Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zwycięstwo manipulacji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Nie Gru 03, 2006 12:56 am    Temat postu: Zwycięstwo manipulacji Odpowiedz z cytatem

http://www.polskieradio.pl/media/artykul.aspx?s=68


Zwycięstwo manipulacji


Powrót do władzy byłych działaczy PZPR i ZSL był efektem starannie wyuczonej lekcji o "miłosierdziu dla prześladowców", "lustracyjnych oszołomach" i "jaskiniowym antykomunizmie".



Wynik wyborów parlamentarnych w 1993 roku był dla wielu olbrzymim zaskoczeniem. Po czterech latach, które minęły od symbolicznych wyborów z czerwca 1989 roku, dwa lata po pierwszych demokratycznych wyborach do parlamentu, społeczeństwo oddało władzę postkomunistom. Bronisław Geremek zaskoczony porażką Unii Demokratycznej miał wówczas powiedzieć, że "polskie społeczeństwo nie dorosło do demokracji". Wydaje się jednak, że powrót do władzy byłych działaczy PZPR i ZSL był efektem starannie wyuczonej lekcji o "miłosierdziu dla prześladowców", "lustracyjnych oszołomach" i "jaskiniowym antykomunizmie". Dużą rolę w kształtowaniu opinii publicznej odegrały media opanowane, bądź co bądź, przez byłych działaczy Komitetu Obywatelskiego.

Nie lustrować, nie dekomunizować
30 I 1990 r. ukazało się oświadczenie ZG SDP wskazujące, że "pozostają na starych stanowiskach, a nawet bywają świeżo mianowani zagraniczni korespondencji prasy, radia i telewizji, którzy ze względu na przeszłość polityczną i wyznawane poglądy nie mogą być źródłem informowania o krajach, w których są akredytowani. Jednocześnie ZG SDP wyraża stanowczy protest przeciw polityce personalnej kierownictwa Komitetu ds. Radia i Telewizji polegającej na dopuszczeniu do prowadzenia programów politycznych a także awansowaniu osób szczególnie skompromitowanych".

Nikt nie raczył odpowiedzieć na apel SDP. Podczas spotkania z pracownikami radia i telewizji w czerwcu 1990 r., ówczesny minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski wyraźnie bronił osób skompromitowanych współpracą z SB. Sprzeciwiał się propozycji odsunięcia tych ludzi na 5–10 lat od zajmowania kierowniczych stanowisk, ale w ogóle przeciw ujawnianiu agentów.

Zmiany w Radiokomitecie okazały się niewykonalne. Nawet pół roku funkcjonowania rządu Jana Olszewskiego zmieniło niewiele, bo w tak krótkim czasie wiele zmienić się nie mogło. Jak napisał Stanisław Dawidowicz w "Tygodniku Solidarność" zmiany personalne w TV są niemożliwe, bo prawie każdy jest tam protegowanym lub krewnym Ważnej Osoby. Ostateczne wyjaśnienie podał Marian Terlecki, przewodniczący Komitetu ds. Radia i Telewizji od stycznia do października 1991 roku. – Rzeczywiście, nowe kierownictwo Radiokomitetu było zdecydowane w ciągu trzech miesięcy dokonać radykalnych przekształceń. Zabiegaliśmy o aprobatę pana premiera i Rady Ministrów, ale wówczas jej nie uzyskaliśmy. Nie było klimatu politycznego do podjęcia takiej decyzji – mówił.

Maciej Iłowiecki, prezes SDP ostrzegał, jakie skutki mogą spowodować zaniechania w reformie systemu medialnego. "Jednym z celów sił zachowawczych jest wmówienie nam wszystkim, że polityka jest czymś złym i niemoralnym a politycy są z samego założenia oszustami i walczą tylko o stołki. Grupom interesu związanym z poprzednim systemem bardzo zależy na tym, żebyśmy tak właśnie postrzegali politykę i polityków. Żeby utrwalił się pogląd, że właściwie wszystko jest tak samo jak wtedy. Propaganda kompletnej klęski we wszystkim i złych intencji rządzących, kimkolwiek by byli - w połączeniu z głoszeniem bzdur, że urzędujący rząd przygotowuje zamach stanu albo, że fakt zajmowania ważnych stanowisk przez konfidentów SB nie ma żadnego znaczenia - otóż taka propaganda jest propagandą przeciw naszemu państwu i przeciw nam. (...) Czy my, dziennikarze, jesteśmy naprawdę wolni w tym, co mówimy lub piszemy?" – pisał.

Nowa propaganda sukcesu
W opracowaniu pt. "Zdradza was język" Włodzimierz Sawicki wyliczył podobieństwa terminologii propagandy władz stanu wojennego i kampanii antylustracyjnej autorów "Gazety Wyborczej". W obydwu kampaniach przewijały się dwa podstawowe argumenty: "burzenie jedności narodowej" i "destabilizowanie sytuacji". Na przykład Jerzy Bielecki pisał w "Trybunie Ludu" z 6 lipca 1982 r., że "ci ludzie niczego nie zrozumieli". 10 lat później to samo powtórzy Adam Michnik: "Będą znów szkodzić i jątrzyć". Sam Michnik podkreślił to podobieństwo, udzielając wywiadu "Trybunie" 15 maja 1993 r. "Najgorszym momentem był czerwiec ubiegłego roku" – powiedział. "Trybuna" i "Gazeta" pisały w odpowiednich okresach o "bojówkach Romaszewskiego" i "puczu Macierewicza". W obu wypadkach podkreślano jak bardzo siły ekstremistyczne "zagroziły reformom".

Stopniowo jednak uznano, że najlepszą taktyką będzie zamilczenie sprawy. Dyskusja nad sześcioma projektami ustaw lustracyjnych nie była transmitowana przez telewizję. Informacje o demonstracjach w rocznicę obalenia rządu Olszewskiego i ich stłumieniu przez specjalne oddziały policji rzucone przez Andrzeja Milczanowskiego, w prasie głównego nurtu ograniczono jedynie do skrótowych omówień. Wyjątkiem był "Tygodnik Solidarność", który gdzie Zbigniew Romaszewski napisał: "Śledztwo przeciwko rozlepiaczom plakatów na manifestację 4 czerwca wszczęto dopiero 7 czerwca. Plakaty zaś wisiały już 27 maja. Tak długo były w porządku?... Plakaciarzom postawiono zarzut z art. 270 par. 1 K.K.: Kto publicznie lży, wyszydza lub poniża Naród Polski, Polską Rzeczpospolitą Ludową, jej ustrój lub naczelne organy...".

Przyszłość kontroluje ten, kto kontroluje przeszłość. 21 listopada 1992 r. Jacek Kuroń zaprezentował w telewizji swoim nieco zdezorientowanym zwolennikom obowiązującą wykładnię najnowszej historii. W latach 1944–1956, stwierdził, toczyła się w Polsce wojna domowa i jej weteranami są walczący po obu stronach (z wyjątkiem śledczych i strażników). Nie wyjaśnił jednak czemu nazywa wojną konflikt, w którym jedna strona miała od początku co najmniej stukrotną przewagę nad drugą i dlaczego nazywa ją domową, skoro toczyła się od początku do końca pod dyktando Moskwy. Zwłaszcza wymagałoby to wyjaśnienia jak przebiegały działania wojenne w latach 50.

Ten orwellowski mechanizm najlepiej pojął Adam Michnik, który stworzył on własną poetykę "dyskursu" publicznego. Dzięki niezliczonym wstępniakom, przemowom, wywiadom i komentarzom narzucił sporej grupie inteligencji swoje prywatne pojęcia, które organizują mu świat i wyznaczają jego moralność - stworzył ersatz państwowej ideologii III Rzeczpospolitej. Opiera się ona na micie według, którego szlachetna inteligencja twórcza PRL wywalczyła i wynegocjowała wolność w porozumieniu z "ludźmi honoru" w rodzaju Kiszczaka.

Ale absurd takiej tezy nie umniejsza jej doraźnej, socjotechnicznej skuteczności. Michnik bowiem znakomicie potrafi rozniecić i wyzyskać tę bynajmniej niebagatelną siłę społeczną, jaką jest snobizm. Przeciętny inteligent, nawet bezrobotny, dzięki codziennej lekturze "GW" i poruszaniu się w zamkniętym kręgu znajomych, może poczuć się członkiem warstwy, której nazwisk użyczyli Miłosz, Lem czy Szymborska. Jak osiemnastowieczny szlachetka, któremu została już tylko chabeta i zardzewiała szabla, czuje się w ten sposób lepszy od pospólstwa bez herbu. Jako obrońca kultury przed klerykalnym motłochem może uznać się za członka "europejskiej elity".

Historyczna amnezja oraz codzienna dawka telewizyjnego narkotyku miało generować wniosek, że tylko skrajny, totalny konformizm zapewni pracę i możność przeżycia. Wszystko to działo się w klimacie deprecjonowania polskiej tradycji walki o wolność i drwin z religii.

Epilog
Wybory 19 IX 1993 r. odbyły się po prawie czterech latach nawałnicy propagandowej, w której telewizja wciskała w umysły odbiorców, że tylko "droga porozumienia" jest realna i owocna. Głosy, iż jest to porozumienie lisa z kurami były z jednej strony ośmieszane - a z drugiej demonizowane, jako wycie antysemickich wilków grożących owieczkom w rodzaju Kiszczaka czy Urbana. "Życie Warszawy" Tomasza Wołka wzięło w marcu 1993 piórem Aliny Grabowskiej w obronę Jaruzelskiego, któremu zarzucano niszczenie stenogramów z posiedzeń BP PZPR z okresu stanu wojennego, a Millera i Rakowskiego przed oskarżeniem o transfer moskiewskich pieniędzy. "Solidarność" nie dostała się do parlamentu... Leszek Kołakowski mógł wyrazić ulgę, że "Polska nie dostała się pod władzę ciemnych chamów".

Piotr Skórzyński

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum