Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

PROKURATURA BĘDZIE ŚCIGAĆ ZA PRAWDĘ O SMOLEŃSKICH STENOGRAMA

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Antonina
Nowy Użytkownik


Dołączył: 08 Lip 2010
Posty: 3

PostWysłany: Czw Lip 08, 2010 12:04 pm    Temat postu: PROKURATURA BĘDZIE ŚCIGAĆ ZA PRAWDĘ O SMOLEŃSKICH STENOGRAMA Odpowiedz z cytatem

Gazeta Polska
PROKURATURA BĘDZIE ŚCIGAĆ ZA PRAWDĘ O SMOLEŃSKICH STENOGRAMACH


Ujawnienie przez „Gazetę Polską” treści zeznań por. Artura Wosztyla wywołało wściekłość polskich śledczych. Dlaczego? – Komendy, o której mowa w tych zeznaniach, nie ma w stenogramach. To kolejna poszlaka przemawiająca za tym, że nie są one autentyczne – mówi „Gazecie Polskiej” pilot, który wielokrotnie latał Tu-154M

Z zeznań pilota Jaka-40, por. Artura Wosztyla, złożonych w prokuraturze (karta 1165), wynika, że wieża w Smoleńsku podała pilotom dolatującego do lotniska Tu-154: „zejdźcie do 50 metrów”. Porucznik Wosztyl słyszał słowa kontrolera wieży wydawane po rosyjsku pilotom Tu-154 w radiostacji pokładowej Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku 10 kwietnia o godz. 7.22. Rosyjski kontroler wypowiedział je, gdy drugi pilot Tu-154, Robert Grzywna, podał na wysokości 80–70 m komendę: „odchodzimy”. Dowodziłoby to, że wieża kontrolna w Smoleńsku kierowała prezydencką maszynę do zderzenia z ziemią. Kontrolerzy na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj wiedzieli bowiem, że polski samolot był na fałszywej ścieżce schodzenia – był kierowany wprost w dolinę, głęboką na 60 m.

Wycinanka ze stenogramów

Czy rosyjski kontroler mógł wydać taką komendę i czy polska załoga mogła się do niej dostosować? Według naszych rozmówców, sprawa jest bardzo dziwna.

– Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek kontroler, czyli członek personelu lotniczego, posiadający licencję i odpowiednie uprawnienia, mógł wydać tak absurdalną sugestię o dalszym podchodzeniu. Bo tylko jako sugestię można rozpatrywać podobną podpowiedź. Jest to o tyle niewiarygodne, że kontroler nie miał prawa jej wydać, a załoga nie miała prawa z niej skorzystać – mówi „GP” kontroler wieży na Okęciu, proszący o zachowanie anonimowości.

Podobnego zdania jest pilot, który wielokrotnie latał Tu-154M: – Moim zdaniem wydanie takiej komendy jest nieprawdopodobne. Być może brzmiała ona: „50 metrów, odejdźcie!”, a pilot Jaka-40 źle ją usłyszał. Niezależnie od tego, jak dokładnie brzmiała komenda kontrolera, najważniejsze jest, że nie ma jej w stenogramach. To kolejna poszlaka przemawiająca za tym, że nie są one autentyczne.

I faktycznie: komenda kontrolera musiała paść między godz. 8.40 i 50 sekund (wtedy drugi pilot zawołał: „odchodzimy”) a 8.41 i 5 sekund (zniszczenie samolotu). W stenogramach nie ma śladu, aby padły słowa podobne do tych, jakie słyszał por. Artur Wosztyl, nie ma też żadnej wypowiedzi oznaczonej jako „niezrozumiała”. Wszystko wskazuje więc na to, że została ona wycięta przy tworzeniu kopii nagrania z oryginalnej czarnej skrzynki. Czy w podobny sposób usunięto inne niewygodne fragmenty, dogrywając np. w ich miejsce nowe?

Kwestia ta jest o tyle istotna, że po komendzie „odchodzimy”, wydanej przez drugiego pilota 70–80 m nad ziemią, załoga nie lądowała, lecz próbowała przerwać manewr podejścia. Przekonani są o tym wszyscy eksperci, z którymi rozmawiała „GP”. Zasadnicze pytanie brzmi więc: co spowodowało, że zamiast wznosić się, samolot zaczął gwałtownie opadać? – Możemy się tego dowiedzieć jedynie z zapisów FDR (Flight Data Recorder), czyli z parametrów lotu – twierdzi kontroler z Okęcia.

Tylko dane z FDR mogą wytłumaczyć też, dlaczego samolot z Lechem Kaczyńskim na pokładzie już kilka kilometrów przed pasem startowym znalazł się na błędnej ścieżce podejścia. Jedyny problem w tym, że trudno będzie uwierzyć w autentyczność publikowanych parametrów lotu, skoro w przypadku mniej dla śledztwa ważnych stenogramów rozmów z kokpitu dopuszczono się prawdopodobnie cynicznego fałszerstwa.



Bo rozpowszechniali bez zezwolenia

Według informacji „GP”, ujawnienie treści zeznań por. Artura Wosztyla wywołało wściekłość tych polskich śledczych, którym z różnych względów odpowiada rosyjska wersja wydarzeń. Podważona bowiem została autentyczność stenogramów, które przez długi czas przedstawiane były w mediach jako przykład dobrej woli Rosjan i dowód przeciwko „teoriom spiskowym”. W rzeczywistości – jak pisaliśmy jeszcze przed poznaniem zeznań pilota Jaka-40 – zapisy rozmów z kokpitu tupolewa zawierają tyle nieścisłości i białych plam, że jeszcze bardziej uprawdopodabniają wersję o odpowiedzialności Rosjan za celowe lub niecelowe doprowadzenie do katastrofy.

Nic dziwnego zatem, że 2 lipca – trzy dni po upublicznieniu zeznań por. Wosztyla – Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że „stosownie do postanowień Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Warszawie z dnia 30 czerwca 2010 roku oraz 1 lipca 2010 roku, do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zostały przekazane materiały w sprawie publicznego rozpowszechniania, bez zezwolenia, wiadomości ze śledztwa w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M 101, dotyczące treści zeznań świadka Wiktora Ryżenki opublikowanych w dniu 25 czerwca 2010 roku w dzienniku »Rzeczpospolita« oraz zeznań świadka por. pil. Artura Wosztyla [...]”.

Oznacza to, że dziennikarze stojący za upublicznieniem treści zeznań pilota Jaka-40 (pojawiły się one w „Gazecie Polskiej”, na portalu Niezależna.pl i w „Wiadomościach” TVP) mogą wkrótce mieć kłopoty. Problemów takich nie będą miały za to osoby, które oddały śledztwo w ręce Władimira Putina oraz politycy i urzędnicy państwowi współodpowiedzialni za oszukiwanie rodzin ofiar i opinii publicznej przy użyciu sfałszowanych (prawdopodobnie) stenogramów.

Pocieszeniem jest wniosek o przesłuchanie Bronisława Komorowskiego, złożony przez mecenasa Stefana Hamburę, reprezentującego rodzinę śp. Stefana Melaka i Anny Walentynowicz. Przesłuchanie ma być przeprowadzone na okoliczność m.in. „niedopełnienia obowiązku dopilnowania realizacji zobowiązania podjętego przez prezydenta Federacji Rosyjskiej Dimitrija Miedwiediewa wobec państwa polskiego o powołaniu wspólnej polsko-rosyjskiej grupy prokuratorów badającej okoliczności tragedii smoleńskiej”, a także wyjaśnienia, dlaczego Komorowski nie odpowiedział jako marszałek Sejmu na inicjatywę poselską o wysłanie do Rosji sejmowego zespołu obserwatorów delegowanych z każdego klubu parlamentarnego.



Amerykanie walczą o prawdę, Tusk odznacza Rosjan

O tym, że rosyjskie śledztwo w sprawie śmierci prezydenta RP i 95 innych osób prowadzone jest w sposób skandaliczny, coraz częściej mówi się w USA. Przedrukowany w specjalnym wydaniu „Gazety Polskiej” artykuł Gene Poteata (byłego szefa CIA ds. nowych technologii), zarzucający Rosjanom dokonanie zamachu, a Donaldowi Tuskowi służalczość wobec Kremla – odbił się w politycznych kręgach Stanów Zjednoczonych głośnym echem. Doszło nawet do tego, że Peter T. King, republikański kongresmen ze stanu Nowy Jork, zgłosił projekt rezolucji, nawołujący do powołania niezależnej międzynarodowej komisji, która zajęłaby się wyjaśnieniem przyczyn i okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem. King przypomniał w przygotowanym przez siebie dokumencie, że polscy prokuratorzy nie otrzymali oryginalnych czarnych skrzynek, lecz jedynie kopie, i że już ponad 50 tys. Polaków podpisało się pod apelem o ustanowienie międzynarodowej komisji śledczej.

Niewyobrażalnie większym zaufaniem darzy rosyjskie władze rząd Donalda Tuska. Po odznaczeniach, jakie przyznał Rosjanom Bronisław Komorowski (Krzyże Oficerskie Orderu Zasługi Rzeczypospolitej dostali milicjanci, strażacy, wojskowi i eksperci medycyny sądowej), i wygłoszonych po rosyjsku przeprosinach Pawła Grasia, przyszedł czas na medale dla oficerów rosyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych.

Jak podał portal NaszaPolska.pl – na początku lipca 2010 r. trzech wysokich funkcjonariuszy MSW Federacji Rosyjskiej zostało nagrodzonych odznaczeniami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Rzeczpospolitej Polskiej za... dochodzenie w sprawie katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Uhonorowani zostali generał-major służby wewnętrznej P. W. Popow, zastępca naczelnika Urzędu pułkownik milicji R. A. Tierientiew i zastępca naczelnika działu Urzędu pułkownik milicji M.J. Waśkow. Nagrody wręczył dyrektor Centralnego Biura Śledczego (CBŚ) Adam Maruszczak, który wykonał polecenie Jerzego Millera – polskiego ministra spraw wewnętrznych.



Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski



----------------------------------------------------------------------
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Czw Lip 08, 2010 10:42 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Podważona bowiem została autentyczność stenogramów, które przez długi czas przedstawiane były w mediach jako przykład dobrej woli Rosjan i dowód przeciwko „teoriom spiskowym”.

Jakie teorie spiskowe? Jaka dobra wola Rosjan?
To przecież sama Anodina oświadczyła głośno i wyraźnie, że Polacy czarnych skrzynek nie dostaną. Możemy więc liczyć jedynie na kremlowskie konfabulacje na temat tego, co się wydarzyło 10. kwietnia. Niektórym to wystarcza. Jeszcze inni są w siódmym niebie. Nie należę ani do pierwszych, ani do drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum