|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert Majka Weteran Forum
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 2649
|
Wysłany: Wto Paź 23, 2007 10:58 pm Temat postu: Historia wywiadu z księdzem Malińskim |
|
|
Historia wywiadu z księdzem Malińskim
http://tygodnik.onet.pl/1446610,artykul.html
Wiara
Historia wywiadu z księdzem Malińskim
Ks. Maliński zamieścił w swojej książce "Ale miałem ciekawe życie" własną wersję wydarzeń o zawieszeniu z nim przez "TP" współpracy. Nie da się jej zrozumieć bez znajomości tekstu wywiadu udzielonego półtora roku temu „Tygodnikowi" i następnie wycofanego przez autora. Sposób przedstawienia go w książce zmusza nas i upoważnia do jego publikacji.
Ks. Adam Boniecki / 2007-10-23
Ksiądz Mieczysław Maliński, w wydanej właśnie autobiografii („Ale miałem ciekawe życie", WAM 2007), podejmuje sprawę kierowanych pod jego adresem oskarżeń o współpracę ze służbami bezpieczeństwa. Wraca w książce do wydarzeń sprzed blisko półtora roku, a w związku z tym do wywiadu, którego mi udzielił, który autoryzował i którego wycofania z numeru na koniec zażądał. Było to wydarzenie z pewnością przykre dla ks. Malińskiego, ale było przykre także dla mnie.
Księdza Malińskiego od lat znałem, jako duszpasterz akademicki w krakowskim kościele św. Anny długo i dobrze z nim współpracowałem, był też od wielu lat stałym autorem „Tygodnika Powszechnego" i nasze relacje zawsze były pełne życzliwości.
Kiedy ponad rok przed wydarzeniami opisanymi w książce dotarły do mnie z poważnych źródeł informacje, że w IPN odnaleziono jakieś dokumenty obciążające księdza Malińskiego, natychmiast mu o tym powiedziałem, a jego zapewnienie, że są to pomówienia niemające żadnych podstaw, przyjąłem jako całkowicie wystarczające. Niestety, kolejnych wiadomości, z którymi się wiąże opisany w książce ciąg wydarzeń, nie dało się tak potraktować.
Znalezione w archiwach materiały, które – jak mnie poinformowano – miały być w najbliższym czasie opublikowane, wymagały wyjaśnień. Nie miałem żadnych wątpliwości, że jeśli tego nie zrobimy na naszych łamach, redakcję „TP" spotka zarzut „zamiatania pod dywan" spraw jej znanych i niejasnych. Należało więc sytuację ratować „ucieczką do przodu" – rozbroić bombę, spokojnie rzecz wyjaśniając. Natychmiast poszedłem z tym do księdza Malińskiego.
Od tego miejsca nasze wersje wydarzeń – ks. Malińskiego i moja – się rozchodzą. Ksiądz Maliński pisze, że wszystko było robione „na szybko", i ma rację w tym sensie, że chodziło o wyprzedzenie publikacji dokumentów, jednak „szybko" nie znaczy, że pospiesznie. Najpierw więc poszedłem do księdza, przedstawiłem sytuację i zaproponowałem rozmowę, w której rzecz miała być przez niego wyjaśniona. Zależało mi na tym także dlatego, że cios w Malińskiego byłby zarazem ciosem w „Tygodnik".
Ksiądz – miałem wrażenie – zrozumiał to i zaakceptował. Przedstawiłem w zarysie zawartość dokumentów. Ustaliliśmy, że rozmowa odbędzie się u mnie w domu. Zadawałem mu więc te okropne pytania, które były oparte na zawartości znanych mi dokumentów. Było to konieczne, bo przecież chodziło o to, by wyjaśnić ich treść. Dalsze szlifowanie tekstu, we współpracy z ks. Malińskim, trwało jeszcze kilka dni. Potem spotkaliśmy się z księdzem w redakcji na kilkugodzinnej rozmowie (uczestniczył w niej także redaktor Wojciech Pięciak). Następnie jeszcze raz rozmawialiśmy z ks. Malińskim u mnie w domu, już nad ostateczną wersją tekstu. Ostatnie spotkanie odbyło się ponownie w redakcji, gdzie ks. Mieczysław autoryzował artykuł. Później, w dniu, w którym tekst był już włamany do numeru,
ks. Maliński zażądał wycofania go. Uczynił to, o ile wiem, za radą adwokata. No i wydrukowaliśmy znany komunikat o zawieszeniu współpracy z księdzem MM, motywując to tym, że on sam wycofał wyjaśnienia. Posiadany materiał przekazaliśmy archidiecezjalnej komisji „Pamięć i Troska".
W „Ale miałem ciekawe życie" można przeczytać, że według nas w wywiadzie „należało przede wszystkim znaleźć odpowiedź przynajmniej na takie pytania: »Jeżeli Maliński donosił, to na kogo donosił? I co donosił? Po co donosił? Czy i komu wyrządził krzywdę? Jaką tajemnicę zdradził?«". Jako żywo, żadnego z tych pytań w wywiadzie nie było. Nam „zależało przede wszystkim" na tym, by wyjaśnić, skąd się wzięły zapisy zachowane w ubeckich dokumentach.
Nie uważałem i nie uważam, że naszym zadaniem jest dochodzenie, czy ks. Maliński był TW, czy nie był. Jeśli ktoś odczytał naszą decyzję o zawieszeniu współpracy jako wyrok – słabo u niego z czytaniem.
Zaś co do wątpliwości... Obszerne wyjaśnienia wpisane w autobiografię niewiele wychodzą poza te udzielone nam w wywiadzie. Niektóre wątpliwości (wątpliwości, podkreślam) nadal pozostają w mocy: takie jak powody nieinformowania biskupa o stałych spotkaniach z funkcjonariuszami służb w lokalu kontaktowym, co było obowiązkiem i praktyką wszystkich księży. Przybyły zresztą nowe, np. obecność TW „Delta" na liście esbeckich kandydatów do „objęcia najwyższych stanowisk w poszczególnych ogniwach nowej [po śmierci kard. Wyszyńskiego – AB] struktury kościelnej" jako „naszych źródeł informacji", o czym czytamy w wydanych przez IPN „Planach pracy VI Wydziału MSW" (str. 251).
***
Nie da się zrozumieć relacji ks. Malińskiego o sprawie wywiadu udzielonego półtora roku temu „Tygodnikowi" i następnie wycofanego przez autora – bez znajomości tekstu. Sposób przedstawienia go w książce zmusza nas i upoważnia do jego publikacji. Wersja, którą zamieszczamy w najnowszym "Tygodniku Powszechnym" (43/2007), była wówczas autoryzowana przez ks. Malińskiego.
Fragment wywiadu poniżej.
Wywiad powstał w wyniku kilku rozmów przeprowadzonych przez ks. Adama Bonieckiego i Wojciecha Pięciaka z ks. Mieczysławem Malińskim w drugiej połowie maja 2006 r. i został autoryzowany przez niego 26 maja 2006 r.
"TP": W dokumentach z 1971 r. jest zachowana tzw. dokumentacja werbunku tajnego współpracownika "Delta", z adnotacją w kwestionariuszu osobowym, że "Delta" to Ksiądz. W dokumencie tym czytamy, że ustalono z Księdzem hasło wywoławcze ("tu Przemysław z Rabki"), znak rozpoznawczy (portmonetka Księdza), lokal kontaktowy ("Róża"), że prowadzący księdza esbek dał Księdzu swój telefon, zaś Ksiądz dał mu swoje numery, domowy i w parafi i św. Anny. Ustalono, że wiadomość o proponowanym spotkaniu może być też przekazywana przy pomocy wrzuconej do samochodu Księdza karteczki podpisanej pseudonimem. Cały ten system wskazuje, że tu nie chodziło o przypadkowe spotkania, ale o regularną współpracę.
Ks. Mieczysław Maliński: Chcę powtórzyć, że – niezależnie od tego, co znajduje się w "teczce" – nigdy nie chciałem nikomu szkodzić, uczynić jakiejkolwiek krzywdy. Tak zresztą, jak w ogóle w moim życiu. Jeżeli jednak – niezależnie od mojej woli i intencji – ktoś czuje się skrzywdzony, proszę, niech skontaktuje się ze mną i powie mi to, a ja zadośćuczynię, jak tylko będę mógł.
- Ksiądz już kilka razy mówił publicznie, że wielokrotnie rozmawiał z esbekami, zaprzeczając zarazem, że była to świadoma współpraca z SB. Jak to było: oni przychodzili do Księdza czy Ksiądz do nich? Czy zawsze na wezwanie, czy może z własnej inicjatywy? Czy to była rozmowa z jednym, czy z kilkoma? O czym chcieli słuchać? Co im Ksiądz chciał mówić?
– To były wezwania. Wezwania telefoniczne. Do mnie nigdy żaden esbek do mieszkania nie wszedł. Szedłem tam na określoną godzinę, no i rozmawiałem. Tematy dotyczyły przeważnie pielgrzymek papieskich, bo to było zwykle po moim powrocie ze świata, z papieskich pielgrzymek.
Czy potem Ksiądz o tych kolejnych spotkaniach mówił Kardynałowi albo komuś z władz kościelnych? W archidiecezji duchowni mieli zakaz samodzielnego rozmawiania z władzami, a jeśli to już zrobili, musieli informować przełożonych i po powrocie zdawać sprawę.
– Ja mówiłem Wojtyle tyle, że spotykam się, że rozmawiam.
– Rozumiem, że nie szczegółowo i nie po każdym spotkaniu?
– Nie po każdym i nie szczegółowo. Ale Wojtyła wiedział, że ja takie rozmowy prowadzę. Nawet mnie czasem zagadnął: no i co, rozmawiasz? Odpowiadałem: rozmawiam.
– A kiedy Wojtyła został Papieżem, czyjego następca kardynał Franciszek Macharski wiedział o tych Księdza rozmowach?
– Nie wiedział. Ograniczyłem się tylko do relacji składanych Wojtyle.
Całość wywiadu w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego"
Robert Majka , polityk , Przemyśl , 23 października 2007r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910 |
|
Powrót do góry |
|
|
Grzegorz - Wrocław Moderator
Dołączył: 09 Paź 2007 Posty: 4333
|
Wysłany: Wto Paź 23, 2007 11:34 pm Temat postu: Oni nikomu nie szkodzili (a sobie pomagali) |
|
|
Smutne to. TP nie kupię. Niestety to co przeczytałem przed chwilą wystarcza mi do tego by się domyślać, że chodzi o kolejnego takiego, który 'nikomu nie szkodził'. Jako odtrutkę polecam http://www.gazetapolska.pl/?module=messages&message_id=165 |
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Dąbrowski Weteran Forum
Dołączył: 01 Gru 2006 Posty: 314
|
Wysłany: Sro Paź 24, 2007 6:39 am Temat postu: |
|
|
Tygodnik Powszechny nigdy nie był pismem szczególnie szybko reagującym na aktualności. Ale po takim czasie to można go już nazwać nie tygodnikiem ale ROCZNIKIEM i NIEPOWSZECHNYM _________________ Nie jedna miarka wskazuje na Jarka,
Wi?c tak jak czuj? tak zag?osuj?! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|