Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Domagam się od Lecha Wałęsy ujawnienia tajnych umów z 1988r
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Maj 16, 2012 2:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11731681,Walesa__Tusk_powinien_spalowac_zwiazkowcow_przed_Sejmem.html


Wałęsa: Tusk powinien spałować związkowców przed Sejmem

16.05.2012 , aktualizacja: 16.05.2012 12:04




Lech Wałęsa

patrz VIDEO

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11731681,Walesa__Tusk_powinien_spalowac_zwiazkowcow_przed_Sejmem.html

http://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Wiadomosci/Spalowalbym-czlonkow-Solidarnosci


Lechowi Wałęsie nie podobała się piątkowa manifestacja "Solidarności" przed Sejmem. - Jestem zażenowany, wstydzę się, że takie pokolenie mamy - stwierdził w rozmowie z Moniką Olejnik. Następnie powiedział, że na miejscu Donalda Tuska "wydałby polecenie spałowania" związkowców.

- Władza jest władzą. Gdybym był na miejscu Tuska, wydałbym polecenie - spałować. Władzę trzeba szanować, wybierać mądrze - powiedział w Radiu ZET Lech Wałęsa. Były prezydent skomentował w ten sposób ostatnie manifestacje przed Sejmem, gdy "Solidarność" zablokowała parlament na kilka godzin. W tym czasie kilku posłów, którzy starali się z niego wydostać, zostało zaatakowanych przez związkowców.

Wałęsa stwierdził, że pierwszego by spałował obecnego przewodniczącego "Solidarności". - Nie potrafi mądrze układać stosunków w wolnej Polsce. Ja jako komendant sam bym go spałował - powiedział Wałęsa.

Byłemu prezydentowi nie podoba się sposób manifestowania związkowców. - Jestem zażenowany, wstydzę się, że takie pokolenie mamy. Zachowanie takie nie pasuje do epoki - powiedział. Zastrzega jednak, że związki mają prawo i obowiązek walczyć o emerytury.

Wałęsa nie wierzy, że protesty związane z reformą emerytalną doprowadzą do upadku rządu. Chwali też gabinet Tuska, że ją przeprowadza. Boi się jednak, że demonstracje "Solidarności" mogą wystraszyć kibiców na Euro, co uderzy w polską gospodarkę. - Bracie, w złą stronę idziesz. Uderzasz w interes Polski - zwrócił się do Piotra Dudy, przewodniczącego "Solidarności".




Źródło inf: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11731681,Walesa__Tusk_powinien_spalowac_zwiazkowcow_przed_Sejmem.html







Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 16 maja 2011r g.15.49
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Maj 19, 2012 4:25 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródło inf:
http://www.rp.pl/artykul/877157.html#.T7eu8joZJfc.facebook

Naprawdę tak nie było




Janusz Głowacki manipuluje faktami historycznymi, by podtrzymać nieskazitelny mit Wałęsy

fot. Rafał GuzFotorzepa

Za publiczne pieniądze, przy wsparciu elit rządzących, powstaje propagandowy film fałszujący nie tylko biografię Wałęsy, ale także dzieje polskiego oporu przeciwko komunizmowi

Tekst z tygodnika "Uważam Rze"

We własnej autobiografii pt. „Z głowy" pisarz Janusz Głowacki chwali się krytyką, jaką w czasach PRL obdarzył go Zdzisław Andruszkiewicz, kierownik Wydziału Prasy KC PZPR: „Głowacki odrzuca społeczne funkcje literatury, jej obowiązek uczestniczenia w socjalistycznej świadomości". „Zupełnie wystarczy – pisze działacz partyjny – jeśli literatura będzie budzić wątpliwości, zmuszać do refleksji". Okazuje się, że komunista chwalił go na wyrost, bo pół wieku później z determinacją wychowanka gomułkowskiego realizmu socjalistycznego „Głowa" tworzy kanon realizmu postkomunistycznego. Gwałci wątpliwości i zagłusza refleksję. Dwa lata temu Głowacki wydał „Good night Dżerzi" – biografię Jerzego Kosińskiego, którego fenomenalny sukces polegał na tym, że jak pisał krytyk, „wyczuł kraj i czasy. Wiedział dokładnie, co się sprzeda, co kupią wszyscy, w czym się zakochają". Teraz postanowił tę samą metodę zastosować dla własnego zysku, pisząc scenariusz do najnowszego filmu Andrzeja Wajdy pt. „Wałęsa" (blisko 100-stronicowa „wersja uzupełniona – robocza" z 28 marca 2012 r.).

Intencja twórców

Ale czy czytelnik lub historyk, a nie krytyk filmowy, ma w ogóle prawo oceniać scenariusz filmu, tym bardziej takiego, który jeszcze nie powstał? Odpowiadam – tylko wówczas, gdy twórcy filmu z góry zapewniają, że film nie jest dziełem czysto fabularnym, ale rodzajem paradokumentu opowiadającego historię prawdziwą. O tym filmie Andrzej Wajda mówił: „To jest najtrudniejszy film, jaki będę robił w życiu. [...] Chcę nadać mu charakter tego świata, który odszedł, którego już nie ma. Nawet gdybym miał do dyspozycji najnowsze zdobycze technologii, nie chciałbym tworzyć w sposób sztuczny obrazu tamtych czasów". „Filmowa opowieść rozpocznie się od udziału młodego robotnika w wydarzeniach grudnia '70 na Wybrzeżu. Skończy – słynnym wystąpieniem prezydenta w amerykańskim Kongresie w listopadzie 1989 roku, które rozpoczął od słów »My, naród«. [...] W filmie pojawią się materiały archiwalne, które będą współistnieć z fabułą, aby dać świadectwo prawdzie. [...] To nie może być film oparty tylko na aktorach. W archiwalnych sekwencjach pojawi się wiele postaci historycznych, uczestników tamtych wydarzeń. Te materiały, nie tylko polskie, będą wspierać film i nadawać mu prawdę".

I rzeczywiście, scenariusz zawiera wiele scen dokładnie opisanych w źródłach (dokumentach partyjnych i SB) oraz relacjach świadków. Więcej – zawiera całe sekwencje oryginalnych zapisów z ulic Gdańska w Grudniu '70. Tyle że traktuje te źródła i tę dokumentację archiwalną nad wyraz „twórczo", czyli jednostronnie i wybiórczo, a czasem nawet absolutnie fałszywie.

Zabieram głos właśnie dlatego, że przez lata badałem historię Grudnia '70 i Lecha Wałęsy, poznałem też wielu uczestników trójmiejskiej rewolty 1970 r. Przekłamań i przeinaczeń jest tak wiele, że nie sposób ich omówić w niezbyt długim tekście. Spośród licznego katalogu nonsensów, jakie zawiera scenariusz, zwracam uwagę jedynie na te, które stoją w sprzeczności z wiedzą historyczną.

Wmawianie dziecka w brzuch!

Głowacki rozpoczyna opowieść o Wałęsie od poniedziałku 14 grudnia 1970 r. I od razu rozmija się z prawdą! Opisuje Lecha klęczącego przed będącą w zaawansowanej ciąży żoną Danutą – „W miednicy myje jej nogi, bo przecież sama nie może dosięgnąć". Według autora scenariusza, który w tym wypadku czerpał wiedzę z napisanej w 1987 r. „Drogi nadziei", akurat tego dnia Wałęsa wziął dzień wolny. Nie zważając na proklamowany krótko po godz. 6 rano strajk w Stoczni Gdańskiej (również na Wydziale Elektrycznym W-4, gdzie pracował), sprytny elektryk w zaledwie godzinę od wyjścia z domu nabywa spod lady wózek w domu towarowym. Nie zwracając uwagi na docierającą pod sklep demonstrację, dobija transakcji w pakamerze i wychodzi z wózkiem tylnym wyjściem. Przemierzając zadymione od gazu ulice śródmieścia Gdańska („Przewalające się tłumy. Dym, gaz, walki uliczne, opancerzone transportery, ZOMO, czołgi. Z dymu wynurza się Lech, idzie, chroniąc bezcenny wózek"), pędzi do brzemiennej żony. Z opisu Głowackiego wynika, że Wałęsa znalazł się w samym centrum wojennego teatru, choć 14 grudnia walki uliczne w Gdańsku wybuchły dopiero po godz. 17 w okolicach Domu Prasy (wcześniej miały miejsce potyczki z aktywem partyjnym w oddalonym o kilka kilometrów Gdańsku-Wrzeszczu), aby później przenieść się nieopodal siedziby wojewódzkiej PZPR i Dworca Głównego PKP.

Za publiczne pieniądze, przy wsparciu elit rządzących, powstaje propagandowy film fałszujący nie tylko biografię Wałęsy, ale także dzieje polskiego oporu przeciwko komunizmowi

Gdy Wałęsa wraca z wózkiem do domu, dokonuje się w nim niczym nieuzasadniona przemiana – nagle sprawy publiczne uznaje za ważniejsze od rodzinnych. Jakby dotknięty iluminacją równą tej, której doznał Szaweł na drodze do Damaszku, żegna się z Danutą w sposób świadczący o heroicznej decyzji podjęcia ryzyka utraty życia: „Lech zdejmuje zegarek i obrączkę, kładzie na stole. Danusia zdziwiona. Lech: »Jak nie wrócę, to sprzedasz...«. Lech wychodzi". Nie zważając na fakty, Głowacki umieszcza Wałęsę w samym centrum walk ulicznych, w tłumie demonstrantów, na który nacierają jednostki ZOMO, gdzie próbuje ratować rannych i bitych przez milicję... Gdy wraca do domu, zastaje w nim Danutę „w bólach porodowych leżącą na łóżku" i dwóch milicjantów, którzy go aresztują, a Danuta krzyczy z bólu i rzuca w ich stronę: „Wy nie jesteście ludzie".

W areszcie Wałęsa martwi się stanem żony i zwraca się do funkcjonariuszy SB: „Ja nawet nie wiem, czy urodziła... czy to syn, czy to córka". A esbek odpowiada: „Dowiecie się za 5 lat".

Siła faktów

Powyższy opis nie znajduje jakiegokolwiek pokrycia w faktach. Wałęsa od zawsze powtarzał, że nie brał udziału w poniedziałkowych demonstracjach w Gdańsku (zresztą w ogóle nigdy nie brał czynnego udziału w żadnych zamieszkach), a w grudniowy protest zaangażował się dopiero we wtorek 15 grudnia (m.in. „Droga nadziei", Warszawa 1990, s. 56). Nie tylko nie uczestniczył w walkach z milicją i wojskiem (co podkreślała zawsze SB), ale właśnie w kluczowych dla przebiegu gdańskiego buntu dniach 14–15 grudnia 1970 r. robił coś zupełnie innego – prowadził jakieś rozmowy z bezpieką! Kluczowy dokument w tej sprawie zaginął po „wypożyczeniu" go przez Wałęsę w 1992 r. (S. Cenckiewicz, P. Gontarczyk, „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", Gdańsk–Warszawa–Kraków 2008, s. 553).

Nie jest też prawdą, że Wałęsa został zatrzymany przez milicję 14 grudnia, ponieważ zatrzymanie i kolejna runda rozmów z Wałęsą nastąpiła dopiero 19 grudnia. Wątpliwości budzi również rzekome wzięcie przez niego dnia wolnego od pracy. W autoryzowanej przez Wałęsę książce „Lech Wałęsa" (z przedmową B. Geremka, wydania z 1981 i 1990 r., s. 2Cool znajdujemy świadectwo brygadzisty Henryka Lenarciaka: „O ile mi wiadomo, Wałęsa tego dnia nie zszedł ze statku na śniadanie. Także nie brał udziału w manifestacji pod budynkiem dyrekcji i nie był wśród tych, którzy wyszli ze stoczni. Zszedł ze statku dopiero na fajrant".

Przystąpienie Wałęsy do strajku miało miejsce dnia następnego, gdy protesty rozlały się na całe Trójmiasto. 15 grudnia Wałęsa wszedł do zorganizowanego przy aktywnym udziale dyrekcji Stoczni Gdańskiej tzw. pierwszego komitetu strajkowego, a później – kiedy zapadła już decyzja o wyjściu na ulicę – przeszedł obok Komitetu Wojewódzkiego PZPR i pobiegł samotnie, wyprzedzając tłum stoczniowców i nie mówiąc o tym kolegom, do komendy miejskiej MO.

Całość stworzonej przez Głowackiego fikcji obrazuje sprawa narodzin syna Wałęsy. W filmie ma to wymiar dramatu greckiego – w chwili, gdy żona rodzi pierworodnego syna, mąż i ojciec straceńczo staje w obronie prawdy i Polski. W rzeczywistości pierwsze dziecko Wałęsów przyszło na świat dwa i pół miesiąca wcześniej, bo 6 października 1970 r.! (np. L. Wałęsa, „Droga do prawdy. Autobiografia", Warszawa 2008, s. 37). Wspominając narodziny Bogdana, Danuta Wałęsa kwestionuje tak dramatycznie akcentowany przez Głowackiego opiekuńczy charakter swojego męża: „Mąż przyjął wieść o dziecku spokojnie. Myślę, że czuł się trochę zaniepokojony tym faktem. Może jeszcze nie dorósł do roli ojca? Pamiętam jego reakcję: bez entuzjazmu!

Z tej okazji nie zdarzyło się nic szczególnego, uroczystego, co można zapamiętać. Kwiatów też nie kupił" („Marzenia i tajemnice", Kraków 2011, s. 56–57).

Fikcja opisu brzemiennej i osamotnionej Danuty, której mąż w tym czasie cierpi w areszcie, ma służyć uwolnieniu Wałęsy od zarzutu współpracy z SB. To przekonanie ma wzmocnić bardzo plastyczny opis scenerii, w jakiej rzekomo znalazł się Wałęsa uwięziony w kazamatach bezpieki. Aresztowani uczestnicy Grudnia '70 mieli być jakoby hurtem zmuszani do zaprzedania się SB: „Poranieni ludzie na korytarzu leżą albo są szarpani, ciągnięci po ziemi, prowadzeni, wpychani do pokojów. Albo stoją twarzami do ściany z podniesionymi rękami. Krew na podłodze, gdzieś »ścieżka zdrowia«. W pokojach bici lub nie, podpisują papiery, nie czytając ich".

Głowacki sugeruje, że wśród funkcjonariuszy SB toczyła się wówczas swego rodzaju rywalizacja, kto pozyska największą liczbę współpracowników. „Mam spokojnie setkę podpisów, ale dojdę do 150..." – chwali się jeden z nich. Inny z kolei przy dochodzących z okolicznych pomieszczeń krzykach i jękach bitych ludzi zmuszał do podpisania zobowiązania: „Podpisujecie czy nie? Bo jest kolejka do podpisywania. Ludzie czekają. No?!". Powyższy opis jest tylko w tym prawdziwy, że oddaje typową dla części warszawskiego salonu pogardę dla robotników, o których do dzisiaj mówi się, że szczególnie łatwo zgadzali się na współpracę z SB. Jest to wierutne kłamstwo krzywdzące gdańskich grudniowców, z których tylko nieliczni zgodzili się na układ z bezpieką. W kwestii agentury warto przypomnieć, że na ponad tysiąc osób objętych w Gdańsku rozpracowaniem operacyjnym w okresie od 14 grudnia 1970 r. do 16 stycznia 1971 r. do współpracy z SB zdołano zwerbować łącznie 139 osób. Z tej grupy na współpracę z SB przystało zaledwie 34 pracowników Stoczni Gdańskiej im. Lenina. W tym Lech Wałęsa!

Fałsz założycielski

Ten karykaturalny opis skutków rewolty grudniowej w Gdańsku stanowi fałsz założycielski całego scenariusza filmu Wajdy. „Jak mi powiedzieli, że coś zrobią Danuśce albo dziecku, to ja bym wszystko podpisał. Znaczy wszystko, poza wyparciem się Pana Boga i zdradą kraju" – tłumaczy filmowy Wałęsa. Stanowi to jakby tło zmyślonej przez Głowackiego rozmowy werbunkowej. Według niej Wałęsa podpisał jedynie rodzaj deklaracji lojalności o „przestrzeganiu prawa i konstytucji" (po Grudniu '70 nie stosowano takiej procedury) i to dopiero po tym, jak zaproszony przez esbeka do okna zobaczył „dymy, czołgi, ZOMO".

Ignorując dostępne źródła, z których wiadomo, że formalny werbunek nastąpił prawdopodobnie 19 grudnia, że odebrano pisemne zobowiązanie do współpracy, rejestracja agenturalna Wałęsy jako TW ps. Bolek miała zaś miejsce dziesięć dni później (29 grudnia 1970 r.), Głowacki orzeka, że na nic oprócz „lojalki" Wałęsa nie chciał przystać. W jego wersji, na kolejne wezwania funkcjonariusza bezpieki (w domyśle kpt. Jerzego Graczyka) „podsuwającego Lechowi kolejne papiery" (agenturalne), Wałęsa reaguje dosadnie: „Chcecie mnie zrobić za psa?". Czy ta scena ma być odpowiedzią na opublikowane relacje działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża dotyczące sławnej taśmy, na której w 1979 r. utrwalono zaskakujące wyznanie Wałęsy na temat kontaktów z SB?

Przed laty pisał o tym m.in. Leszek Zborowski: „Po jednym ze spotkań w mieszkaniu Joanny i Andrzeja Gwiazdów Wałęsa poruszył temat Grudnia '70. Wyznał niespodziewanie, że podczas zatrzymania przez SB krótko po tragicznych wypadkach identyfikował na pokazywanych mu zdjęciach i filmach stoczniowych kolegów. To wyznanie było szokiem nawet dla tych, którzy już wcześniej odnosili się do niego z pewną rezerwą. Zapytany, dlaczego to robił, odrzekł, że kiedy go przesłuchiwano, jeden z esbeków podprowadził go do okna wychodzącego na dziedziniec budynku bezpieki. Miała się tam znajdować ogromna liczba ludzi i sprzętu z przeznaczeniem do tłumienia ulicznych manifestacji. Wałęsa powiedział, że zrobiło to na nim ogromne wrażenie. Doszedł do wniosku, że dalszy opór nie ma sensu" (L. Zborowski, „»Solidarność« to nie Wałęsa. Wspomnienia o Wielkim Strajku (fragment), Arcana, 2006, nr 70–71, s. 168–169).

Głowacki stara się za każdą cenę unieważnić wszelkie fakty potwierdzające współpracę Wałęsy z SB. Jakkolwiek nie ukrywa, że słyszał o przyznaniu się Wałęsy do kontaktów z SB, forsuje jednak pogląd, że sprawa została już w pełni wyjaśniona w 1979 r. i nie powinno się do niej więcej wracać. Tytułowemu bohaterowi wkłada w usta następujące słowa: „Jak wszedłem w te wolne związki, to ja im wszystko powiedziałem. Co podpisałem i jak. Że zbłądziłem, bo uwierzyłem, że to ludzie są.

W wolnych związkach każdy szczegół znali i wiedzieli, że to jest gówno warte i póki im było ze mną po drodze, to im to jakoś nie przeszkadzało. Dopiero, jak się nasze drogi rozeszły, to się zaczęło skandowanie »Bolek do Moskwy«, palenie mojej kukły, że zdrajca. Nagle się okazało, że cały strajk w Stoczni zrobiło KGB. A nawet generał Jaruzelski osobiście powiedział, »że najlepszym argumentem na rzecz pana jest to, że gdyby pan był dyspozycyjnym wobec nas, to by pan nas nie obalił«". I właśnie w tym miejscu Głowacki decyduje się na pomysł, który dobitnie wskazuje prawdziwe intencje autorów filmu: „Tu ewentualne archiwalia: Kaczyński palący kukłę Wałęsy". A przecież wydarzenie, o którym pisze Głowacki, nigdy nie miało miejsca.

Nie wiadomo, skąd Głowacki z Wajdą mieliby wydobyć zdjęcia lub filmy Kaczyńskiego palącego kukłę Wałęsy, skoro sytuacji takiej nie było. Faktem jest, że pod koniec jednej z antyprezydenckich manifestacji (28 stycznia 1993 r.) spalono pod Belwederem kukłę „Bolka", choć bez udziału Kaczyńskiego. Czarna legenda, jaką zbudowano wokół tej akcji, powinna być jednak rozpatrywana w kontekście działań operacyjnych i dezinformacyjnych Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego Gabinetu Szefa Urzędu Ochrony Państwa, którym z polecenia Andrzeja Milczanowskiego kierował płk Jan Lesiak.

Retusz dziejów


Przykrą dla historyka cechą scenariusza Głowackiego jest sposób pokazania ludzi, z którymi na przestrzeni lat Wałęsa popadał w konflikty. Zaszczyt życzliwego przybliżenia widzowi przypadł jedynie tym, którzy popierają dzisiaj Wałęsę i rząd – Bogdanowi Borusewiczowi (marszałek Senatu RP), Jerzemu Borowczakowi (poseł PO), Henryce Krzywonos (przyjaciółka Jolanty Kwaśniewskiej i Donalda Tuska), Tadeuszowi Fiszbachowi (komunista, przyjaciel „Solidarności") czy, pokazywanych w materiałach archiwalnych, Tadeuszowi Mazowieckiemu i Bronisławowi Geremkowi.

Natomiast współtwórcy WZZ Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski to jedynie postaci anonimowe – „KOR-owiec" i „KOR-owiec 2 w okularach". Nieprzypadkowo to właśnie oni są najbardziej sceptyczni wobec przyjęcia Wałęsy do WZZ („... sprawdzimy go. Od butów do czapki"), choć w rzeczywistości to Borusewicz miał wobec niego największe wątpliwości. Za to Wałęsa jest mężem opatrznościowym, który gani i poucza „uczniów" stylem Pana Jezusa z Ewangelii św. Marka: „Ja chcę przybić do waszego brzegu, bo to jest dobry brzeg. A ten brzeg, do którego ja przybiję, wyjdzie na swoje". Ofiarą retuszowania historii padła też śp. Maryla Płońska, która 18 grudnia 1979 r. przemawiała pod stocznią w imieniu Wolnych Związków Zawodowych (nagranie z jej przemówieniem zachowało się w archiwach IPN). Głowacki o tym w ogóle nie wspomina, a głównym mówcą podczas obchodów rocznicowych Grudnia '70 (podając przy okazji błędną datę manifestacji – 14 grudnia) mianuje rzekomo przemyconego „w kontenerze" Wałęsę, który przemawiał dopiero po Płońskiej.

Ale w scenariuszu Głowackiego zamiast postawy Płońskiej i dziesiątek jej podobnych działaczy ruchu oporu na karty polskich dziejów wkraczają przy okazji „dobrzy" esbecy i milicjanci. W jednej ze scen opisującej przewiezienie Wałęsy z dzieckiem do komisariatu MO (1979) Głowacki umieścił milicjantkę katoliczkę, która karmi piersią jego córkę: „Milicjantka rozpina mundur. Lech widzi, że ma ogromne piersi, a na szyi medalik z Matką Boską Częstochowską. Milicjantka bierze dziecko na ręce, siada i podaje mu pierś".

Tancerka Walentynowicz



Hagiograficznemu obrazowi Wałęsy Głowacki przeciwstawia karykaturalny portret Anny Walentynowicz, która pojawia się trzykrotnie, lecz wyłącznie w kompromitujących ją opisach. Po raz pierwszy w rozmowie Danuty i Lecha Wałęsów, jako histeryczka i wariatka. 14 sierpnia 1980 r., czyli w dniu rozpoczęcia strajku w Stoczni Gdańskiej, Lech zamiast stawić się na umówione spotkanie w stoczni, opowiada żonie, że wyrzucona z pracy Walentynowicz, będąc na spotkaniu konspiracyjnym, „udawała, że to nic, płakała, tańczyła. Że ją wyrzucili z roboty przed emeryturą". Na to „zajęta dzieckiem" Danuta: „Tańczyła?".

Walentynowicz pojawia się ponownie przy okazji opisu wydarzeń z 16 sierpnia 1980 r., kiedy Wałęsa zakończył strajk. Rzecz jasna to nie ona ratuje protest, ale w gruncie rzeczy Henryka Krzywonos, której dosadne słowa rzucone w stronę Wałęsy: „Sprzedaliście nas!", zostały przez Głowackiego odpowiednio „poprawione" i od teraz brzmią bardziej elegancko: „Opuściliście nas!". Dopiero po tych słowach Anna Walentynowicz i Alina Pieńkowska posłusznie „rozbiegają się w kierunku dwóch bram Stoczni". Walentynowicz wkroczy na scenę jeszcze raz... ale już tylko w kontekście kolportowanych przez SB „fałszywek" o współpracy Wałęsy z SB w latach 80.

Sposób przedstawienia w scenariuszu filmu „Wałęsa" Anny Walentynowicz nie powinien nas w zasadzie dziwić. Kilka lat temu Volker Schlöndorff w ten sposób opisał swoją rozmowę z Andrzejem Wajdą na temat filmowej opowieści o „Solidarności": „Spytałem go o radę, a on stwierdził, że tę historię powinien opowiedzieć ktoś z zewnątrz, ktoś taki jak ja. Tylko żebym trzymał się z daleka od bohaterki tamtych wydarzeń, ponieważ Anna Walentynowicz jest niestety lekko niezrównoważona..." (V. Schlöndorff, „Światło, cień i ruch. Moje życie i moje filmy", Warszawa 2009, s. 457).

Spotkanie dwóch kompleksów

Kłopot rodzi kłopot. Scenariusz tego filmu powstał niejako z agenturalnego kompleksu Lecha Wałęsy, któremu z pomocą spieszy również nieco zakompleksiony Andrzej Wajda – reżyser „zaangażowany", któremu znane są wszystkie „odcienie szarości" życia w komunizmie. W tym sensie wydaje się, że Wajda kręci niejako przy okazji także film o sobie. Kilkanaście lat temu próbował nawet wytłumaczyć swoją komunistyczną przeszłość pozytywnymi skutkami, z których korzystać miał również Wałęsa: „Polacy wzięli udział w komunistycznej przeszłości, ale gdyby wtedy, w roku 1945, inteligenci: profesorowie uniwersytetów, architekci i rozpoczynający świadome życie młodzi artyści... Gdybyśmy my wszyscy powiedzieli »nie« – kim byśmy byli dzisiaj? Wałęsa nie umiałby czytać ani pisać, a nami rządziłby Łukaszenko".

By sprostać tak wyłożonej filozofii determinizmu historycznego, Janusz Głowacki wszedł w rolę propagandysty, który od pierwszych stron scenariusza aż po ostatnie jego słowa stara się przede wszystkim wmówić widzowi, że Wałęsa nigdy nie był agentem bezpieki. Przy okazji również wykłada nam Wajdowską wersję dziejów PRL o tym, że robotnicy bez wsparcia „inteligentów" nie byliby w stanie racjonalnie sprzeciwić się władzy, a jedyną drogą prowadzącą do zmian w Polsce była postawa części inteligencji nastawionej na dialog i porozumienie z komunistami. Wobec tak zarysowanej idee fixe musiały ustąpić wszystkie fakty i detale historii, gdyż kłóciły się one z interpretacją własnej przeszłości zarówno przez Wałęsę, jak i Wajdę.

W październiku 2010 r. Andrzej Wajda, tłumacząc powody, dla których postanowił nakręcić film biograficzny o Lechu Wałęsie, powiedział, że nie może już dłużej obojętnie przyglądać się „tak zwanym historykom, którzy na usługach zgranych polityków fabrykują od nowa historię Polski według ich zamówień". „Dlatego wszystkich zainteresowanych tym, jak to było naprawdę, zapraszam na mój następny film" – dodawał Wajda. To bardzo ważna deklaracja reżysera filmu „Wałęsa".

Niestety, nie potwierdza jej znana mi treść scenariusza, który nakreślił pisarz Janusz Głowacki. Zamiast zapowiadanej prawdy mamy do czynienia z fałszerstwem, z rodzajem politycznej maczugi na wątpiących w wielkość Wałęsy. Za publiczne pieniądze, przy wsparciu elit rządzących, powstaje propagandowy film fałszujący nie tylko biografię Wałęsy, ale także dzieje polskiego oporu przeciwko komunizmowi. Należy zgodzić się z Bronisławem Wildsteinem, który odnosząc się do nowych pomysłów reżyserskich Wajdy, napisał niedawno: „Andrzej Wajda jest reżyserem świetnym. Dlaczego jednak, gdy podejmuje się robienia filmu o Wałęsie, wiemy, że będzie to wyłącznie hagiografia? Ano dlatego, że Wajda jest częścią establishmentu i robi film na zamówienie".

Głowacki manipuluje wiedzą historyczną, by na siłę zbudować pomnik Wałęsy – herosa, a przede wszystkim nieagenta, który zawsze perfekcyjnie rozwiązywał najtrudniejsze problemy, doprowadzając bezbłędnie do okrągłego stołu. Stąd w finałowych odsłonach scenariusza Wałęsa wypowiada święte dla Głowackiego i Wajdy słowa: „Nigdy nie zostałem złamany. Nigdy nie byłem agentem. A jeśli byli agenci, to oni byli moimi agentami, a nie ja ich".

Wałęsa dobry na wszystko


Cóż na to odpowiedzieć? Tylko tyle, że Wajda, Głowacki i ktokolwiek inny może sobie używać Wałęsy do wszystkiego. Ale historycznych ujęć dokumentujących realną tragedię tysięcy bezpośrednich ofiar, dramatu miasta i wydarzenia o epokowym znaczeniu dla całego narodu nie można wykorzystywać jako argumentu uwiarygodniającego opowieść radykalnie sprzeczną z prawdą dowiedzioną naukowo i znaną publicznie. Jeżeli nie zabrania tego indywidualne sumienie ludzi chcących rozpowszechniać kłamstwo, to godność pamięci narodowej wymaga, by stanąć w obronie elementarnego szacunku dla zabitych i rannych, dla bitych i szykanowanych bohaterów gdańskiego Grudnia '70. Również dla kilkudziesięciu znanych z imienia i nazwiska stoczniowców, na których donosił TW ps. Bolek.





KOMENTARZ



Plusy Dodatnie Plusy Ujemne
- CAŁOŚĆ
- Grzegorz Braun

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=fPS9ppqMII4&feature=related


TW - Bolek cały Film o L.Wałęsie
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=xM-1Ov9cpmM


Zakazany, ukrywany 27 lat film. CAŁOŚĆ !
- Jak TW Bolek - Wałęsa zniszczył pierwszą Solidarność
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=EGJVfEIx6Uc


5000 dla Wałęsy . Anna Walentynowicz

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=Ii-XBzSaHH8&feature=related


Anna Walentynowicz 1-4 Walczyliśmy o godność i szacunek /wywiad dla tv.rp.pl/

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=AvnRd6-htdQ&feature=related





Źródło inf:
http://www.rp.pl/artykul/877157.html#.T7eu8joZJfc.facebook


Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 19 maja 2011r g.17.25
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pon Sie 26, 2013 6:14 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Maj 28, 2012 7:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Historyczne spotkanie z śp. Anną Walentynowicz
w Węgrowie

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=zf0C0qoGxwE&feature=related



Historyczne spotkanie z Andrzej Gwiazdą
w Węgrowie

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=Dtbehv2Pw2E&feature=relmfu



Historyczne spotkanie z Pawłem Zyzakiem
w Węgrowie

VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=ZxpvcrEmCyw&feature=relmfu





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 28 maja 2011r g.20.43
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Nie Sie 25, 2013 7:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jaruzelski donosił Kiszczakowi




W 1952 r. wtedy jeszcze ppłk Wojciech Jaruzelski został zwerbowany przez ówczesnego kpt. Informacji Wojskowej Czesława Kiszczaka w celach kontrwywiadowczych - ujawnia IPN. Kiszczak i Jaruzelski zaprzeczają.


Informacje o tym, że gen. Wojciech Jaruzelski pracował dla komunistycznych służb opublikowane zostały w najnowszym biuletynie IPN.


Historyk IPN Wojciech Sawicki opisał w nim odnaleziony w archiwach b. służby bezpieczeństwa NRD dokument kontrwywiadu STASI z 1986 r.

Jest w nim mowa, że: "rozwój ścisłych związków pomiędzy gen. broni Kiszczakiem i gen. armii Jaruzelskim rozpoczął się w początku lat 50., gdy tow. Jaruzelski był oficerem wykładającym w wojskowej Akademii Sztabu Generalnego".

"Towarzysz Kiszczak był w tym czasie kapitanem odpowiedzialnym za ochronę kontrwywiadowczą na tej uczelni" - czytamy dalej.

"W roku 1952 tow. Jaruzelski został pozyskany przez kpt. Kiszczaka jako 'nieoficjalny współpracownik', przez niego zaprzysiężony i wykorzystany do wykonania zadań kontrwywiadowczych. Współpraca została oceniona jako bardzo aktywna i wartościowa" - głosi dokument.

Obaj panowie oczywiście zaprzeczają.


Źródło inf:
http://www.fakt.pl/Jaruzelski-donosil-Kiszczakowi,artykuly,67008,1.html



Krzysztof Wyszkowski o infiltracji Polonii agenturą i o Lechu Wałęsie

DVD
http://www.youtube.com/watch?v=TPbgRztzzV0


Na wypadek, gdyby wcześniejszy film nie działał
DVD


http://www.frequency.com/video/krzysztof-wyszkowski-o-infiltracji/114439947/-/5-22607


Spotkanie z 9 maja 2013 r . , Krzysztofa Wyszkowskiego z torontońską Polonią. Wyszkowski snuje opowieść
o swoich doświadczeniach w Wolnych Związkach Zawodowych, Lechu Wałęsie, Grudniu 1970 roku, o współczesnej Polsce.
Warto obejrzeć.






KOMENTARZ


A więc ramię sowieckiego GRU w postaci generała policji politycznej MSW PRL Czesława Kiszczaka sprawnie przeprowadziło rozmowy magdalenkowe 31 sierpnia 1988 z Lechem Wałęsą TW BOLEK.
Stąd państwo polskie wygląda tak jak wygląda. Udawanie, że jest inaczej nie ma sensu.





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 25 sierpnia 2013 r g.08.55
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pon Wrz 23, 2013 12:23 pm    Temat postu: Powinszować 25-lecia konszachtów i pożytków z nich? Odpowiedz z cytatem

Powinszować 25-lecia konszachtów i pożytków z nich?

Bo tyle czasu upływa obecnie (przełom lata i jesieni 2013 r.) od spotkań magdalenkowych w 1988 roku.





Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka,
potem znów na świnię i na człowieka,
ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.


(ostatnie zdanie "Folwarku zwierzęcego" George'a Orwella /= tj. Erica Blaire'a/,
opisujące zdumienie tym, jak to przywódcza kasta zwierząt /świnie/
jawnie zdradziła rewolucyjne ideały buntu zwierząt przeciwko ludziom)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Lis 23, 2013 9:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wieczór autorski Sławomira Cenckiewicza - "Lech Wałęsa. Człowiek z teczki" (15.10.2013)
DVD
http://www.youtube.com/watch?v=crEzS8Ng7Y4



Źródło inf: http://www.naszdziennik.pl/mysl/60424,tajemnice-lecha-walesy.html#.UpCTQjFPDtw.facebook

Sobota, 23 listopada 2013 (02:04)


Tajemnice Lecha Wałęsy





Chciałem was poinformować oficjalnie, że Wałęsa to nasz człowiek, współpracujemy z nim, także finansowo”…

Czy ktokolwiek z milionów Polaków, śledzących w sierpniu 1980 roku w Wolnej Europie strajk Stoczni Gdańskiej, mógł przypuścić, że tak właśnie Stanisław Kowalczyk, szef komunistycznego MSW, uspokaja przywódcę partii Edwarda Gierka? I że nie kłamie? Słowa te przytacza w swojej najnowszej książce „Wałęsa. Człowiek z teczki” Sławomir Cenckiewicz, od lat przedzierający się przez archiwalia, by ujawnić prawdę o „narodowej ikonie”.

Grzech pierworodny


Do dziś niejasna pozostaje rola Wałęsy podczas krwawego Grudnia ’70 w Stoczni Gdańskiej. Badacz przypomina, że rozmowy SB z Wałęsą nocą z 13 na 14 grudnia, a więc w przeddzień wybuchu strajku, zbiegły się w czasie z wprowadzeniem do stoczni pracowników operacyjnych SB w celu kontrolowania coraz gorętszych nastrojów. „Pewnym jest – pisze Sławomir Cenckiewicz – że rozmowy z Wałęsą musiały być związane z początkiem protestu w Stoczni”, i dodaje: „Wałęsa wszedł prawdopodobnie w poufny kontakt z bezpieką, zanim jeszcze doszło do decydującej eskalacji grudniowego protestu i jego formalnego werbunku 19 grudnia!”.

Grzechu pierworodnego, który zaprowadził Wałęsę na równię pochyłą, dopuścił się on, zdaniem Cenckiewicza, właśnie przed strajkiem. Po raz pierwszy usłyszał słowo „zdrajca!”, gdy pokazał się w oknie obleganej przez robotników Komendy Miejskiej MO przy ul. Świerczewskiego. Wciąż nie wiadomo ani jak, ani po co się tam dostał. Dziś rozpowszechnia legendę, jakoby usiłował „negocjować” z milicjantami”, „rozegrać sprawę po swojemu” – jakoby właśnie wtedy narodzić się miał przyszły „mąż stanu”, widzący szerzej i dalej niż inni.

Kiedy „uśmiercony” przez bezpiekę na potrzeby postępowania przed sądem lustracyjnym w 2008 roku kpt. Edward Graczyk zwerbował Wałęsę 19 grudnia 1970 roku, ten okazał się „bezwzględny wobec kolegów, na których donosił – pisze Cenckiewicz.

– Śledził ich, podsłuchiwał, dostarczał bezpiece ich rękopiśmienne notatki, by porównać charakter pisma z kolportowanymi ulotkami, a jak nie znał nazwiska, to opisywał w szczegółach i ich sylwetki, zapewniając, że ustali, jak się nazywają”. Od dawna wiadomo, że identyfikował znajomych sfilmowanych i sfotografowanych podczas rozruchów. Płacono mu za to dobrze – tak dobrze, że kolegom opowiadać musiał o swoim niebywałym szczęściu w totolotku… A kiedy przestał być potrzebny, wydzwaniał tygodniami do prowadzącego go oficera, nachalnie narzucając się z propozycjami współpracy.

Zdemaskowane mity

Najbardziej interesujące w książce „Wałęsa. Człowiek z teczki” jest to, co autor – historyk trzymający się twardo dowiedzionych faktów – musi pozostawić niedopowiedziane. Nurtuje go sprawa Sierpnia ’80 roku i roli, jaką wówczas odegrał Wałęsa.

O tym, że władze traktowały go jako swojego do chwili zakończenia przezeń strajku, wiemy z różnych źródeł. Kim jednak był dla nich potem, gdy dzięki m.in. Annie Walentynowicz postanowiono kontynuować protest z żądaniem zalegalizowana Wolnych Związków Zawodowych? W stoczni potrzebny był przywódca, koniecznie robotnik.

„Lechu”, rozbiwszy strajk, zniknął, wrócił jednak do zakładu, gdzie znalazł się między młotem a kowadłem: zdenerwowanymi działaczami WZZ a czuwającą bezpieką. I stało się tak, że jego awanturze ze zwolennikami strajku zaczęła przysłuchiwać się grupka stoczniowców.

„Ludzie nie byli pewni, co się dzieje. Ktoś zaczął wpychać wodza na wózek, a inni zaczęli skandować jego imię. W tej sytuacji nie miał żadnego wyboru, jak chwycić za mikrofon i zacząć mówić” – te słowa świadka wydarzeń cytuje Cenckiewicz, dodając: „W takich sytuacjach nawet niewielka, ale dobrze zorganizowana grupa, która w sposób zdyscyplinowany wykonuje rozkazy, potrafi skutecznie sterować nastrojami i działaniami wielkich mas ludzkich. SB taką organizacją dysponowała. Czy jej użyła, by obsadzić i umocnić Wałęsę na pozycji lidera? Na pewno SB mogła znów być usatysfakcjonowana…”.

Kiedy już został wodzem „Solidarności”, tajemnicą poliszynela stały się jego obyczajowe ekscesy – schadzki organizowane przez kierowcę o podejrzanie dużych prerogatywach, Mieczysława Wachowskiego. Ich dokumentacja trafiła, jak podaje autor, w 1981 i 1982 roku do przedstawicieli Watykanu.

Gdy Wałęsa uwierzył po Sierpniu w swoją charyzmę, nadszedł czas wyrzucania z „S” osób mogących go zdemaskować. Wszak sam wyznał, że donosił, w chwili słabości lub z głupoty, m.in. Annie Walentynowicz, Joannie i Andrzejowi Gwiazdom i Kazimierzowi Szołochowi, autentycznemu przywódcy stoczniowego Grudnia. Zasługi tego ostatniego przypisał, rzecz jasna, sobie.

Znana skądinąd rozpaczliwa szamotanina przewodniczącego między władzą a kolegami z „S” staje się zrozumiała, gdy Cenckiewicz cytuje Stanisława Kanię, następcę Gierka: „Postępujmy ostrożnie, bo go obalą. (…) Wałęsa jest potrzebny (…). Stał się już instytucją i parawanem, za którym można manipulować ’Solidarnością’”.

Autor pisze o zagadkowych posunięciach „wodza”, takich jak próba nawiązania kontaktów z KGB w 1981 roku nad głowami władz PRL; o sprawach niby znanych, lecz nabierających w nieobciążonej aparatem naukowym książce mocniejszej wymowy: o wiernopoddańczym zachowaniu Wałęsy po 13 grudnia 1981 roku, gdy on był „gościem władz”, a tysiące działaczy „S” siedziały w więzieniach, wierząc, że „Lechu” się trzyma; o jego zobowiązaniach wobec aparatu przed zwolnieniem; o przyczynach wysłania pamiętnego listu do Jaruzelskiego od „kaprala Wałęsy”; o bezmiernym zdumieniu, że „S” jeszcze istnieje po przyjeździe z Arłamowa do Gdańska; o niechętnym stosunku do „radykała” bł. ks. Jerzego Popiełuszki. I wreszcie o rozbijaniu podziemnej „S” przez powoływanie struktur „nowej ’Solidarności’”.

Cenckiewicz celnie puentuje lata 80., mówiąc o holowaniu przez władze „wiernego neosolidarnościowego partnera z Matką Boską w klapie, z którym można było w przyszłości zawrzeć prawdziwą transakcję epoki – Okrągły Stół i bezkonfliktowe przejście z PRL do postkomunizmu”.

Lektura „Człowieka z teczki” pozostawia obraz krętacza chytrego na pieniądze, zdrajcy i mitomana wierzącego, że jest potomkiem cesarza rzymskiego Walensa z IV w. po Chrystusie. A nade wszystko człowieka opętanego strachem przed ujawnieniem prawdy o jego życiu.

„Jest prawda i półprawda”

Także o jego życiu sprzed ery „Lecha”. Autor sięga po świadectwa ludzi pamiętających młodego Wałęsę, chuligańskie wybryki na mazowieckiej wsi. Rozmawia ze świadkami tragicznej historii jego nieślubnego syna Grzesia, którego się wyrzekł; odnajduje „podmytą przez deszcze mogiłę” bez tabliczki z nazwiskiem. „Wiadomo tylko, że Wałęsa zainteresował się grobem, gdy został prezydentem, ale nie po to, by uczcić pamięć pierworodnego, tylko żeby ją zatrzeć” – pisze. Po co wyciągać te brudy – mógłby ktoś spytać. Autor tłumaczy, że sprawa syna „jest jeszcze jednym świadectwem kłamstwa III RP związanym z nieodkrytą do końca przeszłością Lecha Wałęsy”.

Przeciwstawiając się hagiograficznemu przesłaniu filmu Andrzeja Wajdy, Cenckiewicz kreśli obraz kombinatora rządzącego się w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Łachocinie jak na własnym podwórku. Ważne są te początki zawodowego życia byłego prezydenta, ponieważ wówczas ukształtowała się jego „socjalistyczna mentalność, przeniesiona na postawę lat następnych, gdy miał realny wpływ na losy państwa”. To z tamtych czasów wyniósł przekonanie, że „jest mniejsze większe zło, jest prawda i półprawda, a nawet ćwierćprawda, pamięć może być niepamięcią, bo to, co było, może po prostu przestać istnieć, przeszłość można ukształtować w dowolny sposób, a za dokonywane wybory można nie ponosić odpowiedzialności”.

Obrońca postkomuny


Ten, któremu czasem roi się, że w pojedynkę „obalił komunizm”, oczekuje świadectwa moralności od Jaruzelskiego i Kiszczaka, umawia się z dawnymi ubekami, szukając pomocy – jak to uczynił w czerwcu 2008 roku, spotykając się na lotnisku im. Lecha Wałęsy z mjr. Jerzym Frączkowskim, u którego UOP znalazł w 1993 r. mikrofilmy z tysiącem stron dokumentów obciążających „ikonę”. Jego paniczny lęk potęguje świadomość, że materiały kompromitujące czekają gdzieś na półkach w instytucjach obcych państw, m.in. w Moskwie.

Dlaczego „sprawy Wałęsy” nie można odłożyć ad acta? Bo jako prezydent „gwarantował osłabionej Moskwie geopolityczne status quo, deklarując, że Polska nie będzie zgłaszać swoich proatlantyckich aspiracji”. Bo wymyślił NATO-bis, a on i jego wiceminister obrony Bronisław Komorowski „fraternizowali się z najbardziej gorliwymi oficerami stanu wojennego”. Bo, wreszcie, obalenie przezeń rządu Jana Olszewskiego miało „swój kontekst interesu rosyjskiego i postsowieckiego w wojsku polskim”, a ze swojego gabinetu „uczynił rodzaj urzędu grupującego takich jak on byłych, wszelkiego rodzaju agentów komunistycznych”.

Koniec końców, pisze Cenckiewicz, „spełnił wyznaczoną mu przez Jaruzelskiego rolę obrońcy postkomunizmu”. Ile nieszczęść ściągnął na Polskę? Jakie decyzje wagi państwowej podjął w interesie ochraniających go służb? Co zrobił pod presją grup biznesowych o ubeckim rodowodzie? Ten, kto podjął się pracy nad rozwikłaniem kłamstwa, któremu na imię „Wałęsa”, uchylił drzwi do prawdy o III RP.

Od poprzednich publikacji dotyczących roli „Bolka” w historii Polski od Grudnia ’70 ta różni się lekką, publicystyczną formą. Tym, którym zabraknie w niej aparatu naukowego, przypomnieć wypada, że autor ma prawo formułować twierdzenia obalające oficjalną wersję biografii Lecha Wałęsy i identyfikować go jako bezpieczniacką wtyczkę i donosiciela, bowiem źródłowe dowody potwierdzające ten fakt zawarł w obszernej książce „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, wydanej wspólnie z Piotrem Gontarczykiem przez IPN w 2008 roku.

Historyk obnażający Wałęsę mimo wszystko współczuje mu. „Nawet ten nieszczęśnik może któregoś dnia przemówić ludzkim, szczerym, własnym głosem. Gdy odejdą Jaruzelski i Kiszczak, ’ikona’ może poczuć się wolna od zagrożenia z ich strony. Może więc któregoś dnia zrobi nam niespodziankę. Bo przecież póki człowiek żyje, żyje z nim jego sumienie…”.






-------------------------------------------------------------

Sławomir Cenckiewicz, Wałęsa. Człowiek z teczki, Poznań 2013 Książkę Sławomira Cenckiewicza „Wałęsa. Człowiek z teczki” (Poznań 2013) można nabyć w księgarniach „Naszego Dziennika”: – w Warszawie, al. Solidarności 83/89, tel. (22) 850 60 20, – w Krakowie, ul. Starowiślna 49, tel. (12) 431 02 45.

Księgarnia w Krakowie prowadzi także sprzedaż wysyłkową. Zamówienia można kierować na adres e-mail: zamowienia@naszdziennik.pl

KOMENTARZ




Wałęsa. Człowiek z teczki
Sławomir Cenckiewicz

Tak demaskatorskiej książki o Lechu Wałęsie jeszcze nie było! Ostry, odkrywczy i nowatorski publicystyczno-historyczny pamflet będący odpowiedzią na zalew kłamstwa o „naszej ikonie”. Kontrapunkt do filmu Andrzeja Wajdy!
Tym razem Sławomir Cenckiewicz - popularny historyk, znany dotąd z opasłych i naukowych tomów, wspiął się nawyżyny publicystyki i napisał wreszcie książkę bez przypisów, w przystępnej formie odsłaniającą nowe i skrywane fakty. Wałęsa. Człowiek z teczki to jaskrawa prawda o esbeckich źródłach mitu Wałęsy. To oskarżenie elit III RP -okrągłostołowego sojuszu nomenklatury z jej agentami i „pożytecznymi idiotami” - o sprzeniewierzenie się i poniżenie narodowego ruchu „Solidarności”.
Wolisz prawdę od kłamstwa? Czujesz sie oszukany przez tandem Jaruzelski-Wałęsa? Pozostajesz lojalny wobec Sierpnia '80 i idei „Solidarności”? Koniecznie przeczytaj prawdziwą książkę zamiast oglądać fałszywy film!





Moje motto: Nie ma skutku bez przyczyny.


Rolling Eyes





Robert Majka , Solidarność Walcząca Przemyśl, 23 listopada 2013 r
Kawaler KRZYŻA Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski,
Nr 452-2009-17 nadany 9 grudnia 2009 przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Radny Rady Miasta Przemyśla (2002 - 2006)

www.sw.org.pl
http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7234.html?postdays=0&postorder=asc&start=0
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://tygodnik.onet.pl/35,0,14472,pierwsza_magdalenka,artykul.html
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
http://www.polityczni.pl/oblicza_stanu_wojennego,audio,51,4505.html
http://home.comcast.net/~bakierowski/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
Strona 12 z 12
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum