Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

MSZ ma kłopot z lustracją

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Pon Gru 20, 2010 12:03 pm    Temat postu: MSZ ma kłopot z lustracją Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/15,581390-MSZ-ma-klopot-z-lustracja.html

MSZ ma kłopot z lustracjąCezary Gmyz , Jarosław Stróżyk , pap 19-12-2010, ostatnia aktualizacja 20-12-2010 06:08
Nie tylko Tomasz Turowski, którego sprawę ujawniła „Rz", będzie miał proces lustracyjny

Posłowie zastanawiają się, dlaczego szef MSZ nie otrzymuje informacji na temat kandydatów od służb specjalnych. Na zdjęciu spotkanie premiera Donalda Tuska i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z ambasadorami w Warszawie w 2009 r.

IPN skierował wniosek do sądu o uznanie kłamcą lustracyjnym ambasadora tytularnego w Moskwie – Tomasza Turowskiego. Jego przeszłość szpiega wywiadu PRL "Rz" ujawniła w sobotę.

Dwa tygodnie temu "Rz" opisała, że szef placówki w Peru ambasador Jarosław Spyra zataił w oświadczeniu fakt, że pracował w SB. Spyra podał się do dymisji. Ale proces na wniosek IPN będzie się wobec niego toczył.

Procesy czekają jeszcze czterech innych dyplomatów.


Dyplomaci z przeszłością

W czwartek warszawski IPN skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o uznanie za kłamcę lustracyjnego Janiny Biernackiej z kancelarii MSZ.

W listopadzie do sądu trafił wniosek IPN wobec Mieczysława Kowalskiego, lustrowanego jako radca ambasady RP w Montevideo.

Od grudnia 2009 r. w warszawskim sądzie czeka na rozpatrzenie wniosek Instytutu o lustrację byłego wiceszefa MSZ i byłego ambasadora w Izraelu Macieja Kozłowskiego.

Według IPN w latach 1965 – 1969 miał on być najpierw kandydatem, a potem tajnym współpracownikiem SB w Krakowie. 66-letni Kozłowski, opozycjonista w PRL, skazany na kilka lat więzienia w tzw. procesie taterników w 1969 r., zaprzecza, by złożył nieprawdziwe oświadczenie.

We wrześniu Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wszczął proces lustracyjny Andrzeja Towpika, byłego wiceszefa MSZ i głównego negocjatora wstąpienia Polski do NATO. Pion lustracyjny IPN podejrzewa, że 71-letni Towpik (ostatnio przedstawiciel RP przy ONZ w Nowym Jorku) zataił w oświadczeniu lustracyjnym fakt, że w latach 80. podjął tajną i świadomą współpracę z wywiadem PRL.

Na pewno nie są to jedyni dyplomaci, którzy w PRL współpracowali ze służbami specjalnymi. Większość z nich jednak uniknie procesów. Zgodnie z ustawą lustracyjną ci, którzy wciąż współpracują ze służbami, mogą w oświadczeniu lustracyjnym skłamać. Nie ponoszą za to odpowiedzialności, jeśli złożą tajną deklarację informującą o współpracy. To, że IPN skierował wniosek do sądu, może świadczyć o tym, iż Turowski tajnej deklaracji nie złożył. A to oznaczałoby, że obecnie nie współpracował z polskimi służbami.


Sprawdzać kandydatów do MSZ

– Minister Sikorski zerwał z dobrą praktyką, że na kluczowe stanowiska w dyplomacji nie mianuje się osób z przeszłością w służbach PRL – krytykuje poseł Karol Karski (PiS), wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Opowiada, że posłowie na posiedzeniach komisji bardzo często spotykają się z kandydaturami osób do wysłania na placówki, które mają za sobą chociażby służbę w PRL-owskiej dyplomacji.

Europoseł Paweł Kowal (Polska Jest Najważniejsza) uważa, że przypadki Spyry i Turowskiego pokazują, jak słaba jest komunikacja szefów służb specjalnych z ministrem spraw zagranicznych.

– Minister przed wysłaniem kogoś na placówkę powinien zasięgać informacji u służb lub chociażby w IPN. Jak widać, tak się nie dzieje – mówi "Rz" Kowal. – A przecież dzięki temu można by uniknąć chociaż niektórych wpadek, które sprawiają kłopoty nie tylko ministrowi Sikorskiemu, ale też naszemu państwu. Jeśli nasz ambasador musi nagle wracać z placówki, to nie świadczy to dobrze o Polsce.

Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Andrzej Halicki (PO) problem bagatelizuje. – W skali całej naszej dyplomacji takich przypadków jest kilka, może kilkanaście – komentuje Halicki. – Niedobrze, że są, ale do końca tego uniknąć się nie da.

Jego zdaniem szef MSZ nie może odpowiadać za to, że ktoś złożył fałszywe oświadczenie na temat swojej przeszłości. Halicki podkreśla, że wyjaśnienia wymaga to, dlaczego kierownictwa MSZ nie ostrzegły służby specjalne.

Poseł SLD Tadeusz Iwiński zaleca ostrożność w ferowaniu wyroków. – Problem byłych ludzi służb specjalnych, którzy teraz służą w naszej dyplomacji, jest niewielki – mówi "Rz".

Jego zdaniem cała sprawa pokazuje, jak krótka jest lista potencjalnych dyplomatów, z których może korzystać szef MSZ. – Mamy bardzo nieliczne kadry. Dlatego niełatwo jest się rozstać z dobrymi fachowcami – uważa Iwiński.

Zbigniew Siemiątkowski, były szef Agencji Wywiadu, wskazuje, że służby nie mają dziś obowiązku zajmowania się sprawdzaniem przeszłości kandydatów do służby dyplomatycznej.

– Nigdzie w ustawie nie ma zapisanego takiego obowiązku – podkreśla. – Oczywiście jest zapis, że o sprawach istotnych dla bezpieczeństwa państwa szef służb ma obowiązek zawiadomić najważniejsze osoby w państwie, ale można ten zapis dość swobodnie interpretować.

Siemiątkowski zaznacza też, że służby nie mają materiałów zgromadzonych przed 1990 r. Te znajdują się dziś w IPN.

– Problem leży po stronie IPN – mówi "Rz" rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Podkreśla, że to Instytut decyduje, kiedy rozpatrzy oświadczenia lustracyjne dyplomatów. Na temat weryfikacji kandydatów przez służby specjalne wypowiadać się nie chciał.

Rzeczpospolita

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Pon Gru 20, 2010 12:10 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/182403,580731-Szpieg--jezuita-i-klamca.html

Szpieg w Watykanie. Dyplomata w RP
Cezary Gmyz 18-12-2010, ostatnia aktualizacja 18-12-2010 14:02
Instytut Pamięci Narodowej skierował wniosek o lustrację ambasadora tytularnego w Moskwie. „Rz” ustaliła, co zataił

Tomasz Turowski był m.in. zakonspirowanym agentem wywiadu PRL w Rzymie. Na zdjęciu pierwszy z lewej jako ambasador RP na Kubie podczas konferencji w 2006 r.

Tomasz Turowski to jedna z najbardziej tajemniczych postaci polskiej dyplomacji. Choć w polityce zagranicznej aktywny jest od lat, niewiele o nim wiadomo. Jako ambasador tytularny w Moskwie był obecny na płycie lotniska Siewiernyj 10 kwietnia, gdzie oczekiwano na przylot Tu-154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Po katastrofie udzielił wywiadu rosyjskim mediom. Jego zdjęcie z tego wywiadu to jedna z nielicznych publicznie dostępnych fotografii Turowskiego.


Lustracyjna wpadka

IPN twierdzi, że Turowski złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. „Oddziałowe Biuro Lustracyjne w Warszawie skierowało do Sądu Okręgowego w Warszawie XVIII Wydziału Karnego wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego w związku z powstałymi wątpliwościami co do zgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego złożonego przez Tomasza Tadeusza Turowskiego” – poinformował wczoraj Instytut na swojej stronie internetowej.

Do czego nie przyznał się dyplomata? Tego IPN ujawnić nie chce. – Istotnie skierowaliśmy taki wniosek. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Wystąpimy z wnioskiem, by sprawa toczyła się z wyłączeniem jawności – mówi „Rz” naczelnik Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Warszawie prokurator Jarosław Skrok.

Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem wyłączenie jawności procesu lustracyjnego w całości jest możliwe jedynie w przypadku, gdy materiał dowodowy zgromadzony w czasach komunistycznych nadal jest chroniony klauzulami tajności.

To, że IPN skierował wniosek lustracyjny do sądu, jednoznacznie świadczy o tym, że Turowski do służby w wywiadzie PRL się nie przyznał.

Teraz grozi mu zakaz zajmowania stanowisk publicznych oraz utrata biernego prawa wyborczego do parlamentu oraz samorządu na okres od trzech do dziesięciu lat.


Numer 9596 w elicie wywiadu

Teczka Turowskiego nie jest dostępna w zbiorach jawnych IPN. Można jedynie przypuszczać, że PRL-owski wywiad zainteresował się nim ze względu na jego duże zdolności językowe. Turowski studiował rusycystykę na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz w Wyższej Szkole Pedagogicznej (dziś Uniwersytet Pedagogiczny).

Zapisy rejestracyjne zachowane w archiwach IPN świadczą, że do współpracy ze służbami specjalnymi został pozyskany jeszcze jako student. Do pracy w wywiadzie wytypował go Wydział XIV Departamentu I – najbardziej elitarna struktura polskiego wywiadu. Osoby zwerbowane przez ten wydział i kierowane do pracy za granicą zwykle były ukadrawiane, czyli stawały się oficerami SB.

Departament I był elitą Służby Bezpieczeństwa. A Wydział XIV – najbardziej zakonspirowaną strukturą w tajnych służbach PRL. Zajmował się wywiadem z pozycji „N”, czyli nielegalnych.

Oficerowie i agentura tej struktury byli też nazywani trzecią linią. Pierwszą linią byli oficerowie pracujący pod przykryciem dyplomatycznym w ambasadach i konsulatach. Drugą linię stanowili agenci ulokowani w przedstawicielstwach polskich firm za granicą, np. w LOT, placówkach Polskiej Akademii Nauk czy centralach handlu zagranicznego. Trzecią linią byli właśnie oficerowie i agenci Wydziału XIV. O ich tożsamości, a nawet istnieniu nie wiedział sam szef rezydentury wywiadu ulokowany w ambasadzie PRL.

Nielegałowie nie korzystali z dyplomatycznych kanałów łączności. Wiadomości do kraju były przekazywane przez własny system łączności radiowej lub przez kurierów. Prawie do końca lat 80. nie posługiwali się pseudonimami, lecz jedynie numerami rejestracyjnymi. Meldunki Tomasza Turowskiego prawie do końca były sygnowane numerem 9596. To ten numer z Samodzielnej Ewidencji Operacyjnej Departamentu I pozwolił jednoznacznie ustalić, że używał go właśnie Tomasz Turowski. Dopiero pod koniec rządów komunistycznych meldunki tego agenta zaczęły być sygnowane obok numeru rejestracyjnego również pseudonimem Orsom.

Głęboka konspiracja wywiadu nielegalnego dotyczyła nie tylko działalności nielegałów za granicą, ale również koordynacji ich poczynań z pozycji centrali. Siedziba Wydziału XIV została ulokowana poza główną siedzibą wywiadu, w willi na warszawskim Służewie, znanej pod kryptonimem „Obiekt Piaski”.

Oficerowie tego wydziału pracujący w centrali w dokumentach służbowych prawie nigdy nie występowali pod prawdziwymi danymi, lecz pod tzw. nazwiskami legalizacyjnymi. Ich tożsamość znali jedynie kolejni naczelnicy Wydziału XIV oraz szefowie Departamentu I. Dostęp do ich danych miało też sowieckie KGB.


Jezuicka tożsamość

W 1975 r. Turowski już jako oficer wywiadu zgłosił się do zakonu jezuitów w Rzymie. Do nowicjatu przyjął go o. Antoni Mruk, który w zakonie był już od roku 1930 (święcenia kapłańskie przyjął w Rzymie w 1947 r.) i uchodził za jednego z najbardziej wpływowych Polaków w Watykanie. Przeżył pięć pontyfikatów. Był ostatnim spowiednikiem Jana Pawła II. Zmarł w ubiegłym roku w wieku 95 lat.

Dla nowicjusza jezuickiego, jakim był wówczas Turowski, nie mogło być lepszej rekomendacji. Perfekcyjna znajomość rosyjskiego sprawiła, że mimo młodego wieku szybko zaczął być dopuszczany do największych tajemnic dotyczących polityki wschodniej Watykanu.

O. Mruk, który w tym czasie był szefem Asystencji Słowiańskiej generała Jezuitów, powierzał Turowskiemu tłumaczenia najbardziej poufnych dokumentów. Ile z tajemnic Watykanu przekazało na Wschód źródło 9596, nie wiadomo. Jego raporty z tego czasu nie są dostępne w zasobie jawnym IPN.

Jeszcze w okresie kleryckim, nie zrywając kontaktu z Rzymem, Turowski zaczął pogłębiać wiedzę o Związku Radzieckim w wyspecjalizowanych ośrodkach jezuickich we Francji. Najpierw w Paryżu, potem w Meudon. W tym czasie nawiązał kontakty ze środowiskiem paryskich „Spotkań”.


Żona zamiast sutanny

W 1986 r., tuż przed zakończeniem dziesięcioletniego okresu poprzedzającego przyjęcie święceń, Turowski zrezygnował z kariery zakonnej. Zrzucił sutannę i się ożenił. Ponieważ nie przyjął święceń, rezygnacja w kręgach kościelnych traktowana była z wyrozumiałością. W tym czasie Wydział III wywiadu PRL, zajmujący się Watykanem z pozycji rezydentury, pozyskał już nowego agenta u jezuitów. Otrzymał pseudonim Russo.

Turowski nadal utrzymywał świetne kontakty z ludźmi Kościoła. Właśnie z tego czasu pochodzą jego jedyne znane meldunki: donosy dotyczące środowiska „Spotkań”. Ich kopie ocalały, bo znalazły się w tzw. materiałach informacyjnych Departa- mentu I, gdzie gromadzono najważniejsze doniesienia od agentury z całego świata. Meldunki sygnowane jako 9596, a potem pseudonimem Orsom pozwalają ustalić jednoznacznie, że źródłem była osoba mająca świetne kontakty wśród jezuitów włoskich i francuskich, obracająca się w kręgu „Spotkań”.


Kariera w dyplomacji

Z akt paszportowych Turowskiego przechowywanych w IPN wynika, że na przełomie lat 80. i 90. sporo podróżował do Związku Radzieckiego.

W 1993 r. rozpoczął pracę w MSZ. W departamencie Europa II (zajmującym się Europą Wschodnią) najpierw był doradcą, potem wicedyrektorem. W 1996 r. wyjechał do ambasady w Moskwie. Tam najpierw pełnił funkcję radcy, potem ministra pełnomocnego. W 2001 r. został ambasadorem na Kubie. – Był wysoko oceniany przez naszych rosyjskich partnerów, o czym wiem drogą nieoficjalną – mówił ówczesny szef MSZ Władysław Bartoszewski, rekomendując Turowskiego na stanowisko ambasadora na Kubie 8 marca 2001 r.

Po objęciu funkcji szefa MSZ przez Radosława Sikorskiego Turowski szybko staje się jedną z jego najbardziej zaufanych osób. Według naszych informacji ma zasadniczy wpływ na proces zbliżenia polsko-rosyjskiego. Jednym z ostatnich zadań Turowskiego był udział w przygotowaniach wizyt Donalda Tuska, a potem Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. W ostatnim czasie zajmował się też projektem, który miał doprowadzić do powstania wspólnego dokumentu patriarchatu moskiewskiego oraz episkopatu Polski poświęconego polsko-rosyjskiemu pojednaniu.

Ze względu na jego rzymską przeszłość jego nazwisko zarówno w centrali MSZ, jaki i w Rzymie zaczyna być wymieniane jako tego, który ma zastąpić Hannę Suchocką w roli ambasadora przy Stolicy Apostolskiej. Uchodzi za najpoważniejszego, obok polskiego ambasadora w Paryżu Tomasza Orłowskiego, kandydata na to stanowisko.

Nie udało nam się uzyskać wypowiedzi Turowskiego. Osoba, która odebrała jego komórkę, stwierdziła, że to pomyłka.

MSZ jest sprawą zaskoczone.

– Nie chcemy wykonywać gwałtownych ruchów, pan Turowski i tak właśnie kończy misję w Moskwie – mówi „Rz” Marcin Bosacki, rzecznik resortu.

Posłuchaj wywiadu z ambasadorem Turowskim na temat katastrofy smoleńskiej w rosyjskim radiu online Finam.fm:

http://www.rp.pl/artykul/182403,580731-Szpieg--jezuita-i-klamca.html


Lub przeczytaj na stronie internetowej radia www.finam.fm

Rzeczpospolita

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum