|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Witja Weteran Forum
Dołączył: 23 Paź 2007 Posty: 5319
|
Wysłany: Sob Mar 05, 2011 1:02 pm Temat postu: prof. Ryszard Terlecki; IPN pod polityczną gilotyną |
|
|
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110305&typ=my&id=my01.txt
NASZ DZIENNIK Sobota-Niedziela, 5-6 marca 2011, Nr 53 (3984)
"Wrogom IPN nie uda się już operacja "zalania betonem archiwów", będą mogli zaledwie domagać się ograniczenia dostępu do dokumentów badaczom spoza Instytutu, tak aby kontrolować "prawomyślność" historycznych publikacji
IPN pod polityczną gilotyną
Prof. Ryszard Terlecki
Instytut Pamięci Narodowej stał się celem politycznej operacji prowadzącej do jego ubezwłasnowolnienia i poddania politycznej presji. Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, przy poparciu lewicy, chcą z Instytutu uczynić poprawną politycznie placówkę zajmującą się przykrawaniem patriotycznych wzruszeń do poziomu mdłych akademii "ku czci" zasłużonych przedstawicieli obozu władzy. Historia potrzebna jest tylko na tyle, na ile służy interesom rządzących, reszta jest szkodliwa dla ideologii "tu i teraz". Agenci bezpieki i ich wpływowi obrońcy będą mogli wreszcie odetchnąć z ulgą.
Instytut Pamięci Narodowej uważany jest za instytucję, której powołanie należy do najważniejszych osiągnięć III Rzeczypospolitej. Nie tylko dlatego, że przejął od służb specjalnych (konkretnie: od Urzędu Ochrony Państwa) gigantyczne archiwum komunistycznej bezpieki, a następnie je uporządkował, zinwentaryzował i udostępnił polskiej opinii publicznej. Także dlatego, że umożliwił - przynajmniej częściowe - oczyszczanie życia publicznego z najgroźniejszej pozostałości totalitarnego reżimu: agentury Służby Bezpieczeństwa, będącej częścią machiny sowieckiej władzy nad satelicką PRL. Ujawnienie przynajmniej niektórych donosicieli UB i SB umożliwiło przecięcie wielu ukrytych powiązań paraliżujących wolność życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego w niepodległej Polsce. Inna rzecz, że ten proces, rozpoczęty zbyt późno, narażony na opór wpływowego lobby obrońców agentów i wciąż niedoprowadzony do stanu zadowalającego, z racji upływu lat, powoli ze sfery rozliczeń prawnych przenosi się w sferę historycznych badań i odkryć.
W trosce o historyczną świadomość
Ale zasługi IPN nie ograniczają się do umożliwiania i przeprowadzania lustracji. Instytut skupił wielu znakomitych historyków dziejów najnowszych, stając się najważniejszą placówką badań nad historią Polski w drugiej połowie XX wieku. Ogromny postęp w tej dziedzinie dokonał się szczególnie w okresie prezesury śp. prof. Janusza Kurtyki. Świadczą o tym setki naukowych monografii, artykułów umieszczonych w stojących na najwyższym poziomie czasopismach IPN, wydawnictw źródłowych, biografii i albumów. Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, Instytut odegrał ogromną rolę w kształtowaniu i popularyzowaniu polskiej polityki historycznej, upowszechnianiu wiedzy o totalitarnym charakterze reżimu komunistycznego, budowaniu świadomości historycznej pokolenia dorastającego już w okresie niepodległej Polski.
Tym zadaniom służyła szeroka praca edukacyjna i popularyzatorska. Nie sposób wymienić ani zliczyć tysięcy wykładów i prelekcji, odbywanych na uczelniach i w szkołach średnich, kursów dla nauczycieli, wystaw i okolicznościowych akademii, filmów i audycji radiowych, wreszcie publikacji prasowych, często cyklicznych, ukazujących się w najważniejszych polskich dziennikach i tygodnikach. Można śmiało powiedzieć, że Biuro Edukacji Publicznej, stanowiące ważną część IPN, dokonało dzieła, które przez dziesięciolecia będzie owocować znacznie wyższym poziomem wiedzy obywatelskiej i historycznej Polaków.
Niewygodna prawda
W Polsce, jak zresztą niemal wszędzie w Europie i na świecie, najnowsza historia jest przedmiotem nie tylko naukowych polemik, ale i politycznych sporów. Instytut Pamięci Narodowej działał na obszarze niesłychanie drażliwym. W ciągu ostatnich dwudziestu lat w polskim życiu publicznym znaczące miejsce zdobyły ugrupowania wywodzące się z PRL-owskiego establishmentu władzy, a także poszukujące w nim sojusznika w walce o wpływy i majątki. Rzetelne badania nad niedawną przeszłością stały się dla nich niewygodne i bolesne, szczególnie gdy okazywało się, że ważne osobistości życia publicznego mają na sumieniu mroczne epizody współpracy z komunistyczną bezpieką.
Szybko powstał wspólny front przeciwników IPN skupiający zarówno byłych donosicieli, starających się ukryć swoją przeszłość, jak i ich politycznych obrońców, drżących przed kompromitacją swoich środowisk i partii. Wraz z naukowymi i edukacyjnymi sukcesami IPN nasilała się bezpardonowa nagonka na jego twórców i pracowników. Obiektem ataków stały się nie tylko publikacje ujawniające trudną prawdę o biografiach niektórych polityków, dziennikarzy, artystów czy uczonych, ale także wszczynane przez IPN śledztwa przeciwko funkcjonariuszom i przywódcom reżimu oskarżonym o popełnienie zbrodni.
W tej kampanii oszczerstw, pomówień, przeinaczeń, a często zwykłych kłamstw brali udział zarówno politycy, jak i nasłani dziennikarze, a także - co było zaskoczeniem dla opinii publicznej - liczni przedstawiciele środowisk akademickich. Na uczelniach starano się wywołać histerię strachu, twierdząc, że skoro wielu naukowców w czasach komuny wyjeżdżało na Zachód i przy okazji otrzymania paszportu było poddawanych upokarzającym rozmowom z funkcjonariuszami SB, to wszyscy oni mogą zostać teraz oskarżeni o podjęcie się roli tajnego współpracownika. Oczywiście była to cyniczna manipulacja, ponieważ ogromna większość tych rozmów miała dla bezpieki znaczenia jedynie "profilaktyczne", a ci, którzy zgodzili się współpracować, donosili na kolegów, podwładnych, przełożonych, a często nawet na przyjaciół, oraz otrzymywali za to rozmaite korzyści i przywileje, doskonale wiedzieli, jaką wykonują profesję.
Kagańcowa ustawa
Ataki na IPN koncentrowały się na jego prezesie, prof. Januszu Kurtyce. Obóz obecnej władzy, który kilka lat wcześniej popierał jego kandydaturę, teraz panicznie obawiał się powtórnej kadencji na stanowisku prezesa IPN. Przygotowano ustawę, która miała temu zapobiec. Prezesa IPN miała odtąd wybierać zwykła większość sejmowa, a jego kandydaturę zgłaszać nowa Rada IPN wyłoniona - również w drodze głosowań w Sejmie i Senacie - przez rządzącą partię. Dodatkowo przyszły prezes został tej radzie podporządkowany, co całkowicie zmieniało dotychczasowy zakres jego samodzielności. Ustawa została uchwalona w pierwszych dniach kwietnia zeszłego roku. Ostatni raz spotkałem prezesa Janusza Kurtykę, gdy wychodził z gmachu Senatu, po przyjęciu tej ustawy. Był poważny i stanowczy. - Będziemy walczyć do końca - powiedział. Dwa dni później zginął pod Smoleńskiem.
Po jego śmierci wykonanie ustawy ślimaczyło się, bo dla obozu władzy sprawa przejęcia IPN przestała być tak dramatycznie pilna, a tymczasowe kierowanie Instytutem przejął historyk kojarzony z Polskim Stronnictwem Ludowym. Dopiero obecnie procedury wprowadzania w życie ustawy dobiegają końca i parlament wyłania Radę Instytutu, która ogłosi konkurs i spośród zgłoszonych osób wybierze i przedstawi Sejmowi kandydata na prezesa IPN. Wszystko wskazuje na to, że w historii Instytutu rozpocznie się nowa epoka politycznej poprawności i unikania "trudnych tematów".
Nie ma wolności bez pamięci
Jaka przyszłość czeka IPN? Jedno wydaje się pewne: jego wrogom nie uda się już operacja "zalania betonem archiwów", której chcieli jeszcze dziesięć lat temu. Będą mogli zaledwie domagać się ograniczenia dostępu do dokumentów badaczom spoza Instytutu, tak aby kontrolować "prawomyślność" historycznych publikacji. Z pewnością zredukowana zostanie popularyzatorska i edukacyjna aktywność IPN, a znaczna część funduszy na badania trafi do rąk autorów zajmujących się "odbrązowianiem" historii Polski, tropieniem polskiego "nacjonalizmu i ksenofobii", szukaniem lekarstwa na "patriotyczną histerię", udowadnianiem, że historia niczego nie uczy i jest nudna, a liczy się "tu i teraz", ewentualnie trzeba "wybierać przyszłość". Taka działalność "odzyskanego" IPN będzie idealnie pasować do polityki ministerstwa edukacji bardzo troszczącego się o ograniczenie nauczania historii, szczególnie historii najnowszej, w szkołach średnich.
Co na to można poradzić? Rozwiązanie jest proste. Rządząca większość, zabiegając o polityczną kontrolę nad IPN, przyjęła ustawę zakładającą, że ta większość będzie trwać wiecznie. Ujawniła się tutaj arogancja i pycha władzy. Demokracja ma to do siebie, że to wyborcy decydują, komu powierzyć los swojego państwa. Wystarczy więc uzyskać inną większość w parlamencie, aby Instytut uwolnić od nacisków antylustracyjnego lobby, przywrócić swobodę badań naukowych i pozwolić na wznowienie edukacyjnej ofensywy na rzecz upowszechnienia rzetelnej wiedzy o niedawnej przeszłości.
Autor jest historykiem, posłem PiS, byłym dyrektorem krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej." |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|