Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O tym, jak Lityński odkrył stalinowskie korzenie Semki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeusz Świerczewski
Moderator


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 505

PostWysłany: Wto Maj 01, 2007 1:15 pm    Temat postu: O tym, jak Lityński odkrył stalinowskie korzenie Semki Odpowiedz z cytatem

O tym, jak Lityński odkrył stalinowskie korzenie Semki
ZAMIAST POCHODU!!!

Wysłany: Sob Kwi 28, 2007 3:04 pm Temat postu: SEJM A MAFIA ?!


--------------------------------------------------------------------------------

Post Scriptum do minuty ciszy

Tagi: Sejm mafia Blida SLD

W krótkim wpisie, który zamieściłem wczoraj na blogu wyraziłem niesmak jaki wywołała we mnie minuta ciszy, którą Sejm uczcił pamięć zmarłej śmiercią samobójczą działaczki SLD Barbary Blidy. Owe siedem (7) zdań skłoniło osobę, z której zdaniem się liczę do wyrażenia dezaprobaty. Dlatego zmuszony jestem (czy raczej czuję potrzebę) rozwinąć temat, poprzeć swoją emocjonalną deklarację argumentami oraz wyjaśnić ewentualne błędne interpretacje przypisujące mi intencje, których nigdy nie miałem.
Zacznę od stwierdzenia, którego oczywistość wydawała mi się bezdyskusyjna: Sejm nie jest miejscem, gdzie należy czcić pamięć osób o podejrzanej kondycji moralnej, na których ciążą poważne zarzuty kryminalne (najwyraźniej słuszne wnioskując z finału sprawy: ludzie uczciwi nie odbierają sobie życia dlatego, że policja zaczyna przeglądać ich wyciągi bankowe). Z ogromnym zdziwieniem przyjąłem fakt, że można mieć inne zdanie. Oczywiście nikomu nie odmawiam prawa do jego posiadania (szacunek do kogoś polega między innymi na tym, że uznajemy prawo tej osoby do mylenia się). Po prostu jest ono dla mnie niezrozumiałe w tak horrendalnym stopniu, że aż pierwotnie nie uznałem za prawdopodobne by ktokolwiek mógł tak właśnie myśleć.
Argumentacja na rzecz słuszności czczenia pamięci Blidy przez Sejm, w sumie sprowadza się do trzech stwierdzeń: powinni ją upamiętnić w ten sposób bo (1) była człowiekiem, (2) posłowie byli jej kolegami, (3) cieszyła się dużym szacunkiem na Śląsku.
Oczywiście powód nr 1 jest przejawem argumentacji niezwykle emocjonalnej lecz niewystarczającej by ją uznać za rozstrzygającą. Ludźmi byli również Sekuła, Nikoś i Pershing. Co więcej, ludźmi są również tysiące ginących co roku na naszych drogach kierowców, pasażerów, pieszych i rowerzystów. Czy Sejm czci ich pamięć każdorazowo przerywając obrady i indywidualne, poświęcając każdemu z nich minutę, pochyla się nad ich tragedią? Oczywiście nie. A przecież wszyscy oni byli ludźmi. Gdyby chcieć wprowadzić w Sejmie minutę ciszy po każdym zgonie na terenie RP parlament nie robiłby niczego poza staniem w bezruchu (im dłużej nad tym myślę, tym bardzie zaczynam się skłaniać ku wnioskowi, że może miałoby to swoje dobre strony).
W takim razie może słusznym jest argument nr 2? "Powinni uczcić jej pamięć bo była ich koleżanką". Zgodzę się ale z jednym zastrzeżeniem: nie w trakcie obrad i nie jako Sejm lecz jako grupa prywatnych osób.
Sejm to nie Wacek, Staszek, Wojtek i Marylka. Sejm to emanacja mądrości Narodu (wiem, wiem… ale jaka mądrość taka emanacja), to najwyższy organ władzy stanowiący prawa wg których żyją Polacy, to ciało, którego obowiązkiem jest dbałość o godność Rzeczypospolitej. Sejm poza uchwalaniem ustaw oraz wybieraniem niektórych urzędników podejmuje uchwały o znaczeniu symbolicznym: rocznicowe, doraźne, poświęcone wybitnym jednostkom lub ważnym wydarzeniom bieżącym. Tego rodzaju działaniem jest także zwyczaj czczenia pamięci wybitnych zmarłych.
Czego symbolem była wczorajsza minuta ciszy poświęcona Blidzie? Jaki sygnał dał Sejm? Co powiedział Polakom?
By odpowiedzieć na te pytania trzeba poznać stan faktyczny. A ten jest taki: mamy skorumpowaną ex-posłankę SLD, która wpada w panikę gdy policja zaczyna grzebać w jej papierach. Mając przed oczyma wizję odsiadki pani polityk strzela do siebie z pistoletu i pozbawia się w ten sposób życia. Na wieść o tych dramatycznych wydarzeniach Sejm oddaje skorumpowanemu politykowi hołd.Powróćmy do pytania: co powiedział Sejm Polakom? Mniej więcej coś takiego: Blida była jedną z nas, była członkinią nietykalnej kasty polityków. Naszym prawem jest kraść i korumpować. Kto nam wchodzi w drogę, ten popełnia czyn niemoralny i sprzeczny z naturą państwa, które stworzyliśmy. Będziemy czcić pamięć tych z nas, którzy zginęli bo próbowano ich rozliczyć z słusznie należnego nam prawa do grabieży majątku. Będziemy czcić kogo nam się będzie żywnie podobało, nawet jeśli będzie to osoba, która was, durni wyborcy, okradała.
Sejm zwykł (i słusznie) czcić pamięć zmarłych, którzy dali Polsce i Polakom chwile radości, którzy swoimi osiągnięciami przysporzyli Ojczyźnie chwały, istotnie wpłynęli na poziom życia jej mieszkańców. Dlatego Sejm minutą ciszy żegnał np. Kazimierza Górskiego. Czy te walory można przypisać tragicznie zmarłej działaczce SLD (wcześniej PZPR)? Czy fakt identycznego uhonorowania sprzedajnego polityka, który sam sobie wymierzył sprawiedliwość i wielu naprawdę wartościowych postaci nie jest obrazą dla tych ostatnich?.

