Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wojciech Roszkowski: Czym zaowocuje dyplomacja uśmiechów?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Gru 11, 2007 1:02 pm    Temat postu: Wojciech Roszkowski: Czym zaowocuje dyplomacja uśmiechów? Odpowiedz z cytatem

http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/?id=12207

11.12.2007 07:45

Czym zaowocuje dyplomacja uśmiechów?

Wojciech Roszkowski

Rozmawiał Jacek Karnowski

Jacek Karnowski: W studiu w Strasburgu prof. Wojciech Roszkowski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, panie profesorze.

Wojciech Roszkowski: Dzień dobry panu i dzień dobry państwu.

J.K.: Panie profesorze, następnym prezydentem Rosji zostanie najprawdopodobniej Dimitrij Miedwiediew. Wczoraj jego kandydaturę poparł kończący swoją kadencję Władimir Putin. Jak pan przyjął tę informację? Jak przyjęto ją w Brukseli?

W.R.: No, jeżeli prezydent Putin namaścił pana Miedwiediewa na oficjalnego kandydata, to rzeczywiście można sądzić, że będzie on wybrany. Myślę, że w Brukseli, czyli w Unii Europejskiej na ten temat są uczucia ambiwalentne. O ile my w Polsce raczej jednoznacznie oceniamy „demokrację” w Rosji, demokrację w cudzysłowie, i co to znaczy dla Polski i dla Europy, o tyle tutaj są uczucia mieszane, to znaczy z jednej strony nikt nie ma wątpliwości, co to znaczy, nikt nie ma wątpliwości co do jakości rosyjskiej demokracji, natomiast interesy głównych państw europejskich z Rosją powodują, że przymyka się oczy, mówi się: Rosja taka jest, jaka jest. Troszeczkę tak jak nowy rząd Polski. Z tym, że te interesy mogą przeważyć, może się okazać, że z każdym rządem rosyjskim będzie się robić interesy. Zobaczymy, czy Polska wyjdzie na tym dobrze, czy nie. No, przyszłość przed nami.

J.K.: Panie profesorze, Rosja będzie dziś też pośrednio obecna podczas wizyty Donalda Tuska w Berlinie, choćby poprzez sprawę Gazociągu Północnego. Polski rząd chce o tym rozmawiać, chce podjąć rozmowy, podtrzymując jednocześnie sprzeciw.

W.R.: No tak, ta wizyta pana premiera Tuska w Berlinie dzisiaj będzie ważna, dlatego że zobaczymy chyba po raz pierwszy w praktyce, jak ta dyplomacja uśmiechów owocuje, czym owocuje, czy rzeczywiście ten dobry początek, nowy początek, o którym mówił i rząd, i w Niemczech część prasy spodziewa się jakby nowego etapu, co to przyniesie, dlatego że poprzeczka została, z punktu widzenia polskiego poprzeczka została jednak dosyć wysoko podniesiona przez poprzedni rząd. Mówię o poprzeczce polskich oczekiwań. I premier Tusk to, co zapowiada, właśnie pokazuje, że z punktu widzenia właśnie potrzeb polskiej opinii publicznej nie zamierza rezygnować z polskich postulatów, zarówno jeśli chodzi o rurociąg, jak i sprawy historyczne, jak i sprawy roszczeń niemieckich. Ta inicjatywa tego centrum upamiętnienia II wojny światowej w Gdańsku mogłaby być dobra, gdyby to się udało, natomiast jako pozycja negocjacyjna ja mam pewne wątpliwości, dlatego że jednak rząd niemiecki zobowiązał się do realizowania wspólnie z innymi państwami tej sieci „Pamięć i Solidarność”, a zamiast robić to, zamiast wypełniać te swoje zobowiązanie, lansuje pomysł tego znaku pamięci w Berlinie, a to jest zupełnie co innego. I ta presja niemiecka, żeby wciągać różne kraje, w tym Polskę, w upamiętnienia wypędzenia związanego z II wojną światową właśnie w Berlinie (i to jest upór, bo przypomnijmy najnowsze stanowisko rządu niemieckiego właśnie w obliczu wizyty premiera Tuska) ten upór pokazuje, że Niemcy łatwo nie ustąpią. Przypomnę tutaj właśnie to oświadczenie zastępcy rzecznika rządu niemieckiego, że Niemcy obstają przy Berlinie, przy znaku pamięci w Berlinie. Więc Niemcy będą trudnym partnerem i zobaczymy, jak ta (wracam do tej pierwszej myśli) dyplomacja uśmiechów... co przyniesie.

J.K.: Marszałek Komorowski, marszałek Sejmu, kilkanaście czy kilkadziesiąt minut temu w Sygnałach Dnia mówił, że to jest właściwie problem, którego rzeczywiście raczej się w najbliższym czasie nie rozwiąże, mówił o tym upamiętnieniu wypędzonych, ale że to będzie taka mała barierka w stosunkach polsko-niemieckich, a poza tym na wszystkich innych płaszczyznach współpraca będzie układała się bardzo dobrze. Czy pańskim zdaniem da się taki scenariusz zrealizować, czy też ta sprawa wypędzeń jest tak iskrząca, tak emocjonalna, że bez jej załatwienia wszystko inne staje pod znakiem zapytania?

W.R.: Ja myślę, że to nie jest sprawa wypędzeń tylko. To jest sprawa roszczeń również i rurociągu. Więc to, co pan marszałek Komorowski mówi jest takim troszkę wishfull thinking, taką chęcią jakby zagadania problemów. Te problemy istnieją i tego się nie da po prostu jak gdyby zatuszować stałymi deklaracjami o dobrym nowym początku, o współpracy i tak dalej. Ze strony niemieckiej, oczywiście, ta nowa atmosfera ze strony polskiej jest chętnie podchwytywana, ale rząd niemiecki nie zamierza ustępować. Wobec tego problemy realne są, ich się nie da zagadać po prostu.

J.K.: Sprawa choćby roszczeń niemieckich wypędzonych. Premier Tusk znowuż mówi, że strona niemiecka powinna przyjąć pełną odpowiedzialność za ewentualne skutki finansowe tych roszczeń. To jest pomysł zgłaszany przez poprzedni rząd wielokrotnie, także bez efektów.

W.R.: No właśnie. I tutaj jest twardy opór rządu niemieckiego. Więc ja nie wiem, czy tylko nowy styl w podejściu ze strony polskiej cokolwiek zmieni. Twardy opór strony niemieckiej wskazuje, że tutaj może się niewiele zmienić. Oczywiście, że w dyplomacji uśmiechy są ważne, dobra mina do złej gry nawet jest ważna, ale na razie nie widać ze strony niemieckiej tutaj chęci ustępstw jakichkolwiek.

J.K.: Sprawa Gazociągu Północnego (jeszcze na chwilę wrócę) – czy powinniśmy podejmować rozmowę? Czy powinniśmy rozważyć w ogóle wejście do tej inwestycji czy to poprzez udziały finansowe, czy poprzez budowę odnogi do Polski?

W.R.: Wejście w ten projekt moim zdaniem oznaczałoby ze strony polskiej w dużej mierze kapitulację, dlatego że nadal uzależnialibyśmy się od dobrej woli ze strony tych dwóch sąsiadów. Może teraz bardziej Niemiec, bo akceptacja tego rurociągu byłaby kapitulacją wobec obydwu stron, natomiast wyjście, podłączenie się pod system niemiecki uzależniałoby Polskę od Niemiec, jeśli chodzi o dostawy gazu. Myślę, że to nie jest dobre rozwiązanie, nie zmieniające absolutnie jednokierunkowego uzależnienia Polski od dostaw surowców energetycznych. Myślę, że jeżeli dbamy o zwiększenie ilości tych opcji, że tak powiem, to nic nie zmienia.

J.K.: Panie profesorze, wczoraj wieczorem spotkanie na szczycie premier-prezydent, rozmawiano o unijnym szczycie w Lizbonie 13 grudnia, podpisanie traktatu reformującego. Tam mają być obaj przywódcy. Czy Bruksela śledzi te napięcia w sprawie kompetencji w polityce zagranicznej pomiędzy oboma ośrodkami władzy w Polsce?

W.R.: Oczywiście, zauważa się to. To na pewno dobrze nie przysłużyło się polskiej polityce, że były te rozdźwięki. Partnerzy zawsze chętnie podchwytują takie rozdźwięki i próbują je rozgrywać. Mam nadzieję, że teraz ta współpraca będzie lepsza i będziemy mówili jednym głosem wobec partnerów europejskich. Natomiast to jest jak gdyby ze strony polskiej takie minimum mówienie jednym głosem. Pytanie: jaki to będzie głos? Czy będzie to głos zdecydowany i broniący interesu polskiego, czy jednak pewien rodzaj... nie powiem kapitulacji, ale w każdym razie jakichś ustępstw.

J.K.: Panie profesorze, pojutrze rocznica wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia. Czy w Europie jest ta świadomość, że to Solidarność zaczęła nadkruszanie tego systemu, zaczęła obalanie komunizmu? Wielokrotnie politycy zachodni tak wręcz bezrefleksyjnie mówią: „upadł mur berliński”, prawda? Czyli to rzekomo Niemcy z NRD złamali ten system, a nie Polacy.

W.R.: Solidarność jest odświętnie przypominana. Jeżeli chce się Polakom zrobić przyjemność, to, oczywiście, takie deklaracje padają, że to właśnie Solidarność przyczyniła się do upadku muru berlińskiego, ale na co dzień 13 grudnia, stan wojenny nie przypomina Europejczykom ani o tamtych wydarzeniach, ani o roli Solidarności. Na ogóle ten symbol wizualny upadku muru berlińskiego jest dominujący, tak jakby właśnie mur berliński upadł i zaczęła się nowa epoka, zaczęła się nowa epoka, a nie zakończył się pewien proces demontażu komunizmu, do którego właśnie Solidarność się w zasadniczej mierze przyczyniła. Więc pamięć o roli Solidarności, wydaje mi się, jest niedostateczna. Zresztą trzeba powiedzieć, że i ze strony polskiej bardzo wiele żeśmy tutaj zaniedbali. Te straszne spory o zasługi między przywódcami Solidarności, personalne ataki i tak dalej to wszystko nie przyczyniło się do tego, żebyśmy potrafili tę historyczną rolę Solidarności wyeksponować w Europie.

J.K.: Bardzo dziękuję. Prof. Wojciech Roszkowski, eurodeputowany PiS.

W.R.: Bardzo dziękuję.

[stenogram: J. Miedzińska]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum