Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Warto przeczytać

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pon Maj 16, 2011 9:44 pm    Temat postu: Warto przeczytać Odpowiedz z cytatem

Na swojej stronie Internetowej Pan Stanisław Michalkiewicz zamieszcza felieton pt. "Rosnąca aktualność antykomunizmu"
Cytat:
Rosnąca aktualność antykomunizmu

Artykuł • miesięcznik „W naszej rodzinie” • 16 maja 2011

Niedawno byłem w Krakowie, gdzie studenci zorganizowali debatę poświęconą twórczości Józefa Mackiewicza. Józef Mackiewicz słabo w Polsce znany, był jednym z trzech największych polskich pisarzy XX wieku. Ta trójka, to - moim zdaniem - Juliusz Kaden-Bandrowski, Józef Mackiewicz i Stanisław Rembek. Inni wielcy, albo za takich uznani, są wtórni, łącznie z Witoldem Gombrowiczem, który może dorównałby Kadenowi, na którym się wzoruje, gdyby się tak nie mizdrzył do Salonu. Wróćmy jednak do Mackiewicza.

Mówiąc o nim na spotkaniu przytoczyłem opinię Grzegorza Eberharda, że jest to „pisarz dla dorosłych”. Nie chodzi przy tym o wiek metrykalny, bo nie ma on nic do rzeczy. Dorosłość w tym przypadku polega na umiejętności samodzielnego myślenia, a nie na powtarzaniu po kimś innym. Ludzi w tym znaczeniu dorosłych nie ma w Polsce wielu i stąd kariera rozmaitych Adamów Michników, którzy informują rozmaite biedne, również posiwiałe w swoim infantylizmie dzieci, co akurat myślą. Gdyby tak - nie daj Boże - zepsuł się im telefon komórkowy, to tysiące „młodych, wykształconych, z wielkich miast” nie miałoby pojęcia, co właściwie myślą. I to jest właśnie jedna z przyczyn, dla których Józef Mackiewicz nie jest w Polsce znany - bo środowisko „Gazety Wyborczej” zionie doń nieprzejednaną, zoologiczną nienawiścią.

Właśnie ta okoliczność skłoniła mnie do postawienia pytania, czy przewodnia idea Józefa Mackiewicza, jaką jest bezkompromisowy antykomunizm, ma dziś znaczenie wyłącznie historyczne, czy też nadal jest aktualna. Gdyby bowiem uznać, że antykomunizm należałoby dzisiaj wstawić do lamusa, trudno byłoby wytłumaczyć, a nawet w ogóle znaleźć przyczynę tej zimnej nienawiści, jaką do autora „Drogi donikąd” i „Nie trzeba głośno mówić” zionie michnikowszczyzna, to znaczy - te wszystkie stalinięta, fejginięta i humerczęta. Ta nienawiść, ścigająca autora „Lewej wolnej” i „Zwycięstwa prowokacji” aż za grób, pokazuje nam, że przewodnia idea autora „Sprawy pułkownika Miasojedowa” musi być nie tylko nadal aktualna, ale w dodatku - postrzegana przez michnikowszczyznę jako poważne zagrożenie. Tak bowiem nie nienawidzi się eksponatu z lamusa. Tak się nienawidzi śmiertelnego wroga.

Józef Mackiewicz pytany o narodowość odpowiadał: „antykomunista”. Uważał bowiem, że wszelkie narodowe priorytety powinny ustąpić przed priorytetem najważniejszym, jakim jest zniszczenie komunizmu. Komunizm bowiem nie podbija narodów - jak to czynili dotychczasowi napastnicy. Komunizm podbijając narody, nieodwracalnie je niszczy, zaszczepiając im pierwiastki rozkładu. Stąd też rozróżnienie, jakie Mackiewicz przeprowadził między okupacją niemiecką, a okupacją sowiecką: „Niemcy robią z nas bohaterów, a sowieci robią z nas gówno”.

No dobrze - ale co to właściwie jest, ten cały komunizm? Powiadają: pokaż mi swego wroga, a powiem ci, kim jesteś. Toteż i komunizm najłatwiej zdefiniować poprzez pokazanie, z kim, a właściwie - z czym walczy, co uważa za swego największego wroga. Jako ideologia, komunizm - jak sama nazwa wskazuje - skierowany jest na zniszczenie własności prywatnej. Ona bowiem jest gwarancją autonomii jednostki względem władzy - a komunizm nie toleruje niczyjej autonomii. Komunizm bowiem walczy z wolnością, którą uważa już nawet nie za przeżytek, a za przeszkodę na drodze ku nowemu, wspaniałemu światu, kiedy już „związek nasz bratni ogarnie ludzki ród” - i nastąpi koniec historii. Ludzka wolność tylko by ten marsz opóźniała, więc potrzeba tu ona, jak psu piąta noga. Ale nie to jest najpoważniejszym zarzutem wobec wolności. Według komunistów bowiem wolność jest produktem ignorancji - nieznajomości obiektywnych praw dziejowych, którym, z racji ich obiektywnego charakteru, jednostka może się tylko podporządkować. Na żadną zatem „wolność” nie ma tu miejsca, a domaganie się jej jest rodzajem wierzgania przeciwko ościeniowi. W marszu ku świetlanej przyszłości nie ma co tracić czasu na przekonywania każdego z osobna; dlatego narzędziem zmiany świadomości jest masowa indoktrynacja wspomagana terrorem. Nieubłagane prawa dziejowe muszą być przyjęte powszechnie i bez najmniejszych zastrzeżeń, dlatego też przekaz ten nie może być zakłócany przez żadne przekazy odmienne. A ponieważ najdoskonalszym interpretatorem nieubłaganych praw dziejowych i sposobów doraźnego ich aplikowania w konkretnych sytuacjach jest Partia - to komunizm nie może tolerować żadnych innych źródeł Prawdy - z religią i Kościołem na czele. Terror i kłamstwo, które Józef Mackiewicz słusznie uważał za immanentne cechy komunizmu, nie są celem samym w sobie. One są tylko narzędziem i wobec zasadniczych celów mają charakter służebny.

4 czerwca 1989 roku pani Joanna Szczepkowska powiedziała w telewizji, że ma dla nas dobrą wiadomość: dzisiaj właśnie upadł komunizm. Już wkrótce jej komunikat został opatrzony paradoksalną pointą; przywódca owych, właśnie „upadłych” komunistów, generał Jaruzelski, został prezydentem państwa. Dlatego chyba więcej racji ma prof. Bogusław Wolniewicz, kiedy mówi, że komunizm wcale nie upadł, że komunizm tylko mutuje, to znaczy - zmienia swoją formę, nie zmieniając istoty. Bo znana nam dotychczas moskiewska postać komunizmu nie jest wcale jedyna. Inną postacią jest marksizm kulturowy, znany inaczej pod nazwą politycznej poprawności, którego akuszerem jest Antoni Gramsci. Próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, jak przeprowadzić rewolucję komunistyczną w sytuacji odejścia zachodnioeuropejskiej socjaldemokracji od bolszewickiej metody zdobywania władzy, Gramsci doszedł do wniosku, że marksowska formuła, iż „byt określa świadomość” wcale nie jest uniwersalna, a prawdopodobnie - w ogóle fałszywa. Cóż bowiem trzyma człowieka w niewoli? Czy zewnętrzna przemoc, czy kultura burżuazyjna? Oczywiście, że kultura, bo dostarcza mu ona kategorii, przy pomocy których on myśli, wartościuje, porównuje, ocenia i wybiera. Zatem jeśli chce się przeciwko niej zbuntować, to jego bunt jest groteskowy, ponieważ buntuje się on przeciwko burżuazyjnej kulturze przy pomocy kategorii, których ona mu dostarcza. Jego bunt jest daremny i przypomina bieganie wiewiórki w środku koła. Ona niby biega, ale przecież donikąd nie dobiegnie. Dlatego Gramsci postulował by rewolucję przeprowadzić przede wszystkim na terenie kultury, wprowadzając do niej „ducha rozłamu”, to znaczy - niepostrzeżenie nadając dotychczasowym kategoriom kulturowym rewolucyjna treść, by następnie faszerować nią ludzkie umysły. I marksizm kulturowy na naszych oczach staje się nie tylko dominującą, ale obowiązującą ideologią w Unii Europejskiej. Formy walki się wprawdzie zmieniają, ale wrogowie nadal są ci sami, co za Józefa Stalina: własność, która przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie w sytuacji wszechwładzy biurokratycznej międzynarodówki i konfiskowania każdemu ponad 80 procent bogactwa, jakie swoją pracą wytwarza. Wolność - no cóż; jeszcze 100 lat temu ludzie obruszali się, że konduktor kolejowy na nich gwiżdże, a dzisiaj bez szemrania rozbierają się niemal do naga chcąc wejść do samolotu, albo na nowojorską Statuę Wolności. W dyskursie publicznym coraz więcej tematów tabu, chronionych prawem w postaci penalizacji „antysemityzmu”, „ksenofobii”, „homofobii”, nie mówiąc już o „kłamstwach” w rodzaju oświęcimskiego, klimatycznego, wałęsowskiego, a tylko patrzeć, jak pojawi się „smoleńskie”. Dyskurs publiczny coraz bardziej zaczyna przypominać „świergolenie” o którym pisał w „Archipelagu GUŁ-ag” Aleksander Sołżenicyn - a więc powtarzanie kłamstw z udawanym, czy coraz bardziej autentycznym entuzjazmem - a na straży tego stoi nieugięcie młoda gwardia w postaci michnikowszczyzny, której trzecie już pokolenie przejęło stalinowską pałeczkę. Może ona w każdej chwili zamienić się w maczugę - bo narzędzia terroru zostały już stworzone, zaś system właśnie jest domykany i to w skali całej Europy. W tej sytuacji nienawiść, jaką do „zoologicznego antykomunizmu” Józefa Mackiewicza zionie red. Adam Michnik jest całkowicie zrozumiała - ale oczywiste staje się też, że przewodnia idea autora „Kontry” w postaci antykomunizmu, jest nie tylko aktualna, ale staje się dramatycznie aktualna coraz bardziej.


Stanisław Michalkiewicz


Źródło: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2043
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum