Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nowe przygody Koziołka Matołka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Pon Cze 27, 2011 11:05 pm    Temat postu: Nowe przygody Koziołka Matołka Odpowiedz z cytatem

Nowe przygody Matołka, Księga I

Pamięci Kornela Makuszyńskiego

Wszystkie niezbyt mądre kozy,
By je zliczyć, nie mam siły!
Nową partię powołały
I rzecz taką uchwaliły:

"W sławnym mieście Pacanowie
Tak wybitne są lemingi
Zrobią z kozy wręcz premiera
Choćby na łbie nosił stringi.

Przeto koza albo kozioł,
Jakaś bardzo mądra głowa,
Żeby móc porządzić sobie
Musi pójść do Pacanowa.

A gdy wróci ten wędrowiec,
Jakimś mersiem lub hummerem,
Wszystkie kozy się dowiedzą,
Czy to dobrze być premierem."

"Kto ten dzielny? Kto się zgłasza?"
"Ja!" - zakrzyknął w głos koziołek.
Urzędowo był Donaldem,
Lecz wołano nań: Matołek.

Czule żegnał go ród kozi,
I wśród kóz się czułość zdarza,
A Matołek wziął tobołek
I jął wspinać się w sondażach.

Kiedy znalazł się na szczycie,
Po raz pierwszy, to z radości,
Skoczył w górę nasz Matołek,
Aby rozprostować kości.

Nagle ujrzał euroosły,
Więc zapytał: - "Płoszę panów,
Może mi panowie rzekną,
Jak mam zdobyć ów Pacanów?"

Rzekł mu jeden: - "Zmień poglądy,
Trochę w prawo, trochę w lewo,
Pograj w nogę i dojdź do WSI,
Aż napotkasz uschłe drzewo."

Nagle przerwał i zakrzyknął:
"Niech ratuje się, kto wierzy!"
A Matołek smyk na drzewo,
Bo tu straszna kaczka bieży,

"Złaź natychmiast z mego brzucha"
Woła drzewo w wielkim gniewie.
"Nie masz prawa, śmieszna kozo,
Po szanownym łazić drzewie."

Zawołało wiatr na pomoc
I zatrzęsło się z łopotem,
Tak że spadło trochę liści,
A Matołek zaraz potem.

"Aj! Aj!" - wrzasnął, choć pod drzewem
Strasznej już nie było kaczki,
Lecz ktoś taczki tam zostawił
I Matołek spadł na taczki.

Beknął głośno siedem razy,
Jak w obliczu dziennikarzy
A siąść nie mógł, bo w tym miejscu
Czuł się tak, jakby się sparzył.

Euro osioł rzekł mu na to:
"Czemu krzyczysz? To się zdarza!
Nieraz z taczką się zetknęła
w Polsce dupa luminarza"

Tutaj to jest rzecz normalna,
Z pokolenia w pokolenie,
Weź piłeczkę, weź kolegów
Oraz coś na przeczyszczenie."

"Nigdy!" - krzyknął doń Matołek,
"W piłkę owszem, zagłać mogę"
Wylazł z szafy, zrobił sondaż
No i pobiegł pograć w nogę...

Właśnie pasły się cielęta
Na zielonym brzegu Wisły.
Z wielkim się rozbiegły krzykiem:
"Kozioł wariat! Stracił zmysły!"

On zaś biegał, skakał, strzelał.
Był drapieżny, jak mangusta,
Nagle, po strzeleniu gola,
Coś olśniło go - "Kapusta!"

Stali przed nim tak w szeregu,
Jakby za żołnierzem żołnierz.
Nasz Matołek się uśmiechnął,
Wtem ktoś chwyta go za kołnierz.

"Tuś mi, bratku, capie młody!"
Wołał ktoś, kto wyszedł z cienia.
"Nie oglądaj się, idź prosto,
Muszę mieć takiego lenia"

"Będziesz beczał, skakał żwawo
I wytrzeszczał głupio gały
Straszył kaczką, robił wszystko,
By lemingi głosowały

W zamian damy ci ordery,
I kapusty do oporu,
Będziesz sobie grał w piłeczkę
Od wyborów do wyborów."

Cieszy się więc nasz Matołek
Na salony z pola wzięty
Został gwiazdą wszelkich mediów
I pytluje, jak najęty.

W nocy tylko spać nie może,
Bo jak zaśnie - ma sny straszne,
Kaczka zeń się naigrawa,
A jej żarty są rubaszne.

Śnią mu się też robotnicy
Co wygrzebią ziemię kołkiem
I na plecach swych uniosą
Sejm i Senat wraz z Matołkiem.

Postanowił zatem czmychnąć
Aż do czarnych lasów skraju,
Lecz nie ruszył w kraj daleki,
Ale został na rozstaju.

Spotkał kaczkę; struchlał nieco:
"Mam nadzieję - pani zdłowa?
Może pani mi odpowie,
Jak stąd iść do Pacanowa?"

"Kwa! kwa!" - kaczka wrzaśnie na to,
Czyniąc w wodzie wiele plusku.
"Nie łozumiem!" - rzekł Matołek,
"To zapewne po fłancusku"

Noc zleciała, jak kruk czarna,
A Matołek smutno kroczy,
Ledwie długą widzi drogę,
Biedne wypatruje oczy,

Co to?! Co to?! Z wielką wrzawą
Smok potężny drogą leci,
Dwoje oczu ma na przedzie
I straszliwie nimi świeci.

Lecz Matołek nasz odważnie
Stanął wśród dziurawej drogi!
Może zginie, ale przedtem
Chce potwora wziąć na rogi.

Ten uderzył go plastikiem,
Który miał na paszczy przedzie.
Matoł fiknął, wzleciał w górę,
Potem miękko spadł i - jedzie.

Nagle stanął wóz żelazny,
A tłum wielki w głos wykrzyka:
"Premier! Premier! Brać go żywcem!
Zawołajcie robotnika!"

Wielki strach padł na Matołka,
Wszystkie zebrał w sobie moce,
Skoczył i uciekał pędem,
Przez trzy dni i przez trzy noce.

Głodny bardzo, szukał długo,
Czy się czego zjeść nie uda
Aż zobaczył wiewióreczkę,
Co jak on sam była ruda.

"Daj zajarać coś, o pani!"
A wiewiórka: - "Bardzo proszę,
Mam na sprzedaż cztery jointy,
Ale zapłać mi trzy grosze."

"Skąd je wezmę, nieszczęśliwy,
Widzisz przecie, żem jest w nędzy!"
Wtem zobaczył Podatnika;
"Może pan mi da pieniędzy?"

Lecz Podatnik zdjął kapelusz,
Bardzo mu się pięknie kłania
I powiada: - "Smutne czasy.
Ja też jestem bez śniadania."

W straszne popadł tarapaty,
Śmieszne, smutne, nie do wiary,
Tak, jak gdyby na Matołka
Ktoś potężne rzucił czary.

Mamy nowe wiadomości
I składamy je w swej teczce,
Wkrótce znów je opiszemy
W ślicznej jako ta, książeczce.

A na razie, drogie dzieci
Cieszcie się weekendu czasem
I grillujcie na wesoło
Gdzieś nad wodą lub pod lasem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum