|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maciej Weteran Forum
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 1221
|
Wysłany: Wto Lis 02, 2010 8:12 am Temat postu: "POSPRZĄTAĆ DOM" - MACIEREWICZ KONTRA MIKKE |
|
|
http://www.podprad.org/aktualny-1.php?idg=1337&tyt=
"POSPRZĄTAĆ DOM" - MACIEREWICZ KONTRA MIKKE
Obaj Panowie nie bardzo się lubią. JKM ma do Antoniego Macierewicza pretensje o niewłaściwe zrealizowanie JEGO uchwały lustracyjnej. W tym JEGO jest tyle prawdy, że rzeczywiście JKM wszedł z uchwałą na mównicę, ale przygotował ją Lech Pruchno-Wróblewski. Zgłoszenie jej okazało się przedwczesne – spowodowało upadek rządu Olszewskiego i opóźniło, jeśli nie uniemożliwiło, autentyczną lustrację. Kiedy w listopadzie 2005 roku obaj panowie spotkali się podczas debaty zorganizowanej na KUL. W trakcie dyskusji Macierewicz skierował do Mikkego półoficjalne pytanie: A ty skąd miałeś pieniądze na swoją gazetę? JKM nie podjął tematu.
Jako formę rozrywki intelektualnej proponuję Państwu zestawienie ostatnich wypowiedzi tytułowych autorów.
Macierewicz:
ROSYJSKIE CELE
I METODY*
Andriej Trietiakow, oficer sowieckiego i rosyjskiego wywiadu, który przeszedł na stronę USA, podkreśla szczególne zainteresowanie służb rosyjskich Polską. "Polska ma bardzo duży wpływ na tradycyjną rosyjską strefę, czyli Ukrainę. Ma też dobre kontakty z Gruzją i popiera rząd Micheila Saakaszwilego, którego w Rosji nie określa się inaczej, jak tylko mianem nielegalnego reżimu. Tak, Polska jest dla rosyjskiego wywiadu niesłychanie interesującym obiektem". Trietiakow mówi to, co już wiemy z Raportu z likwidacji WSI: głównymi instrumentami działania wywiadu rosyjskiego są kontakty z przeszłości, ludzie, którzy byli kształtowani przez służby sowieckie lub byli częścią aparatu sowieckiego. To oni najczęściej stanowią grupę werbunkową, a jeszcze częściej tam właśnie zdobywa się agentów wpływu, poprzez których rozprzestrzenia się inspiracje i dezinformację. (...)
Główny obszar działania wywiadu rosyjskiego w Polsce to dezinformacja, inspiracja i dywersja. Ta struktura działania naszego przeciwnika jest skutecznie ukrywana zarówno przez establishment, jak i służby wywodzące się z sowiecko-rosyjskiego dziedzictwa.
Nie tu miejsce na historię sporu, jaki na ten temat przetaczał się przez politykę polską w ciągu ostatnich 20 lat. Gorzką satysfakcją były publikacje głównych zwolenników oparcia służb na sowieckich kadrach, którzy w kolejnych artykułach zamieszczonych w "Tygodniku Powszechnym" latem ubiegłego roku przyznawali, że po dwudziestu latach ich eksperyment zawiódł, a państwo polskie tak zbudowane nie jest zdolne do obrony własnych interesów.
Szkoda tylko, że za tymi artykułami i prywatnymi opiniami nie idzie całościowa zmiana stanowiska tych środowisk. Przeciwnie, zdają się stosować taktykę nie mniej podstępną, stwierdzając, że dzisiaj na zmianę sytuacji jest już zbyt późno i fakty dokonane skazują Polskę nieuchronnie na status kolonialny, rzecz tylko w tym, którego suwerena Polska powinna wybrać. Ten swoisty defetyzm, który w latach 90. skazywał nas na fachowców z GRU i KGB, a dziś każe w przyspieszonym tempie likwidować aspiracje narodowe i państwowe Polaków, nosi wszelkie cechy zewnętrznej inspiracji. Wmawianie Polakom przez lewicowo-liberalne elity, że nie jesteśmy w stanie być niepodległym narodem, że polski przemysł stoczniowy i polska polityka międzynarodowa są anachronizmem, a bezpieczeństwo energetyczne najlepiej zapewni nam Gazprom, jest oczywistą częścią kampanii dezinformacyjnej. Łatwo można wskazać firmy PR, które brały rosyjskie pieniądze za upowszechnianie podobnych tez. Niezalezna.pl
***
Mikke:
LEKKA PO-FILIA*
Wyprzedzanie trupa
Przed wojną Polacy nie mieli lekko. Powstania i Wielka Emigracja zabrała z kraju (a często i ze świata) najbardziej energicznych ludzi, część wsiąkła w organizmy państw zaborczych, a część zamiast pracy organicznej, do której nawoływał śp.Aleksander Głowacki (ps. "Bolesław Prus"), zajęła się polityką. Do tego słynna, pielęgnowana w stosunkach z Rosjanami, "słowiańska dusza"...
Z tym jeszcze nie byłoby poważnego problemu, gdyby działał wolny rynek, firmy prowadzone przez nieudolnych właścicieli w ciągu kilku lat by padły, a gospodarka znalazłaby się w rękach prężnych, wypróbowanych przez rynek businessmanów.
Niestety, II Rzeczpospolita była państwem na wskroś socjalistycznym: rząd popierał przedsiębiorców, pomagał im, udzielał bezzwrotnych pożyczek (kosztem rolnictwa...) - co spowodowało demoralizację tych ludzi. W efekcie "polska gospodarka", czyli "Polnische Wirtschaft", stała się w Niemczech synonimem nieudolności i bałaganu.
To wszystko pogłębiło się po wojnie. PRL rozbudowywała socjalizm, a Niemcom śp.Ludwik Erhardt zaaplikował "ordoliberalizm". Wydawało się, że między naszymi państwami pojawiła się przepaść nie do zasypania.
Tymczasem w Polsce w 1988 roku puszczono gospodarkę na pół gwizdka – a w Niemczech na zmianę rządzili "pobożni socjaliści" zwani, tfu: "ChaDekami" - i zwykli, bezbożni socjaliści, zwani "S-Dekami". Wszyscy, oczywiście, d***kraci pełną gębą.
Na efekt nie trzeba było długo czekać.
Ulokowane w Brukseli Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) sporządziło opracowanie, z którego wynika, że Polska pod okupacją III RP w roku 2040 przegoni Niemcy będące pod okupacją RFN.
Czy mamy się z tego cieszyć? Istnieje cała prawda, półprawda i prawda kaleka, ułamkowa. Otóż, jak łatwo policzyć, nawet przy obecnych trendach Polska powinna dogonić Niemcy najpóźniej w roku 2030 – przy założeniu, że do władzy nie dojdzie, coraz groźniej i wyraźniej się rysująca, koalicja PiS z SLD. Gdyby natomiast WiP i UPR zdołały narzucić Platformie kurs bardziej wolnorynkowy, a doprowadziły do zaprzestania – powszechnych wśród POpaprańców – manipulacyj bezpieczniaków i aferałów, to na pewno przegonilibyśmy Niemcy przed rokiem 2025.
Tylko... co z tego za satysfakcja?
Niemcy są trupem – najdalej za 10 lat nikt nie będzie mówił o rozwoju RFN (ani o tym, czy nie lepsza była NRD) – tylko o tym, jak żywe ciało Niemiec podzielić między Nadreńską Republikę Turecką a Kurdyjski Kalifat Hanoweru. Bawaria, Badenia, Wirtembergia i być może Saksonia zapewne przetrwają. Ciekawie może być w b. NRD – bo narodowcy tam może i wywalczą władzę, ale czy mają po sześcioro dzieci? Nie...
Przyszłość należy do krajów okupowanych przez państwa potrafiące wymóc na nich wzrost 13-17%. Co nie jest trudne.
Ale Niemcy za ostatnie 10 lat miały – (minus) 0,5%.
NAJLEPSZY KRÓL POLSKI*
W.Ks.Litewskie – bis
Wielkie Księstwo Litewskie znane jest Polakom bardzo słabo: funkcjonuje najpierw jako następca Prusów napadających na Polskę, a po uniach - jako mało znaczący dodatek do Polski.
W rzeczywistości było to całkiem poważne państwo – mocniejsze w każdym razie od Wielkiego Księstwa Moskiewskiego – i warto by przyjrzeć mu się bliżej.
Bitne plemiona Litwinów i Żmudzinów, gdy już zorganizowały się jako tako w państwo, w ciągu 200 lat podbiły całą dzisiejszą Białoruś, Ukrainę (bez ziem chanatu krymskiego) i spory kawałek Rosji (Księstwo Smoleńskie i Czernihowskie): granice Księstwa przebiegały o niecałe 200 km od Moskwy. W świadomości Polaka ks.Witold był tym, który dopomógł Polsce w pokonaniu pod Grunwaldem Krzyżaków – i tyle. Tymczasem to właśnie On, Witold Wielki, przyłączył do Księstwa Wołyń, Podole i całą Ukrainę!
Plemiona litewskie panowały nad chłopską ludnością słowiańską – jednak kulturowo Słowianie, którzy już od dawna mieli kontakt przez Ruś z Bizancjum i przez Polskę z Rzymem - wyraźnie nad nimi górowali: w Księstwie językiem urzędowym był "białoruski" wariant SCS, czyli języka staro-cerkiewno-słowiańskiego – i, później, łacina.
Mało kto z Polaków potrafi poprawnie odpowiedzieć na pytanie: "Jaki był najczęściej mówiony język we Wilnie?" Polacy na ogół odpowiadają "polski"; czasem: "litewski". W rzeczywistości był to język... białoruski. A jaki był drugi język?
Drugim był żydowski (yiddisch), dopiero trzecim polski. Po litewsku mówiło 7% ludności Wilna.
Księstwo miało obszar, u szczytu rozwoju, dwa razy większy niż Polska – tyle że były to ziemie o znacznie mniejszej liczbie ludności – w dodatku: ludności słabiej wykształconej zawodowo. Dlatego w związku z Polską Litwa była tym mniejszym partnerem. Związek był początkowo personalny – potem kraje się mocno scaliły, a Litwini i Rusini: spolonizowali. Księstwo jednak do końca było jednostką odrębną, z własnymi prawami – a przestało istnieć razem z Królestwem: w 1795 roku (a właściwie w 1791 – bo Konstytucja Trzeciego Maja zniosła jego odrębność).
I tu zaczyna się historia niedoszłego Księstwa – bis.
Na początku XIX wieku spustoszył Europę Napoleon I Bonaparte. Zatrzymany został dopiero przez wojska Aleksandra I Romanowa. Napoleon próbował Go przekupić, oferując Mu w 1806 koronę polską – jednak Aleksander odmówił z uwagi na rozmaite niewygodne dlań warunki. Napoleon utworzył więc Księstwo Warszawskie.
Natomiast Aleksander I chciał dobrze zorganizować swoje państwo. Ponieważ prawosławni Rosjanie mieli inną mentalność niż ludy rzymskokatolickie – chciał wyodrębnić zarządzanie nimi.
W tym celu utworzył był w 1809r. Wielkie Księstwo Fińskie...
...i razem z ks. Adamem Czartoryskim planowali utworzenie analogicznego Wielkiego Księstwa Litewskiego – z tych ziem Księstwa, które podlegały wtedy carowi.
Plany rozsądnych Polaków były wtedy proste i logiczne: W.Księstwo Litewskie zapewni tym ziemiom autonomię – z językiem polskim jako urzędowym. I będą kwitły w unii z Rosją – tak jak kwitło później Królestwo Polskie. Jeśli natomiast dojdzie do wojny francusko-rosyjskiej, to – w zależności od wyniku – przyłączy się Księstwo Warszawskie do Litewskiego albo odwrotnie – tworząc Królestwo Polskie.
Jednak elity Księstwa Warszawskiego na taki plan odpowiedziały odmownie. W Warszawie myślano, że Napoleon na pewno wygra tę konfrontację – a taka gra na obie strony jest niemoralna (??!?).
Był to doprawdy wielki błąd.
Błąd niezrozumiały - bo francuscy protektorzy wyzyskiwali Księstwo Warszawskie niemiłosiernie – finansowo. Gdy wieści o tym, jak rządzą Francuzi w Warszawie, dotarły na Litwę, tamtejsza szlachta ufundowała dwa pułki do walki z Napoleonem. Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" całkowicie fałszywie (z pobudek "patriotycznych") przedstawia nastroje na tych ziemiach!
Po klęsce Napoleona powstało wprawdzie Królestwo Polskie – ale już o wiele słabsze, bez ziem "litewskich" (a za to z ks.Konstantym jako vice-królem...). A potem Aleksander II, najlepszy chyba król Polski, zmarł – i biurokracja rosyjska rozpoczęła odbieranie autonomii i Polsce, i Finlandii.
Ale to już inna historia.
***
*Nadtytuły i wyróżnienia pochodzą od redakcji.
autor: Paweł Chojecki
dodano: 2010-03-31/ czytano: 1041 _________________ Maciej |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|