Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy tajni współpracownicy UB i SB byli szkodliwi?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sro Lip 11, 2007 12:05 pm    Temat postu: Czy tajni współpracownicy UB i SB byli szkodliwi? Odpowiedz z cytatem

Proste pytanie.Czy tajni współpracownicy UB i SB byli szkodliwi?

kliknij artykuł:

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/33150.html


Z archiwum SB. Czy Kapuściński albo Rosati mogli zaszkodzić innym?


lustracja / IPN / Ryszard Kapuściński / Dariusz Rosati / Marek Ciesielczyk / Kraków / Monachium Służba Bezpieczeństwa / Akademicki Ruch Odnowy



Od czasu do czasu pojawiają się opinie, że o aktach IPN nie warto pisać, gdyż była i jest to rzecz dla nas drugorzędna, a tacy Tajni Współpracownicy, jak Ryszard Kapuściński czy Dariusz Rosati tak naprawdę nikomu nie zaszkodzili. Czy to prawda?
Chciałbym przedstawić kopie kilku dokumentów z archiwum IPN, napisanych na podstawie donosów na mnie w latach 70. i 80. Donosów nie tylko ludzi zakwalifikowanych przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa jako TW, ale także raportów osób uznanych przez SB jako "kontakty operacyjne" czy nawet takich, którzy nie byli ani TW, ani KO. Donosy te na pierwszy rzut oka mogą się wydać tak "niewinne" jak te, które pisał np. Kapuściński. Opiszę więc konkretne konsekwencje nie tylko dla tych, na których donosili TW i KO, ale także dla ich rodzin oraz znajomych.

Nr 1 - Meldunek operacyjny z 1978 roku nt. "Żaczka" / Fot. Marek CiesielczykNr 2 - Słowny opis zagrożenia (faktu) - nt. "Żaczka" / Fot. Marek CiesielczykDokument nr 1 i 2 to tajny "Meldunek operacyjny" z 1978 r. Druk został wypełniony przez krakowską SB. Oficer Służby Bezpieczeństwa zakwalifikował zdarzenie opisane prze konfidenta jako "Zagrożenie". Chodzi o "nastrój niezadowolenia w postaci przygotowania i wysyłania petycji i skarg". Donosicielem był w tym przypadku nie TW, ani KO, lecz "Kontakt służbowy" - w tym przypadku Kierownik Domu Studenckiego Żaczek". Z dokumentu tego wynika, że informacje o petycjach studentów UJ zostały przekazana przez SB "wojewódzkim władzom politycznym", czytaj Komitetowi Krakowskiemu PZPR.

Informacja, którą SB przekazał kierownik domu studenckiego Żaczek, w którym mieszkałem, na pierwszy rzut oka wydaje się tak "niewinna", jak te, które SB przekazywał np. Kapuściński. Oficer Służby Bezpieczeństwa pisze w swoim "Słownym opisie zagrożenia (faktu)":

"W dniu 28.11.1978 r. uzyskano informację od Kierownika Domu Studenckiego "Żaczek", że w środowisku mieszkańców "Żaczka" zainicjowana została zbiórka podpisów pod petycją do Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Powyższa petycja została zainicjowana w związku z trudnymi warunkami sanitarnymi w DS "Żaczek", a mianowicie: brak ciepłej wody, mała ilość łazienek (...) Organizacją zbierania podpisów zajął się głównie student III roku filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego: CIESIELCZYK Marek (...) Ciesielczyk M. zebrał do dnia 29.11.1978 r. około 300 podpisów (...) Na fakt nastroju niezadowolenia w środowisku DS "Żaczek" postanowiono założyć sprawę operacyjnego sprawdzenia kryptonim "AKADEMIK". Celem sprawy będzie: - ustalenie jakimi pobudkami kierował się inicjator petycji, - ustalenie inspiratorów i osób zaangażowanych w zbieraniu podpisów, - rozpoznanie nastrojów oraz atmosfery obecnie panującej wśród mieszkańców DS "Żaczek" (...) "

Po naszej akcji zbierania podpisów pod w/w petycją nastąpiła intensywna inwigilacja esbecka naszego środowiska. Co prawda nikt z nas nie został wtedy zamordowany (jak wcześniej Stanisław Pyjas), ale później zostałem pozbawiony miejsca w akademiku, co przy bardzo niskich dochodach w mojej rodzinie poważnie utrudniało kontynuowanie studiów. Kolega zaangażowany w akcję, został wyrzucony ze studiów, a Instytutowi Filozofii UJ, gdzie studiowałem, groziła likwidacja. Dom studencki "Żaczek" (wcześniej mieszkał w nim także Pyjas) został zamknięty jako "siedlisko opozycji". Wielu studentów straciło miejsce noclegu. Czy to mało? Ciekawe, jakie zdanie na temat esbeckich donosicieli mieliby ci, którzy dzisiaj np. na łamach Wiadomości24.pl piszą o nikłej szkodliwości tego typu donosów, gdyby sami jako studenci z biednych rodzin znaleźli się wtedy na bruku?

Nr 3 - Informacja operacyjna z 17.04.1980 roku - nt. ulotek i ARO / Fot. Marek CiesielczykNr 4 - ciąg dalszy Informacji z 17.04.1980 / Fot. Marek CiesielczykDokument nr 3 i 4 to esbecka "Informacja operacyjna" z 17.04.1980, napisana na podstawie donosu tajnego współpracownika o pseudonimie "Michał" (IPN ujawnił mi jego nazwisko). Był to mój kolega. Czytamy w niej:

"W dniu 15.04.1980 r. w godzinach wieczornych grupa Ciesielczyka rozpoczęła kolportaż ulotek w Domach Studenckich "Żaczek", "Nawojka", "Piast" i na miasteczku studenckim.(...) Część ulotek była dostarczona do pokoju 302 w "Piaście", gdzie zamieszkuje "Jankes" Jankowski, ogółem zebrano około 1710 podpisów pod petycją o rozwiązaniu SZSP (Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, przyp.MC). W dniu 16.04.1980 r. Ciesielczyk powołał organizację Wolnych Związków Zawodowych Studentów, przy czym opracował statut dla tej organizacji (...) (Faktycznie organizacją tą był swego rodzaju "następca" SKS - Akademicki Ruch Odnowy, przyp.MC). (...) Nowe organizacje studenckie planowane są we wszystkich ośrodkach kraju i w związku z tym Ciesielczyk podjął już konsultacje z Warszawą (...) TW Michał dowiedział się ponadto, że w dniu wczorajszym....(nazwisko zamazane przez IPN) będący u ... (zamazane przez IPN) mówił, że sekretarka Wydziału Filozofii zabroniła wydawać kluczy jakimkolwiek studentom, co skomentowano, że SB wie o mającym się odbyć zebraniu. (...) Ponadto ... (nazwisko zamazane przez IPN) poinformował TW, że w Tarnowie w czasie imienin ... (nazwisko zamazane przez IPN) był jego kolega por ... (nazwisko zamazane przez IPN) i razem pod wpływem alkoholu starali się pozyskać do współpracy Mojka (był to tarnowski współpracownik KOR-u, przyp.MC), który przyszedł na imieniny do ... (zamazane przez IPN)

(...) ... (nazwisko zamazane przez IPN) zamierza prawdopodobnie w sobotę i niedzielę coś robić, chodzi o poligrafię, bo prosił TW, by został na sobotę i niedzielę w Krakowie, ponieważ będzie potrzebny".

Jakie były konsekwencje tego donosu TW "Michała"? Mój kolega Zbyszek Jankowski "Jankes" miał poważne problemy na studiach. SB mogła konfiskować nam mnóstwo materiałów poligraficznych, bo wiedziała, gdzie je magazynujemy, a np. z donosu tarnowskiego wiedziała dokładnie kiedy mieliśmy zamiar drukować "bibułę" w Krakowie. Wielu kolegów, którzy mi pomagali, zostało wyrzuconych ze studiów. Ja ukończyłem je tylko dlatego, że pracownicy Instytutu Filozofii UJ sympatyzowali z opozycją. Ze względu na donosy TW wyrzucony zostałem natomiast z drugiego kierunku studiów - historii sztuki.

Kapuściński jeździł sobie po całym świecie dzięki temu, że współpracował z SB. Rosatiego wysyłano na zagraniczne stypendia. Gdy dzięki donosom tajnych współpracowników SB "namierzyła" mnie, nie miałem już najmniejszych szans, by otrzymać paszport.

Nr 5 - Zaszyfrowana odmowa wydania paszportu z 2.07.1980 roku / Fot. Marek CiesielczykNr 6 - odręczna notatka nt. mojej współpracy z KOR / Fot. Marek CiesielczykNr 7 - zgodę na paszport otrzymałem dopiero w kwietniu 1981 / Fot. Marek CiesielczykDokumenty 5,6 i 7 obrazują moją "przygodę" z Wydziałem Paszportów KW MO (czytaj: SB). Służba Bezpieczeństwa w Krakowie, gdzie studiowałem, wiedziała o mnie sporo dzięki tajnym współpracownikom. W tajnym teleksie (wtedy było to coś w rodzaju dzisiejszego faksu), wysłanym 2 lipca 1980 roku z Krakowa o godzinie 23.00 (w nocy!) do Biura Paszportów w Tarnowie (gdzie byłem zameldowany na stałe), krakowski oficer SB pisał: "w naszym operacyjnym zainteresowaniu pozostaje: ciesielczyk marek s.karola i heleny (...) student IV roku filozofii UJ. Z uzyskanych informacji wynika, iż m.ciesielczyk w bieżącym roku ubiega się o wyjazd do krajów kapitalistycznych. W związku z powyższym proszę o niewydawanie w/wymienionemu paszportu z uwagi na to, iż wnosimy mu formalne zastrzeżenie wyjazdu za granicę. naczelnik wydz. iii /3/ kwmo krakow /-/ ppłk ... (nazwisko podpułkownika SB zamazane przez IPN) zaszyfrował... (nazwisko szyfranta SB zamazane przez IPN) dnia 2.07.1980 r - godz. 23.15 - rozszyfrował: ++ ... (nazwisko esbeckiego deszyfranta w Tarnowie zamazane przez IPN), dnia 2.07.1980, godz. 3.00."

Pewną ciekawostką tego teleksowego polecenia krakowskiej SB dla tarnowskiego biura paszportów (kontrolowanego oczywiście także przez SB) jest to, że było ono nie tylko zaszyfrowane(!), ale że rozszyfrowywano je w Tarnowie w nocy, o godzinie 3 nad ranem! Kolejny dokument przedstawia odręcznie napisaną uwagę Naczelnika Wydziału Paszportów KWMO w Tarnowie z 23 lipca 1980 roku na moim odwołaniu od esbeckiej decyzji o odmowie wydania mi paszportu: "Zainteresowany przechodzi w materiałach Wydz.III KWMO w Krakowie i Tarnowie. Sympatyzuje z nielegalnym ugrupowaniem KSS KOR. Proponuję odmowę."

Po prawej stronie widoczna jest pieczątka "ODMÓWIĆ". Stwierdzenie naczelnika, że "przechodziłem w materiałach Wydz. III" znaczy, że SB prowadziła moją kartotekę dysydenta.

Trzeci z tej serii dokumentów to też rozszyfrowany teleks z 21 kwietna 1981 roku. Dopiero wówczas SB zgodziła się na wydanie mi paszportu. Musiałem starać się o niego wielokrotnie, choć był to już okres "Solidarności". Wielu kolegów ze studiów, którzy także "przechodzili w materiałach Wydziału III" nie otrzymało nawet wtedy paszportu. Np. jedna ze studentek dostała go po ogłoszeniu stanu wojennego ze "słynnym" wpisem "z prawem jednokrotnego przekroczenia granicy PRL". W praktyce oznaczało to wydalenie z Polski. Ani Kapuściński, ani Rosati takich paszportów nigdy nie otrzymali.

Nr 8 - Meldunek operacyjny z 23.12.1982 - donos TW ZAWISZY / Fot. Marek CiesielczykNr 9 - cd. donos ZAWISZY / Fot. Marek CiesielczykNr 10 - Meldunek operacyjny z 19 maja 1983 roku - donos taksówkarza z Nałęczowa nt. Monachium / Fot. Marek CiesielczykNr 11 - cd - donos taksówkarza z Nałęczowa nt. Monachium / Fot. Marek CiesielczykDokumenty nr 8, 9, 10, 11 obrazują efekty donosów na mnie KO i TW, gdy przebywałem już na emigracji politycznej w RFN. Tajny współpracownik o pseudonimie "Zawisza" przekazał tyle informacji na mój temat oraz moich kolegów, iż zaszkodził nam w istotny sposób np. przesyłać w paczkach "bibułę" do Polski.

W meldunku operacyjnym nr 48/82 z 23.12.1982 roku czytamy: "Dnia 4.12.1982 r. powrócił z zagranicy TW ps."Zawisza", gdzie realizował zadania ogólnorozpoznawcze. Będąc w Monachium ponownie nawiązał kontakt z pracownikami RWE (Radia Wolna Europa, przyp.MC).... Przed wyjazdem do Polski kontakt z TW nawiązał Marek Ciesielczyk (...) prosząc o przewiezienie do kraju zaproszenia dla .... (nazwisko zamazane przez IPN) (...) Ponadto wręczył TW kartkę z następującymi nazwiskami osób, na które winna się powołać (ta osoba, przyp.MC) w Ambasadzie RFN przy załatwianiu wizy: Hans Graf Huyn, Bundesabgeordnete (poseł do parlamentu RFN, przyp.MC) (...) Przypadkowo poznany, również powracający do Polski ... (nazwisko zamazane przez IPN) zam. Łąki 24 k/Nałęczowa, poinformował TW w zaufaniu, że M.Ciesielczyk związany jest z wywiadem zachodnioniemieckim mającym siedzibę w jednym z miast koło Monachium. Opinię swą opierał na tym, że kilkakrotnie go tam widziano (...)"

Faktycznie wysyłałem wówczas zaproszenie z RFN dla członka opozycji antykomunistycznej z paszportem z prawem jednokrotnego przekroczenia granicy oraz rekomendację od ówczesnego posła do Bundestagu, który także chciał pomóc wtedy wydostać z Polski tę osobę, ułatwiając jej otrzymanie wizy niemieckiej. Dzięki esbeckiemu donosicielowi komuniści wiedzieli, kto i jak miał pomóc temu dysydentowi, co nam wtedy utrudniło całą operację. Gdy esbecy otrzymali informację od TW, że współpracuję z wywiadem zachodnioniemieckim, moja matka najpierw straciła pracę, a później przeżyła zawał serca i o mało co nie zmarła. Informacja ta wzięła się stąd, że mieszkałem między Pullach (gdzie faktycznie mieściła się siedziba Bundesnachrichtendienst - odpowiednika CIA) i Monachium i często robiłem sobie wycieczki rowerowe wzdłuż rzeki Isary w kierunku Pullach. Tego typu "niewinny" donos TW mnie co prawda nie zaszkodził, ale spowodował utratę pracy i zdrowia mojej matki. Zapewne rodzina Kapuścińskiego i Rosatiego nie była wtedy poddawana tego typu represjom?

Meldunek operacyjny z 19 maja 1983 roku napisany został przez esbeków z Lublina, gdyż bazował na donosach człowieka, który wrócił z Niemiec i był taksówkarzem w Nałęczowie. "Latem 1982 r.

.... (nazwisko taksówkarza zamazane przez IPN) zetknął się z ulotką wzywającą Polaków i Niemców do udziału w manifestacji i przemarszu przez ulice Monachium w ramach akcji poparcia dla "Solidarności" (...) Ulotka była podpisana przez 4 NN Polaków oraz M.Ciesielczyka, który określany był na niej jako główny organizator powyższej manifestacji. M.Ciesielczyk organizować miał także wyjazdy Polaków do Kolonii na podobnego typu manifestacje (np. w czasie wizyty Breżniewa w RFN, przyp. MC)".

Po tym donosie na mnie człowieka, który nie był ani TW, ani nawet KO, moja rodzina w Polsce była jeszcze bardziej prześladowana, w wyniku czego matka przeżyła drugi zawał serca. Ja oczywiście nie mogłem wrócić do Polski przez kilkanaście lat. Ciekaw jestem, czy osoby, które dzisiaj wypowiadają się z lekceważeniem o skutkach działań esbeckich agentów w latach 80., miałyby takie właśnie poglądy na ten temat, gdyby tego typu los spotkał członków ich rodzin?

... tak (same kropki bez nawiasów) wykropkowane są miejsca, w których występują nazwiska, zamazane przez pracowników IPN
(...) to wykropkowanie (w nawisach) odnosi się do pominiętych fragmentów dokumentów

Warto wejsc w link bo tam sa skany dokumentów

patrz także:
Bajer na całego, czyli medialne doniesienia o agentach
30 lat temu powstał SKS


Robert Majka z Przemyśla, 11 lipca 2007r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Sro Lip 11, 2007 9:10 pm    Temat postu: konfident nie mógł wiedzieć, JAK BARDZO (nie) jest szkodliwy Odpowiedz z cytatem

konfident nie mógł wiedzieć, JAK BARDZO (nie) jest szkodliwy

Gdy we wczesnych latach 90. chciano wznowić śledztwo w sprawie zamordowania Stanisława Pyjasa, okazało się, że przeszkodą jest zakaz ujawnienia tożsamości pewnego TW (czy aby nie jest nim ten, kto teraz jest znany GŁÓWNIE z tego, że jego konfidenctwo zostało kilka lat temu zdemaskowane z hukiem na cały kraj?). O ile pamiętam, rola tego TW w owej tragicznej historii sprowadzała się do tego, że poinformował o tym, gdzie Pyjas właśnie przebywa, albo którędy właśnie idzie. Najprawdopodobniej oficer prowadzący nie zwierzał się swojemu donosicielowi, do CZEGO tym razem donos posłuży... A nuż donosiciel zawahałby się nie chcąc na swe sumienie brać śmierci kolegi? (Czytałem o tym kilkanaście lat temu i może pamiętam niedokładnie...). Wiadomość błaha, zwykle przydawała się do zatrzymania na 48 godzin, czyli nic strasznego, prawda? Podobnie to, że Iks np. lubi lody o smaku kokosowym, albo że takie lody jadł w restauracji "Zacisze" w dniu takim to a takim. Jeśli LUBI, to to może się przydać do OTRUCIA owego Iksa (panią Annę Walentynowicz próbowano kiedyś otruć w Radomiu, zresztą nie pod pretekstem ulubionej potrawy, a właśnie przy świadomym i czynnym współudziale pewnego TW SB...). Jeśli Iks JADŁ lody kokosowe, to można było potem na przesłuchaniu owego Iksa obrobić "psychologicznie" -- po prostu sprawiając, aby doszedł do wniosku: "skoro ONI wiedzą o mnie nawet TAKIE dyrdymały, to znaczy, że śledzą mnie ZAWSZE i WSZĘDZIE, wiedzą o mnie WSZYSTKO i nie ma sensu wypierać się działalności; a nuż za przyznanie się otrzymam lżejszy wyrok?". I taki Iks przyznawał się być może do czegoś, czego NIJAK INACZEJ bezpieka nie dowiedziałaby się!

Przykład "dualny" do powyższego -- ten nie z Krakowa, ale z "Krakowa Północy" = Torunia. Ktoś z nas wysłał list na Zachód, oczywiście okrężną drogą, ze względu na jego treść. Dzięki IPN mogliśmy dowiedzieć się, że:

"[...] toruńskie podziemie wykorzystuje adres: [...] do przekazywania drogą korespondencyjną (w sposób zakodowany) i osobiście informacji dotyczących toruńskiego podziemia. Wg wypowiedzi jednego z figurantów [...] wymieniona informacje te przekazuje do Aleksandra Smolara, który z kolei dostarcza je do ośrodków propagandy na Zachodzie, w tym RWE." (informacja z maja 1984 r.; dot. pewnego adresu w Warszawie)

"[...] figurant naszego rozpracowania [...] korzystając z wyjazdu znajomego [...] dał mu do wysłania stamtąd list [...] W liście tym jak stwierdzono agenturalnie znajdowały się następujące informacje: [...]
opis rzekomych uprowadzeń Z. Jastrzębskiej i A. Mężydło przez grupę >OAS< [...], sprawa aresztowania [...] A także bliżej nieokreślona prośba o odpowiedź, która może być negatywna, ale musi być konkretna. Dokument ten został wysłany do adresata. [...] toruńskie podziemie wysłało do Paryża zapotrzebowanie na urządzenie drukarskie, jednakże mimo dwóch monitów nie ma w tej sprawie żadnej odpowiedzi."
(inf. z czerwca 1984; dot. listu, nadanego do kogoś w Niemczech Zachodnich z obszaru innego niż Polska państwa socjalistycznego ).

Z powodu donosów, które stały się źródłami 2 w/w informacji, bezpieka mogła spowodować uwięzienie co najmniej 2 osób (dysponentki owego warszawskiego adresu oraz autora owego listu na Zachód). Tak jednak nie stało się w tych wypadkach. Dlaczego? Nie wiem, najwidoczniej esbecy czekali na to, aż zbiorą bardziej konkretne wiadomości pozwalające od razu zamknąć więcej osób. Albo mieli jakieś jeszcze inne wyrachowanie w tym zwlekaniu.

Toteż twierdzenia (nawet prawdziwe) b. konfidentów, że przez nich nikt nie poszedł do więzienia, NIE STANOWIĄ o ich małej szkodliwości. Nie od nich zależało, JAKI użytek Służba Bezpieczeństwa zrobi z dostarczonych przez nich informacji. Ktoś dzieki donosowi od bliźniego mógł zostać: zatrzymany na 48 godz., internowany, pozbawiony możliwości legalnego wyjazdu za granicę, tymczasowo aresztowany, skazany, ale także szantażem zmuszony do emigracji, pobity, oczerniony (np. o cudzołóstwo -- można było także oczernić o to współmałżonka delikwenta -- i tak czy owak rozwalić dane małżeństwo), zabity... Albo np. tylko doznawać "zakazu zatrudnienia" (nie przez wyrok sądowy, ale przez dyskretny telefon z SB do kolejnych zakładów zatrudniających delikwenta albo ew. gotowych to zrobić). Repertuar sposobów uprzykrzania życia był, jak widać, dość szeroki.


Przy okazji: NIESTETY, skorzystanie z "linku" do oryginalnej postaci owego tekstu najwidoczniej NIE jest możliwe, jakaś Przeklęta Cholera (czytaj: Czerwony Chochlik) postarał(a) się o to, aby przeglądarka po KILKU SEKUNDACH od wywołania tego adresu wyłączała sie sama, przy okazji wymazując liste odwiedzonych "stron" w internecie.

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Czw Lip 12, 2007 6:50 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.zycie.pl/pub/index.php?go=tresc&id=07_28_04&koment=koment_see_art&id_artykulu=2588

PRZEMYŚL: Kontrowersyjna wystawa na rynku
Twarze bezpieki
Wystawę zorganizował rzeszowski IPN wraz z przemyskim urzędem miasta. „Poczet” rzeszowskich funkcjonariuszy został uzupełniony o panele przedstawiające biografie i fotografie pracowników bezpieki z Przemyśla.

„Wyrażamy nadzieję, że wystawa Twarze rzeszowskiej bezpieki spotka się z żywym zainteresowaniem, tych wszystkich, którzy chcą poznać prawdę o okresie komunistycznej dyktatury w Polsce. Wszak aparat bezpieczeństwa „powołany do ochrony ustroju, interesów politycznych i gospodarczych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed wrogą działalnością”, stał na straży hegemonii politycznej rządzącej w Polsce – z sowieckiego nadania – partii komunistycznej (PPR/PZPR), bezwzględnie tłumiąc wszelkie niepodległościowe dążenia narodu” – pisze w zaproszeniu na wystawę Małgorzata Waksmundzka-Szarek z IPN w Rzeszowie.
Otwarta w ubiegły czwartek wystawa wzbudza bardzo duże zainteresowanie przechodniów już od środy. Przy panelach przystają głównie ludzie starsi. Często dochodzi do emocjonalnych komentarzy zwolenników i przeciwników pomysłu, by twarze dawnych ubeków prezentować za ich życia w miejscu publicznym. Jedni nazywają to zwykłym pręgierzem, niezgodnym z chrześcijańską etyką, inni z kolei – wymierzaniem dziejowej sprawiedliwości.

(o)

--------------------------------------------------------------------------------

Skomentuj artykuł:
Tytuł: Nowa Poczta:
Od: przesladowany
Umieszczony: 2007-07-12 07:20:55 Nowy komentarz
Odpowiedz
Zobacz wszystko
Ja czesc tych twarzy znam,ale kilku moich oprawcow brakuje,a zyja i sie ciesza dobrym zdrowiem no i odpowidnimi emeryturami.Moze wreszcie KTOS zbierze te tak zawyzone emerytury?Cieszyłbym sie bardzo jak jeszcze by pokazali twarze donosicieli .Było by napewno ciekawie


W wydaniu gazetowym jest jeszcze ciekawiej,wypowiedzi mieszkańców , to także daje do myślenia. Widać " zatroskanie" co niektórych o " biednych , prześladowanych " funkcjonariuszach UB i SB w AD.2007r , tylko i wyłącznie dlatego , że zostali ujawnieni z imienia i nazwiska.!
A przecież przez wiele lat cieszyli się szacunkiem i poważaniem, bo " ciężko " pracowali.... poniżali,gnoili ludzi w pracy w środowisku . Ktoś powie , nieprawda????? Mówie to z własnego doświadczenia , a znam relację przerażające , ludzie przeszli katusze Crying or Very sad Z rąk UBkow i Sbków - byli przez nich torturowani , wielu z nich już zmarło , inni żyją w nędzy. Za to ci "biedacy " z UB i SB mają po 3-10 tysięce zł miesięcznie , widzę ich często uśmiechniętych i wypoczetych. A przecież idzie o istotę funkcjonowania państwa policyjnego UB i SB cy nie byli sami, posiadali agenturę wpywu na ówczesną gospodarke PRL , na lata 88/89 aż do ujawnienia choćby raportu WSI.
Po glębokiej analizie sytuacji jaka jest w UBekistanie, trudno z czystym sumieniem sytuację w gospodarce dzisiejszy ustrój UBekistanu ,to WOLNA <SPRAWIEDLIWA Rzeczypospolita Polska...? Shocked często w Kościele słyszę ojczyznę "Wolną " poblogosław Panie... Rolling Eyes
Ja z się z tą Wolnością magdalenkową nie zgadzam, chyba mam do tego również prawo.? Shocked Rolling Eyes

Bardzo polecam ,warto przeczytać. Rolling Eyes

http://www.fatalnafikcja.pl/konwergencja.htm
Bardzo polecam ,warto przeczytać. Rolling Eyes


Robert Majka z Przemyśla, 13 lipca 2007r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Pią Lip 13, 2007 11:08 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mnie najbardziej irytowało, że nie wiem (nie wiedziałem), kto nadawał. I nagle w pewnym kontekście dowiaduję się, że to wcale nie był ideowy komunista (dziwne, ale tacy zdarzali się jeszcze w latach 80.; zdumiewające - wierzyli w komunizm), który po 90 roku zakładał w Katowicach jakiś Związek Komunistów, ale że kablem był cichy, nie narzucający się, "Bogu ducha winny" adiunkt, w dodatku uwarzany za duszę opozycyjną. Może to nie temat dla Szekspira, ale tajniki duszy ludzkiej w otoczeniu wrogo autorytarnym są fascynujące. Słabość charakteru w stylu "Panu Bogu świeczka a diabłu...". Oni przeważnie sądzili, że komunizm dłuuuugo nie upadnie, dłuuużej niż potrwa ich biografia.... Niemalże nikt lawiny zdarzeń i rozwałki Systemu nie przypuszczał/przewidywał jeszcze w 1987, może poza ekspertami sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. Jedynym socjologiem, który przewidział zdarzenia przyszłe była Jadwiga Staniszkis (wkleiłem, przypominam, mój wywiad z Profesor Staniszkis).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pią Lip 13, 2007 12:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marek Wichrowski napisał:
[...]
Niemalże nikt lawiny zdarzeń i rozwałki Systemu nie przypuszczał/przewidywał jeszcze w 1987, może poza ekspertami sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. Jedynym socjologiem, który przewidział zdarzenia przyszłe była Jadwiga Staniszkis (wkleiłem, przypominam, mój wywiad z Profesor Staniszkis).

Nie wiem skąd ta teza, że to Staniszkis przewidywała przyszłe wydarzenia już w... 1987r. (może jakieś źródło?)

Z tego co mi wiadomo jednym z pierwszych "analityków", którzy wskazywali na wewnętrzną sprzeczność komunizmu był ks. Stefan Wyszyński, późniejszy Prymas Polski, który jeszcze w okresie przedwojennym w artykule z 1937 roku pt. "Kultura bolszewizmu a inteligencja polska" wskazywał na gruncie filozoficznym, że upadek komunizmu jest nieuchronny ze względu na wpisane w istotę systemu niszczenie wszelkich wartości.
IMHO to pierwsza analiza komunizmu, choć przeprowadzona na płaszczyźnie filozoficznej, ale trafnie wskazująca na wewnętrzną sprzeczność systemu powodującą jego degrengoladę i w konsekwencji wskazująca nieuchronność upadku...

Warto też pamiętać - niezależnie co wynikało wtedy i może dziś wynikać z badań historycznych programu i tez stawianych przez SW w latach 80 - że sprzeczności systemu, a konkretnie strukturalne niedostosowanie komunizmu do zbliżającej się rewolucji informatycznej wskazał K.Morawicki w swoim liście do Jaruzelskiego (1988 r.).

Strukturalne nieprzystosowanie komunizmu do wyzwań współczesnego świata, jakie są konsekwencją funkcjonowania gospodarki otwartej (wolnorynkowej), wynika z istoty systemu, który niszczy wszelkie wartości i sieje spustoszenie najpierw w sferze duchowej a następnie materialnej, nie zastępując swojej destruktywności żadnym innym systemem kreowania wartości pozytywnych. "Wartości" które kreowała i kreuje ideologia komunistyczna są w istocie antywartościami w świtle całej spuścizby historycznej świata Zachodu i dotychczas obowiązujących systemów filozoficznych, które przygotowały powaliny ośiągnięć cywilizacyjnych Zachodu.

W świetle aktualnej wiedzy historycznej trudno ocenić, na ile zaplecze intelektualne SW, które Morawiecki skupił wokół BiuDol'a (Politechnika i Uniwersytet Wrocławski) było świadome nie tyle nieuchronności upadku systemu, ile szybkości dokunującego się procesu.
Niewątpliwie kadra naukowa Politechniki i Uniwersytetu miała na tyle duży potencjał intelektualny, ale też wiedzę (w szcególności o krajach i narodach Związku Sowieckiego) i.. wyobraźnie, że potrafili prawidłowo odczytywać co najmniej niektóre Signum Temporis...
Dla inżynierów i naukowców mających nawet ograniczony dostęp do informacji dotyczących postępu naukowo-technicznego jaki dokonywał się za żelazną kurtyną, wcześniej czy później musiało stać się oczywiste, że komunizm nie tylko nie nadąża za tym postępem, ale jest nawet nieprezystosowany do przyjęcia gotowych owoców wysiłku intelektualnego przeciwnika (szpiegostwo przemysłowe).

Mówił o tym Wojtek Myślecki podczas debaty "Spór o Rzeczpospolitą Solidarną" w Zamku Książ, kiedy wspominał, że z prowadzonych w drugiej połowie lat 80 analiz informacji, pochodzących z wywiadu amerykańskiego, a dotyczących nokautującej różnicy w poziomie badań a zwłaszcza praktycznego zastosowania elektroniki oraz informatyki wynikało, że imperium sowieckie powinno się załamać najpóźniej w perspektywie _następnej_ dekady.
Dla niedowiarków zapewne istotne będzie, że aktualne relacje dotyczące skali ówczesnych analiz Solidarności Walczącej potwierdzają m.in. publikacje SW z lat osiemdziesiątych (np. analizujące znaczenie programu SDI - inicjatywy obrony strategicznej, którą lewacka propaganda ochrzciła mianem "gwiezdnych wojen" Wink, jak i Kornela "list do generała". List był publkowany w bieżąco ukazujących się wydaniach SW, jest przytoczony także w "Zaciskaniu pięści", był (? - miał być) prezentowany na wystawie we Wrocławskim Ratuszu.


Ostatnio zmieniony przez Servantes dnia Sob Lip 14, 2007 1:40 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Pią Lip 13, 2007 6:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Proszę nie mylić rozważań historiozoficznych filozofów i teologów z socjologicznymi i wywiadowczymi. Nikt historii jeszcze nie przewidział w długim horyzoncie czasu. Niektórzy socjologowie przeprowadzali analizy typu "jeśli to, to to" i trafiali. Wie Pan, każdy wiedział (łącznie z KGB, GRU, SB etc. etc.), że system jest chory. Ale mieli z niego"uzusy". Równie dobrze mógłby Pan się powołać na Bierdiajewa, Zdziechowskiego, Witkacego czy Sorokina. Ale analityk wojskowy jest odrobinę "mądrzejszy" - rozróżnia olśnienia filozoficzne (ten Pana 1937 Smile i twarde fakty, czyli obiekt badań wywiadów. ANALIZA TYCH OSTATNICH UMOŻLIWIA PRZEWIDYWANIA DO +- 5 LAT. Nie więcej (z wyjątkiem statystyki demograficznej, ale to inna bajka). Pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Pią Lip 13, 2007 8:22 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marek Wichrowski napisał:
Proszę nie mylić rozważań historiozoficznych filozofów i teologów z socjologicznymi i wywiadowczymi.

Zaraz, zaraz - trzymajmy się faktów: "analiza" filozoficzna - lub jak kto woli: rozważania na gruncie filozoficznym ks. Prymasa - doprowadziły do konkretnych konkluzji: wewnętrzne sprzeczności systemu muszą doprowadzić do upadku. Tylko tyle (bez 'wróżenia' kiedy to nastąpi) i aż tyle, bo prawdopodobnie jest to najwcześniejsze studium upadku komunizmu...

Historiozofi ks. Prymas uprawiać za bardzo nie mogł, bo nie było w owym czasie do czego się odwołać - tzn. "największe" klęski komunizmu (i narodowego socjalizmu) miały się dopiero objawić.

Co do "rozważań wywiadowczych" proszę łąskawie zwrócić uwagę, że w swojej wypowiedzi wyraźnie staram się rozłączać analizy własne SW od źródeł informacji pochodzących m.in. od wywiadu amerykańskiego.
SW dysponowała pewnymi powiązaniami ze służbami specjalnymi Zachodu, ale z wiadomych względów - jak dotąd - nie są to sprawy jeszcze ujawniane (proszę porównać kiedy wypłyneła sprawa własnego kontrwywiadu SW - szerzej i ze szczegółami dopiero w 25 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, czyli pod koniec roku 2006).
W miarę tej skromnej wiedzy dotychczas ujawnionej można jedynie twierdzić, że kontakty te miały charakter 'niski' i raczej operacyjny - a nie startegiczny, a więc o przekazywaniu gotowych opracowań, czy nawet fragmentarycznych wyników analiz na takim szczeblu nie mogło być mowy. Przekazywane były głównie informacje - z tego co wiem w obu kierunkach, np. z Niemiec (zachodnichh) informacja o "Bolku" przyszła z podkreśleniem, że pochodzi od wywiadu niemieckiego już w 1987r.

Odpowiednio wysoki poziom 'współpracy' został nawiązany z Amerykanami chyba dopiero po (lub w wyniku) podróży Kornela w USA. Chociaż o ile wiadomo na ten temat, to Departament Stanu sam wyszedł z inicjatywą kontaktu z Kornelem, ale dla odmiany przedstawiciele CIA nie podjęli propozycji współpracy. W każdym bądź razie coś musiało się stać na tyle istotnego i na tyle wysokim (startegicznym) szczeblu, że po Konferencji "Warszawa 1990" jeden z kureirów Wydziału Wschodniego SW (Romek Zaleski) został skutecznie wyciągnięty z piwnić azerbejdżańskiego KGB (w materiałach 25-lecia i wystawach błednie pisano o Tadżykistanie) - podobno w skutek osobistej interwencji... Sekretarza Stanu USA.

Konkludując: SW nie była specjalnie partnerem ani politycznym, ani wywiadowczym dla imperium Pax Americana i o dostępności jakichkolwiek amerykańskich analiz wywiadowczych poważnie traktujących kwestię końca Związku Sowieckiego nie mogło być mowy.

Posługując się pewnym uproszczeniem zdefiniowałem zaplecze analityczne SW jako środowisko akademickie skupione wokół BiuDol'a.
Ku pamięci: proszę odszukać analizę i wieszczenie prof. Waszkiewicza opublikowane w "Biuletynie Dolnośląskim" po zarejestrowaniu przez władze PRL "Solidarności". Bardzo dokładnie przewidział on rozwój wypadków (konfrontacja na poziomie stanu wyjątkowego) i niewiele pomylił się też co do okresu, kiedy to nastąpi. A nawet - naprawdę nie wiem jak mu się to udało Smile przewidział, że na dłuższą metę utrzymanie status quo po wprowadzeniu stanu wyjątkowego nie będzie możliwe i można będzie sobie wyobrazić jakiś rząd jedności narodowej na czele z którymś z posłów koła "Znak" - np. Mazowieckim...

To właśnie tacy ludzie skupieni przez Morawieckiego wokół BiuDol'a tworzyli to zaplecze intelektuialne SW, które było źródłem dalekosiężnych i - jak się okazało: trafnych - analiz dotyczących istoty komunizmu.

O "rozważaniach socjoligicznych" natomiast nie pisałem wcale, poza prośbą o podanie źródła-linku do wywiadu z prof. Staniszkis, na podstawie którego uprawomocnione było by twierdzenie że pani socjolog trafnie przewidywała rozwój mających nastąpić wydarzeń już 1987...

Marek Wichrowski napisał:
[...]
analityk wojskowy jest odrobinę "mądrzejszy" - rozróżnia olśnienia filozoficzne (ten Pana 1937 Smile i twarde fakty, czyli obiekt badań wywiadów. ANALIZA TYCH OSTATNICH UMOŻLIWIA PRZEWIDYWANIA DO +- 5 LAT. Nie więcej (z wyjątkiem statystyki demograficznej, ale to inna bajka). Pozdrawiam.


Zgodzam się, że podstawowa różnica między analitykami spec-służb a filozofami wynika z dostępu do informacji. Jednak artykułu ks. Prymasa wykazującego podstawową wewnętrzną sprzeczność, która doprowadzić musi do upadku komunizmu nie nazywał bym "olśnieniem".
Osobiście olśnienia doznałem, że to właśnie na gruncie filozoficznej analizy wartości można było tą sprzeczność najprościej wychwycić, wykazać i udowodnić. Tradycyjnie: rozwiązania proste są najgenialniejsze Smile
A teologia tutaj akurat nie ma znaczenia.
Aczkolwiek mogę spokojnie założyć, że doktor teologii musi być na tyle biegły w zakresie historiozofi, że gdyby go wyposażyć w informacje analityka wywiadu, będzie potrafił znacznie lepiej i skuteczniej prognozować Very Happy

Nie wiem, czy uczestniczył Pan w spotkaniu na Zamku Książ, ale Myślecki właśnie mówiąc o "wykalkulowanym" terminie zapaści Związku Sowieckiego podawał lata z dokładnością właśnie 5 lat.
Natomiast demografia i zużycie zasobów stały się pierwszą przesłanka dla Bila Casey'a - dyrektora CIA w administracji Regana, który wywodził się z biznesu - uświadamiającą, że Imperium Zła to jedynie przeciwnik na glinianych nogach. Jak głosi anegdota, wszystkich biegłych sowietologów - jakich Agencja miała do dyspozycji - wygonił od pisania wydumanych raortów i analiz, których przeważnie nie można było _jednoznacznie_ interpretować i zapędził do zrobienia prostych zestawień porównawczych ilustrujących ilość dużych aglomeracji miejskich, liczbę ludnści, liczbę samochodów, zużycie energi elektrycznej oraz paliw płynnych, itp. I znowu jak zawsze: prostota-w-elegancji - elegancja-w-prostocie. Proste jest genialne Smile
Niektóre z danych źródłowych podawanych przez źródła sowieckie umiejętnie weryfikował startegiczny wywiad satelitarny (np. zaciemnienia miast w wyniku któregoś tam stopnia zasilania czy intensywność transportu międzymiastowego). Te proste zestawienia zdemaskowały mizerię "kolosa na glinianych nogach" dosłownie już w pierwszych dniach szefowania Casey'a i dzięki temu od początku kadencji Regana postanowiono - jak to później ujął w słowa Peter Schweizer w "Victory" - dokręcić sowietom śrubę!
No i udało im się... przynajmnie w skali geopolitycznej, bo dzięki porozumieniom "Okrągłego Stołu" asekurowanym przez Amerykanów wylądowaliśmy w Polsce kilkanaście lat po niby-przełomie praktycznie w punkcie wyjścia - jeśli chodzi o naprawę państwa, od/budowę kapitału społecznego, zapewnienie elementarnej sprawiedliwości przez pociągnięcie - choćby symboliczne - do odpowiedzialnoiści winnych tej zapaści cywilizacyjnej (społeczno-gospodarczej) w czasach PRL.

Również pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Servantes dnia Sob Lip 14, 2007 6:23 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Sob Lip 14, 2007 12:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak. Ma Pan rację w zarysie a ja przyznaje sie do ignorancji: nie zdawałem sobie sprawy wczesniej ze skali działań SW. Pojmujemy i rozumiemy się: "warszawka".
Teraz kwestie historiozoficzne, tzn. myślę o predykcji, czy przewidywanie jest możliwe. Wątek o przemieszczeniu zadań w kilkunastu agencjach wywiadowczych USA odbieram jako istotny. Trawestując - "możesz mieć wywiad, ale kto go będzie kontrolował?". Mam wrażenie (jako laik), że Reagan był tutaj lepszy od obecnego prezy.
Z Pana opiniami zbieżne są głoszone przez współczesnych heglistów. Kłania się Fukuyama i jego (musiałem część tego przekładać, straszna robota) rozważania z "Końca historii". Czy wie Pan, kiedy zrozumiałem, że kipną? Podczas stypendium w Anglii w końcu 80. przeczytałem, że rosyjscy agenci zostali schwytani. Co robili? Kupowali zabawki dla dzieci i wydobywali stamtąd jakieś chipy (widać Korea Płd. też nie chciała opylić im tych gadżetów.) Chodziło o WOJSKOWE UŻYCIE istotnych fragmentów ZABAWEK DLA DZIECI. Wtedy pojąłem. Albo rozwałka Mamy Ziemi, albo upadek niedzwiedzia (bez związku z niedzwiedziem z postów Pana Kazimierza Wink ). Rozumowanie Fukuyamy i Pana są zbieżne. Chodzi m. innymi o to, że nie wiedzielismy, czy GRU jest na tyle wpływowa, żeby przekonać Biuro polityczne, by nie robili głupstw z armiami pancernymi w Europie. Chodzi o dyrektywę prez. USA w sprawie lokalnego uzycia broni jądrowej, bez stosowania systemów strategicznych.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Sob Lip 14, 2007 5:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marek Wichrowski napisał:
Tak. Ma Pan rację w zarysie a ja przyznaje sie do ignorancji: nie zdawałem sobie sprawy wczesniej ze skali działań SW. Pojmujemy i rozumiemy się: "warszawka".
Czuję się z lekka niezręcznie, bo dyskusję prowadzę schowany za pseudonimem (ale mam wymówkę: nie chcę zaszkodzić prowadzonym poszukiwaniom historycznym dotyczącym lat 80, których wyniki - jak to już teraz widać - mogą być bardzo nie rakę dla wielu środowisk). Tym bardziej jestem zobowiązany, że wywody anonima zostały przez Pana docenione.

Marek Wichrowski napisał:
Teraz kwestie historiozoficzne, tzn. myślę o predykcji, czy przewidywanie jest możliwe. Wątek o przemieszczeniu zadań w kilkunastu agencjach wywiadowczych USA odbieram jako istotny. Trawestując - "możesz mieć wywiad, ale kto go będzie kontrolował?". Mam wrażenie (jako laik), że Reagan był tutaj lepszy od obecnego prezy.
Z tym przewidywaniem to nie do końca tak. Amerykanie zdiagnozowali rzeczywistość i uznali, że moża wygrać wojnę z Sovietami doprowadzając ich państwo/imperium do zapaści. Zaplanowali więc dokręcanie śruby i zrealizowali przyjęte założenia...
Zgadzam się, ze Regan był lepszy. Osobiście uważam, że to najlepszy prezydent jaki Ameryka i świat mieli w XX i XXI w.

Marek Wichrowski napisał:
Z Pana opiniami zbieżne są głoszone przez współczesnych heglistów. Kłania się Fukuyama i jego (musiałem część tego przekładać, straszna robota) rozważania z "Końca historii". Czy wie Pan, kiedy zrozumiałem, że kipną? Podczas stypendium w Anglii w końcu 80. przeczytałem, że rosyjscy agenci zostali schwytani. Co robili? Kupowali zabawki dla dzieci i wydobywali stamtąd jakieś chipy (widać Korea Płd. też nie chciała opylić im tych gadżetów.) Chodziło o WOJSKOWE UŻYCIE istotnych fragmentów ZABAWEK DLA DZIECI. Wtedy pojąłem. Albo rozwałka Mamy Ziemi, albo upadek niedzwiedzia (bez związku z niedzwiedziem z postów Pana Kazimierza Wink ). Rozumowanie Fukuyamy i Pana są zbieżne.
No teraz ja się muszę przyznać do ignorancji. Wstyd: Fukuyamy nie czytałem (co najwyżej omówienia lub fragmenty przytaczane przez innych autorów). Z wykształcenia jestem... hm - trudno mi się określić: elektronikiem czy ekonomistą. W każdym razie zawodowo zajmuję się doradztwem w zakresie zarządzania projektami (przedsięwzięciami) Hi-Tech.
A Historię odkryłem kilka lat temu i z pasją zacząłem trochę czytać. Po pewnym czasie odkryłem równie pasjonujący świat filozofi, ale tu ledwie wszedłem do przedpokoju.
Jakieś dwa lata temu (chyba jesienią 2005) podczas spotkania z Kornelem wkurzyłem się i postanowiłem coś zrobić z tym zapomnianym i zmilczanym kawałkiem histotri Polski, jakim jest "Solidarność Walcząca". Mam tą przewagę, że jakoś tam byłem związany z SW i sporo rzeczy wiedziałem, a do tych o których nie wiedziałem łatwiej mi było dotrzeć - bo znałem środowisko i mam do niego dostęp. Jednak dość szybko okazało się, że moje amatorskie badania dotyczą nie tyle histori Solidarności Walczącwej czy właściwej Solidarności ile w istocie operacji służb specjalnych... No i tak to wszystko się zaczeło. Niewinne studia nad historią SW przeobrażają się systematycznie w prowadzenie prywatnego biura białego wywiadu Wink Zadziwiające jak dużo informacji ciekawych i... strategicznych jest powszechnie dostępnych!
Ale nie wiedziałem, że tezy do ktorych doszedłem "prawie" samodzielnie są zbieżne z Fukuyamą. Piszę "prawie" bo przecież byłem pod wpływem takich lektur, jak "Moskwa na Wallstreet" czy przywoływany już wcześniej Schweizer ze swoją "Victory".
Tą ostanią to w sprawach dotyczących Polski prawie na wyrywki znam - zresztą znalazłem kilka ciekawych różnic pomiędzy edycją oryginalną (anglojęzyczną) a polskim tłumaczeniem wydawnictwa BGW.
Aczkolwiek samo hasło "końca histori" jakoś nie przemawia do mnie. Jak mało pokory trzeba mieć w sobie, żeby postawić taką tezę Sad

Sprawę wojskowego wykorzystania zabawek dla dzieci ocenić można filozoficznie: -niewolnik może kopać Kanał Białomorski (i będzie to robić nawet skutecznie), ale tranzystora NIE wymyśli, a tym bardziej mikroprocesora. Do działalności twórczej potrzebne są określone warunki (których komunizm nie był i nie jest w stanie zapewnić), a już na pewno niezbędne jest poczucie wolności. Dlatego sowieci musieli (woleli?) ukraść gotowe rozwiązanie, niż prowadzić projekty badawczo-rozwojowe - których wynik zawsze niepewny...
Nota bene to właśnie konieczność kupowania zabawek w celu zdobycia mikroprocesorów przez Sowiety jest dobrym przyładem ilustrującym strukturalne nieprzystosowanie komunizmu do rozpoczynającej się wtedy na Zachodzie rewolucji informatycznej - na co wskazywał Morawiecki w swoim liście do gen. Jaruzelskiego.
Nie słyszałem co prawda o tym wątku zimnej wojny z zabawkami, ale zapamiętam jako kolejny case. Podobnie było z długopisami... W latach osiemdziesiątych Amerykanie podkpiwali, że kiedy startuje sowiecki okręt podwodny w Murmańsku to cała baza wywiadu sonarowego na wschodnim wybrzeżu aż się trzęsie. I w którymś momencie wszystkie sowieckie okręty znikły z amerykańskich map nasłuchu sonarowego - jakby Sowieci przestali wogóle pływać. Wkurzeni Amerykanie szybko zaczęli sprawdzać które z sojuszniczych państw NATO złamało embargo COCOM. Niestety - nic to nie dało. Żaden z krajów Zachodu nie sprzedał ani jawnie, ani potajemnie nowoczesnej technologii budowy śrub. Szukano dalej i okazało się, że do wyciszenia śrub napędowych wystarczyło, aby Sowieci zdobyli technologię produkcji samych łożysk. Ale Zachód nie sprzedał też żadnej fabryki łożysk, ani nawet technologii. Po pewnym czasie sprawa się wyjaśniła. Do cichego przenoszenia napedu śrub ważne było łożyskowanie, a tu kluczowym elementem były małe kulki, których przodująca gospodarka komunistyczna nie była w stanie wyprodukować. Kiedy Amerkanie połapali się o co chodzi, szybko skojarzyli, że to Japończycy pozwolili uciszyć napędy sowieckich okrętów podowodnych sprzedając im fabrykę... długopisów. W sojuzie długopisy kulkowe specjalnie potrzebne nie były - ale kulki - to i owszem Wink

Marek Wichrowski napisał:
Chodzi m. innymi o to, że nie wiedzielismy, czy GRU jest na tyle wpływowa, żeby przekonać Biuro polityczne, by nie robili głupstw z armiami pancernymi w Europie. Chodzi o dyrektywę prez. USA w sprawie lokalnego uzycia broni jądrowej, bez stosowania systemów strategicznych.
No tu zdaje się, że zmianę NATO'wskiej doktryny obronnej wywołał Kukliński dostarczając Amerykanom informacje o planach Układu Warszawskiego, z których wynikało, że albo Zachód będzie musiał użyć broni jądrowej, chodźby taktycznej - w "ograniczonym" zakresie, albo nie będzie w stanie sprostać siłom konwencjonalnym i nie chcąc wywoływać kataklizmu nuklearnego będzie musiał zaakceptować sowieckie czołgi w Europie aż po Ocean Antlantycki. Sowieci dobrze kalkulowali: bardziej rozwinięci cywilizacyjnie mając więcej do stracenia - jak pokazuje historia - ustępują pod naciskiem prymitywniejszych, ale bardziej zdeterminowanych.
Swoją drogą, gdyby te dywizje pancerne UW rzeczywiście wyprowadziły uderzenie na Zachód wykorzystując np. pretekst bratniej interwencji w Polsce do zamaskowania koncentracji wojsk i podciągnięcia ich w stronę żelaznej kurtyny, to NATO mogło być zmuszone 'wyrąbać' głowicami taktycznymi spalony pas ziemi niczyjej, żeby odciąć drug rzut konwencjonalny i linie zaopatrzeniowe. Brrr... ciarki mi przechodzą jak o tym myślę. Opatrzność Boska miała nas w opiece!

Całe szcęście, że w wyniku informacji od Kuklińskiego Amerykanie zmienili strategię i NATO zwiększło siły konwencjonalne w Europie Zachodniej, żeby nie stanąć przed mało komfortowym wyborem: albo guziki taktyczne i nie wiadomo co dalej (może eskalacja) - albo "mniejsze zło" by ocalić świat przed atomową hekatombą i aproval na sowieckie czołgi po Atalntyk oraz... pokojowe współistnienie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Nie Lip 15, 2007 11:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

usuniety

Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Pon Lip 16, 2007 5:11 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Nie Lip 15, 2007 11:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Proponuje panu Markowi Wichrowskiemu przeczytanie choćby książkę: http://www.fatalnafikcja.pl/konwergencja.htm
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Pon Lip 16, 2007 12:29 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znam tę książkę Rohnka. Niepokój w niej budzi podkreślanie istnienia jakiejś sieci spisku dziejowego. Tak rozumując, jak Rohnka, można nie dostrzec "mniejszych", ale rzeczywistych spisków. Zastrzezenia budzi ocena całego szeregu procesów (chociażby krytyka akcji afirmatywnych w uniwersytetach - Rohnka pomija tutaj, że w społeczeństwie multietnicznym trzeba starać się o wyrównanie szans różnych ras... etc. etc.).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum