką "okrągłego stołu". Uważała, że po 1989 roku elity polityczne są przesiąknięte wzajemnie się wspierającą agenturą. Z biegiem lat coraz mocnej oskarżała Wałęsę. Była zwolenniczką lustracji i dekomunizacji.

Po stronie pokrzywdzonych
W wolnej Polsce była po stronie pokrzywdzonych. Jeździła po Polsce wspierała strajki i organizowała seminaria "W trosce o dom ojczysty".

- Ona była bardzo wyczulona, żeby była równowaga między wymiarem wolności i wymiarem sprawiedliwości społecznej i jeździła po tych strajkach socjalnych. I podtrzymywała ludzi na duchu, chociaż najczęściej te strajki kończyły się klęską. Te seminaria szukały alternatywnej drogi. Zapamiętam ją jako świetlaną postać - wspomina prof. Staniszkis, która wygłaszała referaty na seminariach Ani.

Sławny niemiecki reżyser Volker Schlöndorff nakręcił film: "Strajk", który miał być złożonym Jej hołdem. W Jej odczuciu było odwrotnie. W dniu premiery filmu w Gdańsku leżała w szpitalu na gdańskiej Zaspie.

- Ten film zniesławia mnie i stoczniowców - mówiła mi, gdy ją odwiedziłam.

Barbara Madajczyk-Krasowska

Zobacz specjalne wydanie Tygodnika Solidarność. Można tam przeczytać następujące artykuły:

źródło informacji:
http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/wspomnienia/news/bezkompromisowa-skromna-rewolucjonistka,1464360,6915

Komentarz:

Cyt: " W latach pierwszej Solidarności była bardzo znana. " (...)

Jest faktem bezspornym dla ludzi myślacych, że po
powstaniu nowej organizacji związkowej założonej
31 sierpnia 1988 przez gen policji politycznej Czesława
Kiszczaka i Lecha Wałęsę , Pani Ania Walentynowicz
do ostatnich swoich dni życia pozostała wierna
idei pierwszej Solidarności.
Kilka dni przed wyjazdem
Pani Ani do Katynia rozmawialiśmy o dalszym
podtrzymaniu
tej pięknej idei i zasad jaką niosła za
sobą pierwsza
Solidarność. Tego najbardziej bali i boją się
ludzie Wałęsy .
Pani Ania mówiła mi, zawsze
przy każdej rozmowie , także i ostatnio,
że najważniejsze w życiu
jest to, że pomimo trudności trzeba
zachowywać się z godnością i honorem.

Twierdzenie przez autra artykułu ,

że cyt:
W latach pierwszej Solidarności była bardzo znana. (...)

Jest moim zdaniem zakłamywanie rzeczywistości.
Pani Anna Walentynowicz była( pozostanie z Nami na zawsze)
za swojego życia niedoceniana przez Polaków.
Mało kto domagał się wolności słowa dla jej wypowiedzi.
Wiem to z doświadczenia.

Smutna to konstatacja, ale takie są fakty.


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pią Kwi 16, 2010 6:09 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Kwi 14, 2010 9:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

źródło informacji:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7772748,_New_York_Times__porownuje_Waletynowicz_do_Rosy_Parks.html


"New York Times" porównuje Waletynowicz do Rosy Parks

mip, PAP2010-04-14, ostatnia aktualizacja 2010-04-14 19:54



Anna Walentynowicz
Fot. Bartosz Bobkowski / AG

Amerykański dziennik "New York Times" w obszernym wspomnieniowym artykule porównuje Anne Walentynowicz do Rosy Parks, czarnoskórej Amerykanki, której postawa stała się katalizatorem murzyńskiego ruchu walki o prawa obywatelskie w USA.

Obszerny artykuł wspomnieniowy o Annie Walentynowicz, legendarnej działaczce "Solidarności", która wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim zginęła w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem, zamieścił dziennik "New York Times".

Autor artykułu przypomina kluczową rolę Walentynowicz w rozpoczęciu strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. i jej działalność opozycyjną pod koniec lat 70., kiedy była jedną z założycielek Wolnych Związków Zawodowych.


Porównuje polską działaczkę do Rosy Parks, czarnoskórej Amerykanki, której postawa stała się katalizatorem murzyńskiego ruchu walki o prawa obywatelskie w USA. W 1955 r. w Montgomery w stanie Alabama Parks odmówiła opuszczenia przeznaczonego dla białych miejsca w autobusie.

Inną słynną Amerykanką, do której w USA porównuje się Annę Walentynowicz, jest Crystal Lee Sutton, znana działaczka związkowa w fabryce odzieżowej w Północnej Karolinie w latach 70. Była ona pierwowzorem tytułowej bohaterki znanego filmu "Norma Rae", zrealizowanego w 1979 roku, z Sally Fields w roli głównej.

Artykuł o Annie Walentynowicz ilustruje jej zdjęcie z Lechem Wałęsą ze strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. Autor nie wspomina o późniejszym sporze Walentynowicz z Wałęsą i innych związanych z tym kontrowersjach.

Wielka tragedia, ''dekapitacja Polski''

źródło informacji:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7772748,_New_York_Times__porownuje_Waletynowicz_do_Rosy_Parks.html

zdjęcie
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/3292000,80269,7753519.html?back=/Wiadomosci/1,80269,7772748,_new_york_times__porownuje_waletynowicz_do_rosy_parks.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Krzysiek
Weteran Forum


Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 240

PostWysłany: Sro Kwi 14, 2010 9:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Robercie, mnie też zdarzyło się zamiast połączenia:
Cytat:
Warning: pconnect() [function.pconnect]: Can't connect to 86.111.247.131:11211, Unknown error (0) in /home/moje/public_html/forum/includes/memcache.php on line 52

albo coś w tym rodzaju. Być może ktoś się Panu psoci, zwłaszcza że już raz to robili, ale dla postronnych czytelników to brzmi tak jakby Pan podejrzewał naszych Adminów, co przecież byłoby absurdem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Kwi 14, 2010 9:54 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

od Cenckiewicza - Autora biografii Anny Walentynowicz, ktora ukaze sie w wydawnictwie "Zysk i Spolka" z Poznania w maju br.
Pani Ania dzien-dwa przed smiercia przejrzala jeszcze 700 stron Cenckiewicza, poprawila bledy w nazwiskach, itp. i przekazala jeszcze jakies znalezione zdjecia (wiem to od Autora)

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Kwi 14, 2010 11:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

źródło informacji:
http://www.styl.pl/magazyn/w-swiecie-kobiet/news-anna-walentynowicz-kobieta-z-zelaza,nId,272292


Anna Walentynowicz - kobieta z żelaza

Poniedziałek, 12 kwietnia (15:51)

Miała przydomek "Anna Solidarność", nazywano ją "cudem dla Polski" i "nieodpowiedzialną awanturnicą". Legenda "Solidarności" zginęła w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, miała 81 lat.




Anna Walentynowicz nie miała łatwego życia /FORUM

To z jej powodu 14 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk, podczas którego powstał NSZZ Solidarność. Skromna robotnica, operatorka suwnicy, za działalność w związku zawodowym została zwolniona z pracy, w czasie, kiedy do emerytury brakowało jej tylko 5 miesięcy. Wróciła do pracy już jako legenda.

I legendą pozostała. Zginęła 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. W sierpniu skończyłaby 81 lat.

270 procent normy
Nie miała łatwego życia. Urodziła się na Wołyniu, w wieku 10 lat została sierotą, ukończyła tylko cztery klasy szkoły podstawowej. Przygarnięta przez obcych ludzi, w 1941 r. znalazła się pod Warszawą, po zakończeniu wojny już w okolicach Gdańska pracowała w gospodarstwie rolnym, potem w piekarni i fabryce margaryny. Chciała się usamodzielnić, nie bała się ciężkiej pracy, sama zgłosiła się na kurs spawacza.

Jako przodowniczka pracy wyrabiająca 270 proc. normy trafiła na pierwsze strony gazet. - Uczyłam się z zapałem i byłam wdzięczna Polsce Ludowej, że pozwala mi pracować i żyć - mówiła wtedy. (cytat za PAP). W stoczni pracowała jako spawaczka i suwnicowa (przekwalifikowała się, choć chora na pylicę płuc miała prawo przejść na rentę) do 1991 roku, zwalniana i przywracana do pracy m. in. w 1968 r., kiedy chciała wyjaśnić sprawę defraudacji pieniędzy z funduszu zapomogowego i w roku 1980, kiedy jej przywrócenie do pracy było jednym z postulatów strajkowych i kiedy zrodziła się legenda "Solidarności".

16 sierpnia, kiedy po dwóch dniach Komitet Strajkowy podpisywał porozumienie z dyrekcją, przywieziono ją do zakładu samochodem dyrektora.

"Opatrzność nade mną czuwała"
Nie miała spokojnego życia. Już w latach 50. była wzywana przez Służbę Bezpieczeństwa na ostrzegawcze rozmowy. Potem systematycznie nękana, zamykana na 48 godzin, poddawana rewizjom, karana naganami i upomnieniami. Dziś, na podstawie danych ujawnionych przez Instytut Pamięci Narodowej, wiemy, że inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB.

Próbowano ją otruć: - Zaplanowano otrucie mnie środkiem o nazwę furosemidum, silnie odwadniającym, który podany samodzielnie wywołuje zawał i jest nie do wykrycia, bo organizm wydala go w ciągu kilku godzin. Miano mi go podsunąć z jedzeniem, gdy będę nocować w jednym z domów w Radomiu, do którego pojechałam na posiedzenie zarządu tamtejszego Regionu. Opatrzność nade mną czuwała, gdyż niemal w ostatniej chwili postanowiłam nie nocować, lecz powrócić do Gdańska - powiedziała wiele lat później w wywiadzie dla polonica.net.

"Świetna kobieta w walce"
Po wprowadzeniu stanu wojennego była internowana, internowania dotknęły także jej syna. Później została aresztowana także za próbę umieszczenia tablicy upamiętniającej zabitych górników w kopalni "Wujek".

Wielokrotnie organizowała głodówki - w intencji przyjazdu papieża Jana Pawła II, przeciwko uwięzieniu Andrzej Gwiazdy, aresztowaniu Władysława Frasyniuka, Bogdana Lisa i Adama Michnika, przeciwko atakom władz na Kościół, po zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki. Pisała protesty i oświadczenia do władz. Przez Mieczysława Rakowskiego została nazwana "nieodpowiedzialną awanturnicą".

Była przeciwniczką Okrągłego Stołu, który nazywała zdradą i dogadywaniem się z komunistami. Krytykowała przemiany polityczne w Polsce po 1989 r. i działalność Lecha Wałęsy. Były prezydent wspominając dawną koleżankę z opozycji w dzień po jej tragicznej śmierci mówił: "były czasy, że była to niezastąpiona, świetna kobieta w walce, ale przyszła demokracja, walka o władzę i w tej walce o władzę poszliśmy za daleko i wycofanie było już niemożliwe". Wałęsa powiedział także, że wybacza swoim wrogom, a sam prosi Boga o wybaczenie.

"Jej życie to ciężka praca"
Przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego została 3 maja 2006 r. odznaczona Orderem Orła Białego. W grudniu 2009 r. rzecznik Praw Obywatelskich przyznał jej nagrodę im. Pawła Włodkowica "za odwagę w występowaniu w obronie podstawowych wartości i prawd nawet wbrew zdaniu i poglądom większości". "W losach pani Walentynowicz streszcza się najboleśniejsza część XX-wiecznej historii Polski. Jej życie to ciężka praca i poświęcenie dla innych historyczne miejsce w ogólnokrajowym ruchu antykomunistycznym" - powiedział wtedy Janusz Kochanowski. (Cytat za "Gazetą Wyborczą")

Publicznie wyrażała poparcie dla Lecha Kaczyńskiego i apelowała do głosowania na niego w wyborach prezydenckich. Podczas uroczystości zorganizowanych z okazji jej 80. urodzin w pałacu prezydenckim Lech Kaczyński powiedział: - Jest pani i będzie w encyklopediach.

Szkoda, że ten wpis - gdy się pojawi - będzie miał tak tragiczny koniec...

Ewa Pawełczyk

W katastrofie zginęły również tak wybitne kobiety jak: Maria Kaczyńska, Krystyna Bochenek, Grażyna Gęsicka, Izabela Tomaszewska

źródło informacji:
http://www.styl.pl/magazyn/w-swiecie-kobiet/news-anna-walentynowicz-kobieta-z-zelaza,nId,272292
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Kwi 16, 2010 8:47 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

źródło informacji:
http://www.obywatel.org.pl/index.php?module=news&func=display&sid=11885

Zawsze po słusznej stronie
(16-04-2010)

Wspomnienie o Annie Walentynowicz i Lechu Kaczyńskim.
Anię Walentynowicz i Lecha Kaczyńskiego poznaliśmy w 1978 r., przy czym Anię kilka miesięcy wcześniej; oboje dołączyli do WZZ-ów.

Przykro nam, że w Ani widzi się tylko symbol strajku. Zwolnili jakąś tam suwnicową, o jedną suwnicową za dużo, i stocznia stanęła... Tymczasem Ania była pierwszoplanowym działaczem Wolnych Związków Zawodowych, kompetentnym, z dużym kapitałem popularności i uznaniem wśród stoczniowej załogi. Wielokrotnie występowała przeciwko władzom, malwersacjom. Kiedy przystąpiła do WZZ-ów, to mieliśmy poczucie, że wygraliśmy. Jeżeli Ania do nas dołącza, to znaczy, że dołączy reszta! Nie była wykonawcą poleceń Borusewicza czy Kuronia, jakkolwiek patrzyła na nich wtedy z wielkim uznaniem.

Ania była niesłychanie skromna, gdy prosiliśmy ją o artykuły, miała wątpliwości, czy potrafi. „To napisz tak, jak potrafisz, a my to potem poprawimy” – mówiliśmy. Kiedyś poszliśmy we dwoje do lasu, próbowaliśmy tekst Ani poprawić i okazało się, że to niemożliwe. Miała swój styl, który dokładnie precyzował, o co chodzi, choć nie przejmowała się kanonami stylistyki. Przy tym miała niesamowity dar: zawsze potrafiła znaleźć właściwe słowa. Dla Ani ołtarz, biskup czy hala fabryczna – nic nie stanowiło problemu. Zawsze we właściwym tonie, zawsze to, co trzeba; naprawdę nie raz nam zaimponowała. Często kiedy Andrzej miał dokonać wpisu okolicznościowego, prosił Anię: „napisz, a ja podpiszę”.

Ania była jedną z tych wspaniałych osób, które niezłomnie trzymały się zasad, niezależnie od wiatrów historii. Zawsze stawała po słusznej stronie. Swą niezłomnością i umiejętnością oddania w słowach istoty sprawy wprawiała w konsternację ludzi, którzy – wydawałoby się – mieli lepsze podstawy by sądzić, że właśnie oni będą wiedzieli, jak się zachować i jakie zająć stanowisko.

Potem była „Solidarność” i Ania była w jej kierownictwie. Kiedy przyszło podjąć decyzję, kto zajmie się finansami, musieliśmy znaleźć kogoś poza wszelkim podejrzeniami. Powierzenie finansów Ani broniło władze związku przed próbą oskarżenia o nadużycia finansowe. Niestety, ograniczyło ją to w praktycznej działalności związkowej. A potem zaczęły się karczemne ataki Wałęsy. Zdarzało się bowiem wielokrotnie, że dostawała znacznie większe oklaski od niego, a to już był absolutny kamień obrazy i powód do wojny.

Pomimo wysiłków bezpieki, by ją wyeliminować, ciągle robiła swoje. Dziś wiemy, ile SB poświęciła czasu i wysiłku, żeby wyeliminować Anię: od 60 do 100 agentów stale się nią zajmowało. Nie poszła na współpracę z systemem, nawet gdy dali jej dokumenty świadczące przeciwko Wałęsie. Choć wiedziała swoje, nie zdecydowała się ich użyć, by nie wyświadczać im przysługi. W tej chwili Pan Sławomir Cenckiewicz kończy książkę o Ani Walentynowicz. Będzie w niej można przeczytać, jak ogromne siły zostały zmobilizowane przez reżim przeciwko tej jednej suwnicowej. Widać z tego, jaka była dla nich niebezpieczna.

W 1989 r. była jedną z nielicznych, którzy zdecydowanie wypowiedzieli się przeciwko Okrągłemu Stołowi. A potem prowadziła walkę o prawdziwą historię Pierwszej „Solidarności”. Kiedy w 1990 r. postanowiliśmy ponownie powołać WZZ-y, Ania naturalnie włączyła się w nie. Walczyła z krzywdą pracowników w czasie prywatyzacji, np. w Ożarowie. Równocześnie wiele wysiłku włożyła w oddanie sprawiedliwości i przywrócenie pamięci bohaterom walki o niepodległość. Ostatnim sukcesem Ani było przekonanie władz Gdańska do umieszczenia, obok pomnika poległych stoczniowców, tablic upamiętniających czyn braci Kowalczyków.

* * *

Leszka również poznaliśmy w WZZ-ach. Był wówczas pracownikiem naukowym Uniwersytetu Gdańskiego, prowadził z robotnikami zajęcia z prawa pracy. Było dla nich nobilitacją, że naukowiec, prawnik, narażając się na złamanie kariery naukowej, troszczył się o sprawy robotników.

Każdy, kto zetknął się z WZZ-ami, narażał się na represje, a w konsekwencji zwolnienie z pracy. O rozmiarach tych represji świadczy to, że w pewnym okresie równocześnie toczyło się 12 spraw o bezprawne zwolnienie. Obrona działaczy była ogromnym ryzykiem. Ze „względów BHP” spotykaliśmy się po 3-6 osób i Leszek dla tych małych grupek prowadził wykłady. Tłumaczył, jak korzystać z prawa pracy i jakie daje ono możliwości obrony. Wydawałoby się, że praca w takich małych grupach jest robotą szlachetną, ale o znikomej skuteczności. Efekt można było dostrzec dopiero w czasie strajku w 1980 r. Okazało się, że ci wszyscy, którzy odważyli się przychodzić na spotkania, w gronie kolegów z pracy, sąsiadów, rodziny przekazywali wiedzę dalej. Osiągali przy tym ogromny prestiż w swoim środowisku. Nasi członkowie znali Kodeks pracy na pamięć, a także konwencje międzynarodowe dotyczące wolności związkowych; mieli opanowane wszystkie niuanse i z tego korzystali. Oczywiście władza robiła, co chciała, ale zmuszona była jawnie łamać prawo, co dawało nam mocne argumenty propagandowe. W tym ogromna zasługa Leszka Kaczyńskiego. Dla nas to wzór inteligenta, który uważał, że dla dobra wspólnego powinien się swą wiedzą podzielić.

Leszek z Anią byli blisko związani. Mieliśmy wspierającego nas adwokata, który zawsze nam pomagał, pana Jacka Taylora. Ani Walentynowicz pomagał właśnie Leszek, instruował ją w jej nieustannych bojach z dyrekcją i bezpieką.

Niezależnie od późniejszych wyborów politycznych Lecha Kaczyńskiego, prospołeczne podejście pozostało, zarówno w jego działalności jako ministra sprawiedliwości, jak i prezydenta. „Zarzucano” prezydentowi Kaczyńskiemu, że został wybrany przez ludzi ze ściany wschodniej, z prowincji. W jego działaniach, widoczna była autentyczna dbałość i troska o osoby słabiej sytuowane.

Sądząc po odbiorze społecznym katastrofy w Smoleńsku, nagle pękła cała propaganda wokół prezydenta. W tej chwili widać, że ludzie dostrzegli inny wymiar prezydentury i człowieka. On nie próbował grać prezydenta, on nim był. Podobnie jak Ania Walentynowicz kierował się stałymi zasadami. Wiedział, co powinien zrobić, co jest dobre.

Oczywiście popełniał błędy, ale był człowiekiem uczciwym. Może to niewiele warte w dzisiejszym, skomercjalizowanym świecie, w którym zysk korporacji jest nadrzędnym celem, ale dla nas postawa prezydenta, który zaznaczał, że dbać należy o powodzenie wszystkich obywateli, zasługuje na szacunek. Podobnie jak jego działania na rzecz niepodległości, przedstawienia prawdy historycznej i przywracania dumy z dziejów naszego narodu. Lech Kaczyński przeciwstawił Polsce liberalnej – Polskę solidarną, i ta jego zasługa jest nie do przecenienia.

Warto zwrócić uwagę na kolejność honorowania dawnych działaczy odznaczeniami. Prezydent Lech Kaczyński rozpoczął ich przyznawanie od kolegów ze związków zawodowych, od robotników, od Maćka Miatkowskiego i Anny Walentynowicz, a potem innych osób przedstawionych mu przez kapitułę, którzy działali w podobny sposób w innych częściach kraju, a których nie było mu dane poznać.

Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Gwiazda

źródło informacji:
http://www.obywatel.org.pl/index.php?module=news&func=display&sid=11885
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Kwi 16, 2010 8:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

NASZ DZIENNIK
źródło inf:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100416&typ=tk&id=tk51.txt



Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda po nadaniu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderu Orła Białego,
Warszawa, 3 maja 2006 r.


fot. M. Borawski

Piątek, 16 kwietnia 2010, Nr 89 (3715)

Z Andrzejem Gwiazdą, jednym z założycieli Wolnych Związków Zawodowych, członkiem władz pierwszej "Solidarności" i Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

To za sprawą Anny Walentynowicz strajk w Stoczni Gdańskiej zorganizowany przez Wolne Związki Zawodowe zamienił się w ogólnokrajowy solidarnościowy protest, w efekcie którego narodził się NSZZ "Solidarność". Czy o Annie Walentynowicz można powiedzieć, że była matką "Solidarności"?

- To nie był przypadek, że osoba Ani Walentynowicz stała się powodem rozpoczęcia strajku. Ania nie była zwykłym, szeregowym pracownikiem stoczni, o którego upomnieli się koledzy. Była znaczącym działaczem opozycji demokratycznej i bardzo ważnym członkiem Wolnych Związków Zawodowych (WZZ). Zanim jeszcze przystąpiła do WZZ, była już powszechnie znana w zakładach przemysłu okrętowego (związanych ze stocznią), bo pomagała innym, broniła ich i sprzeciwiała się wszelkim szalbierstwom. Pisała świetne artykuły, w każdej sytuacji znajdowała odpowiednie słowa, żeby przemówić, niezależnie - czy stawała wobec głowy państwa, czy wśród kolegów na hali. I to w zasadzie było u niej zaskakujące. W uzasadnieniu jej internowania napisano, że skupia wokół siebie ludzi, którzy automatycznie przyjmują jej przywództwo. Nie wiem, czy była to jej cecha wrodzona czy wypracowana, że miała tak wielki autorytet, lecz cokolwiek mówiła, ludzie słuchali jej z uwagą.

Co najbardziej poruszało Pana w jej postawie?

- Gdy Ania przyszła na spotkanie WZZ i zdecydowała, że do nas przystępuje, odniosłem wrażenie, że wygraliśmy. Widziałem ją wtedy pierwszy raz, ale tak właśnie czułem. Była świetnym fachowcem. Z powodu pylicy - choroby, której nabawiła się, będąc przez wiele lat spawaczem, musiała porzucić swój zawód i zostać suwnicową. Trzeba jednak pamiętać, że była wyjątkowym spawaczem. Ania potrafiła zrobić to, czego inni nie potrafili pospawać i każdy wiedział, że spoina będzie dobra. Szybko więc zdobyła szacunek wśród robotników. "Solidarność" przywróciła godność pracy, ale poczucie tej godności było zakorzenione wśród robotników i ten, kto potrafił pracę wykonać po mistrzowsku, cieszył się zawsze ogromnym szacunkiem.

Choć Anna Walentynowicz była internowana, SB zaciekle ją zwalczało aż do próby morderstwa; była wielokrotnie aresztowana za organizowanie strajków i manifestacji, ale nigdy się nie załamała. Skąd czerpała hart ducha?

- Chociaż zamykali nas oddzielnie, to nigdy nie przyszła nam do głowy myśl, że Ania mogłaby się załamać. Była osobą głęboko wierzącą i ta wiara ją chroniła. Była wierna niezłomnym zasadom i nigdy od nich nie odstępowała, niezależnie od proponowanych jej apanaży i od ceny, jaką za to musiała zapłacić.

Dlatego była we współczesnej Polsce tak często przez wielu niedoceniana i ośmieszana?

- Uważam, że była rozumiana i doceniona, i właśnie dlatego spotkała ją próba wykreślenia z historii. To było celowe, ponieważ dla tego wszystkiego, co się potem w Polsce działo, Ania była niebezpieczna, podobnie zresztą jak ks. Jerzy Popiełuszko.

Trudno się dziwić, że tych dwoje niezłomnych ludzi połączyła głęboka przyjaźń...

- Tak. Księdza Popiełuszkę poznałem z grypsów, które przenikały z jego kazaniami do więzienia i wyobrażałem go sobie jako proroka z długą brodą. Pamiętam, że byłem niesłychanie zaskoczony po wyjściu z więzienia, gdy spotkałem się z nim i zobaczyłem, że jest to młody chłopak. Dla Ani ks. Jerzy był kapłanem i przyjacielem. Zresztą dla nas wszystkich był on niesłychanie ważny. Jego też nie potrafiły odwieść od zasad ani groźby, ani pokusy, za co zapłacił najwyższą cenę.

Strata ks. Jerzego była bardzo bolesna dla "Solidarności"...

- Gdy go porwano, jeszcze nie wiedzieliśmy, co się tak naprawdę stało. Razem z Anią całe dnie spędzaliśmy wówczas w Warszawie przed kościołem św. Stanisława na Żoliborzu. W pewnym momencie zawołał mnie jeden z księży, odprowadził na bok i powiedział, że już wiedzą, iż ks. Popiełuszko nie żyje. Było to chyba na cztery dni przed oficjalnym ogłoszeniem tej smutnej wiadomości. Powiedział mi to w tajemnicy, którą przekazałem jedynie Ani, bo wiedziałem, że jej nie ujawni. Ania do końca życia pozostała wierna nauce tego niezwykłego kapłana, który też był skazany na zapomnienie. Z inicjatywy Ani zebrano 90 tys. podpisów pod prośbą o beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki, którą w Rzymie oddaliśmy Papieżowi do rąk własnych. Ania nie doczekała już czerwcowych uroczystości, ale doczekała się decyzji Papieża o beatyfikacji ks. Jerzego.

Można powiedzieć, że pani Anna Walentynowicz została skazana na zapomnienie dlatego, że reprezentowała ten nurt w "Solidarności", który nie szedł na żadne kompromisy ani z komunistami, ani z postkomunistami?

- Można zawierać kompromisy w sprawach materialnych, lecz nie w kwestii zasad. Ania była temu wierna.

Docenił to prezydent RP Lech Kaczyński, nadając jej 3 maja 2006 r. Order Orła Białego. Czym było dla niej to wyróżnienie?

- Wydaje mi się, że była to nagroda za całą jej postawę, za lata walki, poświęceń, wyrzeczeń w imię zasad. Ania dostała ten order razem z ks. abp. Ignacym Tokarczukiem, który nie poddając się presji komunizmu, walczył o wiarę i zewnętrzne jej symbole, o budowę kościołów. Był bohaterem mojej młodości. Pamiętam, że trzy razy jechałem autostopem przez całą Polskę, żeby go tylko zobaczyć. Prezydent Lech Kaczyński tymi dekoracjami wytyczył jakby swoją linię polityczną, może również linię zasad, podkreślając ważność tych osób.

Czym dla pani Anny Walentynowicz był wyjazd na uroczystości do Katynia?

- Ania urodziła się w Równem, więc sprawy Kresów były jej bardzo bliskie. Utrwalała pamięć o nich i o setkach tysięcy czy milionach Polaków wywiezionych na Sybir. Często brała udział w uroczystościach sybiraków. Zaangażowała się również w upamiętnienie ofiar zbrodni wołyńskich i ofiar Katynia, w pamięć, która przez długi czas była probierzem, kiedy za mówienie o zbrodni katyńskiej Polaków zamykano. Wydaje mi się więc, że miejsce w samolocie prezydenckim jej się należało. Jak słyszałem, Ania źle się czuła i obawiała się trudów jazdy pociągiem. Kiedy prezydent to usłyszał, powiedział: "Aniu, biorę Cię do samolotu".

Jej śmierć, to dla Pana osobista strata. Pani Anna Walentynowicz była bowiem Panu szczególnie bliską osobą...

- To prawda. Współpracowaliśmy 32 lata, darząc się wzajemnym zaufaniem, to bardzo długo. Więzy z działaczami opozycji były nieraz silniejsze niż z rodziną, bo łączyły nas wspólne ryzyko, wspólne przekonania i wiara, że działamy w słusznej sprawie. Nie wszyscy z tej opozycji przetrwali próbę czasu, ale z Anią łączyły nas do końca silne więzy. Ona nie zdradziła ideałów "Solidarności" i zachowała tę samą postawę. Jeszcze przed śmiercią udało się jej przywrócić pamięć czynu braci Ryszarda i Jerzego Kowalczyków, którzy byli skazani na zapomnienie. Ania złamała opór zarządu miasta i doprowadziła do tego, że podjął on decyzję o wmurowaniu przy pomniku poległych stoczniowców tablicy upamiętniającej czyn Kowalczyków. Niestety, nie będzie jej już na uroczystościach wmurowania tej tablicy...

Dziękuję Panu za rozmowę.


Pożegnanie Anny Walentynowicz
Po sobotnich uroczystościach w Warszawie trumna z ciałem Anny Walentynowicz - legendy polskiego Sierpnia - zostanie przewieziona do Gdańska. Msza św. za duszę śp. Anny zostanie odprawiona w gdańskim kościele św. Brygidy w sobotę, 17 kwietnia, o godz. 18.30.

Pogrzeb odbędzie się w środę, 21 kwietnia, w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdańsku Wrzeszczu. Godzina pogrzebu zostanie podana w najbliższym terminie.

"Wszystkich zachęcam do udziału w ostatniej drodze pani Ani. Była niedoceniana za życia, w wolnej Polsce często poniewierana i obrażana, więc choć teraz pokażmy, że to właśnie Ona jest prawdziwą ikoną Sierpnia '80, "Solidarności" i walki z komunizmem".
Dr Sławomir Cenckiewicz

źródło inf:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100416&typ=tk&id=tk51.txt
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Kwi 16, 2010 9:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

źródło informacji:
http://www.rp.pl/artykul/462423_Mazurek__Czego_tak_bardzo_sie_boicie_.html

Czego tak bardzo się boicie?

Robert Mazurek 16-04-2010, ostatnia aktualizacja 16-04-2010 09:59

Gdyby pogrzeb miał się odbyć w warszawskiej katedrze, oburzalibyście się, że prezydent ma spocząć razem z książętami i Prymasem Tysiąclecia, prawda? Po prostu szukaliście pretekstu do skończenia tej żałoby – pisze publicysta



autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa

A więc mówicie, że jest was 50 tysięcy. Zaraz będzie pewnie i 150 tysięcy, a potem może i tysięcy 300. My możemy powiedzieć, że na ulicach było nas 800 tysięcy, a i to tylko z jednego – fakt, największego, ale jednego – miasta. W Krakowie też będzie nas więcej niż was na Facebooku, choć telepanie się przez pół Polski pociągiem po nocy wymaga ciut więcej zaangażowania niż wpis na stronie internetowej.

No i co, mam kontynuować? Naprawdę uważacie, że taka arytmetyka ma sens? Że coś udowadnia? Że jeśli nas jest więcej, to my mamy rację? Albo odwrotnie?

Nikczemnością jest nie uszanować ani świętego w Polsce czasu, ani trumien czekających na pochówek
Naprawdę nie widzicie, o co tu chodzi? Że chodzi tyleż o człowieka, dla nas o Człowieka, co o symbol. Że to nie tylko prezydent naszego (i waszego) państwa, który zginął w najszlachetniejszej z możliwych misji, ale to też pierwszy tam chowany z pokolenia „Solidarności”. I to hołd także dla niej. Nie rozumiecie idei grzebania symboli?

OK, zostawmy Piłsudskiego, ale leży tam również Kościuszko. Przecież w jego przypadku nie chodziło tylko o bohatera, ale również o symbol walki w przegranej nawet sprawie, poświęcenia się i niezłomności. Tak jak innym symbolem jest i Lech Wałęsa. I o jednego, i o drugiego spierajmy się, jak kłócimy się o Piłsudskiego, Poniatowskiego czy wielu innych. Spierajmy się, ale, na litość boską, umiejmy ich uczcić, tym bardziej że jest to potrzebne nam, nie im.

Czy naprawdę oczekujemy od was zbyt wiele? Trochę zrozumienia i szacunku dla zmarłych, ich rodzin, dla państwa, wspólnego państwa. Mówicie, że miejsce nie to, że katedra owszem, ale nie ta, nie w tym mieście. Gdyby była warszawska, oburzalibyście się, że ma spocząć razem z książętami i Prymasem Tysiąclecia, prawda? Coraz częściej myślę, że tylko szukaliście pretekstu do skończenia tej żałoby. Że przerażały was te tłumy, ich spontaniczność, autentyzm.

Czego tak bardzo się boicie? Rodzącego się mitu? Ale przecież jeśli istotnie ma się jakiś narodzić, to ani my, ani wy nie mamy na niego wpływu. Naprawdę sądzicie, że możemy mit zadekretować, wywołać sztucznie, nadąć? Przeceniacie nas. To naprawdę nie my każemy stać ludziom po osiem godzin w środku nocy, to nie my wyganiamy ich setkami tysięcy na ulice, to nie my zmuszamy ich, by jechali na drugi koniec Polski, by pożegnać kogoś, kogo znali tylko z telewizji i z waszej w niej kampanii nienawiści.

Szczerze mówiąc, nas także zaskakuje skala tego, co się dzieje. I, uwierzcie na słowo, nie panujemy nad tym tłumem, nie sterujemy nim, ba, nawet nie próbujemy tego robić. A do zwoływania ludzi nie musimy używać dyrektorów biur naszych senatorów, nie musimy posyłać na ulice partyjnych bojówkarzy.

My nawet nie jesteśmy pewni, czy z tego moralnego wzmożenia coś za miesiąc zostanie. Jeśli cokolwiek pozwala nam myśleć, że tak, to wasz strach, wasze przerażenie, panika wręcz. To groteskowe szukanie sojuszników gdzie się da, posiłkowanie się odklejonymi od rzeczywistości monarchistami i internetową młodzią. Czegóż tak się lękacie? Że uczynimy z tych trumien fundament pod Czwartą Rzeczpospolitą, że zerwanymi z nich sztandarami będziemy łopotać i poprowadzimy Jarosława do zwycięstwa?

Abstrahując od tego, że wyjątkowo nisko nas oceniacie, to pragnę was uspokoić. Nie, nie zrobimy tego, choćby z tego powodu, że – w co zapewne trudno wam uwierzyć – nie łączą nas poglądy polityczne. Część z nas krytycznie albo i bardzo krytycznie oceniała prezydenturę Lecha Kaczyńskiego. Za to wszyscy bardzo wysoko cenimy jego patriotyzm, uczciwość, prawość, pryncypialność wreszcie. Wszystkie te wartości, których nam w polityce brak. Dostrzegamy je także u innych, więc to nie chęć wspierania jednej partii nas łączy, ale tęsknota za owymi ideałami.

Nie gniewajcie się, naprawdę nie chcę was obrazić, ale kiedy czytam wasze pohukiwania w Internecie, to przypomina mi się tych kilku urodzonych idiotów, którzy protestowali przeciw Alei Zasłużonych dla profesora Geremka, przychodzą na myśl domorośli znawcy literatury gotowi strącać ze Skałki Miłosza. Tyle tylko, że my nie urządzaliśmy szopek i manifestacji nad trumną Profesora czy noblisty, to raczej kilku waszych idoli nie potrafiło na pogrzebie Bronisława Geremka powstrzymać się od eksplozji żółci i nienawiści. A my tych kilku protestujących przeciw niemu wysłaliśmy do lekarza.

Was nikt na konsylium nie posyła, was traktuje się serio, was animują największe gazety i prywatne telewizje, które wyszukują wspierających was profesorów i zdobywców Oscara. I nikt nie zastanawia się nad waszą kulturą osobistą, choć, dalibóg, nikczemnością jest nie uszanować ani świętego w Polsce czasu żałoby, ani trumien czekających na pochówek.

To prawda, czasem myślę, że istotnie wiele nas dzieli. Waszych „ludzi honoru” z generalskimi epoletami my uważamy raczej za opresorów. Wasze autorytety budzą nasz śmiech, a nasi bohaterowie – wasze politowanie. Nasze książki uznajecie za grafomanię, my nie potrafimy zrozumieć, jak można czytać ten wasz bełkot. Pewnie nawet sushi lubimy inne, bo, i to was zaskoczy, nie jadamy wyłącznie bigosu.

Ale w końcu, do licha ciężkiego, coś nas chyba jednak łączy, nieprawdaż? I jeśli nie teraz ma się to coś objawić, to kiedy?

Autor jest felietonistą i publicystą, współpracownikiem „Rzeczpospolitej”

Rzeczpospolita


źródło informacji:
http://www.rp.pl/artykul/462423_Mazurek__Czego_tak_bardzo_sie_boicie_.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Kwi 16, 2010 3:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak wygląda rzetelność dziennikarska w wydaniu p. Moniki Olejnik i Tomasza Lisa.
Kilka lat temu napisałem do w/wym "gwiazd" dziennikarstwa
nad Wisłą dwa listy. Do dnia dzisiejszego bez odpowiedzi. Rolling Eyes
Korzystajac z okazji , pozwolę sobie na przypomnienie tych dwóch listów.
Dzisiaj te dwa listy nabierają innego wymiaru , jako fakty.


Przemyśl,12 października 2004r

Robert Majka, polityk
radny Rady Miasta Przemyśla
tel.(dom) 16.678....
tel.kom........

Pan Redaktor
Tomasz Lis
Program, Co z tą Polską? talk-show
Telewizja Polsat, Warszawa
Nadano w dniu jw. fax: 0.22.514.55.50 ,tel.514.55.22 lub 23
Szanowny Panie Redaktorze
Co z tą Polską ? Właśnie!!! Jest, to między innymi powód napisania przeze mnie tego listu do Pana. Tytuł programu trafnie postawiony, ale uważam, że bardziej idzie w nim o typowe --- talk-show, a nie o prawdę i dobro Naszego kraju. Oczywiście jest, to moja subiektywna ocena, ale opieram ją na faktach ostatnich 15-tu latach mojej oceny środków " społecznego" przekazu w Polsce.
Sam, tego doświadczyłem przez wiele lat..
W przyszłym roku, minie 25-ta rocznica solidarnościowego sierpnia. Gwoli ścisłości pragnę przypomnieć Panu, że pkt.3 porozumień sierpniowych mówił,
o : " gwarancji wolności słowa " w Polsce. Jak to wygląda do dnia dzisiejszego (12 października 2004r) pozostawię, to bez szerszego komentarza.
Często stawiane są takie twierdzenia jak; Gdyby miał coś ciekawego do powiedzenia, to dano by "temu komuś " możliwość wypowiedzi. Fakty, oraz Fakty- TVN w których Pan pracował mówią same za siebie jak wyglądała u NAS rzeczywistość medialna. A zdaje sobie Pan sprawę, że z faktami oczywistymi, trudno o polemikę. Zapewne zastanawia się Pan, o co mi chodzi pisząc ten list.
Uprzejmie wyjaśniam.
Po tajnych rozmowach pomiędzy Wałęsą i Kiszczakiem ( podaję jedną z wielu dat 31 sierpnia 1988r ) dostęp do środków przekazu w Polsce jest ograniczony. Moim zdaniem wynika, to bardziej z polityki medialnej w kraju, niż z cenzury takiej jaka była w PRL-u. Po 1989r obowiązuje jedynie słuszny kierunek, pogląd, a każdy kto ośmiela się mieć inny pogląd?
Jest ośmieszany, a mówiąc dosadnie blokowany.
Zastanawiam się czy stać Pana na cywilną odwagę i zaprosi Pan do programu....
Co z tą Polską-? talk-show, Panią Annę Walentynowicz, Pana mgr inż. Andrzeja Gwiazdę z Gdańska, i dr Kornela Morawieckiego twórcę organizacji Solidarność Walcząca, którą miałem zaszczyt reprezentować przez wiele lat, do 1997r.
Jak dotąd dostrzegam medialne embargo na rozmowy z wyżej wymienionymi osobami.?
Moim zdaniem, byłby to jakiś dowód, że zaczyna być w Polsce bardziej normalnie. Przykładem kraju w którym obowiązuje wolność słowa są Stany Zjednoczone, itp. kraje.
Powie Pan, jak Polska może się porównywać do USA.? Zgoda, nie może.! Rozumiem.
Ale powinna je zdecydowanie naśladować pod tym względem, a z tym(wolnością słowa) jest w Polsce coraz gorzej . I to są fakty.
Na tym kończę. Czekam na wieści od Pana....w przedmiotowej sprawie.....!?

Robert Majka

Otrzymują
1.Pan Tomasz Lis-Telewizja Posat,
2.Pani Anna Walentynowicz - Gdańsk,
3.Pan mgr inż. Andrzej Gwiazda- Gdańsk
4.Pan dr Kornel Morawiecki - Wrocław
5.a/a



Data: 2005-12-30 20:42 List do Pani Redaktor Miniki Olejnik, 30.12.2005
Od: Robert Majka <robm13@interia.pl>

Do: prostowoczy@waw.tvp.pl

Robert Majka Przemyśl,30 grudnia 2005
radny Rady Miasta Przemyśla godz.20.42
robm13@interia.pl
www.przemysl.pl (radni Rady Miasta)
www.botutaj.pl
tel.dom.016..........
tel...............

Szanowna Pani Redaktor

Monika Olejnik

Program Prosto w oczy
Telewizja Polska
Warszawa


Szanowna Pani Redaktor

Z zainteresowaniem wysluchalem audycji z panem L.Walęsą w Pani programie
z 17.11.2005r.

Pan Lech Walęsa wielokrotnie poruszal osoby Panią Anne
Walentynowicz,Pana mgr inż.Andrzeja Gwiazdę.
Zastanawia mnie nastepujacy temat.

Co stalo dotychczas od 1989 roku na przeszkodzie ,że igdy nie zaprosila
Pani do programów przez siebie prowadzonych (m.innymi.Kropka nad " i ", w
TVN , oraz " Prosto w oczy " ) polityków,ktorych porusza Pan Lech
Walęsa.Pani Anna Walentynowicz ,Joanna i Andrzej Gwiazda z Gdańska są to
osoby ważne z punktu widzenia wspólczesnej historii Polski . Zastanawia
mnie czego sie Pani boi ,aby zaprosic te osoby do swoich programów od lat.
Jak w takiej sytuacji można mówić o wolności slowa w
w Polsce po 1989r. Mija już 16 lat a te osoby nie mają wolnego dostępu
do mediów publicznych.
Tak na ma marginesie pragnę Pani Redaktor przypomnieć,że jeden z
postulatów sierpniowych z 1980r (pkt.3 mowil wlaśnie o gwarancji
wolności slowa).A jak to wyglada po 1989r , sama Pani dobrze to wie...
Pomimo wszystko liczę jednak na zainteresowanie z Pani strony aby
porozmawiać z Pania Anna Walentynowicz,dla ulatwienia kontaktu (podaje nr
tel.058.34104547) i Państwem Joanna i Andrzejem Gwiazdami (podaje nr
tel.058.5562826) z Gdanska w swoich programach.W tym roku minęla 25
rocznica solidarnościowego sierpnia.
Moim zdaniem warto wyjaśnić do konca wiele faktów wspólczesnej
historii PRL i III RP.

Licze także na Pani reakcje dziennikarską i stosowną odpowiedz.

Korzystajac z okazji życze Pani pomyślności w zyciu osobistym oraz
zawodowym i odwagi w Nowym 2006 roku

Pozostając z należnym szacunkiem i poważaniem


Robert Majka

Radny Rady Miasta Przemyśla


Do wiadomości:

Pani Anna Walentynowicz,Gdańsk
Panstwo Joanna i Andrzej Gwiazda,Gdańsk
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Kwi 17, 2010 12:05 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

źródło informacji:
http://www.tvp.pl/program-telewizyjny?offset=0&ch1=1773&ch2=1729&ch3=420



Program o późnej godzinie nocnej !
Z 17 na 18 KWIETNIA 2010


02:20 Notacje - Anna Walentynowicz.
Niczego nie żałuję .


02:35 Zakończenie dnia


Komentarz:

Dowód na szacunek dla p.Anny Walentynowicz.
Dowód ,jak wygląda Polska rzeczywistość,
nazywana Ojczyzną WOLNą !
A w Kościołach nadal śpiewa się
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie !

Jak to zrozumieć i zaakceptować
taki stan ... zaprawdę nie umiem
logiczne tego przyjąć. Rolling Eyes

Jak widać, nawet po śmierci reżyserzy z magdalenki
boją się jak diabeł wody święconej ,
przesłania i słów śp. Anny Walentynowicz!
Przecież taki program powinien być
nadawany w rozsądnej godzinie ogladalności.
A tak TVP Pr 1 nadaje 15 minut programu
późno w nocy , gdzie 98 % ludzi śpi. Rolling Eyes
Ot i cała wolność słowa i demo(n)kracja
nad Wisłą AD 2010.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Kwi 22, 2010 9:40 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

TEN POPEŁNIŁ ZBRODNIE KTO NA NIEJ SKORZYSTAŁ



Transparent, który niosłem wczoraj wraz z bratem
Krzysztofa Wyszkowskiego
na pogrzebie śp. Ani Walentynowicz , wyraźnie wzywa Polaków
do myślenia. Bynajmniej powinien.












Zakończyły się uroczystości pogrzebowe Anny Walentynowicz (zdjęcia)

VIDEO

http://pomorze.naszemiasto.pl/artykul/385488,zakonczyly-sie-uroczystosci-pogrzeb,id,t.html

VIDEO

http://www.dziennikbaltycki.pl/fakty24/246872,gdansk-pogrzeb-anny-walentynowicz,id,t.html
red./ PAP
Wczoraj 13:16:45 , Aktualizacja dzisiaj 08:24:40

Około dwóch tysięcy osób uczestniczyło w środę w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku-Wrzeszczu w mszy żałobnej w intencji działaczki "S", współzałożycielki Wolnych Związków Zawodowych Anny Walentynowicz, jednej z ofiar katastrofy samolotu pod Smoleńskiem.

(&copy; Artur Kopaczewski)
Masz zdjęcie do tego tematu? Wyślij &raquo;
W wypełnionej po brzegi świątyni byli m.in. przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek, Jerzy Borowczak, Andrzej i Joanna Gwiazdowie, Jacek Taylor, minister edukacji Katarzyna Hall oraz Aleksander Hall, minister rolnictwa Marek Sawicki i jego zastępca Kazimierz Plocke, posłowie Bogdan Lis, Marek Biernacki, Andrzej Jaworski, Antoni Macierewicz, Tadeusz Cymański, Jolanta Szczypińska, senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk, a także b. przewodniczący "Solidarności Walczącej" Kornel Morawiecki.

Władze województwa pomorskiego reprezentowali wicewojewoda Michał Owczarczak oraz marszałek Mieczysław Struk. Miejsce w jednym z ostatnich rzędów w kościele zajął b. prezydent Lech Wałęsa, który po zakończeniu mszy nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

Mszę koncelebrował metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Wśród duchownych odprawiających nabożeństwo był m.in. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.


"Pani Aniu, przyszliśmy tu, żeby pokłonić się przed majestatem śmierci, ale także, aby schylić głowy przed majestatem twojego życia (...) Twoje proste życie stało się kwintesencją Solidarności" - powiedział na zakończenie mszy Janusz Śniadek. Lider "S" podkreślił, że Anna Walentynowicz była "bohaterką najpiękniejszych stron historii Solidarności".

"W swoim uczciwym życiu nigdy nie oczekiwałaś zaszczytów, choć zasługiwałaś na nie jak mało kto" - zwrócił się Śniadek do tragicznie zmarłej założycielki Wolnych Związków Zawodowych.

Jak podkreślił, dopiero "wielki Polak, śp. Lech Kaczyński" uhonorował ją najwyższym odznaczeniem za jej zasługi - Orderem Orła Białego.

"Solidarność tworzą dziś ludzie trochę podobni do Ciebie - dumni i niepokorni, pochyleni nad człowiekiem, broniący skrzywdzonych ludzi pracy. Pani Aniu - matko Solidarności - zawsze okazywaliśmy ci szacunek i miłość, jaką dzieci powinny okazywać rodzicom. Wspieraj nas tam teraz w górze, abyśmy dalej realizowali ideały Solidarności, którym byłaś tak wierna. Wybacz, jeśli cokolwiek zawiniliśmy" - mówił Śniadek, którego przemówienie wierni przyjęli długimi oklaskami.

Kazanie wygłosił biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej Ryszard Kasyna. Podkreślił szczególny charakter Anny Walentynowicz i jej poświęcenie dla innych. "Jedna z najznakomitszych mieszkańców Gdańska i Pomorza. Kobieta skromna i nieugięta, po prostu dobry człowiek. Przepełniona pasją walki o sprawiedliwość i człowieczeństwo. I nigdy przeciwko komuś. Nie znała słowa donos, intryga, pogarda. Ideałów Solidarności broniła na każdym etapie swojego życia" - mówił hierarcha.


List od przedstawicieli Kancelarii Prezydenta przeczytał doradca Tomasz Zdrojewski. "Kobieta-symbol, niesłychanie ciepła i życzliwa, a jednocześnie zasadnicza i życzliwa. Przez jej małe mieszkanie na III piętrze przy ul. Grunwaldzkiej przewinęło się kilka pokoleń Polaków, chcących lepszej i sprawiedliwej Polski" - podkreślił.

Anna Walentynowicz zostanie pochowana w środę o godz. 15.00 na Cmentarzu Srebrzysko


Walentynowicz przez wiele lat pracowała jako suwnicowa w Stoczni Gdańskiej. W sierpniu 1980 r. na pięć miesięcy przed odejściem na emeryturę rozwiązano z nią umowę o pracę. Żądanie przywrócenia jej do pracy stało się pierwszym postulatem strajku, który rozpoczął się 14 sierpnia tego roku w Stoczni Gdańskiej i - wraz z innymi protestami - doprowadził do powstania Solidarności.

(PAP)

Gdańsk. Tłumy żegnały legendarną Annę Walentynowicz
http://wyborcza.pl/51,105766,7797222.html?i=0



[URL=http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/648e1b0672696339.html]
[/URL]








" Niech nie opuszcza ciebie twoja
siostra Pogarda dla szpiclów katów tchórzy
- oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą
grudę
a kornik napisze twój uładzony
życiorys. "



( Zbigniew Herbert, "Przesłanie Pana Cogito", fr.)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum