Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

A po co mi prawo głosu?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pią Sie 01, 2008 8:11 am    Temat postu: A po co mi prawo głosu? Odpowiedz z cytatem

A po co mi prawo głosu? http://interia360.pl/artykul/a-po-co-mi-prawo-glosu,11691

2008-07-26 19:03:52

fot.jabsandrew/Stock.Xchng

Rozgorzała ostatnio dyskusja na temat prawa głosu dla Polaków na emigracji. Znaleźli się ludzie, którzy proponują, aby im to prawo odebrać.
W odpowiedzi na to słychać oczywiście głosy oburzenia. Państwo niejako chce się wyprzeć własnych obywateli tylko dlatego, że ci postanowili wybrać życie w innym kraju. Problem słuszności (bądź niesłuszności) tego pomysłu pozostawię innym (co nie znaczy, że mi się ów pomysł podoba). Ja sam skoncentruję się na czymś nieco innym.

Poza granicami Polski mieszkam na tę chwilę 4 i pół roku. Mieszkam w Australii. Przez cały ten czas nie byłem ani razu w Polsce. Jestem obywatelem Australii i zostanę tu na pewno na stale. Do mojego "motherland" nie wrócę. Zresztą teraz to Australia jest moim "motherland". Jestem również obywatelem Polski. Obywatelem Australii jestem dopiero od kilku tygodni, ale ten kraj znam bardzo dobrze. Znam jego realia, jego polityków, jego przepisy, problemy, radości i smutki - głównie dlatego, że przemieszkałem tu większość mojego dorosłego, samodzielnego życia. Obywatelem Polski jestem od blisko 30 lat. Ostatni obraz Polski jaki mam, to taki, który nakreśla mi świat mediów, internetu oraz oczywiście to, co pamiętam z czasów, gdy jeszcze tam mieszkałem. Myślę, że wciąż rozumiem sporo problemów i do dziś pamiętam realia tego kraju. Czy jednak nadal znam go bardzo dobrze?

Ostatnie 5 lat przyniosło tam na pewno pewne zmiany w różnych dziedzinach życia. A tego już nie znam zbyt dobrze. Nie byłem na żadnych wyborach, choć mogłem iść do konsulatu i wziąć w nich udział. Wybrałem coś innego. Nie poszedłem. Nie kojarzę aż tak bardzo problemów związanych z PiS i PO. Nie znam zupełnie nowych polityków lewicy (nawet nie wiem, czy nazywa się to LiD czy SLD). Jeśli coś wiem, to to, że Kościół wciąż w Polsce ma sporo do powiedzenia. Czy to jest duża wiedza? Myślę, że nie bardzo.

Powstaje zatem pytanie - jak wiarygodny jest mój głos jako obywatela Polski? Jeśli przykładowo zagłosuję na PiS, to czy tak naprawdę wiem, na kogo głosuję? Czy wiem, kim oni są? Kaczyńskich to jeszcze pamiętam z początku lat 90-tych, Ziobro był wschodzącą gwiazdą podczas afery Rywina, która była głośna, gdy wyjeżdżałem. Ale kim jest Gosiewski, Kurski i cała reszta? Na pewno kojarzę taką jedną kobietę, co z Teletubisia chciała zrobić geja. Jak jej było? Ewa Sowińska? Dobrze mówię? No, dobrze. Tyle wiem o PiS. A - i jeszcze to, że są blisko z Radiem Maryja. Katolików to ja nie lubię, Kościoła również. Ale może PiS u władzy byłby dla kraju dobry? Tego nie wiem.

A może PO? Nazwisko Tuska jest mi znane jeszcze z wczesnych lat 90-tych. Pamiętam również Geremka (niech spoczywa w pokoju). Ale takie nazwiska jak Niesiołowski, Komorowski, Ćwiąkalski nie mówią mi już zbyt wiele. Nie wiem, skąd ci panowie pochodzą, czym się zajmują, jakie są ich osiągnięcia. No, to skąd mam wiedzieć, na kogo tak naprawdę głosuję?

W Australii sprawa jest dużo prostsza. Znam poprzedni rząd, jak i ten obecny. Pamiętam Howarda, Downera, Costello, Abbotta. Teraz jest Ruud, Swan, Garrett, a w moim stanie Iemma. Wiem, na kogo chcę tu głosować. Znam ich programy, wiem, co dokładnie mówią i jakie są ich plany. Wiem, bo mieszkam tu na stale i miałem okazję to regularnie śledzić. Z Polską straciłem kontakt. Wszystko znam z opowieści.

Załóżmy, że zdecyduję się pójść na wybory w polskim konsulacie oraz na australijskie. Jakie znaczenie będą miały dla mnie wyniki wyborów w Polsce? Czy robi mi to jakąś różnicę czy wygra PiS, PO czy SLD (albo LiD - bo nadal nie wiem, która z nich istnieje, a która nie)? Jak stworzenie przez nich jakichś reform i wprowadzenie ich w życie wpłynie na mnie? Najgorsze, co mi się może stać, to mogę stracić polskie obywatelstwo, bądź prawo do głosu. Polskiego obywatelstwa byłoby szkoda. Mam rodziców w Polsce, chciałbym ich odwiedzić. Polski paszport ułatwia podróżowanie po Europie. No, a gdyby kiedyś nagle trafił się jakiś kontrakt w Europie, to żadnych wiz nie trzeba by załatwiać. Ale polskie partie polityczne niewiele do tego mają. Jakie znaczenie mają dla mnie wybory w Australii? Ano mają... kondycja służby zdrowia, gospodarki, stopy procentowe, ceny mieszkań, pomoc rządu dla rodzin, ceny paliwa, bezpieczeństwo - to wszystko w Australii ma wpływ na moje życie. Jeśli wszakże polski rząd zdecyduje się odebrać mi prawo do głosu, czy polskie obywatelstwo, nie będę płakał. Takie jest życie. Coś dostajesz, a coś innego ci odbierają.

Być może kiedyś będę chciał jeszcze zagłosować w polskim konsulacie, a być może nie. Tego nie wiem. Do czego jednak dążę? Może powinienem to głosowanie zostawić tym, których życie od tego zależy? Może niech oni decydują o tym, czego chcą? Nie chciałbym, żeby jakiś mieszkaniec Polski decydował, czy u mnie w Australii u władzy powinni być Liberals czy Labor Party. Zatem i ja nie chcę decydować o tym, czy u Polaków rządzić będzie PiS, czy PO, czy może jeszcze ktoś inny. Niech oni wybiorą.

Przeczytaj także: "Wojna polsko-polska" http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/wojna-polsko-polska,11636

2008-07-25 14:32:18

fot.naktouf/Stock.Xchng
Po tylu latach emigracji ciągle nie potrafimy dojść do konkluzji, że Polacy nie dzielą się na tych co wyjechali i tych co zostali w kraju, tylko na mądrych i głupich. Jak zresztą wszyscy ludzie w krajach, w których mieszkamy.

Jeszcze dwadzieścia lat temu w polskim sądownictwie bardzo często orzekano o pozbawieniu praw publicznych. W ciągu dwóch dekad oddzielających nas od tego czasu w Polsce zmieniło się bardzo wiele. Zmienił się ustrój, zasady ekonomiczne, zmieniło się lub raczej powstało niezależne sądownictwo. Dwadzieścia lat to wystarczająco dużo, by zmienić politykę i gospodarkę, by przebudować państwo. Ale dwadzieścia lat to za mało, by wykorzenić i unicestwić komunistyczną mentalność i socjalistyczne myślenie.

Tylko bowiem takie skojarzenia przychodzą mi na myśl, gdy czytam o pomyśle odebrania czynnego prawa wyborczego obywatelom polskim zamieszkałym za granicą. W formie nieco zmienionej, powraca stary komunistyczny pomysł o pozbawieniu praw publicznych. Czy coś dobrego dla Polski mogłoby z tego wyniknąć? Wątpię. Wiem natomiast na pewno, że państwo, które z własnej woli wyrzekłoby się kilku milionów swych obywateli, nie jest godne mienić się niczyją ojczyzną.

Prawo wyborcze, choć czasem marginalizowane i przez niektórych niewykorzystywane, jest jednym z najważniejszych praw obywatelskich. Jego ograniczenie lub co gorsza pozbawienie go jakiejś grupy, oznacza jej rychłe wynarodowienie. Jeśli ten właśnie diabelski zamysł ma przyświecać tym pomysłom, jeśli chodzi o małą zemstę na tych, którzy z różnych pobudek nie mieszkają w Polsce, jeśli to miałby być rewanż za, jak często słyszę, darmowe kształcenie, to pewnie by się udał. Tylko że byłby to gol do własnej bramki. Polska nie może pozwolić sobie na stratę takiego potencjału. Jeśli obecne pokolenie emigrantów, do których i ja należę, straci więź ze starym krajem, to ich dzieci tym bardziej nie będą już Polakami. Pomijając już miliony euro, dolarów i funtów, przesyłane każdego miesiąca do rodzin, pomijając doświadczenia, jakie ci, którzy wyjechali, zdobywają za granicą a mogą wykorzystać w Polsce, to poza tym pozostaje jeszcze odpowiedzialność kraju za swego obywatela. Tak właśnie. Nie tylko ja odpowiadam za Polskę ale i ona za mnie. Z tej symbiozy każdy coś wynosi, póki tej symbiozie sprzyja. Gdy ojczyzna odrzuci emigrantów, oni odrzucą ojczyznę.

Rozumiem motywy powstania tekstu „Emigranci! Nie wstydźcie się za mnie. Nie trzeba". Zgadzam się z wieloma wątkami w tym tekście przedstawionymi. Również mnie wkurza, gdy słyszę głupie uwagi o tym, jaka w Polsce panuje beznadzieja w porównaniu z Irlandią, Anglią czy Włochami. Ale głupota, jak to ona, zwykle wynika z niewiedzy i zdolna jest jedynie do powtarzania tego, czego raz się nauczyła. Są emigranci, którzy za Francikiem Bułą będą powtarzać, że u nich to i szczury są dwa razy większe, ale są i ci w Polsce, którzy szkodzą dużo bardziej i kradną więcej, niż darmową oświatę.

Po tylu latach emigracji ciągle nie potrafimy dojść do konkluzji, że Polacy nie dzielą się na tych co wyjechali i tych co zostali w kraju, tylko na mądrych i głupich. Jak zresztą wszyscy ludzie w krajach, w których mieszkamy.

Wielka wojna polsko-polska będzie pewnie jeszcze trwać długo. Tak długo, aż jad komunistycznych pociotków nie odpłynie z naszej krwi. Jeżeli ja sam i całe moje pokolenie też jest zarażone, a pewnie tak jest, to przyjdzie nam czekać na wolność następne pokolenie. Ta głośno już odtrąbiona wielokrotnie wolność OD czegoś, zmieni się w wolność prawdziwą i zostanie wolnością DO czegoś, dopiero gdy nasze dzieci dorosną.

Robert Majka , polityk , Przemyśl , 1 sierpnia 2008r
www.sw.org.pl ,
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2988
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=5131
adres mailowy : robm13@interia.pl ,
tel.+ 48 506084013
tel. + 48 016.6784910
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum