Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O polskich mediach - chińskie przypowieści

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pon Maj 19, 2008 2:29 pm    Temat postu: O polskich mediach - chińskie przypowieści Odpowiedz z cytatem

O polskich mediach - chińskie przypowieści
Tagi: bojkot
--------------------------------------------------------------------------------

Marcus Crassus twierdzi, że jesteśmy skazani na klęskę. Nawet tydzień nie minął od Apelu Aspiryny. Było to wezwanie do bojkotu. Usłyszeliśmy już wcześniej głosy o nieskuteczności bojkotu jako sposobu działania.
To jest małostkowa postawa. Bojkot jest tylko jedną z możliwych form wyrażenia sprzeciwu. Stan polskich mediów jest jasny, jaki jest - nie każdy jeszcze to widzi. Ale to co się dzieje jest warte alarmu. Ktoś za moment dorzuci cynicznie, taki jest czas, taki jest rynek medialny na całym świecie. Nic nie zdziałacie.

"Przypominam, że kiedyś przed 1980 rokiem w rocznicę 11 listopada tylko jeden człowiek - Wojciech Ziembiński oraz kilka osób demonstrowało - czciło rocznicę odzyskania niepodległości, inni wyszydzali lub bali się." [CzarnaLimuzyna]

Żaden bojkot, nie będzie skuteczny, gdy pozostanie tylko oderwanym od rzeczywistości sprzeciwem. Może być niezwykłą siłą jeśli, wyzwoli ludzką energię, otworzy możliwości, zainspiruje do działania w konstruktywnym, inteligentnym twórczym rozwiązywaniu problemów. Nie przypadkiem pod tekstem Aspiryny "Czy ma ktoś ochotę na próbę sił z realem?" pojawiło się nawiązanie do historii Jana Bytnara, przypomnienie tradycji Szarych Szeregów. O to właśnie chodzi. O zachętę do działania. Pozwólmy ludziom rozwinąć skrzydła.
Pozwólmy inicjatywom dojrzeć.

Szare Szeregi przerażały wroga, bo były inteligentne, błyskotliwe, kipiące pomysłami i czasem fantastycznymi projektami akcji bojowych. Nie marnowały żadnych inicjatyw, żadnych projektów. Szare Szeregi były wszędzie
.

A teraz? XX wiek stulecia totalitaryzmu pozostawił fatalne ślady w ludzkich umysłach. Śladem tyranii jest tkwiący w ludzkich umysłach "bolszewizator", paskudny pasożyt pracy ludzkiego umysłu.

Bolszewizator?
Przeglądając dyskusje w blogu "aspiracje" zauważyłem taki mniej więcej mechanizm:
- Pojawia się ktoś, kto rzuca pomysł na stół.

Za chwilę pokazuję się parę osób, którym pomysł podoba się, zaczynają dyskutować pozytywnie. Wchodzą w fazę "burzy mózgów". Nie istnieją żadne konkretne aktywa, pojawia się sporo różnych problemów technicznych, logistycznych, organizacyjnych. Ludzie zaczynają się przymierzać do rozwiązywania tych problemów. Budzi się optymizm, projekt zaczyna wyglądać na realny. I wtedy pojawiają się niebieskie Smurfy o imieniu Maruda i różnej płci "bolszewizatory". Oblepiają projekt kwaśnymi uwagami, podejrzeniami i wziętą z sufitu pewnością, że się nie uda. A za chwilę jeszcze jakaś insynuacja... i robi się nieprzyjemnie.

Ludzie, tak po prostu nie można.

Parę koniecznych wyjaśnień.
Akcja Aspiryny była i jest nadal przedsięwzięciem spontanicznym, Im dłużej takim pozostanie, tym lepiej. Pojawiło się w tej Akcji sporo ludzi nawet jak na Salon24. Byliśmy razem, bo spontanicznie rozumiemy się jak łyse konie, co do programu negatywnego niestety.

Wszyscy jesteśmy przeciwko chamówie w Polskich mediach. To nas łączy.

Wszyscy wiemy, że na programie negatywnym nie ma dalszej jazdy. To jest ból całej prawicy i radość skutecznych bolszewizatorów. Potrzebny jest program pozytywny, konstruktywna myśl i projekty działania, którym sami damy szansę.
Szansę na osiągnięcie dojrzałości.

Były pytania o "centralę". Akcja była spontaniczna i nie miała centrali. Kilka osób zabrało się solidnie do roboty, każdy zrobił najlepiej jak mógł, to co do niego należało i dlatego wyszło. Konkretnie: Aspiryna rzuciła pomysł i konsekwentnie zagrzewała do walki, wręcz indywidualnie zachęcała do realizacji tego projektu. Bez Aspiryny tej akcji by nie było. Maryla zabrała się za bieżące koordynowanie działań, uzgodnienia, logistykę, była na prośbę Aspiryny osobą prowadzącą "bieżący zarząd". Michael, czyli ja otworzyłem nowy blog, aspiracje, aby było miejsce do kontaktów. Jedno dla wszystkich. Natenczas, Katrine* i parę jeszcze osób robiły oprawę graficzną, dyskutowało teksty. Sporo osób jescze pracowało, by wyszło.

Nie ma centrali, a koordynacja polegała na tym, aby nikt nikomu nie przeszkadzał, aby pomagał. Nie tworzymy partii, nie robimy sitwy, nie zakładamy firmy, prezes nie jest potrzebny. Naprawdę. Rzuciłem pomysł zadaniowego organizowania się w systemie inteligencji rozproszonej. Każdy projekt może mieć swojego lidera.

Nie centrala z prezesem na czele jest potrzebna, ale miejsce warsztatowe w którym kolejne projekty będą miały być opracowane aż do osiągnięcia pełnej zdolności bojowej. Dla mnie osobiście wzorem jest Solidarność Walcząca. Jej szef nie był prezesem, ani nawet dowódcą.

Był inspiratorem.

Nie wydawał ludziom rozkazów, ale zachęcał ludzi do samodzielnego działania. jedyna instrukcja gereralna była taka, "niech każdy na swój sposób niszczy komunę jak może i potrafi, tym co ma i wie jak tego użyć".

Takie mniej więcej zdanie. Nie wiem jakie dokładnie, sam nie należałem nigdy do "Solidarności Walczącej", ale bardzo ją doceniam i szanuję z bardzo wielu powodów. Najważniejszy z nich?
Była skuteczna.

Ten blog naprawdę jest przedsięwzięciem czysto warsztatowym. Jest wspólnym miejscem spotkań dającym szansę na wspóne wskazanie listy projektów, dłuższej lub krótszej, pozytywna ich weryfikacja oraz, co najważniejsze, chodzi o przygotowanie do realizacji, o działanie.

Jest też miejscem na określenie celu wspólnego działania, jego zakresu. Przede wszystkim jednak proponuję pracę nad sformułowaniem celu pozytywnego. Można być przeciw, na tym jednak sparzyła się Solidarność w latach osiemdziesiątych. Wszyscy Polacy byłi przeciw komunistycznej opresji, ale jaki był program pozytywny?

Celem minimalnym jest walka z obcymi nam mediami, na wszelkie możliwe sposoby. jednym z nich jest rozwijanie bojkotu, który powinniśmy przenieść na reklamodawców.

Celem poważniejszym może być powiązanie tej akcji z próbą skonsolidowania prawicy polskiej jako środowiska.

Celem ambitnym jest ustalenie kanonu polskiej racji stanu, jako ośrodka konsolidującego polską prawicę.

Celem o którym warto myśleć, jest ponowne wybicie się Polski na dumną niepodległość.

Inne sprawy o których do tej pory rozmawialiśmy, to tylko środki działania. Za moment skopiuję parę komentarzy, które jak chińskie przypowieści opowiedzą co mam na myśli. Dlaczego jestem tak okropnie wsztrzemięźliwy, gdy słyszę o zakładaniu Fundacji, stowarzyszenia, czy biura. Nie jestem anarchistą. Ale jestem antyetatystą. Potrzebne są nam zorganizowane formy działalności. To prawda. Ale nie oznacza to tego, że potrzebne są nam organizacje formalne. Szczególnie, że mam wątpliwości wzięte z przypowieści o KPN. (Takie aktualne skojarzenie)

Dobrze, na razie tyle. Przypominam, to jest miejsce wspólne, prawie jak słup ogłoszeniowy, ma sprzyjać wszystkim inicjatywom, to jest miejsce gdzie staramy się myśleć pozytywnie. Analiza SWOT, pragmatyczne podejście, ale asertywne pozytywne myślenie.

Żadnego kwękania.

_____________________

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum