Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ZAMILCZANE książki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Mar 02, 2007 11:14 am    Temat postu: ZAMILCZANE książki Odpowiedz z cytatem

http://www.polskieradio.pl/media/przemilczane/artykul.aspx?id=0


Lektura non grata



Książki, które odsłaniają kulisy najnowszej historii Polski, nie mogą się przebić przez zmowę milczenia krytyków i trafić do szerszego grona odbiorców.



Te książki miały wywołać rewolucję. Nie tylko na księgarskim rynku, ale także w mentalności przeciętnego Polaka i w jego sposobie pojmowania historii – a zwłaszcza ostatniego okresu PRL-u. Zwracają uwagę na mechanizmy rządzące polską transformacją ustrojową na przełomie lat 80. i 90. oraz przedstawiają prawdziwe życiorysy osób, które w tym procesie odegrały główne role. Dzięki wszystkim przywołanym wydarzeniom, relacjom świadków i odtajnionym dokumentom, odsłania się prawda, której dotychczas nie uczono w podręcznikach historii. Niestety – mimo bogatej bazy faktograficznej i informacji "z pierwszej ręki" – książki opisujące prawdę o najnowszych wydarzeniach wciąż nie mogą przebić się przez mur obojętności krytyków literackich i dotrzeć do szerszego grona czytelników. Dlatego ujawniona w nich prawda dla przeciętnego Polaka ciągle pozostaje nieznana.



Tajemnica "zbrodni stulecia"

W październiku 2005 r. – nakładem wydawnictwa "Rosner i Wspólnicy" ukazała się książka "Kto naprawdę Go zabił?" Jej autor – Wojciech Sumliński (znany dziennikarz "Wprost") – na ponad dwustu stronach zawarł efekty kilkuletniego śledztwa dziennikarskiego, którego przedmiotem było uprowadzenie i zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki w październiku 1984 r. Autor przyjął znaną metodę reportera śledczego. Najpierw zaznajomił czytelnika z oficjalną, znaną do dziś wersją zbrodni przyjętą i ogłoszoną w 1985 r. podczas tzw. procesu toruńskiego. Potem, w kolejnych rozdziałach, punkt po punkcie, szczegół po szczególe, obala oficjalną wersję morderstwa.



Z wywodu przedstawionego przez dziennikarza wynika, że cała zbrodnia została w najdrobniejszych szczegółach wyreżyserowana przez kierownictwo MSW, zaakceptowana przez generała Kiszczaka, a wykonana za aprobatą Wojciecha Jaruzelskiego. Sumliński dowodzi, że plan działań wobec kapelana "Solidarności" zakładał zwerbowanie go na agenta SB i osadzenie w Watykanie, w otoczeniu Jana Pawła II. Plan alternatywny przyjęty na wypadek niepowodzenia (gdyby Popiełuszko mimo tortur nie podpisał "lojalki") nakazywał zamordowanie księdza i obarczenie za to odpowiedzialnością wyimaginowanej grupy opozycyjnej. Propaganda miała stwierdzić, że tajne bojówki "Solidarności" zamordowały kapłana, aby obarczyć za to odpowiedzialnością władze. Z tego powodu SB miała później przystąpić do wielkiej rozprawy z opozycją i dokonać masowych aresztowań działaczy "Solidarności". Dlaczego ten plan się nie powiódł?



Sumliński twierdzi, że pozorna gra MSW, polegająca na wszczęciu wyreżyserowanego śledztwa, aresztowanie trzech esbeków, skompromitowanie Adama Pietruszki i początek procesu dodały komunistycznym władzom wiarygodności w oczach społeczeństwa. Dzięki temu, przedstawiciele tzw. opozycji koncesjonowanej zaczęli domagać się rozmów z władzą i wymuszenia na niej ustępstw. Jaruzelski i Kiszczak uwiarygodnili się, doprowadzając do śledztwa i procesu, w wyniku którego trzej esbecy trafili za kratki. Potem generałowie mogli mówić, że państwo wymierzyło zbrodniarzom zasłużoną karę. I z tak uwiarygodnioną władzą, w 1988 i 1989 r. opozycjoniści toczyli polityczne negocjacje przy Okrągłym Stole.


"To jest cała prawda, którą dotychczas znamy o tej zbrodni, ale prawda niewygodna, bo dowodzi, że zamordowanie księdza Jerzego było całkowicie wyreżyserowane przez komunistyczne władze" – uważa Wojciech Sumlinski. "Dzięki tej zbrodni władcy PRL-u realizowali swój plan, którego zwieńczeniem był okrągły stół i transformacja ustrojowa pozwalająca komunistom na zachowanie wielu przywilejów w nowej Polsce".


Dziennikarz odkrywał zbrodnicze mechanizmy bezpieki, które towarzyszyły procesowi transformacji ustrojowej. Wspomina o osobach, które chciały poznać prawdę i ginęły w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Wiemy, że podobnie kończyło się życie innych osób, które znały mroczne tajemnice PRL-u. Najgłośniejszym takim przypadkiem były zabójstwa generała Fonkowicza, oraz małżeństwa Jaroszewiczów. Dowiadujemy się również, że dokumenty, które mogły pomóc wyjaśnieniu sprawy w nieznanych okolicznościach zaginęły i spłonęły. Z tych samych powodów nie ma dokumentów dotyczących zamordowania księdza Zycha.



Autor opisuje również szokujące kariery ludzi, którzy do 1984 r. donosili SB na kapłana, a po 1989 r. robili błyskotliwe kariery. Podaje przykład kryminalisty, który później był jedną z głównych postaci warszawskiego świata przestępczego. Czytelnikowi nasuwa się wniosek, że bezpieka wynagrodziła każdemu z donosicieli współpracę. Wniosek ten potwierdziło w roku 2006 ujawnienie agenturalnej przeszłości księdza Michała Czajkowskiego, który do 1984 r. donosił na "kapelana Solidarności", a później był cenionym autorytetem moralnym, wykładowcą i komentatorem spraw kościelnych.


Mozolnie odsłaniając prawdę, Sumliński odkrył, że śledztwo i wyrok było jedną wielką mistyfikacją. Nie jest prawdą, że sprawcy zabójstwa zostali skazani w procesie toruńskim – mówi. W rzeczywistości, w tuszowanie prawdy o zbrodni zaangażowanych było wiele postaci z tzw. elit postkomunistycznej Polski. Dziennikarz ujawnia wiele nazwisk osób, które zadbały o to, aby prawda nie ujrzała światła dziennego. Jedną z nich był Jan Maria Rokita – dziś lider Platformy Obywatelskiej. Co znamienne: Rokita ani raz publicznie nie odniósł się do informacji Sumlińskiego.


Lektura "Kto naprawdę Go zabił?" prowadzi do konkluzji, że zamordowanie kapelana "Solidarności" było cyniczną grą bezpieki, obliczona na korzyści polityczne. Gra ta doprowadziła do podziału "Solidarności" i wyodrębnienia z niej frakcji skłonnej do negocjacji z władzą (reprezentowali ją Mazowiecki, Geremek i inni). Dzięki tym ludziom doszło do obrad Okrągłego Stołu i transformacji ustrojowej. Jak jednak zauważa autor, osoby, które od 1984 r. najgłośniej domagały się rokowań z komunistami, w III RP pełniły ważne funkcje polityczne. Płynie z tego wniosek, że III RP i całą transformację zbudowano na kłamstwie i zbrodni. Wersja oficjalna o ugodowych komunistach jest więc bardzo daleka od prawdy.



Tajna historia Polski

Ten sam wniosek płynie z lektury serii "Tajna historia Polski", której autorem jest Henryk Piecuch – pisarz, dziennikarz, dawniej pułkownik Wojsk Ochrony Pogranicza. Spośród wielu książek Piecucha, najbardziej istotne są dwie, "Byłem gorylem Jaruzelskiego" i "Pożoga. W. Jaruzelski nigdy tego nie powie". Piecuch zajął się tam metodami pracy bezpieki z ostatniego okresu PRL. Szczególnie ciekawe są wydarzenia z okresu transformacji ustrojowej. Piecuch przyjrzał się kulisom reformy w MSW dokonanej przez Kiszczaka, bezprawnym działaniom cywilnych i wojskowych specsłużb: operacjom "Zalew", "Żelazo", "Kurierzy" i innym. Poprzez zachowanie chronologii wydarzeń i opisy politycznych realiów, doprowadza czytelnika aż do afery FOZZ-u, udowadniając, że ta afera nie była kryminalnym wybrykiem grupki oszustów lecz wcześniej zaplanowaną i precyzyjnie przygotowaną grą, której celem była kradzież gigantycznej ilości państwowych pieniędzy. Za wszystkim – udowadnia Piecuch – stały najważniejsze osoby wojskowych służb specjalnych. Zaś wykonawcy sprawy FOZZ byli pionkami, którzy odegrali rolę powierzoną im przez zleceniodawców ze służb specjalnych.


Gdyby otworzyć archiwa służb specjalnych to okazałoby się, że historię Polski trzeba napisać od nowa – uważa Piecuch. On sam twierdzi, że transformacja ustrojowa została wyreżyserowana w taki sposób, aby komuniści formalnie oddali władzę, jednak zachowali wpływy. Tymczasem w gospodarce, finansach i biznesie główne rolę nadal odgrywają dawni prominenci bezpieki. Autor "Tajnej Historii Polski" zwraca również uwagę, że większość afer gospodarczych III RP nosiła znamiona działań operacyjnych SB i II Zarządu Sztabu Generalnego, zaś ich sprawcami byli ludzie związani wcześniej ze służbami.


Dla zrozumienia kulisów transformacji niezbędne są spisane przez Piecucha wspomnienia gen. Władysława Pożogi – szefa Służby Wywiadu i Kontrwywiadu MSW i płk Artura Gotówki – szefa ochrony osobistej gen. Jaruzelskiego. Wczytując się w ich wspomnienia, można się dowiedzieć, że generałowie, przygotowując rozmowy przy okrągłym stole i w Magdalence zadbali o to, aby zaprosić przede wszystkim tych opozycjonistów, którzy zarejestrowani byli jako ich agenci. Dzięki temu mogli kontrolować obrady i zniweczyć starania tych członków „Solidarności”, którzy mieli własne pomysły i poglądy. Dzięki agentom reprezentującym opozycję, komuniści mieli gwarancję, że ich rozmówcy poprą ich najważniejsze działania. W taki oto sposób udało się pomyślnie dla władz przeprowadzić negocjacje i otworzyć nowy rozdział historii Polski.



Kulisy afery FOZZ

Mechanizmy polityczne przełomu lat 80. i 90. znakomicie przedstawia również książka „Via Bank i FOZZ” autorstwa Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy. Książka opisuje ciekawy wątek afery FOZZ: torpedowanie śledztwa przeciwko osobom odpowiedzialnym za tą ekonomiczną zbrodnię. Z lektury dowiadujemy się o tym w jaki sposób krok po kroku uniemożliwiano działanie Michałowi Falzmannowi – inspektorowi NIK, który próbował dowiedzieć się gdzie się znajdują ukradzione miliardy. Poznajemy również niemoc i bezwład organów ścigania, które udawały, że zajmują się sprawą. Autorzy wskazują, że nieskuteczność organów ścigania brała się stąd, że ważni dygnitarze III RP sami byli uwikłani w FOZZ. Leszek Balcerowicz jako minister finansów aprobował działania Funduszu, Dariusz Rosati (wraz z Dariuszem Przywieczerskim) wchodził w skład jego Rady Nadzorczej. Janusz Sawicki i Wojciech Misiąg – wówczas podsekretarze stanu w Ministerstwie Finansów – mieli nadzorować m.in. FOZZ (przywołany w książce raport NIK wskazuje personalnie winę tych osób). Jan Krzysztof Bielecki jako premier nie był zainteresowany wyjaśnieniem sprawy (świadczą o tym zachowane notatki M. Falzmanna).


Książka Przystawy i Dakowskiego została wydana w 1992 r. Autorzy nie mogli wówczas przypuszczać, że czołowi reprezentanci polskiej finansjery wskazani przez nich jako współwinni afery zrobią oszałamiające kariery w kolejnych latach. Dariusz Rosati był przez lata ministrem spraw zagranicznych RP. Jan Krzysztof Bielecki został prezesem zarządu PKO SA – jednego z największych polskich banków. Leszek Balcerowicz pod koniec lat 90. ponownie piastował stanowisko ministra finansów, a później szefa NBP. Wskazywano go jako kandydata na szefa Banku Światowego.


Z lektury książki "Via Bank i FOZZ" można domyślać się, że cała afera była całkowicie wyreżyserowana przez komunistyczne służby specjalne. Dowodzi tego ujawniona w latach 90. agenturalna przeszłość głównych rozgrywających w aferze. Prezes FOZZ – Grzegorz Żemek był kadrowym oficerem II Zarządu Sztabu Generalnego (później przemianowanego na Wojskowe Służby Informacyjne). Agentami służb specjalnych byli również Dariusz Przywieczerski i Dariusz Rosati, co wyszło na jaw wiele lat później. Udział specsłużb w aferze widać również w niemocy organów ścigania, które przez lata nie potrafiły i nie chciały wyjaśnić całej sprawy.


Kto lepiej wczyta się w tą książkę, ten zauważy, że opisuje ona mechanizm, który był i nadal jest jedną z głównych patologii polskiego życia: niezrozumiałe przepisy finansowe, które można interpretować na dziesiątki sposobów i dzięki temu mieć możliwość nacisku na biznesmenów (pokazał to znakomicie przykład Romana Kluski). Tę samą niejasność prawną można wykorzystywać do tego, aby umorzyć śledztwa i chronić aferzystów. Autorzy książki przytaczają tutaj oficjalne pisma Jerzego Dzierżyńskiego – likwidatora FOZZ. Wynika z nich, że likwidator sam gubił się w niezrozumiałych przepisach dotyczących funduszu.


Kto głębiej wczyta się w książkę "Via Bank i FOZZ" ten dostrzeże duże podobieństwa między tą aferą, a późniejszymi, podobnymi do niej: rublową, dolarową, czy alkoholową. Wszystkie te kryminalne sprawy mają wspólny mianownik: były możliwe dzięki niejasnym przepisom, brakowi kontroli państwowej i powiązaniom bohaterów ze służbami specjalnymi PRL-u. Te same mechanizmy wyszły na jaw przy późniejszych aferach – zwłaszcza przy Orlengate.



Głosy sprzeciwu

Prawda przedstawiana przez dziennikarzy nie była mile widziana. Henryk Piecuch wielokrotnie był wzywany do UOP na rozmowy. Tam nakłaniano go, aby zaprzestał pisania książek o kulisach tajnych służb. Książka o FOZZ została przez jednego z recenzentów przedstawiona jako "spiskowa teoria dziejów" i wyśmiana bez żadnych merytorycznych argumentów. Książkę Sumlińskiego najbardziej zaatakowały dwie osoby. Pierwszą był… Waldemar Chrostowski – kierowca księdza Popiełuszki zdemaskowany przez dziennikarza jako agent SB o pseudonimie "Desperat", który został opłacony za pomoc w zabójstwie. W liście do "Wprost", Chrostowski nazwał jego informacje i artykuły „dziennikarskim gangsteryzmem”. Kilka dni później, w październiku 2005 r., w wypowiedzi dla TVN, prokurator Przemysław Piątek stwierdził, że dziennikarz mataczył. "Łatwo jest bezpodstawnie zarzucać komuś matactwo i próbę fałszowania historii. Trudniej jest dociekać prawdy – zwłaszcza tej bolesnej i wstydliwej" – odpowiada Sumliński. Do dziś, na wielu konferencjach prasowych, prokurator Piątek nie był w stanie wskazać ani jednej nieprawdziwej informacji w książce "Kto naprawdę Go zabił?".



Czarna karta historii


Pierwsze książki Henryka Piecucha cieszyły się wielkim uznaniem krytyków i wielkim powodzeniem wśród czytelników. Jednak wspomniane wyżej trzy tytuły już nie spotkały się z takim entuzjazmem. Odpowiedzią na tą zagadkę może być tematyka książek. Pierwsze dzieła Piecucha dotyczyły spraw z wcześniejszego okresu komunizmu: zwłaszcza lat 40 i 50. Jednak już od czasu gomułkowskiej "odwilży" tamta epoka była napiętnowany i wskazana jako "okres błędów i wypaczeń". Z milczeniem recenzentów spotykają się natomiast te książki, które dotyczą spraw od 1984 r. i pozwalają lepiej zrozumieć wszelkie okoliczności – zwłaszcza zakulisowe – transformacji ustrojowej, jej prawdziwego przebiegu i politycznych konsekwencji.



O podobnych mechanizmach mówią również książki Sumlińskiego oraz Przystawy i Dakowskiego. Zawierają one prawdę wynikającą z rzetelnej pracy dziennikarskiej, popartej ważnymi dokumentami i analizami. Jest to jednak prawda niewygodna dla wielu wpływowych osobistości i dlatego wokół tych książek wciąż panuje zmowa milczenia. Tę zmowę trzeba jednak koniecznie przerwać i wyjaśnić wszelkie aspekty historii najnowszej. Bo tylko znajomość prawdy może nam pozwolić uniknąć błędów w przyszłości.



Leszek Szymowski

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum