Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

chodzi o lustracje elit.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anonymous
Gość





PostWysłany: Nie Maj 06, 2007 7:34 am    Temat postu: chodzi o lustracje elit. Odpowiedz z cytatem

Znalazłem na forum SWS bardzo ciekawy wpis

http://forum.sws.org.pl/viewtopic.php?t=1351&start=150

Cytat:
……nie chodzi o protesty dotyczące lustracji całego społeczeństwa
(przeciwnicy lustracji starają się stworzyć takie wrażenie)
-
chodzi o lustracje elit.
A więc ludzi, którzy aspirują do szczególnej roli społecznej.
Ludzi, których można uważać za spadkobierców etosu XIX-wiecznej i międzywojennej inteligencji.
Inteligencja - jak wiadomo - wywodzi się ze zubożałej szlachty, która po powstaniu styczniowym, pozbawiona majątku przeniosła się do miast i zajęła pracą umysłową. Zachowała jednak ten charakterystyczny szlachecki (sarmacki) system wartości, którego dobrą ilustracją jest pisarstwo np. Józefa Conrada ("Lord Jim"). Ten system wartości odróżnia polskiego inteligenta, od zachodniego, wychowanego na etosie kupieckim.
Ta inteligencja odegrała wielką rolę w odzyskaniu niepodległości przez Polskę po I wojnie światowej, ale w czasie II wojny została celowo wybita przez Niemców (Wawer, Palmiry, Sonderaktion Krakau) oraz Sowietów (Katyń, Miednoje, Charków).
Dzisiejsza inteligencja to zwykle osoby lub dzieci osób, którzy swoją pozycję społeczną zawdzięczają PRLowskiemu awansowi społecznemu. Awans ten był często okupiony różnymi kompromisami moralnymi (to eufemizm, ale wiem, że Pan źle znosi słowa bardziej adekwatne, do tego, co duża część nowej inteligencji robiła w PRL - polecam "Czerwoną mszę - Bohdana Urbankowskiego).
Ta nowa inteligencja ma inne korzenie, ma - przede wszystkim - inne moralne wzorce (oczywiście sa wyjątki - polecam jednak "kino moralnego niepokoju" z końca lat 1970-tych, które daje prawdziwy obraz tego środowiska), ale usiłuje "podpiąć" się pod tą "prawdziwa" inteligencję, o której mowa wyżej.
Ta nowa, PRLowska, chce - tak jak ta prawdziwa, w dużej mierze wymordowana - sprawować rząd dusz.
Ale nie che się zlustrować. ………..

Pozdrawiam

Mirek Lewandowski
Powrót do góry
Ryszard Tokarski
Weteran Forum


Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 281

PostWysłany: Pon Maj 07, 2007 12:25 am    Temat postu: Re: chodzi o lustracje elit. Odpowiedz z cytatem

Emigrant napisał:
Znalazłem na forum SWS bardzo ciekawy wpis

http://forum.sws.org.pl/viewtopic.php?t=1351&start=150

Cytat:
……nie chodzi o protesty dotyczące lustracji całego społeczeństwa
(przeciwnicy lustracji starają się stworzyć takie wrażenie)
-
chodzi o lustracje elit.
A więc ludzi, którzy aspirują do szczególnej roli społecznej.
Ludzi, których można uważać za spadkobierców etosu XIX-wiecznej i międzywojennej inteligencji.
Inteligencja - jak wiadomo - wywodzi się ze zubożałej szlachty, która po powstaniu styczniowym, pozbawiona majątku przeniosła się do miast i zajęła pracą umysłową. Zachowała jednak ten charakterystyczny szlachecki (sarmacki) system wartości, którego dobrą ilustracją jest pisarstwo np. Józefa Conrada ("Lord Jim"). Ten system wartości odróżnia polskiego inteligenta, od zachodniego, wychowanego na etosie kupieckim.
Ta inteligencja odegrała wielką rolę w odzyskaniu niepodległości przez Polskę po I wojnie światowej, ale w czasie II wojny została celowo wybita przez Niemców (Wawer, Palmiry, Sonderaktion Krakau) oraz Sowietów (Katyń, Miednoje, Charków).
Dzisiejsza inteligencja to zwykle osoby lub dzieci osób, którzy swoją pozycję społeczną zawdzięczają PRLowskiemu awansowi społecznemu. Awans ten był często okupiony różnymi kompromisami moralnymi (to eufemizm, ale wiem, że Pan źle znosi słowa bardziej adekwatne, do tego, co duża część nowej inteligencji robiła w PRL - polecam "Czerwoną mszę - Bohdana Urbankowskiego).
Ta nowa inteligencja ma inne korzenie, ma - przede wszystkim - inne moralne wzorce (oczywiście sa wyjątki - polecam jednak "kino moralnego niepokoju" z końca lat 1970-tych, które daje prawdziwy obraz tego środowiska), ale usiłuje "podpiąć" się pod tą "prawdziwa" inteligencję, o której mowa wyżej.
Ta nowa, PRLowska, chce - tak jak ta prawdziwa, w dużej mierze wymordowana - sprawować rząd dusz.
Ale nie che się zlustrować. ………..

Pozdrawiam

Mirek Lewandowski


Geneza kasty "wykształciuchów".

Jestem studentem politologii, interesuję się szeroko pojętymi sprawami społecznymi i politycznymi, czego naturalną konsekwencją są rozmowy z kolegami i koleżankami z roku o wyżej wspomnianych sprawach. I co słyszę - i to bardzo często??!! Ano to, że wszelkie próby rozliczenia komunizmu, a zwłaszcza kolaboracji części inteligencji z systemem komunistycznym (czy to w formie współpracy agenturalnej jako TW, KO , czy też jako nadwornych piewców komunizmu itp.) jest niemoralna i zła, bo "jakby nie patrzeć, to właśnie dzięki komunizmowi moi rodzice mogli studiować, studia skończyć i awansować społecznie", "nie sra się do własnego gniazda"(przepraszam za użycie wulgaryzmów). Mówią tak, mimo argumentów o zbrodniczości komunizmu. Zero krytyki, zero - zdawałoby się bardzo ważnego dla nauk społecznych - historyzmu. Tylko konformizm, ostatnimi dniami strach... Wielka szkoda, bo ludzie o których piszę są z reguły ludźmi sympatycznymi... Poza tym raczej trudno, by osoba będąca obecnie w przedziale wiekowym 19 - 25 lat była bezpośrednio uwikłana w zbrodnie komunistyczne - zarówno zbrodnie na ciele, jak i duszy - więc Ci, którzy mieli rodzinę uwikłaną w system komunistyczny mogliby przy odrobinie krytycyzmu i odwagi tę pępowinę przerwać i zacząć żyć, myśleć i działać samodzielnie.

_________________
"Kto za m?odu nie by? buntownikiem, ten na staro?? b?dzie ?wini?" (J. Pi?sudski)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
David
Częsty Użytkownik


Dołączył: 14 Maj 2007
Posty: 29

PostWysłany: Pon Maj 14, 2007 12:50 pm    Temat postu: Jelita sie plucze, a nie lustruje! w oczekiwaniu na Herakles Odpowiedz z cytatem

Jelita sie plucze, a nie lustruje!
Slabo wyplukane nadal beda pachniec trescia.

Byl juz jeden taki
nazywal sie Augiasz
Mial taka stajnie, w której było 3000 wołów.
Nie czyszczona przez trzydzieści lat.
Zostala oczyszczona przez Heraklesa w ciągu jednego dnia !

Wiec tu nalzy tylko powtorzyc to co juz zrobiono dawniej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Nie Lip 08, 2007 10:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wykształciuchy?
Kończyłem drugie studia w 1983 roku. Poziom większosci kierunków był znacznie wyższy niż dzisiaj. Nie z powodów politycznych, ale trywialnych: mniej studentów przypadało na profesora! Nie dajmy się do końca zwariować i znajmy proporcje. PROPORCJE, RELACJE, UWARUNKOWANIA. Byliśmy najciekawszym, najweselszym, intelektualnym barakiem: sasiedzi uczyli się polskiego, aby czytać prace tutaj tłumaczone i książki Polaków! Terror intelektualny w NRD, Czechosłowacji, nie mówiąc o niedzwiedziu wschodnim, był wielokrotnie większy, WIĘKSZY, by tak rzec. I teraz znowu obawiam się, że ktoś mi powie, iż usprawiedliwiam polski autorytaryzm... Ale już to trochę lekceważę, bo wiem, że mam tutaj rację i argumenty. Zawsze porównywałem skalę, siłę, czy uciążliwość autorytaryzmów. Podam sensowny przykła: serie sowietologiczne i antykomunistyczne czytałem w bibliotece ANS przy KC PZPR ! Nie potrzebowałem żadnego zezwolenia na to. Po prostu wszedłem "z ulicy". DOSŁOWNIE, MOŻECIE SPRAWDZIC. Tak było! Teraz proszę sobie wyobrazić coś takiego w NRD. Dlatego m.inn.Rosjanie nigdy nie ufali polskim komunistom. Zalecam tego typu rozróżnienia pojęciowe. One nie rozmydlają odpowiedzialności, ale uczą pokory w ocenianiu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sob Sie 04, 2007 9:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jadwiga Chmielowska


Elity okresu pierestrojkowego


Referat wygłoszony na konferencji "Gdzie się podziały polskie elity"
(13.12.2005 r., Uniwersytet Gdański)


Scenariusz pierestrojki napisany był na wiele lat przed wyborem Michaiła Gorbaczowa na genseka KPZR. Anatol Glicyn oficer KGB, który uciekł na Zachód, twierdził, że przedstawiony przezeń scenariusz tzw. przebudowy powstał na początku lat 60. Ciekawostką dla wielu będzie zapewne, że Francoise Thom zauważyła zbieżność działań Ławrientija Berii w 1953 r., tuż po śmierci Stalina, z zamierzeniami ekipy Gorbaczowa. Wszystko to nawiązywało w pewnym stopniu do leninowskiego NEP-u. Miało jednak być poważnym krokiem naprzód i sprawić, by nomenklatura mogła zamienić swe przywileje, wynikające dotąd z legitymacji partyjnej czy pozycji w strukturach służb specjalnych, na zapisy w księgach wieczystych. Rosjanie nawet określają prywatyzację jako przechwytyzację. Oczywiście, zmiany przygotowały służby specjalne. Wiktor Jasman określa to zjawisko jako "zdradę agentów". KGB-biści, jako świetnie zorganizowana struktura, postanowili przejąć gospodarkę, stając się w ten sposób klasą rządzącą. Niektórzy twierdzą nawet, że służby specjalne same chciały przejąć władzę, odsuwając partyjnych notabli. Nie należy zapominać, że rodowód Andropowa to KGB. Oczywiście, jak zauważa Leszek Napiątek, scenariusze pierestrojki różniły się miedzy sobą. Wyróżnia on cztery warianty: krajów nadbałtyckich, Białorusi Ukrainy i Mołdawii, następnie Polski, Czechosłowacji i Węgier oraz Bułgarii i Rumunii. Pewne elementy tych głównych wariantów zastosowano na Kaukazie i w Azji Środkowej.

Warto tu przypomnieć list Jerzego Urbana i Mieczysława Rakowskiego, napisany do gremiów kierowniczych PZPR w 1981 roku, o potrzebie porozumienia z opozycją w celu liberalizowania ustroju zarówno gospodarczego, jak i politycznego. Opisano w nim cały scenariusz zmian, jakie nastąpiły w wyniku ustaleń magdalenkowych.

Pierestrojka rozpoczęła się na dobre w grudniu 1987 roku, kiedy to wyszli na wolność wszyscy więźniowie polityczni w ZSRR. Jej powiew czuć jednak było już rok wcześniej. Warto zwrócić tu uwagę, że fala strajków majowych w Polsce wybuchła dopiero w 1988 r.

Powstał problem uwiarygodnienia przemian nie tylko w oczach Zachodu, ale i swoich społeczeństw. Należy pamiętać, że w większości republik ZSRR zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych, opozycja była słaba lub w ogóle jej nie było. Sporadycznie stawiano problem niepodległości, przywrócenia języka narodowego itp. Nawet w Polsce "posierpniowej", Kuroń i Michnik wołali socjalizm tak, wypaczenia nie i napomykali o potrzebie finlandyzacji i komunizmie z ludzką twarzą. Kto odważył się mówić o niepodległości, dostawał etykietę oszołoma. Nawet Radio Wolna Europa pod dyrekcją TW "Zapalniczki" promowało jedynie elitę ugodową, skazując na zamilczanie tzw. ekstremę, czyli ludzi walczących o niepodległość. Z RWE dowiadywaliśmy się o chwilowej niedyspozycji Michnika. Amnesty International odmówiła natomiast zajęcia się sprawą aresztowanego Kornela Morawieckiego i Andrzeja Kołodzieja, określając ich, zgodnie z wyrażoną przez Kuronia opinią, jako terrorystów.

Należy pamiętać, że podczas rewolucji wymordowano elity nie tylko rosyjskie, ale i podbitych narodów. Rok 1937 to ostateczna rozprawa także z lewicową inteligencją, która poparła rewolucję. Dwie fale głodu zorganizowanego na Ukrainie spowodowały śmierć przeszło 8 mln osób. Po drugiej wojnie światowej przesiedlano całe narody. Tatarów wyrzucono z Krymu do Uzbekistanu, przyczyniając się do wykorzenienia języka i tradycji oraz wymordowania elity narodowej. Rozprawa z patriotycznymi elitami podbitych nacji to nie jest w historii Rosji rzecz nowa. Takie celowe działanie prowadził już carat. Naród pozbawiony przywódców skazany jest na posłuszeństwo, a z czasem na asymilację z najeźdźcą.

Warto przypomnieć konfiskaty majątków powstańców listopadowych i styczniowych. Degradacja ekonomiczna elit patriotycznych miała na celu uniemożliwienie działalności niepodległościowej i finansowania kolejnych powstań. To samo czyniła Rosja Radziecka. Wszędzie, zarówno w imperium wewnętrznym, jak i zewnętrznym, likwidowano dotychczasowe elity, by stworzyć inne, służące nowej władzy.

Białoruś

Na Białorusi do połowy lat 80. XX wieku nie istniała praktycznie opozycja. W grudniu 1986 grupa białoruskich naukowców i pisarzy wystosowała list do Gorbaczowa w obronie języka białoruskiego. Następowała odwilż. W prasie zaczęły pojawiać się artykuły o ludobójstwie stalinowskim. Bo tylko o takim zgodnie z wymogami poprawności politycznej można było mówić. Nawet dziś w odniesieniu do zbrodni komunistów używa się sformułowań "zbrodnie stalinowskie". O okresie błędów i wypaczeń można było mówić już za czasów panowania Chruszczowa. Zenon Paźniak, powszechnie znany ze swoich artykułów, między innymi o Kuropatach, miejscu kaźni ok. 100 tys., zaproponował utworzenie Białoruskiego Frontu Narodowego - Odrodzenie. Mógł on jednak powstać dopiero w lutym 1989 roku. Z. Paźniak został wybrany przewodniczącym. Po wyborach parlamentarnych w 1990 roku uformował się 67-osobowy Demokratyczny Klub Deputowanych, w którym członkowie Frontu Narodowego stanowili większość. Zaczęły powstawać partie polityczne. Były one członkami Frontu. Stanisław Szuszkiewicz został przewodniczącym parlamentu. Załopotała biało-czerwono-biała flaga, a znak Pogoni stał się godłem państwa. Walka pomiędzy zwolennikami niepodległości a kursu zacieśniania przymierza z Rosją wzmagała się. Zaczęto wymieniać elity. Wiaczorka, jako szef Białoruskiego Frontu Narodowego, był o wiele bardziej do przyjęcia przez zwolenników Moskwy niż niepodległościowiec Paźniak czy nawet Suszkiewicz, członek platformy demokratycznej Białoruskiej Partii Komunistycznej. Wymieniono więc elitę opozycyjną na bardziej "konstruktywną". Paźniak i Suszkiewicz zmuszeni zostali do emigracji, a droga do władzy w Białorusi stanęła już dla Łukaszenki otworem. Zaczęłam od przykładu białoruskiego, by uzmysłowić państwu rolę społeczeństwa, a nie elit, w przemianach pierestrojkowych. To, czy udało się przeforsować w Moskwie swój scenariusz nie zależało od elit, a od świadomości narodowej społeczeństw. W Białorusi pierestrojka nie wymknęła się spod kontroli. Mińsk patrzy dalej błagalnie w stronę Moskwy. Tak miało być wszędzie.

Prawdziwe elity, jak wspomniałam, zostały bowiem fizycznie wytrzebione, a to, co z nich zostało, skazano na ekonomiczną wegetację i tak jest do dziś. Proszę nie zapominać, że dzieci "wrogów klasowych" w latach 40. i 50. również w imperium zewnętrznym, tak jak w Polsce, nie mogły nie tylko studiować, ale nawet zdać matury. Likwidowano elity do trzeciego pokolenia. Mordowano nawet dzieci w kołyskach.

Dziś, w III RP ci "niekonstruktywni", co walczyli o wolną Polskę, żyją w nędzy i zapomnieniu, skazani przez media na zamilczenie. Któż pamięta Andrzeja Gwiazdę, twórcę 21 postulatów. Czy wspominają o nim szkolne podręczniki? Czy dzieci uczą się w ogóle o ugrupowaniach niepodległościowych?

Bunt roku 80. w Polsce wymknął się spod kontroli. Dzięki postulatowi wolnych związków zawodowych doszło do samoorganizacji społeczeństwa w całym kraju. Na czele związku stanęli niepokorni, wybrani w pierwszych demokratycznych po 1939 roku wyborach. W sposób naturalny zaczęła kształtować się nowa elita społeczna. Ruch społeczny traktowany był jako przyczółek niepodległości. Ludzie, którzy potrafili dla ojczyzny zrezygnować z kariery, podjąć ryzyko represji, mogli stać się nowa elitą. Proszę zauważyć, że przywódcy "Solidarności", tak jak i opozycja niepodległościowa republik ZSRR, wywodzili się z rodzin patriotycznych.

Nastąpiła błyskawiczna edukacja historyczna w skali całego narodu. Powstawały masowo biblioteki wydawnictw bezdebitowych. Autorytetami moralnymi i politycznymi zaczynali być bohaterowie Armii Krajowej. Po raz pierwszy od 1945 r. oddawano im należną cześć. Oficjalnie mówiono o pomordowanych w Katyniu. Młodzież studencka i szkolna zaczęła organizować również swoje niezależne struktury. Powstał NZS, niezależne, drużyny harcerskie. Nawet wojsko, milicja i PZPR próbowały oczyszczać swoje szeregi. Tworzącą się tak elitę postanowiono korumpować. Już Andrzej Żabiński, I sekretarz KW PZPR w Katowicach na odprawie z kadrą oficerską MO i SB w 1981 roku proponował: dajcie im fotele, biurka gabinety... Gdy to się nie udawało, musiano w Polsce wprowadzić stan wojenny, by jak stwierdził gen. Czesław Kiszczak, wymienić elitę "Solidarności" na konstruktywną. Tak więc powstanie "Solidarności" i wprowadzenie stanu wojennego w Polsce nie tylko opóźniło o kilka lat wprowadzenie pierestrojki w całym imperium sowieckim - zewnętrznym i wewnętrznym - ale i doprowadziło do wymknięcia się jej z przygotowanego wcześniej scenariusza. Powstała bowiem bardzo silna opozycja niepodległościowa, całkowicie poza kontrolą i wpływami SB. W 1987 roku struktury takich organizacji, jak "Solidarność Walcząca" i LDPN, były liczniejsze i sprawniejsze od konstruktywnej już w zasadzie "Solidarności". Kornela Morawieckiego, szefa "SW" prosto z więzienia odstawiono do granicy. Spośród członków SW jedynie jego nazwisko było powszechnie znane. Musiano się go pozbyć z kraju przed majowymi strajkami.

Ukraina

Ukraina była w znacznie lepszej sytuacji niż Białoruś. Tzw. Zachodnia Ukraina to ziemie Małopolski Wschodniej, które po raz pierwszy dostały się w strefę dominacji Moskwy w 1939 roku. Podczas rozbiorów cała Małopolska była częścią Austrii. Walki zbrojne na tych ziemiach prowadziła UPA do końca lat 50. W latach 60. władza sowiecka szybko rozprawiła się z ruchem Szestydesatników, dążących do odrodzenia narodowego. Późniejsze grupy opozycyjne Lewki Łukanienki, Stepana Chmary czy Wiaczesława Czarnowiła dążyły do wystąpienia Ukrainy z ZSRR, czyli niepodległości. Warto tu wspomnieć, że już w latach 60. nawiązywano do idei Petlury. Dwa nurty emigracyjne - melnykowców i banderowców, były w stanie finansowo wspierać działania opozycji na Ukrainie, co też robiły. W referendum na Zachodniej Ukrainie za pełną niepodległością opowiedziała się większość mieszkańców. We wschodniej natomiast, przeciwnie - znakomita większość chciała zostać w odnowionym Związku Radzieckich Państw Niezależnych. Na Kijowszczyźnie zdania były podzielone. Wyraźnie widać w tych referendach, jak ziemie, które po powstaniu Chmielnickiego odpadały od Rzeczpospolitej i dostały się do Rosji, zostały nie tylko całkowicie zrusyfikowane, ale i mentalność społeczna zmieniła się. Tam świadomość narodowa rusińska, kozacka przestała istnieć. Nie poparli kiedyś, jak trzeba było, Petlury, nie popierali teraz "Ruchu". Wiaczesław Czarnowił otrzymał jedynie 23% głosów. Prezydentem został Leonid Krawczuk.

Zawirowania związane z puczem moskiewskim pozwoliły na ogłoszenie w sierpniu 1991 roku niepodległości. Krawczukowi udało się jednak marginalizować opozycję niepodległościową. Do głosu doszły elity wywodzące się z kompartii i KGB. Krawczuk przechodził na pozycje narodowe, gdy uznał, że lepiej być prezydentem niepodległego państwa niż wasalem Moskwy. Część opozycji wywodząca się z "Ruchu" przeszła na pozycje "konstruktywne" i zaczęła wspierać przemiany. Związana z Czarnowiłem elita niepodległościowa zreorganizowała "Ruch", tworząc partię centroprawicową. Wybory przeprowadzono według ordynacji mieszanej - połowa kandydatów wybierana była okręgach jednomandatowych. Zwyciężyli komuniści, znani lokalnie członkowie nomenklatury. Prezydentem został Kuczma. Musiało minąć aż 15 lat, aby pomarańczowa rewolucja spróbowała wyłonić nowe elity. Czy prawdziwe, trudno powiedzieć. W zatomizowanym społeczeństwie, gdzie związki pokoleniowe zostały przerwane, a media kreują osobowości, następuje selekcja negatywna elit. Tożsamość narodowa na Ukrainie okrzepła. Minie natomiast wiele lat, zanim społeczeństwo wyłoni autentyczną elitę. Odsiewanie ziarna od plew trwa.

Mołdawia

W Mołdawii w poczucie odrębności narodowej było duże. Już na przełomie lat 60. i 70. XX wieku Alexandru Szoltoianu i Alexandru Usatiuc prowadzili działalność w ramach zorganizowanego przez siebie "Związku Krajowców". Chodziło tu głównie o zachowanie poczucia tożsamości narodowej w Besarabii. W 1971 roku zbuntowana Rumunia musiała ocieplić stosunki na linii Bukareszt-Moskwa i Ceausescu wydał tę grupę, współpracującą zresztą z Securitate, KGB Andropowa. Szoltoianu został zesłany na 6 lat do łagru, a Mircea Druca po procesie wyrzucono z partii. W połowie lat 80. pisarze besarabscy mogli publikować swe dzieła w Rumunii. Mieli oni nadzieję, że Ceausescu, znów mocniej poróżniony z Moskwą, podejmie sprawę zjednoczenia z Besarabią. W tym czasie był on jednak zajęty sporem z Węgrami o Transylwanię.

W kwietniu grupa patriotów założyła Klub Alexei Matevici. Na patrona wybrano nieprzypadkowo poetę żyjącego na początku XX wieku. Była to organizacja radykalna, całkowicie niezależna od władz komunistycznych. Żądano oderwania się Cerkwi od patriarchatu Moskwy, a także odzyskania przez Rumunię ziem utraconych na rzecz ZSRR. Był to program o wiele bardziej radykalny niż późniejszego Ruchu Poparcia na Rzecz Przebudowy, który został powołany przez stowarzyszenia twórcze powiązane ze środowiskiem partyjnym KPZR. Scenariusz pierestrojkowy określał bowiem tworzenie konstruktywnej opozycji w oparciu o twórców kultury - tuby propagandowe komunizmu i naukowców, którym wielokrotnie KGB ułatwiało kariery. Program był także niemal identyczny jak w innych republikach: destalinizacja (tak jakby XX zjazdu i Chruszczowa nie było!), polityczna, ekonomiczna i kulturowa suwerenność Mołdawii, przywrócenie języka mołdawskiego jako urzędowego oraz powrót do alfabetu łacińskiego. Nie mówiono nic o niepodległości. Cała ta związana z Ruchem elita była dokładnie sterowana przez Moskwę. Na zamówienie Gorbaczowa organizowano manifestacje mające na celu odwołanie breżniewowskich lokalnych władz. Promowano ludzi będących w stanie przeprowadzić pierestrojkę według opracowanego scenariusza. Tak jak w całym imperium ZSRR (wewnętrznym i zewnętrznym) w tych działaniach brała udział tzw. elita twórcza republiki - ludzie, którzy zawsze korzystali z przywilejów władzy.

Sytuacja w Mołdawii zaczęła jednak wymykać się spod kontroli. W listopadzie 1988 r. na ulicę wyszli studenci. Pomimo aresztowania kilkudziesięciu osób udało się założyć Demokratyczna Ligę Studencką. Środowiska te organizowały później akcje zwracania książeczek wojskowych i dezercji z Armii Czerwonej. Ukrywano kilkadziesiąt osób. W maju powstał Front Ludowy Mołdawii. Przewodniczącym został były więzień polityczny G. Gimpu. We władzach znaleźli się obok wspomnianego już znanego opozycjonisty M. Druca, L. Rosca, i L. Hadirca. W wyborach parlamentarnych w 1990 roku kandydaci Frontu otrzymali 135 mandatów, a komuniści 305. Premierem wybrano Druca, który pragnął zjednoczenia z Rumunią. W maju tego samego roku powstała Wolna Dacja, żądająca utworzenia niezależnej od Moskwy armii mołdawskiej, wycofania wojska sowieckiego z kraju i pełnej niepodległości.

Moskwa ma już gotowy na takie przypadki scenariusz - separatyści. Naddniestrze staje w ogniu. Taki sam scenariusz próbowano przeprowadzić na Litwie, przeprowadzono w Gruzji, Azerbejdżanie. Teraz należało w interesie Moskwy pozbyć się jednostek patriotycznych i niezależnych. Niepodległościowe, patriotyczne elity musiano, tak jak wszędzie, podmienić. Druca jako kandydata na prezydenta wyeliminowała stworzona przez Mircea Snegura ordynacja wyborcza, w której jest zapis o wymaganym 10-letnim zamieszkaniu na terytorium Mołdawii. Snegur to ten, który jako prezydent miał rozprawić się z separatystami, a zamiast tego wezwał na pomoc oddziały sowieckie gen. Szatalina. Ordynacja ta była specjalnie skonstruowana pod jednego człowieka. Odpowiadała na zapotrzebowanie Moskwy - za wszelką cenę wyeliminować Druca.

W ciągu następnych dwóch lat udało się niemal całkowicie zmarginalizować radykalną opozycję niepodległościową. Dawni więźniowie polityczni, osoby niezależne odeszły w cień. Stworzono medialnie nową elitę. Mołdawia grzecznie weszła w skład Wspólnoty Niepodległych Państw.

Estonia

W Estonii w latach 1971-74 działały dwie antykomunistyczne organizacje niepodległościowe: Estoński Front Narodowy i Estoński Ruch Demokratyczny. Wydawano bezdebitowe gazety, tzw. samizdaty: "Estoński Głos Narodowy" i "Estońskiego Demokratę". Wśród przywódców tych organizacji warto wymienić: K. Mattik, A. Juszkewycza i A. Varato. W 1975 skazano ich na wieloletni pobyt w łagrach. W 1987 powstała Grupa na rzecz Opublikowania Paktu Ribbentrop-Mołotow. Zorganizowali ją byli więźniowie Lagre Parek, H. Ahonen, M. Kirend, T. Madison, V. Nitsoo. Pierestrojka w Estonii zaczęła się już 26 wrzesnia 1987 roku. Wtedy pismo partyjne "Edasi" w Tartu opublikowało apel byłych działaczy Komsomołu, nawołujący do przejęcia majątku narodowego przez władze republikańskie. Autorów tej odezwy możemy przyrównać do późniejszego polskiego "Stowarzyszenia Ordynacka". Edgar Savisaar to kierownik w Komisji Planowania, Sigm Pallas, dyrektor Kasy Oszczędności, Tint Made wykładowca w Instytucie Pedagogicznym. Ten naukowiec, kilka lat wcześniej, jako pracownik ambasady ZSRR w Sztokholmie, zrywał flagi estońskie podczas niepodległościowych manifestacji organizowanych przez emigrantów. Savisaar, sygnatariusz tego apelu, został później premierem pierestrojkowej Estonii. Elitę konstruktywną w Estonii stworzono. Zaczęło się podmienianie elit. Jednakże w półtoramilionowym narodzie zatomizowanie nie mogło być duże. W każdym estońskim domu oglądano programy fińskiej telewizji, słuchano fińskiego radia. W styczniu 1988 roku rozpoczęły się w Tartu manifestacje. Powstała Estońska Narodowa Partia Niepodległości, założona przez byłych więźniów politycznych. Na czele stanęli Lagre Parek, Ahonen i Udam. W kolejnych masowych kilkudziesięciotysięcznych manifestacjach w lutym 1988 roku zaczęły brać udział również związane z partyjnym środowiskiem stowarzyszenia twórcze. Estońscy komuniści jako pierwsi w krajach bałtyckich zaczęli głosić hasła narodowe i niepodległościowe. Według przygotowanego schematu powołano Front Ludowy, w którym postępowi, cywilizowani komuniści mieli rządzić, a wśród nich Savisaar, mając autentyczne poparcie społeczeństwa. Nowa konstruktywna elita została wypromowana. Już w czerwcu 1988 roku nastąpiła zmiana w kierownictwie partii, która w pełni poparła Front. Można by szukać polskich analogii w tzw. poziomkach w PZPR w 1981 roku. Wypadki dalej następowały błyskawicznie. Estonia przeprowadziła powszechny spis obywateli, którzy przed 1940 rokiem byli obywatelami niepodległej Estonii i ich potomków. Estończyków było bowiem niewiele ponad 51%, resztę stanowili Rosjanie i inni przybysze z byłego ZSRR. Obawiano się, że w referendach Rosjanie mogą uniemożliwić Estończykom uzyskanie niepodległości. 20 sierpnia 1991 roku parlament ogłosił reaktywowanie niepodległości. Estonia to jedyna republika w byłym ZSRR, w której nawet komuniści okazali się bardziej Estończykami niż komunistami wiernymi Moskwie. Tak jak Polska w imperium zewnętrznym była najweselszym barakiem, tak Estonia i Gruzja były najbardziej knąbrnymi barakami. Po wielu roszadach do władzy doszli patrioci, tacy jak Triwimi Welliste, Lagre Parek i inni. Na dłuższą metę nie udało się temu narodowi narzucić spreparowanych elit. Pierestrojka niemal całkowicie wymknęła się spod kontroli.

Łotwa

Na Łotwie już na początku lat 70. XX w. powstawały ugrupowania niepodległościowe. Grupa Berklavsa szukała poparcia nawet w zachodnich partiach komunistycznych w walce z rusyfikacją Łotwy. W połowie lat 70. rozwinęły działalność: Łotewski Ruch Niepodległości i Chrześcijańscy Demokraci Łotwy, Komitet Łotewskiej Młodzieży Demokratycznej.

Grupa Helsinki zażądała w 1986 roku przeprowadzenia referendum w sprawie przynależności Łotwy do ZSRR. Nastąpiły aresztowania, udało się jednak zorganizować kilkutysięczne manifestacje w 1987 roku. W 1988, wzorem innych republik, zgodnie z pierestrojkowym scenariuszem, hasła Grupy Helsińskiej przejmują stowarzyszenia twórcze powiązane z partyjnym środowiskiem. Jest to oczywista próba podmiany elit. W tym samym czasie powstają niezależne partie. Przewodniczącym Frontu Łotewskiego zostaje komunista Dainis Ivans. Dla niego niepodległość to jedynie niezależność gospodarcza od Moskwy. Dzięki ludziom tworzącym radykalne partie niepodległościowe ewolucji podlegała też polityka Frontu. W październiku przyjmuje on deklarację niepodległości. Oczywiście, już w 1988 powstają organizacje całkowicie podległe KGB. Przykładem może być Klub Ochrony Środowiska (VAK), którego szefem był A. Ulme - agent KGB. Jego działalność skupiała się na odwracaniu uwagi od niepodległości, próbował budować wentyl bezpieczeństwa, tak aby niezadowolenie społeczne skupiło się wokół protestów przeciwko budowie metra w Rydze.

Moskiewskie próby wepchnięcia opozycji łotewskiej w nurty "konstruktywizmu" nie udały się. Wręcz przeciwnie, radykalizujący się niepodległościowy program Frontu doprowadził do rozłamu w samej Komunistycznej Partii Łotwy. Na Łotwie poważnym problemem była mniejszość rosyjska, która stanowiła prawie 51% obywateli. Niezależne partie niepodległościowe zmuszone były do zorganizowania wyborów do alternatywnego parlamentu - Kongresu. Komitety obywatelskie rejestrowały jedynie obywateli Łotwy sprzed 1940 roku i ich potomków. W porównaniu z Estonią sytuacja w Łotwie była o wiele trudniejsza. Walka elit tych konstruktywnych, konserwujących wpływy Moskwy i tych niekonstruktywnych, niepodległościowych trwała dłużej. I w tym przypadku świadomość polityczna społeczeństwa pragnącego niepodległości sprawiła, że cel został osiągnięty. Łotwa jest członkiem Unii Europejskiej.

Litwa

Na Litwie pierwsze manifestacje niepodległościowe okresu pierestrojkowego zostały organizowane przez Ligę Wolności Litwy w sierpniu 1987 r. Antanas Terleckas za działalność niepodległościową około 20 lat spędził w łagrach i zsyłkach. Nikole Sadunite związana była z niezależnym bezdebitowym pismem "Kronika", mającym korespondentów i kolportowanym w całym imperium wewnętrznym, Andrus Tuczkus to też więzień polityczny, Genue Szakaliene, żona skazanego zaocznie na śmierć emigranta, który tuż przed aresztowaniem uciekł pieszo przez granicę fińską, Leonard Wilkas, tłumacz, poliglota, ojciec franciszkanin współoskarżony w procesie z Tuczkusem tzw. jego podielnik - to najbliżsi współpracownicy Antanasa Terleckasa w Lidze Wolności Litwy.

Pierestrojka się rozpoczyna, a na Litwie brak konstruktywnej opozycji. Przybywa więc estoński ekonomista I. Raig, namawia w Wilnie do założenia ruchu na rzecz przebudowy na wzór estoński. Na zebraniu Komisji ekonomicznej, powołanej przez KC Komunistycznej Partii Litwy oraz pracowników Litewskiej Akademii Nauk, powołano Litewski Ruch Przebudowy Sajudis. W programie znalazły się suwerenność gospodarcza i polityczna republiki, zgodne z leninowska koncepcją, oraz wprowadzenie języka litewskiego jako urzędowego. W manifestacjach organizowanych przez niepodległościową i niezależną Ligę Wolności Litwy brało udział kilka tysięcy ludzi, maksymalnie około 25 tys. KC KPL nie zezwalał bowiem Terleckasowi na organizowanie zgromadzeń. Były to więc wiece nielegalne. Władze zgadzały się natomiast na zgromadzenia kontrolowanego przez siebie Sajudisu, który do manifestacji potrafił wezwać nawet 250 tys. ludzi. W październiku 1988 r. odbył się zjazd Sajudisu. Wyłonił Tarybę, a ta wybrała przewodniczącym Vitautasa Landsbergisa - bezpartyjnego profesora muzykologii. Wśród 35 członków Taryby 17 należało do Komunistycznej Partii Litwy. Jednakże do Sajudisu wstąpiło wielu ludzi starej opozycji niepodległościowej. To oni sprawili, że komuniści zaczęli tracić kontrolę nad założoną przez siebie instytucją. Doszło do rozłamu w kompartii. Część z Brazauskasem i Kirkilasem oderwała się od Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Ci, co pozostali wierni Moskwie, współpracowali z Jedinstwem, organizacją rosyjskich komunistów. Pierwsze wolne wybory do parlamentu wygrali narodowi niepodległościowcy z V. Landsbergisem na czele Sajudisu. Na 133 deputowanych jedynie 31 było przedstawicieli Komunistycznej Partii Litwy, z tego jedynie 4 platfomistów wiernych Moskwie.

11 marca 1990 r. ogłoszono niepodległość. Prezydentem został Landsbergis, a premierem Kazimira Prunskiene - agentka KGB o pseudonimie "Szatria". Rząd przejęli pierestrojkowi komuniści. Wicepremierem został Brazauskas i polakożerca Romualdas Ozolas (sekretarz KC KPL). W styczniu Prunskiene w porozumieniu z Moskwą podniosła ceny, by doprowadzić do rewolty i obalenia parlamentu, a gdy to się nie udało, rosyjskie wojsko zaatakowało stacje TV i RTV oraz obiekty rządowe. Naród rzucił się do obrony niepodległości. Rząd "Szatrii" został odsunięty od władzy w kraju. Prunskiene z Brazauskasem powołali Forum Przyszłości Litwy i zajęli się zwalczaniem Terleckasa i Ligi Wolności Litwy.

Kolejne wybory na Litwie to sukces komunistów. Landsbergis i Terleckas pozostają na marginesie życia politycznego. Tak samo osoby, które wyjątkowo zasłużyły się w obronie niepodległości. Mówiąc o elitach warto wspomnieć Tadasa Wiszniauskasa i jego żonę, dziennikarkę TV, która z oblężonego budynku wyskoczyła oknem z kasetą, by pokazać światu, jak wojsko rosyjskie strzela do tłumu broniącego obiektów państwowych.

Moskwie udało się też wprowadzić "swoich" do stowarzyszeń polskich. Ciechanowicz postulował utworzenie z Wileńszczyzny Republiki Polskiej pozostającej w ramach ZSRR. Na szczęście wariant karabachski nie powiódł się. Wybór Adamkusa na prezydenta jest - może - zwiastunem weryfikacji elit litewskich. Bo choć, jak niemal w całym imperium, elity niepodległościowe personalnie przegrały, to jednak ich cel został osiągnięty. Naród wybrał niepodległość.

Kaukaz

Znacznie krwawiej wyglądała walka o niepodległość i na jej tle tasowanie elit na Kaukazie. Armenia. Lewon Ter Petrosjan założył Komitet Karabachski. Jego brat był członkiem KC KPZR w Moskwie. Ściągnięcie armii sowieckiej dla obrony Karabachu przed Azerami jest węzłem, który trzyma trzy państwa kaukaskie w strefie wpływów Rosji. Mówił o tym wielokrotnie przywódca niepodległościowców i antykomunistów emigrant Pauir Hayrikjan. Obecnie w Armenii rządzą klany.

Gruzja. Tu doszło do klasycznej wymiany elity przez fizyczną eliminację. Merab Kostawa i Zurab Czawczawadze byli niekwestionowanymi przywódcami Gruzji. Kostawa wiele lat spędził w sowieckich łagrach, a Zurab był potomkiem księcia Iljiego Czawczawadze, który w latach 60. XIX wieku jako pierwszy głosił idee narodu gruzińskiego i formował postulaty niepodległościowe. W otoczeniu tych szanowanych powszechnie postaci zaczął pojawiać się Zwiad Gamsachurdia. Był to syn znanego i poważanego gruzińskiego pisarza. Młody Gamsachurdia brał udział w działaniach organizacji niepodległościowej. Aresztowany razem z Kostawą, poszedł na współpracę z KGB. Obciążył Meraba i zamiast do łagru trafił na zsyłkę do pobliskiego Dagestanu, gdzie pracował jako bibliotekarz w lokalnym kołchozie czy sowchozie hodującym barany.

W okresie pierestrojkowym, gdy Kostawa wrócił do Gruzji, Gamsachurdia przeprosił Meraba za zdradę i zaczął pokazywać się w jego towarzystwie. Merab Kostawa, człowiek głęboko wierzący, po chrześcijańsku wybaczył. W ten sposób Merab Kostawa uwiarygodnił Gamsachurdię. W Osetii i Abchazji Moskwa zaczęła podjudzać do wystąpień separatystycznych. Wiadomo, że Gruzini historycznie pochodzą z kilku plemion narodów kaukaskich. Nawet po brzmieniu nazwisk można poznać np. Megrela. Napuścić więc jednych na drugich jest dość łatwo. Autorytet Kostawy jednak uniemożliwiał powstanie konfliktu. Pewnego razu, gdy Merab z Czawczawadze wracali ze spotkania w Abchazji, urządzono na nich zasadzkę. W wypadku samochodowym zginęli obaj. Droga do prezydentury dla Gamsahurdii została otwarta. Na czele jednej z partii niepodległościowych i opozycyjnych w stosunku do Gamsachurdii stał Georgi Czanturia. Zginął, w którymś z kolejnych zamachów na jego życie. Dżaba Joseliani również został zabity. Był on przywódcą zbrojnej partyzantki, która doprowadziła do zamachu stanu, w wyniku, którego Gamsachurdia musiał uciekać z kraju.

Do władzy doszedł Eduard Szewardnadze, były Minister Spraw Zagranicznych ZSRR czasów Gorbaczowa. Przetrzebione elity niepodległościowe straciły wpływ na bieżącą politykę. Doszła do tego bieda, uniemożliwiająca nawet kontakty telefoniczne. Dopiero kilka lat temu wybrano prezydentem emigranta Micheila Saakaszwili. Gruzja wyszła ze Wspólnoty Niepodległych Państw i prowadzi politykę prozachodnią. Lecz konflikty osetyński i abchaski, wywołane w czasie bitwy o kontrelity, pochłonęły wiele istnień ludzkich, nie mówiąc o stratach materialnych i politycznych. Na północy trwa też wojna czeczeńska. Gruzja utrzymuje obozy uchodźców. Ten piękny i atrakcyjny turystycznie kraj został zrujnowany i przeżarty korupcją.

Moskwa próbowała dumny naród książąt rzucić na kolana. Wielu Gruzinów słabo posługuje się rosyjskim. Znali język okupanta przeważnie z wojska. Na wsiach kobiety nie mówią w ogóle po rosyjsku. Obecnie Gruzja jest na początku drogi, by wytworzyć kolejną silną elitę polityczną. Społeczeństwo gruzińskie było przez wieki bardzo podobne do polskiego. W dawnych wiekach w Polsce przeszło 10% stanowiła szlachta, do tego dochodziło bogate mieszczaństwo i wolne bogate chłopstwo, kozacy w swoich stanicach, duchowieństwo. Można przyjąć, że przeszło 60% obywateli czuło swoją podmiotowość. Elity tworzyły się w oparciu o wartości. Każdy mógł zostać szlachcicem za szczególne zasługi dla ojczyzny. Podobnie było w Gruzji. Tu każda niemal wioska miała swego księcia. Taki naród trudno podporządkować. Wcześniej czy później odtworzy elity.


Wiele cech, które w demokracji są najbardziej pożądane, w krajach komunistycznych wyklucza karierę, nie tylko zawodową, ale i polityczną. W komunizmie powstał slogan "mierny, ale wierny". Wysokie wartości moralne to przeszkoda. Kumoterstwo stanowiło całkowitą rekompensatę braku predyspozycji moralnych i intelektualnych. Dotyczyło i dotyczy nadal również najwyższych państwowych stanowisk. Tak też elity wytworzone w państwach postkomunistycznych są antyelitami. Natomiast pierestrojka została wymyślona w konkretnym celu. Osoby do jej przeprowadzenia zostały też wybrane. Tworzono więc specjalne elity do przeprowadzenia pierestrojek. Oczywiście, sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Ale to zawdzięczamy świadomości społeczeństw, które mimo wszystko potrafią z czasem wyłonić własne elity. W Polsce wyśmiewano Rząd Londyński, Mazowiecki mówił o pozostaniu w Układzie Warszawskim, Wałęsa pragnął NATO-bis, Tusk, jako szef rządzącej w Polsce partii KLD, chciał układać się z twórcami antyjelcynowskiego puczu itp. Były to "światłe pomysły" polskich pseudoelit.

Pucz w Moskwie był zorganizowany i sprawnie przeprowadzony przez KGB i GRU. To przecież wyborowa jednostka GRU "Alfa" ochraniała w czasie puczu Jelcyna. W Moskwie nie można było wyprowadzić sztandaru kompartii jak w Warszawie. Potrzebny był pucz.

Niemcy

Choć może dla niektórych brzmieć to wręcz niewiarygodnie, to Moskwa miała i ma olbrzymi wpływ na kształtowanie się elit na tzw. Zachodzie. W Niemczech taką rolę spełnia od dziesiątków lat Reich-Ranicki. Jego telewizyjny program promujący elity kulturalne ma bardzo wysoką oglądalność. Pisarz, malarz, poeta zaproszony przez Reich-Ranickiego zdobywa światową sławę, jest pupilem mediów. Kogo Reich-Ranicki nie zauważy, tego nie ma. Warto wiedzieć, kim jest osoba kształtująca elitę kulturalną Niemiec. Ten pan w 1945 był kierownikiem Wydz. IV Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach. Później wyjechał do ambasady PRL w Wielkiej Brytanii. Tu zajmował się rozpracowywaniem środowisk polonijnych związanych z emigracyjnym rządem polskim. Odpowiedź na pytanie, dlaczego środowiska akademickie i kulturalne na Zachodzie są lewicujące, jest jasna. Każdy kraj, każde środowisko ma swoich Reich-Ranickich i Szczypiorskich. "Elyty" jakie są, widzi każdy.

Warto pamiętać, że jeśli naród nie jest zdolny wyłonić spośród siebie własnych elit, skazany jest na zagładę. Za błędy ojców kolejne pokolenia płacą krwią.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Anna Grażyna Kister
Bywalec Forum


Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 34

PostWysłany: Nie Sie 05, 2007 4:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dzisiejsza inteligencja to zwykle osoby lub dzieci osób, którzy swoją pozycję społeczną zawdzięczają PRLowskiemu awansowi społecznemu. Awans ten był często okupiony różnymi kompromisami moralnymi


Niestety - właśnie już w tym momencie dyskusji należałoby zadać sobie pytanie czy w ogóle mamy do czynienia z inteligencją.
To prawda, że olbrzymie znaczenie dla kształtowania się polskiej inteligencji miała polska zubożała szlachta i że to ona narzuciła tej grupie społecznej pewne formy - od wzorca dobrego wychowania zaczynając. Ale zjawisko to nie świadczyło o szczególnej misji polskiej szlachty, lecz o strukturze społecznej w Polsce pod zaborami i o specyfice szkolnictwa, a raczej nauczania.
Pierwsza sprawa jest bardzo prosta - u nas nie było dużej i bogatej grupy kupców i rzemieślników, którzy zdominowaliby ekonomicznie XIX wiek. Chłopów wyzwolono w czasie powstania styczniowego i mam wrażenie, że kulturowo usamodzielnili się na przełomie XIX i XX wieku. Pieniądze na kształcenie lub - w przypadku braku pięniedzy - potrzebę kształcenia się miała właściwie tylko szlachta. No i im bardziej ubogi był jej przedstawiciel, tym mógł mieć większą potrzebę dowartościowania się przez wykształcenie.
Druga sprawa jest dużo bardziej skomplikowana - polskim inteligentem mógł zostać tylko człowiek wykształcony w języku i kulturze polskiej. Szkoły były w ręku zaborców, więc liczyła się przede wszystkim edukacja otrzymana w domu. Takie domy mieli głównie przedstawiciele szlachty.
Wykształcenie to jednak nie wszystko, co warunkuje bycie inteligentem. Nie pamiętam skąd pochodzi to kryterium, pewnie jest stare jak inteligencja, ale nie znaleziono lepszego: INTELIGENTEM ZOSTAJE SIĘ DOPIERO W TRZECIM POKOLENIU. Oczywiście chodzi o trzecie pokolenie ludzi wykształconych i zachowujących (starających się zachować) pewne zasady.
Z tego, co wiem cechy inteligencji zostały dokładnie opisane przez socjologów: zdolność do działań bezinteresownych, kierowanie się zasadami itp. itd. Co ciekawe - zostało to dokładnie opisane, ale nie spopularyzowane. No bo po co frustrować domniemanych inteligentów. Jeszcze by się zaczęli zastanawiać.
Skąd więc u nas to wszechobecne przekonanie, że o byciu inteligentem decyduje ten czy inny dyplom? To proste - z komunizmu.
Komuniści nie kryli, że przekształcając po swojemu rzeczywistość, muszą dokonać "wymiany inteligencji" i w miejsce przedrewolucyjnych "ramoli" wprowadzić własne kadry. "Nowa inteligencja" oznaczała nie tylko nowych ludzi. Ci ludzie musieli przejąć inteligenckie stanowiska w bardzo krótkim czasie, często po trzymiesiecznych kursach zamiast szkoły średniej i po partyjnych dyplomach zamiast studiów (tzw. studia zaoczne, specjalne kursy działające do końca lat 80.) Pochodzili z przedwojennych społecznych nizin lub wręcz marginesu, bo takich wybierała partia - dostawali wszystko od partii, więc byli jej dozgonnie wdzięczni. O ich kulturze osobistej lepiej więc nie mówić. Chociaż... O ich kulturze osobistej można powiedzieć to, że była na poziomie minusowym - w pierwszym etapie umacniania struktur komunistycznych eliminowano wszystkich, którzy mówili językiem przedwojennej inteligencji, awansowano tych, którzy mówili prostym, wulgarnym językiem, co pozostało w dokumentach partii.
Jaki był więc sposób na uznanie tych ludzi za inteligencję - załatwiał to jeden z dominujących procesów wzbudzonych przez komunistów - wyrabianie w ludziach przekonania, że to państwo organizuje życie społecznie i steruje ludzkimi losami i tylko państwo może o czymkolwiek decydować, na przykład o miejscu człowieka w społeczeństwie. Tak więc to państwo decydowało, kto stawał się inteligentem. Do tego służyła komunistyczna szkoła, w której dokonywano selekcji na materiał przydatny i bezużyteczny i rozpoczynano specyficzny program socjalizacji. Materiał przydatny, nawet tępy, był stymulowany przez pochwały potwierdzane stopniami i sukcesami na różnych polach życia. Materiał bezużyteczny przekonywano o jego bezużyteczności.
Materiał przydatny po ukończniu - dzięki organizacji młodzieżowej lub wyjątkowej dyspozycyjności - studiów nabierał przekonania, że spotkał go awans społeczny i że znajduje się na najwyższym szczeblu drabiny społecznej. Byli najlepsi. Oczywiście trwało to tak długo, jak długo "inteligent" wspierał linię partii. Gdy zaczynał samodzielnie myśleć - przy pomocy różnych administracyjnych tricków przestawał być inteligentem.

Cytat:
Byliśmy najciekawszym, najweselszym, intelektualnym barakiem


Oj, to chyba przesada. Typowe spojrzenie z perspektywy żaby. Wartość dorobku naukowego tamtych czasów należy oceniać w stosunku do rozwoju wiedzy w zakresie danej dyscypliny na świecie, a nie w demoludach. porównywanie się do CSRS czy ZSRR to fałszywa perspektywa, nienaukowa, że tak powiem.

Cytat:
Kończyłem drugie studia w 1983 roku. Poziom większosci kierunków był znacznie wyższy niż dzisiaj.


No a kto dzisiaj uczy? Była wymiana kadr na uczelniach?

A to traktuję jako piekną, mądrą pointę:

Cytat:
Prawdziwe elity, jak wspomniałam, zostały bowiem fizycznie wytrzebione, a to, co z nich zostało, skazano na ekonomiczną wegetację i tak jest do dziś. Proszę nie zapominać, że dzieci "wrogów klasowych" w latach 40. i 50. również w imperium zewnętrznym, tak jak w Polsce, nie mogły nie tylko studiować, ale nawet zdać matury. Likwidowano elity do trzeciego pokolenia. Mordowano nawet dzieci w kołyskach."


I właściwie do tej pory marginalizuje się potomków dawnych elit. Jakąś szansę mają jedynie ci, których metodą kija i marchewki udało się "zmiękczyć", ale ci chyba już w ten sposób przestali należeć do inteligancji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Wto Sie 14, 2007 12:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na tym forum najbardziej niepokoją mnie nieporozumienia. Oczywiście opis historyczny zrobiony przez Panią Jadwigę jest dość spójny i oparty na źródłach. Pierestrojka (a wczesniej transformacja chińska) była rzeczywiscie zaplanowana przez "swiatłe" (czyli znajace swój prawdziwy interes) elity komunistyczne. To własnie BP KC KPZR zamawiało za posrednictwem GRU i KGB analizy historyczno-socjologiczne na temat przekształcenia Systemu w taki sposób, by uwłaszczyć się i majątek wspólny-państwowy wpuścić na rynek cywilno-prawny. Ocaleć i wzbogacić się zarazem. Taki MegaUrban Show.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek Wichrowski
Weteran Forum


Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 137

PostWysłany: Wto Sie 14, 2007 1:07 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z kolei uwagi Pani Kister zaskakują swą ahistorycznością, którą zresztą autorka mi zarzuca. Otóż w latach 80. mogliśmy sie porównywac tylko z innymi barakami i tutaj wychodzilismy całkiem nieźle. Zdecydowanie to twierdzę. Wymiana kadr na Uniwersytetach? Jak Pani sobie to wyobraża: wymiana historyków sztuki, socjologów, geologów, matematyków, logików, filozofów etc. etc. Skąd ich wziąć? Gdyby np. Edward Sołtys został w Polsce, byłby obecnie profesorem Uniwrsytetu Ślaskiego. Czy jego by Pani też chciała wymienić? To nie demagogia!
Czy przez chwilę pomyslała Pani, co to by oznaczało? Przecież wiekszość tych ludzi ciężko pracowała i dlatego mieliśmy np. filozofię czy historie sztuki tej klasy! Proszę otworzyc katalog rzeczowy dzieł filozoficznych, filologicznych, historycznych, socjologicznych np. z lat 70.: polski katalog i katalog z ZSRR czy Czechosłowacji. Wtedy Pani zrozumie, o co chodzi. Polska za czerwonego była oazą intelektu na pustyni. Zaprzeczanie temu jest uwłaczaniem także polskiej opozycji i inteligencji! Proszę to, co Pani sądzi, przedstawićć profesorom-dzieciom powstańców warszawskich. Prosze powiedzieć im, że nie istnieją!
Co do poziomu studiów. Nie spodziewałem się takiego niezrozumienia mojej wypowiedzi. Nawiązuje ona do tzw. intelektualizmu etycznego. Otóż po 1990 roku poziom wiekszości studiów musiał "spaść" z racji wzrostu liczby studentów i minimalnego wzrostu liczby pracowników naukowo-dydaktycznych. Programy studiów (z wyjatkiem ekonomii, politologii itp.) nie mogły ulec znmianie, gdyz już za Gierka odpowiadały stadardom europejskim (np. historia z wyjątkie współczesnej czy historia sztuki a w wielu wypadkach zdecydowanie je "przekraczały" (np. socjologia - konieczność zdania bez prawa wyboru wszystkich egzaminów: system lepszy od "amerykańskiego"). W latach 80., jakkolwiek dziwnie to zabrzmi i spowoduje atak, świetnie sie studiowało i uczyło. Siedziałem od rana do wieczora cztery dni w tygodniu w wielkich bibliotekach, gdzie czytałem, co chciałem, a jak nie było książki, to ją sprowadzałem z Biblioteki Kongresowej z USA. W latach 90. czytać mogę w nocy, bo trezba pracować na dwa etaty. Do biblioteki nie chodzę, pożyczam do domu lub kopiuję cyfrowo, by - patrz wyżej - czytac w nocy. Czy Pani naprawde tego nie rozumie? A może znowu otrzymam uwagę, że moja wypowiedz jest gloryfikacją czerwonego? Jeśli ktoś taki post wyśle, to ten post ol...ję !!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum