Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z szafy płk. Lesiaka
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Paź 08, 2006 5:06 pm    Temat postu: Z szafy płk. Lesiaka Odpowiedz z cytatem

Dokumenty Lesiaka:

UOP inwigilował opozycję, by ją skłócić
PAP

W pierwszej połowie lat 90. Urząd Ochrony Państwa posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania - wynika jednoznacznie z odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. UOP Jana Lesiaka.

Główny dokument z szafy Lesiaka to tekst pt. "Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych", sygnowany 11 lutego 1993 r. przez zespół Lesiaka. Stwierdza się w nim, że "działalność polityczno-społeczna niektórych polityków wykracza poza ogólnie przyjęte reguły walki politycznej". Wymieniono tu Jarosława Kaczyńskiego i Adama Glapińskiego z Porozumienia Centrum; Jana Olszewskiego i Romualda Szeremietiewa z Ruchu dla Rzeczypospolitej; Jana Parysa z Ruchu III Rzeczypospolitej i Antoniego Macierewicza z Ruchu Chrześcijańsko Narodowego-Akcja Polska oraz kierownictwo KPN.

"Politycy ci nie potrafią lub nie chcą zachowywać się jak konstruktywna opozycja, a swoimi działaniami celowo dążą do rozbicia konstytucyjnych struktur państwa, aby w powstałym chaosie przejąć władzę, wyeliminować znaczących polityków innych partii i w konsekwencji ustanowić dyktaturę" - głosi dokument. Według niego, "Cechą wspólną opozycyjnych polityków są przerośnięte ambicje, eliminujące samokrytycyzm. Cecha ta w przypadku ich politycznego zwycięstwa musi doprowadzić do waśni wewnętrznych".


Według "Oceny", "największe zagrożenie dla struktur państwa ma działalność osób związanych z Jarosławem Kaczyńskim i Adamem Glapińskim", bo "charakteryzuje się ona dużą skutecznością i bezwzględnością, budową struktur mafijnych, metodycznym i konsekwentnym osiąganiem zakładanych celów".


"Z dotychczasowego niepełnego rozpoznania operacyjnego w ramach sprawy FOZZ wynika, że osoby związane ze spółką Telegraf, a wcześniej wchodzące w skład Grupy Politycznej 'Wola' (grupa działaczy solidarnościowego podziemia z lat 80. - m.in. Maciej Zalewski, Andrzej Urbański, Paweł Bujalski - skupiona wokół utworzonego przez nich w stanie wojennym podziemnego tygodnika "Wola", która przystąpiła do powołanego w 1990 r. Porozumienia Centrum), wykorzystując swoje wpływy (wysokie stanowiska w Kancelarii Prezydenta i w rządzie), uzyskiwały pieniądze od bogatych przedsiębiorstw, szantażując ich kierownictwa przeprowadzeniem czystki. W gminie Wola za koncesje, lokale itp. pobierane były opłaty na Porozumienie Centrum" - czytamy w dokumencie zespołu Lesiaka.

W konkluzji stwierdzono, że "podjęte ewentualnie działania operacyjne w stosunku do ww. osób powinny mieć bardzo ograniczony zakres. Zbyt wysoka aktywność niesie ze sobą poważne ryzyko dekonspiracji". Według dokumentu, "ograniczone rozpracowanie operacyjne" powinno polegać m.in. na "ujawnieniu i wykorzystaniu osobowych źródeł informacji b. SB w celu infiltracji radykalnych ugrupowań".

Drugi ważny dokument, to "Notatka dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych" z 6 sierpnia 1993 r. Mowa w niej, że
"zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych".

Według notatki, w wyniku "kombinacji operacyjnej" z udziałem agenta UOP oznaczonego jako "E", "uzyskano rozpoznanie, że w RdR występuje wyraźny brak konsolidacji między młodymi działaczami a kierownictwem".

Z kolei dzięki agentowi "M", "uzyskano możliwość operacyjnego oddziaływania na Romualda Szeremietiewa". Na skutek tego "rozbicie wewnętrzne pogłębiło się" - pisał autor notatki o sytuacji w RdR.

Agent UOP o kryptonimie "A" był używany przez zespół Lesiaka do "kontrolowanego przepływu informacji" między politykami opozycyjnymi a UOP. Chodziło o stworzenie sytuacji, w której agent ten nie tylko dostarczał UOP informacji o sytuacji wśród polityków opozycji, ale także przekazywał im samym określone informacje, które przygotowywał wcześniej zespół Lesiaka - sugerując politykom, że są to rzekome "przecieki" z UOP.

I tak np. według notatki tym właśnie "kontrolowanym kanałem" Jarosław Kaczyński otrzymał odpowiedź, że PC jako partia nie jest rozpracowana. "Nie ma wydzielonych funkcjonariuszy UOP-u, którzy zajmują się kierownictwem PC. Dla uwiarygodnienia podano, że funkcjonariusze z b. SB w UOP stali się wzorami praworządności i nie zrobią nic, co byłoby sprzeczne z zakresem działania UOP, zaś nowo przyjęci jeszcze nie potrafiliby przeprowadzić skutecznego rozpracowania" - głosi notatka.

Według niej, "sugerowano, aby on, jako lider, był bardziej umiarkowany. Odniosło to skutek, J. Kaczyński ograniczył występy publiczne i złagodził je". "Czynności dezintegracyjne będą w miarę operacyjnych możliwości kontynuowane" - brzmi konkluzja notatki.

Z tej samej notatki dowiadujemy się, że inne działania operacyjne to "indoktrynowanie" R. Szeremietiewa przez agenta "M", że "koalicja z PC doprowadzi do przegranej całej prawicy, gdyż w powszechnym odbiorze społecznym 'PC to złodzieje'". "R. Szeremietiew od początku był zdecydowanym przeciwnikiem koalicji z PC" - dodaje autor tej notatki. Głosi ona ponadto: "Spowodowano, że K. Król (lider KPN) już wie, iż R. Szeremietiew zamierza opublikować wspomnienia, w których poważnie obciąża L. Moczulskiego. Należy spodziewać się kontrataku KPN na RdR".

Na "Ocenie..." z 11 lutego są parafki szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego (jest to jedno słowo: "Przeczytałem" oraz data i podpis), a także szefa UOP Jerzego Koniecznego. Nie ma żadnych ich dopisków o charakterze akceptującym lub też dezawuującym działania zespołu. Dokumenty zespołu nie mają autora; zwykle jest tam tylko stwierdzenie: "Opracowano w zespole".

Oddzielny dokument poświęcony jest sylwetce Jarosława Kaczyńskiego, który w pozbawionym dacie dokumencie zespołu jest określany jako "twardy fighter", który "umie grać va banque". Za "słaby punkt" uznano "jego chłód w kontaktach osobistych, brak bezpośredniości", a także "skrajny brak troski o image polityczny w mass mediach". Jest też mowa o tym, że Jarosław Kaczyński "bardzo lubi zwierzęta, a przede wszystkim 6,5-letniego kota, zwanego Busiem"; "najlepiej odpoczywa, gdy czyta lub słucha muzyki"; "umie wiele rzeczy sam ugotować; ulubione dania: befsztyki z polędwicy i wątróbka z drobiu".

Z kolei w datowanym 5 maja 1993 r. dokumencie określono wytyczne do działań zespołu Lesiaka wobec Jarosława Kaczyńskiego (określanego tu jako J.K.). Wśród 21 punktów nieznany autor wymienia do zbadania m.in. takie kwestie jak: "przyczyny konfliktu pomiędzy L.W. (Lechem Wałęsą) i J.K."; "dlaczego nie był internowany"; "życie intymne"; "czy J.K. jest bogaty, czy to widać, gdzie zainwestował pieniądze, czy ma na kontach, jakich, który bank"; "aktualnie najbliżsi współpracownicy i przyjaciele"; "czy są znane fakty z życia J.K., które go kompromitują w sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo". Na tym dokumencie nie ma niczyich parafek.

W jeszcze innym dokumencie zespołu z 18 lutego 1993 r. jest mowa o "idei dekomunizacji w rozumieniu PC". Pisząc o rzekomych związkach liderów PC z ludźmi FOZZ (jest tam wymieniony szef FOZZ Grzegorz Żemek oraz Janusz Iwanowski-Pineiro oraz Jerzy Klemba, b. oficer wojskowych służb specjalnych PRL), autor notatki konkluduje: "Populistyczne hasło dekomunizacji wyznacza jedynie pragmatyczną drogę do objęcia władzy".

Wśród akt z szafy są też doniesienia agentów UOP także nt. sytuacji w partiach lewicy - SdRP, PPS i PUS.

Jak wynika z protokołu przejęcia szafy Lesiaka, było w niej wiele dokumentów, np. teczki pracy agentów UOP, raporty ze spotkań z nimi oraz informacje operacyjne.

Jeden z dokumentów jest opisany tak: "Członkowie Komitetu Obywatelskiego - kart 27. Jest to 135 nazwisk z danymi personalnymi oraz z informacją o ewentualnej rejestracji". Protokół podaje tylko tytuły akt, np. "Tekst zaczynający się od słów: 'Jest afera +Telegrafu'...", maszynopis dotyczący spółki RDS Bankier, "telegramy PAP", "teczka z napisem 'Dynastia + zdjęcia rodzina L. Wałęsy'", "pismo 'Procesy w telewizji'", "informacja dot. wypowiedzi red. Bochenka", "niepublikowany wywiad z M. Krzaklewskim", "wypowiedzi abpa Gocłowskiego", "zapiski Anastazji P. i rachunki", "informacja dot. szantażowania E. Spychalskiej", a nawet "wykaz znanych Żydów doprowadzających Polskę do ruiny".

W odtajnionych aktach znajduje się odręczne oświadczenie Lesiaka z 2 września 1997 r., w którym ujawnia, że 25 lipca 1997 r. Kapkowski powiedział mu, że dla "dobra UOP" powinien zwolnić się ze służby - na co wyraził on zgodę. Lesiak skarży się, że nie mógł być obecny przy przejmowaniu jego szafy.

Lesiak twierdził w oświadczeniu, że zadaniem zespołu inspekcyjno- operacyjnego gabinetu szefa UOP było "mieć rozpoznanie spraw operacyjnych, w których przechodziły osoby z kręgów politycznych", podejrzewane o przestępstwa lub związki ze światem przestępczym. Pierwszą sprawą, jaką wiosną 1991 r. zajął się zespół, była afera Art-B, w której - według Lesiaka - pojawiały się "osoby zarówno z Kancelarii Prezydenta, jak i SLD". Zespół zajmował się też aferą FOZZ, w której - według Lesiaka -"przechodziły osoby związane z PC, m.in. A. Glapiński i M. Zalewski".

Inne sprawy którymi - według Lesiaka - zajmował się jego zespół, to m.in. "wyjaśnienie sprawy pomówień M. Wachowskiego o współpracę z SB, a nawet KGB"; "funkcjonowania wśród elit politycznych M.D. vel A.P." (chodzi o słynną Marzenę Domaros, która pod nazwiskiem Anastazja Potocka romansowała z posłami); "sprawdzenia oferentów, którzy proponowali wskazanie miejsc ukrycia dóbr materialnych i kulturalnych przez wycofujące się wojska III Rzeszy" - według Lesiaka, interesował się tym wicepremier Grzegorz Kołodko.

"Prowadząc powyższe czynności operacyjne, wchodziliśmy w posiadanie informacji, które moim zdaniem w tamtym czasie miały znaczenie dla bezpieczeństwa państwa" - pisał Lesiak, dodając, że przekazywano je jako "oddzielne dokumenty" kierownictwu służbowemu. Zdaniem Lesiaka, tak właśnie opracowano notatkę z lutego 1993 r. Twierdzi, że z kolei notatka z sierpnia 1993 r. o "rzekomych działaniach dezintegrujących prawicę" została opracowana jako "sprawozdanie z wykonania czynności do wcześniejszej informacji".

W aktach całej sprawy jest ponadto doniesienie o przestępstwie w sprawie inwigilacji, jakie 17 września 1997 r. - na krótko przed wyborami parlamentarnymi - złożył w warszawskiej prokuraturze ówczesny szef UOP w rządzie SLD gen. Andrzej Kapkowski.

Napisał on, że akta z szafy płk. Lesiaka wskazują na "dokonywanie przez niektórych funkcjonariuszy UOP czynności wykraczających poza zakres ustawowych zadań, w tym m.in. takich, których realizacja mogła oddziaływać na kształt życia politycznego".


Kapkowski dodawał, że w szafie większość stanowiły doniesienia osobowych źródeł informacji (w odtajnionych aktach zostawiono tylko pierwsze litery ich kryptonimów - "M", "D", "A" i "W"). "Informatorzy ci przekazywali funkcjonariuszom UOP doniesienia sprowadzające się przede wszystkim do relacjonowania sytuacji politycznej w kraju w partiach politycznych, takich jak PC, RdR, SdRP, PPS i PUS oraz informacji dotyczących przywódców i działaczy wyżej wymienionych ugrupowań politycznych - zwłaszcza J. Olszewskiego, Lecha i Jarosława Kaczyńskich, Romualda Szeremietiewa, Ewy Spychalskiej, Leszka Millera i innych".

Według szefa UOP, nie znaleziono akt, które "zawierają wprost polecenia dla osobowych źródeł informacji do pozyskiwania wiadomości na tematy związane ze sferą dot. oddziaływań politycznych". Zarazem dodał, że "jednorodność przekazywanych przez poszczególne źródła informacji wskazuje na realizację zadań o charakterze długofalowym w zakresie infiltracji niektórych ugrupowań politycznych".

Omawiając dokument, w którym jest mowa o "ewentualnym podjęciu w bardzo ograniczonym zakresie - z uwagi na obawę dekonspiracji - działań operacyjnych", Kapkowski pisze, że z dokumentem tym zapoznał się ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski i szef UOP Jerzy Konieczny.

"Zabezpieczone dokumenty uzasadniają podejrzenie, że płk Jan Lesiak oraz pracujący pod jego kierownictwem funkcjonariusze Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego w latach 1991-1995 za zgodą i wiedzą ówczesnego kierownictwa MSW i UOP podejmowali działania w zakresie rozpracowania i dezintegracji wobec istniejących w Polsce niektórych legalnych partii i ugrupowań politycznych" - brzmi konkluzja pisma.

Kapkowski dodaje, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez Milczanowskiego, Koniecznego, Jerzego Gałęzię - szefa Biura Prezydialnego UOP, Lesiaka i innych funkcjonariuszy pracujących pod jego kierownictwem.

Do doniesienia Kapkowski dołączył 21 dokumentów - w tym 18 znalezionych w szafie płk. Lesiaka w pokoju w UOP nr 1646. Z protokołu przejęcia szafy wynika, że różnych dokumentów było tam kilkaset.

61-letni Lesiak - były oficer SB i UOP, któremu grozi do 3 lat więzienia - nie przyznaje się do winy. Jest on jedynym oskarżonym sprawie inwigilacji, którą UOP prowadził w latach 1991-1997 wobec polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Prokuratura zarzuca mu przekroczenie uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań.

Jarosław Kaczyński mówił wiele razy, że działania UOP były inspirowane przez ludzi Lecha Wałęsy, czemu zaprzeczali współpracownicy Wałęsy. W czerwcu tego roku J. Kaczyński ujawnił swą teczkę, w której są dwa sfałszowane w 1992 lub 1993 r. w UOP dokumenty, opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Lider PiS sugerował, że mógł tego dopuścić się Lesiak, czemu ten zaprzeczał. Trwa śledztwo w sprawie tego fałszerstwa.


W odtajnionych aktach wątek rzekomej "lojalki" Jarosława Kaczyńskiego pojawia się w oświadczeniu Lesiaka, który twierdzi, że zespół "wyjaśniał okoliczności" opublikowania jej przez tygodnik "Nie". Według oświadczenia Lesiaka, znani mu funkcjonariusze SB, "którzy mogli, a nawet powinni znać te sprawę, stwierdzili że nic nie słyszeli o podpisaniu lojalki przez J.Kaczyńskiego". Kopia rzekomej "lojalki" była w szafie Lesiaka.

Wątek ewentualnej odpowiedzialności przełożonych Lesiaka umorzono w 2002 r. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek nie wykluczał wznowienia tego śledztwa, bo w ABW miały się odnaleźć nieznane wcześniej akta sprawy. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uważa, że z akt sprawy wynika, iż Lesiak miał mocodawców. "Odpowiedzą oni przed sądem, jeżeli terminy przedawniania na to pozwolą" - zapowiadał w czerwcu minister. Od tego czasu nic się nie ruszyło w tej sprawie.

Prezydent Lech Kaczyński mówił, że inwigilacja prawicy to największa afera III RP. Wyrażając nadzieję na jej wyjaśnienie, powiedział: "Tylko dzieci mogą wierzyć, że tą aferą w istocie kierował płk Lesiak. To musiało być dużo, dużo wyżej. I tę sprawę trzeba wyjaśnić". (sm)


_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bartłomiej Marjanowski
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 368

PostWysłany: Nie Paź 08, 2006 8:56 pm    Temat postu: wywiad z J. Kaczyńskiem o szafie Lesiaka Odpowiedz z cytatem

Premier: w ciągu dwóch tygodni część raportu WSI będzie jawna PAP 17:25

Dokumenty z szafy Lesiaka odtajnione


Premier Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w ciągu dwóch tygodni odtajni tę część raportu w sprawie WSI, która dotyczy okresu do 1989 roku.

Premier uważa, że dobrze się stało, iż część dokumentów z szafy płk. Lesiaka właśnie ujrzała światło dzienne. Ma nadzieję, że wszystkie akta będą jawne, gdyż obrazują niepraworządne działania ówczesnych służb.

PAP: Panie premierze, dostaliśmy te dokumenty w piątek z sądu. Niby wiele już o szafie Lesiaka i jej zawartości wiemy, ale są one bardziej porażające, niż się mogło wydawać. Czy dobrze, że one zostały ujawnione?

Premier: Oczywiście. Ja je znam od wielu lat, wobec tego na mnie nie robią takiego wrażenia. Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, że całe akta będą jawne. A to dlatego, że pokazują one dobitnie, że przynajmniej ten fragment ówczesnej działalności służb z państwem demokratycznym i praworządnym nie miał nic wspólnego. To nasuwa pytanie o odpowiedzialność. To przede wszystkim odpowiedzialność rządu i to mówię z wielkim bólem, rządu sił postsolidarnościowych pani Hanny Suchockiej. Sądzę, że pani premier odpowiada za to w sensie ogólnym, jak każdy premier. O wielu sprawach mogła nie wiedzieć, choć o niektórych wiedzieć musiała. Natomiast zupełnie inaczej widzę odpowiedzialność takich osób jak chociażby pan Andrzej Milczanowski, Konieczny, jak pan Jan Rokita. Bo nie mam najmniejszej wątpliwości, że on doskonale się orientował w tych praktykach. Ci ludzie nie tylko łamali prawo i to w kilka lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, ale dopuszczali się czynów po prostu nikczemnych, zupełnie jakby odwracających to, co przedtem było przedmiotem działalności wielu z nich. Bo nie mówię tu o panu Koniecznym, ale i Rokita i Milczanowski działali w opozycji. Warto o tym wiedzieć, bo dzisiaj bardzo często opozycyjny życiorys jest przedstawiany jako dowód uczciwości. Chciałbym, żeby tak było, ale tak nie jest. Bardzo szybko po roku 1989 niektórzy z tych, którzy rzetelnie walczyli w opozycji znalazło się w miejscach, w których z całą pewnością nie powinni się znaleźć.

PAP:W tych dokumentach są jasne zarzuty - chcieliście wprowadzić dyktaturę, a mafię to nawet zakładaliście już pomału. To brzmi tak, jakby ktoś przygotowywał delegalizację takiej partii.

Premier: Wie pan, to jest uzasadnienie podjęcia akcji. Trudno było uzasadnić tę akcję tylko tym, że mówiliśmy o rządach nomenklatury.

Ja nawet w innym miejscu tych dokumentów znalazłem taki fragment, gdzie była mowa o tym, że ja zapowiadałem - i to jest prawdą - zwycięstwo komunistów w kolejnych wyborach, znaczy, że te wybory po końcu kadencji rozpoczętej w 91 roku wygrają komuniści. To był dowód mojej całkowitej degeneracji. Ale trudno było wypełniać dokumenty rozpracowania politycznymi diagnozami nawet jeśli wydały się obrazoburcze. Trzeba było tworzyć legendę, która uzasadniałaby działania wobec nas. Stąd mowa o burzeniu struktur państwa, dyktaturze mafii. Jeśli mówiłem wielokrotnie, że Donald Tusk, czy Jan Rokita posługują się językiem Lesiaka to było właśnie nawiązanie do tych dokumentów. Cały atak na PiS począwszy od 2001, aż po rok 2006, czerpie z tych źródeł. I to jest właśnie najbardziej przerażające i wymagające zastanowienia. Proszę zwrócić uwagę, że nie tylko zwroty (dyktatura) są te same, ale także struktura wypowiedzi - tzn. jest zarzut i brak jakichkolwiek egzemplifikacji. Inaczej mówiąc: są przeciw nam, więc chcą dyktatury, głoszą walkę z korupcją, więc tworzą mafię.

PAP: Próbowano środowiska prawicowe skłócić, a nawet przekazywać ich liderom fałszywe informacje jako tajne doniesienia z UOP...

Premier: Tak, były rzeczywiście takie próby. Tylko proszę pamiętać służby specjalne mają bardzo silną tendencję do chwalenia się. Ja to znajduję zarówno w dokumentach służb specjalnych, z którymi dzisiaj się zapoznaję, jak i w tych, z którymi zapoznawałem jako szef kancelarii prezydenta w początku lat 90. W tych materiałach jest też tego sporo i bardzo wiele wydarzeń, które oni opisują i to czasem jako swój sukces, wyglądało inaczej, albo często w ogóle nie miało miejsca, a przyczyny takiej czy innej naszej postawy, czy naszych działań były zupełnie inne niż to stwierdzały służby specjalne. To jest charakterystyczne dla nich bajkopisarstwo, w którym każdy, kto ma jakąś orientację w tych kwestiach, się musiał zetknąć.

PAP: Powiedział pan, że to często służby się chwalą. Lubi pan befsztyki z polędwicy, bo takie m.in. informacje kryła szafa Lesiaka?

Premier: Akurat najbardziej lubię jajecznicę, wątróbki lubię, to jest prawda. Kota Busia, już niestety dawno nieżyjącego, też oczywiście bardzo lubiłem, w ogóle lubię zwierzęta, to jest też prawda. Ale befsztyki owszem - choć są lepsze rzeczy. W materiałach mieszają się fakty i bajki, albo nieporozumienia, czasem nawet zabawne. Ma poszukiwać się pani, która miała być bohaterką jakiejś romantycznej i dramatycznej historii ciążącej nad moim życiem osobistym, bądź czy miałem wpływ na prywatyzację zakładów Zagłoba na Lubelszczyźnie, o których nigdy nie słyszałem. Szkoda, że nie ujawniono fragmentu akt, w których były funkcjonariusz SB deklaruje, że ze mną on i jego koledzy będą walczyć bez gratyfikacji, gdyż mnie nienawidzą. Moment, w którym to czytałem, był jednym z najmilszych w moim życiu.

W tym przypadku posiłkują się zdobytą opinią pana mamy. To by świadczyło o tym, że inwigilacja pana była dość daleko posunięta.

Premier: Być może, że ktoś, kto był agentem, dotarł do mojej mamy. Być może uświadamiam sobie o kogo mogło chodzić. Ale powiem panu, że jeżeli chodzi o dorosłych synów, to i mamy nie wszystko wiedzą. Nawet bardzo kochane mamy, takie jak moja. Mama po prostu nie do końca wiedziała, jaki jest charakter mojej znajomości z pewną moją, skądinąd rzeczywiście serdeczną, koleżanką.

Co według pana było powodem rozpoczęcia tej akcji UOP. Strach przed wyborami?

Premier: Byliśmy rzeczywiście formacją antysystemową, jeżeli przez system rozumieć po prostu postkomunizm. Myśmy rzeczywiście postkomunizm kwestionowali. PC wchodząc na scenę od razu weszło w bardzo ostry konflikt z tymi środowiskami tworzącymi dużą i bardzo wpływową część opozycji, które jednak zdecydowanie opowiedziały się za tym systemem, za postkomunizmem, nie chciały iść dalej. Nieco później stworzyły Unię Demokratyczną. Weszliśmy też w zasadniczy konflikt z potężnymi ciągle siłami postkomunistycznymi. I w końcu doszedł jeszcze Lech Wałęsa jako prezydent, który też zdecydował się zaakceptować ten system. I niestety, jak się wydaje, to było decydujące jeśli chodzi o aktywność zespołu płk Lesiaka, choć dowodów w dokumentach na to nie ma i pewnie nie będzie.

W dokumentach Lesiaka pojawia się zarzuty o tworzenie mafii gospodarczej - wymieniana jest spółka Telegraf, FOZZ, Art B.

Premier: (śmiech) To wszystko już przerabialiśmy, chociaż niedawno sam Lesiak powiedział, że tzw. sprawa Telegrafu to był tylko szum medialny. W sprawie FOZZ mogę jedynie powiedzieć, że pomagałem grupie ludzi, która tę aferę wykryła. Zresztą najzabawniejsze jest w sprawie Telegrafu, że agenci Lesiaka pisali, iż PC zamierza poprzez niego zawładnąć gospodarką. Tak naprawdę poprzez tę spółkę trudno było by opanować gospodarkę gminy. Poza tym kontrolował ją jeden człowiek, a nie PC. Te wszystkie plotki, pomówienia, szumy medialne związane z łączeniem PC z największymi aferami już wielokrotnie wyjaśnialiśmy i szkoda o tym mówić. Gdy wszystkie akta tej sprawy będą jawne, to prawda okaże się jeszcze bardziej groteskowa.

Jak pan ocenia, czy te działania grupy płk. Lesiaka rzeczywiście jakoś zmieniły polską scenę polityczną, czy przez te działania rzeczywiście nie wydarzyło się coś, co w innym wypadku miałoby miejsce?

Premier: Lesiak w jednym z tych dokumentów miał się chwalić Kapkowskiemu, że rozbił prawicę, i że może teraz rozbić AWS. Czy rzeczywiście rozbił prawicę? No, na pewno te działania, które wtedy bardzo utrudniały działalność PC i w końcu je rozbiły, jakiś związek z tym miały. Ale ja w tych materiałach nie znalazłem, i to mówię uczciwie, stuprocentowych dowodów na to, że na przykład awantury permanentne powodowane przez pewnych polityków - które niesłychanie utrudniały działalność i w końcu prowadziły do rozbicia - to była inicjatywa tych panów. Choć można się domyślać, że mieli z tym wiele wspólnego.

Czy możemy spodziewać się więcej takich szaf? Choćby w spadku po zlikwidowanych WSI? Taką szafą funkcjonującą w domenie publicznej jest już raport komisji Antoniego Macierewicza, zwłaszcza jego część dotycząca agentury w mediach.

Premier: Zapewne możemy. I jeśli będą, to należy je, naturalnie zgodnie z prawem ujawniać społeczeństwu. Tak będzie z raportem WSI, a konkretnie z jego częścią do 1989 roku, bo tę można odtajnić. Zrobię to w ciągu dwóch tygodni. To zmieni spojrzenie na naszą domenę publiczną. A jeśli idzie o cały raport? Liczę, że prezydent szybko skieruje odpowiedni projekt ustawy do Sejmy by było to możliwe. Teraz wszystkie siły polityczne chcą jawności. Zobaczymy, jak będą głosować w Sejmie.

Rozmawiał: Radosław Gil (sm)

_________________
Bartek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Nie Paź 08, 2006 9:06 pm    Temat postu: Z szafy Lesiaka - sylwetka Jarosława Kaczynskiego Odpowiedz z cytatem

Sylwetka J. Kaczyńskiego wg dokumentów z szafy Lesiaka
PAP 16:55
Oto dokument z szafy płk. UOP Jana Lesiaka, oceniający ówczesnego lidera PC Jarosława Kaczyńskiego. Pochodzi on z odtajnionych przez ABW akt znajdujących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w sprawie Lesiaka. Brak daty i tytułu.

(Zniesiono klauzulę tajności Dec. nr 160 szefa ABW z 01.09.2006 r.)

Jarosław Kaczyński, (lat 44), przewodniczący Porozumienia Centrum, dr prawa. Polityk dynamiczny i zdecydowany, twardy fighter, umie grać stanowczo "va banque" w sytuacjach konfliktowych oraz wychodzić z niekonwencjonalnymi inicjatywami politycznymi. Odegrał wielką rolę w stworzeniu sojuszu "Solidarności" z SD i ZSL, który doprowadził do odsunięcia PZPR od władzy w 1989 r. i powstania rządu T. Mazowieckiego, później był głównym animatorem kampanii przeciw rządowi T. Mazowieckiego, i na rzecz prezydentury L. Wałęsy.

Pod koniec 1992 r. odegrał największą rolę w utworzeniu centroprawicowej koalicji w parlamencie, która doprowadziła J. Olszewskiego do premierostwa wbrew woli Wałęsy. Przy okazji jednak fatalnie skonfliktował się z Wałęsą. Nawet niechętny Kaczyńskiemu postkomunistyczny tygodnik "Wprost" z 24 stycznia 1993 r. przyznawał: "Przez trzy lata tworzył koalicje, rozbijał koalicje, był podporą Wałęsy, a później jego wrogiem, kreował na premiera Mazowieckiego, atakował premiera Mazowieckiego (...) Chciał na zawsze pozostać 'wielkim rozgrywającym'". W latach 1989-1991 w wielu sprawach okazał się politykiem bardzo skutecznym.

Umie skupiać się na rzeczach konkretnych, nie bawić w szlachetne ogólniki, co go dodatnio wyróżnia na tle większości polskich polityków. Przeprowadzony z nim parę lat temu wywiad-rzeka pt. "Odwrotna strona medalu" należał do najciekawszych książek z politycznej literatury faktu, dzięki konkretności opisów wydarzeń na scenie politycznej i braku przegadania.

Do słabych punktów Kaczyńskiego należy jego chłód w kontaktach osobistych, brak bezpośredniości, źle odbierane w społeczeństwie takim jak polskie. Do tego dochodzi skrajny brak troski o image polityczny w mass mediach. Kosztowało to Kaczyńskiego tym więcej, że mass media zdominowane przez dziennikarzy postkomunistycznych lub związanych z Unią Demokratyczną robiły co mogły dla przyczernienia jego obrazu. Stąd powtarzające się informacje o plasowaniu się Kaczyńskiego na najniższych miejscach w sondażach popularności.

Do niepopularności Kaczyńskiego przyczyniał się fakt, że ten nie ukrywał na zewnątrz swych dużych ambicji politycznych, a w Polsce przywykło się raczej starannie te ambicje maskować, tak jak T. Mazowiecki, lub w najlepszym razie akcentować "Nie chcę, ale muszę" (L. Wałęsa). Źle przyjmowano w społeczeństwie u Kaczyńskiego jakby pewien przerost gry politycznej nad pryncypiami - w społeczeństwie polskim zwykło się najwyżej cenić polityków eksponujących przede wszystkim swą wiarę w pryncypia. Bardzo wiele osób z obozu politycznego Kaczyńskiego źle przyjęło jego zabiegi w pierwszych miesiącach 1992 r. o porozumienie koalicyjne z Unią Demokratyczną, z którą tak wiele różniło Porozumienie Centrum w sprawie pryncypiów - widziano tu znów wyraźnie triumf gry politycznej nad pryncypiami.

Na sytuacji partii Kaczyńskiego negatywnie odbiła się jego skłonność do jednoosobowych rządów w Porozumieniu Centrum, czym sprowokował w niej późniejsze frondy. W ciągu 1992 r. szczególnie ostro zwalczany przez prezydenta Wałęsę i Unię Demokratyczną Kaczyński przechodził bardzo ciężki okres, jego klub poselski (PC) zmniejszył się w ciągu 1992 r. z 42 do 26 posłów. W trudnej sytuacji Kaczyński dowiódł, że nie można odpisywać go na straty, a nawet rozpoczął kontrofensywę polityczną/wielki sukces manifestacji antybelwederskiej z 29 stycznia 1993 r., której Kaczyński był głównym animatorem, sukcesy wystąpień Kaczyńskiego na wiecach w terenie, ogromny sukces antybelwederskiego bestsellera politycznego "Lewy Czerwcowy" etc. Istnieją obawy, że Kaczyński zaczyna więcej dbać o przełamanie swego głównego słabego punktu - braku troski o odpowiedni image w mass mediach i społeczeństwie.

Sprawy osobiste. J. Kaczyński jako 12-letni chłopak wraz z bratem bliźniakiem grał główną rolę w filmie dla dzieci "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Jest starym kawalerem. Mieszka z rodzicami w 3-pokojowym mieszkaniu na I piętrze 3-kondygnacyjnego domu. Matka J. Kaczyńskiego tak wyjaśniła, dlaczego się nie ożenił: "Myślę, że już spotkał kobietę swego życia. Miało to miejsce w latach siedemdziesiątych. Był mocno zaangażowany. Ona twierdziła, że rzucił ją dla KOR-u (Komitetu Obrony Robotników). Wyszła już za mąż. Na ten temat nie rozmawiamy. Jest między nami taka umowa".

J. Kaczyński nie ma samochodu, nie ma też prawa jazdy. Nie przywiązuje wagi do ubioru. Zdaniem matki Kaczyńskiego: "Kupowanie z nim ubrań to prawdziwa udręka. Sam sobie niczego nie kupi". Nie uprawia żadnego sportu, choć się sportem interesuje. Z alkoholów lubi wina i piwo. Kiedyś palił lecz rzucił palenie. Niesłychanie lubi spacery. Bardzo lubi zwierzęta, a przede wszystkim 6,5- letniego kota, zwanego Busiem. Najlepiej odpoczywa, gdy czyta lub słucha muzyki. Z książek czyta głównie książki socjologiczne, psychologiczne, historyczne i religioznawcze, bardzo mało beletrystyki. Do jego ulubionych powieści należą: "Czarodziejska góra" T. Manna i "Rozmowa w katedrze" Loosy. Umie wiele rzeczy sam gotować. Ulubione dania: befsztyki z polędwicy i wątróbka z drobiu. W czasach gdy był "na pensji" przeznaczał 1/3 zarobków na schroniska dla zwierząt. (sm)

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Triebel
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 262

PostWysłany: Nie Paź 08, 2006 9:11 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wassermann: szokująca działalność zespołu Lesiaka
PAP 19:45
To szokujące, że w wolnej Polsce służby specjalne stosowały metody służb państwa totalitarnego - tak koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann komentuje akta z szafy płk. UOP Jana Lesiaka, który w latach 90. inwigilował opozycję.

W pierwszej połowie lat 90. Urząd Ochrony Państwa posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania - wynika jednoznacznie z odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. UOP Jana Lesiaka, do których dostęp uzyskała PAP w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Według notatek zespołu Lesiaka, przeprowadzono "czynności operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań". Były to m.in. "kombinacja operacyjna" z udziałem agenta "E" oraz "kontrolowany przepływ informacji" między politykami opozycyjnymi a UOP.

Stosowane wtedy metody, nie dające żadnych szans na obronę, takie jak manipulacja, insynuacja, prowokacja dla zdyskredytowania działaczy opozycji, miały podobny cel, jak dzisiejsze działania zmierzające do pokłócenia działaczy prawicowych i ich zdyskredytowania - powiedział Wassermann. Złośliwości polityków PO pokazują ich intencje - dodał.

Wassermann oświadczył, że w działaniach wobec prawicy z lat 90. "niepoślednią rolę musiał odgrywać Jan Maria Rokita (szef Urzędu Rady Ministrów w rządzie Hanny Suchockiej), który dziś tak atakuje rząd Jarosława Kaczyńskiego". Dobrze, że dziś służby nie funkcjonują tak, jak wtedy - dodał.

Minister nie wykluczył dalszego odtajniania akt sprawy Lesiaka, ale zaznaczył, że na pewno nie będą odtajnione sprawy związane z działalnością tajnych współpracowników UOP. (sm)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Pon Paź 09, 2006 12:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komorowski w programie pierwszym Polskiego Radia (sygnały dnia, rankiem 9 października) stwierdził, że inwigilowanie opozycji ("teczka lesiaka") jest tematem mniej ważnym niż tzw. afera korupcyjna z uczestnictwem Beger. Tamto, to jakiś drobny epizodzik sprzed lat, natomiast "taśmy prawdy", to dopiero skandal!!!! Wiadomo, lepiej zapomnieć te czasy, gdy towarzysz Komorowski z Maryśką Rokitą piastowali czołowe stanowiska w owych czarnych czasach, i mogli korzystać z materiałów Lesiaków i innych. Według Komorowskiego PIS chce przygasić Lesiakiem i "sensacjami" sprawę "afery korupcyjnej". To historia - powiedział. A "taśmy prawdy" - dzisiejsza rzeczywistość, która głębokim cieniem ściele się na Polskiej demokracji. Hmmm...pan Komorowski zapewne już zapomniał, że ta historia kończy się na likwidacji WSI, która odbyła się ledwie parenaście dni temu... A ileż świństw i paskudstwa wyłoni się jeszcze po tej "historii". Ile nazwisk ( w tym z dzisiejszej PO) poznamy wkrótce po odtajnieniu części dokumentów WSI. Dlatego panika wśród liderów PO jest wielka. Cóż, zobaczymy, co nam przyniesie niedaleka przyszłość.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Bartłomiej Marjanowski
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 368

PostWysłany: Pon Paź 09, 2006 12:48 pm    Temat postu: Odtajnione dokumenty Lesiaka Odpowiedz z cytatem

Wałęsa: to Kaczyńscy byli wykonawcami inwigilacji prawicy
PAP
Lech Wałęsa, komentując odtajnioną przez ABW część akt z szafy płka Jana Lesiaka, dotyczących inwigilacji opozycji w pierwszej połowie
lat 90., w tym m.in. obecnego premiera Jarosława Kaczyńskiego,
powiedział, że to sami bracia Kaczyńscy byli inicjatorami i
wykonawcami tej inwigilacji.

Były prezydent zapytany, czy na początku lat 90. miała miejsce
inwigilacja prawicy, odpowiedział: Była ale w wykonaniu
Kaczyńskich (...); oni są inicjatorami tego wszystkiego.

Mam nadzieję, że znajdą się dokumenty, które będą mówić o tym,że ludzie z tej grupy chcieli mnie po raz drugi internować -
powiedział Wałęsa. Według niego, do internowania miało dojść na początku lat 90. Nie ujawniając szczegółów, Wałęsa odesłał do najnowszej książki gen. Edwarda Wejnera "Wojsko i politycy bez retuszu", wydanej w Toruniu w 2006 r. Tam te wszystkie fakty są opisane - dodał.

Na razie o tym nie słychać, na razie idzie to chyba w
nieprawidłowym kierunku (...). Ja o tym nie chciałem mówić, bo to są żarty, niepoważne rzeczy. I tak to traktowałem wtedy, ale jeśli ktoś się
bawi w pokazywanie dokumentów, to niech pokaże prawdziwe - mówił
b.prezydent.
W pierwszej połowie lat 90. Urząd Ochrony Państwa posługiwał się
swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz
dezinformowania - wynika jednoznacznie z odtajnionych przez ABW
akt z szafy płk. Lesiaka. Według notatek zespołu Lesiaka,
przeprowadzono "czynności operacyjne, mające na celu
dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań". (łc
=========

Niedziela, 8 października 2006
Były minister MON: czuliśmy, że jesteśmy inwigilowani
IAR 23:10

Jan Parys, minister obrony w rządzie Jana Olszewskiego, że zarówno on, jak i jego przyjaciele, czuli, iż są inwigilowani. Parys, jeden z polityków, których nazwisko pada w ujawnionych dokumentach z szafy pułkownika Lesiaka, podkreślił, że nie chodziło tylko o śledzenie kroków każdego z nich. Byli też zastraszani, między innymi, okradano im samochody i mieszkania, zdarzały im się dziwne wypadki samochodowe.

Jan Parys uważa, że w tamtych czasach trwała wojna o lustrację,
wywodząca się z wydarzeń z 4 czerwca 1992 roku. Jego zdaniem, to,
co stało się później, było pokłosiem tego sporu, realizowanym przy
użyciu "niegodnych metod Jan Parys wyraził zdziwienie, że Andrzej Milczanowski - szef MSW w ówczesnym rządzie Hanny Suchockiej oraz szef UOP Jerzy Konieczny tak długo tolerowali działalność pułkownika Lesiaka.

Polska Agencja Prasowa ujawniła część odtajnionych przez Agencję
Bezpieczeństwa Wewnętrznego akt z tak zwanej "szafy Lesiaka". Są to dokumenty działającej w latach 90 grupy funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa, którą kierował pułkownik Jan Lesiak.

Z dokumentów tych wynika, że w pierwszej połowie lat 90. UOP
wykorzystywał swych agentów w celu ich skłócenia i dezinformowania
polityków opozycji. Najważniejszy dokument z "szafy Lesiaka", "Ocena
działalności niektórych ugrupowań politycznych" z lutego 1993 roku,
głosi, że prawicowi politycy stanowili niebezpieczeństwo dla ówczesnego rządu, ponieważ wykazywali się dużą aktywnością i skutecznością w walce o przejęcie władzy. W opracowaniu wymieniono nazwiska Jarosława Kaczyńskiego i Adama Glapińskiego z Porozumienia
Centrum; Jana Olszewskiego i Romualda Szeremietiewa z Ruchu dla
Rzeczypospolitej; Jana Parysa z Ruchu III Rzeczypospolitej i
Antoniego Macierewicza z Ruchu Chrześcijańsko Narodowego-Akcja
Polska oraz kierownictwo KPN-u
. (łc
/-==========



-==
Niedziela, 8 października 2006
Rafał Ziemkiewicz: operacja absolutnie nie do pomyślenia
IAR 20:50

Odtajnione dokumenty z tak zwanej "szafy Lesiaka" dowodzą, że w Polsce miała miejsce operacja absolutnie nie do pomyślenia w demokratycznym państwie. Taką opinię wyraził publicysta Rafał Ziemkiewicz, który podkreślił, że dokumenty są konkretnym dowodem na inwigilację prawicy w latach 90. Ziemkiewicz powiedział, że ciągle nie wiadomo, kto był inspiratorem działań UOP wobec części prawicowych polityków. Mógł to być, zdaniem Ziemkiewicza, albo ówczesny rząd, albo prezydent Lech Wałęsa.

Publicysta podkreślił, że Lesiak prawdopodobnie nie działał z
własnej inicjatywy. Dodał, że na dokumentach są podpisy ówczesnego
ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego i szefa
Urzędu Ochrony Państwa Jerzego Koniecznego. Zdaniem Ziemkiewicza, właśnie oni powinni odpowiedzieć na pytanie, kto im zlecił inwigilację
prawicy. Publicysta powiedział jednak, że na razie nie trzeba
rzucać pochopnych oskarżeń.
Rafał Ziemkiewicz podkreślił, że wobec opozycji prawicowej używano
takich samych metod, jakie SB stosowała w latach 80. wobec
opozycji antykomunistycznej. Ziemkiewicz dodał, że pułkownik UOP Jan Lesiak też brał w tym udział, z czego wypływa wniosek, że SB
kontynuowała swą działalność także po 89 roku. (sm
-==


Niedziela, 8 października 2006
Adam Glapiński: zarzuty z dokumentów Lesiaka nieprawdziwe
IAR 20:10

Zarzuty wobec ugrupowań prawicowych, zawarte w
dokumentach z tak zwanej "szafy Lesiaka", nie miały nic wspólnego z
prawdą. Taką opinię wyraził w telewizji publicznej były działacz Porozumienia Centrum, Adam Glapiński. Oświadczył on, że wbrew temu, co zapisano w ujawnionych dokumentach, Porozumienie Centrum nie było ugrupowaniem radykalnym, nie zagrażało porządkowi prawnemu i nie stosowało nielegalnych środków nacisku. Zarzuty te, zdaniem Glapińskiego, miały uzasadniać inwigilację PC.

Z odtajnionych dokumentów wynika, że Urząd Ochrony Państwa
inwigilował na początku lat 90 opozycyjne partie prawicowe i
lewicowe, a także zbierał informacje o ich przywódcach, w tym o
Jarosławie Kaczyńskim. W działaniach tych uczestniczyli dawni
agenci Służby Bezpieczeństwa. (sm
-=========

Z kolei w datowanym 5 maja 1993 r. dokumencie określono wytyczne
do działań zespołu Lesiaka wobec Jarosława Kaczyńskiego
(określanego tu jako J.K.). Wśród 21 punktów nieznany autor wymienia do zbadania m.in. takie kwestie jak: "przyczyny konfliktu pomiędzy L.W.
(Lechem Wałęsą) i J.K."; "dlaczego nie był internowany", "życie
intymne"; "czy J.K. jest bogaty, czy to widać, gdzie zainwestował
pieniądze, czy ma na kontach, jakich, który bank"; "aktualnie
najbliżsi współpracownicy i przyjaciele"; "czy są znane fakty z życia J.K., które go kompromitują w sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo". Na tym dokumencie nie ma niczyich parafek.

W jeszcze innym dokumencie zespołu z 18 lutego 1993 r. jest mowa
o "idei dekomunizacji w rozumieniu PC". Pisząc o rzekomych
związkach liderów PC z ludźmi FOZZ (jest tam wymieniony szef FOZZ Grzegorz Żemek oraz Janusz Iwanowski-Pineiro oraz Jerzy Klemba, b. oficer wojskowych służb specjalnych PRL), autor notatki
konkluduje: "Populistyczne hasło dekomunizacji wyznacza jedynie
pragmatyczną drogę do objęcia władzy".


Wśród akt z szafy są też doniesienia agentów UOP także nt.
sytuacji w partiach lewicy - SdRP, PPS i PUS.

Jak wynika z protokołu przejęcia szafy Lesiaka, było w niej wiele
dokumentów, np. teczki pracy agentów UOP, raporty ze spotkań z
nimi oraz informacje operacyjne. Jeden z dokumentów jest opisany
tak: "Członkowie Komitetu Obywatelskiego - kart 27. Jest to 135
nazwisk z danymi personalnymi oraz z informacją o ewentualnej
rejestracji". Protokół podaje tylko tytuły akt, np. "Tekst
zaczynający się od słów: 'Jest afera +Telegrafu'...", maszynopis
dotyczący spółki RDS Bankier, "telegramy PAP",
"teczka z napisem 'Dynastia + zdjęcia rodzina L. Wałęsy'",
"pismo 'Procesy w telewizji'", "informacja dot. wypowiedzi red.
Bochenka", "niepublikowany wywiad z M. Krzaklewskim",
"wypowiedzi abpa Gocłowskiego", "zapiski Anastazji P. i rachunki",
"informacja dot. szantażowania E. Spychalskiej", a nawet "wykaz znanych
Żydów doprowadzających Polskę do ruiny".

W odtajnionych aktach znajduje się odręczne oświadczenie Lesiaka z
2 września 1997 r., w którym ujawnia, że 25 lipca 1997 r. Kapkowski powiedział mu, że dla "dobra UOP" powinien zwolnić się ze
służby - na co wyraził on zgodę. Lesiak skarży się, że nie mógł być
obecny przy przejmowaniu jego szafy.
Lesiak twierdził w oświadczeniu, że zadaniem zespołu inspekcyjno-
operacyjnego gabinetu szefa UOP było "mieć rozpoznanie spraw
operacyjnych, w których przechodziły osoby z kręgów
politycznych", podejrzewane o przestępstwa lub związki ze światem przestępczym.
Pierwszą sprawą, jaką wiosną 1991 r. zajął się zespół, była
afera Art-B, w której - według Lesiaka - pojawiały się "osoby
zarówno z Kancelarii Prezydenta, jak i SLD". Zespół zajmował się też
aferą FOZZ, w której - według Lesiaka -"przechodziły osoby związane
z PC, m.in. A. Glapiński i M. Zalewski".

Inne sprawy którymi - według Lesiaka - zajmował się jego zespół,
to :
m.in. "wyjaśnienie sprawy pomówień M. Wachowskiego o
współpracę z SB, a nawet KGB";
"funkcjonowania wśród elit politycznych M.D. vel A.P." (chodzi o słynną Marzenę Domaros, która pod nazwiskiem Anastazja Potocka romansowała z posłami); "sprawdzenia oferentów, którzy proponowali wskazanie miejsc ukrycia dóbr materialnych i kulturalnych przez wycofujące się wojska III Rzeszy" - według Lesiaka, interesował się tym wicepremier Grzegorz Kołodko
Prowadząc powyższe czynności operacyjne, wchodziliśmy w posiadanie
informacji, które moim zdaniem w tamtym czasie miały znaczenie dla
bezpieczeństwa państwa" - pisał Lesiak, dodając, że przekazywano
je jako "oddzielne dokumenty" kierownictwu służbowemu. Zdaniem
Lesiaka, tak właśnie opracowano notatkę z lutego 1993 r. Twierdzi, że z
kolei notatka z sierpnia 1993 r. o "rzekomych działaniach
dezintegrujących prawicę" została opracowana jako "sprawozdanie z wykonania czynności do wcześniejszej informacji".

W aktach całej sprawy jest ponadto doniesienie o przestępstwie w
sprawie inwigilacji, jakie 17 września 1997 r. - na krótko przed
wyborami parlamentarnymi - złożył w warszawskiej prokuraturze
ówczesny szef UOP w rządzie SLD gen. Andrzej Kapkowski.

Napisał on, że akta z szafy płk. Lesiaka wskazują na
"dokonywanie przez niektórych funkcjonariuszy UOP czynności wykraczających poza zakres ustawowych zadań, w tym m.in. takich, których realizacja mogła oddziaływać na kształt życia politycznego".
Kapkowski dodawał, że w szafie większość stanowiły doniesienia
osobowych źródeł informacji (w odtajnionych aktach zostawiono
tylko pierwsze litery ich kryptonimów - "M", "D","A" i "W"). "Informatorzy ci przekazywali funkcjonariuszom UOP doniesienia sprowadzające się przede wszystkim do relacjonowania sytuacji politycznej w kraju w partiach politycznych, takich jak PC, RdR, SdRP, PPS i PUS oraz informacji dotyczących przywódców i działaczy wyżej wymienionych ugrupowań politycznych - zwłaszcza J. Olszewskiego, Lecha i Jarosława Kaczyńskich, Romualda Szeremietiewa, Ewy Spychalskiej, Leszka Millera i innych".

Według szefa UOP, nie znaleziono akt, które "zawierają wprost
polecenia dla osobowych źródeł informacji do pozyskiwania wiadomości na tematy związane ze sferą dot. oddziaływań politycznych".
Zarazem dodał, że "jednorodność przekazywanych przez poszczególne
źródła informacji wskazuje na realizację zadań o charakterze długofalowym w zakresie infiltracji niektórych ugrupowań politycznych".

Omawiając dokument, w którym jest mowa o "ewentualnym podjęciu
w bardzo ograniczonym zakresie - z uwagi na obawę dekonspiracji -
działań operacyjnych", Kapkowski pisze, że z dokumentem tym
zapoznał się ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski i szef UOP Jerzy
Konieczny.

"Zabezpieczone dokumenty uzasadniają podejrzenie, że płk Jan
Lesiak oraz pracujący pod jego kierownictwem funkcjonariusze Zespołu
Inspekcyjno-Operacyjnego w latach 1991-1995 za zgodą i wiedzą
ówczesnego kierownictwa MSW i UOP podejmowali działania w zakresie
rozpracowania i dezintegracji wobec istniejących w Polsce
niektórych legalnych partii i ugrupowań politycznych" - brzmi konkluzja
pisma.
Kapkowski dodaje, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia
przestępstwa przekroczenia uprawnień przez Milczanowskiego,
Koniecznego, Jerzego Gałęzię - szefa Biura Prezydialnego UOP,
Lesiaka i innych funkcjonariuszy pracujących pod jego kierownictwem.

Do doniesienia Kapkowski dołączył 21 dokumentów - w tym 18
znalezionych w szafie płk. Lesiaka w pokoju w UOP nr 1646. Z
protokołu przejęcia szafy wynika, że różnych dokumentów było tam
kilkaset.

61-letni Lesiak - były oficer SB i UOP, któremu grozi do 3 lat więzienia - nie przyznaje się do winy. Jest on jedynym oskarżonym sprawie inwigilacji, którą UOP prowadził w latach 1991-1997 wobec polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Prokuratura zarzuca mu przekroczenie uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań.

Jarosław Kaczyński mówił wiele razy, że działania UOP były
inspirowane przez ludzi Lecha Wałęsy, czemu zaprzeczali
współpracownicy Wałęsy. W czerwcu tego roku J. Kaczyński ujawnił
swą teczkę, w której są dwa sfałszowane w 1992 lub 1993 r. w UOP
dokumenty, opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki
ze stanu wojennego. Lider PiS sugerował, że mógł tego dopuścić się

Lesiak, czemu ten zaprzeczał. Trwa śledztwo w sprawie tego
fałszerstwa. W odtajnionych aktach wątek rzekomej "lojalki" Jarosława
Kaczyńskiego pojawia się w oświadczeniu Lesiaka, który twierdzi,
że zespół "wyjaśniał okoliczności" opublikowania jej przez tygodnik "Nie". Według oświadczenia Lesiaka, znani mu funkcjonariusze SB, "którzy mogli, a nawet powinni znać tesprawę, stwierdzili że nic nie słyszeli o podpisaniu lojalki przez J.Kaczyńskiego". Kopia rzekomej "lojalki" była w
szafie Lesiaka.

Wątek ewentualnej odpowiedzialności przełożonych Lesiaka umorzono
w 2002 r. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek nie wykluczał
wznowienia tego śledztwa, bo w ABW miały się odnaleźć nieznane wcześniej akta sprawy. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uważa, że z akt sprawy wynika, iż Lesiak miał mocodawców. "Odpowiedzą oni
przed sądem, jeżeli terminy przedawniania na to pozwolą" -
zapowiadał w czerwcu minister. Od tego czasu nic się nie ruszyło w tej sprawie.

Prezydent Lech Kaczyński mówił, że inwigilacja prawicy to największa afera III RP. Wyrażając nadzieję na jej wyjaśnienie, powiedział: "Tylko dzieci mogą wierzyć, że tą aferą w istocie kierował płk Lesiak. To musiało być dużo, dużo wyżej. I tę sprawę trzeba wyjaśnić". (sm

-========
Niedziela, 8 października 2006
Wytyczne zespołu Lesiaka nt. inwigilacji J. Kaczyńskiego
PAP 16:55 Oto dokument z szafy płk. UOP Jana Lesiaka z wytycznymi
do prowadzenia działań wobec ówczesnego lidera PC Jarosława
Kaczyńskiego - określanego tu jako J.K. Pochodzi on z odtajnionych
przez ABW akt znajdujących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w
sprawie Lesiaka. Brak tytułu.

(Zniesiono klauzulę tajności Dec. nr 160 szefa ABW z 01.09.2006
r.)



Warszawa, 1993.05.05

1. Przyczyny konfliktu pomiędzy L.W. i J.K.

2. Działalność polityczna J.K. do 1981 r. - w jakich ugrupowaniach
i strukturach.

3. Działalność J.K. w okresie "S", dokonana polaryzacja
przekonań politycznych.

4.Dlaczego nie był internowany? - był małoznaczącym działaczem, -

podpisał deklarację lojalności, - inne.

5. Działalność w okresie stanu wojennego, dokonania, najbliżsi
współpracownicy, przyjaciele.

6. Życie intymne, czy jest homoseksualistą, jeżeli tak, to z kim
jest w parze, czy jest to związek trwały.

7. Dane kobiety, przez którą J.K. zrezygnował z małżeństwa, co
teraz ona robi, czy jest zamężna, czy utrzymuje z nią sporadyczne
kontakty, czy jest prawdą, że łączyło ich uczucie, czy tylko
uzasadnienie dla inności seksualnej.

8. Grupa Polityczna "Wola", kto był motorem tej grupy, kto
narzucił styl, że na działalności politycznej można dobrze zarobić?

9. Czy prawdą jest, że PC na Woli od 1989 r. budowało strukturę
mafijną. (Opłaty na PC za pozytywne decyzje administracyjne).

10. Związki PC z FOZZ-em, Łódzki Bank Rozwoju, IWANOWSKI-PINEIRO,
KLEMBA (artykuły z NIE).

11. Inwestycje PC za pośrednictwem "Telegrafu". Zbieranie
pieniędzy i na co zostały wydatkowane.

12. Czy J.K. jest bogaty, czy to widać, gdzie zainwestował
pieniądze, czy ma na kontach, jakich, który bank, czy są ulokowane
w bankach zagranicznych, jakich.

13. Czy zakup zakładów przetwórstwa spożywczego w Zagłobie (woj.
lubelskie) dokonany został z wykorzystaniem wpływów. Czy zaniżono
jego cenę, na czym polegało naruszenie przepisów.

14. Czy w kierownictwie PC były rozważane koncepcje w jaki sposób
opanować newralgiczne punkty gospodarki w nowych warunkach
ustrojowych, czy były próby realizacji tych koncepcji.

15. Aktualny program polityczny PC, czy otwarta walka z
Prezydentem jest wyrachowanym elementem programu i przygotowaniem do wyborów, czy dziką złością za rezygnację ze współpracy.

16. Aktualnie najbliżsi współpracownicy i przyjaciele, osoby
zaufane.

17. Czy są znane fakty z życia J.K., które go kompromitują w
sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo (finansowe), za które
mógłby odpowiadać procesowo.

18. Firmy (fragment utajniony przez ABW - PAP) - ich związki z PC.

19. Czy pracownicy A. Glapińskiego uzależniły wydanie koncesji na
import paliw od wpłat na PC, które firmy zapłaciły?

20. Czy A. Glapiński uzależniał wejście kapitału zagranicznego do
Polski od wpłat na PC.

21. Którzy z polskich biznesmenów łożyli na Fundację
Prasową "Solidarności", jakie kwoty. (sm


=---
Niedziela, 8 października 2006
Akta Lesiaka zostaną odtajnione do końca października
PAP 16:50 Do końca października powinna zakończyć się procedura
odtajniania akt sprawy płk. Jana Lesiaka - zapewnia Prokuratura
Okręgowa w Warszawie w liście do Sądu Okręgowego w Warszawie,
który prowadzi ten na razie tajny proces.
W jawnych aktach procesu, udostępnionych przez sąd, jest pismo
wiceszefa prokuratury Zbigniewa Ordanika, który 18 września pisał,
by sąd rozważył możliwość przesunięcia rozpoczęcia procesu
Lesiaka do czasu "zakończenia procedury związanej z uchyleniem klauzul
tajności" w aktach prokuratury, co - zdaniem Ordanika -
"powinno nastąpić do końca października". Mimo tego pisma, sąd
rozpoczął proces Lesiaka 20 września; na razie toczy się on tajnie.

W jawnych aktach sprawy nie ma żadnych protokołów przesłuchań -
praca nad ich odtajnieniem przez prokuraturę wciąż trwa.

W znajdującej się w aktach 15-stronicowej decyzji szefa Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego Witolda Marczuka nr 160 z 1 września
tego roku o odtajnieniu akt sprawy wytworzonych w UOP podkreśla
się, że odtajnienie nie dotyczy danych osób "udzielających pomocy
Urzędowi Ochrony Państwa w wykonywaniu czynności operacyjno-
rozpoznawczych" oraz danych funkcjonariuszy UOP je wykonujących.


Wyjątkiem od tej zasady są nazwiska znanych już ludzi z UOP -
m.in. samego Lesiaka, Jerzego Koniecznego, Gromosława Czempińskiego, Wiktora Fonfary, Henryka Jasika, Andrzeja Kapkowskiego, Konstantego Miodowicza, Ireny Popoff, Piotra Niemczyka, Jerzego Nóżki, Zbigniewa Nowka, Adama Aduszkiewicza, Andrzeja Derlatki, Waldemara Mroziewicza, Jerzego Kucharenki. Tajne pozostają nazwiska członków zespołu inspekcyjno- operacyjnego, którym kierował Lesiak
.

ABW nie odtajniła też informacji o osobach, "jeśli zostały
uzyskane w wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych, a ich ujawnienie może naruszać ich dobra osobiste albo też prawo do ochrony danych osobowych". Tajne pozostają także formy i zasady czynności
operacyjno-rozpoznawczych, w tym także kryptonimy prowadzonych
operacji oraz współpracowników Urzędu.

Kilka stron decyzji o odtajnieniu odnosi się do tych fragmentów
dokumentów UOP z szafy Lesiaka, które z powyższych powodów
pozostaną tajne. Przy danym dokumencie jest zatem adnotacja, że tajny
pozostaje jego fragment, np. od słów "struktur" do "Telegraf",albo
od słowa "Że Lech Wałęsa.." do kropki, albo "Gdy M.
Zalewski..." do kropki, albo "nie był współpracownikiem SB" do kropki.
Niektóre akta to białe plamy - jest to konsekwencją zachowania w tajemnicy części sprawy.

Z akt wynika, że tajną instrukcję UOP 0015/02 (która miała
umożliwiać UOP inwigilację opozycji) udostępnił Jarosławowi
Kaczyńskiemu kpt. UOP Jerzy Portka. Choć jego nazwisko w aktach
zaczerniono, w jednym przypadku tego nie zrobiono. W aktach jest
rozkaz szefa UOP Kapkowskiego z lutego 1996 r. o zwolnieniu go ze
służby w UOP. W rozkazie jest mowa, że J.P. w ramach postępowania
wewnętrznego w UOP złożył fałszywe zeznania i odmówił poddania
się badaniom na wykrywaczu kłamstw. W konkluzji rozkazu stwierdzono,
że jego dalsza służba "zagraża bezpieczeństwu wewnętrznemu
UOP".

W aktach sprawy jest też pismo do prokuratury dyrektora gabinetu
szefa UOP płk. Wacława Brzęka, który 22 marca 1993 r. informuje,
że Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej w Sejmie rozdawał
mediom tę instrukcję UOP. Zachowała się też notatka rzeczniczki UOP Ireny Popoff, że kopie tej instrukcji dostała od reportera Tewizyjnej "Panoramy", który przyjechał do niej pokomentarz do
sprawy.

Prokuratura oskarżyła wtedy Jarosława Kaczyńskiego o ujawnienie
tajemnicy państwowej. Warszawski sąd umorzył jego sprawę w 1995 r.,
uznając, że działał w ramach mandatu poselskiego.

W odtajnionych aktach jest m.in. mowa o powodach, dla których UOP
zwolnił K. Miodowicza z obowiązku zachowania tajemnicy - chodziło
m.in. o oddelegowanych do zespołu Lesiaka (także nieformalnie)
oficerów zarządu kontrwywiadu UOP (którym kierował wtedy
Miodowcz).
Innym powodem zwolnienia Miodowicza z tajemnicy była jego wiedza
o "powodach i środkach przedsięwziętych przez Zarząd II UOP w
celu 'weryfikowania fragmentów życiorysu Mieczysława
Wachowskiego'" oraz wiedza Miodowicza o "źródłach informacji, które
posłużyły do wytworzenia w Zarządzie II UOP dokumentu z dn. 25 sierpnia 1992 r., oznaczonego jako Mf-00435/02 i powodach przedstawienia go do wiadomości ówczesnym: Prezesowi Rady Ministrów - Hannie Suchockiej, wiceprezesowi Rady Ministrów - Henrykowi Goryszewskiemu, szefowi Urzędu Rady Ministrów - Janowi Marii Rokicie oraz Ministrowi Spraw Wewnętrznych - Andrzejowi Milczanowskiemu".


Z obowiązku zachowania tajemnicy UOP zwolnił też, na wniosek
prokuratury, oficerów UOP oznaczonych w jawnych aktach jako W.K. i
M.B. - "w zakresie charakteru kontaktów z osobami zajmującymi
kierownicze stanowiska w Najwyższej Izbie Kontroli". Z akt nie
wynika o jakie kontakty i z kim chodzi (prezydent Lech Kaczyński
ujawnił niedawno, że gdy w w pierwszej połowie lat 90. był
prezesem NIK, doszło do próby jego werbunku przez UOP
czerwcu 1993 r. UOP wysłał swych oficerów na ulice Warszawy, by
zrywali plakaty wzywające na manifestację przeciwników L. Wałęsy i
rządu H. Suchockiej, zorganizowanej w rocznicę upadku rządu J.
Olszewskiego. Spotkało się to z krytyką polityków i mediów, bo "UOP
nie jest od zrywania plakatów". W aktach sprawy jest kilka
decyzji UOP o zwolnieniu kilku oficerów UOP (o utajnionych danych
osobowych) z obowiązku zachowania tajemnicy w tej sprawie. Nie wiadomo jednak, co zeznali.

Akta jawne wypełnione są przede wszystkim korespondencją między
UOP a prokuraturą.
W jednym z pism ze stycznia 1998 r. ówczesny wiceszef UOP Jerzy
Nóżka pisał o stosowaniu przez UOP podsłuchów wobec polityków,
zastrzegając że o odpowiednią zgodę zwróciło się o to MSW do
ministra sprawiedliwości.
I tak Nóżka pisał, że od października do grudnia 1991 r. wobec Leszka Millera kontrolowano korespondencję oraz stosowano podsłuch telefoniczny "w miejscu pracy i w miejscu zamieszkania".
Było to spowodowane podejrzeniami o utrzymywanie przez lidera SdRP
kontaktów z urzędnikami ZSRR
. Z kolei wobec Adama Glapińskiego stosowano podsłuch w domu od maja do listopada 1991 r. - w ramach rozpracowywania afery FOZZ. Z kolei w okresie od lipca do
listopada 1992 r. podsłuchiwano telefon domowy polityka PC, a od września do listopada 1992 - podsłuchiwano telefon oraz podglądano faksy w miejscu pracy. Prowadzono to w ramach podejrzeń o ujawnienie przez Glapińskiego osobom z zagranicy tajemnicy państwowej.
Z kolei w innym piśmie UOP z 31 lipca 1998 r. jest mowa o tym, że "kontrolą operacyjną" Urzędu na początku lat 90. byli objęci - w związku z "moskiewską pożyczką" - M. Rakowski, A.Kwaśniewski, T. Iwiński i W. Huszcza. UOP ujawnił też w tym piśmie, że taką kontrolą objęto - po czerwcu 1992 r. - również A.Macierewicza, P. Naimskiego, w związku z podejrzeniem o wykorzystywanie przez nich tajemnic państwowych. (sm
-==


Niedziela, 8 października 2006
Historyk IPN: przywódcy prawicy byli przedmiotem inwigilacji
PAP 19:30 (aktualizacja 21:05)

Potwierdzają się zarzuty, które były wielokrotnie formułowane przez Jarosława Kaczyńskiego i kilku innych przywódców prawicy z lat 90., że byli oni przedmiotem inwigilacji - powiedział historyk IPN dr Antoni Dudek, odnosząc się do zawartości akt z szafy płk. UOP Jana Lesiaka W pierwszej połowie lat 90.

Urząd Ochrony Państwa posługiwał się swymi agentami wobec polityków
opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania - wynika
jednoznacznie z odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. Lesiaka.

Według notatek zespołu Lesiaka, przeprowadzono "czynności
operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych
ugrupowań". Były to m.in. "kombinacja operacyjna" z udziałem
agenta UOP oznaczonego jako "E" oraz "kontrolowany przepływ
informacji" między politykami opozycyjnymi a UOP.

Dudek podkreślił, że pojawia się pytanie o zakres działań
prowadzonych wobec przywódców prawicy. Już wiadomo, że byli
podsłuchiwani, że przy pomocy agentury prowadzono w stosunku do
Porozumienia Centrum i Ruchu dla Rzeczpospolitej działania
dezintegracyjne, bardzo przypominające dawne działania służby
bezpieczeństwa wobec opozycji
- powiedział.

Pozostaje pytanie, czy w dokumentach znajdą się jakieś ślady
informacji o próbach zamachów, np. uszkadzaniu opon lub hamulców w
samochodach - zastanawiał się Dudek.

W jego ocenie, pozostaje także kwestia odpowiedzialności za te
działania. Jest tu odpowiedzialność samego Lesiaka, ale też szefa
UOP i ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, któremu UOP
podlegał, czyli Jerzego Koniecznego i Andrzeja Milczanowskiego, którzy jak widać z adnotacji w dokumentach wiedzieli o tych działaniach -
podkreślił Dudek. Dodał, że jest to sprawa dla prokuratury, sądu i
ewentualnie Trybunału Stanu.

Historyk powiedział, że jest zszokowany tym, że w dokumentach
znalazł się zapis, iż liderzy partii dążą do ustanowienia
dyktatury. O różne rzeczy można posądzać Porozumienie Centrum, ale nie o to, że dążyło do dyktatury - stwierdził.
Według Dudka, "być może autor notatki miał poczucie, że
działa niezgodnie z prawem i jak napisze o dążeniu do dyktatury, to
będzie jakoś usprawiedliwiało jego działania". Historyk podkreślił,
że nie jest zaskakujący język i sposób myślenia autora tej notatki, bo to
język i sposób myślenia funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa,
który tym razem już funkcjonował jako UOP.
To pokazuje czym był UOP, że to była de facto kontynuacja Służby
Bezpieczeństwa, tyle tylko, że w łagodniejszej wersji
- dodał. (sm


=---------
Niedziela, 8 października 2006
Ocena ugrupowań politycznych zespołu Lesiaka
PAP 16:55 Oto treść znalezionego w szafie płk. Jana Lesiaka w UOP
w 1997 r. dokumentu pn. "Ocena działalności niektórych ugrupowań
politycznych". Pochodzi on z odtajnionych przez ABW akt
znajdujących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w sprawie Lesiaka.

Warszawa, 1993.02.11

Tajne spec.znaczenia Egz. poj.

(Zniesiono klauzulę tajności Dec. nr 160 szefa ABW z 01.09.2006
r.)

OCENA działalności niektórych ugrupowań politycznych

"Czytałem" (podpis nieczytelny) 12 II 93

"Czytałem" (podpis nieczytelny) 1999 02 12

Działalność polityczno-społeczna niektórych polityków wykracza
poza ogólnie przyjęte reguły walki politycznej. Dotyczy to Jarosława
KACZYŃSKIEGO i Adama GLAPIŃSKIEGO z Porozumienia Centrum; Jana
OLSZEWSKIEGO i Romualda SZEREMIETIEWA z Ruchu dla
Rzeczypospolitej; Jana PARYSA z Ruchu III Rzeczypospolitej i Antoniego MACIEREWICZA z Ruchu Chrześcijańsko Narodowego - Akcja Polska oraz kierownictwa KPN. Politycy ci, nie potrafią, lub nie chcą zachowywać się jak konstruktywna opozycja, a swoimi działaniami celowo dążą do
rozbicia konstytucyjnych struktur państwa (od słowa "celowo"
podkreślone długopisem i oznaczone wykrzyknikiem), aby w powstałym chaosie przejąć władzę, wyeliminować znaczących polityków innych partii
i w konsekwencji ustanowić dyktaturę.

Wymienieni politycy lansują obecnie populistyczny pogląd, że
przyczyną trudnych warunków życia części społeczeństwa jest to,
że u władzy są ludzie związani z systemem komunistycznym. 0 sympatie
prokomunistyczne posądzane są osoby, które najwięcej przyczyniły
się do obalenia tamtego systemu i najwięcej ucierpiały wskutek
represji np. J. KUROŃ, A. MICHNIK, L. WAŁĘSA, wyjątek stanowi tu L.
MOCZULSKI, który był represjonowany z całą ostrością.

Szczególną wagę politycy z PC i RdR przywiązują do systemu
finansowo- bankowego państwa, w którym ich zdaniem panują stare układy, co uniemożliwia jego reformę. Wedle R. SZEREMIETIEWA (patrz
inf. "M.") J. OLSZEWSKI już po miesiącu sprawowania funkcji premiera miał świadomość, że jego gabinet upadnie ze względu na opór kół
finansowych. (podkreślone długopisem).

W przypadku osiągnięcia sukcesu politycznego przez radykalną
opozycję, uruchomiony zostanie mechanizm oczyszczania do samego
dołu. W powstałym zamęcie politycznym, łatwo będzie kierować
społeczeństwem, rzucając coraz to nowe osoby "na
pożarcie". Cechą wspólną opozycyjnych polityków są przerośnięte ambicje, eliminujące samokrytycyzm (od słowa "cechą" podkreślone długopisem).
Cecha ta w przypadku ich politycznego zwycięstwa musi doprowadzić do waśni wewnętrznych. Trudność w ocenie i zrozumieniu sytuacji wynika
także stąd, że L. WAŁĘSA wykorzystał niektóre z tych osób we własnej
rozgrywce politycznej (głównie z Unią Demokratyczną), a następnie
zrezygnował ze współpracy z nimi. Zaowocowało to radykalnym
wystąpieniem wyżej wymienionych przeciwko Prezydentowi, m.in. pod
hasłem sprzeniewierzenia się przez niego programowi wyborczemu. W
trakcie prowadzonej nagonki adwersaże L. WAŁĘSY posługują się
materiałami b. SB o krypt. "Bolek".


Największe zagrożenie (słowa podkreślone długopisem) dla struktur
państwa ma działalność osób związanych z J. KACZYŃSKIM i A.
GLAPIŃSKIM (nazwiska podkreślone długopisem). Charakteryzuje się
ona dużą skutecznością i bezwzględnością, budową struktur
mafijnych, metodycznym i konsekwentnym osiąganiem zakładanych celów. Z dotychczasowego niepełnego rozpoznania operacyjnego w ramach sprawy FOZZ wynika, że osoby związane ze spółką "Telegraf", a
wcześniej wchodzące w skład Grupy Politycznej "Wola" (od słowa
"osoby" podkreślone długopisem), wykorzystując swoje wpływy (wysokie
stanowiska w Kancelarii Prezydenta i w rządzie), uzyskiwały
pieniądze (ostatnie dwa słowa podkreślone długopisem) od bogatych
przedsiębiorstw szantażując ich (dwa ostatnie słowa podkreślone
długopisem) kierownictwa przeprowadzeniem czystki. W gminie Wola
za koncesje, lokale itp. pobierane były opłaty na Porozumienie
Centrum. Operacyjnie wiadomo

(Fragment utajniony przez ABW)

import paliw. Jeszcze do połowy 1992 r. Porozumienie Centrum w
ocenie szeregu wpływowych osób była partią o największych
perspektywach. Partia ta bardzo dynamicznie budowała
infrastrukturę gospodarczą mającą przynosić dochody, z których finansowana miała być jej działalność polityczna. W sposób tajny opracowano na polecenie M.ZALEWSKIEGO strategię opanowania (w warunkach wolnego rynku) dziedziny handlu zagranicznego (na marginesie znak zapytania postawiony długopisem). Program ten był realizowany. Odejście A. GLAPIŃSKIEGO z funkcji ministra współpracy gospodarczej z zagranicą ograniczyło możliwości jego kontynuowania.

Ugrupowanie "Wola" od początku swojego istnienia
charakteryzowało się radykalizmem w działaniu, ale jego zasługi w walce ze starym systemem były znikome. W czasach podziemnej "Solidarności"
bowiem członkowie "Woli" koncentrowali się nade wszystko na
przechwytywaniu materialnej pomocy napływającej z zagranicy
Jan OLSZEWSKI jest człowiekiem niezwykle ambitnym (zdanie
podkreślone długopisem). Posiada on umiejętność realizowania
własnych celów posługując się innymi, nie tracąc jednocześnie
pierwszoplanowej roli w środowisku. W latach osiemdziesiątych był
negocjatorem spraw opozycji z przedstawicielami b. KC PZPR i gen.
Kiszczakiem. Zwolennik koncepcji emigracji
działaczy "Solidarności"

w 1983 r. Do 1991 r. .... (fragment utajniony przez ABW).

Antoni MACIEREWICZ był pomysłodawcą utworzenia w 1976 r. Komitetu
Obrony Robotników. W KORze, a później w KSS-KOR .....
(fragment
utajniony przez ABW).

Romuald SZEREMIETIEW - będąc ministrem obrony narodowej osiągnął
szczyty swoich marzeń. Jego hobby to wojsko. Za funkcję honorową w
wojsku...
..(fragment utajniony przez ABW)

Wydarzenia ostatnich tygodni wskazują na chęć wyzwolenia przez
wymienionych polityków pokładów niezadowolenia społecznego w celu
obalenia Prezydenta. Już w czasie strajków górników politycy ci
wskazywali, że za stan górnictwa winny jest Prezydent. Odbywający
się właśnie proces sądowy w Brzegu przekształcony został w
kampanię przeciwko Prezydentowi. Ponadto demonstracja pod Belwederem w dniu 29 stycznia br. oraz wydanie książki "Kim Pan jest, Panie Wachowski?" wskazują, że mamy do czynienia z nieprzypadkową
akcją, zbiegającą się w czasie z parlamentarną debatą budżetową.

Podjęte ewentualnie działania operacyjne w stosunku do w/w osób
powinny mieć bardzo ograniczony zakres. Zbyt wysoka aktywność
niesie ze sobą poważne ryzyko dekonspiracji.
Ograniczone rozpracowanie operacyjne powinno polegać na:

- ujawnieniu i wykorzystaniu osobowych źródeł informacji b. SB, w
celu infiltracji radykalnych ugrupowań;

- aktywnym wyjaśnianiu i dokumentowaniu posiadanych już
konkretnych danych;

- wykorzystywaniu posiadanych informacji oraz inspiracji do
publikowania artykułów prasowych;

- aktywnym prowadzeniu rozmów z niektórymi osobami, w celu
kamuflowania rzeczywistych źródeł informacji.

Poszczególne kierunki działań, już na szczeblu roboczym, będą
szczegółowo uzgadniane.

Oprac. w Zespole Inspekcyjno-Operacyjnym. (sm
-=========


Niedziela, 8 października 2006
Dziennikarze śledczy: UOP w sposób skandaliczny ingerował w życie
polityczne IAR 19:00

Dziennikarka śledcza Anna Marszałek powiedziała, że
opublikowane materiały o inwigilacji prawicy potwierdzają, że UOP
w sposób bezprawny i skandaliczny ingerował w życie polityczne
Dziennikarka "Rzeczpospolitej" wyraziła pogląd, że działania takie
nie mają żadnego usprawiedliwienia. Podkreśliła, że szczególnie
oburzający jest dokument, w którym określono, że UOP na polecenie
kierownictwa przeprowadził operację mającą na celu dezintegrację
prawicowych ugrupowań politycznych.

Marszałek zwróciła uwagę, że wbrew zapowiedziom akta nie zostały
odtajnione w całości. Powiedziała, że część informacji nigdy nie
zostanie odtajniona, ponieważ sprzeciwiła się temu Agencja
Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zaznaczyła, że opublikowanie akt
teraz świadczy o tym, że PiS bardzo zależy na pokazaniu się opinii
publicznejw roli ofiary.

Kolega redakcyjny Anny Marszałek Bertold Kittel obarczył częścią
odpowiedzialności za skłócenie polskiej sceny politycznej lat 90.
nielegalnymi działaniami Urzędu Ochrony Państwa.

Dziennikarz "Rzeczpospolitej" odnosząc się do opublikowanych akt z
szafy pułkownika UOP-u Jana Lesiaka zwrócił uwagę, że zarysy
operacji inwigilacji prawicy na początku lat 90. są znane już od
dawna. Zauważył, że podawała je już Anna Marszałek "Rzeczpospolitej" osiem lat temu. Zaznaczył jednak, że dokumenty
są konkretem i ich wymowa jest bardziej szokująca. (sm

_________________
Bartek
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Paź 09, 2006 9:30 pm    Temat postu: Przegląd wypowiedzi Odpowiedz z cytatem

Sygnały Dnia T.Żukowski o "szafie Lesiaka" i Andrzeju Lepperze
09.10.2006 08:15

Posłuchaj (mp3, 0,18 MB)

Socjolog Tomasz Żukowski uważa, że z ujawnionych akt z tak zwanej "szafy Lesiaka" wynika, że służby specjalne łamały podstawowe zasady demokracji. Chodzi o dokumenty działającej w latach 90. grupy funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa, którą kierował pułkownik Jan Lesiak.
W Programie Pierwszym Polskiego Radia socjolog podkreślił, że służby specjalnie świadomie próbowały wpływać na bieg wydarzeń. To, że służby specjalne starają się wiedzieć co się w państwie dzieje, to jest naturalne, natomiast to, że próbują przekształcać rzeczywistość to już jest łamanie reguł demokracji - powiedział Tomasz Żukowski.
Pytany o ewentualny powrót Samoobrony do koalicji rządowej, Tomasz Żukowski powiedział, że jego zdaniem byłby on możliwy, ale bez Andrzeja Leppera. "Andrzej Lepper nie może być wiarygodnym uczestnikiem koalicji" - uważa socjolog.

Salon Trójki J. Rokita: inwigilacja prawicy jest sprawą naganną
09.10.2006 08:58
Posłuchaj (mp3, 0,09 MB)


Jan Rokita nie wyklucza, ze skieruje do sądu pozew przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu za oskarżenie go o udział w inwigilacji prawicy w latach 90-tych. Premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej powiedział, że za inwigilację prawicy odpowiadają Andrzej Milczanowski i Jan Rokita, ówczesny szef Urzędu Rady Ministrów.
Jan Rokita powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia, że jeżeli premier zarzuca mu łamanie prawa, powinien zawiadomić o tym prokuraturę.
Dodał, że jeżeli Jarosław Kaczyński tego nie zrobi, on sam będzie musiał zwrócić się do prokuratury, by bronić swego dobrego imienia.
Komentując odtajnienie części dokumentów z "szafy Lesiaka" Jan Rolita powiedział, że do zawartości zbioru będzie można odnieść się dopiero wtedy, gdy zostanie opublikowana jego całość. Według niego, publikowanie części dokumentów to manipulacja archiwami.
Jan Rokita powtórzył, że sprawę inwigilacji prawicy uważa za naganną i osoby, które za tym stały, powinny ponieść odpowiedzialność.





"Dziennik" - Służby kontra demokracja
09.10.2006 04:29

Robert Krasowski pisze, że inwigilacja polityków prawicy - Kaczyńskiego, Olszewskiego czy Moczulskiego była po prostu obrzydliwa. Redaktor naczelny "Dziennika" podkreśla, że złamano przy tym wszystkie reguły: prawa, konstytucji, demokracji, a także przyzwoitości.
Krasowski przyznaje, że można było nie lubić prawicy i obawiać się jej radykalizmu. Nie lubić palenia na ulicach kukieł Wałęsy i Wachowskiego. Jednak nie zmienia to fakto - pisze redaktor naczelny "Dziennika" - że były to oficjalnie działające partie, których szefami byli posłowie do Sejmu. Politycy, którzy jeszcze kilka miesięcy wcześniej sprawowali najwyższe stanowiska w państwie, z premierem włącznie.
"Skierowanie przeciwko nim służb specjalnych jest skandalem" - czytamy w "Dzienniku".

"Dziennik"/kry /pul

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Wto Paź 10, 2006 12:12 am    Temat postu: cdn Kto odpowiada za inwigilację opozycji? Odpowiedz z cytatem

KOMENTARZ RZECZPOSPOLITEJ
Otwórzmy tę szafę do końca
Dokumenty z osławionej szafy pułkownika Lesiaka są przerażającym świadectwem łamania podstawowych zasad demokracji w niepodległej Polsce.
Służby specjalne, w których czołową rolę odgrywali dawni agenci SB, były wykorzystywane do zwalczania przeciwnego obozu politycznego i kompromitowania jego liderów.
Ludzie przekonani o tym, że III RP była jedynie przedłużeniem PRL, otrzymali kolejny dowód na potwierdzenie swojej teorii. Czekali na tę "prawdę" przez wiele lat i wreszcie się doczekali. Znów zaczną padać ciężkie oskarżenia - o zdradę i o oddanie Polski w ręce esbeków. A Lech Wałęsa na powrót stanie się "Bolkiem". Po drugiej stronie barykady usłyszymy zapewne solenne zaprzeczenia i zarzuty, iż Jarosław Kaczyński chce odwrócić uwagę od prawdziwych problemów kraju. Ale problem "inwigilacji prawicy" jest bardziej prawdziwy, niż nam się dotąd wydawało. Przez wiele lat próbowano go strywializować i zrzucić na karb manii prześladowczej braci Kaczyńskich. Krytycy obecnego premiera sugerowali nawet, że szafa Lesiaka jest pusta, a Kaczyński wykorzystuje jej mit w swojej cynicznej, politycznej grze. Dlatego też dobrze się stało, że ujawniono część jej zasobów i przecięto tego typu podejrzenia.
Dopóki jednak nie poznamy wszystkich dokumentów, trudno będzie ocenić, kto ponosi odpowiedzialność za ten polityczny skandal. Premier Kaczyński znalazł już winnych w osobach Jana Rokity i Andrzeja Milczanowskiego. Zrobił to w pochopny sposób - na podstawie dokumentów, które poznaliśmy, trudno to udowodnić. Z drugiej strony trzeba jak najszybciej wyjaśnić rolę ówczesnej władzy w tej sprawie. Dla dobra państwa byłoby lepiej, gdyby się okazało, że ani Wałęsa, ani Rokita, ani Milczanowski nie brali udziału w inwigilowaniu opozycji. Ale dla dobra państwa byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy to wiedzieli na pewno.
Marek Magierowski
=========

Uchylona szafa Lesiaka
Agnieszka Kazimierczuk, PAP, TVN24 (aktualizacja 12:15)
Odtajnione przez ABW akta z szafy pułkownika Lesiaka dowodzą, że w pierwszej połowie lat 90. UOP posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania. Jarosław Kaczyński obarczył odpowiedzialnością b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, który miał działać na zlecenie Lecha Wałęsy. Milczanowski: to nikczemna insynuacja. Wałęsa: Kaczyński okazał się zdrajcą. Hanna Suchocka odmówiła ustosunkowania się do sprawy
Ujawnione wczoraj zasoby "szafy Lesiaka" wywołały lawinę komentarzy. Jarosław Kaczyński mówił wiele razy, że działania UOP były inspirowane przez ludzi Wałęsy, czemu zaprzeczali współpracownicy byłego prezydenta. Przekonany jest również o tym, że o tych działaniach musiał wiedzieć Jan Rokita. Wątek ewentualnej odpowiedzialności przełożonych Lesiaka umorzono w 2002 r. Prezydent Lech Kaczyński mówił, że inwigilacja prawicy to największa afera III RP.
Szef Kancelarii Prezydenta, Aleksander Szczygło, powiedział dziś w TVN24, że jest przekonany o tym, że Milczanowski działał na polecenie Lecha Wałęsy oraz że służby bezpieczeństwa w tamtym czasie konsultowały swoje działania z pracownikami gabinetu ówczesnego prezydenta.
Były szef MSW Andrzej Milczanowski stanowczo odrzucił tezę o swojej zgodzie na inwigilację prawicy. Uznał, że obarczanie go odpowiedzialnością jest "nikczemną insynuacją". Za "zupełnie bezpodstawne" uznał oskarżenia Jarosława Kaczyńskiego - wobec siebie oraz ówczesnego szefa Urzędu Rady Ministrów Jana Rokity i b. premier Hanny Suchockiej - o inspirowanie działań przeciw prawicy.
Według Milczanowskiego działania Lesiaka były uprawnione, nie wiązały się z inwigilacją prawicy, tylko wynikały z rozpracowywania innych spraw. "Tam, gdzie było podejrzenie naruszenia prawa i podejrzenie popełnienia przestępstwa, tam działania Urzędu Ochrony Państwa były uprawnione i odbywały się zgodnie z procedurami" - twierdzi Milczanowski.
Jan Rokita również stanowczo odrzucił teorię Jarosława Kaczyńskiego dotyczącą jego wiedzy na temat inwigilowania polityków. Oświadczył, że kancelarii premiera, którą kierował na początku lat 90., (był szefem Urzędu Rady Ministrów w rządzie Hanny Suchockiej - w latach 1992 - 1993) "nic nie łączyło" ze służbami specjalnymi i że nigdy nie był odpowiedzialny za służby specjalne ani za UOP.
Ponieważ - jak stwierdził Rokita - chętnie ponosi odpowiedzialność za swoje czyny, ale nie odpowiada za te, których nie popełnił, niewykluczone, że sprawa skończy się w sądzie.
Były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z dziennikarzem TVN24 oświadczył, że UOP jest od tego, by znać sytuację w kraju i podejmować odpowiednie działania. Dodał, że nie wierzy w inwigilację polityków oraz w to, że UOP podejmował jakieś działania niezgodne z prawem. "Nie przejmuję się szafą Lesiaka" - powiedział Wałęsa. Dodał również, że z przykrością dowiedział się o - jak to ujął - zdradzie Jarosława Kaczyńskiego, który miał optować za jego internowaniem na początku lat 90. "Jarosław Kaczyński jest i był nieodpowiedzialny i takim zejdzie z tej sceny" - oświadczył były prezydent.
Proszona o wypowiedź na temat zarzutów Hanna Suchocka, była premier, a obecnie ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, odmówiła ustosunkowania się do sprawy zarzutów. Premier Jarosław Kaczyński uznał rząd Hanny Suchockiej za odpowiedzialny za tę sytuację. Według niego była premier odpowiada w "sensie ogólnym".
Podczas dzisiejszej rozmowy w Radiu Zet płk Lesiak oświadczył, że materiał zawierający 21 punktów dotyczących Jarosława Kaczyńskiego, które miał badać zespół w Urzędzie Ochrony Państwa, to nie "haki", tylko biały wywiad, uzyskany z jednej z redakcji. Materiał nie miał cech tajności, "nawet nie musiał być odtajniony" - powiedział Lesiak. W jego ocenie 21 punktów dotyczących zainteresowania Kaczyńskim było prawdopodobnie planem artykułu lub większego opracowania dotyczącego Jarosława Kaczyńskiego. "Nie był to materiał operacyjny sensu stricto." - dodał.
Lesiak zaprzeczył, by politykom - zarówno prawicy, jak i lewicy - zakładano podsłuchy. "Nigdy nie były zakładane podsłuchy tylko dlatego, że byli politykami" - dodał. Pytany, czy UOP podejmował działania dla skłócenia polityków prawicy powiedział: "Według mnie nie skłócaliśmy".
-==
Wytyczne zespołu Lesiaka nt. inwigilacji J.Kaczyńskiego
Dokument z szafy płk. UOP Jana Lesiaka z wytycznymi do prowadzenia działań wobec ówczesnego lidera PC Jarosława Kaczyńskiego - określanego tu jako J.K. Pochodzi on z odtajnionych przez ABW akt znajdujących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w sprawie Lesiaka, do których dostęp dostała PAP.
(Zniesiono klauzulę tajności
Dec. nr 160 szefa ABW z 01.09.2006 r.)
Warszawa, 1993.05.05
1. Przyczyny konfliktu pomiędzy L.W. i J.K.
2. Działalność polityczna J.K. do 1981 r. - w jakich ugrupowaniach i strukturach.
3. Działalność J.K. w okresie "S", dokonana polaryzacja przekonań politycznych.
4.Dlaczego nie był internowany? był małoznaczącym działaczem, podpisał deklarację lojalności, inne.
5. Działalność w okresie stanu wojennego, dokonania, najbliżsi współpracownicy, przyjaciele.
6. Życie intymne, czy jest homoseksualistą, jeżeli tak, to z kim jest w parze, czy jest to związek trwały.
7. Dane kobiety, przez którą J.K. zrezygnował z małżeństwa, co teraz ona robi, czy jest zamężna, czy utrzymuje z nią sporadyczne kontakty, czy jest prawdą, że łączyło ich uczucie, czy tylko uzasadnienie dla inności seksualnej.
8. Grupa Polityczna "Wola", kto był motorem tej grupy, kto narzucił styl, że na działalności politycznej można dobrze zarobić?
9. Czy prawdą jest, że PC na Woli od 1989 r. budowało strukturę mafijną. (Opłaty na PC za pozytywne decyzje administracyjne).
10. Związki PC z FOZZ-em, Łódzki Bank Rozwoju, IWANOWSKI-PINEIRO, KLEMBA (artykuły z NIE).
11. Inwestycje PC za pośrednictwem "Telegrafu". Zbieranie pieniędzy i na co zostały wydatkowane.
12. Czy J.K. jest bogaty, czy to widać, gdzie zainwestował pieniądze, czy ma na kontach, jakich, który bank, czy są ulokowane w bankach zagranicznych, jakich.
13. Czy zakup zakładów przetwórstwa spożywczego w Zagłobie (woj. lubelskie) dokonany został z wykorzystaniem wpływów. Czy zaniżono jego cenę, na czym polegało naruszenie przepisów.
14. Czy w kierownictwie PC były rozważane koncepcje w jaki sposób opanować newralgiczne punkty gospodarki w nowych warunkach ustrojowych, czy były próby realizacji tych koncepcji.
15. Aktualny program polityczny PC, czy otwarta walka z Prezydentem jest wyrachowanym elementem programu i przygotowaniem do wyborów, czy dziką złością za rezygnację ze współpracy.
16. Aktualnie najbliżsi współpracownicy i przyjaciele, osoby zaufane.
17. Czy są znane fakty z życia J.K., które go kompromitują w sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo (finansowe), za które mógłby odpowiadać procesowo.
18. Firmy (fragment utajniony przez ABW - PAP) - ich związki z PC.
19. Czy pracownicy A. Glapińskiego uzależniły wydanie koncesji na import paliw od wpłat na PC, które firmy zapłaciły?
20. Czy A. Glapiński uzależniał wejście kapitału zagranicznego do Polski od wpłat na PC.
21. Którzy z polskich biznesmenów łożyli na Fundację Prasową "Solidarności", jakie kwoty
-========
Ocena ugrupowań politycznych zespołu Lesiaka
Treść znalezionego w szafie płk. Jana Lesiaka dokumentu pn. "Notatka dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych". Pochodzi ona z odtajnionych przez ABW akt znajdujących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w sprawie Lesiaka, do których dostęp dostała PAP.

Warszawa, 1993.08.6
Tajne spec.znaczenia
Egz. pojedyczny
(Zniesiono klauzulę tajności
Dec. nr 160 szefa ABW z 01.09.2006 r.)
N O T A T K A
dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych.
Zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjnego (tak w oryginale - PAP) mającego na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych.
W wyniku realizacji kombinacji operacyjnej z udziałem "E" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP) /Zarząd Wywiadu/ uzyskano rozpoznanie, że w RdR występuje wyraźny brak konsolidacji między młodymi działaczami a kierownictwem.
Kongres RdR-u odbywający się w Mińsku Mazowieckim pogłębił te niekorzystne dla RdR-u tendencje. Przybycie grupy A. MACIEREWICZA w ilości około 100 osób i przyjęcie ich w całości jako uczestników kongresu jednocześnie oceniono jako manipulację J. OLSZEWSKIEGO i A. MACIEREWICZA i R. SZEREMIETIEWA, pozwalającą obsadzić zaufanymi osobami ważne funkcje kierownicze RdR-u.
Poprzez "M" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP) uzyskano możliwość operacyjnego oddziaływania na R. SZEREMIETIEWA. Za pośrednictwem "M" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP) przekazano R. SZEREMIETIEWOWI informację o niezadowoleniu szeregu młodych działaczy, już wcześniej podejrzewanych przez J. OLSZEWSKIEGO o nielojalność. Spowodowało to wewnętrzne konflikty, a w konsekwencji zawieszenie władz wojewódzkich RdR-u w trzech przypadkach i ustanowienie zarządów komisarycznych. Rozbicie wewnętrzne pogłębiło się.
Równolegle z działaniami dezintegracyjnymi w kierownictwie RdR-u zorganizowano kontrolowany kanał przepływu informacji między RdR-em a UOP-em. W pierwszej fazie jego funkcjonowania wykorzystywany był przez J. KACZYŃSKIEGO oraz byłego wiceministra spraw wewnętrznych Andrzeja ZALEWSKIEGO.
W funkcjonowaniu tego kanału przepływu informacji uczestniczy "A" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP).
Pierwsze ich zapotrzebowanie na informacje z UOP dotyczyły spraw organizacyjnych, która jednostka i kto personalnie zajmuje się rozpracowaniem PC i RdR, czy i gdzie są podsłuchy. J. KACZYŃSKI otrzymał odpowiedź, że PC jako partia nie jest rozpracowana. Nie ma wydzielonych funkcjonariuszy UOP-u, którzy zajmują się kierownictwem PC. Dla uwiarygodnienia podano, że funkcjonariusze z b. SB w UOP stali się wzorami praworządności i nie zrobią nic, co byłoby sprzeczne z zakresem działania UOP, zaś nowo przyjęci jeszcze nie potrafiliby przeprowadzić skutecznego rozpracowania. W przypadku J. KACZYŃSKIEGO jest szczególna sytuacja, każdy funkcjonariusz UOP, Policji, a także emerytowani funkcjonariusze b. SB jeżeli uzyskają jakąkolwiek kompromitującą informację pogłębią ją i przekażą. Jest to skutkiem jego publicznego zachowania, polegającego na ciągłych bezpośrednich atakach, przez co stał się osobistym ich wrogiem. Poinformowano J. KACZYŃSKIEGO, że niektórzy czołowi działacze PC przechodzą w materiałach FOZZ i jeżeli gdziekolwiek są dowody na nich, to zostaną one ujawnione i wykorzystane procesowo. Sugerowano, aby on, jako lider, był bardziej umiarkowany. Odniosło to skutek, J. KACZYŃSKI ograniczył występy publiczne i złagodził je. Podobne tezy przekazano A.ZALEWSKIEMU odnośnie rzekomego rozpracowania RdR.
Następne zlecenia kierowane przez A. ZALEWSKIEGO dotyczyły ustaleń działaczy RdR-u. Chodziło tu głównie o grupę działaczy PC, którzy po konflikcie z J. KACZYŃSKIM przeszli do RdR. W podtekście zapytania były wyraźne obawy, czy konflikt w PC nie był sterowany przez UOP. Stworzyło to dogodną sytuację do manipulowania faktami z ich życiorysów i wprowadzanie powszechnej nieufności oraz podejrzliwości.
W związku z opublikowaniem przez "NIE" tzw. "lojalki" J. KACZYŃSKIEGO było zapytanie, co w związku z tym dzieje się w UOP-ie oraz o jej wiarygodność. W odpowiedzi uzyskano, że wszczęto sprawę, aby wyjaśnić skąd "NIE" uzyskało taki materiał oraz przeprowadzane są sondaże wśród byłych funkcjonariuszy SB pionu III na ten temat.
Przy okazji przekazano dane obciążające J. OLSZEWSKIEGO, A. MACIEREWICZA, J. KACZYŃSKIEGO. O J. OLSZEWSKIM między innymi to, że w połowie lat osiemdziesiątych utrzymywał tajne kontakty z ówczesnym kierownikiem Wydziału Ideologicznego KC PZPR Walerym NAMIOTKIEWICZEM. Interpretując to, że zgodnie z obowiązującą wtedy doktryną, wszystkie instytucje władzy miały włączać się w walkę z przeciwnikiem politycznym, gdyż SB była mało skuteczna.
O A. MACIEREWICZU przekazano, że nie był współpracownikiem SB,..... (fragment utajniony przez ABW - PAP).
Jednocześnie cały czas R.SZEREMIETIEW był i jest indoktrynowany przez "M" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP), że koalicja z PC doprowadzi do przegranej całej prawicy, gdyż w powszechnym odbiorze społecznym "PC to złodzieje". R. SZEREMIETIEW od początku był zdecydowanym przeciwnikiem koalicji z PC.
Spowodowano, że K.KRÓL już, wie, iż R.SZEREMIETIEW zamierza opublikować wspomnienia w których poważnie obciąża L. MOCZULSKIEGO. Należy spodziewać się kontrataku KPN na RdR.
Informacja prasowa z dnia 5.08.1993 r. w sprawie rozmów Prezydenta z J. OLSZEWSKIM w przekazach do działaczy RdR-u powinna być delikatnie potwierdzona, co powinno skompromitować J.OLSZEWSKIEGO we własnych szeregach.
Czynności dezintegracyjne będą w miarę operacyjnych możliwości kontynuowane.
-===
Notatka o "przedsięwzięciach operacyjnych" zespołu Lesiaka
Treść znalezionego w szafie płk. Jana Lesiaka dokumentu pn. "Notatka dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych". Pochodzi ona z odtajnionych przez ABW akt znajdujących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w sprawie Lesiaka, do których dostęp dostała PAP.
Warszawa, 1993.08.6
Tajne spec.znaczenia
Egz. pojedyczny
(Zniesiono klauzulę tajności
Dec. nr 160 szefa ABW z 01.09.2006 r.)
N O T A T K A
dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych.
Zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjnego (tak w oryginale - PAP) mającego na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych.
W wyniku realizacji kombinacji operacyjnej z udziałem "E" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP) /Zarząd Wywiadu/ uzyskano rozpoznanie, że w RdR występuje wyraźny brak konsolidacji między młodymi działaczami a kierownictwem.
Kongres RdR-u odbywający się w Mińsku Mazowieckim pogłębił te niekorzystne dla RdR-u tendencje. Przybycie grupy A. MACIEREWICZA w ilości około 100 osób i przyjęcie ich w całości jako uczestników kongresu jednocześnie oceniono jako manipulację J. OLSZEWSKIEGO i A. MACIEREWICZA i R. SZEREMIETIEWA, pozwalającą obsadzić zaufanymi osobami ważne funkcje kierownicze RdR-u.
Poprzez "M" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP) uzyskano możliwość operacyjnego oddziaływania na R. SZEREMIETIEWA. Za pośrednictwem "M" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP) przekazano R. SZEREMIETIEWOWI informację o niezadowoleniu szeregu młodych działaczy, już wcześniej podejrzewanych przez J. OLSZEWSKIEGO o nielojalność. Spowodowało to wewnętrzne konflikty, a w konsekwencji zawieszenie władz wojewódzkich RdR-u w trzech przypadkach i ustanowienie zarządów komisarycznych. Rozbicie wewnętrzne pogłębiło się.
Równolegle z działaniami dezintegracyjnymi w kierownictwie RdR-u zorganizowano kontrolowany kanał przepływu informacji między RdR-em a UOP-em. W pierwszej fazie jego funkcjonowania wykorzystywany był przez J. KACZYŃSKIEGO oraz byłego wiceministra spraw wewnętrznych Andrzeja ZALEWSKIEGO.
W funkcjonowaniu tego kanału przepływu informacji uczestniczy "A" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP).
Pierwsze ich zapotrzebowanie na informacje z UOP dotyczyły spraw organizacyjnych, która jednostka i kto personalnie zajmuje się rozpracowaniem PC i RdR, czy i gdzie są podsłuchy. J. KACZYŃSKI otrzymał odpowiedź, że PC jako partia nie jest rozpracowana. Nie ma wydzielonych funkcjonariuszy UOP-u, którzy zajmują się kierownictwem PC. Dla uwiarygodnienia podano, że funkcjonariusze z b. SB w UOP stali się wzorami praworządności i nie zrobią nic, co byłoby sprzeczne z zakresem działania UOP, zaś nowo przyjęci jeszcze nie potrafiliby przeprowadzić skutecznego rozpracowania. W przypadku J. KACZYŃSKIEGO jest szczególna sytuacja, każdy funkcjonariusz UOP, Policji, a także emerytowani funkcjonariusze b. SB jeżeli uzyskają jakąkolwiek kompromitującą informację pogłębią ją i przekażą. Jest to skutkiem jego publicznego zachowania, polegającego na ciągłych bezpośrednich atakach, przez co stał się osobistym ich wrogiem. Poinformowano J. KACZYŃSKIEGO, że niektórzy czołowi działacze PC przechodzą w materiałach FOZZ i jeżeli gdziekolwiek są dowody na nich, to zostaną one ujawnione i wykorzystane procesowo. Sugerowano, aby on, jako lider, był bardziej umiarkowany. Odniosło to skutek, J. KACZYŃSKI ograniczył występy publiczne i złagodził je. Podobne tezy przekazano A.ZALEWSKIEMU odnośnie rzekomego rozpracowania RdR.
Następne zlecenia kierowane przez A. ZALEWSKIEGO dotyczyły ustaleń działaczy RdR-u. Chodziło tu głównie o grupę działaczy PC, którzy po konflikcie z J. KACZYŃSKIM przeszli do RdR. W podtekście zapytania były wyraźne obawy, czy konflikt w PC nie był sterowany przez UOP. Stworzyło to dogodną sytuację do manipulowania faktami z ich życiorysów i wprowadzanie powszechnej nieufności oraz podejrzliwości.
W związku z opublikowaniem przez "NIE" tzw. "lojalki" J. KACZYŃSKIEGO było zapytanie, co w związku z tym dzieje się w UOP-ie oraz o jej wiarygodność. W odpowiedzi uzyskano, że wszczęto sprawę, aby wyjaśnić skąd "NIE" uzyskało taki materiał oraz przeprowadzane są sondaże wśród byłych funkcjonariuszy SB pionu III na ten temat.
Przy okazji przekazano dane obciążające J. OLSZEWSKIEGO, A. MACIEREWICZA, J. KACZYŃSKIEGO. O J. OLSZEWSKIM między innymi to, że w połowie lat osiemdziesiątych utrzymywał tajne kontakty z ówczesnym kierownikiem Wydziału Ideologicznego KC PZPR Walerym NAMIOTKIEWICZEM. Interpretując to, że zgodnie z obowiązującą wtedy doktryną, wszystkie instytucje władzy miały włączać się w walkę z przeciwnikiem politycznym, gdyż SB była mało skuteczna.
O A. MACIEREWICZU przekazano, że nie był współpracownikiem SB,..... (fragment utajniony przez ABW - PAP).
Jednocześnie cały czas R.SZEREMIETIEW był i jest indoktrynowany przez "M" (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP), że koalicja z PC doprowadzi do przegranej całej prawicy, gdyż w powszechnym odbiorze społecznym "PC to złodzieje". R. SZEREMIETIEW od początku był zdecydowanym przeciwnikiem koalicji z PC.
Spowodowano, że K.KRÓL już, wie, iż R.SZEREMIETIEW zamierza opublikować wspomnienia w których poważnie obciąża L. MOCZULSKIEGO. Należy spodziewać się kontrataku KPN na RdR.
Informacja prasowa z dnia 5.08.1993 r. w sprawie rozmów Prezydenta z J. OLSZEWSKIM w przekazach do działaczy RdR-u powinna być delikatnie potwierdzona, co powinno skompromitować J.OLSZEWSKIEGO we własnych szeregach.
Czynności dezintegracyjne będą w miarę operacyjnych możliwości kontynuowane
-==
Doniesienie Kapkowskiego w sprawie inwigilacji
Treść doniesienia o przestępstwie w sprawie inwigilacji przez UOP, jakie 17 września 1997 r. złożył w prokuraturze ówczesny szef UOP gen. Andrzej Kapkowski. Pochodzi ono z odtajnionych przez ABW akt znajdujących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w sprawie płk. Jana Lesiaka, do których dostęp dostała PAP


Warszawa 17.09.1997 r.
Tajne spec.znaczenia
Egz. nr 1
(Zniesiono klauzulę tajności
Dec. nr 160 szefa ABW z 01.09.2006 r.)
Szef Urzędu Ochrony Państwa
Prokurator Wojewódzki w Warszawie
Pan mgr Stefan SZUSTAKIEWICZ
Uprzejmie informuję Pana prokuratora, że w pierwszych dniach września 1997 r. funkcjonariusze Zarządu Śledczego Urzędu Ochrony Państwa, na moje polecenie, dokonali zabezpieczenia i przeglądu szafy metalowej znajdującej się w pokoju nr 1646 należącej do płk Jana LESIAKA, dotychczasowego kierownika Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego w Gabinecie Szefa UOP. W wyniku dokonanej analizy znajdujących się w szafie materiałów stwierdzono, że znajdują się tam dokumenty wskazujące na dokonywanie przez niektórych funkcjonariuszy UOP czynności wykraczających poza zakres ustawowych zadań, w tym m.in. takich, których realizacja mogła oddziaływać na kształt życia politycznego w kraju.
Stwierdzono, że zabezpieczone dokumenty sporządzone zostały w UOP przede wszystkim w 1993 r., w większości przez płk. Jana LESIAKA oraz innych funkcjonariuszy pracujących pod jego kierownictwem i ich autentyczność nie budzi wątpliwości.
Wśród znajdujących się w szafie dokumentów większość stanowią doniesienia osobowych źródeł informacji o pseudonimach M., D., A. i W. (pseudonimy utajnione przez ABW, a litery wpisane ręcznie - PAP). Informatorzy ci przekazywali funkcjonariuszom UOP doniesienia sprowadzające się przede wszystkim do relacjonowania sytuacji politycznej w kraju, w partiach politycznych takich jak: PC, RdR, SdRP, PPS i PUS oraz informacje dotyczące przywódców i działaczy wyżej wymienionych ugrupowań politycznych - zwłaszcza J.OLSZEWSKIEGO, Lecha i Jarosława KACZYŃSKICH, R.SZEREMIETIEWA,E.SPYCHALSKIEJ, L.MILLERA i innych.
Wśród poddanych analizie dokumentów nie znaleziono takich, które zawierają wprost polecenia dla osobowych źródeł informacji do pozyskiwania wiadomości na tematy związane ze sferą dot. oddziaływań politycznych, nie mniej jednak jednorodność przekazywanych przez poszczególne źródła informacji wskazuje na realizację zadań o charakterze długofalowym w zakresie infiltracji niektórych ugrupowań politycznych, z wyjątkiem dokumentu z 05.05.1993 r., którego treść może wskazywać, iż są to wytyczne do prowadzenia w tym zakresie działań operacyjnych. Zawiera on 21 zagadnień dot. działaczy PC. Poza tym treść dwóch innych dokumentów wskazuje na podejmowanie przez UOP działań operacyjnych zmierzających do aktywnego oddziaływania na kształt sceny politycznej. Jeden z tych dokumentów, z dnia 11.02.1993 r., zatytułowany jest "Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych". W końcowej części tego dokumentu jest stwierdzenie o ewentualnym podjęciu w bardzo ograniczonym zakresie - z uwagi na obawę dekonspiracji - działań operacyjnych w stosunku do osób tam wymienionych. Z dokumentem tym, jak wynika z poczynionych odręcznych zapisów, zapoznał się ówczesny Minister Spraw Wewnętrznych A. Milczanowski i szef UOP J. Konieczny. Drugi dokument zatytułowany "Notatka z dnia 06.08.1993 r. dotycząca zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych", zawiera m.in. stwierdzenie o przeprowadzonych czynnościach operacyjnych mających na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych.
Pozostałe wyodrębnione z szafy płk J. LESIAKA dokumenty sporządzone są w postaci ocen i informacji z których większością zapoznało się ówczesne kierownictwo UOP i MSW.
Odnalezione i zabezpieczone dokumenty uzasadniają podejrzenie, że płk Jan LESIAK oraz pracujący pod jego kierownictwem funkcjonariusze Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego w latach 1991-1995 za zgodą i wiedzą ówczesnego kierownictwa MSW i UOP podejmowali działania w zakresie rozpracowania i dezintegracji wobec istniejących w Polsce niektórych legalnych partii i ugrupowań politycznych.
Tego rodzaju działalność nie mieściła się w granicach ustawowych zadań Urzędu Ochrony Państwa przewidzianych przepisami Ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. (z późniejszymi zmianami), ani też w zakresie czynności zatwierdzonych przez kierownictwo UOP dot. Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego.
W związku z tym zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień (art. 246 § 1 kk) przez: Andrzeja MILCZANOWSKIEGO - ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych nadzorującego UOP, Jerzego KONIECZNEGO - ówczesnego Szefa Urzędu Ochrony Państwa, - Jerzego GAŁĘZIĘ - ówczesnego Dyrektora Biura Prezydialnego UOP, płk. Jana LESIAKA - kierownika Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego Gabinetu Szefa UOP i innych funkcjonariuszy pracujących w tym czasie pod jego kierownictwem.
W tej sytuacji mając na uwadze, że dokładne ustalenie czy, w jakim zakresie i przez jakie osoby popełnione zostało przestępstwo możliwe jest wyłącznie w wyniku przeprowadzenia w tej sprawie postępowania przygotowawczego, wnoszę o spowodowanie rozważenia przez Pana Prokuratora możliwości wszczęcia w tej sprawie śledztwa w trybie wyłączającym jawność.
Pragnę zaznaczyć, że ze względu na obowiązujące w tym zakresie uregulowania, na potrzeby śledztwa nie będą mogły być udostępnione dane identyfikujące osobowe źródła informacji.
Jednocześnie załączam do niniejszego wniosku następujące dokumenty:
1. Oświadczenie płk. J. LESIAKA z 02.09.1997 r. - tajne - 10 kart,
2. Dokument z dnia 11.02.1993 r. zatytułowany "Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych" - tajne specjalnego znaczenia - 5 kart wraz z załączoną do niego kartką z odręcznymi zapiskami,
3. Notatka z 06.08.1993 r. dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych ugrupowań politycznych - tajne specjalnego znaczenia - 4 karty,
4. Dokument bez tytułu z dnia 05.05.1993 r. rozpoczynający się od słów "1. Przyczyny konfliktu" - 2 karty,
5. Informacja dot. ocen i opinii prezentowanych przez znanych działaczy lewicy z dnia 11.03.1991 r. - tajne specjalnego znaczenia - 2 karty,
6. Informacja dot. sytuacji w ugrupowaniach lewicowych z dnia 21.03.1991 r. - tajne specjalnego znaczenia - 9 kart,
7. Informacja dot. ocen sytuacji społeczno-politycznej według informatora M..... (fragment utajniony przez ABW; litera wpisana ręcznie - PAP) - tajne specjalnego znaczenia - 14 kart,
8. Informacja z dnia 14.01.1993 r. - tajne - 1 karta,
9. Informacja z dnia 09.02.1993 r. - tajne specjalnego znaczenia - 1 karta,
10. Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych z dnia 11.02.1993 r. - tajne specjalnego znaczenia - 4 karty,
11. Notatka służbowa z dnia 23.07.1993 r. dot. pamiętników R.SZEREMIETIEWA - tajne - 3 karty,
12. Informacja dot. J. OLSZEWSKIEGO z dnia 09.02.1993 r. - 2 karty,
13. Informacja dot. J. KACZYŃSKIEGO z dnia 09.02.1993 r. - 2 karty,
14. Informacja dot. L. KACZYŃSKIEGO z dnia 09.02.1993 r. - 2 karty,
15. Informacja dot. R. SZEREMIETIEWA z dnia 11.02.1993 r. - 1 karta,
16. Informacja dot. J. PARYSA z dnia 09.02.1993 r. - 2 karty,
17. Dokument zaczynający się od słów: "Jarosław KACZYŃSKI" - 3 karty.
18. Informacja dot. idei dekomunizacji w rozumieniu liderów "Porozumienia Centrum" - tajne specjalnego znaczenia - 5 kart,
19. Informacja operacyjna z dnia 15.06.1993 r. - tajne specjalnego znaczenia - 3 karty,
20. Kserokopia Zarządzenia Nr 001/91 Dyrektora Gabinetu Szefa UOP z dnia 24.10.1991 r. wraz z zakresem działania Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego z dnia 24.10.1991 r. - tajne specjalnego znaczenia - 5 kart,
21. Decyzja Szefa UOP Nr 0314/97 z dnia 17 września 1997 w sprawie zwolnienia z zachowania tajemnicy państwowej.
Z poważaniem -
gen. bryg. Andrzej Kapkowski
=---======


DOKUMENTY UOP Jarosław Kaczyński: Rokita wiedział o inwigilacji
Tajne operacje Lesiaka miały rozbić prawicę


Wstrząsające dokumenty z szafy pułkownika Lesiaka: w pierwszej połowie lat 90. tajni agenci Urzędu Ochrony Państwa szukali haków na polityków opozycyjnej prawicy, próbując ich skompromitować
Sąd częściowo odtajnił materiały ze śledztwa dotyczącego inwigilacji prawicy na początku lat 90. Opublikowała je wczoraj Polska Agencja Prasowa. Materiały mówią jasno: służby specjalne zwalczały Jarosława Kaczyńskiego i Adama Glapińskiego z Porozumienia Centrum, a także m.in. Jana Olszewskiego, Jana Parysa i Antoniego Macierewicza.
UOP zarzucał liderom PC, że chcą "wprowadzić dyktaturę" i że budowali struktury mafijne. - O różne rzeczy można posądzać PC, ale nie o to, iż partia ta dążyła do dyktatury. Ujawnione dokumenty dowodzą, iż UOP był tak naprawdę kontynuacją Służby Bezpieczeństwa, tylko że w łagodniejszej wersji - uważa historyk Antoni Dudek.
Zespół UOP kierowany przez pułkownika Jana Lesiaka korzystał z usług co najmniej czworga agentów, zbierał informacje od byłych esbeków, inspirował powstawanie w gazetach nieprzychylnych tekstów o PC. W 1993 r. opracował 21 punktów, według których szukał haków na Kaczyńskiego - zalecał m.in. zbadanie spraw gospodarczych, które miałyby go "umoczyć". Oto fragment notatki z sierpnia 1993 r.: "Zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych radykalnych ugrupowań politycznych (...)". Na niektórych dokumentach widnieją odręczne parafki Andrzeja Milczanowskiego (ówczesnego szefa MSW) i Jerzego Koniecznego (szefa UOP). - Ta inwigilacja była bardzo brutalna - mówi "Rz" Adam Glapiński. - Sądzę, że UOP współpracował z WSI, żeby zniszczyć prawicę.
W wywiadzie dla PAP Jarosław Kaczyński powiedział m.in.: - To nasuwa pytanie o odpowiedzialność. To przede wszystkim odpowiedzialność rządu i, to mówię z wielkim bólem, rządu sił postsolidarnościowych pani Hanny Suchockiej.
Według Kaczyńskiego o sprawie inwigilacji wiedzieli Milczanowski, Konieczny i Jan Rokita, ówczesny szef Urzędu Rady Ministrów. Nie kryjąc oburzenia Andrzej Milczanowski stwierdził wczoraj, że "insynuacje pana premiera Kaczyńskiego są po prostu nikczemne". Według niego UOP stosował działania operacyjne tylko z przyczyn natury kryminalnej i zgodnie z prawem. Były prezydent Lech Wałęsa, w tamtych czasach polityczny antagonista braci Kaczyńskich, pytany o inwigilację prawicy stwierdził: "Była, ale w wykonaniu Kaczyńskich. To oni byli inicjatorami tego wszystkiego".
Pułkownik Lesiak w TVN 24 bagatelizował sprawę. Według niego notatki to "materiał dziennikarski", który nie był tajny.
Z Janem Rokitą kontakt w niedzielę nie był możliwy. Hanna Suchocka nie ustosunkowała się wczoraj do ujawnionych dokumentów.
ANNA MARSZAŁEK, pap
=---
INWIGILACJA PRAWICY UOP zbierał materiały na polityków, nasyłał na nich agentów i podsłuchiwał

Wstrząsające dokumenty z szafy pułkownika UOP potwierdzają, że Urząd próbował niszczyć polityków antywałęsowskiej opozycji. To dopiero część ujawnionych akt - prokuratura chce odtajnić dokumenty do końca października
Pułkownik Jan Lesiak to były funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, a wcześniej Służby Bezpieczeństwa. Dziś jest oskarżony o to, że w czasie pracy w UOP gromadził materiały na temat polityków prawicy i lewicy, żeby im zaszkodzić. Grozi mu za to do trzech lat więzienia. Lesiak nie przyznaje się do winy.
Sprawa Lesiaka zyskała miano tzw. sprawy inwigilacji prawicy. Ujawnił ją w 1997 r. ówczesny szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. Przyznał wtedy, że w służbowej szafie Lesiaka, oficera zespołu operacyjno-inspekcyjnego gabinetu szefa UOP gen. Gromosława Czempińskiego, znaleziono interesujące dokumenty. Miały świadczyć o tym, iż w 1993 r. opracowano plany skłócenia i skompromitowania działaczy Porozumienia Centrum, Ruchu III Rzeczypospolitej oraz Ruchu dla Rzeczypospolitej. Chciano to osiągnąć m.in. przy wykorzystaniu tajnych agentów UOP. Politykami objętymi inwigilacją mieli być m.in. Jarosław Kaczyński, Jan Olszewski, Romuald Szeremietiew, Antoni Macierewicz, Jan Parys, Adam Glapiński oraz lider PPS Piotr Ikonowicz.
Materiały całkiem jawne już za chwilę
Proces Lesiaka trwa od kilku tygodni. Część akt sprawy jest tajna - z materiałów dotyczących inwigilacji prawicy ciągle nie poznaliśmy nawet połowy. W niedzielę Polska Agencja Prasowa opublikowała część ujawnionych jej przez sąd materiałów z procesu.
Witold Marczuk, były szef ABW, podejmując decyzję o odtajnieniu części szafy Lesiaka, zdecydował, że tajne pozostaną nazwiska agentów UOP oraz funkcjonariuszy (poza powszechnie znanymi). Tajne są też całe fragmenty dokumentów, sam proces Lesiaka dotychczas toczył się jako tajny. W jawnych aktach sprawy nie ma m.in. żadnych protokołów przesłuchań. - Do końca października odtajnimy i upublicznimy nasze materiały - zapowiada Maciej Kujawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Opublikowane przez PAP dokumenty pokazują, jak UOP z wykorzystaniem agentury dezinformował i skłócał prawicowych polityków. Można w nich wyczytać, w jaki sposób UOP wyznaczał sobie zadania dezintegracji partii i jak chwalił się sukcesami.
- Mam nadzieję, że wszystkie akta ze sprawy Lesiaka będą jawne, gdyż obrazują niepraworządne działania ówczesnych służb - powiedział wczoraj premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla PAP. - Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, iż całe akta będą jawne. A to dlatego, że pokazują one dobitnie, iż przynajmniej ten fragment ówczesnej działalności służb z państwem demokratycznym i praworządnym nie miał nic wspólnego.
UOP wpuszczał się w bajki
Autorzy znalezionych w szafie Lesiaka dokumentów, pracownicy UOP, zarzucają w notatkach politykom prawicy dążenie do dyktatury i budowę mafii. Jarosław Kaczyński uważa, że takie oceny to szukanie alibi, uzasadnienie do podjęcia akcji przez służby specjalne. - Trzeba było tworzyć legendę, która uzasadniałaby działania wobec nas. Stąd mowa o burzeniu struktur państwa, dyktaturze mafii - mówi Kaczyński.
Co sądzi o 21 wytycznych, którymi miał się kierować UOP w czasie jego rozpracowania? Jarosław Kaczyński: - W materiałach mieszają się fakty i bajki albo nieporozumienia, czasem nawet zabawne. Ma poszukiwać się pani, która miała być bohaterką jakiejś romantycznej i dramatycznej historii ciążącej nad moim życiem osobistym, bądź czy miałem wpływ na prywatyzację zakładów Zagłoba na Lubelszczyźnie, o których nigdy nie słyszałem.
Jarosław Kaczyński bagatelizuje zarzuty o "tworzenie mafii gospodarczej". W ujawnionych dokumentach z szafy Lesiaka wymieniane są w tym kontekście spółki Telegraf, Art B i słynny FOZZ. - To wszystko już przerabialiśmy, niedawno sam Lesiak powiedział, że tzw. sprawa Telegrafu to był tylko szum medialny. W sprawie FOZZ mogę jedynie powiedzieć, że pomagałem grupie ludzi, która tę aferę wykryła. Zresztą najzabawniejsze jest w sprawie Telegrafu, że agenci Lesiaka pisali, iż PC zamierza poprzez niego zawładnąć gospodarką. Tak naprawdę poprzez tę spółkę trudno byłoby opanować gospodarkę gminy. Poza tym kontrolował ją jeden człowiek, a nie PC - mówi premier.
Podsłuchy u Huszczy i Millera
Z ujawnionych akt wynika, że Jarosław Kaczyński poznał tajną instrukcję UOP 0015/02, która pozwalała na inwigilację partii politycznych, dzięki kapitanowi UOP Jerzemu Portce.
Akta oprócz śladów inwigilacji prawicy potwierdzają też, że od października do grudnia 1991 r. UOP podsłuchiwał Leszka Millera "w miejscu pracy i w miejscu zamieszkania", podejrzewając, że lider SdRP utrzymuje kontakty z urzędnikami ZSRR. Natomiast wobec Adama Glapińskiego stosowano podsłuch w domu od maja do listopada 1991 r. - w ramach rozpracowywania afery FOZZ. Od lipca do listopada 1992 r. podsłuchiwano telefon domowy polityka PC, a od września do listopada 1992 - podsłuchiwano telefon w pracy i podglądano faksy. Prowadzono to w ramach podejrzeń o ujawnienie przez Glapińskiego osobom z zagranicy tajemnicy państwowej.
"Kontrolą operacyjną" Urzędu na początku lat 90. byli objęci - w związku ze sprawą "moskiewskiej pożyczki" - Mieczysław Rakowski, Aleksander Kwaśniewski, Tadeusz Iwiński i Wiesław Huszcza. UOP ujawnił też w jednym z pism, że taką kontrolą objął - po czerwcu 1992 r. - również Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego. Podejrzewał ich o wykorzystywanie tajemnic państwowych.
ANNA MARSZAŁEK
-==
-===
ROZMOWA Andrzej Milczanowski

Oskarżenia pod moim adresem to brednie
To nikczemna insynuacja. Nie ma takiego dokumentu z moim podpisem, w którym byłyby dane, by komukolwiek cokolwiek zarzucić - mówi Andrzej Milczanowski
Rz: PAP ujawniła część dokumentów z tzw. szafy pułkownika Lesiaka, dotyczących inwigilacji antywałęsowskiej opozycji. Premier Jarosław Kaczyński obciążył odpowiedzialnością za działania UOP rząd Hanny Suchockiej, Jerzego Koniecznego, Jana Rokitę i pana.
Andrzej Milczanowski: To nikczemna insynuacja. Nie ma takiego dokumentu z moim podpisem, w którym byłyby dane, by komukolwiek cokolwiek zarzucić.
Czemu w takim razie premier Kaczyński stawia takie oskarżenia?
Insynuacje pana Kaczyńskiego pod adresem pani Suchockiej, pana Rokity czy moim są po prostu nikczemne ze strony premiera.
Ale premier opiera się na dokumentach z tzw. szafy Lesiaka.
Na czym się opiera?! W 1997 r. zabezpieczono dokumenty z szafy pułkownika Lesiaka. Wtedy byłem ponad półtora roku poza ministerstwem, więc nie wiem, co dokładnie zabezpieczono. Było w tej sprawie prowadzone śledztwo i przesłuchiwano mnie jako świadka. Okazano mi pewne dokumenty i mogę panu powiedzieć i powtórzę to każdemu, w każdej chwili - w materiałach, na których jest mój podpis, nie ma niczego, z czego by można komukolwiek czynić zarzut.
A czy na podstawie materiałów, które pan oglądał, można stawiać zarzuty wobec Rokity?
Uważam, że nie. Z jakiej racji?
Dokumenty ujawnione przez PAP wskazują też, że UOP miał agentów w legalnie działających partiach.
Trudno mi na ten temat się wypowiadać. Musiałbym zobaczyć te dokumenty. Czy są one sygnowane moim nazwiskiem?
Powinny do pana docierać informacje, czy podległe panu służby inwigilowały polityków opozycji.
Podkreślam, że zespół pułkownika Lesiaka prowadził czynności operacyjne w sprawie Art B i FOZZ. Jeśli w tych sprawach wynikały wątki kryminalne, w których pojawiali się politycy, to niezależnie od opcji i ugrupowania naturalne było, że stanowili przedmiot zainteresowania UOP.
Czy w otoczeniu polityków ówczesnej opozycji działali byli agenci SB, bo m.in. takie ujawniono dokumenty.
Nie wiem. Proszę ode mnie nie wymagać informacji sprzed trzynastu lat. Muszę zobaczyć taki dokument. Proszę sprawdzić, czy jest sygnowany moim nazwiskiem. Jeśli jest opatrzony moim podpisem, to mogę komentować. W ciemno nic nie będę mówił.
Sygnował pan podpisem "czytałem" ocenę ugrupowań politycznych w 1993 r.
Przeczytałem opinię i potwierdziłem, że czytałem. Zapoznawałem się z tymi dokumentami podczas śledztwa prokuratury. Tam nie ma niczego niezgodnego z prawem, a mówienie o odpowiedzialności tylko dlatego, że nadzorowałem coś ja, pani Suchocka czy pan Rokita, to są po prostu brednie.
Dobrze się stało, że część materiałów z szafy Lesiaka ujawniono?
Nie chcę się bawić w politykę i oceny. Polityką się już nie zajmuję i nie chcę brać udziału w tym kotle politycznym. Życzę sobie, by w końcu opublikowano instrukcję 0015. Tam nic nie ma, do czego można by się przyczepić.
rozmawiał Krzysztof Wójcik
-===
ROZMOWA Adam Glapiński
Służby wpływały na wynik wyborów
To się dzieje bardzo późno, więc wielkiego znaczenia politycznego może już nie mieć. Będzie na pewno miało znaczenie edukacyjno-historyczne. - mówi Adam Glapiński

Rz: Jakie znaczenie będzie miało dziś ujawnienie dokumentów dotyczących tzw. inwigilacji prawicy?
Adam Glapiński: - To się dzieje bardzo późno, więc wielkiego znaczenia politycznego może już nie mieć. Będzie na pewno miało znaczenie edukacyjno-historyczne. Pokaże, jak tak naprawdę wyglądał początek lat 90., oraz potwierdzi to, co my mówiliśmy od początku.
Premier Kaczyński formułuje tezę, że inwigilacja miała wpływ na wyniki wyborcze ugrupowań prawicowych, przede wszystkim PC.
Miała wpływ i to zarówno podczas wyborów w 1991, jak i w 1993 roku. Atak wojskowych służb na nas rozpoczął się już w 1990, gdy podjęliśmy akcję "Jaruzelski musi odejść". Wtedy zaczęły się naciski na rodziny, w naszym otoczeniu zaczęli pojawiać się dziwni ludzie, którzy deklarowali wsparcie dla partii... Wybory jesienią 1991 roku odbywały się już pod wielką presją służb, moim zdaniem właśnie głównie wojskowych.
Odtajnione dokumenty dotyczą działań UOP, czyli służb cywilnych.
Tak, ale moim zdaniem te służby wówczas ściśle ze sobą współpracowały.
Pan był ministrem w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, a jednocześnie, jak wynika z ujawnionych właśnie dokumentów, był pan inwigilowany...
Jesienią 1991 roku jako urzędujący minister naradzałem się poufnie ze Zdzisławem Najderem i Janem Olszewskim nad przygotowaniami do powołania rządu, który miał stworzyć Olszewski. Po powrocie do domu odsłuchałem nagrany fragment tej rozmowy na własnej sekretarce. To było takie memento: my wszystko wiemy.
W odtajnionych dokumentach wśród zadań operacyjnych dla ludzi Lesiaka jest sprawdzenie, czy udzielał pan koncesji paliwowych za wpłaty na rzecz PC. To wszystko nieprawda?
Oczywiście. Gdyby było inaczej, miałoby to jakieś konsekwencje procesowe. Było wtedy mnóstwo dochodzeń, kontroli. Cały czas czegoś na nas szukano.
Mówi pan, że ma to dziś tylko znaczenie edukacyjno-historyczne. Nie można wyciągnąć żadnych konsekwencji wobec winnych?
Jeśli chodzi o konsekwencje karne wobec funkcjonariuszy, to większość zarzutów się przedawniła. Inną sprawą jest odpowiedzialność polityczna rządu Hanny Suchockiej. Sama pani premier, jak sądzę, nie była zorientowana w grze politycznej. Wiodącą rolę odgrywał natomiast szef URM Jan Rokita, choć w jakim stopniu był poinformowany o tej sprawie, nie wiem. Można oczywiście założyć, że rządzący wierzyli w to, co pokazywały im służby - że jesteśmy piratami z nożami w zębach, którzy chcą siłą obalić porządek demokratyczny. To jednak uwłaczałoby ich inteligencji.
MSW w tym czasie praktycznie podlegało Belwederowi. Czy główna inspiracja do tych działań nie szła właśnie stamtąd?
Wszystko na to wskazuje. Trzeba jednak wziąć pod także uwagę czynnik zagraniczny. -
rozmawiał Piotr Śmiłowicz

rzepa 09.10.06 Nr 236
-===
Szafa Lesiaka: jak UOP próbował rozbić opozycję
Bogdan Wróblewski
2006-10-09, ostatnia aktualizacja 2006-10-09 11:04
Jarosław Kaczyński: - Nie mam najmniejszej wątpliwości, że Jan Rokita doskonale orientował się w tych praktykach
Płk. Lesiak: Nie zbierałem haków na Kaczyńskiego - przeczytaj

Jeszcze nie wszystkie dokumenty z szafy Lesiaka odkryte - dla portalu Gazeta.pl komentuje Bogdan Wróblewski (przeczytaj>>)

Pierwsze dokumenty z szafy oficera UOP płk Jana Lesiaka opublikował wczoraj przez PAP. Wynika z nich, że UOP w początku lat 90. posługiwał się agentami wobec partii politycznych, zakładał podsłuchy, prowadził działania "infiltrujące" i "dezintegrujące" , głównie wobec PC i Ruchu dla Rzeczpospolitej.

PAP uzyskał te dokumenty z sądu, który po rozprawie 4 października stworzył zbiór jawnych dokumentów w tajnym procesie Lesiaka, jedynego oskarżonego w sprawie inwigilacji prawicy z lat 1991-1997. To tylko jeden tom na ok. 30 tomów akt. Tajne pozostają m.in. dane agentów UOP.

"Ocena" PC, RdR, itd

Główny dokument to "Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych" (przeczytaj >>) z 11 lutego 1993 r. Wymienia Jarosława Kaczyńskiego i Adama Glapińskiego z PC; Jana Olszewskiego i Romualda Szeremietiewa z RdR; Jana Parysa z Ruchu III Rzeczypospolitej i Antoniego Macierewicza z Ruchu Chrześcijańsko Narodowego-Akcja Polska oraz kierownictwo KPN.

"Politycy ci nie potrafią lub nie chcą zachowywać się jak konstruktywna opozycja, a swoimi działaniami celowo dążą do rozbicia konstytucyjnych struktur państwa, aby w powstałym chaosie przejąć władzę, wyeliminować znaczących polityków innych partii i w konsekwencji ustanowić dyktaturę" - czytamy w konkluzji.

Według "Oceny", największym zagrożeniem jest działalność osób związanych z Kaczyńskim i Glapińskim, bo "charakteryzuje się ona dużą skutecznością i bezwzględnością, budową struktur mafijnych".

Dalej wyjaśnia się, że chodzi o działalność spółek powiązanych z PC oraz rzekome związki liderów PC z aferami np. FOZZ-em. Pojawia się informacja o podsłuchiwaniu Glapińskiego w 1991 r. w ramach rozpracowywania afery FOZZ. Podsłuch założono też jesienią 1991 r. Leszkowi Millerowi - gdy badana była sprawa tzw. moskiewskiej pożyczki.

21 wytycznych i charakterystyka Kaczyńskiego

Nie jest nowością ujawniony już w 1999 r. w wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego dla "Gazety" 21 wytycznych do działań wobec Kaczyńskiego. Zespół Lesiaka miał zbadać m.in. jego "życie intymne", "dlaczego nie był internowany"; związki z FOZZ, inwestycje PC za pośrednictwem spółki Telegraf itp. "Czy otwarta walka z prezydentem Wałęsą jest wyrachowanym elementem programu i przygotowaniem do wyborów, czy dziką złością za rezygnację ze współpracy". Miał znaleźć fakty, które kompromitują "w sensie politycznym" (np. przestępstwo). Kilka punktów dotyczyło też Glapińskiego, np. "czy pracownicy A. Glapińskiego uzależniali wydanie koncesji na import paliw od wpłat na PC, które firmy zapłaciły?".

Charakterystyka Jarosława Kaczyńskiego (kolejny odtajniony dokument) daje część odpowiedzi na te pytania, przy okazji ujawniając szczegóły prywatnego życia polityka np. ulubione dania: "befsztyki z polędwicy i wątróbka z drobiu".

Notatka z operacji

Z kolei w "Notatce dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych" (przeczytaj >>) z sierpnia 1993 r. mowa jest, że "zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych". Agent o kryptonimie "A" był używany przez zespół Lesiaka do "kontrolowanego przepływu informacji" między politykami opozycyjnymi a UOP. Tym właśnie "kontrolowanym kanałem" J. Kaczyński otrzymał odpowiedź, że PC jako partia nie jest rozpracowana.

Parafy ministrów

"Ocenę" słowem "przeczytałem" parafowali ówczesny szef MSW w rządzie Hanny Suchockiej Andrzej Milczanowski oraz szef UOP Jerzy Konieczny. W ujawnionych dokumentach znajduje się też zawiadomienie jakie we wrześniu 1997 r. złożył w prokuraturze ówczesny szef UOP w rządzie SLD gen. Andrzej Kapkowski. "Zabezpieczone dokumenty uzasadniają podejrzenie, że za zgodą i wiedzą ówczesnego kierownictwa MSW i UOP podejmowali działania w zakresie rozpracowania i dezintegracji wobec istniejących w Polsce niektórych legalnych partii i ugrupowań politycznych".

Wątek odpowiedzialności ewentualnych mocodawców Lesiaka prokuratura umorzyła w 2002 r.

Na początku 2006 r. zapowiedź powrót do tego wątku deklarowali minister Zbigniew Ziobro i prokurator krajowy Janusz Kaczmarek ("jeżeli sprawa nie uległa przedawnieniu") ujawniając, że w ABW odnalazły się nowe, nieznane dotąd dokumenty.

Kaczyński: Rokita wiedział

W komentarzu dla PAP premier Kaczyński stwierdził wczoraj: - To przede wszystkim odpowiedzialność - mówię z wielkim bólem - rządu sił postsolidarnościowych Hanny Suchockiej. Sądzę że premier odpowiada za to w sensie ogólnym. Inaczej widzę odpowiedzialność takich osób jak Andrzej Milczanowski, Konieczny, Jan Rokita [był wtedy szefem Kancelarii Premiera]. Bo nie mam najmniejszej wątpliwości, że doskonale orientował się w tych praktykach.

- Jeśli mówiłem wielokrotnie, że Donald Tusk, czy Jan Rokita posługują się językiem Lesiaka, to było właśnie nawiązanie do tych dokumentów - mówi Kaczyński. - Cały atak na PiS począwszy od 2001 aż po rok 2006, czerpie z tych źródeł. Nie tylko zwroty (dyktatura) są te same, ale także struktura wypowiedzi - tzn. jest zarzut i brak jakichkolwiek egzemplifikacji. Inaczej mówiąc: są przeciw nam, więc chcą dyktatury, głoszą walkę z korupcją, więc tworzą mafię - powiedział premier.

Z ujawnionych przez PAP fragmentów akt nie wynika powtarzana wielokrotnie przez Jarosława Kaczyńskiego teza, że bezprawne działania UOP inspirowane były przez ludzi prezydenta Lecha Wałęsy a zwłaszcza Mieczysława Wachowskiego. Rolę Wałęsy określił wczoraj Kaczyński jako "decydującą jeśli chodzi o aktywność zespołu płk Lesiaka". Ale zastrzegł: - Choć dowodów na to w dokumentach nie ma i pewnie nie będzie.

Jednocześnie Kaczyński wyraził nadzieję, że wkrótce całe akta zostaną odtajnione.

Dla Gazety Jan Lesiak, b. oficer UOP, oskarżony o inwigilację prawicy

Uważam, że ujawnienie tych dokumentów to forma nacisku na sąd. Podtrzymuję to, co mówiłem od początku - żaden z informatorów i agentów nie był członkiem partii politycznej. "Ocena" odzwierciedla stan naszej wiedzy w zespole. "Notatka" to fałszywka, zrobiona po to, by sprawdzić, czy jeden z członków naszego zespołu nie robił przecieków. "21 wytycznych" i charakterystyka Jarosława Kaczyńskiego to materiały dziennikarskie. Po czcionce widać, że to nie my je wytworzyliśmy.

-==
NDZ
Mieliśmy pełne poczucie, że jesteśmy inwigilowani
Z Adamem Glapińskim, oskarżycielem posiłkowym w procesie Jana Lesiaka, byłym działaczem Porozumienia Centrum, rozmawia Paweł Tunia
Jak ocenia Pan fakt, że w materiałach z "szafy Lesiaka", które zostały odtajnione, jest Pan wymieniony jako jeden z najniebezpieczniejszych polityków prawicy obok Jarosława Kaczyńskiego?
- Porozumienie Centrum było najpotężniejszą siłą, która powstała w pokomunistycznej Polsce, szybko rosnącą w siłę. Partia błyskawicznie osiągnęła pułap kilkudziesięciu tysięcy zaangażowanych członków. Był to ruch niepodległościowy, w dużej mierze zbierający sympatyków dawnej "Solidarności". Stanowiło to zagrożenie dla tych, którzy chcieli utrzymywać porządek ustanowiony przy Okrągłym Stole. Nie było pluralistycznych mediów, pluralistycznego czy zrównoważonego systemu politycznego, niezawisłych sądów. Były bazy sowieckie. Cały atak zwalił się na nas, gdy rozpoczęliśmy akcję "Jaruzelski musi odejść". To w tym momencie zaatakowaliśmy okrągłostołowy porządek. Chcieliśmy rozpocząć budowę demokratycznego państwa, co miało być następną fazą przechodzenia do demokracji po fazie państwa zbudowanego przy Okrągłym Stole. Wtedy służby wojskowe i cywilne rzuciły się na nas. Ja byłem głównym ekonomistą PC, wiceprezesem i jedynym ministrem gospodarczym PC.

Jako działacze partii opozycyjnych odczuwali Państwo w jakiś sposób, że są inwigilowani przez UOP?
- Jak już wspomniałem, atak na nas i nasze rodziny rozpoczął się w momencie akcji "Jaruzelski musi odejść", gdyż wyszliśmy z tym na ulicę. Zbieraliśmy podpisy, organizowaliśmy wiece. I wtedy poczuliśmy, że coś się dzieje. Nagabywano naszych znajomych i członków rodzin, zaczęło się przecinanie hamulców w samochodach. Precyzyjne było zwłaszcza uderzenie w rodziny, straszenie żon, dzieci; pojawiało się mnóstwo dziwnych, podejrzanych ludzi, którzy się zgłaszali, chcąc świadczyć pomoc ugrupowaniu. Mieliśmy pełne poczucie, że jesteśmy inwigilowani. Wtedy jednak jeszcze się spodziewaliśmy, że demokratyzacja kraju będzie szybko postępować. Później weszliśmy do rządu Bieleckiego. Wtedy parlament był wyłoniony jeszcze z wyborów kontraktowych, miały się odbyć nowe wybory. Jednak istniała presja, aby te wybory przełożyć. Jednocześnie podejmowano działania dezintegracyjne, frustrujące społeczeństwo, ciągłe ataki, prowokacje wobec nas. Wybory w końcu się odbyły, ale gdy ugrupowania niepodległościowe, prawicowe były podzielone, i nie przyniosły takiego przełomu. Później powołano rząd Olszewskiego; w trudnych warunkach, wbrew Wałęsie. I wtedy zaczęło się piekło. Ciągle organizowano wobec nas nękające akcje, a po obaleniu rządu Olszewskiego to się nasiliło. Na przykład w czasie promocji książki "Lewy czerwcowy" policja często na sygnale podjeżdżała do miejsc, gdzie się zbieraliśmy, straszono, że są bomby w aulach, gdzie miały być spotkania, i ciągle coś działo się w samochodach.

Zamierza Pan podjąć jakieś kroki prawne przeciwko osobom, które Państwa inwigilowały lub organizowały takie akcje?
- We mnie nie ma żadnego uczucia chęci zemsty czy odegrania się. To było wiele lat temu. Ja poniosłem dużą cenę, podobnie moja rodzina. Okazało się, że ta nowa rzeczywistość jest podobna do tej niedawnej, z PRL. We mnie jest raczej żal, że kolejne lata upłynęły mi na takiej działalności jak w PRL. W tej chwili jestem oskarżycielem posiłkowym w procesie Lesiaka. Jednak główny cel ujawnienia tych spraw, istotny z punktu widzenia historii Polski, jest edukacyjno-historyczny. Kroków prawnych nie będę podejmował, chociaż nasuwa się tu myśl, jak w to zaangażowani byli politycy rządu Suchockiej. Jeśli politycy tacy jak Jan Rokita wierzyli materiałom podsuwanym im przez służby, szczególnie tym wojskowym, sugerującym, że Kaczyński, ja czy Olszewski jesteśmy jakimiś przestępcami, którzy z ART-B i FOZZ-em knują, jak obalić legalną władzę i siłą wprowadzić dyktaturę, to źle świadczy o ich inteligencji. Jednak na razie takich materiałów dowodzących odpowiedzialności polityków nie ma, przynajmniej ja ich nie widziałem, mogę mówić tylko o swoich domysłach.

Czy jakieś materiały, Pana zdaniem, nie zostały ujawnione?
- Te materiały, które my w procesie inwigilacji prawicy mieliśmy do wglądu, to tylko część zawartości tzw. szafy Lesiaka, i to stosunkowo niewielka część. Zostały utajnione materiały dotyczące agentury. Trudno mi powiedzieć, jak wyglądały te materiały, ale ze spisu dokumentów, które tam były, wynika, że uzyskaliśmy ich niesłychanie małą część. Teraz być może w raporcie dotyczącym WSI i w procesie likwidacji WSI znalazły się jeszcze jakieś materiały. Ludzie, którzy brali udział w organizowaniu inwigilacji, mieli świadomość, że ktoś kiedyś może szukać sprawców tych działań. Wiedzieli, że to jest nielegalne, więc raczej wiele rzeczy odbywało się ustnie. Nie mogę ujawniać przebiegu procesu Lesiaka, ale można dojść do wniosku, że pewne materiały były pokazywane przez służby politykom, ale nie zostawiane w ich rękach. I na każdej stronie była adnotacja, że nie można ich kopiować.

Dziękuję za rozmowę.

-==================
Opozycja pod nadzorem UOP

Urząd Ochrony Państwa w pierwszej połowie lat 90. posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania - do takich wniosków prowadzi lektura odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. UOP Jana Lesiaka.
Główny dokument z "szafy Lesiaka" to tekst pt. "Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych", datowany przez zespół Lesiaka na 11 lutego 1993 r. Stwierdza się w nim, że "działalność polityczno-społeczna niektórych polityków wykracza poza ogólnie przyjęte reguły walki politycznej". Wymieniono tu Jarosława Kaczyńskiego i Adama Glapińskiego z Porozumienia Centrum, Jana Olszewskiego i Romualda Szeremietiewa z Ruchu dla Rzeczypospolitej, Jana Parysa z Ruchu III Rzeczypospolitej i Antoniego Macierewicza z Ruchu Chrześcijańsko-Narodowego - Akcja Polska oraz kierownictwo KPN. Do tego dokumentu i części innych odtajnionych akt uzyskała dostęp Polska Agencja Prasowa w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
"Politycy ci nie potrafią lub nie chcą zachowywać się jak konstruktywna opozycja, a swoimi działaniami celowo dążą do rozbicia konstytucyjnych struktur państwa, aby w powstałym chaosie przejąć władzę, wyeliminować znaczących polityków innych partii i w konsekwencji ustanowić dyktaturę" - stwierdzono w dokumencie.

Duża skuteczność i konsekwencja

W innym miejscu napisano, że "największe zagrożenie dla struktur państwa ma działalność osób związanych z J. Kaczyńskim i A. Glapińskim", bo "charakteryzuje się ona dużą skutecznością i bezwzględnością, budową struktur mafijnych, metodycznym i konsekwentnym osiąganiem zakładanych celów".
W podsumowaniu napisano, że "podjęte ewentualnie działania operacyjne w stosunku do ww. osób powinny mieć bardzo ograniczony zakres. Zbyt wysoka aktywność niesie ze sobą poważne ryzyko dekonspiracji".
Na dokumencie "Ocena..." znajdują się parafki szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego (jest to jedno słowo - "Przeczytałem" - oraz data i podpis), a także ówczesnego szefa UOP Jerzego Koniecznego.

Spreparowane przecieki

Drugi ważny dokument to "Notatka dotycząca zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych" z 6 sierpnia 1993 roku. Czytamy w niej, że "zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjne mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych".
Notatka informuje, że w wyniku "kombinacji operacyjnej" z udziałem agenta UOP oznaczonego jako "E" "uzyskano rozpoznanie, że w RdR występuje wyraźny brak konsolidacji między młodymi działaczami a kierownictwem". A dzięki agentowi "M" "uzyskano możliwość operacyjnego oddziaływania na R. Szeremietiewa". Na skutek tego "rozbicie wewnętrzne pogłębiło się".
Agent UOP o kryptonimie "A" był używany przez zespół Lesiaka do "kontrolowanego przepływu informacji" między politykami opozycyjnymi a UOP. Agent ten nie tylko dostarczał UOP dane o sytuacji wśród polityków opozycji, ale także przekazywał im samym określone informacje, które przygotowywał wcześniej zespół Lesiaka - sugerując politykom, że są to rzekome "przecieki" z UOP.
Na przykład według wspomnianej notatki tym właśnie "kontrolowanym kanałem" Jarosław Kaczyński otrzymał odpowiedź, że PC jako partia nie jest rozpracowane. W notatce napisano, że "nie ma wydzielonych funkcjonariuszy UOP-u, którzy zajmują się kierownictwem PC". Dla uwiarygodnienia podano, że "funkcjonariusze z b. SB w UOP stali się wzorami praworządności i nie zrobią nic, co byłoby sprzeczne z zakresem działania UOP, zaś nowo przyjęci jeszcze nie potrafiliby przeprowadzić skutecznego rozpracowania". Według autora notatki, "sugerowano, aby on, jako lider, był bardziej umiarkowany. Odniosło to skutek, J. Kaczyński ograniczył występy publiczne i złagodził je".
Z tej samej notatki dowiadujemy się, że inne działania operacyjne to "indoktrynowanie" R. Szeremietiewa przez agenta "M", że "koalicja z PC doprowadzi do przegranej całej prawicy, gdyż w powszechnym odbiorze społecznym 'PC to złodzieje'". "R. Szeremietiew od początku był zdecydowanym przeciwnikiem koalicji z PC" - dodaje autor notatki.

Lęk przed utratą władzy

Z kolei w datowanym na 5 maja 1993 r. dokumencie określono wytyczne działań zespołu Lesiaka wobec J. Kaczyńskiego (określanego tu jako J.K.). Wśród 21 punktów nieznany autor wymienia do zbadania m.in. takie kwestie, jak: "przyczyny konfliktu pomiędzy L.W. [Lechem Wałęsą] i J.K."; "dlaczego nie był internowany"; "życie intymne"; "czy J.K. jest bogaty, czy to widać, gdzie zainwestował pieniądze, czy ma na kontach, jakich, który bank"; "aktualnie najbliżsi współpracownicy i przyjaciele"; "czy są znane fakty z życia J.K., które go kompromitują w sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo". Na tym dokumencie nie ma niczyich parafek.
W jeszcze innym dokumencie zespołu z 18 lutego 1993 r. jest mowa o "idei dekomunizacji w rozumieniu PC". Pisząc o rzekomych związkach liderów PC z ludźmi FOZZ (są tam wymienieni szef FOZZ Grzegorz Żemek, Janusz Iwanowski-Pineiro oraz Jerzy Klemba, były oficer wojskowych służb specjalnych PRL), autor notatki konkluduje: "Populistyczne hasło dekomunizacji wyznacza jedynie pragmatyczną drogę do objęcia władzy". Wśród akt z szafy są też doniesienia agentów UOP także na temat sytuacji w partiach lewicy - SdRP, PPS i PUS.

Dla "bezpieczeństwa państwa"?

Jak wynika z protokołu przejęcia szafy Lesiaka, było w niej wiele dokumentów, np. teczki pracy agentów UOP, raporty ze spotkań z nimi oraz informacje operacyjne. Jeden z dokumentów jest opisany tak: "Członkowie Komitetu Obywatelskiego - kart 27. Jest to 135 nazwisk z danymi personalnymi oraz z informacją o ewentualnej rejestracji".
W odtajnionych aktach znajduje się odręczne oświadczenie Lesiaka z 2 września 1997 r., w którym stwierdził on, że zadaniem zespołu inspekcyjno-operacyjnego gabinetu szefa UOP było "mieć rozpoznanie spraw operacyjnych, w których przechodziły osoby z kręgów politycznych", podejrzewane o przestępstwa lub związki ze światem przestępczym.
Pierwszą sprawą, którą wiosną 1991 r. zajął się zespół Lesiaka, była afera Art-B, w której - według Lesiaka - pojawiały się "osoby zarówno z Kancelarii Prezydenta, jak i SLD". Zespół zajmował się też aferą FOZZ, w której "przec

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Wto Paź 10, 2006 12:13 pm    Temat postu: Samoobrona też inwigilowana Odpowiedz z cytatem

Archiwa znajdujące się w tzw. szafie Lesiaka, czyli materiały zebrane w latach 90. podczas nielegalnej operacji grupy funkcjonariuszy UOP kierowanej przez płk. Jana Lesiaka, a wymierzonej w prawicową opozycję skupioną wokół Jarosława Kaczyńskiego, wskazują na obawy niektórych środowisk przed szeroką dekomunizacją, jaką w owym czasie proponowało Porozumienie Centrum. Wśród akt dotyczących inwigilacji partii politycznych jest też opracowanie dotyczące Samoobrony - te dokumenty jednak nie znalazły się w "szafie Lesiaka"; prawdopodobnie zostały przygotowywane na odrębne polecenie.

"'Porozumienie Centrum' wyróżnia się spośród innych dużych ugrupowań o solidarnościowym rodowodzie radykalną linią polityczną wyrażającą się nade wszystko (...) ideą rozrachunku z przeszłością, tzw. ideą dekomunizacji" - alarmowali swoich przełożonych funkcjonariusze UOP. Wśród nich prawdopodobnie byli pracownicy SB zwerbowani do udziału w nielegalnej operacji inwigilacji prawicy prowadzonej przez płk. Jana Lesiaka w latach 90. Zdecydowana twarda ocena rzeczywistości politycznej, postulaty lustracji i dekomunizacji, jakie wówczas głosiło środowisko skupione wokół Jarosława Kaczyńskiego, powodowały, że to właśnie PC poddane było szczególnej inwigilacji służb specjalnych w okresie, kiedy ster rządów dzierżyła Hanna Suchocka. Wczoraj Polska Agencja Prasowa opublikowała drugą, ostatnią już część materiałów pochodzących z tzw. szafy Lesiaka. Dzień wcześniej opinii publicznej zaprezentowano dokumenty z tego zbioru, w których jest mowa o zamierzeniach oraz działaniach zespołu Lesiaka wobec konkretnych polityków antywałęsowskiej opozycji.

UOP: "prawica zagraża stabilizacji państwa"
O ile materiały dotyczące bezpośrednio inwigilacji prawicy - Jana Olszewskiego, Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza i innych - wyraźnie wskazują na celowe działania agentów UOP zmierzające do zniszczenia ugrupowań prawicowych opozycyjnych wobec środowisk Unii Demokratycznej i Lecha Wałęsy oraz pozwalają na zadanie pytania o rolę i wiedzę o całym procederze zarówno Lecha Wałęsy, jak i Hanny Suchockiej czy Jana Rokity, o tyle dodatkowe materiały z "szafy Lesiaka" wskazują m.in. na lęk niektórych środowisk, także agentów UOP, przed dekomunizacją czy lustracją. Stąd wiele uwagi poświęcono sztandarowej idei głoszonej przez Porozumienie Centrum - dekomunizacji.
"W przeświadczeniu działaczy PC hasło dekomunizacji stanowi polityczną przeciwwagę dla tzw. 'koncepcji grubej kreski' wylansowanej w 1991 r. przez lidera Unii Demokratycznej Tadeusza Mazowieckiego. Warto zaznaczyć, że wrogość PC wobec UD utrzymuje się nadal" - informowali swoich przełożonych funkcjonariusze UOP pod kierownictwem Jana Lesiaka, którzy zajmowali się inwigilacją polityków Porozumienia Centrum. Agenci, a wśród nich - jak już dziś wiadomo - również byli funkcjonariusze SB, zbierali i przygotowywali materiały, mieszaninę prawd i wymysłów mających posłużyć skompromitowaniu polityków prawicy poprzez połączenie ich z aferami FOZZ i Art-B.
Co było celem takich działań służb specjalnych podległych Andrzejowi Milczanowskiemu? Nie ulega wątpliwości, że przygotowanie podłoża pod działania wymierzone właśnie w tych polityków. Miano przy tym posłużyć się sloganami o rzekomym zagrożeniu demokracji i destabilizacji państwa: "elita PC jako grupa ludzi cynicznych i skorumpowanych zagraża stabilizacji w kraju, a jako ewentualna siła rządząca w Polsce doprowadziłaby do dalszego rozkładu i tak słabych w dobie transformacji ustrojowej struktur państwa" - pisali funkcjonariusze UOP. (Skądinąd warto zauważyć, że niemal identycznie brzmiącymi sloganami posługują się dzisiaj polityczni przeciwnicy PiS - równie niechętni lustracji i dekomunizacji).
Jak dalece posunięta była inwigilacja prawicowej opozycji? Z ujawnionych dokumentów wynika, że funkcjonariusze UOP pozyskali informacje pozwalające im przewidywać działania prawicowej opozycji i zabezpieczać przed nimi swoich politycznych mocodawców. Wskazuje na to inny z ujawnionych materiałów. "Ze źródeł zbliżonych do J. Kaczyńskiego uzyskano informację, że celowo wywołał on sprawę M. Wachowskiego. Chce, aby jej finał rozegrał się przed sądem. (...) Ma to stworzyć precedens prawny dla ujawnienia zasobów archiwalnych MSW" - czytamy w innym dokumencie z "szafy Lesiaka".

Rozpracowywano też Samoobronę
Wśród dokumentów opublikowanych w poniedziałek przez PAP znalazła się również notka służbowa sporządzona w sierpniu 1993 roku, dotycząca działalności Związku Zawodowego Rolnictwa "Samoobrona" i Partii Przymierze "Samoobrona". Ten dokument nie znalazł się w materiałach zgromadzonych w szafie płk. Lesiaka i nie powstał w ramach operacji prowadzonej przez jego grupę. Notka ta znajduje się jednak w aktach procesu Lesiaka, ponieważ UOP dosłał ją prokuraturze, gdy ta spytała, czy Urząd ma jeszcze jakieś dokumenty dotyczące inwigilowania partii politycznych. "Uzyskano dalsze informacje jednoznacznie sytuujące ZZR 'Samoobrona' i Partię Przymierze 'Samoobrona' jako organizacje o charakterze ekstremistycznym, zmierzające do naruszenia konstytucyjnego porządku Państwa i destabilizacji jego struktur" - to informacja, jaka znalazła się w opracowaniu dotyczącym Samoobrony.
- Samoobrona prowadziła w 1993 roku działania radykalne, ale nie chciała siłą przejąć władzy - komentował wczoraj ten dokument lider Samoobrony Andrzej Lepper.
Najwyraźniej innego zdania byli pracownicy UOP, którzy w 1993 roku "rozpracowywali" Samoobronę. W notce napisali, że stosowane przez tę partię metody z pogranicza terroryzmu politycznego prowadzą do anarchizacji życia publicznego, nieprzestrzegania prawa, wpływają też negatywnie na funkcjonowanie systemu finansowego państwa.

Do wiadomości: Wałęsy, Suchockiej, Rokity...
Funkcjonariusze UOP analizowali działalność Samoobrony, podobnie jak wcześniej inwigilowali Porozumienie Centrum i Ruch Katolicko-Narodowy oraz inne partie antywałęsowskiej opozycji, mimo że ugrupowania te działały zgodnie z prawem i na podstawie obowiązujących w Polsce przepisów. Tym ciekawiej w tym kontekście wygląda wykaz osób, którym ową notkę, przygotowaną w Zarządzie Kontrwywiadu i Zarządzie Śledczym UOP, miano przekazać. Wśród osób, które miały mieć możliwość zapoznania się z przygotowaną przez UOP analizą, są: Lech Wałęsa, Hanna Suchocka, Jan Rokita, Jan Piątkowski i Andrzej Milczanowski.
Lech Wałęsa, podobnie jak Rokita i Suchocka, zaprzeczyli wczoraj, jakoby posiadali wiedzę na temat działań związanych z prowadzoną przez UOP inwigilacją prawicy czy innych antywałęsowskich ugrupowań, jednak w świetle kolejnych odtajnionych dokumentów z "szafy Lesiaka" takie dementi brzmi równie rozpaczliwie, co niewiarygodnie.
Wojciech Wybranowski - NASZ DZIENNIK

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Wto Paź 10, 2006 11:25 pm    Temat postu: Jan Olszewski o Lesiaku Odpowiedz z cytatem

Z kim współpracował zespół Lesiaka?
Jan Olszewski
10.10.2006 07:50 Polskie Radio Pr.1


Rozmawiali: Jacek Karnowski i Juliusz Głuski
Posłuchaj (mp3; 3,6 MB)


Juliusz Głuski: Nasz gość – Jan Olszewski, były Premier, Doradca Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ds. Politycznych. Witamy.

Jan Olszewski: Dzień dobry państwu.

Jacek Karnowski: Dzień dobry, panie premierze. Jak słyszeliśmy, UOP próbował kompromitować polityków, zbierał haki, skłócał, rozbijał. Zdaniem pana, panie premierze, udało się to osiągnąć, udało się wpłynąć na historię? Czy gdyby nie zespół Lesiaka, historia polskiej prawicy, historia Polski wyglądałaby inaczej?

J.O.: To bardzo trudno powiedzieć, bo w końcu nie wiemy, co z tego przyniosło realne skutki, co było tylko założeniem i zamiarem, który się nie powiódł. Myślę, że na pewno wyglądałaby jednak trochę inaczej, nie lekceważmy jednak wpływu agentury na przebieg wydarzeń wtedy, bo rzeczywiście było to oddziaływanie, przynajmniej w założeniu, bardzo intensywne.

J.K.: Ale, panie premierze, był wtedy też taki realny potencjał sporów na prawicy, ambicje liderów.

J.O.: Oczywiście, był rzeczywisty potencjał sporów, było przede wszystkim rzeczywiste niedoświadczenie, była sytuacja pewnej płynności politycznej. To jest wszystko prawda, ale to tym bardziej ułatwiało i umożliwiało działania dywersyjne.

J.G.: Panie premierze, wciąż powstaje takie pytanie – czy Lesiak działał sam? Czy po ujawnieniu ostatnich dokumentów ma pan jakieś wątpliwości?

J.O.: Nie mam wątpliwości, że działał za aprobatą swoich bezpośrednich przełożonych, znaczy szefa Urzędu Ochrony Państwa – pana Koniecznego i szefa resortu – pana Milczanowskiego. Na to oczywiste dowody w postaci ich adnotacji na dokumentach, z których niewątpliwie wynikało, że nie tylko wiedzą, co się działo, co robi pułkownik Lesiak, co planuje, co wykonuje, ale że to aprobowali.

J.K.: Jarosław Kaczyński w bardzo mocnych słowach oskarża Jana Rokitę, twierdzi, że powinien zniknąć z polityki, że ponosi odpowiedzialność za to, co się działo. Jakie jest pana zdanie w tej sprawie?

J.O.: Moje zdanie jest tutaj niemiarodajne, dlatego że ja nie znam tak dalece dokumentów, jak z pewnością zna je premier. Ja w tej sprawie bardzo dawno temu, kilka lat, bo przecież ona trwa dziewięć lat w ogóle, więc na jakimś etapie byłem zapoznawany z aktami sprawy, zapoznawany w szczególnych warunkach, bo to było szczególnie tajne, więc mogłem tylko rzucić okiem nieomal na te akta, nie miałem możliwości zrobienia żadnych notatek, więc pamiętam je tylko ogólnie, zapamiętałem tylko rzeczy [które] najbardziej mi się rzuciły w oczy. Na moją wiedzę to bym powiedział, że są w tej sprawie bardzo silne elementy, jakby to powiedzieć, podejrzenia może czegoś więcej, powiem: poszlak, znaczących poszlak wskazujących na to, że był jakiś związek między ówczesnym działaniem pana Jana Marii Rokity jako ministra, szefa Urzędu Rady Ministrów, a działalnością pana Lesiaka, która wyraża się w takiej uderzającej zbieżności publicznego wystąpienia pana Rokity, ja się dziwię, że tego nikt nie przywołuje i nikt już nie pamięta, było takie jego wystąpienie w Sejmie, gdzie on dokładnie mówił mniej więcej, nawet chyba podobnymi słowami, to samo o mojej partii, chyba także to się odnosiło wtedy do Kaczyńskich, jako o partiach antypaństwowych, wywrotowych. Czy słowo „antypaństwowe” padło, nie pamiętam, ale na pewno „wywrotowych” i na pewno takich, w stosunku do których jakby, że tak powiem, zapowiadał użycie siły aparatu państwowego.

J.G.: Ale to są, panie premierze, jak pan mów, tylko poszlaki, natomiast nazwisko Jana Rokity pojawia się pod dokumentem odtajnionym wczoraj, widnieje pod hasłem „otrzymują”, tam jest nazwisko Jana Rokity, Hanny Suchockiej, Lecha Wałęsy, także dwóch ministrów – spraw wewnętrznych i również ministra sprawiedliwości. Ale to jest dokument dotyczący Samoobrony, dokument, który wskazuje na to, że Samoobrona może stanowić zagrożenie dla ładu konstytucyjnego w Polsce. Tak że to nie jest dokument z szafy Lesiaka i jak na razie nazwisko Jana Rokity nigdzie się nie pojawiło.

J.O.: Nie no, ten dokument wskazuje tylko na jedno, co zresztą rzeczywiście ja mogę potwierdzić, bo sam jako premier to miałem możliwość obserwować, że pewne dokumenty, znaczące dokumenty Urzędu Ochrony Państwa były przekazywane według pewnego rozdzielnika, na których zawsze szef Urzędu Rady Ministrów był, to jest oczywiste.

J.K.: A widzi pan w całej sprawie elementy gry politycznej, odtajnienie w tym momencie? Oczywiście, to decyzja sądu, ale politycy opozycji twierdzą, że nieprzypadkowa. Czy to może rzeczywiście próba przykrycia afery z taśmami z negocjacji Adam Lipiński – Renata Beger?

J.O.: Przepraszam, że się jednak uśmiechnę, ale ja osobiście uważam, że te akta powinny być odtajnione jakieś siedem lat temu.

J.K.: No właśnie teraz to się stało.

J.O.: Zaraz, zaraz, wie pan, no, nie były. Proszę panów, gdyby to prześledzić, przebieg tej sprawy, to mielibyśmy tutaj bardzo ciekawe studium, że tak powiem, wymiaru sprawiedliwości w podobnych sprawach, ale to jest jakby uboczny wątek. Faktem jest, że rzeczywiście wskutek tego, że to było wszystko osłonięte głęboką tajemnicą, można było tę sprawę tłamsić przez szereg lat. W tym momencie, przypominam, od wielu miesięcy był zapowiadany ten proces i bardzo gwałtownie domagała się cała opozycja, między innymi jak pamiętam, chyba pan poseł Rokita także...

J.K.: Z trybuny sejmowej nawet wielokrotnie apelował, podkreślając, że taka szara strefa mu nie odpowiada (...).

J.O.: Przepraszam bardzo, ale w jakimś momencie musiało to nastąpić. Ja mogę ubolewać, że rzeczywiście tak późno i że ciągle tylko częściowo, że to się toczy, że tak powiem fragmentami, ale rzeczywiście w jakimś momencie dobrze, że chociaż teraz i dobrze, że chociaż stopniowo co prawda, we fragmentach, ale że to następuje.

J.G.: Panie premierze, ale mówi się od dawna, że służby specjalne to mogło być takie państwo w państwie. Czy zatem ta teza, że służby mogły manipulować zarówno politykami opozycji, jak i tymi, którzy rządzili jest uzasadniona?

J.O.: Jest uzasadnione do pewnego stopnia, rzeczywiście, to prawda. Czy to stanowiło państwo w państwie? Tak, może o tyle, że rzeczywiście, jakby to powiedzieć, pozwolono temu aparatowi, który w ogromnej większości wtedy opanował (a to był aparat dawnych służb specjalnych PRL-u) nową służbę specjalną, jaką był Urząd Ochrony Państwa i rzeczywiście działał tam według przyjętych dawnych zasad. Ale czy to nie poddawało się kontroli? No, muszę powiedzieć, że mam w tym zakresie dosyć krótkie doświadczenie sześciu miesięcy, kiedy byłem premierem. Wiedzieliśmy o tym, że takie niebezpieczeństwo istnieje i w związku z tym starałem się szczególnie, rozmawiając zarówno wtedy z ministrem spraw wewnętrznych, panem Antonim Macierewiczem, jak i ówczesnym szefem Urzędu, panem Piotrem Naimskim, specjalnie, że tak powiem, monitorować działania, które by neutralizowały to postępowanie. No i między innymi dotyczyło to zespołu pana Lesiaka, ten zespół został wtedy zawieszony.

J.K.: Panie premierze, w kraju gorąco, starcie PiS-PO. Rafał Ziemiewicz w dzisiejszej Rzeczpospolitej pisze tak: „PiS i Platforma przypominają sczepione rogami jelenie, które prędzej padną niż ustaną w walce. Podobnie było poprzednio, wtedy wyborcy odegrali rolę gajowego, który wypędził z lasu i jednych, i drugich”. Powinny być wcześniejsze wybory? Co się powinno zdarzyć?

J.O.: Jedna sprawa to jest to, co powinno, drugie to jest to, co może być. Otóż myślę, że byłoby dobrze, gdyby można było ustabilizować sytuację i gdyby jednak dało się realizować program rządu w okresie całej kadencji, bo to jest pewna naturalna sytuacja. Czy to się uda? Obserwując w tym momencie scenę polityczną nie można nie mieć bardzo poważnych wątpliwości w tej sprawie, nie ukrywam. Jedno jest dla mnie oczywiste i pewne – że te wybory nie mogą się odbyć w terminie jesiennym, to znaczy w zbieżności z wyborami samorządowymi, bo to jest po prostu technicznie niemożliwe.

J.K.: A pomysł powrotu Andrzeja Leppera do rządu jak pan przyjmuje po tym wszystkim, co się stało, po tej aferze z taśmami, w której Samoobrona odegrała przecież aktywną rolę współinspiratora? Czy to nie byłoby upokorzenie?

J.O.: Wie pan, ja uważam, że to, co się dzieje w ogóle i fakt, że przez tyle lat funkcjonują ludzie pewnego typu, którzy są obciążeni, krótko mówiąc, kryminalnymi wyrokami w polskim życiu parlamentarnym i odgrywają znaczącą rolę i dochodzą do pewnych bardzo zaszczytnych skądinąd funkcji, to to w ogóle jest smutne, czasami, niestety, i także śmieszne, to jest kompromitujące dla nas w ogóle wszystkich.

J.K.: Pan od lat funkcjonuje w polityce, zna pan Waldemara Pawlaka. Pana zdaniem, lider PSL zdecyduje się wejść do koalicji?

J.O.: Trudno mi powiedzieć. Pan Pawlak jest politykiem, jakby to powiedzieć, nie powiem, że trudno przewidywalnym, bo przewidzieć pewne rzeczy, oczywiście, i działania można, tylko myślę, że on jest w tej chwili też w bardzo trudnej sytuacji, bo sam nie ma jasności, jak się w istocie rzeczy potoczą wydarzenia. W każdym razie myślę, że z jednej rzeczy, bo to mówi, zdaje sobie sprawę – że tych wyborów nie może być teraz, że to nie może być natychmiast, że są pewne rzeczy, które muszą być pilnie załatwione i że potem możemy powrócić, a może nawet powinniśmy do zasady przyspieszonych wyborów.

J.G.: Jan Olszewski, były Premier, Doradca Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ds. Politycznych. Dziękujemy bardzo.

J.O.: Dziękuję bardzo.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Czw Paź 12, 2006 2:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

PiS apeluje do PO, aby zabrała głos ws. szafy Lesiaka

Politycy PiS zaapelowali do posłów PO o zabranie głosu w sprawie tzw. szafy Lesiaka. Zapowiedzieli, że swój apel przekażą wszystkim posłom Platformy. W konferencji wzięli udział młodzi posłowie PiS: Arkadiusz Mularczyk, Zbigniew Girzyński i Stanisław Pięta. Jak mówili, dziwi ich 'brak reakcji polityków PO na sprawę związaną z szafą Lesiaka'. Jak powiedział Mularczyk, w rządzie Hanny Suchockiej, kiedy działał płk Jan Lesiak 'byli politycy Platformy'. A jednak - podkreślił Mularczyk - obecnie nikt z PO na ten temat się nie wypowiada. (ks, PAP) 12.10.2006r.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Pią Paź 01, 2010 11:55 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ciekawa lektura

O czym pisaliśmy w październiku 2006
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kazimierz Michalczyk
Site Admin


Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 1573

PostWysłany: Sob Paź 02, 2010 10:55 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Warto sobie przypomnieć!
Cytat:
Główny dokument z szafy Lesiaka to tekst pt.
"Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych",
sygnowany 11 lutego 1993 r. przez zespół Lesiaka.


Stwierdza się w nim, że "działalność polityczno-społeczna niektórych polityków wykracza poza ogólnie przyjęte reguły walki politycznej". Wymieniono tu Jarosława Kaczyńskiego i Adama Glapińskiego z Porozumienia Centrum; Jana Olszewskiego i Romualda Szeremietiewa z Ruchu dla Rzeczypospolitej; Jana Parysa z Ruchu III Rzeczypospolitej i Antoniego Macierewicza z Ruchu Chrześcijańsko Narodowego-Akcja Polska oraz kierownictwo KPN.


... ogólnie przyjęte reguły walki politycznej .... Chodzi im tutaj pewnie o te ogólnie przyjęte przy okrągłym stole.

Cytat:
"zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych".


Według tego co obserwuję, czynności operacyjne w celu dezintegracji nadal trwają!

Cytat:
I tak np. według notatki tym właśnie "kontrolowanym kanałem" Jarosław Kaczyński otrzymał odpowiedź, że PC jako partia nie jest rozpracowana. "Nie ma wydzielonych funkcjonariuszy UOP-u, którzy zajmują się kierownictwem PC. Dla uwiarygodnienia podano, że funkcjonariusze z b. SB w UOP stali się wzorami praworządności i nie zrobią nic, co byłoby sprzeczne z zakresem działania UOP, zaś nowo przyjęci jeszcze nie potrafiliby przeprowadzić skutecznego rozpracowania" - głosi notatka.


To było w 1993 roku! Fałsz i obłuda która trwa do dzisiaj!

Cytat:
Według niej, "sugerowano, aby on, jako lider, był bardziej umiarkowany. Odniosło to skutek, J. Kaczyński ograniczył występy publiczne i złagodził je". "Czynności dezintegracyjne będą w miarę operacyjnych możliwości kontynuowane" - brzmi konkluzja notatki.


Zresztą, cały dokument jest bardzo interesujący. Polecam przeczytanie jego bardzo dokładnie, z odniesieniem do dnia dzisiejszego.
Przecież oni nadal działają i stosują te same metody.
No i oczywiście najważniejsze pytanie jakie powinniśmy sobie postawić, to:
Co udało im się do dzisiaj zrealizować!

Bardzo ciekawy był przykład Grzegorza o "Erystyce" Very Happy Czytałeś?


Ostatnio zmieniony przez Kazimierz Michalczyk dnia Nie Paź 03, 2010 9:47 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Paź 02, 2010 6:34 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

NIemało. "Likwidacja" spowodowała jedynie zabranie biurek i zniesienie obowiązku przychodzenia do pracy, oraz utratę oficjalnych dotacji państwowych (choćby w postaci pensji). Bardzo szybko się pozbierali. Powołali stowarzyszenie "SOWA" i żądają rehablitacji SBctwa. Mają swojego prezydenta, którego wybór szef 'rozwiązanych' czcił szampanem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stanislaw Siekanowicz
Weteran Forum


Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 1146

PostWysłany: Nie Paź 03, 2010 5:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kazimierz napisał:
Cytat:
Według tego co obserwuję, czynności operacyjne w celu dezintegracji nadal trwają!

Cytat:
Co udało im się do dzisiaj zrealizować!

Jakze trudno jest czasami odroznic intrygi agenturalne od autentycznych namietnosci lub wasni spowodowanych wadami charakterow. Zdarza sie, ze jedno i drugie idzie w parze, to znaczy intrygantowi niewiele potrzeba, aby podpuscic klotliwą choc uczciwą osobe lub wykorzystac czyjes osobiste ambicje. Czytalem interesujący dokument sporządzony przez SB na temat dzialan dezintegrujących redakcje jednego z pism "S". Osoba, ktora otrzymala ten dokument z IPN nie zgadza sie na jego publikacje, poniewaz zawiera on takze informacje o charakterze prywatnym. Sklocano ze sobą dwie osoby wykorzystując konflikt miedzy nimi, ktory mial miejsce kilka lat wczesniej i zostal dawno zazegnany (dokument nie precyzuje czego tamten konflikt dotyczyl). Doprowadzilo to do zwolnienia jednej osoby z redakcji, ale ferment podsycano i kolejna osoba zostalaby odwolana gdyby nie ujął sie za nią ktos o duzym autorytecie.
Po przeczytaniu tego zacząlem analizowac pare spraw, jakie mialy miejsce w krajowych srodowiskach niepodleglosciowych w ostatnich latach. I niestety dopatrzylem sie podobnych mechanizmow i - co tu duzo mowic - podobnej głupoty "rozpracowywanych".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum