Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odstrzelić Macierewicza ....
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 4:20 pm    Temat postu: Odstrzelić Macierewicza .... Odpowiedz z cytatem

http://www.polskieradio.pl/trojka/salon/

"Antoni Macierewicz
Środa, 20 lutego 2008

Gościem jest pan Antoni Macierewicz, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry.

Dzień dobry Panu, dzień dobry Państwu.

Panie pośle, jak można było za Pana czasów zostać oficerem Służby Kontrwywiadu Wojskowego? Jaka droga prowadziła do tego chyba zaszczytnego stanowiska?

Sam etap przyjęcia trwał co najmniej pół roku, a często niestety dłużej, co było jedną z większych bolączek kontrwywiadu ze względu na konieczność naboru nowych kadr. Uświadommy sobie, że mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której rozwiązane zostały Wojskowe Służby Informacyjne i w sposób oczywisty oczekiwaliśmy, że jak najszybciej będzie można ukształtować nowe kadry tak, żeby nie było przerwy, żeby nie było żadnych zagrożeń, żeby kontrwywiad mógł skutecznie działać. Jak mówię, sam okres naboru trwał co najmniej pół roku, w tym czasie przechodziło się bardzo skomplikowane testy – od całej obróbki informacyjnej kandydata po testy psychologiczne, z których najważniejszym było przejście przez wariograf. To bardzo skomplikowana i głęboka procedura, wnikająca bardzo głęboko, że tak powiem, w całość osobowości kandydata. A potem co najmniej dwu- , trzymiesięczny kurs – najpierw podoficerski, a potem tak samo długo trwający, kurs oficerski. Te informacje, które przeczytałem w „Dzienniku” są śmieszne.

No, właśnie. To przytoczmy. Media, głównie „Dziennik” podają, że Pana następca, pan Reszka, już nie szef SKW, ale przez trzy miesiące pełniący obowiązki w tej służbie, przygotował specjalny raport, z którego wynika, że na przykład oficerem można było zostać po zaledwie siedemnastu dniach kursu. I od razu komentarze: „To rekord świata.” – mówi marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, „nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”… Te siedemnaście dni to wymyślone? Skądś się to chyba wzięło?

Chyba z głowy pana marszałka Komorowskiego lub dziennikarzy „Dziennika”. Dziennikarzy ci, jak wiadomo, w ogóle mają bujną fantazję. Ja chcę przypomnieć, że do dzisiaj nie mogę dostać raportu w sprawie likwidacji WSI, który oni mieli kupić na bazarze Różyckiego. Dwa miesiące temu przyrzekali, ze każdy może kupić na bazarze aneks…

Ale nie kupili, tylko mówili, że można kupić.

Ale ja prosiłem publicznie, żeby dla mnie kupili egzemplarz. Ja chętnie zapłacę każdą cenę.

Nie ma jednak dementi ze strony SKW, ze strony pana Reszki. Rozumiem, że to jest jednak jego raport i on za to ponosi odpowiedzialność, a nie dziennikarze, którzy go ujawniają. Te siedemnaście dni znikąd się wzięło?

Chce Pan powiedzieć, iż sądzi Pan, że „Dziennik” wziął to naprawdę od pułkownika Reszki?

Nie, nie…

Rzeczywiście ten brak dementi potwierdza, że ten przeciek wyszedł od pułkownika Reszki.

Tak Pan sądzi?

To bardzo ważna sprawa. Wszystko wskazuje na to, że najpierw dostali to dziennikarze, a dopiero później członkowie kolegium, którzy wczoraj obradowali.

Którzy też nie dementują.

Obradowali nad tym materiałem, w sprawie tych przecieków, bo Służba Kontrwywiadu Wojskowego jak taki zepsuty durszlak cieknie od trzech miesięcy. Jeszcze w tym miesiącu złożę doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa dlatego, że mamy do czynienia w sposób oczywisty ze sterowanymi przeciekami mającymi na celu nakręcanie takich fałszywych informacji, fałszywych sensacji, mających z jednej strony spotwarzyć Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i doprowadzić do jej likwidacji, a z drugiej strony wprowadzić w błąd, który może mieć skutki niebezpieczne dla bezpieczeństwa kraju.

Pan kogoś podejrzewa o te przecieki? Kto będzie wymieniony w Pana wniosku?

Ja nie podejrzewam nikogo. Nie mam zamiaru nikogo wskazywać. Od tego jest prokuratura, żeby to zbadała. Jeśli potwierdzi się teza, że najpierw otrzymali to dziennikarze, a dopiero później członkowie kolegium to źródłem jest kierownictwo SKW – obecne, czy też to, które było do wczoraj. Ale jak będzie? Mówię, te sprawę musi rozstrzygnąć prokuratura. Ja nie mam zamiaru nikogo wskazywać, bo nie mam dostatecznej wiedzy, żeby to rozstrzygać. Trzeba stwierdzić, czy rzeczywiście najpierw otrzymali to dziennikarze, dopiero później członkowie kolegium. To jest sprawa kluczowa. Ale to jest kolejny przeciek, przypomnijmy. Ich było bardzo wiele. Ta pseudo informacja o tzw. powielaniu czy wynoszeniu akt, która stała się punktem wyjścia dla publicznych oskarżeń pana Zemke jest też klasycznym przeciekiem. To wszystko nieprawda, to wszystko jest po prostu wymyślone. Być może w SWK, nie wśród dziennikarzy. Ja nie mam zamiaru oskarżać tych dziennikarzy w żadnym wypadku. Ale zupełnie wymyślone. Nie było żadnych siedemnastu dni – to z palca jest wzięte.

Nie było przypadku – może Pan dać słowo honoru? – że ktoś został oficerem po siedemnastodniowym kursie?

Liczba oficerów czy podoficerów, którzy zostali ukształtowani w SKW jest duża. Nie mogę podawać pełnej liczby, ale jest duża. Rzeczywiście powstała zupełnie mowa kadra i zresztą stąd jest ten olbrzymi atak. Trzeba sobie uświadomić, że zwłaszcza służby wojskowe były prosta kontynuacją WSW i Zarządu II Sztabu Generalnego i powstanie zupełnie nowej kadry to dla nich olbrzymie zagrożenie, to rywalizacja. Służba Kontrwywiadu jest pierwszą w Polsce służbą powstałą zupełnie od zera, ukształtowaną w pełni przez Polskę niepodległą. Dotychczas to był zamknięty klan.

Wolał Pan harcerzy niż ludzi wykształconych w Moskwie?

Ja powiem tak, że bardzo wielu najwybitniejszych Polaków miało w swoim życiorysie doświadczenie harcerskie – to wspaniałe doświadczenie, bo to bardzo dobra szkoła patriotyzmu i szkoła życia. Watro przypomnieć, zwłaszcza w tym roku, gdy obchodzimy uroczystości Olgi i Andrzeja Małkowskich – twórców polskiego harcerstwa, że skauting polski stał także u źródeł polskiego wywiadu, w tym także polskiego wywiadu wojskowego w czasie I Wojny Światowej…

A ilu harcerzy i dziennikarzy jest w tej nowej służbie?

… A także w czasie II Wojny Światowej Szare Szeregi dały najlepsze swoje kadry.

To prawda, to piękna karta polskiego patriotyzmu, ale Pani ministrze…

Pan pyta ilu oficerów z obecnego SKW miało przeszłość harcerską – ja znam przynajmniej pięciu. Na tę liczbę, którą ukształtowaliśmy, to nie jest wielka liczba.

A dziennikarzy? Byłych, skoro już w służbie…

Ja nie mam stopnia oficerskiego, ale byłem w życiu dziennikarzem wielokrotnie. Za to ze znajomych mi ludzi, którzy mieli przeszłość dziennikarską, w SKW jest przynajmniej dwóch. Znowu są to liczby niskie jak na całą pulę. Ciekawe, że przeszłości harcerskiej nie wypomina się na przykład Bronisławowi Komorowskiemu, który też ma za sobą przeszłość harcerską i nie uważa się tego… chyba, że on sam dzisiaj patrzy na swa przeszłość harcerską inaczej niż wtedy, kiedy go pamiętałem jako harcerza; wtedy był z tego dumny, a dzisiaj uważa to za powód do ataku na kadry Polski niepodległej w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. To wszystko razem jest po prostu obrzydliwe. Ci sami ludzie, którzy tolerowali, a nawet wspierali kształtowanie tej służby w oparciu o ludzi z GRU, dzisiaj mają pretensję, że któryś z oficerów w przeszłości był harcerzem i to jeszcze niepodległościowego harcerstwa. To naprawdę jest żenujące i pokazuje pewną mentalna chorobą obecnie rządzących, także obecnych dziennikarz, zwłaszcza z „Dziennika”.

Jednak prosiłbym, żebyśmy nie obrażali dziennikarzy.

Ja ich nie obrażam. Oni sami siebie obrażają takimi tekstami.

Wracam do tego, że te informacje nie zostały przez nikogo zdementowane. Jak rozumiem, kolegium Służb wczoraj się zajmowało właśnie tym raportem, do którego dotarł „Dziennik” – to, że dziennikarze dotarli, nie wydaje mi się jakąś zbrodnią. Ale jeszcze jedna informacja – wielu kursantów nawet się nie pokazywało na zajęciach. Niektórzy nawet nie stanęli przed komisją. Pytania egzaminacyjne dostali faksem i później tą samą drogą odesłali odpowiedzi. Zdarzyła się taka sytuacja?

Nie zdarzyła się taka sytuacja. Ale jeszcze jedno chciałem tutaj uzupełnić…

Ani jedna?

Nie znam takiej sytuacji. Pan powiedział, że nikt nie zdementował – to nie jest prawdą. Wczoraj przekazałem Polskiej Agencji Prasowej bardzo szerokie dementi…

Ale nikt nie zdementował, że taki raport powstał. Panie ministrze, o tym mówię.

... Stwierdzające jednoznacznie, że wszystkie fakty przytoczone przez „Dziennik” nie są zgodne z prawdą, choć być może – nie neguję tego – że „Dziennik” otrzymał takie informacje od pana Reszki. To jest oczywiście prawdopodobne.

Premier Donald Tusk mówi o spustoszeniu, które Pan dokonał w służbach…

Mam nadzieję, że dokonałem skutecznego spustoszenia w WSI, rozwiązując je tak, że już nie będzie możliwy powrót tej formacji. Za to zbudowałem od nowa Służbę Kontrwywiadu Wojskowego jako pierwszą służbę niepodległej Polski, składającej się absolutnie z ludzi nie mających związków z komunizmem czy z układem Okrągłego Stołu i to jest absolutna prawda. Z tego punktu widzenia spowodowałem spustoszenie. I odwrotnie – stworzyłem nową służbę.

Ta służba dobrze działa? Bo pan Janusz Zemke mówi: ograniczmy jej działanie, ona naraża życie żołnierzy.

W związku z tym zarzutem, który został niestety powtórzony przez pana premiera Tuska – rozumiem, że z podszeptu czyjegoś, nie z własnego doświadczenia - chciałem zwrócić uwagę, że w ciągu ubiegłego roku zwłaszcza na misji irackiej, która jest największa misją, straty polskiego kontyngentu były nieporównanie mniejsze niż w ubiegłych latach. Warto to sobie uświadomić. Co więcej, niestety nie mogę tutaj podawać szczegółów, ale każdy, kto się zajmował tą problematyką jest świadom tego, jak wiele cennych informacji właśnie dzięki po pierwsze – zmianie w sposobie działania, a po drugie – także zmianom technicznym i relacjom z sojusznikami, jakie wniosła Służba Kontrwywiadu Wojskowego właśnie od października 2006 roku. To była nieporównanie skuteczniejsza służba niż WSI. Nie mam wątpliwości.

Ma Pan informacje, co się tam teraz dzieje w SKW? Nowym jej szefem został pułkownik Janusz Nosek.

Pełniącym obowiązki szefa. Zwracam na to uwagę, ponieważ mamy do czynienia z oczywistym złamaniem przepisów ustawy w tej sprawie. Pełniący obowiązki może być wyznaczony raz tylko. Tymczasem w ciągu trzech miesięcy mamy trzeciego pełniącego obowiązki. Najpierw był to pułkownik Kowalski, którego wyrzucono za to tylko, że realizował ustawę o wsparciu dla Komisji Weryfikacyjnej, następnie pan Reszka usunięty przedwczoraj i teraz pan pułkownik Nosek. Ja nie chcę się wypowiadać na niczyj temat, także pułkownika Noska, dopóki nie będę miał sprawdzianu, jak on rzeczywiście działa. Zawsze liczę na to, że będzie dobrze. Tym razem też.

Ilu już Pan zweryfikował byłych oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych? Było ich 2100. Ilu zostało?

To jest jedna ze śmieszniejszych informacji w tych samych gazetach wczorajszych. W jednej była podawana - przez „Dziennik” - liczba 400 zweryfikowanych, a gdy otworzyliśmy „Gazetę Wyborczą”, to dowiadywaliśmy się z relacji, którą za panem Zemke podawała ta gazeta, że 900 zweryfikowano pozytywnie, 900 po przesłuchaniach czeka tylko na wystawienie poświadczenia, a 400 jeszcze nie było przesłuchiwanych, więc prosiłbym, aby te wersje zostały ujednolicone.

A jednak nie wydaje mi się, żeby gazety między sobą uzgadniały różne wersje. Stąd Pana pytam, Panie ministrze, ilu?

Mogę powiedzieć w tej sprawie, że blisko 900 oficerów zostało zweryfikowanych pozytywnie, a kilkuset jest po rozmowie, po weryfikacji i czeka tylko na wystawienie poświadczenia, którego nie można wydać dlatego, że pan pułkownik Reszka zablokował system komputerowy i nie można tego dokonać – bo to jest ściśle tajna informacja, poświadczenia wydaje się w trybie ściśle tajnym.

A są za granicą funkcjonariusze nie zweryfikowani, a więc nie mogący wykonywać działań operacyjnych...

Do listopada czyli do tego czasu, kiedy ja odpowiadałem za kontrwywiad, żaden żołnierz nie wyjechał, jeżeli nie był zweryfikowany. Jeżeli teraz mamy do czynienia z takimi wydarzeniami, to tylko dlatego, że łamie się prawo. Jest dostateczna pula oficerów zarówno wywiadu, jak i kontrwywiadu, żeby wysyłać tylko takich.

Sięgam jeszcze do „Wprostu”. Tam wywiad z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który twierdzi, że wniosek jest jeden – weryfikacja nie będzie zakończona, bo jest blokowana przez obecne władze. Czy Pan może to potwierdzić? Albo zaprzeczyć?

To, że obecne władze administracyjne blokują weryfikację – tak, mogę w pełni to potwierdzić. Rzeczywiście jest tak, że poprzez wycofanie obsady kancelaryjnej, przez blokownie systemu komputerowego, zabieranie poświadczeń bezpieczeństwa członkom Komisji Weryfikacyjnej i innego typu szykany, jest blokowane, jest uniemożliwione. Ja jednak mam nadzieję, ze władze SKW się opamiętają i ta blokada zostanie zdjęta a weryfikacja dokończona, bo niedużo już brakuje.

A dzisiaj Pan będzie na konferencji prasowej jeszcze raz odpowiadał na pytania dziennikarzy?

Tak. O godzinie dziesiątej w Sejmie jest konferencja prasowa, na którą serdecznie zapraszam. Wszelki wątpliwości chętnie wyjaśnię.

Ale do Sejmu zwykły śmiertelnik nie wejdzie, a więc trzeba oglądać w telewizji. Dziękuję bardzo. Antoni Macierewicz, był gościem Salonu."

* salopol-20.02..mp3 (6,44 MB)


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Wto Lut 26, 2008 1:41 pm, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 6:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://swkatowice.mojeforum.net/posting.php?mode=newtopic&f=28

"To będzie sąd nad Platformą

Z posłem Antonim Macierewiczem (PiS), wiceministrem obrony narodowej i szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, rozmawia Wojciech Wybranowski

Złożył Pan zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa dotyczącego ujawnienia tajnych informacji na rzecz obcego podmiotu zagranicznego, czyli "Dziennika", należącego do niemieckiego koncernu Axel Springer. Kto mógł popełnić przestępstwo?

- Zawiadomienie dotyczy przekazania informacji gazecie "Dziennik", która zresztą jest przedsiębiorstwem zagranicznym, a ustawa bardzo wyraźnie rozróżnia sytuacje złamania tajemnicy na rzecz podmiotu krajowego a podmiotu zagranicznego. W związku z tym restrykcje związane ze złamaniem tajemnicy państwowej w tym przypadku są większe i konsekwencje dalej idące. To jest oczywiste i zasadne. Trzeba sobie uświadomić, iż wszystko wskazuje na to, że tajny raport przygotowany przez pana Reszkę został najpierw przekazany "Dziennikowi", czyli dziennikarzom, a dopiero później dowiedzieli się o nim członkowie Kolegium Służb Specjalnych, którzy obradowali na jego temat. Dziennikarze więc wcześniej od nich dysponowali treścią raportu, treścią, co trzeba podkreślić, objętą klauzulą "tajne". Mamy więc do czynienia ze złamaniem tajemnicy państwowej, a wszystko wskazuje na to, że te informacje wyciekły ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego, i to zapewne z kierownictwa tej służby, które przygotowywało ten raport. Co więcej, zachodzi tutaj podejrzenie popełnienia przestępstwa nie tylko niedopełnienia obowiązków, ale także z art. 132, czyli artykułu mówiącego o wprowadzeniu w błąd najwyższych organów państwa przy pełnieniu funkcji wywiadowczych i kontrwywiadowczych.

Pana zdaniem, raport Reszki, a przynajmniej jego fragmenty, które wyciekły do "Dziennika", zawierają nieprawdziwe informacje?
- Część informacji, jakie zostały opublikowane na łamach "Dziennika", które miały pochodzić z jego tajnego raportu, to są informacje w sposób oczywisty nieprawdziwe. Jak na przykład ta mówiąca o czterystu pozytywnie zweryfikowanych oficerach byłych WSI. Jeżeli taką informację rzeczywiście zawierał raport Reszki, a zanim podała ją gazeta, to organa państwowe zostały wprowadzone w błąd. Takich informacji nieprawdziwych jest tam zdecydowanie więcej, np. ta o siedemnastodniowym kursie oficerskim. To oczywista nieprawda. A także informacje mówiące o kopiowaniu i wynoszeniu tajnych informacji zagrażających bezpieczeństwu państwa. To też jest nieprawda! A więc mamy do czynienia nie tylko ze złamaniem tajemnicy państwowej, ale jeszcze do tego z wprowadzeniem w błąd organów państwa, co może rzeczywiście doprowadzić do daleko idących szkód i zagrożeń dla bezpieczeństwa państwowego. Przecież na tej podstawie komisja ds. służb specjalnych wyciągnęła wniosek o konieczności zablokowania działania kontrwywiadu wojskowego, a to by już zagroziło bezpieczeństwu państwa. Szkody spowodowane przez pułkownika Reszkę niosą ze sobą zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i dlatego też złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pana płk. Grzegorza Reszkę.

Sądzi Pan, że ten raport nie wyciekł przypadkowo? Że to celowe działanie osób z kierownictwa służb specjalnych?
- Chcę powiedzieć więcej. Ta sprawa jest jednym z ostatnich przejawów systematycznej akcji dezinformacyjnej poprzez przecieki i ujawnianie tajnych informacji przez szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego gazecie jako narzędzia prowadzenia walki politycznej przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, w tym wypadku przeciwko Komisji Weryfikacyjnej i poprzedniemu kierownictwu Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Ostatnie tygodnie to cykl publikacji prasowych zawierających informacje, jakie wyciekły z SKW. Najpierw twierdzenia, że aneks do raportu z likwidacji WSI można kupić na Bazarze Różyckiego, później o rzekomym nielegalnym wywożeniu dokumentów z siedziby Komisji Weryfikacyjnej, teraz raport Reszki...
- Tak. Są dwa pisma, którym są udzielane tajne informacje. To jest "Dziennik" i "Gazeta Wyborcza".

Myśli Pan, że te przecieki pochodzą bezpośrednio od pana Reszki?
- Chcę powiedzieć, iż nie mam żadnych przesłanek, żeby powiedzieć, czy to on personalnie udziela takich informacji, czy nie. To musi ustalić prokuratura. Ale wszystkie znane informacje wskazują na to, że przecieki pochodzą ze ścisłego kierownictwa obecnego SKW. Czy to on personalnie, czy poleca komuś, czy robi to ktoś inny bez jego wiedzy - to musi ustalić prokuratura, ja nie mam w tej sprawie żadnych miarodajnych informacji. Mogę powiedzieć, że krąg jest ograniczony do bezpośredniego kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Nie zastanawia Pana zbieżność w czasie przecieków z SKW z informacjami pochodzącymi z klubu Platformy o przygotowywaniu wniosku o postawienie Pana przed Trybunałem Stanu? Jednego dnia pojawia się informacja o harcerzach rzekomo werbowanych do pracy w SKW, a chwilę później Zbigniew Chlebowski publicznie ogłasza, że już pracują nad wnioskiem o Trybunał.
- Chcę powiedzieć, że ten atak na harcerstwo polskie, jaki został przypuszczony przez środowisko postkomunistyczne, uważam za jeden z najbardziej żenujących przejawów działania rządu pana Tuska. To, że ludzie PZPR, że nomenklatura komunistyczna nienawidzi niepodległościowego harcerstwa, to do tego przywykłem, ale że robi to człowiek, który twierdzi, iż wywodzi się z obozu solidarnościowego - to jest po prostu żenujące, dyskwalifikujące moralnie i politycznie tych ludzi.

Zatrudniano w SKW harcerzy?
- Mówimy o ludziach, którzy w przeszłości mieli doświadczenie harcerskie. Chcę powiedzieć, że ja takie doświadczenie też miałem i chętnie sięgam po swoich współpracowników z lat młodzieńczych, którzy tę szkołę patriotyzmu i indywidualnej zdolności działania przeszli. To jest bardzo dobra szkoła.

Generał Marek Dukaczewski, były szef WSI, mówi o konieczności zamknięcia, wręcz zlikwidowania Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
- Zgadza się. Dwóch ludzi celuje w tych atakach i prowadzi walkę przeciwko mnie i przeciwko nowo utworzonej Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, rozumiejąc, że jest to dla nich po prostu rywalizacja, że to alternatywa dla służb wywodzących się z układu komunistycznego. To jest pan Dukaczewski, człowiek kształcony przez GRU, i pan Janusz Zemke, były pierwszy sekretarz KW PZPR w Bydgoszczy. To jest to zaplecze i doradztwo pana Tuska obecnie. Chcę jeszcze zwrócić uwagę, że ci ludzie - i Zemke, i Dukaczewski - to ludzie, którzy byli głównymi bohaterami zarówno raportu z likwidacji WSI, jak i aneksu. Oni walczą więc we własnej sprawie. Atakują mnie, próbując obronić siebie, im bardziej atakują Komisję Weryfikacyjną i SKW pod moim kierownictwem, tym bardziej sądzą, że obronią się w przyszłości przed zarzutami, także finansowymi, jakie na nich spadają.

Wróćmy do zapowiedzi posła Chlebowskiego, szefa klubu Platformy Obywatelskiej, który powiedział, że jest przygotowywany wniosek o postawienie Pana przed Trybunałem Stanu.
- Wie pan, poczekam, aż ten wniosek będzie, wtedy się do niego ustosunkuję. Mogę powiedzieć tylko jedno, w sprawie budowy pierwszej niepodległościowej struktury służb specjalnych i pierwszej kadry służb specjalnych w Polsce chętnie stanę przed każdym sądem i wierzę, że będzie to sąd nad Platformą.

Dziękuję za rozmowę."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 8:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.antonimacierewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=96&Itemid=116

Warszawa, dn. 19 lutego 2008r.


Antoni Macierewicz
Poseł na Sejm RP


Media


OŚWIADCZENIE


W związku z opublikowaniem przez „Dziennik” przecieków przywołujących zarzuty płk. Reszki pod moim adresem jako szefa SKW i Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej stwierdzam co następuje:


1. Opublikowane informacje są niezgodne z prawdą, a ich wiarygodność warta jest tyle co informacje o możliwości kupienia aneksu Raportu Komisji Weryfikacyjnej na bazarze o czym „Dziennik” donosił 2 miesiące temu, do dziś nie przeproszono za te kłamstwa. Płk. Reszka rysuje obraz stronniczy powtarzając zarzuty ludzi rozwiązanego WSI. Trzeba tez pamiętać o represjach stosowanych przez płk. Reszkę w ciągu ostatnich 3 miesięcy w tym o wymuszaniu zeznań podczas przesłuchań przeprowadzanych nocą.

2. W SKW nie kopiowano nielegalnie i nie wynoszono tajnych dokumentów. Zarzuty wobec płk. Kowalskiego są całkowicie fałszywe i mają pokryć fakt bezprawności jego odwołania za to, że zgodnie z prawem pomagał Komisji Weryfikacyjnej. Wszelkie przecieki i związane z tym zagrożenia mają miejsce pod rządami płk. Reszki. „Gazeta Wyborcza” i „Dziennik” stale są zasilane fałszywymi oskarżeniami pod adresem SKW mającymi na celu zniszczenie tej służby zorganizowanej od podstaw przeze mnie. W sprawie tych przecieków nie podjęły działania żadne instytucje o tego zobowiązane, milczy też Komisja ds. Służb Specjalnych, w związku z tym w najbliższym czasie skieruję doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przekazywaniu o mediów sterowanych przecieków na szkodę SKW.

3. Nie jest prawdą, że zweryfikowano 400 żołnierzy WSI. Do listopada 2007r. Komisja Weryfikacyjna wydała blisko 900 samych pozytywnych decyzji. W tym czasie za granicę byli wysyłani wyłącznie zweryfikowani żołnierze SKW. Jeżeli teraz dzieje się inaczej tzn. że płk. Reszka działa bezprawnie. Odrębną sprawą są szykany podejmowane przez płk. Reszkę wobec Komisji Weryfikacyjnej co uniemożliwia jej działanie już 3 miesiąc.

4. Zarzut, iż Komisja Weryfikacyjna przez ponad rok wydała 36 tys. zł. na ekspertyzy, opracowania i pomoc archiwalną jest śmieszny. Wszystkie wydatki, a były one wyższe były realizowane zgodnie z prawem i potrzebami jakie wynikały z obowiązku weryfikacji.

5. Kursy podoficerskie i oficerskie przeprowadzano w oparciu o obowiązujące przepisy pod nadzorem specjalnie do tego powołanej Komisji i korzystając najlepszych z kraju wykładowców. Płk Reszka podobnie jak ludzie WSI nie może znieść, że wśród wykładowców byli naukowcy z IPN, uczono o dywersji komunistycznej w tym o GRU. Przekazywano wiedzę o zbrodniach komunistycznych. Przede wszystkim jednak ludzie ze starych służb nie mogą pogodzić się, że ukształtowano nowe podoficerskie i oficerskie kadry Służb Specjalnych, nie zainfekowane komunizmem i dziedzictwem Okrągłego Stołu.

6. Pragnę też odnieść się do nieprawdziwych i bezpodstawnych zarzutów Pana Premiera Donalda Tuska. Żołnierze SKW pod moim kierownictwem dobrze zabezpieczali misje i z poświęceniem wypełniali swoje obowiązki dzięki wyposażeniu w nowoczesny sprzęt; którego wcześniej brakowało, współdziałaniu z sojusznikami i ofensywnej pracy SKW straty w Polskim kontyngencie w Iraku były nieporównanie mniejsze niż poprzednio i nie do pomyślenia były zjawiska takie jak: „afera Bakszyszowa”, która skompromitowała wcześniej WSI. Premier nie potrafi wskazać ani jednego konkretnego przypadku zagrożenia bezpieczeństwa polskich żołnierzy wynikłego z winy SKW, w skandaliczny sposób przyłącza się do oszczerczej propagandy ludzi byłej WSI atakujących nowe służby Kontrwywiadu Wojskowego. Słychać w tym echo wypowiedzi pana Dukaczewskiego i ludzi z WSI z otoczenia obecnej ekipy rządzącej


Pragnę raz jeszcze podziękować tym wszystkim, których wysiłkowi i poświęceniu Polska zawdzięcza te nowe kadry. Zwracam się o obronę tych młodych podoficerów i oficerów, tak aby nie pozwolić ich zniszczyć siłom postkomunistycznym. A oficerom i podoficerom SKW przypominam przysięgę jaką składali na moje ręce otrzymując stopnie oficerskie od Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej prof. Lecha Kaczyńskiego: mają służyć wiernie Rzeczypospolitej i bronić Jej niepodległości bez względu na to kto, by Jej zagrażał.

Z wyrazami szacunku
Antoni Macierewicz
Poseł na Sejm RP
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 8:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/95168.html

""Bronisław Wildstein: Powrót "fachowców"
Bronisław Wildstein 19-02-2008, ostatnia aktualizacja 19-02-2008 21:05

WSI były najtrwalszą strukturą, która nienaruszona przetrwała w Polsce od czasów PRL. Próba rozbicia ich musiała (i spowodowała) kontrakcję, której kolejny etap obserwujemy dzisiaj w mediach.

Raport Macierewicza pokazał, że służby powołane dla ochrony państwa zajmowały się nielegalnymi, a często wręcz przestępczymi operacjami, które zyski przynosiły wyłącznie ich funkcjonariuszom. Zdumiewająca była reakcja na te rewelacje. Usłyszeliśmy, że raport rozczarowuje, gdyż WSI nie przygotowały zamachu stanu ani nie organizowały skutecznie mafii na światową skalę. Dziś dowiadujemy się, że Macierewicz podważył polskie zdolności obronne, gdyż na stanowiska w kontrwywiadzie mianował w przyśpieszonym trybie m.in. harcerzy i dziennikarzy.

Obiektem zainteresowanie psychoanalityka powinno stać się szczególne rozbawienie świata mediów nominacjami przedstawicieli tych właśnie grup. Tym bardziej że trzymanie się uprzednich procedur powodowałoby, iż polski kontrwywiad tworzyć mogliby wyłącznie absolwenci sowieckich akademii szpiegowskich. Rzeczywiście profesjonalnych.

Jednym z osiągnięć starych i nowych organów propagandy III RP było stworzenie mitu, że przy budowie nowego (z zasady całkowicie odmiennego) państwa trzeba opierać się na zasłużonych fachowcach. Oczywiście z PRL – innymi nie dysponowaliśmy. W efekcie policję budowali u nas funkcjonariusze SB, a kryminalne statystyki szybowały. Odpowiednie organa z mediów dowiadywały się o istnieniu przestępczości zorganizowanej, a sądy nie potrafiły osądzić jej twórców.

WSI są doskonałym przykładem takiej fachowej organizacji, która robiła zasadniczo nie to, co robić powinna. Być może działania Macierewicza nie były przemyślane do końca. Być może – ale stawianych dziś przeciw niemu zarzutów nie sposób traktować poważnie. Likwidując zastarzałą i groźną strukturę nie sposób odwoływać się do stworzonych przez nią regulaminów. Doświadczenia naszych sąsiadów udowodniły, że tworzone od podstaw nowe służby potrafią bez porównania lepiej pełnić swoje zadania niż „profesjonaliści z komunistycznego nadania”."
Źródło : Rzeczpospolita
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 8:46 pm    Temat postu: Alles klar Odpowiedz z cytatem

Cytat:
gdyż WSI nie przygotowały zamachu stanu ani nie organizowały skutecznie mafii na światową skalę

Piękna rzecz. Nieprawdaż? 'Nie przygotowały zamachu stanu' - nie oznacza wcale, że go nie przygotowywały. Może im czasu zabrakło. Może coś skwasili. To z kolei, że 'nie organizowały skutecznie mafii na światową skalę' może oznaczać, że zorganizowały skutecznie mafię 'tylko' na skalę Kontynentu, lub że organizacja mafii na światową skalę prowadzona przez WSI okazała się nieskuteczna.
Jak się czyta te teksty z gazet dla Polaków i skonfrontuje to z wywiadem z 'trójki', to od razu widać, dlaczego Pan Antoni Macierewicz jest tak znienawidzony przez mocodawców tych gazet. Dlaczego z taką determinacją usiłują od lat wmówić komu się tylko da wszelkie niedorzeczności i upośledzenia tego Patrioty i Nieprzejednanego Bojownika o Prawdę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 22, 2008 6:49 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=7211

Nie ustają ataki na Służbę Kontrwywiadu Wojskowego
pos. Antoni Macierewicz (2008-02-21)

słuchaj
zapisz
Kliknij:
http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2008/02/2008.02.21.akt01.mp3
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 22, 2008 7:22 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/96406.html

"Ostatnia walka agenta
Stanisław Janecki 22-02-2008, ostatnia aktualizacja 22-02-2008 01:54

Czy ostrość ataku na Antoniego Macierewicza nie oznacza, że udało mu się zdesowietyzować polskie służby wojskowe? – zastanawia się publicysta

(...)

Doświadczona rezerwa

„Sto procent naszych generałów i pułkowników to ci, którzy kończyli radzieckie akademie wojskowe. To zabezpiecza nam rezerwę doświadczonych ludzi na lata naprzód”. Tak na początku 1990 r. gen. Wojciech Jaruzelski rozwiewał wątpliwości przywódcy ZSRR Michaiła Gorbaczowa, czy Polacy są wciąż wiarygodnym partnerem Moskwy. Generał nie musiał dodawać, że najlepszą „rezerwą doświadczonych ludzi na lata naprzód” byli wysocy oficerowie wojskowych tajnych służb.

W 1979 r. w Budapeszcie, podczas Konferencji Szefów Zarządów Wywiadowczych Sił Zbrojnych państw sygnatariuszy Układu Warszawskiego ustalono, że służby państw sojuszniczych muszą przekazywać operacyjne dane do centralnej bazy Głównego Zarządu Wywiadowczego Sił Zbrojnych ZSRR, czyli do GRU. Sowieci mieli więc dostęp do aktywów służb wojskowych PRL. Co najbardziej skandaliczne, w 1989 r. ówczesny szef Wojskowej Służby Wewnętrznej (poprzedniczki WSI), gen. Edmund Buła, mimo że już nie musiał tego robić, przekazał GRU kartotekę operacyjną WSW (skopiowaną na mikrofilmy przed jej zniszczeniem).

Bez sukcesów na odcinku wschodnim

Gdy w 1991 r. powstawały Wojskowe Służby Informacyjne, aż 90 proc. ich kadry dowódczej stanowili oficerowie szkoleni przez GRU i KGB. W latach 1980 – 1992 sowieckie kursy ukończyło około 3 tys. oficerów wojska, z tego ponad 300 oficerów WSW i wywiadu wojskowego przeszło specjalistyczne kursy w KGB i GRU.

Macierewicz zaczął szukać ludzi do pracy kontrwywiadowczej w zupełnie innych środowiskach niż wcześniej robiły to te służby

Dwóch szefów WSI, gen. Bolesław Izydorczyk i gen. Marek Dukaczewski, ukończyło te kursy w 1989 r., już po czerwcowych wyborach. Absolwentami kursów GRU byli: szef WSI w połowie lat 90. adm. Kazimierz Głowacki oraz kierujący wtedy Oddziałem Bezpieczeństwa WSI płk Marek Witkowski. Jeszcze w 1998 r. w WSI służyło 158 oficerów (zazwyczaj na kierowniczych stanowiskach) po sowieckich kursach. Rosjanie wiedzieli o polskich kursantach prawie wszystko, a metody pracy naszych służb były po prostu sowieckie. Przez następne lata te metody niewiele się zmieniły, a ci, którzy nawet ze służb odeszli, wciąż mieli w nich wielkie wpływy.

W latach 90. – a nawet po 2000 r. – kontrwywiad wojskowy nie miał żadnych sukcesów na tzw. odcinku wschodnim, bo Rosjanie znali nasze aktywa operacyjne, w tym agentów oraz ich oficerów prowadzących. Dlatego WSI przez 15 lat nie wykryły żadnego szpiega, który działałby na rzecz Rosjan. Dopiero po przyjęciu Polski do NATO i aresztowaniu trzech oficerów kontrwywiadu WSI za szpiegostwo na rzecz Rosji (wyśledzili ich nie wojskowi, lecz cywilny UOP), Biuro Bezpieczeństwa Wewnętrznego WSI rozpoczęło tajną operację o kryptonimie „Gwiazda”. Oficerów pytano o udział w kursach GRU, KGB i akademii w Dreźnie. Operację przerwano, gdy w listopadzie 2001 r. szefem WSI został gen. Marek Dukaczewski, sam szkolony przez GRU.

Wątpliwi sojusznicy

Gdy oficerowie brytyjskiego wywiadu (MI-6), który przejął część archiwów Stasi, przejrzeli dokumenty, zauważyli, że pojawiają się w nich nazwiska trzech szefów polskiego wywiadu wojskowego. W konkluzji z analizy tych dokumentów Brytyjczycy napisali, że trzech szefów WSI było „bezpośrednio zaangażowanych w działalność wywiadowczą przeciwko Wielkiej Brytanii i Stanom Zjednoczonym już po upadku komunizmu w Polsce”. Tych trzech szefów to generałowie: Bolesław Izydorczyk (kierował WSI w latach 1992 – 1994), Konstanty Malejczyk (kierował WSI w latach 1996 – 1997) oraz Marek Dukaczewski (ostatni szef WSI).

Zachodni sojusznicy nie mieli zaufania do Polaków po kursach GRU i KGB. Michael Waller, analityk wywiadu, wiceprezes American Foreign Policy Council w Waszyngtonie, napisał, że już po przyjęciu Polski do NATO „zachodnie wywiady unikały współpracy z niektórymi polskimi oficerami”, a Warszawa była pomijana w wielu kwestiach dotyczących bezpieczeństwa paktu. To dlatego Niemcy nie zgodziły się, by attaché w Kolonii został absolwent kursu GRU płk Cezary Lipert. To dlatego Kanadyjczycy kwestionowali kandydaturę dwukrotnego uczestnika kursów GRU płk. Dobrosława Mąki (ostatecznie ją zaakceptowali).

Sojusznicy nie dowierzali polskim absolwentom kursów KGB i GRU, bo często byli oni obiektami werbunku przez służby specjalne ZSRR, a potem Rosji. Werbowano przede wszystkim tych oficerów, którzy w wolnej Polsce mogli objąć wysokie stanowiska w nowych służbach. A Rosjanie mieli w tej kwestii dobre rozeznanie, tym bardziej że agenci często stwarzali takim kandydatom legendę wybitnych fachowców i umiejętnie sterowali ich karierami. Kilkumiesięczne pobyty Polaków w sowieckich ośrodkach umożliwiały poza tym zbieranie na nich „haków”, co mogło potem posłużyć do szantażu.

Po 1990 r. zwerbowanych polskich oficerów, często na wiele lat, zostawiano w „zamrażarce”, by nie wzbudzać podejrzeń. Ilu z nich działa jeszcze w wojskowych służbach lub ma znajomości wśród obecnych funkcjonariuszy (mogli oni szkolić nowe kadry bądź przez jakiś czas dowodzić nowo przyjmowanymi do służby). Czy nie lepiej było przeciąć ten wrzód i zatrudnić zupełnie nowych ludzi, niż pozostawić tych, którzy stwarzali zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski?

Drużyna Macierewicza

(...)

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „Wprost”"
Źródło : Rzeczpospolita

Więcej:
http://www.rp.pl/artykul/96406.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sob Lut 23, 2008 10:20 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=279

"Razwiedka razobłaczajet wroga

Komentarz · „Dziennik Polski” (Kraków) · 2008-02-22 | www.michalkiewicz.pl


Wobec mizerii dokonań rządu Donalda Tuska w 100 dni od jego powstania, „Gazeta Wyborcza” i dziennik „Dziennik” zaprzestały wzajemnych przekomarzań i zgodnie podjęły atak na wroga publicznego nr 1 - Antoniego Macierewicza. Zarzucają mu nie tylko, że „rozbił kontrwywiad”, ale również – że do uzyskania stopnia oficerskiego wystarczało 17-dniowe przeszkolenie, a przede wszystkim – że „wyniósł dokumenty”. „Ustaliła” to posądzana o współpracę z WSI (czemu „kategorycznie zaprzecza”) red. Anna Marszałek. Dotychczas o tych dokumentach wiedział tylko gen. Dukaczewski, ewentualnie – zaufany towarzysz Janusz Zemke, ale widocznie i Anna Marszałek musiała zostać dopuszczona do konfidencji, bo w przeciwnym razie jakże mogłaby cokolwiek „ustalić”? Poznanie najskrytszych sekretów III RP również przez znienawidzonego Macierewicza dosłownie rozkrwawia serce starym razwiedczykom i budzi zrozumiały niepokój konfidentów.

„Dziennikarze śledczy” natrząsają się z Macierewicza, że w ciągu 17 dni potrafił przeszkalać oficerów kontrrazwiedki. To rzeczywiście krótki termin, ale podobnie bywało i przedtem. Np. Stefan Michnik ukończył 2-letnią „Duraczówkę”, gdzie, jak sama nazwa wskazuje, elewów duraczono w kwestiach prawniczych. Jak się okazało, do wydawania wyroków śmierci na polecenie partii wystarczało to w zupełności. Grzegorz Korczyński (właśc. Stefan Kilanowicz) został generałem, a nawet ambasadorem, chociaż nie wiadomo, co właściwie ukończył. Co innego gen. Czesław Kiszczak, który został oficerem i w ogóle po ukończeniu w 1945 roku (!) Centralnej Szkoły Partyjnej w Łodzi. No a Chorąży Pokoju Józef Stalin? Coś ukończył? Całej parady – seminarium duchowne i to – nie całe – a wszystkie marszały i dyplomowane generały skakały przed nim na zadnich nogach."



Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl


Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Lut 26, 2008 1:18 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://wiadomosci.onet.pl/1471944,2677,1,1,odstrzelic_macierewicza,kioskart.html

Gazeta Polska

Grzegorz Wierzchołowski/10:30

"Odstrzelić Macierewicza

Jak dowiedziała się "GP", nowy układ rządzący poszukuje "haków" na Antoniego Macierewicza aż w Niemczech

We wtorek 19 lutego – w całkowitej tajemnicy – w Hamburgu pojawił się prokurator Jarosław Duś, próbując wymusić obciążające Macierewicza zeznania na Andrzeju Czyżewskim, najważniejszym świadku w sprawie tzw. mafii paliwowej.

Wszystko wskazuje na to, że po próbie postawienia Macierewicza przed Trybunałem Stanu, "rewelacjach" medialnych o zatrudnianiu w kontrwywiadzie harcerzy czy oskarżeniach o zniszczenie służb specjalnych, politycy PO–LiD–PSL – przy pomocy mediów i prokuratury – chcą przystąpić do ostatecznej rozprawy z likwidatorem WSI.
Decydującym orężem w tej rozgrywce miał być art. 231 kk, dotyczący przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego (prawo przewiduje za to karę do trzech lat więzienia). Do postawienia Macierewicza przed sądem wystarczyłoby bowiem zeznanie Andrzeja Czyżewskiego, że były wiceminister spotykał się i rozmawiał z nim prywatnie w trakcie prac komisji ds. Orlenu. Przypomnijmy: Czyżewski był wtedy jednym z głównych świadków przesłuchiwanych przez komisję.

"Co pan wie o Macierewiczu?"

Polscy prokuratorzy interesowali się wydobyciem zeznań od Andrzeja Czyżewskiego już od czerwca 2007 r. Gdy mimo sporych wysiłków nie udało im się wtedy z nim skontaktować – aktywność prokuratury na pewien czas ustała. Dopiero we wrześniu 2007 r. prokurator Duś osobiście pofatygował się do Niemiec, ale Andrzej Czyżewski – który miesiąc wcześniej ledwo wyszedł z zamachu na swoje życie (napiszemy o tym szerzej w następnym numerze) – ku jego zdziwieniu odmówił składania zeznań. Czyżewski miał jednak do tego całkowite prawo, ponieważ jest obywatelem niemieckim.

– Prokuratura myślała, że albo mam podwójne obywatelstwo, albo nie znam przepisów i dam się zaskoczyć – mówi "GP" Andrzej Czyżewski. – Świadczy to o kompletnym nieprzygotowaniu urzędników lub o pewnym politycznym ukierunkowaniu ich działań.

Jednego lub drugiego dowodzi też sekretne przesłuchanie Czyżewskiego z 19 lutego. Prokurator Duś nie poinformował go o szczegółach planowanej rozmowy, w związku z czym przesłuchiwany – nawet gdyby chciał udzielać odpowiedzi – nie mógł właściwie się do nich przygotować. Po pierwszym pytaniu, które brzmiało: "Co pan wie o Macierewiczu oraz o Wassermannie?", Czyżewski zrezygnował z przesłuchania. Prokuratorowi Dusiowi – z minuty na minutę coraz bardziej nerwowemu – odpowiedział, że może zeznawać w sprawie mafii paliwowej, lecz w rozgrywkach personalno-politycznych nie zamierza brać udziału.

– Prokurator był zaskoczony, co chwila wychodził i dzwonił, prawdopodobnie do prokuratury w Warszawie – twierdzi Andrzej Czyżewski. – Parę razy próbował nakłonić mnie jeszcze do zeznań, mimo że twierdziłem jasno, że to, co mam ważnego do powiedzenia, jest w materiałach komisji śledczej ds. PKN Orlen.

(...)

Przygrywka do ostatecznej rozprawy

"Horror w kontrwywiadzie", "Macierewicz przed Trybunał Stanu", "Ludzie Macierewicza wynoszą tajne kwity", "Macierewicz zniszczył kontrwywiad" – to tylko niektóre tytuły prasowe z ostatniego tygodnia. Czy pojawiające się dzień w dzień informacje na temat rzekomo szkodliwej działalności Antoniego Macierewicza to efekt jego faktycznych błędów – czy też skoordynowana z akcją prokuratury nagonka?

Wystarczy przyjrzeć się faktom. W ciągu minionych dwóch miesięcy politycy rządzącej koalicji PO–PSL, postkomunistyczna opozycja w postaci LiD oraz wiele podejrzanych figur powiązanych z WSI (np. szkolony przez GRU gen. Dukaczewski) wspólnie prześcigali się w mniej lub bardziej groteskowych donosach medialnych na nowy kontrwywiad oraz samego Macierewicza. Działacze PO, wraz LiD-em, dowiedli przy tym swej politycznej ignorancji, twierdząc, że postawią byłego wiceministra obrony przed Trybunałem Stanu (nad opracowaniem tego wniosku pracował, jak donosiły media, "specjalny zespół prawników" klubu PO), mimo że według przepisów było to niemożliwe. Nie przedstawiając absolutnie żadnych dowodów – dziennikarze szumnie prezentowali przecieki, mówiące o werbowaniu do służb specjalnych harcerzy, o kradzieży i kopiowaniu tajnych dokumentów oraz o zniszczeniu przez Macierewicza wywiadowczej sieci obronnej.
Przy tej wrzawie niemal bez rozgłosu przeszła informacja podana przez "GW", że Bogdan Klich – minister obrony z PO – dowiedział się o rzekomych nieprawidłowościach w SKW (Służba Kontrwywiadu Wojskowego), w tym o kopiowaniu twardych dysków, już 16 listopada 2007 r. Czy to przypadek, że "skandal" mogący mieć konsekwencje międzynarodowe (jak lamentował gen. Dukaczewski) został rozdmuchany dopiero po trzech miesiącach – wraz z plotkami o 17-dniowych kursach oficerskich w SKW i innymi, drobniejszymi przeciekami? Według naszych informatorów chodzi o wytworzenie wokół Macierewicza jak najgorszej atmosfery politycznej – nawet jeśli niczego mu się nie udowodni.

Przecieki kontrolowane

Tzw. fakty medialne to bowiem w założeniach tylko przygrywka do ostatecznej rozprawy. Gwoździem do trumny likwidatora WSI miało być zeznanie Czyżewskiego i wytoczenie Macierewiczowi procesu karnego; w razie niepowodzenia zaś – będzie nim próba pociągnięcia eksministra do odpowiedzialności za domniemany niedowład służb wywiadowczych w Afganistanie. Chodzi tu głównie o raport gen. Marka Tomaszyckiego z jesieni 2007 r., w którym wystawił fatalne recenzje polskim oficerom kontrwywiadu. Treść raportu wyciekła do prasy 13 lutego 2008 r. – trzy tygodnie po tajemniczym przeniesieniu gen. Tomaszyckiego do rezerwy kadrowej (oznaczającym odebranie mu stanowiska i pozostawienie do dyspozycji ministra obrony). Jeszcze wcześniej, 9 stycznia, Bogdan Klich w równie dziwnych okolicznościach wstrzymał awans generała na szefa zarządu szkolenia w Sztabie Generalnym WP, mimo że jeszcze 5 stycznia sam ten awans ogłaszał. Dziś – jak twierdzą nasi informatorzy – gdy raport gen. Tomaszyckiego cudownie "wyciekł", niewyjaśnione utrudnienia spotykające generała będą powoli zanikać, a sprawę jego dalszej kariery znowu będzie można uważać za otwartą.

Dlatego to właśnie z kręgów wojskowych oraz okołowojskowych (o które zadbać ma już "towarzystwo" gen. Dukaczewskiego) możemy spodziewać się – zwłaszcza po nieudanym przesłuchaniu Andrzeja Czyżewskiego – kolejnych przecieków na temat katastrofalnego stanu służb, zbudowanych przez Antoniego Macierewicza na gruzach WSI."

Więcej:
http://wiadomosci.onet.pl/1471944,2677,1,1,odstrzelic_macierewicza,kioskart.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Wto Lut 26, 2008 2:01 pm    Temat postu: Kiedy ogłoszą konkurs? Odpowiedz z cytatem

Zastanawiam się, kiedy zostanie ogłoszony konkurs nt. "Co pan wie o Macierewiczu", w którym (podobnie jak to było przy poszukiwaniu świadków zbrodni w Jedwabnem) każdy menel czy ochlaptus będzie mógł sobie trochę zarobić za przedstawione 'rewelacje'.
Cytat:
– Prokuratura myślała, że albo mam podwójne obywatelstwo, albo nie znam przepisów i dam się zaskoczyć – mówi "GP" Andrzej Czyżewski. – Świadczy to o kompletnym nieprzygotowaniu urzędników lub o pewnym politycznym ukierunkowaniu ich działań.
Ekipa D.Tuska niestrudzenie szuka haków na poprzedników. Uzyskane dotąd wyniki mogą świadczyć o dwóch rzeczach:
1. Rządowi PiS nie można zarzucić żadnych przekrętów czy działań niezgodnych z prawem.
2. Poszukiwacze haków to partacze.
Zacytowany fragment potwierdza tę drugą tezę, pierwszej nie wykluczając. Podobnie jak próba postawienia Antoniego Macierewicza przed Trybunałem Stanu, czy też wygłup z laptopem min. Z.Ziobry, albo z tajnym posiedzeniem Sejmu, na którym min. Ćwiąkalski przedstawiał bardzo specyficzne 'tajne materiały'.
Kiedy oni 'wirtuozi tolerancji' wezmą się do prawdziwej roboty i zaczną robić to co do Rządu należy. Gdzie te zapowiadane reformy, autostrady, dobrobyt. Że (mówiąc manierą Władysława Pawlaka) o cudzie już nie wspomnę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 29, 2008 1:22 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://kokos.salon24.pl/62405,index.html

2008-02-22, 09:45:51

"Przezwyciężyć obrzydzenie

Jeszcze w czasie trwania rządu Jarosława Kaczyńskiego rozpoczęło się naigrywanie GW ze sposobu rekrutacji nowych funkcjonariuszy SKW. Pojawiły się pierwsze uszczypliwości i kpiny z harcerstwa. Dzisiaj odświeżono temat, a do akcji oprócz niezawodnych giermków redaktora Michnika, gwardii Mariusza Waltera i Zygmunta Solorza- Żaka vel Piotra Kroka vel Piotra Podgórskiego vel „Zega” vel „Zegarka”, dołączyli prześmiewcy pośledniejszego płazu, że wymienię tylko niejakiego blogera

„Mireksa”.

No cóż, nie wiedza dzisiaj jest w cenie lecz czujne wystawianie oślinionego palca do góry i wyczuwanie, z której to strony powieje wiaterek zwiastujący kolejną słuszną nagonkę.

W Polsce międzywojennej, która słynęła ze skutecznego i bogatego w spektakularne sukcesy wywiadu i kontrwywiadu, również poszukiwano klucza, według którego rekrutować należy nowe kadry. Jak pozyskać najzdolniejszych? Czym ich przyciągnąć?

Istnieją trzy podstawowe metody stosowane przez służby całego świata, tylko każdy kładzie inaczej akcenty.

Metoda pierwsza – na pieniądze(zawsze może znaleźć się ktoś kto da więcej)

Metoda druga-na szantaż(z niewolnika nie masz pracownika)

Metoda trzecia – na patriotyzm(bez uwag)

Pustki w państwowej kasie i brak czasu spowodowały konieczność oparcia się na wyśmiewanej dziś gromko metodzie nr 3, co okazało się w Polsce międzywojennej strzałem w dziesiątkę.

Kto zna życiorys Antoniego Macierewicza ten wie, że jego pasją jest przedwojenny polski wywiad i wiedzy na ten temat może mu pozazdrościć nie jeden pasjonat tego tematu.

Wiedząc, że środki finansowe i czas jaki mu dano są dramatycznie ograniczone postanowił nie wymyślać prochu lecz skorzystać ze sprawdzonych wzorców.

Polskie służby specjalne po odzyskaniu niepodległości z założenia miały być młode, więc oparto je na ideowych i patriotycznych ludziach wywodzących się z harcerstwa utworzonego w 1911 roku nad którym protektorat objął w 1920 roku sam Naczelnik Państwa Józef Piłsudski.

I tak słynną „Dwójkę” Oddział II Sztabu Głównego i pozostałe służby zasilali byli harcerze służący od 1914 roku w legionach, uczestnicy obrony Lwowa i wojny polsko-bolszewickiej w tym nazwanej polskimi Termopilami bitwy pod Zadwórzem. Harcerze uczestnicy Powstań Śląskich i Powstania Wielkopolskiego.

Tak to już jest, że nazwiska pracowników wywiadu nie zapełniają podręczników historii i najczęściej skazane są na zapomnienie. Oprócz trójki polskich kryptologów, którzy rozszyfrowali enigmę cała rzesza cichych bohaterów pozostanie nieznana.

Szydercom i prześmiewcom przypomnieć należy choć kilka nazwisk ludzi wychowanych i ukształtowanych przez harcerstwo.



* Wilhelm Orlik - Rückeman, późniejszy generał i dowódca KOP-u, który we wrześniu 1939 roku skutecznie walczył z obu najeźdźcami, w latach 1910-1911 organizował skautowy Oddział "Zarzewia" w I Gimnazjum Realnym we Lwowie,
* Stefan Rowecki, późniejszy generał "Grot" - dowódca Armii Krajowej zorganizował w 1910 r. w Piotrkowie Trybunalskim pierwszy zastęp skautowy,
* Stanisław Sosabowski, późniejszy generał, broniący bohatersko Warszawy w 1939 roku, dowódca I Samodzielnej Brygady Spadochronowej w Szkocji, biorącej udział w słynnej operacji powietrzno desantowej pod Arnhem w 1944 r, zorganizował w listopadzie 1911 r. pierwszy skautowy ośrodek w rodzinnym Stanisławowie, składający się z trzech drużyn.
* Mieczysław Boruta - Spiechowicz, walczący od 1914 roku w Legionach oraz później w obronie Lwowa w 1918 r., po wyjściu z Rosji Sowieckiej z armią Andersa, dowódca I Korpusu na Zachodzie,
* Antoni Chruściel, "Monter", dowódca Powstania Warszawskiego w 1944 roku,
* Czesław Młot - Fijałkowski, dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew" we wrześniu 1939 roku, uczestnik ostatniej bitwy wrześniowej pod Kockiem,
* Bronisław Duch, dowódca polskiej dywizji, walczącej w 1940 roku we Francji na Linii Maginota, jeden z dowódców w bitwie o Monte Cassino i w kampanii włoskiej,
* Klemens Rudnicki, uczestnik Światowego Zlotu Skautów w 1913 r. w Birmingham, we wrześniu 1939 r. dowodził 9 Pułkiem Ułanów Małopolskich, po wyjściu z Rosji Sowieckiej z armią Andersa, jeden z dowódców bitwy o Monte Cassino i kampanii włoskiej.
* płk Adam Ajdukiewicz, późniejszy generał, b. drużynowy I Lwowskiej, dowodził 26 DP w ciężkich walkach armii "Pomorze",
* płk Roman Dzierżanowski, walczył w 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich wyróżniając się w boju pod Górkami, gdzie został ciężko raniony,
* płk Adam Epler, dowódca dywizji "Kobryń", która weszła w skład Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie" gen. Kleeberga, walczącej z obu najeźdźcami.

Śmiejącym się do rozpuku rodakom może przypomnę jeszcze Szare Szeregi i bataliony „Zośka” , „Parasol”, „Wigry”, „Gustaw” oraz i to, że Antoni Macierewicz w czasach Gomółki był instruktorem harcerskim i przez wiele lat drużynowym 1. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta "Czarna Jedynka", przy warszawskim liceum im. Tadeusza Rejtana. Współorganizował Gromadę Włóczęgów – krąg starszoharcerski przygotowujący kadry do przyszłych działań niepodległościowych.

I na koniec jedna uwaga.

Tego wszystkiego nie dowiecie się z Gazety Wyborczej, TVN, TVN24 czy Polsatu.

Wystarczy jednak przezwyciężyć obrzydzenie i przełączyć kanał na wraże Radio Maryja i TV Trwam."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Lut 29, 2008 1:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://kokos.salon24.pl/62227,index.html

2008-02-21, 09:33:34
"Niepoważny kraj i jego śmieszni obywatele

Co robi kraj poważny, który przez pół wieku był półkolonialnym, komunistycznym tworem egzystującym pod czujnym okiem wielkiego brata?

Od czego zaczyna w momencie, kiedy dobry los pozwala wybić się mu na niepodległość?

W Czechosłowacji na przykład już w 1991 roku deputowani postanowili o konieczności przedstawiania zaświadczeń, wykluczających możliwość współpracy z komunistyczną służbą bezpieczeństwa przez wszystkich pracowników administracji państwowej, policji, wojska i więziennictwa oraz przez osoby zajmujące wyższe stanowiska kierownicze w publicznym radiu i telewizji, przedsiębiorstwach państwowych i spółkach z udziałem skarbu państwa. Ustawa zamknęła dostęp do powyższych instytucji także etatowym funkcjonariuszom StB, członkom czechosłowackiego ORMO, działaczom partii komunistycznej, od szczebla powiatowego wzwyż.

Później już w Czechach postanowiono przedłużyć obowiązywanie ustawy do 2000 roku mimo weta Hawla i protestów lewicy.

A co zrobiono ze służbami specjalnymi? Otóż postanowiono wprowadzić opcję zerową.

Kapitalny remont w sytuacji, kiedy rodzina nie ma lokalu, w którym mogłaby ten trudny czas przeczekać naraża na niedogodności i wystawienie na deszcz, mróz, śnieg i grad. Jest to jednak cena, którą trzeba zapłacić, aby później przez lata nie troszczyć się o dziurawy dach czy niewymienione spróchniałe belki stropowe.

I tak młodzi, zdolni, wykształceni i nieuwikłani w poprzedni system ludzie błyskawicznie stawali się oficerami nowych służb, a budując je wiedzieli, że cena za opcję zerową jest wielokrotnie niższa niż w przypadku, gdyby pozostawiono na stanowiskach ludzi szkolonych i służących Moskwie.

Nie obyło się bez błędów, wpadek, afer. Bilans jednak po niemal dwudziestu latach jest z całą pewnością dodatni.


Co robi kraj niepoważny z odzyskana niepodległością?

Jako najweselszy barak socjalistycznego obozu nie może przecież postępować poważnie. Dlatego pierwszy niekomunistyczny i pełen werwy premier wyciąga w triumfie dłoń z palcami ukształtowanymi w literę V, a jego szefem MSW zostaje komunistyczny zbrodniarz generał Kiszczak. W śmiesznym kraju na prezydenta wybiera się renegata i zaprzańca Jaruzelskiego, agenta o pseudonimie „Wolski”. Służby specjalne odbudowywane są w oparciu o wypróbowanych fachowców szkolonych w Moskwie, a jedną z nich WSI zostawia się w stanie nienaruszonym na blisko dwadzieścia lat. Telewizje dzieli się pomiędzy agenta o pseudonimie „Zeg” „Zegarek” i Waltera, pupila jednej z największych komunistycznych kanalii Urbana. To, co pozostaje sprzedaje się niemieckim koncernom, a główną rolę w kształtowaniu opinii publicznej powierza się na lata GW, która uczy spoglądania na świat bynajmniej nie z polskiego punktu widzenia.

Człowiek, który całe swoje dorosłe życie poświęcił walce z komuną i widział od początku wszystkie zaniechania staje się jak to w śmiesznym kraju bywa dyżurnym pośmiewiskiem.

Kiedy w 1992 roku próbuje zrobić ułamek tego, co Czesi, zostaje naznaczony przez „elity” stygmatem „psychicznego” i oszołoma ku radości miejscowej gawiedzi.

Dzisiaj za próbę likwidacji komunistycznej narośli, jaka były WSI, jak to w śmiesznym kraju bywa jest atakowany przez partię o ponoć opozycyjnym rodowodzie i byłych komunistycznych aparatczyków.

Preferowanie jako kandydatów do służb ludzi świetnie wykształconych, o patriotycznym rodowodzie i doświadczeniu wyniesionym w młodości z niepodległościowego harcerstwa jest pretekstem do drwin i szyderstw. A może zanim większość światłego narodu wybuchnie śmiechem, warto by poznać czeską drogę?

W śmiesznym kraju zdeterminowanego patriotę próbuje się zgnoić i sponiewierać, a za autorytety do spraw służb specjalnych robi były I sekretarz KW PZPR w Bydgoszczy Janusz Zemke i szkolony w Moskwie generał Dukaczewski. Wtóruje im pobłażliwie traktowany z powodu ADHD polityk, wicemarszałek sejmu RP Stefan Niesiołowski.

Wszystko zmierza do tego, że powrócą niezastąpieni fachowcy, którzy od dwóch dekad nie potrafili zdemaskować ani jednego rosyjskiego szpiega, nie licząc Marcina Tylickiego, którego generał (znów w łaskach) Hunia wyłuskał w czasie, kiedy sejmowa komisja śledcza zaczęła dobierać się do spółki J&S.

Czy pamięta ktoś jeszcze dramatyczne apele jego matki o uwolnienie z zarzutów niewinnego syna? Dziś były asystent posła Gruszki (ktoś jeszcze go pamięta?) został oczyszczony, a jego zrozpaczona matka zmarła nie doczekawszy tej chwili.

A co z „Katem” „Minimem” i „Olinem” panowie Malejczuk, Dukaczewski i reszta wybitnych specjalistów od kontrwywiadu?

Jak się zachowa wyrobiona polska opinia publiczna w obliczu próby reaktywacji WSI?

Można się domyślić.

Przecież nawet nie znając raportu o likwidacji WSI gremialnie potępiła go swego czasu w sondażach.

Aby mógł istnieć kraj niepoważny niezbędni są śmieszni i niepoważni obywatele.

Spijaj więc dalej każde słowo ze słodkich ust Szmajdzińskich, Dukaczewskich, Chlebowskich, Tusków i Pawlaków głupi narodzie."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Pią Lut 29, 2008 4:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tym prawdziwsze im niestety smutniejsze. Jak przeczytałem ten tekst ("Niepoważny kraj i jego śmieszni obywatele") to się nawet ucieszyłem, bo już zaczynałem myśleć, że jestem jedynym, który wspiera A.Macierewicza, widzi owczy pęd ogłupionego Narodu, sterowanego piszczałkami starych, czerwonych wyjadaczy i ich nowych janczarów. Co porażające wielką niechęcią do A.Macierewicza promieniują tacy 'uznani', 'prawicowi' dziennikarze jak Rafał A. Ziemkiewicz, bo że niecierpiał go np. R.Sikorski, to już jest dziś bardziej zrozumiałe.
Jakżesz można wmówić ludziom, że harcerska przeszłość to bariera przy uzyskaniu pracy w SKW. Według ogłupiaczy zapewne lepszą rekomendacją byłby staż w ZMS, ZMP czy ZMW, a może w pionierach. Jak można Stefka Burczymuchę-Niesiołowskiego traktować jako normalnego człowieka, powierzając mu stanowisko wiecemarszałka. Przecież ci głupi ludzie, którzy dziś powtarzają brednie o chorobie psychicznej A.Macierewicza nie wymyślili tego sami. Im to wmówiły kolorowe media (tv, gazety).

Straszna to bieda, że głupota nie od razu boli!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Pią Lut 29, 2008 8:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Aby mógł istnieć kraj niepoważny niezbędni są śmieszni i niepoważni obywatele.

Spijaj więc dalej każde słowo ze słodkich ust Szmajdzińskich, Dukaczewskich, Chlebowskich, Tusków i Pawlaków głupi narodzie."


Taaak- dwa zdania a opisują zjawisko, na temat którego można by napisać całą księgę.Niestety do naszych narodowych negatywnych cech, trzeba dołożyć jeszcze jedną która występuje ostatnio z dużym nasileniem, a mianowicie - skrajna naiwność. I nie chodzi o to, że Polacy w ostatnich wyborach wybrali jak wybrali, ale o to na jak prostą żeby nie powiedzieć prostacką propagandę dali i nadal dają się się nabierać. W większości cywilizowanych krajów, gdyby jako główne argumenty w kampanii wyborczej były używane- miłość i zaufanie to głoszący takie banialuki zostałby wygwizdany, a w Polsce - wygrali wybory. I dlatego jak nigdy dotąd staje się aktualne drugie zdanie z powyższego cytatu. Bardzo to przykre, ale też i niestety bardzo prawdziwe.




Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Mar 04, 2008 7:46 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20080229&id=po61.txt

Moje zaufanie do praworządności, działania obecnej prokuratury i obecnego ministra sprawiedliwości jest żadne

"Dochnal spłaca dług


Z posłem Antonim Macierewiczem (PiS), byłym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego, rozmawia Wojciech Wybranowski


Według Andrzeja Czyżewskiego, jednego ze świadków w sprawie tzw. mafii paliwowej, specjalny wysłannik ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego miał szukać na Pana haków w Niemczech. Czy docierały do Pana sygnały, że mogą być na Pana szukane "kwity"?
- Nie chciałbym mówić o wrażeniach, a nawet często bardzo daleko idących podejrzeniach, które rzeczywiście często mają potwierdzenie w obserwowanych przeze mnie, przez rodzinę czy znajomych wydarzeniach; tutaj zawsze wszystko będzie ulotne, niejasne. Z przykrością muszę powiedzieć, że moje zaufanie do praworządności działania obecnej prokuratury, obecnego ministra sprawiedliwości czy służb specjalnych pod obecnym kierownictwem jest żadne. W związku z tym próba odwoływania się do organów państwowych w tej sytuacji mija się, moim zdaniem, z celem; raczej będzie dla nich pretekstem do następnych represji - czy to wobec mnie, czy wobec osób z mojego otoczenia.

Skąd taki sceptycyzm?
- Chciałbym zwrócić uwagę, że od blisko dwóch miesięcy alarmuję opinię publiczną, iż w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego przesłuchuje się ludzi nocą, przesłuchuje się ich, stosując niedozwolone metody presji, szantażu. I nic się w związku z tym nie dzieje, żadna komisja sejmowa się nie zebrała, nikogo nie przesłuchano, premier nie wezwał szefa SKW do wyjaśnienia. To wszystko przechodzi bez echa, część mediów publikuje informacje na ten temat, absolutna większość mediów się z tego wyśmiewa, tak jak wyśmiewała się kiedyś "Trybuna Ludu" z represji, jakie na nas spadały w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych. I wszystko toczy się dalej. Z całym szacunkiem, panie redaktorze, ja oczywiście rozumiem, że zadaje pan takie pytanie, bo chciałby pan, żeby opinia publiczna była powiadomiona, jak za tą zasłoną miłości, uśmiechów, wyciągniętych rąk naprawdę wygląda rzeczywistość. Więc odpowiem krótko: wygląda coraz gorzej! Mamy w istocie do czynienia z posługiwaniem się służbami specjalnymi do walki politycznej. Te służby już nic nie robią merytorycznie, w ogóle nie zajmują się rzeczywiście bezpieczeństwem państwa, bezpieczeństwem polskich żołnierzy. Powiem tylko, że ludzie z kontrwywiadu wojskowego wtedy, kiedy ja nim kierowałem, naprawdę dobrze strzegli bezpieczeństwa polskich żołnierzy na misjach, tak dobrze, że ci tak wyśmiewani "harcerze", tak zwani nowi oficerowie lepiej strzegli bezpieczeństwa niż ludzie z funkcjonujących wiele lat WSI. I żeby nie być gołosłownym - o tym świadczy liczba osób, które zostały ranne lub poniosły śmierć. Ta liczba w okresie, gdy ja kierowałem kontrwywiadem, była nieporównanie niższa niż przez trzy lata poprzednich rządów i niż po tym, co się zaczęło dziać, gdy tych ludzi z misji zabrano i zastąpiono ich dawnymi ludźmi z WSI, o czym dowiadujemy się niestety niemal codziennie. Fakty są bezsporne, ale te fakty dla olbrzymiej części mediów i samego premiera Donalda Tuska nie mają żadnego znaczenia. Znaczenie ma tylko propaganda, znaczenie ma tylko kłamstwo, znaczenie ma tylko próba obrzucenia potokiem wyzwisk tych, którzy chcieli naprawdę w Polsce coś zrobić, zmniejszyć korupcję, zlikwidować patologię, ograniczyć zakres penetracji przez służby rosyjskie polskiego życia gospodarczego, politycznego i społecznego.

Jeszcze dwa, trzy lata temu wszyscy politycy, może z wyjątkiem tych z SLD, mówili o konieczności likwidacji WSI i powołaniu nowych służb. O patologiach WSI rozpisywały się media. Jednak dziś gwałtownie krytykuje się stworzoną przez Pana Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, a w mediach jako autorytet w dziedzinie bezpieczeństwa, kreowany na "gwaranta praworządności służb", bryluje były szef WSI generał Dukaczewski, absolwent kursu GRU.
- Mamy do czynienia z reakcją dawnego aparatu postkomunistycznego zmieszanego z układami mafijnymi, który za wszelką cenę chce na powrót opanować władzę i móc czerpać z niej niekontrolowane zyski. Bardzo charakterystyczna była wypowiedź przed kilkoma dniami dla jednej z telewizji, wypowiedź pana posła Jerzego Wenderlicha, który w debacie bodajże z panią posłanką Elżbietą Kruk powiedział: "My się już wreszcie nie musimy tłumaczyć!". No tak, obalono władzę PiS i ludzie z aparatu komunistycznego odetchnęli z ulgą. "Wreszcie" nie muszą się tłumaczyć, mogą próbować na nas się odegrać. Ale odgrywają się nie na tych kilkudziesięciu czy kilkuset posłach czy ludziach sprawujących funkcje publiczne. Odgrywają się niestety na państwie i Narodzie Polskim. I to jest najbardziej dramatyczne.

W ostatnich tygodniach składał Pan kilka zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa. Jedno z nich dotyczyło marszałka Bronisława Komorowskiego i - przypomnę - wiązało się z wpuszczeniem na utajnione posiedzenie Sejmu osoby nieupoważnionej. Drugie - "wycieku" tajnego raportu przygotowanego przez szefa SKW pułkownika Grzegorza Reszkę. Czy w którejkolwiek z tych spraw jako osoba składająca zawiadomienie był Pan przez prokuraturę przesłuchany, wezwany do złożenia zeznań?
- Nie! Jeszcze nie. Ale doszła do mnie informacja, że jeżeli chodzi o zawiadomienie dotyczące popełnienia przestępstwa przez pana Reszkę, zostało wszczęte postępowanie. Rzeczywiście, takim namacalnym dowodem wszczęcia postępowania - i tylko wtedy będę mógł przekazać opinii publicznej, że naprawdę coś się dzieje, nie tylko propaganda - będzie wezwanie do złożenia wyjaśnień. Taki jest urzędowy tryb postępowania - zawiadamiający jest wzywany do złożenia wyjaśnień, tak by oprócz samego doniesienia było jego ustne stwierdzenie i wyjaśnienie powodów, które skłoniły do złożenia takiego wyjaśnienia. Na razie to jeszcze nie nastąpiło, więc publiczne zapewnienia, że postępowanie zostało wszczęte, muszę traktować jako uspokajającą propagandę. Pan Donald Tusk kilkakrotnie potwierdzał w swoich wypowiedziach, że jeżeli chodzi o wyciek tajnych informacji, tzw. tajnego raportu pana Reszki zawierającego tajne informacje, do "Dziennika", to on - jak mówił - na pewno dopilnuje, "nie puści tego płazem", "muszą być wyjaśnienia". Niestety, mam prawo podejrzewać, że jest to czysta propaganda, bo gdyby tak było naprawdę, to dzień po zapewnieniach pana Tuska "Dziennik" nie drukowałby następnych pseudorewelacji. A właśnie tak się stało, że jednego dnia pan Tusk zapewniał, iż "ukarze", "znajdzie", "uniemożliwi", a następnego dnia "Dziennik" spokojnie te swoje bzdury publikował.

Wróćmy jeszcze do sprawy wizyty śledczych w Niemczech. Nie zastanawia Pana sytuacja, w której prokurator Jarosław Duś jedzie na koszt podatnika do Hamburga przesłuchać Czyżewskiego, choć mógł wystąpić do niemieckiej prokuratury o pomoc prawną?
- Jeżeli traktować dosłownie to, co zostało napisane w "Gazecie Polskiej" [ujawniła sprawę wizyty Dusia u Czyżewskiego - przyp. red], a nikt nie zaprotestował przeciwko temu, nikt tego nie zdementował, to stało się coś dużo gorszego. On pojechał tam z zamiarem znalezienia haków na mnie. To by znaczyło, że - tak jak mówiłem - prokuratura, podobnie jak służby specjalne, stała się narzędziem do walki politycznej w rękach obecnie rządzących. To by obligowało do złożenia z urzędu tego prokuratora i wszczęcia przeciw niemu postępowania karnego.

PiS zapowiadało złożenie wniosku o powołanie komisji śledczej w tej sprawie.
- Z tego, co słyszałem, to ma być zwołane nadzwyczajne posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Dopiero po tym zostanie podjęta decyzja w sprawie dalszego postępowania w tej kwestii.

Pana niedawni współpracownicy z Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI nie skarżyli się Panu na próby podobnego "zbierania kwitów", nie mieli sygnałów o tym, że mogą być podsłuchiwani?
- Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że mamy do czynienia z systematyczną, trwałą akcją, prowadzoną przy wsparciu i czynnym zaangażowaniu pana premiera Tuska, blokowania działań Komisji Weryfikacyjnej. Przypomnę tylko kilka działań, jakie podjęto w tej sprawie: pan Reszka podjął decyzję o zablokowaniu systemu komputerowego, bez którego komisja nie może działać, o wycofaniu pracowników Kancelarii Tajnej, bez czego komisja nie ma w ogóle dostępu do akt i nie może analizować zeznań, a wreszcie - o odebraniu trzem członkom komisji poświadczenia bezpieczeństwa bez żadnego uzasadnienia. Chodziło wyłącznie o uniemożliwienie im pracy w komisji, zdekompletowanie tego ciała. Mamy do czynienia z faktami, które w istocie blokują działanie Komisji Weryfikacyjnej WSI, i równocześnie z rzewnymi wezwaniami premiera Tuska do premiera Olszewskiego, "dlaczego pan nie kończy weryfikacji", "dlaczego pan spowalnia weryfikację". To powtarza jeszcze pan Zemke, który bije na alarm. Krótko mówiąc, trzeba to sformułować dobitnie - złodziej krzyczy "łapać złodzieja".

Przed kilkoma dniami premier Tusk powiedział, że trzeba stworzyć od podstaw nową służbę kontrwywiadu. Powiedział również, iż z "takimi ludźmi jak Olszewski nie jest w stanie współpracować"...
- Powiedział to w sposób dużo bardziej skandaliczny i wulgarny. Powiedział: "Z ludźmi pokroju Olszewskiego i Macierewicza nie można zawierać kompromisu". To wypowiedź kuriozalna padająca z ust tego człowieka. Nawet nie powiem "polityka", bo takie odzywki nie mieszczą się w kanonie zachowań nie tylko politycznych, ale także ludzkich. Szczególnie jeżeli wobec kogoś takiego jak Jan Olszewski, człowiek pokroju pana Tuska tak się odzywa, to po prostu znaczy, iż za tą zasłoną uśmiechów i sympatycznych gestów od czasu do czasu puszczają mu nerwy i pokazuje prawdziwą twarz. Twarz nieprzyjemną.

Oglądał Pan telewizyjny "show" Marka Dochnala?
- Część. Niestety nie całość, ale część oglądałem. Widziałem człowieka, który - przynajmniej w tej części, którą widziałem - spłaca zobowiązanie, jak rozumiem, zawarte przy wyjściu z więzienia. On po prostu jest wdzięczny - co rozumiem - panu ministrowi Ćwiąkalskiemu i obecnym władzom, które go wypuściły, i w istocie zrezygnowały w ten sposób z prowadzenia dalszego postępowania w związku z przestępstwami, jakie są mu zarzucane. I teraz spłaca ten dług.

Sugeruje Pan, że była to transakcja - coś za coś?
- Takie to robiło wrażenie. Jeżeli pyta mnie pan o wrażenie, jakie odniosłem z tego spektaklu telewizyjnego, to powiem: tak, takie odniosłem wrażenie. Dochnal przecież kwestionował wszystko, co udało się komisji śledczej ustalić. Tylko że - proszę na to zwrócić uwagę - kwestionował to w programie telewizyjnym, a więc w sytuacji, gdy za słowo nie ponosi żadnej odpowiedzialności. A zeznania przed sejmową komisją śledczą składał pod rygorem odpowiedzialności karnej. Dlatego też tamte są w świetle prawa wiarygodne, a te telewizyjne - ot, takie sobie zabawy medialne. Zresztą widać wyraźnie, że panowie z TVN też byli uczestnikami tej gry.

Zbigniewowi Wassermannowi zarzucono - jak twierdzi Dochnal - że próbował kontaktować się z lobbystą. Tymczasem - jak mówi sam były koordynator służb specjalnych - to dziennikarze TVN skontaktowali się z nim, prosząc o przygotowanie pytań, jakie chciałby zadać Dochnalowi, pytań, których później w programie nie przedstawiono...
- Gdy zwrócili się do mnie panowie z TVN, to - mając już doświadczenie niewiarygodności tej stacji - podziękowałem im najmocniej i powiedziałem, że nie wezmę udziału w tym spektaklu, bo nie mam żadnych gwarancji, jak moja wypowiedź zostanie wykorzystana i do czego użyta. Doświadczenie pana ministra Zbigniewa Wassermanna potwierdza niewiarygodność i złą wolę ludzi tej stacji, w związku z tym raz jeszcze przestrzegam zarówno widzów, jak i osoby, które są zaproszane do udziału, że mogą ich spotkać takie manipulacyjne konsekwencje.

Dziękuję za rozmowę."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum