[Grzegorz - Wrocław]

Wpis pod tytułen jak wyżej znalazłem na blogu ESKi. Szkoda, że zauroczone 'sukcesem rządu' elyty i MWZWM nie chycą się za to nijak, a nawet gdyby to i tak chyba nie zrozumieją. Ale mimo wszystko przytaczam tekst:

[Jadwiga Chmielowska]

Dofinansowania z Unii tez niebezpieczne dla inwestycji bo procedury długie i można nie zdążyć.
Myśmy przeliczali dla gmin. Wewnętrzne fundusze są bezpieczniejsze.

Będziemy się musieli składać by odbudować Polskę.

[Grzegorz - Wrocław]

W uzupełnieniu należy dodać, że unijne 'dary', to są pieniądze, których nie można wydawać według swoich wyobrażeń czy pragnień. Ta forsa jest na różne 'cele'. Jest to więc dar w rodzaju "Jasiu, tatuś da ci 100 złotych, pod warunkiem, że mu kupisz za nie krawat" - wielkimi 'dotacjami' na autostrady udało się europejskiej konkurencji wyeliminować wiele polskich firm biorących udział przy budowie autostrad, doprowadzając je do bankructwa. Teraz na wszelki wypadek, ubrano nas w gorset Paktu Fiskalnego, który swobodę wydatkowania jeszcze dodatkowo ograniczy. Jakby komuś i tego było mało, to należy nadmienić, że do wydatkowania na 'cele' potrzebny jest pewien 'wkład własny', którego ogólnie nie ma skąd wziąć, bo kasa państwowa pusta, więc trzeba będzie brać kredyty, co intratność przedsięwzięcia dodatkowo ograniczy.
I na koniec polska składka do UE to kwota rzędu 17.8mld złotych, czyli przez 7 lat będziemy musieli wydać na to co najmniej 120 mld złotych, gdyż na obniżkę składki chyba nie można liczyć i aby ją Unia ciepłą rączką mogła brać, żadnych ograniczeń sobie nie nałożyła, tj. te 120 000 000 000 złotych pojedzie do Brukseli bez najmniejszych zakłóceń.
Będziemy więc mogli próbować rozgospodarowywać nie 440 mld, a 440 - 120, czyli 320 mld złotych.
Nie należy więc oczekiwać, że z WIELKICH UNIJNYCH DOTACJI będzie więcej niż na piwo dziennie.

A składać się na odbudowę Polski będziemy musieli na pewno. Tylko jak? Co my mamy?
Na razie postępuje regularna degradacja i rozsprzedaż majątku i jak widać nawet to nie wystarcza do utrzymania gospodarki w ruchu.
Będzie jak na Węgrzech - rozkradną i sprzedadzą wszystko co się da, poza powietrzem (mam nadzieję). Chyba nie będzie trzeba długo czekać, bo jak widać już nie ma czego ukraść w Polsce i jadą na Florydę.