Sejm swoją pogardę dla prawa oraz zwykłych, niechronionych immunitetem obywateli zaprezentował miesiąc temu gdy wbrew podstawowym zasadom przyzwoitości wybronił posłankę Ostrowską przed przykrościami związanymi z odpowiedzialnością za popełnione czyny. Wczoraj oddał hołd zmarłej, której głównymi zasługami są: (1) to, że uciekając w zaświaty nie wyda innych zamieszanych w aferę węglową kumpli, (2) że dostarczyła hienom cmentarnym z opozycji kamieni, którymi mogą rzucać w rząd. Co jeszcze mogą zrobić posłowie by zniszczyć autorytet Izby?.
"Szacunek na Śląsku" jako argument za czczeniem pamięci Blidy jest mi najtrudniej komentować. Z prostego powodu: nie jestem ślązakiem wiec nawet nie wiem czy ów szacunek był faktem czy może raczej kreacją polityczno-medialną. W sumie mogę odrzec, że Ala Capone także szanowało wielu w Chicago. Tylko co z tego?.
Gdybym był posłem na Sejm i znajdował się na sali obrad w chwili zarządzenia minuty ciszy dla Blidy nie wstałbym. Z szacunku dla Sejmu i Rzeczypospolitej, której jest on najwyższą władzą prawodawczą. Z szacunku dla obywateli polskich, których przedstawicielami są posłowie – wątpię by Polacy chcieli oddawać hołd skorumpowanemu politykowi, którego ostatnią myślą było "żywcem mnie nie wezmą".
Poszedłbym za to na mszę żałobną. Jako człowiek, nie jako reprezentant Polskich wyborców. Prywatnie. W swoim a nie Polski imieniu.

Ktoś powie, że nie stało się nic strasznego. Chcieli małoznaczącym gestem uczcić pamięć kumpeli to to zrobili. Po co o tym mówić?
Ano dlatego, że polityka to także symbole, na których wychowują się kolejne pokolenia. Wczoraj Sejm oddał hołd przestępczyni. W sumie nic strasznego. Podobnie naturalne i budzące zrozumienie zapewne było zachowanie Prezydenta Kwaśniewskiego na grobach polskich męczenników. I co z tego, że się schlał i mało nie zwymiotował na składany przez siebie wieniec? W końcu każdemu się zdarza. Swój chłop. Tylko jakieś oszołomy mogą przywiązywać wagę do jakichś głupich symboli, grobów czy niezrozumiałych słów typu "godność” i majestat Rzeczypospolitej". Ale ja jestem oszołomem. I jestem z tego dumny.
Często pada pytanie jak odróżnić prawicę od lewicy. Ostatnio jeden "prawdziwy prawicowiec" a la UPR dowodził mi, że prawicowcem jest ten, kto chce by w litrze benzyny było maksimum 20 groszy akcyzy. Inny z kolei twierdzi, że ostatecznym i rozstrzygającym testem na prawicowość jest stosunek do zmiany 30 czy 38 artykułu w Konstytucji. Jeszcze inny… Itd. Problem w tym, że owe kryteria są śmiesznie szczegółowe, często sprzeczne, zazwyczaj ograniczone do specyficznych zainteresowań (lub obsesji) swojego twórcy. Ja mam inną koncepcję:

Prawica do Państwa podchodzi z powagą a do Narodu z szacunkiem. Tylko i aż tyle.
A minuta ciszy ku czci Blidy była kpiną z Państwa i policzkiem wymierzonym uczciwemu w swej masie Narodowi. Zwłaszcza w chwili gdy ów Naród walkę z korupcją stawia w ścisłej czołówce zadań do pilnej realizacji. Zresztą owej gorliwości jakiej Polacy żądają w walce z korupcją nie sposób się dziwić.
Dlaczego Polska, która z komunizmu wyszła w całkiem nienajgorszej kondycji (gdy porównać ją z innymi towarzyszami sowieckiej niedoli) dziś jest najbiedniejszym krajem UE? Dlaczego daliśmy się o lata wyprzedzić byłym republikom sowieckim i niegdyś zacofanej Słowacji? Bo na Polsce od 1989 roku pasożytowali skorumpowani, rozwydrzeni w swej bezkarności politycy-złodzieje. To przez nich, twórców i właścicieli III RP, Polak jest najbiedniejszym obywatelem Unii. Po przełomie roku 2005 i pierwszych prawdziwych próbach walki z tą patologiczną naroślą Naród uwierzył, że można coś z tym zrobić. To dlatego po raz pierwszy od lat Polacy wierzą w skuteczność polskiego wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania (dane we wczorajszej Rzeczpospolitej).
Nie dziwi także wściekła reakcja tych, którzy owymi pijawkami przez ostatnich kilkanaście lat byli. Mogli kraść miliardy i chodzić w glorii autorytetów i sprawnych menedżerów, dziś, gdy władza wyślizgnęła im się z rąk, mogą jedynie liczyć na chwilę nieuwagi oficera ABW…
Do Tych pytań załączam swoje:
W czoraj w TVN 24 o godz.21.30 wystąpił "mędrzrec" ze szkiełkiem w oku niejaki prf. Rzepliński i przed kamerami telewizyjnymi, oświadczył że ABW zamordowało Barbarę Blidę, to oni ją zastrzelili?!.
Boże! gdzie ja żyję, wyć się chce.
Lecz gdy by ktoś takiego napisał na naszym forum, uznano by nas za wariatów, delikatnie mówiąc a w normalnym państwie ten "mondrala" ze studia telewizyjnego, w kajdanach powinien iść do pudła!.

Poniedziałkowo-wtorkowa (30.04.-01.05) Rzeczpospolita przynosi demaskatorski tekst Jana Lityńskiego (PD, LiD), w którym bezlitośnie rozprawia się on z kryptofaszystą, neokomunistą i wrogiem ludzkości, czyli Piotrem Semką. Cóż tak rozwścieczyło pana Lityńskiego? Semka ośmielił się popełnić tekst "W roli głównej profesor Geremek". W artykule, jak to mają w zwyczaju prawicowe kreatury, Semka szargał, urągał, poniżał, szkalował, kwestionował i zagrażał. Co prawda nie nierozerwalnym sojuszom z bratnimi narodami oraz dorobkowi Wielkiej Rewolucji ale prawie równie potwornie: samemu Profesorowi, jednemu z ostatnich żyjących Autorytetów (obok Adama, Tadeusza i Aleksandra oczywiście), nieomylnemu herosowi któremuśmy niegodni czyścić butów, tytanowi, któren ku naszemu zbawieniu stworzył teorię o naszej niedojrzałości do demokracji, świętemu Bronisławowi Geremkowi.

Zbrodnia to potworna i tylko łagodności liberalnego prawa, które obowiązuje na terenie Unii Europejskiej zbrodniarz Semka może zawdzięczać to, że jeszcze nie został za swą podłość poćwiartowany tępym toporem a następnie spalony na stosie. Ale skoro nie można wymierzyć mu tej jedynie słusznej odpłaty za bluźnierstwa to należy go chociaż trochę sponiewierać publicystycznie.

Tekst Lityńskiego "O tym, jak Semka odkrył spisek Geremka" jest klinicznym przypadkiem publicystyki salonowej: jej autorzy tak głęboko tkwią w wierze, że tylko im dane jest mieć rację (zawsze), że swoich sądów nie starają się nawet popierać poważną argumentacją. Myślą: "Skoro mam rację i widać to już na pierwszy rzut oka, to po co mam się męczyć szukaniem argumentów? Całą energię poświęcę na wdeptywanie w ziemię tych, których nie lubię.". Jak Lityński pomyślał, tak zrobił.

Już w pierwszym zdaniu swego artykułu działacz postkomunistycznej Lewicy deklaruje, że z Semką najprawdopodobniej dyskutować się nie da ponieważ dołączył do grona tak ohydnych publicystów jak Rybiński i Ziemkiewicz. Pyszne! Lityńskiego brzydzą wymienieni panowie ale nie przeszkadza mu politykowanie w jednej formacji z Barańskimi i Szmaciakami… Ale to dopiero początek. Lityński wyraźnie się rozkręca: po bluzgu pod adresem najzdolniejszych ale niestety niekomunistycznych publicystów postanawia obwieścić czytelnikowi co takiego napisał Semka. I słusznie czyni ponieważ czytelnik to głupie stworzenie i sam by nie doszedł do prawdy, którą niezwykle sprawnie zdemaskuje dla niego pan Jan. W życiu bym nie wpadł na to, że Semka czerpie bez zahamowań i z uśmiechem na buzi z "Protokołów Mędrców Syjonu", "Historii WKP(b) – krótkiego kursu" oraz innych plugawych dzieł antysemicko-stalinowskich. Co prawda czuję pewien niedosyt i nie rozumiem co powstrzymało pana Lityńskiego przed dołączeniem do listy inspirujących Semkę pozycji "Mein Kampfu" ale i tak me wewnętrzne, antysemkowe wzburzenie osiąga już stan krytyczny. Jakiż to padalec z tego krypto-neo-filostalinowca… Od dawna podejrzewałem, że to właśnie takie kreatury budują IV RP i prześladują oświadczeniami lustracyjnymi oraz PITami profesora Geremka! Całe szczęście są jeszcze członkowie PZPR (Publicyści Zjednoczeni Przeciwko Rządowi), którzy nam wszystko objaśnią, naświetlą i wypunktują w sposób kulturalny, elegancki i z zachowaniem szacunku dla tych zaplutych, zawszonych, faszystowskich Rybińskich, Ziemkiewiczów i Semków. Którzy dadzą odpór kłamliwej propagandzie zalewając prawicowe kreatury z prasy oraz rządu niekończącym się strumieniem miłości i tolerancji.
Lityński jest dla Semki łaskawy (czy słusznie?!). Nie dość, że nie przywalił mu "Mein Kampfem" to jeszcze wspaniałomyślnie zauważa, że pewna różnica między pisaniem stalinowskim a jego jednak występuje. Za Stalina teksty a la Semka zabijały lub posyłały za kraty na długie lata (oj, wie pan Lityński co pisze, w końcu osobiście zna autora takich tekstów, niedawnego jubilata, współtowarzysza niedoli partyjnej w UD, UW i PD, pierwszego postkomunistycznego premiera Polski) a dziś Semka jedynie "psuje atmosferę". Atmosferę, którą w pocie czoła przez kilkanaście lat odświeżali nam Bagsik z Gąsiorowskim, Przywieczerski z Mazurem, Vogel z Żemkiem, Blida z Sekułą i wielu, wielu innych herosów czasów przełomu.
Dalej, już po zdemaskowaniu Semki jako stalinowca, który urodził się zbyt późno by pisać teksty przypominające te autorstwa Mazowieckiego, Lityński ciągnie serią z publicystycznego kałasznikowa po "gnojach z IPN" (określenie by Adam Michnik). Wszak nie godzi się by Autorytet miary Geremka składał jakieś oświadczenia na ręce ludzi, "których fachowość, rzetelność i morale stoją pod znakiem zapytania". Prawdę powiada Lityński, Autorytet może składać oświadczenie lustracyjne bez uszczerbku na godności wyłącznie na ręce fachowca co najmniej tak znamienitego jak prezes Kieres (który w razie potrzeby to i owo zamknie w zbiorze zastrzeżonym). Aż się boję pomyśleć, jakie warunki stawiają Państwu Polskiemu autorytety gdy łaskawie zgadzają się złożyć PITa…
I tak prawie do końca tekstu. Obelgi dla tych, którzy nie podzielają pozytywnej oceny postawy Geremka, zachwyty nad mądrością autorytetów (tu Lityński wymienia jeszcze Mazowieckiego, Modzelewskiego i Labudę – swoją drogą autorowi zapewne nie przyjdzie do głowy, że są ludzie dla których wymienieni mogą być "ludźmi o budzącej wątpliwości fachowości, rzetelności i morale" by użyć jego własnego sposobu argumentacji).
W końcu Lityński, już w całkowitym odjeździe, porównuje dzisiejszą walkę z polskim rządem i demokratycznie wybranym parlamentem z walką PRLowskiej opozycji przeciwko reżimowi komunistycznemu. Stwierdza, że sytuacja jest niemal identyczna: wówczas władza była wściekła na Polaków "psujących obraz kraju za granicą" a dziś… Dziś też jest wściekła. A przecież, jak zauważa słusznie (tym razem bez kpiny) Lityński komuniści mieli nieciekawą opinię na zachodzie nie dlatego, że ktoś im tę opinię psuł lecz dlatego, że byli jacy byli. Jednak ze słusznego faktu można wyciągnąć błędny wniosek. I to czyni autor tekstu w Rzepie zakładając, że skoro tak było w przeszłości to tak musi być i dzisiaj. A tak nie jest. Dzisiejsza Polska nie jest PRLem a jej najcięższymi zbrodniami nie są mordy polityczne lecz… przełamanie monopolu środowiska postPZPRowskiego (SLD, PD) na kształtowanie polskich realiów politycznych. Z punktu widzenia niedawnych właścicieli Polski to faktycznie zbrodnia: ludzie Geremka tracą posady w dyplomacji, Polska wstaje z kolan i zaczyna mówić to, co chce powiedzieć a nie to, czego od niej oczekują europejskie potęgi. Z punktu widzenia Geremka, Cimoszewicza, Kwaśniewskiego i ich kumpli z międzynarodówki socjalistycznej...
Na marginesie warto jeszcze dodać, że akurat te środowiska, które dziś wrzeszczą o polskich zbrodniach nie były tymi, które były najbardziej krytyczne wobec PRL i komunizmu. Wręcz przeciwnie. Większość dzisiejszych "obrońców polskiej demokracji" z Niemiec i Francji to eks-komuniści (część w wydaniu stalinowskim, trochę maoistów, sporo trockistów). Dla nich wrogiem nie byli Stalin z Breżniewem lecz "amerykański imperializm" i ten diabeł wcielony Ronald Reagan. Także dlatego porównanie ówczesnych zdarzeń z dzisiejszą szopką musi budzić niesmak.
Do próby nieudolnej argumentacji Lityński przechodzi dopiero w końcowej części tekstu. Gdy już nawymyślał swoim przeciwnikom i oddał cześć jedynie słusznym i obowiązującym autorytetom, postanowił zadbać o pozory prowadzenia merytorycznego dyskursu. Jak to zwykle bywa gdy chcemy argumentować za niesłuszną sprawą, pan Lityński, zaczyna od kłamstwa. Cytat:
Pozostaje oczywiście pytanie, co naprawdę Polsce szkodzi. Czy służył Polsce krzyk o zmarnowanych 16 latach, o tym, że niepodległy kraj rządzony był w sposób tajny przez ubeków i inne ciemne siły? Wolna Polska przedstawiana była jako kraj nieprawości i łajdactwa.

Intencja Lityńskiego jest jasna: wy nam zarzucacie, że nie mogąc wygrać w Polsce przenosimy walkę na teren zagranicy, że w nasze wewnętrzne spory chcemy włączyć obce siły. A przecież wyście robili to samo! Szkalowaliście Polskę jako kraj quasi-totalitarny i nierządem stojący! Ha! Mam was!
Lityński kłamie. Przedstawiciele obecnego układu rządzącego oraz publicyści niekomunistyczni nie latali po zagranicznych redakcjach z donosami na Polskę. Prawicowi deputowani do Parlamentu Europejskiego nie urządzali pokazów jakie w tej chwili dają tam członkowie SLD i PD, nie podżegali deputowanych z Niemiec do obrzucania Polski najohydniejszymi obelgami. Obecna władza gdy jeszcze była opozycją wspierała naszą politykę zagraniczną oraz interes narodowy (przejawiający się między innymi budową dobrego wizerunku kraju) w sposób wyjątkowo lojalny. Pan Lityński twierdząc coś innego daje dowód swojego całkowitego zaślepienia i nienawiści politycznej. W owym przywołanym przeze mnie cytacie (wytłuszczonym zresztą w Rzeczpospolitej) zwraca uwagę jeszcze jeden aspekt: Lityński nawet nie próbuje odpowiedzieć na pytanie czy diagnoza o Polsce rządzonej przez UBeków była słuszna! To go nie obchodzi…

I w końcu Lityński wymienia grzechy główne obecnej Polski. Te grzechy, które usprawiedliwiają geremkową krucjatę przeciwko IV RP. Oto one, wymieniam wszystkie (żeby nie było niedomówień i podejrzeń, że publikuję tylko te śmieszne):

1. Ojciec ministra edukacji prowadzi ożywioną działalność na forum PE, działalność ta spotkała się z naganą władz owej instytucji

2. Syn ojca ministra edukacji wywołuje demonstracje uczniów i nauczycieli a na domiar złego chce wręczyć jakieś odznaczenie ks. Jankowskiemu

3. Członkowie rządu dają wywiady w mediach ks. Ryzyka (skandal! wiadomo, że wolność mediów polega na tym, że wywiadów udziela się wyłącznie Gazecie Wyborczej i TVNowi!)

4. Minister Orzechowski nie lubi teorii Darwina

5. LPR (partia, która z demokratycznego nadania zasiada w Sejmie, zupełnie odwrotnie niż PD…) podobno ma czelność sądzić, że Polska powinna wypowiedzieć "europejski pakt praw człowieka" (co to takiego?)

6. Minister Macierewicz rozbił polski wywiad (skąd wiemy, że rozbił? bo tak napisała niezależna, wolna i przychylna Polsce prasa kremlowska, co innego twierdzą poważne ośrodki analityczne na zachodzie ale co tam one wiedzą?!)

7. Działacze Samoobrony "są jurni także poza granicami kraju"

Tak. To siedem grzechów głównych Polski, to przyczyny dla których postępowa część EUopy ma prawo nas nie lubić. Porażające… Niech każdy z czytelników sam odpowie sobie na pytanie czy owe 7 punktów to faktycznie polskie zbrodnie czy raczej dowód na to, że pan Lityński ma jakiś poważny problem z oceną rzeczywistości.

By zakończyć ten rozrastający się ponad normę pierwszomajowego przedpołudnia tekst pozwolę sobie napisać kilka zdań na temat postaci, która ową polemikę Lityńskiego z Semką wywołała.
Bronisław Geremek, jako człowiek uratowany z holokaustu przez bohaterską, polską rodzinę, ma wobec Polski dług. Bronisław Geremek, jako człowiek który swą energię i niewątpliwe zdolności zainwestował kiedyś w budowę stalinowskiego piekła na polskiej ziemi, ma wobec Polski dług. Bronisław Geremek, jako człowiek, który korzystając z przynależności do PZPR odbywał zagraniczne staże i swobodnie podróżował po świecie gdy przeciętny Polak mógł najwyżej marzyć o tygodniu w Ustrzykach Dolnych, ma wobec Polski dług. Bronisław Geremek, jako człowiek, który w 1981 roku zachęcał władze do rozprawy z Solidarnością i wprowadzenia stanu wojennego (relacja S.Cioska dla STASI), ma wobec Polski dług.
Dług, którego istnienia chyba sobie nie uświadamia lub którego zacząć spłacać nie ma zamiaru.
Widziałem pana Geremka siedzącego w ławach Parlamentu Europejskiego gdy deputowani z Niemiec i Francji wrzeszczeli wrogie Polsce hasła. Pan profesor pęczniał z zadowolenia. Nawet słowem nie przerwał tyrady jakiegoś porąbańca o tym, że w Polsce mamy dyktaturę faszystowsko-stalinowską. Zapytany później przez dziennikarza (K.Skowroński) dlaczego nie prostował tych bredni Geremek odparł, że nie widział potrzeby, że to nie jego rola...
Proszę ocencie sami, mówiąc słowami poety:
"Jest w Ojczyźnie rachunek krzywd
Obca dłoń ich nie przekreśli........."
Tadeusz
Za
http://galba.salon24.pl/index.html
Czas ucieka, dług rośnie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum