Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wielka Niezlustrowana Delegacja z wizytą w ...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Czw Mar 22, 2007 12:20 pm    Temat postu: Wielka Niezlustrowana Delegacja z wizytą w ... Odpowiedz z cytatem

krainie owiec i baranow.

Na antypodach trwają ostatnie gorączkowe przygotowania przed przylotem z Polski prezydenckiego samolotu, na pokładzie którego, pod pretekstem zacieśniania z Australią współpracy i nawiązywania rozlicznych kontaktów, oraz stosunków, przyleci sam marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz Pierwszy Szczodrobliwy, wraz ze swoją liczną bo aż 69 - osobową świtą. Wyselekcjonowani polscy senatorowie, posłowie i inni niezlustrowani jeszcze szczęśliwcy z postkomunistycznej nomenklatury, i sfer polityczno-gospodarczego establishmentu III Rzeczypospolitej, udali się w podróż swojego życia.

Zarówno liczba członków tej delegacji, czas trwania wizyty, jej gigantyczne koszty oraz całkowity polityczno-gospodarczy bezsens i towarzysząca wizycie propagandowa euforia w polonijnych środkach masowego przekazu, napawają logicznie myślących Polonusów co najmniej niechęcią. Bardziej liczną delegację rząd RP wysłał w ostatnich latach tylko raz - na pogrzeb Jana Pawła II.

Borusewicz bój się Boga...!!!

Samo paliwo do prezydenckiego Iła kosztować będzie skarb polskiego państwa 480 000 tysięcy złotych, koszty 14-dniowych wczasów dla parlamentarno-biznesowej „ elity” i jej obstawy - 510 000 tys.zł. Ponad milion polskich złotych czyli $500 000 australijskich dolarów wypłynie z Polski z przeznaczeniem na nawiązywanie powiedzmy ”kontaktów”, z tak mało dostępnymi dla Polski partnerami, jakim były i są, Australia i Nowa Zelandia.

Wprawdzie w tegorocznym budżecie na krajowe i zagraniczne wyjazdy posłów i senatorów zarezerowano prawie 20 mln zł, to jednak ta turystyczna ekstrawagacja marszałka Borusewicza, aż o 1/20 ograbia budżet przeznaczony dla 460 posłów i 100 senatorów na cały rok.
Sam „ Borsuk” jak nazywaliśmy go przed laty, był do tej pory uznawany za osobę niezwykle oszczędną i nie dopuszczał nawet do kilkunastoosobowych rządowych wycieczek na obszarze Europy. Tylko jeden Bóg wie, co odbiło oszczędnemu do tej pory marszałkowi i jakie siły pchają go na drugą pólkulę narażając na szwank jego dotychczasową reputację jako uczciwego i w miarę rozsądnego polityka.

O Australii i australijskiej Polonii Pan marszałek wie niewiele, bo w wywiadzie dla prasy polonijnej na pytanie, jakie są według niego problemy Polonii w Australii, odpowiedział, że: „największym problemem jest ogromny obszar i odległości”.

Zapewne te przestrzenie zauroczyły marszałka i dlatego tutaj ciągnie parlamentarnych traperów i niezlustrowanych członków i członkinie Wielkiej Delegacji wraz z obstawiającą ich liczną ochroną.

Australia krajem owiec i baranów

Australia to kraj daleki, egzotyczny i ciekawy.
Tylko tutaj żyją kangury i jest ich aż 28,7 mln. Mamy około miliona wiecznie „pijanych” misiów koala i aż 120 milionów owiec i baranów. Można przypuszczać, że i dla 69 rodzin niezlustrowanych polityków i biznesmenów miejsce też się tutaj znajdzie. Będą mogli bez trudu wtopić się w faunę i florę południowego kontynentu.
Delegacja z Polski będzie się mogła poczuć tutaj jak u siebie w domu tym bardziej, że niezlustrowana Polonia i jej agenci są przyjaźnie nastawieni do każdej polskiej władzy i przywitają wszystkich z nieuzbrojonymi, otwartymi rękami.

Swojsko będą się mogli poczuć Szanowni Delegaci, bo dobrą robotę wcześniej wykonało inne gnijące guru opozycji antykomunistycznej Adaś Michnik, który ujawnił w wywiadzie dla rządowej telewizji, że „polski naród to stado baranów”.

Handlowe związki - de-facto

Nic dziwnego, że po takim dictum Polska jako partner handlowy dla Australii przestała się liczyć, choć tak naprawdę nigdy się nie liczyła. Na australijskiej liście rankingowej w zakresie eksportu Polska zajmuje miejsce 75, a w zakresie importu 221. Na liście rankingowej krajów, do których Polska eksportuje swoje produkty Australia jest na miejscu 38 (0.2%), a na liście importerów 66 (0.0%). Jeszcze gorzej wyglądają te wskaźniki w przypadku Nowej Zelandii, ale do tego kraju Polacy mogą jeździć bez wiz, a jak mają na kontach w szwajcarskich bankach 2 miliony dolarów i przeleją je do nowozelandzkich banków, to mogą się tam przemieścić i osiedlić bez najmniejszych problemów. Pomocy zainteresowanym udzieli przefarbowany komunista ambasador RP Leon Mastalerz.

Konkurencji też nie będzie, bo tylko 5 tysięcy Polaków okupuje ten kraj, łatwo będzie się ukryć i przyczaić i da Bóg przeczekać jakoś szalejącą w Polsce lustracyjną burzę. W RP po 15 marca 2007 życie agentów, konfidentów, donosicieli i innych moralno-politycznie „umoczonych” w Polsce może stać się nie do zniesienia, a zatem Australia i Nowa Zelandia mogą być istną Canossą dla polskich sierot po Stalinie. Poza nimi pozostaje już tylko Afryka, gdzie szaleje AIDS, może Ameryka Południowa, ale tam szaleje Jan Kobylański, no i chyba tylko Chiny, Libia i posowiecka, putinowska Rosja, gdzie szaleje radioaktywny polon, a ludzie wciąż, nie wiedzieć czemu wypadają z okien.

W tej sytuacji nawiązanie jakichkolwiek bliższych stosunków jakiegokolwiek rodzaju jest oczywiście wskazane, tym bardziej, że gdy ruszy lustracja, być może większość spółek szemrano-mieszanych będzie musiała rozwiązać się sama. Tak czy inaczej sprawy dojrzały do tego, aby je oprzeć o bufet i poprawić bruderszaftem, jak to w Magdalence bywało. Jasne jest, że po lustracji wielu politycznych i moralnych popaprańców będzie się chciało przy pomocy często nieuczciwie zdobytych pieniędzy przesiedlić jak najdalej i być może, właśnie Australia da pieniążkom ukradzionym ojczyźnie i rodakom szansę na ich zainwestowanie.

Jak Mojżesz przez Morze Czerwone

Nie dziwi fakt, że wielu parlamentarnych członków Wielkiej Delegacji nie ma najmniejszego pojęcia dlaczego i po co tutaj leci, bowiem tylko wtajemniczeni wiedzą kto za to płaci i jaki jest prawdziwy cel (lub cele) Pana Borusewicza w przeprowadzeniu przez oceany Wielkiej Niezlustrowanej Delegacji.

Z wywiadu udzielonego Michałowi Krzymowskiemu (dziennik.pl) http://www.dziennik.pl/Defult.aspx?TabId=14&ShowArticleId=35694 wynika, że chociaż nie wszyscy wybrańcy losu wiedzą po co i dlaczego przylatują do Australii, to jednak wszyscy są wniebowzięci, bo nigdy tutaj nie byli, a teraz marzenie ich życia się realizuje. Szczególnie cieszy się posłanka Samoobrony Renata Rochnowska, bo jak sama stwierdziła jako jedna z nielicznych „zna język angielski”. Należy mieć nadzieję, że nie tylko zna ale i umie się nim posługiwać, co oznacza, że nie obciąży ona budżetu państwa polskiego dodatkowymi kosztami związanymi z zatrudnieniem dla niej osobistego tłumacza.

Szkoda, że nie wszyscy posłowie byli obecni w Sejmie gdy Andrzej Lepper tłumaczył kolegom drzemiącym w sejmowych ławach, że „70% polskiego społeczeństwa wiedzie żywot poniżej granicy minimum socjalnego ”. Być może wówczas niektórzy przyzwoici by się z tej australijskiej politycznej podróży marzeń wycofali, a pieniądze zamiast na spacery po Bondi Beach w Sydney przeznaczyliby na przykład na sprzęt medyczny dla konającego szpitala dziecięcego we Wrocławiu. Nie jestem pewna czy oczekiwanie takiej spolegliwej postawy od posłów i senatorów jest tutaj na miejscu, skoro oni sami wciąż uskarżają się na niskie poselskie gaże i inne związane ze swoją funkcją, dodatkowe materialne ekwiwalenty.

Poselska bieda

„Zawodowy” poseł otrzymuje „tylko gołą nieopodatkowaną pensję”, dodatki za pracę w komisjach sejmowych oraz diety. Według publikacji prasowych polski parlamentarzysta otrzymuje obecnie co miesiąc uposażenie w wysokości 8980 zł brutto, dietę 2245 zł, (z czego 2100 zł jest wolne od podatku), 9320 zł na utrzymanie biura poselskiego, w którym bywa rzadko bo musi przecież podróżować, 20 albo15 procentowy dodatek do uposażenia w przypadku pełnienia funkcji przewodniczącego lub wiceprzewodniczącego komisji. Parlamentarna klasa polityczna ma też przywilej podróżowania po kraju środkami komunikacji publicznej za darmo oraz prawo do bezpłatnych przelotów, ale tylko w krajowym przewozie lotniczym( www.aferyprawa.com.pl). Na zagranicze porzeloty w tym roku przeznaczono jedynie 14 mln złotych polskich.

Trasy i koszty poselskich przemieszczeń

Statystyczny poseł ma do "wyjeżdżenia” rocznie około 30 tys. zł, a senator 57 tys. Od października 2005 do sierpnia 2006 wszyscy posłowie odbyli łącznie 8 686 lotów; średni koszt jednego lotu to 511,46 gr(podstawowa renta w Polsce wynosi 600 zł). Z budżetu państwa, czyli pieniędzy podatników, pokrywane są nie tylko koszty przejazdu parlamentarzystów, ale też hotel i diety (ich wysokość zależy od kraju, do którego posłowie wyjeżdżają).

Przeglądając aktywność polityczną i trasy przelotów tej i innych parlamentarnych delegacji ze zdumieniem trzeba stwierdzić, że niektórzy posłowie i senatorowie są właściwie stale „na wylocie”, gdyż 75% swojego czasu spędzaja poza krajem. Rekordzistą nie do pobicia jest w tej kadencji poseł Tadeusz Iwiński z SLD. Od października 2005 do stycznia 2007 poseł Iwiński wyjeżdżał z kraju aż 34 razy. Odwiedził m.in. Francję (11 razy), Belgię, Grecję, Kanadę Kazachstan, Rosję, i Szwajcarię. Drugi na liście jest Adam Struzik z PSL który, zaliczył do tej pory 26 delegacji i zaszczycił swoją obecnością takie kraje jak Wietman, Laos, Argentynę, Urugwaj, Mongolię, Japonię i Chiny. 27 zagranicznych podróży "zaliczył” Karol Karski z PiS (m.in. Austria, Azerbejdżan, Czechy, Finlandia, Maroko, Monako). W krajowej czołówce znajduje się też opolska poseł Danuta Jazłowiecka (PO). Od października 2005 do stycznia 2007 wyjeżdżała z kraju służbowo 17 razy, najczęściej do Francji, zaś jej koleżanka Alicja Grześkowiak z PSL w czasie 18-tu miesięcy swojej kadencji zdążyła już odbyć 16 zagranicznych podróży.


Polityczne egzorcyzmy marszałka Senatu

Wracając do naszej Wielkiej Niezlustrowanej Delegacji - tak licznej drużyny z ulicy Wiejskiej nie widział dotąd żaden kraj na świecie. Czym więc sobie Polonia w Australii zasłużyła na ten ogromny zaszczyt?
Ano, zasłużyła sobie i to bardzo. Od ponad dwóch lat, nie wykończeni jeszcze przez agentów- rezydentów działacze Solidarności i ludzie represjonowani politycznie w PRL wyjątkowo się majestatowi marszałka Borusewicza narazili. I to parokrotnie.

Przede wszystkim domagali się, aby nie wręczał nominacji na członka Rady Koordynacyjnej Polonii Świata byłemu członkowi PZPR, prezesowi reprezentującemu organizacje polonijne w Australii i Nowej Zelandii, Januszowi Rygielskiemu. Osobnik ten w partyjnej uniżoności w swoich artykułach publikowanych w PRL-u wychwalał pod niebiosa ustrój komunistyczny.
W jednym z nich pan prezes napisał ..: ”Postęp ten jest widoczny w całym kraju, niemal w każdym jego zakątku. Daje się zauważyć dymami odległych kominów, światłem neonów, hukiem motorów i ich ciągłym ruchem.” (Technika i ty” z dn.1.06.69r).

W swojej argumentacji oburzeni „heretycy” Solidarności zarażeni bakcylem przyzwoitości i moralności zwracali marszałkowi Senatu uwagę, iż pan Rygielski nie tylko, że nie był jedynie zwykłym bałwochwalczym aparatczykiem, ale co miało niebagatelne znaczenie, pan Rygielski został wybrany na prezesa Rady Naczelnej kłamiąc. Ukrył on przed wybierającymi go na reprezentanta „zorganizowanej Polonii” przedstawicielami niepodległościowych polonijnych organizacji, rodzinami oficerów zamordowanych w Katyniu i Sybirakami, fakt swojej wstydliwej przynależności do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej

Działacze Solidarności protestowali również gdy ten kłamliwy były członek PZPR ośmielił się dokonać kolejnego „przekrętu” i uzyskał z pominięciem jakiejkolwiek kwarendy status osoby pokrzywdzonej politycznie. Wprawdzie tego statusu nikt na oczy nie widzial i jest on jedynie do tej pory plotką medialną, to sam pokrzywdzony pan prezes przyznał, całe jego pokrzywdzenie polegało na tym, iż dwukrotnie odmówiono mu przyznania paszportu w stanie wojennym, w tym raz na wyjazd do Bułgarii.

Wszystkie protesty solidarnościowych działaczy i ludzi uczciwych mieszkających w Australii zostały przez Pana marszałka, naszego przecież „ Borsuka”, zignorowane. Dlatego pewnie już nikogo nie dziwi fakt, że marszałek przylatuje za morze ale nie ma w planie wizyty ani jednego spotkania z działaczami „Solidarności” ani z osobami represjonowanymi politycznie, ani nawet z osobami, które tak efektywnie walczyły o pełną lustrację w Polsce i lustrację środowisk polonijnych na całym świecie.

Marszałek murszejący?

Jak się okazuje Pan marszałek, ta jego murszejąca powoli gwiazda solidarnościowej legendy i antykomunistycznej ikony, będą wyłacznie do dyspozycji tzw.” Polonii zorganizowanej”, która stanowi jedynie 3% wszystkich Polaków zamieszkałych w Australii. Wstępu na coctajl party będą pilnować ochroniarze i ujrzeć oblicze marszałkowskie będzie można jedynie za specjalnymi zaproszeniami (ciekawe, czy będą one w kolorze czerwonym). Kto nie chce już wiecej mieć do czynienia z takim czy siakim polonijnym prezesem – nie wejdzie, za nic.
Będzie zatem niegdysiejszy „Borsuk” obłapiać się z przefarbowanymi czerwonymi prezesami i ambasadorem Więcławem, który dyplomatyczne kwalifikacje zdobywał w Moskwie.

Zachowanie Pana Borusewicza w trakcie walki o lustrację w okresie marzec 2006–marzec 2007 też pozostawia wiele do życzenia. To właśnie on, gdy Australijska Grupa Lustracyjna zwróciła się o pomoc w przeforsowaniu w Polsce zmian legislacyjnych umożliwiających lustrację Polonii powiedział, że to nie będzie możliwe, bo agentów w latach 1944-1989 wyeksportowano z PRL-u około 100 000 tysięcy.

Aż dziwne, że Pan marszałek mając tę wiedzę nie boi się o swoje parlamentarne życie, chociaż tutaj działaczom i zwolennikom „Solidarności” wciąż grozi się śmiercią i znieważa za antykomunistyczne poglądy.
Analitykom serdecznie polecam wszystkie wypowiedzi radiowe i telewizjne marszałaka Senatu w sparwie lustracji. Niecierpliwym lub leniwym wyjaśniam, że marszałek w swoich licznych wystąpieniach dał się poznać jako jeden z „wielkich lustracyjnych hamulcowych”.

Głosił on, między innymi, że „lustracja tak, ustawa nie ”, „lustrować ale nie wszystkich”, „ujawniać ale tylko częściowo”, a ostatnio nawet odważył się wyznać, że „dziennikarze do lustracji ale polonijni nie”.
Ta marszałkowa postawa jest polityczną i moralną zagadką, i dowodzi umiejętności PoPiSowego balansowania na płocie politycznych podziałów. Widać, że bliskie kontakty z premierem Buzkiem (agent wywiadu PRL i TW ” Docent”) zainfekowały silny organizm naszego polityka wirusem politycznej obłudy i hipokryzji.

Trochę to przykre, że człowiek na którego donosił do SB inny idol solidarnościowej rewolucji Mieczysław Cholewa, TW „Rejtan” (autor i wykonawca piosenki o Janku Wiśniewskim), nie ma odwagi spotkać się z tymi, dzięki którym wspiął się na tak wysokie stanowisko w wolnej Polsce.

Szkoda. Może wówczas dowiedziałby się gdzie w Melbourne spoczywa jego łączniczka Mirka Z., bohaterka gdańskiej podziemnej Solidarności, która tak jak i śp. żona Pana marszałka Alina Pieńkowska zmarła bardzo młodo, w wieku 48 lat. Może i na Jej grobie zechciałby złożyć kwiaty i otoczyć Ją swoją modlitwą?

*******
Na zakończenie chcę życzyć Panu marszałkowi i Wielkiej Niezlustrowanej Delegacji przyjemnych wczasów na australiskiej ziemi. Wiadomo mi, że „Polonia zorganizowana” jest przygotowana i czeka. W programie wizyty przewidziano część artystyczną. Obawiam się jednak, aby uradowany politycznymi egzorcyzmami prezes Rygielski ze swoimi niezlustrowanymi kolegami nie posunął się za daleko i nie zarecytował Panu Borusewiczowi jednego ze swych ulubionych wierszy autorstwa noblistki, W. Szymborskiej:

Partia. Należeć do niej,
z nią działać, z nią marzyć,
z nią w planach nieulękłych,
z nią w trosce bezsennej -
wierz mi, to najpiękniejsze,
co się może zdarzyć,
w czasie naszej młodości
- gwiazdy dwuramiennej.

Przy okazji chciałabym w imieniu swoim i solidarnościowych niedobitków z Melbourne poprosić marszałkowski majestat o zabranie z powrotem do Polski ambasadora Więcława z małżonką wraz z ich mieniem przesiedlenia, w którym pokaźną część stanowią perskie dywany i aborygieńskie dzieła sztuki. Proszę przypomnieć ambasadorowej Bugumile o tym, aby raczyła przed wylotem powiesić na ścianach w polskiej ambasadzie w Kanberze wawelskie arrasy, które zdjęto jakiś czas temu, bo jak odpowiedział jej małżonek - nie przypadły małżeństwu do gustu.

Elżbieta Szczepańska
Australia 22.03.2007
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Pon Mar 26, 2007 3:21 am    Temat postu: Henryk SIKORA Odpowiedz z cytatem

Witajcie Szanowni Dyskutanci za siedmiu gór i rzek,

Elzbieta Szczepanska jak zwykle bez znajomosci tematu, czyli celu i
programu wizyty Marsza³ka Senatu, walnela z "grubej rury". Zdziwi³bym
siê gdyby postapi³a inaczej, bo to nie le¿y w jej naturze.

Sugeruje wiec szanownym dyskutantom zapoznac sie z celem i programem
wizyty Marsza³ka Senatu, trzeciej osoby w 38 milionowym panstwie. Gdyby
Polonia by³a aktywniejsza, gdyby polonusi odgrywali znacz±c± role w
krajach osiedlenia, to wizyty takich delegacji by³yby sukcesami, z
korzyscia dla obu stron. Nie sadze aby w tej licznej delegacji byli
tylko urzêdnicy i politycy. S± tam zapewne i biznesmeni, którzy szukaja
sposobnosci rozszerzenia dzialalnosci gospodarczej co zawsze jest
korzystne dla obu stron. Ponadto relacje pomiedzy Polska a Australia s±
tak skromne, ¿e najwy¿szy czas aby zabraæ sie za nie, poniewaz potencjal
jest, lecz nie wykorzystany.

Chetnie bym przeczyta³ tekst Elzbiety Szczepanskiej co takiego zrobila w
Australii na rzecz rozwoju stosunkow gospodarczych, politycznych i
kulturalnych pomiedzy Polska a Australia. Chêtnie przeczyta³bym co inni
krytycy podrozy Marsza³ka Senatu zrobili w tej materii.

Pozdrawiam.
Henrryk Sikora
P.S. Dla nie zorientowanych dodam, ze spedzilem 20 lat w Australii i
wiem, ze wiêkszosc srodowisk polonijnych w Australii i innych panstwach
nie stac na zbyt wiele, poza chciejstwem i gadulstwem. W Australii
wyjatkiem jest Australijski Instytut Spraw Polskich, ktory przez 15 lat
istnienia zrobil na rzecz sprawy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Pon Mar 26, 2007 3:23 am    Temat postu: HENIU Odpowiedz z cytatem

Szanowny p. Heniu z DOLINY Szczescia.....Surprised)

Sypnal Pan piachem ale nie wiadomo czy trafilo to na pustynie czy do zrodla
z ktorego moze czerpac swoj zywotny rozkwit .

Niczego nie wyczytalem z tresci Panskiego zgrzytliwego i uszczypliwego watku
, nic nie przemawia w nim o skutecznosci tejze wizyty a przeciez taka tresc
byla zawarta w poprzedniej korespondencji .( ogolnikowo )

Skoro juz zaprosil mnie Pan do przejrzenia programu i celu wizyty Marszalka
Sejmu ......ciekaw jestem gdzie moge takowy dokument odnalezc !!!!!

Drogi p.Henku , poniewaz tez nie jest Pan zorientowany w jakim zakresie i na
jakim poziomie dziala polonia i jakie sa jej efekty dla srodowiska
polonijno - polskiego czyt: emigracja i kraj , wypadalo by nieco wlaczyc /
przylaczyc sie do srodowiska , ktore aktywnie , politycznie i gospodarczo
wspomaga i wspiera ojcowizne nad Wisla .

Przyjmowalismy przerozniste wizyty na kanadyjskim "przyladku nadziei" , byl
TW."Bolek" , ktoremu zawdzieczamy telewizyjne migawki na zywo np: z Hamilton
, gdzie dzieki jedynie wspanialej erudycji polskiej tlumaczki i tresci jaka
Ona przekazala moglismy sie nieco usmiechnac , bo gdyby autentycznie
tlumaczono TW "Bolka" to cyrk mialby miano jedynie znicza w pochodzie
polskiej delegacji jaka tutaj zawitala a polonia i Polska stala by sie
posmiewiskiem na obrzezach dwoch oceanow .

Pozniejszych wizyt nie moge juz opisywac bo klawiatura stracilaby by kolor i
efekty uzupelnilyby niepoprawne wyrazy , ktorych juz chyba sie oduczylem po
20-tu latach wyobcowania z "tolerancyjna" retoryka moich ojczyznianych
krasomowcow.

Jesli istotnie usiluje Pan poznac polonijna dzialalnosc dla dobra Jasnie
Panskiej Glorii to polecam przejrzec organizacje polonijne , zainteresowac
sie inicjatywami podejmowanymi w gronach polonijnych dzialaczy politycznych
i biznesu od dziesiatkow lat a jak juz zabraknie Panu watkow do sporu
wowczas polecam przejsc sie po sklepikach polonijnych i przejrzec polki w
tych sklepikach bo moze okazac sie jak ktos podniesie haslo do bojkotu
produktow z Polski to wowczas Panskie usmiechy beda zgola odmienne !!!

Ujmujac rzecz bardziej kreujaco wskoczyl Pan w "bagienko" a nie przez to
"bagienko"


Roman Walczak

P.S.W wieloletniej dzialalnosci dla dobra "ojcowizny" nie spotkalem sie z
odrobina zrozumienia lub zyczliwosci dla podejmowanych dzialan na arenie
zwiazkowo- polityczno-gospodarczej dla nadwislanego kraju , ktory w panskich
wypowiedziach daje mi rowniez do zrozumienia , ze "trudno ulzyc obciazonym
dziedzicznie" .....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Czesław Lipka
Stały Bywalec Forum


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 73

PostWysłany: Czw Kwi 19, 2007 1:46 am    Temat postu: Kochany Heniu! Odpowiedz z cytatem

Zapewniam Cię że nie jestem fanem Pani Szczepańskiej ale w tym wypadku całkowicie sie z nią zgadzam.
Kto jak kto ale Ty wiesz najlepiej że zawsze byłem za Tobą i popierałem Cię całym sercem.
Dzisiaj się tego wstydzę i bardzo żałuję. Po tym co zrobiłeś ostatnio zrozumiałem że Tobie nigdy nie zależało na sprawach naszej Ojczyzny, a tylko i wyłącznie na polepszeniu własnej pozycji.
Nie wiem kiedy, ale wiem na pewno że sprzedałeś swój honor dla własnej wygody.
Heniu ja takimi ludźmi po prostu gardzę.Możesz zacząć pluć na mnie, ale ja musiałem Ci to powiedzieć.Żałuję tylko że tak późno.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Czw Kwi 19, 2007 11:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Właśnie Pan Henryk Sikora wypłynął w Fundacji "Centrum Solidarności" powstałej w kwietniu 2000r. Przewodniczącym Rady Fundacji jest Lech Wałesa a Prezesem Zarządu Fundacji jest Bogdan Lis.
Czy mozecie coś wiecej napisać o Henryku Sikorze?

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Pią Kwi 20, 2007 5:46 am    Temat postu: Henryk Sikora Odpowiedz z cytatem

Po przybyciu do Australii przedstawial sie jako dzialacz " Solidarnosci" i delegat na Zjazd Krajowy.
jak sie pozniej okazalo byl henryk Sikora dwelegatem na Zjazd ale nie z regionu Slasko-dabrowskiego tylko z Malopolski a wiec mitomania i kradziez czyjegos zyciorysu.

W samolocie przywioz na emigracje swoja zone z dziecmi i swoja dziewczyne/kochanke/ przyszla partnerke ?

Zone z dziecmi zostawil w Melbourne a sam z ta druga pojechal do Sydney
Wlaczyl sie w organizacje i zbieranie pieniedzy na pomoc dla Polski wspolpracowal scisle z Bruksela i agentem Franciszekiem ( J. Milewski.)

Podobno skonczyl lub chcial skonczyc studia w Sydney ( jezyk polski) aby miec dyplom ukonczenia wyzszej uczelni na zachodzie( anegdota)

Wyznawca Australijskiego Instytutu Spraw Polskich- ktory zrzesza osoby pochodzenia zydowskiego( bogatych) i tenze Insytut przez 18 lat sprowadzal do Australii takie slawy z polskiej sceny politycznej jak Michnik, Geremek, Belka, itp

Do Polski wrocil na zaproszenie(?) ... i zostal bisnesmenem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Pią Kwi 20, 2007 5:52 am    Temat postu: C.d do Wielkiej Wyplawy- Przed kim plaszczy sie Polonia Odpowiedz z cytatem

W “Tygodniku Polskim“ z dnia 21.03.2007 r., red. Eugeniusz Bajkowski w notatce dziennikarskiej pt.”Polska delegacja. Misja KIG” ujawnił kilka istotnych informacji na temat tej kosztownej i niespodziewanej wizyty w Australii i Nowej Zelandii, delegacji parlamentarno-rządowej, która przybyła tutaj na 14-dniowy rekonesans.

W składzie 69 osobowej delegacji stronę tzw. rządową reprezentuje 13 osób w tym, 6 posłów, dwóch senatorów, jeden wiceminister, jeden prezes, jeden wiceprezes, jeden dyrektor i jeden wicedyrektor. Poza stroną rządową w skład delegacji weszło 25-ciu przedstawicieli polskich przedsiębiorstw i firm prywatnych. Razem stanowi to 38 osób, czyli 55% składu ekipy przetransportowanej z Polski do Australii prezydenckim samolotem TU -154M, z XXXVI Pułku Lotnictwa Transportowego Sił Powietrznych RP.
Szczegóły dotyczące kosztów tej misji można znaleźć w tekście pt.„Wizyta Wielkiej Niezlustrowanej Delegacji w Krainie owiec i baranów“ na www.replika.com.au , www.kworum.com.pl i www.e-polityka.pl.

Trudno jest zrozumieć te drastyczne dysproporcje w rezerwacji miejsc na wycieczkę do Australii w prezydenckim Tupolewie. Wszak reprezentantów strony parlamentarno-rządowej jest mniej niż 1/5 (18.8%), dla tuzów postkomunistycznego biznesu w samolocie zarezerwowano jedną trzecią (36%), a dla pozostałej trzydziestki, chociaż są to ludzie bezimienni i niewidoczni, przeznaczono 45% samolotowych foteli. Kim są te panie i ci panowie „incognito”, i czym zasłużyli sobie na prezydencką hojność i marszałkowską eskortę?

Polscy Towarzysze Biznesmeni

W oparciu o informacje zawarte w tekście red. Bajkowskiego postanowiłam poznać bliżej samego organizatora misji czyli Krajową Izbę Gospodarczą (KIG) i innych „misjonarzy”.
To, że nazwiska kilku z nich zupełnie przypadkowo są tożsame z nazwiskami osób znajdującymi się na niechlubnej liście Wildsteina, jakoś mnie nie zaskoczyło.
Natomiast informacje o samej KIG, jej strukturze, misji i członkach okazały się naprawdę warte ich dokładnego przestudiowania. KIG powstała w roku 1990, w okresie burzliwych przemian transformacji ustrojowej,kiedy to aparatczycy i agenci szybko, i bezboleśnie przepoczwarzali się w nową postkomunistyczną oligarchię.
Władze KIG na swojej stronie internetowej www.kig.pl zapewniają, że od początku okresu transformacji aktywnie uczestniczyli we wszystkich ważnych dla kraju wydarzeniach: dyskusjach, tworzeniu koncepcji i strategii na przyszłość, w procesach legislacyjnych oraz w realizacji i wdrażaniu kolejnych zmian.
Misją KIG jest... „budowa.. i rozwój, ..aktywne uczestnictwo oraz wspieranie polskich przedsiębiorców na zintegrowanym rynku Unii Europejskiej“. Dlaczego zatem zorganizowali misję i to aż na drugą półkulę, i dlaczego zapomnieli zaprosić do uczestnictwa w niej wszystkich swoich członków, tak jak to czynią z innymi wyjazdami np. do Serbii czy Iranu (za 3 dniową wizytę $5000)?
W swojej działalności KIG opiera się na 18 komitetach oraz 4 platformach, których „przewodniczącymi są wybitni praktycy życia gospodarczego, naukowcy, działacze samorządowi i społeczni”. Władzami Izby są: prezes, prezydium i... generalny sekretarz.
Od 1990 roku jest nim Marek Kołoczko, absolwent Wydziału Elektroniki Politechniki w Budapeszcie (1976).
Iście frapującą lekturą jest lista członków KIG.

Peerelowski prekursor marketingu

Jednym z nobliwych członków KIG jest p. Kazimierz Pazgan uważany za prekursora marketingu w PRL-u. Już w latach 70-tych swoim klientom, którzy w jego kwiaciarni w Świdnicy wydali z portfela ponad 5000 zł, fundował "pięćdziesiątkę" wódki. Wcześniej pracował jako wychowawca w zakładzie poprawczym i dorabiał, grając na trąbce na weselach. Na handlu kwiatami zarobił pierwszy milion dolarów. Zainwestował go w farmę kurczaków. Jest właścicielem grupy Konspol, największego w Polsce producenta przetworów z drobiu. Kurczaki z Konspolu odlatują do europejskich McDonald's m.in. we Francji.
Pan Pazgan jest wiceprzewodniczącym Rady Krajowej Izby Gospodarczej i prezesem Izby Handlowo-Przemysłowej Polska - Izrael. W 2005 r. w wyniku spadku cen drobiu wywołanego groźbą ptasiej grypy, jego dochody spadły o 30 mln, a pozycja w rankingu najbogatszych Polaków o ponad 20 miejsc (z 250mln zł. w 2005 do 220 mln w 2006, z 65 miejsca na 81). http://100najbogatszych.wprost.pl/?b=-1&e=7&i=64 .Poza różnymi Izbami Gospodarczymi, takimi jak: Polsko-Chińska czy Polsko- Libijska, do KIG należą również Polska Izba Systemów Alarmowych, Polski Związek Lnu i Konopi, Związek Polskie Mięso i Stowarzyszenie Polskich Pierników.

Wokulski III RP na Zielonej Ukrainie

Drugim ważnym, o ile nie najważniejszym członkiem KIG jest najbogatszy człowiek w Polsce Jan Kulczyk, który w październiku 2005 został wybrany prezesem Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Tym, którzy na co dzień nie śledzą sceny polsko-postkomunistycznego biznesu wyjaśniam, że Jan Kulczyk z wykształcenia prawnik jest twórcą Kulczyk Holding SA, mistrzem w kojarzeniu interesów skarbu państwa i zachodnich inwestorów, jednym ze spryciarzy okresu transformacji, którzy dzięki przebiegłości i koneksjom z aparatczykami PRL-u i elitą rządzącą III RP zbili fortuny.
Majątek Kulczyka jeszcze nie tak dawno, bo w 2004 roku, był wyceniony na 12.5 mld. polskich złotych. Sprzyjające wiatry przestały wiać w żagle ”Doktora Jana” po ujawnieniu jego powiązań z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem i afery jaka wybuchła wokół PKN ORLEN. W raporcie sejmowej komisji śledczej stwierdzono, że poprzedni prezydent upoważnił Kulczyka do rozmów w sprawie sprzedaży Rosjanom polskich rafinerii. Reputację rodziny Kulczyków nadwyrężyła również sprawa gruntów sprzedanych przez władze Poznania Grażynie Kulczyk (b.żonie), która ziemię wartą 13 mln zł nabyła za 6 mln zł.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że więcej od majątku Kulczyka są warte posiadane przez niego informacje na temat „przekrętów” urzędników rządowych: premiera Leszka Millera, prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i o działaniach wspomagających polskich lobbystów, którzy byli i nadal są w stanie sprzedać wszystko i wszystkich skorumpować. www.aferyprawa.com

Mieszkający obecnie poza krajem Kulczyk wszystkie swoje aktywa systematycznie przerzuca za granicę. Jego majątek radykalnie się skurczył (częściowo na skutek rozwodu), z 12.5 mld zł. w 2004 na nieco ponad 4 mld. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, zapewne dlatego premier Ukrainy Jurij Jechanurow jest przychylny planom Kulczyka, dotyczącym zainwestowania przez niego na Ukrainie w infrastrukturę, telekomunikację i sektor energetyczny. Wsio budiet charaszo!

Komiwojażerowie III RP

Jedną z firm uczestniczących w australijskiej misji KIG jest PHZ VIPOL. Firma ta powstała w roku 1990, kiedy to osoby prywatne zainwestowały spory prywatny kapitał na jej uruchomienie. Początkowo firma zajmowała się importem odzieży i wyrobów włókienniczych z krajów Dalekiego Wschodu. W krótkim okresie czasu stała się ona w Polsce „liderem“ importu tekstyliów i wyrobów włókienniczych z Tajlandii, Chin i Indonezji www.vipol.pl .
PHZ VIPOL dostarczał na rynek polski i rynki zagraniczne odzież dżinsową, bieliznę, skarpety, rajstopy i obuwie sportowe. Asortyment jak z bazaru na stadionie Dziesięciolecia w Warszawie.

W latach 1992-1998 VIPOL 70% importowanych towarów przerzucał do Rosji, gdzie później założył biuro handlowe. Z czasem firma PHZ VIPOL weszła w posiadanie składu celnego i własnego transportu : samochody ciężarowe typu TIR, naczepy kontenerowe i plandekowe.
W 1995 r. Firma PHZ VIPOL rozpoczęła działalność usługową jako koncesjonowana agencja celna i utworzyła własne magazyny celne i Miejsce Odpraw Celnych. Od tego czasu mogła samodzielnie reprezentować przed władzami celnymi interesy koncernów i firm dokonujących obrotu towarowego na własny rachunek.

VIPOL, PKN ORLEN, Chińczyk i ... Rosjanin

Od 1996 r. firma PHZ VIPOL rozpoczęła ekspansję na rynku nieruchomości.
Obecnie jest ona nie tylko właścicielem i administratorem kompleksu biurowego w Centrum Warszawy (VIPOL PLAZA), ale również innych nieruchomości o charakterze użytkowym, w tym zamkniętego ośrodka rekreacyjnego (tylko dla swoich) i YACHT CLUB-u MARINA nad Zalewem Zegrzyńskim w Wierzbicy k/Serocka.
Ośrodek, który „jest się azylem dla ludzi biznesu i prezesów firmy”, ma nowoczesny port jachtowy oraz stację paliw, działającą pod szyldem PKN ORLEN. Ten sam PKN ORLEN dał się poznać bliżej dzięki aferze Rywina, taśmom Michnika i powiązaniom z rosyjskimi szpiegami.

Od 1997 r. PHZ VIPOL posiada również swoje przedstawicielstwa handlowe w Chinach w Guangzhou (Canton) i Xiamen. Jej przedstawicielami są Ching Yulan Wu i Xiaoping Lai.
Na sześć tygodni przed przylotem do Australii, 2-go lutego 2007 roku PZH VIPOL zawarł umowę z firmą INTERNET SA reprezentowaną przez wiceprezesa Vladimira Bogdanowa.
Umowa dotyczy używania powierzchni w budynku w Warszawie przy ul. Młynarskiej, obejmującej 1.978,06 m2, na trzy lata do roku 2010.
Rosjanin wpłacił VIPOL-owi kaucję gwarancyjną w wysokości 113.948,55 EURO.
Vladimir Bogdanov, najnowszy biznesowy partner VIPOl-u jest jednym z 25 najbogatszych ludzi w Europie Środkowej. Ma 55 lat, a jego życiowe motto brzmi „im mniej o tobie wiedzą, tym lepiej". Zapewne z tego powodu z dziennikarzami rozmawiał w życiu tylko dwa razy i nigdy nie opuścił Rosji, nie lata, nie jeździ i trzyma się z dala od polityki. Od czasu upadku ZSRRR zarządza Surgutieftiegazem.

Byli policjanci ścigają i ściągają

Inną firmą, której reprezentację w składzie Wielkiej Delegacji warto jest odnotować, jest VITRO KANCELARIA ABW. Firma ta istnieje od 1996 roku i oferuje wysoki stopień specjalizacji w obsłudze wierzytelności, czyli ścigania i ściągania długó. Nazwiska pracowników tej firmy nie są niestety jawne, ale wiadomo, że w skład jej jednego tylko zespołu wchodzi psycholog, prawnik i ……byli policjanci.
Firma ta specjalizuje się w sprawach “trudnych” i nie ogranicza się do pisemnych monitów lecz działa skutecznie, dobierając środki i metody działania adekwatne do potrzeb. Hasło przewodnie firmy “Działamy skutecznie - pieniądze wrócą do Ciebie”. ”Firma zapewnia potencjalnych klientów ...” nie musisz rozumieć gąszczu przepisów, ani znać technik poruszania się po urzędach, instytucjach, sądach. Zespół prawników, ekspertów zapewni Tobie i Twojej firmie najwyższej jakości pomoc w zarządzaniu wierzytelnościami lub egzekucji należności prowadząc Twoje sprawy zarówno w kraju, oraz poza granicami Polski.“ (!)
Wychodząc naprzeciw potrzebom swoich klientów właściciele VITRO twierdzą, że potrafią skutecznie sprostać wszelkim trudnym sytuacjom albowiem potrafią dobierać w każdym indywidualnym przypadku odpowiednie „instrumenty prawne ”. www.VITROABW.Pl . Nota bene, Gazeta Prawna o Vitro-Kancelarii-ABW z ul. Grochowskiej w Warszawie pisała, „że już sama nazwa sugeruje powiązania z takimi służbami, z którymi wadzić się nie należy w żadnej sytuacji”. www.gazetaprawna.pl/?action=showServiceArticle&id=2&dok=1469.6.700.2.36.1.0.3.htm

Widły, mydło i powidło

Inni przedstawiciele innych firm wymienionych w „Tygodniku” też głównie zajmują się handlem i przerzutem. Słodycze, precelki, kafelki razem z rurami do gazu. (ALTREX INTERNATIONAL..: „ is offering sweets and pipes for gas, oil and water as well as steal products”). Z misją do Australii przybyli producenci bram, krat i ogrodzeń, garbarze skór baranich i świńskich, obuwniczych i podszewkowych oraz spółdzielnia robiąca swetry na drutach na zamówienie klienta.

Wśród Wielkiej Delegacji jest też dyrektor hotelu „Pekin” we Władysławowie. Hotel reklamowany jako” kropla Chin nad Bałtykiem” gościł wielu prominentów III RP, w tym - prezydenta Kwaśniewskiego. Poniżej zdjęcie ukontentowanego prezydenta w „Pekinie”. http://www.hotel-pekin.com.pl/ang/lokalizacja.php



Nie twierdzę, że wszyscy członkowie delegacji przybyli do Australii w celach nieczystych. Przypuszczam, że są wśród nich i tacy, którzy szukają ratunku dla swoich firm i przedsiębiorstw tak, jak na przykład walcząca z widmem bankructwa fabryka firanek. Zapewne w tej „ misji ” wzięły udział i takie przedsiębiorstwa, które liczyły na możliwość nawiązania kontaktów, dającym ich firmom szansę rozwoju i ekspansji. Przedstawiciele tych firm czy zakładów stanowią jednak tylko tło, tworząc coś w rodzaju dymnej zasłony dla innych - Wielkich Graczy.
Do tej pory w Polsce wielu ludzi transformacyjnego sukcesu z lat 90-tych zawdzięcza ogromne fortuny swoim esbeckim koneksjom. Wielu też jest i takich, którzy wrócili do Polski wezwani do powrotu po roku 1990, a przedtem zajmowali się inwestowaniem pieniędzy, które otrzymywali od rezydentur peerelowskiego wywiadu. Dlatego też Polonia zanim zdecyduje się urządzić powitanie jakiejkolwiek polskiej delegacji przybywającej gdziekolwiek z jakąkolwiek misją, powinna być wcześniej i dokładniej poinformowana kim są dotąd jej nieznani -„misjonarze”.
A co do australijskiej wizyty, jak i innych tego typu „razwiedek”, pozostaje mieć nadzieję, że już wkrótce zajmą się nimi odpowiednie komisje i instytucje, takie jak: Centralne Biuro Antykorupcyjne, MSZ, NIK i Komisja Regulaminowa Etyki i Spraw Senatorskich.
Mimo wszystko, jakoś przykro, że przed przedstawicielami takich firm jak np. VITRO zginają się w ukłonach ostatni, dzisiaj już 80-letni prezesi niepodległościowej australijskiej Polonii, uwiarygadniając uściskiem dłoni postkomunistycznych biznesmenów.

Elzbieta Szczepanska 31.03.2007
www.kworum.com.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Elzbieta Szczepanska
Weteran Forum


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 132

PostWysłany: Pią Kwi 20, 2007 9:37 am    Temat postu: Glosy w dyskusji Odpowiedz z cytatem

Elzbieto,
Szanowni Czytelnicy "wielkopomnego dzie³a" Elzbiety Szczepañskiej,
zatytulowanego "Przed kim p³aszczy sie Polonia ?”,

Uwazam weekend za udany, pogoda w Warszawie dopisuje, a w poczcie
elektronicznej znalazlem kolejne "dzielo" El¿biety Szczepanskiej -
rodaczki z krainy kangurow. Dzielo tak wybitne w swej satyrycznej
formie, ze musialo wprowadzic mnie w doskonaly humor.

Nie wiem tylko dlaczego Elzbieto napisalas w mailu, ze "Tekst przed
korekta tylko do przeczytania". Przeciez Twoje teksty sa niedoscignione
i nic w nich juz nie da sie poprawic, gdyz od poczatku do koñca sa
znakomitym bajkopisarstwem.

Nurtuje mnie, co takiego gorszacego widzisz w fakcie przyjazdu do
Australii, biznesmenow i szefow KIG-u. Nigdy nie spotkalem, podobnie
zapewne jak i autorka tekstu, opisywanego zlosliwie w tekscie p. Pazgana
z KIG-u, ktory juz w latach PRL-u prowadzil dzialalnosc gospodarcza.
Elzbieta Szczepanska pisze o tym z taka dokladnie sama odraza jak rasowi
bolszewicy mieli do tzw. burzuazji a za Gierka do tzw. "badylarzy". Nie
pomoglo Ci Elzbieto 20 lat spedzonych w normalnym anglosaskim kraju.
Zostalas tak zsowietyzowana w latach dziecinstwa w "raju" realnego
socjalizmu, ze do dzisiaj uznajesz za grzech i wyszydzasz ludzi, ktorzy
probowali pracowac na swoj rachunek w komunizmie.

Dochody Kulczyka, Elzbieta Szczepanska pomnozyla przez cztery. Z 12,5
mld. PLN zrobila 12,5 mld USD. Co to roznica dla tropicieli tych
strasznych przestepcow ktorzy dorobili sie w III RP. Skoro autorka
wyrosla w jedynym slusznym ustroju, w ktorym wszyscy mieli rowno, czyli
gow... W takim wlasnie gow... sie wyrastalo i w czyms takim najlepiej
sie wieczni tropiciele czuja. Czuja sie najlepiej tropiciele tej
okropnej III RP w teczkach ubecji, ktore to teczki sa dla tropicieli,
rodem z IV RP, ewangielia swieta, ktorej nie wolno podwazyc. Widza w
teczkach UB i SB prawde absolutna i objawiona i w tym lajnie taplaja sie
po same uszy i to im pozwala czuc, ze zyja. W normalnosci nie potrafia,
dla tropicieli normalnosc jest nudna, zycie sie zaczyna, gdy rewolucja
rusza, rewolucja morlna i odnowicielska w IV RP pod swiatlym
przywodztwem malych wzrostem, duchem i rozumem, pod przywodztwem
przestepcow z Samoobrony i faszystow z LPR.

Nie smiem polemizowac z tym tekstem "przed korekta" aby nie odwazylbym
sie wplywac na swiatlosc tych zlotych mysli i opinii wyrazonych w
tekscie pt.“Przed kim p³aszczy siê Polonia?”, kolejnym tekscie Elzbiety
Szczepanskiej opluwajacym, szkalujacym i szydzacym. W takiej tworczosci
Elzbieta Szczepanska i jej podobni, pozal sie boze, publicysci, czuja,
ze zyja. Bez oplucia, bez insynuacji, zycie im przecieka pomiedzy
palcami, wiec zycze im aby rewolucja moralna toczaca sie w Polsce i
staczajaca ten kraj na margines i posmiewisko, dawala im dalszej energii
do tej wielkopomnej tworczosci.
CZEKAM ELZBIETO NA NASTEPNE TWOJE DZIELA, TAK TRZYMAJ, JESTES WIELKA I
BEDZIESZ JESZCZE WIEKSZA.Smile

Z pozdrowieniami z kaczorlandu.
Henryk Sikora

DO ZBIGNIEWA KORYEWO:
Zbyszku,
Widaæ po tym co napisales, ze Ci walnelo na stare lata. Mam dwa wyjscia.
Pierwsza opcja to potraktowac Ciê powaznie i powierzyc sprawe adwokatowi
i wytoczyc Ci proces poniewaz znieslawiles mnie publicznie, ale nie
mogê. Powaznie mozna traktowac kogos powaznego a za takiego przez cale
lata Cie Zbyszku uwazalem, pomimo, ¿e nigdy sie nie spotkalismy, ale
wspolpracowalismy w miare sensownie. A Ty nie znaj±c mnie, nigdy mnie na
oczy nie widziales i smiesz zarzucic mi agenturalnosc. Zszedles w moich
oczach na samo dno intelektualne i moralne. Taplaj sie w tym lajnie
pomowien ile chcesz, dla Ciebie pozostane agentem wszystkich sluzb jakie
tylko sobie wymyslisz. Pozostaje mi wiec tylko ta druga opcja i szczesc
Ci boze lajdaku skonczony, jestes zwyklym scierwem Zbyszku Koryewo!!!!
BEZ SZACUNKU,
Henryk Sikora



1-04-2007 o godz. 5:26 Tony (Zbyszek) Koreywo napisa³(a):
> Szanowni Pastwo
> Henryk Sikora nie zrozumial, o co Elzbiecie chodzi wiec wypada mu to
> wyjasnic. Otoz w kraju rzadzonym dobrze wstyd jest byc biednym.
> Natomiast w
> rzadzonym zle, wstyd jest byc bogatym.
> Nie wykluczone tez, ze kolega Sikora wiedzial od poczatku o co Elzbiecie
> chodzilo i tylko tak sie z nia przekomarza, co, jak sie wydaje, jeszcze
> raz
> potwieredza uporczywe plotki, ze w Australii, jako wspolpracownik SB,
> zajmowal sie kapowaniem uczciwych ludzi.
>
> Pozdrowienia dla wszystkich prawych Polakow
>
> Zbyszek Koreywo
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum