Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wspomnienia Boriła Wdowczyka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wspomnienia, Relacje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Nie Maj 04, 2008 3:10 pm    Temat postu: Wspomnienia Boriła Wdowczyka Odpowiedz z cytatem

http://swkatowice.mojeforum.net/fmw-protestuje-przeciwko-zaklamaniu-historii-najnowszej-temat-vt4456.html

Wspomnienia naszego kolegi Boriła Wdowczyka, uczestnika wydarzeń w maju 1988 r.

3 maja 1988 roku był we wtorek. Nie było długiego weekendu. Nie było święta państwowego. Powszedni dzień który nie powinien się różnic od pozostałych..... Ale ten dzień jednak się różnił. Parę dni wcześniej rozpoczęły się strajki. Stanęły kopalnie na Śląsku, 2 maja przyłączyła się Stocznia Gdańska.

Studiowałem wtedy na wydziale matematyczno-fizycznym.

Wszyscy byli podekscytowani sytuacją i zdarzeniami w kraju. Nadzieja zaczęła znowu kiełkować w sercu. Może teraz? Może wreszcie? Dostaliśmy informację o tym że studenci z wydziału humanistycznego na przeciwko chcą strajkować, ale mają problem z wejściem do budynku. Mieliśmy zajęcia z analizy matematycznej. Ponieważ nie wpuszczano również nikogo do naszego budynku, otworzyłem na dole przeszklone drzwi, dzięki czemu studenci weszli do nas i zaczęli siadać szczelnie wypełniając aulę wykładową Tego dnia mieliśmy wykład z analizy matematycznej. Jeden z kolegów z wydziału humanistycznego spojrzał na tablicę i odczytał temat "Całka krzywoliniowa zorientowana. Całka powierzchniowa" Spojrzał na kolegę i powiedział - "O Boże.........."

Doktor Bryszewski który prowadził wykład, wszedł na salę po przerwie, spojrzał na zgromadzonych , chrząknął po swojemu i z zadowoleniem na twarzy opuścił pomieszczenie.

Puszczono nam nagraną na magnetofonie relację z kościoła św. Brygidy, gdzie podejmowano decyzję o rozpoczęciu strajku. Przed kościołem słychać było dużo ludzi, wznosili okrzyki , skandowali, ktoś przekazał informację na temat aktualnej sytuacji w kraju.

Potem wystąpił Wałęsa. Powiedział, że w zasadzie nie powinno go tutaj być, bo on źle się czuje i jest chory, na dowód czego może przedstawić wypisane przez lekarza L4. Zostało to przywitane gwizdami i śmiechem. Grupa młodych ludzi była wyjątków aktywna i hałaśliwa, zirytowało to przemawiającego, w końcu nie wytrzymał i powiedział - "Pan, proszę bardzo, jak pan jest taki mądry, to zapraszam tutaj, przed mikrofon, niech pan się wypowiada" - młody człowiek bynajmniej się nie wycofał tylko do niego podszedł i powiedział - "Mamy już dosyć czekania. Dosyć zastanawiania się , spekulacji. Nadszedł czas działania!"- zostało to przyjęte oklaskami- " Rozpoczęły się strajki górników Nad czym mamy się zastanawiać? Srajk!! Musimy ich poprzeć ! Strajk!!- Ludzie zaczęli skandować - "Strajk!! Strajk! Strajk!- wtedy Wałęsa powiedział - "Chcecie strajku?- a wszyscy - tak, strajk!!- Wałęsa - no to proszę bardzo , strajkujemy!

Słuchałem tej relacji ze zdumieniem. Z jednej strony czułem przechodzące mnie dreszcze, wzburzyła się krew że wreszcie! Że w końcu! Zdumiewała mnie postawa Wałęsy. Wprawdzie wcześniej już moi koledzy z SW z Warszawy mówili mi informacje na temat Wałęsy- ze nie jest pewny, że jest do niego bardzo dużo zastrzeżeń, że najprawdopodobniej był współpracownikiem SB, ale nie chciało mi się wierzyć.

A tu sam TW "Bolek" swoją postawą i reakcją udowadniał mi jaka jest prawda......

Podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu strajku okupacyjnego. Ponieważ w naszym budynku był drogi sprzęt, a sądziliśmy że jest bardzo duże prawdopodobieństwo interwencji ZOMO i zniszczenia wielu rzeczy, postanowiliśmy że wszyscy będziemy w budynku humanistycznym.

Tam wpuszczano już na podstawie legitymacji studenckich i pracowniczych. Od samego początku pojawiła się niesamowita atmosfera. Ludzie grupami po kilku wchodzili i wychodzili z budynku, wszyscy zjeżdżali się z plecakami, na stoliku na korytarzu był magnetofon z włączonymi na cały regulator piosenkami Kaczmarskiego.....

Razem z moim kolega pojechaliśmy tego dnia do św. Brygidy, domniemając, że skoro jest 3 maja , może rozpocząć się demonstracja. W kościele św. Brygidy kazanie miał oczywiście ksiądz Jankowski, po mszy zostały przekazane informacje na temat sytuacji w kraju. " Do strajkujących robotników w Stoczni gdańskiej, przyłączyli się w dniu dzisiejszym studenci z Uniwersytetu gdańskiego!" - zerwała się burza oklasków- ja z kolegą też klaskaliśmy, popatrzyłem na niego a on na mnie- wiedzieliśmy że te oklaski są dla niego i dla mnie, dla wszystkich studentów, dla robotników w Stoczni i górników, dla wszystkich którzy przez te wszystkie lata nie dali się upodlić i zniewolić. Którzy wierzyli. Którzy walczyli. Którzy nigdy nie padli na kolana! Oto nastał nasz czas!! Czas walki!! Wreszcie! Precz z komuną! "wbrew rozumom musimy zwyciężyć"

Przed kościołem nie stało ZOMO. Stali żołnierze ubrani w mora, w pełnym oprzyrządowaniu w tarcze i pałki, ale jeszcze z bronią krótką u pasa, brodaci , w czerwonych albo zielonych beretach. Wyglądali dosyć groźnie. Waląc pałkami w tarcze, pretorianie komuny.... Może z tego powodu nie doszło do demonstracji....

Przejeżdżając obok przystanku Gdańsk Stocznia, patrzyłem na młodych stoczniowców stojących na dachu. Byli szczęśliwi! Byli radośni! Machali biało czerwonymi flagami, napisali olbrzymi napis "Solidarność" za nimi stał transparent....

Nasz strajk nie potrwał długo. Nerwowa atmosfera, - wejdą nie wejdą- informacje o spacyfikowaniu przez ZOMO górników- te i inne czynniki - oraz najprawdopodobniej to że atmosfera została rozdmuchana przez ubeckich prowokatorów- spowodowały że na sobotę wszyscy poszli już do domu..........

Stocznia przerwała strajk......

TW Bolek , pod rękę z kolegami wyprowadził wszystkich ze stoczni........

Przejeżdżałem kilka razy w tych dniach obok stoczni. Chłopaki byli zawsze na górze. Coraz bardziej przygaszeni. Pamiętam jeden z ostatnich dni. Padał deszcz. Było ich tylko dwóch. Siedzieli na krawędzi dachu z opuszczonymi głowami, jeden z nich trzymał smutno zwisająca flagę. Palili papierosy. Nie wznosili już okrzyków jak wcześniej.

Tak, to był maj 88. Początek końca komuny. Pożar który został zgaszony. Potem iskry wybuchły z nową siłą. Sierpień 88. Nie dali już tak łatwo rady. Było to oczywiste, następny zryw będzie jeszcze gorszy. I wtedy nastąpiło co nastąpiło. Zostaliśmy zdradzeni i sprzedani pachołkom moskiewskim za parę srebrników.

Z perspektywy czasu zastanawiam się czy dobrze się stało tak jak się stało. A co by był gdyby wtedy w 88 roku, strajki ogarnęły cały kraj? Co by było gdyby doszło do zbrojnego powstania? Gdyby czołgi wyszły na ulicę a my na barykady?

Może nie pisałbym tego artykułu, mógłbym wtedy zginąć. Może wielu z Was również. Może bylibyśmy okaleczeni, bez rąk , bez nóg........

Ale wiem jedno.

Współpracownik sowieckiego NKWD zdrajca Wojciech Jaruzelski nie byłby prezydentem Polski i nie odbierałby uposażenia na biuro i emeryturki do końca życia, tylko dostałby w trybie wojennym kulę w łeb stojąc pod ścianą. Urban nie byłby multimilionerem tylko gniłby w więzieniu, gdzie jego miejsce, Miller, Kwaśniewski i cała ta czerwona hołota nie dorwałaby się nigdy do władzy.

Wydaje mi się że to byłby mniejszy koszt.

Z perspektywy kraju jako całości - myślę że do tej pory wylizalibyśmy już po tych 20 latach rany. Komuniści przejmując władzę ekonomiczną, poczynili w naszym kraju niewyobrażalne i nieodwracalne na wiele lat szkody.

Byłbym gotowy ponieść największą ofiarę......

Ale mam myśl pocieszającą. Czasu nie da się już odwrócić. Ale da się zmienić przyszłość. Jaruzelski musi iść do więzienia. Urban musi iść do więzienia. Trzeba odebrać wszystkie uposażenia ubekom, i komunistycznym oficjelom. Trzeba zabrać Kwaśniewskiemu było-prezydenckie honory. Trzeba napiętnować TW Bolka i też jemu zabrać niezasłużenie odbierane nagrody i laury.......Trzeba zabrać wszystkie majątki które powstały w wyniku "uwłaszczania" komuny i ich różnorakich machinacji...

Nie będzie to wymagało ofiary naszego życia. Ale musimy to zrobić. Pamiętajcie o stoczniowcach. Pamiętajcie o tych młodych chłopakach którzy stali na dachu machając flagami i mieli nadzieję w sercu. Pamiętajcie o nich, którzy zostali zdradzeni, a potem w nowej Polsce, wyrzuceni na bruk historii i na bruk zawodowy.........

Jesteśmy to im winni, jesteśmy to winni całemu pokoleniu sierpnia, jesteśmy to winni całemu narodowi. Nie chcę żeby moje dziecko żyło w zakłamanej i niesprawiedliwej Polsce. Chcę to zmienić.

Nie chciałem komuny.

Nie chcę też i postkomuny. Niech jadą i się realizują do Korei Północnej.

Myślę że wielu z nas tak myśli.

Czekamy na Was

Pozdrowienia od SW Warszawa.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wspomnienia, Relacje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum