Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

DO RZECZY NR 26/2013 _ IPN ZACZĄŁ UTAJNIAĆ AGENTÓW

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Lip 22, 2013 8:30 am    Temat postu: DO RZECZY NR 26/2013 _ IPN ZACZĄŁ UTAJNIAĆ AGENTÓW Odpowiedz z cytatem

DO RZECZY NR 26/2013 _ IPN ZACZĄŁ UTAJNIAĆ AGENTÓW http://www.e-kiosk.pl/pdf/7803/6520b2f2f3dcf1d45315f84cfbd00313-toc.pdf

By współpracować z SB, nie trzeba było być formalnym TW
Marek Ciesielczyk, 16 maja, 2013 - 10:40
http://niepoprawni.pl/blog/7578/wspolpracowac-z-sb-nie-trzeba-bylo-byc-formalnym-tw


Gdy jesienią 2009 roku na zebraniu dyrektorów Kongresu Polonii Amerykańskiej w Chicago miałem przyjemność spotkać się ze śp. Januszem Kurtyką, Prezesem IPN, przekazałem mu petycję Polonii, domagającą się odtajnienia dokumentów, dotyczących polonijnych agentów (tych, które w dalszym ciągu znajdują się w niedostępnym dla badaczy archiwum wyodrębnionym). Kurtyka zapewnił mnie, iż zrobi w tej sprawie, co będzie mógł. I faktycznie w 2010 roku, już po jego tragicznej śmierci, odtajnione zostały dla takich badaczy, jak ja, niektóre dokumenty, które dotychczas były w zbiorze wyodrębnionym. W tym miejscu chciałbym przedstawić niektóre z nich.

Jako że sam miałem i mam pewne opory natury moralnej, pytałem często Polonię amerykańska w czasie moich wykładów na temat aktywności SB w USA, czy powinienem ujawnić dziś nazwiska znanych działaczy polonijnych w podeszłym już wieku, czy też poczekać do chwili, gdy nie będzie ich wśród nas, by oszczędzić dziś im, ich rodzinom i znajomym wstydu? Sławomir Cenckiewicz, który pracując do niedawna w IPN miał znacznie lepszy dostęp do dokumentów na temat Polonii, przyjął – jak się wydaje – bardzo prostą zasadę – nie ujawniał żadnych nazwisk.


Dlaczego tak wolno przebiega proces lustracji, zwłaszcza lustracji Polonii

- jak starano się zablokować poszukiwania dokumentów w IPN

Gdy utworzono Instytut Pamięci Narodowej, wielu ludziom wydawało się, że poznamy całą prawdę o funkcjonowaniu SB i jej kapusiów w czasach PRL-u. Bardzo szybko okazało się jednak, że – po pierwsze – większość tych najciekawszych – na przykład z punktu widzenia Polonii – dokumentów w dalszym ciągu jest utajniona, po drugie – bardzo wiele materiałów zostało przez esbeków zniszczone w 1989 i 1990 roku i po trzecie poszukiwanie dokumentów, które mogłyby rzucić światło na przykład na działalność polonijnych agentów, jest bardzo skomplikowane, czasochłonne, a więc i kosztowne. Po czwarte – trzeba dodać, że przypadek jednego z badaczy, który jako etatowy pracownik IPN miał największe możliwości dotarcia do najważniejszych dokumentów dotyczących Polonii – pokazał, iż nie zawsze można liczyć na ujawnienie tego, co zostało odkryte w archiwum IPN. Po piąte – mówiąc ogólnie - „pozostałości” po SB i jej tajnych współpracownikach oraz nieformalnych kapusiach – starają się wszelkimi metodami utrudnić proces lustracji, a zwłaszcza lustracji Polonii.

Ponieważ sytuacja esbeków polonijnych – po ich dekonspiracji – mogłaby być znacznie gorsza niż tych, którzy mieszkają w Polsce (np. w USA mogłyby im grozić procesy, deportacja, gdyż działali na terytorium USA na rzecz obcego, komunistycznego wywiadu), podjęli działania, które mają utrudnić lub wręcz uniemożliwić poszukiwania dokumentów na ich temat w IPN.

Najpierw próbowano więc zablokować uchwalenie ustawy o IPN, gdy to się nie udało, ograniczyć dostęp do dokumentów (utrzymując np., że konieczne jest zachowanie archiwum wyodrębnionego, do którego nie mają dostępu badacze tacy np. jak ja).
Gdy okazało się jednak (np. po ujawnieniu przeze mnie dokumentów na temat Wojciecha Wierzewskiego), że można znaleźć w archiwach IPN ciekawe dokumenty, byli kapusie esbeccy zaczęli mnie i moją rodzinę zastraszać. W tym czasie, gdy ja w Chicago ujawniałem nazwiska TW, KO czy KI SB, moja żona w Polsce otrzymywała anonimowe telefony, iż wrócę z USA do Polski w trumnie. Udało się zidentyfikować jeden z numerów, z którego wykonywane były te telefony, ale okazało się, że właściciel twierdził, że ktoś musiał się „podszyć” pod jego numer telefonu. Żona otrzymała również pewnego razu kartkę, wysłaną spod Chicago, z kondolencjami z powodu mojej śmierci (o czym już wspominałem w innym artykule) – patrz :

Tuż przed jednym z moich wykładów w Chicago, w restauracji „Staropolska” pojawił się b. działacz Kongresu Polonii Amerykańskiej Krzysztof Koch i – w obecności kilku świadków, którzy mogą to potwierdzić – używając obraźliwych słów – groził mi – i dopiero, gdy próbowano zawiadomić policję – oddalił się z tego miejsca.


Koch „zasłynął” także z tego, iż na jednym ze spotkań w SWAP, pytał publicznie, czy „Prezydent Lech Kaczyński jest gejem?”. Film pokazujący to skandaliczne wystąpienie Kocha można zobaczyć na stronie Komitetu Pamięci Polonijnej na MYSPACE – oto link do filmu i zdjęcie Krzysztofa Kocha, który współpracuje w Chicago (w ramach portalu ProgressforPoland) z Andrzejem Jarmakowskim, o którego kontaktach z rezydentem SB w konsulacie PRL w Chicago już pisałem:

http://www.youtube.com/watch?v=1UdjEg0mWJI

Gdy także groźby nie odniosły skutku i w dalszym ciągu prowadziłem swoje badania w IPN, próbowano rozbić środowisko polonijne, które wspierało te badania organizacyjnie. Np. na zebraniach Komitetu Pamięci Polonijnej, który wspierał moją działalność badawczą pojawiać się zaczął człowiek, który przekonywał, że ważniejsza od ujawniania nazwisk polonijnych esbeków jest opieka nad grobami Polaków w USA i tym powinien zająć się w/w Komitet. Następnie próbowano skłócić to środowisko. Wielka szkoda, że działający tam ludzie, dali się sprowokować.

Następnie próbowano zablokować organizację moich wykładów w Chicago. Najpierw „podstawiony” prowokator próbował zakłócić mój wykład w SWAP, na który przyszło ok. 600 osób. To on na zdjęciu. Zanim przyjechała policja, udało mu się uciec. Jeśli ktoś go rozpoznaje, proszę o informację:

prowokator ucieka podstawiony samochodem sprzed SWAP

Kilka miesięcy później nowy (nie polski) właściciel dawnego budynku SWAP w ostatniej chwili wycofał się w umowy i nie zgodził się na organizacje mojego wykładu przy Irving Park, gdy miałem mówić m.in. na temat Andrzeja Jarmakowskiego. Trzeba było przenieść spotkanie do sali przykościelnej na południu Chicago, co oczywiście znacznie obniżyło frekwencję, o co zapewne chodziło tym, którzy nakłonili nowego właściciela budynku SWAP, by zerwał w ostatniej chwili umowę na wynajem sali na mój wykład.

Przy tej okazji dodać trzeba, że dwa dni wcześniej – według relacji jednego ze znanych działaczy polonijnych (a było to powiedziane w obecności kilku świadków) Jarmakowski miał twierdzić, że nie dojdzie do mojego wykładu.

Gdy te destabilizacyjne czy dezorganizacyjne akcje nie przyniosły jednak oczekiwanego skutku, podjęto próby kompromitowania mnie, by obniżyć wiarygodność przedstawianych przeze mnie dokumentów. W jednej z gazet ukazał się nawet artykuł, że studiowałem w Moskwie (sic!), co było chyba szczytem bezczelności propagandowej w stylu iście bolszewickim.

Pojawiły się także zarzuty, że wybieram celowo te, a nie inne dokumenty z IPN i upubliczniam je – np. na temat osób, które zmarły, a nie zajmuję się żyjącymi. Gdy wspomniane wcześniej groźby nie odniosły skutku, różne osoby – często znani działacze czy dziennikarze polonijni, którzy od lat chcą się prezentować jako ultra prawicowi i ultra patriotycznie nastawieni, zaczęli mnie prosić, abym nie ujawniał dokumentów na temat niektórych ludzi, np. Wierzewskiego - z następujących powodów:

a) bo zmarł, a o zmarłych nie mówi się źle,

b) bo w ostatnim okresie życia demonstrował „prawicowe” poglądy,

c) bo wdowa po nim to krewna wybitnego generała II RP.

Niektórzy dotychczas „prawicowi” moi znajomi, nagle zaczęli działać przeciw procesowi lustracji Polonii. Dlaczego? Moim zdaniem albo sami obawiają się ujawnienia kompromitujących ich dokumentów, które wcześniej czy później mogą ujrzeć światło dzienne, albo boją się ujawnienia takich dokumentów z IPN, które kompromitować mogą ich znajomych czy przyjaciół, z którymi od lat utrzymują stosunki towarzyskie.

Dlaczego nie można ujawnić tego, co wymagałoby ujawnienia?

Nie jest tak, jak się niektórym wydaje, że wchodzę do IPN i wybieram sobie teczki, jakie chcę. Jak już powiedziałem, część została zniszczona, część jest utajniona w tzw. zbiorze wyodrębnionym, a do części bardzo trudno dotrzeć ze względu na kiepski system informatyczny, obsługujący archiwum. Być może celowo ten system tak właśnie funkcjonuje, by trudno było dotrzeć do ciekawych materiałów, które już dziś nie są tajne?

Zabawne są zarzuty, że ujawniam często dokumenty na temat osób, które już nie żyją, a nie ujawniam na temat tych najważniejszych działaczy polonijnych, którzy mają się dobrze. Prawdopodobnie w Magdalence postanowiono, że władze komunistyczne PRL-u nie będą ścigane sądownie po przejęciu części władzy przez opozycję (dlatego od początku było wiadomo, że Jaruzelski, Kiszczak czy Kania nigdy nie znajdą się za kratkami), zaś najważniejsi agenci SB nie zostaną nigdy zdekonspirowani.

Dlatego zapewne mogę docierać do teczek zmarłego Wierzewskiego czy Lewandowskiego, a z nie mogę – do teczek tych, którzy żyją. Choć muszę tu zauważyć, że pierwotnie mój wykład na temat działalności Wierzewskiego miał się odbyć jeszcze za jego życia. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że np. Sławomir Cenckiewicz dotarł do teczki Wierzewskiego jeszcze wcześniej, ale nie pisnął ani słowa publicznie na ten temat. Dlaczego? - można spytać.

Prawda jest taka, że ja ujawniam wszystko to, do czego zdołam dotrzeć. Gdybym znalazł w IPN materiały na temat mojej najbliższej rodziny czy przyjaciół, także bym je ujawnił, tak jak to zrobił swego czasu prof. Terlecki.

Przy okazji, pozwolę sobie zauważyć, iż mając bardzo ograniczone możliwości badania dokumentów w IPN (nie jestem przecież na etacie IPN i muszę dojeżdżać do archiwum w Wieliczce) i tak ujawniałem znacznie więcej ciekawych informacji na temat Polonii, niż np. wspomniany Cenckiewicz, który był przecież przez lata etatowym pracownikiem IPN i – według mojej oceny – miał kilkanaście – jeśli nie kilkadziesiąt razy większe możliwości badawcze ode mnie.

Przypomnę ujawnione dotychczas przeze mnie dokumenty z IPN oraz nazwiska ludzi, którzy w różny sposób współpracowali z SB – formalnie - jako TW,KO czy KI, bądź nieformalnie:

- Wojciech Wierzewski – KO TOWER – prawa ręka trzech kolejnych prezesów Kongresu Polonii Amerykańskiej,

- Wacław Sikora – TW RETURN – szef małopolskiej SOLIDARNOŚCI na początku istnienia związku, a później emigrant „polityczny” w USA,

- Piotr Mroczyk – TW 69 – ostatni dyrektor sekcji polskiej Radia Wolna Europa oraz działacz polonijny w USA,

- Roman Żelazny – TW WITOLD SŁOTA – także pracownik Radia Wolna Europa, publicysta piszący dla mediów polonijnych w USA,

- Zygmunt Podbielski – KI FEN – polonijny działacz organizacji b. żołnierzy AK w Chicago,

- Jerzy Srebrny – funkcjonariusz PRL-owskiego aparatu bezpieczeństwa w 70. i 80 latach, później emigrant w Chicago,

- Józef Migała – nieformalnie przekazujący informacje SB w ramach sprawy ŚWISTAK, dealer PKO w Chicago, prowadził w Chicago radio „Głos Polonii”,

- Robert Lewandowski – nieformalnie przekazujący informacje SB, prowadził polonijny program radiowy w Chicago i telewizję polonijną,

- Adam Grzegorzewski – nieformalny informator SB (występował pod nazwa SPEAKER), właściciel biura turystycznego w Chicago, prowadził polonijne programy radiowe,

- Edward Moskal – którego niejawny kontakt z konsulatem PRL w lutym 1989 roku ujawniłem jako pierwszy







Moskal obiecał konsulowi PRL zastosowanie cenzury w mediach ZNP


- Andrzej Jarmakowski – utrzymujący niejawne kontakty z jednym z rezydentów SB w konsulacie PRL, dziennikarz polonijny w Chicago, wcześniej działacz SOLIDARNOŚCI,

- Andrzej Stypuła – podobnie jak Jarmakowski utrzymywał niejawne kontakty z rezydentem SB w konsulacie PRL w Chicago, wydawca pisma polonijnego.

Zdemaskowałem także jako byłego oficera SB Kazimierza Bańburskiego, kustosza muzeum tarnowskiego, występującego (do dzisiaj!) w katolickim, diecezjalnym Radio RDN w Tarnowie oraz nagłośniłem sprawę fałszerzy paszportów i wiz amerykańskich, z których usług korzystał m.in. ojciec jednego z obecnych notabli w Dąbrowie Tarnowskiej (Małopolska).

Ponadto przedstawiłem dotychczas cały szereg dokumentów, które obrazują inwigilację Polonii oraz oczyszczają z podejrzeń o współpracę z SB konkretnych działaczy polonijnych, którzy odmówili kolaboracji z SB, takich jak np.:

- Stanisław Chęciński – b. Przewodniczący Komitetu Spraw Polskich przy Kongresie Polonii Amerykańskiej,

- Kazimierz Łukomski – wiceszef KPA, jedna z piękniejszych postaci w środowisku polonijnym,

- Krzysztof Rac – działacz POMOSTU, uważany przez władze PRL za jednego z najgroźniejszych działaczy antykomunistycznych w USA,

- Zygmunt Ziomber – działacz m.in. Komitetu Pamięci Polonijnej, objęty przez pewien czas zakazem wjazdu do Polski,

- Roman Puciński – amerykański kongresmen i radny polskiego pochodzenia, działacz KPA, jedna z bardziej pozytywnych postaci polonijnych wnbsp; USA,

- Krzysztof Kamyszew – który odmówił współpracy z SB,

- Edward Puacz – wszelkie podejrzenia wobec tej osoby, z którymi się spotkałem wcześniej w Chicago, okazały się bezzasadne w świetle dokumentów, które widziałem w IPN,

- Alfred Michał Znamierowski - współpracownik Głosu Ameryki, działacz POMOSTU – odnalezione w IPN dokumenty wystawiają mu jak najbardziej pozytywne świadectwo,

- Lucyna Migała, córka Józefa, która nie uległa namowom SB i nie dała się zwerbować.

Muszę w tym miejscu dodać, że próbowano wywierać na mnie naciski, a później także proszono mnie, abym nie ujawniał dokumentów oczyszczających niektórych spośród wyżej wymienionych. Odniosłem wrażenie, iż ujawnienie tych dokumentów nie było po prostu na rękę innym działaczom polonijnym, którzy wcześniej rozpowszechniali nieprawdziwe informacje i teraz muszą się wycofać ze swych wcześniejszych oskarżeń.

Teraz chciałem ujawnić kolejne dokumenty, obrazujące współpracę działaczy polonijnych z komunistycznym aparatem władzy i tzw. „bezpieczeństwa”.


Warszawska centrala Służby Bezpieczeństwa nie zawsze była zadowolona z pracy rezydentury SB w Chicago

14 czerwca 1983 roku Naczelnik Wydziału XII Departamentu I MSW, odpowiedzialnego za pracę SB za granicą, pułkownik R. Rybicki pisze do Naczelnika Wydziału XVI tegoż departamentu, pułkownika Kazimierza Walczaka: „pracę rezydenta” SB w Chicago (tj. SPASKIEGO) „oceniam negatywnie”. Rezydentowi zarzuca się, iż „nie wykazywał inicjatywy”.

31 maja 1985 roku opracowany został nowy plan pracy rezydentury SB w konsulacie PRL w Chicago na lata 1985-87. Podkreślić należy, iż wykluczono werbunek nowych agentów, polecając wykorzystywanie już funkcjonujących kontaktów informacyjnych oraz operacyjnych. Oznaczało to wzmożoną aktywność zarówno KO jak i KI. Ciekawe, że nie wspomina się o TW. Jest to kolejny dowód na to, że niekoniecznie ktoś musiał formalnie być tajnym współpracownikiem SB, by być pożyteczny dla Służby Bezpieczeństwa.

Z cytowanego tu dokumentu SB wynika, że dla rezydentury Służby Bezpieczeństwa najważniejszymi obiektami, które chciano rozpracować, były wówczas:

a) „OPIS” - Instytut ds. Rosyjskich i Wschodnio-Europejskich University of Indiana,

b) „ODEON” – tj. Centrum Studiów Polskich University of Indiana, którym zajmował się KO DOCON, polski stypendysta, którego oficerem prowadzącym był DUNCAN

c) „OKÓLNIK” – Instytut Hoovera.

Agent komunistyczny o pseudonimie „Pawlik”, który był właścicielem biura podróży i który miał kontakty z polonijnymi ugrupowaniami patriotycznymi, miał zająć się ich rozpracowaniem. Dla SB pracował wówczas także agent o pseudonimie CLAMBER, który był profesorem nauk technicznych. Agent ASTRAL miał zaś rozpracowywać Związek Narodowy Polski. Jego oficerem prowadzącym był WELLS.

KO DOCON, który był zatrudniony w Centrum Studiów Polskich University of Indiana, miał dostarczać SB informacji na temat tej placówki. Dla rezydentury w Chicago pracował wówczas także kontakt operacyjny DAMM, który przebywał w Chicago od 1985 roku.

Kontakt Operacyjny TANIS otrzymał zadanie spenetrowania „IGOFU”. Tak określana była organizacja POMOST w Chicago.

W teczce IPN BU 003171/12.T.1 znajdujemy informację, iż osoba określona pseudonimem BARONET zamieszkała z księdzem Pawełkiem w 1983 r., współpracowała z POMOSTEM. Ci, którzy pamiętają tamte czasy, zapewne mogłyby ustalić, o kogo tutaj chodzi?

Ciąg dalszy


źródło inf :
By współpracować z SB, nie trzeba było być formalnym TW
Marek Ciesielczyk, 16 maja, 2013 - 10:40
http://niepoprawni.pl/blog/7578/wspolpracowac-z-sb-nie-trzeba-bylo-byc-formalnym-tw




Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.



Rolling Eyes




Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 22 lipca 2013 r g.9.30
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum