Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Szkoda czasu na przekonywanie tych, którzy życzą wam źle

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Maj 13, 2012 8:06 pm    Temat postu: Szkoda czasu na przekonywanie tych, którzy życzą wam źle Odpowiedz z cytatem

Każdy, kto uważa, że niepotrzebnie tracimy czas na dyskutowanie, czytanie, czy słuchanie tych, których celem strategicznym (niezbyt głęboko ukrywanym) jest zniszczenie nas utwierdzi się w tym dodatkowo po przeczytaniu tekstu pt. "Szkoda czasu na przekonywanie tych, którzy życzą wam jak najgorzej. Ojczyzna w potrzebie! Czyńcie swoją powinność", autorstwa Artura Bazaka zamieszczonego na wPolityce.pl.
Cytat:
Kongres "Polska-Wielki Projekt" wychodzi ze słusznego założenia, że odrodzenie polskości musi się dokonać przez rekonstytucję polskiej tradycji I oraz II Rzeczypospolitej. Odpowiedzi na wyzwania rozwojowe naszego państwa dotyczą w najgłębszym sensie życiodajnych źródeł naszej tożsamości, ukrytych w myśli i dziełach naszych antenatów.

Przy czym trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że żyjemy w świecie ukształtowanym, czy raczej zdewastowanym przez dwa totalitaryzmy i ich współczesne mutacje, w cieniu serii tragedii, których kulminacją była katastrofa smoleńska. Dlatego nasze postulaty i programy muszą to uwzględniać.

Nie da się w prosty sposób przełożyć myśli dawnych elit patriotycznych na nasze warunki, ale niewątpliwie można z nich czerpać inspirację i pomysły. A przede wszystkim, trzeba je umiejętnie ożywiać, aby tworzyć warunki do coraz szerszego zainteresowania i identyfikacji z naszym podstawowym kodem narodowym, który pozwalał przetrwać Polsce w najgorszych czasach.

To powiedziawszy, chciałbym zaapelować do tych najwybitniejszych przedstawicieli młodego pokolenia konserwatywnej inteligencji, którzy dyskutowali na Kongresie "Polska-Wielki Projekt", aby konsekwentnie czynili to, co głoszą.

Nie widzę najmniejszego sensu ani potrzeby odwoływania się (nawet krytycznego) do intelektualnego zaplecza środowiska, które dostarczyło ideologicznej podbudowy do wystąpień hołoty z Krakowskiego Przedmieścia, plującej na starsze osoby, szydzące z najdroższych naszemu sercu symboli i stanowiące naturalny elektorat Ruchu Poparcia Putina (copyright: prof. Andrzej Nowak).

Jestem prawie pewien, że na spotkaniach w tym środowisku nikt nie polemizuje z konserwatywnym mesjanizmem. Jedyne, co was łączy, panowie to wspólni nauczyciele - jak śp. Tomasz Merta - i nic więcej. Tu nie ma miejsca na dyskusję i próby, zresztą karkołomne, znalezienia w myślach Agambenów i innych Źiżków konserwatywnego przesłania. To jak grzebanie, za przeproszeniem, w gównie w poszukiwaniu perły. Której zresztą tam nie ma.

Tradycja polskiej myśli konserwatywnej odtwarzana m.in. przez Ośrodek Myśli Politycznej jest przebogatym rezerwuarem, który należy "tłumaczyć" na współczesny język i nasze dylematy. Tych, którzy się tym zajmują jest niewielu, dlatego tym bardziej szkoda czasu i waszych wybitnych zdolności intelektualnych na zajmowanie się trzeciorzędnymi myślicielami, którzy nic nowego nam o Polsce powiedzieć nie mogą. Co najwyżej mogą tylko dostarczyć niezwykle złożonych pojęć, które nadają nimb powagi, ale w gruncie rzeczy są groteskowe i więcej zaciemniają niż wyjaśniają.

Prof. Andrzej Nowak na Kongresie oraz Jarosław Marek Rymkiewicz w swojej trylogii "Wieszanie"- "Kinderszenen" - "Samuel Zborowski" dali wam przykład, jak to robić należy.

Roboty intelektualnej po naszej stronie jest zbyt wiele, żeby marnować czas na próby dyskusji z tymi, którzy chcą zniszczyć to wszystko, co dla nas najdroższe. Oni się zbroją w idee i zakładają kluby po całej Polsce, żeby otumaniać kolejne roczniki młodych inteligentów, a wy ciągle nie możecie wyzbyć się maniery przywoływania ich dorobku i usilnego zapraszania do wspólnych debat (które to zresztą zaproszenia oni olewają, pokazując gdzie wasze miejsce). Mówiąc klasykiem: jebał ich pies.

Ten błąd taktyczny doprowadził "katolików otwartych" do wyznaczania ich agendy przez lewackie środowiska i do cenzurowania dyskusji na temat prawd dla katolika oczywistych.
Wyciągnijcie z ich doświadczenia naukę. Upadek miesięcznika "Znak" to przestroga dla tych, którzy czują się w obowiązku otwierać na środowiska, które mają gdzieś wymianę myśli, pragną tylko absolutnego podboju i unicestwienia drugiej strony.

Do niedawna hasło ożywienia najlepszych polskich tradycji myślowych nie wychodziło poza ramy postulatu. Od niedawna uczniowie i uważni czytelnicy takich myślicieli, jak śp. Tomasz Merta, prof. Ryszard Legutko, prof. Andrzej Nowak, prof. Bogdan Szlachta, prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, prof. Zdzisław Krasnodębski czy Dariusz Gawin, żeby wymienić tylko niektórych, zaczęli faktycznie ten postulat realizować.

Podobnie nie widzę żadnego celu w zapraszaniu takich osób jak Sebastian Duda, który wspólnie z szefem think tanku Platformy Obywatelskiej Jarosławem Makowskim napisał 10 maja 2010 r. artykuł żywcem zaczerpniętym z myśli Tomasza Turowskiego. Na dowód przytoczę tylko dwa fragmenty:

Warto chyba jednak postawić sobie właśnie teraz i inne, może bardziej konkretne pytania. Jaką traumę przeżyć jeszcze musielibyśmy, by pojednanie polsko-rosyjskie stało się naszym udziałem za życia obecnych pokoleń? Czy po pełnych współczucia reakcjach tak licznych Rosjan na narodową tragedię Polaków ciągle mamy prawo domagać się od nich nieustannego okazywania skruchy? Czy nie byłoby to z naszej strony raczej przejawem pychy niż autentycznym poszukiwaniem sprawiedliwości? I w końcu, jeśli nie my zdobędziemy się na te profetyczne gesty, to kto uczyni to za nas? I jeśli nie teraz, to kiedy?

Trzeba sobie dziś jasno powiedzieć: pojednanie jest możliwe i trzeba czynić wszystko, by stało się faktem.
Należy też zdać sobie sprawę z tego, iż droga do pojednania z pewnością nie wiedzie przez politykę. Już pojawiają się fałszywe tony, które w empatycznych reakcjach Rosjan – a prominentnych rosyjskich polityków w szczególności – dostrzegają jedynie cynizm i wyrachowanie. [/b]Ten brak ufności w dobre intencje drugiej strony sprawia, iż podejrzliwość zatruwa samą możliwość pojednania. Dlatego tak wielką rolę do odegrania ma tu polski Kościół, w szczególności zaś jego hierarchowie. Nie wystarczy jednak już tylko powtórzyć słów wypowiedzianych do kogo innego i w innym kontekście w przeszłości. Za skierowanym do Rosjan zdaniem „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” iść powinien gest o wielkim znaczeniu symbolicznym.[/b]

(...)

Episkopat Polski w tych okolicznościach powinien umieć zdobyć się na gest prawdziwie profetyczny. Czy takim gestem nie byłoby zaproszenie samego patriarchy Moskwy i prawosławnych rosyjskich biskupów na tegoroczne obchody Święta Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasną Górę? Czy 26 sierpnia nie dalibyśmy w ten sposób całemu światu widomego znaku polsko-rosyjskiego pojednania? Czy przez ten gest polscy i rosyjscy wyznawcy Jezusa Chrystusa nie pokazaliby, iż chrześcijaństwo nie jest tylko „drewnianym żelazem”, lecz, gdy wspólnie zwracamy się w stronę największych dla nas świętości, rzeczywiście „zło dobrem zwyciężamy”?

Aby tak się jednak stało, obok katolickiej eucharystii nie może być w Częstochowie celebrowane tylko wspólne ekumeniczne nabożeństwo. Biskupi Cerkwi prawosławnej powinni mieć też możność odprawienia liturgii św. Jana Chryzostoma przed jasnogórskim ołtarzem. Skala tego wydarzenia wykroczyłaby wtedy daleko poza obszar polsko-rosyjskich relacji. Ba, mogłaby stać się nowym, wielkim impulsem dla od lat przeżywającego kryzys katolicko-prawosławnego dialogu ekumenicznego.

Jeśli jednak my – polscy i rosyjscy chrześcijanie – nie zdobędziemy się na odwagę, by zmierzyć się z zadaniem, jakie dziś wyznaczyła nam Historia, Ty Boże na niebie zapomnij o nas.

Sebastian Duda i Jarosław Makowski, Rzeczpospolita, 5 maja 2010

(...) komentując tę tragedię [smoleńską -przyp. red.], powiedziałbym, że ona jest elementem narodzenia się nowego poziomu obywatelskiej samoświadomości Polaków, ale też – jestem absolutnie tego pewien - nowym etapem stosunków pomiędzy Polską i Rosją. Dlaczego? I Rosja, i Polska należą - myślę, że z tą opinią zgodziłby się zmarły tragicznie prezydent – są przedstawicielami tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy – wyrosną nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją. (...)

Myślę, że dla każdego państwa, czy znajduje się ono w kontekście jakichś bardziej szerokich politycznych tworów, jak na przykład Unia Europejska, ale dla każdego państwa, i w danym przypadku dla Polski (dla Rosji również) ważny jest cel. Ważny jest cel nie życie z dnia na dzień, nie w odniesieniu do rzeczywistości, jak mówią Włosi, terra, terra – ziemia, ziemia, ale coś bardziej transcendentnego. I teraz, myślę, że u większości polskiej elity – i nie tylko elity, nawet to szerzej – jest takie realne przeczucie wielkich wyzwań cywilizacyjnych, które czekają Polskę i Rosję, niezależnie od tego jak byśmy się nie traktowali nawzajem. I naprawiać te stosunki, oprócz dwustronnego sensu, trzeba dla tego, abyśmy mogli razem decydować, jak przeciwstawiać się tym cywilizacyjnym wyzwaniom. Na przykład świetnie to wyczuwa cerkiew i patriarcha Kiriłł, taka wybitna osobowość. Ale i w Polsce są politycy i działacze innych organizacji, cerkiewnych również, którzy to świetnie dostrzegają, że trzeba nam się zjednoczyć w tym sensie, żeby przeciwstawiać się wyzwaniom cywilizacyjnym – geopolitycznym, ekonomicznym, demograficznym, socjalnym itd.

Tomasz Turowski, wywiad udzielony rosyjskiej stacji radiowej Finam.fm, 12 kwietnia 2010 r.

Te bliźniacze wypowiedzi nie są przypadkiem. To element większej całości, którą określiłem kiedyś "operacją pojednanie". To bardzo niebezpieczne zjawisko, które na poziomie politycznym ujawnia się w formie szantażu wobec tych, którzy domagali się prawdy o katastrofie.

Premier Donald Tusk jednał się z premierem Władimirem Putinem. Prezydent Bronisław Komorowski przyjmował prezydenta Dmitrija Miedwiediewa z otwartymi rękami. Minister Radosław Sikorski grzecznie słuchał tego, co ma mu do przekazania Siergiej Ławrow.

W operacji "pojednanie" prym wiodła niezawodna "Gazeta Wyborcza" i jej dziennikarze, z których na szczególne wyróżnienie zasługuje Marcin Wojciechowski, dziękujący rosyjskim władzom tuż po katastrofie w Smoleńsku. "Gazeta" patronuje wszelkim inicjatywom mającym na celu ocieplenie wzajemnych relacji polsko-rosyjskich. Przypomnę tylko gazetową akcję znicz - czyli zachętę do palenia lampek na grobach radzieckich żołnierzy 9 maja - nad którą patronat roztoczył reżyser Andrzej Wajda.

Pojednanie i zbliżenie przebiega również w świecie nauki i kultury. Z polskiej strony zaangażowane są Ministerstwo Kultury, rozmaite instytucje i wiele uczelni, w tym jedna ze szkół gastronomicznych z Poznania, z którą związany jest Tomasz Turowski. Pan Aleksiej Miller z Gazpromu funduje polskim zdolnym studentom stypendia na największym polskim uniwersytecie. Pracuje polsko-rosyjska komisja ds. trudnych. Praca wre.

A nad wszystkim unosi się duch dawnego Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, które zmieniło nazwę na Stowarzyszenie Polska-Rosja, ale to była jedyna zmiana, jaka zaszła w tym zacnym gronie.

Ale najniebezpieczniejszą formą "operacji pojednanie" po dwóch latach bezprecedensowej intensyfikacji dialogu polsko-radzieckiego, pardon..rosyjskiego, jest duchowe imprimatur samozwańczych "ekumenistów", odwracających znaczenie podstawowych pojęć.

Czyż to nie genialne posunięcie? Zjednoczenie wspólnych wysiłków polskiego Kościoła i rosyjskiej Cerkwi prawosławnej przeciwko wyzwaniom cywilizacyjnym. To byłoby ukoronowanie wysiłków eks-jezuity Tomasza Turowskiego, który dwa dni po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego mówił swoim rosyjskim kolegom:

Z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy – wyrosną nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją.

Czasami naprawdę z niektórymi nie warto rozmawiać, zwłaszcza jeśli odgrywają role ruskich pudeł rezonansowych. Rozmowa z ks. Piotrem Skargą, o. Stanisławem Konarskim i prezbiterem Hugonem Kołłątajem przyniesie o wiele więcej pożytku. Szkoda czasu panowie na przekonywanie tych, którzy życzą wam jak najgorzej. Ojczyzna w potrzebie! Czyńcie swoją powinność.



Źródło: http://wpolityce.pl/artykuly/28497-szkoda-czasu-na-przekonywanie-tych-ktorzy-zycza-wam-jak-najgorzej-ojczyzna-w-potrzebie-czyncie-swoja-powinnosc
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum