Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przemyśl:Cała prawda o żywej pochodni - Ryszard Siwiec-1968

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Lip 14, 2007 8:26 pm    Temat postu: Przemyśl:Cała prawda o żywej pochodni - Ryszard Siwiec-1968 Odpowiedz z cytatem

http://www.eprzemysl.pl/content/view/75/43/

8 września 1968 r. podczas centralnych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia, na znak protestu wobec interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, podpalił się przemyślanin Ryszard Siwiec. Zmarł w męczarniach po czterech dniach. Całą prawdę o żywej pochodni znali wówczas bardzo nieliczni, o co zadbała już SB - ta sama, której sprzedał się później syn desperata, 55-letni dziś Wit Siwiec.



Krzycz, tato, krzycz...






Dopiero po 23 latach, dzięki filmowi Macieja Drygasa "Usłyszcie mój krzyk" (1991) Polacy i świat poznali prawdę. Poznali też treść apelu-testamentu Ryszarda Siwca i zapisane na odnalezionej w archiwach SB taśmie ostatnie jego słowa: - Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie. Opamiętajcie się!

Po 39 latach od tamtych dożynek, będący już w lepszym świecie Ryszard Siwiec

ma prawo krzyczeć znów,

jeśli w jakiś sposób dowiedział się tam w zaświatach o zdradzie ideałów, za które oddał życie. Zdradzie tym boleśniejszej, że dopuścił się jej starszy z ukochanych synów, Wit, mieszkający dziś w kanadyjskiej Mississaudze, nieopodal Toronto.

- Zamurowało mnie, długo nie mogłem uwierzyć, że Wit kapował dla SB - mówi jego kolega z zarządu Regionu NSZZ „Ziemia Przemyska” z lat 1980-1981. Prosi o anonimowość, nie chce by inni koledzy i rodzina Siwców go „szarpali”. - Z Witem robiliśmy wiele rzeczy, razem też siedzieliśmy w Uhercach. Zachodzę w głowę jak go skaperowali?! Może zadzwoni lub napisze, może będę mógł go zrozumieć i wybaczyć mu to…

Adam Szostkiewicz, publicysta „Polityki” był w 1981 roku rzecznikiem przemyskiego regionu. Razem z braćmi Siwcami (Adamem i Witem) siedział w Uhercach, i jak Wit zaliczył więzienie w Łupkowie, z którego wyszedł w lipcu 1982 (Wit powrócił z interny w połowie listopada; był jeszcze w Załężu i Kielcach). – Zawsze wydawał mi się jakiś dziwny, nie budził mojego zaufania – wspomina Szostkiewicz. – Ja przeciwnie, dałbym sobie wtedy za niego rękę uciąć

- mówi Wojciech Kłyż, członek zarządu regionu, który siedział najdłużej, bo ponad dwa lata. Pamięta, jak po wyjściu z „ancla" wielu kolegów unikało go (niektórzy urabiali opinię „ubeka”). Nie zapomniał jak obecny szef klubu PiS Marek Kuchciński, gdy idący mostem R.Siwca Kłyż w 1984 r. zaoferował mu („tak dla jaj”) podziemną bibułę, aż się wzdrygnął: - Daj spokój, to teraz takie niebezpieczne !…

- Mnie mocno zastanawiało, skąd taki „wywrotowiec” jak Wit na szkoleniu w ośrodku KC? Chyba w Serocku go widziałem – przypomina sobie pan Z., ongiś działacz ZSMP.

- Nie ma mowy o pomyłce – twierdzi Andrzej Buczek, obecny szef Zarządu Regionu NSZZ „S” Ziemia Przemyska. – Na naszej liście tajnych współpracowników SB umieściliśmy tych, którzy donosili na co najmniej dwie osoby i na pewno w jakimś stopniu im zaszkodzili. – podkreśla. Pytany czy ktoś z tej listy odezwał się, próbował wyjaśnić, usprawiedliwić - Buczek zaprzecza. – Nikt, za wyjątkiem pani, która przyszła powiedzieć, że rozwiodła się z oficerem b. SB, zmieniła nazwisko i prosi by jej z nim już nie kojarzono.

Wit Siwiec ma przebogaty kombatancki życiorys opozycjonisty: KOR, „Solidarność”, podziemna bibuła, interna. Nic dziwnego, że jechał na tym także w Kanadzie, gdzie powitał rok 1989 już jako kibic. Często powoływał się tam na testament, jaki ojciec sporządził przed męczeńską śmiercią i chętnie opowiadał, jak te ojcowskie przykazania wypełniał. Nie raz też cytował słowa: „Pamiętajcie, że kłamstwo jest początkiem i pierwszą przyczyną wszelkiego zła w świecie”, „Prawda niech tylko znaczy prawdę” …

Jako TW „Wiktor”

(poz. 32 na publikowanej we wrześniu 2006 r. liście grupy „Ujawnić Prawdę” przy Zarządzie Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "S") bardzo osobliwie realizował ojcowskie przykazanie: „Bądźcie zawsze dobrymi Polakami i Polkami i pamiętajcie, że Ojczyzna to nie tylko wy, ale i ten zbałamucony polski milicjant, który bije Cię pałką i kopie za domaganie się wolności”. Kto wie, może donosy „Wiktora” pomogły kilku zbałamuconym nie wyjść zbytnio z wprawy?

W 2001 r. Vaclav Havel przyznał pośmiertnie R.Siwcowi Order Tomasza Masaryka I klasy, w 2004 r. Czesi dołożyli Order św. Wacława. Nie zapomniała ofiary Ryszarda Siwca także Słowacja. 4 września 2006 r. jej ambasador w Warszawie, Frantiszek Rużiczka wręczył Witowi Siwcowi przyznany ojcu Order Białego Podwójnego Krzyża. „Wiktor” znów mógł w podzięce palnąć mowę. Mógł powspominać przy okazji swoje męczeństwo i pochwalić się, że w 35.lecie śmierci Ryszarda Siwca jego rodzina nie przyjęła Krzyża Komandorskiego OOP od prezydenta A. Kwaśniewskiego. Mógł powtórzyć, o czym wcześniej mówił mediom: - Oni przyznali Ojcu medal, a w sumie były to gierki polityczne. Facet [Kwaśniewski] chciał tym poprawić swój image. Mama napisała parę słów uzasadnienia, dlaczego odmawia przyjęcia tego medalu. To jest tak, jakby kogoś czystego ktoś chciał ubabrać…

Brutalna proza życia i akcja działaczy przemyskiego regionu „S” pokazały, że to nie „oni” i nie Kwaśniewski ubabrał Ryszarda Siwca, a własny syn. Ten sam, który apeluje na każdym kroku, by uczyć Polaków prawdziwej historii i odsłaniać mroczne jej zakamarki, bez żadnych manipulacji. Wyjątkowo wypada się tu zgodzić z „Wiktorem”, choć musi szokować jego praca dla instytucji, która bohaterski świadomy czyn ojca sprowadziła do gestu wariata.

Siwcowie

odmówili Kwaśniewskiemu

bo czekali na „ takie czasy, że będziemy mogli odebrać odznaczenie z godniejszych rąk”, jak mówił Wit wychodzącemu w Missisaudze polonijnemu „Gońcowi” (37/2004). Na jego też łamach „Wiktor” relacjonował przebieg swoich wypadów po kolejne ordery, w tym czeski św. Wacława – przyznany za „heroiczny czyn ojca, który swą ofiarą w sposób symboliczny i chrześcijański zmył winę i zdradę wojsk polskich, które musiały uczestniczyć w inwazji do odradzającej się wówczas Czechosłowacji”.

Nie wiemy, jak zareagował „Goniec” na słane jesienią ub. roku e-maile z Przemyśla z listą tajnych kapusiów SB, na której gazeta znalazła swojego korespondenta, bo odpowiedzi brak. Prawie dwa miesiące temu ponaglany jej redaktor naczelny (Andrzej Kumor) obiecał pójść tropem sprawy, ale czas mija a odpowiedzi wciąż brak. Dlaczego?

Odezwał się w międzyczasie jeden ze znajomych „Wiktora” z lat 80. – Spotkałem jednego byłego „bezpiecznika” i on powiedział mi, że Wit załamał się pewnie wtedy, gdy zobaczył, co działo się przed całkowicie kontrolowanym (filmowanym i nagrywanym) przez SB „konspiracyjnym” – jak się naszym wydawało – spotkaniu w pewnym domu na Wilczu, gdzie wielka solidarnościowa szycha z Warszawy bardzo niekonwencjonalnie spędzała czas z kimś bardzo mu bliskim.

Od blisko dwóch lat budowana jest IV RP. Trudno jednak wyrokować, czy zapewne jak najbardziej „godne” już ręce

prezydenta L. Kaczyńskiego

uścisną dłoń „Wiktora” przy okazji nadania R. Siwcowi kolejnego odznaczenia (o czym Wit zresztą już przebąkiwał, bo byłaby okazja na kolejny wzniosłą mówkę)?

– Wśród „solidarnościowych” emigrantów nie tylko Wit ma zasrane kapusiostwem papiery. Wyjechali, a niektórzy celowo uciekli z Polski w glorii męczenników i świetnie się ustawili. Od lat spijają tam śmietankę i śmieją się w kułak, gdy wielu spośród tych, którzy pozostali tu, nad Sanem, ledwie wiąże koniec z końcem. Są i tacy wśród nas, którzy żałują, że wtedy, w osiemdziesiątym, unieśli palce w górę na kształt litery „V” i takim „Wiktorom” dali szansę – gorzko kwituje pan Jan, który w wolnej RP dorobił się 800 zł emerytury. – Ci, którzy mnie za „Solidarność” prześladowali mają dużo więcej, ale nie zazdroszczę im i nie mam pretensji, bo wykonywali swoją pracę. Zresztą, na swój sposób byli uczciwi, bo mnie również dawali okazję „dorobić”, ale ja nie skorzystałem z niej jak uczynił to „Wiktor”…

Dlaczego?

W Przemyślu wiele, choć zważywszy na pamięć Ryszarda Siwca i szacunek dla jego rodziny - z wyraźnym wstydem i zażenowaniem mówi się o „Wiktorze”. Czy jeszcze kiedyś pojawi się w rodzinnym mieście, spojrzy w oczy swoim kolegom i znajomym, i powie im dlaczego? Niektórzy nie zdzierżyli łapiąc za pióro i telefon (inni mają szansę to uczynić: 2736 Folkway Dr, Mississauga, ON L5L 2G4, (905) 607-5497). Z jakim skutkiem, nikt się jeszcze nie pochwalił. „Wiktor” nie melduje.

J. Adamski



(DRUPPI)

Tekst z cyklu „Twarze bezpieki” serwis "eprzemysl.pl" otrzymał

od redakcji tworzącego się pisma:„ Przemyślanin”.

Dziękujemy!



Zmieniony ( 14.07.2007. )

Zamiast komentarza:

1. Nie chciejcie ojczyzny,która was nic nie kosztuje.

Jan Pawel II

2. Większość ludzi używa glowy nie do myślenia,lecz do potakiwania.

Evelyn Waugh

3. To nie jest kryzys,to rezultat.

Stefan Kisielewski Rolling Eyes


Robert Majka z Przemyśla, 14 lipca 2007r
www.sw.org.pl ,
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum