Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

CZY RZECZPOSPOLITA MOŻE SIĘ PODNIEŚĆ ?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Paź 25, 2010 11:20 pm    Temat postu: CZY RZECZPOSPOLITA MOŻE SIĘ PODNIEŚĆ ? Odpowiedz z cytatem

CZY RZECZPOSPOLITA MOŻE SIĘ PODNIEŚĆ ?


Po kolejnej smutnej rocznicy Konstytucji 3 Maja , obchodzonej w dodatkowej scenerii pozbycia się suwerenności państwowej na rzecz Unii Europejskiej, nie chcę wszystkich pogrążać w rozpaczy i odpowiem natychmiast na tytułowe pytanie: TAK MOŻE !

Historia jest nauczycielką życia mawiali starożytni Rzymianie. I mieli na myśli to, że badając jakieś zjawiska, procesy mające swój początek i koniec a zachodzące w długim przedziale czasu, możemy dokładnie poznać ich przyczyny i skutki. Rzeczywiste skutki podjętych lub zaniechanych działań. Oczywiście jest problemem celowe fałszowanie faktów. Zafałszowana historia nie jest nauczycielką ale oszustką. Z tym problemem mamy najczęściej miejsce, gdy cały proces trwa, żyją jego uczestnicy lub ich spadkobiercy. Dlatego, aby uniknąć tego typu niebezpieczeństw, najlepiej cofnąć się o kilka stuleci wstecz. I tam poszukiwać odpowiedzi na nurtujący nas teraźniejszy problem.

Zatem nam, biadającym nad współczesnym upadkiem Polski, proponuję przenieść się do XVI wieku. Rzeczpospolita była wtedy najbardziej wolnym, prawym i zamożnym państwem świata. Najbardziej wolnym, prawym i zamożnym państwem nie tylko dla swoich obywateli, ale i licznych przybyszów cech tych spragnionych. Szlachcic na zagrodzie był równy wojewodzie czyli niezależnie od zajmowanej pozycji w strukturach państwa wszyscy szlachcice byli ludźmi równymi wobec prawa. ( Nie chcę w tym tekście pisać o innych grupach społecznych, jak chłopi i mieszczanie, którzy z racji nie posiadania wpływu na tworzenie prawa nie byli pełnoprawnymi obywatelami, jednak również im w tym okresie żyło się nieźle.) To drobna i średnia szlachta tworzyła podstawę potęgi państwa. A osiągnęła tą pozycję w wyniku walki o swoje prawa w poprzednich dwóch stuleciach. Ruch obywatelski, który dbał o utrzymanie w dobrej kondycji całej warstwy, a poprzez jej liczebność również całego państwa, nazywał się Ruchem Egzekucji Dóbr i Praw. To drugie raczej rozumiemy. Prawa wywalczone i zapisane na papierze, a gwarantowane przez kolejnych władców, miały być przestrzegane pod rygorem wypowiedzenia posłuszeństwa i pozbawienia tronu.

Zajmijmy się trochę dłużej egzekucją dóbr. Otóż szlachta polska wyrażała w ten sposób brak zgody na bezprawne przechodzenie majątku państwowego (królewszczyzn) w ręce prywatne. Król wyznaczał bowiem urzędników państwowych z łona obywateli i na czas sprawowania funkcji publicznej wyznaczał im dochody w postaci dóbr ziemskich. Teoretycznie i zgodnie z prawem dobra te po wygaśnięciu mandatu społecznego powinny wrócić do skarbu państwa. W praktyce nawet po śmierci danego urzędnika były włączane do prywatnego majątku jego spadkobierców. Powodowało to wzrost fortun indywidualnych z jednej strony, skutkowało zaś spadkiem dochodów skarbu państwa z drugiej.

Ostatni i wielce zasłużony politycznie dla państwa przywódca tego ogólnoszlacheckiego ruchu, Jan Zamoyski stał się zarazem jego grabarzem. A bezpośrednia przyczyna takiego obrotu sprawy jest do zrozumienia i dziś. Nie narażając się na procesy ze strony jego zacnych potomków wspomnę jedynie, że zaczynał karierę jako ledwo średni szlachcic, a kończył jako jeden z największych magnatów, powiększając rodowe dobra wielokrotnie. Nie tylko jednak dzięki zdolnościom i pracowitości, ale w dużej mierze korzystając z łaski monarszej. Możliwe, że Zamoyski i tak niczego by nie uchronił, ponieważ przebojem na salony państwowe wdarła się nowa grupa ruskich wielmożów, których majątki na kresach wschodnich przerastały ówczesną polską przyzwoitość. Drobna i średnia szlachta zaczęła gwałtownie tracić znaczenie, a wreszcie zniszczona potopem szwedzkim i kolejnymi grabieżami ze strony sąsiadów jako warstwa przestała się liczyć.

W tym co powyżej dotknęliśmy zasady fundamentalnej dla funkcjonowania każdego państwa i narodu - struktury społecznej. Struktura społeczna i jak w jej ramach przebiega podział bogactwa całego państwa decyduje o kształcie i sile tego państwa. Dochodzi do tego jeszcze jedna podstawowa rzecz - charakter danego narodu czyli to jak widzą swoje miejsce w życiu społecznym poszczególni jego członkowie. Polacy w XIV, XV i XVI wieku, który był jedynie ukoronowaniem wcześniejszych wysiłków, pokazali że najlepszą dla nich formą ustrojową jest demokracja. Demokracja w dużej mierze bezpośrednia, częściowo dla lepszej skuteczności działań pośrednia. Zniszczenie tej demokracji, faktyczne zniszczenie bo na papierze cieszono się nią jeszcze długo, poprzez kolosalne zróżnicowanie dochodów zaowocowało upadkiem narodu i państwa polskiego.

Popatrzmy teraz na współczesną Polskę nie tracąc historycznej perspektywy. Komunizm po II wojnie zniszczył stary porządek społeczny oparty na prywatnej własności. Rok 1989 stanowi zaś początek budowy nowego porządku społecznego opartego na indywidualnej własności. Jednak ponieważ grupą decydującą o kształcie społecznej struktury są byli funkcjonariusze systemu komunistycznego, i przebudowy tej dokonują w interesie własnej grupy, mamy do czynienia z takim układaniem, aby zasadnicza część bogactwa wypracowywanego przez cały naród trafiała w ich nieliczne ręce. Tego przejęcia na własność majątku narodowego nie dałoby się przeprowadzić inaczej jak w chaosie informacyjnym wzmocnionym celową dezinformacją. Od początku też kierowali komuniści tworzeniem prawa tak, aby nie tylko zalegalizować nowy porządek ale i zabezpieczyć jego długie trwanie.(Piszę o tym szerzej w przedrukowanej w Gońcu książce "Dziury w Mózgu".)

Przy pełnej świadomości społecznej takiego zawłaszczenia przeprowadzić by się nie udało. Polacy w swej masie udowodnili bowiem, że są narodem o tych samych cechach jak 500 lat temu, że nie boją się odpowiedzialności za swoje życie. Prawie 3 miliony prywatnych, małych i średnich firm powstałych po roku 1989 stanowi procentowo nie mniej niż liczebność drobnej i średniej szlachty w XVI stuleciu. Drobna i średnia szlachta zajmowała się przecież niczym innym, jak gospodarowaniem. Bardzo szybko jednak mogliśmy zauważyć, że nowo tworzące się państwo polskie nie ma zamiaru opierać się na najbardziej aktywnej społecznie grupie drobnych i średnich przedsiębiorców rolnych i przemysłowych. Przepisy prawne, administracyjne i wzrastające obciążenia fiskalne najpierw ograniczyły możliwości wzrostu tej grupy, a następnie spowodowały skazanie jej na zagładę. A to wszystko w interesie niezagrożonej pozycji postkomunistycznej oligarchii.

Drobna i średnia własność nie jest efektowna. Nie cechuje jej rozmach i ekskluzywne pokazy dla gawiedzi, które tak ładnie wyglądają w mediach. Na to wszystko drobnych i średnich przedsiębiorców po prostu nie stać. Ludzie ci jednak, jeżeli tylko mogą, tworzą prawdziwe bogactwo całego narodu. Bogactwo zatrudnienia i godziwego życia dla mniej zaradnych. Bogactwo braku nędzy i rozpaczy. Nie pomogą największe i najszczytniejsze imprezy fundowane przez współczesnych magnatów. Nie pomogą największe indywidualne ofiary składane na ołtarzu Rzeczypospolitej. Ze szlachetnych porywów i przepięknych budowli, wyłaniających się jak wyspy z morza powszechnej nędzy nie uda się zbudować silnej Polski. A bez silnej Polski naród nasz zmarnieje do reszty... (c.d. za tydzień)

Jan Kowalski

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Wto Paź 26, 2010 5:11 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://niepoprawni.pl/blog/364/czy-rzeczpospolita-moze-sie-podniesc-czii

Zachęcam do przeczytania drugiej części tekstu Janka Kowalskiego

CZY RZECZPOSPOLITA MOŻE SIĘ PODNIEŚĆ ?

(cz. II ) SPOWIEDŹ CZTERDZIESTOLATKA.


Nie jest ani mądrze, ani dobrze jeżeli świadomość narodowa żywi się fikcją, choćby najbardziej w założeniu swym szlachetną. Tylko prawda czyli rozpoznanie jaka jest nasza rzeczywista sytuacja, jakie zalety i jakie wady, i z czym tak naprawdę musimy się zmierzyć, może nas przybliżyć do upragnionego celu. Zacznijmy od celu.

Za komuny, gdy walczyliśmy z tym nieludzkim systemem wydawało się, że najważniejsze to obalenie komunizmu właśnie. I gdy tylko ten etap osiągniemy, wszystkie problemy znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. O młodzieńcza naiwności! Cóż mieliśmy po dwadzieścia lat, nie cierpieliśmy komuny i podobnie mówiliśmy jak to będziemy pięknie się zachowywać, gdy tylko będziemy mogli. W roku 1989 komuniści przekształcając się w postkomunistów i biznesmenów urządzili nam i naszym wyobrażeniom o sobie weryfikację wręcz okrutną. Okazało się, że nasze górnolotne przekonania pierzchły nagle w zetknięciu z rzeczywistością, w której zaczęliśmy żyć, zamiast jak do tej pory tylko o niej gadać.

Ponieważ tak naprawdę człowiek może poznać jedynie siebie, a mając 40 lat już trochę o sobie wiem, napiszę parę słów o sobie. Mój sprzeciw wobec komunizmu wynikał z bardzo prostej przyczyny - byłem i jestem prostym człowiekiem. Komunizm proponując podwójne zachowanie, podwójne mówienie i nawet podwójne myślenie, był dla mnie katorgą. Był to system wyrafinowany. Rzeczywistych wrogów bezlitośnie i bez rozgłosu niszczył. Ludzi tylko udających takowych dla większego poklasku społecznego i podwójnych korzyści - społecznych i państwowych, bezlitośnie demoralizował. Powiem wprost, ludzi zdemoralizowanych w szeregach opozycji było pełno. Znaleźli się oni po drugiej stronie barykady nie dlatego, że system komunistycznego zakłamania i zakazu tak im ciążył, ale dlatego że system komunistyczny był już systemem niewydolnym. Nie rozwijał się, ale upadał i z racji tej nie mógł zapewnić awansu i dostatku dla kolejnych dorastających roczników. Przestał też być tak represyjny jak za Bieruta, czy nawet Gomułki, dlatego liczba brylujących po salonach opozycyjnych mitomanów rosła w postępie geometrycznym. Nie bez przyczyny było, że komunizm naprodukował tej nic nie potrafiącej pożytecznego robić inteligencji bez liku. Modnie też stało się być opozycjonistą. A gdy ktoś rozsądnie się zakręcił, to i wyżyć się z tego dało.

Jak udawana była postawa wspólnego sprzeciwu, ja członek super niepodległościowej organizacji podziemnej poznałem w biedzie. Bieda polegała na rozbiciu naszej struktury przez SB. Udało mi się uciec, ale zostałem w jednym łatwo rozpoznawalnym ubraniu. Dla zmylenia esbeków poprosiłem o pomoc trzech kolegów, których ostrzegłem. Dostałem ... spodnie i kurtkę, żaden sklep z używaną odzieżą nie chciał by ich przyjąć. Ja je przyjąłem, podziękowałem i wyrzuciłem do kosza, jak już nikt nie widział. Nawet dziś, 20 lat później, przykro mi o tym wspominać. Nie chcąc się dalej rozwodzić, przypomnę jeszcze tylko jedno wydarzenie z życia mojego i organizacji, w jakiej działałem. Zostałem oskarżony o kradzież 200 dolarów przeznaczonych na zredagowanie kolejnego numeru naszego pisma. Zostałem oskarżony przez kierownictwo organizacji, stosownym oświadczeniem. Jedyny szkopuł w tym, że dwóch z pięciu członków tegoż kierownictwa numer ten złożony do druku ( i następnie wydany) widziało przed podpisaniem oświadczenia. Gdyby była wojna pewnie dostałbym wyrok, jak to kilkadziesiąt lat wcześniej przytrafiło się paru patriotom.

Nie napisałem tego co powyżej, żeby się wyżalić ale dla lepszego zrozumienia tematu. A temat jest niezmienny: czy Rzeczpospolita może się podnieść? W pierwszej części odpowiedziałem twierdząco, ale po tym co napisałem pewnie myślicie, że okrutnie sobie żartuję. Otóż nie. Jednak konstruując recepty uzdrowienia, nie można machnąć ręką na to co powyżej. Muszą być spełnione dwa warunki konieczne.

Po pierwsze, musi być jasno określony kształt państwa i struktury społecznej narodu jakie chcemy osiągnąć a raczej możemy osiągnąć, aby w jak największym stopniu mogły być realizowane w naszym codziennym życiu Przykazania Boże. I tu żeby od razu odrzucić zarzuty o brak realizmu: nie interesuje mnie współpraca z ludźmi chcącymi okradać, zabijać, cudzołożyć i poprzez fałszywe świadectwo szkodzić bliźnim - współobywatelom. Interesuje mnie jedynie współpraca z ludźmi, którzy nie tylko głoszą swoje zatroskanie interesem nas wszystkich, ale sami żyją zgodnie z Przykazaniami. Nie da się być prywatnie złodziejem, a publicznie troszczyć się o pieniądze wspólne. Analogiczne sprzeczności możemy dowolnie mnożyć. I to jeszcze wszyscy mam nadzieję rozumiemy. Jednak nawet osoby "prywatnie uczciwe" w momencie objęcia jakiejkolwiek funkcji publicznej natychmiast ulegają demoralizacji. Dzieje się tak ponieważ system społeczny jest zbudowany na wadliwych fundamentach. Założeniem budowniczych nie było szczęście i pomyślność całego zdrowego narodu, ale pomyślność własna - kurew, złodziejów, oszustów, szpiclów, faryzeuszy (właść.: podkreślić).

Musimy zatem rozwiązać poważny problem: jak osiągnąć pomyślność ogólnonarodową?

Aby odpowiedzieć poprawnie na tak postawione pytanie, musimy odpowiedzieć na pytanie jeszcze bardziej podstawowe: kto tworzy pomyślność ogólnonarodową? Czyje zatem interesy są najważniejsze? Zacznę od Adama i Ewy i wcale nie będzie to rozstrzyganie sporu co jest ważniejsze kura czy jajo. Sprawa jest oczywista. Najważniejszą grupą społeczną każdego narodu podobnej liczebności i żyjącego w podobnych warunkach geograficznych są producenci rolni i przemysłowi. Wszystkie pozostałe grupy zawodowe kręcą się wokół nich jak satelity. Na orbicie najbliższej znajdują się pozostali nieprodukcyjni przedsiębiorcy, mający związek z finansowaniem i dystrybucją wytworzonych dóbr. Na dalszych wszyscy świadczący usługi, lekarze, nauczyciele, księża. Nie chodzi tu o indywidualne wartościowanie. Jednak wszystkie relacje społeczne, o ile nie mają być zwichrowane na tej podstawowej prawdzie muszą się opierać. Jeżeli to jądro narodu będzie cierpieć i niedomagać, zawsze przekładać się to będzie na pozostałe grupy. Oprócz bowiem wysiłków podejmowanych przede wszystkim, a czasem wyłącznie, dla własnych korzyści, przedsiębiorcy dostarczają środków (finansowych) najszerszym grupom pracowników i konsumentów zarazem. Z kolei środki te wpływają na rozwój wszystkich innych dziedzin życia nie związanych bezpośrednio z utrzymaniem się przy życiu, zdobyciem byle jakiego pożywienia, ubrania i schronienia przed dzikimi zwierzętami. Dlatego też ogłaszane co jakiś czas pomysły na ulżenie jakiejś konkretnej, nieprodukcyjnej grupie społecznej, bez rozwiązania problemów grupy podstawowej nie mają ani szansy powodzenia, ani sensu.

Do rozwiązania przedstawionego powyżej problemu, osiągnięcia pomyślności ogólnonarodowej poprzez stworzenie najlepszych warunków dla najważniejszej części narodu, potrzebne jest powstanie jej politycznej reprezentacji. Jak rzecz cała powinna wyglądać napiszę następnym razem.

Jan Kowalski

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum